Ogłoszenie


#161 2016-08-09 22:10:13

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Port

     Zgromadzeni przenosili swe spojrzenie, raz na mnie, raz na wyłupiastego mężczyznę. A jednak, widziałem na ich twarzach zmieszanie. Byli bowiem gotowi stanąć w jego obroni. Ten fakt był dla mnie oczywisty. Trudno nazwać kogoś złodziejem, jeżeli pracowało się z nim wiele długich lat. Czymże jest jednak mrowie zwykłych, słabych ludzi w porównaniu do ninja. Prawdopodobnie zdjąłbym go szybciej, niż Ci zdołaliby mrugnąć.
     Opuściłem spojrzenie.
     Co zrobiłby mistrz w takiej sytuacji? Na pewno szukałby najłatwiejszego rozwiązania. Głupia walka nie jest w jego stylu. Z pewnością wymyśliłby sposób na zdemaskowanie przeciwnika.
     Gdy zamieszanie na pokładzie trwało dobre kilka minut, ja spokojnie analizowałem całą sytuację. Dopiero po jakimś czasie, w mej głowie narodził się kolejny pomysł. Idea, dzięki której uniknę rzezi. Wyciągnąłem więc czarne ostrze z kabury i wyrzuciłem je z całej siły, wysoko w powietrze. Ku górze, po lekkim ukosie, tak, by po kilkunastu sekundach spadło w miejscu, gdzie znajduje się podejrzany mężczyzna.
      Masz dziesięć sekund, by odpowiedzieć na moje pytanie. - Przymrużyłem powieki.
      Jak się nazywasz? - Nadeszła chwila prawdy. Jeżeli odpowie źle, tłum zrozumie, że nie jest tym za kogo się podaje. Jeżeli nie odpowie nic, kunai wbije się w jego głowę. Jeżeli zaś odpowie dobrze, wyrzucę kolejny, by strącić pierwszy i tym samym, uratuję członka załogi.

Offline

 

#162 2016-08-09 22:24:35

Straznik 10

Strażnicy

Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 303

Re: Port

     Yoshi wpadł na genialny pomysł, jak udowodnić wszystkim, że mężczyzna nie jest tym, za kogo się podaje. Wyrzucił jednego kunaia w górę tak, żeby opadając leciał prosto w rozmówcę. Spytał go o imię, a ten miał odpowiedzieć zanim kunai wbije się w jego czaszkę. Jeśli odpowie dobrze, zostanie uratowany przez Wyrzutka.

      Mężczyzna stał, zaczął się zastanawiać, co ma odpowiedzieć. Sekundy mijały, a ten cały czas dumał. Doszedł jednak do wniosku, że lepiej powiedzieć złe imię, aniżeli zginąć. Wydusił z siebie losowe imię, które nie miało znaczenia, a załoga natychmiast odpowiedziała, że jest niepoprawne. Yoshi rzucił drugim kunaiem, który strącił ostrze wymierzone w głowę mężczyzny. Ten zaś, zrozumiał, że już dłuższe udawanie nie ma sensu. Dezaktywował technikę zmiany wyglądu. Wszyscy zobaczyli, że jest oszustem i złodziejem.

     Co ciekawe, był to jeden z dwójki mężczyzn, których Wyrzutek widział w porcie niedaleko statku. Czyżby przyłapał ich już na samym początku przygody, kiedy spiskowali? Wygląda na to, że za tą kradzieżą stoi jeszcze jedna osoba, jednak nie zostanie złapana, ponieważ została w porcie.

Offline

 

#163 2016-08-09 22:36:55

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Port

     Zawsze mogłeś się odsunąć, by uniknąć nadlatującego ostrza.
     Przerzuciłem oczami. Gdy tylko wyjawił imię, mężczyźni ukazali zdziwione spojrzenia. Stało się więc jasne, iż podszywa się pod osobę, która winna tutaj pracować. Niemniej, dotrzymuję danego słowa. Podszedłem do przeciwnika i z pomocą wszystkich zgromadzonych, zepchnąłem go do wody. Potrafi pływać, czy też nie - jego problem. Zauważmy tutaj jedną rzecz - darowałem mu życie. W tych czasach, to naprawdę miłosierny prezent. Złodziei winno karać się ucięciem dłoni, acz zakładam, że właściciel statku wolałby jego śmierci. Nic z tych rzeczy. Niech próbuje gdzie indziej, o ile ten incydent nie zmieni jego zachowania.
      Wspominałeś o nagrodzie? - Odrzekłem, wyciągając prawą rękę do przodu. Spoczywał na niej amulet, który wyciągnąłem spod płaszcza przeciwnika, gdy w trójkę przerzucaliśmy go przez poręcz. Wręczyłem go jednak dopiero wtedy, gdy otrzymałem zapłatę. Jeżeli tak się nie stało, a szefunio okazał oblicze kłamcy, zachowałem amulet dla siebie. Faktycznie może być bardzo drogi. A to przyniesie mi większy zysk.

Offline

 

#164 2016-08-09 22:49:51

Straznik 10

Strażnicy

Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 303

Re: Port

      Yoshi dokończył powierzone mu zadanie. Pozbył się złodzieja, ale zanim wyrzucił go ze statku, zabrał mu skradziony przedmiot. Zanim jednak trafi w ręce właściciela, chciał na własne oczy zobaczyć nagrodę. Do tego czasu nie było mowy o zwróceniu zguby.

      Bogaty człowiek ruszył do swojej luksusowej kajuty, a następnie sięgnął do jednej z szafek zamykanych na klucz. Wyciągnął z niej jakby papier zawinięty w rulon i taki zwój zaczął nieść w kierunku Wyrzutka.
     Nie wiem, co to jest. - Powiedział spojrzawszy na Yoshiego. - Nie mam też pojęcia do czego może Ci się to przydać. Słyszałem jednak, że wielu ninja chciałoby mieć ten przedmiot w swoim posiadaniu. - Wyjaśnił, podając zwój Wyrzutkowi. Było to nic innego, jak pakt z summonem. Czy taka nagroda satysfakcjonuje czarnowłosego mężczyznę? Może oczekiwał bardziej przyziemnej nagrody, jak na przykład pokaźnej sumy pieniędzy?

     Od teraz, Yoshi był wolny. Jego pobyt na statku był darmowy, mógł korzystać ze wszystkiego, co tylko znalazł. Podróż do Baigai potrwa jeszcze kilka dni, które może wykorzystać na odpoczynek. No chyba, że znów wydarzy się coś dziwnego.

Koniec, dzięki za sesyjkę :>

Offline

 

#165 2016-08-10 14:38:59

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Port

     Dalszą podróż spędziłem w orlim gnieździe. Z dala od pracujących i ich szefa. W ciszy, przeglądałem zwój, który mi podarowano. Zawierał bowiem wiele przydatnych informacji. Od samej instrukcji używania, na liście poprzednich użytkowników kończąc. Niestety, żadnego z wymienionych imion nie kojarzyłem.
     Niebieski rulon idealnie pasował do koloru kimono. Choć nie to było ważne. Po długim namyśle, zdecydowałem podpisać pakt. Z latającymi drapieżnikami. Przegryzłem kciuk, pozwalając krwi spłynąć na wymalowany kwadrat. Za jej pomocą, zapisałem własne imię. I to byłoby wszystko. Nowo nabyty przedmiot przymocowałem skórzanym pasem do pleców. Tak, by znajdował się idealnie nad pośladkami. Jedynie jego wielkość była dość uciążliwa. Był bowiem tak długi, jak moje barki.
     Gdy dobijaliśmy do brzegu, postanowiłem wezwać trzy jastrzębie. Pierwszą dwójkę, która została wymieniona oraz małego, służącego głównie do transportu rzeczy lub wiadomości. Przyłożyłem więc dłoń do drewnianej podłogi, tworząc gęstą, dymną zasłonę. W niej zaś ukazały się zwierzęta.
    Świat ludzi. - Rzekł pierwszy, najstarszy z nich. Biorąc rozpęd, znalazł się na brzegu. Tuż po tym dołączył do niego czekoladowy, wzbijając się w powietrze. Raō zaś, osiadł na mym ramieniu.
    Nazywam się Yoshimaru. - Tylko tyle zdążyłem wypowiedzieć, nim wtrącił się Toro.
    Baka! - Spojrzałem na jego kimono. Było bardzo zbliżone do mojego, jeżeli chodzi o barwę. W tym momencie, wpadł mi do głowy pomysł, by kiedyś umieścić na nim ten sam znak wyrzutków, który aktualnie na sobie noszę.
    Tak, to z pewnością ludzki świat. Minęło wiele lat, odkąd zostałem ostatni raz przywołany. - Odezwał się i drugi, mając na myśli fakt, iż ziemię pamięta zza młodu. Poprzedni bowiem użytkownik posiadał pakt, gdy Garuda miał ledwie dwa lata.
    Rozumiem, że poprzedni właściciel zwoju już nie żyje? - Zapytałem, poprawiając ostrza przy pasie.
    Bronie. Tyle dni i nocy, a wy nadal ganiacie z metalowymi patykami. Czasy jak widać, szczególnie u was, nie mogą się zmienić. - Ostatnie zdanie dodał, podrywając skrzydła ku górze. Jego ciało wzbiło się w powietrze. Szybował ponad chmurami, ogarniając większą część lasu Kraju Ziemi. Wykorzystałem ten moment.
    Może chociaż ty odpowiesz na moje pytanie? - Dodałem.
    Jak widać, baka. Mój siostrzeniec jest ostatnim jastrzębiem, który ujrzał człowieka. A raczej był. Teraz zwój wpadł w kolejne ręce, co oznacza, że ponownie będziemy służyć ninja. Z jakiego klanu pochodzisz, baka?
    Należę do Organizacji Wyrzutków. - Rzuciłem krótko, gdy Garuda lądował. Jastrzębie wymieniły ze sobą spojrzenia. Tuż po tym przemówił Toro, kończąc naszą rozmowę.
    Dobrze więc. Będziemy mieli jeszcze czas, by się lepiej poznać. Teraz jednak wracamy do swego domu. Muszę przekazać te wieści całej rodzinie. - Kiwnąłem głową, obserwując znikają po kolei.
     I to byłby koniec całego spotkania. Ruszyłem przed siebie.

[z/t -> Baigai - Port]

Offline

 

#166 2016-08-12 16:48:54

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Port

     Śnieg. Wszechobecny chłód. Granatowe chmury, lekki wiatr, oziębłe twarze. Ronin no Kuni malowane kolorami melancholii. Gołe, pozbawione zieleni drzewa i okryte białym puchem domy. Wszystko to rozciągało się przede mną, gdy zszedłem z pokładu okrętu. Nikt mnie nie przywitał, choć ludzie procowali w porcie, jak mrówki. Spodziewałem się większej selekcji, jeżeli chodzi o podróżników. Wyjąłem więc papier i zestaw malarski, który trzymałem w plecaku. Na nim zaś wypisałem kilkanaście zdań, zaadresowanych bezpośrednio do nowego Przywódcy Samotników. Chciałem, by wiedział, gdzie aktualnie się znajduję oraz co zamierzam zrobić. Na wszelki wypadek, gdyby plan spłonął na panewce.
     Zaszedłem więc do budynku, odpowiedzialnego za przekazywanie informacji. Wewnątrz, pod ścianami stały drewniane skrzynie, wypchane po brzegi towarem. To właśnie tu, kupcy i handlarze, nadawali swoje przesyłki. Choć nie tylko. Było także miejsce na złożenie wiadomości. Zapłaciłem więc, by odpowiedzialna i rzetelna osoba, dopełniła swego obowiązku i zaniosła zwitek papieru wprost do Airando. Wiadomość, na którą nałożyłem specjalną pieczęć.
     Nim opuściłem pomieszczenie, przysiadłem przy kominie, by rozgrzać ciało. Nie byłem w tym miejscu raz pierwszy i wiedziałem, jak długa droga przede mną. Nie tylko fizycznie, a i psychicznie musiałem się nastawić na to, że bez odpowiedniego odzienia, daleko nie zajdę. W tymże celu zaszedłem do kolejnych sklepów, kradnąc. Dosłownie, nie miałem pieniędzy na to, by płacić za ciepłe płaszcze. Pozabierałem kilka ocieplanych koszul, wkładając je pod czarny, specyficzny płaszcz Nikushimi. I ruszyłem.
      Jesteś, nareszcie. - Poczułem, jak zza budynków wynurza się sylwetka mężczyzny. Wyglądał na ospałego i nieobecnego. Gdy już znalazł się obok mnie, dotknąłem jego ramienia. Wymieniłem spojrzenie i zamilczałem.
     Po kilkunastu minutach zszedłem na śnieżną drogę, prowadzącą wprost do Siedziby Wyrzutków.

