Ogłoszenie


#1 2013-08-23 15:05:07

Straznik 5

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 956

Akemi vs Ryo (p1)

Opis miejsca:
O ile wcześniej uczestnicy uzyskali sporo przestrzeni na walkę to tym razem było jej wręcz ogromnie. Teren na walkę grupy czarnej ponownie został określony przez wodę. Wszystkie ringi z poprzednich rund zniknęły a z ich szczątków ułożono 10 metrowe(wysokość) skałki w jakiś sposób solidnie połączone w jedną 5 metrową(szerokość i grubość) warstwę kamienia. Na środku pola znajdowało się niewielkie jeziorko o średnicy około 40 metrów, nie było ono głębokie i każdy z uczestników bez problemu powinien przez nie przejść. Z jeziorem łączył się kanał, który dzielił arenę na dwie połowy. Logika nakazywała by zacząć przeciwnikom po dwóch przeciwnych stronach jeziora jednak nikt tego nie wymaga. Pole walki w najdłuższym miejscu wynosiło koło 3 km a szerokość blisko 1 km, wielka powierzchnia mogła wpłynąć mało atrakcyjnie na przebieg walki, ale ułatwiała zachowani bezpieczeństwa. Tym bardziej że walczący w poprzednich rundach udowodnili że do słabeuszy nie nalezą. 

Sędzia: Hikari Namikaze.

Ostatnio edytowany przez Straznik 5 (2013-08-26 18:13:58)

Offline

 

#2 2013-08-23 21:32:26

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Akemi vs Ryo (p1)

Wkroczyłem całkiem spokojny na arenę. Różniła się ona trochę od poprzedniej wersji. Teraz do dyspozycji mieliśmy wodę, którą w każdej chwili mogliśmy użyć. Wszystko wyglądało całkiem przyzwoicie. Choć szczerze powiedziawszy nie byłem pewny czy przyda mi się to całe jezioro. Może znajdzie się odpowiednia strategia z tym żywiołem związana.. Wątpliwe. Obejrzałem raz jeszcze z czego mógłbym skorzystać i sam nie byłem pewny czy cokolwiek z tego miejsca mi się przyda do walki.. No nie ważne. Teraz pozostało mi poczekać na mojego przeciwnika jakim był Ryo Kiyoshi. Chłopak, a raczej mężczyzna, którego nie widziałem od bardzo dawna. Czyżby przeszedł do wyrzutków tak samo jak mój brat? Czy przypadkiem nie powinien być już ścigany tym bardziej, że pokazał się na turnieju? Nie ważne, nie moja sprawa.

Czekając tak na niego spojrzałem na trybuny. Nie widziałem tam mego brata, co było oczywiste. Mój klon z nim tam teraz rozmawia. Jak go odwołam, dowiem się w końcu co tam u niego słychać i czy kogoś po drodze spotkaliśmy. Trybuny były zapełniony, a niektórzy nawet wołali moje imię. Co jakoś mnie bardziej nie ruszało. Czarna opaska dawała im do zrozumienia, że będą mieli ciekawy pokaz.

Offline

 

#3 2013-09-07 21:59:18

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Akemi vs Ryo (p1)

