Strażnicy
Zgodnie z jego przewidywaniami, wróg zginął na miejscu tracąc oddech i wykrwawiając się. Teraz zostało mu tylko dwóch przeciwników, z czego użytkownik GenJutsu dalej nie odzyskał na tyle sił by móc walczyć. Jedyny zdolny do walki, bez słowa, zupełnie tak jak wcześniej sięgnął do torby, jednak tym razem po aż dwa kunaie z czego jeden miał notkę wybuchową, po czym posłał oba w kierunku Samotnika.
- Idioto... Wojna dopiero się zaczyna, a ty już pozbywasz się całego... wyposażenia?... - spytał zdyszanym głosem drugi napastnik.
Powiedział to co prawda niezbyt głośno, jednak Genki powinien usłyszeć wszystko co do słowa. Kunai z inskrypcją wylądował z dwa metry przed Samotnikiem, a drugi leciał bezpośrednio w niego. Wyglądało jednak na to, że notka ma opóźniony zapłon co daje chłopakowi czas na unik i zapewne drugi kunai miał na celu zatrzymanie go w miejscu...
Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-09-01 15:02:22)
Offline
Odskoczyłem od obu broni tak, by nimi nie oberwać. To było naturalne zachowanie. Widziałem już takie notki i nauczyłem się, że gdy jedna leci w Ciebie to uciekaj. Po uniku, który mam nadzieję się udał, zacząłem szarżować na przeciwnika wymachując kosą. W pewnym momencie sięgnąłem do torby i lewą ręką rzuciłem kunaiem w osobę, która cisnęła we mnie kunaiami. W ten sposób odciągnąłem uwagę od swojej osoby. Szybko zbliżałem się do opponenta i chciałem wbić mu swoją kosę pod żebra. Czekam na jego reakcję.
- Co teraz zrobisz przyjacielu ? - spytałem
Offline
Zaginiony
Żeby nie było. Ostatni raz - idę do adminów następnym razem. Specjalnie wymyślę zakończenie dla mojej postaci, żeby nie miała nic wspólnego z tym co tu robicie... Idioci...
_______________
Akihito był daleko stąd. Jedynie przed odejściem zostawił kartkę, dla Genkiego.
Widzisz Genki, musze pomóc moim przyjaciołom. Przepraszam, że odszedłem, ale mam nadzieję, że dostrzeżesz to. Jeśli ktoś ci coś zrobi, to odegram się na nim pięknie. Będę w Tanuzie. Powodzenia!
Akihito
Senju szybko przebywał odległości dzielące go od celu. Już prawie był. Gdzie? W Chikai...
[z/t -> Chikai]
Offline
Strażnicy
Tym razem Genki uniknął ataku bez odniesienia jakichkolwiek obrażeń, co wydawało się dziwne, tym bardziej z tego powodu, że chłopak był pewien tego, iż część wybuchu go na pewno dosięgnęła. Zaraz po tym, odpowiedział dokładnie w ten sam sposób co wróg rzucając kunaiem. Niespodziewanie oponent nagle rozpłynął się w powietrzu, a jego towarzysz i zarazem ostatni przeciwnik upadł na ziemię.
- Wygląda na to, że przesadziłem z GenJutsu. Z takimi umiejętnościami możesz spokojnie brać udział w wojnie... - powiedział, po czym stracił przytomność.
Nie było silnym ninją, a mimo wszystko i tak przecenił swoje możliwości. Wyczerpała mu się całkowicie cała jego chakra w wyniku czego stracił przytomność. Samotnik mógł dostrzec, że jeden z nich ma do pasa przypięty mieszek z 500 ryo, który może sobie przywłaszczyć.
KONIEC SESJI
Offline
Udało mi się pokonać przeciwników co było bardzo ekscytujące. Mimo zmęczenia zabrałem mieszek ze złotek i przypiąłem go sobie. Teraz czekała mnie droga powrotna do Akihito. Po kilku dłuższych chwilach dotarłem na miejsce. Jednak nie dostrzegłem tutaj swojego kompana, zostawił on tylko karteczkę. Postanowiłem udać się za nim. Jeszcze raz sprawdziłem stan swojego ekwipunku i ruszyłem w drogę. Sam jak palec przemierzałem coraz to większy dystans. To było trochę przykre, że Akihito mnie zostawił, jednak pewnie miał jakiś powód.
- Chyba coś się szyku. Niemożliwe by, ten dupek Senju, mnie tu zostawił - pomyślałem
[z/t -> Chikai]
Ostatnio edytowany przez Genki (2012-09-02 09:40:39)
Offline
Do tego miejsca Shinsaku trafił przypadkiem. Czekając na wybrzeżu krainy Ronin no Kuni, choć sam nie wiedział, na co, zobaczył statek. Bez chwili zastanowienia podszedł do marynarzy i spytał, czy może udać się z nimi w podróż. Zgodzili się niemal natychmiast. Młodzieniec tak bardzo się ucieszył, że całkowicie wypadło mu z głowy, żeby dowiedzieć się, dokąd ci ludzie płyną. Stał na pokładzie i czuł owiewający go wiatr, morską bryzę, która delikatnie muskała jego skórę. Zrodziło się w nim wtedy wrażenie wolności całkowitej. Niczym nie musiał się przejmować, robił tylko to, na co miał ochotę, nie znajdował się pod niczyim rozkazem lub przysięgą. Był wolny.
