Administrator
Duży dom. Zbudowany z drewna. Nie był on jak inne... Albowiem był schowany w jednej z jaskiń. Służył on za kryjówkę pewnej grupie ludzi. Częste burze piaskowe przeszkadzały w znalezieniu tejże organizacji. Tylko oni znali bezpieczną drogę. Wydawać się to może głupie, ale pomagało to zachować sekrety. Przechodząc przez mroczne, lekko oświetlone tunele w końcu można dojść do głównej siedziby. Była wybudowana na kształt zwykłego domu, z dachem, podłogą i ścianami. Były w niej cztery pokoje do których przejściem było jedno, wielkie pomieszczenie z okrągłym stołem i czterema krzesłami na środku. Na ścianach tegoż pokoju widniały różne obrazy o wielu tematykach. Wracając zaś do tamtych pomieszczeń, wszystkie były takie same. Łóżko, dość duże, w rogu. Dwie duże szafki oraz lustro. Nie wiadomo po co, ale kiedyś się może przydać. Co do szafek były one także z drewna, posiadały szuflady jak i duże przegródki na ciuchy. W jednej z nich była możliwość wieszania odzieży, tak aby zachowała odpowiedni stan. Wszystko jednak uległo zapomnieniu i zostało spowitę przez gęsty kurz, po tym jak organizacja przestała całkowicie istnieć. Gdzieniegdzie widać już ślady zniszczenia i upływu czasu. Niektóre z obrazów pospadały ze ścian i leżą teraz na podłodzę.
Opis stworzony przez Gamatt'a
Offline
Zmęczona podróżą zasnęłam na plecach starszej mnie. Było mi wygodnie, a raczej ona nie hałasowała zbytnio, bym nie mogła się delektować błogim snem. Jakoś nie gadaliśmy ze sobą. Nie czułam takiej potrzeby, bo nawet nie wiedziałam, o czym miałabym z nią gadać. Było to dla mnie nadal dziwne. Część mnie się przyzwyczaiła do tego stanu rzeczy, lecz druga część miała setki pytań, na które nie można było odpowiedzieć. Nie mogłam również przyzwyczaić się do zmienionego nieco nudnego otaczającego nas krajobrazu. To również przez to zasnęłam! Dotarliśmy na miejsce, a ja nadal siedziałam na "swoich" plecach i czekałam na jakieś dokładniejsze wytyczne na temat naszego zadania.
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Mała Nana spała sobie i w sumie dobrze, przynajmniej ominęły ją nudne przygotowania do powrotu. Kiedy tak sobie spała w wielkiej jaskini, nagle rozległ się wielki hałas i wstrząs, który zapewne obudził małą. Szybko koło niej znalazła się jej starsza wersja. - Wstawaj... Mamy kłopoty...
- Powiedziała, po czym do ogromnej kamiennej sali wbiegli legioniści od razu rozpoczynając walkę z wojownikami. Nagle przed Nanami pojawił się różowy błysk, po czym przed dziewczynami stanęła Mei w odległości 15 metrów. - Poddajcie się... Nie chcę robić wam krzywdy, zwłaszcza małej... - Po tych słowach przygotowała rękę, aby szybko uformować rasengan'a, jednak z tym czekała na odpowiedź i reakcję dziewczyn. Spoglądała z lekkim smutkiem na małą Nanę, jak by przypominając sobie stare chwile.Offline
Obudziłam się w nieprzyjemnych dla mnie okoliczności. Kompletny chaos mnie otaczał. Z jednej strony taki piękny w mych małych oczętach, z drugiej zaś ... zmuszał mnie do czegoś nieprzyjemnego, a mianowicie - do ruszenia dupska. Rozejrzałam się i zeszłam z pleców mojego "transportu". Rozgorzała walka pomiędzy partyzantami, a legionistami. Już chciałam dołączyć do wojennej wrzawy, gdy zatrzymało mnie pojawienie się różowego błysku. Średnio spodobał mi się ten widok, a tym bardziej że Mei gotowała się już do walki. Przyłożyłam prawą rękę do rękojeści katany, zaś lewą trzymałam z tyłu pleców blisko torby przy pośladku. Czekałam na to, co starsza "ja" wykombinuje. Miałam nadzieję, że coś potrafię więcej niż obecnie. Czułam się gotowa do tego nieuniknionego starcia.