     Dokoła wrzało z wielką mocą. Trybuny, zdające się być żywym morzem, falowały pośród ogólnego zamętu i tłoku, tworząc wspólnie kolorową, niemal abstrakcyjną chorągwie, pstrą w to blade, to znowu ciemniejsze twarze widzów. Ryo przypatrywał się temu z nutą podziwu, podobnego do tego, który udzielał się podczas oglądania dzieła malarskiego. Nie mógł wszak uwierzyć, że sam jest częścią całego zbiorowiska i już niedługo będzie mógł wyjść na arenę, aby stać się dlań apetycznym kąskiem. Już słyszał te zadowolone i podniecone jednocześnie szepty, wzbudzające pragnienie zobaczenia krwawej, bezlitosnej i niepowtarzalnej walki.
     Parszywe sępy.
     Nie wiedział nawet, czy ma się spieszyć. Wprawdzie jego imię zostało wyczytane, a arena, na której miał się zmierzyć, czekała w gotowości, wraz z zaserwowanym przeciwnikiem. Nie mniej, nie widział powodu, dlaczego miałby wskakiwać na wyznaczony teren z wywieszonym ozorem. Najpierw należało stworzyć wstępną, najmożliwiej głęboką, analizę.
     Arena była przedzielona na pół przez wodny kanał, zwieńczony w swoim środku obszerniejszym zbiornikiem, przypominającym rozległe oczko wodne, bądź pomniejsze jezioro. Ryo nie widział w tym szansy na atak, bądź jakiejkolwiek innej możliwości zdobycia przewagi. Uznał więc, że istnieje tylko jedyna ku temu szansa zaskoczenia i pragnął ją wykorzystać.
     Pole do walki było duże, rzekłbyś zbyt duże. Tak przynajmniej uważał Ryo, który swym jedynym, fioletowym okiem, skanował jego powierzchnie Ta zaś była nijaka... Grudzista i twarda, postrzępiona w drobne i większe kamienie, mogące sprawdzić na organizm bolesny uraz przy upadku. Nie wiedział jednak, czy pod spodem ziemia jest innego rodzaju, czy wciąż ciągnie się w głębiny w swej skałowatej, karłowatej formie. Zdająca się być miernym szczegółem informacja, dla Smoka Baigai zdawała się być dziwnie ważna.
     Znak pieczęci, skryty pod połacią płaszcza, rozbłysł lazurowym błyskiem, niewidocznym dla obcych oczu. Wraz z napływem jego jasności, rósł także ból, tępy i nieprzyjemny jak zawsze, chwytający trzewia swymi oślizgłymi mackami, chcącymi przejąć nad nimi kontrolę. Ale Ryo nie był kimś, kto oddaje się w ręce nieznanej mocy i potrafił panować nad katorżniczym, wzbudzającym mdłości, odczuciem.
     Zszedł na arenę, poznaczony na twarzy i odsłoniętych dłoniach czarnymi, absurdalnie po wywijanymi ślaczkami. Jedno, jedyne oko, zmieniło się; miast fioletowej, charakterystycznej dla Ryo tęczówki, widniała żółta, bardziej drapieżna, a sama twardówka pokryła się smolistą czernią.
     - Gotowym - powiedział niskim, podniesionym głosem, ponieważ znajdował się po drugiej stronie jeziora, mniej więcej w połowie przypadłej dla siebie części. Potem zaś rozpostarł ramiona i wzniósł je na wysokość, gdzie rozcapierzone dłonie sięgały bioder. - Graj muzyko!

Offline

 

#4 2013-09-07 23:00:38

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Akemi vs Ryo (p1)

Kolejna walka powoli zmierzała do rozpoczęcia. Najpierw miejsce na arenie zajął Akemi Kakukoro. Ocenił szybkim rzutem oka teren, na którym będzie dane mu walczyć i zwrócił swój wzrok w kierunku trybun. Napawał się widokiem tłumu, który śledził jego każdy, nawet najmniejszy ruch w tym momencie. Po chwili na miejsce dotarł również Ryo, który jednak był wyraźnie spóźniony. Hikari widząc i słysząc, że Wyrzutek jest gotowy machnęła szybko ręką mówiąc jednocześnie: - Zaczynajcie. Dała w ten sposób znak na rozpoczęcie kolejnej potyczki w grupie czarnych. Sama natomiast usunęła się w cień, by to Ci dwaj ninja byli w tym właśnie momencie głównymi aktorami, a nie ona.


