Ogłoszenie


#201 2015-08-19 23:19:52

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Gdy powtórzył jej imię w kontekście zapytania, oczywiście nie odezwałem się ani słowem. Jedynie ktoś posiadający podpunkt inteligencji taboretu nie wiedziałby, że jest o nic innego jak figura retoryczna. Wysłuchałem do końca opinii Yocharu jak nie robiąc przy tym żadnych zbędnych ruchów czy gestów. Dziw brał, że nie chciał kontynuować tematu w drodze. Widocznie wieść ta zrobiła na nim, jako takie wrażenie. Z resztą skłamałbym mówiąc nieprawdę, że na mnie nie robiła żadnego. Oczywiście perspektywa wojny oślepiła mnie na tyle, że początkowo zupełnie nie zwróciłem na ten fakt uwagi, traktując go, jako marginalny. Jednak teraz, gdy wraz z upływem czasu delikatnie ochłonąłem wydawało mi się to zjawiskiem niezmiernie ciekawym.
  - Musi mieć twardą rękę Yocharu… Nie znajdujemy się w pozycji by pozwolić sobie na kogoś słabego, starającego się dogodzić wszystkim. – Odpowiedziałem machając ręką znakiem tego, że odrzucam wszystkie inne opcje, jeśli chodzi o temat Lidera Klanu. – Teraz trzeba, zadbać by zachować dawną chwałę i szacunek, który do nas czuli, a jeśli ktoś się przy tym popłacze to mała cena. W końcu za każdym razem po nocy następuje świt niezmiennie. Toteż, gdy już będzie lepiej o ile będzie wszyscy serdecznie jej podziękują, że zachowała hart ducha. Jednak dopiero zobaczymy ile jest tak naprawdę warta.
    Wątpię, że ta cała gadka szmatka o oczach wiszących na ścianie, miała spełniać funkcję jakiejś rzeczywistej groźby. Yocharu znał mnie nie od dziś i za pewne wiedział, że takie rzeczy robią na mnie mniej więcej tyle samo wrażenia, co odejście w zaświaty kolejnego karalucha. Widać, że bardziej chciał wystąpić w tej sytuacji z pozycji siły i trudno powiedzieć, bym miał mu to za złe.
  - Nie martw się o to, mam do niej na tyle afektu, że wątpię by to kiedykolwiek nastąpiło. – Odpowiedziałem tonem, który brzmiał mi, jako obojętny, ale też nie mogłem się w nim doszukać jakiegoś specjalnego zaangażowania. Za pewne gdybyśmy skończyli tą rozmowę w ostatnich okolicznościach być może moja reakcja byłaby inna, jednak odbywaliśmy ją właśnie w takich, a nie innych okolicznościach. W okolicznościach, które sprawiały, że czułem się o wiele lepiej i pewniej niż przy naszej ostatniej rozmowie. – Z resztą, jeśli mam być szczery postępowałbym za Twoim przyzwoleniem lub też bez niego… Chciałem po prostu znać Twe stanowisko. Jednak nie myśl proszę, że będzie to miało jakikolwiek wpływ na moje poczucie obowiązku, bo wierz mi lub nic się dla mnie bardziej nie liczy.
    Słysząc o Ronin no kuni rozważałem chwilę propozycję, na szczęście procesu tego nie utrudniała mi już ta kobieta, która od razu po tym, gdy przestałem poświęcać jej uwagę zawinęła się w tępię lepszym niż te, które wykazywali wieśniacy, gdy przychodziło im uciekać przed regularnym wojskiem. Co prawda wycieczka do Kraju Wyrzutków, zmuszała nas do nadłożenia pewnej ilości zarówno kilometrów, jak i mil morskich, jednak wydawała się w miarę sensowną propozycją. O tym, że jakieś struktury jeszcze funkcjonowały w wiosce nawet nie było, co marzyć… Wycieczka do Chuu była przedsięwzięciem zarówno głupim jak i ryzykownym. Głupim dla tego, że podobnież ostatnio przebudowywali wioskę i nie wiadomo w ogóle czy sklep u nich funkcjonował. Zaś była ryzykowną, bo z tego, co wiem klanów naszych nie łączyło jakieś szczególne umiłowania, toteż łatwo moglibyśmy się nadziać na jakąś przysłowiową kosę wymierzoną nam w żebra.
  - To rozsądna opcja… - Stwierdziłem zakończywszy swoje rozważania, na temat doboru lokacji, w której zrealizuje swoje zamówienia. – W każdym razie najlepsza, jaką można brać teraz pod uwagę… Choć i tak, że znajdę tam towary, których potrzebuję gwarantu nie mam... Pancerze na pewno były do kupienia w naszej wiosce, ale niestety teraz te łajzy z błyskawicy tam rezydują. Jednak mam nadzieję, że sytuacja podobna nie potrwa długo…
    Wspomnienie o Ichitsu kazało mi przywołać w pamięci jeszcze jedną sytuację. Oddaloną trochę bardziej w czasie od spotkania z Sayą, ale mogła być ona równie ważna. Prawdę mówiąc nie wiedziałem, jak mój kompan zareaguje na taką wieść, jednak było to coś zaprawdę godnego przekazania...
  - Niektórzy, nie tylko zastanawiają się gdzie jest, ale też i go szukają. Ostatnio w Wymarłym Lesie, spotkałem człowieka, który twierdził, że był mistrzem Ichitsu, przedstawił się jako Matsuo. Nie to żebym wierzył mu na słowo, jednak jeśli to prawda znaczy, że komuś udało powołać go na powrót do życia. Co najlepsze on pierwszy powiedział mi o wojnie w Kraju Źródeł. Dopiero później gdy zobaczyłem Twą siostrę potwierdziła tą informację.

Ostatnio edytowany przez Kuroi Inu (2015-08-19 23:22:54)


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#202 2015-08-27 14:15:39

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure

~

       Imię, które wypowiedział Kuroi Inu należało do tych, których nigdy w życiu nie spodziewałbym się usłyszeć a przynajmniej nie kontekście jego spotkania. Przecież ten człowiek a właściwie zdrajca klanu, nie żyje od wielu lat , więc w jaki sposób mógłby się gdziekolwiek pojawić? Wydawało się, to kompletnie niemożliwe, zwłaszcza że wielu opowiadało o tym jak został pogrzebany głęboko w ziemi i zawalony kamieniami aby nawet przy pozorowaniu śmierci nie był w stanie stamtąd się wydostać. Nie, to nie było po prostu możliwe by doszło do takiego spotkania, więc ktoś musiał skutecznie się pod niego podszywać. Dziwił mnie jednak fakt, że ów gość maszerował sobie sam w Wymarłym Lesie i wiedział o wojnie, o której by sami ledwo się dowiedzieliśmy. Niewątpliwie ten ktoś nie był byle przebierańcem a jego możliwości, mogły wykraczać po za moje pojęcie. Potem  dopiero usłyszałem jakby z opóźnieniem słowa Akihiko, który rzekł, iż ktoś mógłby go przywrócić do życia. Czyżby techniki o takiej sile nie były wcale legendami? Jeżeli to prawda, to jutsu te wymagały naprawdę ogromnych zdolności. Wtedy zaświtało mi w głowie. Przypomniał mi się Eizo i jego popękana twarz oraz dziwne czarne ubarwienie całego białka ocznego.
        - Matsuo żywy? To się robi coraz dziwniejsze. Powiedz mi, jego twarz nie była może dziwne popękana jakby źle sklejone naczynie a białka oczne miały czarną barwę?
       Zapytał o to bez pardonu, tak jakby nic innego nie miało teraz znaczenia. Jeżeli Kuroi potwierdzi moje słowa to możliwości są dwie. Albo spotkał Eizo, który z dziwnych powodów podszywa się pod Matsuo albo oni obaj mogli zostać przywróceni do życia. Tylko po co i w jakim celu o ile to wszystko jest prawdą? Czas niestety płynął nieubłaganie a wojna zapewne zbierała już pierwsze większe żniwa. Czułem, że muszę tam dotrzeć jak najszybciej lecz z drugiej strony nie chciałem pozostawiać Kuroia samego ze względu na jego berserk, który na ponów mógł dać się we znaki. Stworzyłem więc klona, który miał wyruszyć z moim towarzyszem, gdy ja sam ruszę zobaczyć co się dzieje na froncie. Niestety musiałem okłamać członka swego klanu by ten nie poczuł się w żaden sposób urażony, licząc że nie został sensorem w ostatnim czasie.
       - Wypuszczę klona na front, by nadzorował sytuację, zaś my spieszmy się i ruszajmy do Ronin no Kuni. Resztę kwestii omówimy po drodze ale nie mamy czasu na zwłokę.
        Klon oczekiwał na zgodę Akihiko, będąc gotów do podróży gdy w rzeczywistości ja we własnej postaci wybiegłem z kryjówki by wyruszyć do Kraju Gorących Źródeł.

Z/T - Kraj Gorących Źródeł - > Miejsce Bitwy 2

Offline

 

#203 2016-03-11 14:05:33

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Już z daleka dostrzegałem górę, która skrywała wejście do kryjówki. Oczywiście ktoś kto nie miał pojęcia o jej istnieniu, uznał by, że to kamienny stożek jak każdy inny lecz dla mnie prawda wydawała się być całkiem oczywista. Zbliżyłem się do wąskiego przejścia, zeskakując z ptaka, który zniknął tuż po tym jak moje nogi dotknęły podłoża i ruszyłem w głąb jaskini. Po kilku minutach trasy, którą pokonałem z ogromnym spokojem, ujrzałem przed sobą kompleks budynków, skrywanych pod skalną powłoką. Nie powiem, na twarzy pojawił się nikły uśmiech, chodź nie było ku temu większego powodu niżeli zwykły sentyment. Wkroczyłem do głównej hali a wrota zaświszczały swym starym mechanizmem, informując wszystkich o moim przybyciu. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tutaj nikogo po za trójką dziewczyn z mojego klanu gdyż o Kuroiu słuch zaginął. Prawdopodobnie pozostałem jedynym człowiekiem należącym do tej organizacji i nie widziałem większego sensu w ciągnięciu jej. Uchiha byli na wyginięciu a tworzenie drugiego obozu, którym było Yuugure, tym bardziej brzmiało bez sensu gdy klan potrzebował zjednoczenia i odrodzenia. Powolnym krokiem zmierzałem do sali na której końcu znajdował się tron. Usiadłem na nim, wzdychając głośno i opierając rękę o ramię tronu, zaś swoją głowę opierając na dłoni. Wtedy do sali wbiegły trzy kobiety, trzymając w dłoniach kunaie i ze złowrogim wzrokiem lustrując moją personę.
       - Kim je....
       Jedna z nich wykrzyknęła zdanie, którego nie zdążyła dokończyć. Upuściła oręż a jej mina zmieszała radość z zaskoczeniem. Miyuki podbiegła do tronu wskakując na moje kolana i przytulając się do mnie, mówiła przez łzy.
       - Żyjesz... Ty żyjesz...
       Dawno w swoim życiu nie poczułem tak wiele ciepła co teraz i nie czułem ochoty by je odwzajemnić. Nie patrząc na to, że pozostałe dziewczyny na mnie patrzą, ogarnąłem rękoma Miyuki, wtulając ją do siebie. Zabrałem więc ją do swojej kwatery by w prywatności móc porozmawiać.


       W tym wolnym dla nas czasie, opowiedziałem jej o wojnie, o tym co sie na niej i po niej działo, o pojawianiu się Bijuu o ludziach który zginęli jak i tych, których poznałem i mnie zaskoczyli. Działo się wiele ale miałem czas by o tym opowiadać. Na końcu powiedziałem jej również o naszym klanie, że wojska Błyskawicy już nie stanowią problemu, że się wycofali a reszta Uchiha, który żyją mogą ponownie wrócić do domu i odbudować swoją siłę. Z pewnymi wątpliwościami jednak mówiłem o propozycji zostania zastępcą lidera, chodź mówiła że to byłby piękny start i że to ja powinienem zostać głową klanu. Z dumą jednak zaprezentowałem swojego Sharingana. Nowa jakość, nowe zdolności, wspiąłem się prawie na wyżyny naszych możliwości a przede mną pozostało już tylko jedno stadium. Wtedy jednak ona zauroczyła mnie swoim spojrzeniem, dużo lepiej niż ja za pomocą kekkei genkai, zabierając mnie w świat miłosnych uniesień, dotyku i czułości. W ten o to sposób minęła cała noc.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
__________________________

Akcept by Katsuro


       Po wszystkim wyszedłem na zewnątrz by nabrać trochę oddechu. Ubrany w czarną w swój standardowy strój, przemierzałem korytarz jaskini, wychodząc z kryjówki na świeże powietrze. Czułem, że coś wisi w powietrzu i nie byłem pewny czy mam przeczucia odnośnie odbudowy klanu czy innego wydarzenia.

z.t - Hidari -> Skaliste Góry

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2016-03-11 16:10:46)

Offline

 

#204 2016-03-27 18:46:55

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Wróciłem tu szybciej niż się spodziewałem, chodź w dodatkowym towarzystwie, którego się w ogóle nie spodziewałem. Niosłem na swych rękach kilkulatka, zawiniętego w mój płaszcz, co by czuł się bezpieczniej i było mu cieplej. Oglądał zaciekawiony miejsce, do którego go zabieram i mimo że z początku była to ciemna jlaskinia, nie czuł strachu i nie bał się. Wiedział, że nie chce zrobić mu krzywdy i z jakiegoś powodu ja nawet nie pomyślałbym o tym aby to uczynić. Spotkałem się Miyuki, która zadziwiona rzuciła wzrokiem na chłopca, pytając czy to Uchiha. Odpowiedziałem zaprzeczeniem, następnie opowiadając całą historię jaka wydarzyła mi się w drodze przez góry. Niestety musiałem wracać w tamte tereny, bowiem Ikkyo wciąż zapewne czekał a my mieliśmy ważne plany, jednak mały Shin, trzymany teraz w rękach Miyuki, zdawał się jej ufać. Czyżby uznał, że skoro jest to moja towarzyszka to nie musi się obawiać? A może to jej urok i uroda? Jej sie nie dało nie lubić. Kiwnęła głową, gdy rzekłem że muszę znów ruszać i powędrowała z chłopakiem w głąb budynku. Musiała go wykąpać, zabandażować i zająć się nim. Tym czasem, planowałem powrót w góry.

Ponownie z/t - > Góry Skaliste.

Offline

 

#205 2016-04-03 23:26:37

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

   Stary Uchiha z niejakim podziwem obserwował, jak licznie w tym jednym momencie zebrali się w swojej niedawnej ojczyźnie ci, których znalezienie powinno być priorytetem przed jakimikolwiek dużymi ruchami. To wiele ułatwiało. Dostrzegł tu wiele nowych twarzy, dotychczas znanych mu jedynie jako formularze osobowe. Ikkyo, wnuk Utoshiego, którego Gerechi znał jeszcze, gdy obaj odkrywali sharingana w swoich źrenicach. Zangetsu, którego rodziców sam wpisywał na listę poległych na polu walki. Zabezpieczali linię zaopatrzeniową i złożyli swoje żywota dla podtrzymania dostaw dla frontu, który ostatecznie zwyciężył. Logen, przygarnięty przez wujostwo w młodym wieku mistrz Żabich Wojowników. No i młody Satoshi...
- Mój drogi Yocharu, jestem starcem, ale nie jestem jeszcze starcem zramolałym - oznajmił Gerechi i zaśmiał się z lekką chrypką dając do zrozumienia, że nie poczuł się urażony - Nie potrzebuję noszy, lecz przewodnika. Myślę, że ten chłopiec się nada.
     To powiedziawszy, stary wojownik położył dłoń na ramieniu Satoshiego i uśmiechnął się do niego przyjaźnie - Pójdziemy?

~~~~~~


- Pewien jestem, że nie nadużyję tu protokołu, dziękując ci w imieniu wszystkich tutaj - zagadnął Gerechi, kłaniając się delikatnie Yocharu, gdy cała grupa mijała tylko nielicznym znane odnogi i skrzyżowania górskich tuneli. Satoshi mijał te korytarze po raz pierwszy w życiu i serce dudniło w jego piersi jak bęben. Całość wrażenia potęgował fakt że, w jego własnym przekonaniu, bezużyteczny, słaby on dostąpił niecodziennej formy wyróżnienia. Dyskretnie zerknął na spoczywającą na jego lewym ramieniu dłoń Gerechiego. Pokryta była plamami wątrobowymi, ale była też węzłowata i szorstka, jak lina cumownicza, albo po prostu dłoń starego wojownika. Tymczasem sam stary wojownik ciągnął myśl dalej - dla tych pozbawionych domu, nawet dom sojusznika jest całym światem. Takie momenty przypominają mi wiecznie, że krew to jednak krew. Choćbyśmy byli mieszkańcami różnych domów, ludźmi o różnych poglądach i preferencjach, choćbyśmy i dom swój stracili... krew to krew i upomni się o swoje.
     Słowa starca rezonowały z jakąś struną w sercach zebranych nosicieli sharingana, potęgowały tęsknotę i poczucie przynależności. Koiły, jednocześnie motywując i choćby znalazł się wśród nich taki, któremu mogło być nie do końca po drodze ze starym Gerechim, nie mógłby odmówić uniwersalności przekazu - klan zasługiwał na więcej.
     

~~~~~~



     Nieśpieszna wędrówka wgłąb góry zmącona została tylko raz. Mniej więcej 5 minut wcześniej, nim ich oczom ukazała się czterodachowa pagoda, obecnie siedziba Yugure, korytarz którym szli wypełnił się dość niespodziewanie mgłą. Sięgająca do pasa pieżyna mgły muskała przybyłych eterycznymi mackami, jak ciekawski ślimak. Jednocześnie, w samym centrum korytarza i na środku mgły, Uchiha ujrzeli niewyraźną postać, ni to przerośniętego dziecka, ni to samurajskiego strażnika, ze zbyt dużą dziecięcą głową oraz zbyt dużą halabardą.
- Będziemy mieli gości? - pytanie zawisło bardziej wewnątrz głów zebranych, niż w ich uszach. Jednocześnie usłyszeli głośne wyrazy uznania ze strony Gerechiego.
- O ho ho! - zawołał starzec, niemal klaszcząc w dłonie - A cóż to? Yocharu-sama, ty i twoi pełni jesteście niespodzianek. Jak ci na imię, dziecko? - ostatnie słowa skierowane były do nieokreślonego bytu w środku przejścia, do którego Gerechi podszedł i wyciągnął dłoń, jakby próbując pogłaskać zjawę po przedramieniu. Jasne było, że ślepiec w jakiś sposób dostrzega przybysza.
- Jestem Shin-chan i wcale nie jestem dzieckiem, tylko wielkim strasznym wojownikiem.
- Masz rację, Shin-chan, wybacz staremu ślepcowi. To oczywiste, że jesteś wojownikiem, co się zowie. Hm... Yocharu-sama, twój wierny strażnik czeka najwyraźniej na rozkazy.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-04-03 23:32:26)

Offline

 

#206 2016-04-04 09:50:33

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Nieco źle zinterpretowałem gest Gerechiego ale na szczęście nic wielkiego się przez to nie stało. Podziękował za próbę pomocy, chodź potrzebował jedynie osoby, która poprowadzi ślepego starca ku docelowemu miejscu. Odsunąłem się od Uchihy, kiwając delikatnie głową i posyłając lekki uśmiech w stronę Satoshiego by ten zrozumiał, że nawet tak niewielka pomoc jaka niesie teraz staruszkowi, jest bardzo istotna i może uznać ją także swojego rodzaju zaszczytem. Widziałem w oczach młodzieniaszka wielkie zmieszanie i wcale mu się nie dziwiłem. Wszyscy tutaj mieliśmy od dwudziestu lat w górę i co najmniej dziesięć lat doświadczenia w fachu, zaś najmłodszy z nas ledwie opuścił akademię i czuł się z tym faktem zmieszany i niepotrzebny w gronie weteranów. To jednak nie było prawdą, Satoshi mógł stanowić klucz do nowej ery naszego klanu a to jak się nim zaopiekuje, bądź zaopiekujemy, odbije się na przyszłości jego oraz innych ludzi. Tymczasem jednak ruszyliśmy ku kryjówce, która znajdowała się całkiem nie daleko stąd jak na odległości, które przebywają ninja pomiędzy krajami.
       W końcu dotarliśmy do podnóża spore góry, gdzie znajdowało się jedno z licznych w okolicy wejść do jaskiń. Z zewnątrz nie różniła się niczym szczególnym, zaś to co chowała w środku, było inną bajką. Długie korytarze i rozwidlenia prowadzące w głąb, już samym faktem swego rozmieszczenia sprawiały, że ludzie bez wiedzy, mogą zagubić się wśród nich i już nigdy nie ujrzeć słońca. Pułapki były zbędne, chodź niegdyś myślałem nad ich rozłożeniem, jednakże to z drugiej strony motywowałoby i informowało innych, że znalezienie odpowiedniej drogi może zostać wynagrodzone a tak nie mieli pojęcia co kryje się w tych górach. Ja i Zangetsu jednak świetnie wiedzieliśmy to czeka za kilka zakrętów. Szczerze mówiąc, patrząc na pędzącego przodem towarzysza z Yugure podejrzewałem, że myśli teraz coś w stylu "No, to teraz się wszyscy zdziwicie!". I zapewne tak też będzie.
       - Zgadzam się z Tobą Gerechi-Sama, dlatego też znaleźliśmy to miejsce dla organizacji, o której jak mniemam wiesz.
       Powiedziałem to oczywiście bez ironii, a raczej z przekonaniem iż staruszek ma wiedzę na temat Yugure. W tym momencie, już i ta nie byliśmy tajemnicą, więc w razie pytanie, odpowiem mu szczerze.


       Czekało nas już tylko jedno rozwidlenie dróg. Wybrawszy właściwą, już w połowie ostatniego odcinka można było dojrzeć jak coś przed nami rozświetla jaskinię, powoli budując delikatne zarysy konstrukcji. Jednak dopiero gdy postawiliśmy nogę na końcu przejścia, mogliśmy dojrzeć ogromną grotę, błyszczącą się od pochodni rozmieszczonych na jej ścianach i konstrukcji. Znajdował się tu bowiem wielki kompleks budynków, pnący się zarówno w pionie jak i rozchodzący w poziomie. Można by było pomieścić tutaj setki osób! Ja jednak pewnym krokiem zmierzałem ku głównej bramie do cztero-dachowej pagody, chodź nieco zwolniłem tępa, przypuszczając że na większości tu obecnych zrobi to ogromne wrażenie jak na mnie za pierwszym razem. Między prawdą a Bogiem, nigdy nie zwiedziłem całej tej posiadłości, ale nie czułem także takiej potrzeby ani żadnych znaków o kimś kto by się znajdował wcześniej w tych włościach.
       Nie zdążyłem zrobić kilku kroków by ujrzeć jak mgła zaczyna roztaczać się po okolicy, wyłaniając przezroczystą postać, niczym duch-strażnik. Oczywiście, dobrze wiedziałem co się dzieje a nawet sam Satoshi miał okazję się przekonać, lecz co do reszty nie wiedziałem jak do tego podejdą. Pierwszy jednak zareagował Gerechi i to dość niespotykanie. Wdarł się w małą konwersację z Shinem a co najdziwniejsze, chciał przywitać się z przezroczystą powłoką, której nie miał prawa widzieć. Najwidoczniej staruszek, zasłużył na swój szacunek, posiadając niezwykle zdolności sensoryczne. Miałem nawet pewnie podejrzenia ku temu jakie, chodź mogło to mieć głębszy sens niż mi się wydawało. Delikatnie się uśmiechnąłem, widząc jak Shin tym razem przybrał nieco bardziej realną formę, chodź wciąż daleko mu było do perfekcji. Zadowolenie Gerechiego, również było niczym miód dla uszu. Naprawdę to dziwne, ale dobrze było słyszeć rozbawionego starca, który mimo iż przeżył tyle bólu i cierpień, to wciąż jednak miał w sobie płomyk szczęścia.
       - Masz rację Gerechi-sama. Shin! Powiedz Miyuki i reszcie dziewczyn, że mamy gości. Niech przygotują coś do picia oraz jakiś poczęstunek, bo wielu z nas podróżuje od dawna. Będziemy w sali tronowej.
       Wykonałem lekki ruch głową, który miał symbolizować ukłon i ruszyłem w stronę bramy alby zaprowadzić wszystkich do odpowiedniego miejsca. Wewnątrz budynku, wszędzie znajdowały się symbole klanu Uchiha. To Kazunari, gdy znalazł to miejsce, udekorował te placówkę tak aby było wiadomo kto to urzęduje i jaka krew w nas płynie. Ten widok w obliczu naszego spotkania, był bardzo budujący. Czułem się jakbyśmy byli ostatnią nadzieją klanu - bo byliśmy. Wprowadziwszy wszystkich do celu podróży, otworzyłem wrota sali tronowej. Jak nazwa wykazywała, na jej końcu znajdował się pozłacany tron, piętrząc się o dwa małe poziomy schodkowe wyżej niż reszta pomieszczenia. Tuż przy wejściu do pomieszczenia, zarówno po prawej jak i lewej, znajdowały się masywne stoły na wiele osób, lecz ja zmierzałem do tego , który stał prawie tuż pod tronem. Był idealny by zmieścić nas wszystkich tu zgromadzonych, plus posiadał dwa dodatkowej miejsca.
       - Rozgośćcie się. A Ty Zangetsu, nie zdziw się ale mimo braku Kuroi i Kazunariego to nie jesteśmy tu sami.

Offline

 

#207 2016-04-04 14:15:38

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Szli przez jakiś czas korytarzami jaskiń, co raz skręcając to lewo, to w prawo. Już po kilkunastu metrach tej wędrówki dotarło do Logena, że docelowe miejsce musi być owiane tajemnicą – a przynajmniej było. Siedziba organizacji, której przewodził obecnie Yocharu. Zastanawiał się jakie to będzie miejsce.
    Podążał za prowadzącym ich Yocharu i Gereshi’m, któremu pomagał najmłodszy z nich, Satoshi. Wolał nie zostawać w tyle, błądzenie po tych tunelach mogłoby trwać bardzo długo i nie jest pewnym, że zdołałby się wydostać. W pewnym momencie, gdy mogli już dostrzec przebłyski światła na końcu korytarza, którym szli, nagle owiała ich mgła. Logen trochę się zaniepokoił tą sytuacją, nie wiedział co to może wróżyć, co się teraz wydarzy. Odruchowo ustawił się w pozycji, z której z łatwością mógłby wykonać dowolną akcje – ruszyć do ataku, lub też unikać zagrożenia.
    Wtem pojawienie się zarysu postaci i usłyszany głos jeszcze bardziej wzmogły czujność starszego Uchiha. Wydawało mu się nawet, że mogła to być iluzja, jakaś forma zabezpieczeń tego miejsca przed nieproszonymi gośćmi – ale byłoby to chyba pierwsze takie zabezpieczenie na całej drodze tu. Coś w tym wszystkim się nie zgadzało, a Logen już myślał co. Na koniec zachowanie Gerechi’ego nieco go uspokoiło; spokojny ton głosu starego weterana klanu powodował, że Logen zaczął się uspokajać. Widać było, że wiedział co nie co o tym miejscu – chyba nawet Yocharu był tym trochę zaskoczony, w końcu to powinna być tajna organizacja i jej siedziba. Krótką rozmowę Gereshi’ego z postacią, która przedstawiła się jako Shin, zakończył jednak Yocharu wydając jej jasny rozkaz.
    Zapewne musi należeć do straży, która ochrania to miejsce. – pomyślał Logen, gdy znów ruszyli. Rozglądał się po całym terenie z nieukrywanym podziwem: fakt, że pośród gór jest takie ukryte miejsce był niecodzienny. Jakby się nad tym zastanowić, to mogli wykorzystać tą kryjówkę i oszczędzić trochę czasu.
    Była jeszcze jedna rzecz, która rzuciła się chłopakowi w oczy – mianowicie Gerechi. Starzec był w stanie dostrzec postać Shin, mimo iż ta była jedynie mglistą zjawą. Nawet próbował jej dotknąć, choć efektów tego Logen nie widział. W jego głowie zalęgło się pytanie, jakie zdolności sensoryczne posiada Gereshi-sama i czy utrata wzroku nie spowodowała ich poprawienia.
    Gdy przemierzali korytarze, westybule i różne pomieszczenia, wszędzie mogli dostrzec znaki ich klanu. Coraz bardziej Logen zastanawiał się, jak mogliby wykorzystać to miejsce. Kiedy w końcu dotarli do przestronnej sali, w której na podwyższeniu był ustawiony złoty tron, Yocharu zasugerował, aby każdy zajął sobie miejsce. Przez chwilę starszy Uchiha rozglądał się po pomieszczeniu, wybierając odpowiednie dla siebie miejsce – zdecydował, że usiądzie pod ścianą przy wskazanym przez Yocharu stole, ustawionym najbliżej tronu.
    To miejsce nadawałoby się idealnie do sprawowania rządów klanu. W dodatku jest to sporo miejsca, gdzie mogliby, przynajmniej na razie, mieszkać pozostali członkowie klanu. Zaoszczędziłoby to czas potrzebny na organizację i budowę podstawowych budynków w wiosce, domostw. – ułożył sobie w głowie konkluzję swoich przemyśleń, zajmując wybrane miejsce. Postanowił na razie się nie odzywać, poczekać, co zamierza im przedstawić Gerechi-sama.


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#208 2016-04-04 15:48:28

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Szedłem w ramię w ramię z Gerechim, zastanawiając się przez niemalże całą drogę, kim był starzec. Z wzroku Yocharu wyczytałem niewypowiedzianą wiadomość, spotkał mnie zaszczyt. I choć z natury lubiłem pomagać starszym, cała ta sytuacja sprawiła, że byłem nieco zdezorientowany. Kątem oka spojrzałem na starca, który rozmawiał z Yocharu, mimo że słyszałem ich rozmowę, wypowiedziane słowa były dla mnie kompletnie nie zrozumiałe. Zatopiłem się w własnych myślach, kompletnie nie zwracając uwagi na otoczenie. Mój umysł, wręcz żądał odpowiedzi, chciałem wiedzieć, lecz byłem również świadom, że pytania muszą poczekać. W końcu mieliśmy rozmawiać o dużo ważniejszej dla nas wszystkich kwestii. Byłem ciekaw jak skończą się nasze obrady, być może już nie długo tułaczka Uchiha się skończy. Może w końcu będziemy mogli żyć wszyscy wspólnie tu w Hidari. Uśmiechnąłem się delikatnie na tą myśl, która niegdyś będąca tylko mrzonką i marzeniem wariata, teraz mogła się urzeczywistnić. Z tym pozytywnym nastawieniem oderwałem się od swoich myśli i rozejrzałem się delikatnie po przekraczanych przez nas korytarzach jaskiń, byłem pewny, że gdybym trafił do nich samotnie, z pewnością bym się zgubił. Na tą myśl przypomniały mi się historię, które zwykł opowiadać mi Shiro. Samotni wędrowcy zwabieni pięknem tych okolic, schodzili do jaskiń tylko po to, aby zagubić się i oddać ducha w tych zawiłych korytarzach. Piękne i niebezpieczne- pomyślałem.- Zupełnie jak Sharningan.