Nieco zmęczony podróżą położył się w kajucie i kontynuował rozmyślania. Nie trwało to jednak długo, kiedy usłyszał głos z pokładu: Jesteśmy u celu!
Chłopak poszedł szybko sprawdzić, dokąd dopłynęli. Nigdy nie widział tego miejsca, był tego pewien.
-Gdzie jesteśmy? - spytał Shinsaku
- To Kraj Gorących Źródeł - usłyszał w odpowiedzi. - Zaraz będziemy w tutejszym mieście portowym.
Młody shinobi pomyślał, że będzie musiał pomóc w wyładowaniu łodzie, na co nie miał jednak ochoty. Bez namysłu podszedł do burty i wyskoczył za nią. Będąc już w wodzie krzyknął krótkie: Dzięki! i popłynął w stronę lądu. W ten sposób znalazł się na plaży Yu no Kuni. Wyszedłszy na wybrzeże, ściągnął z siebie mokre rzeczy i rozłożył je na piasku, żeby wyschły. Sam natomiast położył się koło nich, ciesząc się z niezwykle przyjemnej kąpieli słonecznej.
Kiedy słońce zaczynało zachodzić, ubrał się w swoje, już suche, ubrania. Rozejrzał się dookoła i pomyślał, że pobliski la, który udało mu się dostrzec, będzie znakomitym miejscem na noc. Ruszył więc w tamtą stronę.
[ zt -> Miejsce bitwy ]
Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-09-04 13:55:35)
Offline
Z Ta no Kuni droga była prosta i szybka, bo lądowa. Znajome widoki cieszyły moje oko. Zwłaszcza, że wracałem do domu. Zapewne nie na długo, ale wystarczająco dawno nie widziałem starych śmieci. Czas wrócić i przypomnieć sobie "jak to drzewiej bywało". Biegłem szybko, aby skrócić sobie czas podróży. Czułem coraz silniejsze przyciąganie, jakby przeznaczenie chciało, abym znalazł się w wiosce.
- Obym zdążył na czas... Jeśli coś się tam dzieje, powinienem być tam jak najszybciej.
Myśli kotłowały się w mojej głowie niczym obijający się po pokoju grom kulisty. Jednakże nie były one tak parzące... W oddali dostrzegłem znajome widoki. Widoki Hidari.
z/t -> Hidari/Tablica Informacyjna
Offline
Coraz bardziej oddalałem się od Ta no Kuni, ostatniego, jak mi się wydawało, miejsca, które w jakikolwiek sposób mogłem kojarzyć. Nie wiedzieć czemu, ciągnęło mnie do Ichitsu... Być może dlatego, że w jakikolwiek sposób postanowił działać?... Zaufać swemu instynktowi wojownika...? Nie byłem pewien, lecz i tak podążałem za nim krok w krok, nie dając mu zniknąć z zasięgu swego wzroku...
Zauważałem coraz to bardziej odmienną od znanej mi flory, rośliny zdecydowanie wskazywały na to, że nie dane było mi się tu wcześniej pojawić. Pomyślałem jednak, że skoro z jakiegoś powodu poznany niedawno przeze mnie nieznajomy udał się w to miejsce, musiało to do czegoś prowadzić. W przeciwnym razie czarnowłosy dalej siedziałby w knajpie, smacznie popijając Sake....
[zt -> Hidari / Tablica Informacyjna]
Offline
Wizyta w tym kraju to jakże przyjemne wspomnienia, gorące źródła, sake i dobre żarcie. Czego więcej może potrzebować człowiek aby się porządnie zrehabilitować. Mi to wystarczyło przynajmniej na pewien czas. Mimo że miała to być kraina która będzie kolejną do przejścia na drodze do Kanki, zabawiłem tutaj cały dzień. Przyjemne ciepło wody sprawiły cuda moje nogi dawno nie były w tak dobrym stanie. Ciężko mi było rozstać się z tym miejscem jednak życie ninja wzywało nie mogłem pozostawić mieszkańców Kanki samemu skoro zdobyli się na takie kroki jak dostarczenie wiadomości do siedziby mojego klanu. Gdy tylko wstałem udałem się do portu gdzie już czekał na mnie statek do Tetsu no Kuni.
