Ogłoszenie


#81 2015-08-30 17:50:13

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Czerwonowłosy puścił mimochodem słowa blondyneczki, która zapewne nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Dziesiątki napiętych cięciw, dzierżących strzały, raczej nie były najlepszymi kompanami do tego typu rozmów. Wiedział to nawet on, którego ignorancja z reguły sięgała poziomów niezwykle wysokich. No cóż, widocznie trafił na osobę stanowiącą dla niego w tej kategorii zagrożenie.
   Ozwał się głos Pana Lidera, który, nie licząc wplatanych w wypowiedź wyzwisk, nawoływał strażników do zachowania zdrowego rozsądku i lepszego potraktowania tych, którzy przybywali im z pomocą. W jego przemowie dostrzegł dziwną troskę. Miał wrażenie, że ma on na myśli nie tylko całą grupę, ale i każdego z osobna. Ukrył zdziwienie za niewzruszoną maską, spod której spoglądał na lidera klanu, w jaki wcielił się na kilka chwil, przynajmniej na czas wojny. Mężczyzna nie mógł go znać, a mimo to walczył w jego obronie. Na razie słowem, jednak chłopak nie mógł wyzbyć się wrażenia, że jeżeli nadeszłaby taka konieczność, nie wahałby się z użyciem siły.
   Do trwającego w patowej sytuacji towarzystwa dołączyła harda kobieta, która zakomenderowała rozejm. Wezwała do siebie nie tylko lud Chikai, ale również klan Kiyoshich. Adatte zerknął w stronę, gdzie wcześniej dostrzegł kopułę. A więc to jest ten sławny ród z zachodu, który ujarzmił moc tworzenia kryształów. Gdyby nie to, że sam (o dziwo) potrafił posługiwać się Mokutonem, może i by im zazdrościł. Uznał jednak, że mieć takiego sojusznika, z którym stanie się ramię w ramię do walki, to skarb.
   Ruszył za panią pochodzącą z klanu sąsiadów, Ayatsuri, roztrzaskując utworzoną wcześniej, drewnianą zaporę, w drobny mak. Rad był, że żaden z łuków nie wypuścił strzały. Co prawda z założenia wyrastająca z ziemi forma miała ich obronić przed ewentualnym atakiem, jednak Uzumaki sam nie ufał swoim możliwością. Mogło się przecież okazać, że drewno jedynie wyglądało okazale, podczas gdy łamało się przy mocniejszym podmuchu wiatru niczym sucha gałąź.
   - Od wielu lat podróżuję po świecie. W rodzinne strony przygnała mnie wieść o śmierci matki - zdecydował się odpowiedzieć Yukinie, karmiąc ją kłamstwami. No tak, ta jego nazbyt ostrożna natura. A przecież obiecał sobie, że odnajdzie tu towarzyszy na przyszłe lata! Takich, którzy pomogą mu stać się silniejszym, dostać do jednej z elitarnych jednostek klanu, by stamtąd kontynuować poszukiwania osoby jego ojca. No cóż, gratulacje Adatte, teraz będziesz musiał pielęgnować to kłamstwo.
   Nie minęła dłuższa chwila, kiedy dowlekli się do miejsca zebrania. Tam natknęli się na jakiegoś znajomka pani Eri, który okazał się być kolejną szychą. Co on tu do cholery robił? Przecież każdy z nich mógłby go sprzątnąć jednym ciosem. Tym bardziej, jeżeli wyszłoby na jaw, że nie ma praktycznie nic wspólnego z rodem chroniących ziem Chikai...
   Padały kolejne pytania, kiedy Adatte rozpłynął się we wspomnieniach. Choć, w istocie, zapewne zainteresowałby się tym, co sojusznicy z Baigai mieliby do powiedzenia, niezauważenie ich słowa rozpłynęły się, tracąc na wyrazistości.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