   Kolejka:
Akemi - atakuje
Ryo - broni się

Offline

 

#5 2013-09-08 22:26:22

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Akemi vs Ryo (p1)

     Nie miałem innego wyjścia jak rozpocząć tą walkę jakoś inaczej niż zwykle. Nie narażałem siebie na kontakt z jego oczkiem. Wiedziałem, że może coś skrywać pod tym drugim.. To było pewne, a ja sam miałem sporą wiedzę na temat ukrywania swych oczu przed swym przeciwnikiem. Momentalnie skierowałem swój wzrok w ziemie, tuż pod mymi butami. Nie mogłem sobie pozwolić na zlekceważenie mojego przeciwnika..
     - Witaj Ryo.. - powiedziałem składając pieczęcie (159). Przed mną stało już pięć klonów, ja znów zabrałem się za kolejne znaki, które spowodowały moje zniknięcie. Co takiego się stało? Ryo mógł jedynie się domyślać, ponieważ za mych klonów nic, a nic nie mógł dostrzec. Niby proste, ale jednak sprawiające trochę kłopotu.
     Nie powiem, bawiłem się świetnie. Jednak teraz była kolej moich przeciwników. Oczywistym było, by dwa klony rozpoczęły ten sam ruch co poprzednim razem. Zaczęły biec (300 szybkości) i w momencie kiedy było między nimi tylko 10 metrów odstępu wbiły swe obie pięści w ziemie - razem cztery. Nie chciałem teraz ograniczać się tylko do dwóch, a bo po co? Mój przeciwnik oczywiście ma czas na unik, ale też mógł nie spodziewać się tego, że w tym samym momencie zaczną biec dwa pozostałe klony (300 szybkości). Kiedy łapy znalazły się tuż obok niego zaczęły swoją próbę oplecenia go. Przeciwnik nie mógł znać tego ruchu, chyba, że ktoś mu o nim opowiedział.
     Zabawa, zabawą, ale Ryo musi się rozprawić jeszcze z dwoma innymi klonami. Jeden z nich nie wyglądał na tego, który by chciał jedynie pogłaskać Kiyoshiego. Kiedy tylko znalazł się idealnie obok niego (nadal 300 szybkości), zaatakował go zadając potężny cios zewnętrzną częścią ręki.
     - Raigyaku Suihei! - wykrzyczał próbując zadać jak najbardziej potężny cios za pomocą tej techniki (siła 242). Drugi klon natomiast chciał wykorzystać chwilę zdezorientowania "smoka". Znalazł się tuż za nim (300 szybkości). Kiedy jednak ten uniknął poprzedni cios zadany przez pierwszego klona, drugi czekał łapiąc go w pasie i mocno przyciskając podniósł go do góry. Zamachnąwszy się, Ryo znalazł się nad jego głową. Kiedy był gotowy rzucił nim tak była jego głowa znalazła się w ziemi - Raigaa Bomu! - wykrzyczał wściekły klon.
     Wszystkie klony po wykonanych ruchach czekały na rezultaty. Te pierwsze trzymały mocno swe dłonie w gotowości, te drugie natomiast podobnie, choć stały w pozycji obronnej.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akemi (2013-09-09 18:58:52)

Offline

 

#6 2013-09-09 00:08:49

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Akemi vs Ryo (p1)