[z/t---> Tetsu no kuni--->sklepy]
Offline
Biegł przed siebie. Nogi w sumie niosły go, jakby prowadzone po szynach, bądź ciągnięte przez magnes. Zupełnie, jakby wiedział, gdzie biec, a przecież nigdy tak daleko się nie zapuszczał od rodzinnego domu. Po krótkim odpoczynku nie czuł też zbytniego zmęczenia, widocznie ostatnie treningi przynosiły też rezultaty w postaci lepszej kondycji fizycznej. Uśmiechnął się pod nosem, jednak nie zwalniał ani na moment, jak gdyby od tego, ile czasu zajmie mu ta podróż zależało jego życie. Widocznie duch walki udzielał mu się również podczas zwykłego treningu, którym to Yosuke ochrzcił tą właśnie przebieżkę. Czuł jednocześnie, że jest coraz bliżej domu. Coraz bliżej punktu docelowego.
[z/t - Tereny klanu Uchiha, Sklep]
Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu
Offline
Szedłem spokojnym krokiem, jednak cały czas widziałem biegnącego przede mną Uchiha. To co robiłem w tym momencie było dziwne - pakowałem się z własnej woli blisko wrogich terenów gdzie pewnie roiło się od czerwonookich. Czy było to mądre posunięcie ? Oczywiście, że nie ale chciałem też sprawdzić co ten klan teraz sobą reprezentuje. Kiedy ostatnio oceniałem ich umiejętności... Nie skończyło się to dobrze. Ale to nie był czas na wspomnienia, chociaż i tak coś mnie ciągnęło w złą stronę, w miejsce gdzie to wszystko się wydarzyło.
zt -> Hidari, Wymarły Las
Offline
Gość
Biegłam jeszcze szybciej, tracąc duże pokłady sił, robiłam wszystko, by dogonić chłopaków, ale nie dawałam rady. W końcu zrezygnowana zwolniłam, postanowiłam biec wolniej. Zastanawiałam się czemu obydwaj wystrzelili i to jeszcze w tym samym kierunku. Dalej widziałam, że biegli w kierunku prowincji Hidari, tereny klanu Uchiha. W sumie chciałabym jeszcze raz zawalczyć z jakimś Uchihą, kiedyś mierzyłam się z jedną czerwonooką i nie była dla mnie dużym zagrożeniem, chciałabym zawalczyć z kimś takim jeszcze raz. Ten Senju też wygląda na ciekawego wojownika, chętnie bym się z nim zmierzyła. W ogóle jestem jakaś rządna pojedynków, to pewnie przez te moje ostatnie treningi. Stałam się bardzo silna ostatnimi czasy, naprawdę, wprawdzie niektórych rzeczy nie mogę pokazać w zwykłej walce, co może mnie wyeliminować, ale walka na śmierć i życie byłaby dla mnie odpowiednia, z pewnością bym zwyciężyła, nawet z silniejszym ode mnie przeciwnikiem !
[zt -> Hidari, Wymarły las]
Gość
Tereny Yu no Kuni, z tego co pamiętam, jeszcze nigdy moja stopa nie zawitała w tych terenach. A może się mylę? W każdym bądź razie zmierzałem teraz do Hidari, prowincji, w której rządzą Uchiha, potomkowie Masaru Uchihy, nowa generacja Sharingan'a, potężnego Doujutsu znanego na całym świecie. Zależało mi bardzo na tym, by spotkać jakiegoś, zawalczyć z jakimś. Szkoda jedynie, że nie posiadam za dużo chakry po walce z Eizo, ale to chyba nic, skoro posiadam dodatkowe pokłady energii, które w każdej chwili mogę wykorzystać. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdybym nie miał tego znamienia na szyi, a w końcu jeszcze nigdy nie sprawdzałem go w walce. Może przyszła na to pora? Nie wiem. Chciałem jak najszybciej dostać się do Kraju Błyskawicy, najpierw oczywiście udałem się w Skaliste góry, to przecież najlepsze miejsce do zwiedzania i spotkania kogoś, przy czym zrealizowania od razu udanego pojedynku, nieprawdaż?
[zt -> Hidari, Skaliste góry]
Przybyłem na tereny Yu no Kuni i spojrzałem przed siebie. Można było stąd zobaczyć krater, który powstał po walce mojego byłego lidera, Katsuro Senju i Masaru Uchiha. Kopnąłem nogą pojedynczy kamyk, który był na tyle słaby, że rozpadł się na kilka części. Jak teraz ponownie rozejrzałem się po okolicy to zobaczyłem, że nie było tutaj żadnej rośliny, pojedynek tych dwóch osób mógł wywołać coś takiego ? Po co w takim razie tutaj przybyłem ? Do końca sam nie wiedziałem ale uznałem, że przejdę się po martwej okolicy. Wszystko tutaj było w pewnym sensie martwe, i umarło zapewne razem z liderami dwóch walczących od lat klanów... Będąc tutaj uśmiechnąłem się do siebie tylko dlatego, że nie było tutaj deszczu, który wprowadzał mnie w dziwny nastrój.