   - On tu dowodzi! - Zakrzyknął nagle łysy Teriju, wskazując na Taro. Wyrwał Uzumakiego z odrętwienia.
   Taro poczerwieniał, nieznacznie kłaniając się. - Z całym szacunkiem, jednak według mnie, jeżeli sama głowa klanu Senju zaszczyciła nas swoją obecnością, to on powinien pełnić zwierzchnictwo. Już spieszę z tłumaczeniem. Ta dwójka tutaj - wskazał na Teriju i Yanę. - To wojownicy na średni dystans. Wykorzystują element drewna, aby wspomóc swoje umiejętności walki wręcz. Satori natomiast jest doskonałym zwiadowcą i preferuje walkę na większe dystanse. Ja z kolei pomagam im w razie kłopotów, jako medyk niskiej klasy. Głównie raczej zajmuję się ubezpieczaniem tyłów i skrzydeł. Ten natomiast... - zamilkł. Jego dłoń wskazywała teraz Adatte, jednak mężczyzna nie mógł powiedzieć zbyt wiele na jego temat.
   Uzumaki przełknął ślinę. Czuł na sobie spojrzenia innych. Poczuł się, jak uwięzione w pułapce dzikie zwierzę.
   - Od kiedy opuściłem akademię, sporo podróżowałem, toteż i nie posiadam jeszcze zbyt licznych atutów bojowych. Liczę jednak na to, że i dla mnie znajdzie się jakieś zadanie.
   Przynajmniej w tej jednej kwestii postanowił być szczery. Może i był ignorantem, jednak nie było mu jeszcze tak spieszno na tamten świat. Preferował zatem przedstawić swe umiejętności takimi, jakimi faktycznie były.
   - A to jest Yuki i teraz powie kilka słów o sobie - dodał szybko, starając się przenieść uwagę tłumu na kogo innego.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2015-08-30 22:03:52)

Offline

 

#82 2015-08-30 20:09:40

Yukina

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-11-02
Posty: 383
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Weteranka
Płeć: Kobieta
Wiek: 19 lat

Re: Jezioro pamięci

Chwila oddechu, niepewne spojrzenie i napięte cięciwy. Patrzyłam z lekką obawą jak większość strzał jest skierowana właśnie w moim kierunku. Czyżbym to tutaj miała stracić życie? Cofnęłam się o krok, następnie popatrzyłam na sojuszników. Trochę dziwne zostać zabitym, działając po tej samej stronie. Może.. dołączenie do tej wielkiej bitwy było błędem? Złapałam za pierwszego lepszego kunaia i czekałam, aż w końcu nas zaatakują. Jak się okazało, stało się zupełnie inaczej. Strzały zostały lekko opuszczone dzięki tworowi czerwonowłosego, jednakże po młodych ludziach było widać, iż wciąż nam nie ufają. Chciałam im zademonstrować swoje drewno, lecz za nim zdążyłam cokolwiek zrobić, wtrącił się Lider, którego słowa nam nie pomogły. Po wybuchu w kryształową kopułę, zrobiło się jeszcze goręcej, gdyż nasze życie znowu wisiało na włosku. Dopiero uratowała nas kobieta z klanu Ayatsuri, każąca pozostałym do nas nie strzelać. Odetchnęłam głęboko, gdyż nie spodziewałam się, iż naprawdę przeżyje. Czyżby, jednak mój wybór był mądry? Taka niedoświadczona, pchająca się do najsilniejszych ninja. Westchnęłam, po czym pochyliłam lekko głowę. Swojego kunaia schowałam z powrotem do torby, a swoje kroki skierowałam w stronę obozu.
     Otoczenie wyglądało zaskakująco. Namioty, budynki normalnie jakbym trafiła do jakiegoś małego miasteczka, niż do obozu sojuszników Hi no Kuni. Zaczęłam się rozglądać, jednocześnie uważnie słuchając tego, co mówi Adatte. W końcu, udało mu się odpowiedzieć na moje pytanie, jednakże nie było ono zadowalające. Czyżbym mu nie ufała? Jak najbardziej, gdyż pomimo, iż posiadał klanowe KG to nie mogłam mu powierzyć całego swojego życia. Mieliśmy współpracować, lecz do tego potrzebowałam bliższego kontaktu.
- Yhym. Samotnie podróżujesz? Zagadnęłam go, po czym stanęłam w miejscu. Dotarliśmy do miejsca, gdzie przesiadywał Generał. Jako, że mieliśmy jeszcze innych sojuszników to nie zaskoczył mnie widok innych ludzi. Umm.. czyżby to oni byli z klanu Kiyoshi? Ciekawe jak bardzo są silni. Nieco się zamyśliłam, po czym posłuchałam o ciekawej sytuacji ze szpiegiem. W takim razie wróg nie śpi, w dodatku mają parę informacji na nasz temat. Ech, będzie trzeba szybko działać, kto wie czy przypadkiem teraz nie zamierzają zaatakować.
     Kolejne wyjaśnienia, przedstawienia i na koniec sprawdzanie umiejętności nowo przybyłych. Jako, iż byłam w tym gronie, niestety musiałam podzielić się swoimi talentami, których praktycznie nie rozwinęłam. Posłuchałam tego, co mają inni do powiedzenia, po czym spojrzałam w kierunku Taro, który z naszego towarzystwa chyba jako jedyny był medykiem. Raczej dobrze pomyślałam, że chłopaka będzie trzeba za wszelką cenę chronić, inaczej zespół stanowczo na tym ucierpi. Jak wiadomo medyk gra ważną rolę na tego typu wydarzeniach. Po pierwsze to właśnie on leczy rannych ludzi i to nie raz od niego będzie uwarunkowane nasze życie.
     W końcu przyszła kolej na mnie, gdyż stojąc nieco bardziej z boku musiał mnie wydać Adatte, który najwidoczniej nie zniósł presji jaką na niego położyli zgromadzeni.
- Konichiwa, nazywam się Yuki Senju. Moje umiejętności opierają się na walce kataną oraz technikach z żywiołu Doton. Co do KG to mam aktywowane, lecz w boju rzadko używam. Powiedziałam zwięźle, nie owijając zbytnio w bawełnę. Dodatkowe przywitanie się było dowodem szacunku, jakim darzyłam zebrane tu osoby. Jeszcze wypadałoby dodać, coś od siebie,  więc postarałam się na wypowiedzenie tych paru słów.
- Mam nadzieję, że się do czegoś będę mogła przydać - dodałam z uśmiechem, czekając na dalsze instrukcje.