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Kiedy wszyscy stali i czekali na 'ten" moment, w końcu praktycznie w całej jaskini spadła temperatura. Jedynie chyba tylko dwóm Naną to nie przeszkadzał. - Bądź gotowa do obrony... Nawet jeśli to Mei, nie zawaha się zaatakować... Zapewne pojawi się za nami.
- Powiedziała, po czym wszędzie zaczęły się pojawiać kolce z lodu, które od razu ruszyły w stronę Mei. Ta natomiast zniknęła pojawiając się za dziewczynami, tak jak to przewidziała starsza. W ręce Namikaze był już Rasengan, który miała zamiar użyć jednak na starszej. W tym czasie za nią pojawiły się kolejne kolce nie dając jej możliwości ucieczki do tyłu.Offline
Skupiłam się najbardziej jak mogłam. Nie mogłam choć na chwilę spuścić ją z oczu, a było to trudnym zadaniem. Atmosfera wokół nas może i była chłodna i przyjemna dla nas, ale widząc Mei z przyszłości wstąpił we mnie jakiś dziwny strach. Napięta sytuacja, a słowa starszej mnie nie pomagały za bardzo. No może w jednej kwestii pomogły... Skąd najpewniej blond włosa dziewczyna zaatakuje. Posłuchałam się jej i większość mojej uwagi poświęciłam na swoje "tyły". Gdy wyczułam, że nasz przeciwnik jest za nami, odwróciłam się w jej stronę. Złapałam za katanę i wykonałam proste cięcie od góry, a następnie lewą ręką rzuciłam w nią Hiraishin Kunai, który dostałam od Ichitsu. Na tym kunai'u znajdowała się notka wybuchowa, którą postanowiłam zdetonować w najodpowiedniejszym do tego momencie.
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Kiedy Hiraishin kunai poleciał w stronę Mei ta zniknęła. Dotknęła lewego ramienia, które teraz miała lekko nacięte. - Dalej masz mój kunai? Przywołuje wspomnienia, a starsza ty wyrzuciła go...
- Powiedział uśmiechając się na myśl o wspomnieniach. Był to prawdziwy uśmiech. - Wybaczcie... Jednak muszę mu pomóc... Tylko on zna prawdę i jest w stanie coś zdziałać... - Po tych słowach zaczęła biec dość szybko w stronę starszej Nany. Młodszą nawet się nie przejmowała, a może nie chciała zaatakować? Natomiast starsza Shiro złożyła pieczęcie, po czym zamknęła całą trójkę w dość dużej lodowej kopule. Zewsząd zaczęły wychodzić kolce zmierzające w stronę Mei.Offline
Wszystko co się działo, nie trzymało się, według mojej skromnej osoby, tzw. "kupy". Każdy gest i ogólne poczynania przeciwniczki nie były dla mnie nie zrozumiałe. Jednak nie miałam teraz czasu na rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze, bo ciągle byłyśmy w zagrożeniu i naszym priorytetem była obecnie walka. Skumulowałam chakrę i złożyłam krótkie pieczęcie, a po chwili przed starszą mną pojawiły się trzy Karasu Bunshiny. Miały w rękach katany i determinację w oczach. Ja natomiast czekałam na odpowiedni moment, by wykorzystać jeden z moich ulubionych "lodowych ruchów", czyli atak jednorazową lodową maczugą. Wykorzystałam to, że nie chciała mną się zainteresować, więc mogłam się dogodnie ustawić, by wykonać swój niedługo obmyślany plan.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Mei widząc nadciągające ataki zebrała chakrę, po czym zniknęła, chwilę później kopuła została rozwalona od góry rasengan'em. Namikaze szybko pojawiła się przed starszą i kopnęła ją posyłając na ścianę, jednak w tej chwili młodsza Shiro zamierzała zaatakować lodową maczugą. Mei złożyła pieczęć, po czym przed nią pojawiło się kilka klonów, które spowolniły atak osłabiając go dodatkowo. W efekcie dziewczyna oberwała lekko, a siła tylko ją powaliła na ziemię, leżąc wbita dyszała ze zmęczenia. - Ładnie... Skończyła mi się chakra, więc nie miałam jak tego uniknąć...
