Ogłoszenie


#1 2017-04-27 12:45:55

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg



       Zanim jeszcze pojawicie się w tym właściwym labiryncie, trafiacie do pustego, czarnego pomieszcza. Nie dociera do żadne słońce ani nie ma tutaj lamp ale mimo wszystko widzicie każdą ścianę jak i siebie samych. Chociaż pomieszczenie nie jest duże, nie odczuwacie niepokoju i klaustrofobii, gdyż boski głos organizatora rozdmuchuje ciszę, która panuje w waszym małym pokoiku.
       - Gratuluje Ci uczestniku Pierwszych Wielkich Igrzysk. Dostałeś się do drugiego etapu i w tej chwili znajdujesz się w pomieszczeniu przygotowawczym. Masz tutaj chwilę czasu aby przejrzeć ekwipunek, odpocząć i zregenerować energię albo przygotować się ogólnie do kolejnej rundy. Po upływie kilku minut, zostaniesz przeniesiony do właściwej lokacji. Przed tym jednak wybierz liczbę: -1-,2,-3-,-4-,5,-6-, bądź -7- Powodzenia.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png


      Jeszcze słowem wstępu. Macie teraz jeden odpis na przygotowanie się. Wasza chakra regeneruje się tak jak w przypadku odpoczynku podczas sesji. Wszystkie klony, summony i inne cuda zostały odwołane. Wybieracie jeden numer. Piszcie je tutaj bo ważne jest to, że żaden nie może się powtórzyć. Jeżeli ktoś wybierze daną cyfrę, ta przestaje być dostępna. Powodzenia.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2017-05-05 23:04:00)

Offline

 

#2 2017-05-01 15:44:32

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Nareszcie, user bluźni nareszcie. W końcu udało mi się zrobić coś dobrze. Mój atak na Bu został wykonany prawidłowo co trochę mnie podbudowało. Moją krótką euforię przerwała niestety dziewczyna, której najwyraźniej trochę się pomieszało w głowie. Ja jej ratuje dupę a ona chce mnie zabić... Super. Już czułem jak ta suka wykonuje zamach ręką, gdy nagle coś poczułem. Zaczęła wzbierać się we mnie trochę energii, aż w końcu poczułem jak gorąc znika, a ja znajduję się w totalnej ciemności. Kilka chwil później znalazłem się w jakimś małym pomieszczeniu w którym panowały egipskie ciemności. Z początku ni cholerę wiedziałem co się ze mną stało, aż dotarła do mnie wiadomość prowadzącego. Zacisnąłem dłoń, uśmiechnąłem się czując satysfakcję. Drugi etap mocno mnie podbudował na duchu. W tym momencie poczułem się znacznie lepiej a pewność siebie nie pozostając w tyle całkiem nieźle mnie motywowała. Miałem chwilę czasu by odpocząć, jednakże wolałem wykorzystać ten czas by przygotować się do dalszego etapu. Zauważyłem, że nie ma przy mnie Yasuhiko więc ponownie złożyłem pieczęć przyzwania, a tuż obok mnie znalazł się starszy wiekiem skorpion. Ten nieco zdezorientowany zapytał: - Znowu? Keisuke ja rozumiem, że moja pomoc jest niemal Ci niezbędna, aczkolwiek proszę... Daj czasami odpocząć. - Po czym wlazł mi na bark wbijając ponownie swoją igłę w mój krwiobieg. Czułem jak moja chakra znów zaczęła się regenerować co niesamowicie wpływało też na moje samopoczucie. W między czasie starałem się mojemu towarzyszowi wszystko wytłumaczyć: - Słuchaj, jesteśmy już niemal krok od zwycięstwa. Ten turniej jest dla mnie bardzo ważny i wiesz o tym. Przyjacielu... Obiecuje że niedługo odpoczniesz. Poza tym, to ja tu odstawiam brudną robotę. Ty jedynie się martw o to bym nie padł w pewnej chwili. - Po tych słowach Yasuhiko zrozumiał powagę sytuacji i postanowił nieco bardziej mnie wspomóc. Posłał mi do ciała swego rodzaju lek, który wyleczył mnie ze wszelkich ran, siniaków, a na dodatek orzeźwił moje ciało. Czułem że jemu także zależy na wygranej. Spojrzałem na niego przez krótką chwilę by mógł zobaczyć moje zadowolenie. Na sam koniec zostało mi zaś wybranie odpowiedniej cyfry. Zawsze miałem jedną która była moją ulubioną więc bez większego zastanowienia powiedziałem do prowadzącego: - Wybieram numer cztery. - Po czym poprawiając swoje ciuchy oraz oręż czekałem, aż będę mógł ruszyć ponownie przed siebie by zdobyć moje upragnione zwycięstwo. Przed wyruszeniem jednak stworzyłem obok siebie cienistego klona którego zadaniem było pójście przodem. Miał on aktywować ewentualne pułapki które mogły mnie napotkać. Ja starałem się iść za nim na odległość około 5 metrów by czuć swego rodzaju choć małe poczucie bezpieczeństwa mojej osoby oraz Yasuhiko.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#3 2017-05-02 23:17:40

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg



       Ciemna sfera, którą byli otoczeni zawodnicy nagle zaczęła zanikać. Teraz zarówno Daiki jak i Keisuke mogli dostrzec gdzie się znajdują. Otoczeni byli ceglanymi ścianami, rozciągającymi się w przeróżnych konfiguracjach. Sufit był zaledwie cztery metry nad nimi a ów ściany zderzały się z nim, tworząc swego rodzaju zamkniętą sferę nie do przejścia. Wszędzie rozmieszczone były pochodnie tak więc nie otacza ich ciemność, lecz gdzieniegdzie delikatny półmrok. Nie ograniczało to kompletnie ich pola widzenia. Zapewne zrozumieli jednak, że znajdują się w labiryncie. Niewątpliwie w ich głowach zderzać się będzie pytanie, jakie zasady tutaj panują. A no by je poznać, trzeba szukać i próbować, zapewnić mogę jedynie, że są dużo prostsze niżeli w pierwszym etapie. Liczył się czas. Obaj mieli ten przywilej, że znaleźli się w tej lokacji jako pierwsi, choć nie mają o sobie pojęcia ale specyfika tego miejsca jest na tyle jasna, że nikogo nie zdziwiłoby gdyby skończyli jako ostatni.
       Keisuke ujrzał przed sobą ciągnący się korytarz. Labirynt był tak stworzony, że z tej odległości nie był pewien w którym kierunku prowadzi zakręt ale wszystko sugerowało, że w prawą stronę. To samo tyczyło się miejsca za jego plecami. Tam też rozciągał się korytarz, ten jednak zakręcał się w lewo. W aktualnej pozycji po bokach nie żadnej możliwości. Równolegle do siebie stały dwie ściany równo dwa metry od miejsca gdzie stał. Przed siebie albo za siebie.
       Hyuuga miał nieco inny widok. Korytarz przed nim również rozciągał się przed siebie i także zakręcał w prawo lecz za plecami stała przeszkoda w postaci murowanej struktury, jak zresztą wszędzie. Po prawej jednak ujawnił się zygzak, który widział doskonale, tak samo jak dwa zakręty w prawo jeden za drugim.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

        A więc zaczął się drugi etap. Nie będę specjalnie rozwodził się nad tym postem bo nie ma szczególnie nad tym ale jeżeli myślicie, że będziecie tu pisać tylko i wyłącznie w którym kierunku zmierzacie to grubo się mylicie. Powodzenia nindzowie!

Offline

 

#4 2017-05-04 20:50:13

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Reakcja dziewczyny niezmiernie mnie ucieszyła. Opuściłam ręce i westchnęłam. Asuka niemniej pozostawał cały czas w bojowej pozycji, dlatego podeszłam do niego i jak to miałam w zwyczaju położyłam dłoń na jego łbie, dając mu tym samym znak, żeby się uspokoił.
- Przede wszystkim musimy wymyślić jak się stąd wydostać... - zaczęłam i już miałam usiąść obok niej, żeby snuć jakiś plan gdy nagle poczułam jak robi mi się ciepło.
      Rozbłysłam zupełnie w ten sam sposób co zielonowłosy i w ułamku sekundy znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Z racji tego, że byłam w samej bieliźnie, a kombinezon miałam owinięty wokół głowy na kształt turbanu na mojej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka z racji różnicy temperatur. Nie myślałam jednak o tym, tylko rozglądałam się dziko dookoła, próbując dostrzec coś znajomego. Mimo wszystko nie odczuwałam niepokoju, co było dość dziwne. Asuka usiadł przy mnie i wpatrywał się we mnie również nieco zagubionym wzrokiem. Nagle naszych uszu dobiegł głos organizatora.
- Wybieram numer 3 - powiedziałam jakby automatycznie.
       Zdjęłam z głowy kombinezon i włożyłam go na siebie, gdyż po tym jak już emocje troszkę mi opadły poczułam jak zrobiło się zimno. Cóż... Więc przeszłam do drugiego etapu. Ciekawe, czy zielonowłosy również. Tylko za co? On zarżnął tamtego chłopaka. Ja nie nawet nie podjęłam walki. Pewnie nawet gdybym spędziła na rozmyślaniu o tym systemie kilka dni to do niczego bym nie doszła. W tym momencie musiałam być przygotowana na wszystko. Nie wiedziałam co się stanie, gdy drzwi się otworzą. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajdę. Liczyłam tylko na to, że mnie nie rzucą do walki zielonowłosym. Wtedy czekałaby mnie natychmiastowa kapitulacja. Sięgnęłam do torby i wyjęłam z niej zakupione wcześniej cukierki. Po tym zerknęłam na Asukę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#5 2017-05-05 10:57:46

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Zaczęło się. Ciemność zanikła w odmętach labiryntu w którym właśnie się znalazłem. Być może jestem tu sam, ewentualnie już ktoś się tu znalazł przede mną. Niestety nie widziałem już tablicy wyników przez co czułem się nieco zmieszany. Możliwym jest fakt iż w tym momencie punkty przestały obowiązywać i jedynym naszym celem jest teraz odnalezienie wyjścia z labiryntu. Wtedy przypomniałem sobie o fiolce którą dostaliśmy od prowadzącego. Wspominał by nie używać jej na samym początku, ale teraz mamy przecież drugi etap, ostatnią część turnieju. Czyżby to ona nam miała pomóc odnaleźć wyjście? Kto wie... Podążyłem swą ręką w stronę kieszonki gdzie owa fiolka się znajdowała. Szybko jednak odrzuciłem pomysł użycia jej, wolałem poczekać jeszcze trochę. Jeśli uznam że znajduję się w sytuacji bez wyjścia, użyję jej. Tak czy inaczej musiałem przejść do działania.

Znajdując się w labiryncie ujrzałem wokół mnie pochodnie które oświetlały mi co nieco drogę. Było to spore ułatwienie gdyż podróż po ciemku w takich miejscach mogła by być niesamowicie problematyczna. Poza tym miałem dwie opcja. Albo pójść za klonem prosto i skręcić w prawo, albo cofnąć się i pójść w lewo. W tym momencie liczył się tak naprawdę czysty fart i możliwości zapamiętywania miejsc w których się znajdowaliśmy. Uznałem że zastosuję dość łatwą taktykę. Będę podróżował jedynie przy prawej ścianie mając nadzieję że w pewnym momencie znajdę się przy celu. Zrobił szybki obrót w tył i ruszyłem za klonem. Ten tak samo jak ja postanowił iść wzdłuż prawej ściany. Gdy już skręcał on w lewo miał za pomocą Kunai zaznaczyć przy samym skręcie na wysokości torsu małą strzałkę by na wszelki wypadek nie zabłądzić. To wszystko było czystą loterią. Niestety z moim fartem znalezienie szybko wyjścia może być cholernie trudne, jednakże idąc ciągle ku wygranej miałem nadzieję że w końcu los się uśmiechnie i pokaże światu swoje możliwości. Tak... Musi się udać. Wziąłem głęboki oddech i ostrożnie idąc w wybranym kierunku trzymałem się blisko ściany powtarzając kroki mojego klona. Jeśli on nie aktywuje żadnej pułapki to ja także. W tym momencie nieznajomość terenu była strasznie kłopotliwa przez co każdy nasz krok mógł być naszym ostatnim. Drugi etap się zaczął, a to tak naprawdę wyścig z czasem. Tak, nie z przeciwnikami bo równie dobrze mogę ich nie spotkać. W tym momencie czas był moim wrogiem, a najbliższym sprzymierzeńcem był skorpion na moim ramieniu. Oboje byliśmy na razie cicho by nasze skupienie na zadaniu wynosiło ponad sto procent normy. Czas zacząć zabawę...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-05 11:06:49)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#6 2017-05-05 23:03:19

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/1045.gif

       Przedstawiciel klanu Hyuuga postanowił zachować się z rozwagą w obecnej sytuacji. Zdając sobie sprawę, że jego chakra jest na wyczerpaniu, postanowił odpuścić sobię z klanowym dojutsu i na własną rękę poszukiwać drogi. Nie zdarzało się to zbyt często w kręgu białookich by w takiej chwili nie skorzystać ze swych ślepi ale można to porównać także do swego rodzaju treningu przetrwania. Opracował on prosty sposób oznaczania trasy, metalowym ostrzem kunaia. Plan jednak zakładał robić to w dokładnie wymierzonych miejscach. Dlaczego? Otóż, robił to w ten sposób by strzałki nie wpadły nikomu w oko i ktoś nieświadomy ich istnienia, nawet nie będzie dostrzegał ich w danych momentach. Hyuuga jednak doskonale będzie to wiedział. Prując przed siebie nie natrafiał na żadne przeszkody aż do czasu. Przed nim pojawiło się skrzyżowanie. Na szczęście z żadnej strony droga nie była podporządkowana i miał pierwszeństwo dlatego nie musiał przejmować się swoich ruchem. Ważniejszym i chyba najistotniejszym elementem tego miejsca był fakt, iż skrzyżowanie było jedną, wielką, kwadratową dziurą. Mógł on w razie próby przeskoczenia obrać trasę w każdym kierunku, zarówno w lewo, w prawo jak i w przód. Jak poradzi sobie z tym użytkownik Byakugana?

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2265.jpg

       Keisuke wpadł na podobny pomysł co Daiki, zresztą to chyba najprostszy ze sposób, który może przyjść ninja do głowy, o ile nosi przy sobie Kunaie. Tak więc postanowił oznaczać sobie drogę strzałkami, by w ten sposób oznakować trasę i nie zatoczyć kółka. Zanim jednak zaczął wykonywać te oznakowania, rozkazał swemu klonowi iść przed nim. Plan wcale nie najgorszy, zakładając, że duplikat będzie aktywował możliwe pułapki i przyjmował ich atak na siebie. To jednak jest labirynt i tu zasady toczą się swoim odrębnym życiem. Zielonowłosy w myśl idei przetrwania i po przeczytaniu książki Panoramixa "Jak wyjść z Piramidy", postanowił trzymać się cały czas prawej ściany. Ruch to jak najbardziej słuszny, jeżeli założyć, że ściany nie zaczną przesuwać się i po prostu zmieniać pozycji. Póki co szło mu całkiem dobrze. Szedł cały czas przed siebie i nic go nie zaatakowało. Można to uznać już za jakiś sukces. Największym dylematem był wybór drogi, jak to w labiryntach bywa. Przed takim teraz stał Zielonowłosy. Miał dwa zakręty w prawą stronę ale w myśl swej idei postanowił brnąć dalej przy ścianie i wybrał ten pierwszy. Był to ślepy zaułek. Jednakże o dziwo nie było to puste miejsce. Na samym końcu znajdował się złoty posąg lwa. Nie poruszał się, nie błyszczał, nie robił nic. Po prostu istniał w tamtym miejscu. Co zamierza zrobić Keisuke?

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2405.jpg

        Ayanami dołączyła jako do labiryntu w drugiej kolejności, chociaż nie miała o tym zielonego pojęcia. Gdy kurtyna mroku upadła, ujrzała przed sobą ceglane ściany, idealnie równe tak jakby projektant miał jakąś dziwną manią na punkcie symetrii i dosyć nisko położony sufit. Wielu dostałoby klaustrofobii na samą myśl o byciu zamkniętym w takim miejscu a co dopiero, przebijanie się między alejkami w poszukiwaniu... no właśnie, czego tak właściwie wszyscy mają poszukiwać? Na to zdobędą odpowiedź, dopiero gdy to znajdą. Gdy tylko dziewczyna zdawała sobie sprawę z położenia, dostrzegła że korytarze prowadziły zarówno w lewą jak i w prawą stronę. Ten w prawą delikatnie zataczał się, utrudniając dziewczynie dostrzeżenie co jest za nim w przeciwieństwie do tego po drugiej stronie, który ukazywał aż nad to możliwości. Zakładając, iż Ayanami obróciła się w lewo i stoi teraz równolegle ze ścianami, dostrzegała jak alejki przechodzą w następujący sposób. Pierwszy widoczny zakręt prowadził w prawą stronę, zaś następny punkt to istne skrzyżowanie, na którym można wybrać oba z tych "bocznych" kierunków, albo ewentualnie cofnąć się do miejsca startu. Aktualnie nie odczuwała tutaj obecności nikogo ani niczego a mdłe światła pochodni, tworzyły dosyć mroczny klimat.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

        Etap pierwszy się zakończył, tak więc jedyne odpisy, na które będę reagował znajdują się w tym miejscu. Spóźnialscy oczywiście mają troszkę w plecy i warto przypomnieć Koharo i Suohowi, że najpierw pojawiacie się w ciemnym pomieszczeniu, wybierając numerek startowy a dopiero od następnego zostaniecie umieszczeni w tym przepięknym dziele Dedala. Nie przejmujcie się jednak, gdyż każde z was ma taką samą szansę na zwycięstwo! Good luck! Have fun!

Offline

 

#7 2017-05-06 00:28:52

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Skok z półobrotem do kopnięcia wymagał zazwyczaj dobrego działania błędnika, a ten miał paskudny zwyczaj dostawać kręćka w warunkach zachodzenia przemieszczeń czasoprzestrzennych.
W skrócie, Koharō upadł na dupsko.
- Aj aj aj... - stęknął, rozglądając się wokół. Było ciemno, ale kiedy usłyszał obwieszczenie w wykonaniu pana Tikitakishimimimiszashłykocośtam, rozluźnił się. Najwyraźniej jakieś okoliczności związane z punktacją przepchnęły go do kolejnego etapu. Pomyślał, że to całkiem miłe ze strony rzeczonych okoliczności, bo on sam za cholerę nie rozpracował powodu swojego awansu. Cóż, ostatecznie to też nie były dane przydatne poza igrzyskami, więc zostawił sobie zaspokojenie ciekawości na później. Sam tymczasem poszedł za radą konferansjera w różu i wybrał sobie swój szczęśliwy numerek, po czym zdecydował odpocząć.