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8tu1z9vnk1r922azo1_500.gif

Offline

 

#83 2015-08-30 20:20:41

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Białowłosy ponownie był w ruchu, tym razem zmierzając ku północnej bramie obozu Gorących Źródeł. Mając w pamięci, że wrogi ostrzał mógł stanowić jedynie rodzaj zasadzki, Samotnik nie pędził już tak gwałtownie jak wcześniej. Kroki stawiał szybko, ale pewnie, by w każdej chwili móc odpowiedzieć na ewentualną ofensywę. W jego świadomości głęboko zakorzeniła się informacja, że na najmniejsze błędy nie ma teraz miejsca. Chwila nieuwagi może oznaczać koniec; mrugnięcia przesądzają o wyniku walki, a sekundy zawahania o życiu towarzyszy. Niewielu potrafi znieść takie nagromadzenie stresu, nawet pośród żołnierzy. Część z pewnością już postradała zmysły, bądź uciekła w panice.
   Ayatane był w swoim żywiole. Serce waliło mu jak młot. Adrenalina niemalże rozpierała go od środka. Yuki prawie stracił nad sobą kontrolę; chciał rozłożyć ramiona, wziąć głęboki wdech przepełnionego rządzą mordu powietrza i zaśmiać się głośno w euforii. Oczami wyobraźni widział, jak otulają go pomarańczowe płomienie, gdy staje na stercie zwłok swych wrogów. Poza nim, martwymi wrogami i oceanem ognia nie istniało nic.
   Trwało to tylko ułamek sekundy. Twarz Samotnika nie zmieniła wyrazu ani odrobinę; oczy powieki nie uniosły się nawet o milimetr, podobnie kąciki ust. Nikt nie wiedział co dzieje się wewnątrz Ayatane, nikt nie mógł wiedzieć. On sam ledwo pojmował swoje uczucia. Na początku próbował z nimi walczyć, odganiał mordercze myśli, bał się ich. Teraz jednak to one dawały mu siłę, pozwalając utrzymać się niemal w każdej sytuacji. Białowłosy zmieniał się w przerażający sposób, samemu tego nie dostrzegając...

     Wcześniej, podczas procesu wydawania rozkazów, Yuki cały czas milczał. Jego wzrok śledził kolejne osoby, przychodzące do oraz wychodzące z obozu. Swoją drogą, do towarzystwa w międzyczasie dołączyły kolejne znajome twarze. Miyaguchi, Yoh i zamaskowany Matsuo stali obok postaci lidera, każdy wyczekując na polecenia. Te usłyszeli najpierw od czarnowłosej kobiety, choć nie skierowane bezpośrednio do nich. Przemowa Setsuny Uchiha z każdym słowem nabierała energii, jednocześnie z głośnością. Ayatane uśmiechnął się lekko, gdy przywódczyni czerwonych niemal wykrzyczała ostatnie zdanie. Chłopak wyobraził sobie, jak liderka wywołuje falę uderzeniową, wywracając wszystkich w namiocie na łopatki. No może nie licząc Yoha. Tak czy inaczej, Yuki dopiero po chwili zorientował się, że przybrał postawę gotową do odparcia ciosu, co jeszcze bardziej go rozbawiło. Wtem jednak głos zabrał Ichuza i białowłosy natychmiast spoważniał. Polecenie było krótkie i zwięzłe - wspomóc północną bramę. Do zespołu został przydzielony również czerwonowłosy Sabaku, na co Aya zareagował zadowoleniem. Cieszył go fakt, że będzie miał okazję do walki ramię w ramię z innym Samotnikiem, a nie tylko wojownikami Uchiha.