     Westchnął ciężko, samemu nie wiedząc z jakiego powodu. Po raz kolejny stanął na arenie, nie znając umiejętności swojego przeciwnika. Po raz kolejny jest zdany tylko i wyłącznie na swój instynkt i po raz kolejny pozostaje mu skorzystanie ze swych wyjątkowo obfitych zdolności taktycznych.
     Nigdy wcześniej nie widział Akemi'ego w akcji. Jego zdolności pozostawały dla Ryo jedną wielką niewiadomą, a samą specjalizację mógł wnioskować ze zwykłego gdybania. Samotnik wyglądał bowiem, jak istny mur, którego nie sforsowałby strzał z armaty. Wyglądał na kogoś, kto wie jak uderzyć w twarz i z nasyconym profesjonalizmem porachować kości. Taką osobę lepiej trzymać na dystans, jak najdalej od siebie, byleby tylko nie wejść w zwarcie. Ryo rzecz jasna nie czuł się bezbronny w starciu z Taijutsu, ale nie chciał mierzyć się w tym względzie z górą mięśni, szerszą niemal dwukrotnie od jego chudawej postury.
     Wzniósł swą brew, rozszerzył powiekę, widząc, jak przeciwnik rozpoczyna swe igrzyska w prawdziwym, mistrzowskim tempie. Stworzył cztery klony, zasłaniając prawdziwego siebie, a Kiyoshi już wtedy nie miał wątpliwości do czego ten manewr będzie służyć.
     Akemi chciał od siebie samego odwrócić uwagę i wykorzystał do tego podstawowe umiejętności, które w tym wypadku zupełnie wystarczały. Ryo pozostało się domyślać, że on sam zniknął pod ziemią, aby w odpowiednim momencie wyjść na powierzchnie, zadając ostateczny, definitywny cios. W głowie wciąż słyszał podniecone szepty widzów, zszokowanych najszybszym pojedynkiem gigantów, jaki kiedykolwiek widzieli. Ninja z Airando rozłożył swojego rywala w zaledwie kilka sekund i była to jedna z huczniejszych wieści, zaraz po tej o samobójstwie dziewczyny z klanu Senju.
     Gdy widział biegnącą w jego stronę zgraję, Smok z Baigai nie myślał nawet stać bezczynnie i patrzeć, jak czwórka kopii otoczy go, rozpoczynając śmiercionośny taniec, gdy sam Akemi wyjawi się w ostatniej chwili, łamiąc Ryo jak byle drzazgę.
     Jego niedoczekanie.
     Posiadał wystarczającą umiejętność reakcji, aby widzieć, jak przeciwnicy się zbliżają. Kiedy tylko znaleźli się w granicy 35 metrów, złożył jedną, jedyną pieczęć tygrysa (szyb. skł. pieczęci: 336) i wzbił się w powietrze (szybkość: 260), wydmuchując w międzyczasie niesamowicie sprężone, śmiercionośne powietrze (siła ninjutsu: 498)
     - Fuuton: Atsugai! - zawołał, wykorzystując w pełni potencjał dzielącej odległości. Wypluwany wiatr, zdawał się być zbyt potężny, aby zwykłe Kage Bunshiny mogły przetrwać jego ciśnienie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Ostatnio edytowany przez Ryo (2013-09-09 17:32:25)

Offline

 

#7 2013-09-09 21:26:57

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Akemi vs Ryo (p1)

Pojedynek mozolnie zaczął się rozkręcać. Akemi stworzył przed klonów przed sobą tym samym całkowicie znikając z pola widzenia przeciwnika i po rozbiegnięciu się replik zniknął również z miejsca, gdzie wcześniej stał. Ciężko stwierdzić gdzie teraz się znajdował. Podobizny Samotnika szarżowały na Wyrzutka z zawrotną prędkością jak na zwykłego ninja. Mimo to Ryo zdążył w porę zareagować i złożył pieczęci, następnie wyskoczyć wysoko oraz zniszczyć je wszystkie przy pomocy ogromnej ilości powietrza pod dużym ciśnieniem. W ten sposób poradził sobie z pierwszym poważniejszym atakiem ze strony oponenta i teraz sam prawdopodobnie planował swój atak.


Kolejka:
Ryo - atakuje
Akemi - broni się

Offline

 

#8 2013-09-10 21:56:52

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Akemi vs Ryo (p1)

     Sprężone powietrze, pod postacią śmiercionośnej kuli, bez większej fatygi zmiotło zgraje klonów Akemi’ego, chcących już z samego początku narobić bałaganu, dzięki ciekawym umiejętnościom klanowym. Niestety, nim zdążyli wykonać jakikolwiek atak, pożegnali się ze swoją chwilową, ulotną egzystencją, a sam ich egzekutor, będący jeszcze w powietrzu, począł kontynuować to, co napoczął.
     Wyrzucił swą prawą rękę do przodu, a palce dłoni rozpostarł w postać, przypominającą palczastego pająka. Błysło zielone, oślepiające światło, zdające się zewsząd otaczać Jednookiego.
     Był już gotowy.
     - Shouton! Hashou Kouryuu!
     Stał na kryształowym, dostojnym smoku (szybkość tworzenia kryształu 298), łypiącym z góry na roztaczający się dokoła szpaler stadionu. Paszcze miał rozdziawioną, prezentującą szeregi, szpicowanych, nierównych kłów, wyglądających na gotowe do rozczłonkowania każdego Jerzego*, chcącego rzucić się na ich pastwę. Sam jeździec zaś, nie myślał nawet spocząć, o czym świadczyły jego obie dłonie, składające się w błyskawicznym tempie w dwie, nienagannie odwzorcowane pieczęci - Węża i Tygrysa (szyb. skł. pieczęci: 336). Chwilę potem, miejsce, gdzie jeszcze niedawno stał Kiyoshi,  zostało poddane znacznej deformacji.
     - Doton! Yomi Numa!
     Bagno rozlało się na wszystkie strony, a z każdą chwilą stawało się co raz głębsze i bardziej rozległe (trzecia opcja, największe). Sam Ryo, zawieszony w powietrzu na swoim smoku w pułapie 40 metrów, oczekiwał na reakcje przeciwnika. Wiedział doskonale, że dzięki błotu, uniemożliwił wrogowi wyjście na zewsząd w tymże obrębie, a samo wejście na brązowe połacie, groziło błyskawicznym utonięciem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Offline