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-06 12:47:38)
Offline
Strażnicy
1/15
Tamotsu błądził na terenach Yu no Kuni. Nie tylko na tych terenach. Błądził też w swoich myślach. Nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić. Senju spoglądał na wszystko z ciekawością poznania. W końcu był na terenach gdzie została stoczona walka dwóch najpotężniejszych ninja. Legendy mówiły, że byli oni równi sobie dlatego też zginęli razem jednocześnie. Ale czy warto wierzyć w legendy wymyślone przez staruszków gdzieś na ławeczce pod siedzibą klanu Uchiha? Kto wie, może ci staruszkowie widzieli to co wtedy się działo. Trudna zagadka, ale teraz ważniejsza była teraźniejszość. Senju już chyba wiedział co będzie dziś robił. Z daleka dojrzał jakiegoś czarnowłosego chłopaka, który był chyba w jego wieku. Najbardziej zaciekawiło Tamotsu to, że chłopak w tym momencie chyba ćwiczył. A konkretniej wypuszczał kule ognia w przestrzeń.
Offline
Ktoś tutaj był oprócz mnie ? I to jeszcze ktoś o czarnych włosach trenujący techniki Katonu... Czyżby był to Uchiha ? Po samych włosach ciężko było to potwierdzić, znakiem szczególnym, którego jeszcze potrzebowałem były jego oczy. Nie zmieniało to faktu, że moja krew już buzowała - gdyby Akemi ostatnio się nie zjawił, to życie tego Uchih'a z którym miałem sparing zakończyło by się w tragiczny sposób. Ledwo teraz się powstrzymywałem bo cały czas wracały wspomnienia z Wymarłego lasu, które miały miejsce kilkanaście lat temu. Westchnąłem żeby powróci do swojego spokojnego stanu, nie było to proste, ale udało się. Uznałem, że na razie nie będę mu przeszkadzał. Po prostu stanąłem z założonymi rękoma i patrzyłem się na chłopaka. Jeżeli jest to Uchiha, to tym razem nie będę się powstrzymywał, szczególnie jeżeli mnie zaatakuje.
Offline
Strażnicy
2/15
Chłopak w oddali nadal trenował manipulacje swoją kulą ognia. Wychodziło mu to nawet dobrze. Ale w końcu się odwrócił i zrobił kule w kierunku Senju. Nie miał pojęcia, że on tam stoi, a to tylko pobudziło Tamotsu kiedy ten go "zaatakował go". Tym bardziej, że zobaczył jak on wyglądał. Miał czerwone oczy z trzema łezkami jak każdy szanujący siebie Uchiha. To tym bardziej zostawiło Senju w przekonaniu, że chce go zabić jak świnie. Czuł rządzę mordu w sobie:
- Ej, ej! Wybacz! Nie chciałem ciebie zaatakować. Nie zauważyłem ciebie - powiedział nagle chowając sharingana, po schowaniu go pojawiły się dosyć ładne czarne oczy - Jestem Sora - wymówił te słowa wyciągając dłoń na przywitanie w kierunku Tamotsu.
Offline
Leciała w moją stronę ognista kula. Wystarczający powód, żeby go zabić szczególnie, że od dłuższego czasu szukam zemsty za to co stało się w przeszłości. Czy jest to mądre ? Nie wiem ale ja już postanowiłem... Nie zmieni to niczego ale może lepiej się poczuje. Ale należało chyba zrobić unik, prawda ? Po prostu odskoczyłem w bok wkładając jednocześnie ręce do kieszeni moich spodni. Kiedy zobaczyłem, że chłopak wyciąga w moim kierunku rękę, spojrzałem się na niego wzrokiem, który nie wyrażał żadnych uczuć i powiedziałem:
- Nie wiesz z jakiego klanu jestem, a próbujesz się ze mną przywitać ? To dość nierozsądne posunięcie biorąc pod uwagę fakt, że po tobie to widać - Uchiha. Jestem Tamotsu...
Offline
Strażnicy
3/15
Chłopak spojrzał na niego tak jakby zaraz miał zamiar wyśmiać go. Nie miał to być śmiech złoczyńcy, tylko osoby pełnej dobrych uczuć, których mu nie brakowało. Odsunął od niego swoją dłoń. Jego oczy świeciły się jakby zobacz jakiś skarb, ale był po prostu podekscytowany towarzystwem Tamotsu.
- Haha! Oj, tak masz racje jestem Uchiha. Ale czy to ma jakieś głębsze znaczenie? Ty natomiast jesteś typowym Senju - powiedział śmiejąc się wesoło na głos - Nie mi tego za złe, ale tylko Senju może tak wrogo być nastawionym wobec Uchiha. Przynajmniej nie znam nikogo takiego z innego klanu - powiedział siadając na ziemi. Przełożył nogi tak by usiąść po turecku. Obserwował z uśmiechem chłopaka. Najwidoczniej dawno nie miał kontaktu z innym ninja a wydawało mu się, że teraz może być nawet ciekawie.