Po kilku minutach podróży przed nami pojawiło się widmo, momentalnie przypomniałem sobie o wcześniejszym jego pojawieniu. Chyba mówił coś o naleśnikach ? Ponownie na myśl o jedzeniu, mój żołądek ścisnął się w supeł, całą swoją wolą powstrzymałem się od chwycenia brzuch. Reakcja starca zdziwiła mnie nieco, przypomniałem sobie słowa mojego ojca, zwykł on mawiać, że emocje są słabością, a jednak ten starzec pokazywał je z niemalże beztroską. Ponownie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, w końcu poczułem się komfortowo. Reakcja Gerechi'ego sprawiła, że poczułem się jakbym znał ich wszystkich całe swoje życie, rozluźniłem się, wszystkie moje rozterki i pesymistyczne myśli znikły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, w którym pierwszą rzeczą, która przykuła mój wzrok był klanowy herb, tak wybitnie świadczący o pochodzeniu zamieszkujących kryjówkę osób. Wzmianka Yocharu na temat organizacji sprawiła, że w mojej głowie narodziły się kolejne pytania, potrząsnąłem głową, wiedząc, że nie pora na to. Rozglądałem się ciekawie po pomieszczeniu, nie kryjąc tym razem swojego zainteresowania. Z uwagą obserwowałem otoczenie, chcąc zapamiętać wszystkie szczegóły tego niesamowitego miejsca. Po chwili dotarliśmy do sali tronowej, która zgodnie ze swoją nazwą posiadała tron w samym jej środku. Ciekawe kto na nim zasiadał- pomyślałem momentalnie. Usiadłem przy stole, cierpliwie czekając na rozwój wydarzeń.

Offline

 

#209 2016-04-04 18:19:26

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

     O siedzibie tej organizacji słyszałem już wcześniej. Yocharu raczył uczynić mnie zwierzchnikiem tajemnicy  tego miejsca, gdzie pogrzebane leżały wielkie idee sprzed lat. Dzięki temu czułem pozytywne emocje do mojego krewniaka. Powierzenie mi takiego sekretu faktycznie nie było łatwe. Nawet jeśli Yugure przestało funkcjonować, to fakt należenia do takiego stowarzyszenia mógł nieźle namieszać w przyszłości Yocharu. Coś takiego raczej działało niezgodnie z radą klanu i liderem. Nic dziwnego, że siedziba całego tego zgromadzenia znajdowała się ukryta w takich czeluściach Hidari. Nawet dla najwytrawniejszych i najlepszych sensorów odkrycie takiej lokacji mogło być beznadziejnie trudnym zadaniem.

     Podczas marszu zastanawiałem się nad kilkoma sprawami. Przede wszystkim, o ile mnie pamięć nie myli, na czele tej organizacji nie stał Yocharu. Założył ją ktoś inny. W takim obrocie sprawy, czy on żył? A może to jakiś dawny radny, albo inna ważna osoba dla Uchiha? Kolejne pytania, które zjawiły się w mojej głowie, uświadomiły mi tylko jak wiele tajemnic skrywa nasza rodzina. Klan z Hidari był faktycznie jedną z najstarszych familii-ninja. Implikowało to różne dziwne zjawiska, takie jak chociażby zjawienie się Gerachiego. Jak to możliwe, że taki starzec był w stanie przetrwać dwie wojny odbywające się w tym samym czasie? Czułem do niego ogromny respekt, szczególnie, że utracił wzrok. Podejrzewałem z jakiego powodu.

     Po dosyć długim spacerku odezwali się zarówno Yocharu, jak i Gerachi. Staruszek wspomniał o krwi, co jednoznacznie skojarzyło mi się z przemijaniem. Musiał być faktycznie u schyłku swojej życiowej wędrówki, jeśli odwiedzenie tajemniczej organizacji kojarzy mu się głównie z czymś takim. Yocharu odpowiedział, czy to przez grzeczność, czy przez zbieżność podobnych poglądów - nieważne. Sam jednak czułem co innego. Siłę. Było nas coraz więcej. Początkowo z trójki ninja zrobiło się pięciu, a do tego doszedł do nas tak stary wojownik i weteran. Gerachi był cenniejszy niż ktokolwiek z nas. Jego wiedza, doświadczenie, dawne znajomości. Mógł sam ożywić klan. Potrzebni mu byli tylko inni ninja. My.

     Końcowy etap podróży został przerwany miłym incydentem. Spotkaliśmy dziwnego humanoida. Niby dzieciak, ale z ogromną głową i tak samo dziwnie wielką halabardą. To w ogóle człowiek? Zachowywał się jak młodzieniec, natomiast wyglądem zdecydowanie odstawał od normy. Cóż, ciekawe... W dodatku ta powłoka. To coś najwidoczniej strzegło tego miejsca. Zjawa została jednak dostrzeżona przez Gerachiego. Czyżby starzec był sensorem? Bardzo prawdopodobne, w końcu nie sprawiało mu problemów określenie obecności innych, a także bardzo sprawne przemieszczanie się, oczywiście jak na ślepca. Wszystko to nabrało nut tajemniczości. Pozostawało więc podążać dalej, za brygadą. Może okaże się, że na miejscu ktoś na nas czeka.

     Jakby na potwierdzenie moich słów, Yocharu kazał przygotować nam salę biesiadną. Kobiety. Tutaj? Doskonale. Najwidoczniej Yugure pozwoliło skryć się kilku sierotom, czy tam innym wdowom. Nie interesowało mnie specjalnie pochodzenie kobiet. Ważne, że tutaj były i mogły usługiwać, a jeśli były Uchiha, to z pewnością przydadzą się później, podczas odbudowy wioski. Ach ten mój pragmatyzm. Tak bardzo chciałem pomóc rodzinie, że skupiałem się tylko na jej celach...

     Członek organizacji, która chyba straciła sens bytowania, zaprowadził nas do największego stołu. Rozglądałem się po tym miejscu i doszedłem do kilku wniosków. Przede wszystkim, idealnie oddawało klimat Uchiha, przez te wszystkie wzory i surowość miejsca. Dodatkowo mogło pełnić rolę mieszczenia naszych krewniaków, przynajmniej przez jakiś czas. Dało radę tutaj zmieścić chyba cały klan, może i za czasów świetności, chociaż nie byłem pewien. Nie znałem liczb, ani wtedy, ani dziś ich nie znam. Bałem się, ale wypadało w końcu określić, ilu nas pozostało.

     Usiadłem między Logenem a Yocharu. Chciałem mieć dobry widok na resztę, ale mieć pod ręką towarzyszy. W końcu to ich najlepiej znałem z całej naszej gromadki.

Offline

 

#210 2016-04-04 23:22:57

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

http://s15.postimg.org/lhd2v1s57/shin.jpg




   Gdy tylko po słowach Yocharu do zjawy zapadła cisza, postać Strasznego Wojownika Shina rozpłynęła się z lekkim wirem we mgle, jakby od początku to z niej się składała... co nie było znowuż tak dalekie od prawdy. Stojący blisko zdarzenia Ikkyo zauważył jeszcze, że tajemniczy strażnik zasalutował Yocharu, uderzając się przy tym drzewcem halabardy w samurajski hełm.
     