 

#9 2013-09-10 22:13:27

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Akemi vs Ryo (p1)

Wyglądało na to, że walka tak naprawdę dopiero się rozpoczęła i przed nami jeszcze długi, pasjonujący pojedynek. Los chciał, że stało się jednak inaczej. Ryo, po tym jak zniszczył wszystkie klony Samotnika przy pomocy potężnej techniki, zachwiał się delikatnie, następnie dał dwa niepewne kroki do przodu. Później padł twarzą na ziemię jak kłoda zbierając przy tym wszystkie możliwe drobiny kurzu w pobliżu. Wyglądało to naprawdę niepokojąco, dlatego też momentalnie przy nim pojawił się sędzia, który od razu zajął się Wyrzutkiem. Sprawdził w pierwszej kolejności czy ninja jest przytomny i jego puls (okazało się, że zemdlał). Następnie powiedział kończąc walkę i zabierając Ryo do szatni: - Walka została zakończona. Zwycięża Akemi Kakukoro.

[z/t Ryo ---> Szatnia uczestników]

Offline

 

#10 2013-09-10 23:30:06

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Akemi vs Ryo (p1)

     W pewnym momencie czułem, że mój plan może się udać. Wiedziałem doskonale co i jak mam zrobić. Może po prostu byłem zbyt pewny siebie? Sam nie wiem, nie potrafię dobrze tego zinterpretować. W głębi serca wierzyłem, że moim klonom uda się obezwładnić przeciwnika. Znałem swoje umiejętności i fakt, że rzadko mnie zawodzą.
     Nagle puff.. Usłyszałem ten świst, który oznaczał zniknięcie moich klonów. A to pech, będę musiał rozegrać to inaczej. Choć do końca mój poprzedni plan też się nie zmienił. Czekałem w ukryciu na odpowiedni moment. Ta presja trochę mnie dobijała, ale cóż tu zrobić kiedy nie jest się pewnym swojego planu, jak i tego, że ma się szanse z tym przeciwnikiem.
     Nagle usłyszałem nawoływanie, a raczej słowa, która spowodowały zdziwienie na mojej twarzy "Walka została zakończona. Zwycięża Akemi Kakukoro." Co się właśnie stało? Zaczęło pytać sam siebie? Nie, to na pewno nie jest żadne genjutsu, po za tym Ryo nie zdołał by w tak krótkim czasie "udać głos" sędziego. Nie mam innego wyjścia muszę wyjść.
     - Co jest do.. - powiedziałem pod nosem wychodząc z ziemi trochę zalany potem. Widziałem jak mój przeciwnik leżał na "deskach". Właśnie wygrałem pojedynek bez większej straty chakry. Nie mam po co teraz interesować się co dokładnie się stało z nim. Czas ruszyć na trybuny, muszę dowiedzieć się kim jest mój następny przeciwnik.

z/t -» Arena turniejowa -» Trybuny

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.jabole.pun.pl www.life-of-shinobi.pun.pl www.anubar.pun.pl www.san-news.pun.pl www.zaradnych.pun.pl