- Powiedziała, chodź w rzeczywistości raczej mogłaby to zrobić, prawdopodobnie... Spoglądała z uśmiechem na Nanę i czekała, w tej chwili podeszła starsza dziewczyna, która zdążyła się już pozbierać po ataku.Offline
Dość szybko cała akcja przebiegała - można by rzec, że w tempie błyskawicznym. Ledwo co nadążałam z obserwowaniem tego, co się dzieje wokół nas. W głowie pustka, bo żadna myśl raczej nie miała ochoty przyjść. W środku potyczki raczej nie chciałam myśleć o jutrzejszym obiedzie bądź pogodzie. Tempo wydarzeń zwolniło na chwilę, a Mei wysłała mi dziwny uśmiech, który nie wiedziałam jak interpretować. Trochę zmieszana spojrzałam na starszą mnie, a później znów na przeciwniczkę. Wsadziłam lewą rękę do torby i wyciągnęłam z niej notkę wybuchową tak, by nikt nie zauważył, co mam w dłoni. Skumulowałam trochę chakry, a po chwili w mojej prawej dłoni pojawił się metrowy "oszczep" (bądź kolec), w lewej natomiast ten sam przedmiot tylko, że o połowę mniejszy. Jak się tworzył to od razu nakleiłam na niego notkę.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do młodej Namikaze, z którą niegdyś miło spędzałam czas, a teraz stałyśmy po przeciwnych stronach barykady. Stworzyłam kolejny lodowy twór za plecami przeciwniczki w formie zwykłej lodowej ściany. Następnie cisnęłam kolcem z prawej ręki w stronę mojego aktualnego wroga. Teraz czekałam na jej reakcję, by po chwili z lekkim wyprzedzeniem rzucić drugim kolcem i aktywować notkę w najdogodniejszej dla mnie chwili. Dobyłam do prawej dłoni katanę i czekałam na reakcję.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Kiedy Nana przygotowała lodowy kolec Mei spoglądała na nią. Kiedy owa lodowa broń zmierzała w stronę Namikaze ta chciała uskoczyć, jednak nie mogła się ruszyć. Jej nogi do kostek, były przymarznięte do podłogi. Starsza Nana stała natomiast z wyprostowaną ręką koncentrując się na utrzymaniu dziewczyny w miejscu. W jednej chwili ciało Mei zostało przebite, dziewczyna skrzywiła się mocno, po czym opadła na ziemię, gdyż lodowa pułapka starszej Nany zniknęła. Shiro podeszła do niej, Mei natomiast spoglądała na małą Nanę lekko krztusząc się własną krwią. - A więc już wtedy miałaś takie zimne serce... Szkoda, że... Nie mogłam...
- Mówiła co jakiś czas krztusząc się. Na jej twarzy widniał cały czas uśmiech. - Przynajmniej mogłam przypomnieć sobie stare czasy... - Mówiła cały czas słabnąć. W tym czasie legioniści dalej walczyli z partyzantami, jednak przeciwnicy nie kończyli się, ciągle przybywali nowi.Offline
Podczas lotu mojego ataku w stronę Mei targały mną skrajne emocje, które wprowadziły we mnie stan zwątpienia tego, co robię. Gdy pocisk dosięgnął celu, w kąciku lewego pojawiła się łza, która stała tam dłuższy czas, by później pokazać się w całym pięknie na moim policzku. Nie wiedziałam co myśleć, gdy nagle całkowicie uśmiechnięta Mei mówiła do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i rzekłam:
- Chcę jeszcze tyle w życiu zrobić, że nie chciałam tutaj umierać, a ktoś musiał... Tak a pro po to tęskniłam Mei-chan... - po tych słowach spojrzałam na starszą mnie i czekałam na jej reakcję. Nie chciałam teraz sama wymyślać rozkazów. Chciałam usłyszeć coś od "chłodnej krwi", bo ja nie wiedziałam, co teraz czynić. Przez cały czas próbowałam regenerować chakrę.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Strażnicy
Starsza Nana słuchała i obserwowała Mei. Kiedy młodsza odpowiedziała Namikze, ta uśmiechnęła się, po czym zamknęła oczy i zmarła. Starsza Shiro ruszyła tylko przed siebie mówiąc. - Ruszamy, musimy stąd się wydostać jak najszybciej i wracać...