Offline

 

#167 2017-01-02 22:06:37

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Port


        A więc w końcu dotarłem na miejsce.  Nie byłem super fanem Ronin no kuni. Kojarzył mi się on tylko z odwiedzinami w szpitalu, gdyż nasza wioska była albo oblężona albo zniszczona. Niedługo to się miało zmienić i mam nadzieję, że po tych odwiedzinach ja sam zmienię nastawienie do tego kraju. Przyjdzie mi przecież poznać bliżej samego lidera Wyrzutków. Wiem, że Ikkyo ma do niego ciągle żal, mimo przebaczenia ale ja wyróżniałem się troche na tle moich braci. Byłem dosyć nieszablonowy jeżeli chodzi o Uchiha. Byłem związany ze swym rodem ale miałem do wielu spraw z goła inne podejście i nie żywiłem urazu do nikogo. Zazwyczaj Ci do których czuję negatywne emocję giną, choć o emocjach u mnie też ciężko powiedzieć. Nie byłem wulkanem energii, raczej bardzo wyciszonym, nie lubiącym za bardzo się wychylać. Wciąż cieszyłem się, że odpuściłem sobie walkę o stołek lidera i nim nie jestem. To nie służyło mnie w żaden sposób, chociaż zdaje sobie sprawę, że po tylu wydarzeniach w świecie, w których grałem jakąkolwiek role i teraz po mianowaniu mnie na tak ważne stanowisko, moja skryta natura musi się odrobinę ukorzyć.
       Teraz jednak czas ruszać do siedziby lidera. Kawalek drogi jeszcze przede mną.

z/t - > Siedziba Wyrzutków » Główny budynek organizacji - pokój lidera

Offline

 

#168 2017-01-04 10:41:41

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Podróż do rodzinnych terenów nie trwała ani długo, ani krótko. Przyzwyczaiłem się już do falującego morza, kołyszącego się statku i braku zajęć. Podczas żeglugi jedyną pracę wykonywali marynarze. Nie przeszkadzało mi to, jednak nuda, która objawiała się raz za razem, bywała nie do okiełznania. Jako replika i tak nie miałem po co trenować, dlatego postanowiłem medytować. Dlaczego zmierzałem do Ronin no Kuni? Oczywiście po to, by wrócić do domu. Chciałem porozmawiać z ojcem, który niby mnie kochał, niby wyrzucił z domu, niby kochał dziadka, ale niby też uciekł od klanu. Szalone to i głupie. Co jednak mogłem wiedzieć w tej sprawie? Tatusiek nigdy nie chciał powiedzieć mi chociaż słowa na ten temat, a gdy ja sam zgłębiłem ułamek jego wiedzy, prawie mnie był zabił. No cóż, ręki do dzieci to on nie miał.
     Nie zmieniało to faktu, że był doskonałym medykiem. Sam widziałem wielokrotnie jak prymitywnymi metodami naprawiał wszelakie złamania, zwichnięcia, a także poważn obrażneia. Kiedyś, jako dzieciak, nigdy nie wpadłbym na pomysł, że podczas wszystkich skomplikowanych zabiegów, wykonywanych oczywiście samemu i w zamkniętym szczelnie gabinecie, używał Iryojutsu. Na moment obecny nie było to dla mnie niczym nowym, jednak wtedy poruszanie się dla mnie szybciej od przeciętnego studenta akademii sprawiało mi problemy. Trochę się zmieniłem. I właśnie dlatego zawitałem do Ronin no Kuni. Aby odwiedzić ojca. I przekonać go do powrotu do Hidari. W końcu ród go potrzebuje.

     Kiedy wysiadłem z okrętu, skierowałem się w stronę znajomych mi dzielnic portowych. Może nie czułem się tutaj jak w domu, ale mieszkałem nieopodal wielkiego kompleksu portowego. Gdy przechodziłem się po tych okolicach, czułem dziwną pustkę. Niby pamiętałem te miejsca, widziałem nawet znajome twarze, ale nikt mnie nie rozpoznawał. Ja, jako wyklęty z rodziny, wygnany wiele lat temu, zniknąłem i nie pojawiałem się przez lata. Teraz nagle, będąc na obrzeżach portu w Ronin, ukazały się znajome chaty, dawni sąsiedzi, a także ich dziatki. Kojarzyłem niespełna dwadzieścia osób. Reszta wcale nie rzucała mi się w oczy. Lata robiły swoje. Nowi się rodzili, starzy umierali, jeszcze inni migrowali. Żałowałem, że wychowałem się właśnie tutaj. Wolałem dorastać w Hidari, jednak ojciec miał na to inny pogląd.
     Kiedy już zbliżyłem się do właściwego domu, przystanąłem. Chciałem poczekać. Może ojciec sam mnie dostrzeże. Albo ktoś inny rozpozna?

Offline

 

#169 2017-01-06 21:40:40

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Sesja dla Ikkyo
Typ: pojedyncza - niestandardowa
Specyfikacja:

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Tak się złożyło, że akurat nad Ronnin no Kuni rozbrzmiewały odgłosy targów żywności cyklicznie powtarzanych co kilka miesięcy. Okoliczni mieszkańcy zebrali się tutaj, by za niewielką opłatą doznać euforii płynącej z posmakowania niepowtarzalnych w tych rejonach smaków stworzonych poprzez połączenie produktów z różnych stron świata. Nie zabrakło oczywiście gości spoza Kraju Uciekiniera, organizatorzy wydarzenia zadbali o to, by promujące je reklamy prezentowane były nie tylko w najbardziej dochodowych i najczęściej odwiedzanych placówkach, ale również w miejscach dostępnych dla mniej bogatszych grup społecznych. Opiekunami imprezy byli mistrzowie kuchni, którzy gotowaniem zajmowali się od pierwszych lat swojego życia, kiedy to rodzice wpajali w nich swoją wiedzę od maleńkości, to samo pewnie będą robili ze swoimi dziećmi. Niektórzy już robią, ale to nieistotne, liczy się fakt, że nie tylko główne aleje Ronin były wypełnione turystami, tych spotkać można było również w mniej istotnych, a raczej rzadziej odwiedzanych częściach miasta, na przykład porcie. W tym właśnie znalazł się Ikkyo, który postanowił wrócić do rodzinnych stron i nawet brzydka pogoda mu w tym nie przeszkadzała. Zimna temperatura nie przeszkadzała mu w odwiedzinach swojego domu, podwinął spodnie, owinął się dokładnie swoim czarnym płaszczem i przedarł się przez tłum ludzi w stronę osiedla mieszkalnego, gdzie już zrobiło się nieco luźniej pod względem zaludnienia. W tej okolicy można było jedynie tutejszych, wspomniani przeze mnie wcześniej turyści nie zagłębiali się poza obszar działania targów żywności, w końcu tylko w tym celu odwiedzili Ronin no Kuni. Cel Uchihy był nieco inny, bardziej złożony i skoncentrowany wokół relacji rodzinnych, a, jak wiemy, z tymi bywa różnie.
Chłopak skierował się prosto pod swój domek, ale nie wchodził do środka. Czekał na zewnątrz, jakby oczekując, że ktoś zauważy go i zaprosi do środka. Tak się jednak nie stało, a bohater mógł odnieść wrażenie, że w budynku nie ma nawet żywej duszy. Warto wspomnieć, że posiadłość ulokowana była z dala od portu, w specjalnie wydzielonym terytorium mieszkalnym, gdzie poszczególne posesje oddzielone były od siebie o dobre kilkanaście metrów, a akurat ten konkretny dom znajdował się z dala od pozostałych i otoczony był pięknym, zadbanym ogrodem. To właśnie ten widok miał przed sobą Ikkyo, który z powodu rozczarowania poczuć mógł delikatną dozę pustki, tęsknoty. Nastrój dopełniony był przez dualistyczny charakter otoczenia, który z jednej strony przedstawiał spokój, ciszę i wspomnienia związane z dzieciństwem, z drugiej jednak chaos i tłum wydarzenia mającego miejsce w drugiej części Ronin.

Offline

 

#170 2017-01-06 21:53:04

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Czas płynął, a ja stałem w miejscu. Trudno jest opisać jak wiele rozterek miałem teraz w sercu. Z jednej strony miałem przed sobą dom, w którym się wychowywałem, gdzie bawiłem się, a także stawiałem pierwsze kroki jako człowiek. Z drugiej zaś widziałem miejsca, które budziły we mnie nie tylko dobre wspomnienia. Mógłbym wymienić ich kilka, jednak moje oczy utkwione były przede wszystkim na strychu. Pomieszczenie, w którym spędziłem dobry rok, albo i dwa. Miejsce to zmieniło moje losy. Gdybym nie znalazł starych manuskryptów i biografii dziada - nie byłbym ninja. Trudno było mi podejść więc do tego domu obojętnie. Gdyby nie moje buńczuczne zachowanie zostałbym lekarzem, albo i żołnierzem. Ja jednak wybrałem drugą drogę. Straciłem dom, ale zyskałem życie.
     Skoro jednak straciłem mieszkanie, to dlaczego tutaj przebywałem?

     Przekroczyłem linię progu na zewnątrz, a następnie przyspieszyłem. Dość prędkim krokiem przemierzałem paręnaście metrów dzielących mnie od drzwi. Zapukałem głośno, a następnie sam je sobie otworzyłem. Nie spodziewałem się tutaj zastać nikogo prócz rodziców, którzy dalej żyli. Minęło przecież tylko parę lat. Oni toczyli spokojne, niewymagające trudnych decyzji życie, a ja stałem się zabójcą i wyszkolonym do popełniania zbrodni ninją.
     Skrzypienie podłogi powinno uświadomić domownikom, że ktoś wkroczył. Nie zdawałem się być niepewny. Znałem ten budynek aż za dobrze i z tego co zaobserwowałem - nic się w nim nie zmieniło przez ostatnie lata. No może tylko firanki i obrusy, ale poza tym wyglądał podobnie.
     Ojcze. Matko. Wróciłem. - oznajmiłem dość patetycznie, mówiąc do przestrzeni. Na razie nie widziałem nikogo, ale czy zastanę ich w domu? Innych dzieci chyba nie mieli, no chyba, że zdecydowali się na kolejnego bachora po moim odejściu. Jeśli tak, szczerze im współczułem. Mały na pewno będzie chciał zostać ninja.

Ostatnio edytowany przez Ikkyo (2017-01-06 21:53:56)

Offline

 

#171 2017-01-07 18:17:27

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Czy można powiedzieć, że nasz bohater się zawahał?
Nie wiem.
Wiem na pewno, że chwilę jeszcze pozostał na dworze, pooddychał świeżym i chłodnym powietrzem, aż w końcu nabrał pewności siebie i ruszył w stronę wejścia do swojego domu z dzieciństwa. Wszedł do niego bez zapowiedzi i bez ostrzeżenia, ale nie ma tym niczego nadzwyczajnego, jakby nie patrzeć to przecież też jest jego mieszkanie. Już na wejściu trafnie spostrzegł, że wnętrze w dużej mierze nie uległo zmianie, nie licząc zmienianych stosunkowo często firan, zasłon i obrusów. Nawet umeblowanie nie uległo zmianie, rodzice chłopca postanowili zmienić jedynie kolo ścian w pokoju gościnnym i sypialni, jaskrawa barwa była bardziej kojąca i miała kojarzyć się z ciepłym klimatem Hidari, tak sobie to umyślili. Czy oznacza to więc, że ojciec Ikkyo jednak tęskni za ojczyzną? No nieważne, o tym może później, na razie zajmijmy się tym z pozoru ważnym pierwszym wrażeniem.
Przejrzał chyba wszystkie pomieszczenia, aż w końcu zorientował się, że w budynku nikogo nie ma. Schodził akurat z góry, kiedy nagle usłyszał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Minął właśnie ostatni schodek, kiedy spostrzegł swoją matkę, która z poważną miną przyglądała się jego obliczu. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie.
-Ikkyo, synku, czy to naprawdę ty?
Zdawać by się mogło, że kobieta zamarła, o czym świadczyło chociażby to, że się nie ruszała, a pusty koszyk wiklinowy z suchym praniem, który przytrzymywała dłonią przy prawym boku, nawet nie drgnął, wszystko to trwało jakieś kilka dobrych chwil. Cóż, w tym również nie ma niczego dziwnego, w końcu młody Uchiha nie za często odwiedzał swoje rodzinne tereny, nieprawdaż?
Można powiedzieć, że matka czekała z niecierpliwością i niepewnością na ruch ze strony swojego dziecka. Nie spodziewała się, że ktokolwiek będzie w domku, a tym bardziej, że będzie to jej rodzony syn, który od dawna się nie odzywał i tak samo długo nie przybywał z wizytą. Jeżeli chodzi o ojca, po tym nie było nawet śladu, a intuicja Ikkyo pozwoliła mu wyczuć, że w pobliżu nie ma nikogo, oprócz wspomnianej przeze mnie przed chwilą dwójki - matki i syna.

Offline

 

#172 2017-01-09 09:03:21

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Dziwnie się czułem, przechodząc przez dom. Powierzchnia miejsca nie zmieniła się, w zasadzie wszystko było tutaj takie same. Poza kosmetycznymi zmianami, przypominającymi mi trochę Hidari, nie widziałem tutaj żywego ducha. Ani rzeczy ojca. To mnie o wiele bardziej kwapiło, chociaż z drugiej strony, poza jego cywilnymi przedmiotami co miałem ujrzeć w mieszkaniu? Broń? Medyczne urządzenia? W końcu on chciał odciąć się od dawnego życia, a że korzystał czasem z Iryojutsu to już na pewno z tego powodu czuł się gorzej. Dlatego jego gabinet był gdzieś daleko od domu.
     Gdy weszła matka, moje źrenice rozszerzyły się. Nie widziałem jej od dawna, jednak rozpoznanie jej po sylwetce i głosie było dla mnie błahostką. Sucha, koścista, szczupła i na pewien sposób dalej atrakcyjna. No tak, w końcu to ona mnie powiła, musiała wyglądać dobrze. Kiedy zapytała mnie kim jestem, a w zasadzie chciała tylko potwierdzenia czy jej synem, kiwnąłem głową. Nie miałem siły, aby mówić więcej. Dziwnie, ale to miejsce jakby wysysało ze mnie chęć życia i emanowanie potęgą.
     Mamo, gdzie jest tata? Muszę z nim porozmawiać. - powiedziałem krótko. Nie chciałem jej oszukiwać. Nie wróciłem tutaj, aby ponownie zamieszkać w Ronin. Już sam mój wygląd mówił, że nie zrobię tego nigdy.