- Nie sądzisz, że nasze przepychanki. A raczej naszych klanów są bez sensu? - zapytał szczerze Tamotsu.
Offline
Cóż, nie miał za złe śmiechu, który wydał z siebie Uchiha. Sam też kiedyś był neutralnie nastawiony do jego klanu i gdyby ktoś mi powiedział to co ja powiedziałem Sorze, zareagowałbym tak samo. Na jego słowa kiwnąłem tylko głową i pojawił się lekki uśmiech.
- Dla mnie niestety ma to znaczenie. Owszem, jestem Senju ale wcześniej byłem inny.
Offline
Strażnicy
4/15
Sora patrzył uważnie na chłopaka nadal siedząc na ziemi po turecku. Nie był pewien jak zareagować na jego słowa, ale w końcu się przełamał i z uśmiechem odpowiedział:
- Twój klan zabił całą moją rodzinę. Moją matkę, ojca, siostrę, córkę i żonę - mówił, a jego uśmiech zamieniał się w szczery smutek - Ale nie zmienia to mojego nastawienia do innych ludzi. Kocham bliźnich - nawet tych, którzy w sercu mają chęć mordu i zemszczenia się na innych - mówił całkowicie szczerze. Nie miałem ochoty atakować Senju, nie było to warte tego wszystkiego. Tym bardziej, że okazał by się hipokrytą. No chyba, że będzie musiał jakoś się bronić przed nim.
Offline
Zacisnąłem swoje dłonie. Słowa Uchihy były dla mnie puste, nie odnosiły się do mojej osoby, mówił o sobie. On dobrze sobie zdawał sprawę, że każdy człowiek ma inny charakter i inne zachowanie w danej sytuacji. Zginęło mu więcej osób niż mi ale... To była moja siostra, osoba którą miałem się opiekować za wszelką cenę. Taka była prośba mojego ojca, kiedy odchodził wraz z matką we własną podróż. Od tamtego czasu, kiedy moja siostra umarła nie miałem odwagi by odezwać się do moich rodziców.
- To jest paradoks... Zazwyczaj to wy chcecie walczyć, a nie Senju. Wybacz ale nie jestem Tobą, mój charakter nie jest aż tak silny więc strata mojej jedynej siostry była zbyt duża bym sobie z nią od tak poradził... Nie znasz mojego życia, jak ja twojego. Każdy z nas będzie inaczej reagował w danej sytuacji
Offline
Strażnicy
5/15
Uśmiech zszedł z twarzy chłopaka. Widział, że Tamotsu cierpi. Wiedział jakie to jest uczucie stracić kogoś w swoim życiu. Przecież stracił o wiele więcej ważnych ludzi w swoim życiu. Cierpiał przez dłuższy okres, chciał wybić za to wszystkich Senju, ale powstrzymał się. Wiedział, że nie może dać się zjeść przez nienawiść. Chociaż walczył z wieloma Senju to i tak mu współczuł. Po chwili podszedł do niego bliżej i objął go. Czuł to samo kiedyś co on teraz. Wiedział jak to jest.
- Czemu to tak mi niszczy psychikę, w sumie nie znamy się. Ale czuję, że mamy podobną historię przez nasze beznadziejne klany - powiedział nadal go obejmując.
Offline
Żałosne... Wszystko co tutaj się działo było, żałosne. Nie potrafiłem się powstrzymać, nie mogłem pohamować moich odruchów. Gdyby nie to, że zaskoczyły mnie jego słowa i gest jaki zrobił w moim kierunku, to już leżałby na ziemi martwy albo mocno obity. Swojego uczucia nie nazwałbym nienawiścią bardziej była to chęć sprawiedliwości, które powinno dosięgnąć klan Uchiha już dawano temu. Jednak nie pozwoliłem się objąć Sorze, jeżeli by się tak stało to mógłbym uznać to za osobistą porażkę. Więc kiedy powiedziałem co miał do powiedzenia i zbliżył się do mnie, został odepchnięty ze średnią siła.
- Nie uznaję swojego klanu za beznadziejny... To co się dzieje to nie wina naszych rodów, a świata który jest oparty na wojnach. Cały mój klan traktuję jak rodzinę i nie pozwolę by coś im się stało albo żeby ktoś mu słownie uwłaczał... Widocznie nie kochałeś swojej rodziny tak bardzo jak ja swoją siostrę. Miała na imię Mizuki...
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-06 20:58:32)
Offline
Strażnicy
6/15
To był szok.. Wielki szok. Sora nie wiedział ma teraz zrobić. Powiedzieć mu? Przerażenie, które go ogarnęło było nie do opisania. Zaczął się cofać. Cofał się tak dobre parę metrów do tyłu. Był tak przerażony, że nawet upadł na plecy. W końcu podniósł się i zaczął biec w przeciwny kierunku od Senju. Przekonał się na własnym przeżyciu, że wszystko w życiu może być połączone. Wszystko może być bliskie temu co może się jeszcze wydarzyć.