- Powiedziała, po czym ruszyła na legionistów, którzy dalej walczyli z wojownikami. Przez pewien czas ciągle przybywali nowi tworząc niekończącą się falę przeciwników. Kiedy w końcu wszyscy przeciwnicy zostali pokonani, Nana postanowiła dać rozkaz do wymarszu, wszyscy kierowali się teraz w stronę Boin, gdzie mieli wesprzeć resztę. Ale czy zdążą na czas?Offline
Pomagałam starszej sobie w odpieraniu legionistów. Ciągle w głowie krążyły mi słowa Mei, które według mnie, wydały pochopny wyrok na mnie.
- Co mogłam zrobić? - pojawiła mi się dziwnie męcząca mnie myśl, która nie dawała mi spokoju. Próbowałam ochłonąć poprzez głębokie wdechy i wydechy, ale nie dawało mi to pożądanego efektu. Stwierdziłam, że nie czas teraz na takie przemyślenia.
- Czas działać! - wskoczyłam starszej na plecy z entuzjastyczną myślą i powiedziałam do niej z promienistym uśmiechem:
- Do boju!
KP
Opis
Mówię
Myślę
Szepczę
Offline
Droga była o dziwo bardzo krótka. Nie wiedziałem jak reszta, ale byłem pod wrażeniem okolicy całej siedziby. Kto normalny buduje piętrowy dom w środku jaskini? Zamiast jakoś ją obudować, zagospodarować czy coś... No ale nic. Nie moja sprawa. Ważne było to, że jesteśmy na miejscu.
- Ten cały zwój powinien być albo gdzieś w jaskini, albo we wnętrzu tego domu. Jest nas trzech, ale rozdzielenie się w takiej sytuacji byłoby nierozsądnym posunięciem. Przywódca tamtych mówił o poszukiwaczach tego zwoju. Jest dwóch medyków i dalekodystansowiec. Kto wie na kogo możemy się natknąć. Jakieś sugestie co do tego gdzie będziemy szukać najpierw? Obrzeża domu czy sam dom?
Offline
Razem ze swoją grupą, krótką drogą, Ichuza znalazł się przed szeroką jaskinią, w której jak już można było się domyślić stał wielki drewniany dom. Atmosfera raczej nie była zbyt przyjazna, ciągłe doskwieranie słońca i ten cholerny żar, coraz to bardziej przypiekający skórę. Najlepiej by było, wejść do środka i nie narażać się na problemy zdrowotne, wynikające z działalności pogody.
Dopiero po wysłuchaniu słów lidera, mógł się odezwać, a dokładnie odpowiedzieć na ówczesne pytanie. Odpowiedź, przynajmniej w rozumowaniu ślimaczanego chłopaka, była jasna.
- Moim zdaniem.. powinniśmy wejść do środka... może i nie jest to zbyt dobre rozwiązanie.. ponieważ jak można się domyślić .. czeka nas tam wiele nieprzyjemności i pułapek.. w końcu to znana siedziba.. a dookoła nie ma też co szukać.. bo kto normalny by to tam schował... tak czy inaczej... natura nie jest zbyt przyjazna i w dzisiejszy dzień dała ostro popalić.. wejdźmy do tej jaskini. - Kończąc słowa, sam zrobił pierwszy krok w kierunku owej groty, miał tylko nadzieje, że sam nie nadzieje się, na zastawioną wcześniej pułapkę.
Offline
Martwy
Miri trzymała się lekko z tyłu nadal pozostając pozornie bierną. No i dotarliśmy do pożądanego miejsca, przed nami widniała w całej swej okazałości pełna swoistego klimatu jaskinia będąca według wszelkich podejrzeń dawną siedzibą Honootsuki, Miri była pewna że zanim do niej wkroczą obmyślą jakichś fortel, jakże się zawiodła gdy najwyraźniej cierpiący na brak zdrowego rozsądku Ichuza próbował wparować do środka, zanim zdążył postawić stopą na powierzchni jaskini Miri złapała go za ramię nadal stojąc za nimi, pochylając nieco głowę ku jego uchu wyszeptała nieco mroźnym aczkolwiek kobiecym głosem -trzeba puścić przodem klony
jak zwykle nie mówiła więcej niż było to konieczne, raczej wolała pozostawać w swoistym cieniu niż być duszą towarzystwa, to nie pasowało do jej charakteru.Offline
Niemal jednocześnie z Miri chwyciliśmy Ichuzę za barki.
- I to lubię... Myślenie taktyczne, zamiast wchodzenia na żywioł. Ichuza, medyk jedynie w ostateczności wychodzi przed szereg. Powinieneś o tym wiedzieć.
Offline
Strażnicy