   Gerechi opuścił dłoń i wrócił na swoje miejsce przy Satoshim. Dla obserwującego go Logena ciekawa wydała się następująca sekwencja - przez chwilę pomiędzy zniknięciem SWS a ulotnieniem się jego mgły z otoczenia, ruchy starca wydawały się pewniejsze, niemal swobodne. Kiedy mgła zniknęła, przygarbił się lekko i uniósł dłoń, by położyć ją na ramieniu młodego Uchihy. Co dziwniejsze, w tym samym momencie, kiedy jego dłoń dotknęła Satoshiego, kolejna metamorfoza nadała Gerechiemu tak samo pewnych ruchów, jak we mgle. Ciekawe.
     

~~~~~~



   Idąc za przewodnictwem Yocharu, pozostali Uchiha dotarli wreszcie do wrót, a potem wnętrza poczwórnej pagody. Otoczenie napawało wrażeniem dostojności i jedności. Grupa mijała ułożone wzdłuż stoły, nie szczędząc uwagi na klanową ornamentację, doskonale komponującą się z chłodną klasą tego miejsca. Gdyby nie fakt, jak bardzo Hidari stało się miejscem dla nosicieli sharingana nieprzyjaznym, mogliby nawet poczuć się jak... w domu.
     
   Poprzecznie ustawiony stół, który przewidział dla nich Yocharu, zastawiony był w przeciwieństwie do pozostałych dwóch kilkoma półmiskami ze smakołykami różnych gabarytów i aromatów. Kiedy już usadowili się ninja przy stole, Gerechi w dość zaskakujący sposób podszedł do kwestii własnego miejsca.

- A nie nie, dziękuję, moi drodzy, postoję. Bardzo wskazane jest, i niedługo wyjaśnię dlaczego, aby młody Satoshi usiadł przede mną.
Spełnienie dziwacznej prośby starca wywołało ciche chichoty wśród obecnych mieszkanek pagody - u szczytu stołu zasiadł trzynastolatek.
- Niech dane mi będzie powiedzieć raz jeszcze, jak cieszę się z tak licznego pojawienia się was tutaj. Dla tych, którzy mnie nie znają, niech starczy wam, że jestem starym człowiekiem, który chce jak najlepiej dla swojego klanu. I dla tego klanu, z różnym skutkiem, jak i niejakim ubytkiem - tu Gerechi uśmiechnął się i stuknął palcem wskazującym w skroń, zaraz obok owiniętych szalem miejsc, gdzie powinny znajdować się oczy - poświęcił jego opiece ostatnie pół wieku. Z tego też tytułu chciałbym przeprosić siedzącego tu Satoshiego za mały dyskomfort, jaki stanie się za moment jego udziałem - tu stary ninja zwrócił niewidzącą twarz do siedzącego u szczytu stołu jego przewodnika - Chłopcze, wyczułem u ciebie naturalną łatwość w posługiwaniu się genjutsu. Pozwala mi to na pewną możliwość, która dla starego, ślepego starca jest dosłownie promykiem słońca w jesieni życia. Położę teraz dłoń na twoim ramieniu i dostroję się do twojego przepływu chakry, co pozwoli mi widzieć tę salę twoimi oczyma. Masz młode oczy i nie sprawi ci to większej różnicy, ale u pozostałych tu zebranych nie dałbym rady tego zrobić bez walki o przywództwo. Nasze oczy są odzwierciedleniem natury Uchiha... - dodał Gerechi i zaśmiał się cicho - Dumne i nie lubiące, gdy im się odbiera wolność. Tak czy siak, niech będzie to nauką dla tych, którzy chcieliby przewodzić klanowi, nie licząc się nawet z najmniejszymi z naszych braci i sióstr, bowiem i oni są częścią klanu, cennym elementem całości.
     
   Wrażenie nie było wcale takie złe i Satoshi zdziwił się w duchu, że tak niewielkim nakładem sił ukazał swoją przydatność. Czuł lekkie swędzenie gdzieś między skronią a oczyma, ale to, co działo się w jego głowie było niczym w porównaniu z tym, co zobaczyli wszyscy razem.
     
   W jakiś niezwykły, znany chyba tylko sobie sposób, Gerechi użył oczu Satoshiego niczym projektora. Działanie, jeśli połączyć to, co powiedział i to, co właśnie widzieli, było dwojakie: po pierwsze, starzec widział teraz wszystko to, co widział trzynastolatek siedzący przed nim. Po drugie, obraz ten wracać musiał z jego mózgu w formie uaktualnionej przez umysł w formie genjutsu - wszyscy zebrani nabrali delikatnej poświaty, jakby nałożył się na nich obraz nich samych. Nad stołem zaś, pomiędzy nimi niczym hologram, wisiał półprzeźroczysty wachlarz Uchiha. Prawdopodobnie stary wojownik miał mały sentyment do pompatyczności...

- Niech będzie to świadectwem, co mogą młode oczy Uchiha - powtórzył Gerechi i uścisnął ramię swojego przewodnika z dumą - No dobrze. Moi drodzy, przybyłem tu do was, ponieważ jak wy wszyscy mam na uwadze nasze klanowe dobro. Jak wy wszyscy, jestem świadom potrzeby przegrupowania i odbudowy. Niestety, w przeciwieństwie do was, brakuje mi środków, by brać w tym czynny udział. Nadrabiam to jednak doświadczeniem, o ile mogę tak nieskromnie rzec o sobie samym. Dlatego uznałem, że dwaj najznamienitsi przedstawiciele naszego klanu, Uchiha Ikkyo oraz nasz gospodarz, Uchiha Yocharu, warci są, bym służył im dobrą radą, gdyż, jak myślę, to oni winni ponieść sztandar Uchiha ku nowemu jutru. Jesteśmy we wspaniałej sytuacji, ponieważ pierwsza rada, którą miałem wam dać, sama dopełniła się już na na... tfu, waszych oczach. Przenosząc się tu, obawiałem się, że zastanę tu jednego rozgoryczonego Uchihę, którego będę musiał nakłaniać, by znalazł następnego. Tymczasem jest nas tu całkiem przyjemna liczba, taka, która może już coś zmienić.

   Ton głosu Gerechiego bywał momentami wzniosły i widać było, że stara, żołnierska duma i lojalność trzymają go wciąż w pionie.
- Zanim jednak sięgniemy gwiazd, musimy zamknąć poprzedni, smutny rozdział naszej historii. Musimy zebrać resztę klanu, niedobitki, które zaszyły się w Yu no Kuni po tej bezsensownej wojnie. Mówiłem Ichitsu... - tu na frakcję sekundy na obliczu starego pojawił się grymas bólu - Ech, do diabła, było minęło. I tu pojawia się pierwsza przeszkoda - brakuje nam informacji co do lokalizacji naszych sił. Atak przeciwników oderwał ich od centrum walki, po przegranej rozpierzchli się w kierunku, którego bez danych z obozu wroga raczej nie ustalimy.

Odpisuje tylko Zangetsu

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-04-04 23:28:47)

Offline

 

#211 2016-04-06 14:46:04

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Byłem obecny przy tworzeniu naszej organizacji, byłem równie obecny przy ustalaniu czy jaskinie te, które skrywają nie jedną tajemnice nadają się na naszą siedzibę, ale tyle razy ile tędy przechodziłem nie spotkało mnie to co tym razem. Mgłę można było wyjaśnić na dwa sposoby. Albo niska temperatura i i fakt, że w niektórych miejscach, że tak powiem.. dach mamy dziurawy albo jest to jeden ze sposobów zabezpieczenia, które musiał nałożyć Kazunari albo Yocharu, któryś z nich zapewne najdłużej przesiadywał tutaj i mam skłonność twierdzić, że był nim obecny w tej chwili członek Yugure. Pozwoliłem się wyprzedzić reszcie grupy i stałem uważnie przyglądając się całemu zajściu. Stary mężczyzna, który z nami był mimo swych problemów ze wzrokiem wydawało się, że czuje się bardzo pewnie i komfortowo. Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek podczas moich częstszych pobytów tutaj Kazunari lub Yocharu sprowadzali kogoś obcego. No dobra, jest jeden wyjątek, ale to bardziej była dziewczyna zagarnięta przez lidera Yugure po mojej akcji w innej części jaskini. Ale mniejsza z tym, chociaż przyznam szczerze, że fakt sprowadzania tutaj osób trzecich nie podoba mi się. Tu już nie chodzi o to czy klan istnieje czy nie, miejsce to miało pozostać tajne nie tylko z powodu naszej działalności a raczej tego co planowaliśmy robić, ale z powodu tego, że później może okazać się bardzo przydatne a nie wiedza innych członków klanu byłaby jego atutem. Wolałem nie wykładać tej sprawy na forum ogólnym toteż przemilczałem cała sprawę i czekałem tylko aż będę mógł ponownie przekroczyć próg mego drugiego, ale w tej chwili jedynego domu.

    Wnętrze nic a nic się nie zmieniło, te same ozdoby, te same symbole przedstawiajace nasz klan. Jedyną rzeczą, które tutaj nie pasowała to... obecność kobiet. Mam wrażenie, że z tajnej bazy organizacji klanu Uchiha zrobił się tutaj jakiś burdel, dom rozkosz, no nie wiem jak można to jeszcze inaczej nazwać. Dodatkowo mogę stwierdzić, że nie jest to sprawka Kazunariego, On by na takie coś w życiu nie pozwolił nawet jeśli wioska klanu upadła. - Nie powiem, że jestem zadowolony z tego faktu... - Skomentowałem jedynie to jak postrzegam niespodziankę jaką sprawił Yocharu nie tylko gościom, ale i mi. Innym może to nie przeszkadzało, ale mnie tak. Jednak jaki jest sens wykłócania się o to w takim momencie?

    Po wejściu do środka odłączyłem się od grupy aby przypomnieć sobie układ pomieszczeń jaki tutaj panował. Dawno mnie nie było w tych stronach i mówiąc szczerze nie co pozapominałem, ale miałem też nadzieje, że znajdzie się coś interesującego pozostawionego przez nieobecnych a mogącego się przydać. I nie mam na myśli wykorzystanie tego do celów prywatnych. Na ucztę, jeśli można tak powiedzieć, przyszedłem lekko spóźniony. Nie przeszkadzało mi to a wątpię, że ominęła mnie jakaś ważna sprawa na której powinni być wszyscy obecni. Zasiadłem na pierwszym lepszym miejscu i przyglądałem się uważnie zebranym tutaj gościom. Gerechi zaczął wygłaszać swoje przemówienie, dowiedziałem się jak ma na imię ponieważ wcześniej Yocharu i inni wspominali podczas naszej wędrówki. W między czasie dowiedziałem się również, że najmłodszy z nas to Satoshi, który najwidoczniej robi za jakiegoś przydupasa Gerechiego (nie wiem czy dobrze odmieniam to imię ). W między czasie dowiedziałem się również, że obok Yocharu siedzi ni jaki Ikkyo, który jest mniej więcej na jego poziomie. Nie wiedziałem tylko z której strony zasiadł, ale mówiąc szczerze nie obchodziło mnie to zbytnio.

    Wsłuchiwałem się w każde słowo i coraz bardziej dochodziłem do wniosku, że moje zdanie strasznie się różni od tego jakie podziela ślepy starzec. Może przemawiało przez niego doświadczenie, ale jest przedstawicielem starego pokolenia, które wśród młodego ma zupełnie oddzielne poglądy i motywację. Podchodzę zupełnie inaczej do sprawy odbudowania wioski. Owszem, na początku powinniśmy zebrać tych, którzy są rozsiani po świecie lecz nie jest to sprawa najwyższej wagi. Skoro już usłyszeliśmy nominację na przyszłych liderów to może teraz czas na głosowanie? Nie wyobrażam sobie jak oboje sprawują rządy, jesteśmy przecież Uchiha. Prędzej czy później i tak dojdzie do sporu, który może to wszystko ponownie obrócić w gruzy. Oczywiście na wspomnienie o planach wojsk Błyskawicy, które po szturmie na Hidari spowodowały rozproszenie członków naszego klany, na mojej twarzy zagościł niewielki uśmiech lecz zanim wykonałem odpowiedni ruch a przynajmniej taki jaki powinien usatysfakcjonować starszego wtrąciłem swoje trzy grosze.

    - Piękna przemowa, dawno albo i w ogóle takiej nie słyszałem, ale nie byłbym sobą gdybym nie wtrącił małego "ale". Również uważam, że jedną z pierwszych rzeczy jaką powinniśmy zrobić jest zebranie pozostałych członków naszego klanu, ale nie jest to sprawa najwyższej wagi. Wojska Błyskawicy mimo, że miały ku temu okazję podczas szturmu na wioskę nie wkroczyły do tych jaskiń z jednego powodu, nikt nie wiedział, że tutaj się coś znajduje. Jestem dość podejrzliwym człowiekiem i uważam, że sprowadzenie tutaj pozostałych osób, które przeżyły szturm jak i wspomnianą przez Ciebie wojnę jest złym pomysłem. Nigdy nie wykluczam opcji, że ktoś może sprzedać nas naszemu przeciwnikowi. - Przerwałem na chwilę aby sięgnąć ręką do torby po pliki dokumentów, które wtedy zabrałem z obozu. Może i przedstawiały lekko nie aktualne dane, ale mogły się w jakimś stopniu przydać jako punkt zaczepienia. Chciałem też pokazać, że nie zupełnie jestem przeciwny jakimkolwiek koncepcjom odbudowy naszego klanu. Położyłem je przed sobą po czym kontynuowałem. - Nie odbierajcie mych słów jako atak na plany, które i ja podzielam. Po prostu podchodzę do tego inaczej niż pozostali i zawsze mam jakieś wątpliwości. Nominowałeś Yocharu i Ikkyo do roli lidera klanu, ale jak chcesz wyłonić tego jednego. Życie na pewno każdemu z was pokazało, że jeżeli u władzy są dwie osoby posiadające identyczne uprawnienia to prędzej czy później powstanie spór, który narobi większego bałaganu niż jest teraz. O ile wiem, choć mogę się mylić, dawniej lidera wybierała specjalna rada, której dzisiaj nie ma. Demokratyczny wybór również w tej sytuacji jest zły ponieważ zebrana przez nas ludność może być nieufna co do kandydatów, których wymieniłeś a jeszcze może pojawić się taka sytuacja, że będziemy mieli do czynienia z innymi kandydatami, którzy uważają, że nadają się do tej roli, bo tak. Najpierw powinniśmy sami coś zrobić aby dać jakiś znak, symbol... i oczywiście nie mam tutaj na myśli zgromadzenia członków naszego klanu w jednym miejscu. - Powiedziałem co chciałem, lekko dałem się ponieść emocjom, ale trzeba kiedyś powiedzieć to co leży człowiekowi na sercu. Nie chciałem mieć do czynienia z tym, że nasza praca pójdzie na marne, dodatkowo jeżeli już wszyscy goszczeni są w siedzibie Yugure to tym bardziej miałem coś do powiedzenia. Czekałem w spokoju na reakcje pozostałych choć najbardziej interesowało mnie zdanie Gerechiego.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#212 2016-04-06 17:36:41

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

   O ile dość bezpośredni wtręt Zangetsu mógłby uchodzić za nietakt, sam Gerechi nie sprawiał wrażenia człowieka urażonego. Przeciwnie, zaśmiał się cicho pod nosem i mruknął sam do siebie coś w stylu "Historia lubi się powtarzać" i dalej, do samego Uchihy i w sumie do wszystkich zebranych również:
- Twoje obawy i uwagi są jak najbardziej trafne, Zangetsu. Jedyne, co pominąłeś, to moje stanowisko w kwestiach przez siebie przytoczonych, nie zdążyłem go bowiem jeszcze wyartykułować - śmiech Gerechiego miał w sobie coś, co skłaniało do chwycenia za olejarkę i nasmarowania skrzypiących zawiasów - Wybacz staremu człowiekowi, że trochę przeciąga i opóźnia wyjawianie konkretów. Moi drodzy...
     W tej chwili jednak wzrok Satoshiego, a przez transakcję wiązaną również starca za nim stojącego, spoczął na papierach dostarczonych przez Zangetsu. Drżącą ręką ślepy wojownik przyciągnął je bliżej a cisza wynikła z jego nagłego zamilknięcia przeciągnęła się nieco dłużej. Gdy odezwał się znów, jego głos ledwo zauważalnie drżał.

- Moi drodzy... odłożę na chwilę na bok cisnące mi się na usta pytanie o pochodzenie owych papierów, jak i sposób, w jaki weszliście w ich posiadanie. Chcę tylko oznajmić, że moment, który oznaczać będzie nasz powrót przybliżył się właśnie o miesiąc, jeśli nie więcej. Moja odpowiedź na twoje rozterki musi więc zostać przeze mnie nieco przeredagowana, mój młody bohaterze - niewidoma twarz starca skierowana była teraz prosto na Zangetsu - Oto kluczowe fakty, które należą się wam wszystkim i które stanowić muszą bazę dla naszych dalszych rozważań. Po pierwsze... Ichitsu nie żyje.
     Przez zebranych przeszedł mimowolny pomruk konsternacji i smutku. Większość i tak domyślała się tego faktu, jednak wypowiedzenie go na głos przez osobę taką jak Gerechi przydała mu aury oficjalności. Tymczasem stary wojownik ciągnął dalej - Dotychczasowy lider klanu znaleziony został krótko przed atakiem na Gorące Źródła, w swoim gabinecie. Otruty. Pełniąca jego obowiązki Setsuna umarła na polu walki. Na chwilę obecną klan pozostaje bez przywództwa i w tym, choć nie jedynie, celu przybyłem w te strony. Odpowiadając możliwie zwięźle na pytania zadane i niezadane - tak, Ikkyo-sama oraz Yocharu-sama wytypowani zostali przez starszyznę jako najbardziej prawdopodobni kandydaci do pozycji lidera Uchiha. Tak, lider może być tylko jeden. Nie, nie mamy zamiaru dokonywać tego wyboru ani autorytarnie, ani demokratycznie. Lidera naszego klanu wyłoni on sam - tu Gerechi uniósł palec w górę, nadając słowom wagi - Liderem może być tylko osoba, która w obliczu zagrożenia dla klanu stanie na wysokości zadania i ochroni go. Jednak... nie da się odmówić racji drugiemu twojemu argumentowi - kto uwierzy i podąży za liderem, który nie wygląda jak awatar swojego urzędu? Mamy więc dwa zagadnienia, które muszą zostać rozwiązane, byśmy mogli pójść dalej - naszych braci i siostry, których trzeba odbić, oraz to, co widzicie na środku.
     Nikt nie musiał spoglądać nad stół, wiadomo było bowiem, o czym jest tu mowa. Gunbai, wachlarz klanu Uchiha. Osoba dzierżąca ów artefakt na polu walki bezsprzecznie uznawana była za przywódcę, co powodowało tyleż dobrego, co i złego. Nie można było jednak zaprzeczyć - Zangetsu poruszył istotną kwestię.
- Zanim zajmiemy się sprawą Gunbai, wróćmy jednak do dokumentów, dostarczonych tu przez Zangetsu.
W tym samym momencie wachlarz Uchihów, lewitujący dotąd między nimi, rozpłynął się w coś, co po chwili zebrani rozpoznali jako odzwierciedlenie jednego ze zwojów.


http://s16.postimg.org/mhpumy3tx/map.png



- Oto tereny graniczne między Krajem Błyskawicy i Gorących źródeł. Mniejsza biała kropka oznacza miejsce bitwy. Kratkowany obszar nad nią... to miejsce do którego zepchnięci zostali nasi ludzie po głównym ataku. Wedle mapy i zapisków ukrywają się tam w lasach, informacja ta ma jednak już prawie dwa miesiące, wiele mogło się zmienić od tego czasu. Jakieś przemyślenia odnośnie tego, co powiedziałem do tej pory?

Offline

 

#213 2016-04-06 22:31:00

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


        A więc zebranie się rozpoczęło. Wyglądało na to, że wszyscy już znajdują się na swoich miejscach po za Gerechim, który mimo swych sędziwych lat postanowił zaszczyć naszą podłogę swoimi stopami na dłużej. Nawet Satoshi wybrał swe miejsce a tuż za nim stanął wiekowy radny klanu. Po za chwilę spóźnionym Zangetsu, reszta wyczekiwała słów najstarszego z nas, który miał wiele do powiedzenia. Cóż, wychodziłem z założenia że cokolwiek powie warto będzie to rozważyć nawet, jeżeli będziemy mieli odmienne poglądy. W życiu wiele widział, wiele doświadczył a także służył ważnymi i co najważniejsze, mądrymi radami naszym poprzednim liderom gdy tamci żyli. No cóż, mógłby rzecz, iż źle radził skoro żadnego z nich tutaj nie ma ale przecież mogli go nie słuchać albo zginąć w zupełnie inny okolicznościach. Tak jak Ichitsu, o którym w sumie wciąż nadal nie wiadomo jaki jest jego status. W każdym bądź razie, nie mam co gdybać bo dopiero wszystko się rozpocznie i będę miał jeszcze wiele do myślenia.
       Gerechi jak zwykle nie przechodził od razu do rzeczy a raczej snuł nutkę tajemnicy w okół tego co mówił. Wspominając o Satoshim, o jego oczach i dyskomforcie który zaraz odczuje, nie bardzo miałem pojęcie do czego zmierza. Dopiero gdy jego dłoń padła na głowie trzynastolatka, wszystko nam się rozjaśniło - dosłownie. Staruszek posiadł niezwykłą zdolność, która pozwala patrzeć ślepcowi, oczyma innych osób. Musiały to być jednak młode oczy a może kwestią było po prostu to, że Satoshi nie uwolnił jeszcze swego sharingana. Wnioskowałem że nasze czerwone ślepia stawiałyby opór takiemu zabiegowi nawet gdybyśmy mentalnie się przed tym nie bronili. W każdym razie po za tym, że Gerechi widział nas teraz wszystkich to za pomocą oczu młodzieńca potrafił tworzyć coś na zasadzie wizualizacji. Obstawiam jednak, że to jakaś forma genjutsu, która nakładana na nas, działa niczym jedna z technik sharnigana, pozwalając manipulować rzeczywistością, którą odbierać miała osoba, która w iluzję wpadła. Ciekawe, przydatne, intrygujące, czym jeszcze nas zaskoczy? Rozpoczęła się więc prezentacja. Gerechi chcąc zaznaczyć wagę zebrania oraz w jakim gronie się znajdujemy czyli sami zrodzeni z krwi Uchiha, zaprezentował nam za pomocą swej wizualizacji wachlarz klanu Uchiha. Swoją drogą był to artefakt uważany za zaginiony, chodź w natłoku tego szaleństwa wojennego nie jestem pewny czy ktoś go nie dzierżył.
        No i zaczęło robić się ciekawie. Staruszek postanowił typować mnie oraz Ikkyo na potencjalnych liderów klanu. Cóż, był to wielki zaszczyt jak i wielki obowiązek i chodź bym chciał nie zgodzić się z jego zdaniem to nie mogłem. Obaj ostatnimi czasy zrobiliśmy sporo dla klanu i nie mnie jest oceniać kto więcej, kto mniej. Byliśmy mimo młodego wieku doświadczeni, przeżyliśmy wojnę oraz zdobyliśmy pewien szacunek, który jest wymogiem by zasiadać na takim stanowisku bo kim byłby lider klanu, gdyby świat nie czuł chodź nikłego respektu przed jego osobą. Może i moje myśli brzmiały wyniośle i zbyt narcystycznie ale mój czas na samowolkę i egoizm skończył się wraz z kolejnym etapem sharingana. Moją powinnością było teraz służyć klanowi bez względu na status jaki zdobędę czy też nie. Czy nie po to zresztą powstało Yugure? Mieliśmy bronić nasz klan z mroku, bez chwały dla siebie w imię dobra i bezpieczeństwa Uchiha. Przyszła jednak godzina by wysunąć nos z nory i podjąć działania na taką skalę, jakiej dotąd nie znaliśmy.
       Pomysłu ku temu co zrobić i jak już się pojawiały we wcześniejszych rozmowach, lecz tak jak podkreślił Gerechi, brakowało nam informacji. Tu jednak zaskoczył nas a przede wszystkim mnie Zangetsu. Położył na stole zwoje, które zapewne posiadały jakieś istotne wytyczne odnośnie całego konfliktu z Błyskawicą. Nie wiem skąd to ma ale wykonał kawał dobrej roboty. Nie mógł także się powstrzymać od wtrącenia swoich pięciu groszy ale to chyba już był standard. Z tym co powiedział można było się zgadzać albo i też nie, wszytko zależało od podejścia. Przede wszystkim szanowałem go za to, że był na tyle odważny by wykazać swoją dezaprobatę odnośnie kilku kwestii. Gdzieś głębi ducha cieszyłem się ale i także rozumiałem do czego zmierzał w tym wszystko Zangetsu. To miejsce miało być tajne - zawsze. To nie miał być punkt awaryjny, tymczasowa przechowalnia ludzi czy dom dla klanu. To miał być nasze - Kryjówka i Siedziba Yugure. Co prawda to prawda, to miejsce nie będzie niż nigdy tak tajemnicze jak kiedyś, lecz trzeba pamiętać, że te korytarze bez dobrej ich znajomości mogą wprowadzić w błąd nawet naszych ludzi, chodź lokalizacja będzie i tak już znana. Dlatego też jeżeli jednak zmuszeni będziemy przechować tu ocalałych Uchiha, trzeba będzie zachować szczególne środki ostrożności względem potencjalnych zagrożeń z zewnątrz czyli Błyskawicy. Nie wiadomo czy ich szpiedzy nadal nie patrolują terenów a grupę ponad sto osobową raczej ciężko przeoczyć. Kolejna kwestia do rozwiązania. Co do jego dywagacji odnośnie wyboru lidera to po prostu postanowiłem na chwilę obecną nie przejmować się tą kwestią, chyba, że Gerechi postanowi pociągnąć rozmowę.
       No i jednak pociągnął. Na szczęście wszystko wydawało się być dopowiedziane na tyle bym nie musiał zadawać pytań. Może po za jednym. Rada wytypowała nas? Rada? Czyli oni wszyscy wciąż żyją? Gerechni nie jest jedynym, ze starszyzny, który uniknął śmierci? Fakt, był przy nim jeden z gwardii ale nie przypuszczałbym, że pozostali radni dalej przemierzając ten świat. Zmrużyłem oczy jak to mam w zwyczaju, zastanawiając się co jeszcze przed nami ukrywa staruszek. Nie lubiłem jak zbyt wiele tajemnic znajdowało się w jednym pomieszczeniu. Póki co zawiązałem język za zębami i przyglądałem się zwojowi, który przedstawiał mapę. Widok punktu na terenach gorących źródeł od razu przywlókł mi przed oczy Shukaku i śmierć Setsuny, wciągniętej w jakieś chore jutsu. Odpędziłem jednak tą wizje przyglądając się uważnie reszcie. Cóż, nie było tu zbyt wiele informacji, chodź zaznaczona była kryjówka ludzi z naszego klanu. Teraz zasnuło mi się jedno ważne pytanie.
       - Te lokalizacje były już na zwoju jak rozumiem? Jeżeli tak to nie mamy co liczyć na to, że nasi są w tym samym miejscu. Skoro wojska błyskwicy zlokalizowały kryjówkę a dane mają 2 miesiące to na pewno już tam byli. Nasi albo wpadli w zasadzę albo przewidzieli ten fakt i zmienili swoje położenie. Myślmy logicznie. Czekalibyście w jednym miejscu przez dłuższy czas, wiedząc że wciąż możecie być na kogoś celowniku? Każdy ninja wie, że sukcesem do udanej akcji, jest mądra zmiana pozycji. Wątpię aby ruszyli na północ. Tam jest morze a zasolona woda, nie jest zdatna do picia w razie jej braku. Zresztą to również zapędziłby ich w kozi róg a naszym sojusznikiem jest ogień, nie woda. Obstawiam również, że nie ruszyli się na południe, chodź tereny gorących źródeł rozciągają się w tamtym kierunku, to jednak zbliża nas to do granic kraju ognia a co za tym idzie - Senju. Zresztą kraj ognia walczył z nami podczas wojny, tak więc ułatwiliby przeciwnikowi sprawę w razie wykrycia. Wschód również odpada bo wojska błyskawicy. Jedyny sensowny wybór jak na moje to zachód. Zakładając, że wśród nich jest kilka rozważnych osób to ruszą na tereny neutralne do Ta no Kuni. Jak wiadomo, znajduje się tam akademia stanowiąca jeden z najbezpieczniejszych punktów na ziemi. Być może tamo Ta no Kuni podlega w jakiś sposób protekcji i żadne z wojsk i odważą się gonić naszych na tamte ziemie. Oczywiście mogą wciąż znajdować się w gorących źródłach ale obstawiam, że ruszyli na zachód i tak powinnyśmy ich szukać.

Offline

 

#214 2016-04-07 10:35:22

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Logen uważne przyglądał się spóźnionemu Zangetsu oraz dokładnie wysłuchał wszystkiego co miał do powiedzenia. Nie zabrał głosu, choć w jego głowie parę kwestii zmieniało się co parę sekund, odkrywając jakby nowe, niezbadane dotąd pokłady – a zarazem informacje i możliwości. Fakt, że nie mogli decydować ot tak sobie i jeszcze liczyć, że cały klan ich posłucha, czy też uzna nowego lidera. Gonitwie myśli nie było końca, jednak jeden z dwóch starszych Uchiha nie dawał po sobie tego poznać. Niestety nie był w stanie dostrzec co dokładnie znajduje się w dokumentach rzuconych przez spóźnialskiego na stół.

    Później głos zabrał ponownie Gerechi wyjaśniając kilka kwestii i odpowiadając na zarzuty ze strony Zangetsu. Intrygujący był fakt, że starzec jako jedyny nie zasiadł przy stole, a postanowił stać. W dodatku to co zrobił wprawiło Logena w niemałe zaskoczenie – weteran klanu był w stanie wykorzystać oczy młodego Satishi’ego aby widzieć jak swoimi własnymi, oraz pokazywać nam pewne obrazy w formie przypominającej holograf. Starszy chłopak nie był do końca pewien, ale zakładał, że mogła byćto jakaś technika GenJutsu – tak typowego dla ich klanu – opracowana przez samego Gerechiego. Być może z powodu utraty swoich oczu próbował wymyślić jakiś sposób ich zastąpienia, nie koniecznie wymagający przeszczepu? Przedstawił wizerunek Gunbai – artefaktu i symbolu władzy klanu Uchiha, który Logen widział na własne oczy, zanim wyruszył w swą dekadową podróż. Czyli będzie trzeba go odnaleźć, zgadza się, Gerechi-sama? – Logen wysnuł w swej głowie pytanie.

    Jednak papiery leżące na stole wyrwały go z tej podniosłej przemowy… i wpędziły na inne tory. Informacja o śmierci Ichitsu zostawiła w sali długie pomruki i westchnienia, kolejna śmierć w klanie na pewno była ciosem. Tym bardziej też kolejna informacja, w tak krótkim czasie, o Setsunie dołożyła swoje „trzy grosze”. Logen cały czas uważnie słuchał co stary wojownik ma do powiedzenia. Gerechi przedstawił co znajdowało się na zwojach, oraz jakie są warunki dla Ikkyo i Yocharu, aby któryś z nich mógł zostać liderem klanu. Choć wydawało się, że między nami zostało to już ustalone, to jak słusznie zwrócił uwagę Zangetsu, mogą wywiązać się walki bratobójcze. Tego wolałby nie doświadczać chyba nikt… a Logen zdecydowanie. Kiedy weteran wyłożył już wszystko, co chciał, w myślach Logena kotłowało się kilka pytań, ale także tworzył się już zarys planu. Niestety jego przyzwyczajenia znów wyrwały się naprzód.

    Kiedy weteran Uchiha skończył swoją przemowę głos zabrał Yocharu. Mówił bardzo istotne i sensowne spostrzeżenia, które również Logen układał już w swoich myślach. Prawdopodobny kierunek, w którym mogli ruszyć ocalali członkowie klanu był bardzo logiczny. Szukanie jednak zabrałoby zbyt dużo czasu; potrzebowali czegoś więcej, a starszy Uchicha już obmyślił pewne rozwiązanie, które zdarzyło mu się już wykorzystać.

    - Jeśli mogę wyrazić swoje zdanie w tej kwestii, to zgadzam się z Yocharu. Jedyna słuszna dla nich droga wiedzie na zachód. Jeżeli jednak ktoś ich ścigał to na pewno nie będą podążać otwartymi szlakami, przez co może być trudniej ich znaleźć. – wyraził swoje zdanie, gestykulując przy tym rękami. Poprawił się na krześle, wziął drugi oddech i kontynuował. – Miałbym propozycję, aby wykorzystać kilka klonów, co pozwoli nam rozszerzyć zakres poszukiwań, a przy okazji może dostarczyć informacji, czy wróg nie idzie ich śladem. Poza tym nie możemy działać, nie mając ustalonego miejsca zbiórki. Może to zabrzmieć trochę niewdzięcznie, jednak uważam, że ta siedziba byłaby idealna do tego celu, przynajmniej na początku działań. – mówiąc to, Logen rozglądał się po sali jakby sięgał wzrokiem dalej poza jej ściany.

    Wiedział, że nie spodoba się to na pewno Zangetsu i prawdopodobnie Yocharu, ale tak uważał. Po co mieli szukać innego miejsca i tracić cenny czas, skoro mieli coś takiego pod ręką? Oczywiście będzie konieczne jakieś zabezpieczenie, aby ta siedziba nie został teraz odkryta przez Błyskawicę; nie wiedzieli przecież, czy jacyś szpiedzy się tu nie kręcą. Po przedstawieniu swojego poglądu, Logen miał jeszcze jedna kwestię do podjęcia – dotyczącą poszukiwań rodaków.

    - Jest jeszcze jedna rzecz, o którą chciałbym was zapytać. Domyślam się, Gerechi-sama, że przez utratę swych oczu musiałeś w jakiś inny sposób nauczyć się „widzieć”, stąd ta technika, prawda? Jednak chciałbym się dowiedzieć, czy posiadasz zdolności wyczuwania chakry innych? Wiem też, że Ikkyo nie posiada zdolności sensorycznych, ale jak w waszym przypadku Yocharu, Zangetsu, Satoshi?


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#215 2016-04-07 16:55:52

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