==--==


     Siedząc w seiza i rozluźniając ciało, białowłosy pozwalał odprężeniu rozejść się po mięśniach, co nie było problemem, bo czuł się doskonale. W momencie, kiedy rzeczywiście witał się już z wpierdolem, przejście do Etapu II uratowało go przed jedyną sytuacją dotychczasowej zabawy, którego nie opanował. Cieszył go ów fakt na tyle, że założył cudem ocalały z nieszczęścia trzcinowy kapelutek i siedział tak, niczym Raiden. Nie przeoczył jednak, wracając na Wyspach do punktu wyjścia, leżącego bez wirtualnego życia rywala. Musiał założyć, że któreś z jego współzawodników z Wysp przedostało się razem z nim, słusznie zresztą. Tak czy siak, sytuacja nie przedstawiała się źle. Zastanawiało go tylko, co porabia Daiki i czy drugi etap igrzysk pozwoli mu spotkać towarzysza. Dalsze rozważania przerwało trzęsienie ziemi.
     Wzdychając, przyszywany Hyuuga sięgnął do kieszeni kombinezonu i przyjrzał się podejrzliwie fioletowo-zielonej zagadce, odwijając ją z papierka. Cud, że cukierek nie zamókł, widać pomyśleli o wszystkim. Nie miał pojęcia, jak zareaguje na przekąskę, ale w końcu nie posunęliby się do tak taniego chwytu na załatwienie gracza. CO NIE?
<ciamk>



[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2017-05-07 01:37:56)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#8 2017-05-06 13:34:28

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Tak jak przypuszczałem, kobieca postać nie mogła w porę zareagować by uwolnić się z kryształowych objęć. Nawet jeśli byłaby w stanie to jedyną możliwością było odcięcie swoich kończyn, a do tego raczej nikt nie jest zdolny. Z drugiej strony nie była człowiekiem, więc możliwe, że miała jakiś plan w zanadrzu jednak nie zdążyła go zrealizować. Kryształ szybko rozprzestrzenił się począwszy od pnączy a kończąc na jej niesamowitym ciele. Dopiero wtedy postanowiła ujawnić swą prawdziwą twarz. Tak jak przypuszczałem nie była człowiekiem. Postać, która zrzuciła ludzkie ciało niczym wąż swą skórę przypominała demona z najstraszniejszych opowieści. Mimo, że ukrywała swoje prawdziwe oblicze pod maską dość urodziwej kobiety, w rzeczywistości była potworem, którego mam nadzieje, że już nigdy nie spotkam na swojej drodze. Gdy niebezpieczeństwo minęło pozostało mi jedynie czekać aż kryształ ulegnie zniszczeniu by tym samym zniszczyć to co zostało uwięzione. Mogłem zrobić to sam, jednak chciałem odrobinę odpocząć. Zużyłem dużo więcej chakry niż planowałem na samym początku a nie mam pewności co spotka mnie dalej, gdy będę wkraczał do krainy ciemności. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Strop jaskini zaczął pękać pod naporem siły, którą demonstrował drugi zawodnik. Ten sam, który w jednej chwili stał się cholernie potężny. Rozbił kryształową powłokę w taki sposób jakby grubość tworu nie sprawiała mu żadnych problemów. Koniec ze mną. Nie jestem w stanie mu w jakikolwiek sposób zaszkodzić. Pozostało mi tylko patrzeć jak w ciągu jednej sekundy demoluje moje ciało. Zamknąłem oko. Złożyłem dłonie na znak pięści i czekałem.
    Jednakże w międzyczasie poczułem coś dziwnego, nigdy wcześniej nie doznałem podobnego uczucia a gdy otworzyłem oko znajdowałem się w obcym mi pomieszczeniu. Czyżby tutaj trafiali Ci, którzy zginęli w pierwszym etapie? Piekło bądź niebo w GenJutsu? Rozejrzałem się na wszystkie strony. Było ciemno, jednak nie na tyle byle bym nie mógł dostrzec ścian, które mnie otaczają a także sylwetkę jeszcze jednej osoby. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Jednak w sytuacji gdzie w niewielkim pomieszczeniu znajdują się dwie osoby, które zostały tajemniczo przeniesione z wcześniejszego miejsca, nie może wróżyć to niczego dobrego. Cholera, kolejna walka? Już miałem chwytać za broń, którą zdążyłem podnieść przed przeniesieniem gdy nagle usłyszałem głos organizatora igrzysk. Byłem lekko zdezorientowany jednak po wysłuchaniu tego co miał do przekazania odetchnąłem z ulgą. Udało mi się. Przeszedłem dalej. Było kilka pytań, na które chciałbym znać odpowiedź jednak w tym momencie wolałem się rozkoszować chwilą spokoju. Czułem jak niewielkie ilości chakry powracają do mojego ciała. Nie są to ogromne pokłady, ale dobre to niż nic.
    Gdy zerknąłem na numerki, które musiałem wylosować dobry nastrój zniknął tak szybko jak ja podczas pierwszego etapu. Byłem ostatni. Nie sądziłem, że poszło mi tak słabo. Miałem tylko nadzieje, że nikt z Kiyoshi nie oglądał mojej porażki. Tak, dokładnie. Porażki. Mimo, że przeszedłem do kolejnego etapu czyli jestem w gronie zwycięzców to znalazłem się tutaj na samym końcu. Możliwe, że Ci, którzy przybyli tutaj pierwsi są na tyle do przodu, że nie będę w stanie ich dogonić. Cóż, pozostało mi jedynie spróbować i wyjść z tego wszystkiego z twarzą. - Wybór mam niewielki. Tylko jedna liczba pozostała więc nie trudno zgadnąć jaki numerek sobie przypisuje. - Pora zacząć kolejny etap turnieju i spróbować nie skończyć tak jak przed chwilą, na ostatnim miejscu.

Offline

 

#9 2017-05-08 17:08:46

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


    Nie minęło wiele czasu, gdy nagle mrok pomieszczenia zaczął znikać ustępując miejsca równie klaustrofobicznemu pomieszczeniu, choć może nieco bardziej oświetlonemu. Skrzywiłam się delikatnie i zaczęłam przestępować z nogi na nogę, starając się nieco rozluźnić mięśnie dolnych partii ciała. Jednocześnie rozglądałam się dookoła, choć nie miałam tutaj wielkiego pola do popisu. Jednolite ściany, pojedyncze pochodnie, niski sufit. Raczej mogłam spokojnie założyć, że nikogo innego prócz mnie tutaj nie ma. A przynajmniej nie w pobliżu, co szybko potwierdził Asuka. Powinien pamiętać zapachy zawodników jeszcze z pomieszczenia, w którym znajdowaliśmy się przed przeniesieniem na arenę.
- Co myślisz? - spytałam, opierając dłonie na lędźwiach i wyginając się tak, aby strzelił mi kręgosłup.
- Pewnie musimy znaleźć wyjście. Labirynt?
- Hmmm... - mruknęłam, kiwając głową - Jednak nie sądzę, żeby wiązało się to tylko z przejściem. Dla nas to by było zbyt łatwe. Sam pewnie doskonale o tym wiesz. Pewnie są tu jakieś pułapki. Albo droga prowadzi nas do innego gracza, z którym musimy stoczyć pojedynek... - westchnęłam cicho i oparłam się bokiem o ścianę, krzyżując nogi i na razie nie ruszając się z miejsca - Cały czas mam przed oczami tamtego chłopaka. Niby śmierć powinna przestać robić na mnie wrażenie ale nic podobnego. Mam tylko nadzieję, że nie skończę jak on. Właściwie nie mam najmniejszego zamiaru na to pozwolić, chociaż przypuszczam, że on tu przyszedł z takim samym założeniem.
     Odbiłam się od ściany i uśmiechnęłam delikatnie do Asuki. Skoro już postanowiliśmy wziąć w tym udział, a na dodatek doszliśmy tak daleko to chyba nie wypadało się teraz poddawać. Złożyłam pieczęć i przede mną pojawił się klon. W tym samym czasie zerknęłam na psa.
- Zakładam, że wiesz co robić - powiedziałam pogodnie, a on w miejscu, w którym rozpoczęliśmy oddał wyjątkowo silnie pachnący mocz.
     Klon z kolei ruszył idąc jakieś 5 kroków przede mną, a ja zaś zdjęłam ze ściany jedną pochodnię i poszłam za nim. Nie minęło wiele czasu nim znaleźliśmy się na rozwidleniu dróg. Właściwie było je widać z punktu, w którym rozpoczęliśmy. Ten prowadzący w lewo zaraz zmusiłby mnie do ponownej decyzji nad podejmowaniem kierunku, gdyż już w zasięgu wzroku był kolejny rozstaj. Dlatego postanowiłam ruszyć w prawo. Jednocześnie na samym zakręcie Asuka ponownie zrobił siku choć tym razem już nie tak intensywnie pachnące jak to poprzednie. Ot, zwykłe siuisiu. Mimo wszystko starałam się zapamiętać pokonaną trasę. Ilość kroków, pozwalająca na zaokrąglone zbliżenie pokonanej odległości, wybierane zakręty. Szukałam jakiś szczegółów w otoczeniu, czegoś co odstępowałoby od wzorku. Pies wytężał nos w poszukiwaniu obcych zapachów.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#10 2017-05-08 22:46:47

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Droga przede mną była z początku dość łatwa. Sadziłem, że na start spotka mnie jakaś przykra niespodzianka, ale jak na razie wszystko szło gładko. Mój klon i ja brnęliśmy przed siebie zważając na wszelkie pułapki mając nadzieję, że żadnej przez przypadek nie aktywuję. Ta adrenalina i niepewność sprawiała u mnie małe podniecenie przez co cały czas myślałem o wygranej. To wszystko działało na mnie dość orzeźwiająco dzięki czemu chłodno myślałem i nie dawałem się ponieść zbyt skrajnym emocjom. Zdawałem sobie sprawę że to dopiero początek i wszystko tak naprawdę przede mną. Gra niedawno się rozpoczęła...

Kilka chwil później miałem kolejny dylemat gdyż natknąłem się na kolejne rozwidnienie. Wtedy do głowy wszedł mi mały plan: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] Po krótkiej chwili skręciłem w prawą stronę kierując się moją taktyką. Niestety trafiłem na ślepą uliczkę. Mym oczom ukazał się kamienny posąg. Nie wiedziałem co się stanie jeśli podejdę czy nawet go dotknę. Musiałem być ostrożny. Cofnąłem się o kilkanaście metrów [ Znalazłem się niemal przy samym skręcie ] by w razie czego mieć czas na interwencję. Klon zaś miał za zadanie zbadać ten posąg poprzez dotyk. Jeśli coś się stanie, wszystkie informacje przybędą do mnie w mgnieniu oka. W razie czego jestem skory do ucieczki i zmiany delikatnie mojej trasy. W tym momencie ostrożność gra kluczową rolę. Nie pozwolę sobie odebrać wygranej w tym turnieju, na pewno nie przez jakąś głupią pułapkę. Skupiłem się jedynie by przetrwać i zabić każdego kto może stanąć mi na drodze ku wygranej. Czas pokazać czym jest ma siła i duma Samotników!

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#11 2017-05-09 11:11:12

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/1045.gif

       Daiki podszedł do drugiego etapu ze spokojną głową. Tak jak wcześniej rozpoczął od walki, która najwidoczniej w jakiś sposób mu się opłaciła, tak tutaj nie widząc żadnych przeciwników i znajdując się w wiadomo jakiej lokacji, rozumiał że denerwowanie się nic mu nie da. Każdy chyba czytał o tych klaustrofobicznych miejscach i słyszał opowiastki o pułapkach czy innych tego typu przeszkodach utrudniających wydostanie się z tych zawijasów ściennych. Hyuuga doskonale je znał i gdy tylko stanął na krawędzi, zerknął w dół by spojrzeć co znajduje się w samym dole. Odpowiedź była prosta - ciemność. Dziura była zapewne tak głęboka, że marne światło pochodni nie było w stanie oświetlić tak ciągnącej się przestrzeni. Wiedział już jedno, że na pewno nie chciałby tam spaść. Kierując się swoim wymyślonym systemem oznaczania trasy, wyciął mały symbol mający mu pomagać w trakcie obierania drogi. Teraz musiał zdecydować się, w którym kierunku ruszyć. Skrzyżowanie dawało mu możliwość ruszenia w każdą ze stron. Chciał prosto, ale najpierw postanowił upewnić się czy nie ma tu pułapek. Trzy shurikeny zostały posłane w każdą ze stron do wyboru. Nic kompletnie się nie wydarzyło. Potencjalnie więc drogi były bezpieczne. Daiki wykonał skok, chcąc dostać się na drugą stronę, gdy nagle podczas lotu, poczuł jak grawitacja kompletnie oszalała. Jego ciało nagle obróciło się w pionie a także i w poziomie. Przyciąganie szarpnęło go za sobą i nagle mógł postawić nogi na suficie. Co było zaskakujące, tunele labiryntu wyglądały tak samo jak przed chwilą, z tymże Hyuuga nie wiedział ile razy się obrócił i w którą stronę teraz patrzy. Do tego nad jego głową rozciągała się dziura, ciągnąca hen hen wysoko. Shurikeny, które posłał jeszcze chwilę temu na oznaczenie drogi, po prostu wyparowały.

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2265.jpg

        Keisuke był bardzo mocno zaskoczony posągiem gryfa, którzy ujrzał za zakrętem. Zanim postanowi wejść z nim w interakcję, planował wykonać tajemny plan zwiadu. Niestety nie wypalił mu kompletnie. Klon, którego stworzył w hajdzie, gdy tylko odszedł na pięć metrów od niego w przeciwnym kierunku, po prostu prysnął, nie przekazując mu nawet żadnych uwag dotyczących ścieżek. Zapewne coś czuwało nad tym labiryntem, by zawodnicy nie mieli zbyt łatwo. Drugi duplikat a właściwie pierwszy, bo był stworzony wcześniej, powoli kroczył w kierunku złotego posągu. Gdy ten był na dwie długości ręki, również prysnął z charakterystyczną chmurką, zaś prawdziwy Keisuke pojawił się na jego miejscu. Stał teraz wpatrzony w gryfa, który nie reagował w żaden sposób. Nagle jakby z posągu wyłonił się głos.
        - Witaj podróżniku. Jeżeli nie jesteś głupcem, nie musisz się mnie obawiać. Zadam Ci wpierw prostą zagadkę. Jeżeli na nią odpowiesz, puszczę Cię wolno albo zadam drugą, trudniejszą ale tylko za Twoją zgodą. Jeżeli odpowiesz i na tamtą, pomogę Ci. Biada jednak, jeżeli odpowiesz źle, na jakąkolwiek z nich. Kara będzie surowa. Pierwsza zagadka: Po jednej stronie rzeki w Yu no Kuni stoi sierotka o imieniu Yukina, zaś po drugiej stronie stoi jej mama. Jak Yukina dostanie się do mamy?

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2405.jpg

        Jeżeli miałbym podzielić ludzi na tury, w których pojawiali się w labiryncie to Ayanami pojechałaby jako ta druga i do tego sama. W pierwszej przecież byli Keisuke oraz Daiki zaś w trzeciej Suoh i Koharo. Biedna dziewczyna przybyła tutaj sama, chociaż czy na pewno? Graczy było przecież siedmiu. To właściwie zaskakujące, że wszyscy zawodnicy myśleli, że są tutaj sami, podczas gdy głos na początku etapu wyraźnie kazał im wybrać numer i za każdym razem jedna z tych cyfr znikała, tworząc nie pełny ciąg. W każdym razie mniejsza w to. Dziewczyna w końcu widziała ściany labiryntu i mogła obrać jakąś konkretną drogę podróży. Pierwszym krokiem Asuki było oznaczenie terenu. Dla wielu może się to wydawać aż nadto śmieszne, sikanie po ścianach labiryntu ale biorąc pod uwagę silną woń amoniaku w moczu i wyczulony psi węch, mamy nieinwazyjne oznaczanie terenu, po prawie nieinwazyjne. Ayanami postanowiła wybrać prawą ścieżkę. W ten sposób ruszyli przed siebie wraz z klonem, który oczywiście został wysunięty na przód. Trasa była kręta, lecz bez żadnych rozwidleń, nie działo się też nic szczególnie groźnego, to też dotarli w końcu do kolejnego skrzyżowania. Był zakręt w prawo, który posiadał krótką ścieżką i kolejny zakręt w tym samym kierunku. Kolejna trasa prowadziła prosto i właściwie tuż po minięciu ściany, wywijas prowadził ku lewej. Ostatni z zakrętów również prowadził ku lewej stronie, z tym że po przebyciu kilkunastu metrów widniało kolejne skrzyżowanie, które posiadało aż cztery różne możliwości no i oczywiście piątą, jeżeli chciało się wrócić.

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2381.png

        Kiyoshi nigdy nie przegrywają a przynajmniej tak wmawiał sobie cały czas Suoh. Niestety zrozumiał, że pojawił się w tej lokacji jako ostatni i drugi etap zaczyna najpóźniej. Na jego szczęście to nie oznaczało przegranej bowiem labirynt sprawiedliwy jest. Każdemu da tak samo po dupie i tak samo utrudni życie. Miał teraz niepowtarzalną szansę by się odkuć, lecz czy uda mu się to? Dowiemy się w następnym odcinku! A teraz przejdźmy do dalszej części. Kurtyna mroku opadła a jednooki przedstawiciel klanu Kiyoshi (czy oni wszyscy rodzą się bez jednego oka tak swoją drogą?) mógł ujrzeć w końcu ściany labiryntu. Nie powinno mu długo zająć dojście do tego gdzie się znajduje, zwłaszcza że ścieżki prowadziły w lewą stronę i na wprost. Obie były długie i ciężko było dostrzec, gdzie dalej będą kierować zawodnika. Co ciekawe, Suoh chyba jako pierwszy ze wszystkich zawodników, mógł usłyszeć dźwięki, które nie były wytwarzane przez niego samego. Droga na wprost nosiła echo czyiś kroków. Ktoś stąpał spokojnie i stosunkowo delikatnie stawiał kroki.

http://www.ninjaclanwars.pun.pl/_fora/ninjaclanwars/avatars/2264.gif

       Czas i przyszedł na naszego rekina, który zdecydowanie wolał tradycyjny sposób poruszania się, gdyż przeniesienie do innej lokacji nawet w genjutsu, spowodowało jego lądowanie na czterech literach. W ten oto sposób szybko mógł się zorientować, że wciąż żyje gdyż kość ogonowa emitowała sygnały do mózgu o bólu. Dowiedzieć się również mógł, że przeszedł do drugiego etapu. Wciąż nie wiedział dlaczego tak się stało, mimo że narąbał całą masę punktów ale w tej chwili nie było to tak chyba ważne. Jego ciekawość kierowała się ku Daikiemu. Czy jego towarzysz przeszedł? Koharo nie mógł tego niestety wiedzieć ale jeżeli labirynt pozwoli, to zapewne się dowie. Zanim czarna kurtyna mroku opadnie, rekin postanowił zażyć cukierka. Ninja mógł poczuć delikatne zmiany w jego ciele ale nie była to żadna transformacja. Niewątpliwie przyda mu się po tym umycie zębów. A więc Koharo znalazł się w końcu w tym właściwym miejscu. Teraz ściany rozciągały się zarówno w lewą jak i prawą stronę. Długie korytarze, widać było że pełne zawijasów ale z obecnego punktu, nie widział żadnych skrzyżowań. Jego oczy także nie widziały niebezpieczeństwa ani przeszkód a przynajmniej jeszcze nie.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

        Dobra dziewczyny i chłopaki. Sprawa jest prosta.
Posty w labiryncie jak widzicie nie są długie i mnie również nie zajmują dużo czasu a przynajmniej w tej chwili. Proponuję więc by każdy spiął dupę i dał odpis do jutra a ja od razu gdy wszyscy coś nasmarują, zarzucę swoim. Jeżeli mnie odpis trwał godzinę to dla was będzie to co najmniej dwa razy krócej. Do boju nindzowie! Pokażcie, że możecie! Pokażmy, że damy radę skończyć event przed końcem maja!

Offline

 

#12 2017-05-09 20:51:09

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Nie musiałem długo czekać po tym jak wylosowałem a raczej wybrałem ostatni numer jaki został spośród siódemki. Nagle przypomniałem sobie o fiolce i pigułce, którą jeszcze mam ukrytą w kieszonce kombinezonu. Powinienem sprawdzić co się stanie po jej otwarciu? A może zrobić jakąś mieszankę i wrzucić pigułkę do fiolki? W końcu nikt nie powiedział co należy z nimi zrobić a również nie uległy zniszczeniu bądź innej materializacji po ukończeniu pierwszego etapu. Może i była to błahostka, ale nie dawała mi spokoju. W końcu okaże się, że po skończeniu igrzysk nie dowiemy się jaki dokładnie płyn znajdował się w środku. Przeczesałem włosy w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń zastanawiając się jednocześnie co z tym fantem począć.
    Nagle zauważyłem, że znajduje się na niewielkim rozwidleniu dróg. Jedna ze ścieżek prowadziła na wprost mnie, druga zaś na lewo. Obie były tak samo długie i tak samo mroczne. Z tego co zapamiętałem ze słów prowadzącego aktualnie powinienem znajdować się w drugim etapie, lecz sytuacja ta wygląda mi bardziej na to, że muszę dojść do tego drugiego etapu. Chociaż co jeśli lokacja o której mówił mężczyzna to właśnie te zawiłe korytarze? Wychodziło by na to, że jestem w czymś co przypomina labirynt bądź coś podobnego, chociaż do takiego wniosku mogę dojść dopiero wtedy gdy bardziej rozejrzę sie po terenie.
    Podszedłem do jednej ze ścian po czym przystawiłem obie dłonie. Chciałem sprawdzić czy używanie jakichkolwiek technik, które wpływają na otoczenie jest ograniczone w podobny sposób co w przypadku pierwszego etapu. Następnie zacząłem gromadzić swoją chakrę zmieszaną z dwoma żywiołami tworząc kryształ, który przylegał do ściany tworząc okrąg o średnicy dwóch metrów i grubości około dwóch centymetrów (Szybkość tworzenia kryształu: 156). Następnie o ile poprzedni krok udał się bez żadnych komplikacji, zgromadziłem przez kilka sekund chakrę w prawej dłoni i uderzyłem w kryształowy twór chcąc sprawdzić czy po rozwaleniu będę w stanie przejść przez ścianę z utworzonego tunelu (Siła: 400). Jeżeli jednak pokrywanie kryształem nie zakończyło się sukcesem bądź samo uderzenie niczego nie zmieniło to zająłem się dalszym badaniem właściwości korytarza. W międzyczasie usłyszałem czyjeś kroki dochodzące z naprzeciwka mnie. Z początku sądziłem, że może być to zawodnik, którego widziałem wcześniej, ale sytuacja może być znów taka sama jak w przypadku pierwszego etapu, że jesteśmy podzieleni na pojedyncze grupy a wszystko inne to jedynie sztuczne twory w tym GenJutsu. Tylko czy aby na pewno nadal znajdujemy się w iluzji?
    Cholera, byłem ciekawy. Utworzyłem klona, który ruszył przed siebie, w kierunku słyszanych kroków zaś ja sam poszedłem lewy korytarz. Zamierzałem obrać podobną taktykę jak ostatnio czyli zbadać jak najwięcej terenu zanim przejdę do działania. Dodatkowo zapamiętywałem każdy swój ruch jaki wykonałem przez co powinienem uniknąć zwiedzania tych samych miejsc.

Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#13 2017-05-09 23:23:12

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Koharō chuchnął w dłoń i skrzywił się. Najwyraźniej cuksy Namikaze nie tylko nosiły kolor Komurczaka, ale i jego smak a przynajmniej coś w połowie drogi między mokrymi skarpetami i Cholinexem. Z dodatkiem anyżku, zapewne dla poprawienia smaku, choć chłopak przyjął założenie, że i strychnina by pomogła. Dalsze użalanie się nad sobą przerwało mu wejście w Fazę II igrzysk. Ostatecznie... jedzenie to jedzenie i jeśli już musiał szukać zalety swojej obecnej sytuacji, to był nią fakt, że smak cukierka zabił w nim łaknienie.
     Rozglądając się po ukazanym mu otoczeniu stwierdzić mógł co najwyżej, że jest dalece bardziej zurbanizowane niż poprzednie. Rodzaj korytarza, w którym się znalazł, ginął w mrocznej dali po obu stronach jego ciała. Wzruszył ramionami i poprawił cudem uchowany trzcinowy kapelutek na głowie (okazał się siedzieć jak ulał, bo kolce). Na tym etapie rozgrywki nie było sensu inwestować wysiłków w gonienie za własnym cieniem. Musiał zebrać trochę informacji. Wpierw jednak...
- Reszka lewo, orzełek prawo - mruknął, wystrzeliwując kciukiem zabytkową monetę, którą trzymał na takie okazje i z satysfakcją obserwując, co się dzieje z przedmiotem, gdy robi się to z Szybkością: 80.
     Chwilę później Koharō ruszył w prawą stronę, myśląc, cóż może porabiać jego druh.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#14 2017-05-10 14:34:43

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Labirynt powoli ukazywał swe karty, a ja po niedługim czasie natrafiłem na pierwsza "pułapkę". Powoli także domyślałem się zasad tego miejsca: pułapki zawsze będą doszukiwać się "prawdziwego" zawodnika, a posyłanie klonów na zwiady także się nie sprawdzało. Wszystko zależy od nas samych... No nic, trzeba się będzie zaprzyjaźnić z własną intuicją oraz szczęściem aby móc wygrać turniej. Wracając jednak do złotego posągu...

Momentalnie w ciągu sekundy ku mojemu zdziwieniu znalazłem się przed posągiem. Z początku nic nie robił co w pewnej chwili dawało mi nieco otuchy. Niestety myliłem się. Usłyszawszy tajemniczy głos domyśliłem się że jego źródłem jest złoty twór. Nie sądziłem jednak że moją przeszkodą była zagadka. Z początku wydawało mi się że to może być koniec mojej podróży tutaj, jednakże gdy poznałem treść owej zagadki uśmiechnąłem się: - Yuikna jest sierotą, nie ma matki. - Po czym skierowałem wzrokiem na Yasuhiko. Ten już wyraźnie zmęczony przesyłaniem chakry jedynie kiwnął delikatnie głową na znak iż odpowiedź powinna być prawidłowa. Wtedy uznałem że mogę zaryzykować. Jeśli mi się nie uda to przynajmniej polegnę w czymś trudnym. Spojrzałem prosto w oczy złotego lwa i przemówiłem: - Daj drugą zagadkę, mogę spróbować. - Po czym zacisnąłem dłoń jeszcze mocniej czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Yasuhiko zaś oznajmił mi że już niedługo będzie musiał zniknąć gdyż jego chakra powoli zanikała. Dobrze to rozumiałem i poprosiłem by chociaż został ze mną do kolejnej zagadki. Potem będzie mógł wrócić do siebie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#15 2017-05-10 18:21:09

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Okazało się, że ból kolan jest nieco bardziej uciążliwy aniżeli myślałam, dlatego aby nie ich nie przemęczać zawołałam do siebie Asukę i usiadłam na jego grzbiecie.
- Co, jednak nie był to aż tak dobry pomysł? - mruknął z rozbawieniem.
- Mhmmm, najwyraźniej nie. Chociaż gdybym stało się to w innym momencie mogłoby być bardziej pomocne. Cóż, mam nadzieje, że szybko przejdzie.
     Rozejrzałam się dookoła, ale trudno było tutaj mówić o różnorodności krajobrazu. Klon cały czas szedł przed nami więc w razie pułapki on by oberwał. Właściwie pewnie nic by się nie stało, jakbym wygodnie wtuliła sobie twarz w futro Asuki i przymknęła oko... W końcu dawno się tak nie namęczyłam jak dziś, a mogłam być spokojna ponieważ pies już nie raz udowodnił, że jego czujność jest o wiele przenikliwsza od mojej. Przytuliłam policzek do jego futra i wpatrywałam się w ścianę korytarza starając się liczyć cegiełki w jednej linii. Korytarze cały czas prowadziły w jedną stronę, wiec raczej nie było mowy o zrobieniu koła, zresztą Asuka doskonale czuł, gdzie się wysikał (zasięg 1km) i nie poszedłby w tamtą stronę. Z kolei gdy stanęliśmy na rozwidleniu dróg, a on spytał mnie, w którą stronę tylko machnęłam ręką na znak, że sam ma obrać kierunek. Robiło mi się tak błooogo... Futrzak z kolei zadecydował, że nie idziemy ani w lewo, ani w prawo, ani prosto. Powziął czwarty kierunek, którego strona bliżej określona nie została. Klon oczywiście cały czas szedł przed nami.

Offline

 

#16 2017-05-12 19:08:46

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif

       Hyuuga był mocno zaskoczony zaistniałą sytuacją, zresztą kto by nie był? Grawitacja oszalała, odwracają chłopaka do góry nogami wraz z całym światem. To zaskakujące ale Daiki nie odczuwał jakby zwisał. Właściwie jego zmysł wzroku i galaretka w organizmie odpowiedzialna za równowagę, reagowała tak jakby znajdował się w naturalnym środowisku. Oczywiście różnica była zauważalna w konstrukcji i samo odczucie przy obrotach dało do myślenia białookiemu. Gdy zbliżał się on do krawędzi podłogi a właściwie sufitu, kompletnie nic się nie działo. Czyżby grawitacja na dobre się odwróciła? Póki co szukał wskazówek pozostawionych wcześniej z racji, iż shurikeny zniknęły. Ku zdziwieniu akurat strzałka pozostała. Nie miał pewności czy nie zmieniła ona swego położenia ale nie pozostało mu nic innego jak zasugerować się własnym śladem. Ruszył więc w kierunku, w którym zamierzał iść wcześniej. Dla asekuracji, postanowił podczepić się linką do podłoża. Szczerze mówiąc uratowało mu to tyłek bo w momencie gdy jego stopa stąpnęła w korytarzu, grawitacja wróciła do swej pierwotnej formy a on najzwyczajniej w świecie zaczął spadać. Linka zatrzymała jego opadanie a ten uderzył w ścianę przepaści. Nie był to jednak cios, który sprawiłby, że ten zluzuje uścisk na lince więc bez problemu mógł się teraz wspiąć. Dalsza droga przebywała bez większego problemu. Szedł jednym ale za to strasznie krętym korytarzem przez dłuży czas, nie zauważając żadnego z zakrętów. Labirynt to jednak labirynt z czasem natrafił na kolejne ze skrzyżowań a właściwie droga się rozstąpiła.. Trasa prowadziła w tych samych kierunkach ale każda z nich różniła się w pewien sposób. Pierwsza, ta z jego lewej z pozoru wyglądała normalnie ale po dłuższych obserwacjach można było dostrzec, że stoi tam swego rodzaju bariera albo sfera, który mimo swej całkowitej przezroczystości delikatnie falowała. Z jego prawej znajdowały się potężne wrota a tuż obok trzy dźwignie przymocowane do ściany. Pierwsza była uniesiona ku górze zaś pozostałe dwie skierowane w dół.

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

       Posąg gryfa, który chwilę temu zadał zagadkę Keisuke, nagle zaczął się cicho śmiać. Brzmiało to dość mało obiecująco względem udzielonej przez zielonowłosego odpowiedzi ale wszystko powinno wskazywać, że nie mylił się w swych słowach. Nagle zapadła kompletna cisza a wszystkie pochodnie dookoła zawodnika zgasły na kilka sekund. Gdy ponownie ogień zabłysnął, gryf odezwał się.
       - Dobrze. A więc jeżeli jesteś gotów, obdaruję Cię drugą zagadką. Pamiętaj jednak, że nie masz już odwrotu. Dobra odpowiedz wynagrodzi twe starania w tym miejscu, zła sprawi że twe szansę na wyjście z labiryntu będą nikłe. A oto zagadka: Wymień nazwy trzech kolejnych dni nie używając słów; poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela.
       Po tym zapadła kompletna cisza. Mimo, iż posąg nie poruszał oczyma, Keisuke mógł odnieść stresujące wrażenie jakby gryf wręcz penetrować go wzrokiem w oczekiwaniu na odpowiedź. Z jakiegoś powodu zielonowłosy miał pewność, że jeżeli teraz schrzani, będzie miał srogo przerąbane. Pytanie było, w jaki sposób wynagrodzi go, bądź ukarze posąg.

http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg        Ayanami zrobiła się nad wyraz wygodna. Patrząc na nią to kompletnie nie przejmowała się tym labiryntem. Właściwie czuła się tutaj jak u siebie skoro była w stanie odpłynąć myślami do krainy snu. Asuka mimo wszystko zachowywał chłodną głowę. Nie chciałby dziewczynie coś się stało, więc czujnie stawiał kroki, idąc tuż za klonem jego towarzyszki. Wtem duplikacja nagle zniknęła. Ze ściany kompletnie nic się nie wysunęło, sufit się nie zawalił, podłoga nie zapadła i nie można było odczuć żadnych zmian w otoczeniu pod względem chociażby chakry. Asuka zapewne zatrzymał się, nie chcąc samemu sprawdzić co trafiło klona. Wtem jedna ze ścian uniosła się delikatnie. Właściwie to nie cała ściana lecz jej kawałek, coś na zasadzie ukrytego pomieszczenia. Po krótkiej chwili słychać było jak ktoś radośnie pogwizduje pod nosem. Ich oczom ukazał się niski człowiek, właściwie to chyba nawet nie bo bardziej przypominało to jakiegoś skrzata. Targał on ze sobą mały stoliczek, małe krzesełko a także plecak idealny na jego wymiary. Nucąc pod nosem jakąś melodie, ustawił wszystko na środku korytarza, usiadł i wyciągnął z plecaka dwie kości.
Gdy Ayanami się wybudziła, ten uśmiechnął się w jej kierunku i kiwnął głową, szczerząc się namiętnie i ukazując czarnego zęba na środku gęby.
       - Jeżeli chcecie przejść dalej, musicie najpierw ze mną zagrać. Zasady są proste. Bierzesz jedną kość i rzucasz nią trzy razy. Suma punktów, która Ci wyskoczy będzie oznaczać to czy przepuszczę Cię dalej czy masz przerąbane - zaśmiał się wariacko - Na kartce mam progi punktowe, więc oszukiwać nie będę. Uczciwe przyznam Ci zwycięstwo, jeżeli takie osiągniesz.

W Twoim poście podajesz trzy cyfry od 1 do 6. Możesz rzucić serio kostką, możesz użyć jakiegoś programu losującego albo po prostu strzelić.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

       U Suoha odezwała się żyłka odkrywcy. Jako pierwszy zaczął dokładnie analizować sytuację i pragnął przetestować warunki jakie tutaj panują. Długo czekać nie musieliśmy. Utworzył kryształ, który o dziwo osiadł idealnie na ścianie. To niewątpliwe był dobry znak jeżeli chodzi o używanie technik. Teraz postanowił z dużą siłą przywalić w ten że punkt. Kryształ rozpadł się na kawałki pod wpływem grzmotnięcia ale o dziwo ściana stała tak jak wcześniej. Jedyne co zmieniło się w jej kształcie po odcisk pięści Kiyoshiego. Zaskakujące było jednak, że odcisk ten był ledwo wklęsły, tak jakby uderzył delikatnie plastelinę. Suoh dzięki temu dowiedział się, że ściany są niezniszczalne i nie da się oszukać systemu w ten sposób. Z racji iż ścieżki były dwie a jego ciekawość równie wielka co cały labirynt, stworzył klona, który postanowił ruszyć w przeciwną stronę. Gdy jednooki stracił duplikat z oczy, nagle ten pękł i tyle było z bunshina. Ciekawostką był również fakt, iż wiedza nie została przekazana do głównego umysłu po zniknięciu. Wyjątkowo trudna sytuacja. Suoh ruszył więc samotnie ku lewej stronie, słysząc jak kroki oddalają się od niego. Jeżeli był to gracz to uderzenie pięścią w ścianę spłoszyło go, powodując ogromny huk. W ten sposób dotarł on do skrzyżowania. Przed nim wciąż rozciągała się dłuuuuuga prosta droga oraz zakręt w prawo. Mimo wszystko mógł odczuć, że coś go obserwuje i gdy tylko zerknął w głąb korytarza, który kierował go na przód, ujrzał zjawę, która zniknęła za zakrętem.

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

        Rzut monetą to dobry pomysł kiedy boisz się podjąc samodzielnie decyzję i w razie jej spieprzenia chcesz zwalić na kogoś lub coś innego. Jeżeli okaże się, że Koharo wpadnie w jakąś pułapkę, zawsze może wyżyć się na monecie, skopać się, napluć itp itd. W każdym razie w obecnej chwili, nie przytrafiło mu się nic złego. Obrał wylosowaną ścieżką i podążał nią aż do kolejnego se skrzyżowań. Ahh te labirynty, gdyby jeździły tu samochody, były by zmorą dla kierowców. Na szczęście w naszym obecnym świecie coś takiego jeszcze nie powstały a ściany tej lokacji są całkowicie zarezerwowane dla ludzi. Teraz gdy Koharo miał szansę spoglądać na dwa przeciwległe zakręty,
jego oczom ukazał się mały błysk, który zanikł wraz z efektem dźwiękowym pękającego bąbla. Przed jego facjatą stał teraz Leprechaun a tuż obok niego oczywiście znajdował się garniec złota. W jego ustach znajdowała się koniczynka a na głowie zielony cylinder. Jego pełna uśmiechu twarz, zerkała ku rekinowi.
       - Widzę, że lubisz rzucać monetą. Zróbmy więc tak. Dam Ci monetę i w zależności od tego co Ci wypadnie ale podam Ci prawidłową ścieżkę albo podam Ci ścieżkę błędną. Co Ty na to?
      Nie trudno było sie domyślić, że było to raczej pytanie retoryczne a Leprechaun wyciągnął z garnca monetę przypominającą ryo i podrzucił w kierunku Koharo
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#17 2017-05-12 22:01:15

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Zbliżające się w moim kierunku kroki, które bardzo dobrze słyszałem nie cichy. Wręcz przeciwnie. Starałem się tym nie przejmować a skupić bardziej na działaniach, które podjąłem wcześniej. Ku mojemu zdziwieniu żadna tajemnicza siła nie blokowała możliwości mojego kryształu. Okrywanie fragmentu ściany a także wtłaczanie go do środka zajęło trochę czasu, jednak gdy byłem gotowy uderzyłem z całej siły chcąc sprawdzić czy tym sposobem będę mógł sobie wyważyć drogę do zwycięstwa. Niestety. Labirynt podobnie jak poprzednia lokalizacja był tak utworzony by każdy z nas nie miał łatwej drogi do zwycięstwa. Nie mogę narzekać, że to coś złego. Chcieli po prostu zbalansować na tyle całą rozgrywkę aby każdy miał równe szanse, niezależnie od tego czy jest doświadczonym ninja czy kimś kto skończył akademie. Trudno się mówi. Skoro to nie zadziałało to pozostało mi tradycyjne badanie labiryntu by odnaleźć drogę do mety.
    Jednakże w momencie gdy utworzyłem klona a ten zniknął mi z pola widzenia poczułem jak jego energia znika, ale żadna z informacji nie została mi przekazana. Podobna sytuacja zaszła w lesie tropikalnym gdzie bez żadnego ostrzeżenia klon, którego posłałem w przeciwnym kierunku po prostu zniknął. Jednak tutaj całość wydarzyła się szybko. Za szybko. Chociaż zastanawiał mnie moment, w którym cienista replika wyparowała. Wystarczyło abym stracił ją z oczu i technika przestała działać. Czyżby była to główna zasada jaka rządzi tym labiryntem pod kątem użyteczności zdolności ninja? W lesie była to tajemnicza bariera, która w jakiś sposób chroniła roślinność przed ogniem. Może tutaj występuje coś podobnego? Zatrzymałem się. Przyłożyłem dłoń do czoła i zacząłem delikatnie stukać palcami. Zastanawiałem się coby tu zrobić. Iść dalej czy może wrócić się i zbadać najpierw te dziwne kroki? Jednak gdy tylko sobie o nich przypomniałem dotarło do mnie, że dźwięk tupania był coraz cichszy aż w końcu całkowicie znikł. Czy to dlatego, że ja oddalałem się od mojej początkowej pozycji czy może ślad jaki zostawiłem na ścianie przestraszył tą tajemniczą istotę i postanowiła zawrócić? Cholera. Znów zbyt dużo pytań bez odpowiedzi.
    Nic. Szedłem dalej przed siebie. Długi korytarz ciągnął się w nieskończoność gdy nagle dotarłem do kolejnego rozwidlenia. Ponownie nie miałem dużego wyboru. Albo dalej iść prosto albo skręcić w prawo. Jak na razie ścieżki wskazują dwa kierunki, północ i zachód. Istnieje spora szansa, że jeżeli wybrałbym teraz opcję drugą czyli zakręt w prawo to doszedłbym do tajemniczej istoty, której kroki słyszałem. Ale... Zauważyłem to. W momencie gdy rozglądałem się aby ocenić mniej więcej długość korytarzy, w jednym z nich a dokładniej tym, który prowadził prosto na jego końcu ujrzałem dziwną sylwetkę, która zniknęła za zakrętem. Uśmiechnąłem się odrobinę. Moje ciało było lekko sparaliżowane i doznałem ataku gęsiej skórki, ale również ogromny przypływ ekscytacji. Normalnie byłbym przerażony jednak w tym momencie czułem zupełnie co innego. Musiałem osobiście stanąć oko w oko z tym co zobaczyłem. To na pewno nie był przypadek, że od razu na samym początku byłem obserwowany. Złożyłem kilka pieczęci a następnie wystawiłem obie dłonie przed siebie by utworzyć kryształowego smoka (Szybkość tworzenia kryształu: 156). Nie zdążyłem zbadać wszystkich właściwości labiryntu, ale co za problem zrobić to podczas jego zwiedzania? Poruszanie się na smoku miało ogromną zaletę. Nie działały na mnie żadne pułapki, które mogą aktywować się po przez nadepnięcie na specjalną pokrywę czy niewielki obszar. - Nie uciekaj! - Wykrzyczałem w kierunku gdzie ostatni raz widziałem tajemniczą zjawę lecąc na kryształowym smoku (Szybkość: 200). Byłem podekscytowany. Zapomniałem nawet o tym jak wiele ryzykuje. To było silniejsze ode mnie. Chociaż pewnie i tak zaraz jakaś dziwna nadprzyrodzona siła spowoduje, że nie będę w stanie poruszać się w taki sposób i cały plan spali się na panewce...

