Ogłoszenie


#241 2013-06-08 18:07:19

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Trzeba przyznać, że ten cały Damo był okropnie niebezpieczny. Połączenie Shouton+Mokuton na pewno nie będzie łatwe do przebicia, zwłaszcza, że mężczyzna posługiwał się nimi wyśmienicie. Nie wiem, czy wraz z Akami'm dalibyśmy mu radę we dwójkę, możliwe, że by się nam udało, wierzę zarówno w siebie, jak i w niego. Na szczęście nie musieliśmy walczyć, obeszło się bez tego, chociaż przez chwilę myślałem, że dojdzie do konfrontacji, nadeszło to w chwili, kiedy w naszą stronę wystrzelony został specjalny pocisk. Rozwalił on jedynie drzwi, nie robiąc nam krzywdy. O mało co nie zostaliśmy zgnieceni przez gruz, ale zostaliśmy ochronieni jakimś tworem z drewna. Po ustąpieniu kurzu naszym oczom ukazała się porządna grupka strażników, którzy gotowi byli do zabicia nas.
-Oj, tutaj muszę się nie zgodzić, zaprzeczyć. Tak się składa, że osobą, która uwolniła tego mężczyznę jest jeden ze strażników, znajduje się gdzieś na dnie więzienia. Więc zarzut kierowany w naszym kierunku jest nieprawdziwy, niezgodny z prawem. - powiedziałem, ale mimo wszystko gotów byłem do obrony, moje zdolności idealnie nadawały się do tej sytuacji.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Hiyoki (2013-06-08 18:07:31)

 

#242 2013-06-08 18:29:33

Ayane

Gość

Re: Miasto

Przedostanie się przez korytarz nie było wcale niczym łatwym, jednak w końcu się nam udało. Shinsaku wykazał się niesamowitym sprytem, wydostając się wcześniej z pułapki, teraz mogliśmy spokojnie współpracować. W pomieszczeniu, do którego się dostaliśmy, mogliśmy ujrzeć grupkę ludzi pracujących przy grobowcu niedawno zmarłego Lorda Feudalnego Kraju Ziemi. Część z nich pracowała przy rzeźbie, część przy ciele.
-Co oni robią z jego ciałem? Nie powinni. - tak przynajmniej mi się wydawało, mówiłam do Wyrzutka bardzo cicho.
W pomieszczeniu panował półmrok, mieliśmy dobre warunki do działań, ale nie chciałam uprawiać partyzantki, dlatego liczyłam na Nakayamę.
-Co robimy? - spytałam się go, po czym starałam się z ukrycia obserwować pracę mężczyzn.

Ostatnio edytowany przez Ayane (2013-06-08 18:36:51)

 

#243 2013-06-09 11:07:47

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto

Poszedłem za Seshinem do jednej z knajp. Powitanie, kubki rozdane, trunek już na stole. Gdy chłopak już nalał sobie sake, ja również postanowiłem się napić. Odgarnąłem włosy do tyłu, gdyż miałem ich więcej na twarzy niż na reszcie głowy.
- Stary... Co tu dużo mówić. Jadłem i jadłem, później wszystko wydawało mi się paskudną trucizną. Mówisz, że to był blef? Widać autosugestia zadziałała na wszystkich.. - Tu "wysuszyłem" swój kubek, ale jeszcze sobie nie dolewałem. - Tak czy siak, jest trzeci kandydat - Daymoshsi. Dou planował publiczne stracenie ciebie, a wcześniej otworzenie bram więzienia. Powstałyby zamieszki, które mógłby tylko on zdusić, oczywiście wraz z naszą pomocą. Wszyscy, którzy postanowili wesprzeć Dou rozbiegli się na różne strony, każdy chciał zaprowadzić porządek na swój własny sposób. Postanowiłem dołączyć do tych, co popierają Daymoshsiego. Wcześniej oczywiście zorganizować bunt i atak na włości. Taki zamach stanu. No ale ty mnie powstrzymałeś. Poza tym ci, którzy zostawili swoją broń w pokojach nagle ją potracili, myślą, że to ty.
Gdy skończyłem wziąłem głęboki wdech, aby uspokoić się po tak długim wywodzie.


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#244 2013-06-09 12:52:30

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Miasto

Zmasakrowanie dwóch strażników było dziecinnie proste. Spodziewałem się po nich czegoś o wiele lepszego. A tu okazuje się, że mało potrafili. Lepiej dla mnie i moich towarzyszy. Pozostała jeszcze trójka strażników, a nimi też trzeba się teraz zająć. Widząc, że obaj Uchiha zostali zablokowani, a jeden nawet zabity, ruszyłem w kierunku jednego ze strażników. Ten przeciął mnie kataną po brzuchu. Wiedział co robi. Ci strażnicy dobrze znali się na sztuce ninja, ale nie każdy z nich potrafi w odpowiedni sposób jej użyć. Ten jednak poradził sobie doskonale. Ledwo było widać grymas na mojej zarośniętej twarzy. Krew pobrudziła moją nową koszulę. Wybrudzona koszula bardziej mnie poirytowała niż sama zadana mi rana. Patrząc tak na krwawiący brzuch dezaktywowałem technikę dotonu i przypomniałem sobie coś. Był to trening z lat mojej młodości. Jeden z pierwszych.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Tak jak moje wspomnienie zasnęło w myślach, tak jak obudziłem się w rzeczywistości. Tak na prawdę minęło parę sekund, na tą chwile kiedy wspominałem ten trening. Krew lecąca z rany na moim brzuchu już nie była tak intensywna jak przedtem. Czekałem tylko na ten moment. Moje nici zaszyły moją ranę. Nie było prawie jej widać. Może pozostanie mi tylko minimalna blizna, a na niej małe czarne nitki.

- To by było zbyt proste przyjacielu.. - powiedziałem z lekkim grymasem na mojej zarośniętej buźce. Wiedziałem, że muszę się go pozbyć. Przecież zagrażał on życiu moich towarzyszy. Nie obwiniałem ich za nic. Działali tylko na korzyść swojego zleceniodawcy, który zapewne płacił im sporą sumę pieniędzy. Skoro musi to musi, nie jego wina, że trafiła na takiego przeciwnika jak ja. Nie uważałem się za jakiegoś silnego. Brońcie mnie przed tym.. Po prostu uważałem, że to oni nie starali się do końca w walce. Nie ma co. Byłem w końcu do zaatakowania go. Dzięki mojej szybkości znalazłem się bardzo blisko mego przeciwnika. Moje ciało stało się bardziej elastyczne. Przez co owinąłem strażnika bez problemu.

- Nan Kaizou - w myślach zabrzmiała nazwa mojej techniki. Działała tak jak chciałem - doskonale. Przycisnąłem z całych sil dłoń, w której trzymał katanę. Po chwili upadał mu ona na ziemie, a ja zająłem się duszeniem go. Dusiłem go na tyle długo by doprowadzić do jego niechybnej śmierci. Kiedy poczułem, że przestał oddychać już w pełni dezaktywowałem technikę. Odłożyłem delikatnie ciało strażnika, po czym znalazłem się tuż obok Yosuke.
- To jak będzie? Poddajemy się czy dalej będziesz próbował walczyć? - zapytałem patrząc gdzieś na moich towarzyszy, którzy walczyli z pozostałą dwójką strażników - Nie chcemy ciebie zabijać. Kolejna śmierć tutaj jest naprawdę nie potrzebna - mówiłem szukając wzorkiem Nany - To ty swoimi dalszymi czynami zadecydujesz czy przeżyjesz - powiedziałem nie spuszczając wzroku ze strażników i mych przyjaciół.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akemi (2013-06-15 14:55:06)

Offline

 

#245 2013-06-09 15:16:28

Nana

http://img607.imageshack.us/img607/5717/silniczekcb.png

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 211
Ranga: Członek klanu

Re: Miasto

       Obserwowałam cały rozwój sytuacji, która mnie otaczała i lekko przygniatała ich intensywnością. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że moje zdolności działają i mogę z nich skorzystać. To małe doświadczenie pozwoliło zwiększyć o kilka razy mój niski i z deka przytłumiony potencjał bojowy. Na mojej buźce zagościł uśmieszek od ucha do ucha, a oczy ukazywały zadowolenie z pojawienia się lodu. Złożyłam kilka pieczęci i stworzyłam Karasu Bunshina, którego posłałam przed siebie na jednego ze strażników. Klon nie miał celów ofensywnych, a raczej kupujących uwagę, bo gdy przeciwnik zajmował się nim, ja na niego wyskoczyłam z właśnie tworzonym w rękach kawałkiem lodu uformowanym w coś przypominające maczugę. Zamachnęłam się tylko raz, by następnie pozbyć się tymczasowej broni i pozwolić na jej bezładne działanie, które by mogło napsuć krwi oponentom.
       Następnie przemieściłam się bardziej do wnętrza pokoju i rzekłam do Tamotsu:
- Cofnij się do mnie! - można by też to zinterpretować jako krzyk, ale tym się teraz nie zajmujmy. Spojrzałam jeszcze raz na wejście, a raczej otwór do pokoju i po uprzednim skumulowaniu chakry stworzyłam ścianę lodu, która uniemożliwiłaby wejście strażnikom do środka.
       Po tym dodałam:
- Może jakoś wzmocnisz konstrukcję? - spytałam Senju w trosce o naszą lodową obronę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


KP

Opis
Mówię
Myślę
Szepczę

Offline

 

#246 2013-06-10 00:26:40

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Miasto

.... Zaatakowałem nie bacząc na konsekwencje, wiedziałem że mój przeciwnik zawsze chowa jakieś sztuczki w zanadrzu. Do tej pory walczyliśmy tylko raz, ale mimo wszystko miałem wrażenie że poznałem go jak mało kogo. Jego siła sprawiła, że czułem do niego jakąś więź rywalizacji. Uśmiechnąłem się gdy mój cios doszedł celu, bo zwykle w walkach równych rywali  bywa tak że ten kto zada pierwszy cios zostaję zwycięzcą. Naglę olśnienie, kawałki kryształów posypały się z rozbitego posągu. Chwyciłem jego fragment bo trzeba było przyznać, że techniki Kiyoshich były niezwykle piękne,a z pewnością robiły wrażenie na kobietach,a skoro już o nich mowa.
- Wybacz, ale jestem umówiony na randkę z kimś innym - powiedziałem zanim zdałem sobie sprawę jak dwuznacznie to zabrzmiało. Mimo, że bardzo chciałem dokończyć tą walkę to nie chciałem narażać się na gniew Hikari. W gruncie rzeczy była to jedyna osoba, której się tak na prawdę bałem. - Dzięki za kryształ. Jeszcze się spotkamy
     Następnie skupiłem się na miejscu w którym chciałem się znaleźć i za sprawą technik klanowych przeniosłem się do mojej siedziby w Enko.
[Wycofuje się z eventu
z/t-> Enko -> Siedziba lidera]