W chwili, gdy dłoń starca dotknęła mojej głowy, poczułem dziwne uczucie w oczach. Nie było to bolesne, lecz sprawiało, że miałem wielką ochotę na przetarcie oczu. Całą siłą woli powstrzymywałem tą reakcję i skupiłem się na konwersacji. Cieszyłem się z tej małej pomocy jaką mogłem oferować starcowi, w końcu ktoś mnie potrzebował, a ja byłem bardziej niż chętny aby pomóc, nawet jeśli wiązałoby się to z lekkim dyskomfortem, który odczuwałem. Swoją drogą zastanawiałem się, co stało się z oczami starca. Sam powiedział, że poświęcił je dla dobra klanu, ale co to oznaczało ? Tego nie wiedziałem.

Z uwagą słuchałem słów Zangetsu, które odzwierciedlały moje własne obawy, od dawna było wiadome, że dla pewnych ludzi liczą się tylko pieniądze, bezgraniczne zaufanie, nawet w rodzinie, było po prostu proszeniem się o kłopoty. W obecnej sytuacji kret byłby dla klanu Uchiha gwoździem do trumny, dlatego nie dziwiłem się jego podejrzliwości. Z ciekawością spojrzałem na dokumenty, według Gerechi'ego miały one przyśpieszyć nasz powrót, patrząc na ich zawartość byłem skłonny zgodzić się z tym stwierdzeniem. Dzięki temu byliśmy w stanie przewidzieć, gdzie mogli się skierować pozostali Uchiha. Mimo, że dokument miał już lekko przestarzałe informacje, to z pewnością będzie niezbędny dla określenia naszych dalszych poczynań. Wzmianka na temat Gunbai, skutecznie skupiła moją uwagę. Od kiedy pamiętam interesowałem się tą bronią, niestety Shiro, nie należący nawet do Uchiha, nie mógł mi za wiele powiedzieć na ten temat. Słowa Yocharu dały mi wiele do myślenia, w końcu zostawanie w miejscu dłuższy czas zawsze tworzyło nie potrzebne zagrożenie. Dodatkowo zbliżanie się do kraju ognia aż się prosiło o kłopoty, Senju z pewnością przyjęliby klan z wszelkimi "luksusami". Zachód był jedynym kierunkiem, który oferował jako takie bezpieczeństwo i perspektywy. Z słów Zangetsu można było się domyślić, że nie jest zadowolony z naszej obecności tutaj, lecz w tej sytuacji jest to chyba jedyne miejsce w całym Hidari, w którym Uchiha mogliby ukrywać się bezpiecznie. Aż do czasu gdy odbudujemy potęgę naszego klanu i będziemy gotowi stawić czoła wszystkim niebezpieczeństwom.

Martwiłem się jednak, że moja rola zakończy się na byciu "oczami" Gerechi'ego. To nie tak, że nie byłem wdzięczny za tę rolę, ale chciałem zrobić coś więcej. Wiedziałem jednak, że z moim zerowym doświadczeniem i wątpliwymi umiejętnościami na wiele się nie przydam, zwłaszcza w tropieniu naszych krewniaków. W chwili, w której opuściłbym to miejsce stałbym się kolejnym trupem na liście. To uczucie było niemalże przytłaczające, przede mną rozgrywała się narada, której decyzję były kluczowe dla Uchiha. A ja? Siedziałem jak kołek rozmyślając tylko o tym jaki jestem słaby. Od razu przypomniały mi się słowa Yocharu, które momentalnie podniosły mnie na duchu. Skarciłem się w duchu i potrząsnąłem lekko głową i skupiłem się na bardziej istotnych sprawach. Z pantałyku wybiło mnie pytanie Logena, niestety nie miałem takich umiejętności.

- Niestety nie posiadam takich umiejętności Logen-sama.- odpowiedziałem.

Mogłem mieć jedynie nadzieję, że mimo wszystko znajdą się jeszcze okazję, w których będę mógł udowo0dnić swoją pożyteczność. Zamilkłem, czekając na reakcję innych Uchiha.

Offline

 

#216 2016-04-07 20:43:36

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Nie przypominam sobie abym wyraził jakiekolwiek pozwolenie na odebranie dokumentów, które należały nadal do mnie. To, że wystawiłem je przed siebie nie oznacza, że chciałem się od razu z nimi podzielić. Cóż, mówi się trudno. Dostałem nauczkę aby chować za wszelką cenę wartościowe karty jakie się posiada i ujawniać je dopiero wtedy gdy na prawdę zajdzie taka potrzeba. Mogłem najpierw wysłuchać tego co Gerechi miał do powiedzenia odnośnie zdobycia informacji, którymi teraz dysponuje. Każdy plik danych jaki uda mi się zdobyć staram zachować tylko i wyłącznie dla siebie, to taka moja prywatna zemsta na okazaniu braku lojalności przez Błyskawice. Choć mówiąc szczerze jeszcze długo zostało zanim uda mi się ją zrealizować. Lekko niezadowolony z sytuacji zacząłem smakować pyszności jakie znajdowały się na stole. Nie wiem dlaczego nikt z tutaj zebranych jeszcze tego nie uczynił, wstydzili się czy co? Z racji tego, że po części byłem u siebie pozwoliłem sobie, w czasie gdy Gerechi zaczął wtajemniczać nas w obiekt jakim jest Gunbai oraz zilustrował fragment mapy kontynentu, skosztować napojów, które były już przygotowane.

    Osobiście udziału w bitwie nie brałem więc nie wiem jak dokładnie wyglądała sytuacja, nawet słowa starca nie wiele mi pomogły. Również w kwestii strategicznych nie jestem jakimś orłem, ale postaram się pomóc o ile bede mógł. Wsłuchiwałem się w każde słowo zebranych tutaj Uchiha odnośnie propozycji gdzie mogą znajdować sie niedobitki z naszego klanu. Odrzucenie terenów klanu Senju nie trzeba było tłumaczyć, nikt o zdrowych zmysłach nie kierowałby się w tamte strony, choć może na tym właśnie polega taktyka niedobitków o ile jeszcze nie zostali wyłapani? Nie za bardzo rozumiałem też odrzucania terenów naszego kraju, mimo, że jest tu pełno wojsk Błyskawicy (ciekawe dlaczego ) to poruszanie się po skrajnych terenach państwa powinno odnieść jakiś sukces. O ziemiach, na których znajdowała się akademia ninja nie wiem zbyt wiele, obszar ten owiany jest tajemnicą a przynajmniej dla mnie więc jak najbardziej mogą się tam znajdować.

    Posłanie klonów w odpowiednie tereny to jak najbardziej dobry pomysł tylko nie należy robić tego w sposób chaotyczny i wysyłać dziesiątki kopii. Nawet jeśli obszar jest duży to trzeba pamiętać o różnych szpiegach, którzy mogą znajdować się na terenie całego kontynentu i komunikować się ze sobą za pomocą jakiś technik telepatycznych. Podrapałem się po brodzie, była jeszcze jedna sprawa, która nie dawała mi spokoju, ale o niej może później wspomnę. - Tak, granice kraju Ognia można od razu wykluczyć. Nikt o zdrowych zmysłach nie wpakowałby się w rodzinne strony klanu Senju i tym samym narobiłby sobie kłopotów. Jeśli o tym mowa to wiem co mówię... Ale też odrzucenie terenów kraju Błyskawicy nie jest dobrym pomysłem. Oczywiście najbardziej prawdopodobne jest to, że udali się do Ta no Kuni, ale dla pewności można wysłać po klonie aby sprawdził graniczne tereny Błyskawicy. Nie wiem jak wygląda sytuacja ze strażą graniczną, ale jeżeli zachowali jakieś środki ostrożności to istnieje szansa, że już dawno krążą po tych ziemiach. Nie wiem jak wygląda obecnie sytuacja w Kraju Gorących Źródeł, ale jeżeli na południu są jakieś niewielkie osady to tam też powinniśmy poszukać. No i tak jak Yocharu wspomniał, pewniakiem pozostają neutralne tereny. Nie wiem nic o aktualnym stanie akademii więc zdaje się na waszą wiedzę a zapewne wiecie nie co więcej niż ja...

    No i jeszcze jedna sprawa została do obgadania, a dokładniej mówiąc starszyzna. Jakim cudem przeżyli atak na wioskę oraz dlaczego takie sprawy obgadujemy bez ich udziału? Coś mi tutaj nie pasowało. Nawet jeśli Gerechi jest doświadczonym członkiem naszego klanu, który służył radą nie tylko ostatniemu liderowi ale jeszcze kilku przed nim to jego bycie w terenie nie dawało mi spokoju. Trochę tak jakby miał cały czas włączony jakiś Godmode. Nie przepadam za współpracą z kimś o kim nie wiem zupełnie nic. - Jaka starszyzna? Myślałem, że została wybita podczas szturmy Błyskawicy. A jeśli nie to nasze spotkanie i wspólna dyskusja na temat przyszłości klanu jest w porządku wobec nich? Chodzi mi o to, że odbywa się bez nich a to właśnie członkowie starszyzny powinni mieć najwięcej do powiedzenia w tej sprawie. Poza tym miejsce ich ukrywania się, czyżby było im tak dobrze, że nie chcą go opuszczać i tym samym nie pofatygowali się razem z Tobą? - Wyprostowałem się a ręce splotłem przy klatce piersiowej przyglądając się postaci starca. Skoro Rada dalej istnieje to równie dobrze tam mogliśmy się spotkać. Chyba, że to od początku jest podstęp starszyzny aby nas wykurzyć z tego miejsca. Mimo, że klan Uchiha przeżywa ciężkie chwile to nie zdziwiłbym się gdyby taka była prawda. Na zadane przez Logena pytanie jedynie pokiwałem przecząco głową. Jeszcze nie dysponuje taką umiejętnością, ale kto wie czy w bliskiej przyszłości się to nie zmieni?


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#217 2016-04-08 12:23:14

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

     Zmierzając do sali tronowej, zauważyłem jeszcze ciekawy szczegół. Shin, dziwna eteryczna postać, zasalutowała Yocharu. O ile rozpłynięcie się tajemniczego tworu nie wywołało u mnie zdziwienia, to ten gest już tak. Najwidoczniej monstrum w jakiś sposób było posłuszne Yocharu. Czyżby duch nie był w tym miejscu przed, ale został tu przyprowadzony? Może to coś jest wytworem jakiegoś dziwacznego jutsu? A może to przywołaniec? Nie mogłem się zdecydować. Na chowańca nie wyglądał, ale na człowieka również nie. Z drugiej strony wątpiłem, aby Yocharu panował nad jakąś pokraczną odmianą Fuutonu, która tworzy dymne postacie. Inne Ninjutsu? A może iluzja? Nie, wtedy nie wpadlibyśmy w nią wszyscy. Cholera, to coś jest dziwne i trzeba o to kiedyś zapytać Yocharu.

     Gerechi, gdy znaleźliśmy się już na miejscu, przemówił. Pozdrowił nas, ponownie podziękował, jednakże stał. Następnie położył rękę na ramieniu Satoshiego i użył kolejnej tajemniczej techniki. Przewidział. Co? Ślepiec mógł widzieć dzięki innym oczom? Niesamowite. Chciałbym opanować podobną zdolność, mimo tego, że panowałem nad własnym wzrokiem. W pamięci odnotowałem fakt tego zdarzenia i wszystkich słów wypowiedzianych przez radnego. Oczy starszych Uchiha nie poddawały się temu zabiegowi. Czyżby obecność Sharingana była tutaj przeszkodą? Może być, w końcu czerwone ślepia przewodziły naszą chakrę. A wraz ze wzrostem siły, pojawiała się również chęć potęgi, pragnienie mocy. Coś, co drzemało w niektórych ludziach, u Uchiha zyskiwało specjalne znaczenie. Przez moment zacząłem się zastanawiać jak to jest ze mną. Bo ja i bez Sharingana bardzo pragnąłem mocy...

     - Młodzi są nadzieją naszego klanu. Brzemię spoczywa na razie na naszych barkach, lecz za kilkanaście lat to oni będą musieli dźwigać te same tobołki, co my. Oby były tylko lżejsze. - zawtórowałem starcowi. Nie musiał mnie uczyć szacunku do innych członków klanu. I bez tego czułem do swoich rodaków specjalną więź, inną niż reszta czerwonookich.

     Następnie starzec wypowiedział się o stanowisku lidera. Zaproponował je mi i Yocharu. Nie zdziwiło mnie to specjalnie, poniekąd i ucieszyło. Rozmawiałem już z innymi o sytuacji naszego klanu. Dwójka towarzyszy, którzy zostali ze mną po wojnie, wiedzieli, czego chcę. Logen dał mi aprobatę, Yocharu także, nawet mocniejszą. Teraz Gerechi... Cóż, nie ukrywam, że czułem się zaszczycony. Pytanie tylko, czy obejmę ten stołek.

     Następnie przemówił Zangetsu. Zauważył on kilka problemów. Po pierwsze, lider mógł być tylko jeden. Po drugie, skrytość tego miejsca. Nie chciał, żeby przybyło tu więcej osób. Byłem pewien, że moja obecność już i tak go denerwowała, tak samo z resztą. Być może i ta zjawa należała do zmór młodego i ambitnego członka Yuugure. Choć ich organizacja straciła sens bytu, najwidoczniej pragnął zachować tajemnicę dla siebie. Co miałem rzec? Nie zgadzałem się z nim do końca, natomiast poruszył też i istotne rzeczy. Myślał. Takich ludzi nam właśnie trzeba.

     Następnie dokumenty, które położył na stole Zangetsu, zostały ujawnione. Nie wiem czy zrobił to celowo, jednak te papiery sporo ułatwiły nam sytuację. Pokazały miejsce bitwy i przebywania członków klanu... Cóż, o ile to pierwsze znałem bardzo dobrze, to drugie było dla mnie nowością. Zastanawiałem się jednak, czy Lord Błyskawicy nie powinien już zakończyć obławy na naszych braci. Wojna może i trwała, ale rozsyłanie swoich wojsk po świecie za garstką ninja było idiotyzmem. Nie mówiąc już o pchaniu się na tereny objęte działaniami wojennymi. Chyba nowy feudał był nadgorliwy i bardzo pragnął stracić własną armię...

     - Drobna uwaga, zanim zaczniemy decydować, gdzie się udać. - powiedziałem chwilkę po ujawnieniu map. - Jeżeli Lord Feudalny Kraju Błyskawicy tak mocno ściga naszych braci, że poza zniszczeniem wioski każe wojskom opuszczać własne granice, jest głupcem. Złapać ninja, nawet resztki, może tylko armia, bądź jej spory oddział. Bardzo prawdopodobne, że ścigający to kilka dywizji, które możemy rozbić w pył my, doświadczeni i silni, przy tym ułatwiając naszym ucieczkę i powrót do Hidari. Pojawia się jednak druga kwestia - kto pilnuje Kraju Błyskawicy? Armia nie jest aż tak liczna, po dwóch wojnach domowych została uszczuplona. Część musi bronić stolicy, ale są też forty, twierdze, punkty graniczne, których trzeba strzec. Do tego dochodzą granice. Jeśli feudał ściga Uchiha aż za Hidari, jego defensywa spadła, i to znacząco. Chcę przez to powiedzieć, że równolegle z udaniem się do Kraju Gorących Źródeł, powinniśmy wysłać zwiadowców do centrum Błyskawicy. Odzyskanie jeńców powinno być prostsze teraz, niż kiedykolwiek. Armia wraca, nie wiadomo czy dostali żołd, są zmęczeni, a atrakcje w Hidari się skończyły. Są podzieleni i nie wiadomo jak stoją ich morale - w końcu większość najemników boi się walki z ninja. Możemy więc w tym samym czasie ściągnąć ludność cywilną i resztki ninja z zachodu, a także jeńców wojennych, to jest doświadczonych wojowników ze wschodu. Również infiltracja stolicy jest na pewno uproszczona. Kto wie, czy Lord ma teraz na tyle sił, aby oprzeć się wejściu do jego pałacu... A tam czekają na nas dokumenty, listy, nie mówiąc o ogromnym majątku. Jest też sam Lord, którego bardzo łatwo złapać w iluzję i kazać mu zmienić jego rozkazy...

     Uśmiechnąłem się. Bylem zadowolony z mojej wypowiedzi. Zdałem bowiem sobie sprawę z tego, że można wykorzystać sytuację na kilka sposobów. Warto upiec na ogniu wiele pieczeni, póki mamy taką okazję. Nasza rodzina jest teraz uważana za słabą, rozbitą i pokonaną. A przecież tak nie jest. Wciąż możemy pokonać wiele innych ninja czy wojowników. Potrzeba nam tylko dobrej strategii, a nie bezmyślnego działania.

      Czekałem aż reszta skończy mówić na temat zgromadzenia reszty klanu. Poruszono również wątek rady. Cóż, nie podobały mi się uwagi Zangetsu. Zdecydowanie brakowało mu wyobraźni. Bo nie wiem czy zdawał sobie sprawę z tego, że najbardziej zależy nam na czasie. Jednakże równocześnie tajemnicza poza Gerechiego. Dlaczego nie powiedział wcześniej nic o tym, że starszyzna żyje?

     - Spokojnie. Sprawą rady zajmiemy się później. Gwarantuję to tobie, Zangetsu. - Jeśli chodzi o poszukiwanie naszych krewnych, popełniacie według mnie błąd. Uważacie, że ninja poruszają się. Nie zapominajcie jednak o tym, że w tej części Kraju Gorących Źródeł są też cywile z naszego klanu. A im ukrywanie na pewno nie wychodzi tak dobrze. Równie ważne jest nie zwrócenie przez was uwagi na armię. Błyskawica na pewno zdała sobie sprawę z tego, że Uchiha będą uciekać. Czy nie mogli więc wpaść na pomysł, aby równolegle wysłać oddziały na zachód, w celu otoczenia uchodźców z Hidari? Generałowie nie są idiotami, na pewno mają takie pomysły. Albo i inne, lepsze.

     Nie byłem już zadowolony. Nasza sytuacja była kiepska. Równie dobrze w tym momencie nasi rodacy mogli być zabijani. Szkoda ich krwi, jeśli my debatujemy sobie spokojnie, w ukryciu.

     - Również wasze podejście jest nierozsądne. Myślicie, że zwykli ludzie na długo zdążą ukrywać się przed kilkoma dywizjami? Oni mają tropicieli, pewnie i wynajętych ninja. Wsparcia mogą udzielić im też Senju, czy Lord Feudalny Kraju Ognia. Pozycja Uchiha może więc być taka sama jak dwa miesiące temu, z tym, że są otoczeni, albo wrócili w to samo miejsce. Możemy odrzucić Shisou i Chikai jako miejsce ich pobytu, ale granice Błyskawicy i Źródeł na pewno nie. Tak samo mogą być w Ta no Kuni. Poszukiwanie Uchiha jest trudne. Trzeba do tego sensorów i znanych osób. Wyruszyć na poszukiwania musimy zarówno ja, jak i Yocharu. A przeszukanie każdej pędzi ziemi w tych trzech prowincjach jest bardzo trudne. Zróbmy inaczej. - przerwałem. Musiałem mieć pewność, że słuchają mnie uważnie. - Znajdźmy armię. Jest większa, zostawia po sobie masę śladów, nie da się jej ukryć. Gdzie armia, tam i Uchiha, tylko że oddaleni i ukryci. Jednakże o wiele łatwiej zlokalizować tłum niż kilka jednostek. Do tego dochodzi drugi aspekt, o którym przed chwilą wspominałem. Armia Lorda jest podzielona, słaba. Dawno nie prowadzili działań wojennych, toteż zaskoczenie ich będzie bardzo proste. A nas jest kilku, silnych, znających techniki. Sam mogę kilkoma jutsu zniszczyć pół armii. Co dopiero nasza drużyna

     Skierowałem wzrok na resztę. Nie wiedziałem czy to poprą. Yocharu lubił działać w ukryciu, Logen z pewnością nie był typem agresora. A Zangetsu? Może on będzie przychylny tym działaniom. Zastanawiałem się jednak, czy moi towarzysze-weterani pamiętają nasze rozmowy. Dosyć jasno wyraziłem moje chęci, a oni byli im przychylni. Chyba nadszedł czas, aby przekonać się, czy są mi oddani.

     - Mówią, że najlepszą obroną jest atak. Nie zgadzam się z tym. O wiele lepiej jest w ogóle nie podejmować działań wojennych. Jednak na obecny moment, tkwimy w patowej sytuacji. Armia agresora jest podzielona i słaba. Nie mogą wiedzieć, że przetrwało tylu silnych ninja. Lepszej okazji na zinfiltrowanie stolicy nie ma. Również zlokalizowanie armii Lorda w Kraju Gorących Źródeł jest łatwe. Zniszczenie ich to prosta sprawa. Może również ułatwić nam odnalezienie resztki klanu. W końcu wieści o powrocie Gunbai, o pokonaniu przeciwników przyciągną resztki Uchiha. Sami do nas przybędą, poszukiwania będą krótsze i łatwiejsze. - powiedziałem. Nie mówiła przeze mnie nienawiść czy też chęć zemsty. Zwyczajna kalkulacja. Zapalmy ognisko, przylecą ćmy. Zniszczmy dywizje Lorda, wrócą Uchiha. - Klona do centrum warto wysłać już teraz. Może wyśledzi po drodze obozy armii i uwolni kilku naszych wojowników. Tak samo dostanie się do stolicy nie będzie trudne. Trzeba korzystać z tej sytuacji.

Offline

 

#218 2016-04-08 18:14:25

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

- Widzę, że uważny z ciebie człowiek, Logen-sama - uśmiechnął się Gerechi i skłonił głowę w stronę rozmówcy - Od czasu, jak postanowiłem rozstać się z oczami, wyrobiłem sobie ograniczoną umiejętność postrzegania oczyma wyobraźni aury osób w bezpośrednim sąsiedztwie. Nic spektakularnego, ale pomaga starcowi niewpadać na ludzi przy każdej okazji. To zaś - tu wojownik wskazał na widmo mapy, wciąż wiszące pośrodku stołu - to prosta sztuczka genjutsu, która działa tylko dlatego, że mi na to pozwalacie. Nie umywa się do tego spektakularnego pokazu, którym uraczył nas tajemniczy sojusznik Yocharu-sama w korytarzach tu prowadzących.
     
     To powiedziawszy, ślepiec zwrócił swoją uwagę na ostatniego rozmówcę. Uważnie przysłuchiwał się słowom Ikkyo, bezwiednie kreśląc palcem kółka na powierzchni stołu. Jego twarz pozostawała nieodgadniona, wyczyn nieprzesadnie ciężki, zważywszy, że schludnie zwinięta chusta zajmowała górną część jego twarzy. Kiedy przemówił, zwrócił się wpierw do niego.
- Twoje słowa, Ikkyo-sama, utwierdzają mnie w przekonaniu, że dokonaliśmy właściwej decyzji wyznaczając także ciebie na pozycję potencjalnego lidera. Poruszyłeś kilka ważnych kwestii i obiecuję, że odniosę się do nich, muszę jednak wziąć pod uwagę wszystkie te liczne pomysły i rozważania, które tu przedłożyliście - tu starzec powiódł wolną ręką po zebranych, uśmiechając się lekko. Złożył następnie papiery, które wziął uprzednio od Zangetsu i skierował swój "wzrok" na niego.

- Mój drogi Zangetsu. Zdaję sobie sprawę, że naruszamy a może i nadużywamy gościnności Yūgure pojawiając się tu i, pozornie, rządząc się jak na swoim. Gwarantuję zarówno tobie, jak i pozostałym członkom organizacji, że nie planujemy zbudować podwalin pod nową siłę klanu na zgliszczach jego "córki". Jedyną intencją starszyzny odnośnie Yūgure jest apel o dołożenie waszej cegiełki do odbudowy klanu. Abstrahując od poczucia obowiązku wobec rodziny, sądzę, że przynajmniej niektórzy tutaj nie chcieliby zostać... hm, poza wydarzeniami tego formatu. Dość jednak starczej gadaniny, przejdę do konkretów. Gwarantuję wam, że lokalizacja siedziby waszej organizacji pozostaje i pozostanie sekretem wobec wszystkich poza tu zebranymi oraz moim bezpośrednim adiutantem, którego mogliście zobaczyć podczas mojego tu przybycia. A on... cóż, nie powie nic.
   
     T
warz starego wojownika skierowana była teraz bezpośrednio w stronę Yocharu, najwyżej stojącego tu członka organizacji.
- Uznałem, że miejsce to będzie najdogodniejszą bazą wypadową połączonych sił klanu i Yūgure, w której obmyślimy plan działania i nic więcej. O ukrywaniu tu naszych ziomków nie ma mowy, zresztą... jeśli plan wypali, nie będzie potrzeby dalszego ukrywania się. A propos ukrywania się... rozwieję nieco tajemnicę, która tak was nurtuje. Robię to z własnej, nieprzymuszonej woli i jako gest zaufania, wiem bowiem, że pojawiający się znikąd stary pryk bez oczu to niekoniecznie ktoś, komu warto bezgranicznie ufać tylko dlatego, że jest starym prykiem bez oczu - tu twarz Gerechiego ponownie skierowała się na frakcję sekundy w stronę Zangetsu i przesunął dokumenty od niego wzięte w jego stronę a młody Uchiha mógłby przysiąc, że starzec puścił mu...oczodół - Mówiąc "starszyzna" mam niestety na myśli mnie, Uchiha Murosato oraz Uchiha Kanari. Miejsce naszego azylu pozwolę sobie zachować dla siebie, gdyż fakt, że nie "pofatygowaliśmy się" wszyscy tutaj wynika z tego samego powodu, dla którego i wasza siedziba pozostaje owiana tajemnicą. Tak czy siak, z całej rady zostało nas trzech... co nie oznacza, że zwalnia nas to z obowiązku, do którego zostaliśmy powołani - służenia radą i doświadczeniem kolejnym liderom Uchiha. Nie masz więc racji, Zangetsu, dając nam pierwszeństwo w stanowieniu o klanie. Jestem tu, ponieważ to Wy, siedzący tutaj, macie najwięcej możliwości, umiejętności i zasobów, by podnieść nasz klan z klęczek. Bez lidera, bez człowieka na szczycie oraz jego najbliższych popleczników... cóż może zdziałać nasz tercet egzotyczny ślepiec-pieniacz-pijak? To, co wam tu przedstawiłem, to zarys problemu. Nie przybyłem tu, by rozwiązać go za was.

     Po tych słowach Gerechi zamilkł i zdjął na moment dłoń z ramienia Satochiego, siadając obok z lekkim trudem a sala nieznacznie przyciemniła się, gdy projekcje jego wzroku zgasły. Niewidomy Uchiha ujął twarz w dłonie i zadrżał nieznacznie. Satoshi, siedzący najbliżej, nie mógł nie poczuć zdziwienia, kiedy zdał sobie sprawę, że z kącika między policzkiem, nosem i chustą Gerechiego popłynęła jedna, samotna łza.
     Niedaleko, trzymając się spódnicy jednej z obecnych kobiet, zaciekawiony sytuacją czteroletni brzdąc włożył palec do ust.
- Jestem już stary - podjął wojownik a jego słowa były niczym piasek, przesypujący się w klepsydrze. Cichy i miękki - chcę jednak zrobić wszystko, co w mojej mocy, by nasz klan przetrwał tę próbę. Żeby, jak to pięknie ujął Ikkyo-sama, tobołki naszych przyszłych pokoleń były nieco chociaż lżejsze. Dobrze, myślę, że czas kontynuować - westchnął i po chwili skupienia podjął, łącząc palce w piramidkę przed twarzą - Jeśli chodzi o nasze siły, których lokalizację dokumentowała mapa, jest kilka kwestii, których poruszyć nie zdążyłem.

Obszar zaznaczony na mapie dane mi było widzieć jeszcze własnymi oczyma, wiem jednak, że jest to największy las w Yu no Kuni. Jeśli prognozy naszych przeciwników pokrywają się w prawdą, nasze siły podjęły najlepszą chyba decyzję i ukryły się w jednym miejscu na terenach Gorących Źródeł, gdzie ninja mogą ukrywać się przed przeważającymi siłami i rok, jeśli najdzie potrzeba. Zapiski wroga słusznie opisują to jako problem, z logistycznego punktu widzenia las ten jest koszmarem dla regularnego wojska. Brak szlaków utrudnia marsz, uniemożliwia jazdę i upośledza linie zaprowiantowania. Jeśli w ogóle istnieje szczegółowa mapa tego obszaru, to jedynymi jej posiadaczami jest Yu no Kuni. Owszem, mogło się wydarzyć wiele odmiennych scenariuszy, ze wszystkich poddanych tu pod rozwagę realne są jednak tylko dwa - pozostanie w lasach oraz wędrówka na zachód, do Ta no Kuni. Jednak jeśli poszli na zachód, to i tak trzymają się zapewne pasa zieleni między morzem a szlakiem, musieli więc przynajmniej jakiś czas przebywać na terenie zaznaczonym na mapie. Mogliby co prawda, jak to zasugerował Ikkyo-sama, wyruszyć z powrotem do Kraju Błyskawicy, mógłbym jednak podjąć niewielki zakład, że tego nie uczynili. Nie widziałem jeszcze nieregularnej mieszaniny cywili i ninja, która zdecydowałaby się leźć w paszczę lwa, jakby to Uchiha zwyciężyli tę wojnę.

   
     Gerechi wstał i z pamięci wrócił na miejsce na Satoshim, który tym razem był już gotowy. Swędzenie tym razem już nie dokuczało. Zebranym ponownie ukazała się mapa regionu, tym razem zaktualizowana. Oczy dziecka przyczepionego do sukienki Miyuki zabłyszczały w zachwycie.

http://s20.postimg.org/qnzpglwod/Bez_nazwy.png


     - Jest jeszcze jedna kwestia, którą poruszył Ikkyo-sama. Nawet o tym nie wiedząc, zdaje się - rzekł stary i uśmiechnął się pod nosem - Rozważanie ataku na pałac Daimyo pozostawiam wam, jednak pomysł ten ma wiele zalet. Owszem, z moich informacji wynika, że wojska Błyskawicy rozproszyły się zarówno po Hidari, jak i terenach przygranicznych z Yu no Kuni. Siły w bezpośredniej odległości od pałacu stanowią 1/3 zwyczajowej liczby, czyli połowę wartości, którą uznałbym za przyzwoitą. Jest jeszcze coś...
     Ostatnie słowa Gerechi zawiesił, a cisza, która nastąpiła zaraz po tym dałaby się kroić nożem. Zebrani tu ludzie mieli różne historie, różne poglądy i cele, jednak gdyby ze wszystkich części wspólnych pozostawić jedną, byłaby to nieszczególna sympatia dla Daimyo Błyskawicy. Z posępną satysfakcją patrzyli więc, jak na mapie pojawia się nowa, krwistoczerwona plama w miejscu, gdzie znajdował się pałac najważniejszej osoby w kraju - Wiemy już, że Gunbai jest w pałacu...

http://s20.postimg.org/80rlmp7l9/Bez_nazwy.png


- Eee... przepraszam - mruknął starzec a na jego twarzy odmalowało się niejakie zdumienie. Wizualizacja... z jakiegoś powodu nie wyglądała dokładnie tak, jak to zaplanował - to nie ja.

Offline

 

#219 2016-04-08 21:21:23

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Pomysł zaatakowania pałacu nie wydawał się zły, z pewnością jego sukces ściągnąłby do kraju pozostałych Uchiha. Dodatkowo Gunbai był w pałacu, a nie mogliśmy pozwolić temu gnuśnemu lordowi na dalsze posiadanie, tak istotnego dla naszego klanu artefaktu. W końcu już niedługo nasz klan miał powitać nowego lidera, a czymże by on był bez legendarnego wachlarza? Był on symbolem potęgi naszego klanu, więc jeśli zaistniała możliwość odzyskania go, nie powinniśmy jej zmarnować. Byłem oczywiście świadom, że nie będzie to łatwe zadanie, wojska Błyskawicy, choć rozproszone po kraju, na pewno nie zostawiły pałacu bez należytej ochrony. W końcu lord nie był aż tak głupi, by ryzykować własnym życiem, tylko i wyłącznie dla pogoni za zbiegłymi Uchiha, prawda? Chyba, że na prawdę dostał obsesji na punkcie wytępienia wszystkich mających choćby kroplę krwi Uchiha w żyłach. Z pewnością bez porządnego planu, nie mogliśmy zdecydować się na taki ruch, w końcu za wiele mieliśmy do stracenia.

Wyjaśnienia na temat techniki używanej przez Gerechiego były fascynujące i choć inforacji na jej temat nie dostałem zbyt wiele, to w duszy tańczyłem ze szczęścia, bo choć minimalnie, to moja wiedza na temat Genjutsu z dnia na dzień wzrastała. Wzmianka na temat rozstania z oczami również przykuła moją uwagę. Już wcześniej starzec wspominał, że poświęcił swoje oczy dla klanu, ale nadal nie wiedziałem w jakim celu. Być może ktoś w czasie bitwy stracił swoje, a starzec zdecydował się  na oddanie własnych, wiedząc, że sam na wiele nie przyda się w walce? Albo był inny powód, próbowałem przypomnieć sobie wszystko co mogłoby nakierować mój umysł na właściwe tory, lecz nie mogłem wymyślić nic bardziej prawdopodobnego. Wiedząc, że pytanie w stylu : "Dlaczego oddałeś swoje oczy ? " nie byłoby teraz na miejscu, postanowiłem przemilczeć je na razie, przeczuwając, że wiedzę tę zdobędę z czasem i doświadczeniem.

Kwestia kryjówki Yugure była dla mnie oczywista, za cenę życia nie wydałbym powierzonego mi sekretu, zwłaszcza, że przyjmując nas w swoje progi Yocharu i Zangetsu na prawdę wiele zaryzykowali. W końcu wielu z nas sprzedało własną rodzinę dla własnego życia, nie mogli mieć żadnej pewności. Zastanawiało mnie jednak w jakim celu powstała ta organizacja. Mogłem mieć tylko własne przypuszczenia, znowu, ta ciągła niewiedza doprowadzała mnie do frustracji. W akademii zawsze chciałem wiedzieć wszystko, doskonale rozumiałem, że informacje kiedyś mogą uratować mi życie, teraz odcięty od nich zrozumiałem jak bardzo różni się rzeczywistość od bajkowego niemalże życia w akademii, tam wszytko czego potrzebowałem miałem praktycznie na wyciągnięcie ręki. A tu wszystko musiałem wnioskować na podstawie usłyszanych faktów i własnych spekulacji. Choć było to trudniejsze to z pewnością było i ciekawsze. Takie zdobywanie informacji było jak układanie puzzli, kawałek po kawałku układało się obraz, po to, żeby po jakimś czasie utrzymać cały obraz. Słowa Gerechi'ego sprowadziły mnie na ziemię,  wyczułem w niej tą samą nutkę goryczy, którą czułem u siebie za każdym razem, gdy uświadamiałem sobie jak bezużyteczny jestem. Przez chwilę miałem irracjonalną chęć na wstanie i przytulenie się do starca, być może dlatego, że przypominał mi tak bardzo Shiro, za którym tak bardzo tęskniłem? To uczucie tylko wzrosło na silę, gdy ujrzałem łzę spływającą powoli po policzku Gerechi'ego. Następne słowa członka starszyzny sprawiły, że mój respekt do niego wzrósł, choć i wcześniej był on wielki. Teraz byłem już pewny, że moim wzorcem nie był legendarny Masaru czy też Matsuo, ale ten starzec, który dla swojego klanu poświęcił wszystko co mógł. Postanowiłem, że w razie konieczności, nie zawaham się przed podjęciem podobnych decyzji.