Offline

 

#173 2017-01-09 18:41:48

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Reakcja kobiety nie była w jakikolwiek sposób wyolbrzymiona i wcale nie wynikała z tego, że nie poznawała osoby znajdującej się przed nią. Nie. Ona po prostu nie dowierzała swoim oczom, nie była w stanie przyjąć do wiadomości faktu, że jej potomek po tak długim czasie nieobecności w końcu zjawił się w domu rodzinnym. Zastanawiało ją przy tym wiele ważnych aspektów tej wizyty, a chyba w największej mierze jej główny cel. Nie wiedziała, jakie były intencje Ikkyo i chyba nigdy by nie pomyślała, że młodzieniec będzie chciał przekonać swojego ojca, jej męża do powrotu do ojczyzny, mowa o Hidari. Kiedy tylko młodzieniec odezwał się i wspomniał o swoim rodzicielu, policzki kobiety nabrały delikatnych rumieńców, czuć było, że nie wie, jak się zachować, wpadła w zakłopotanie. To spotkanie na prawdę było dla niej niespodziewane.
-Kochanie, taty teraz nie ma w domu. - to było oczywiste dla dwojga rozmówców, chyba celowo przedłużała. -Przejdźmy do kuchni, proszę, zaparzę herbatę i opowiesz mi o swoim życiu. Ojciec za niedługo powinien pojawić się w domu, codziennie wraca o tych samych godzinach.
Mówiąc to, przeszła w głąb domu i ułożyła koszyk z praniem w jednym z pokojów, w którym zwykła prasować wszystkie ciuchy, teraz jednak odstawiła tę czynność na potem. Podeszła bliżej syna i położyła prawą dłoń na jego plecach, lewą zaś wskazała znany członkowi klanu Uchiha kierunek do wspomnianego przez nią pomieszczenia. Nie szła przodem, czekała raczej na ruch ze strony czarnowłosego, można nawet stwierdzić, że bała się jego reakcji i obrotu wydarzeń. Wiedziała, że Ikkyo jest tak samo buntowniczy, jak jego ojciec. Żyje u boku swojego męża już ponad dwadzieścia lat i zna dobrze jego wybuchową sylwetkę, krew klanu Uchiha również robi swoje. Stała i z promiennym uśmiechem spoglądała na syna.

Offline

 

#174 2017-01-10 17:13:06

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Gdy usłyszałem słowa matki i ujrzałem całą jej reakcję, zdałem sobie sprawę z przykrego faktu. Przez czas mojej nieobecności cały czas byłem w jej sercu. Poniekąd to czułem, jednak starałem się o tym nie myśleć. Teraz, kiedy wróciłem na stare śmieci i patrzyłem na jej twarz, która prócz zmarszczek wciąż wyglądała świeżo... czułem w sobie dziwne uczucie. Dom rodzinny jednak wołał mnie do siebie. Przez lata nieobecności pojawiałem się w Ronin, ale nie chciałem go nawiedzić. Czemu? To oczywiste, ojciec nakazał mi nigdy nie wracać. Znienawidziłem go, jak on mnie i miałem nadzieję nigdy go nie zobaczyć. Tak jednak potoczyły się nasze losy, że wróciłem tutaj nie jako syn, lecz lider klanu. Nie chciałem o tym mówić matce, o nie. Wolałem powiedzieć to tylko ojcu.
     Dobrze, poczekam. Nie śpieszy mi się aż tak jak mogłoby się wydawać. - mruknąłem podirytowany. To oczywiste, że zależało mi na czasie, jednak głupotą byłoby iść do ojca. Albo przyjmował pacjentów, albo błąkał się gdzieś samotny. Jeśli nie wróci do zachodu słońca, wyjdę go poszukać, bo inaczej go pewnie dziś nie zobaczę, a nocowanie w Ronin jakoś mi się nie widziało. Na razie jednak wolałem tutaj siedzieć i oczekiwać na niemłodego, ale wciąż świeżego ninję. - Niech będzie.
     Ostatnie zdanie wypowiedziałem z westchnięciem, ale wypełniłem wolę matki. Skierowałem się do miejsca, czy w zasadzie pomieszczenia, w które chciała mnie zaprowadzić. Było mi to bez większej różnicy. Niech spędzi ze mną parę dobrych chwil. Stęskniła się za mną. A co najgorsza, ja chyba za nią też.

Offline

 

#175 2017-01-11 12:44:20

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Chyba nikogo nie zdziwi, że od razu po wypowiedzi Ikkyo twarz jego matki rozpromieniła się szczerym i ciepłym uśmiechem. Jej pomysł był bowiem doskonałą metodą do nadrobienia straconego czasu, oczywiście tylko w małym stopniu, ale nawet to liczyło się w zaistniałych okolicznościach. Po tak długim okresie zawieszenia kontaktów rodzinnych w końcu nadeszła pora pojednania, jednak czy ktokolwiek jest w stanie przewidzieć, jak długo będzie to trwało?
Nie musiała wskazywać chłopakowi kierunku do kuchni, przecież doskonale znał to mieszkanie i pamiętał rozkład pomieszczeń. Zajął jedno z miejsc siedzących i burknął coś niemalże pod nosem, jego zdystansowana postawa w pewnym stopniu niepokoiła matkę, ta jednak, zmotywowana spotkaniem syna, wytrwale walczyła o swoje. Mimo tego, że rodzina rozpadła się jakiś czas temu, więzi pozostały te same, mówi się nawet, że miłość matczyna to najsilniejszy rodzaj miłości. W każdym razie jej rolą było teraz zajęcie się swoim potomkiem. Kobieta krzątała się po kuchni, sięgając w różne szafki i za każdym razem wyciągała z nich coś innego. Rozłożyła przed Uchihą nie tylko jego ulubione ciasteczka z dzieciństwa, ale również czarną herbatę zaparzoną chwilę temu.
-Słodzisz? - spojrzała na dziecko z uśmiechem i położyła na stoliku również cukierniczkę i dwie łyżeczki.
Kiedy już wszystko przygotowała, zajęła miejsce znajdujące się naprzeciwko swojego gościa, bo tak go właściwie można było określić.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. - przerwała na chwilę, by wziąć łyk pysznej, gorącej herbaty. -Powiedz, co u ciebie? Jak żyjesz?
Widok za oknem, a to było tuż nad stołem, z pewnością wywoływał u lidera klanu wspomnienia. Może wybrzeże nie było szczególnie blisko, ale akurat z tego okna można je było zobaczyć w oddali. To tutaj młodzieniec spędził część swojego dzieciństwa, można powiedzieć, że wychował się na tych ziemiach i to tutaj wpoił sobie swoje przekonanie dotyczące bycia ninją. To miejsce uczyniło go buntownikiem i osobą, która teraz poszczycić może się mianem Lidera Klanu Uchiha. To właśnie pod tą nazwą wkrótce znany będzie już na wielu kontynentach, na razie jeszcze wieści nie zdążyły się rozejść wszędzie. Jeśli jednak chodzi o tę część Ronin no Kuni - tutaj wciąż mówimy o Ikkyo, dziecku, któremu kiedyś do głowy wpadł szalony pomysł na zostanie ninją.

Offline

 

#176 2017-01-11 16:27:47

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Po zachowaniu matki mogłem wnioskować, że wyjątkowo cieszy się z mojej wizyty. Westchnąłem po raz kolejny i spojrzałem za okno. Słońce chyliło się ku granicy morza, jednak całkowicie nie zaszło. To dobrze. Ojciec wróci przed zmierzchem, a jeśli nie to udam się do niego i po prostu znajdę, miast niepokoić go w jego własnym mieszkaniu. W sumie to moich chyba też, bo raczej mogłem tutaj nocować, o ile ojciec nie wyrzuci mnie za próg.
     Kiedy dostaliśmy się do kuchni, otoczyłem pomieszczenie wzrokiem. Nie zmieniło się tutaj nic. Te same ściany, zastawa, a także meble zdawały się mówić mi jak bardzo ja się postarzałem, a nie ten dom. Już za czasów mojego dzieciństwa wyglądało to na solidne. Teraz, kiedy byłem starszy, widziałem tym bardziej wytrwale wykonane z hartowanej stali sztućce, hebanowe meble i ściany wciąż kolorowe jak kiedyś. Ojciec musiał wyłożyć spory kapitał na urządzenie tego domku, albo po prostu użyć sztuk ninja do wzmocnienia tradycyjnych efektów. Nie zdziwiłbym się, gdyby uciekł się do jednego i drugiego.
     Dziękuję, wolę standardową herbatę. - powiedziałem wyjątkowo ciepło. Byłem wdzięczny własnej matce za napój, który mi przygotowała. Po chwili jednak mój wzrok powędrował na ciastka, które tutaj przyniosła. Nie mogłem uwierzyć - ona wciąż trzymała moje ulubione łakocie? Po co? Wierzyła w to, że wrócę? A może dla samego sentymentu? - Mamo, ty chyba nie lubiłaś tych ciastek.
     Wypaliłem nieco śmiejąc się. Na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Sięgnąłem po wypiek, zacząłem go żuć, a gdy przełknąłem skierowałem wzrok na kobietę. Widziałem w jej oczach nadzieję, że zostanę tutaj na dłuzej, albo po prostu pogodze się z ojcem. Czy to możliwe? Wątpiłem w to, ale nie mogłem powiedzieć, że przybyłem w innych zamiarach. Musiałem porozmawiać z ojcem, który ewidentnie unikał swojego przeznaczenia. Jednak mówiło ono zbyt dobitnie. Jesteś częścią klanu, Akihito.
     Dobrze, przyzwyczaiłem się do surowego życia. Teraz, kiedy jestem silnym ninją, wszystko wydaje się nieco prostsze niż kiedyś. Walczyłem wiele, widziałem mnóstwo ogromnych rzeczy, ale chyba najbardziej zadziwia mnie to, że ty cały czas na mnie czekałaś. - powiedziałem spokojnie, patrząc w jej oczy.

Offline

 

#177 2017-01-12 12:39:46

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Jak słońce mogło powoli zachodzić, skoro w jednym ze swoich pierwszych postów napisałem, że przybywasz do Ronin rano? :P

Mikata, bo tak miała na imię matka Ikkyo, co chwila spoglądała na coś innego, chciała przy tym uniknąć bycia odebraną jako natrętna, nadopiekuńcza i przesadnie stęskniona. Miłość to jedno, ale zdrowy rozsądek to w końcu drugie i choć radość biła od niej z daleka, to jednak kobieta robiła wszystko, by zamaskować nadmiar pozytywnych emocji. Wpadła w zakłopotanie, kiedy Uchiha podjął temat ciastek, które znalazły się na stole.
-Wiesz, przekonałam się do nich. Teraz naprawdę je lubię. - uśmiechnęła się, zarumieniła i poczęstowała jednym smakołykiem.
Z ciekawością słuchała wypowiedzi syna, co chwila spoglądała w okno, by sprawdzić, czy Akihito nie wraca do domu. Wyglądała wtedy na zmartwioną, ale jej wzrok szybko wracał na syna i rozpogadzał się, jej zmiany nastrojów dało się zobaczyć gołym okiem. Można powiedzieć, że od swojego potomka oczekiwała nieco więcej, chciała poznać więcej szczegółów z jego życia, w końcu nie widzieli się bardzo długo.
-Czyli życie ninjy naprawdę cię satysfakcjonuje? A co słychać w klanie? - zapytała z ciekawości, chcąc podtrzymać rozmowę.
Na zewnątrz słońce wisiało niemalże na szczycie nieboskłonu, co zwiastowało godzinę dwunastą. Targi w głównej części portu nie dobiegły jeszcze końca, organizatorzy zadbali o to, by popularne wydarzenie trwało przez cały dzień, w końcu cieszyło się dużą popularnością. Teraz w porcie było naprawdę tłoczno, i trudno było się dostać do poszczególnych stoisk, dlatego właśnie niektórzy woleli odpoczywać w domu, z dala od zgiełku.