Ostatnio edytowany przez Akio (2013-06-10 00:28:51)


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#247 2013-06-10 12:29:16

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Odetchnąłem z ulgą, kiedy z powodzeniem przedostałem się z powrotem do mojej towarzyszki, która ciągle pozostawała w korytarzu, z którego dopiero co zniknąłem. Nie wiedziałem, czy mój bądź co bądź spektakularny powrót zrobił na niej jakieś wrażenie, ale prawdę powiedziawszy - taką właśnie miałem nadzieję. W końcu ładnej dziewczynie przypodobać się zawsze jest w porządku, prawda?
   Podążyłem z nią naprzód, o dziwo nie napotykając już żadnych pułapek. Nie minęło zbyt dużo czasu, gdy znaleźliśmy się w miejscu, do którego się dostać było naszym zadaniem. Uśmiechnąłem się pod nosem, mrużąc przy tym tajemniczo oczy. Cieszyło mnie, że w zasadzie bez większych trudności w końcu dotarliśmy do naszego celu.
   Rozejrzałem się uważnie po sali i najbardziej zaciekawiła mnie oczywiście grupa ludzi z nożami. Cóż to takiego tam wyczyniali? Po chwili usłyszałem, że również Ayane skupiła na nich swoją uwagę. Widocznie czekała na mój ruch, zastanawiając się, co pocznę.
   W głowie zrodził mi się pewien pomysł. Jeśli chcemy dowiedzieć się, co tak naprawdę było przyczyną śmierci lorda, musimy się stąd pozbyć niewygodnych świadków. Jak dla mnie mogliby pozostać przy życiu, gdyż odbieranie go komukolwiek, kto nie jest tego "godzien", nie należy do moich ulubionych zajęć. Spróbujmy fortelu...
   Spojrzałem na dziewczynę, aby sprawdzić, czy nadąża za tym, co robię. Kiedy upewniłem się, że mam jej zainteresowanie, stworzyłem materialnego klona, który następnie użył wszystkim nam znanej techniki Henge no Jutsu. Chwilę później nie dało się już nigdzie zobaczyć mojej podobizny, a w jej miejscu stał teraz kobieciarz w spiczastym kapturze, którego dopiero co wyrolowała Ayane...
   Następnie posłałem go ku pracującym, naśladując przy tym najlepiej, jak tylko potrafiłem, sposób jego poruszania się. Gdy byłem już blisko, szepnąłem do nich, aby uniknąć dostrzeżenia przez nich różnic w głosie...
   Panowie, musicie się zbierać. Doszły mnie słuchy, że wybiera się tu zwarta grupa przybyłych wojowników. A przecież nie chcemy, by Was tu zauważono. Wszyscy przecież myślą, że nikt nie ma tu wstępu...
   Miałem nadzieję, że to wystarczy. W końcu nożownicy nie wyglądali na ninja, którzy mogliby wpaść na pomysł, aby tu zostać i przyszykować na nas jakąś zasadzkę. W razie potrzeby byłem jednak gotowy do błyskawicznego ataku, w którym pomóc mi miał stojący na podłodze tuż za nami gliniany orzeł.

   [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#248 2013-06-10 17:46:23

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

Spojrzałem jak ciało Masashi'ego opada na ziemię i krew z jego ciała zalewa podłogę wraz z dywanem. Czy byłem dumny ze swojego czynu? Było to dobre pytanie, ale znałem też na nie odpowiedź. Wykonałem to co do mnie należało, to czego się po mnie spodziewano. Poza tym był to chłopak z klanu Uchiha, moi odwieczni wrogowie, więc podsumowując - wiedziałem, że podjąłem trafną decyzję pozbawiając go życia.
   Niestety w tym czasie zauważyłem, że Akemi oberwał kataną jednego ze strażników. Nie miałem czasu nawet zareagować na ową sytuację ale nawet gdybym mógł sobie na coś takiego pozwolić to nic by to nie dało. Nie posiadałem odpowiednich umiejętności do zaleczenia ran więc Samotnik musiał sobie jakoś sam poradzić. Widziałem jednak, że schwytałem zdradzieckiego kupca - była to moja karta przetargowa. Drewno owinęło się już bardziej wokół jego ciała, blokując mu wszelkie ruchy, zamknęło go w kokonie. Jednak z jego "łańcuchów" wyrosło coś jeszcze. Był to ostry pal skierowany w stronę gardła biedaka. Mój twór był odpowiednich gabarytów, że kiedy wbije się w ciało biedaka to zabije go od razu.
   Musiałem też spełnić prośbę Nany. Kiedy powiedziała, żebym odskoczył to szybko to zrobiłem. Musiałem pochwalić tego malucha - miała ona na tyle pomyślunku, że wpadła na pomysł zablokowania dostępu do pomieszczenia dla strażników. Dziewczynka potrafiła o wiele więcej niż myślałem, ale jak to mówią - nie oceniaj książki po okładce. Kiedy spytała się mnie czy mogę wzmocnić jej barierę to kiwnąłem głową z lekkim uśmieszkiem na twarzy i odparłem tworząc już drewniane bale, które tylko wzmacniały lodową ścianę małej Nany.
   - Na życzenie, małej, lodowej diablicy... - po czym skończyłem tworzenie wzmocnień bariery młodej Shiro. Co teraz powinienem zrobić? Akemi jakoś poradził sobie ze swoją raną i mało tego doszedł jakoś do Yosuke. Tutaj poczułem, że mój mały as z rękawa przyda się do tego, żeby Uchiha poddał się bez walki i uznał swoją porażkę bez większego przelewu krwi.
   - Yosuke, mamy Twojego... pracodawcę. Dobrze wiesz, że nie jesteś w stanie zniszczyć mojego drewna. Więcej strażników tutaj się nie dostanie, po prostu się poddaj. Nie ma sensu, żebyś tracił tutaj życie... Twój krewniak Cię omamił i zaciągnął na złą drogę, nie znaczy to jednak że nie możesz teraz się nawrócić - powiedziałem to nie ruszając się z miejsca. W razie gdyby jakiś strażnik jeszcze żył al bo ktoś by się znowu na nas rzucił musiałem być przygotowany do kontrataku i obrony. Miałem jednak nadzieję, że moje kekkei-genkai połączone z mocą małej Nany dadzą niezniszczalną bramę, przez którą zwykli strażnicy nie dadzą rady się przebić. Myślałem też o tym aby Yosuke się poddał - był tutaj przypadkiem i był jeszcze młody. Nie było sensu, żeby stracił tutaj swoje życie jak ten cały Masashi.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-06-10 17:47:58)

Offline

 

#249 2013-06-11 19:55:38

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto

Więzienie



     Straciłem już wszelką nadzieję, na spokojne opuszczenie więzienia. Wydawało się to już bardzo bliskie, zrobić parę kroków po zwój, a następnie otworzyć drzwi i jak najszybciej się stąd wynieść. Niestety, współwięzień miał nieco odmienne podejście co do "ucieczki". Chociaż patrząc na okoliczności mojego uwięzienia, nie jestem odpowiednią osobą do osądzania go. Zaprezentował swoje umiejętności - łącząc kryształy, pdobony do tego Gamatt'a i Katon - niszcząc zarówno wrota jak i zresztą cały budynek. Więzienie zaczęło się sypać, tworząc niesamowity zamęt. Na szczęście nie był to koniec możliwości tajemniczego sprawcy. Za pomocą zaawansowanych technik kontroli drewna uratował całą trójkę, przed zgniecieniem za sprawą walącego się stropu.
     Domyśliłem się, że teraz nadeszła odpowiednia pora, a zarazem moja jedyna szansa. Więzienie to pestka, problem w tym, że byłem w stolicy Kraju Ziemi, prawdopodobnie ścigany. Całe zamieszanie zgotowane wraz z przybyciem do tego miasta, na pewno nie zostanie mi zapomniane jeszcze przez długi okres. Nawet się nie łudziłem na to, że ktoś teraz puści mnie wolno, a na żadną większą pomoc nie mógł liczyć. Owszem był tu wciąż jego brat - Akemi, ale to wciąż za mało. Zastanawiałem się nieustannie, dlaczego on tu jest? Musiałem jednak działać szybko, budynek nie będzie walił się w nieskończoność, a za chwilę na pewno zlecą się tutaj strażnicy. Złożyłem jedną pieczęć i stworzyłem w sumie dziesięć cienistych klonów, obdarzonych większą ilością chakry. Jeden z nas, został z Hiyoki'm. Pozostała dziesiątka, używając techniki Doton'u weszła pod ziemię, nie robią praktycznie żadnych śladów. Ruszyli w różne kierunki, uniemożliwiając znalezienie prawdziwego. Przemieszczali się tak szybko, jak to było możliwe...
     Byłem jednak bardzo wdzięczny Hiyoki'emu za pomoc, więc postanowiłem nie zostawiać go na lodzie. Kiedy strażnicy przybyli, był tam już tylko mój jeden klon w którego zainwestowałem najwięcej chakry, nieznajomy i członek klanu Shiro. Okazało się, że czasem zła sława wystarcza. Damo, bo tak się nazywał, nie musiał robić nic, by zniechęcić strażników do walki. Dzięki temu mógł spokojnie opuścić miejsce dawnego więzienia, nie wdając się nawet w żadną walką.
     Kiedy zniknął, gwardziści odzyskali morale. Ostatnią rzeczą jaką zamierzałem zrobić za pomocą Kage Bunshin'a, było zapewnienie wsparcia białowłosemu za wszelką cenę.
- Skoro Damo jest taki groźny, to dlaczego zajmujecie się nami, skoro wasze największe zagrożenie właśnie się oddala, by odzyskać siły? Będąc szczerym nie wiem kto go uwolnił, ale uważam, że oskarżanie tego człowieka... - wskazał Hiyoki'ego - ... nie ma żadnych podstaw. Ten kto uwolnił więźniów, uwolnił także mnie i jeżeli tak wam zależy, to możecie znów mnie uwięzić, ale pod warunkiem, że puścicie go wolno. - dodał klon.

Jeżeli strażnicy zaatakują Hiyoki'ego

   Tworzę w sumie czterdzieści klonów i staję w obronie Hiyoki'ego, niezależnie od tego czy walczy, czy ucieka.

