Ogłoszenie


#1 2015-11-08 12:12:31

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Starcraft Universe


       Siemanko wszystkim! Wraz z Kuroiem Inu ostatnimi czasy przywróciliśmy do serc zajawkę grą Starcraft a bardziej światem, który jest w nim skonstruowany z powodu nadchodzącej ostatniej części, która ma być zwieńczeniem historii. W myśl o tym, że każdy chciałby naskrobać jakiegoś posta w oczekiwaniu na odpowiedz Akio w evencie, chcielibyśmy stworzyć jakiś, powiedzmy spin off, który byłby opowieścią z tego świata s-f. Tu powstaje moje pytanie czy byłby ktoś chętny, oczywiście po za mną i Kuroiem na stworzenie czegoś takiego. Wiadomo, że trzeba mniej więcej znać ten świat by móc sensownie wykreować swoją postać lecz jeżeli, ktoś byłby zainteresowany lecz niespecjalnie znał się na tym uniwersum, to chętnie objaśnię kilka zasad, które kierują tym światem.

Chętni:
- Kuroi Inu
- Yocharu

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2015-11-08 12:13:30)

Offline

 

#2 2015-11-09 21:01:28

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Starcraft Universe


       


       Planeta Osunir - znajdująca się na terenach galaktyki, uważanych wciąż za niewyeksplorowane, pokryta gęstą roślinnością i bagnami, które miały możliwość rozciągać się na praktycznie całą kule za sprawą dużej wilgotności i grubej warstwy atmosfery, chroniącej przed promieniowaniem gwiazdy, wokół której Osunir krążyła. Na planecie panowała wieczna mgła, która zanikała jedynie w okresach najcieplejszych oraz tych najmroźniejszych, budując przy tym klimat tajemniczości i grozy. Glob ten nie był jednak opuszczony. Po za żyjącą tu fauną okolicznych zwierząt, znajdował się również obóz dumnej i starożytnej, wysoko rozwiniętej rasy Protossów zwanych także Pierwotnymi. Istoty te charakteryzował wysoki wzrost, niebieski odcień skóry oraz brak ust. Ewolucja tej rasy poprowadziła ją w kierunku telepatii czy też mówiąc zwięźlej psioniki, opanowując ją do takiego stopnia, iż mogli skierować swoje myśli do każdej istotny w zasięgu wzroku a co wybitniejsi nawet na drugą stronę galaktyki. Co ciekawe Protossi nie potrzebowali snu ani standardowego jedzenia, ich formą wypoczynku była medytacja a pokarm stanowiła energia, którą potrafili również manipulować. Co więc takie istoty robiły na takiej planecie? Eksploracja? Kolonizacja? Może jakiś konkretniejszy cel? Nie było dane tego wiedzieć Zertanisowi.