Offline

 

#178 2017-01-14 07:57:55

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Kobieta zdawała się obserwować zarówno mnie, jak i otoczenie. Bez problemu domyśliłem się o co chodzi. Na pewno czekała aż ojciec wróci do domu. W końcu z jednej strony cieszyła się z mojego powrotu, a z drugiej kiedy wejdzie ojciec, spotka się ze mną. Co się wtedy stanie? Raczej wątpię, abyśmy wpadli sobie w ramiona, uścisnęli się, wymienili uprzejmości i poprzysięgli dozgonną rodzinną miłość. O nie... Jak znam życie to mój stary będzie chciał wyrzucić mnie z terenów własnej posesji. Pytanie tylko czy ucieknie się do użycia Ninjutsu, którego to podobno zaprzestał używać, choć doskonale teraz widziałem, że od czasu do czasu pozwalał sobie na tą sekretną sztukę.
     Odwróciłem twarz od okna i skierowałem ją do mamy. Ta również skosztowała ciastek. Ja w tym czasie piłem herbatę i zastanawiałem się nad słowami, które powiedziała po paru sekundach. Jak w klanie? Raczej słabo, ale jest coraz lepiej...
      Tak, odnalazłem się w tym. Nie tylko jestem potężny, ale i znany i poważany w całej naszej familii. A co u moich ziomków w Hidari... Powoli staramy się odbudować to, co zostało zniszczone przez liczne wojny. Nie tak dawno skończyła się domowa w Kraju Błyskawicy... Ale z nadzieją spoglądamy w przyszłość. - oznajmiłem krótko. To, że jestem liderem, i tak wyjdzie na jaw, ale później. Gunbai na moich plecach pewnie przekona ojca wystarczająco, co do mojego statusu w klanie. - Dzisiaj są targi? Jeśli tak, to chyba ojciec powinien mieć mniej klientów.

Coś mi się pomyliło.

Offline

 

#179 2017-01-14 18:24:26

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Bohater widział bardzo dokładnie wszystkie ruchy swojej matki. Nie potrzebował do tego aktywnego Sharingan'a, instynkt ninja niemalże na każdym kroku jest wyczulony, a dodatkowo zmysły każdego Uchihy są znacząco zwiększone. Spostrzegł także jej grę emocji, widział najmniejszy nawet ruch wargi, który zmieniał nastrój z chwili na chwilę, przeobrażał się w uśmiech, albo zmartwienie, jednak z czego wynikał cały ten dualizm? Mikata prawdopodobnie obawiała się powrotu swojego męża i choć cieszyła się, że jej syn powrócił do domu, to jednak bała się, jak zareaguje na niego Akihito.
-Wieści o klanie Uchiha dotarły nawet do nas, do szarych mieszkańców Kraju Uciekiniera. Choć dzieli nas morze i można powiedzieć, że znajdujemy się z dala od tych wszystkich intryg, to jednak ninja odwiedzają także te tereny. Ostatnio nawet spotkałam grupę młodych ninja w okolicy, trenowali i wyglądali na zadowolonych, pomyślałam od razu o tobie. - tutaj zrobiła krótką przerwę i za pomocą prawej dłoni przeczesała włosy z tej samej strony twarzy za ucho. -W każdym razie myślę, że będziesz w stanie pomóc przy, jak to określiłeś, odbudowie tego, co zostało zniszczone. Od zawsze wiedziałam, że jesteś silny, a twoja buntownicza natura daje ci ogromną siłę przebicia.
Po tej kwestii spojrzała na zegarek, wcześniej wspomniana przeze mnie godzina dwunasta mijała powoli, a wskazówka zegarka wędrowała dalej po swoim niezmiennym torze. Akihito powinien już być w domu.
-Tata ma wielu pacjentów bez względu na to, co dzieje się w mieście. Ostatnio rzeczywiście mniej pracuje z ludźmi, mimo wszystko dużo czasu spędza nad książkami i nad rozwijaniem swoich zdolności medycznych. - zakłopotana spojrzała w inną stronę. -Stał się chyba najlepszym i najbardziej znanym lekarzem w tej części Ronin, wiesz?

Offline

 

#180 2017-01-15 12:41:19

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Zdziwienie towarzyszące mi od pewnego czasu teraz chyba osiągnęło swoje ekstremum. Matka słyszała o Uchiha? Jeśli tak, to ojciec musiał o nich wiedzieć o wiele, wiele wcześniej. Idąc dalej, skoro mieli jakieś pojęcie o odbudowie klanu to chyba mieli już wyrobione opinie na ten temat. Mikata sama wyraziła swoją opinię, licząc oczywiście, że jej synek przoduje w naprawie klanu. Co zabawne, rzeczywiście tak było. Jedyny problem, który zdawał się być nie do przeskoczenia, to fakt, że do wzniesienia budynków potrzeba czasu. A co gorsze, znacznie więcej tego samego czasu jest wymagane do odbudowania pozycji Uchiha.
     Ninja z Ronin nie tak dawno brali udział w wojnie, która wstrząsnęła kontynentem. Trudno mi mówić czy jesteście takimi szarymi mieszkańcami Kraju Uciekiniera, skoro obecnie Wyrzutki radzą sobie doskonale. - powiedziałem spokojnie. Rzeczywiście, poziom organizacji wzrósł znacząco odkąd Shinsaku pokazał się w kolejnej wojnie. Jego psotawa i to, co zrobił, czyli po prostu zapieczętował w sobie demona, z pewnością zwiększyło pewność ninja w Ronin. - Nie jesteście też wolni od wrogów.
     Miałem na myśli Samotników. Nie przepadali oni za Wyrzutkami od jakiegoś czasu, ale ostatnie wydarzenia tylko zdawały się to wszystko potwierdzać. Pierdolona organizacja z Airando rozpanoszyła się jak nie wiadomo co. Ich ostatnia akcja w Hidari co prawda przyniosła zerowy rezultat, ale i tak czułem do nich sporą urazę. Trzeba się im będzie kiedyś odwdzięczyć, nie tylko anulując dostawy towaru do Kraju Wody.

      Wtręt o moim ojcu zdecydowanie mnie zainteresował. Akihito uczył się? Przecież on był genialnym medykiem, mógł naprawić każdego ninję, nieważne jak mocno był pokierszowany. Jednakże sława taty spowodowała, że wzbudziły się we mnie dziwne myśli. Jeśli on leczy na taką skalę, to musi używać Iryo Ninjutsu. Byłem przekonany, że wrócił do swoich dawnych praktyk... tylko czego? Przecież chciał z tym zerwać.
     Naprawdę? Zawsze byłem pełen podziwu jego umiejętnościom, jednak nie mogę w to uwierzyć, że w parę lat stał się najpopularniejszych lekarzem w centrum Ronin.

Offline

 

#181 2017-01-15 18:13:03

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

-Jesteśmy tylko zwyczajną rodziną mieszkającą na obrzeżach Ronin no Kuni, sprawy ninja nas właściwie nie dotyczą. Cywile trzymają się zazwyczaj z daleka od tego, czym oni się zajmują, nie chcemy wpadać w kłopoty. Często zostajemy wmieszani w różne intrygi ze strony obcych, na szczęście rdzenni ninja nas bronią, właśnie mówię o Wyrzutkach. Rzeczywiście ostatnio ich status się polepszył, nie spotkałam tutaj jeszcze osoby, która by nie znała imienia Shinsaku. - wzięła kolejny łyk herbaty, nie sięgała na razie po słodkości. -Daleko mi do bycia ninją, ale z opowieści i książek wiem, że wróg czai się na każdym kroku. Twój ojciec niechętnie wspomina dawne czasy, ale niejednokrotnie zdarzyło mi się wyciągnąć od niego różne informacje i zachęcić go do opowieści. Niektóre były wspaniałe, inne tragiczne, nie dziwię się wcale, że zakończył karierę jako ninja. Ciągle wykorzystuje informacje nabyte jako wojownik, to właśnie dlatego tak dobrze idzie mu niesienie pomocy medycznej innym. W każdym razie wypowiem się teraz w imieniu wszystkich mieszkańców Ronin - nie boimy się nieprzyjaciół tak długo, jak mamy po swojej stronie Wyrzutków, którzy nas bronią.
Rozmowa szła znakomicie i aż trudno uwierzyć, że ta dwójka nie widziała się dobrych kilka lat. Czy to za sprawą miłości, czy też nieprzerwanych więzi, wszystko wyglądało na to, że pierwsze spotkanie po tak długim czasie można było zaliczyć do udanych. Choć nie powinienem chwalić dnia przed zachodem słońca, przecież zgromadzenie jeszcze się nie skończyło.
-O, o wilku mowa. - stwierdziła, a Ikkyo dostrzec mógł wyraz twarzy, którego od początku spotkania nie mógł się doszukać.
Wyrażał on swojego rodzaju zadowolenie, a także panikę, trudno było z niego cokolwiek tak naprawdę wywnioskować, chociaż poczucie lęku dało się wyczuć z daleka. Wprawny obserwator i doskonały ninja pokroju Lidera klanu Uchiha bez problemów spostrzegł właśnie te emocje. Wtem dało się usłyszeć odgłos opuszczanej klamki, następnie kolejno otwierających i zamykających się drzwi. Szybkie zdjęcie butów, powierzenie kurtki na wieszaku, cisza.
-Kochanie, już jestem. - ah, jeszcze to dało się usłyszeć z korytarza.
I właśnie w tym momencie w progu kuchni pojawił się Akihito. Jego codzienny wyraz twarzy przeobraził się w uosobienie zaskoczenia i złości. Zamarł w bezruchu.

Offline

 

#182 2017-01-16 20:53:59

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Nowe słowa mamy wywołały u mnie tylko uniesienie lewej brwi. Sprawy ninja was nie dotyczą, tak? Cywile, którymi byli, należeli do podpory Wyrzutków. Tak samo jak klany istniałyby na o wiele gorszych zasadach, gdyby nie pomoc zwykłej ludności oraz Daimyo, rody ninja miałyby o wiele gorzej. Sytuacja chociażby Uchiha, którzy teraz mogli odbudować się dzięki Eritzu... W sumie dwojako to można skojarzyć. Raz to po prostu przestaliśmy walczyć. A dwa, udzielił nam wsparcia i dał budowniczych. Nawet dwa razy.
     Słowa o intrygach zainteresowały mnie. Nie byłem pewien czy zwykła ludność może zostać wmieszana w grubsze afery, jednak jak się okazało, tak. Otworzyłem więc umysł, wyciągnąłem kilka faktów, a następnie odezwałem się do matki.
     Jakie to znowu kłopoty? Zastanawiam się, kto i jaki sposób wciąga was w intrygi. Nie mam na myśli oczywiście tylko was, ale zwykłej ludności Ronin... Powiedzmy, że okolicy. - czyżby było to związane z portem? Mieszkanie przy jednym z największych ośrodków Kraju Uciekiniera miało swoje plusy, ale z pewnością i minusy. Napływ nieciekawych typów, nowoczesne technologie, bogactwo i biedota zarazem, walki klas... To było tutaj na co dzień i właśnie może o tym mówiła matka. - Shinsaku to potężny ninja. Sam widziałem jego poczynania i śmiało mogę przyznać, że jest jednym z najsilniejszych mężów na tym świecie.
     Dobrze było słyszeć, że rodzicom nic się nie stało przez te lata. Wyrzutki odwaliły kawał dobrej roboty. Tak jak my mieliśmy ochraniać Hidari, oni bronili Ronin. Powierzchnia podobna, ludzi pewnie też zbliżona liczba, ale im to szło ostatnimi laty rewelacyjnie. A nam? Wiadomo jak. Ledwie co wróciliśmy do gry i już mieliśmy prawie że konflikt zbrojny.
     
     Wtem ktoś wszedł. Połknąłem ślinę i nastawiłem się psychicznie. Słyszałem jego głos, kroki, a także inne odgłosy. Już się zbliżał, a ja siedziałem jak gdyby nigdy nic. Jakbym wrócił do domu po dniu pracy, gościł tu na co dzień i jadał z mamą ciastka co najmniej pięć razy w tygodniu.
     Odkryłem jego spojrzenie, nie uśmiechnąłem się. Na mojej twarzy widać było jedynie zdziwienie. Po paru sekundach, zupełnie niewymuszenie, uśmiechnąłem się. Warga drgnęła o niemal centymetr, a chociaż nie był to piękny i szeroki wyszczerz, zdecydowanie był szczery.
     Cześć tato. - zdobyłem się tylko na tyle.

Offline

 

#183 2017-01-16 21:47:54

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Nie muszę chyba wspominać, że wszystkie poprzednie tematy rozmowy poszły w niepamięć. Nie chodzi nawet o to, że rozmowa została przerwana, po prostu pierwsze lepsze tematy stały się niczym w momencie powrotu do domu głowy rodziny. Doskonale znany zarówno Mikacie, jak i Ikkyo charakter Akihito nie należał z pewnością do najprzyjemniejszych, napięcie rosło z każdą chwilą, aż w końcu utkwiło w punkcie kulminacyjnym, kiedy to mężczyzna stanął u progu do kuchni.
Zamarł. Nie wiedział, jak zareagować i chociaż upływ czasu był duży, to jednak rozpoznawał w pełni swojego syna, właśnie dlatego jego początkową reakcją był prawdziwy szok. Co dalej?
Wparował do kuchni jak poparzony, machał przy tym szeroko ramionami, a jego puste spojrzenie sygnalizowało jedynie złość, szał. Nie zważał na to, co się dzieje, złapał "syna" za szmaty i ciągnął go w kierunku drzwi wyjściowych, zamierzał go wyrzucić na bruk bez zbędnych ceregieli. Nie patyczkował się ani trochę, Mikata chciała go zatrzymać, ale kiedy tylko chwyciła go za ramię, mąż odepchnął ją z dużą siłą, na szczęście nic jej się nie stało, ale spojrzenie, jakim została obdarowana, nie należało do najmilszych.
-Po dokładnie czterech latach, dwóch miesiącach i szesnastu dniach wracasz do domu, i zachowujesz, jakby nigdy nic się nie stało? Opuszczasz rodzinę i wracasz, jak gdyby nigdy nic? Nie waż mi się ponownie przekraczać progu tego domu, rodziny się nie porzuca, a Ty odciąłeś się od swoich rodziców, to chyba największy grzech, jakiego można się dopuścić. Zresztą, słowa to wydatek, na który nie możemy sobie teraz pozwolić, jesteś złą inwestycją, Ikkyo.
Wypowiadając te słowa, dało się w nim usłyszeć również oznakę porażki, ale tą się najwidoczniej nie przejmował, skoro przemawiał przez niego taki wstręt do potomka. Wiedział doskonale, że w tej kwestii nic więcej nie da się zrobić i Lider Klanu Uchiha rzeczywiście powinien odejść, bo nie ma tutaj nic do zdziałania. Skąd wynikało jego zachowanie?
Opuścił Hidari właśnie dlatego, że zginął jego ojciec, a biorąc pod uwagę to, jak ceni sobie wartości i więzi rodzinne, tamto wydarzenie wywarło na nim ogromne piętno. Nie mógł pozwolić sobie na stratę kolejnego członka rodziny i właśnie dlatego był tak bardzo przeciwny temu, by jego własny syn szkolił się na ninja, a to dlatego, że ci narażeni są na ciągłe niebezpieczeństwo. Emocje te wynikały więc głównie z troski, Akihito nie chciał, by Ikkyo doznał jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu, jak już pisałem, nie mógł sobie pozwolić na stratę kolejnego członka rodziny, tym bardziej własnego syna. I choć teraz miał go przed sobą w pełni zdrowia, to jednak jego przeświadczenia nie pozwalały mu na pozytywne postrzeganie rzeczywistości i całej tej sytuacji, o nie. Wrodzone instynkty i wyrobione latami przekonania poniekąd nakazywały mu trzymać dystans i to w wyjątkowo brutalny sposób. W jego wzroku dopiero teraz dało się cokolwiek zauważyć, a było to obrzydzenie, bo choć kiedyś kochał syna, to jednak ten stał się ninją i w każdej chwili mógł zginąć. Czy była to forma mechanizmu samoobronnego, który poprzez wyrzeczenie się rodzicielstwa zmniejszyć miał ewentualny ból przy jakichkolwiek złych okolicznościach? Trudno stwierdzić, ale chłopiec powinien dać sobie spokój. Wygląda na to, że po tak długim czasie nic nie da się zrobić.
Jeśli chodzi o Mikatę, ta cały czas trzymała się z daleka. Bała się zareagować i Lider Klanu nie powinien mieć jej tego za złe. W końcu agresywny mąż mógł wyrządzić jej krzywdę, nie tyle, co fizyczną, ale psychiczną, atmosfera już i tak była napięta. Stała więc z tyłu i biernie przyglądała się sytuacji, w jej oczach widać było łzy, martwiła się i przejmowała, czuła bezradność, bo nie mogła zareagować, na pewno nie na takim etapie.

Offline

 

#184 2017-01-17 08:23:38

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Wkroczenie ojca wyszło fenomenalnie. Mężczyzna zapomniał się, nagle odżył, złapał mnie i zaczął ciągnąć w stronę drzwi. Byłem tak zaskoczony tym faktem, że nie mogłem nawet drgnąć, jakby mnie czymś sparaliżował. Po jego wypowiedzi coś we mnie odżyło. Obudzony i pewniejszy siebie stawiłem opór, a że byłem cholernie silny, ojczulek nie mógł mnie po prostu ciągnąć. Obserwując jego twarz zerwałem jego uścisk, który wykorzystywał do wyrzucenia mnie z domu. O nie, nie będziesz mnie targać za ubrania. Czasy, gdy mną gardziłeś, dawno minęły. Teraz powinieneś mnie rozważyć jako równego sobie, o ile nie silniejszego.
     Nie targaj mną jak szmatą. - rzuciłem krótko, cicho, ale wyjątkowo groźnie. Syk, który z siebie wydobyłem, mógł wywołać ciarki na plecach ojca. Chociaż tatuś dbał o mnie w dzieciństwie, to jego wychowanie było średnio przyjemne. A że nie przyniosło rezultatów? Nie byłem przecież inwestycją, jak to oznajmił. - Jak sam powiedziałeś, wróciłem do domu. Rodzinę porzuciłeś ty, dawno temu, a kiedy ja do niej wróciłem, masz do mnie pretensje.
     Odsunąłem się od taty na metr. Widział mnie w całej okazałości, dość wysokiego, postawnego, barczystego, pełnego dumy i odwagi. Nie byłem najsilniejszym ninja na świecie, ale dysponowałem tak potężnymi technikami, że w okolicy przewyższał mnie tylko Shinsaku. Nie powinno się ignorować nikogo, jednak ojciec się zapomniał. Nie zwrócił uwagi na Gunbai, który wisiał na moich plecach. Na mojej twarzy, gdzie gościł głównie gniew, dało się również dostrzec, jak bardzo zawiodłem się na ojcu. Nie cieszył się, nie powiedział nic miłego. Nie, on pozostał dalej taki sam. Zły na cały świat, obrażony na mnie, bo zginął dziadek.
     Jeśli tak ci zależało na rodzinie, dlaczego nic nie wiedziałem o Utoshim? Ukryłeś pamięć o swoim ojcu, żeby więcej nie cierpieć, jednak nie przyszło ci do głowy, że można kontynuować jego świadectwo. Jego śmierć nie poszła na marne. Widzisz, co mam przy sobie? Kim się stałem? - zapytałem retorycznie.

Offline

 

#185 2017-01-17 16:19:47

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Początkowy amok minął po czasie i choć akcja jednak nie wyszła poza mury domu, to jednak wydarzenia toczyły się takim samym torem, jakim wspomniałem w poprzednim poście. Atmosfera była na tyle napięta, że gdybym znalazł się w ym miejscu osobiście, to nie wiedziałbym, jak się zachować, ani co powiedzieć. Akihito z każdą chwilą denerwował się coraz bardziej, a świadczyło o tym chociażby to, że jego skóra nabrała czerwonej barwy głównie na twarzy.
-Chciałbym ci jedynie przypomnieć, że to ty opuściłeś Ronin i wybrałeś Hidari, nie inaczej. Chociaż wychowywałem cię inaczej i prosiłem, byś tego nie robił, ty i tak wybrałeś ścieżkę ninjy. Głupota. - prychnął, po czym zamachnął się ręką w stronę wyjścia. -Opuścisz teraz grzecznie ten dom. To już nie jest miejsce, do którego należysz.
Mogło to wyglądać tak, że mówi to wszystko naprawdę, ale tylko on sam wiedział, jak wiele cierpienia przynoszą mu te słowa, cała ta sytuacja. Nie mógł jednak zachować się inaczej i wcale nie zamierzam tu poruszać kwestii chociażby honoru, to wspomniane przeze mnie wcześniej przekonania, które zakorzeniły się w nim na przestrzeni tych kilkunastu lat, kazały mu przyjąć taką, a nie inną postawę. Nawet, gdyby chciał, nie mógł tego kontrolować.
-Myślałem, że to plotki, ale dzierżony przez ciebie Gunbai świadczy o tym, że rzeczywiście zostałeś liderem klanu Uchiha. I co zamierzasz zrobić? Myślisz, że jesteś w stanie odbudować klan? Tak, o tym też nam doskonale wiadomo, nawet my, cywile, znamy dokładnie przebieg ostatnich wydarzeń w Kaminari no Kuni. Jeśli myślisz, że jesteś w stanie odbudować dawną potęgę klanu, to pozwól, że cię rozczaruję. Porywasz się z motyką na słońce.
Po tych słowach na chwilę ucichł, Ikkyo od razu nie mógł zareagować, a nawet, gdyby chciał to zrobić, musiał znów poczekać, bo Akihito ponownie się odezwał. Można powiedzieć, że wyczekiwał tej chwili po to, by móc mu tylko przerwać, chociaż może to nie prawda? Może gotująca się w nim złość kumulowała się aż do tego momentu, by móc w końcu eksplodować? Ah, nie zapominajmy o Mikacie, która bacznie przyglądała się całej sytuacji! Albo, w sumie, możemy ją pominąć, wiele się nie zmieniło, jeżeli akurat o nią chodzi, niczego nie była w stanie zrobić. Wracając jednak do Akihito...
-Zrozum to w końcu! - podniósł na chwilę głos. -Zaszedłeś daleko, ale nasz... - przerwał, by się poprawić. -twój klan został zniszczony. Nie tylko wasza siła militarna zmalała, nie macie właściwie siedziby, a ty jesteś łatwym i porządanym celem, za którego głowę zapewne wypisano sporą sumkę. Jestem zły, bo jego śmierć wcale nie wniosła niczego do naszego życia, niczego poza smutkiem, pustką i żałobą. Straciłem już ojca, myślisz, że jak czulibyśmy się z matką, gdybyśmy stracili syna?
Cisza.

Offline

 

#186 2017-01-17 16:54:34

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Zachowanie ojca mówiło mi zbyt wiele. Nie mogłem zdecydować się na co konkretnie odpowiedzieć. Słuchałem więc wszystkich zarzutów, milcząc. Nie powiedziałem nawet pół słowa, dałem się mu wypowiedzieć w pełni. Akihito w końcu był równie porywczy co ja, a patrząc nawet na ostatnie wydarzenia, on nigdy nie spoważniał. Dla mnie najważniejszym wydarzeniem prowadzącym ku dorosłości było objęcie berła Hidari, Gunbai. Wachlarz, który spoczywał na moich plecach dawał mi ogromną siłę, jednak nie fizyczną. Czułem się wraz z nim potężniejszy psychicznie. Już raz wykiwałem Samotników, teraz należało tylko odpłacić się z nawiązką.
     Czerwień na policzkach mojego ojca wzrastała. Ja w przeciwieństwie do Akihito, robiłem się coraz bledszy. Moja twarz, już i tak jakby bez barwy, stawała się wręcz bielsza. Oczy wciąż dumnie wpatrywały się w ojca, ciało stało jak stało. Nie drgnąłem o centymetr, nie miałem nawet jak. Ręce spoczywały zawieszone wzdłuż ciała, korpus miałem napięty, a twarz dalej pozostawała uśmiechnięta. Nie mierziły mnie obelgi od ojca. On sam był w klanie za czasów jego świetności. Nic dziwnego, że dla niego wymarliśmy.
     Nie wiesz nic o naszym klanie. - powiedziałem krótko. Na mojej twarzy pozornie nie było widać zmian, jednak po kilku sekundach moje oczy zaczęły się świecić. Wyglądałem na maksymalnie przekonanego w to, co mówię. Czułem się dumny z samego siebie. Ze swojego pochodzenia. Z tego, kim zostałem. - Ścieżka ninjy jest trudna, jak mówiłeś, ale ma przynajmniej rzetelne cele. Najpierw chciałem rosnąć w siłę, a teraz czuję potrzebę opiekowania się moimi ludźmi. To dla nich jestem przywódcą, a nie dla samego siebie.

     Jakby zadowolony, uśmiechnąłem się. Na mojej twarzy widać było jedynie radość i zacięcie. Nie robiłem sobie nic z uwag Akihito. On żył w innych czasach, był innym człowiekiem i nie chciał wrócić do dawego trybu życia... Trudno, to jego sprawa. Nawet jeśli nie uda mi się go przekonać do powrotu do dawnej profesji, wcale nie czułbym się gorzej. Byłem dumny z mojej pozycji w klanie. Czułem się prawdziwym Liderem i chciałem wyprowadzić mój ród na wyżyny. Akihito powinien to rozumieć, w końcu to była identyczna ideologia do jego, z tym, że dotycząca całej rodziny, nie tylko dwóch osób.
     Nasza rodzina podniosła się z jednej masakry, powstanie i z drugiej. Siła militarna nie jest wszystkim, jeśli mówimy o klanach ninja, co sam dobrze wiesz. Mamy teraz więcej przyjaciół niż kiedyś i powoli odbudowujemy naszą stolicę. Uchiha wracają na mapę świata, a nawet jeśli nasza pozycja leży, to nic się nie stanie. Feniks czasem potrzebuje długiego czasu, aby powstać z popiołów. - zrobiłem pauzę. Spojrzałem na matkę, następnie przesunąłem wzrok na ojca. On był medykiem. Czy to dlatego tak bardzo zależało mu na mnie? A może to zwyczajna rodzicielska miłość? Nie mogłem pojąć jego uczuć. - Śmierć dziadka była próbą, której nie mogłeś przejść. Nikt ci zresztą nie kazał. Starszyzna nie ścigała cię, zostałeś zostawiony samemu sobie. Teraz leczysz miejscowych, zostajesz coraz bardziej popularny, zarabiasz może i więcej niż kiedyś. Wszystko pięknie, tylko gdzie twój cel życia?
     Westchnąłem. Zmarkotniałem, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Spojrzałem na matkę, wysłałem jej krótkie spojrzenie.
     Straciłeś mnie cztery lata temu. Przybyłem po to, abyś mógł mnie odzyskać.

Offline

 

#187 2017-01-17 21:36:06

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

-I co z tego, że jesteś liderem, właśnie to czyni cię łatwiejszym celem. Kiedy tak bardzo się o kogoś troszczysz, zupełnie zapominasz o samym sobie, a to czyni cię podatnym na zło i ból.
Po tym stwierdzeniu po prostu syknął i słuchał, co jego syn ma dalej do powiedzenia. Dał sobie już spokój z wyrzucaniem go poza mury domu, wiedział, że nic to w sumie nie zmieni, bo rozmowa toczyć mogła się również w środku. Teraz tkwił w przekonaniu, że jego potomek jest w błędzie i musi wyprowadzić go z równowagi bez względu na cokolwiek, zawsze był uparty i musiało być po jego myśli.
-Klan podnosił się dzięki wspaniałemu przywództwu i silnym więziom między jego członkami. Teraz wasze morale są znikome, jeśli myślisz, że uda ci się cokolwiek zdziałać, to się grubo mylisz. Właśnie teraz, kiedy zostaliście zrównani z ziemią, wrogowie rosną w siłę, możecie zostać zaatakowani w każdej chwili i co wtedy? - przerwał, by poruszyć następną kwestię. -Śmierć twojego dziadka nie była żadną próbą, jak w ogóle możesz tak mówić?
To wyrażenie nieco go zezłościło. Stał pewnie i prężył swoje wyrzeźbione ciało i choć różniło się ono znacząco od mniejszej sylwetki Ikkyo, to jednak obydwaj wyglądali dosadnie, pewnie siebie. Mężczyzna zastanowił się i zdał sobie sprawę z tego, że osoba, która przed nim stoi, to wcale nie jest jego syn, tym bardziej, że drwi sobie ze śmierci ich wspólnego członka rodziny.
-Po co ty w ogóle wróciłeś, Ikkyo?

Offline

 

#188 2017-01-18 08:16:18

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Ojciec źle zrozumiał kilka moich słów, co spowodowało u niego jeszcze większe zirytowanie. Mężczyzna czuł się wyjątkowo niekomfortowo w moim towarzystwie. Po odejściu z domu spaliłem most, który mnie z nim łączył. I chociaż teraz chciałem go wznieść ponownie, z każdą minutą spędzoną w tym miejscu, czułem, że przepaść dzieląca nasze światy znacznie się zwiększyła. Ojcu nie chodziło o klan. Dla niego całym światem stali się bliscy. Stracił ojca, potem syna. A teraz kiedy przybyłem, czuł jedynie wzgardę. Nie potrafiłem odgadnąć czy cieszy się z tego, że żyję. Powinien, jednak jego agresja słowna zaszła tak daleko, że zacząłem tracić wiarę w powodzenie mojej misji.
     Nie rozumiesz przywództwa, więc się o nim nie wypowiadaj. Wiem, że mogę oddać życie za klan, ale wolę bronić moich bliskich, niż dać im odejść. - prychnąłem. Mężczyzna zdecydowanie nie rozumiał analogii, którą mu przedstawiłem. Głowa rodziny niespecjalnie różniła się od głowy klanu. Patriarchat rodzinny obowiązywał także w rodzie, Uchiha potrzebowali silnego Lidera, tak samo jak w domu potrzebny był silny ojciec.
     Wpatrywałem się w twarz ojca. Bliźniacze wręcz lico budziło we mnie jedynie irytację. Mężczyzna, który mnie spłodził, dał mi pokaźne geny. Nie dość, że byłem prawdziwym Uchiha, z wyglądu i charakteru, to poza tym obdarzył mnie podobnymi cechami wizualnymi na twarzy. Włosy mieliśmy takie same, długie i gęste. Lekko się kręciły, jednak mimo tego sterczały dość wysoko na czubku głowy. Oczy mieliśmy tak samo czarne, a twarze podobnie zarysowane. I chociaż on się czerwienił, a ja bladłem, to nasze lica można było odrysować od siebie. Nosy, uszy, usta, to wszystko mieliśmy identyczne. Czułem się przedziwnie, kłócąc się z kimś tak podobnym do mnie. Kłócąc się z własnym ojcem.
     Nic nie wiesz o naszych moralach. Wrogowie rosną w siłę, ale sojusze i dyplomacja są o wiele bardziej rozwinięte niż lata temu. To dzięki nim mam zamiar wznieść naszą wioskę od nowa, a dopiero potem skupić się na rozwoju militarnym. - wypaliłem krótko. Nie miałem zamiaru tłumaczyć mu wszystkich planów dotyczących klanu. Jeśli do nas nie wróci, to nie jego sprawa. Pewnie i tak kiedyś odwiedzi Hidari, po to żeby wysłać mi list "a nie mówiłem". Srogo się jednak zdziwi, bo budowy wioski były wręcz na ukończeniu, i tylko czekać aż budynki zostaną wzniesione ponownie. - Mamy kilku wystarczająco silnych ninja do obrony. Na razie trzeba się wzmocnić, odbudować, co zniszczone, i zyskiwać przyjaciół. Starych przyjaciół.

     Czekałem parę minut. Znowu źle mnie zrozumiał. Westchnąłem, zagryzłem zęby, a następnie spojrzałem na niego najpoważniej jak tylko potrafiłem. Na mojej twarzy rysowało się ból, ale i zrozumienie. Co miałem mu wyrzucać? Że uciekł z klanu? Nie potrzebowali się wtedy nawzajem. Nikt za ojcem nie wyruszył. Śmierć ojca na pewno wstrząsnęłaby mną tak bardzo jak nim, gdybym spędził z nim więcej czasu. Bo chociaż zachowywał się jak skończony dureń, to szanowałem go jako ninję, medyka i przede wszystkim, tatę.
     Nie lubię się powtarzać, ojcze, ale dla ciebie mogę to zrobić. Przybyłem po to, żebyś mnie odzyskał. Żebyśmy wrócili do siebie. - wycedziłem zza zębów. Nie wiem czy się zdziwił, czy nie, jednak zupełnie to zignorowałem. Chciałem się nie kłócić, lecz odbudować tamten spalony most. Niech to w końcu zrozumie.

Offline

 

#189 2017-01-18 16:52:12

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Mężczyzna w zasadzie zignorował większość wypowiedzi swojego syna. I chociaż wysłuchał go doskonale i przyjął wszystko do zrozumienia, to jednak nie zamierzał, jak to on wcześniej określił, źle inwestować swoich słów. Dysputują już tak od jakiegoś czasu i nie miało to żadnych efektów, dlatego właśnie przyjął postawę słuchacza. Wyraźnie było widać, że nieco się już uspokoił i ochłonął, chyba pierwszy szok już minął i nerwy znalazły jakieś ujście, bo na jego twarzy malowało się w końcu opanowanie. Akihito może i jest nieco wybuchowy, ale jako medyk musi wykazywać się samokontrolą, leczenie niejednokrotnie wymaga spokoju i instynktu, a tych mu nie brakowało.
Drgnął dopiero przy ostatniej kwestii, którą wypowiadał Ikkyo. Podniósł wzrok i nie spuszczał go ze swojego potomka, poczuł coś dziwnego i choć żadna z poruszonych w trakcie rozmowy idei nie przemawiała do niego, to jednak odezwał się, by rozwiać wszelkie wątpliwości.
-Dlaczego niby mielibyśmy się odzyskać, wrócić do siebie? Najpierw wypierasz się mnie i matki, a teraz chcesz do nas wrócić?
Przyjął lakoniczną postawę i chyba miał w tym jakiś cel. Jakby się nad tym zastanowić, to trzeba przyznać, nie były to zwykłe odwiedziny. Nie wraca się ot tak po kilku latach rozłąki do rodziny, którą się najzwyczajniej w świecie porzuciło. Ikkyo musiał mieć jakiś powód, dla którego tu wrócił, Akihito dobrze o tym wiedział, ale konkretów jeszcze nie był pewien. Najbardziej prawdopodobną opcją wydawało mu się zapotrzebowanie na medyków w odbudowywanym klanie. Znał swoje możliwości, które w połączeniu z Iryō Ninjutsu dawały niesłychane połączenie, doskonale był tego świadom. Podejrzewał, że Lider Klanu chciał przekonać go do powrotu tylko po to, by wykorzystywać jego właściwości. Rzadko kto posługiwał się zdolnościami medycznymi w klanie Uchiha, a już na pewno nie na tak wysokim poziomie. To była zwykła chęć posiadania silnych towarzyszy, o której już wspomniał młodzieniec. Sam powiedział, że "na razie trzeba się wzmocnić, odbudować, co zniszczone i zyskiwać przyjaciół". Wiadomo, co miał na myśli.

Offline

 

#190 2017-01-19 14:09:00

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Cisza mnie nie zdziwiła. Ojczulek zdecydowanie nie potrafił zrozumieć tego, co mówiłem. Powtórzyłem się, a ten łaskawie przymknął buzię. Nie musiałem się na szczęście powtarzać trzeci raz, aczkolwiek samo wyjaśnienie komunikatu nie było komfortowe. Akihito zdecydowanie zdawał sobie sprawę z tego, że chcę się z nim pogodzić. Czy pragnąłem aby wrócił do Hidari? Zdecydowanie tak. Trudno mi było jednak mu rozkazywać, ponieważ nie był moim podwładnym (przynajmniej w teorii), a także był moim ojcem. Kiepskim, wymagającym, ale jednak był.
     Obserwując nagłą zmianę charakteru przyszło mi na myśl wspomnienie z dzieciństwa, gdy kłóciłem się z ojcem. Staliśmy w tych samych miejscach, chodziło nam o coś innego, jednak zupełnie nie o to chodziło. Przez te wszystkie lata nie potrafiłem go uciszyć. Przez pieprzone szesnaście lat siedzenia w tym domu byłem jego podwładnym. Robiłem dokładnie to co chciał, sprzeciw karał natychmiastowo. Odcięcie mnie od świata już wtedy dziwiło sąsiadów, jednak końcowy efekt naszej waśni z pewnością był dla nich nieprawdopodobny. Przecież Akihito i ja byliśmy taką dobrą rodziną, bla bla bla, et cetera, et cetera.
     Z nowym faktem czułem się zdecydowanie silniejszy. Dziwnie się czułem, gdy ojciec nagle mnie respektował. Bo jak ująć to, że chciał się we mnie wsłuchać? Doskonale wiedziałem, że i tak zaraz mnie przerwie, ale jednak coś się w tym zmieniło. Nie był już starym Akihito, albo ja nie byłem młodocianym Ikkyo. Obaj dojrzeliśmy.
     Przybyłem tutaj w dwóch sprawach. Pierwsza jest zdecydowanie ważniejsza, toteż i od niej zaczną. - powiedziałem krótko. Mężczyzna przybrał lakoniczny ton wypowiedzi, który udzielił się i mnie. Rozbawiło mnie to, ale nie dałem tego po sobie poznać. Wielki i pewny siebie Akihito nagle zgubił język w gębie. - Chciałbym się pogodzić z tobą. Z mamą już to zrobiłem.

Offline

 

#191 2017-01-20 00:20:52

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

"bla bla bla, et cetera, et cetera"
Fajne posty, Ikkyo

Można powiedzieć, że słowa wypowiedziane przez Ikkyo były ryzykowne. Jasne, nie miał co owijać w bawełnę, bezpośrednio zdradził jeden z dwóch powodów swojego powrotu do Ronin, ale czy nie mógł posłużyć się nieco bardziej konwenansowymi słowami? Wiedział dobrze o impulsywnym charakterze swojego ojca, o tym, jak łatwo można go było zdenerwować, zaryzykował jednak i na szczęście nic złego się nie stało. Akihito nie zmienił postawy, wiedział, że nie może znowu wybuchnąć, wykazał się samokontrolą, co dobrze o nim świadczyło, mógł rozprawić się z potomkiem w łagodny sposób. Wysłuchał jego jakże krótkiej wypowiedzi, a po niej echem nabrzmiała w pomieszczeniu cisza, jakiej chyba jeszcze żadna z trzech osób nie usłyszała. Dopiero medyk postanowił ją przerwać i wybrał do tego idealny moment.
-Dlaczego niby chciałbyś się ze mną pogodzić? - spytał wprost, a na jego twarzy malowała się powaga.
Nic więcej nie powiedział, znowu między członkami rodziny nastąpiła cisza, tym razem jednak przerwać mógł ją tylko Lider klanu Uchiha. Tyle, post nie będzie zawierał więcej informacji, a to dlatego, że dochodzimy powoli do punktu zwrotnego i lakonizm jest wskazany. Ponadto czcigodny Mistrz Gry jest zmęczony i nie może sobie pozwolić na większy wysiłek intelektualny, ponieważ przed chwilą przemieniłby wyrazy, na czym straciłaby nie tylko wypowiedź, ale również cały post. Teraz wszystko zależy od skośnoczerwonookiego.

Offline

 

#192 2017-01-20 08:43:37

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

    Moje słowa wywołały w ojcu nie tyle zadumę, co zdziwienie. Nie myślał nad nimi specjalnie długo, tylko pewnie czuł się rozbrojony. Bo co miał niby powiedzieć? Wyznać mi miłość? To nie zdałoby egzaminu, a nawet jeśli dalej się o mnie troszczył, to nie był zdolny do ujęcia tego w słowa. Wygonienie mnie też nie wchodziło w rachubę, tak samo jak i dalsze kłócenie się. Byłem wobec niego zbyt szczery i wspiąłem się na wyżyny własnej osobowości. Byłem w stanie schować dumę i powiedzieć mu wprost dlaczego tutaj przybywam. Akihito przyjął to raczej dobrze.
     Cisza, która zapadła chwilę później, chyba tylko potwierdziła moje słowa. Nie miałem mu nic więcej do powiedzenia. Jeśli nie chciał skomentować moich uczuć, byłem gotowy do wyjścia. Nie będę się czołgać przed kimś, kto formalnie powinien służyć mi. Dodatkowo po prostu czułem ogrom negatywnych emocji, które wprost od niego biły. Czy się cieszył na mój widok? Może i tak, ale na razie okazał jedynie złość i niechęć na mój widok. W sumie, ja też nie byłem lepszy.
     Bo nie chcę żyć w zwadzie z wami. - powiedziałem krótko. Następnie westchnąłem, spojrzałem na matkę, następnie przesunąłem wzrok na ojca. Bądź co bądź, to moi rodzice, nie powinienem się na nich gniewać całe życie. Spieprzyli mi dzieciństwo, ale jednak gdyby nie oni, nie byłoby mnie na tym ludzkim łez padole. - Dorosłem, i nie chodzi tylko o wiek. Tak jak ty czułeś się za mnie odpowiedzialny przez lata mojego wychowania, tak ja czuję się odpowiedzialny za ciebie, i za mamę. Nie chcę, żebyście nie mieli syna, jedynego. Może i jestem wygnańcem, ale mogę wam dać siebie przynajmniej raz na jakiś czas.

Dzięki. ^^

Offline

 

#193 2017-01-20 13:22:29

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Akihito przez cały czas zachowywał nadzwyczajny spokój. Można powiedzieć, że jego zachowanie zmieniło się o całe sto osiemdziesiąt stopni - wcześniej wybuchowy, zdenerwowany, a teraz łagodny i wyciszony, co w niego wstąpiło? Prawdopodobnie to, że zdał sobie sprawę z intencji swojego syna i za wszelką cenę chciał go naprostować. Najpierw jednak musiał być pewien, że jego domysły są trafne, a w tym celu potrzebnych było kilka pytań. Jedno już poszło, teraz przyszła pora na kolejne, najpierw jednak mężczyzna musiał skończyć, aż tęgi Lider klanu Uchiha przestanie mówić.
-Ale dlaczego tak nagle nie chcesz żyć z nami w zwadzie? - zaakcentował środkową część wypowiedzi, zwracając szczególną uwagę na okres czasu, jaki minął. -Przecież minęły cztery lata, od kiedy opuściłeś Ronin. Okej, może nasza rodzina nigdy nie świeciła przykładem, ale dlaczego tak nagle zdecydowałeś się na powrót i na pogodzenie? Dlaczego nie wcześniej, albo później, dlaczego akurat teraz?
Tutaj już chłopiec nie mógł w żaden sposób obejść odpowiedzi na pytanie i musiał mówić rzeczowo. Jego ojciec wiedział dobrze, że odpowiedni dobór słów mógł zapewnić mu przewagę w tej słownej potyczce, bo pomimo tego, że obydwaj akurat teraz ochłonęli, to jednak toczył się między nimi bój, o którym tylko sami mogli poświadczyć. Obserwator mógłby stwierdzić, że po prostu rozmawiają, jednak rzeczywistość była zgoła inna, bardziej brutalna. Ojciec z synem walczyli teraz nie tylko o przyszłość rodziny, ale również całego klanu.

Offline

 

#194 2017-01-20 16:03:11

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Czułem na sobie presję ojca. Mężczyzna przejrzał mnie już dawno temu, co mu miałem powiedzieć? Oczywiście, że chciałem, aby wrócił do Hidari. Był na mnie wyjątkowo zły i czułem to na każdym kroku. Nie zostawało mi nic innego, jak po prostu przyznać mu rację. Stary wyga przejrzał mnie i w sumie nie było to specjalnie trudne. Bolało mnie tylko to, że pomimo moich szczerych chęci pogodzenia się z nim, dalej traktował mnie jak dzieciaka, którego nienawidzi. Nie okazywał mi miłości wtedy, nie robił tego i teraz. Nie czułem radości, nie widziałem cienia wesołości na jego buźce. Jedyne, czym mnie obdarzał, to złość. W cywilizowanej formie, ale była dalej taka sama. Czy on się w ogóle zmienił?
     Już ci powiedziałem. Dojrzałem. Zostałem Liderem. - powiedziałem krótko, z wyrzutem. Następnie spojrzałem na niego najgłębiej, najbardziej w oczy jak tylko mogłem i oświadczyłem krótko. Nieceremonialnie. To była prośba, to był pakt, który mógł spowodować u nas złączenie rodziny. - I chciałem was zabrać do Hidari. Żebyście mieszkali pośród swoich i pomagali im, a oni pomagaliby wam.
     Czułem na sobie jego wzrok i po prostu czekałem aż wybuchnie śmiechem. Tak tatusiu, miałeś rację, co do swojego synka, wcale się nie zmienił. Przybył się z tobą pogodzić i chciał cię ściągnąć do domu, a ty traktowałeś go jak idiotę. Synek zaraz da sobie siana i wyjdzie, bo poniżanie go też ma swoje granice.

Offline

 

#195 2017-01-21 11:13:17

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Przeanalizował sobie dokładnie słowa chłopaka i dokładnie słuchał każdej jego wypowiedzi. Im dłużej to spotkanie trwało, tym bardziej zaczynał mu wierzyć. Cały ten czas w głębi duszy postrzegał go jako swojego syna, krytyka wynikała tutaj głównie z tak długiej rozłąki i zachowania Ikkyo właśnie cztery lata temu, kiedy to opuścił Ronin. Westchnął, wzdrygnął ramionami i spojrzał na Mikatę, ta twierdząco kiwnęła głową i było to chyba wszystko, na co mogła sobie pozwolić, bała się podjęcia innych czynności. W każdym razie skłaniali się pozytywnie ku planom swojego dziecka i gotów byli jednogłośnie zgodzić się na jego propozycję. Chyba.
-Pokaż mi swoje oczy, synu. Pokaż mi, co to znaczy być liderem klanu Uchiha.
Jego prośba mogła zupełnie wszystkich zmylić, chociaż jej przekaz był wiadomy. Prawdopodobnie prezentacja tak wysokich umiejętności wymagała wyjścia z domu, nie wiem, do czego taki czerwonooki cwaniaczek mógłby być zdolny, ale lepiej, żeby nie rozwalił domu rodziców. Skąd w ogóle w głowie Akihito wziął się taki pomysł? Nie wiadomo. Mimo wszystko wszyscy skierowali się na dwór i to bez względu na to, czy Ikkyo ma zamiar coś pokazać, czy też nie, na dworze było stosunkowo zimno, a akurat atmosfera wymagała ochłodzenia.
Warto wspomnieć, że wcześniej Mikata w takich okolicznościach suszyła pranie. Można? Ano można. W końcu sam wiatr robił swoje, ponadto chodziło również o to, aby wszystko wywietrzyć, w każdym razie tak wspaniała pani domu ze wszystkim sobie poradziła.

Offline

 

#196 2017-01-23 10:27:05

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Zdziwiłem się. Oczekiwałem jednego - śmiechu. Liczyłem wprost na to, że ojciec wyśmieje mój plan, powie, że poszukuję medyka dla klanu, a nie ojca, tymczasem... Ten milczał. A potem odezwał się, ale zachęcająco. Nie rozumiałem tej sytuacji. Nie potrafiłem pojąć, że on chyba jednak do mnie tęsknił. Wszystkie wcześniejsze zdania temu zaprzeczały, ale jednak trudno mi było powiedzieć czy on w końcu mnie kocha. Zadziwiająca była ta sytuacja, tak trudne uczucia z obu stron i pewnie dlatego zawahałem się na kilka sekund. Następnie, ku prośbie ojca, aktywowałem Sharingana. Nie był on nadzwyczajny, był jednak dojrzały. Trzy łzy oświetliły moje lico, ukazały mnie nieco straszniejszego niż byłem w rzeczywistości. Nie musiałem prezentować niczego więcej.
     On mnie rozumiał.

     Wyszedłem z domu, razem z rodzicami. Zauważyłem pranie, które kołysało się na wietrze. Mimo zimnej temperatury nie przeszły mnie dreszcze. Chociaż ciało miałem wytrenowane i nie czułem po prostu drętwoty kończyn, to wzięło mnie na narzekanie. W Hidari było znacznie cieplej. Przyjemniej. Żyło się po prostu lepiej. Jak w prawdziwym domu, a nie takim sztucznym, stworzonym w Ronin. Spojrzałem na ojca, bo chwilkę wcześniej podziwiałem przecież ubranka.
     W domu będzie nam cieplej, tato. - powiedziałem krótko. Następnie spojrzałem na mamę i uśmiechnąłem się do niej. - W Hidari panuje przecież boski klimat.

Offline

 

#197 2017-01-23 19:47:14

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Ikkyo aktywował swoje Doujutsu, prezentując dokładnie to, o co poprosił go jego ojciec. Ten w niemalże tym samym momencie wykonał tę samą czynność, czerwone ślepia spotkały się w jednym punkcie i tylko ci dwaj posiadacze Sharingan'a mogli się zrozumieć. Mówi się, że kiedy spojrzenia tych oczu zetkną się ze sobą, ich posiadacze będą mogli zrozumieć się bez słów w nietypowych dość okolicznościach, jest to szczególnie widoczne w przypadku członków najbliższej rodziny. Żartuję, wcale się tak nie mówi, wymyśliłem to wyłącznie na potrzeby sesji i tego zdarzenia, ale jak już tak napisałem, tak musi być. Nieważne, mężczyźni, można powiedzieć, znaleźli się w zupełnie innej rzeczywistości, nie było to Ronin, ani Hidari, w pobliżu nie było nikogo, nawet Mikaty, byli tam po prostu sami, a wszystko było jedną wielką czarną plamą. Nie oznaczało to jednak, że panował mrok, nie, to tak, jakby samo podłoże było czarne, a gdzieś u góry znajdowała się niewielka lampeczka rozświetlająca tę niekończącą się przestrzeń. A może to było Genjutsu?
-Już nie musisz kłamać. - przerwał na chwilę, a Sharingany obojga świeciły się z nieprzerwanie czerwoną barwą. -Wiem, że zależy ci wyłącznie na moich umiejętnościach. Chcesz zagarnąć w swe szeregi dobrego medyka i tylko na tym ci zależy. Nie zmieniłeś się ani trochę, jesteś egoistyczny i brniesz po trupach do celu. Nic dziwnego, że klan Uchiha upada.

Offline

 

#198 2017-01-24 08:51:41

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Nagle cały czar prysł. Radość, która mnie przeszyła, zniknęła w zaledwie sekundzie. Ojciec, który jeszcze przed chwilą dał mi znać, że chce ze mną ruszyć do Hidari, wrócić do domu, teraz odzyskał swoją buńczuczność. Czuł się panem świata, który nagle pragnął pokazać matce i mnie, kto tutaj tak naprawdę rządzi. Akihito, słaby z ciebie tatusiek. Zamiast docenić to, że przybyłem i rozmówić się jak mężczyźni, dalej stroiłeś foszki. Nie okazałeś mi szacunku ani razu. Nie w dzieciństwie, nie kiedy odchodziłem i teraz też nie. Myślałeś, że jesteś jedynym, który może stanowić, prawo, co? Myliłeś się.
     Zamknij się. - powiedziałem krótko. Z mojej osoby biła potęga, oczy błyszczały, a ciało spięło się, gotowe do ataku lub uniku. Miałem już dość zachowań mojego ojca. Przybyłem tutaj w pokojowym celu, a on nie chciał mnie wysłuchać ani razu. - Mówiłem, że chciałem się z wami pogodzić i traktowałem to o wiele poważniej, niż sprowadzenie was do Hidari. Nie ukrywam, że medyk jest nam potrzebny jak cholera, ale zdecydowanie wolałem odzyskać ojca.

     Kolor miejsca, w którym nagle się pojawiłem, zachwycił mnie. Był mroczny, nie całkowicie czarny, ale zdecydowanie oddalony od świata. Cóż, może to właśnie tak miało wyglądać nasze spotkanie. Byliśmy oddaleni od całego świata, nie mogliśmy zrobić nic, tylko rozmawiać. Wspaniale tato, może mnie wreszcie user bluźni wysłuchasz, zamiast pieprzyć trzy po trzy. Wszystkie wypowiedzi ojczulka ograniczały się do wyrzucania mi. I niczego więcej.
     Egoistą jesteś tylko ty. Przychodzę się pogodzić z tobą i z matką, a ty zamiast wykorzystać sytuację, chcesz rozgrywać konflikt sprzed czterech lat. Nikogo już on nie obchodzi, oprócz ciebie. Jak mówiłem, wolałbym zdecydowanie, żebyśmy się pogodzili, ale żebyś ty został na Ronin i zbijał krocie na leczeniu miejscowych. Jeśli nie odpowiada ci życie ninja, nie mam zamiaru ciebie do niego zmuszać. Jednak nie zapominaj się, stoisz przed jedynym synem i wypadałoby, żebyś traktował mnie z szacunkiem. - powiedziałem. Następnie uśmiechnąłem się szyderczo i wypaliłem ostatnie czułe słówka. - Lata mijają, ojcze. Już nie możesz zamknąć mnie na strychu.