- To nie mogła być ona.. Niee - mówił tak, aż wkroczył do lasu. Wskoczył na jedną z drzew i zaczął skakać od gałęzi do gałęzi. Tamotsu na sto procent domyślił się, że ten Uchiha chce tak o sobie przed nim uciec. Czy on zareaguje i będzie chciał go złapać?
Offline
On sobie chyba żartował. Kiedy się cofał, kiedy upadał na plecy i kiedy pomyślał sobie, że tak po prostu dam mu uciec. Emocje wzięły górę, to już było faktem i nic nie mogłem na to poradzić. Nie sądziłem, że po takim okresie czasu ja naprawdę nie sądziłem, że odnajdę osobę, która była odpowiedzialna za jej śmierć. Czy on sobie myślał, że po tych słowach tak po prostu dam mu uciec do tego lasu?
- Chyba sobie ze mnie kpisz... To nie klany są beznadziejne, Ty taki jesteś!
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-06 21:45:13)
Offline
Strażnicy
7/15
- Cholera! NIE! - zaczął krzyczeć na cały las. Nie mógł pojąć dlaczego to akurat musiała być siostra Senju, dlaczego akurat ja musiał zabić. Przecież własnie mógł dojść do porozumienia z członkiem klanu, z którym tak długo walczyli. Czyli nici z współpracy. Teraz musiał uciekać. Dlatego momentalnie ułożył znaki. Wokoło Senju zaczęły palić się wszystkie drzewa. Uchiha chciał zablokować mu drogę. Nie chciał z nim walczyć. To by była dla niego porażka życiowa. Jeżeli byśmy przybliżyli wzrok, to z jego oczu zaczęła płynąć krew. Jego oczy miały już inny kształt. To była cudowna chwila w jego życiu choć nie do końca. Miał w sobie tyle dziwnych emocji, że obudził w sobie tą potężną siłę.
Offline
Wiedziałem jedną rzecz - nie mogłem dać uciec temu Uchiha. To on był winien wszystkiemu co wtedy się stało i temu jaką cenę za tą porażkę zapłaciłem. Zacinałem pięści i jeszcze bardziej przyspieszyłem, przecież musiałem go dogonić. W grę nie wchodziło odpuszczenie pościgu, wtedy mógłbym powiedzieć że zabiłem samego siebie. Nagle pojawił się ogień, który trawił drzewa po których się przemieszczałem. Owszem, mógłbym użyć Mokutona by zatrzymać płomienie, ale czy byłoby to mądre posunięcie skoro nawet nie wiedziałem jaka to technika ? Skacząc dalej przed siebie i omijając i ogień na jednej z gałęzi, zacząłem myśleć, że mój przeciwnik jakoś się zranił. Musiałem jednak teraz skupić się na tym, żeby go dogonić i zabić. Kiedy uznałem, że płomienie są zbyt blisko mnie, użyłem Mokuton'a - nie po to, żeby zatrzymać płomienia, a do transportu. Wytworzyłem belkę i skoczyłem na jej początek po czym zacząłem ją wydłużać i kiedy byłem wystarczająco blisko Uchihy, skoczyłem na niego z kunai'em, próbując go zrzucić na ziemię. Nie byłem pewny czy to się uda ale jednak musiałem tego spróbować.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-07 11:17:50)
Offline
Strażnicy
8/15
Uchiha co jakiś czas odwracał się by zobaczyć, czy Senju jest za nim. Za każdym razem utwierdzał się w przekonaniu, że on tam był. Wystraszył się, był strasznie przerażony tym wszystkim. Nie wiedział co ma z tym zrobić. Obiecał sobie przecież, że nie będzie walczył z Tamotsu. Krew na jego twarzy zastygła już, a Uchiha wreszcie poczuł, że ma nowe możliwości. Kiedy Senju próbował wskoczyć na jego plecy wraz z kunaiem, ten tylko dzięki zwiększonej reakcji przesunął się, a ten spadł na ziemie. Uchiha do niego dołączył stając obok niego. Wiedział, że już nie może uciekać. Tym bardziej, że dzięki mangekyou sharingan zdobył siłę do unikania jego ciosów. Patrzył na niego tym zimnym czerwonym spojrzeniem:
- W mojej głowie pełno jest demonów. Każdy z nich szepcze "idź po tej ścieżce, mimo klęsk wciąż widzę w Tobie zwycięzcę". Mimo, że zabiłem ją proszę Cię, nie mów brzydko pod nosem o tym co w sercu noszę, ok? - powiedział stojąc tak z założonymi rękoma. To już nie był ten sam chłopiec.