       Nie miałem bladego pojęcia dlaczego wysłano mnie na tę mokrą i dziwną planetę. Tłumaczyli, że dokładne instrukcje przekaże wkrótce Egzekutor do dowódcy naszego oddziały byśmy wszyscy poznali cel naszego pobytu. Szczerze mówiąc, średnio mnie obchodziło czego od nas chcą, jestem dumnym protossem-Zealotem, który odda życie za każdego ze swych braci i sióstr. Mimo wszystko czułem się tutaj odrobinę nieswojo, gdyż prawdopodobnie byłem najmłodszym albo prawie, licząc zaledwie 129 lat co czyniło mnie w świetle naszej rasy zaledwie młodym dorosłym. Tak prawdę mówiąc nie należałem także do najwybitniejszych posiadaczy ostrzy, więc dziw brał mnie ogromny, że nie wybrano kogoś bardziej doświadczonego. Czyżby był to jakiś egzamin na moją siłę i wiarę w Khale? Nie mogłem więc zawieść! Krążyłem po obozie bez większego celu, jakby oglądając wszystko co znajdowało się w zasięgu mego wzroku. Stanąłem obok Pylona, czując energię bijącą tuż z jego wnętrza i napawając się ciepłem. Po chwili usłyszałem cichy szum a tuż obok mnie przeleciał robot-robotnik, na którą zwykliśmy mówić "sonda", pędząc  przed siebie wgłąb mgły. Po okolicy rozszedł się krótki, chodź głośny dźwięk kumulowanej energii, który można porównać do elektrycznych zderzeń a tuż nad sondą pojawiła się czarna dziura wielkości  małego budynku otoczona niebieską aurą. Wpatrywałem się w wirującą kulę, która przez następne 30 sekund nie wytwarzała żadnego dźwięku by po upływie czasu rozciągnąć się kształt średniej konstrukcji i efektownie zmaterializować się co przypominało nieco samoistnie składające się puzzle w trójwymiarze. Teraz przede mną stał budynek, który zapewne miał służyć jako zbrojownia w razie niespodziewanego ataku chociaż ja, jak przystało na zealota, chodziłem cały czas w złotym opancerzeniu i generatorem ostrzy z czystej energii Khali, które pojawiały gdy, tylko ich zapragnąłem. Obróciłem się w kierunku innej konstrukcji, która służyła jako główna siedziba dowódcy i zapewne również tych wyższych rangą, jakby licząc na to, że ktoś w końcu wyjdzie i powie co tak naprawdę tutaj robimy. Skierowałem wzrok w niebo, dostrzegając inne zabarwienie nieba niż na Aiur - ojczystej planecie naszej rasy. Osunir posiadało żółtą gwiazdę wiec w przeciwieństwie do naszej niebieskiej, było oświetlane w innej barwie co również wprowadzało cykl dnia i nocy a czego w domu nie uświadczyliśmy w tak dosłownym tych słów znaczeniu.

Offline

 