Z skupieniem analizowałem mapę i wszystkie znajdujące się na niej informacje. Skoro w pałacu znajdowała się jedynie 1/3 sił, to mieliśmy realne szanse powodzenia. Zwłaszcza, że nam jako ninja wkradnięcie się do pałacu nie powinno sprawić problemu, poprawka im nie powinno sprawić problemu, o sobie tego powiedzieć nie mogłem. Na widok słoneczka znajdującego się w lewym górnym rogu, poczułem zimny pot spływający po mojej skórze. Miałem wielką nadzieję, że nie mam z tym nic wspólnego. Modląc się w duchu czekałem na reakcję innych.

Offline

 

#220 2016-04-08 23:30:16

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Debata zawrzała a potok słów ani przez chwilę nie zwolnił swego nurtu. Każdy miał coś do powiedzenia i chodź pozornie się ze sobą zgadzaliśmy w wielu kwestiach, to wciąż każdy miał swoje "ale" i kilka pomysłów działania. Czy to dobrze? Niby tak, powstawała masa pomysłów na uratowanie niedobitków i dywersję na Błyskawicy lecz z mojego punktu strategicznego pojawiał się również problem. Z doświadczenia wiem, że jeżeli zabierzemy się za wszystko w jednym momencie i nie uda nam się idealnie zgrać według planu, który później się pojawi, możemy ponieść srogą porażkę a w najlepszym wypadku pyrrusowe zwycięstwo kosztem żyć kilku z nas. Z jednej strony wszyscy byliśmy gotowi na poświęcenie życia dla dobra klanu ale z drugiej strony gdy obserwowałem wszystkich przy stole, zdawałem sobie sprawę że jesteśmy obecnie elitą i jedynymi czerwonookimi zdolnymi do naprawdę spektakularnych rzeczy. Śmierć każdego z nas będzie wielką stratą, na którą nie możemy sobie pozwolić w tych trudnych czasach. Nie chodziło o to, że bałem się o swój żywot i chciałem by wszystko wyszło na tyle pomyślnie by nie spadł mi włos z głowy ani pozostałym towarzyszom. Najzwyczajniej w świecie cała nasza szóstka była kluczem do przetrwania i ochrony tego co chcemy odbudować w najbliższym czasie.
       Z początku atak na lorda feudalnego i stolice Błyskawicy wydawał mi się zbędny, lecz tam za murami wciąż znajdowali się nasi ludzie, który czekają na wyzwolenie. Niemniej jednak odzyskanie Gunbai będzie cholernie ważnym punktem w planie. Zdobycie takiego symbolu, da nadzieję i siłę pozostałych Uchiha, zmotywuje ich do działania, być może część nawet sama zdoła się oswobodzić i wszcząć zamieszanie w samym centrum błyskawicy co było by dla nas przychylne. Najchętniej rozwiązałbym tę sprawę po cicho lecz nie jest to możliwe bo jak ewakuować dziesiątki jak nie setki więźniów przez miasto? Może i sposób się znajdzie. Fakt, żołnierze rozsiali się po świecie i obecnie siedziby lorda i terenów wokół pilnowała zaledwie 1/3 armii ale to wciąż mogą być niebagatelne liczby i chodź Ikkyo stanowczo wyraził aprobatę i chęci ich wymordowania to nie jestem do końca pewny czy trochę nie przecenia swoich sił. Oczywiście nie sugerowałem w żaden sposób, że jest słabszy niż mu się wydaje ale rój małych os jest w stanie powalić tygrysa, gdy go wystarczająco pożądlą. Tu każdy ruch wymagał planu, strategicznego ustawienia i pozycjonowania, odciągnięcia części wojsk i zajęcia się resztą... ahh.. duże tego a przed nami jeszcze odnalezienie niedobitków w źródłach. Jak to sie mawia - im więcej wiem, tym mniej rozumiem. Natłok informacji nie przytłaczał mojego umysłu. Po prostu czułem, że w tym wszystkim potrzebne będzie coś więcej niż chęci i plan. Zmrużyłem wzrok, patrząc po każdym z towarzyszy, łącznie z Gerechim. Budowałem w swej głowie schemat tego jak to powinno wyglądać. Nie chciałem prawić gadki z pomysłami, chciałem rzucić konkretami i czekać na aprobatę czy też jej brak ze strony reszty Uchiha. Tymczasem jednak musiałem przeczekać na swoją kolej.
       W natłoku słów ujrzałem Mikyuki, skrywającą się zza drzwiami. Pewnie nie wiele rozumiała z tego co tu się dzieje, ale w jej oczach czułem niepokój. Od tego co tu ustalimy zależeć będzie cała nasza przyszłość, w tym też jej i czteroletniego chłopca, który obok niej stał - Shina. Obserwowałem jego zaciekawione oczy, które w natłoku wydarzeń, nawet nie zauważyły mojego wzroku. Nie znałem chłopca zbyt długo ale zdążyłem się już do niego w jakiś sposób przywiązać, chodź nie do końca jeszcze pojmowałem to uczucie. Wróciłem więc do konwersacji.
      Z rozmowy wynikło kilka ciekawostek, które z obecnej perspektywy nie miały zbyt wielkiego znaczenia ale kto wie czy w przyszłości nie okażą się przydatne. Po pierwsze Gerechi nie planuje ściągać tu ludzi, ma inny zamysł ku temu i to dobrze. Najwidoczniej wyliczył to w ten sposób, że ściągnięcie Uchih ze źródeł potrwa na tyle długo by ustabilizować sytuację w kraju. Druga sprawa o której się zastanawiałem ale nie poruszałem tematu, uważając to za po prostu nie ważne w tej chwili to fakt, ze jeszcze dwóch członków rady żyje. Szczerze? Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle tak naprawdę. Fakt ich życia nie wnosił niczego do tej rozmowy i do planów, które mieliśmy dokonać, chyba że Gerechi ponownie miał jakieś tajemnice. Miałem dziwne wrażenie, że staruszek w jakiś sposób umie grzebać nam w głowach. Może te niepozorne genjutsu daje mu dostęp do naszych myśli? Skoro sharingan tak potrafi to czemu i nie jakaś inna technika opracowana przez lata? Może i to lepiej, przynajmniej znał moje stanowisko w kwestiach, na które nie czas, według mnie, poruszać. Nadszedł jednak moment na zabranie głosu.
       - Ikkyo, wszystkie Twoje uwagi i pomysły może i są celne i brzmią równie dobrze co ambitnie i możliwe do zrealizowania ale rzucasz pomysłami z rękawa zapominając, że jest nas zaledwie szóstka. Atak na pałac lorda feudalnego i znalezienie niedobitków w jednym momencie to nie lada wyzwanie i wymaga dokładnego planu a co za tym idzie świetnego zgrania. Więc zatrzymajmy na chwilę pomysły i przeanalizujmy co już wiemy poczynając od gorących źródeł. Nasi ludzie schowali się w gęstych lasach, trudnych do przeszukania przez regularne wojska i z wielkim prawdopodobieństwem ruszyli na zachód. To pierwsza sprawa. Drugą za to jest fakt, iż Błyskawica ma w swym centrum zaledwie 1/3 armii a w pałacu znajduje się Gunbai. Teraz zastanówmy się nad tym czego nie wiemy. Nie wiemy jak daleko mogli odejść ludzie w źródłach, kto ich goni, oraz czy goni. Wiem Ikkyo, że obawiasz się masy rzeczy, które mogą przytrafić się Uchiha w tamtym rejonie ale nie zapomnij, że wszystko jest kwestią pieniędzy. Błyskawica poniosła straty, wydała fortune na wojska, na atak, wyżywienie, jeńców i inne ważne czynniki. Czego jeszcze nie wiemy? Gdzie znajduje się pozostałe 2/3 armii? Podąża za naszymi? Nie sądzę żeby Lord Feudalny aż tak bardzo skupił się na wyłapywaniu Uchiha, którzy mu nie zagrażają a przynajmniej tak sądzi. Na pewno ma doradców i być może sam nie jest głupi ale dobrze zdaje sobie sprawę, że zniszczenie wioski i wojna w źródłach kosztowała nas tak wiele, że przez najbliższe lata się z tego nie podciągniemy. Nie sądzę, że wiedzą o tym że żyjemy, przynajmniej nie o wszystkich. Kolejna sprawa to ilu, i czy w ogóle trzymają jeszcze jeńców z naszego klanu? Jak widać nie posiadamy zbyt wielu informacji ale przynajmniej wiemy teraz jakie musimy zdobyć.
       Teraz nastąpiła chwila ciszy z mojej strony. Spoglądałem na mapę doglądając jak pojawiło się na niej słoneczko i kwiatek. Gdzieś głęboko wewnątrz siebie uśmiechnąłem się, być może nawet cicho zaśmiałem, wiedząc czyja to sprawka. Nie byłem pewny czy to czas na takie rzeczy ale spojrzałem na czterolatka i kiwnąłem głową.
       - Shin, chodź no do mnie.
       Oczekiwałem aż dzieciak podejdzie do miejsca w którym siedzę, a gdy to zrobi, kładę dłoń na jego głowię, delikatnie go tarmosząc jak ojciec syna. Postanowiłem wpierw rzucić swym planem a dopiero potem przedstawić reszcie młodzieniaszka.
       - Teraz rozpoczynamy swoje propozycje. Po pierwsze, uważam że klony będą w porządku na zwiad ale nie powinniśmy wysyłać ich zbyt wiele w poszukiwaniu ludzi w źródłach. Moglibyśmy w ten sposób ściągnąć bardziej uwagę na siebie a póki nikt nie wie o naszej konspiracji, musimy zachowywać się ostrożnie i uderzyć w każdy punkt jednocześnie, tak aby błyskawica zgłupiała. Powinniśmy podzielić się na grupy i każda z nas powinna coś zadziałać. Uważam że jeżeli chodzi o poszukiwanie naszego klanu to priorytetem jest Logen, który posiada prawdopodobnie najlepsze zdolności sensoryczne z nas. Również takie posiadam i zapewne poślę swego klona wraz z Logenem by go wspierać. Widziałbym także wraz z nim Satoshiego. Twoje życie jest zbyt cenne by pakować się w tak młodym wieku za mury błyskawicy. Nie będę Cię narażał na taki zabieg. Być może i Ikkyo powienien posłać swego klona by wspierać was. Uważam jednak, że przebicie się do pałacu powinno spaść na moje i Ikkyo barki w oryginalnej wersji. Widziałbym w tym także Zangetsu. Dlaczego? Celem do odbicia naszych i odzyskania Gunbai jest zamieszanie wewnątrz murów. Ikkyo posiada na tyle silne jutsu i umiejętności by opierać się wojskom przez dłuży czas i skupić na siebie ogień. Zangetsu w tym czasie namierzy i uwolni jeńców klanu. Ja zaś wesprę Zangetsu i Ikkyo jak tylko mogę i korzystając z tego, że moim sprzymierzeńcem jest mrok i postaram odzyskać symbol klanu. Nie myślcie jednak, że chodzi o moją pazerność względem tego artefaktu. Tu chodzi o symbol, który da wiarę i nadzieję wszystkim z nas bez względu na to, który Uchiha będzie go dzierżył. Gunbai i tak wpadnie w ręce tego, który zasługuje na nią. Zresztą przypuszczam, że Ci którzy bezpośrednio bronią oręża mogą stanowić nie lada wyzwanie a nie narażę nikogo z nas na śmierć. Pamiętajcie, jest nas zaledwie piątka i śmierć każdego z nas, rażąco osłabia naszą siłę. Musimy się wspierać i nie wykonywać żadnych debilnych i pochopnych ruchów. To jest mój wstępny plan, do rozbudowanej strategi przejdziemy później ale najpierw wyraźcie swoje za, przeciw oraz własne pomysły.
       Wziąłem głęboki wdech po tej długiej wypowiedzi i spojrzałem raz jeszcze na czteroletniego Shina. Uniosłem lekko brwi, delikatnie uśmiechając się w jego kierunku.
       - Zanim jednak przejdziemy dalej. Przedstawiam wam... Shina. Jak już się zapewne domyślacie, to właśnie ten Shin, w wielkiej zbroi i z ogromną halabardą a teraz i artysta słoneczek i kwiatków.

Offline

 

#221 2016-04-09 10:29:38

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Ikkyo w swojej wypowiedzi zasugerował nieco inne możliwości działań. Trzeba było przyznać, że miały one sens. Mimowolnie na twarzy Logena pojawił się lekki uśmieszek. Informacje o wojskach Błyskawicy będą przydatne. – pomyślał starszy Uchiha, słuchając z uwagą każdego zdania. Nie tylko jego młodszy towarzysz mówił o armii Błyskawicy, także Gerechi-sama podjął jej temat. Przedstawił też bardzo ważne informacje dotyczące ocalałych Uchiha i ich możliwego miejsca pobytu – to dawało im lepszy start, a w głowie Logena już kiełkowały plany. Nie obeszło się bez uczuciowej przerwy, która weteran klanu musiał sobie zrobić; Logen go rozumiał, sam był najstarszym spośród tu zebranych, zaraz po Gerechi-sama. Wiedział ile znaczy klan, dla którego zrobiło się tak wiele…

    Ostatni wyświetlony - za pomocą unikatowej techniki GenJutsu Gerechi’ego– obraz pokazywał lokalizację głównej siedziby Lorda Feudalnego. To jednak nic, w porównaniu z następną informacją wyjawioną przez starca – Gunbai znajdował się właśnie tam, w tym pałacu. Zapewne Daimyo zabrał go jako trofeum… – pomyślał mimowolnie starszy chłopak, przykładając kciuk i palec wskazujący do brody. Zamyślił się w ciszy, która zapadła po skończonej przemowie.

    Będziemy musieli się podzielić… dwie grupy: jedna ratunkowa, która ruszy na zachód, druga, kierująca się na wschód po Gunbai. Obie nie mogą duże… chociaż to nam nie grozi. – obmyślał różne warianty planów, spoglądając po kolei na każdego z tu obecnych. – Problem tropiciela w grupie zdążającej na zachód możemy skreślić. Znając te lokalizacje możemy ruszyć, a obecność jakichkolwiek sił wroga będzie potwierdzeniem dobrej drogi. Z drugiej strony atak na pałac, gdy nie wiemy gdzie dokładnie trzymany jest Gunbai, może być ryzykowny. Tam będzie potrzeba sprytu i zdolności przekonania, może nawet GenJutsu pomoże.

    Plany rodziły się w głowie Logena i rozwijały w długie łańcuchy kolejnych działać. Jego plany zawsze wybiegały w przyszłość, obejmując różne posunięcia i rozwiązania. Już nawet był pewien, jak powinien wyglądać skład tych drużyn. Nie wiedział tylko jak obecni tutaj zareagują na jego plan. W końcu tylko Ikkyo znał go i mógł się spodziewać, że starszy Uchiha będzie myślał nad jakimś planem.

    Pierwszy głos zabrał Yocharu i jak poprzednio, tak i teraz bardzo celnie zwrócił uwagę na to, czego nie wiedzieliśmy. A nie wiedzieliśmy sporo. Logen słuchał uważnie, dokładając w myślach odpowiednie fragmenty do powstałych już planów. Młody chłopaczek, cztero-, najwyżej pięciolatek, podszedł do nas na zawołanie Yocharu. Wyglądało to trochę jakby ojciec przyzywał do siebie syna, ponieważ chciał mu powiedzieć coś istotnego. Pojawienie się tego malucha na chwilę wybiło starszego Uchiha z jego rozmyślań; spojrzał on z lekkim uśmiechem na chłopaka, który na imię miał Shin – tak jak wizja strażnika. Więc to tak… ciekawe zagrania i ciekawa technika. Kto ją wykorzystał? – mignęła myśl w głowie Logena.
    Kiedy Yocharu przedstawił swój plan, a także przedstawił reszcie małego Shina, zapanowała cisza. Zapewne wszyscy zgromadzeni rozmyślali nad jego planem, analizowali jego elementy składowe. Logen jednak tylko chwilę na to poświęcił, porównując ten plan do tych, które on ułożył. Postanowił również je przedstawić.

    - Informacje, których nam brakuje, możemy nie zdobyć na czas. Jeśli zaczniemy działać szybko, a czas jest też ważny. Jednak nie neguje faktu, że możemy użyć klonów do ich pozyskania. – zaczął od prostej sprawy, która jednak miała wielkie znaczenie. – Mam jednak nieco inne plany naszych działań. Jeśli pozwolicie. – Logen poprawił się na krześle, opierając łokcie na stole i splatając palce na wysokości brody. Wziął głęboki oddech, upewniając się jeszcze w swoich przemyśleniach. – Podział na dwie grupy jest jak najbardziej słuszny. Problemem zostaje wtedy niestety komunikacja. Moglibyśmy używać klonów, ale to zbyt duże obciążenie. Yocharu, z tego co powiedziałeś, wnioskuję, że znasz się nieco na tropieniu. Uważam jednak, że powinieneś być w grupie zachodniej. Jeśli Błyskawica faktycznie ściga naszych w tamtych rejonach, to przyda się trochę siły, żeby ich zniechęcić. Zakładam, że nie będzie to wielka armia. W skład tej grupy jeszcze powinien wejść Satoshi, oraz klon Ikkyo dla zwiększenia siły. – pierwszą część planu wyjaśnił, spoglądając po kolei na każdego z obecnych na sali.

    Zrobił chwilę przerwy, aby wszyscy mogli choć przez chwilę zastanowić się nad tym, co przedstawił. To była ta prostsza część, teraz dopiero zacznie się wyzwanie. Logen miał nadzieję, że uda mu się przekonać pozostałych do swojego planu.

    - Teraz odnośnie grupy wschodniej… tam zdolności sensoryczne mogą się bardziej przydać, ale wpadłem na pewien pomysł jak zdobyć interesujące nas informacje. Poza tym, Yocharu, nie przedstawiłeś pomysłu na „wejście” do pałacu, czyli domyślam się, że obrałeś prostą drogę wabika, jak wyjaśniłeś, w postaci Ikkyo. A co by było, gdybyśmy weszli do pałacu bez walki? Większym zaskoczeniem dla wroga byłby atak z wewnątrz, niż zewnątrz. – wyjaśnił Logen, przyglądając się uważnie reakcji pozostałych. Na pewno musiał ich choć w małym stopniu zaskoczyć taki pomysł. Starszy Uchiha nabrał powietrza i kontynuował. – Wystarczy złapać któregoś z żołnierzy i będziemy w stanie wejść do pałacu bez problemu, przebierając się za członka armii. Dodatkowo możemy uzyskać informacje od tych pojmanych żołnierzy przy pomocy GenJutsu. Będąc w środku odnajdziemy pojmanych. I tu zdolności wyczuwania chakry mogą być przydatne. Kiedy już załatwimy tą sprawę, wydostać się powinno być łatwo, wykorzystując wszystko co mamy. – mówiąc to spojrzał na Ikkyo, którego siłę miał okazję już poznać, oraz na Zangetsu. – Podczas ucieczki nie będziemy musieli uważać na zniszczenia pałacu, jak to by było konieczne w odwrotną stronę. Poza tym… – tu Logen spojrzał w kierunku ślepca, nurtowało go jedno pytanie. – Gerechi-sama, jako członek starszyzny miałeś wiele do czynienia z Gunbai. Czy ów artefakt jest otoczony jakąkolwiek aurą, bądź chakrą? – taka informacja zdecydowanie pomogłaby Logenowi, zwłaszcza, jeśli ta jego teoria się potwierdzi…
   
    Zebrani Uchiha mogli być bardzo zaskoczeni jego tokiem myślenia i przedstawionym planem. A ostatnie pytanie mogło ich wprawić w szok. Tak to już było z Logen’em – szukał nietypowych rozwiązań, takich, o których wróg by nie pomyślał. Teraz jednak czekał na dalszy rozwój debaty oraz na odpowiedź starego weterana klanu.

Ostatnio edytowany przez Logen (2016-04-09 12:23:31)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#222 2016-04-09 11:29:12

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

     Moja wypowiedź spotkała się z aprobatą Gerechiego. Nie wzbudziło to jednak u mnie specjalnych emocji. Debatowaliśmy obecnie nad tym co trzeba robić. Każdy plan był na wagę złota, przedstawiłem zupełnie inne myślenie, jak się okazało trafne i rzeczowe. Nie zmieniało to jednak niczego, bo obecnie jedynie dyskutowaliśmy. Nie śpieszyłem się, tak samo rozmawianie z resztą nie było uciążliwe. Trzeba jednak było zbliżyć się do konkretów. Nie warto marnować minut na rozważanie tego wszystkiego teraz. Niestety, nie mamy tyle czasu.

     - Dziękuję, Gerachi-sama. - odpowiedziałem starcowi. - Nie zrozumcie mnie jednak źle, uważam wręcz, że nadmiar działań i pomysłów jest teraz niewskazany. To, co przedstawiłem, to jedynie niezbędne minimum. Trzeba działać szybko, krótko i węzłowato. Nie powinniśmy angażować się w długoterminowe i zbędne na moment obecny akcje. Musimy przede wszystkim zebrać klan, a także pokazać światu, że Uchiha nie zginęli. Czyli to, o czym wspominaliśmy wszyscy razem.

     Doskonale wiedziałem, że plany dalekosiężne, są na moment obecny niewskazane. Dlaczego? Przede wszystkim, przynoszą one korzyść za jakiś czas. Nam potrzebny był sukces teraz, natychmiast. W myślach dobrałem odpowiednie słowa, a następnie przemówiłem ponownie. Nie chciałem nikogo przekrzykiwać, czy też wcinać się w wypowiedzi innych. Mówiłem powoli, dostojnie, majestatycznie. Jest nas kilku, nie ma potrzeby się wydzierać.

     - Niech świat ponownie usłyszy o Gunbai, o wachlarzu z Hidari. Niech klan powstanie z prochów ziem, podniesie rękę i zrobi coś niesamowitego. Wszyscy muszą czuć respekt do Uchiha. Dzięki temu będzie można zgromadzić naszych krewniaków, bo sami będą wracali do dawnej stolicy. Również ludność cywilna będzie poszukiwała schronienia wśród silnego klanu. Tak samo wrogowie przestaną panoszyć się po naszych ziemiach. Odezwą się dawni sojusznicy. Potrzeba nam brawury, którą wszyscy mamy we krwi. Gdy już wykonamy te dwa zagadnienia, zajmiemy się powolnymi i przynoszącymi korzyści później procesami, bo bez nich nie odbudujemy chociażby gospodarki.

     Przerwałem, a oczy moje błądziły po twarzach towarzyszy. W końcu zatrzymały się na Satoshim. Najmłodszy z nas, nie mogący w zasadzie nic wskórać, czuł się pewnie zagubiony. To my, najsilniejsi, decydowaliśmy o losie naszego klanu. Jednak nie zapominajmy o tym, że dzięki temu dzieciakowi wszyscy mieliśmy ułatwiony kontakt z Gerechim. Będąc pewnym, że mamy kontakt wzrokowy, puściłem mu oczko. Dzieciak na pewno czuł się przygnębiony. Niech ten krótki kontakt pokaże mu, że my, z pozoru potężni, niegdyś byliśmy tak samo początkujący jak on.

     Potem odezwał się Gerechi. Słuchałem starca, jego wypowiedzi, która miała uspokoić Zangetsu. Cóż, nie podobał mi się punkt widzenia młodszego Uchihy. Siedziba Yuugure była teraz jedynym bezpiecznym miejscem, posiadała własnego strażnica, system korytarzy, a więc była naprawdę nieźle ubezpieczona. Wiem, że sprowadzenie tutaj całego klanu było nonsensem, natomiast całkowite odmówienie pomocy? Nie mogłem tego pojąć. Jest wojna. Trzeba się poświęcać. Westchnąłem. Było wiele sposób, aby to miejsce pozostało tajemnicą, chociażby jutsu wymazujące pamięć. Czy Zangetsu naprawdę uważał, że wpuścimy tutaj byle kogo? Ech. Nieważne. Nie zarządzałem tym budynkiem, to należało prędzej do kompetencji Yocharu. Skoro on nie reagował, ja nie miałem zamiaru.

     Mój przyjaciel postanowił jednak wypowiedzieć się w innym kontekście. Poruszył moje wcześniejsze słowa, nieco je negując. To normalne, w końcu każdy z nas miał inny styl bycia. Dałem mu spokojnie skończyć, po czym zebrałem myśli. Yocharu był zupełnie innym typem niż ja, także jemu pasowały inne argumenty. Pojmował mnie też jako narwańca, osobę, która lubi wyskakiwać na sam środek pola bitwy. Niestety, choć był w tym jakiś ułamek, w rzeczywistości byłem inny. Może znamy się za krótko...

     - Yocharu, rozumiem twoje obawy. Ilość jednak nie przeszkadza w niczym. Do przeprowadzenia ludzi wystarczą jedynie klony, do zwiadu także. Oryginały będą potrzebne podczas grubszych wypraw, takich jak chociażby atak na dywizje, czy posterunki Błyskawicy. Nie mówię również, że powinniśmy to wszystko zrobić naraz. Jednak w odpowiedniej kolejności i z odpowiednim impetem - już tak. Odnośnie armii, mamy mniej więcej pojęcie. Większość znajduje się w fortach na obrzeżach i w centrum kraju. Część pewnie jest w Hidari, czy to maruderzy, czy specjalne jednostki. Nie zapominajmy o konflikcie na północy, Lord musi mieć tam trochę swoich ludzi, tak by Nara nie zagrozili jego pozycji. Odnośnie zaś jeńców, trzeba działać specyficznie. Gdy Błyskawica dowie się o naszych poczynaniach, może ich zwyczajnie wyrżnąć. - powiedziałem.

     Następnie milczałem. Nikt nie odniósł się aż tak bezpośrednio do mojej myśli. Plan grupy wschodniej wypływał jednak z mojej wypowiedzi cóż za zaszczyt, skwitowałbym to w swoim stylu. Nieważne jednak. Jedno jest pewne - trzeba to wszystko dokładnie zaplanować i omówić. Moje ponure myśli przerwał Shin. Gdy zauważyłem dziwny bohomaz, uśmiechnąłem się. Ten duszek był naprawdę ciekawy. Musiałem wypytać Yocharu, jak on przyzwał tego dziwacznego chłopaka. Ani to materialne, ani bez chakry. Chodząca enigma.

     - Znowu powiem ostatni, jednak weźcie to pod uwagę. Ważne są działania, ale równie istotna jest ich kolejność. Proponuję taki przebieg sprawy. - przerwałem, a następnie zacząłem mówić. - Najpierw trzeba wysłać dwie drużyny. Równolegle. Grupa zachodnia powinna zlokalizować obóz Uchiha i wojska Błyskawicy wcześniej, aby ci na wschodzie mogli zacząć działać. Czemu? Przede wszystkim, atak na pałac Lorda Feudalnego będzie na tyle głośnym wydarzeniem, że generałowie nie pozwolą sobie na stanie w miejscu. Nawet oddalona armia będzie w rozsypce. Część pewnie zawróci, jedni zapragną zostać, jeszcze inni wykorzystają to, aby zdezerterować. Podczas zamieszania na wschodzie, nasi ludzie będą mogli wrócić do Hidari. Najbezpieczniej będzie udać się do Baigai, a z tamtego portu dopłynąć do brzegów Hidari. Na wodzie nie zagraża nam żadna armia, a Kraj Ziemi jest nam neutralny.

     Dobrze. Sprawy ewakuacji były omówione. Teraz pora na akcję dywersyjną.

     - Jeśli zaś chodzi o porządek działania na zachodzie - Yocharu ma rację. Trzeba wysłać co najmniej trzy osoby. Jedna, odwróci uwagę. Najlepszym wyjściem będzie zaatakowanie pałacu od wewnątrz, jak radzi Logen. Nie oznacza to jednak wielkiego przedstawienia. Wystarczy wyrżnąć strażników, zabrać Gunbai w dwie osoby, podczas gdy trzecia uwolni jeńców. Pod koniec całego wydarzenia, uchodząc, zrobimy przedstawienie. Ogień ozdobi tereny Kraju Błyskawicy, a Lord prawdopodobnie straci swój przybytek. Jeśli pozwoli nam na to czas, trzeba będzie zabrać z niego wszystkie dokumenty i potrzebne informacja. Jeśli natomiast będziemy działali w pośpiechu, wykorzystamy sam Gunbai. O ile się nie mylę, władam tutaj Fuutonem jako jedyny. Podejrzewam, że ten wachlarz zdecydowanie wzmocni moje techniki, a nawet jeżeli nie, to cios zadany niedawno przechwyconą bronią będzie dla naszych przeciwników bardzo dotkliwy. - zauważyłem. - Jeśli zaś chodzi o podział na drużyny, pewne jest to, ze ja muszę iść na wschód. Chociaż nie jestem nieśmiertelny, potrafię stosunkowo długo skupiać na sobie uwagę, a starcia na bliski i daleki dystans są dla mnie naturalne. Wciąż jednak jestem Uchiha, czyli umiem władać iluzją. Mogę posłużyć zarówno za dywersanta, jak i swoistego destruktora. Potrzebny będzie mi jednak sensor, który namierzy Gunbai i jeńców. Logen lub Yocharu, a może i obaj - będziecie potrzebni. Jeśli zaś chodzi o wschód, potrzebna będzie tam osoba, która również wyczuwa chakrę, ale poza tym może sporo namieszać. Nie wyobrażam sobie lepszej okazji do uszczuplenia ilości żołnierzy Błyskawicy, niż zamieszanie spowodowane nagłym atakiem w kraju. Tamtejsza armia będzie słaba, oficerowie nieporadni, a zanim decyzję podejmie generał - Uchiha ujdą do Kraju Ziemi. W tym samym czasie można ułatwić im to, chociażby podpalając obóz wroga.

Ostatnio edytowany przez Ikkyo (2016-04-09 11:32:17)

Offline

 

#223 2016-04-09 12:23:53

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Starzec skrywał wiele tajemnic przed nami i raczej nie prędko je poznamy, może być tez tak, że w ogóle nie będzie nam dane. Nic dziwnego dlaczego wywoływał u mnie tyle podejrzliwości. Za dużo wiedział i za mało mówił, już nie chodzi o sam fakt jakim jest odbicie niedobitków z pałacu i terenów poza granicami Błyskawicy oraz odzyskanie legendarnego artefaktu klanu Uchiha jakim jest Gunbai. Nie wspomniał nic o tym, że aktualna Rada to tak na prawdę malutka grupka emerytów, którym ze starości mogło się w głowie po przewracać, nie wiemy kim był jego koleżka o którym wspomniał a także miejsce pobytu pseudo-rady również było owiane tajemnicą. Przecież jesteśmy Uchiha, skoro Yugure otworzyło swoje drzwi dla niego to On mógł zrobić również to samo, muszę przyznać, że stary jest trochę intrygującą postacią. Ciekawe co jeszcze nam pokaże.

    Następnie każdy zaczął przedstawiać swoje plany po niedługim przedstawieniu Gerechiego, w którym mogliśmy ujrzeć jego łzy. Nie ruszyło mnie to nawet na chwilę. Łzy czy szlochanie nie jest w stanie zmienić mojego nastawienia w tej sprawie. Jasne to było, że jeżeli zdecydujemy się na przyprowadzenie nawet grupki w te góry, do tej siedziby to i tak długo nie wytrzymają będąc zamknięci w naturalnym więzieniu. System korytarzy jaki tutaj panuje pełni doskonałą funkcję obronną, ale dla kogoś kto pierwszy raz znajduje się w takim miejscu jest więzieniem bez wyjścia. Dodatkowo niektórym może być tu na tyle dobrze, że nie będą chcieli opuszczać naszej kryjówki, albo znajdą się tacy co zaczną się rządzić i spróbują siłą zaanektować cały ten obszar a słowa Gerechiego czy któregoś z kandydatów na lidera nie będą miały żadnej wartości.

    Po chwili coś zwróciło moją uwagę i nie był to mały chłopiec, które przedstawił nam Yocharu. Nawet nie będę poruszał sprawy dotyczącej jego znalezienia się tutaj, miejsce to zmieniło się znacznie od początku jego powstania. Ale wracając do tego o czym wspomniałem wcześniej, wysłuchałem każdego przemówienia, każdego opracowanego pomysłu działania i zauważyłem, że za bardzo skupiamy się na wachlarzu... Znaczy dla sprostowania, oni się skupiają dla mnie jest to jedynie artefakt, który w przeszłości symbolizował siłę klanu Uchiha, dzisiaj jest to tylko narzędzie, które przekazywane jest z lidera do lidera klanu. Odnośnie podziału na grupy to nie miałem nic do powiedzenia, ale dlatego, że nie chciałem. Niech to będzie ich plan i niech oni poniosą odpowiedzialność za to co może pójść nie tak. Ja dostarczyłem plany i na tym moja inicjatywa na tą chwilę się skończyła. Jak wyślą mnie na zachód lub na wschód to nie będę miał nic przeciwko. W każdym momencie mogę uznać, że ryzyko jest za duże i po prostu się wycofać. W sumie nikt tego nie poruszył więc może ja to zrobię.

    Pomysł Logena odnośnie wtargnięcia do pałacu bez walki na pierwszy rzut oka wydawał się byc dobry, ale chyba zapomniał o jednym szczególe, który może przekreślić jego pomysł. W dokumentach tego nie ma więc to oczywiste, że można było pominąć tą kwestię. Zwróciłem się do Logena i odezwałem się o niego. - Pomysł może i dobry, ale zapomniałeś o jednym. Nikt z nas nie jest żołnierzem Błyskawicy więc wszelkie terminy używane przez wojaków naszego kraju są na obce a zapewne straż przebywająca w pałacu jest kontrolowana na bieżąco. Oczywiście można by rzucić jakieś GenJutsu, ale wystarczy, że nasze działania zostaną zauważone przez choćby członka służby pałacowej i cała nasza akcja może pójść na marne. - Dodatkowo mimo podziału wojsk Lorda uważam, że ochrona pałacowa jest na tyle liczna i doświadczona, że zwykłe wtargnięcie tam w stroju piechura Błyskawicy będzie, jak to określił stary, pchaniem się w paszcze lwa.