Offline

 

#18 2017-05-15 19:21:58

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Przez pewien czas byłem trzymany w strasznej niepewności. Światła zgasły, zapadła głucha cisza. To jeszcze bardziej potęgowało moją niepewność. W między czasie czułem jak moja chakra została w pełni zregenerowana, a Yasuhiko powoli wyjmował swoje żądło z mego barku. Wiedział że więcej chakry nie będzie wstanie mi już przesłać dlatego nic nie mówiąc postanowił nieco odpocząć na mym ramieniu: - Dziękuję Ci przyjacielu... - Po czym pozwoliłem mu na nieco odpoczynku. Ja zaś po krótkiej chwili doznałem małego błysku w oczach i ujrzałem znów świecące się pochodnie. Wtedy i posąg przemówił. Okazało się że podałem odpowiednią odpowiedź co spowodowało niemałą satysfakcję w mojej głowie. Nim minęło kilkanaście sekund, poznałem treść kolejnej zagadki. Z pozoru wydawała się dość trudna, jednakże po chwilowym zastanowieniu się dodałem: - Jutro, po jutrze, po po jutrze. - Według mnie to była jedyna sensowna odpowiedź na zadane przez posąg zadanie. Jeśli odpowiedziałem dobrze, mogłem czuć się z siebie dumny. Gorzej jeśli przez coś takiego odpadnę z turnieju. No cóż, niepokój zostanie aż się nie dowiem. Zacisnąłem jedynie mocniej ręce tworząc pięść i z niecierpliwością oczekiwałem cóż mnie może spotkać już lada moment.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#19 2017-05-16 08:32:31

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Wysłuchawszy złożonej oferty, białowłosy ninja chwycił zręcznie monetę rzuconą przez nieznaną istotę i przyjrzał jej się na dłużej, rzecz jasna w poszukiwaniu oszustwa. Ponieważ był świadom faktu, że wszystko to jest elementem odgórnej narracji, nie miał specjalnego wyboru w kwestii podjęcia wyzwania, ale musiał podejść do sprawy ostrożnie. Kalkulował.
- Hm... to ciekawa propozycja, mości nieznajomy - odparł w końcu, obracając bilon na kostkach palców, to znów łapiąc przedmiot i zamykając w pięści - jednak musisz powiedzieć mi coś więcej. Sam rozumiesz, nie można ot tak zawiązywać podobnej dżentelmeńskiej umowy, nie dograwszy szczegółów. Skąd będę wiedział, który rzut jest właściwy? Mam wybrać stronę monety, która zapewni mi poprawną podpowiedź? Czy może masz zamiar poinformować mnie o tej zależności już po fakcie?
     Prawdą było, że miał już jakiś tam wstępny plan działania, nie chciał się bowiem wbić w jakąś kabałę, zgadzając się bezmyślnie na podszepty nieznajomego. Nieznajomego będącego wytworem jego imaginacji, co należy dodać.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#20 2017-05-17 09:20:48

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Tak właściwie to nie do końca zasnęłam. Przez jeszcze delikatnie rozchylone powieki widziałam wciąż praktycznie pedantycznie równo ułożone wgłębienia w ścianach chociaż równomierne kołysanie na plecach Asuki, półmrok i absolutna cisza nie pomagały w załagodzeniu tego stanu. A fakt, że nie odczuwałam żadnego niepokoju ani miałam złudne wrażenie, że żadne niebezpieczeństwo na mnie nie czyha - wcale nie pomagał. W sumie gdyby nie to, że klon nagle ni stąd ni zowąd zniknął pewnie już bym chrapała. Asuka przystanął a ja podniosłam się, marszcząc brwi. Cóż takiego mogło się stać? Nie ujrzeliśmy żadnej aktywowanej pułapki, żadnego niebezpieczeństwa na podłodze, suficie czy ścianach. Otoczenie nie wskazywało na nic, co mogłoby zniknąć mojego klona. Już składałam pieczęć, żeby posłać kolejnego i zobaczyć, co się z nim stanie, lecz ściana obok zadrżała a z jej wnętrza wydobył się mały skrzat. Przygryzłam wargę, żeby się nie zaśmiać. Przyszło mi to z jeszcze większym trudem, gdy ten się odezwał. Mimo, że brzmiał nad wyraz poważnie. Zeskoczyłam z Asuki i jednym krokiem znalazłam się przy nim. Kucnęłam, żeby nasze twarze znalazły się na tym samym poziomie i zabrałam od niego kostkę.
- Zagrać powiadasz... - zaczęłam - Szczerze mówiąc już wolałabym zagrać z Tobą w chińczyka lub warcaby... Oddawać swe losy kompletnemu zdarzeniu losowemu wydaje się być mało rozsądne - w międzyczasie podrzucałam kostkę i gdy łapałam ją w otwartą dłoń skrzat mógł dostrzec następującą liczbę oczek: 4, 2 i 5, potem jeszcze wskoczyły chyba dwie 6 i jeszcze jedna 5, jednak ja sama nie zwracałam na to uwagi, lecz kontynuowałam swoją wypowiedź - O! Albo w karty... W wojnę na przykład. Chociaż nie... Pewnie nim dotarlibyśmy do połowy rozgrywki wszyscy zawodnicy już by opuścili labirynt, zaś widownia opustoszała. Można też zagrać w tysiąca, choć na dwóch to ciężko - zerknęłam na psa - Biedny Asuka nie utrzyma kart w łapach... Hmm.. - oplotłam kolana rękoma, bujając się w przód i w tył i obracając kostkę w palcach - Czemu mamy grać według twoich zasad, zamiast ustalić je między sobą? To nie fair.
    Pies oczywiście w trakcie trwania mojego monologu zbliżył się do mnie, usiadł obok i obserwował skrzata nadzwyczaj spokojnym spojrzeniem, jednocześnie notując sobie w głowie każdy jego ruch. Miał ochotę się oddalić, gdyż zapach wydobywający się z gęby przybysza był nie do zniesienia nawet dla tych mniej wrażliwych nosów jednak wiernie przy mnie trwał ani drgając.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ayanami (2017-05-17 09:21:17)

Offline

 

#21 2017-05-17 11:46:54

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif

       Daiki miał słuszność w swej myśli, iż wrota nie otworzą się tak po prostu. Pchnął je z należytą siłą i od razu poczuł, że nie ważne jakby nie był potężny, nie otworzą się one za żadne skarby. Szybko dotarło do Hyuugi, że te dźwignie muszą służyć do odblokowania zamka. Potrzebna było odpowiednia kombinacja, którą jak wiadomo raczej ciężko trafić za pierwszym razem bez konkretnych wskazówek. W pierwszej kolejności złapał za dźwignię znajdującą się najbliżej wrót i ściągnął ją w dół, sprawiają że wszystkie trzy są teraz w jednym położeniu. Pchnął bramę ale ta w żaden sposób nie zareagowała. Właściwie to przez najbliższe kilka sekund nie wydarzyło się kompletnie nic. Po upływie niespełna jednej-szóstej minuty bariera, która znajdowała się za plecami mężczyzny najzwyczajniej w świecie zamieniła się w zwykłą ścianę labiryntu. To był znak, iż w tej chwili nie jest już w stanie zawrócić niczym jak w starym Mario Bross. Zagadka z dźwigniami wciąż pozostawała nierozwiązana a Daiki z braku innych możliwości próbował odkryć, która kombinacja da mu szansę przejścia dalej. Gdy pierwsza dźwignia spoczywała w dole a dwie pozostałe w górze, rozległo się dźwięk uruchamianego metalowego mechanizmu. Czyżby wrota w końcu zostały otwarte? Niestety nie. Drzwi również zamieniły się w zwykła ścianę labiryntu ale z małą różnicą w porównaniu do swych "braci". Wyrył się na niej napis "Poświęcenie". Chwilę później każda ze ścian dookoła Hyuugi delikatnie zaburczała i w kolejnej chwili wszystkie powolnie zmierzały w jego kierunku niczym zgniatarka. Cóż powinien zrobić nasz białooki?
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

       Zagadka, którą otrzymał zielonowłosy była jednak trudniejsza niż się spodziewał. Jego olśnienie szybko i bez namysłu rzuciło słowa w kierunku posągu, który teraz tkwił w kompletnej ciszy jakby chcąc potrzymać chłopaka w niepewności. Tym razem światła nie zgasły i nie wydarzyło się to co chwilę temu. Od strony złotego gryfa słychać było ciche zawodzenie, jakby coś go bolało. Chwilę później ze statycznych ust wydobył się głos.
       - Źleeeee...
      Przeciągnął jakby na podkreślenie błędu wykonanego przez Kaguye. Keisuke mógł spodziewać się teraz najgorszego, bowiem labirynt nie wybacza błędów, zwłaszcza jeżeli sam o tym mówi, iż błędna odpowiedź wiążę się z ogromnym problemem dla odpowiadającego. Posąg cały zagrzmiał i gdzieniegdzie zaczął najzwyczajniej w świecie pękać. Czyżby z rozpacz, dokonywał autodestrukcji? Nic bardziej mylnego. Złote elementy nagle się skruszyły i cała powłoka opadła, ukazując to co znajdowało w posągu. To również był złoty gryf, z tą różnicą, że jego kształty były doskonale wyrysowane i potrafił się... poruszać. Rozprostował swe skrzydła, które prawie nie mieściły się w korytarzy i rozwarł dziób wydajać z siebie przerażający dźwięk. Zaledwie chwilę później ruszył w kierunku zielonowłosego i wykorzystując jego moment zaskoczenia całą sytuacją, przywalił prosto w brzuch ze swej złotej pięści. Chłopak przeleciał przez cały korytarz zatrzymując się dopiero na ścianie. Stworzenie wolnym krokiem zaczęło zbliżać się do niego, ponownie wydając przerażający dźwięk.

http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg

       Kości zostały wylosowane. Skrzat mimo, iż z początku całkiem rozgadany i wesoły, to kompletnie nie reagował na słowa Ayanami tak jakby w ogóle jej tam nie było. Spoglądał jedynie na kości z miną dziecka, które zafascynowane grą, wkręca się jakby to zależało od jego najważniejszego dziecięco zwycięstwa. Pierwsze trzy rzuty kostką napawały go optymizmem, gdyż jego uśmiech rozciągnął się od ucha do ucha. Szczerze mówiąc następne numerki już go kompletnie nie interesowały gdyż tak jak mówił wcześniej, los jej zależeć będzie od tych pierwszych. Gdy dziewczyna dalej prowadziła swój monolog, skrzat po prostu pstryknął a w jego dłoni pojawiły się te sama kość, którą rzucała Ayanami. Schował ją do kieszeni, po czym zabrał stół wraz z krzesłem i ponownie wlazł przez małe wrota w ścianie. Te jednak się nie zamykały a skrzat wylazł ponownie, trzymając kartkę w ręce. Podał ją dziewczynie z uśmiechem i rozłożył dłonie.

Chciałem zrobić z tego wiersz, lecz poeta ze mnie marny,
Kością już rzuciłaś wnet, efekt dziś nie będzie straszny,
Trzymaj mocno swego psa, za chwil kilka was coś szarpnie,
Powodzenia życzę ja, zaraz was coś teleportnie.



       No śmiało można powiedzieć, że skrzat nie był prawdziwym artystom aczkolwiek nie to było tutaj istotne. Najważniejsza była informacja zawarta w tym wierszu oraz to co zaraz miało się wydarzyć. Gdy Ayanami przeczytała, miała jeszcze kilka sekund na reakcję po czym skrzat klasnął w dłonie dziewczynę wraz z psem szarpnęła jakąś moc. Ułamek sekundy po tym zdarzeniu stali już w innym miejscu. Asuka mógł odczuć, nikły zapach moczu dobiegający z bardzo daleka ale ciężko stwierdzić czy znajdują się bliżej mety czy dalej. Z tego co mówił skrzat, wylosowała dobrze, tak więc powinien ją wesprzeć. Teraz znajdowali się w miejscu gdzie prowadziły dwie drogi. Jedna w lewo, druga w prawo. Każda identycznie zakrzywiona, niczym lustrzane odbicie. Co ciekawe, dziewczyna tuż przed teleportacją usłyszała ten dźwięk, dochodzący z oddali ale po teleportacji nawet echo nie rozchodziło się po nim.

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

      Przedstawiciel klanu Kiyoshi po dłuższym namyśle postanowił podążyć za zjawą, która mignęła mu przed momentem. Choć poczuł ciarki to były one zarówno spowodowane strachem jak i ekscytacją. Wyciągnął dłonie przed siebie jakby chciał za coś złapać, tworząc kryształowego smoka. Jego celem było przefrunięcie na nim aż za zjawą, która pofrunęła w bok korytarza. Dzielny Suoh, nie poddawał się ale za każdym razem gdy docierał do zakrętu, dostrzegał jak duch znika za następnym. Trwało to tak długo aż doszedł do ślepej uliczki. Nic nie było przed nim, nic nie było po jego bokach a za nim jedynie powrót do wcześniejszych tras aczkolwiek pędząc za zjawą niewątpliwie stracił rachubę, gdzie teraz tak naprawdę się znajduje. Ku zdziwieniu zjawa pojawiła się raz jeszcze, tym razem przed nim lecz nie sama. W swym towarzystwie miała innego ducha, bardzo podobnego jeżeli nie bliźniaczego. Tuż za nimi na ścianie pojawiły się dwa małe wirujące pola, po zaledwie kilku sekundach zamieniły się w coś co przypominało portale. Duchy zerkały na Suoha i zaczęły mówić jednocześnie.
       - Za nami znajdują się dwa portale. Jeden prowadzi do miejsca, które zbliży Cię do zwycięstwa, drugie od niego oddali. By wybrać dobrze musisz zadać nam jedno pytanie. Musimy też zaznaczyć, że jedno z nas zawsze kłamie a drugie nie robi tego nigdy. Jakie jest więc Twoje pytanie?

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

       Szczerze mówiąc Leprechaun nie wyglądał na takiego, który spodziewałby się jakichkolwiek pytań od strony mężczyzny. Chciał by ten po prostu rzucił monetą i otrzymał efekt zależny od wyboru. Przez chwilę słuchał mężczyzny, samemu nic nie wypowiadając. Gdy Koharo skończył swe wywody, jeszcze przez chwilę Leprechaun patrzył na niego jakby licząc, że złamie jego wolę i w końcu zrobi to co mu kazał. Niestety shinobi nie myślał tak prostolinijnie i nie chciał ryzykować aż tak bardzo. Posiadacz monety zakręcił oczami z niezadowolenia i wyciągnął z kieszeni kartkę. Pokazał ją rekinowi jakby udowadniając, że jest kompletnie pusta. Następnie przysiadł na ziemi a spod kapelusza wyskoczył mu długopis, którym zaczął skrobać po kartce. Chwilę później długopis wrócił do swego poprzedniego miejsca a Leprechaun podniósł się z ziemi wraz z kawałkiem papieru i odwrócił zapisaną stronę w kierunku Koharo. Teraz przedstawiciel klanu Hyuuga, dokładnie wiedział co go czeka w zależności od tego co wypadnie (w przeciwieństwie do osoby nim sterującej).
       - Teraz może być? Weź kartkę, żeby nie było że zmieniam zasady. Prosta sprawa, rzucasz i albo wygrywasz albo przegrywasz.
       Leprechaun cofnął się kilka kroków i usiadł obok garnca ze złotem. W oczekiwaniu na to co zrobi Koharo, zaczął liczyć swoje monety, właściwie nie wiadomo dlaczego, skoro miał na to zapewne mnóstwa czasu wcześniej. Chwilę po tym rozległ się dźwięk z oddali, który Koharo mógł całkiem wyraźnie dosłyszeć. Leprechaun jednak nie specjalnie wydawał się tym przejmować.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#22 2017-05-17 19:15:59

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Aktualnie nie potrafiłem wyjaśnić w żaden racjonalny sposób dlaczego postanowiłem gonić za czymś co mignęło mi przed oczami tylko na chwilę. Może było to poczucie samotności w tych nieodkrytych korytarzach i chęć wydostania się albo postanowiłem chwytać się wszystkiego co jest związane z tym miejscem? Zjawa, a raczej niewyraźna sylwetka postaci, którą miałem okazje zobaczyć spowodowała u mnie nagły bodziec. Mimo strachu jaki odczuwałem, miałem wrażenie, że pomóc albo inaczej, pomocne może okazać się tylko to co znajduje się i znajdowało się tutaj przede mną. Nie wierze w czyste szczęście, chociaż mam wrażenie, że kilka razy sprzyjało mi podczas zadań, które realizowałem, dlatego jedynym sposobem aby ukończyć ten etap jest wyciągnięcie siłą bądź zwykłą presją jakichkolwiek informacji. Od zawszę ceniłem sobie bardziej kluczowe informacje niż skrzynie ze skarbami, chociaż czasami żal miałem do siebie jak mijała mnie istna żyła złota.
    Pędziłem najszybciej jak potrafiłem do miejsca gdzie tajemnicza postać była widziana po raz ostatni przeze mnie. Po części grałem w berka. Gdy tylko mijałem zakręt ta znów znajdowała się na krańcu korytarzu i emanowała tajemniczą aurą, która na swój sposób była pociągająca. Oczywiście nie mam na myśli czegoś podobnego do kobiety, którą spotkałem podczas pierwszego etapu. Tutaj bardziej chodzi o tajemniczość i chęć odkrycia prawdy, do której człowiek powinien dążyć przez całe życie. Zgubiłem się. O ile na początku starałem się zapamiętać dokładną ścieżkę jaką pokonałem od momentu rozpoczęcia tak przez to ciągłe ganianie nie byłem wystarczająco skupiony na tym by śledzić własną drogę. Jeżeli teraz chciałbym zawrócić to jedynie pogorszyłbym swoją sytuacją, a co gorsza mogła by ona przyczynić się do tego, że odpadnę z zawodów. Należy nie zapominać, że to cały czas było GenJutsu. Mogłem spróbować wrócić, lecz równie dobrze iluzja mogłaby celowo zmienić ułożenie korytarzy bym jedynie czuł się coraz bardziej zagubiony. Jednak po co mam to robić? Ja miałem swój cel przed sobą. Cel, który musiałem złapać.
    W pewnym momencie gdy wleciałem w boczny korytarz ku jego końcu ujrzałem ścianę. Żadnego rozwidlenia. Jedynie droga powrotna. Spojrzałem ku górze, a przez moją głowę przeszła myśl czy nie spróbować polecieć wyżej i sprawdzić czy będę w stanie przedostać się na pustą przestrzeń. Na obszary gdzie z łatwością doleciałbym do mety. Jednakże raz już ta myśl dopadła mnie, lecz odrzuciłem ją argumentując, że byłoby to zbyt łatwe. Może tak labirynt chce z nami walczyć? Podsuwając nam zwykłe pomysły, które w tym świecie okażą się całkowicie absurdalne? Cóż, nie pozostało mi nic innego jak tylko wrócić i spróbować od nowa o ile będzie taka możliwość. Gdy wykonałem obrót ujrzałem na swej drodze dwie zjawy wyglądające podobnie. Stały nieruchomo a ja razem z nimi wpatrując się w ich ślepia. Zeskoczyłem ze smoka i zrobiłem krok do przodu chcąc dokładniej przyjrzeć się sylwetkom stojącym na przeciwko mnie.
    Chciałem coś powiedzieć lecz te ubiegły mnie. Gdy tylko wydusiły pierwsze słowa za ich plecami pojawiły się dwa portale. Identyczne jak zjawy przede mną. Wysłuchałem co mają do powiedzenia po czym zmarszczyłem odrobinę brew. Zagadka? Nie spodziewałbym się czegoś takiego właśnie tutaj. Jednakże dobrze zadane pytanie pozwoli mi przybliżyć się do zwycięstwa. Miałem pewne obawy, które pojawiły się po chwili w mojej głowie. Być może były słuszne a może to jedynie moja wyobraźnia próbuje uwzględnić wszystkie możliwe rozwiązania, jednak odrobinę się wahałem. Jedno pytanie. Od niego zależy jak bardzo posunę się do przodu. Jeden mówi zawszę prawdę zaś drugi zawszę kłamię. Tylko który? Nie. Nie nad tym powinienem teraz myśleć. Przez chwilę skupiłem się na portalach, które znajdowały się za nimi. Równie dobrze mógłbym wysłać klony by te zbadały ich wnętrze lecz co jeśli one również znikną albo po przekroczeniu portali ten zamknie się a ja zostanę tutaj? Dobrze.
    Który portal wybrałby Twój brat. - Zapytałem. Pytanie nie było skierowane do konkretnej zjawy. Obaj albo obie, zależy jak na to patrzeć mieli wrażenie, że pytanie zostało zadane właśnie im, więc oczekiwałem dwóch odpowiedzi. Był to trochę ryzykowny manewr biorąc pod uwagę fakt, że jestem w iluzji i tak na prawdę nie mam tutaj żadnej władzy. Jednakże, co jeśli... Nie dokończyłem tego. Nie chciałem się pogrążać.