We wszelkim innym wypadku los klona zależy od MG

[z/t -> Ame no Kuni (opuszczam event)]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#250 2013-06-12 16:13:56

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Daymoshi

     No cóż, nie tak to przewidywał. Jego plan miał być zaskakujący, innowacyjny, a zarazem diabelnie skuteczny, korzystając przecież z momentu ich dezorientacji. Strażnicy jednak nie stanęli na wysokości zadania, a także nie sprostali oczekiwaniom Uchihy i dali się pokonać trzem intruzom niczym największe ofiary losu. Widząc to całe zamieszanie, w głowie chłopaka odbyło się najgłośniejsze z możliwych westchnięć i potężny duchowy facepalm. Zaraz potem zatrzymał go Mokuton Tamotsu. Nie był z tego powodu zadowolony, a wręcz przeciwnie - jedyna deska ratunku właśnie zatonęła z całym Titaniciem sytuacji. Miał do wyboru - albo pływać wśród ludzi Agaiewa, lub zatonąć niczym prawdziwy kapitan wraz ze swoim statkiem i załogą. Jednak usposobienie ninja dało po sobie znać i nim zdążył pomyśleć, z jego gardła wydarło się wraz z prychnięciem:
     - Wybacz Tamotsu, ale to nie on mnie tutaj zaciągnął, lecz sam przyszedłem - rzucił sceptycznie, dopiero zdając sobie tak na prawdę sprawę ze swojego położenia i tego, co powiedział. Stwierdził jednak, że nie warto już się powstrzymywać ze słowami, więc po prostu kontynuował. - A mój "pracodawca", jak go nazwałeś jest moim kandydatem. Bo widzisz, na przeciągu tych ostatnich wydarzeń nauczyłem się więcej o polityce, niż bym chciał, wybrałem więc najmniejsze zło. Stwierdziłem, że jedynie ten mężczyzna powinien zasiąść na tronie. Powinniście już wiedzieć, że Dou okazał się być psycholem, który władzę chce sprawować poprzez groźby wojskiem i mordem, a Agaiew... Sam zaprezentował swój styl, witając nas trucizną. Nie rozumiem, czemu chcecie dla niego pracować, więc zapytam, zanim przejdziemy do interesów - co zaproponował wam Agaiew? Wpływy? Pieniądze? Gruszki na wierzbie? W sumie to bardzo mnie to ciekawi... a także to, co zaproponowałby i mi, gdybym chciał się do niego przyłączyć.
     Ostatnie zdanie rzucił z wyraźnym podtekstem, dając do zrozumienia, że rozważa taką opcję. W końcu, trzeba sobie jakoś radzić, a Senju wyciągnął doń nieznacznie rękę. Czuł się z tym jednak jak najgorsze z możliwych gówien, albo najgorszy z najgorszych. Typowy hipokryta w sumie - myśli i głosi jedno, a drugie, kompletnie antagonistyczne robi. Miał w końcu swoje ideały, których chciał się trzymać, wszystko jednak składało się na to, by wykorzystać te jego złe, a nie dobre cechy. I tak za każdym razem - gdy chciał się czymś wykazać, coś stawało mu na drodze i robiło z niego po prostu zwykłego Hebi...


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#251 2013-06-12 20:59:34

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Zaległy post

Dwóch przeciwników stanęło naprzeciwko siebie oko w oko, twarzą w twarz niczym w typowym westernowym filmie, gdzie dwóch strzelców miało odbyć pojedynek. Zawiał lekki wiaterek i w uliczce, gdzie miejscowi gapie przycisnęli się do budynków dając jak najwięcej miejsca dla sceny na której zaraz ma się odbyć krwawy spektakl. Pokiereszowany Ryo pierwszy rozpoczął przygotowania tworząc wokół siebie identyczne uzbrojone klony z mocnego zielonkawego materiału. Jego oponent widząc to ruszył od razu do ataku, tutaj wychodzą już niebywała szybkość jaką pochwalić się może Namikaze zrobiła swoje, w mgnieniu oka doskoczył do swojego przeciwnika wykonując zmyślne kopnięcie wymierzone w szyję. Szybkość tego uderzenia była tak nieprawdopodobna, że Kioshi nie miał żadnych szans na wykonanie jakiejkolwiek reakcji i wylądował na ziemi. Tymczasem w tłumie przebywał Ayamaru, który poza walką dwóch ninja zauważył dość dziwną i nietypową sytuację w pustym już domu rozkoszy skąd nie dochodziły już żadne jęki, do szafy weszło trzech zamaskowanych osobników. Przy otwieraniu samych drzwiczek ze środka wydobył się mały dymek jakby z paleniska. Nietypowe aczkolwiek rzadko spotykana sytuacja.
Odpowiadając na pytanie Namikaze czy poprzednia akcja udała mu się to tak;]


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#252 2013-06-12 21:23:22

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Loch
W mrokach podziemi powstał sprytny plan, który tylko potwierdził fakt, iż ninja to nie tylko miecz do wynajęcia a także sprytny i podstępny łotr co potrafi nieźle zaskoczyć. W postaci jednego z kluczników Wyrzutek wyłonił się z mroków ostrzegając robotników przed niebezpieczeństwem. Z bliska mój przyjrzeć się jak nóż, którym posługiwał się jeden z obecnych tkwił w purpurowej ranie na klatce piersiowej, co przed małymi poprawkami mogła by wyglądać na ranę po grocie strzały.
- Jeszcze trochę i ta rana będzie nie do rozpoznania, Dzięki najwyższym, że przyszedłeś nas ostrzec, jakby ci wojownicy nas nakryli to było by po nas. – Wtedy puknął Wyrzutka w ramię i odwrócił się do niego plecami wołając do reszty
- Dobra panowie, ja wracam do bazy a wy jakby nigdy nic pracujcie nad pomnikiem, i nie pijemy w pracy bo jeszcze palniecie coś głupiego!- Po czym kiwnął do sąsiada i ruszył w mrok prosto do ukrytej dziewczyny


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#253 2013-06-12 21:43:07

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Hiyoki
Pozotając sam na polu chwały, opuszczony przez swojego towarzysza nie pozostało mu już za wiele do roboty, był sam przeciwko wielu a argument, że zrobił to ktoś, był mało przekonywujący. Polała się krew i ktoś nie ważne czy słusznie czy nie zostanie oskarżony.
- Nie obchodzi mnie kto to zrobił, ktoś musi odpowiedzieć za to co się tutaj stało, widzisz jestes teraz jedynym podejrzanym – Kapitan straży już gotów był do ataku ale w tym samym czasie samotnik jako jedyny mógł zobaczyć ludzi, którzy znajdowali się na dachach pobliskiego domu, byli to łucznicy ale w niczym nie przypominali strażników miejskich, bardziej przypominali prostych myśliwych czy cywili. Gotowi już byli do strzału ale nie celowali w Hiyoki’ego a w innych strażników. Nieoczekiwani sojusznicy jednak czekali na coś jakby na sygnał. Tym sygnałem mógł być sam Samotnik, który zadając pierwszy cios może rozpocząć potyczkę.


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#254 2013-06-12 21:54:49

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Koruzonu
Seshin mimo sprzeciwu towarzysza napił się jeszcze raz i nalał kolejną kolejkę.
- To na pewno przerzedziło plany tych zwyrodnialców. Skoro już wiesz jak to jest na dworze lordowskim to powiem Ci jak to było. Widzisz jest pewien chłopak Daymoshsi’ego, który jest niedouczony i robi za chłopca na posyłki. To jest trzeci syn zmarłego już lorda tylko, że zamiast z jakiś układów powstał z wyniku chcicy zmarłego już lorda, który objeżdżał swoje ziemie. Po pewnym czasie biedna i głodująca matka wraz z synem przychodzi do lorda gdy ten był z prawdziwymi synami na polowaniu. Ten podpity, za to że kobieta zawraca mu gitarę zabija ją od tak na oczach syna, który ucieka i chowa się z łukiem, który dostał od wuja czy tam kogo jako prezent. Wygłodniały i przestraszony w krzakach chłopak natrafia na samotnego lorda, napina łuk i strzela. Teraz przygarnął go ten grubas Daymoshsi, i jestem przekonany, że wie a mój o nim ale nie wiem jaki ma w tym cel. Właśnie dlatego mój plan nie pozostał jeszcze wykonany, cały czas go szukam a mój mistrz Damo nie nauczył mnie bo trafił do paki, skąd nie mam zamiaru go wyciągać.- Kończąc swą wypowiedź złapał za kubeczek i czekał aż towarzysz wypije z nim po raz drugi.


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#255 2013-06-12 22:20:41

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Daymoshsi

Batalia rozwinęła się na dobre, gdy nagle w pomieszczeniu pojawił się błysk i nie wiadomo skąd z ziemi wyrosło drzewo, z którego wystawały kawałki kryształków. Z kory wyłonił się mężczyzna z kosą, w samych spodniach, mający wiele blizn na ciele. Kupiec Daymoshsi aż cały zbladł i padł na ziemie mówiąc
- Krwawy Damo! to niemożliwe!-  Nieproszony gość tylko wyprostował rękę w której trzymał broń i powiedział
- Niech  nikt się nie rusza albo skończycie jak ten tutaj leżący śmieć! No mój grubasku w końcu wyszedłem z więzienia i dokończę moją zemstę na lordzie feudalnym i jego rodzinie! Gdzie jest najmłodszy bękart gadaj i to już!-


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#256 2013-06-12 22:52:45

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

To co się stało było czymś czego chyba do końca w życiu nie zrozumiem. W pomieszczeniu w którym się znajdowaliśmy pojawiło się drzewo - stworzone za pomocą Mokutona, tego byłem pewien - z kryształami. Jak ta osoba mogła posiadać dwa kekkei-genaki? Już teraz zrozumiałem, że nie będzie to łatwy przeciwnik i że zejdzie nam tutaj trochę dłużej niż początkowo zakładaliśmy. Syknąłem tylko widząc co tak na prawdę tutaj zaczyna się dziać. Mało tego nasz uwięziony grubasek go znał i mało tego, był przerażony jego osobą ale wcale się mu tego nie dziwię.
   Słysząc jego słowa uznałem, że lepiej będzie na nie odpowiedzieć. To co tutaj się działo było dla mnie niezrozumiałe, szczególnie że rozmowy zeszły tutaj na losy lorda feudalnego i jego... bękarta? To była nowość, która mogła zmienić nasze nastawienie do tego wydarzenia.
   - Ten leżący śmieć został zablokowany przez moją osobę. Widzę, że posiadasz ograniczenia krwi mojego klanu... Zapytałbym skąd do jasnej cholery dostałeś coś takiego w swoje łapska ale zakładam, że nie usłyszałbym odpowiedzi. - odpowiedziałem spokojnie nadal nie odpuszczając sobie swoistej pozycji obronnej. Nie wiedziałem co takiemu typowi jak ten człowiek może strzelić do głowy, w końcu posiadał dwa bardzo potężne kekkei-genaki. Nie byłem pewien czy mamy go teraz zamiar atakować czy pozwolimy mu zabrać kupca. Myślałem jednak, że Akemi nie pozwoli na to, żeby Damo uciekł z tego miejsca - powiedział przecież coś o zemście na rodzinie lorda, a więc wychodziła w to śmierć Agaiew'a.
   W takim razie byłem też gotowy na atak lecz chciałem też wiedzieć czy w takiej sytuacji jak ta dostaniemy wsparcie od Yosuke. Mimo wszystko przydałoby się jego wsparcie, a chłopak nie był chyba na tyle głupi, żeby zostawić tutaj swojego kandydata na tron. Po walce z tym typem wrócimy do naszej rozmowy ale teraz ważne było to aby połączyć swoje siły. Dlatego spojrzałem się na Uchiha wymownym wzrokiem i prosiłem w myślach, żeby zrozumiał o co mi chodzi.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-06-12 22:53:31)