    Skoordynowane działania jak najbardziej były wskazane, ale plany jakie przedstawił Ikkyo nie odpowiadały mi. Za bardzo skupiał się na chwale i odrodzeniu klanu. Dobrze, możemy uwolnić pozostałych członków klanu, możemy zdobyć Gunbai na którym tak bardzo mu zależy i możemy pokazać całemu światu, że nasz klan żyje, wszyscy trzymamy się dobrze i takie tam, ale co potem? Znów sprowadzimy na siebie gniew Błyskawicy? Istnieje szansa, że inne klany, które wrogo spoglądają na nas będą chciały nas dobić w najmniej odpowiednim dla nas momencie. Najlepiej szybko przygotować dobry plan i tak samo szybko zacząć działać, lecz każdy wie, że to nie możliwe. No i w końcu sprawa samego odbicia członków klanu czy to z pałacu czy terenów innego kraju. - Skupmy się na samym odbiciu Uchiha z pałacu czy terenów poza granicami kraju, kwestię Gunbaia czy uszczuplenia wojsk naszego przeciwnika postawmy w kolejno na trzecim i drugim miejscu. Mówiąc szczerze zdobycie wachlarza nawet bym pominął jako sprawa wysokiej wagi. Jeżeli będzie okazja do sprowadzenia go do wioski to nie widzę problemu, ale jeżeli jego zdobycie będzie wiązało się z wielkim ryzykiem nie tylko wśród naszej grupy, ale też innych, których odbijemy to powinniśmy się wycofać. - Takie jest moje zdanie. Jeżeli coś pójdzie nie tak to wolałbym uniknąć złapania i wtrącenia do lochów albo i nawet śmierci.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#224 2016-04-10 14:53:14

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

   Ochrypły tłumiony śmiech wyrwał się z gardła Gerechiego, gdy Zangetsu skończył swój wywód. Starzec chrząknął w wolną dłoń i spojrzał na Uchihę z przekrzywioną głową.
- Rację miałeś, mości Zangetsu, kiedy wspomniałeś, że "zawsze masz jakieś wątpliwości". Mam lekkie wrażenie, że wątpisz również we własne słowa... Sam w zasadzie poruszyłeś konieczność, by "coś zrobić aby dać jakiś znak, symbol" naszym braciom i siostrom. Nie jestże najbardziej charakterystycznym i traktowanym niemal jak dogmat przywództwa symbolem nasz Gunbai? Gwarantuję ci - tu starzec spoważniał i "spojrzał" prosto na Zangetsu a słowa, które wyszły z jego ust brzmiały, jakby wiedział sporo więcej, niżby sobie młody Uchiha życzył - za jednym machnięciem tego przeklętego skrawka płótna na rękojeści z duchowego drzewa szeregi Uchiha oddawały życie o wiele za wiele razy. Zdecyduj więc, czy zależy ci na symbolu, czy nie zależy, a ja tymczasem odniosę się do pytania Logena.

     Gerechi zerwał połączenie z Satoshim i poklepał go z wdzięcznością po ramieniu, po czym usiadł obok i chwycił po omacku udko przepiórki i kilka tostów. Nie zaczął jednak jeść, gdyż szeroki uśmiech wypełzł na jego poranioną twarz. Uniósł chleb tostowy między palcem wskazującym i środkowym, jak shuriken, przed siebie mniej więcej w kierunku, w którym zapamiętał Logena.
- Narzędzia ninja zrobione są z różnych materiałów. Niektóre są mniej wytrzymałe, niektóre potrafią przetrwać wieki. Każdy użytkownik każdego narzędzia zostawia po sobie na nim ślad. Ilekroć zdecydujesz się wspomóc swój oręż własną chakrą - twarz Gerechiego rozjarzyła się, gdy trzymany przezeń tost stanął w płomieniach - broń przyjmuje twoją chakrę i oddaje ją na zewnątrz, ale nie zawsze w całości.

     Płomień wokół kawałka przetworzonej pszenicy zgasł tak szybko, jak się pojawił, pozostawiając w dłoni starego ślepca tosta w sam raz, by go posmarować masełkiem, co też ów zaraz uczynił - Jak widać na załączonym obrazku, wywiera to wpływ na samą broń. Osad, jeśli wolicie. Osad ów nawarstwia się w broni tak długo, jak długo jest używana, co jednak osłabia stopniowo jej wytrzymałość. Niektóre narzędzia ninja, jak notki wybuchowe, czerpią swoją przydatność z oporności tak dużej, że doprowadza do ich wybuchu w chwilę po przesłaniu chakry. Inne, jak słynne Raitontō, swoim idealnym przewodnictwem chakry kilkukrotnie zwiększają potencjał dzierżącego je ninja w walce. Żadne zaś nie są w 100% odporne na zużycie związane z takim przewodnictwem... za wyjątkiem bardzo, bardzo nielicznych. Jak Gunbai.

     Gerechi dał zebranym chwilkę na przetrawienie tego, co do tej pory powiedział, w tym czasie przeżuwając i głaszcząc po włosach brzdąca na kolanach Yocharu.
- Wracając do sedna... niezależnie od tego, czy nazwać to zrębami chakry, czy aurą, ślad użytkowania jest na broni wyczuwalny. To, w jaki sposób się objawia, zależy od rodzaju sensora, który go poszukuje. W przypadku Yocharu-sama, dałbym sobie... heh, oko wykłuć, że byłoby to coś słyszalnego, jak wibracje infradźwięków. Dla użytkownika Chokkan, jak ja, jest to aura taka sama, jaką widzę z kilkunastu metrów wokół was wszystkich, nawet małego Shina- tu stary wojownik uśmiechnął się do dziecka, które wypięło pierś i odparło.
- Bo ja nie jestem mały, tylko Wielki Straszny Wojownik Shin'ichirō.
- A tak, racja - uśmiechnięta twarz Gerechiego odwróciła się z powrotem do zebranych - Co za agent... no dobrze, tak czy siak, broń, która nie niszczeje, może przez dekady całe zbierać strzępy chakry wszystkich swoich dzierżycieli. Jako, że Gunbai powstał z drewna duchowego drzewa, nie niszczeje. Jako, że jest Gunbai, nosili go sami Uchiha. Wszyscy najpotężniejsi wojownicy klanu od zarania dziejów...

     Starzec dał słowom wsiąknąć w uszy zebranych i przeżuł kilka kęsów własnoręcznie przyrządzonego tosta z masłem - Podsumowując, jestem pewien, że większość sensorów dałaby radę wyczuć obecność Gunbai z 10m. Sensorzy Uchiha... z 30m. Był to jeden z powodów, dla którego niedzierżony w walce, wachlarz był trzymany w pewnej odległości od placówki wywiadu klanu... ale, to dygresja na inne czasy. Przejdźmy do formowania zespołów. Jak rozumiem, każdy tutaj akceptuje potrzebę stworzenia równoległych drużyn do przedsięwzięć na zachodzie i wschodzie. Mam więc propozycję, która może diablo pomóc w tym przedsięwzięciu, a zwracam się z nią do Ikkyo i Yocharu.

     To powiedziawszy, Gerechi wyszeptał coś pod nosem i przyłożył dwa palce prawej dłoni do ust. Nad wyprostowanymi palcami zaświeciło się coś, co wyglądało na pieczęć fuuinjutsu - Moje widzenie oczami Satoshiego było niewinną igraszką, owocem moich początków radzenia sobie ze ślepotą. To, co widzicie w tej chwili, to końcowy produkt mojej pracy - Chokkan Fuuin. Ikkyo i Yocharu, jeśli nałożę wam te pieczęcie na nadgarstki, wystarczy, że dotkniecie ich kciukiem, żeby móc zobaczyć sytuację oczami waszego klona w drugim zespole. I vice versa. Druga osoba będzie mogła wyczuć, kiedy jego przyjaciel patrzy, po znanym już Satoshiemu swędzeniu, więc każdy Ikkyo i każdy Yocharu będzie wiedział to, co wszystkie kopie. Decyzja należy do was, ale korzystając z faktu, że się znacie i przyjaźnicie, oraz że daję wam możliwość komunikacji, proponowałbym, by każdy objął dowództwo nad jednym zespołem. To, co teraz powiem, wynika jedynie z pobieżnej znajomości kilku faktów na temat każdego z was na podstawie Bingo Book, ale co powiedzieli byście na zespoły następujące:
- w kwestii zebrania naszych ludzi na terenie Yu no Kuni, Yocharu jako dowódca, jako wsparcie Satoshi oraz klon Ikkyo;
- w kwestii dywersji i odbijania Gunbai z pałacu Kaminari no Kuni, Ikkyo jako dowódca, jako wsparcie Logen, Zangetsu i klon Yocharu.

Dajcie znać, co sądzicie o takim podziale. A nim to zrobicie, jest jeszcze jedna kwestia, która musi zostać omówiona a którą słusznie poruszył Zangetsu. Otóż... co potem? W którą stronę chcecie pociągnąć klan? Czy mamy pozostać w Kraju Błyskawicy, czy może skorzystać z obietnic Daimyo Yu no Kuni i tam założyć swój nowy dom? I, w zależności od waszego ujęcia tego zagadnienia, jak daleko posuniecie się w "negocjacjach" z Daimyo Błyskawicy? Czy dacie upust nienawiści, czy może jednak wzbijecie się nad poczucie straty i wystosujecie wobec niego jakąś propozycję pojednania?

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-04-10 14:55:37)

Offline

 

#225 2016-04-10 17:22:16

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Widząc, że inni dobrali się już do leżącego przed nami jedzenia, również podążyłem ich przykładem. Nałożyłem sobie dwa tosty i powoli je przeżuwając delektowałem się chwilą. Od niemal dwóch dni nie jadłem niczego ciepłego, więc ten posiłek był dla mnie niczym dar z nieba. Zaspokoiwszy swoje potrzeby, odłożyłem sztućce i skupiłem się na ważniejszych od moich potrzeb fizjonomicznych sprawach. Odegnawszy ten uporczywy ból żołądka w końcu mogłem skupić się zupełnie na naradzie, której byłem uczestnikiem.

Z pełnym skupieniem słuchałem wypowiedzi zebranych, jak to zwykle bywa nie byli do końca zgodni. Siedziałem spokojnie, wiedząc, że moja opinia na wiele się nie zda. Mój wzrok wędrował po sali, przez chwilę utrzymałem kontakt wzrokowy z Ikkyo, który ku mojemu zaskoczeniu puścił mi oczko. Ten gest sprawił, że mimowolnie moje na moje usta wkradł się delikatny uśmiech. Rozejrzałem się po salo ponownie, nie mogłem powstrzymać się od myśli, że każdy z obecnych tu ninja tak jak ja kiedyś rozpoczynał swoją podróż, teraz siedzieli tu silni i doświadczeni, ale nie zmieniało to faktu, że każdy z nich miał swoje początki. Byli tak samo niedoświadczeni i słabi jak ja teraz, ta myśl sprawiła, że poczułem się znacznie lepiej w tym towarzystwie. Może byłem niedoświadczony i słaby, moje techniki można byłoby wyliczyć na palcach jednej ręki, ale czego można było się spodziewać po świeżaku, który kilka dni temu opuścił mury akademii?

Moje rozmyślania przerwało zakończenie przez Gerechi'ego techniki, w chwili, gdy to irytujące uczucie zniknęło, odetchnąłem z ulga. Mimo, że nie było to ani bolesne ani nieznośne, drażniło mnie to niesamowicie, to stała chęć drapania się po oczach nie była niczym przyjemnym. Starzec zakończywszy technikę usiadł na sąsiednim krześle, obserwowałem jego poczynania, czekając na jego odpowiedź. Pytanie Logena sprawiło, że sam zacząłem rozmyślać nad poruszonym zagadnieniem. Możliwość wyczucia Gunbai na pewno ułatwiłoby grupie zachodniej sprawę. W końcu Daimyo z pewnością nie zostawił tak potężnego artefaktu bez zabezpieczeń, może stworzył kopię, którą przechowuje w jakimś widocznym miejscu? Być może jest to pułapka, takim wabikiem na pewno ściągnąłby wielu Uchiha chcących jak my odzyskać klanowy symbol. Orginał mógłby być schowany w zupełnie innym miejscu, rozszerzenie plotek na temat miejsca przechowywania wachlarza mogło być jedynie częścią jakiegoś większego planu. Z uwagą słuchałem słów Gerechi'ego, które oddaliły moje obawy. Skoro dla sensora jest mozliwe wykrycie Gunbai, to z pewnością byli by w stanie przed rozpoczęciem jakichkolwiek działań upewnić się czy Gunbai rzeczywiście jest w tym pałacu.

Gunbai sam w sobie wydawał się być fascynujący. Dotąd słyszałem o nim jedynie opowieści, według starego Shiro była to broń siejąca przerażenie na polach bitew. Wedle posiadanych przeze mnie informacji dzierżył go każdy lider Uchiha, to rodziło pytanie. Co stanie się z wachlarzem po jego udanym odzyskaniu? Z pewnością nie planujemy całej tej akcji, żeby położyć tą broń na biurku. Kto stanie się jego właścicielem? Mój wzrok powędrował do Yocharu i Ikkyo, z pewnością, któryś z nich przejmie brzemię przywództwa na swoje barki, pozostaje tylko pytanie który? Gunbai z pewnością był potężną bronią, wypowiedź Gerechi'ego tylko to potwierdzała. Przez wiele lat broń ta magazynowała chakrę największych z Uchiha, to już o czymś świadczyło. Broń nie poddawała się czasowi, przez wieki pozostała w niezmienionej formie. Według Gerechi'ego było to spowodowane materiałem, którego użyto do stworzenia broni. Duchowe drzewo nie mówiło mi jednak zbyt wiele, z pewnością musiałem poszukać informacji dotyczących tego materiału.

Plan Gerechie'go dla mnie wydawał się być idealnym rozwiązaniem. Na początku obawiałem się, że brak komunikacji między grupami może stworzyć wiele problemów, lecz wspomniana przez starca pieczęć rozwiązywała je wszystkie. Możliwość swobodnego zerkania na sytuacje drugiej grupy stwarzała wiele możliwości. Również zaproponowany przez niego podział na grupy zdawał się być dobrym rozwiązaniem, grupy były wyważone i ich skład stwarzał realne szanse na wykonanie powierzonych zadań. Bez zaskoczenia przyjąłem wiadomość o przyłączeniu mojej osoby do grupy wschodniej, postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby okazać się przydatnym. W końcu wykonanie tej misji w jakimś stopniu zależało również ode mnie. Kwestia Daimyo nie dawała mi spokoju, moje serce wołało o zemstę. To ten człowiek był powodem, dla którego klan Uchiha był w takiej, a nie innej sytuacji. Z drugiej strony po jego eliminacji władzę mógłby objąć ktoś znacznie gorszy. Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. Choć gdyby była możliwa kontrola Daimyo za pomocą genjutsu, byłoby to idealne rozwiązanie. Dla mnie opuszczenie Hidari nie było opcją, to był nasz dom nie mogliśmy go porzucić, byłem jednak świadom, że sytuacja może nas do tego zmusić, co nie zmieniało faktu, że zupełnie mi się to nie podobało. Byłem rozdarty, nie wiedziałem co powiedzieć, więc postanowiłem milczeć i dać się wypowiedzieć bardziej doświadczonym ode mnie ludziom.

Offline

 

#226 2016-04-10 21:10:46

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Kolejna przemowa Gerechi’ego i obszerne wyjaśnienie, którego udzielił w sprawie Gunbai, utwierdziło Logena w jego teorii. Był w stanie wyczuć go, jednak z niewielkiej odległości. Będzie musiał niezwykle wysilić wszystkie swoje siły sensoryczne, żeby go zlokalizować w pałacu. Przez myśl przeszły mu dwie możliwości, gdzie Daimyo może trzymać ich rodowy skarb: pośród innych zrabowanych skarbów i trofeów w jakimś skarbcu, lub wraz z dokumentami w jakimś pomieszczeniu typu biblioteka. To dałoby im dodatkową sposobność na uzyskanie różnych informacji lub środków finansowych. Nieświadomie Uchiha, gdy rozmyślał nad odpowiedzią starca, przyłożył kciuk i palec wskazujący do brody, co jawnie wskazywało, że nad czymś myśli.

    Zangetsu został nieco skrytykowany za swoje wcześniejsze wypowiedzi, które były nieco sprzeczne. Czyżby młody Uchiha nie był zdecydowany? A może postanowił nagle zmienić zdanie? Cóż, nie to było teraz problemem.

Gerechi-sama postanowił również wyrazić swoje zdanie w sprawie planów i podziału drużyn. Z jego słów wynikało, że przychyla się do propozycji starszego spośród zebranych, oczywiście dodając swoje uwagi. Logen wysłuchał ich, jak również dokładnie przysłuchiwał się wyjaśnieniom techniki starca. Czyli to bardziej zaawansowana technika, niż by się mogło zdawać… ciekawe, co jeszcze skrywa. – pomyślał starszy chłopak, sięgając w końcu po porcję jakiegoś pieczonego mięsa, które leżało najbliżej niego. Prawda, od kilku dni nie jadł, a na taką wyprawę będzie potrzebował pełni swoich sił. Pomału zajadał ze smakiem, przyglądając się dalszym wydarzeniom.
   
    Na koniec została poruszona kwestia, dokąd powinno się udać, gdzie odbudować ich klan. Mieli opcje albo zostać w Kraju Błyskawicy, albo ruszyć do Kraju Gorących Źródeł – w końcu podczas niedawnej wojny walczyli po stronie Źródeł, aby mieć możliwość osiedlić się na tamtych terenach. Kiedy już uda im się odbić więzionych Uchiha z pałacu Daimyo Błyskawicy, oraz sprowadzić uchodźców, ruszą dalej. Ale czy decyzje muszą podejmować już teraz? W sumie byłoby to dobre rozwiązanie, ponieważ gdyby zdecydowali się przenieść do Yu no Kuni, wówczas Yocharu z uchodźcami nie musieliby wracać aż do Hidari. Jednak komunikacja była w tym momencie ich „piętą Achillesa” – chyba, że technika weterana Uchiha jest bardziej rozwinięta. Logen postanowił się upewnić.

    - Gerechi-sama, Twoja technika brzmi zdumiewająco i na pewno będzie niezmiernie przydatna. Chciałbym jednak się upewnić w jednej kwestii. – tu zrobił chwilę przerwy, upewniając się, że zwrócił uwagę starca.  – Chokkan Fuuin działa jedynie na zmysł wzroku, zgadza się? Nie ma żadnego powiązania ze słuchem, czyli nie przenosi informacji werbalnych. – była to dla niego istotna kwestia, ponieważ jeśli się mylił i ta technika działała także z narządem słuchu, mogliby przekazywać sobie nawzajem pozyskane informacje.

    W oczekiwaniu na odpowiedź Logen ponownie sięgnął po jedzenie - tym razem wziął kawałek chleba i zaczął powoli odgryzać kęs za kęsem. Jego wzrok wędrował raz po raz na postaci Gerechi’ego oraz młodego Satoshi’ego, który musiał być zdezorientowany. Ale przyjdzie pora, że i on odegra znaczącą rolę w tym wszystkim. Mimowolnie na twarzy starszego chłopaka pojawił się uśmiech; przypomniał sobie dawne dzieje, kiedy jeszcze wraz z Hiro wspólnie spędzali czas w wiosce i poza nią, trenując i wykonując różne zadania. Skąd wziął się ten sentyment? Czyżby młody Satoshi przypominał mu Hiro? Niewiedział tego, ale z całą pewnością to wspomnienie – wspólnie spędzonych chwil z jego obecnie zaginionym kuzynem – spowodowało, że z kącika prawego oka popłynęła samotna łza. Starał się tak odwrócić twarz, aby nikt tego nie dostrzegł, skrywając tę część w cieniach; jedynie siedzący najbliżej niego Ikkyo mógłby to zauważyć.

Ostatnio edytowany przez Logen (2016-04-10 21:11:39)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#227 2016-04-14 18:22:32

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

     Reakcja Gerechiego bardzo mnie zainteresowała. Nagły śmiech, który wydobył się z gardła starca, wywołał u mnie co najmniej zdziwienie. Co prawda moja twarz pozostała niewzruszona, jednakże umysł został poruszony. Wydawało mi się, że członek rady jest bardzo spokojny, niewzruszony na jakiekolwiek obrazy. Tutaj jednak wystarczyły błędy w wypowiedziach Zangetsu, aby ryknął śmiechem, a następnie obnażył jego niejasności. Co jak co, ale duszy satyryka nie widziałem w radnym. Cóż, przynajmniej do teraz. Na mojej twarzy widniał obecnie delikatny uśmiech. Wiem, że zareagowałbym bardzo podobnie.

     Jednakże wypowiedź starca wciąż była warta merytorycznie. Zamiast zwyczajnie opieprzyć Zangetsu, dodał do tego parę mądrych słów. Zgadzałem się z nim w pełni, dlatego przemówiłem. Poczekałem aż skończy, aby mieć pewność, że reszta będzie gotowa na kolejny wywód.

     - Gunbai to symbol naszego klanu. Dopóki go nie odzyskamy, będziemy nosili ujmę na naszym honorze. O ile my, ninja doświadczeni czy to wiekiem, czy zdarzeniami, potrafimy odłożyć coś takiego na później, to lud już nie. Bez wachlarza naszego klanu wiele spraw może się nie powieść. Przede wszystkim, lider musi go dzierżyć, inaczej pojawią się wątpliwości. Po drugie, jeśli takie wystąpią, z pewnością część Uchiha nie będzie służyć nowemu przywódcy. A na rozdrobnienie nie możemy sobie pozwolić. - powiedziałem. Poczekałem chwilkę, aby zebrać myśli i ponownie wypowiedzieć radę. - Nie zapominajmy o aspekcie psychologicznym. Widok Gunbai wzbudzi różne uczucia: u naszych przeciwników - strach, u sojuszników - podziw i radość, u innych klanów - respekt. Uchiha muszą wrócić, zarówno jako lud, jak i na mapie świata. Podejrzewam, że niejeden klan, gdyby nie wojna, najechałby nas. Musimy dać pokaz naszej siły. Inaczej możemy mieć zdecydowanie za słabą sytuację polityczną.

     Następnie zająłem się słuchaniem starego radnego. Gerechi zaprezentował ciekawe umiejętności, o których co prawda słyszałem, lecz nigdy nie widziałem w tej odsłonie. Wykorzystanie przesyłania chakry do przedmiotów... aby podgrzać chleb? Cóż, pomysł był zdecydowanie nowatorski i mężczyzna mógłby go nawet opatentować. Na moich ustach uśmiech był już widoczny. Wcześniejszy cień zadowolenia zamienił się w zwyczajne rozbawienie. Polubiłem tego gościa. Radny, chociaż stary i pojawił się znikąd, operował ciętą ripostą, ogromną wiedzą, a także doskonałym pojęciem o naszym klanie. To dobrze, że mieliśmy w obecnym momencie chociaż kogoś takiego.

     Nie pomijałem jednak wartości merytorycznych, które wypływały z wypowiedzi mężczyzny. Gerechi doskonale opisał zdolność przelewania chakry na rzeczy materialne. Nie wiedziałem nawet, że nadużywanie tego czegoś może zniszczyć broń... No, w każdym razie, Gunbai nosił ślady użytkowania poprzednich liderów. To dobrze, znaczyło to w praktyce, iż Logen i Yocharu będą mogli go wyczuć. Z niedaleka, ale jednak. A to zdecydowanie ułatwi nasze zadanie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


_______________________

Akcept by Katsuro

     Następnie Gerechi postanowił ofiarować nam swój własny twór - pieczęć. Dziwna technika pozwoliła mu wytwarzać iluzję, dzięki której mógł widzieć... Cóż, dziad był naprawdę utalentowany, a w dodatku chciał rozszerzyć pieczęci również na nas. Szczerze mówiąc, byłem za. To doskonały pomysł.

     - Świetnie, jestem za. Widzenie klonem jest zdecydowanie prostsze, nie będziemy musieli ich niszczyć, aby uzyskać odpowiednie informacje. Mam jednak - powiedziałem. - pewne pytanie. Rozszerzyłeś na nas ową technikę i dzięki temu mieliśmy przyjemność wziąć udział w dziwacznej iluzji, gdzie miałeś jakieś zdolności widzenia. Podziwiam to jutsu, jednakże doświadczony tym zdarzeniem, zapytam - czy jest możliwość rozszerzenia zdolności tej pieczęci? Czy mógłbym, dla przykładu, widzieć oczami Yocharu? I czy kolidowałoby to z możliwością widzenia replik? Bardzo mnie to interesuje, a na obecny moment taka wiedza jest bezcenna.

     Następnie milczałem. Musiałem zastanowić się nad dalszą wypowiedzią. W tym samym czasie Logen nawiązał jakiś wątek z Gerechim. Poczekałem aż skończy, a następnie postanowiłem się odezwać. Czułem, że jestem predestynowany do roli lidera. Odbyłem odpowiednie rozmowy z Yocharu, Logenem, a myśl ta pojawiła się w mojej głowie już dawno. Byłem gotowy do objęcia przywództwa w najczarniejszej godzinie. Chciałem to jakoś powiedzieć. Tylko brakowało mi słów, bo w końcu to mnie jakoś zmieniło. Może i od końca wojny nie minęło wiele lat, ale w moim umyśle zostało zmienionych wiele pomysłów, poglądów i pragnień. Dziwne, prawda?

     - To dobre pytanie, Gerechi-sama. Odpowiedź na ni3 nie może być ani krótka, ani rozległa. Chodzi przecież o wartość wypowiedzi. Zacznę więc od podstaw. Uważam, że po zebraniu klanu musimy odbudować wioskę. Miejscem naszego przeznaczenia jest Hidari. To tu mieszkamy od lat, i tu mieszkać powinniśmy. Wszyscy tu obecni dysponujemy jakimiś funduszami. Możemy wspomóc rozwój wioski, zbudować szpital, domy i główne siedziby. Nie wszystkie budynki stoją w ruinie, dlatego odbudowa nie będzie aż tak trudna. Jednakże wszystko zależy od sytuacji politycznej. Jeśli Lord Feudalny nie ustąpi, zostanie w Kraju Błyskawicy będzie samobójstwem. - zacząłem. - Chcę przez to powiedzieć, że najlepiej jest zawrzeć z Feudałem pakt. Podpisać pokój. Wojna męczy ten kraj, a nasz wróg nie ma obecnie żadnegoklanu na swoich usługach. Nara są w trakcie wojny domowej i odnoszą się do lorda w sprzeczne sposoby. Żeby jednak nic nie stracić, a nawet zyskać, trzeba coś osiągnąć. Zabić żołnierzy, zburzyć pałac, pochwycić daimyo. W grę wchodzi również Genjutsu. Możemy nawet wymazać wspomnienia lorda, jeśli złapiemy go w iluzję. Jeśli się uda, możliwe będzie nakłonienie go do pokoju.

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2016-04-15 17:27:22)

Offline

 

#228 2016-04-14 19:33:54

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Gerechi z każdą chwila uchylał nam coraz większy rąbek swej tajemnicy, wyposażając nas również w niezaprzeczalnie istotne informacje. Uśmiechnąłem się delikatnie, chodź bardziej w myślach niżeli na swej cielesnej twarzy, stwierdzając, że staruszek gdyby był w naszym wieku ze swoimi aktualnymi zdolnościami to zapewne sam by to wszystko dał radę zrobić z drobną pomocą swych pomagierów. Czas jednak nie był dla niego łaskawy a także brak oczu zmuszał go jednak by zrzucić całe drzemię na barki młodszych pokoleń. Było to jednak najzwyczajniej normalne w świecie i bezapelacyjnie jesteśmy mu i jemu podobnym tego winni. To jak z rodzicami, gdy jesteśmy mali, trzymają piecze nad naszym bezpieczeństwem aby w momencie dojrzałości fizycznej jak i umysłowej, przygotować nas do samodzielnego życia, lecz gdy Ci w wieku starczym będę potrzebowali silnej i zdrowej ręki, przychodzi czas byśmy spłacali dług wdzięczności za pierwsze lata naszych żyć. Wydawało mi się, iż wielu jest skonsternowanych tych faktem bo z jakiej racji mamy pomagać radzie, która się ukrywała przed błyskawicą zamiast pomóc naszej wiosce ale przecież myślmy logicznie. Gdyby Ci starcy wskoczyliby na pole walki, zabierając ze sobą masę żołnierzy do grobu to w tej chwili nie posiadalibyśmy tak wielu informacji. Błyskawica zmiażdżyła nas liczebnością, nie siłą tak więc nawet kilku potężnych starców nie miałoby większego przełożenia na walkę bo w miejsce stu martwych żołnierzy, wskoczy kolejne tysiąc. Informacje, które przekazywał nam Gerechi, mają tak wielką wartość, że żadnych wstydem nie jest uciec gdy wciąż istnieje szansa, by przekazać je komu trzeba i zrobić wielki powrót w lepszym, efektowniejszym i przede wszystkim efektywniejszym stylu. Śmierć każdej jednostki dla Uchiha jest bolesna ale jeżeli ma ona przynieść dobry żywot i szansę na spokój przyszłym pokoleniem to jest tego warta każdego z naszych pobratymców, którzy oddali życie.
       Ale dość moich rozmyśleń. Chodź taki stan często mnie w życiu nawiedzał, ponieważ byłem swego rodzaju filozofem to zauważyłem, jak z każdym mijającym rokiem, zmieniam swe nastawienie w stosunku do wielu rzeczy. Ciągle sobie powtarzam, że to przez mangekyo ale nie jestem pewny, czy tak naprawdę nie chodzi tu o pewną dojrzałość. Zacząłem myśleć bardziej o ludziach z klanu, niż o sobie, chodź wciąż siedziała we mnie nutka silnego egoizmu. Starcie dwóch stron na placu boju, którym było moje ciało. Czy przeszkadzało mi to w jakiś sposób? Do końcu nie wiem. W obecnej chwili przyjąłem na swe barki wychowanie Shina a i również Satoshi wpadł w moje ręce i jako jego starszy kolega poczułem obowiązek nauczania go i wspierania. Byłem również liderem Yugure i chodź nie było nas zbyt wielu to na barkach miałem życie kilku osób i moje decyzje mogly wiele zmienić. Tymczasem Gerechi mianował mnie jednym z dwóch potencjalnych liderów klanu Uchiha, więc zakładając, że stanę się nim, będę odpowiadał za cały nasz ród. Nawet nie wiem kiedy to wszystko się stało bo jeszcze tak niedawno tak bardzo stroniłem od jakichkolwiek powiązań z kimkolwiek i czymkolwiek. Dorosłem? Nie wiem.
       Przejdźmy jednak do rzeczy. Gerechi ruszył z wyjaśnieniami odnośnie Gunabi. Każdemu wydawało się, iż wie czym ona jest lecz dopiero starzec wyrzekł nam właściwości tej legendarnej broni Uchiha. Szczerze mówiąc, sam nie miałem pojęcia o tym, jak ta broń jest potężna i na dodatek praktycznie niezniszczalna! Dlaczego praktycznie? Bo w teorii nie ma rzeczy niemożliwych i na wszystko znajdzie się sposób. Oręż musiał być niesamowity, chodź nie dla tego chciałem go odzyskać i posiąść. Tak jak wcześniej zaznaczałem, tu chodzi o symbol klanu. Nawet jeżeli to nie ja będę go trzymał w swych dłoniach to jednak powinien on należeć do kogoś z czerwonookich, bądź znajdować się w miejscu gdzie będziemy mieszkać - o ile będziemy. Jedno musiałem także przyznać Gerechiemu, potrafi ciekawie wizualizować jak i prezentować to co chce wytłumaczyć reszcie. To oznaka wielkiej mądrości bo prawda jest taka, że jeżeli ktoś ma problem by wyjaśnić pewną niewiadomą kogokolwiek to znaczy, że sam tak naprawdę nie ma o tym czymś pojęcia. Tymczasem nie można było do starca mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Wydawać by się mogło, iż nawet młody Satoshi zrozumiał jego przekaz, chodź miałem wątpliwości do Shina, który zapewne, mimo że mądry jak na swój wiek, nie pojmował wagi tego zebrania. Może to i lepiej, nie ma co go stresować. Gerechi za to rzucił pomysłem odnośnie propozycji na podzielenie grup i specjalne opracowanej techniki z użytkowaniem pieczęci, które pozwolą nam na komunikacje ze swoimi kopiami. Tak jak wcześniej ustalone zostało, chciał byśmy składali się z dwóch grup co wydaje się być logicznym z tym że, mnie zamieniłby z Logenem na swych miejscach. Szczerze mówiąc, nie widziałem w tym najmniejszego problemu. W pierwszych fazach planów, sam chciałem to zaproponować jednakże odnalezienie Gunbai nieco zbiło mnie z tropu i zaproponowałem, że sam wyruszę po nie. Mój wcześniejszy plan mógł wydawać się nieco dziwny i egoistyczny gdy zaproponowałem, że ruszę po artefakt bo zapewne większość pomyślała, że jestem łasy na ten przedmiot, chodź później słowa Ikkyo o tym, że lepiej będzie się nim posługiwał zabrzmiały jeszcze bardziej nonszalancko niż moje, to prawda była taka, że jedynym powodem dla którego pragnę go mieć to symbol. Nie będę się jednak nad tym rozwijał bo zaznaczałem to już wystarczająco dużo razy. W każdym razie to co uważał Gerechi było słuszne. Obie grupy nieważne jak duże powinny mieć na swym czele lidera a w tym wypadku potencjalnymi liderami drużyn byli dwaj pretendenci do najwyższego stanowiska jakie można uzyskać wewnątrz klanu. Cieszyłem się, że pozostawił w drużynie poszukiwany klanu Satoshiego, będę mógł mieć na niego oko a samo zadanie nie powinno być tak niebezpieczne co wtargnięcie do siedzimy lorda feudalnego. To, że zagrożenie nie było tak ogromne, nie znaczyło że zadanie jest mniej istotne - ba! Co z tego, że odzyskamy symbol skoro nie będzie komu go pokazywać?
       - Pasuje mi ten podział. Satoshi podszkoli się przynajmniej w śledzeniu jak i zazna trochę misji w terenie. Tak więc jak najbardziej. I doczepiając się do pytania Logena, czy ta technika, którą opracowałeś działać będzie tylko w formie widoku czy po dotknięciu pieczęci będziemy w stanie słyszeć także to co klony?