Offline

 

#23 2017-05-19 12:18:13

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Niecodzienny dźwięk nie uszedł uwadze chłopaka z Kokkai. Uznał go w głowie za fakt niezwiązany z jego obecnym przedsięwzięciem, nie zlekceważył go jednak a wręcz przeciwnie. Zadanie stojące przed nim było tylko jedną z kwestii jakie musiał brać pod uwagę, pamiętam bowiem ciągle, że uczestniczy w tej rozgrywce wraz z innymi zawodnikami. Był ciekaw, jak sobie radzili inni z jego początkowej drużyny, nie widział przecież ani "śmierci" ani zniknięcia kogokolwiek z grupy z wysp. Co więcej, zakładał słusznie, że w miejscu, w którym się znalazł, natrafi też na innych zawodników, co było logiczne ze względu na ich ilość. Oznaczało to tyle, że wynik jego rzutu nie tylko zadecyduje o tym, czy znajdzie się bliżej celu igrzysk, ale i może wystawić go na kontakt z kimś z reszty graczy. Niestety, czas niefrasobliwości minął, nie mógł zakładać już, że będzie mógł odwołać się do dobrej natury swoich adwersarzy. Z drugiej strony niektórzy z nich niekoniecznie byli jego przeciwnikami... wiedział, że przynajmniej jedna osoba może tu chcieć z nim współpracować. Postanowił coś sprawdzić, w mieszance kalkulacji i zwykłej ciekawości. Zamknął oczy i przywołał mgłę, wylewającą się z porów jego skóry, ze szczelin ścian i podłogi, zewsząd. Postarał się, by roznieść ją na jak największym obszarze (60m^2) i rozwiał ją równie szybko, jak pozwolił jej się pojawić. Ktokolwiek mógł być w pobliżu, miał szansę dostrzec czy nawet znaleźć się w obrębie mgły Koharō. Wiedział, że nie jest ekskluzywnym użytkownikiem tego pożytecznego jutsu, sygnał taki byłby jednak wystarczająco czytelny dla jego bliskich.
     Tymczasem, miał tu jeszcze coś do zrobienia.
- Teraz, kiedy już wszystko wiem - wytłumaczył Leprekaunowi i wystrzelił jego monetę kciukiem w powietrze - jestem gotów. Mam nadzieję jednak, że nie obrazisz się na fakt, że na los zdaję się tylko, kiedy nic nie sankcjonuje innego zachowania. Kawara.
     Wraz z ostatnim słowem, rybi ninja zatrzymał wirującą monetę w miejscu, 10cm nad ziemią i powoli, łagodnym ruchem osadził ją telepatycznie na podłożu, skierowaną do góry stroną, która była mu teraz na rękę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#24 2017-05-21 14:32:26

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Właściwie moje słowa obeszły się bez echa, skrzat najwyraźniej nie miał zamiaru na nie odpowiadać. Zmarszczyłam brwi, mając już zamiar dać jakiś wywód na temat dobrego wychowania i tym podobne, gdy ten zaczął coś bazgrać na kartce.
- Spoko, wcale mnie tu nie ma - mruknęłam i już miałam wstać, gdy ten wcisnął mi kartkę do ręki.
      Zrobiłam minę, która właściwie mogła być odpowiednikiem wielkiego znaku zapytania i gdy zaczęłam rozwijać papier poczułam nagłe szarpnięcie. Treść mojego żołądka podeszła mi do gardła, gdy wylądowałam w kolejnym, zupełnie innym korytarzu. Zasłoniłam sobie usta i zacisnęłam powieki, licząc do pięciu, aż mdłości mnie nie opuściły. Wtedy zaczęłam przetrawiać informację.
- Też słyszałeś tego rodzącego dinozaura, czy to tylko wyobraźnia płatała mi figle?
- Uhm - odmruknął Asuka, który też próbował dojść do siebie po niezbyt komfortowej podróży - Ale chyba nie ma się co martwić. Oddaliliśmy się od tego.
- Mam nadzieje, że zeżre tego cholernego skrzata - jęknęłam i wyprostowałam się.
       Wtedy przypomniała mi się karteczka, którą miałam w ręce. Rozprostowałam ją i przeczytałam ten dość niezdarny wierszyk, krzywiąc się. Wygrałam? Jak? Kiedy? Przecież nawet nie rzuciłam tą cholerną kostką. No ale cóż, nie miałam zamiaru narzekać. Powtórzyłam go jeszcze raz Asuce na głos.
- Co jak co, ale talentu do rymów to skubany nie ma. Sam byś pewnie wyszczekał mu lepsze. Asuka fristajlo - zaśmiałam się po czym zaczęłam się rozglądać dookoła.
      Tym razem do wyboru miałam dwie drogi i coś mi mówiło, że już nie będę mogła sobie odpływać na grzebiecie Asuki. Westchnęłam. Przynajmniej chakra zregenerowała mi się prawię całkowicie. Ponownie złożyłam pieczęć klona, a ten pojawił się przede mną i w znów w odległości pięciu kroków naprzód ode mnie szedł wychodząc naprzeciw wszelkim pułapkom. Pies oddał mocz o silniejszych właściwościach w miejscu, w którym wylądowaliśmy oraz kawałek dalej, przy wejściu w zakręt, który wybraliśmy. Lewy zakręt.

Offline

 

#25 2017-05-21 16:58:57

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Sądziłem że moja odpowiedź będzie prawidłowa, myliłem się. To co czekało na mnie na później jasno uznałem że utrudnienie mojej wygranej. Musiałem się liczyć z tym że teraz będę musiał jeszcze bardziej uważać. W tym samym momencie poczułem jak w moje żebra uderzyło coś z niesamowitą siła i impetem. Cóż za siła... Odleciałem kilka metrów dalej i poczułem jak moje ciało wbija się w ścianę. Zabawa dopiero się rozpoczyna... Uznałem że należy działać. Niemal od razu włączyłem swojego Sharingana otwierając moje oko. Nie musiałem już się powstrzymywać, oj nie. W tym samym czasie stworzyłem pieczęć a koło mnie znalazły się dwa klony. Nie mogły one odejść dalej niż 5 metrów ode mnie więc starałem się zachować ten dystans niemal cały czas. Pierwszy klon stworzył pieczęcie, a z jego ust buchnął śluz, którego zadaniem było unieruchomić bydle: [Siła i Szybkość Techniki: 200]. Ja zaś stworzyłem w moich dłoniach kilka wodnych tarcz które od razu rzuciłem kolejno w: nogi, ręce i w skrzydła. To miało unieruchomić gryfa. Ostatni zaś klon zaczął biec z całych sił w stronę stwora i za pomocą techniki zwanej Rasenganem miał uszkodzić stworzenie: Siła Techniki: 300] Wszystko było idealnie schynchronizowane, nie było szans na pomyłkę.  Gdy wszystko poszło zgodnie z planem nie pozostało mi zrobić niczego innego jak uciekać. Uznałem że pobiegnę w stronę początku mojej podróży. Możliwe że tam znajduje się jakaś bezpieczna strefa dzięki której uniknę zbędnego zagrożenia. Musiałem uważać: - Kurw... - Zacząłem bluźnić pod nosem wiedząc że mogę mieć poważny problem. Każdy z klonów miał po udanej akcji uciekać ze mną. Wiedziałem, że jak się znacznie oddalę to one znikną, a tak to chociaż będą wstanie mi pomóc. Nie można tak bezmyślnie wypompowywać się z chakry. Ona może jeszcze mi się przydać. Gdy znajdę się na miejscu starałem się beic dalej przed siebie zmieniając nieco swoją trasę. Cały czas w ręku miałem Kunai dzięki któreu mogłem szybko zaznaczać swoją drogę.

Użyte Techniki:
1. Link
2. Link
3. Link
4. Link

Stałe Statystyki: Szybkość 300, Reakcje 265.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-21 17:00:35)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#26 2017-05-21 17:51:23

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif

        Ściany kontynuowały swoją ślimaczą podróż do serca korytarza, w którym znajdował się Hyuuga. Fakt, iż robiły to tak powoli, wcale nie uspokajało mężczyzny, a wręcz w jakiś sposób musiała przerażać ta nadchodząca powolnie śmierć, której nie wie jak uniknąć. Napis był podpowiedzią, to oczywista sprawa tylko jak powinien ją odebrać? W przeciwieństwie do pierwszego etapu, nie zaczął szarżować na mury w celu ich zatrzymania, zniszczenia, bądź innego możliwego rozwiązania. Wziął sobie słowa do serca albo raczej do głowy i szybko postanowił je analizować. Wyciągnąć ostrze z kabury i naciął skórę by upuścić sobie nieco krwi. To niewątpliwie był jakiś rodzaj poświęcenia tylko, czy labirynt właśnie tego pragnął? Daiki musiał czekać na to co się wydarzy. Zanim zabandażował sobie prowizorycznie ranę, ta kapała czerwoną cieczą na posadzkę, pozostawiając na niej ślady. Sytuacja była o tyle zaskakująca, że gdy krew spotkała się z podłogą, po upływie pięciu sekund najzwyczajniej w świecie wyparowywała, a ślad zanikał. Cóż to mogło oznaczać? Ciężko stwierdzić na ten moment. Ściany dalej napierały na chłopaka. Nie zatrzymały się ani na moment, nie mówiąc już o cofnięciu się na swe wcześniejsze pozycje. Wtem wyryty napis "poświęcenie" zabarwił się czerwienią, tak jakby to krew Hyuugi dokonała tego malunku. Słychać było głośny mechaniczny trzask a mury z ogromną prędkością ruszyły w centrum korytarza, miażdżąc biało-okiego na placek. Czy na pewno? Niewątpliwie Daiki odczuł jakby coś go miażdżyło i zamknął oczy w tym krótkim odczuwanym bólu. Cierpienie zniknęło niczym chmurka po bunshinie a gdy ten otworzył oczy, ujrzał przed sobą ponownie te same wrota, przy których stał i pragnął ich otwarcia. Drzwi zaskrzypiały przy otwarciu jakby ktoś nie oliwił ich od setek lat, ukazując dalszą drogę. Niestety Daiki nie miał wyboru, gdyż ściana, która odcinała go za plecami, nadal tam stała. Musiał więc wyruszyć przed siebie. Korytarz był pełen zakrętów ale bez możliwości wyboru innych dróg. To w lewo, to w prawo, to znowu w lewo, to znowu w prawo. Zawijas za zawijasem. W końcu jednak przed nim pojawiła się długa prosta a na samym końcu skrzyżowanie. Powoli stawiając kroki zbliżał się do tego miejsca, gdzie dopadło go zaskoczenie. Jego trasa przecięła się z trasą kogoś innego. Kogo? Dowiesz się poniżej.

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

        Zielonowłosy miał patową sytuację. Szybko to zrozumiał więc szybko przeszedł do działania. Stworzenie dwóch klonów nie było dla niego problem i o dziwo aktualnie nie znikali. Zasady jakimi rządził się labirynt nie były do końca oczywiste ale na podstawie poprzedniego doświadczenia, mógł nieco wywnioskować. Pierwszym ruchem było spowolnienie albo wręcz zatrzymanie gryfa w miejscu. Śluz dotarł do celu, sprawiając problem żywemu posągowi w poruszaniu się. Kolejne ciosy zadawane wodną techniką, przytrzymywały jego kończyny tym razem już całkowicie paraliżując gryfa. Ten ponownie jednak zaryczał ale rasengan był już w drodze. Uderzenie grzmotnęło w korpus stwora i weszło w kontakt z resztą technik wykonanych przez Keisuke. Nastąpiła eksplozja. Kagyua zrozumiał, że nawet jeżeli to coś zostało pokonane to lepiej stąd wiać. Labirynt ma swoje sposoby i raczej nie łatwo będzie pozbyć się takiego problemu co ma teraz. Chwilę przed tym jak zaczął biec w stronę przeciwną do tej z której przybył, zauważył, że pod jego nogami formuje się mgła. Nie wpływało to w żaden sposób na niego ale mógł zaobserwować ten dziwny fenomen. Nie zmieniło to jednak jego myślenia i ruszył ile sił w nogach. Raz jeszcze rozbrzmiał ryk wkurzonego stworzenia, które najwyraźniej wyszło bez szwanku z tego starcia, czego nie można powiedzieć o klonach, które w tej chwili już nie istniały. Każdy krok Gryfa był dobrze słyszalny dla zielonowłosego ale były one na tyle powolne, iż w obecnej chwili uciekał mu bez większych problemów. Gnał ile fabryka dała, a sprawę ułatwiał fakt, iż nie miał żadnych skrzyżowań a jedynie drogę, która wiła się raz w tą, raz w tamtą. W pewnym momencie ściana w korytarzu się otwarła i wylazł z niej skrzat, niosący krzesło oraz stół. Postawił na środku korytarza swoje umeblowanie i zerknął na Keisuke.
       - No proszę ale tu dziś tłoczno. Przejdźmy do rzeczy. Jeżeli chcecie przejść dalej, musisz najpierw ze mną zagrać. Zasady są proste. Bierzesz jedną kość i rzucasz nią trzy razy. Suma punktów, która Ci wyskoczy będzie oznaczać to czy przepuszczę Cię dalej czy masz przerąbane - zaśmiał się wariacko - Na kartce mam progi punktowe, więc oszukiwać nie będę. Uczciwe przyznam Ci zwycięstwo, jeżeli takie osiągniesz.
       Ryk stwora nadal był dla Keisuke słyszalny aczkolwiek teraz definitywnie oddalił się od niego. Skrzat zachowywał się tak jakby w ogóle nie zwracał uwagi na to, że coś chłopaka goni. Nucił pod nosem jakąś piosenkę, wystawiając dłoń przed siebie w której znajdowała się kość do gry.

http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg

       Ayanami w pierwszej chwili, musiała powstrzymać swój żołądek by ten nie wyrzucił z siebie swojej zawartości. To samo tyczyło się Asuki, który podobnie przeżywał swoją teleportację. Na ich szczęście, obeszło się bez puszczania pawia a Ci szybko mogli przeanalizować sytuację w jakiej właśnie się znaleźli. Dwie drogi do wyboru i co trzeba zaznaczyć raz jeszcze, identyczne. Dziewczyna z klanu Inuzuka wpierw zapytała swego towarzysza o dziwne ryki dochodzące z labiryntu. Nie wiedziała, że jej towarzysz z lokacji właśnie mierzy się z potworem, którego sam wybudził swoją złą odpowiedzią. W tym jednak momencie, nie było słychać niczego. Jeszcze. Decyzja nad drogą nadal trwała ale co ważniejsze, Asuka obdarował swoim moczem kolejną ze ścian by oznaczyć trasę i nie trafić tu raz jeszcze w razie jakiejś pętli. Chwilę później trasa została obrana. Oboje ruszyli w lewo, lecz ich marsz długo nie trwał. Tuż przed skrzyżowaniem Asuka poczuł delikatny zapach krwi, oraz osoby do której należała. Skądś mógł go kojarzyć. Ciche kroki z drugiego korytarza rozchodziły się po ścianach by nagle na samym skrzyżowaniu doszło do pierwszego spotkania graczy w labiryncie. Inuzuka Ayanami wraz z Asuką oraz Hyuuga Daiki, stanęli teraz twarzą w twarz.

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

       Pytanie Suoha padło. W tej chwili wiedział, że nie ma już odwrotu. Co ma się stać to się stanie i to bez względu na to czy dobrze sformułował swój pytajnik czy nie. Zjawy przez chwilę nie reagowały na to co powiedział. Chwilę później w tym samym czasie zerknęły na Kiyoshiego i kolejno odpowiedziały.
       Pierwsza zjawa, wskazała na portal za sobą. - Gdybym był nim, to wybrałbym ten. - Na co druga zjawa odpowiedziała, wskazując na ten sam portal - Gdybym ja był nim to wybrałbym ten. - Jest pytanie, jest i odpowiedź. Zjawy opuściły swe dłonie, wpatrując się w Suoha. Rozeszły się na boki dając mu możliwość przejścia, przez któryś z portali. Pytanie tylko czy pytajnik kiyoshiego był na tyle dobry by uzyskać dobrą odpowiedź. Nie miał pewności ile może go kosztować błąd a jak bardzo wynagrodzić dobry wybór. Ku zaskoczeniu jednookiego, usłyszał jak mechaniczny mechanizm przestawił się gdzieś za ścianą. Wtem droga powrotna zasunęła się, nie dając mu możliwości na zrezygnowanie z wyboru portali. Wóz albo przewóz. Dla przyspieszenia wyboru, ta sama ściana, która przed chwilą nagle się pojawiła, teraz zmierzała w kierunku kryształowego . Jeżeli nie podejmie decyzji teraz, to ściana podejmie ją za niego.

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

       Ryk, który usłyszał Koharo, wprowadził go w stan zamysłu. Z jednej strony miał delikatne obawy z czym może się to wiązać, z drugiej zaś strony pojął szybko, że sam w labiryncie raczej nie jest bo nie miałoby to większego sensu przy takiej ilości zawodników. Myśl ta oczywiście była słuszna, choć sam rekin nie był w stanie tego potwierdzić dopóki nie spotka kogoś na swej drodze. Mimo wszystko postanowił stworzyć zasłonę z mgły, dając w ten sposób znak komuś w okolicy, że się tutaj znajduje. Wiadomo, że taka scena dla osoby nie znającej tego , może wydawać się jakimś ruchem ze strony labiryntu by zbić z tropu zawodnika ale, jeżeli dotarłoby to do towarzysza Hyuugi, niewątpliwie uznał by to jako znak. Szablozębny nie miał pojęcia, iż technika ta w jakiś sposób była lubiana przez te ściany. Co to dokładnie oznaczało? Mgła w niewyjaśniony sposób przenikała przez ściany, roztaczając się dookoła pozycji Koharo. Nieważne więc czy dzieliły go od jakiekolwiek persony trzy ściany czy piętnaście, jeżeli znajdował się w promieniu 60 metrów, był w stanie coś takiego dostrzec.
       Nastał jednak czas rzutu monetą i wyrzutek, po zobaczeniu wyników, postanowił przechytrzyć system. Za pomocą techniki, która pozwalała na manipulację przedmiotami, uniósł monetę w dogodnej dla siebie pozycji i postanowił upuścił na swą dłoń, tak aby wynik był korzystny. Niestety labirynt nie lubi cwaniaków i w momencie gdy moneta zawisła w powietrzu, Leprachaun pstryknął swymi palcami a moneta zaczęła swobodnie spadać, wykonując wielokrotnie obroty. W ten sposób wynik losowania leżał w jego dłoni.
Jegomość w zielonym cylindrze zaśmiał się i wesoło spojrzał na Koharo.
       - Widzisz, nie trzeba cwaniakować by się udało. Wygrałeś więc powiem Ci szczerze, że idziesz kompletnie w złym kierunku. Szczerze mówiąc jesteś dość daleko od wygranej ale wygrałeś losowanie. Podrzucę Cię bliżej byś miał szansę ale nie tak blisko jak planowałem z początku. Cóż, muszę Cię jakoś ukarać za próbę oszustwa aczkolwiek gratuluję pomysłowości. Narka!
       Raz jeszcze pstryknął palcami a Koharo poczuł szarpnięcie. Wtem cały świat zawirował a ten został przeteleportowany. Chłopak ponownie nie miał szczęścia do lądowania bo pierwsze co zetknęło się z nowym korytarzem to jego zad. Towarzyszyło temu ciche "ałaaa". Problem polegał na tym, że to nie Koharo wydał z siebie ten dźwięk, chyba że postanowił zmienić płeć. Leżał on teraz na przewróconej kobiecie, której na swej drodze jeszcze nie spotkał. Ona zaś, nie do końca wiedziała co się dzieje. Czyżby też została wrzucona tutaj nagle?

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#27 2017-05-21 19:14:45

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Po zadaniu pytania moje serce nagle zaczęło bić szybciej. Prawdopodobnie to przez to, że nie mam już żadnych szans na cofnięcie czasu i poprawienia swojego błędu o ile taki powstanie. Mimo to cały czas wracałem myślami do sytuacji o którą chciałem uniknąć w momencie wypowiedzenia pierwszych słów. A co jeśli pytanie zostało tak zadane, że odpowiedź na nie będzie mimo wszystko nie jasna? Który portal wybrałby Twój brat. Tak właśnie brzmiało moje słowa. Z początku każdy mógłby założyć, że chodzi o portal, który przybliży mnie do zwycięstwa, ale co jeśli labirynt rządzi się własną logiką? A moje pytanie może zostać odebrane również w tym drugim znaczeniu, w sensie, który portal wybrałby Twój brat chcąc oddalić się od zwycięstwa? Istniała taka możliwość a to dlatego, że nie sprecyzowałem do końca swojej wypowiedzi. Sam organizator mówił na samym początku, że oceniany będzie spryt i to jak sobie poradzimy. Nie zdziwiłbym się więc gdyby trudność polegała na tym, że większość zjawisk bądź z pozoru banalnych sytuacji jest na opak. Jednakże co jeśli to tylko presja wywoływana na uczestniku by przekonać go, że nie wszystko tutaj dzieje się na podobnych zasadach co w prawdziwym świecie?
    Zamilkłem. Wszystkie myśli oddaliłem w momencie gdy obaj z braci po chwili milczenia przemówili. Czas na odpowiedź. Pierwsza zjawa wskazała portal za sobą. Nie wiedziałem czy mówi prawdę czy kłamie, jednak po chwili druga zrobiłem prawie to samo, z tą różnicą, że wskazała ten sam portal co swój brat. Jedna posługiwała się kłamstwami zaś druga prawdą. Obie wskazały ten sam punkt. Zakładając, że wcześniejsze założenia o których myślałem nie obowiązują tutaj to obie wskazały na portal, który oddali mnie od zwycięstwa. Cóż, mimo wszystko to tylko założenia biorąc pod uwagę, że ich odpowiedź tyczy się sytuacji w której się znalazłem.
    Nie miałem czasu by dogłębnie analizować sytuację. Usłyszałem dźwięk dziwnego mechanizmu po czym droga prowadząca do poprzedniego rozwidlenia została zasłonięta ścianą. Byłem teraz w zamkniętym pomieszczeniu, a gdyby tego było mało to ściana za mną zaczęła się nagle przybliżać zmniejszając wolną przestrzeń, której i tak miałem nie wiele. Decyzję trzeba było podjąć od razu. Jak to napisałem pewien Mistrz Gry, wóz albo przewóz. Podszedłem do drugiego portalu, nie tego, który został wskazany przez braci. Jeżeli wszystkie moje założenia są prawdziwe to ten powinien zapewnić mi przewagę o której wspominały zjawy. Nie oglądałem się za siebie. Zamknąłem oczy i zrobiłem kilka kroków w przód przechodząc przez portal.