Offline

 

#257 2013-06-13 18:07:46

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Ja

-Kur*a. - pomyślałem, kiedy Samotnik sobie poszedł.
No ja pierdzielę, męcz się, by kogoś uwolnić, tylko po to, by ten ktoś zaraz cię zostawił. No fajnie. Moje życie po prostu nie ma sensu. Już miałem paść na ziemię i dać się zabić, kiedy spostrzegłem, że na dachu pobliskich budynków pojawili się jacyś amatorscy żołnierzy. Teraz byłem prawie pewny, że już po mnie, nagle jednak udało mi się zauważyć, że owi łucznicy wcale nie celują we mnie, a w strażników. Wyglądało na to, że czekali na mój sygnał, niemalże tak, jakbym nimi przewodził. Czyli wychodziło na to, że zaraz miała rozegrać się walka pomiędzy dwiema stronami, gdzie ja znajdowałem się jakimś trafem po stronie jednej, dziwne. Nie wiedziałem co zrobić, dlatego po prostu kucnąłem i przyłożyłem dłoń do podłoża.
-Zimno... - powiedziałem cicho, a między mną i łucznikami, a strażnikami pojawiła się w mgnieniu oka ogromna ściana z lodu, tak duża, jak tylko potrafiłem stworzyć.
Zrobiłem porządnego susa, lądując na dachu obok ludzi, którzy rzekomo znajdowali się po mojej stron9e.
-Kim jesteście i czemu chcecie mi pomóc? Tylko szybko, ściana z lodu długo nie wytrzyma. - powiedziałem do któregoś z nich.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Hiyoki (2013-06-13 18:07:58)

 

#258 2013-06-14 09:51:16

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Hiyoki
Gdy tylko powstał lód, strażnicy nie czekali na dalszy rozwój wydarzeń i nasączając swoje miecze praktycznie we wszystkie możliwe żywioły chakry ruszyli do ataku. Wtedy też cięciwy zostały poluzowane i grad niespodziewanych strzał spadł na tyły atakujących samotnego władcę lodu wojowników. Wielu padło, powstał zamęt, a ściana lodu, która w końcu upadła wniosła po raz kolejny kłęby kurzu. Bohater bezpiecznie wylądował na dachu gdzie łucznicy już tylko dobijali resztki biednych najemników. Jeden z nich noszący czapkę z piórem wypowiedział się w imieniu całego składu.
- Jesteśmy siłami rewolucyjnymi kraju Ziemi, od kilku dni czailiśmy się na większy oddział strażników i Ty dałeś nam sposobność do ataku, pomimo iż jesteś pewnie ninja na usługach jednego z tych dziadowskich dziedziców lorda to darujemy Ci życie, ten jeden raz. - W międzyczasie reszta łuczników zeszła już z budynków i zajęli się zmarłymi chowając ich w gruzach i starannie zdejmując pancerze.


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#259 2013-06-14 19:34:33

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Nie zdążyłem nawet palcem kiwnąć, w sumie nie musiałem tego robić, a już łucznicy załatwili wszystkich strażników. Chciałem uniknąć potyczki, rozlewu krwi, dlatego stworzyłem ścianę z lodu, niestety na próżno, jak zwykle wszystko przeciwko mnie. Nim się obejrzałem, było już po wszystkim, strażnicy zostali załatwieni.
-Owszem, jestem ninją, ale nikomu nie służę. Mam własne cele, własne priorytety, nie jestem niczyim służącym. - rzuciłem w stronę prawdopodobnie przywódcy tej zgrai.
Wyglądało na to, że to już wszystko, co mogłem tutaj zrobić. Chociaż ci kolesie... dla mnie byli dziwni, nie ufałem im. Zacząłem się im przeglądać, analizując ich zachowanie, ale początkowo nie mogłem zobaczyć niczego złego.
-A jak się tutaj znaleźliście i dlaczego mi pomogliście? Co zamierzacie dalej zrobić? - pytałem spokojnie, nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
W sumie trochę się ich bałem, było ich dużo, cechowała ich precyzja i szybkość. W sumie sam mogę się pochwalić tymi atrybutami, ale nie w przypadku, kiedy muszę zmierzyć się z tak wieloma przeciwnikami, chyba. Wolę nie traktować ich jako przeciwników, nie chcę na tym ucierpieć.

 

#260 2013-06-14 20:52:25

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto

Wysłuchałem opowiastki Seshina, po czym zacząłem powoli kojarzyć pewne fakty. Nadal jednak wiele rzeczy pozostało dla mnie niejasnych.
- No dobra... Daymoshsi przygarnął dzieciaka, kojarzę go nawet, widziałem go gdy docierałem do Sashikan... Jest to bękart ojca Agaiewa i Dou. Burmistrz ma zapewne wobec niego jakieś plany, nieznane nam. Ale po co ty go szukasz? I czego cię nie nauczył ten twój mistrz?
Pytanie, które zadałem może być nieco niewygodne, ale zdążyłem zauważyć skłonność do picia Seshina. Ale oprócz niej zacząłem wyczuwać, że coś jest nie tak. Że to nie jest po prostu polityczna wojenka między dzieciaczkami rządnymi władzy. Chodzi tu o politykę, która biegnie okrężną drogą, politykę, której nie widzą normalni obywatele...
Nalałem sobie również i podobnie jak Seshin wypiłem.


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#261 2013-06-15 09:13:17

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Pojawienie się nowego zawodnika na tej scenie nie było rzeczą, której Yosuke mógłby się spodziewać. Dlatego jego twarz wyrażała nieskrywane zaskoczenie, kiedy drzewo wyrosło nie wiadomo skąd, w dodatku pokryte gdzieniegdzie kryształami. Czyżby dwa kekkei genkai? A może specjalna technika... W każdym bądź razie, ten, który był autorem roślinki, musiał być potężnym skurczybykiem. Następnie wyłonił się człowiek. Uchiha przyglądał się jego bliznom z zaciekawieniem, a także głęboko ukrytym leciutkim strachem. W sumie to nawet nie strachem, lecz pojawienie się takiego mężczyzny, u osób słabych co prawda, mogłoby wywołać nagły, niespodziewany atak paniki. A że był on ich przyszłym przeciwnikiem, Yosuke postanowił, że nie opuści tego miejsca, dopóki ktoś nie padnie bez życia.
     Podłapał również wymowne spojrzenie Tamotsu, który widocznie oszacował już siłę jaką dysponował owy "Krwawy Damo". "Zaraz, przecież to jest drzewo!" - dopiero zauważył. Przez to całe zamieszanie zapodziała mu się gdzieś informacja, że Tamotsu, jako prawdziwy Senju, włada Mokutonem, czyli kontroluje właśnie drzewa. Czyżby byli rodziną?
     Swoje przemyślenia zostawił jednak dla siebie, a Tamotsu dał wyraźny znak, że gotowy jest wejść do walki w każdej chwili. Gdy tylko ten zacznie atak, Yosuke był gotowy odpowiedzieć. Szkoda jednak, że nie mógł przez pewnego jegomościa, z którym miał nadzieję przynajmniej porozmawiać, jego dostęp do chakry był zablokowany. Lecz co gdyby...
     Uchiha usunął się lekko w cień, tak, by nie przyciągać zbytniej uwagi, a móc na spokojnie wykonywać to, co sobie właśnie zaplanował. A w jego intencjach było teraz wznowić "chakrobieg". Począł więc skupiać się na tym, by poruszyć chakrą, choćby minimalnie. W końcu, jak tutaj walczyć, jeśli nie można wykorzystać maksimum swoich możliwości, a jedynie niewielką ich część?

[zmiany w chakrze zależą od MG, ale to tylko "ruszanie" nią, a nie korzystanie z niej]


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#262 2013-06-15 13:06:05

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Miasto

Daymoshsi

   Stałem spokojnie obok Uchihy obserwując wszystko co wokoło mnie się działo. Nowy zawodnik w tej grze zdawał się nie wiedzieć o co tak naprawdę gramy. Niby mało co mnie interesował świat polityki to i tak wiedziałem jak duża jest stawka. Na początek musiałem dokładnie przyjrzeć się mojemu przeciwnikowi. Widziałem w nim tą tajemniczą moc. Złączenie dwóch kekkei genkai to naprawdę coś. Bo jak inaczej wytłumaczyć takie same drewno jak u Tamotsu połączone w jedno z kryształami? Inaczje tego nie potrafię sobie wyjaśnić. To jednak sprowadzało go o poziom wyżej niż poprzednich naszych przeciwników. Szczerze powiedziawszy dawno nie widziałem takiej osoby, która by mogła być dla mnie wyzwaniem. Chociaż jakby tak trochę bardziej się zastanowić to przychodzi mi pewien moment w moim życiu kiedy podobnego spotkałem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

   Ciekawe, czy on wyda się tak bardzo słaby jak jego poprzednik. Nie ma co. Trzeba działać. Czas działa na naszą niekorzyść, patrząc ilu tu nowych przeciwników się pojawia. Złożyłem swoje dłonie w tak oczywistą pieczęć. Obok mnie pojawił się klon. On ruszył szybko na przód i znalazł się obok Daymoshsiego. Wyjął kunaia i przeciął linią prostą szyję niedoszłego lorda. I tak właśnie zakończyłem żywot jednego z kandydatów. Jednakże nie zaprzestałem na tym. Druga dłoń mego klona znalazła się pod ziemią, a tuż po chwili pod samym Damo łapiąc go z całych sił za stopę. Ja w tym samym czasie zacząłem biec w jego kierunku z moją maksymalną prędkością. Wątpiąc w reakcje mojego przeciwnika złożyłem w biegu kolejne znaki. Na moich ramionach znalazł się mój kolejny klon. Wyskoczył w górę, tak by znaleźć się tuż nad naszym przeciwnikiem.

   Ten w tym momencie wbił się z ogromną siłą stopą w swojego przeciwnika. Wydając z siebie okrzyk, przy którym zabrzmiała nazwa techniki:
- Girochin Doroppu! - była ona znana, dla niektórych tutaj obecnych, ale nie dla samego Damo. Ten ciągle był trzymany dłonią przez mego pierwszego klona. Może nawet i mimo to mój klon go nie trafił. Trudno.. to miało tylko go zmylić i skupić jego oczy właśnie na tym ataku. Prawdziwy ja, znalazł się już tuż przed nim. Chciałoby się krzyknąć niespodzianka. Ale to mogłem od samego początku dać o sobie znać i dać mu czas na reakcje. Pierwsza dłoń powędrowała w kierunku jego klatki piersiowej, druga tak samo. Bakuton mimo wszystko był bardzo przydatny w takich sytuacjach. Ponieważ kiedy mój przeciwnik zdoła jakoś postawić ścianę z drewna czy nawet z kryształu przed sobą, ta zostanie zniszczona przez wybuch pierwszej dłoni. Druga dłoń natomiast zmiażdży go ostatecznie, nie pozostawiając z niego nic, co najwyżej jego przedmioty. Wszystko szło po mojej myśli. Chociaż tak przynajmniej myślałem..

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-06-15 17:24:31)

Offline

 

#263 2013-06-17 14:25:27

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

     Tak jak Ryo się spodziewał, Namikaze ruszył. Jego prędkość, której pojąć nie mogło nawet fioletowe oko Kiyoshi'ego, sprawiło, iż (co jest swoją drogą niedorzeczne, przyznał to sam Akio. Sędzia najwyraźniej nie doczytał postów) przaśna sztuczka Jednookiego nie wypaliła, w skutek czego dostał z pełną siłą prosto w twarz. Gdyby był to zwyczajny kopniak, Ryo najpewniej stałby nadal na nogach, lecz na jego nieszczęście Akio skorzystał z szeroko dostępnej techniki TaiJutsu, sprawiając, że cios został całkiem mocno spotęgowany. Kryształowy Wojownik nie miał kontroli nad odrzutem własnego ciała i niczym posąg dawnej potęgi, runął na ziemie, wznosząc dokoła istne tsunami wszędobylskiego błota. Zderzenie z ziemią sprawiło, że powietrze zalegające w płucach, wyszło z nich zupełnie i wcale prędko doń wrócić nie chciało. Ryo, którego nienawiść rosła wraz z opuchlizną na twarzy, mógł jedynie przysłuchiwać się temu, co Akio Namikaze, rudy łotr, kretyn, idiota, bęcwał, zasrany bękart dwójki mężczyzn - do niego wygaduje. Pięści zaciskały się mimowolnie, trzeszczały zakleszczone knykcie, domagając się rewanżu. Nie wiedziały jeszcze wtedy, że tak szybko się go nie doczekają.
     Akio Namikaze znikł. Po prostu. Pozostawiając po sobie cuchnącą atmosferę i rozgoryczenie Kiyoshi'ego, rozpłynął się w powietrzu. W identyczny sposób jak ongi wtedy, gdy walczyli za pierwszym razem. Zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, sprawił, że albo stał się niewidzialny, albo z ponad ludzką prędkością przeniósł się gdzieś, gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie nie dosięgnie go gniew Jednookiego Smoka z Baigai.
     - Już ja ci dam randkę - pomyślał, dźwignąwszy się na kolana. - Już ja ci dam taką randkę, że wyjdzie ci bokiem. Uciekaj... Uciekaj, byle z dala ode mnie, inaczej nie wróże Ci świetlanej przyszłości rudzielcu - przetarł wierzchem dłoni opuchliznę na policzku. - Zapłacisz mi za to... Sukinsynu.
     Teraz wszystko przestało mieć znaczenie. Nawet misja, której Ryo się podjął wobec Dou. Znaczenie straciły rzeczy, które mu skradziono, splamiony honor na przyjęciu, a także Ayamaru, młody Kiyoshi, którego chciał wziąć pod swoje skrzydło. Nie, to wszystko musiało poczekać.
     Musiało.
     Stał już na nogach. Powoli zasychające błoto na ubraniu, było niczym w porównaniu z tym, co w nim siedziało. Ktokolwiek - nie ważne kto - wszedłby teraz w jego drogę, miałby nie lada twardy orzech do zgryzienia.
     Poszedł. Poszedł tam, gdzie był jego dom.

[z/t -> Baigai -> Klan Kiyoshi -> Bar]

Offline

 

#264 2013-06-17 18:58:53

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Kiedy mój podstęp okazał się zadziałać, niezmiernie się uradowałem. Nie spodziewałem się, że tak dobrze wyjdzie mi wcielenie się w stetryczałego klucznika, w którego formie znajdował się teraz mój klon. Spacerował on po kamiennej posadzce, oddając się tej niewątpliwej uciesze, jaką było słuchanie, jak każdy krok odbijał się echem od masywnych ścian, zaburzając nieco niemal idealne tempo, wystukiwane przez rzeźbiarzy.
   Przyglądając się całej intrydze z ukrycia, jakie stworzył nam cień, okrywający okolice ścian tej olbrzymiej sali, prychnąłem pod nosem, nie wierząc w naiwność tego człowieka. Z pewnością nie od dziś był on współpracownikiem klucznika, a mimo to nie zorientował się, że coś jest nie tak... No cóż, nie każdy musi być tak bystry, jakby się tego od niego oczekiwało.
   Z zamyślenia wyrwało mnie odkrycie, które sprawiło, iż w mgnieniu oka zamarłem. Czając się w mrokach pomieszczenia do tej pory spokojnie przyglądaliśmy się temu, co miało tu miejsce. Teraz jednak miało się stać coś, co z pewnością nie stawiało nas w komfortowej sytuacji. Zwiedziony mężczyzna był już całkiem niedaleko naszego miejsca pobytu! Wiedziałem, że musimy działać szybko...
   Zdawałem sobie sprawę, że kolejny raz to ja powinienem przejąć stery. Nie tylko dlatego, że to ja byłem mężczyzną w tym duecie, ale też przewidziałem fakt, iż uderzenie ciężkiej, drewnianej lalki o posadzkę z pewnością nie obejdzie się bez głośniejszego odgłosu, który niewątpliwie zdradziłby naszą obecność w tej sali.
   Postanowiłem rozegrać to tak, by nikt nie zorientował się nawet, że coś miało tu miejsce. Szybkim ruchem wydobyłem z plecaka dwa zestawy metalowej linki i złożywszy odpowiednie pieczęci, przyzwałem dwa kolejne klony. Te, jak na komendę, natychmiast ułożyły dłonie w kolejne charakterystyczne układy (Henge no Jutsu) i już po sekundzie wyglądali jak cienie - mieli na sobie czarne stroje, jedynie z wąską szparą na oczy, które żarzyły się w bezkresnym mroku.
   Rzuciłem każdemu z nich jedną linkę, a sam pochwyciwszy skrawek bandażu, okrywającego jedną z moich dłoni, wskoczyłem na grzbiet glinianego orła, który bezszelestnie poderwał się ku górze. Kiedy skończyłem oswobadzać swoją kończynę z białego materiału, znajdowałem się już niemal nad głową krętacza. Ptak obniżył lot, a kiedy był już całkiem blisko Ayane (a na tyle daleko, by wyjść poza krąg światła), dwójka moich mrocznych podobizn doskoczyła do niego z zawrotną prędkością, obwiązując mu nadgarstki i kostki. Wtedy zeskoczyłem z grzbietu mojego dość oryginalnego środka lokomocji i błyskawicznie zakneblowałem mu usta bandażem. Może nie było to zbyt higieniczne, jednak tylko to przychodziło mi teraz do głowy...
   Oplótłszy ramię wokół szyi skrępowanego mężczyzny, szepnąłem do Ayane: Zabieram go stąd. Wyciągnę z niego wszystko, czego potrzebujemy... Następnie wciągnąłem go na grzbiet latającego zwierzęcia i poszybowałem w stronę przejścia, którym sami się tu dostaliśmy (o ile oczywiście wszystko poszło zgodnie z planem). Z kolei mój klon, będący wciąż pod postacią staruszka, podszedł bliżej ciała, przy którym dopiero co majstrowano, aby odkryć, jak plastycznie chcieli poprawić oni ranę po grocie strzały. W końcu jako medyk mogłem wyciągnąć z niej wszystkie potrzebne informacje, dotyczące sposobu jego zgonu. Z kolei dwójka moich czarnych klonów rozpłynęła się w powietrzu...

   [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#265 2013-06-17 22:07:37

Nana

http://img607.imageshack.us/img607/5717/silniczekcb.png

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 211
Ranga: Członek klanu

Re: Miasto

       Sytuacja rozwijała się po naszej myśli jak na razie i to mnie właśnie chwilowo cieszyło. Wiedziałam, że za pozytywne efekty naszych działań dostaniemy jakieś interesujące profity. Niestety niedługo było mi dane cieszyć się tym stanem rzeczy, ponieważ pojawił się na scenie teatru wydarzeń jakiś Krwawy Damo, ale dla mnie był to jakiś Drewniany Damo.
       - Damo? Daymonshi? Cholera! Te imiona są bardzo podobne... - w mojej główce przewrotne knowania działy się, a po skończeniu dumna z siebie musiałam podzielić się tym z światem.
       - Daymonshi, ten Damo to nie jakaś rodzina do Ciebie? Imiona macie jakieś podobne. - słodko-dziecięcym głosem zapytałam kupca, ale nie dane było mi raczej wysłuchać odpowiedzi broczącego we własnej grubego niedoszłego lorda feudalnego.
       Spojrzałam na nowego gościa, bo pytanie dotyczyło również i niego, więc może to on mi odpowie na nie. Nie ukrywam, że mnie dręczyło ono.
       Skończył się czas na wygłupy, a zaczął się czas poważnej walki. Akemi poleciał przodem, a ja zostałam z przodu i czekałam na dogodny moment, by wtrącić swoje dwa ryo do tych zmagań. Kiedy Samotnik miał już kończyć akcję podwójnym zróżnicowanym w czasie uderzeniem, ja się wtrąciłam poprzez zamrożenie łapsk przeciwnikowi utrudniając, a nawet uniemożliwiając obronę Drewnianemu Damo.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


KP

Opis
Mówię
Myślę
Szepczę

Offline

 

#266 2013-06-18 02:22:53

Ayane

Gość

Re: Miasto

Nie wiedziałam do końca co mam zrobić, nieco się bałam obrotu wydarzeń, ale póki Shinsaku był stanowczy, dowodził, byłam spokojna. Podobała mi się jego męska postawa, był takim typowym dominatorem, przyznam, że bardzo mnie podniecał w tamtej chwili. Wracając do zadania... Nie wiedziałam co robić. Wyrzutek tam starał się zdziałać coś z jakimś mężczyzną, ja natomiast stałam bezczynnie, nie wiedząc co mam robić.
-Hej, a ja?! - spytałam po cichu towarzysza, ale było już za późno.
I teraz stałam jak osłupiała, nie wiedząc co mam robić. Cóż, jedyne, czego mogłabym się podjąć, to zostanie i obserwacja, uznałam jednak, że byłoby to zbyt nudne, dlatego właśnie udałam się za Shinsaku, chcąc pomóc mu przy tamtym kolesiu. Może znowu przydadzą się moje kobiece wdzięki? Zdecydowanie ja mam tutaj większą siłę przebicia, nawet jeśli Shinsaku jest silniejszy, ja jestem kobietą, wygrywam. Obserwowałam poczynania Wyrzutka, poprawiając wygląd, musiałam przeczesać włosy. Po tym natomiast zaczęłam się uważnie rozglądać, nigdy nic nie wiadomo...

 

#267 2013-06-18 15:22:36

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Hiyoki
Strzelec widząc, że jego rozmówca woli być bierny w obecnej sytuacji, przeprosił go na chwilę i różnymi znakami ruchowymi  wydawał informacje dla reszty żołnierz na dole, którzy zajmowali się rozbieraniem martwych ciał z ciężkich pancerzy strażników. Czasu było mało , gdyż w samym centrum miasta takie wydarzenie jak to nie zostanie pozostawione bez reakcji władz. Gdy już ostatnie ciało martwych strażników pozostał na samej bieliźnie ludzie na dole rozbiegli się a na dachu pozostała już tylko dwójka.
- Jako mieszkańcy tego miasta od wielu lat znamy różne sposoby na… niekonwencjonalne poruszanie się po mieście. Te pancerze są nam potrzebne byśmy mogli niezauważalne dostać się do pałacu i uwolnić jedną osobę, która zrobiła to o czym marzył każdy patriota. Prędzej czy później staniesz po któreś stronie, albo będziesz walczył za naszą sprawę albo wymordujesz setki mieszkańców tego wspaniałego miasta tylko po to by rządził dalej ten sam splugawiony ród.- Kończąc swoją podniosłą wypowiedź, mężczyzna odszedł pozostawiając samotnika samego sobie, jednakże jego trasa była na tyle widoczna, iż w każdej chwili ninja mógł dołączyć do niego.


Koruzonu
Gdy tylko samotnik wlał do gardła ciepły trunek, Seshin polał po raz kolejny po czym zajrzał jednym okiem do środka butelki sprawdzając na ile jeszcze starczy alkoholu.
- Plan jest prosty, chcemy wyciągnąć dzieciaka, któremu tak naprawdę zawdzięczamy obecną sytuację i całkowicie wywieźć go z państwa. Jest swoistą ikoną zmian w tym kraju i prędzej czy później ktoś mógłby urządzić na niego polowanie. Potem zabijamy resztę oficjalnej rodziny i pozbywając się klanu tyranów pozwalamy innemu rządzić. Sam chciałem zostać władcą nowego kraju ziemi ale jak sam pewnie widziałeś już jest to niemożliwe, to co lecimy dalej?- Wskazał ponownie na kubki z Sake.
- W waszym żargonie mówilibyście na mnie Wyrzutek w końcu jakoś musiałem ubić tego potwora.-

Loch
Po dość przekombinowanej akcji z niczego nieświadomym mężczyzną, który poszedł tylko na małego dymka,  duet udał się w wybrane przez nich miejsce razem z przerażoną ofiarą.
- Błagam ja nic nie wiem, na wszystko co dobre nie zabijajcie mnie ja mam żonę i córkę, ja to wszystko dla niej robię proszę nie róbcie mi krzywdy!- Tymczasem w krypcie gdzie pracowała reszta załogi a klon Wyrzutka przyglądał się blademu ciału zmarłego lorda. Jego rana była obmyta przez osoby zajmujący się balsamowaniem ale rana wciąż pozostawała otwarta, owszem po własnoręcznie robionej strzale, która musiała zostać wystrzelona z niewielką siłą gdyż przy przyjrzeniu można było zauważyć iż żebra są ledwo złamane. Wszystko to zostało doprawione nożem, najprawdopodobniej do skórowania zwierząt, bo z ząbkowanym ostrzem przecinając wlot do ciała w różnych miejscach robiąc ogromny bałagan.
Daymoshsi

- Nie proszę, to nie może się tak…- To były ostatnie słowa kupca, z którego szyi pociekła czerwona krew zalewając jeden z niepotrzebnych już mu drogich dywanów. W ten sposób inicjator oraz sam kandydat zostali zabici a Akemi nie czekając na owację ruszył do przodu na kolejnego gościa. Jego noga mocno wbiła się w bark Senju a zaraz po tym po całym piętrze rozszedł się potężnych huk wybuchu, który aż zatrząsł pałacem. Po całym pokoju rozleciały się płonące kawałki kłód.
- Bardzo wymyślnie samotniku, widzę że mam tutaj kolejnego przeciwnika ale najpierw  zajmę się klanem panującym, Pierwszymi których zabiję będzie Agaiew i Dou, w jesteście następni w kolejce.- Te słowa rozeszły się po pomieszczeniu i zaraz po tym oryginalny Damo ukazał się siedzący na samym czubku drzewa, które sam stworzył. Chwilę później zeskoczył i stając przed Tamotsu, swoim krewniakiem powiedział.
- No co jest krewniaku, w klanie nie opowiadają o Krwawym Damo, o najczarniejszej postaci z całej historii Senju? Nawet w naszym klanie są te złe postacie.- Uśmiechnął się szyderczo po czym puścił oczko do Nany. W jego dłoni zaczęła się kształtować ta sama broń co poprzednio.
- Zejdźcie mi z drogi a daruję wam, życie. Możecie zacząć stąd uciekać bo zaraz dojdzie tu do masakry.-


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#268 2013-06-18 18:08:44

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

-Aaa, czyli jesteście takimi stróżami prawa rządzącymi się własnymi zasadami, nie? Coś w ten deseń, jak mi się wydaje. Samowolka... W każdym bądź razie dzięki za pomoc, pewnie jeszcze się spotkamy, akurat nie mam co robić. - powiedziałem do dowodzącego grupą, o czym zeskoczyłem z dachu.
W sumie nie wiedziałem co teraz robić. Spojrzałem w jedną stronę i widziałem drogę, którą tutaj przybyłem, politykę, nudny świat, w którym było zbyt wiele nieścisłości. Spojrzałem w drugą i widziałem już powoli uciekającego mi mężczyznę, który może zapewniłby mi jakąś rozrywkę? Nie zaszkodzi się przekonać, a może i uda mi się rozwiązać jakiś konflikt wewnętrzny, przyczynić się do zmian w tej polityce? Kto wie.
Cóż miałem począć? Po prostu zabrałem to, co moje, ogarnąłem się i ruszyłem w pościg za przedstawicielem łowczych, tak sobie ich będę nazywał.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#269 2013-06-19 07:08:43

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto

Słuchałem Seshina z uwagą. Gdy ten skończył, ja wypiłem już chyba trzecią kolejkę.
- A jednak go ubiłeś? Cóż, mocno się myliłem co do ciebie... Ale wracając do obecnej sytuacji - plan prosty, zakłada głównie zwycięstwo... To lubię. Pozostaje jedna kwestia... Atak przeprowadzamy po cichu czy z rozmachem? Mam trochę krzepy, ludzi może i nie rozsmarowuję po ścianach, ale mój wygląd mówi sam za siebie. Jeśli jednak będziesz wolał atak po cichu czy też rozpocząć od środka, nie ma problemu. Na pewno ci, z którymi przybyłem (albo przynajmniej ich część) z chęcią wysłuchają prawdy o tym całym "grajdołku".
Gdy skończyłem spojrzałem w okno. Widać było krzątających się ludzi po ulicach. Oni jeszcze nie wiedzą, że już wkrótce nastanie przewrót na tyle potężny, że aż zmieni losy państwa...


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#270 2013-06-19 15:46:58

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Uprowadzony mężczyzna zdawał się być aż nadto przerażony całą tą sytuacją, jaką mu zgotowaliśmy. Zrobiło mi się trochę głupio, że urządziłem mu szopkę, jakby był jakimś mordercą, przy którym powinienem zachować szczególną ostrożność. Zresztą, postanowiłem się tym nie przejmować. W końcu - co się stało, to się nie odstanie. A tak przynajmniej się chłop wystraszył i będzie nam łatwiej wyciągnąć z niego wszystko, czego potrzebujemy.
   Orzeł wylądował. Gdy sam zsunąłem się z jego grzbietu, a moje stopy uderzyły bezgłośnie o posadzkę, ściągnąłem również naszego zakładnika. Ledwie oparł się o jedną ze ścian, już pojawiła się przy nas Ayane. Zdziwiłem się. Myślałem, że znajdzie sobie coś, co w tej sprawie będzie mogła zrobić sama. Pochlebiało mi jednak, że wolała do mnie dołączyć niż samotnie obserwować pracujących w sali ludzi.
   Spojrzałem na trzęsącego się ze strachu biedaka, który z całych sił przekonywał nas, żebyśmy go oszczędzili. Oczywiście nie miałem zamiaru robić mu niczego złego, ale postanowiłem trzymać go trochę w niepewności. Uważałem bowiem, że w ten sposób przekonam go, by z nami współpracował.
   Trzymając się zatem tego pomysłu, łypnąłem na niego spod czarnej czupryny, wykręcając w każdy możliwy sposób moje brwi, aby nadać sobie trochę strasznego wyrazu. Miałem nadzieję, że cała atmosfera, jak i półmrok panujący w pomieszczeniu będzie działać na naszą korzyść.
   Gdy usłyszałem, że mężczyzna dba o życie nie tyle swoje, co najdroższych w jego życiu kobiet, drgnęło coś we mnie. Nie mogąc jednak okazać wyrazów współczucia, przybrałem od razu nieco inną pozę, by wyzbyć się tego wrażenia. Mieliśmy przecież robotę do wykonania. A ten facet sam dawał nam argument, który mogłem obrócić nie tyle przeciw niemu, co przeciw jego pracodawcy, który do tej pory ciągle pozostawał nieznany.
   Musisz nam uwierzyć, że i my również nie robimy niczego dla siebie, a dla ludzi takich jak Ty, czy twoja żona i córka. Jedyne, czego pragniemy, to nie dopuścić do władzy żadnego tyrana czy też innego kretyna, który jest gotowy dla zysku zabić Lorda. Sam pewnie zdaje sobie sprawę, że ta sprawa nijak nas dotyczy. Dlatego pomóż nam, pomóc sobie...
   Nie wiedziałem, czy mężczyzna dopuszczał się tak niemoralnego czynu, jak kartowanie śmierci swojego lorda dla dóbr materialnych, czy po prostu jeden z podejrzanych typów, prawdopodobnie sprawca całej tej zbrodni zagroził mu i jego rodzinie. W każdym z tych przypadków w zasadzie byłem mu w stanie pomóc, z lub bez pomocy mojej towarzyszki. W końcu nie mogłem decydować za nią.
  W tym samym czasie powrócił do nas mój klon, przerobiony na klucznika, odchodząc po prostu z wielkiej sali z czarą pośrodku bez słowa. W końcu mało prawdopodobnym było, by ktoś zwrócił uwagę na garbatego dziadygę, który był tam od zawsze.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#271 2013-06-19 16:59:09

Ayane

Gość

Re: Miasto

Kiedy dogoniłam Shinsaku, mogłam usłyszeć biadolenie uprowadzonego mężczyzny, który wręcz błagał nas, byśmy niczego mu nie zrobili. Sama nie miałam zielonego pojęcia odnośnie tego, co planuje Wyrzutek, towarzyszyłam mu, ale nie wiedziałam jakie ma teraz zamiary odnośnie swojej ofiary. Wysłuchałam faceta, potem towarzysza i na końcu sama się odezwałam.
-Tak, jak mój kolega powiedział... Nie mamy złych zamiarów. Powiedz nam coś... O co chodzi z tym ciałem? Widzieliśmy, że zajmowaliśmy się zwłokami lorda, co wiecie? - spytałam z miłym uśmiechem, a na końcu wyjęłam powoli kunai'a z torby i przyłożyłam go do gardła mężczyzny.
Również chciałam go nastraszyć, raczej obejdzie się bez zabijania (mam nadzieję), chociaż nigdy nic nie wiadomo. A może on też gra, chce zyskać na czasie, albo posiada niebezpieczne zdolności? Się okaże, jestem ciekawa jego reakcji, odpowiedzi.

Ostatnio edytowany przez Ayane (2013-06-19 16:59:19)

 

#272 2013-06-20 20:32:16

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

Muszę przyznać, że informacje które otrzymałem od naszego nowego przeciwnika lekko mną wstrząsnęły. Widocznie zupełnie się myliłem i nie zyskał on Mokutona, a kryształ. Byłem w szoku widząc taką osobę i wiedząc, że nie jest ona przyjaźnie do mnie nastawiona. Wiedziałem też jednak, że prędzej czy później i tak się z nim spotkam kolejny raz. Widząc co robi Akemi myślałem, że jednak będę miał ten problem z głowy. Oczywiście nic bardziej mylnego, nasz przeciwnik miał już gotową sztuczkę. Wtedy coś sobie przypomniałem.



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
_____________________

Akcept by Katsuro


Później, pojawił się przed moją osobą. Mając takiego osobnika jakieś kilka centymetrów od siebie nie było zbyt komfortowym uczuciem. Muszę się przyznać, że od dłuższego czasu to dopiero teraz obleciał mnie na chwilę paraliżujący strach. Nie było to nic dziwnego, ten facet był wiele silniejszy od mojej osoby. Przełknąłem jednak ślinę i zebrałem się do kupy. Kciuk podniosłem do góry, a palec wskazujący wycelowałem w podbródek mojego krewniaka.
- Zanim stąd uciekniemy odpowiem na Twoje pytanie - nie, nie mówią o Tobie i chyba się temu nie dziwisz. Chcę jednak żebyś wiedział, że poszukam o Tobie informacji i jeżeli nie spotkamy się tutaj to kiedy stanę się silniejszy będę chciał Cię odnaleźć. Nie chodzi mi tutaj o dobre imię klanu... Jesteś po prostu bardzo silny, widać to gołym okiem. Będę chciał z Tobą walczyć kiedy uznam, że jestem Twojego pozio... Mizudeppou no Jutsu!- tak, mój monolog był ukartowany. Moim zbawieniem było to, że Damo stanął przede mną. Zbawieniem było też to, że gest potrzebny do wykonania tej techniki wygląda jak zwykłe wskazanie palcem. Nie mógł się spodziewa czegoś takiego... Nawet nie musiałem używać pieczęci do tej techniki. Po prostu nie mógł się tego spodziewać, wodny pocisk o niewybaczalnej prędkości, który wyleciał z mojego palca po prostu musiał przelecieć przez jego głowę. Nie było też chyba szans, żeby był to jakiś klon czy podmiana. Chciałem to już zakończyć, liczyłem że nie zmuszę moich przyjaciół do dalszej walki z tym bydlakiem. Na wszelki jednak wypadek odskoczyłem i ustawiłem się w pozycji obronnej gdyby mój atak z zaskoczenia nie zadziałał.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2013-06-21 19:09:42)

Offline

 

#273 2013-06-22 11:07:27

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Miasto

Jak mogłem dać się tak łatwo wykiwać. Tyle cennego czasu poszło na marne tylko dlatego, że stchórzył i stworzył sobie wcześniej klona. Przezorny zawsze ubezpieczony.. Niby prawda, ale tym razem irytująca. Moje klony były ciągle na stanowisku. Niech zostaną, nie będę teraz dezaktywował ich skoro mogą się jeszcze do czegoś przydać. Tak jak jeden z nich przyłożył swoją dłoń do śmierci Daymonshiego. Jeden z kandydatów umarł. Jeszcze zostało dwóch, a Agaiewi będzie mógł zostać bez problemu lordem. Ale czy w taki sposób powinno się do tego podchodzić? Może powinniśmy przemówić im do rozsądku to sami dadzą się przekonać, że to właśnie on jest najlepszym kandydatem na tron? To wszystko stawało się coraz bardziej nudne i skomplikowane. Mi jednak teraz przychodzi zupełnie inne od tego wszystkiego wspomnienie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Momentalnie wyrwałem się ze wspomnienia. W mojej głowie trwało może ono.. nie wiem parę sekund. Teraz musiałem skupić swój wzrok na przeciwniku i Tamotsu obok, którego on teraz stoi. Nic w tym przypadku nie mogłem zrobić. Senju był zdany tylko na siebie. W każdym scenariuszu, który teraz sobie wyobraziłem, robię krzywdę zarówno Damo i mojemu przyjacielowi. Do obrażeń zadanych temu drugiemu nie mogłem dopuścić. Naszym priorytetem była śmierć tego "krwawego", a nie naszych towarzyszy. Gdzie w ogóle jest ten Uchiha? Nie widziałem go przez ten czas. Może to i lepiej? Nie potrzebny nam kolejny trup. Tym bardziej, że stracił kogoś komu służył i swego towarzysza. Z tych całych rozmyślań wyrwał mnie dźwięk wystrzelonej techniki. Ujrzałem właśnie martwego Damo.

- No, no ładnie Tamotsu! Tego właśnie mogłem spodziewać się po swym przyjacielu - mówiłem i spokojnie podchodziłem do trupa tego drobnego człowieczka, byłem na wszelki wypadek gotowy na atak; nigdy nie wiadomo czy to nie jest kolejny blef - Co jak co.. ładnie ci to wyszło - uśmiechnąłem się lekko do Senju - A teraz.. Co dalej robimy? Agaiew musi przekazać nam chyba jakąś wiadomość z kolejnym zadaniem - mówiłem drapiąc się za głową lewą ręką.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2013-06-22 23:47:13)

Offline

 

#274 2013-06-23 15:03:17

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Hiyoki i Koruzonu
Łowczy, przystanął na chwilę widząc, że Hiyoki podążył za nim. W głębi duszy był wielce szczęśliwy,  iż udało mu się zdobyć kolejnego sojusznika, który mógł wesprzeć ich sprawę przy pomocy niedostępnych mu technik ninja.
- Jak tylko na ciebie spojrzałem od razu wiedziałem, że nie pasujesz do tamtego pałacowego świata, jesteś jednym z nas, jesteś człowiekiem czynu. Chodź zaraz przedstawimy cię szefowi.- Gdy samotnik wraz z towarzyszem ruszyli przed siebie, inny przedstawiciel tej organizacji Koruzonu razem z mózgiem całego ruchu oporu Seshin’em dalej prowadzili rozmowę.
- Bo widzisz mój drogi- Przerwał podnosząc swój kubek z Sake i za jednym razem opróżnił całą zawartość.
- Ten potwór to była jedna z ogoniastych bestii, mój mistrz chciał wykorzystać tego co przypominał żuka, nie wiem nie znam się na nich… No ja byłem przynętą krwawy Damo przygotowywał pieczęcie. Jak to z tymi bestiami duszo szumu, huków i paru światków się znalazło co stworzyło moją legendę…- Tymczasem do pomieszczenia weszła dwójka, o której już była mowa, Hiyoki wraz z „łowczym” podeszli do pijących osób i łucznik zdał raport Seshin’owi
- Mamy już wszystko przygotowane ale obawiam się, że możemy już stracić dzieciaka. Nie wiemy gdzie on jest a w pałacu robi się już coraz bardziej gorącą, powinniśmy wzniecić bunt właśnie w tym momencie.- Seshin słysząc to aż ze złości uderzył ręką w stół.
- Jak to sobie wyobrażasz jak za miastem stacjonują dwie armie dwóch lordowskich synów?! Musimy to rozegrać inaczej i tutaj powstaje zadanie właśnie dla was nasi nowi koledzy- Seshin już uspokojony zwrócił się do samotników.
- Jestem przekonany, że te dwa lordy w zamku to są ich służący ninja korzystający z Henge no jutsu czy jak tam nazywała się ta technika zamiany. Jeżeli zaatakujecie jednego mówiąc, że służą drugiemu to te dwie armie ruszą najpierw na siebie. Wtedy my sięgniemy za broń i wyzwolimy miasto z rąk stacjonujących tutaj oddziałów i spokojnie poczekamy aż pozostanie już tylko ranny zwycięzca, którego tylko dobijemy i wyzwolimy nasz kraj.-


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#275 2013-06-23 15:14:20

Nana

http://img607.imageshack.us/img607/5717/silniczekcb.png

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 211
Ranga: Członek klanu

Re: Miasto

Sytuacja robiła się coraz to bardziej nerwowa i skomplikowana. Napięcie rosło z każdą chwilą, by powoli zaczęło mnie to denerwować niezmiernie. Nie wiedziałam, co teraz zrobić, bo każdy mój pomysł był zbyt niebezpieczny, by można go było zaliczyć do wykonalnych. Kiedy ciągle rozmyślałam nad tym, Tamotsu zadziałał, a na mojej twarzyczce pojawił się uśmieszek, który dosłownie komentował jego postępowanie. Natychmiastowo również dorzuciłam coś od siebie, skupiając chakrę i swoją wolą zamrażając przeciwnika. Raz już uciekł ze szponów śmierci i teraz wolałam mieć pewność stuprocentową, że będziemy mieć go z głowy, a naszemu pracodawcy nic się przez niego nie stanie.
- Dobry strzał! - wykrzyknęłam krótko i treściwie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


KP

Opis
Mówię
Myślę
Szepczę

Offline

 

#276 2013-06-23 15:38:38

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Loch
Mężczyzna dalej przerażony chociaż nie w takim stopniu jak wcześniej postanowił powiedzieć wszystko co wiedział byle by móc dalej żyć dla swojej rodziny.
- Jesteśmy prostymi kamieniarzami, którzy mieli postawić pomnik zmarłego lorda ale w konspiracji pracujemy dla Seshin’a który planuje wzniecić bunt w mieście. Nie wiemy dlaczego ale naszym zadaniem było sprepa… no sami pewnie widzieliście, że pocięliśmy jeszcze trochę ciało by nikt się nie domyślił kto to zrobił… nic więcej nie wiem, przysięgam!- Główne zadanie dwójki bohaterów było trochę inne ale teraz gdy na jaw wyszła informacja o planowanej rewolucji Seshin’a  Wyrzutek i kuglarka mogą już wrócić do syna lorda dla którego pracują i wspólnie opracować plan by przygotować się na przeciwdziałanie rewolucjonistów i pozbycie się drugiego brata.


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#277 2013-06-23 16:17:17

 Basai

V I P

10844276
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 1221

Re: Miasto

Daymoshsi
- No, no ładnie Tamotsu! Tego właśnie mogłem spodziewać się po swym przyjacielu To były ostatnie słowa podsumowujące straszliwego zbrodniarza, który o dziwo dał się zabić tak prostą techniką. Krwawy Damo, człowiek który opanował dwa zaawansowane więzy krwi i swego czasu terroryzował rodzinę lorda został zabity przez mało znanego jeszcze w świecie ale będącym na dobrej drodze Senju Tamotsu. Ciało bezwładnie upadło na ziemię, głowa dokładnie w tym miejscu gdzie rozlana już była krew bogatego kupca.  Dzięki temu aktu odwagi, nieświadomie Senju uratował życie wielu osób, i znacząco zmienił przyszłe wydarzenia. Teraz nie pozostało już nic innego jak spotkać się u lorda, któremu towarzysze służą i prowadzenie dalszych planów, które zakończyć się mają zdobyciem władzy.


http://www.gimpuj.info/gallery/19904_09_02_09_2_58_01_1.png

Offline

 

#278 2013-06-23 20:53:17

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Daymoshsi

     Stojąc z boku i przyglądając się całej tej sytuacji Yosuke odniósł wrażenie, że równie dobrze mógłby przyodziać marmur, przyjąć myślicielską pozę i niczym młody grecki bóg przyozdobiłby w jeszcze większym stopniu to pomieszczenie. Nikogo widocznie nie obchodziło już, że znajduje się tutaj, dzieląc te cztery ściany wraz z nimi, tylko po prostu walczyli, ukazując swoją siłę. I gdyby nie fakt, że charakter Uchihy był jaki był, to zapewne schowałby się w sobie, widząc, pomimo wielu treningów, jak ogromna przepaść dzieli go od PRAWDZIWYCH ninja. Podjął jednak jedną, bardzo ważną dla niego samego decyzję - wzrosnąć na tyle siłą, by móc samemu decydować o przebiegu sytuacji.
     Teraz jednak znajdował się pod ciężarem kolejnego wyboru, który, jak zwykle, miał dotyczyć niestety tylko jego. Westchnął znacząco, dając do zrozumienia, że pomimo rozegranej sceny wciąż tu jest, stojąc w tej samej pozycji, ze skrzyżowanymi rękoma, by następnie zadać pytanie, które nęciło go coraz bardziej:
     - Co Agaiew mógłby mi zaproponować? - wypalił, nie mając już żadnego konkretnego planu. Jego kandydat leżał bez życia, taplając się we własnej krwi, więc co mógł zrobić? Jakiegoś lorda feudalnego trzeba było wybrać, a skoro jego plany spaliły na panewce, to nie pozostało mu nic innego jak tylko przyłączyć się do byle kogo i wtrącić swoje trzy grosze do wyboru nowego władcy. - Albo inaczej - co będę z tego mieć? Bo to mnie interesuje. Po tym, jak nas przywiał, rozumiem, być może niesłusznie, że mogę się spodziewać noża w plecy za pomoc, tak? Czy raczej dla swoich "podwładnych" - zaakcentował to słowo, powstrzymując niby-chrząknięcie - jest raczej chojny i szczodrze nagradza? Bo, szczerze mówiąc, w tym całym przedstawieniu moje ideologie w ogóle nie znajdują swojego odzwierciedlenia. Czemu więc nie nagiąć się ten jeden raz, by do końca życia tego żałować, mając tym samym kieszenie wypchane po brzegi dobrociami wszelakiej maści?


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#279 2013-06-23 23:17:24

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

Daymoshsi/Agaiew

Sam tak naprawdę nie wiedziałem jak miałem zareagować na moją wygraną. Byłem w takim szoku, że stałem z kamiennym wyrazem twarzy z ręką nadal uniesioną tak jak do wykonania techniki. Pokazałem sobie w ten sposób, że to nie siła, a spryt w walce liczy się najbardziej. W moim przypadku było to chyba jednak szczęście i nie miałem zamiaru myśleć, że było inaczej. Kiedy tylko zobaczyłem, że ciało mojego przeciwnika opadło na ziemię i nie zniknęło to spuściłem z siebie powietrze. Obroniłem wszystkich tutaj zebranych, to wystarczało bym mógł walczyć dalej.
Słysząc pochwały od moich towarzyszy lekko się zawstydziłem. Sami powinni być świadomi, że w tym wszystkim było więcej szczęścia niż umiejętności. Na ich słowa tylko lekko się uśmiechnąłem i podrapałem tył głowy podchodząc bliżej nich. Jakby nie patrzyć wykonaliśmy swoje zadanie wraz z dodatkiem - Damoshisi był martwy, a na jego ciele leżał Krwawy Damo, człowiek który zagrażał Agaiew'owi. Ciekawe czy nasz wybraniec będzie wiedział kto to w ogóle był. Pozostawała teraz sprawa Yosuke, którego odzywki mi się nie spodobały.
Słysząc jego słowa spojrzałem się na niego z lekką pogardą. Myślałem, że ten chłopak był trochę bardziej rozgarnięty. To co zrobił było bezmyślne, miał w sobie w tym momencie chyba za dużo pewności siebie. Nie miałem zamiaru nic mu robić więc powiedziałem:
- Przemyśl swoje słowa zanim je wypowiesz Yosuke. Ty nie masz wielkiego wyboru w takiej sytuacji - Twój kuzyn, czy kim on był dla Ciebie, jest martwy tak jak i Twój kandydat na tron. Myślisz, że możesz o cokolwiek prosić Agaiew'a? Chyba nie wiesz w jak patowej sytuacji się znalazłeś... Jakby nie patrzeć jesteś naszym przeciwnikiem, a mamy przewagę liczebną. Mimo tego Ty potrafisz pytać się o to co może dać Ci Agaiew? Naprostuje Twoje myślenie - albo idziesz z nami albo zostajesz tutaj na pastwę losu. Nie mam zamiaru Cię zabijać bo w niczym mi nie przeszkodziłeś jednak... Przemyśl to co zrobiłeś. - kiedy słowa do Yosuke zostały wygłoszone kolejny raz wzdychnąłem. Chłopak musiał się jeszcze sporo nauczy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Przyznanie się do porażki to coś co na pewno w życiu mu się przyda.
- Dobra, wracamy do Agaiew'a. Ja daję Yosuke wolną rękę ale to wy zdecydujcie czy chcecie mu darować życie. Ja już w wasz osąd nie będę wnikał.- powiedziałem do moich towarzyszy. Kiedy wykonali swój sąd, ruszyłem razem z nimi do naszego kandydata.
Kiedy znalazłem się przy jego komnacie, zapukałem i poczekałem na otwarcie drzwi. Kiedy zostało to wykonane podszedłem bliżej naszego "pracodawcy" i złożyłem mu raport:
- Damoshisi został zlikwidowany wraz z jednym z jego popleczników. Udało nam się też pozbawić życia Krwawego Damo. Nie mam pojęcia Agaiew'ie czy o nim słyszałeś ale jedno my wiedzieliśmy na pewno - polował on na Ciebie i Twojego brata. To wszystko, co mamy zrobić teraz? - powiedziałem, oczekując następnego zadania. Miałem już ochotę posadzić go na tronie i zakończyć to wszystko. Wiedziałem, że zanim kolejny raz wmieszam się do polityki to przemyślę to kilkakrotnie. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, było ciekawie, jednak to co tutaj się działo to nie był mój świat.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-06-23 23:18:16)

Offline

 

#280 2013-06-24 10:39:58

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Ruszenie za jednym z łuczników było chyba najlepszym, co mi pozostało. Co innego mogłem zrobić? Wrócić do pałacu i dalej zajmować się tą bezsensowną zabawą związaną z nowym lordem? Nie, nie bardzo. Byłem już znudzony polityką, tak naprawdę jedyne, czego chciałem, to walka, rozlew krwi. Może to i dziwne, że taki ja, z reguły spokojny, pragnie teraz walki. Miałem ochotę po prostu się zabawić, poczuć utratę chakry, spotkać wymagających przeciwników, wykazać się w boju, jak na razie nie miałem do tego okazji.
Słowa mężczyzny odnośnie mojej wyjątkowości po prostu zignorowałem, nie wiedziałem, jakie ma intencje. To dziwne... Tak, jakby od początku wiedział, że pomoc mi sprawi, iż zainteresuję się jego bandą. A ja zwyczajnie chciałem się rozerwać, niczego więcej nie pragnąłem w tym momencie. Jednak czułem, że ktoś bardzo na mnie liczy, wie, że jestem silny i chce to jakoś wykorzystać, tak czuję. Gdyby tak nie było, mężczyzna olałby mnie, kazał nawet się wrócić, tymczasem chciał, bym za nim podążał, chwalił mnie, coś to oznaczało.
Po czasie dotarliśmy do jakiegoś budynku, a w nim znajdowali się... Koruzonu i Seshin, bardzo mnie to zdziwiło. Na początku się nie odzywałem, dopiero potem, kiedy dowiedziałem się o wszystkim, postanowiłem się określić.
-Wchodzę w to. Nawet nie ma się nad czym zastanawiać. Gdzie mam iść, kogo zaatakować, co dokładnie zrobić? - spytałem, tak po prostu.

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wonots.pun.pl www.klasa6ce.pun.pl www.ticlass.pun.pl www.przedszkolelesne.pun.pl www.panorama.pun.pl