      W tym momencie Yuki dotarł już na tyle blisko celu, by móc dostrzec światło karmazynowych płomieni, pochodzące z wstrzelonych wcześniej strzał. Bohater odgarnął włosy na tył głowy, w celu uniknięcia ewentualnych komplikacji. Kilkanaście sekund wstecz pozwolił wyprzedzić się posiadaczom Sharingana i sam zajął pozycję nieco z tyłu, by móc razić przeciwników na swój ulubiony dystans. Nie wiedział na co dokładnie ma się przygotować, lecz na wszelki wypadek wyciągną prawicę nieco przed siebie, dzięki czemu ograniczał zbędne ruchy do minimum, w wypadku obrony.


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#84 2015-08-30 23:19:00

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

Pole walki



    Pierwsza salwa dotarła do ziemi, jednak w wyniku silnego wiatru tylko nieliczne trafiły w ogrodzenie, wzniecając zdecydowanie mniejszy ogień niż można by się spodziewać. Większość wylądowała znacznie z boku podpalając trawę co też mogłoby niebezpieczne, jednak zdecydowanie efekt był mizerny jak na taki atak. Łucznicy nie wydawali się być jednak w najmniejszym stopniu zawiedzeni, wyglądało na to, że wszystko idzie zgodnie z planem, a pierwszy strzał służył właśnie po to aby przy drugim wziąć poprawkę na wiatr. Ponownie strzały opuściły kołczany, tym razem podążając ku właściwemu celowi.
- Porzucić pochodnię, odwrót! - zabrzmiał głos oficera, który z niepokojem przyglądał się zgrai pędzącej na spotkanie z jego odziałem, wyróżniała się w nim zwłaszcza trójka ninja z klanu Yuki która wyraźnie wyprzedzała resztę. Okazało się bowiem, że Akemi wybierając 5  "najbardziej doświadczonych" ninja z klanu Yuki wziął ze sobą po prostu wszystkich śniegusków zgromadzonych w obozie z wyjątkiem Ayatane, który z pewnością zaliczał się do najbardziej doświadczonych ninja z klanu jednak zdecydował się pozostać przy Ichuzie. O obecności samego zastępcy lidera samotników, oddział zdał sobie sprawę dopiero gdy z powietrza spadł na nich jego klon. - Rozproszyć się, unikać konfrontacji.. dalsze słowa zostały zagłuszone przez serię 5  wybuchów następujących po sobie. O dziwo pierwszy wybuch nastąpił zanim jeszcze, którakolwiek z kul Akemiego zdołała wylądować. To klon wybuchł, a raczej jego najbliższy cel, zabierając klona ze sobą. Oczywiście nie obyło się bez start, klon zdążył porazić kilkanaście osób, które zniknęły wraz z nim w eksplozji. Następne eksplozję były coraz mniej skuteczne na skutek rozproszenia się łuczników. W ich wyniku dosłownie zniknęło ze świata żywych blisko 30 żołnierzy kraju ognia, prawie drugie tyle odniosło rany i to do nich właśnie po chwili dotarły wilki, stado śnieżnych wilków stworzone przez samotników bez litości rozszarpywało rannych na strzępy. Oddziały ognia nie starały się nawet odpowiadać na atak , jak najszybciej wycofując się do rzeki. Z ust obrońców wydarł się okrzyk tryumfu, mimo, że żaden z nich nie musiał zabrudzić swojej broni krwią odparli atak przy pomocy 4 samotników. Teraz jednak każdy z nich starał się wyglądać strasznie i potrząsał swoją bronią jakby przed chwilą przy jej pomocy zabijał żołnierzy ognia.

Obóz ognia.



    Yunoichi spojrzał na posła wyrzutków ze wzrokiem z dużą dozą pogardy. Spojrzenie zdawało się wytykać posłowi to, że jest cywilem, ba nie zwykłym cywilem, politykiem, dyplomatą. Człowiekiem, który walczy za pomocą słowa, nigdy nie narażającym się, za to bez skrupułów wykorzystujących innych. Ten człowiek nie miał pojęcia o wojnie, a vice generał kraju ognia nie zamierzał tracić czasu aby wszystko mu tłumaczyć, mimo wszystko musiał.
- Czy mam do czynienia z wielkim generałem, który wie jak się wygrywa każdą bitwę czy posłem z kraju wyrzutków - powiedział wyraźnie zirytowany, zaś gdy wymieniał tytuł posła wcale nie zabrzmiało to jak tytuł. - Kiedy zadaję jakieś pytanie to mam ku temu powody i oczekuję odpowiedzi. Znasz 5 zasad prowadzenia zwycięskiej wojny? Zapewne nie i to dlatego ja dowodzę wojskiem, a ty jesteś posłem. Umiejętne wykorzystanie czasu i przestrzeni to podstawy mojej sztuki. Po co mam tu przyprowadzać wyrzutków jeżeli mogą okazać się bardziej potrzebni tam gdzie są? Być może mogą zaskoczyć przeciwnika, być może jesteście w położeniu, który umożliwi atak na tyłu wroga. Być może zaoszczędzimy czasu jeżeli to ktoś od nas uda się do wyrzutków? Nie wiem nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie ponieważ nie wiem gdzie znajdują się twoi bracia. Być może znajdują się na terenie, który zaminowaliśmy notkami i czeka ich zagłada? Być może właśnie teraz są myleni z wrogiem co może prowadzi do ich unicestwienia? - zamilkł na chwilę aby podkreślić swoje słowa i dać je przemyśleć swojemu rozmówcy, a może sam myślał nad słowami posła. - Nie mogę zagwarantować tego o co prosisz, nie mogę z góry gwarantować poparcia nie wiedząc co planujecie. Nie sądzę tęż aby społeczeństwo kraju ognia przyjęło takie rozwiązanie, wywodzicie się w końcu właśnie stąd, jesteście uciekinierami z kraju ognia, potomkami zdrajców. Nie wykluczone jednak, że wasza pomoc może być odebrana pozytywnie jako akt pokuty za dawne zdrady.  Nie patrz tak na mnie wbrew wszystkiemu macie więcej do zyskania podczas tej wojny. Uchiha zostali wygnani z kraju burz, więc ich wytępienie podczas wojny może być jedynie odebrane pozytywnie przez ich władze. Co do samotników to są tutaj nasz wywiad potwierdził obecność ich najwyższych władz.  Wygrana nad nimi zapewni wam tylko lepszą pozycję, być może nawet zaczniecie otrzymywać więcej zleceń w końcu kto zatrudni przegranych? Co zaś się bijuu tyczy to są bajki. Czy ja wyglądam na mistrzu 6 ścieżek? Te bestie to zwykła legenda, bajka utworzona aby straszyć głupców. Przyznam, że ostatnio po obozie krążą niepokojące plotki, ale to tylko przestraszeni idioci, bojący się prawdziwej wojny i usprawiedliwiający swój strach. Nie należy przejmować się głupcami.
Mogę Ci jednak zaoferować podobny układ jaki uzyskał klan Ayatsuri. Gwarancję zwolnienia z cła w przypadku handlu przez nasze porty, także ten zdobyty niedawno właśnie w tej prowincji kraju ognia. Oraz indywidualne nagrody 100 ryo za każdego zabitego żołnierza wroga, 1000 ryo za ninja oraz 50 tysięcy ryo za przywódców Ichuze Futago,  Akemiego Kakukoro oraz tą kobietę Uchiha. Oczywiście niezbędne, będą dowody. Mamy medyka, który jest w stanie to rozpoznać po małych fragmentach ciała, popularne są palce.
- oświadczył z uśmiechem, rozpinając koszulę z wysokim kołnierzem pod którą znajdował się naszyjnik z dwudziestu ludzkich palców i uważnie przyglądając się jakie wrażenie to tworzy na pośle.- Umowa stoi?

    Generał ze stoickim spokojem przyjmował wytłumaczenia przedstawicieli klanu Kiyoshi jego wyraz twarzy nie zmieniał się przez cały czas trwania wypowiedzi poszczególnych członków kryształowego klanu. Opowieść członków klanu była jednak dość chaotyczna i nie przedstawiała pełnego obrazu sytuacji, skinał więc ręką na mężczyznę z klanu Ayatsurii. Ten zareagował natychmiast wyglądała na to, że miał sporo respektu do generała, po chwili wyszeptał mu do ucha swoją wersję opowieści, wyglądała not, że nie był w stanie jej zbytnio podkoloryzować, bo wystarczyło jedno znaczące spojrzenie dowódcy i cały stał się biały jak papier. Następnie to samo surowe spojrzenie padła na młodego Kimariego.
- Młodzieńce chcesz mi powiedzieć, że mieliście pewności z kim macie do czynienia i komu możecie zaufać, mimo to przyszliście tutaj jak świnie na rzeź w ślad za tą samą osobą, która was poinformowała o szpiegu? Czy w takim wypadku nie powinniście pochwycić go również i dopiero po przyjściu tutaj upewnić się, że można go uwolnić? Przemyśl lepiej swoje słowa, gdyż dla mnie pozbawione są one sensu. - następnie zmierzył wzrokiem Ayamaru - Może lepiej było pozwolić wam zginąć aby pochwycić szpiega, nie wiemy jakie informacje posiadała i czego chciała ta dziewczyna i już się tego nie dowiemy. Informacje mogą być cenniejsze niż 8 żywotów, mogą nas kosztować setki, a może nawet tysiące istnień. Potrafię zrozumieć twoją motywację, jednak nie potrafię zrozumieć twoich działań. Utworzyłeś wyjście z waszej, ale i  jej pułapki w miejscu najgorzej zdolnym do obrony. Mieliście wyraźną przewagę liczebną mogliście to wykorzystać. Czy nie możliwe było wydostanie się w inny sposób. Choćby pod ziemią z opowieści wynika, że umiesz się pod nią przemieszczać, Ukształtowanie terenu nie jest wyczuwalne przez sensorów, ponadto takie wyjście można by łatwo obronić. Czy nie dało się stworzyć drugiej kopuły która oddzieliła by was od trucizny. Zapewne nawet sobie nie wyobrażam do czego tak na prawdę jesteście zdolni, ale nawet słysząc to co usłyszałem widzę lepsze wyjścia. - odwrócił się tyłem do zgromadzanych i przeszedł trzy kroki, przeciągając palcem po swojej bliźnie, wyraźnie zastanawiał się co zrobić z Kiyoshimi. Naglę odezwał się odwracając, najwyraźniej podjął decyzję. - Masanobu-san ufasz mu? - spytał wskazując na Ayamaru.
- Tak Raidenie, powierzyłbym mu swoje życie to prawdziwa elita naszego klanu.
- A jednak chcesz mi wmówić, że nie zauważyliście szpiega, który podążał bóg wie ile waszym śladem?
- Starzeję się moje zmysły nie są już takie bystre jak kiedyś, oni są wciąż młodzi, wciąż się uczą, nawet elita ma braki.
- Dobrze więc ufam Ci, ufam tak samo jak generałowi Gamatowi, który jako szeregowca posyłał mnie w bój w wojnie mistrzem by później zdradzić przed ostateczną potyczką, to właśnie w wojnie przeciwko niemu zdobyłem tą bliznę. Nie Kiyoshi potrzebuje od was więcej, nie powtórzę błędów z młodości. Masanobu zostaniesz ze mną, będziesz tutaj gościem. Twoje doświadczenie przyda się w namiocie dowodzenia, a twoje starcze ciało będzie miało okazję odpocząć. Pozostali zaś stworzą oddział do najniebezpieczniejszej roboty, komu przekazujesz dowodzenie?
- Ayamaru, tak jak wspomnąłem to elita naszego klanu - radny musiał zdawać sobie sprawę, że właśnie został zakładnikiem w rękach kraju ognia, nie wahał się jednak ani chwili. W końcu od pomocy lekarskiej zależało los wielu jego bliskich, a za bliskich uważał każdego Kiyoshiego. W dodatku nie zdziwił się nawet gdy generał bez pytania wiedział, że to on przewodzi. Wyglądało na to, że faktycznie łączyła ich wspólna przeszłość.
- Dobrze więc, niech tak będzie, w końcu to po części twoja wina. Ich życie będzie w twoich rękach, jednak to by było za prostę. Twoje życie, będzie w moich. Eri jesteś w stanie wykonać pieczęć?- zwrócił się do kobiety która wyglądała na nieco zaskoczona pytaniem , ale potwierdziła pewnym  skinięciem głowy. Wytłumacz mu moje warunki, pamiętajcie że medycy wciąż mogą zostać odwołani
- Nakładanie pieczęci zajmie godzinę, po tym jak będzie nałożona wybuchniesz, nie od razu, może nawet w ogóle. Jednak gdy skończy Ci się chakra automatycznie się aktywuję niszcząc wszystko w promieniu  6 metrów wokół Ciebie. Oczywiście ja mogę ją aktywawać w każdej chwili, gdy nie spodoba nam się twoje zachowanie.
- To nie będzie konieczne, to ja dowodziłem oddziałem podczas tego wydarzenia, jeżeli czyjakolwiek postawa budzi wątpliwości to właśnie moja.
- On albo wracacie do domu, a nasi medycy do naszego, twój wybór Ayamaru Kiyoshi. Kto wie jak dobrze się spiszecie może nawet pozwolę wam ubiegać się o nagrody. - powiedział porzucając  Kiyoshich. Tym razem swoje spojrzenie skupił na Senju, którzy dopiero co się przedstawiali, prezentując swoje niskie raczej właściwości bojowe.
- Więc po to tu jesteś, Mamoru-san? Wiele o tobie słyszałem, muszę przyznać że trzeba mieć stalowe nerwy aby odmówić pomocy lordowi, na którego ziemiach się mieszka. Nie podejmujesz dowodzenia, więc nie przysłałeś ich tutaj. Żółtodzioby odpowiedziały na wezwanie lorda, nie wiedząc że jesteś temu przeciwny? Czy pozostała dwójka jest lepsza? Czy nie lepiej byłoby tu przybyć całym klanem, pomyśl nad tym gdy będzie po wszystkim, pomyśl ile żyć mogłeś ocalić. - ponownie przejechał ręką po swojej bliźnie, znak że się zastanawia. Po chwili wreszcie podjął w zupełnie innym tonem, jakby wreszcie zdał sobie sprawę, że mówi do sojuszników.- Mniejsza o wasze umiejętności, rad jestem, że klan Senju zjawił się w moim obozie. Jesteście symbolem tego kraju. Jeżeli plan ułożony wspólnie z Eri się powiedzie wkrótce przystąpimy do ostatecznej ofensywy. Pragnę was widzieć w pierwszej lini, miażdżących przeciwników. Dla Senju specjalna stawka tysiąc Ryo za każdego zabitego ninje, dwa za uchihe, za każdego z ich dowódców 50 tysięcy ryo. Mam nadzieję, że wszyscy spotkamy się tutaj gdy ta wojna się skończy, a wy rozpowiecie o hojności lorda wśród braci i sióstr. Na razie jednak możecie odpoczywać, wezwę was gdy będziecie do czegoś potrzebni. Widzicie tą flagę? - Wskazał na tą najbardziej po prawej. - Gdy będziecie potrzebni zwinę ją, wtedy powinniście tu przybyć. Aha jeszcze nim odejdziecie potrzebujecie opasek. - odsłonił swój nadgarstek, na którym miał opaskę, ją również przesunął pod nią zaś był charakterystyczny znak odmalowany na skórze atramentem. Po chwili jeden z przybocznych przyniósł identyczne opaski dla przybyłych ninja. - Nie mamy odpowiedniej liczby sensorów, a odkąd zobaczyłem ninja, który zmienił swój wygląd , stałem się niezwykle nieufny. Opaski są nasączone atramentem, zostawiają znak na skórze, łatwo go zmyć. Nie można się zmienić w coś czego się nie wie.

Wyrzutki


    Ciepła krew spływała po dłoni Yoshiro, chłopak jednak starał się tym nie przejmować. Zapewnę pod wpływem adrenaliny zarówno krwawienie jak i ból nie wydawał się problemem. Postanowił skupić się na polecaniach wydanych przez lidera organizacji, mimo wyraźnych wątpliwości, że sobie poradzi. Faktycznie nie wzbudził strachu w przesłuchiwanym i nie usłyszał nic nowego, bowiem jeniec w kółko powtarzał tylko jedno zdanie.- Wróg w lesie. wróg w lesie. Wróg w lesie - tym razem jednak nie krzyczał, po prostu powtarzał te słowa niczym mantrę jakby w ten sposób chciał odwrócić sytuację. być może faktycznie tak się działo w jego głowię, zdawał się bowiem nawet nie słyszeć pytań zadawanych przez Wyrzutka. Może nie tyle słyszeć co rozumieć, bo na każdy dźwięk reagował nasileniem swojej litanii.
  Tymczasem Shisnsaku postanowił pochwycić pozostałą dwójkę  przeciwników z pierwszym nie było większych problemów został natychmiast pochwycony przez kruka i niemal równie szybko owinięty zwojem, aby nie uczynić problemów. Z niedowierzaniem spoglądał na gliniany twór jakby ujrzał właśnie coś przerażającego. Sytuacja z drugim była wyraźnie trudniejsza, ten bowiem nie przejął się groźbami i starał się wyminąć wyrzutka, który mimo wyraźnych gróźb nic mu nie zrobił. Wręcz przeciwnie na twarzy uciekiniera pojawił się uśmiech gdy niemal poczuł ostrze na własnej skórze, jakby delektował się tą możliwością. Być może ocenił. że lider wyrzutków nie jest w stanie zadać ostatecznego ciosu być może był masochistą. W każdym razie zignorował ostrze i wyrzutka najzwyczajniej w świecie starając się go obejść i ruszyć dalej.

Yocharu zachował ostrożność o ile można tak nazwać nie robienie niczego w obliczu spotkania nieznanego. Może nie kompletnie niczego postanowił on bowiem przyjrzeć się dokładniej wojownikowi, który zdawał się go nie zauważać. Nie wiedział bowiem po, której stronie mógł walczyć, na jego ubiorze nie było żadnych symboli. Ciężko było stwierdzić też czy to sensor, żołnierz czy ninja. Czy jest silniejszy czy słabszy? Jakie może zamiary, gdy Uchiha mu się tak dokładnie przyglądał próbując dowiedzieć się czegoś więcej ten zwyczajnie zniknął. No dobrze z w znikaniu nie ma nic zwyczajnego jednak w jednej chwili tam był w następnej nigdzie nie można go było zauważyć. Jednak nie oznaczało to końca problemów samotnego Uchihy. Gdyż wkrótce w pobliżu pojawiła się kolejna dwójka, tym razem na ich ubraniu wyraźny był symbol kraju ognia w rękach zaś dzierżyli włocznie, po jednej na rękę co nieco utrudniało i m poruszanie po gęstym lesie.Strój oraz nagłe zniknięcie. pozwalało na wysunięcie wniosków, że nie byli sojusznikami z poprzednim gościem.

Obóz źródeł


    Samotnicy powoli zbierali się do działania, pierwszy z inicjatywą wyszedł Ayatane, chłopak jakby przebudził się z letargu i natychmiast wyszedł z inicjatywą do swojego lidera. Jego zainteresowanie wzbudziła północna cześć obozu, niemal wyludniona w wyniku działania wiatru. Właśnie tam bowiem wiatr, który nie oszczędzał włosów samotnika, zwiał większość toksycznych oparów, które wystrzelono wcześniej. W trującej chmurze nie można było zbyt długo przebywać jeżeli chciało się zachować życie. Dlatego też nie dziwi fakt, że obóz w tamtej części wyludniał. Nie stanowiło to jednak większego problemu pod względem taktycznym, bowiem tak samo jak niemożliwym do obrony stawał się niemożliwy do ataku. Chyba, że przeciwnik posiadał jakiś środek neutralizujący działanie toksyn, ale nawet wtedy strzelanie w tym kierunku z płonących strzał miało mało sensu. Chyba, że ich celem było podpalenie obozu, z pewnością akcja gaśnica w tamtym rejonie do łatwych nie będzie należała jednak nie była niemożliwa,  a straty wciąż pozostały by małe. Lider Samotników również zauważył problem, dlatego postanowił  przydzielić swojemu ulubieńcowi obstawę w postaci Miyaguchiego. Mężczyzna bowiem właśnie powrócił z poszukiwań lekceważąc dziwne znalezisko. To samo zrobił Yoh odpuszczając przygniecionych atakiem trebuszy ludzi skazując ich tym na śmierć. Zadaniem grubasa Akimichi i Matsuo było ochranianie liderów ninja walczących po stronie źródeł. Problem w tym, że podczas napadu choroby Ichuza opuścił swoją partnerkę. Dopiero teraz reszta samotników zajęła się czymś pożytecznym, ogólnym poprawianiu obozu, pomocy przy rannych i naprawianiem szkód poczynionym w wyniku ataków dystansowych. Wcześniej wielu ludzi chciało się czymś zając jednak nikt nie miał w sobie tyle jaj aby poczynić to bez rozkazu ze strony osób dowodzących.
    Yuki ruszył zgodnie ze swoim zamierzaniem w kierunku północnej bramy, dokładnie widział unoszący się dym miał bowiem kolor purpury mimo to nie był gęsty i był dość przezroczysty by zapewniać niemal normalną widoczność. Od samego przebywania w pobliżu można było poczuć ból głowy. Zgromadził się przy północnej bramie oraz ogrodzeniu tworząc nieprzeniknione pasmo na odległość około 20 metrów. Wszystko wskazywało na to, że  to właśnie dym był celem strzelców. Chociaż pierwsza salwa nie zdołała w niego trafić, to ponowny rozbłysk światła oznaczał drugą, która według szybkich rachunków trajektoria lotu i siły wiatru, pownna trafić własnie w  gazową chmurę. Yuki nie był jedyną osobą, która kręciła się w okolicy, pomijając towarzyszącego mu Miyaguchiemu, pojawiła się tu też trójka Uchiha wysłanymi zgodnie z polecaniami Setsuny.
    Liderka Uchiha przebywając w namiocie sam na sam ze swoim najbliższym współpracownikiem, okazało nieco więcej emocji niż do tej pory. widać było, że ma jakiś plan i pragnęła jak najszybciej przystąpić do realizacji . Pierwsza trójka ninja została odesłana ku północnej bramie, Soichoru nie czekał długo z przedstawieniem kolejnej trojki.
- To jest Logen zapewnię, że jego umiejętności sensoryczne są na najwyższym poziomie i z chęcią przysłuży się klanowi. - mówiąc to mrugnął do Uchihy jakby chciał powiedzieć, że to jest jego szansa i nie ma co obniżać swojej wartości. - Seuzo zaś bardzo pragnie się przydać jest młody, ale wydaję mi się że jego zapał dobrze kontrastuję z doświadczeniem Logena. A to jest... właściwie zapomniałem spytać, ale lepsza trójka niż dwójka. - starał się zaśmiać jakby to był dobry żart, ale nie wyglądało jakby było mu do śmiechu.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-09-03 13:27:13)