#3 2015-11-09 22:42:29

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Starcraft Universe

    Obraz panujący na zewnątrz budynku nie dawał o sobie zapomnieć. Mimo, iż gruba warstwa materiałów stanowiąca ścianę budynku, dawała opór nawet najbardziej gwałtownym dźwiękom ciągle je słyszałem. Szemrzące odgłosy planety. Syczący płazopodobobny zwierzyniec żyjący w szuwarach okalających bazę. Towarzyszył temu również plusk, gdy istoty te rzucały się do wody.
   Tak naprawdę nie wiedziałem czy na zewnątrz panuje jakiekolwiek poruszenie, zbyt długo pozostawałem w centrum dowodzenia pochylony nad raportami, bym mógł mieć na ten temat jakiekolwiek wyobrażenie. Jednak wyraźnie słyszałem je, gdzieś w tyle głowy, były tam egzystowały i nie wiadomo czy nie zechcą pozostać tam na zawsze.
    Jednakowoż ich obecność już dawno mnie nie niepokoi, chyba z racji tego, że przebywam w tym środowisku jakiś czas, oddelegowany do tego obozu wśród bagna, znając jedynie okoliczne wykopaliska, których to mieliśmy strzec. I oczywistym tego, co było tam zagrzebane, tego tworu, który wywoływał taki niepokój u mojego dowódcy. Nie próbowałem się dowiadywać, czym jest to coś, bo skoro nawet ja, jako nie miałem dostępu do tej informacji, klauzula tajemnicy musiała być ścisła. Teraz, gdy kapitan w walce odszedł z tego świata być może zabierze ją wraz sobą do grobu gdziekolwiek jego ciało właśnie się znajduje.
    Odgłosom planety towarzyszyły inne dźwięki, takie jak raporty dźwiękowe i rozkazy dźwiękowe. Zarówno pierwsze jak i drugie nie przynosiły ukojenia. Raporty, które były jedynie w istocie strzępkami nagrań były bardzo niepokojące, zawsze zdawało mi się, że Zergowie są bardzo daleko stąd, bardzo daleko… Rozkazy zaś konsekwentnie kazały mi, jako nowemu dowódcy konsekwentnie czekać i milczeć. Wszystko, co ma się teraz dziać będzie inicjatywą egzekutora, a jego bezpośredni cel miałem poznać niedługo. Ni mniej ni więcej myślałem, że akcje te będą miały polegać na ewakuacji, a nie przysyłaniu nowych jednostek, a tym bardziej konstruktów.
     Wstałem, ponieważ drzwi się otworzyły, stanął tam mniej więcej ktoś, kogo się spodziewałem. Majestatyczny Egzekutor nieznany mi z imienia i nazwiska. Nie znaczyło to nic dobrego skoro pojawił się tu osobiście, jego przemarsz od pylonu do budynku dowodzenia już zapewne wywołał spore zamieszanie pośród mych braci.
  - Creabinie… Przynoszę rozkazy. – Powiedział, a ja tylko skinąłem głową gdyż nie widziałem celu w komentowaniu tego stwierdzenia. – Zgodnie z procedurami przejmujesz dowodzenie, Twój suweren oficjalnie został uznany za zmarłego. Zbierzesz swoich starych ludzi i tych, których ci przysłano i ruszysz do czwartej strefy.
- Witaj Egzekutorze… - Odezwałem się wreszcie rzucając spojrzenie na jego wspaniałą zbroję. – Nie czuję się kompetentny do tego celu, ale oczywiście rozkaz zostanie wykonany. Otrzymamy wsparcie maszyn?
- Nie… Znaczące siły Zergów wiążą nas w innym sektorze, maszyny potrzebne są tam. Jesteście zmuszeni poradzić sobie bez nich. – Tak, więc będzie ciężej niż mogłem się spodziewać. – Wiem, że siły wroga mogą być znaczne, dla dobra Aiur, musicie dać z siebie wszystko. Możesz ujawnić zelotą wszystkie informacje. Waszym celem jest odzyskanie umieszczonego na wykopaliskach artefaktu. W razie problemów należy go zniszczyć za wszelaką cenę.  To wszystko, dokonam niezbędnych autoryzacji i wracam.
- Wyruszę najszybciej jak się da.
       Przechodząc korytarzem złapałem złotą maskę, jak to miałem w zwyczaju przed bitwą. Nie miałem obaw, by wyłożyć całą sytuację. My Zeloci nie znaliśmy strachu i bez względu na okoliczności dokonamy tego, co musi być zrobione. Nie przewidywałem odstępstw od tej reguły nawet w tym przypadku. Wyszedłem przed budynek bazy ruszając w kierunku pylonu. Po drodze kazałem ogłosić zbiórkę, garstki starych żołnierzy jak i tych nowo-przybyłych. Dźwięki również były obecne, okalały bazę szczelnym pierścieniem jak to miały w zwyczaju, tym razem już naprawdę nie tylko w mej głowie.
- Jam jest Creabin z klanu Malen, nowy dowódca tej jednostki. – Zacząłem, gdy wszyscy się zbliżyli. – Jeśli coś was nurtuje to dobry moment by zadać pytania. Później przejdę do omówienia czekających nas działań wojennych.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#4 2015-11-09 23:33:45

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Starcraft Universe


       Jednak coś się ruszyło. W pierwszej kolejności ujrzałem piękną, wręcz majestatyczną zbroję okalającą niebieskie ciało, przesłaniając praktycznie każdy punkt skóry ale zarówno, można było dostrzec, że nie ogranicza ruchów postaci w najmniejszym stopniu. Łuna energii wokół tego protossa jasno wykładała biało na czarnym, że widzę przed sobą samego Egzekutora. Z jednej strony ogromna fascynacja, z drugiej pojąłem że nasza misja musi mieć ogromną wagę, skoro ktoś takiego kalibru pojawia się na takim zadupiu. Jegomość zniknął mi z oczu, stawiając nogi za próg budynku, służącego jako główna kwatera obozowiska, lecz mój wzrok ciągle spoglądał na wrota przez, które przeszedł. Masa braci i sióstr zareagowała podobnie jak ja, porzucając na chwile swe obowiązki, tylko po to by ujrzeć herosa. Wtem do mej głowy zawędrowały szepty rozmów, plotek i obgadywań które rozgorzały na dobre, lecz ni stąd, ni zowąd zniknęły tak szybko jak się pojawiły. To było jedno z tych dziwnych doświadczeń, które od czasu do czasu zaprzątały mi głowę. Nie byłem wyszkolonym psionikiem a według testów tuż po narodzinach moje predyspozycje wskazywały na praktycznie stu procentowego wojownika. Kasta, z której pochodziłem, również specjalizowała się w zwarciu na ostrza i nikt z moich przodków nie wykazywał zdolności pozwalających się łączyć z umysłami innych protossów i wysłuchiwania ich bez zezwolenia, to też tym bardziej zadziwiony byłem takimi niespodziankami. Nasza rasa nie była jak Terranie, gdzie dochodziło do masy zaskoczeń, błędów i głupich incydentów! Tfu, wręcz przeciwnie! Nasza technologia nas nie zawodziła a ryzyko pomyłki przy naszej zaawansowanej technologi była tak niewielka jak znalezienie samotnie biegającego zerga - tych to zawsze jest od groma. Zmrużyłem delikatnie oczy, oddając się chwili odpoczynku w oczekiwaniu na jakieś przemówienie, bo na bank musiało do jakiegoś dojść. Po wcale nie tak długiej chwili z namiotu wyłonił się protoss w złotej masce i równie złotym pancerzu, wybudzając mnie z letargu i zmuszając do skupienia uwagi. Szczerze mówiąc średnio kojarzyłem tutaj kogokolwiek, lecz ten typ zapadł mi w pamięci. Byłem przekonany, że stoi wyższą rangą ode mnie, zresztą jego imię wiele wyjaśniło mi w tej kwestii. Nie był to wcale byle kto a gość, który ostatnimi czasy zebrał kilka pochwał za zapał, trzeźwość umysłu i zmysł taktyczny. To o czym pomyślałem, powiedział mi również jeden z zealotów, który przechodząc obok mnie, klepnął mnie w ramię i widząc może zamyślenie, postanowił rozwiać wszelkie z wątpliwości. Teraz także usłyszałem to z ust samego Creabina, tytułującego się jako nowego dowódcę jednostki - mojego nowego dowódcę.
       Wychodziło więc na to, że sytuacja na froncie nie jest zbyt kolorowa. Najpierw przybywa Egzekutor, potem mianują nowego przywódcę a to musiało oznaczać, że poprzedni poległ. Miałem nadzieję, że biedak zginął w boju przed śmiercią wypowiadając sławetne "My life for Aiur", niżeli w jakieś zasadzce, czy innej przykrej okoliczności. W każdym razie nasz nowy przełożony, rozpoczął swoje pytanie jakby od tyłu, prosząc najpierw o pytania by dopiero potem przystąpić do fazy omówienia. Nie miałem w głowie żadnych pytań, po za jednym - po co tu jesteśmy? No ale przecież zaraz miał to wyjaśnić, więc chyba nie miało sensu rzucać tego na głos? A może jednak? Może to jakaś szansa dla mnie by zostać dostrzeżonym i uzyskać chwałę? A może po prostu się wygłupię?
       - Szanowny Creabinie z klanu Malen- Posłałem głos w kierunku tłumu i dowódcy - Po co tu tak naprawdę jesteśmy? Jaki jest nasz cel na tej planecie?
       Miałem tylko nadzieję, że nie okryje się hańbą tym pytaniem. Kto pyta nie błądzi, jednak jeżeli chciał to nam właśnie wyjawić, rzucą na mnie że jestem niecierpliwym a to nie wróży dla mnie nic dobrego. A może za bardzo przejmowałem sie takimi rzeczami? Ah.. jestem protossem i zawsze godność będę stawiał na pierwszym miejscu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakonsokola.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.sa.pun.pl