Offline
Nie trafiłem, to było dla mnie zastanawiające. Jakim cudem, skoro odległość między nami była bardzo mała? Takie pytanie cały czas było w mojej głowie do czasu aż zauważyłem zmianę we wzroku Uchihy. Było to coś czego jeszcze nie widziałem - Sharingan o innym kształcie. Jedna, dwie czy trzy łezki, takie oczywiście widziałem ale to było coś zupełnie nowego. Westchnąłem, wiedząc że to nie będzie łatwa walka o ile w końcu ten idiota zbierze się w sobie na atak. Jeszcze zaczął sobie rymować...
- Nie jesteś zwycięzcą... Jesteś życiową porażką, niczym więcej.
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-07 11:53:41)
Offline
Strażnicy
9/15
Tamotsu nie chciał tego poddać, chciał z całego serca pokonać go i złapać w to błoto. Jednakże Uchiha nie dał się. Bez problemu odskoczył i uniknął ataku. Czuł, że musi walczyć. Przecież zaraz mógł zginąć, a po co mu by to było? Tym bardziej, że lepiej zginąć w walce niż jako tchórz. Kiedy w końcu zdecydował się na atak zaczął biec w jego kierunku. W jego dłoni zostały utworzone wiązki elektryczne. Dzięki swojej bardzo wysokiej szybkości był coraz bliżej Senju. Kiedy w końcu znalazł się obok niego wystawił dłoń z techniką i wykrzyczał z całych sił, choć też bólu, że musi z nim walczyć:
- Chidori! - po wykonaniu jej wycofał się do tyłu obserwując go.
Offline
On sobie chyba żartował myśląc, że jestem na tyle słaby, że nie zablokuję tej techniki. Skąd moja pewność ? Mój Mokuton był naprawdę wytrzymały i dobrze o tym wiedziałem. Kiedy miał już we mnie uderzać elektryczną techniką, nagle przed moją osobą wyrósł drewniany bal, który zablokował jego technikę. Może i wbił się swoją ręką w drewno ale z pewnością połamał sobie przy tym palce o ile nie całą dłoń. Błąd leżał również w tym, że ominął błotną rzekę sądząc, że to ona była moim głównym atakiem. Uchiha z wbitą ręką w Mokuton był zablokowany więc ja spokojnie odskoczyłem i będąc jeszcze w powietrzy złożyłem pieczęci mówiąc:
-Doton: Doryuudan!
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-07 12:43:56)
Offline
Strażnicy
10/15
Uchiha był przerażony tym wszystkim co teraz się działo. Nie chciał walczyć naprawdę. Chciał zaprzyjaźnić się z tym Senju, ale na to wychodziło, że nic z tego nie będzie. Musiał teraz skupić się na obronnie. Nie mógł ciągle płakać, choć w jego przypadku było trudno o płacz prawdziwymi łzami, a raczej krwią. Był wykończony używaniem sharingana, to było dla niego coś nowego, ale bardzo męczące. Kiedy wyrwał się z drewna i zauważył smoka, który ma zaraz go zaatakować powiedział:
- Kamui! - w jednej chwili smok został wchłonięty do innego wymiaru, a Uchiha zaczął się wycofywać. Obserwował ciągle Senju. Wiedział, że ten zaraz może go znowu zaatakować.
Offline
Nie byłem w stanie zrozumieć co tak naprawdę przez chwilą się stało. Mój błotny smok został wchłonięty przez jakąś dziwną technikę tego Uchiha, a ja nic nie mogłem na to poradzić. I co mogłem teraz zrobić widząc jaki poziom reprezentuje sobą ten cały Sora ? Z tą techniką mógł spokojnie niszczyć mojego Mokuton'a. Nie wiedziałem ile to może jeszcze potrwać ani jak silny jest naprawdę mój przeciwnik. Wszystko dzisiejszego dnia było dla mnie zagadką, prócz jednej rzeczy - to on zabił moją siostrę.
- Długo jeszcze będziesz uciekał przed tym co zrobiłeś?
Offline
Strażnicy
11/15
Senju nadal nie rozumiał, że Uchiha jest o wiele wiele szybszy od niego dlatego takie ataki nie były wstanie go złapać, ani nic mu zrobić. Dlatego też owijanie jego nogi przez mokutona nic nie dało, ponieważ ten od razu odskoczył i zaczął wykonywać znaki. Wokoło Senju pojawił się ogromny wir ognia, który zaczął kręcić się wokoło niego, aby zablokować drogę do Uchihy. Ten wiedział co ma teraz zrobić. Musi ukryć się przed nim. Nie chciał już nigdy w życiu go spotkać. Chciał wreszcie mieć święty spokój. Skąd mógł wiedzieć, że to akurat jego siostrę zabił? On po prostu musiał ochronić się przed śmiercią. I wyszło jak wyszło.
- Wybacz mi! - wykrzyczał biegnąc znowu przed siebie. Tym razem nie chciał skakać między gałęziami. Zaczął przetaczać się między krzakami, by być mniej widocznym.