       Oczekując na odpowiedz, spojrzałem na Shina, który nieco się wiercił, skandując że nie jest wcale mały. Chciałbym powiedzieć, że zazdroszczę mu młodego wieku jak i tego, że nie musi się niczym przejmować ale znając jego historię, raczej nie było w niej nic radosnego oprócz ostatnich dni, które udawało mi się podarować a racze Miyuki. Gerechi miał chyba zamiar odpowiedzieć na nasze pytanie, lecz wpierw postanowił dokończyć swą dalszą odpowiedz z jakże ważnym pytaniem na koniec. Co zamierzamy? Jak sądzę, pytanie głównie nakierowane do Ikkyo oraz mnie z oczywistych racji, chodź każdy miał prawo głosu w tej sprawie, zwłaszcza Logen, który był w mniej więcej wieku Satoshiego gdy my obaj przychodziliśmy na świat. Swoją drogą napływało do mnie kolejne ciekawe pytanie. Dlaczego to Logen nie został wybrany przez radę na kandydata do objęcia stanowiska lidera? Był starszy a zazwyczaj ma to swoje odzwierciedlenie w większym doświadczeniu i wiedzy. Nie znałem go praktycznie w ogóle, więc ciężko mi było rzecz na jego temat cokolwiek po za tym, że jest sensorem i to nie najgorszym oraz, że walczył w gorących źródłach. Trudno więc mi było jednoznacznie stwierdzić dlaczego, ów człowiek, najstarszy w naszym gronie, nie licząc Gerechiego, nie został kandydatem na lidera klanu zamiast mnie bądź Ikkyo albo w ogóle nas obu. Musiałbym go poznać i porozmawiać bo rzucenie takiego pytania na forum, może sprawić że w jakiś sposób urażę jego dumę bądź przypomnę mu o czymś czego nie chciał pamiętać. Zobaczymy. Teraz najważniejsze było pytanie... "co dalej?".
       - Cóż, po części mogę się zgodzić z Ikkyo, lecz wolę to objąć swoimi słowami. Z ogólnej perspektywy wydawać by się mogło, że wybranie Yu no kuni jest lepszym rozwiązaniem. Nowe miejsce, nowy dom, nowy Daimyo, nowe szanse. Tu powstaje jednak problem sentymentu. Jeżeli już uda nam się znaleźć oraz odbić ludzi to podzielą się na dwie grupy. Ci którzy chcą pozostać w Hidari gdyż jest to ich kolebka i nie mają zamiaru tego zmieniać i na tych, którym Hidari będzie przypominało strach, ból i cierpienie jakiego zaznali. Z dwojga złego jestem jednak za wyborem Hidari. Znamy te tereny jak nikt, mamy tu już pewien fundament pod odnowę i wciąż ta ziemia skrywa pewne tajemnice po które możemy sięgnąć zamiast wysyłać potomnych do "legendarnych ruin". Z drugiej jednak strony Yu no Kuni oferuje nam lepsze pola pod uprawę a góry skrywają niewiele dobra. Pozostanę jednak póki co przy Hidari. Co do Daimyo. Tu powstaje pewien problem. Z jednej strony można pomyśleć, że zabicie aktualnego sprawi, że następny po nim będzie posiadał odmienne poglądy. Są to jednak niepewne założenia i problem stanowi również brak informacji na temat tego, czy jest on lubiany w środowisku. Jeżeli nie, cywile w całym kraju dziękowaliby nam ale jeżeli jest odwrotnie to zmogłoby nienawiść wobec nas a następny Daiymo, obrałby za cel zemstę na naszym klanie. Dlatego też, zwracam się do grupy, która podąży w tamtym kierunku do rozeznania się w sytuacji, bo to może zmienić postać rzeczy, jeżeli Daimyo okaże się być nie lubiany przed swój własny lud. Zakładając jednak wersje, że będzie on żył dalej to musimy zaznaczyć jedno. Plotki mówią, że Ichitsu wplątał się w jakiś konflikt z Daimyo. Jeżeli udowodnimy mu, że nasz były lider nie żyje a nasze cele są inne, być może zmieni zdanie względem nas albo po prostu da druga szansę. Nie zapomnijmy również, że potrzebujemy jego pieniędzy, chodź jeżeli chcemy odbudować się na starych terenach, będziemy musieli zażądać autonomii. Nie możemy zostać sługusami Daimyo, co najwyżej może wykupować nasze usługi i prosić nas o pomoc, zwłaszcza po tej rzezi. To jednak już późniejsza kwestia, chodź wielce istotna do przeanalizowania teraz. Dlatego musimy zdobyć informacje odnośnie opinii ludu. Dzięki temu możemy ograniczyć śmierć żołnierzy do minimum albo to zwykłych ogłuszeń co ludzie mogą zrozumieć, że stary klan chce odzyskać swych ludzi i symbol. Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy tego ale decyzje i tak podejmą najstarsi radcy Daiymo wraz z nim. Sam atak jest problematyczny, chodź nieunikniony bo musimy odzyskać swoje plus, to po prostu mały rewanż za to co nam zrobili. Co do pomysłu Ikkyo odnośnie manipulacji wspomnień... Brzmi niby dobrze ale nie sądzę, że to dobry pomysł. Taka technika posiada pewną wadę a wadą jest ludzki umysł. Jeden silniejszy, drugi słabszy. Jednym zamieszasz w głowie ale po jakimś czasie będą mieli prześwity a gdy tylko przypomną sobie co zrobiliśmy to wrócą dwa razy bardziej wkurzeni, innym gdy zamieszasz, mogą zwariować na amen i stać się psycholami. Coś takiego ma dobre zastosowanie w misjach szpiegowskich bądź manewrach ale używając jutsu tego typu na głowie państwa ryzykujemy dużo. A co do negocjacji Gerechi-sama, powtórzę się. Chce autonomii w zamian za nasze płatne usługi. Brzmi może i nierozważnie ale nie możemy stać się znów popychadłem. Chciałbym także negocjować o to by jeden z Uchiha zasiadał w zebraniach rady tego kraju. To wzmocni nasz status oraz informacje które zdobędziemy a i również damy tym swoim zaufanie reszcie, gdy nasz człowiek będzie wspominał o naszych planach i rozwoju. Każdy na każdego będzie miał haka a lepsza zdrowa rywalizacja niż poklepywanie się po plecach z nożem w drugiej ręce. Wiem, że członek rady kłóci się nieco z autonomią ale uważam, że do tego możemy się posunąć. Błyskawica będzie nam płacić za usługi oraz możemy wynegocjować jakieś zadośćuczynienie za straty a my będziemy z nimi handlować. Jako, że jesteśmy głownie ninja i przemierzamy świat, możemy często przywozić pewne ciekawe towary pod handel, które zainteresują kupców. Możliwości mamy wiele w tej kwestii. Tyle póki co ode mnie.

Offline

 

#229 2016-04-15 18:07:22

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Siedziałem cicho i wsłuchiwałem się w rozmówców. Muszę przyznać, że Gerechi dał mi popalić choć nadal coś mi tu nie pasowało. Mimo, że był najstarszy z nas wszystkich, najbardziej doświadczony i przeżył więcej niż my wszyscy razem wzięci to i tak wiedział za dużo. Niech tylko mi nie mówi, że charka mu pokazuje prawdę bo w to na pewno nie uwierzę. Cóż, nie chciałem się z nim teraz kłócić, nie w obecności pozostałych członków klanu, ale skoro wydaje się być taki obeznany we wszystkich to dlaczego aktualnie klan nie ma żadnego lidera? Czyżby jego jakże wspaniałe rady były mylne? Pozostawię to pytanie w swojej głowie a przynajmniej na chwilę obecną. Nie ma sensu wykładać je przy wszystkich, jeszcze zostałbym źle odebrany i mój własny klan obróciłby się przeciwko mnie. Pozostali albo podziwiali techniki jakimi dysponuje starzec albo dyskutowali na temat planu odrodzenia Uchiha, mówiąc szczerze mnie bardziej obchodziła ta druga sprawa, wszak ona jest teraz najważniejsza. A to, że Gunbai jest niezbędny do zjednoczenia naszego klanu uważałem za mocno naciąganą bajeczkę. Jeżeli ktoś ma rozum i wystarczająco silną wolę to artefakt ten nie będzie niczym więcej niż zwykłym przedmiotem, lecz jeżeli mówimy o bandzie bezrozumnych Uchih to tak, Gunbai w tym przypadku może pełnić funkcję insygni Boga a ten kto go dzierży może być uważany za przywódcę. Lecz nie zapominajmy, że to idee a także zdolności przywódcze mówią nam kto nadaje się na lidera a kto nie, nie jakiś przedmiot tylko wartości o których wspomniałem wcześniej.

Gerechi przedstawił nam również swoją propozycję powstania drużyn. Tam samo jak wcześniej zostałem przydzielony do ekipy, która ma za zadanie narobić troche zamieszania w pałacu a także zabawić się z Feudałem kraju Błyskawicy. Jednak nie mogę zapominać o głównym celu jakim jest odbicie naszych, którzy są prawdopodobnie przetrzymywani w lochach pałacu. Tylko jak my odciągniemy uwagę strażników aby skupić ich uwagę na czymś innym niż siedziba Lorda?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Dyskusja nabierała tempa nie tylko z powodu wymiany informacji jaka odbywała się pomiędzy nami, ale także dlatego, że poruszaliśmy coraz bardziej wewnętrzne tematy dotyczące przyszłości gildii. Bratać się z Lordem Błyskawicy czy zawrzeć pakt, w którym obie strony by skorzystały? Nie znałem przeszłości Ichitsu więc nie mogę się wypowiedzieć na temat przyczyn sporu Błyskawicy z Uchiha lecz fakty są takie, że Lord najechał na klan, który od lat służył mu swym orężem i nigdy nie pomyślałby o zdradzie, takie działania są niedopuszczalne.

Tak więc kiwałem jedynie głową na znak zrozumienia a także zaakceptowania planu jaki narodził się w tych jaskiniach. Nie miałem natomiast nic do powiedzenia odnośnie paktowania z Lordem, było mi wszystko jedno, ale jezeli zechce raz jeszcze najechać te ziemie to nie omieszkam się odpowiedzieć ogniem na jego poczynania. - W porządku, znamy dokładną lokalizację pozostałych członków Uchiha w pałacu czy też będzie trzeba zdać się na umiejętności sensoryczne? Można by od razu wszystkich uwolnić zamiast pałętać się z coraz to większą grupką wśród korytarzy pałacu Lorda. - Zapytałem po czym zacząłem już powoli wyobrażać sobie jak ciężkie może być to zadanie.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2016-04-22 22:15:56)


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#230 2016-04-16 15:45:52

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

   Stary Gerechi z uwagą słuchał deklaracji odpowiednio Ikkyo i Yocharu odnośnie ich zamysłów na przyszłość klanu, bezwiednie kiwając głową w takt
słów pretendentów do stołka lidera. Obie one były wyważone i nosiły znamiona odpowiedzialności za klan a to dobrze.
- Moi drodzy... muszę przyznać, że patrząc na sprawę z perspektywy czasu, chce mi się zgrzytać zębami, kiedy pomyślę, że nie było was przy Ichitsu kiedy podejmował decyzję o wplątaniu naszych sił w wojnę między Źródłami i Ogniem. Może wasze rozsądne spostrzeżenia pozwoliłyby nam wspólnie przekonać go do porzucenia tego poronionego pomysłu. Co się jednak stało to się nie odstanie - nowi przywódcy, nowe możliwości, nowa szansa. Na wstępie powiem, że zgadzam się z Yocharu, jakoby Yu no Kuni stanowiło łatwiejszy dla nas teren pod odbudowę klanu. Prawdą jest też niestety to, w czym się zgadzacie - Hidari to nasz dom. Nawet, gdybyśmy wszyscy tutaj zgromadzeni byli ludźmi postępowymi, bez miejsca na sentyment... reszta klanu wcale nie musi czuć się zobligowana do popierania takiego toku rozumowania. Będą chcieli wrócić. Z jednej strony ułatwia to misję Drużynie Zachodniej, łatwiej będzie przekonać masy do powrotu do Hidari, niż do odcięcia się od korzeni. Z drugiej strony sprawia to, że zadanie postawione przed Drużyną Wschodnią może być bardziej kłopotliwe, wymagające zdecydowania, ale i taktu oraz powściągliwości, kiedy będzie ku temu potrzeba. Mówię tu oczywiście o negocjacjach z daimyo. Nie wiem, czy wszyscy tutaj zdają sobie dokładnie sprawę z zawiłości sytuacji pomiędzy Uchiha a tym człowiekiem - tu Gerechi powiódł "wzrokiem" po zebranych i widać było, że to, co ma zamiar powiedzieć, przychodzi mu z lekkim trudem.

- Ichitsu podjął działania w Kraju Gorących Źródeł nie tylko dlatego, że zobowiązał się pomóc swoim sojusznikom, Samotnikom. Również dlatego, że po tym, co zrobił, pozostanie w wiosce Uchiha jego samego, jeśli nie całej populacji klanu, mogło być niebezpieczne. Ichitsu zabił bowiem wedle naszych informacji poprzedniego Daimyo Błyskawicy, Erisaku i zaskarbił sobie nienawiść jego syna i następcy, Eritzu. Jak się zapewne domyślacie, nie przybliża nas to do pokojowego rozwiązania naszego problemu. Będzie potrzeba nie lada gambitu, by ten sojusz się udał. Z drugiej strony... gdyby rzeczywiście do niego doszło, sytuacja naszych ziomków w Yu no Kuni, jak i grupy ich szukającej, rozwiązałaby się sama z siebie. Nie można lekceważyć znaczenia takiego wyczynu. Z mojego punktu widzenia daimyo skorzystał na przemieszczeniu sił Uchiha do Gorących Źródeł i planuje albo wyłapywać ich w drodze powrotnej, albo zwyczajnie nie wpuścić z powrotem do Hidari.

     Kończywszy posiłek, starzec przysłuchiwał się innym rozmówcom. Kiedy Zangetsu skończył swoją wypowiedź, Gerechi podniósł głowę nieco zdezorientowany.
- Coś przegapiłem? Przyznam, że jeśli są w pałacu jacyś jeńcy, nic na ten temat mi nie wiadomo. Jest to wszak niewykluczone i jeśli czas o okoliczności pozwolą, w rzeczy samej, sprawdźcie to.
     Kiedy grupa Uchiha skończyła już wieczerzę i szykować miała się do zakończenia negocjacji, Gerechi uśmiechnął się krzywo, słysząc dociekania swoich młodych braci na temat możliwości Chokkan Fuuin. Widać było, że propozycja połączenia ich bawi go wyjątkowo.
- Nie mówię, że nie da rady tego zrobić. Wręcz przeciwnie, jest to równie proste, co w przypadku klonów, zastanawiam się po prostu, czy jesteście na to panowie gotowi... Pieczęć jest... permanentna. Jeśli nałożę ją na jednego z was, kopię pieczęci będzie nosić każdy klon, co jest akurat pomocne, nie kłopotliwe. Ale jeśli połączę pieczęcie was obu... będziecie mieli dostęp do siebie do końca życia. Nie byle jaki test zaufania...
     
     Dając przetrawić zagadnienie Ikkyo i Yocharu, stary wojownik zwrócił się do Logena.
- Technicznie rzecz biorąc, nie jest możliwy przekaz werbalny. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę naturę oczu Uchiha, jest i na to sposób. Jeśli np Yocharu pozwoli sobie "pożyczyć" oczy Ikkyo, powinien być w stanie jego oczyma wprowadzić np ciebie w lekkie genjutsu i przekazać informacje wizją hipnotyczną. Nie da się tego zrobić w przypadku klonów, widać nie są dostatecznie silnymi przekaźnikami jutsu. No dobrze. Moi mili, wyśpijcie się i odpocznijcie przed jutrzejszym dniem, bycie w pełni sił z pewnością wam nie zaszkodzi. Jutro rano, powiedzmy o 8:00 odprawa.

Do następnego mojego odpisu macie czas wolny. Robicie tu po luźnym odpisie, możecie też wchodzić w interakcję między postaciami przez gg.

Offline

 

#231 2016-04-17 10:12:21

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Podejrzenie Logena potwierdziły się – nie będą w stanie kontaktować się werbalnie. Choć jeszcze jedna myśl wpadła mu do głowy. Ich czerwone oczy, Sharingan, były w stanie kopiować techniki innych ninja, więc może byłoby możliwe wykorzystanie ich do odczytania tego, co ktoś mówił, tyko z ruchu jego ust. Chciał poruszyć ten temat, więc gdy skończył jeść przerwał nastałą ciszę.

    - Skoro przekaz werbalny jest niemożliwy, to może wykorzystując Sharingan Ikkyo i Yocharu będą w stanie „odczytać” co ktoś mówi. Coś jak czytanie z ruchu ust. Skoro oryginał Ikkyo widziałby to, co jego klon, to również musi widzieć, jak ktoś mówi. Ograniczeniem jest tu przekaz słów, ale takie „odczytanie”, moim zdaniem, byłoby możliwe. I rozwiązałoby to problem komunikacji, bez konieczności stosowania dodatkowych technik, jak to GenJutsy. – wyjaśnił swój pomysł starszy Uchiha, spoglądając na każdego w pomieszczeniu po kolei.

    Na koniec zatrzymał swój wzrok na Gerechim, jakby chcąc się upewnić, czy jego pomysł jest słuszny. Po chwili zwrócił swoje oczy na siedzącego obok starego weterana Satoshi’ego. Dla młodego chłopaka, nawet jeśli był ninja, takie sprawy mogły wydawać się bardzo skomplikowane. Dodatkowo dochodziła obecna sytuacja i planowane działania. Zdecydowanie Satoshi musiał mieć wiele wątpliwości, pytań, jak również mógł być przestraszony – choć nie było tego po nim widać. Im dłużej Logen przyglądał się młodemu Uchiha, tym bardziej przypominał mu się jego kuzyn… oraz podróż, podczas której poszukiwał go, albo chociaż jakiejś niewielkiej informacji o miejscu jego pobytu. A skoro podróż, to i przeróżne sytuacje, przygody jakich doznał w tym czasie…

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

    Otrząsnął się, wrócił myślami do obecnych czasów. Wspomnienia nie były złą rzeczą, ale nie mogły zabierać teraz czasu. Mieli jeszcze parę kwestii do ustalenia, a potem musieli wyruszać. Poza tym należało jeszcze wypocząć przed taką misją, bo nic nie zapowiadało, że będzie ona łatwa.

    Logen rozejrzał się po sali i siedzących przy stole rodakach. Czekał, kto jako pierwszy zabierze teraz głos.

Ostatnio edytowany przez Masaru (2016-04-17 19:45:17)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#232 2016-04-17 15:20:46

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Z uwagą śledziłem przebieg rozmowy, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Nie miałem pojęcia, że poprzedni lider zabił Daimyo. Skoro jego następca był synem poprzedniego to nie dziwię się dlaczego żądał krwi Uchiha. Tylko dlaczego zdecydował się na atak całego klanu? W końcu to tylko Ichitsu był odpowiedzialny za śmierć jego ojca. Z drugiej strony Uchiha z pewnością nie wydaliby swojego lidera, prawda? Ale gdyby pozwoliło to na uniknięcie wojny dlaczego mieliby tego nie zrobić? Być może byłaby to niesubordynacja, lecz zapewniłoby to klanowi bezpieczeństwo. Dlaczego Ichitsu zabił Daimyo? Jakie miał z tego korzyści? Tego nie rozumiałem, mój umysł nie potrafił doszukać się żadnych profitów z takiego postępowania. Być może Eritzu myślał, że skoro lider naszego klanu zrobił co zrobił to wszyscy Uchiha sprzyjali jego działaniom, bądź co bądź był naszym przywódcą. Z pewnością potrzebowałem więcej informacji na temat wojny, nie mogłem wydawać żadnych osądów z posiadanymi przeze mnie skrawkami informacji.

Opuszczenie Hidari od samego początku nie było żadną opcją. Pozbycie się własnej Ojczyzny, osiedlenie się na obcej ziemi z pewnością nie byłoby odebrane jako dowód potęgi Uchiha, a jako zwykłą ucieczkę. Dodatkowo jestem pewien, że klan będzie chciał powrócić do Hidari, w końcu to był nasz dom, więc nawet jeśli pozostanie tu wiązało się z niebezpieczeństwem, nie wyobrażałem sobie innej możliwości. Wiedziałem jednak, że nie mam żadnego wpływu na decyzję, którą podejmą inni, w końcu byłem tylko niedoświadczonym gówniarzem... Przez chwilę czułem na sobie czyiś wzrok, podniosłem głowę i spojrzałem instynktownie w stronę Logena, który bacznie mi się przypatrywał. Choć nie dałem po sobie tego poznać, czułem się niekomfortowo, jego spojrzenie zdawało się przeszywać moją duszę. Odetchnąłem z ulgą, gdy jego uwagę przykuł ktoś inny. Nie mogłem jednak pozbyć się z mojej głowy widoku oczu starszego Uchiha, kiedyś Shiro mówił mi, że to właśnie oczy definiują człowieka, do tej chwili nie wiedziałem jak bardzo to stwierdzenie jest prawdziwe. Oczy Logena z pewnością widziały wiele, czaiła się w nich wielka mądrość, która mogła być zdobyta jedynie przez doświadczenie.

Z tych rozmyślań wyrwały mnie słowa Gerechi'ego. Komunikacja miedzy grupami z pewnością była bardzo istotna i mogła przeważyć o sukcesie naszych misji. Mimo to powiązanie dwóch osób taką pieczęcią było dużym poświęceniem, byłem ciekaw czy zdecydują się na takie rozwiązanie. Swoją drogą sposób rozumowania Logena wydawał się bardzo logiczny. W końcu jeśli nasze oczy były w stanie przewidywać ruchy czy kopiować techniki, to czy czytanie z ust byłoby problemem? Jeśli mieliby czas na przećwiczenie tego, według mnie byliby w stanie to zrobić. Na myśl o naszym rodowym dziedzictwie na moją twarz wkradł się gorzki uśmiech. Choć miałem już trzynaście lat nadal nie odblokowałem Sharingana, jakaś część mnie obawiała się, że już nigdy nie będę w stanie tego zrobić. Zatracony w tych pesymistycznych myślach, czekałem na reakcję innych Uchiha.

Offline

 

#233 2016-04-18 14:16:46

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Ciekawie, ciekawie. Okazało się bowiem, iż plotki które dotarły do mnie dawno temu odnoszące się do Ichitsu, okazały się być prawdziwe. Motyw który przedstawiłem, odnośnie obaw że po zabiciu Daymio, wejdzie na tron ktoś chętny zemsty, wydawały się już spełnić wcześniej. Pierwsze co mi przyszło na myśl, by dyplomatycznie rozstrzygnąć ten problem to udowodnienie obecnemu Daimyo, że stary lider nie żyje a my nie podążamy jego ideałami oraz ambicjami. Wszystko jednak zależało od nastawienia tego człowieka i od tego jak bardzo jesteśmy w stanie uchylić swej godności. Nasz klan unosił się ogromną dumą, co było dosyć logiczne biorąc pod uwagę nasze, rzekome, bliskie pokrewieństwo ze stworzycielem chakry. Trudno było oficjalni potwierdzić taką legendę ale Uchiha zatracili się w tej wierze i czuli się wielcy jako posiadacze sharingana. Ciężko było nie przyznać racji, gdyż sam polegałem w głównej mierze na swych ślepiach, jednakże próbowałem wyjść ponad naszą naturę. Mało kto mógłby się ze mną zgodzić, jeżeli w ogóle ktoś, dla tego nie ryzykowałbym wyniesieniem swojej idei do zgromadzonych, gdyż nie znaliśmy się aż tak dobrze. Jednakże dla mnie opcja zamieszkania w Yu no Kuni nie była ucieczką, dyplomatyczne rozwiązanie i ustalenie warunków pokoju z Daiymo również nie było w moim odczuciem płaszczeniem się przed kimś. Tu chodziło o życie i los naszego rodu a nie tylko o chwałę. Sentyment też odgrywał ważną rolę a kwestie uczuciowe budziły nienawiść do całej Błyskawicy w sercach moich pobratymców, ja jednak wysłuchując Gerechiego pojąłem że to nie oni rozpoczęli tę rzeź. Wszystko rozpoczął Ichitsu a nowy Daimyo po prostu pragnął zemsty, jak to mawiało się od najstarszych lat "krew za krew" bądź "oko za oko, ząb za ząb". Problem jednak budziła zaciskająca się pętla tej zasady, gdzie wpierw nowy Daimyo pragnął zemsty za swego ojca a teraz my pragniemy zemsty za swych ludzi. Teraz była nasza kolej na ruch i albo zerwiemy tą pętle albo pociągniemy dalej, doprowadzając do kolejnych przelewów krwi. Musieliśmy być mądrzejsi i schować dumę na bok, przynajmniej póki co. Odważyłem się jedank to poruszyć.
       - Po tym co powiedział Gerechi-sama, musimy pojąć jedno. Mamy żal do Błyskawicy za to co nam zrobili ale to nie oni zaczęli to wszystko. Ichitsu zamordował poprzedniego Daiymo i nie jest to teraz ważne dlaczego. Na jego miejsce wszedł syn, który szukał zemsty, mordując naszych ludzi, chodź zapewne w głównej mierze chodziło mu o naszego byłego lidera. Teraz my pragniemy odwetu ale bądźmy mądrzejsi i zatrzymajmy tą pętle z napisem "krew za krew". Musimy udowodnić Daiymo że Ichitsu nie żyje a my nie podążamy za tym co chciał osiągnąć. Rozumiem, że dla wielu z nas może to być uszczerbek na dumie ale nie możemy dalej mordować z zemsty. Na świecie jest kilka liczących się klanów i organizacji takich jak Wyrzutki czy Samotnicy. Mało mamy problemów, żeby jeszcze na własnych ziemiach prowadzić konflikt? Owszem, możemy zawsze odejść do Yu no Kuni i nie... to nie będzie ucieczka. Musimy wyjść ponad swój sentyment i myśleć strategicznie. Nowy Daiymo, nowe ziemie, które wsparliśmy w bitwie własnymi ciałami i nowa szansa. To jednak wciąż nie rozwiąże problemu z Błyskawicą. Musimy podjąć rozmowy i wykonać nasze ustalone cele najmożliwiej bez krwawo. Wiem, że chwilę temu planowałem jeszcze prawdziwą dywersję ale to co powiedział Gerechi-sama otworzyło mi oczy. Nie musicie się ze mną zgadzać, gdyż każdy z nas tu ma swój własny rozum i swoje własne cele i motywacje ale przemyślcie to. Wciąż jest szansa na życie w Hidari bez konfliktu a jeżeli się nie uda, zawsze możemy odebrać obietnice w Yu no Kuni. Chyba, że lubicie żyć z myślą o tym, że każdy dzień może być dla was ostatnim i w pełnym stresie spoglądać przez okno przyszłych domów? Nie jest to przyjemne i wierzcie mi, że wiem o czym mówię. Decyzja jednak zależy od nas wszystkich, nie tylko ode mnie.
       Spojrzałem na twarze wszystkich zgromadzonych a także na Miyuki, która stała przy wyjściu z pomieszczenia i delikatnie uśmiechała się do mnie. Mnie jednak nie było teraz do śmiechu, gdyż sprawa była wielkiej wagi a ja poczułem pierwszy raz w życiu tak wielki obowiązek zadziałania w kwestii masy ludzkich żyć po za swoim. Następnie spojrzałem raz jeszcze na pieczęcie, które przekazał nam Gerechi, mrużąc oczy co oznaczało moje zamyślenie jak i dozę niepewności względem ich.
       - Jeżeli ma to być permanentne to fakt, do klonów będzie to idealna sprawa i bardzo przydatna nawet w przyszłości ale jeżeli chodzi o połączenie z kimś innym to... Ja jestem przeciw. Nie chodzi tu już o zaufanie czy jego brak. Skoro coś takiego mamy mieć na zawsze, to moglibyśmy zaglądać swoimi oczyma przy każdej wolnej okazji co sprawia dyskomfort i odbiera prywatność. Wiem, myślę egoistycznie bo przed nami wielka i ważna misja ale patrze także w przyszłość, zdając sobie sprawę, że jeżeli wszystko się uda to wciąż będziemy mogli stosować ten podgląd co z drugiej strony traktowałbym jako nieufność. Jeżeli Ikkyo się zgadza na połączenie z innymi to nie widzę przeszkód, ja jednak nie chce mieć dostępu do waszego wzroku i myśli, tak jak i nie chce ich udostępniać. Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze ale ufam, że nikt nie planuje żadnego przewrotu przeciw nam i nie będę go szpiegował.
       Po tych słowach, delikatnie zsunąłem Shina z kolan by ten stanął na swych nogach, samemu podnosząc się  z krzesła. Raz jeszcze rzuciłem wzrokiem na wszystkich zgromadzonych i kiwnąłem delikatnie głową.
       - Skoro mamy czas do rana to śmiało częstujcie się jedzeniem. Dziewczyny pokażą wam pokoje, w których możecie się zdrzemnąć, jeżeli tego potrzebujecie ale prosiłbym by nie pałętać się za bardzo po placówce. I nie traktujcie ich jak służki. Są tutaj gospodyniami. Jeżeli ktoś mnie będzie szukał, to dziewczyny zaprowadzą was do mojej kwatery.
       Tak więc ruszyłem do swojego pokoju, odprowadzając Shina do Miyuki. Potrzebowałem dosłownie chwili dla siebie na przeanalizowanie tego wszystkie co się wydarzyło. Nawet, jeżeli nie jestem liderem to fakt nominacji wpływa na to, że staje się odpowiedzialny za praktycznie każdego żyjącego Uchiha i może nie tylko Uchihe. Czy byłem gotowy na taką zmianę stylu życia? Nie wiem. Ikkyo wydawał się być gotowy na to stanowisko jakby od urodzenia i od pierwszych rozmów nie mówił o niczym innym jak o rzeczach, które musi zrobić by osiągnąć ten status i jak poprowadzi swych ludzi. Był jak dla mnie zbyt pompatyczny w swych wypowiedziach ale ja należałem do specyficznych odbiorców. Nie chciałem go oceniać pod żadnym względem i robić z niego konkurenta. Bycie liderem klanu to nie tylko przywilej i chwała ale ogrom odpowiedzialności, który spływ na twe barki jak ogromny głaz, którego nie możesz za wszelką cenę upuścić. Wkroczyłem do skromnego pokoju, którego nie zmieniłem od czasu gdy pojawiłem się tu po raz pierwszy i usiadłem na łóżku wpatrując się ścianę. Jeden głęboki wdech, drugi głęboki wdech.

Offline

 

#234 2016-04-19 20:06:38

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Z każdą minutą dyskusja jaka tutaj panowała wkraczała coraz to na wyższy poziom. Mogłem sie tego spodziewać przecież chodzi tu o przyszłość naszego klanu i prędzej czy później zaczęlibyśmy poruszać całkiem istotne rzeczy o ile nie zrobiliśmy tego na samym początku. Chciałbym aby klan Uchiha się odrodził lecz chce uniknąć wszelkich niedogodności jakie los może nam sprawdzić. Wtargnięcie do pałacu może być najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek robiłem, wątpię też czy ktoś z nas tutaj zebranych posiada jakieś doświadczenie w skradaniu i poruszaniu się po takim terenie jakim jest siedziba Lorda Błyskawicy. Gerechi wyjaśnił bez żadnych przeszkód kwestię jaka poruszyłem, informacja ta nie za bardzo mi się spodobała, ale wolałbym aby ten starzec miał rację. Słuchałem wypowiedzi każdego z tu zebranych członków klanu Uchiha a sam postanowiłem na razie milczeć. Nawet jakbym chciał coś powiedzieć to nie miałem zbytnio tematu ponieważ to co dotyczyło klanu zostało już powiedziane a przynajmniej najważniejsze informacje natomiast nie miałem zamiaru zachwycać się różnymi technikami jakie zademonstrował nam Gerechi. Wolałbym bardziej stworzyć coś własnego niż podziwiać cudze.

    Rozmyślałem przez chwilę nad tym czy aby nie wycofać się z tego zadania. Kiedyś pałałem nienawiścią do każdego piechura Błyskawicy, chciałem się na nich zemścić lecz teraz tak jakby zmieniły mi się poglądy. Oczywiście nadal nie wybaczyłem tego co zrobili mimo, że to Ichitsu to wszystko zaczął, to jednak chciałem uniknąć zbędnego rozlewu krwi. Zasada "krew za krew", którą poruszył Yocharu nie jest taka zła, wystarczy się jedynie przygotować odpowiednio i również szybko można zakończyć tą pętle nie używając przy tym dyplomacji. Lecz po co poruszać tą kwestię, wywołała by jedynie zbędną gównoburze a tego każdy chce uniknąć. Co do zmodernizowania techniki jaką przekazał nam Gerechi to miałem takie samo zdanie co Yocharu z tym, że ja po prostu nie ufałem tutaj zebranym osób i nie życzyłem sobie być podglądanym w dowolnym momencie. To jest straszne pogwałcenie prywatności i wątpie czy po przemówieniu Yocharu ktoś się na to zgodzi, ja nadal będę podtrzymywał swoje zdanie.

    - Nagadał się i poszedł do siebie, heh. - Powiedziałem po cichu do siebie po czym wziąłem ostatni kęs przysmaków znajdujących się na stole i również powstałem ze swego miejsca. Rozejrzałem się przez chwilę po pomieszczeniu. Mówiąc szczerze czułem się teraz jak gość niż jak jeden z właścicieli. Tyle się tu pozmieniało, że na prawdę trudno mi się z tym przyswoić. Jednak Yocharu wyraził się jasno, jeżeli ktoś coś chciał od niego to powinien udać się do jego pokoju, na szczęście nikt ode mnie nic nie chciał i byłem z tego powodu zadowolony. Udałem się w kierunku głównego wyjścia a następnie otworzyłem ogromne wrota. Chłodne powietrze dostało się do środka lecz nie było na tyle silne aby przeszkodzić pozostałym w tym co robili. Stałem w progu i rozmyślałem nad tym co powinienem uczynić, co się zmieniło i jak będzie wyglądać przyszłość. Powoli tracę ochotę do wszystkiego więc może taki "wypad" dobrze mi zrobi?


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#235 2016-04-22 15:35:03

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Siedziba organizacji Yūgure