Offline

 

#28 2017-05-22 17:34:40

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Nie minęła chwila, gdy wybraliśmy zakręt, a Asuka już oznajmił mi, że czuje znajomy zapach. Uniosłam brew, obróciłam się do przodu i zobaczyłam postać na końcu korytarza. Czyżby inny zawodnik? W momencie gdy uświadomiłam sobie, kto tam jest mało nie posiadłam się z radości. Zaczęłam energicznie machać ręką w stronę Daikiego. Nasza relacja może nie była zbyt zażyła, w końcu poznaliśmy się za pośrednictwem Koharo tuż przed igrzyskami. Zdawało mi się teraz jakby to było wieki temu...
- Daiki! - zawołałam słysząc swoje imię i uśmiechnęłam się szeroko.
     Gdy tylko do mnie podbiegł, odwołałam klona i złapałam go mocno za dłonie. Już miałam zacząć mówić, lecz zobaczyłam, że jest zraniony. Puściłam go i zrobiłam przejętą minę.
- Przepraszam... Wszystko w porządku? - spytałam, naprawdę się przejmując - Koharo? Nie, nie widziałam nikogo znajomego aż do tej pory - złapałam się za policzki i podniosłam brwi do góry - Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Tam gdzie byłam, jeden chłopak zginął... - i nim w ogóle Daiki zdążył mi odpowiedzieć zaczęłam wylewać z siebie potok słów aż czerwieniałam i brakło mi tchu - Wylądowałam na jakieś cholernej pustyni z jakimiś cholernymi cyborgami! Było nas pięcioro, chciałam zaproponować współpracę, ale dwójka z nich zaczęła się tłuc. Jeden dysponował niesamowitą siłą, jak uderzył pięścią to wywaliło krater wokół niego. A druga dała radę tego uniknąć, nie mam pojęcia jakim cudem. Trzeci ruszył za mną, bo postanowiłam się oddalić od tamtego miejsca ale też zniknął po chwili. No to zostałam sama! Znalazłam schronienie ale po chwili Asuka poczuł, że ten co poszedł z nami znalazł się przy tamtych i i i pomyślałam, że organizatorzy go tam przenieśli co by było ciekawiej! No to stwierdziłam, że pewnie zaraz z mną stanie się to samo! Więc postanowiłam mu pomóc ale - tu mi się głos nieco zawiesił - Jak dobiegłam to chłopak z zielonymi włosami robił coś dziwnego ze swoim ciałem... Wyciągał jakby swój kręgosłup... I i i... Formułował z niego jakby włócznię... I potem tak jak miał ją w rękach, tak nagle tamten chłopak miał ja w swoim brzuchu... Ku-kucnęłam przy nim. Chciałam mu jakoś pomóc... A-ale on już nie oddychał...- przygryzłam wargę i odwróciłam wzrok - Następnie zielonowłosy zniknął. Niedługo to samo stało się ze mną i wylądowałam tutaj więc śmiem przypuszczać, że on również znajduje się gdzieś w labiryncie. Jest przerażający - dodałam na zakończenie.
      Moja wypowiedź była dość chaotyczna, jednak przypomnienie sobie tamtych zdarzeń znów uświadomiło mi, że tu gdzie jestem nie ma miejsca na beztroskę i igraszki. Tutaj naprawdę mogła się toczyć walka o życie. Igranie ze śmiercią bez wyraźnej konieczności nigdy nie było w moim stylu, dlatego taka sytuacja była dla mnie dość ciężką do odnalezienia się. Te co bardziej traumatyczne widoki czy zdarzenia starałam się na moment choć od siebie odsuwać.

Offline

 

#29 2017-05-22 18:55:21

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

- Cóż, warto było spróbować - zaśmiał się białowłosy ninja do Leprekauna i wystawił język, drapiąc się po karku pod kapelutkiem. Usłyszawszy o zamiarze konusa i będąc świadom swojego szczęścia do teleportów, Koharō próbował tym razem nie obić sobie żadnej części ciała choć tym razem.
     Pozostaje kwestią dyskusyjną, czy spełnił swoje założenia. Telemark to to nie był, a jednak lądowanie było cokolwiek miękkie. Zmrożony do szpiku kości realizacją faktu, że siedzi nie na podłodze a na osobie, niemal odruchowo poderwał się do góry. Tym samym oparł dłoń na czymś miękkim z wierzchu i stalowym pod spodem, co musiało należeć do kobiety... albo faceta chodzącego na pilates. Tyłek rudowłosej osoby przysporzył chłopaka o purpurowy odcień twarzy, jednak zażenowanie i tak przyszło wolniej niż odruch.
- Nemuri! - krzyknął w panice, trzymając walcząc ze sobą, by utrzymać niesforną dłoń na zakazanym miejscu przez cały czas trwania techniki. Konwenanse konwenansami, ale tak niespodziewany kontakt z innym zawodnikiem (co gorsza - zawodniczką!) zdecydowanie przekraczał jego bufor zaufania do sytuacji. Już w trakcie żałował lekko, że musiał posunąć się do takiego zagrania, jednak skoro już zaczął, nie mógł sobie pozwolić na niekonsekwencję.
     Jeśli technika powiodła się, na co bardzo liczył, szybko rozejrzał się wokół i wybrał pierwszą, bezpieczniej wyglądającą uliczkę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#30 2017-05-22 19:55:21

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Biegłem ile sił w nogach tylko po to by oddalić się od tego monstrum. Zdawałem sobie sprawę, że w zaistniałej sytuacji będę miał strasznie pod górkę, jednakże nie mogłem się poddawać, nie w takim momencie. Na moje szczęście wiedziałem że oddalam się coraz bardziej od gryfa i że na jakiś czas będę bezpieczny, czego nie mogę powiedzieć o moich klonach które niestety nie poradziły sobie z gryfem. Biegłem i biegłem aż trafiłem na jakieś małego skrzata. Zatrzymałem się zastanawiając się o co tu do cholery chodzi. Gdy się dowiedziałem, że o mojej wygranej będzie decydowało szczęście, podniosłem jedynie brew z zażenowania. Za cholerę mi się to nie podobało, ale zdawałem sobie sprawę że nie mam innego wyjścia: - Byle szybko. Coś mi depcze po piętach. - Po czym złapałem za kości i wyrzuciłem trzy razy tą samą kość z cyferkami kolejno: 3, 1, 6. Teraz jedynie pozostało mi czekać czy udało mi się "wygrać" czy może odpadnę z turnieju. Znając mojego farta do aktywacji tych cholernych pułapek, już niedługo moja przygoda zakończy się tutaj. No nic... Jeśli przegram będę musiał uważać na gryfa. Nie dam się tak szybko wykończyć... Obiecałem sobie że w końcu coś sobą zaprezentuje. Nie odpuszczę wygranej tak łatwo, nawet jeśli miałbym coś poświęcić. Tam gdzieś znajdują się przedstawiciele mojej organizacji. Muszę sobą coś zaprezentować, nie ma innej opcji.

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-22 19:57:08)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#31 2017-05-22 22:52:28

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif


http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg

        Tak więc stało się. Doszło więc do momentu gdy dwóch graczy w labiryncie spotyka się i o dziwo nie zaczynają ze sobą żadnej poważnej rywalizacji. Prawda była taka, że każdy podejrzewał, iż celem jest wydostanie się z tego miejsca ale nikt nie wiedział czy należy zrobić to samemu czy z kimś? Co jeżeli jest jeszcze jakiś etap albo co jeżeli faktycznie przejdzie się we dwójkę? Jak zostanie wybrany wtedy zwycięzca? Organizator nie nic nie mówił na ten temat ale same igrzyska otoczone były wielką tajemnicą jeżeli chodzi o zasady więc dlaczego i w tym wypadku miała by być jakiś wyjątek? W każdym razie trafił swój na swego i mimo, że znali się zaledwie chwilę, właściwie od rozpoczęcia igrzysk to cieszyli się na swój widok bowiem byli dla siebie jedynymi znajomymi twarzami w całej zgrai, oczywiście razem z Koharo, który obecnie przygniatał tyłkiem jakąś niewiastę. Ayanami wypluła z siebie cały potok słów, robiąc krótką prezentację na temat co wydarzyło się w lokalizacji do jakiej trafili. Daiki mógł być teraz w pełni świadom, że wielu jego rywali pojawiło się w kompletnie różnych miejscach. Sam przecież rozpocząć przygodę w gęstym lesie gdy dziewczyna właśnie żaliła się na temat pustyni. Po za tym oboje mogli mieć teraz pewność, co do tego że liczba graczy w labiryncie może być większa niż im się zdawało. W tej chwili mieli moment przerwy i mogli podzielić się swoimi uwagami, choć nie mogli zapomnieć, że znajdują się w miejscu, które lubi bawić się swymi ofiarami. Nie inaczej miało być w tym miejscu.
       Skrzyżowanie na którym się znajdowali zaczęło zamieniać się w zamknięte pomieszczenie za sprawą ruchomych ścian. Gdy te zatrzasnęły się, odgradzając ich drogę w jakąkolwiek ze stron, pomieszczenie rozciągnęło się nieznacznie i zatrzymało. Ziemia zatrzęsła się a dookoła nich wyrosły cztery obeliski z wyrytymi na nich rysunkami zwierząt. Był to niedźwiedź, wilk, lis oraz wąż. Na samym środku pomieszczenia wyrósł niewielki postument na którego czele leżała otwarta księga. Tylko jedna karta była na niej zapisana a treść była dość zagadkowa.

Wszystkie związane są z tą samą ziemią, co my.
Niektóre są nisko, skryte w cieniu,
Inne wysoko, wyciągają swe szyje, by widzieć.
Choć żadne z nich nie mieszka w tym miejscu,
Wszystkie żądają Twej uwagi, jeśli ośmielisz się iść dalej.


Pierwszy boi się wszystkiego,
Drugi nie ustępuje nikomu.
Trzeci zjada, co może,
A najchętniej zje pierwszego.
Czwarty lęka się drugiego,
Gdy zwierzyć się nie ma komu.
Wszystkie trzeba włączyć w kolejności,
Jeśli wrócić chcesz do domu.



       Chwilę potem mogli zauważyć, iż przy posągach pojawiły się dźwignie, dokładnie tak samo wyglądające jak te, które ujrzał Daiki przy wrotach chwilę temu. Czekała ich zagadka do rozwiązania. Zrobią to wspólnymi siłami?

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

       Gdyby życie Keisuke było serialem to ten odcinek niewątpliwie nazywałby się "Czy Zielonowłosy w końcu przełamie swój pech?". Nie można ukrywać, że póki co to właśnie on miał najgorszą sytuację. Wszystko na co natrafił, chciało go zniszczyć i choć był to póki co tylko gryf, to nie do końca można wspominać o tym stworze jak o "tylko". Nasz potężny wojownik, który nie raz już pokazał swą siłę nie był w stanie póki co nic zdziałać przeciw posągowi, aczkolwiek 2k elo siły jeszcze nie zostało wykorzystane przeciw niemu. Keisuke wolał nie ryzykować jednak walki z tym czymś, rozumiejąc że igrzyska toczą się swoimi własnymi prawami i cholera wie co może wydarzyć się w takiej chwili. Po prostu gnał przed siebie co wcale nie było takie głupie. Labirynt miał dla niego jednak niespodzianki. Kagyua nie zdawał sobie nawet sprawy ale to dziewczyna z jego lokacji przechodziła tędy pierwsza i to o niej wspomniał skrzat gdy napomknął o tłoku. Keisuke nie miał jednak czasu na jego gierki więc po prostu wziął kostki i nimi rzucił. Skrzat uśmiechnął się szeroko widząc wynik. Gdy nagle coś mi przestało grać.
       - Brawo! Uda... aaa niee przepraszam, nie ta kartka. Twoja poprzedniczka ją miała.
       Pogniótł kartkę, prawdopodobnie by więcej się nie pomylić i wyrzucił ją gdzieś za siebie. Zaczął szmerać w kieszeniach, poszukując innego materiału. Po krótkim dłubaniu, wyciągnął z kieszeni papier i spojrzał na wyniki. Tym razem mina już nie była taka rozweselona.
       - Zabrakło Ci dwóch punktów. Ehh... Nie będę szuja, bo i tak Cie ten gryf goni. Nie pomogę Ci jak Twojej poprzedniczce ale wskażę Ci chociaż kawałek drogi. Niestety zasady to zasady i muszę trochę Ci utrudnić.
        Klasnął w dłonie i rozległ się huk, gdzieś z korytarza gdzie wybiegł wcześniej Keisuke. Zza zakrętu wyleciał Gryf rycząc ponownie na widok zielonowłosego. Ruszył w szarżę, pokazując, że wcale nie jest taki powolny. Skrzat tymczasem machnął ręką w kierunku drogi, którą powinien obrać Keisuke.
        - Cały czas prosto aż zetkniesz się ze ścianą, potem w prawo, potem w lewo i jeszcze raz w prawo. Powodzenia. - Zniknął.

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

       "Kiyoshi nigdy nie przegrywają". Tak brzmiało motto naszego Suoha, który to stanął przed podjęciem iście ważnej decyzji. Próbował myśleć logicznie względem zadanej mu zagadki oraz odpowiedzi ale starał się również robić to w sposób nietuzinkowy na wypadek gdyby labirynt miał jednak swoje własne zasady, które rządziły w tym miejscu. Zbliżająca się ściana zmuszała go do przyspieszenia swych filozoficznych rozwodzeń i po namyśle wybrał portal przeciwny do wskazanego przez zjawy. Gdy tylko jego kończyny zbliżyły się do tego specyficznego tworu, poczuł jak coś szarpie jego ciało i wsysa niczym czarna dziura. Przez chwilę znajdował się w pomieszczeniu kompletnie otoczonym ciemnością. Mimo, iż stał, miał wrażenie jakby się porusza, choć fizycznie nie odczuwał pędu jak w przypadku jazdy karocą czy płynięciu statku. Małe ale bardzo jasne światło tuż przed nim, rozbłysło się z ogromną mocą i Suoh ponownie poczuł szarpnięcie. Tym razem portal go wypluł a ten znalazł się ponownie w labiryncie. Pierwsze co mógł dostrzec to ściana przed sobą i bo bokach, jednakże gdy tylko się obrócił, dostrzegł dalszą część korytarza. Ponownie skrzyżowanie. Zakręt w prawo, zakręt w lewo oraz trasa prosto, która po krótkim marszu zaginała się również z lewym kierunku. Kiyoshi wciąż nie wiedział, czy wybrał dobrą drogę, gdyż ta specyficzna lokacja, wyglądająca praktycznie wszędzie tak samo, nie pozwalała zawodnikowi na zdobycie takiej odpowiedzi póki nie dojdzie do mety. Pewne było jedno, żyje i nic mu nie jest. Co ciekawe jego słuch również dobrze działa gdyż dane mu było usłyszeć kilka rzeczy. Z prawego korytarza dochodził wpierw przytłumiony dźwięk rozmów. Chwilę później głośny trzask, jakby ściany postanowiły się pozamieniać miejscami a na zwieńczenie potworny ryk jakiegoś stworzenia, które mimo wydawania dość głośnych dźwięków, wydawało się być dostatecznie daleko by nie zagrażać Suohowi w tej chwili. Podobna sytuacja tyczyła się korytarza, który prowadził prosto. Z niego jakby echem przywędrowały ciche słowa i tyle. Kiyoshi musiał podjąć teraz wybór trasy a na tym etapie rozgrywek, mogło to być decydujące.

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

       Co trzeba przyznać Koharo, to że ma niezły refleks i umie odnaleźć się w sytuacji a nawet ją całkiem dobrze wykorzystać. Każdy normalny facet, po złapaniu obcej kobiety za tyłek, oczywiście mówimy tu o przypadkowym zajściu, zaczerwieniłby się i go puścił. Pierwszy podpunkt został wykonany ale z drugim było nieco gorzej. Rekin nie wiedział z kim ma do czynienia więc postanowił wykorzystać jedną z technik genjutsu do uśpienia rywalki, jednocześnie korzystając z możliwości wymacania kobiecych jędrnych pośladków, wyćwiczonych przez lata ciężkiej pracy. Celowe usypianie i macanie zazwyczaj wiąże się z czymś co nazywa się gwałtem ale na szczęście świat  niósł się nieco innymi zasadami a sam Koharo mimo przyjemnego kontaktu postanowił ruszyć dalej przed siebie. Obrał miejsce, które wydawało mu się bezpieczniejsze, choć tak naprawdę każdy z korytarzy wyglądał tak samo. Zanim to jednak się stało, warto dodać, że kobieta prze uśnięciem wypowiedziała słowa: Pojeba.... i usnęła, przycierając jedynie ręką o dłoń rekina jakby w ostatnim akcie obronnym, co nie było łatwym zadaniem, będąc tyłem do swego oponenta.
       Koharo ruszył, a jego droga mimo, iż kręta nie zwodziła go w żadnym kierunku. W czasie swego marszu usłyszał jednak coś zaskakującego. Coś tupnęło w posadzkę. Nie było to nic oddalone ale zarazem nic w najbliższej przestrzeni, po prostu echo posłało dźwięk, który był w stanie tu dotrzeć a to już coś oznaczało. Wyrzutek pod banderą Hyuuga stanął teraz kilka metrów przed skrzyżowaniem a jego noga delikatnie zapadła się, uruchamiając ukryty przycisk. Rzekłbym, że to klasyk ale labirynt bez tego nie byłby labiryntem. W ścinach pojawiło się osiem otworów, zarówno z lewej jak i z prawej. Wpierw poleciało dokładnie tyle samo strzał z jego prawicy a pół sekundy z jego lewicy. (szybkość 150). Czynność ta powtarzać się będzie w tym tempie cały czas.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#32 2017-05-23 11:36:24

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Musiałem przyznać, że moje postępowanie było mocno ryzykowne. Nie wiem. Może to z powodu tego, że jesteśmy w genjutsu i jakoś świadomość tego, że nie odniosę żadnych fizycznych obrażeń pozwalała mi podejmować takie a nie inne decyzje? W normalnych warunkach spotkanie ze zjawami byłoby czymś niespotykanym więc reakcja takiej osoby powinna być zupełnie inna niż moja. Może to przez to, że w poprzedniej lokacji, w lesie tropikalnym miałem do czynienia ze zjawiskami mocno wykraczającymi poza normę? Chociaż z drugiej strony czym są techniki ninja? Nie wiem, mam lekki mętlik w głowie i mam wrażenie, że zostało to wywołane celowo. Wszystkie dotychczasowe zjawiska jakie mnie spotkały można w racjonalny sposób wyjaśnić a i tak uważam, że było to coś mało normalnego. 
    Poczułem jak moje ciało jest przyciągane do specyficznego tworu wyjętego żywcem z fantastycznych baśni. Na początku moje nogi potem ręce, głowa i reszta ciała. Nie było to nic przyjemnego, ale również nic bolesnego. Po prostu czułem jakby moje ciało było delikatnie rozciągane by następnie znaleźć się w jakiejś próżni. Ciemna przestrzeń wokół mnie. Jednak czułem, że jestem w ruchu choć nie mogłem tego zaobserwować w żaden fizyczny sposób. Po chwili ujrzałem niewielkie światełko podobne do tego na końcu tunelu, które widzi każdy człowiek po śmierci. Następnie mocny, oślepiający blask i ponownie poczułem jak moje ciało jest powoli rozciągane. Lecz tym razem do zewnątrz. Zamknąłem oczy by po chwili otworzyć je i zauważyć, że ponownie znalazłem się w labiryncie. Te same kamienne ściany o ciemnej barwie. Nie mogłem dostrzec żadnej drogi, dlatego pierwsza myśl jaka przeszła mi przez głowę to zły wybór. Zaklinałem się. Byłem zdenerwowany. Jednak stan ten po chwili zniknął gdy tylko obróciłem się o sto osiemdziesiąt stopni.
    Ujrzałem długi korytarz. Ruszyłem by po chwili dojść do skrzyżowania. Tym razem wybór miałem całkiem spory, dwie drogi po bokach a także jedna na przeciwko mnie, która w oddali skręcała w lewo. Początkowo myślałem by pozostawić wybór szczęściu jednak gdy tylko chciałem zrobić kolejny krok usłyszałem podobny mechanizm co wcześniej dochodzący z prawej strony, a także ciche rozmowy i głośny ryk jakiegoś zwierzęcia. Stałem nieruchomo. Nie byłem w stanie ocenić jak daleko znajduje się od źródła tego dźwięku. Poprzednio postanowiłem udać się za czymś równie przerażającym i jak dotąd nie wiem czy mi się to opłaciło. Tutaj jednak chciałem zrobić nie co inaczej. Za mną znajdowała się ślepa uliczka. Droga przede mną jak i po lewej stronie prowadziła w tym samym kierunku zaś przeciwna strona była dla mnie zagadką. Bezpodstawnie przyjąłem, że skrzyżowanie na którym się znajduje musi być klasycznym rozwidleniem, która jedna ze ścieżek prowadzi do zwycięstwa zaś druga nie. Doszedłem również do wniosku, że poprawnym kierunkiem rozpoczęcia byłaby ta strona, z której dochodził ten głośny ryk co w ten sposób daje mi dwie możliwości, które prowadzą w jednym kierunku. A przynajmniej takie miałem wrażenie z dotychczasowych obserwacji.
    Szepty rozmów słyszane z korytarza na przeciwko mnie były kuszące. Zapewniały spotkanie się z czymś lub kimś i tym samym większą porcję informacji na temat labiryntu. Jednak mogło się okazać, że spotkam innych uczestników, który zmierzają w tę stronę i tym samym stracę po prostu czas. Ze ścieżki prowadzącej na lewo nie było słychać zupełnie nic. Cisza. Mogło to oznaczać, że jest to teren jeszcze niezbadany i tym samym właściwy choć równie dobrze na końcu korytarza może czekać kolejny ślepy zaułek i ten wybór również skończy się stratą czas. Cholera jasna. Byłem w kropce. Nie wiedziałem co zrobić. Po chwili bezsensownego tracenia czasu postanowiłem skręcić w lewo i udać się korytarzem, z którego nie dochodziły żadne dźwięki. Jakie było ryzyko, że to ślepa uliczka? Ogromne. Jednakże w przypadku pozostałych wyborów możliwe, że koniec końców wylądowałbym na skrzyżowaniu, które przed chwilą opuściłem kierując się tym, że jest to punkt bliższy mety. Jednak zanim zrobiłem pierwsze kroki złożyłem kilka pieczęci by następnie stworzyć raz jeszcze kryształowego smoka. Dosiadłem go i zacząłem lecieć w obranym wcześniej przeze mnie kierunku lecz moja prędkość była dużo mniejsza. Porównywalna z truchtem zwykłego człowieka. Nie dotykałem podłogi więc nie groziły mi żadne klasyczne pułapki, a prędkość jaką obrałem pozwalała mi dokładnie zapamiętać kombinacje korytarzy by móc w razie czego zawrócić i zacząć od początku.

Chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#33 2017-05-23 20:28:58

Daiki

Gość

Re: Labirynt

Jojczaru, dałeś zagadkę ze Skyrima, w dodatku pojawiła się już ona na MGW (albo tutaj) kiedyś, easy one X D

    W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć w to, że ją widzę. Nim zdążyliśmy obydwoje wyjść z szoku, musiało minąć kilka chwil, wtedy Ayanami zapytała mnie o mój stan fizyczny, musiała zauważyć krew powstałą na skutek rany na ramieniu. Tak, o nic nie musisz się martwić. - skwitowałem krótko, by nie przejmowała się moim zdrowiem, wszystko było w porządku. Wtedy padło tez moje pytanie o Koharō, na które niestety otrzymałem negatywną odpowiedź. Wyraźnie posmutniałem, bardzo denerwowałem się nie tylko jego udziałem w igrzyskach, ale również zdrowiem, w końcu nie wiadomo, co dzieje się z człowiekiem w czasie trwania tej iluzji i po niej. Nie wiadomo również, co dzieje się z ciałem każdego uczestnika nie tylko w trakcie trwania zawodów, ale również w przypadku odniesienia przez niego obrażeń, stąd moje zdenerwowanie. W każdym razie Inzuka mogła bezproblemowo zauważyć doskwierające mi rozczarowanie i uciekający ze mnie niepokój, to nie był jednak najlepszy czas na pocieszanie.
Towarzyszka opowiedziała mi wszystko, co ją spotkało i zdawało mi się, że nie pominęła żadnych szczegółów, a dzięki przekazanym przez nią informacjom mogłem wyciągnąć dużo pomocnych wniosków. Zaryzykuję stwierdzeniem, że psa również liczy jako swojego zawodnika, a to oznacza, że w tamtej grupie również było czterech uczestników. To oznacza... - przemyślałem sprawę i postanowiłem podzielić się spostrzeżeniami, przy okazji opowiadając jej, co stało się w grupie, w której wylądowałem w pierwszej rundzie. -Zostaliśmy podzieleni na czteroosobowe grupy, wszyscy. Powiedziałaś pięciu, bo miałaś na myśli również Asukę, mam rację? - o ile dobrze zapamiętałem imię psa, wszystko powinno się zgadzać. Tak sądzę, ponieważ po opuszczeniu budynku C i wyjściu z tego transportu znalazłem się w zupełnie innym miejscu i towarzyszyły mi trzy inne osoby. Nie było nikogo więcej, o czym świadczyła chociażby tablica z czterema pozycjami, gdzie każdą było imię innego uczestnika, w tym jedno moje. - zacząłem tłumaczyć swoje przemyślenia, jednocześnie opowiadając jej całą przygodę. -Wylądowaliśmy w jakimś lesie. Jak już wspomniałem, były tam ze mną trzy inne osoby. Co jakiś czas na tablicy z imionami pojawiały się punkty, u was też tak było? Muszę przyznać, że spowodowałem niemałe zamieszanie, wszcząłem porządną bójkę, ale dzięki temu zyskałem szybką przewagę nad pozostałymi, przez większość czasu moje imię znajdowało się na szczycie tablicy z dużą przewagą punktową, tylko na chwilę wyprzedził mnie chłopak, który nazywał się Suoh, może go znasz? - przerwałem na chwilę. -Zdradziłbym ci mój cały plan działania, ale nie ma na to czasu, musisz po prostu wiedzieć, że w mojej grupie również był niebezpieczny mężczyzna, który zabiłby mnie jednym ciosem gdyby nie to, że szybciej pojawiłem się w drugim etapie. Jako pierwszy, nie wiem tym samym, kto z tamtej trójki jest tutaj, ale jak na kogoś natrafimy, z pewnością ich rozpoznam. Dziękuję, że ostrzegłaś mnie przed zielonowłosym, bez względu na wszystko musimy uważać na najniebezpieczniejszych rywali, a od teraz, o ile oczywiście chcesz, trzymamy się razem. - nim otrzymałem odpowiedź, dodałem jeszcze. Dla mnie priorytetem jest odnalezienie Koharō, a to, co będzie działo się dalej, to już tak naprawdę nie jest istotne. Albo wygrywamy razem, albo wcale. Nie wiem, jakimi prawami rządzą się te zawody, czy przewidziane jest jedno pierwsze miejsce, ale jeśli liczy się ukończenie zmagań i to ono oznacza wygraną bez względu na ilość zwycięzców, to musimy wygrać całą trójką. Jeśli będzie jedno wolne miejsce... - nie dokończyłem, nie musiałem, ale mój ciepły głos mógł oznaczać jedno - że oddam zwycięstwo. Tutaj przyjmuję, że Ayanami zgadza się na współpracę, w razie czego edytuję posta.) Musimy uważać, ten labirynt rządzi się własnymi prawami. - wtedy zadziało się coś dziwnego i znów zostałem zamknięty, na szczęście tym razem z towarzyszką. O właśnie o tym mówię.
    Skrzyżowanie, na którym staliśmy, przemieniło się w zamknięty pokój, z którego podłogi wyrosły cztery obeliski z wizerunkami innych zwierząt. Znajdowały się one wokół nas, a na środku pokoju pojawił się swojego rodzaju stojak z księgą, w której najwidoczniej pojawiła się zagadka, bo oprócz tego wszystkiego udało nam się dostrzec dźwignie. Prawie tak samo, jak wcześniej. Zagadka brzmiała dość staroświecko, ale odpowiedź wydawała mi się oczywista. Spojrzałem wymownie na członkinię organizacji Samotników i kiwnąłem głową na znak gotowości, znałem odpowiedź, dlatego podszedłem do dźwigni i użyłem kolejno tych od: lisa, niedźwiedzia, lisa, na końcu wilka.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#34 2017-05-25 02:25:23

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Wciąż czując się głupio z powodu niezręcznej sytuacji sprzed momentu, Seki dał się zaskoczyć złowrogiemu tąpnięciu, przypominającemu, że są w tym labiryncie rzeczy i osoby, które mogą człowieka przerobić na sushi. Niestety, jak to w życiu bywa, owo odkrycie naszło go o włos za późno.

<click>


- O w moordęęęęe!

tl,dr dla nerdów napisał:

     Koharō nie należał do osób specjalnie przesądnych, w takich jednak momentach jego wiara w racjonalność świata na moment słabła. Szybko przypomniał sobie, że przecież znajduje się w genjutsu, więc takie fatum to wprost idealna dawka dramatyzmu dla spragnionej wrażeń gawiedzi. Nie dość szybko jednak, by nie musieć zmierzyć się z konsekwencjami swojej chwili słabości. Pułapka z rzędami miotaczy strzał była konceptem chyba tak starym, jak same podziemne lochy w ogóle. Nie oznaczało to jednak wcale, że należało ją lekceważyć. Tym bardziej uruchamiać, ale na tę część sytuacji nie miał obecnie wpływu. Musiał improwizować.
     Gdy nastąpił na zapadkę uruchamiającą pułapkę, Koharō znajdował się w trakcie truchtu, do którego zwolnił pod wpływem odgłosu tąpnięcia. Przetrawiwszy wszystkie wcześniej wspomniane informacje w ułamku sekundy, zrozumiał, że nie zdąży opaść na ziemię pod wpływem siły ciążenia. Jego bezwładność wystawiłaby go na co najmniej 4 pociski, nim dotknąłby gruntu. Skoro kierunek w dół był wykluczony, rybi ninja zrozumiał, że czas w górę. Czasu miał niewiele (reakcja: 85), dysponował jednak bogatą wyobraźnią. Wystrzelił z nogi, na której właśnie znajdował się jego punkt podparcia.
     
     Komurczakowy cuks musiał zrobić coś z jego stawami skokowymi i na pewno, oj na pewno z elastycznością ścięgien. Koharō nie był bowiem zdania, że to, co stało się w następnej chwili, możliwe jest przy zachowaniu poszanowania dla anatomii.

     Jak to mówią w USA no Kuni - here's what happened: Wybijając się z jednej nogi w trakcie zwrotu, przyszywany Hyuuga chciał wykręcić kilka śrub, ruchem wirowym mknąc ku zawieszonemu tu na wysokości 4m sufitowi. Czemu tak? Trzymane ciągle w dłoniach Hirubuki nie były tonfami w dosłownym znaczeniu tego słowa. Chyba, że jako model w skali 3:1. Prawie półtora metra bieżącego szlachetnej stali po obu stronach wirującego ciała dawało jako taką obronę przed nadlatującymi pociskami. Żeby jednak upewnić się, że nie oberwie rykoszetem, wprowadził do oręża swoją chakrę.
     Jak jednak wspomniałem, był jeszcze ten cukierek... okazało się, że dawał +50 do skoczności.

<click>


- O w moordęęęęe!
     Wywołana wybiciem (skoczność: 200, szybkość 100) rotacja ciała Wyrzutka sprawiła że odczuwał mdłości jeszcze minutę później (jeśli GM był dobry i Koharō dożył). Stał się w istocie wirującym pociskiem, którego "pancerz" kleił wchodzące w kontakt z nim strzały niczym lep na muchy. W ten sposób ninja zderzył się z sufitem, z jękiem pozbywając się powietrza z płuc. Nim go zamroczyło, przywarł do kamiennej powierzchni, używając lepkiej broni niczym przyssawek.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#35 2017-05-25 20:42:53

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


      Słuchałam towarzysza z uwagą, na pytanie o Asukę tylko twierdząco pokiwałam głową. Nieświadomie policzyłam go również jako uczestnika, już dawno nauczyłam się o nim myśleć jak o drugiej osobie, nie o psie, który chodzi przy mojej nodze.
- Taaaak... U nas też była punktacja, jednak późno się zorientowałam. Na początku zwracałam uwagę raczej na to co się dzieje dookoła, lecz miałam dość oporny materiał do namówienia do współpracy. Jednak w bójkę się nie wdałam, od początku uważałam, że jest ona kompletnie bezsensowna w obliczu sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Mimo to prawie przez cały czas byłam na szczycie punktacji.  Hmm... Suoh? Nie, kompletnie nic mi to nie mówi - westchnęłam i splotłam ramiona na krzyż - Mogę Ci powiedzieć, że Asuka nie wyczuł nigdzie Koharo w labiryncie. A z jego zapachem jest dość zaznajomiony, ja zresztą również. Jednak nie wiemy jak rozległy on jest, a nasze nosy też są dość ograniczone tutaj. Właściwie jesteś pierwszym człowiekiem, którego tutaj wywąchaliśmy. Jak tylko złapiemy jakiś jego trop, obiecuję ci, że nim ruszymy.
      Zmarszczyłam brwi. Widząc przejęcie Daikiego losem rybiego kolegi nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Zresztą sama nie chciałam, żeby stała mu się jakaś krzywda. Dałam też znak Asuce, żeby wytężał nosa starając się namierzyć towarzysza. Wzrok przeniosłam z powrotem na białookiego, a gdy ten mówił o współpracy mógł niemalże dostrzec jak całe napięcie schodzi z mojej twarzy ustępując miejsca nieopisanej uldze. Cieszyłam się, że patrzy na wszystko w ten sam sposób, co ja. Cieszyłam się, że w końcu udało mi się znaleźć sojusznika po tylu nieudanych próbach.
- Nie zależy mi na zwycięstwie - powiedziałam na głos to, co sądziłam, że Daiki miał na myśli - Nie przyszłam tutaj po to żeby gnać po trupach na pierwsze miejsce. Właściwie przyszłam tu tylko po to, żeby zobaczyć jak się w tym odnajdę. Nie sądziłam, że zajdę aż tak daleko. Nie chciałam też porzucać swoich ideałów, które z samą ideą igrzysk się mijają. Odrzuca mnie zabijanie się dla samego zabicia. Uważam, że odbieranie komuś życia w momencie gdy nie ma się ku temu absolutnie żadnego powodu jest godne pogardy. Nikt z nas nie jest bogiem, żeby wydawać taki wyrok. Prawdziwą siłą wojownika jest wyczucie, kiedy nie należy odbierać komuś życia, kiedy należy okazać komuś łaskę. Miernikiem jej nie jest ilość trucheł, którymi usłało się dotychczasową ścieżkę - uśmiechnęłam się.
      Zrobiło się z mojej strony dość filozoficznie, czego właściwie nie miałam w zamiarze, jednak samo poszło. Rzadko mam okazję porozmawiać z kimś, kto nie chodzi na czterech łapach. Jednak dalsze dywagacje przerwał nam organizator, w końcu nie mogliśmy zapominać, że jesteśmy w środku turnieju. Często uciekał mi fakt, że wlepione w nas są oczy milionów. Gdy ściany się zamknęły, a na środku pojawiła się księga podeszłam do niej ze zmarszczonym czołem, czytając uważnie treść. Przekartkowałam ją jeszcze, jednak żadnych innych zapisków nie znalazłam. Zagadka zdawała się być dość banalna, choć musiałam chwilę nad nią pomyśleć, jednak mój towarzysz był całkiem pewny swej odpowiedzi, więc dałam mu wolną rękę... Dopóki nie zobaczyłam, za którą dźwignię ciągnie pierwszą. Jego ręka powędrowała do lisa, dlatego szybkim susem znalazłam się obok niego i złapałam go za nadgarstek z szeroko otwartymi oczyma. Serce na moment mi stanęło bowiem nie chciałam się przekonywać, co by się stało, gdybyśmy udzielili odpowiedzi złej. Pociągnęłam za dźwignię przy wężu po czym puszczając jego nadgarstek pozwoliłam Daikiemu pociągnąć resztę, już w dobrej kolejności. Niedźwiedź, nieszczęsny lis oraz wilk. Przypuszczałam, że był tak pewien swej odpowiedzi, że nie zwrócił uwagi, że wyciągnął rękę ku złej dźwigni. W takich sytuacjach właśnie najczęściej się to zdarza. Posłałam mu przepraszający uśmiech za to, że tak nagle się na niego rzuciłam i jednocześnie oczekiwałam na to, co się wydarzy. Może koniec końców wcale nie podaliśmy dobrego rozwiązania zagadki?
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Daiki, nie gniewaj się, myślałam, że edytujesz post ale się nie doczekałam więc inaczej wybroniłam nas z sytuacji bo Jojczar już łapska zacierał :D

Ostatnio edytowany przez Ayanami (2017-05-25 20:45:41)

Offline

 

#36 2017-05-26 17:12:23

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

A już miało być tak pięknie... Rzuciłem kośćmi mając nadzieję że los się do mnie uśmiechnie. Pierwsze słowa mnie uradowały, jednakże później coś mnie tknęło. Kolejny raz. Kolejny zasrany raz coś mi umyka. Zawsze gdy jestem czegoś pewien, zostanie mi to brutalnie odebrane. Koniec user bluźni. Nie zamierzam już się pierdolić z tym labiryntem. Byłem zły, oj bardzo zły. Gdyby nie mała podpowiedź skrzata, pewnie kopnął bym go w dupę nie przejmując się jego życiem. Cóż, mała podpowiedź za cenę bezpieczeństwa. Usłyszałem to. Wielkie kroczące cielsko wyłażące zza rogu. Wiedziałem już co się święci. Był to cholerny gryf, który zaczął mi strasznie uprzykrzać życie: - user bluźni mać... - W głowie miałem jedynie podpowiedź skrzata: Cały czas prosto aż zetkniesz się ze ścianą, potem w prawo, potem w lewo i jeszcze raz w prawo. Powtarzałem ją sobie cały czas aż nie dotrę do punktu docelowego. W między czasie po prostu wziąłem nogi za pas i zacząłem biec tak szybko jak mały chomik w swoim zabawkowym kółku: [Szybkość 360] Wiedziałem że jestem trochę szybszy od kamiennego potwora więc mogłem go szybko zgubić. Dodatkowym aspektem mojego biegu był fakt, że pragnienie zwycięstwa rosło razem z zagrożeniem które mi towarzyszyło niemal od początku igrzysk. Koniec porażek, czas pokazać kto tu rządzi: -Cały czas prosto aż zetkniesz się ze ścianą, potem w prawo, potem w lewo i jeszcze raz w prawo. - Cały czas powtarzałem sobie słowa kurdupla w głowie. Nie było szansy na pomyłkę. Muszę dotrzeć tam pierwszy, gdziekolwiek to się znajduje, ja dotrę tam jako jedyny. Chęć zwycięstwa powoli zaczyna zajmować cały mój umysł. Dotrę tam, nawet po trupach. To brutalne, ale inaczej nie dam rady. Po prostu biegłem dalej nie zważając na nic poza instrukcjami.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-26 17:12:52)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#37 2017-05-27 11:24:51

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif


http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg

       Daiki i Ayanami zdawali się ze sobą całkiem nieźle dogadywać. Mieli ogromne szczęście, że to na siebie natrafili na tym etapie turnieju i być może w ten sposób uda im się dojść do sukcesu w łatwiejszy sposób. Niestety labirynt to labirynt a znalezienie odpowiedniej drogi to nie kwestia umiejętności a raczej szczęścia. Można stosować przeróżne techniki przetrwania w tym miejscu ale im więcej ludzi tym nie koniecznie łatwiej. Patrząc jednak pod pryzmatem zagadek i problemów, które były przygotowane na zawodników w tym miejscu, posiadanie towarzysza mogło uratować życie. W tej chwili oboje  główkowali się nad zagadką z księgi. Właściwie tylko dziewczyna to robiła ponieważ Hyuuga po jednokrotnym przeczytaniu był tak pewien swej odpowiedzi, iż od razu ruszył w kierunku dźwigni by za nie złapać. Inuzuka analizowała zdanie po zdaniu, wyłapując jakiejś podpowiedzi, bo czasem te oczywiste zagadki okazują się zgubne. Tak mogło być i tym razem gdyż rozpędzony Daiki miał chwytać na dźwignię, którą Ayanami uznała za nieprawidłową. Szybko powędrowała by poprawić chłopaka i zamiast lisa, szarpnęła za dźwignię ze znakiem węża. Białooki odetchnął z ulgą, gdy został poprawiony i kontynuował już w spokoju swoją prace. Gdy każda z dźwigni została użyta w kolejności, którą oboje wybrali, czas było zobaczyć jakie będą tego rezultaty. Byli pewni swego ale czy na pewno wszystko zostało dobrze wykonane? Nagle księga się zamknęła i zapadła pod ziemie razem ze stojakiem. Cztery obeliski z wyrytymi zwierzętami, przesunęły się do najbliższych dla siebie ścian i za nimi zniknęły jakby przenikając. Wtem rozległ się dźwięk jakby ktoś podnosił kratę w starym zamku z mostem zwodzonym. Z miejsc gdzie przed chwilą znikały głazy, teraz wyszły zwierzęta w tej samej kolejności, które wybrali oboje. Wąż powoli ślizgał się po powierzchni, przyglądając się Ayanami. Uniósł się i zasyczał, wystawiając język po czym gwałtownie ruszył w jej kierunku. [szybkość 150] Daiki wcale nie miał łatwiej. Przed nim stanął ogromny niedźwiedź z łapami wielkości dwóch głów chłopaka. Od flanki przyczajał się na niego wilk, szczerząc swoje zęby a jego wzrok był pełen gniewu i głodu. Lis tylko przemykał gdzieniegdzie po pomieszczeniu, chowając się po kątach. Wtem zwierzęta ruszyły. Niedźwiedź podbiegł z chęcią uderzenia go łapą [szybkość 150] [siła 300] zaś wilk od boku planował wgryźć się w okolice nerek [szybkość 250] [siła 150]

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

       Właściwie to Keisuke nie był trochę szybszy od Gryfa. W porównaniu do niego był jak Usain Bolt i chłopiec biegający na w-fie w szkole. Wystarczył mu szybki bieg przed siebie by zrobić sporą przewagę nad stworzeniem i zniknąć mu z oczu za kolejnym zakrętem. Zielonowłosy nie zastanawiał się, po prostu biegł we wskazanym przez skrzata kierunku, powtarzając sobie słowa, które mu przekazał. Zaskakującym faktem było to, że po drodze nie natrafiał na żadne pułapki. Być może wskazana droga była całkowicie bezpieczna aczkolwiek nie będzie to trwało przez wieczność co jest oczywiste. Po dłuższym biegu, nadal słyszał w tle stąpnięcia potwora i jego ryk ale chwilowo nie zagrażał mu w obecnym miejscu. Co ciekawe, Keisuke odczuł dosyć intensywny zapach moczu, który dotarł do jego nozdrzy, tak jakby stał bardzo blisko miejsca, które zostało ledwo co osikane. Jednakże śladu osoby, która to mogła zrobić ani zwierzęcia nie było kompletnie widać. Miał przed sobą teraz ważny wybór. Dwie drogi prowadziły go przed siebie, oddzielone między sobą ścianą i jedna odbijająca później w lewo a druga oczywiście w kierunku przeciwnym. Labirynt dalej ciągnął się jakby nie miał końca ale z drugiej strony każdy mógł odczuwać, że powoli zbliża się do celu. Keisuke mimo, że stracił już nadzieję na zwycięstwo a pech nie opuszcza go ani na chwilę, zrozumiał iż ma promyk nadziei.

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

       Ahh nasz Kioyshi. Suoh słusznie nie reagował pochopnie w zaistniałej sytuacji. Z pełnym spokojem ducha postanowił przeanalizować sytuację, przed którą został postawiony i w głowie układał sobie drzewko "za i przeciw". Prawa strona wydawała się być najgorszym wyborem dla jednookiego. Dużo krzyków, dużo dźwięków, zapewne tłok, potworności i różne nieśmieszności. Obawy były kompletnie więc uzasadnione. Podobnie miała sytuacja wyglądać w przypadku ruszenia przed siebie. W przeciwieństwie do zakrętu, tutaj objawiały się tylko szmery, które ucichły równie szybko jak się pojawiły. Mimo wszystko Kiyoshi rozumiał, iż droga ta została przez kogoś obrana a ten planował odkrywać nieznane. Czuł w kościach, że to najlepsza z możliwości aczkolwiek zdawał sobie sprawę, iż w końcu wszyscy będą musieli wejść na tą samą ścieżkę, która doprowadzi do wyjścia, chyba że jest więcej możliwości niż jedno. Póki co ruszył w lewą stronę, eksplorując lokalizację w poszukiwaniu szczęścia. Suoh wędrował prostą ścieżką, która posiadała w późniejszej budowie parę zakrętów. Nie musiał wybierać stron bo takiego wyboru niestety nie posiadał. Wtem dostrzegł jak za zakrętem coś błyszczy się jakby jaśniej niż pochodnia i w nieco innej barwie. Czyżby odnalazł wyjście? Czy to światło słońca?Czy w końcu będzie mógł wytatuować sobie "Kiyoshi nigdy nie przegrywają" i będzie to szanowane? No nie do końca. Gdy wyskoczył zza zakrętu ujrzał jarzącą się pochodnie na końcu ślepej uliczki. Ta był nieco inna gdyż kolor ognia mienił się w błękicie co mogło zmylić Suoha. Niestety to nie było najciekawsze i najważniejsze co odkrył w tej chwili jednooki. Tuż pod pochodnią coś leżało na podłodze. To coś było wysokie, szerokie w barach, miało rogi, kopyta, dużo owłosienia i wielki topór, który leżał tuż przy nim. Taaak... Czym byłby labirynt bez minotaura? Zwierzę, gdy usłyszało kroki Suoha wybudziło się ze snu i zerknęło z dołu na niego. Gdy dotarło do stworzenia, że widzi kogoś żywego i nie małego z postury, zerwał się szybko do postawy stojącej, zabierając z ziemi swój oręż. Prychnął, jakby chcąc przestraszyć Suoha, zarazem tupiąc kopytem w ziemię jak byk, szykujący się do ataku.

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

        Reprezentant klanu Hyuuga miał nie małe wyzwanie. Klasyczna pułapka, która została przez niego aktywowana, mimo swej oczywistości i rozpoznawalności, zaskoczyła Koharo. Ten przeklinał w swej głowie wszystko i wszystkich, jakim cudem dał się nabrać na coś takiego. Odpowiedź była wiadoma, czasem najciężej wyłapać te oczywiste rzeczy bo nie bierzemy ich pod uwagę gdy sytuacja nagle się zmienia. Reakcja była jednakże natychmiastowa. Niczym mucha, wyczuwająca zbliżającą się ludzką rękę, tak rekin po usłyszeniu mechanizmu wyrwał się w górę rozumiejąc, że nawet jeżeli labirynt oszukuje prawa fizyki, to on sam raczej nie. Wyciągają swój oręż, wpadł w ruch wirowy albo jak to mówią piloci - korkociąg by zrobił z siebie żywy pocisk. Nie był to głupi pomysł, choć nie spodziewał się, że siła z jaką wyrwie go w górę będzie tak wysoka. Mógł poczuć skutki zażycia cukierka. Jego skoczność podniosła się a więc i pęd, który kierował w niebiosa albo w sufit również. Wyrzutek zamienił się w rakietę, odbijając wszystkie strzały, które mogły trafić w miejsce zagrażające jego życiu. Dwa pociski jednakże postanowiły zranić jego lewe ramię oraz prawie udo, które odsłoniły się na chwilę w tym bloku. Ten jednak miał sporo szczęścia, albo był to ruch zaplanowany ale strzały nie wbiły się w te miejsca a jedynie przecięły skórę z racji rotacji. W momencie gdy grot miał wbijać się w ciało, pęd obrotu wybijał ją w inną stronę by za chwilę oręż Koharo miał złamać pocisk w pół. W ten oto sposób wyrzutek uniknął ran aczkolwiek siła z jaką uderzył w sufit była większa niżeli mógł się spodziewać. Bez dwóch zdań było to bardziej bolesne doświadczenie niż rany, których się przed chwilą nabawił i gdyby nie jego broń, która faktycznie przytrzymała go do sufit, spadłby wprost na potok strzał. Po chwili egzystowania w górnej warstwie alejki, pułapka po prostu się dezaktywowała. Co ciekawe przycisk w podłodze nie wrócił na swe miejsce co musiało oznaczać, że była to jednorazówka. Teraz Koharo miał do wyboru dwie ścieżki. Jedna prosto, z której nie dochodziły żadne dźwięki i druga w lewą stronę, mogąc dosłyszeć kroki co najmniej jednej osoby, powoli oddalającej się od niego spokojnym krokiem i odgłos kogoś kto zdecydowanie nadbiega ale zbliża się. Mimo wszystko i tak było to gorzej słychać niżeli te pierwsze.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#38 2017-05-27 11:48:10

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Cholerne bydle... Zasapałem się jakbym biegł jakiś maraton. Dawno tego nie robiłem, nie uciekałem. W tej chwili musiałem to jednak zrobić. Im szybciej dobiegnę do mety, tym lepiej. Na moje szczęście ucieczka się opłaciła i gryf zniknął z mojego pola widzenia. Nie oznaczało to jednak, że ten przestał mnie gonić, wątpię. Chciałem sobie zrobić małą przerwę, ale najpierw musiałem skorzystać ze wskazówek skrzata. Wtedy będę się zastanawiał co dalej i trochę odsapnę.

Wdech, wydech. Powinienem poćwiczyć trochę biegi następnym razem bo moja kondycja nieco kuleje. Możliwe, że po ostatnich wydarzeniach w Kraju Żelaza jeszcze nie doszedłem do siebie, ale cóż... Musiałem wziąć udział w Igrzyskach. W tym momencie nieco odpoczywając dotarłem do dwóch dróg kierujących się przed siebie, oddzielonych ścianą. Jedna prowadziła w lewo, a druga analogicznie w prawo. Starałem się zastanowić nieco nad wyborem, jednakże miałem jeden problem który mi nieco przeszkadzał, a dokładnie jebało tu sikami. Ja nie wiem czy ktoś po prostu nie wytrzymał, czy może ktoś miał taki pomysł na oznakowanie terenu, jednakże jest to trochę niesmaczne... Tak czy inaczej nie zamierzałem zostać tutaj dłużej o bym jeszcze przesiąknął tym zapachem i postanowiłem wybrać drogę która po jakimś czasie skieruje mnie w prawo. Wóz albo przewóz jak to mówią. Bez ryzyka nie ma zabawy, a ja i tak już zaryzykowałem większość. Nie mam nic do stracenia. Wziąłem nogi za pas, głęboki wdech i biegłem dalej. #YOLO

[Szybkość poruszania się 360]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#39 2017-05-27 14:30:28

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Moim zdaniem wybrałem właściwą drogę. Nie miałem pewności czy jest to najlepsze rozwiązanie, ale zdecydowanie korzystniejsze niż skierowanie się w kierunku tajemniczych ale głośnych ryków nieznanego pochodzenia. Oczywiście cały czas byłem świadomy tego, że mogłem zmierzać do ślepej uliczki a po drodze układ korytarzy zmieni się na tyle, że nie będę w stanie wrócić do punktu, z którego zacząłem. Jednak może się okazać, że w całym tym zamieszaniu mogę odkryć nową drogę, która zaprowadzi mnie do zwycięstwa. To jest labirynt. Tutaj nie można za pomocą logiki trafić na właściwą ścieżkę, liczy się tylko szczęście w podejmowanych decyzjach. Z drugiej strony wszystko może być tak przygotowane aby szczęście zawszę nam dopisywało a jedynym elementem, który decyduje o naszej porażce są nasze decyzję, które możemy zmienić pod presją drugiego etapu. Chociaż sam nie jestem teraz pewny. Chyba zaczynam powoli wariować skoro zastanawiam się nad takimi głupotami w takim momencie. Równie dobrze może się okazać, że nie ma żadnego wyjścia a jesteśmy oceniani tak samo jak poprzednio, w sensie tym samym systemem z tym, że tablica z wynikami jest dla nas niewidoczna.
    Nie ważne. Zaczynam powoli myśleć, że całe te igrzyska to po prostu jeden wielki spisek przeciwko wybranemu klanowi albo co gorsza kilku, zorganizowany przez kraje, które zorganizowały całe to wydarzenie. Cholera wie. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w podobnej sytuacji. Chyba nigdy? Zawszę miałem jedną drogę, która prowadziła do zwycięstwa, ale tutaj każda kolejna jest jedynie częścią jeszcze innej i ciągnie się w nieskończoność. Leciałem powoli na grzbiecie kryształowego monstrum, które jest tworem klanowego Kekkei-Genkai. W takich sytuacjach uważam, że mój Shoton jest jedną z najbardziej użytecznych umiejętności.
    Próbowałem zapamiętać każdy korytarz, każdy zakręt jaki mijałem by móc w razie czego bez większych problemów wrócić i zacząć raz jeszcze. Na szczęście miałem na tyle ułatwione zadanie, że nie napotykałem się na żadne rozwidlenia tylko cały czas podążałem jedną i tą samą ścieżką. W pewnym momencie doleciałem do zakrętu zza którego dochodziło słabe, ale jednak widoczne światło koloru niebieskiego. Jednakże to co zobaczyłem na końcu korytarza zaskoczyło i rozczarowało tym samym. Niestety nie było to wyjście. Ślepa uliczka. Tak jak podejrzewałem, trudno. Byłem świadomy tego ryzyka, jednakże to co było najciekawsze poza pochodnią, która paliła się na niebiesko, było coś ogromnego leżącego na ziemi tuż przy niej. Pierwszy raz spotykam się z czymś takim chociaż już raz miałem do czynienia z czymś wręcz nierealnym. Nagle stwór się zbudził. Nie wiem czy po prostu mnie wyczuł czy może to sprawka kryształów, które wywoływały dźwięk z powodu tarcia podczas większych ruchów smoka, na którym się znajdowałem. nie miałem czasu by zastanawiać się nad tym. Był ogromny. Z tej odległości jestem w stanie stwierdzić, że jednym uderzeniem mógłby wyrządzić nie małe szkody, chociaż nie ukrywam, że ja również potrafię mocno uderzyć jak przyjdzie co do czego. Tylko czy chce się z tym teraz mierzyć?
    Spokojnie... Już sobie idę szukać wyjścia gdzieś indziej... - Powiedziałem na głos jakbym chciał mu przekazać, że nie mam złych zamiarów. Zaraz. Czy ja właśnie planowałem nawiązać kontakt z tym czymś? Do reszty już oszalałem? Chociaż jeżeli się nad tym zastanowić, tak przez chwilkę. To wcześniejsze moje spotkanie ze zjawami zakończyło się całkiem dobrze. Przynajmniej przeżyłem. Może w tym przypadku również panuje ta sama zasada? Spokoju nie dawała mi również ta niebieska pochodnia. Jest kilka sposób by zmienić bazową barwę płomieni tylko czy stosowali by tego typu metody w takim miejscu? Raczej nie trudzili by się na tyle, przecież chodzi tu głównie o dobrą rozrywkę. Zaraz... Przecież to jest GenJutsu. user bluźni, zapomniałem. Jednak nadal nie daje mi spokoju zastosowanie takiego efektu. Może za tym kryje się coś więcej? Na razie czekałem na ruch jaki wykona stworzenie, chociaż sądząc po tym co do tej pory zauważyłem mogę się spodziewać tylko jednego. Na wszelki wypadek cofnąłem smoka zachowując cały czas kontakt wzrokowy do miejsca gdzie znajdował się zakręt by w przypadku szarży, zakręcić i pozwolić mu uderzyć łbem o ścianę.

Z racji tego, że leciałem na smoku to minotaur nie mógł usłyszeć moich kroków jednak postanowiłem trochę podkolorować aby było ciekawie. Druga sprawa nie wiem dokładnie jaka wynosi moja odległość od stworzenia więc z góry przyjąłem, że jest to kilkanaście metrów biorąc pod uwagę, że krówsko leży przy pochodni, która jest na końcu korytarza.

Offline

 

#40 2017-05-27 17:54:33

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Jeszcze przez chwilę po pociągnięciu dźwigni czekaliśmy na jakąkolwiek reakcję, gdy nagle stojak z księgą zaczął zapadać się pod ziemię. Już miałam odetchnąć z ulgą, jednak zwróciłam uwagę na to, że ściany się nie rozstąpiły. Nie mieliśmy żadnej drogi wyjścia.
- Daiki, uważaj... - wyszeptałam i zaczęłam cofać się na środek pomieszczenia, wyciągając kunai.
     Moje przeczucia okazały się nie być bezzasadne. Gdy tylko dźwignie zniknęły zza ścian zaczęły kolejno wychodzić zwierzęta, które wybraliśmy. W tej samej kolejności. Wąż, niedźwiedź, lis i wilk. Czyżbyśmy odpowiedzieli źle? Jak to możliwe? Odpowiedzi miał mi udzielić błąkający się w strachu po kątach lis. Cóż... Pierwszy raz widzę tego typu stworzenie w roli strachajła. Jednak nie miałam czasu nad tym rozmyślać, gdyż w moją stronę z dość ogromną prędkoscią ruszył gad. Z racji tego, że przepuszczał atak frontalny trudno byłoby, gdyby umknął mojej uwadze. Znajdował się na tyle daleko, ze mimo jego szybkości miałam odpowiedni czas na reakcję. Niewiele się zastanawiając wyskoczyłam naprzód, w powietrze pod sam sufit (skoczność 16m), wywinęłam salto, obracając się w powietrzu tak, aby być brzuchem do posadzki i w tym samym czasie gdy znalazłam się nad wężem, cisnęłam w niego z całej siły kunai (szybkość broni miotanej 100). Było mi obojętne, w które miejsce trafi, byleby przygwoździć zwierza do podłogi. Wylądowałam gładko, na ugiętych kolanach kilka metrów od
      Jednocześnie w stronę Daikiego ruszyły aż dwa drapieżniki i jemu z pomocą ruszył Asuka. Zanim wilk jeszcze ruszył do ataku zagrodził mu drogę. Był od niego dwa razy większy więc liczył, że uda mu się tym nieco zastraszyć zwierzaka. Schylił łeb do dołu, jakby szykował się do skoku, wyszczerzył kły, a spomiędzy nich wydobyło się przeszywające do szpiku kości warczenie. Ja z kolei z racji pozycji w jakiej się obecnie znajdowałam widziałam tył ogromnego niedźwiedzia, który ruszał na Daikiego z niesamowitą szybkością. Wyciągnęłam drugi kunai i cisnęłam nim z kolei miśka, celując w jego kark, gdzie mogłam zadać śmiertelne cięcie (szybkość broni miotanej 100). Z pewnością, gdyby to na mnie skierowany był jego atak - ciężko byłoby mi się z niego wybronić, jednak z racji tego, że nie zwracał na mnie kompletnie uwagi, zajęty moim towarzyszem mogłam tym sposobem uzyskać przewagę i trafić go bez problemu.
      Jeśli wszystko poszło gładko, wąż został przybity do podłogi, niedźwiedź obezwładniony, ruszyłam w kierunku Asuki i wilka. Stanęłam przed swoim psem i pewnym, acz dość powolnym ruchem wyciągnęłam dłoń, kierując jej wierzch w stronę napastnika. Należał do psowatych, a to był znak z mojej strony, że nie mam złych zamiarów i jednocześnie chcę dać mu się zapoznać ze swoim zapachem. Jeśli zbliżył się do mnie i zaczął obwąchiwać po chwili zaczęłam delikatnie gładzić jego policzek drugą ręką, pierwszą pozwalając mu cały czas wąchać.
- Przepuść nas, proszę - powiedziałam do niego cicho, lecz dość władczo - Wskaż nam wyjście.
     W końcu psy, na czele z Asuką nigdy nie miały problemów z słuchaniem mnie. Czuły przede mną respekt, a jak się okazało później - miałam to we krwi. Nie wiedziałam dlaczego nie miałoby to zadziałać i w tym przypadku. Nie bałam się go - wyczułby to od razu i wykorzystał. Starałam się, żeby nie czuł z mojej strony zagrożenia, jednocześnie wiedząc, że to ja jestem górą.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sa.pun.pl www.alians666.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.architekturautp.pun.pl