Offline
To nie tak, że ja nie rozumiałem, że Uchiha jest szybszy ode mnie. Byłem tego w pełni świadomy jednak miałem mu tak po prostu dać uciec ? Nie brał takiej możliwości pod uwagę dlatego nadal próbowałem go złapać. Tylko problem polegał na tym, że on znowu użył techniki, a ja nie usłyszałem jej nazwy więc nie mogłem określić czy mój Mokuton wystarczy żeby ugasić ogień. Koniec końców jednak zdecydowałem się użyć mojego KG aby wydostać się z ognia. Nie, nia gasiłem płomieni, po prostu stworzyłem drewniany filar, który wyniósł mnie ponad ogień techniki Uchiha i zeskoczyłem pędząc w stronę w którą pognał zabójca mojej siostry. Widziałem tylko jego sylwetkę, a przez całe to zajście był daleko ode mnie. Nie wiedziałem czy teraz go dogonię ale musiałem przecież próbować. Nie mogłem od tak poddać się bo wyprzedził mnie o kilkanaście sekund.
Offline
Strażnicy
12/15
Uchiha uciekła przez cały czas przed młodym Senju. Wiedział, że nie może dać się złapać bo grozi mu pewna śmierć. Czuł się okropnie. Wszystko świadczyło, że nie chciał jej nigdy zabić. Gdyby wiedział od czego to wszystko zależy to na pewno by tego nie zrobił. Jednakże teraz musiał się z tym zmierzyć. Choć wcześniej nie chciał uciekać, tak teraz wiedział, że to wszystko prowadzi do tego. Senju na swojej drodze napotykał się na różne pułapki. A tu ściana ognia, a tu położone kolce na ziemi. Tamotsu tracił czas na unikanie ich, a Uchiha spokojnie uciekał od niego. Już nie widział jego sylwetki. Ale pojawił się ktoś inny. Na polance, przez którą biegł Senju siedział sobie ktoś także z symbolem Uchiha na ciuchach. Przypadek spowodował, że momentalnie na niego wpadł przewracając się na trawę wraz z nim:
- Co ty do cholery robisz gówniarzu!? - wykrzyczał sporo starszy Uchiha.
Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2013-04-07 14:51:35)
Offline
Nie mogłem sobie darować tego. że ten Uchiha po prostu mi uciekł. To nie tak powinno się potoczyć, byłem wręcz pewien że dam rade go dogonić i położyć kres mojej przeszłości, która nie była kolorowa. Tyle pułapek co on na mnie zastawił... Kiedy go znajdę to naprawdę za wszystko mu odpłacę i to z nawiązką. Ten chłopak nie będzie miał spokojnego życia dopóki nie znajdę go ja, albo nie dowie się, że umarłem. A podczas mojego rozmyślania wpadłem na kolejnego Uchiha. Jako, że tamten mi uciekł mogłem uważać, że jest to kolejny podstęp i użył on zwykłego Henge do zmiany swojej osoby. Tylko dlaczego zamieniłby się w członka swojego klanu ? Nie myślac wiele, spróbowałem obwinąc tego Uchihe który na mnie wrzeszczał moim Mokutonem i powiedziałem:
- Przechodził tędy członek Twojego klanu. Wiem, że mi nie zdradzisz gdzie poszedł ale może jednak o tym podyskutujemy. Sora Uchiha - co wiesz na jego temat?!
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-04-07 15:01:44)
Offline
Strażnicy
13/15
- Sora Uchiha? - zapytał sam siebie starszy Uchiha. Widać było, że wie coś o nim i to zbyt wiele. Czy to pomoże mu w tym by przeżyć spotkanie z Senju.
- To jest nowy kandydat na lidera klanu Uchiha. Podobno ma potencjał i dobre serce. Może nawet zdoła sprowadzić pokój na ten cholery świat - powiedział przestraszony o swoje życie. Z lekko przerażonym głosem powiedział jeszcze:
- Możesz mnie wypuścić? Muszę zacząć swój trening - powiedział patrząc z nadzieją na młodego Tamotsu. To teraz zależy od niego samego czy będzie chciał z nim walczyć czy jednak puści go wolno. Przecież mu nie zrobił, ale jednak to jest Uchiha. Zawsze mógł się zaspokoić śmiercią tego mężczyzny.
Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2013-04-07 15:34:28)
Offline
Pokój? Czy ludzie naprawdę jeszcze wierzyli, że da się coś takiego uzyskać? Walczyliśmy już nieustannie od początku powstania klanów, a oni nadal w to wierzą? Prychnąłem na słowa starego Uchih'a. Były dla mnie komiczne i nie było w nich nic co by mi pomogło.
- On liderem waszego klanu ? Wtedy będzie to koniec waszej potęgi, Uchiha. Nie ma na tyle siły psychicznej by zostać kimś kto rządzi...
Offline