Offline

 

#199 2017-01-24 17:18:13

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Port

Zdawać by się mogło, że miejsce, w którym znaleźli się mężczyźni, było idealne do rozmowy. Nie dość, że nikt im nie przeszkadzał, to jeszcze klimat sprzyjał nastrojowi rozmowy i charakterowi klanu Uchiha, o ile można to w ten właśnie sposób określić. Ikkyo dość wyraźnie poczuć mógł rozczarowanie, myślał, że dopiął swego, że rodzice zaraz się spakują i od razu wyruszą do Hidari, gdzie będą mogli odbudować klan i żyć razem jak szczęśliwa rodzina. Rzeczywistość była zgoła inna, bowiem Akihito już wcześniej przejrzał swojego syna i nie mógł pozwolić mu ot tak przechwycić ich na swoją stronę.
-Prowadzimy z matką spokojne i dobre życie. Mikata zajmuje się domem, a ja pracuję i zarabiam spore pieniądze, które pozwalają nam się utrzymać. Jesteśmy szanowani w Ronin, nie mamy żadnych wrogów, nawet okoliczni lekarze żyją ze mną w zgodzie, niejednokrotnie konsultujemy się w wielu kwestiach, dzielimy nowinami ze świata medycyny, a także doświadczeniami. Nie ma tutaj miejsca na zazdrość. Ani na zawiść. Klan Uchiha... - jego oczy ponownie się zaświeciły, tym razem nieco inną poświatą, to było potężne Genjutsu, przed którym Ikkyo nie tylko nie mógł się bronić, on nawet nie musiał tego robić. -Wypełniony jest po brzegi korupcją i śmiercią.
Jego słowa pokrywały się dokładnie z tym, co przedstawiała iluzja. Czarne tło zmieniło się niemalże w całości w ziemie Hidari, na których jeszcze kilka lat temu dumnie żyli członkowie klanu władającego Sharingan'em. Teraz ziemie te są zajęte przez struktury nowych budynków, które powstają tam po wojnie, wioska jest odbudowywana, a z czasem ma tam powstać nowa potęga. Wracając jednak do tamtych czasów, to były lata świetności nie tylko Akihito, wspaniałego medyka Uchiha, ale również jego ojca - Utoshi'ego - dziadka Ikkyo i doskonałego wojownika. Akurat w tym momencie obok dwójki rozmawiających członków rodziny ktoś konał, trudno było określić jego tożsamość, ale na pewno był z tej samej rodziny, co łatwo można było stwierdzić po oczach. To nie była zwyczajna walka, to był pojedynek dwóch braci, bliskiej rodziny, towarzyszy broni. Akihito przerwał ciszę, a jego głos echem rozniósł się po tej wyimaginowanej, pustej przestrzeni.
-Członkowie naszego klanu od zarania dziejów dążą do osiągnięcia jak największej siły. Siła ta czyni członków naszego klanu niezwyciężonymi, ale wiąże się z utratą wzroku, mowa o Sharinganie. Odpowiednio rozwinięty jest w stanie zdziałać rzeczy, którym normalnym ludziom się nawet nie śnią, ba! Ninja z innych klanów zazdroszczą nam tej mocy, właśnie dlatego byliśmy ich głównym celem. Podejrzewam, że to właśnie dlatego Samotnicy was zaatakowali - ze strachu. Jak już wspomniałem, używanie potężnego Sharingan'a daje ogromne korzyści, ale powoduje utratę wzroku, jesteś liderem klanu i na pewno o tym wiesz. Z pewnością wiesz też o tym, że istnieje możliwość zneutralizowania negatywnych skutków korzystania z tej mocy. Wiesz, o czym mówię, synu?
Po jego słowach obok konającej sylwetki z iluzji ilustrującej wydarzenie sprzed kilku lat znalazł się inny członek klanu. Jego oczy krwawiły, zdawać by się mogło, że to on był tym, który zgładził swojego pobratymca. Dobił go ukłuciem katany prosto w serce, co spowodowało zakończenie jego żywota, ale na tym nie poprzestał. Zwycięzca pojedynku wyrwał z ciała oczy i umieścił je w specjalnym pojemniku. Dalsze wizje ukazywały wędrówkę tego człowieka przez las i dotarcie do chatki w samym jego środku. To była chatka medyka. Ten bez żadnych ceregieli najpierw przyjął sporą zapłatę, a potem przeszczepił oczy tamtemu samemu mężczyźnie. Kolejna scena ukazywała już tylko opuszczenie przez niego domku i użycie absurdalnie potężnej mocy. Eternal Mangekyō Sharingan.
-Jasne, z początku może i czuł do siebie odrazę, pogardę, w końcu pokonał swojego brata, ale co z tego? Miał w swoim posiadaniu coś, co mogło mu dać ogromną moc. Medyk także pochodził z naszego klanu. Według ciebie nie jest do dziwne? W klanie Uchiha szkoli się wojowników, rzadko kiedy ktoś z naszych włada medycznymi zdolnościami, a wiesz, dlaczego? Skupiamy się na zabijaniu, a nie pomocy. Tylko wybrane gałęzie rodziny szkolą medyków, w moim pokoleniu akurat moja rodzina miała za zadanie wyszkolić medyka. Po co? Po to, żeby taki medyk mógł przeszczepiać oczy swoich braci. Trwała selekcja, słabi ginęli po to, by silniejsi mogli posiąść jeszcze większą siłę i utrzymać pozycję klanu. Jestem osobą, która szkolona była po to, żeby dawać siłę tym, którzy zabijali swoich braci. Brzydzę się sobą, brzydzę się swoją przeszłością. W życiu nie przeprowadziłem takiej operacji pomimo tego, że przekazano mi bardzo dużą ilość technik i tajników medycznych. To dlatego opuściłem klan. Utoshi również brzydził się tymi metodami, zginął w boju, bo zbuntował się przeciwko ówczesnym władzom klanu. - mówił to w złości, a w jego oczach cisnęły się łzy na samą myśl o tamtych czasach, o ojcu. -Teraz już wiesz, dlaczego tak bardzo gardzę klanem i uciekłem? Dlaczego tak bardzo byłem przeciwny temu, byś rozwijał się u Uchiha?

Offline

 

#200 2017-01-25 14:47:50

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Port

     Mrok, który nas ogarniał, zdawał się rosnąć z każdą sekundą. Nie miałem pojęcia dlaczego, jak to się dzieje, ale postać ojca była jedynym, co widziałem. Oprócz lichego źródła światła, będącego wysoko nad nami, nie było tutaj nic. Lampa dawała swym nikłym błyskiem jakiś obraz otoczenia, jednak był on zdecydowanie niewystarczający. Nawet gdybym chciał uciec od tego miejsca, albo zająć zmysły czymś innym, zwyczajnie nie mogłem. Miałem przed sobą Akihito, i mogłem skupić się tylko na nim. Zrobiłem to, spojrzałem na jego postawną sylwetkę i zamieniłem się w słuch.
     Trudno mi było powiedzieć, że cieszę się z sytuacji rodziny. Nie byłem na nich zły, jednak czułem do ojca jakąś dziwną zawiść. Opuścił rodzinę, kiedy ta do niego przybywała, był na nią zły, a co gorsza, udawał, że moja pozycja, nasz klan i to co kiedyś istniało, zniknęło. I chociaż cieszyłem się, że zarabia przyzwoite pieniądze, to irytowała mnie jego postawa. Nie chciał wrócić. Nie chciał zgody. Chciał jedynie opowiadać o tym jak to mu źle, jak bardzo ja się mylę, jak źle zrobiłem opuszczając dom przed laty.
     Jeśli dobrym życiem nazywasz brak pociech, to ci gratuluję. Sukces zawodowy nie jest wszystkim. Kiedy przychodzę się z tobą pogodzić, ogarnia ciebie złość, kiedy się denerwuję, opanowujesz się, kiedy mówię spokojnie, jesteś jak wulkan. Nie rozumiem ciebie, ojcze. - powiedziałem krótko. Kiedy zaś powiedział, że klan Uchiha jest wypełniony śmiercią, miałem zamiar rzucić mu coś zgryźliwego, ale jednak nie mogłem. Dosłownie sekundę przed otwarciem ust, ujrzałem obraz. Zająłem się więc na oglądaniu. Co dostrzegłem? Oczywiście, że historię naszego rodu. Hidari, które promieniowało i swoim wyglądem przyćmiewało wszystkie inne prowincje świata. A gdzieś w skalistych górach pojedynek dwóch braci.

     Milcząc, przyglądałem się scence. Głos Akihito był moim narratorem, wprowadzał mnie do sytuacji. To, że Uchiha dążyli do siły, nie dziwiło mnie. Zostaliśmy tak wychowani. Wszyscy czerwonoocy pragnęli potęgi albo podskórnie, albo za sprawą spartańskiego wychowania. Musisz być silny, potężny, górować nad wszystkimi, przyćmiewać ich swoją osobą. Czy było to dobre? Oczywiście, że nie. Czy ludzie mieli własne rozumy? Różnie to bywało, idiotów nie siali, ale wątpiłem szczerze, że wielu posiadaczy Wiecznego Sharingana było na tyle zaślepieni potęgą, aby mordować braci.
     Rzucił coś o ataku Samotników. Aha, czyli wiedział. Interesował się tym światem. Trudno mi było powiedzieć, że tak, albo że nie. Mieliśmy rzeczywiście potężne oczy, ale nie zabrali nam ich. Wzięli narzędzia, które im odliczyliśmy. I bardzo dobrze, nienawidzę tych wyspiarzy, niech zgniją bez dostaw od wszystkich innych krajów.
     Znowu miałem coś mówić, ale pytanie retoryczne Akihito potwierdził obraz. Mangekyou miało tylko jedną wadę - prowadziło do oślepnięcia. Raczej nikt tego nie pragnął, szczególnie gdy przez całe życie miał jedne z najlepszych oczu wśród śmiertelników. Obraz, który ujrzałem, potwierdzał moje obawy. Ktoś właśnie zabił swojego brata tylko w jednym celu. Chciał zdobyć Eternal Mangekyou Sharingana. Co za idiota, poświęcił własnego rodzonego krewniaka w imię wyższej siły. Nie mogłem jednak nic powiedzieć. Czułem podskórnie, że ta praktyka była bardzo powszechna przed laty i naprawdę trudno mi rzec jak wielu miało na ten temat inne zdanie. Nielicznie rzeczywiście uzyskali Wiecznego Sharingana w sposób pokojowy, ale byli to nieliczni.
     Nie wiem co ci powiedzieć, ojcze. - zacząłem, gdy wreszcie skończył. Nie czułem do niego złości. Zrozumiałem go wreszcie, poczułem sympatię do niego i wyzbyłem się tego wstrętu, który towarzyszył mi do niedawna. Mimo wszystko, wciąż sądziłem inaczej. Wypadało to wreszcie powiedzieć na głos. - Ale jesteś w błędzie twierdząc, że musi być tak teraz, skoro tak działo się kiedyś.
     Odwróciłem się plecami do Akihito, a następnie rozejrzałem. Postarałem się zawładnąć nad tą iluzją. Jeśli mogłem, pragnąłem przedstawić ojcu wszystkie chwile, w których czułem jedność rodzinną. Widziałem w głowie, a może i przed sobą, marsz moich rodaków do Yu no Kuni. Widziałem walkę u boku przeciwko zdrajcom, Samotnikom. Widziałem trudne momenty, takie jak śmierć Setsuny, widziałem jak sam musiałem prowadzić ludzi do boju. Przypomniałem sobie kiedy zostałem liderem i pojednałem zwaśnione stronnictwa klanu. Widziałem to wszystko, mam nadzieję, że ojciec też.
     Nasz ród doznał zbyt wielu klęsk ostatnimi laty. Wojna domowa, utrata paru liderów, zdrady pośród Błyskawicy, przegrana wojna, wygrana kolejna, ale za to jakimi kosztami, w końcu dalsze wygnanie, ukrywanie się przed armią Daimyo, a teraz jeszcze atak Samotników. Nie wiem ilu z nas jest zdolnych do osiągnięcia Wiecznego Sharingana, ale nie wierzę w to, że po tych wszystkich klęskach będziemy dalej zabijać siebie dla oczu. Nie ojcze, nie wierzę w to. Jestem głową tego ciała i nie pozwolę, aby w rodzinie dalej mordowano się dla Sharingana. Potrzebujemy silnych wojowników, potrzebujemy też Wiecznych Sharinganów, ale na boga, możemy je osiągnąć pokojowo, zamiast mordując własnych braci. - powiedziałem. Na koniec odwróciłem się do taty i spojrzałem mu prosto w oczy. - Zbyt wiele czasu minęło, żebyś nade mną panował. Nie wiem jednak czy minęło wystarczająco wiele, abyś zapomniał o śmierci Utoshiego i wyzbył się wstrętu do naszych. Moja propozycja jest wciąż aktualna, ale nie potrafię ciebie namawiać dłużej. Nie po tym, co mi powiedziałeś. Nieważne co wybierzesz, bo i tak będę ciebie kochał. Tato.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pokeswiat.pun.pl www.alians666.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl www.architekturautp.pun.pl