   Kiedy poranna mgła wsiąkła w grunt, pozostawiając nieliczne okazy flory Gór Skalistych zroszone niby kropelkami potu, przed wejściem do zawiłych korytarzy siedziby organizacji Yūgure stanęła jako tako gotowa do podróży nadzieja Uchiha. Mniej lub bardziej gotowa, mniej lub bardziej ziewająca wobec pierwszych promieni wschodu słońca, ale jednak nadzieja. Tym razem Gerechi nie korzystał z oczu Satoshiego, pozwalając mu na dołączenie do Zespołu Zachód i skupienie się na ważniejszych zadaniach, które niewątpliwie czekały na niego w Yu no Kuni. Wiedział, że młody chłopak i tak ma z pewnością dużo na głowie, prawdopodobnie więcej, niż spodziewał się mieć wychodząc zaledwie kilka dni wcześniej z akademii. Czy więcej, niżby sobie życzył?..

- Moi drodzy... - zaczął starzec, trzymając w jednym ręku zwój, za pomocą którego tu przybył, drugim ramieniem opierając się na swojej lasce - wiecie, że mam skłonność do długiego perorowania, wiem to też ja, dlatego ograniczę się do niezbędnego minimum. I tak jestem pewien, że macie o czym myśleć. Chcę tylko powiedzieć... że jestem z was dumny. Niezależnie od wyniku naszej kampanii, sam fakt, że jednomyślnie wyraziliście potrzebę działania na rzecz klanu, raduje moje serce. Nadzieja jest tym, co w naszej sytuacji może dać nam największą siłę, więc - miejcie nadzieję. Nie traćcie jej a jestem pewien, że pozostałych przymiotów wam nie zabraknie. Odwaga... współczucie... nieustępliwość, młodzieńcza siła oraz wieloletnie doświadczenie... - mówił, zwracając się kolejno w stronę Ikkyo, Yocharu, Zangetsu, Satoshiego i Logena - Macie to wszystko, zaufajcie tylko sobie nawzajem... i sobie samym. No dobrze. Jak rozumiem, Ikkyo i Yocharu stworzą teraz klony, nim więc to nastąpi, czas podarować wam mój prezent.

http://s20.postimg.org/6knkv417x/zrzut_21.png     To powiedziawszy, Gerechi złożył dłoń w pieczęć a nad jego palcami ponownie zawisła formuła fuuin, którą nałożył po wewnętrznej stronie na nadgarstki obu kandydatów na lidera. Obie formuły rozjarzyły się na chwilę jaśniej, po czym ściemniały do czegoś na podobieństwo tatuażu.
- Zgodnie z waszą decyzją, pieczęcie nie są ze sobą połączone. Jeśli teraz stworzycie klona, każdy będzie nosił ową formułę, by służyć "za oczy". Aby zobaczyć to, co on, przyciskacie pieczęć kciukiem. Pozostaje mi więc tylko życzyć wam powodzenia i zostawić was, byście mogli omówić taktykę ze swoimi zespołami - oznajmił stary wojownik, powoli kładąc zwój na ziemi i rozwijając go - Jak się zapewne domyślacie, nie mogę wziąć w tym udziału, poświęcę więc mój czas na przygotowanie wszelkich przyziemnych zagadnień pod odbudowę naszego domu. Gdy wasze przedsięwzięcia dojdą do finału, zetknijcie pieczęcie ze sobą, czy to z klonem, czy z drugim człowiekiem. Z jakiegoś powodu wywołuje to rezonans, który czuję jako twórca formuły. Raz jeszcze - powodzenia i obyśmy spotkali się ponownie jako władcy Hidari.
     Po chwili ponownie dane było ujrzeć ekipie tajemniczego pomocnika Gerechiego, który pojawił się dosłownie znikąd. Nie minęło pół minuty i stary wojownik zniknął a zwój zniknął razem z człowiekiem.



W odpisach musicie zawrzeć "odprawę" oraz [z/t-> do odpowiednich lokacji.
Grupa Zachód - tereny Yu no Kuni
Grupa Wschód - tereny starego Boin

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2016-04-24 09:54:48)

Offline

 

#236 2016-04-24 15:37:39

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Siedziba organizacji Yūgure

Emocje we mnie buzowały, już niebawem miałem wyruszyć na swoją pierwszą w życiu misję. Bałem się, że nie podołam wyzwaniom, które czekają mnie na drodze do Yu no Kuni. W końcu tyle rzeczy może się wydarzyć, atak bandytów lub wojsk błyskawicy były tylko jednymi z wielu niebezpieczeństw czekających nas podczas wyprawy, a ja z moimi lichymi umiejętnościami byłem tylko balastem, który mógł jedynie zaszkodzić misji. Mimo tych pesymistycznych przewidywań obiecałem sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby okazać się przydatnym. Nawet jeśli jedynym sposobem na dotrzymanie tej obietnicy byłoby pomoc staruszkom. To nie tak, że nie lubiłem pomagać starszym, gdy byłem młodszy chętnie pomagałem seniorom, od kiedy pamiętam szanowałem starszych ludzi, w końcu w naszych czasach dożycie trzydziestych urodzin było wyczynem, a niektórzy z nich mieli po dziewięćdziesiąt lat! Poza tym staruszkowie zwykle odwdzięczali się za moją pomoc historiami na temat swojej młodości, było to niezwykle ciekawe i dzięki temu zdobywałem wiedzę na temat historii własnego klanu. Moją chęć pomocy wzmagała również wiedza o tym, że to właśnie walka i poświęcenie starszych pokoleń sprawiły, że mogłem żyć w takich dogodnych jak na nasze czasy warunkach, no cóż przynajmniej do czasu rozpoczęcia wojny. Oczywiście nie spodziewałem się, że zaraz po opuszczeniu akademii będę wykonywał jakieś niezwykle ryzykowne misję, w końcu nie od razu klan Uchiha wybudowano, prawda? Powoli do celu jak to mówią , być może następnym razem to ja będę dowodzić misją?

Myśl o dowództwie sprawiła, że mimowolnie spojrzałem w kierunku Ikkyo i Yocharu, którzy byli kandydatami na stanowisko lidera. Od kiedy pamiętałem marzyłem o tym stanowisku, lecz pod wpływem doświadczeń i zdobytej wiedzy zaczynałem wątpić czy tak na prawdę tego chce. Oprócz wielkiej władzy była to ogromna odpowiedzialność i poświęcenie. W końcu lider musiał nie raz podejmować bardzo trudne decyzję, nie zważając na swoje dobro, a dobro całego klanu. Czy chciałem wziąć takie zadanie na swoje barki? I czy w ogóle się do tego nadawałem? Spojrzałem na Gerechi'ego, starzec poświęcił całe swoje życie dla klanu, ba oddał dla niego swoje oczy, co dla Uchiha nie było z pewnością łatwe. W końcu to właśnie one były dla nas chlubą i dumą. Może to mogłaby być moja droga? Nie trzeba być liderem, żeby wspierać klan, jeśli liderem zostanie któryś z obecnych tu kandydatów to raczej nie musiałem martwić się o przyszłość naszego klanu. Może znałem tych ludzi bardzo krótko, lecz zdobyli oni już moje zaufanie, nazwijcie to głupotą, ale po prostu wiedziałem, że mogę na nich liczyć. Byli to kompetentni ludzi, którzy znali się na rzeczy, dodatkowo brali udział w ostatniej wojnie, co dowodziło, że mieli oni również doświadczenie. Służenie pod takimi ludźmi z pewnością nie było żadną ujmą na honorze.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Oczywiście wszystkie te obawy i lęki nie zmieniły faktu, że nie mogłem doczekać się rozpoczęcia misji. Nigdy na żadnej nie byłem, więc moja żądza poznawania, aż paliła mnie od środka. Dotychczas opuściłem rodzinne Hidari tylko raz, gdy wyruszałem do akademii. Teraz miałem wyruszyć do Yu no Kuni, kraju o którym czytałem jedynie książki. Czyż nie było to ekscytujące! Misja, misją, lecz sama możliwość poznania czegoś nowego sprawiała, że moje wcześniejsze rozterki odchodziły na dalszy tor. Nie mogłem pozwolić sobie jednak na roztargnienie, coś takiego mogłem zapłacić nawet zgonem, a tego wolałbym uniknąć. Gdy zauważyłem, że nasza grupa jest już gotowa do wyruszenia udałem się w kierunku Yu no Kuni. Moja kariera jako ninja zaczyna się właśnie teraz, a ja zrobię wszystko, żeby ten początek był godny zapamiętania.

[z/t- tereny Yu no Kuni]

Ostatnio edytowany przez Masaru (2016-04-24 21:39:38)

Offline

 

#237 2016-04-26 17:47:01

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Poranek po niemal nieprzespanej nocy, której większość spędzili na dyskusji i planowaniu. Mimo to każdemu udało się trochę odpocząć, najeść i odzyskać siły. Teraz zebrali się przed wejściem do jaskiń, których zawiłe korytarze prowadziły do siedziby tajnej organizacji, której to przewodził Yocharu. Logen’owi było trochę szkoda, że nie mogliby jej wykorzystać, jednak rozumiał okoliczności i obawy pozostałych; on sam także brał te argumenty pod uwagę i miał nawet pomysł jak temu zaradzić, ale nie chciał niepotrzebnych kłótni przed tak ważną misją.

    Gdy Gerechi-sama zwrócił się bezpośrednio do nich, wymieniając kolejne przymioty i wodząc zamkniętymi – prawdopodobnie pustymi po utracie oczu – oczodołami, po plecach starszego Uchiha przeleciał dreszcz, ale jednocześnie czuł się dumnie. Choć tak naprawdę to nie miał aż tak dużego doświadczenia, a postrzeganie go przez pryzmat jego wieku mogło mylić.

    Nastał jednak czas, aby wyruszać. Starzec już opuścił grupkę Uchiha, równie szybko i tajemniczo, jak się pojawił dzień wcześniej. Może była to kolejna jego technika? A może coś związanego z przyzwaniami? Cóż, nie miało to teraz znaczenia; liczyło się tylko aby wyruszyć.

    - To chyba najwyższa pora… – mruknął Logen, rozglądając się po obecnych krewniakach. Nie był pewien, czy powinien teraz cokolwiek mówić. W końcu to Ikkyo i Yocharu byli liderami grup. Miał nadzieje, że wszystko pójdzie bez jakichkolwiek problemów i wkrótce znów się spotkają – w większym gronie członków ich klanu.

    Najstarszy Uchiha w ich gronie oparł się o skalną ścianę i przyglądał się pozostałym, czekając na decyzje Ikkyo – to on był liderem grupy wschodniej, do której należał Logen. Ciekaw był, jaki plan też wybierze młody Uchiha, a może zwróci się do niego o pomoc? Tak czy inaczej ruszy wraz z pozostałymi w kierunku celu ich zadania – posiadłości Daimyo.


[Z tematu: Hidari | Tereny starego Boin]



Edit bo zapomniałem [zt] dać

Ostatnio edytowany przez Logen (2016-04-27 16:04:06)


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#238 2016-04-28 21:18:06

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

     Przez dłuższą chwilę nie odzywałem się. To dobrze. Miałem czas, aby wysłuchać reszty. Ten sam okres posłużył mi do przemyślenia pewnych działań, zachowań, a także obserwacji. Dobrze było czasem się nie odzywać. Lubiłem służyć za element otoczenia, przynajmniej raz na jakiś czas. Wtedy to można było dostrzec inne, mniej głośne, lecz tak samo istotne zjawiska. Mowa ciała obecnych tutaj mogła sporo o nich opowiadać. Tak samo pozycja zajęta przy stole. Poświęciłem więc te kilka minut, aby wysłuchać wszystkich słów, a następnie strawić je moim umysłem. Który był nie od parady, jak miałem okazję przekonać się wiele razy.

     Najpierw zająłem się Yocharu. Mężczyzna obrał podobne decyzje co ja, motywując się w sumie dość zbliżonymi ideami. Obaj wybraliśmy Hidari. Opaska jednak zaznaczył dlaczego chce odrzucić Yu no Kuni. Pardon? Może też powinienem był to zrobić? Czort wie. Faktycznie, uprawianie ziemi w Kraju Gorących Źródeł mogło być z pozoru łatwiejsze. Niemniej jednak, kraj ten zdawał się być zniszczony w dużej mierze, a i to, czy będzie istnieć dalej na mapie, wcale nie jest pewne.

     - Zastanawia mnie, na czym bazujecie swoją opinię o wyższości Yu no Kuni. - powiedziałem, gdy odezwał się i Yocharu, i Gerechi. - Kraj jest zniszczony w podobnym stopniu co Hidari, w dodatku odwiedziny demona zniszczyły jeszcze większe połacie ziemi. W Gorących Źródłach panuje chaos, osiedlenie się tam teraz wcale nie jest łatwe. W dodatku Setsuna umarła i pakt, przynajmniej według Lorda Feudalnego, mógł wygasnąć. Również zastanawiam się, czy wojna została zakończona na dobre. Ogień wciąż ma większą armię. Może podpiszą nawet i rozejm, ale inwazja może być powtórzona chociażby za kilka lat. Nie, Hidari jest bezpieczniejsze od Yu no Kuni, choć grasuje tutaj wojna. Poza tym  znamy te góry doskonale, a zagospodarowanie ich nie jest dla nas ogromnym problemem. W mojej opinii więc Hidari jest lepsze, chociażby pod względem podjęcia paktów i rozpoczęcia rzemiosła.

     Pozostało odnieść się jeszcze do innych nowości, które zaproponował mój przyjaciel. Yocharu miał łeb na karku - wiedziałem to od dawna. Jednak pomysł wsadzenia do rady kraju któregoś z nas był wręcz doskonały. Przede wszystkim, moglibyśmy mieć realny wpływ na politykę Lorda Feudalnego. Ba, wiedzielibyśmy o wydarzeniach i planach władcy, co mogłoby gruntownie zwiększyć naszą pozycję. Nie zapominajmy o tej całej cholernej wojnie. Topór należało zakopać, zająć się sprawami ważniejszymi. To omówiliśmy między sobą - ale nie przed ludem i naszym wrogiem.

     - Jestem za wcieleniem kogoś z Uchiha do rady klanu. Najlepiej, żeby był to ktoś ważny w klanie, ale wyłoniony przez nas. Lider klanu nie może być psem na posyłki i biegać na każde zawołanie feudała, ale zastępca, czy bliski współpracownik - jak najbardziej. Przede wszystkim, będziemy znali posunięcia Lorda Feudalnego o wiele wcześniej. Możliwe tez, że uda nam się go nakłonić do decyzji korzystnych dla klanu, czy też samego kraju. Nie zapominajmy, że po tej całej wojnie, Uchiha będą częścią Błyskawicy. A ta zdecydowanie osłabła przez kilka ostatnich lat. - rzuciłem. Przez moment milczałem. Dobro kraju było dla mnie zdecydowanie mniej ważne niż klanu, ale zdawałem sobie sprawę z prostych mechanizmów polityki. Gdy Błyskawica rośnie w siłę, mocniejsze są również jej wasale. A zatem my, czyli czerwonoocy, mamy interes w jakiejś współpracy z Lordem. - Pokój jest teraz priorytetem. Trzeba uspokoić naszych braci, lorda i cały świat. Zbyt wiele mamy do zrobienia. Trzeba odbudować wioskę, strukturę klanową, gospodarkę, nawiązać stosunki dyplomatyczne, załatwić wojenne rozliczenia z Samotnikami, Źródłami i Wyrzutkami, umocnić naszą pozycję na globie. Co zabawne, to są sprawy bieżące i będziemy je załatwiać wszystkie w ciągu pierwszego roku. Szykują się nam dość "żywe" lata. Dlatego nie mamy wyboru - musimy działać dla dobra Uchiha.

     Moja twarz była niczym z kamienia. Miałem nienaturalnie klasyczną twarz. Cóż za gra słów? Nienaturalnie klasyczna? Właśnie tak. Na dobrą sprawę, tylko posągi mają proste lica, są przystojne w swoim obliczu, ale umieszczone tak samo. Symetria, osie, wszystko to gra tam ważną rolę. Ludzie natomiast są z wadami. Tymczasem moje ciało było niesamowicie równomiernie skompletowane i wyrzeźbione - jakbym należał do dzieł wybitnych rzeźbiarzy. Czy to dobrze? Nie. Czy to źle? Też nie. Jednak wszystko to sprawiało, że odczytanie emocji z mojej buzi było wręcz niemożliwe. Jedynie ze słów można było wywnioskować, że zależy mi na losie klanu. A poza tym?

     - Jest jeszcze jedna kwestia, którą powinniśmy załatwić w niedalekiej przeszłości. W zależności od powodzenia obu misji, musimy natychmiast wysłać posłańca do Lorda Feudalnego Yu no Kuni. Może odpłacić nam się nie tylko w ziemi, ale i w architektach, kowalach, rzemieślnikach i osobach tak bardzo potrzebnych dla Hidari. Równie warto zażądać od niego pieniędzy. W końcu jest nam coś winien. - rzuciłem pomysł. Wiedziałem, że dziś go nie omówimy. Nie mieliśmy na to czasu.

     Gerechi postanowił mówić dalej. Poruszył temat jeńców. Nie było ich? Zaskakujące. Albo Błyskawica wszystkich wyżynała, albo nasi towarzysze zdołali umknąć. Jednak czy było ich tak wielu? Ninja raczej nie ginęli na polu bitwy. Na pewno nie z regularną armią. Cóż, istniała szansa, że część z nas chowała się w górach, lasach i innych miejscach naturalnie bezpiecznych. W końcu feudał Błyskawicy nie ma na swoich usługach matki ziemi, czy też dzikich zwierząt, które mogłyby wytropić wszystkich czerwonookich. W pamięci zanotowałem, aby dokładniej przyjrzeć się temu w stolicy. Może uda nam się znaleźć odpowiednią dokumentację, czy też inne poszlaki wskazujące na istnienie pojmanych Uchiha. Póki co, o przetrzymywanych w mrocznych więzieniach weteranach z Hidari mogliśmy zapomnieć. A szkoda, stanowiliby dobre zaplecze do... W zasadzie do każdego działania teraz.

     Starzec postanowił opowiedzieć jeszcze jedną historię. O liderze klanu, który wywołał wojnę. Wraz z rozwojem jego wypowiedzi, w umyśle rysował mi się coraz sensowniejszy obraz tej krwawej wojny. Teraz miało to coraz większy sens. Lord Feudalny nigdy nie ścigałby nas tak brutalnie, gdyby nie miał w tym interesu. Również jego casus belli nie było głośne i wiedziało o tym tylko niewielu - jak członkowie rady. Eritzu, nowy feudał, z pewnością zapałał do nas ogromną nienawiścią. Ciekawiło mnie, czemu poprzedni obrońca Gunbai skalał swoje dłonie morderstwem Lorda. Nie to że byłem temu przeciwny - chciałem jednak znać jego motywy. Cóż, może Gerechi opowie o tym więcej innym razem.

     - Nie wierzę, że Ichitsu działał pochopnie. W jego czynie musiał być jakiś sens. Niestety, nie wiemy co chciał osiągnąć. W takim razie nie ma sensu w kontynuowaniu jego działań. Jednomyślnie stwierdziliśmy, że wojna z Błyskawicą odpada i trzeba ją zakończyć jak najszybciej. Dysponując jednak tą wiedza, musimy rozegrać spotkanie z feudałem w zupełnie inny sposób. Nie powiem, że jestem zadowolony z obecnego obrotu sprawy. Niemniej jednak, podejmę wyzwanie podjęcia pokoju z Eritzu. Jego nienawiść do Gunbai nie może być nieskończona. Jak mówi Yocharu - mamy szanse na pozostanie w Hidari. Lord nie jest ślepcem i widzi do czego prowadzi wojna. Jeśli jednak nigdy nie zapragnie się z nami zbratać - będziemy zmuszeni do podjęcia innych, radykalnych działań.

     Następnie już się nie odezwałem. Podziękowałem gestem za zaproszenie do uczty. Nie byłem głodny, jednakże postanowiłem napełnić swój żołądek. Sięgnąłem po dwa śledzie, które umieściłem w glinianej misce. Do ryb nabrałem przypraw, a także pomidory. Czerwone owoce zgniotłem w dłoni, aby sok z nich ścieknął na zawartość miski. Na koniec wziąłem ryż, który także znalazł się w misce. Jadłem powoli, co jakiś czas popijając strawę winem. Tyle wystarczyło mi, aby odzyskać siły. Musiałem jutro działać na wysokich obrotach. Nadchodził ważny dzień. Dzień działania.

     Nazajutrz wstałem bez większych problemów. Pokój, w którym nocowałem nie należał do luksusowych apartamentów, ale z pewnością wystarczył do porządnego wyspania się. Nie miałem towarzyszki, jak Yocharu, temu mój pokój był pusty. Gdy się obudziłem i wykonywałem poranne czynności, naszła mnie krótka myśl - czy znajdę kiedykolwiek partnerkę życia? Nie wiedziałem. Jak na razie moim jedynym pragnieniem było osiągnąć poziom dziada i znaleźć swoje miejsce w klanie. Teraz, gdy marzenia stały się faktem, miałem zupełnie inne plany. Czy zostanę kiedyś mężem? Ojcem? Czy nadaję się w ogóle do tej roli? Yocharu, gbur i ponurak, odnalazł swoją muzę. Ja jednak nie miałem nikogo. Nie czułem się z tym źle, ale też nie miałem z tego powodu radości. Chyba nie nadszedł jeszcze czas, abym się ustatkował.

     Myśli skończyły się wraz z momentem ogolenia. Do codziennej czynności wykorzystywałem kunaia, którego następnie ostrzyłem przez moment. Gdy byłem pewien, że moja twarz jest gładka, postanowiłem udać się do sali obrad. Zmierzałem tam spokojnie. Nie śpieszyłem się, ani nie wlokłem. Zachowywałem tempo spacerowe. W końcu dotarłem do sali. Wysłuchałem Gerechiego, a następnie zbliżyłem się. W końcu miał nałożyć na mnie pieczęć.

     - Dziękuję, Gerechi-sama. - rzuciłem. - Wiele dla mnie znaczy twoje zjawienie. Oczekuj nas, wrócimy niebawem. Chwała Gunbai.

     Czekałem moment, po czym stworzyłem klona. Ustawił się on bliżej Yocharu, natomiast ja spojrzałem na moją drużynę. Zangetsu, klon Yocharu oraz Logen. Nasza czwórka miała trudne zadanie, bo wejście do Lorda i nakłonienie go do pokoju mogło okazać się beznadziejnie trudne. Niemniej jednak, jak poradził Gerechi, trzeba było mieć nadzieję. W moim sercu nie płonął nigdy żywszy ogień niż teraz. Decydowałem. Rządziłem. Zbliżały się czasy, gdy wreszcie stanę się w klanie kimś ważnym i pewnym swojej pozycji. Nieważne, czy liderem, czy też nie. Chodziło o zupełnie co innego.

     - Bracia, zaraz wyruszymy w podróż. Nie chcę was zanudzać mówkami, długaśnymi zdaniami i obietnicami. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, w jak kiepskiej sytuacji się znajdujemy. Nasze działania mają jednak odwrócić bieg losu. Właśnie dlatego wyruszamy teraz. My, dwie drużyny. Wierzę, że obie brygdy dadzą sobie radę i wypełnią założenia misji. Niemniej jednak, nadszedł czas na wyruszenie. Powodzenia, Yocharu. Opiekuj się Satoshim. Młodzieńcze, pilnuj swojego starszego krewniaka. Może przy tobie nie będzie takim ponurakiem jak zazwyczaj. - na koniec delikatnie się uśmiechnąłem. Już czas.

Z tematu: Hidari | Tereny starego Boin

Offline

 

#239 2016-05-02 13:42:28

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Siedziba organizacji Yūgure


       Wstałem z łóżka automatycznie gdy na niebie wzeszło słońce. Oczywiście w tym podziemiach nie było szans na jego dostrzeżenie lecz mój biologiczny zegar zadzwonił, budząc cicho lecz szybko mój organizm. Czułem się całkiem rześko, chodź myśl o tym co nadchodzi była nieco nieprzyjemna i delikatnie ściskała za żołądek. Ubrałem się w swe czarne szaty, przyszykowując oręż i sprawdzając jego stan. Nie mogłem sobie w tej misji pozwolić na nawet najmniejszy błąd, zwłaszcza że odpowiadać będę za życie Satoshiego a mój klon będzie wspierał drugą drużynę. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem, chodź na mojej drodze ciągle pojawiły się coraz to dziwniejsze wyzwania. Na nude narzekać nie mogłem, chodź przydałoby się kilka chwil wytchnienia. Kto wie, może niedługo na nie zasłużymy albo i nawet na wieczny spokój.
       Wypełzłem z pokoju, idąc do miejsca zbiórki. Nie chciałem się żegnać ani z Miyuki ani z Shinem bo przecież niedługo znów się zobaczymy - prawdopodobnie. Nadzieja matką głupich, chodź wciąż nie rozumiałem uczuć jakie ostatnio wypływały z mojego serca. W każdym bądź razie ostatecznie cieszyłem się, iż to ja ruszam szukać członków klanu. Wśród nich musi być moja siostra - Saya. Kuroi Inu gdy widziałem go ostatnio, mówił że powędrowała razem z nimi i potrafi sobie poradzić, więc wierzę że znajduje się wśród ludu o ile nadal żyją. Na pewno, Uchiha nie daliby się tak łatwo zabić a drogę do nich co najwyżej znajdę, idąc za stosami ciał, które czerwonoocy po sobie mogliby zostawić.
       Stanąłem w kręgu pozostałych Uchiha, najbliżej będąc Satoshiego który to wyrusza ze mną w podróż. Tak jak było w planie, złożyłem pieczęć, tworząc klona aby ten podążył z drugą grupą. Wcześniej przyjął dar w postaci pieczęci od Gerechiego tak więc wypróbowałem ją od razu a mój wzrok przesunął się na oczy mojego duplikatu. Wyglądało na to, że wszystko działa jak należy i możemy ruszać w swoją stronę. Bez zbędnych prawidłem i morałów, skinąłem głową w kierunku Zangetsu, Ikkyo oraz Logena.
       - Powodzenia. Chodź Satoshi, ruszamy.

Oryginał Z/t » Yu no Kuni
Klon Z/t » Hidari » Tereny starego Boin

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2016-05-02 13:44:10)

Offline

 

#240 2016-07-03 22:03:56

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Siedziba organizacji Yūgure

    Ponownie zasnąłem, uciekłem myślami zupełnie gdzieś indziej, tam gdzie nie powinno mnie być. Na pewno nie w tej chwili, w chwili gdy klan a raczej jego szczątki potrzebują każdego zdolnego wojownika, który pomoże przywrócić dawną chwałę czerwonookiemu klanowi. Tylko od kiedy zacząłem czuć tak wielkie przywiązanie do klanu Uchiha? W przeszłości nienawidziłem każdego użytkownika Sharingana ze względu na sytuację panującą w wiosce gdzie słabsi byli wyzyskiwani przez tych, którzy byli bogatsi. Nie twierdzę, że teraz też tak nie jest, ale wtedy nie mogłem nic z tym zrobić, teraz mogę śmiało działać i nie muszę przed nikim odpowiadać za swe czyny. Jednak wszystko się zmieniło gdy dołączyłem do organizacji założonej przez Kazunariego. Zmiana klanu na lepsze, nowe jutro, myśleliśmy że stworzymy historię a jak na razie okazało się, że zupełnie nic nie zrobiliśmy. Śmiem twierdzić, że po części agresja Błyskawicy na klan Uchiha to nasza wina bo nic z tym nie zrobiliśmy, nie zrobiliśmy zupełnie nic w chwili gdy klan był bez lidera. Ślepo wierzyliśmy w radę mając nadzieje, że coś im się uda. Niestety było zupełnie odwrotnie, ale właśnie dlatego chciałem aby klan Uchiha na nowo powstał z popiołów zupełnie nowy, grzebiąc całą naszą przeszłość.
    Zachowałem się dość samolubnie ignorując zachowanie pozostałych członków Uchiha przebywających w naszej siedzibie. Choć nie wiem czy jest sens mówienia, że jest ona nasza skoro do tajnych już nie należy. Mimo, że przez bardzo długi czas był to dom zarówno mój jak i Yocharu to w przypadku pojawienia się w nim nowych twarzy nie czulem się jak gospodarz, bardziej jak gość, któremu skrępowano ręce a każdy jego ruch jest obserwowany przez pozostałych. Zgaduje, że nie tak miało to wyglądać gdy Kazunari układał sobie cały nasz plan działania łącznie z tą kryjówką. Wśród nich wszystkich czułem się najsłabszy mimo, że rzeczywiście nim nie byłem. Nie czułem żadnego postępu z mojej strony choć zawszę po udanym treningu wmawiałem sobie, że jestem teraz silniejszy. Może faktycznie coś na tym zyskałem, ale ja tego nie czułem. Chciałem widzieć efekty tych wszystkich treningów.
    Jak wspomniałem wcześniej w ogóle nie zwracałem uwagi na pozostałych toteż nie za bardzo wiem czy wyszli czy nie, osobiście udałem się na tyły posiadłości na które prowadziły drzwi znajdujące się na końcu budynku. Na szczęście jest to duży kompleks mieszkalny ulokowany wewnątrz jaskini więc zgaduje, że nie jedne zakamarki można tutaj odkryć. Wyszedłem z jednego powodu, udowodnić sobie co tak na prawdę potrafię. Czy od mojego ostatniego pobytu tutaj zrobiłem jakieś wyraźne postępy, które umożliwią mi swobodne manewrowanie w nadchodzących wydarzeniach. Z drugiej strony kierowała mną ogromna złość, różnica między mną a Yocharu powiększyła sie do niewyobrażalnych rozmiarów a jak dobrze pamiętam w chwili wstąpienia do Yugure byliśmy na tym samym poziomie. Przez ten czas trenowałem, dawałem z siebie wszystko a mimo tego w porównaniu do niego wygląda jakbym stał w miejscu. To okropne!
    Stanąłem kilka metrów naprzeciwko ogromnej ściany, będącej częścią struktury jaskini w jakiej znajdowała się kryjówka Yugure. Wpatrywałem się w nią jak głupi, chciałem zobaczyć w niej swoje odbicie, odbicie gorszego ja, którego spokojnie przewyższyłem. Lecz niestety, ale tylko ciemna, zimna skała ukazywała mi się każdej sekundy, którą marnowałem na czynność, która nie miała najmniejszego sensu. Ze złości uformowałem szybko pieczęcie a następnie wyplułem z ust nie dużej wielkości kulę ognia - Gōkakyū no Jutsu, celowałem prosto w ściane, chciałem zniszczyć to czego nie udało mi się zobaczyć. Można powiedzieć, że doszedłem do takiego stanu, w którym nienawidzę siebie a dokładnie swoją słabszą wersję, która poniekąd kształtuje mnie i mój światopogląd. Widząc niewielkie pęknięcie nie cofnąłem się, kontynuowałem dalej wypluwając raz jeszcze nie co większą kulę ognia. Mój cel nie zmienił się ani na chwilę. Jeżeli nie jestem w stanie rozwalić tej ściany to po co trenowałem te wszystkie dni? Po co marnowałem energie i czas mogąc go spożytkować o wiele lepiej. Złość we mnie rosła. Powoli zacząłem świadomość tego gdzie się znajdowałem. Dla mnie w tej chwili liczyło się tylko to co jest przede mną. Można powiedzieć, że zdrowy rozsądek opuścił mnie w chwili gdy zdcydowałem się wyjsć. Nie przestawałem ciskać kulami ognia nie zdając sobie sprawy z tego, że to nie cienka ściana jest przede mną a jeden z głównych filarów, których jest tutaj pełno podtrzymujących sklepienie jaskini. Postanowiłem zwiększyć nie co kaliber, dać upust zgromadzonej we mnie mocy o ile takową posiadałem. Złożyłem raz jeszcze za pomocą dłoni odpowiednie pieczęcie lecz tym razem na nie co mocniejszą technikę. Tak jest. Nie drgnąłem ani na chwilę a z moich ust wydobyła się potężna technika Katonu - Endan. Nie oszczędzałem się, pora wypluć z siebie te wszystkie godziny, dni, tygodnie spędzona na trenowaniu jakże tych przydatnych jutsu. Nie dbałem o zasób mojej chakry, miałem go wystarczająco dużo do tego aby zniszczyć jedną głupią ścianę. Wypuściłem trzy takie ataki a na sklepieniu pojawiły się liczne pęknięcia. Miałem powód do radości, powoli niszczyłem słabszego siebie, lecz było to ostrzeżenia dla mnie, które niestety za późno udało mi się odczytać.
    Podczas ponownego formowania pieczęci na głowę spadł mi mały kamyczek, mniej więcej o średnicy około dwóch lub trzech centymetrów. Spoglądając wyżej zauważyłem liczne pęknięcia tuż nad moją głową lecz na jakąkolwiek reakcje było już za późno. Pierwsze większe kawałki skał zaczęły opadać w chwili gdy spojrzałem w górę. Najpierw jeden potem drugi i trzeci kamień wielkości człowieka. Chciałem odskoczyć lecz pierwszy runął prosto na moją nogę uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę. Mogłem użyć poprzedniej techniki do zniszczenia tych, które jeszcze mnie nie przygniotły, ale mówiąc szczerze bardziej bym sobie zaszkodził choć może być gorzej niż jest teraz? Po chwili na moje ciało upadł drugi, trzeci i kolejne zamykając mnie w pomniku stworzonym z gruzów. Nigdy nie sądziłem, że tak zakończy się moje życie. Liczyłem na to, że umrę gdzieś podczas wojny jako jeden z nielicznych znanych Uchiha a nie na tyłach siedziby Yugure w głębokiej jaskini. Oczywiście, że mam żal do siebie. Za to, że pozwoliłem sobie zasłonić oczy przez własny gniew i złość. Lecz nie wszystko jest takie okropne na jakie wygląda. Można powiedzieć, że wygrałem. Chciałem pogrzebać słabszego siebie i to właśnie udało mi się osiągnąć. Wątpię aby ktokolwiek widział w tym jakieś pozytywy, ale przynajmniej moje ostatnie chwile nie będą polegały na wspominaniu tego czego jeszcze nie osiągnąłem. Przynajmniej jedną pozycję mogę z uśmiechem na twarzy odhaczyć z mojej długiej listy. Na pewno będzie mi brakowało aktualnej atmosfery klanu oraz nie zobaczę własnymi oczami jak Uchiha powstają i stają się ponownie potężnym klanem, ale przynajmniej nie będzie w nim słabeuszy. Takie jest życie, słabsi muszą się ugiąć na rzecz tych silniejszych, żegnajcie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sa.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl