Ogłoszenie


  • Index
  •  » Enko
  •  » Pustynna część prowincji

#81 2015-02-03 16:46:14

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

   Nie dobrze, znałem tylko dwa sposób jak wydostać ze środka pustyni sporę ilości osób w krótkim czasie. Miałem nadzieję jednak, że żaden z nich nie okazał się prawdziwy, ponieważ oznaczałoby, że albo się spóźniliśmy i nie mamy już czego tu szukać, albo że ktoś faktycznie zdradził i powrócił do starego znienawidzonego procederu.
- Nie ma sensu udawać, że nas tu nie ma dobrze wiedzieli, że się pojawimy dlatego stąd uciekają. Nie ma co czekać, chodźmy się przywitać z komitetem powitalnym. Prowadź. - cóż nie była to zbyt rozsądna taktyka, ale na zaskoczenie nie było co liczyć. Wiedziałem, że przeciwnik się nas spodziewa i przypuszczałem nawet, że 1 ninja został sam specjalnie świetnie przygotowany na nasze przybycie, mógł być też idiotą, którego zdecydowali się poświęcić, ale wątpiłem w to rozwiązania, bowiem nie ważne jakim idiotą, mógł być zawsze dało się z niego coś wyciągnąć. Nie ryzykowaliby tak dużo, zresztą moja rozważania nie miały sensu dopóki się z nim nie spotkamy, nie przekonamy się co się dzieję, trzeba było improwizować.


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#82 2015-02-15 21:53:45

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Ango zrobił krok do przodu, za nim kolejny, ostrożnie stawiając swoje stopy. Piasek ustępował naporowi obuwia, zostawiając po sobie niewyraźne ślady. Widać było, że mężczyzna wolał unikać bezpośredniego starcia. Tego przecież zawsze od niego wymagano- był informatorem, szpiegiem. Jego zadaniem było zbieranie informacji, nie stawanie do walki z wrogiem, tym bardziej z takim, o którym nie wiedział zupełnie niczego poza tym, gdzie się w danej chwili znajdował.
    Choć było mu to nie w smak, nie zamierzał podważać autorytetu swojego lidera, który był przecież jednocześnie głównodowodzącym armii klanu Namikaze, czyli również i siatki wywiadowczej. Wyprostował się zatem, nie chcąc zdradzić swojej opinii na temat planu swojego zwierzchnika i dalej kroczył już stanowczym krokiem.
    - Ninja znajduje się w tamtej chacie - odezwał się wreszcie, wskazując na jedną z drewnianych konstrukcji na wprost i lekko na prawo. Znajdowali się teraz jakby na mini placu, pomijając fakt, że nie było tam żadnych dróg, jedynie piasek. Tylko drewniane budowle postawione były na niewielkich fundamentach, typowych dla plemion zamieszkujących te tereny. Te zaś otaczały ich z każdej strony.
    Wtedy Ango wskazał coś na ścianie jednego z budynków. Jeżeli Akio od razu spojrzał w tamtym kierunku, mógł dostrzec tam przyczepioną wybuchową notkę - Zasadzka! - krzyknął informator, a z każdej strony (5) rozpoczynała się detonacja. (link, żebyś nie szukał)

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#83 2015-02-28 11:40:42

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

[b][b]   Nie trzeba było być mentalistą aby odczytać z postawy Anko, że nie w smak były mu moje rozkazy. Bez wątpienia jako szpieg miał swoje bardziej dyskretne metody na załatwianie takich spraw, jednak wydawało mi się, że czas działa na naszą niekorzyść i nie ma co się bawić w takie pierdoły. Doceniałem oczywiście umiejętności delikatnego załatwiania spraw, nie oznacza to jednak że je posiadałem, ani że lubiłem je stosować. Pocieszające było, że mimo niezadowolenia Anko nie stawiał żadnych większych oporów i nawet nie wypowiedział swego niezadowolenia, był mi posłuszny to dobrze, nie wielu takich zostało w wiosce. Może też to znacznie ułatwić sytuację w naszej sytuacji jeżeli dalej będzie mi ślepo posłuszny bez względu na wydarzenia.
   Ruszyłem zdecydowanie za nim krok w krok, dokładnie krok w krok ustawiałem stopę na miejscu, która jego opuściła przed momentem. Może jednak miałem w sobie coś ze szpiega? W każdym razie nie chciałem zostawiać więcej śladów niż konieczne.
- Jest tam sam? - spytałem zanim mężczyzna ostrzegł mnie o pułapce, jednak nie było czasu na odpowiedź, wskazał bowiem notkę, moje spojrzenie powędrowało w ślad za jego zanim jeszcze zdążył wydać okrzyk. Złożyłem pieczęć i moje włosy natychmiast zaczęły się rozrastać, aby otoczyć dokładnym(całkowitym wszystko włącznie ze stopami) kokonem zarówno mnie jak i mojego towarzysza.


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#84 2015-03-09 12:14:22

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Stojący krok przed liderem klanu Angō spojrzał na starszego rangą towarzysza wzrokiem pełnym niemego przerażenia, po czym dym przesłonił im obu całkowicie widoczność, zatykając im jednocześnie płuca. Akio postanowił osłonić się przed nim, używając w tym celu swojej rudej czupryny. Miał zamiar objąć też Angō, jednak przecenił możliwości techniki. Przynajmniej jemu udało się wyjść cało z opresji, a przynajmniej tak to wyglądało na chwilę obecną.
    Siedząc zamknięty w rudym kokonie, mógł poczuć swąd palonych włosów. Najwidoczniej wybuch spowodowany przez wybuchowe notki podpalił część słynnej czupryny, którą chwalił się lider Namikaze. Czas uciekał, a Akio lada moment miał zostać łysy.
    Gdyby głowa klanu wyjrzała zza palącej się stopniowo zasłony z włosów, a dym zdążyłby już opaść, Akio mógł zauważyć, że krok przed nim, gdzie najprawdopodobniej powinno znajdować się spalone ciało Angō, nie było nic. Najprawdopodobniej udało mu się zbiec z miejsca wybuchu przy użyciu Hiraishin no Jutsu, lecz na pewno, nie uszedł z tej sytuacji bez szwanku. Akio został sam w opuszczonej osadzie, przynajmniej na to wyglądało. Gdyby jednak ufał umiejętnościom Angō, to wiedział, że nie może na to liczyć.

Offline

 

#85 2015-04-28 12:36:32

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

   Nie wszystko poszło zgodnie z planem, nieco rozczarowałem się własną ułomnością i faktem, że nie byłem w stanie osłonić również mojego  wspołklanowicza. Jednak był Namikaze nie wątpiłem że sam sobie da jakoś radę dlatego nie zdziwiło mnie że nie ujrzałem jego spalonych zwłok. Zdezaktywowałem technikę licząc na to, że w pobliżu nie ma więcej wybuchowych notek. Widząc, że mimo utwardzenia włosów za pomocą chakry wciąż nieco płonęły a w powietrzu unosił się charakterystyczny ku temu zapach natychmiast zrobiłem użytek ze swojego płaszcza  owijając się jego metalowym wnętrzem aby odciąć dopływ powietrza od płomieni i w ten sposób je ugasić. Straciłem sensora więc postanowiłem dokładnie przyjrzeć się pustynnej okolicy z jednej strony bardzo łatwo ukryć tu coś takiego jak notki jednak z drugiej coś większego mogłoby być problemem. Liczyłem jednak że moi przeciwnicy nie byli na tyle mało kreatywni by używać w kółko tego samego tricku. Ruszyłem przed siebie w kierunku którym wcześniej prowadził mnie Angó. Liczyłem, że wkrótce dojdę do kogoś odpowiedzialnego za ten wybuch raczej nie mógł być daleko aby w odpowiednim czasie aktywować wszystkie notki. Nie traciłem czasu na szukanie mojego szpiega wiedziałem, że on sobie jakoś poradzi w tej chwili najważniejszy był wróg.


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#86 2015-06-07 12:55:52

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    - Proszę, proszę - dało się usłyszeć melodyjny głos zza jednej z drewnianych chatek przy wtórze klaszczących delikatnie dłoni. - Jednak plotki o Tobie okazały się niebezpodstawne, Akio-dono - powiedziała kobieta, wynurzając się z ukrycia, dobitnie akcentując tytuł lidera Namikaze. - Spodziewałam się Ciebie tutaj - skwitowała, podnosząc głowę. Spod długich, ciemno-czerwonych włosów pojawiła się piękna twarz, jakby rzeźbiona dłutem Michała Anioła tamtejszego świata. Zadziorne spojrzenie i lekki grymas na twarzy jeszcze bardziej dodawały jej uroku. Kobieta należała do grona wysokich, a jej sylwetka robiła wrażenie. Nie wiadomo, czy talia i jędrny tyłeczek dostała od losu w zestawie z piękną facjatą, czy był to wynik jej wysiłku. Ubrana była w lekką szatę, ale dobrze podkreślającą to i owo. Niejeden mężczyzna oddałby wiele, by spędzić z nią sam na sam choć krótką chwilę. Na plecach zaś znajdował się pojemnik w kształcie graniastosłupa. Mogło tam znajdować się wszystko, z pewnością obecność Ango Namikaze rozwiałaby wątpliwości dotyczące jego zawartości.
    - Może pogawędzimy jeszcze chwilę? Nie psujmy tej chwili, zgoda? - spytała, kręcąc lekko pasmo włosów lewą ręką i patrząc niewinnie na lidera klanu.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#87 2015-06-07 16:33:53

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

   Uśmiechnąłem się na widok kobiety, cóż była to raczej naturalna reakcja na widok tak urodziwej kobiety. Problem stanowił fakt, że była moim wrogiem co stanowiło niezbyt ciekawą perspektywę na przyszłość. Mimo wszystko uśmiechy nie zniknął z moich ust już się nie ukrywała, więc było się z czego cieszyć chyba że nie była sama. Cóż Ango nie było w pobliżu aby mi o tym powiedzieć. Pożałowałem, że brakuje mi sensora skubańcy byli niezwykle przydatni w takich sytuacjach, a także wielu innych. Sam jednak nigdy nie miałem do tego talentu, sztuka ta wydawała się być niezwykle subtelna. Powolnym krokiem aby nie sprowokować mojej nowej przeciwniczki  do ataku kierowałem się w jej stronę. Nie lubiłem walczyć na poważnie z kobietami, a nie wykluczone że będę zmuszony to zrobić.
- Widzę, że mnie znasz, jednak ja nie kojarzę twojej osoby czy zechcesz się przedstawić. - rzekłem stojąc jakieś 10 metrów od kobiety i spoglądając na piersi przelotnym spojrzeniem po czym skupiając się na oczach co wcale nie było łatwę. Skupiłem po czym dałem znać o swojej silę używając Kanashibari no Jutsu (Siła NinJutsu: 335)
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#88 2015-06-09 23:24:58

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Kobieta stała w miejscu, wpatrując się głęboko w oczy Akio. Kładąc prawą dłoń na swoim biodrze, a lewą piąstkę na mostku, jednocześnie podkreślając swoje krągłości, przybrała niewinną pozę numer 3, która działała na wszystkich mężczyzn bez wyjątku. Znała się na sztuce uwodzenia, jak mało kto, miała w końcu do tego naturalne zdolności i walory odpowiedniej wielkości. Wyeksponowany dekolt również spoglądał w stronę lidera klanu Namikaze, który przyciągnął jego uwagę. Kobieta dostrzegła to i lekko się zarumieniła, po czym odpowiedziała na zadane pytanie:
    - Na imię mi Hantā. Ciekawi mnie jednak, czy naprawdę ma to dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie? Zapewne najdalej jutro zapomnisz, że kiedykolwiek nasze drogi się przecięły. Patrz, jeśli chcesz, nie zamierzam protestować, Akio-dono - mówiła, a miękki alt, który doprowadzał do szaleństwa wielu, docierał do uszu Namikaze. Hantā nie poruszyła się jednak ani trochę, nie wiadomo tylko, czy była ona zniewolona jutsu rudzielca, czy po prostu nie miała na to ochoty.

Offline

 

#89 2015-06-12 16:02:46

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

     Ostrożnym krokiem skierowałem się w kierunku kobiety, uważnie obserwując reakcję z jej strony, niezależnie od wszystkiego powinienem posłać kunai w jej stronę i w ten sposób upewnić się czy kobieta wpadła w technikę. Uważałem to jednak za marnotrawstwo, nie kunaia, a kobiety. Na tym właśnie polegał problem, kiedy stawałem w szranki na przeciwko kobietą zwłaszcza tym pięknym. Nie chodzi o to, że je lekceważyłem, doskonale wiedziałem, że tak zwana płeć piękna jest zdolna do czynów, które mi nawet nie przejdą przez myśl. Wiedziałem też, że posiadają swoje własne sposoby zabijania i są znacznie bardziej podstępne i subtelne niż mężczyźni. W pełni pojmowałem ich siłę, a jednak nie mogłem się zdobyć na taką bezwzględność jak w przypadku każdego innego przeciwnika. Po za tym była to rzadka okazja, którą postanowiłem wykorzystać, mogłem się czegoś dowiedzieć przyśpieszyłem kroku nadal mając na uwadze każdy ruch dziewczyny, każde głębsze poruszenie klatki piersiowej - Hantā nie miałem przyjemności wcześniej usłyszeć, a jak brzmi twoje nazwisko i co właściwie tu robisz? - zapytał po czym jeżeli nie ujrzał żadnego zagrożenia ze strony kobiety zbliżył się na odległość kroku i sięgnął do kobiecych piersi. - [color] Skoro mogę patrzyć  to chyba nie masz nic przeciwko żebym po dotykał?[/color] - spytał starając się umieścić pieczęć dokładnie pod biustem kobiety, gdzie pod dobrze podkreślającym go ubraniem powinna być trudna do dostrzeżenia z perspektywy osoby posiadającej go (biust).
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akio (2015-06-12 16:03:24)


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#90 2015-06-13 13:26:38

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Hantā stała w miejscu, nie przerywając kontaktu wzrokowego z liderem klanu, najwyraźniej ignorując fakt, że ten zbliżał się do niej coraz bardziej. Jej oddech również nie zdradził żadnej emocji - pozostawał on równy i miarowy, choć każdy z nich wprawiał w ruch krągły, jędrny biust.
    - Moje nazwisko? Ahh, tak... - mówiła głosem miękkim, pełnym powietrza, robiąc dłuższe przerwy między każdą z fraz. - Nie używałam go od tak dawna, że sama o nim zapomniałam. Ale powiedz, szanowny panie... Czy naprawdę Cię to obchodzi? - spytała, ignorując część pytania odnośnie jej pobytu i działalności w tym miejscu.
    Gdy Akio spytał o możliwość dotknięcia jej piersi, ta nie odpowiedziała. Skomentowała to jedynie lekkim uniesieniem kącika ust i przymrużeniem oczu. Zbliżywszy się do kobiety, mężczyzna mógł wyraźnie poczuć bijącą od niej woń wodnej lilli i kwiatu lotosu, co idealnie komponowało się z jej fizycznym pięknem.
    Akcja Namikaze nie miała jednak racji zakończenia powodzeniem. Kiedy wysunął on ręce w kierunku biusty Hanty, spod jego stóp osunął się piasek, wciągając go nieco, a pomiędzy nim a ciałem kobiety wyrosła piaskowa ściana.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 3 (2015-06-13 13:31:05)

Offline

 

#91 2015-06-13 14:18:05

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

    Cóż nie wszystko poszło tak ja sobie to zamierzyłem, może to i lepiej? Nie wyszedłem dzięki temu na większego chama i prostaka niż jestem. Z drugiej strony od kiedy przejmowałem się tym jak wyglądam w oczach tej kobiety.  W dodatku jeszcze ten zapach tak nie pasujący do pustyni i utrzymujący się mimo wysokiej temperatury. Przynajmniej piaskowa ściana świadczyła, że prawdopodobnie należy do klany Sabaku.  Z drugiej jednak strony straciłem raczej szansę na to, że doprowadzi mnie do swoich współpracowników, bowiem po informacjach pozyskanych wcześniej wątpiłem, żeby mogła działać sama. Sytuacje ponadto komplikował piasek pod moimi stopami, musiałem działać szybko. Nie tracąc czasu na zbędne pieczęcie zamiast odsunąć dłoń przed piaskową ścianą postanowiłem jednak dosięgnąć celu(szybkość 350). Jednak tym razem nie miało to się potoczyć tak niewinnie, w mojej dłłoni połyskiwał groźnie rasengan(siła jutsu=300). Nie byłem głupcem, oczywiście wolałem jej nie krzywdzić, ale w sytuacji ja czy ona wybór był tylko jeden.


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#92 2015-06-13 15:26:27

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Dziewczyna nie zamierzała nie docenić lidera klanu Namikaze. Plotki, które słyszała, a także fakt, że sam postanowił ocalić niewolników był wystarczającym dowodem jego umiejętności, albo głupoty. Druga opcja nie wchodziła raczej w grę, choć nierzadko zdarzało się, żeby na czele ugrupowań zasiadali właśnie ćwierćinteligenci.
    Gdy Akio zdecydował się na bezpośredni atak za pomocą rasengana i wymierzył go, trafił Hantę bezpośrednio. Nie mógł jednak wiele zobaczyć z tego, co działo się dalej za sprawą obłoczka mgły. Mógł natomiast poczuć uścisk piasku wokół jego ręki. Był zatem unieruchomiony już nie tylko w stopach, ale miał do dyspozycji już tylko jedną rękę.
    Zapewne jego zdziwienie musiało być niemałe, kiedy na miejscu Hanty nagle pojawił się młody mężczyzna ubrany jak na ninja przystało. Przed oczami Akio zdążyła błysnąć jedynie opaska klanu namikaze założona na ramię mężczyzny, zanim ten został odepchnięty potężnym rasenganem w tył, rozbijając jedną ze ścian drewnianej chaty.
    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
    Przez ogromną dziurę wyszła spokojnie jego niedawna towarzyszka konwersacji, patrząc na niego tym samym słodkim wzrokiem, co jeszcze chwilę temu, cmokając troskliwie. Z prostopadłościanu na plecach kobiety zaczęły wydobywać się ogromne objętości piasku, które sunęły w kierunku rudzielca.
     - Kto by przypuszczał, że ten mężczyzna zostanie tak brutalnie potraktowany przez lidera swojego klanu. Czy żyje? Nie mam pojęcia. A wracając do dotykania, to pozwól, że teraz to Ty będziesz dotknięty, kochasiu - powiedziała złowieszczo, choć w dalszym ciągu jej ton był mocno zabarwiony erotycznie. - Sabaku Kyuu (szybkość piasku nieistotna według opisu jutsu)
    Akio miał tylko ułamek sekundy na obmyślenie odpowiedniego planu i jego realizację.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#93 2015-06-14 13:40:41

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

    Rozwój sytuacji coraz mniej mi się podobał najpierw kobieta okazała się mężczyzna, co samo w sobie przypominało sytuację z niedawno wyśnionego koszmaru. Może zresztą nie koszmaru, a dawno zapomnianym wspomnieniem z czasów gdy codziennie znajdował się pod mocnym wpływem alkoholu i wędrował przez świat bez celu. Zadziwiające o czym potrafi sobie przypomnieć człowiek podczas gdy skrepowany czeka aż falę piasku pochłoną go i pogrzebią pod ziemią. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt jak wcześniej bardzo się starał zapomnieć o tym szczególnym fragmencie życia. Adrenalina sprawiła, że krew w jego żyłach zaczęła krążyć odrobinkę szybciej niż do tej pory, wcześniej bowiem widok kobiety wywołał podobny efekt. Teraz było jednak inaczej wydawało się, że świat naglę zamarł i  wszystko wokół niego przestało się poruszać. Stałem się całkowicie wypruty z emocji i odczuć. Nie czułem pożądania do pięknej kobiety, ani nienawiści do niej za to co z jej winy uczyniłem mojemu podopiecznemu, nie czułem żaru pustyni i wreszcie nie czułem nawet odrobiny strachu. Nie oznaczało to jedna, że byłem pewny siebie, wręcz przeciwnie dawno, o ile w ogóle kiedykolwiek, nie byłem w tak kiepskim położeniu.
     Jedynie myśli, nie nie myśli instynkt podsuwał jak błyskawica sposoby jak wydostać się z owej sytuacji. Większość całkiem dobrych jednak nie możliwych do wykonania. Pierwszy dość oczywisty wynieść się stąd za pomocą techniki klanowej, nie byłem jednak pewny czy mogę ją wykonać będąc tak skrępowany, niby technika teleportacji w teorii powinna być do tego zdolna odrzuciłem jednak odrzuciłem na razie tą opcję. Kolejna to próba zablokowania techniki za pomocą moich włosów jak to czyniłem zwykle w sytuacji zagrożenia, ale nie byłem pewny czy tym razem to się na coś zda. Po za tym z jedną ręką nie miałem szans na wykonanie odpowiedniej pieczęci, odruchowo starałem się wyrwać rękę, nim jeszcze porzuciłem ten pomysł. Gdybym posiadał obie ręce i odpowiednią ilość czasu mógłbym wykorzystać mój arsenał jutsu i zmieść kobietę z powierzchni ziemi wraz z piaskiem, nie mogłem jednak na tym polegać nie miałem ani jednego ani drugiego.
   Zadziwiające, że tyle rzeczy przewinęło się przez moją głowę, a piasek ledwo się poruszył trzeba jednak działać. Widząc kobietę wychodzącą z ogromnej dziury wiedziałem, że bezpieczeństwo przyniesie mi jedynie jej śmierć. Było to nieracjonalne podejście nie godne ninja, zwłaszcza że potrzebowałem jej żywej, jednak w tej chwili o tym nie myślałem. Moja wolna ręka powędrowała do paska na zwoje i natychmiast odpieczętowała dwa z nich w których znajdowały się klanowe kunaie. Rzuciłem pierwszy nie bacząc zbytnio na to, że zaplątał się w kawałek bandażu, z którym był zapieczętowany(szybkość:400 siła:400). Celowałem dokładnie w to miejsce gdzie za wa wciąż wypływającym piaskiem powinna znajdowała się sylwetka kobiety. Drugi kunai powędrował chwilę później temu jednak nie towarzyszył żaden materiał, połyskiwał za to niebieską aurą od napełniającego go fuutonu.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#94 2015-06-14 14:25:46

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Lider klanu Namikaze bynajmniej nie miał zamiaru powitać śmierci wyciągającej po niego swoją zimną rękę. Jeszcze nie.
    Nie zwlekał. Myślał szybko. Sprawne oko i wprawna ręka pozwoliły mu na natychmiastową kontrofensywę, przez wielu taktyków uważaną za najlepszą formę obrony.
    Kunaie błyskawicznie pomknęły w kierunku kobiety, która nie spodziewała się najwidoczniej tak szybkiej reakcji ze strony swojego oponenta i to nawet wbrew wszystkiemu, co doszło jej uszu na temat osławionego Akio Namikaze. Należy jednak powiedzieć, że niewielu mogło opowiadać na temat jego pełnych zdolności, gdyż stając z nimi oko w oko, raczej nie wychodziło się z potyczki zwycięsko.
    Kobieta spróbowała odskoczyć, widząc mknący ku niej oręż ciągnący za sobą długi materiał. Nie zdążyła. Rudzielec mógł zobaczyć, jak wbija się on w jej ciało tuż przed tym, jak jego pole widzenia zostało ograniczone do zera przez otaczający go zewsząd piasek. Czyżby tak miał wyglądać jego koniec? Miał zginąć z ręki tych, przed którymi miał ochronić swoich ludzi?
    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#95 2015-06-14 15:02:18

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

   Uśmiechnąłem się widząc jak kunai wbija się w ciało kobiety i uśmiech ten nie zniknął nawet wtedy kiedy piasek przysłonił mi widok. Oznaczało to bowiem, że wszystko poszło zgodnie z planem, a piasek powinien za moment opaść i wypuścić mnie ze swojego uścisku. Raz. Wciąż starałem się wyrwać rękę jednak tym razem znacznie mniej zdecydowanie niż wcześniej. Dwa. Całe napięcie powoli mnie odpuszczała, mimo że sytuacja wcale się nie poprawiała, wręcz przeciwnie było coraz gorzej. Trzy. Zacząłem już myśleć normalnie, a czas powrócił na swoje miejsce biegnąc z normalną szybkością, żadnych zbędnych wspomnień, tylko gorąco i coraz większa duchota spowodowana piaskiem. Zimny pot zalał moje plecy chwilę temu, jednak dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Cztery. Zamknąłem oczy jednak nie było to szykowanie się na najgorsze, uśmiech wciąż nie opuszczał mojej twarzy. Pięć. Z uwagą przysłuchiwałem się  w oczekiwaniu na nadchodzący wybuch spowodowany notką przypiętą do wcześniej wyrzuconego kunaia. Dopiero wtedy pojawiły się ponowne wątpliwości czyżbym, za szybko policzył? Uda się musi się udać.

Ostatnio edytowany przez Akio (2015-06-14 15:02:29)


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#96 2015-06-14 17:08:31

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Pustynna część prowincji

    Akio zdecydowanie zbyt wcześnie cieszył się widokiem godzonej kunaiem kobiety. Nie był w stanie zauważyć, że ułamek sekundy później jej ciało uległo kolejny raz technice podmiany. Naoczny świadek mógłby uznać, że to nudne, gdyż kobieta użyła kolejny raz tej samej sztuczki. Cóż poradzić, nie sprzedaje się zwycięskiego konia, jak twierdzi powszechnie znane porzekadło.
    Kunai pozbawił życia kolejnego z mieszkańców wioski, tym razem starca. Możliwe jest, że to właśnie ten, którego szukała starsza kobieta, która złożyła Akio wizytę w jego domu. Kobieta natomiast wstawała z miejsca, które ten zajmował jeszcze sekundę temu. Wiedziała, że nie ma sensu już dłużej się bawić liderem klanu Namikaze. Postanowiła wykończyć go jednym ruchem dłoni - rudzielec miał zostać zmiażdżony wewnątrz piaskowej trumny.
    Szczęśliwie dla lidera klanu uważanego za najszybszy na świecie posłał on do środka chatki 2 kunaie, nie jeden. Do bandażu została dołączona notka wybuchowa, która spowodowała niemałą eksplozję. Cała budowla rozsypała się w drzazgi, grzebiąc pod zawalonym dachem świeże, pokiereszowane zwłoki. Nie przeżył nikt poza Akio, który znajdował się na zewnątrz, wciąż zamknięty wewnątrz piaskowej trumny. Kto wie, ilu dokładnie ludzi było w środku. Zginęli z ręki człowieka, który powinien zapewnić im bezpieczeństwo.
    Moment później piaskowe więzienie rozsypało się. Niesione wiatrem nie było już narzędziem mordu, lecz zwykłym piaskiem.

Offline

 

#97 2015-06-14 20:05:55

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Pustynna część prowincji

   Wreszcie piasek opadł uwalniając mnie z uścisku jutsu, powoli wygrzebałem się z piasku, wystarczyło jedno spojrzenie aby wiedzieć, że nic mi już nie zagraża. Niegdyś piękne ciało musiało teraz przypominać bezkształtną papkę pogrzebaną pod gruzem i piaskiem. Najzabawniejsze w tym wszystkim, że to mnie miał spotkać taki los. Uśmiechałem się do ironii losu i dopiero wtedy przypomniałem sobie, że w okolicy znajdował się ciśnięty w budowlę człowiek, mój człowiek. Natychmiast ruszyłem w kierunku gruzów i z resztek ludzkich syzbko zdałem sobie sprawę, że to nie były jedyne ofiary mojej walki. Liczne insygnia klanowe wskazywało, że wybrałem najgorsze z możliwych wyjść. Żałowałem, że nie było tu Ango przecież mnie przed tym ostrzegał, na pewno gdybym poświęcił jego słowom więcej uwagi oni by żyli. Zamiast tego dałem ponieść się instynktowi i zlekceważyłem moje powinności. Musiałem zapobiec podobnym tragedią w przyszłości musiałem stać się mądrzejszy i silniejszy, musiałem się zemścić. Piasek jednoznacznie okazywał kto jest winowajcą pojmania moich krajan, klan Sabaku pozna smak zemsty Akio Namikaze. Tymczasem jednak musiałem przyjąć odpowiedzialność za wydarzenie. Złożyłem odpowiednią pieczęć i wytworzyłem 20 klonów, które zajęły się przeglądaniem gruzy nie tyle w nikłej nadziei na odnalezienie ocalałych jak na zgromadzenie zwłok, przynajmniej tyle mogłem zrobić dla ich rodzin. Być może też uda się odnaleźć jakieś wskazówki na temat tego co się tu działo, ale to za bardzo nie zaprzątało moich myśli.  Oddzielnie potraktował ciało kobiety, które natychmiast zapieczętował w oddzielnym zwoju niż ten który szykował dla pozostałych. Hantā, tak zapamięta to imię - kobieta przez którą rozpęta wojnę...
   Kiedy już zrobił co zrobić należało ruszył powolnym krokiem z powrotem w kierunku wioski. Nie spieszył się bowiem czekało go trudniejsze zadanie niż do tej pory. Wiedział też, że czegokolwiek nie zrobi zawiódł.
[z/t-> Wioska klanu.]


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#98 2017-02-07 19:17:01

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #7


     Podróż do granicy Kraju Rzek z Krajem Wiatru minęła we względnej ciszy i spokoju. Po z kolei jej przekroczeniu Sho nieco zwolnił kroku i unikał chodzenia po otwartym terenie, na którym mogliby zostać dostrzeżeni z dalekich odległości. Niemniej było to dość ciężkie zadanie z racji tego, że byli na pustyni. Skąpa roślinność nie bardzo pozwalała na ukrycie swojej obecności, zaś upał zaczynał wszystkim coraz bardziej doskwierać. Chłopak w momencie kiedy zaczął się pocić zdjął z siebie wszystkie warstwy, jakie mógł nie będąc przy tym ekshibicjonistą.
- Cholera, chyba od tego odwykłem - wymamrotał pod nosem.
    Jako mieszkaniec Kraju Wiatru powinien być przyzwyczajony do takiej pogody, choć może faktycznie długa nieobecności poza domem sprawiła iż jego ciało dostosowało się do nieco mniej skrajnego klimatu. Krajobraz nie był dla nich łaskawy. Prawdę mówiąc jedyne czym mogli nacieszyć oko to był kolejno: wielki głaz obrośnięty nieco przesuszonym zielskiem, pasmo kilkunastu wydm wznoszących się na horyzoncie, przepastny, samotny baobab, w którym Staś i Nel pewnie nie powstydziliby się urządzić sobie legowiska, po przeciwnej od strony wydm linii widnokręgu jawił dość duży, lecz prawdopodobnie martwy bo zupełnie suchy krzak. Wszystko to w promieniu dwudziestu metrów. Potem jakby ktoś przewijał taśmę. Głaz, wydmy, baobab, krzak. Głaz, wydmy, baobab, krzak. Głaz wydmy, baobab, krzak. I tak przez dobre dwie godziny. Doprawdy podróż zupełnie pozbawiona przygód.
- Coś nie gra - mruknął Sho gdy po raz kolejny stanął przed baobabem - Też masz wrażenie, że krążymy w kółko?
     Wyciągnął kunai i wyrył na korze drzewa wielki "x" po czym znów ruszył przed siebie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#99 2017-02-10 18:36:31

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Szybka, gwałtowna i zapewne pełna stresu, a przynajmniej dla Sho podróż między granicami obu państw ustała. Zwolniliśmy tempo, nie musieliśmy się obawiać reakcji niepożądanych osób trzecich chociaż dalej nie rozumiałem z jakiego niby powodu. Wkroczyliśmy na pustynie, która rozciągała się przed nami na wiele kilometrów. Nie czułem się zbytnio komfortowo, piasek właził do butów co z kolei utrudniało mi przemieszczanie się. Dodatkowo czułem wewnętrzny lęk przed piaskowymi wojownikami. Mimo, że Kraj Wiatru nie należy do ich terytorium to mimo wszystko wystarczy jeden osobnik, nie musi być kimś wybitnym, ale piach, którego tutaj nie brakuje może mu idealnie posłużyć jako broń do wywołania potężnej burzy. Kroki, które stawiałem były mniej pewne niż dotychczas. Czułem wewnętrzny lęk, lecz mimo wszystko starałem się go nie okazywać. Oznaka słabości w tej chwili może nie być tym czego akurat potrzebuję.
    Było strasznie gorąco. Mimo, że posiadam luźne odzienie to i tak czułem jak krople potu spływają mi po czole a także plecach. Dobrze, że w moim Baigai nigdy nie będzie miała miejsca taka pogoda. Nie wiem co bym zrobił gdybym musiał znosić taki upał przez większą część swojego życia. Prawdopodobnie przyzwyczaiłbym się, ale początki byłyby cholernie ciężkie. Z biegiem czasu zacząłem opuszczać głowę coraz niżej aż w końcu miałem ją w całości pochyloną a mój wzrok był skoncentrowany na śladach jakie zostawiał Sho. Nie zwracałem w ogóle na otoczenie, na wiatr ani przeróżne odgłosy natury, pustynnej natury. Gdy chłopak zatrzymał się zrobiłem to samo, oddalony od niego o około metr lub półtora. Powoli podniosłem głowę do góry i spojrzałem na jego sylwetkę.
    Krążymy w kółko? O czym On mówi, najwidoczniej od tego upału zrobiło mu się na tyle gorąco, że zaczął mieć jakieś omamy wzrokowe. Lekko podirytowany tym, że tracimy czas na kręcenie się po jakiejś pustyni zbliżyłem się do niego po czym przyłożyłem obie dłonie do jego pleców i popychałem do przodu aby jak najszybciej dotrzeć do celu. - Nie wiem o czym mówisz, ja niczego takiego nie zauważyłem.... Dlaczego ta Twoja wioska to takie zadupie? - Kontynuowałem czynność choć pewne było, że to prędzej ja opadnę z sił niż on. Równie dobrze mogłem go zostawić, ale Yocharu również wydawał się jakiś nieobecny a potrzebny mi przewodnik bądź osoba, która zna te tereny jak własną kieszeń. Jednego z nich mogłem poświęcić i niestety, ale wypadło na czarnowłosego.

Offline

 

#100 2017-02-14 14:40:19

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pustynna część prowincji


       Reszte podróży spędziłem w ciszy. Pomijając fakt, że nie jestem zbyt rozmowny zazwyczaj to byłem na terenie, którego nie znam. Sho nie ufałem, więc wolałem być w pełni przygotowany na możliwe niebezpieczeństwa zarówno z jego strony jak i kogokolwiek stąd. Zbierałem również informacje na temat otoczenia, analizowałem nasze położenie, charakterystyczne miejsca i zapamiętywałem je by w przyszłości móc wykorzystać. Maszerowałem wolnym krokiem tuż za Sho i Suohem, spoglądając na ich zachowanie. Nie mogę powiedzieć, że ufam jednookiemu ale na pewno mniej obawiałem się jego niż Sho, który mógł zaciągać nas w pułapkę. Jednakże, jeżeli na turnieju pokazał wszystko co umie to obaj zabijemy go w przeciągu kilku sekund.
       Wtem z tyłu głowy poczułem delikatnie mrowienie. Dobrze wiedziałem co to oznacza, jednakże moi towarzysze nie bardzo zdawali się być tego świadomi. Pozwoliłem póki co by sytuacja się rozwijała. Chodzenie po piasku nie było zbyt przyjemne i komfortowe ale dzięki chakrze wtaczanej do stóp, mogłem maszerować po podłożu prawie jak po równych chodniku. Samymi oczyma rozglądałem się dookoła namierzając kilka istotnych dla mnie celów. Poszliśmy dalej.
       Dopiero po dłużej chwili Sho zorientował się, że coś tu nie gra. Szczerze mówiąc dziwiło mnie to, że trwało to tak długo skoro zna te tereny tak dobrze. Nie będę ukrywał, że zdawałem sobie sprawę co się dzieje od samego początku ale gra pozorów to ważna rzecz. Gdy chłopak z kraju wiatru wyciągnął kunai i zrobił na nim "x", zawołałem do niego po imieniu by skupić na siebie uwagę a później zerknąłem na nic nieświadomego Suoha.
       - Genjutsu.
       Złożyłem gest, wypowiadając ciche "Kai", w oczekiwaniu na to co wyjdzie z pod iluzji.

Offline

 

#101 2017-02-18 20:36:54

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #8


     Otóż trzeba było przyznać rację naszemu nieobecnemu przyjacielowi. Zaiste - było to genjutsu. Jednak jego sprawca nie miał najmniejszego zamiaru się ujawniać. Za nic nie chciał ryzykować walki wręcz, czy w ogóle bezpośredniego starcia. W końcu nie to było jego profesją. Wciąż pozostając w ukryciu, przyspieszył kroku chcąc nieco wyprzedzić naszych bohaterów. Doskonale wiedział, którą drogę obiorą, gdyż równie doskonale znał cel ich podróży. Jego zadaniem było jedynie im ją... Utrudnić. Złożył kilka pieczęci i w miejscu gdzie przed chwilą była połać piachu teraz pojawiła się ogromna szczelina. Szczelina, która zapierała dech w piersiach, gdyby tylko spojrzeć w dół. Szeroka na tyle, że nie sposób było zobaczyć jej koniec, stojąc u krawędzi. Jej tajemniczy sprawca skrzętnie się schował i obserwował dalszy tok wydarzeń.
     Sho gdy tylko Yocharu uwolnił go z iluzji, otrząsnął się i spojrzał pytająco na trzymającego dłonie na jego plecach i pchającego go Suoha.
- Co do... - wymamrotał i potrząsnął głową - Cholera. Chyba mamy towarzystwo.
     Zatrzymał się na chwilę, złożył jedną pieczęć i zamknął oczy, starając się skupić. Nie wyjaśnił co robi, dlatego mogło wyglądać to poniekąd dziwnie, aczkolwiek nie zajęło mu to długiej chwili. Zaraz rozluźnił ręce i spojrzał skupionym wzrokiem na towarzyszy.
- Nie potrafię nikogo wyczuć. Albo jest niesamowicie szybki i zdążył uciec albo potrafi ukryć swoją chakrę. Nie możemy jednak tutaj stać i czekać na to, co się wydarzy. Chodźmy i miejmy oczy szeroko otwarte. Skoro raz użył iluzji - może to zrobić drugi raz.
     Zmarszczył czoło i ruszył przed siebie, jednak już po chwili można było zauważyć, że coś nie gra. Na horyzoncie malowała się wielka, czarna masa, która po niedługim marszu okazała się być właśnie tą szczeliną. Sho stanął parę metrów od niej z konsternacją na twarzy. Równie dobrze mogła być to iluzja, tak jak wcześniej. Nie mogli jednak wykluczyć faktu, że ich przeciwnik władał potężnymi technikami Dotonu.

Offline

 

#102 2017-02-21 23:18:52

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Najwidoczniej nasz śpiący książę powrócił z krainy snów i postanowił dołączyć okazując jakiekolwiek oznaki życia. Nie mam nic przeciwko typowym milczkom, ale czasami trudno jest mi odgrywać główne skrzypce, a zwłaszcza w sytuacjach, które nie zawszę są mi sprzyjające. Wyglądało na to, że chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że pomagam mu iść do przodu, dopiero po czasie gdy Yocharu oznajmił, że jesteśmy a raczej trafiliśmy na GenJutsu i uwolnił naszego przewodnika, ten zorientował się i zauważył moje dziwne zachowanie. Bolał mnie bardzo fakt, że byłem odporny na większość technik iluzji a mimo wszystko nie potrafiłem ich wyczuć by móc odpowiednio zareagować. Niestety, nie spotkałem jeszcze człowieka, który byłby wszechstronny we wszystkim i raczej prędko takiego nie poznam. Zastanawiam się czy to w ogóle możliwe aby żyła jednostka, która jest zarówno potężna w sile fizycznej jak i umyśle a dodatkowo twarda jak kamień i odporna na wszystkie techniki GenJutsu. Spotkanie z kimś takim na pewno należało by do interesujących, ale wracając do tego co działo się na pustyni. Skoro technika iluzji nie podziałała na nas byłem przekonany, że przeciwnik gdzieś się wyłoni w naszym polu widzeniu a tym samym będziemy w stanie złapać go i odpowiednio przesłuchać bawiąc się w dobrego i złego strażnika. Ja bym był tym dobrym, poczęstowałbym go jakimś papierosem, którego nie mam i ten...
    Ponownie wracając myślami do obecnej sytuacji rozglądałem się dookoła. Wszędzie piach i ani żywej duszy poza naszą trójką. Choć należy sobie zadać pytanie czy klona można nazwać żywą duszą, wprawdzie porusza się, mówi i odczuwa wszystkie emocje tak jak oryginał jednak nie posiada ludzkiego ciała a coś bardziej na wzór powłoki. Bardzo cienkiej powłoki. Ruszyliśmy dalej, ale po chwili znów zostaliśmy zmuszeni do tego by się zatrzymać. Przed nami uformowała się ogromna przepaść. Trudno było określić czy to kolejna technika iluzji czy może ktoś zręcznie posługuje się naturą Dotonu. W tym przypadku najlepszą opcją byłoby po prostu przedostać się drogą powietrzną, ale postanowiłem zostawić to na sam koniec, w sytuacji gdy faktycznie inne wyjścia okażą się błędne. - Nie możemy po prostu obejść tego? - Zapytałem.

Offline

 

#103 2017-03-01 20:53:40

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #9


- Dam sobie uciąć każdą kończynę, jaką mam, że tego tutaj wcześniej nie było - mruknął Sho po czym kucnął metr od krawędzi i zaczął się w nią intensywnie wpatrywać - Jak chcesz to obejść? Końca tego nie widać... Zresztą będziemy za dużo drogi nadrabiać.
      Najwyraźniej ktoś bardzo usilnie starał im się uprzykrzyć podróż i jednocześnie albo opóźnić albo w ogóle uniemożliwić dotarcie im do celu. Sabotaż, tak to chyba odpowiednie słowo. Upierdliwiec, który za tym wszystkim stał nie miał najmniejszego zamiaru się ujawniać. A przynajmniej póki co. To był chyba ten typ, który najpierw chciał się zorientować z kim ma do czynienia, zdobyć jak najwięcej informacji i dopiero wtedy ewentualnie rzucić się w wir walki.
      W tym samym czasie nasz drogi Uhicha zdawał się być kompletnie nieobecny, szedł przed siebie najwyraźniej zagubiony we własnych myślach, jednocześnie zupełnie nie zauważając przepaści. Sho wyprostował się i przyglądał się jego niezbyt przytomnym krokom i już w sumie w pewnym momencie chciał go powstrzymać, jednak postanowił tego nie robić. To tylko klon i nic mu się nie stanie, a przynajmniej będzie wiadomo, czy sami mogą się tam wepchać. Otóż ten ruch był strzałem w dziesiątkę. Gdy tylko stopa Yocharu stanęła w miejscu, gdzie powinna trafić na pustą przestrzeń przepaść nagle zniknęła a przed nimi ukazała się znów pustynia w całej swej okazałości. Ciekawe czy nasz drogi przyjaciel w ogóle się zorientował, cóż takiego zrobił.
- Musimy przyspieszyć. W moim najszybszym tempie powinniśmy być w wiosce za klika godzin. Ale miejcie się na baczności - mruknął Sho po czym poprawił sobie plecak i wypruł niczym strzała do przodu.
      Po ledwie dwóch godzinach zawrotnego biegu faktycznie mogli dostrzec zarys wioski malujący się na horyzoncie. A raczej jej wysokie, grube mury. Mieszkańcy faktycznie musieli być nieco wyalienowani. Był to dość niespotykany widok. Osada w samym sercu pustyni. Aż nasuwa się pytanie w jaki sposób ludzie tam żyli? Bez dostępu do niczego, co jest niezbędne do życia. No może, poza powietrzem.
- W porządku. Ja znikam, muszę zanieść informację o waszym przybyciu do mojego oryginału - powiedział Sho, zwalniając tempa - Powinien wyjść wam na spotkanie.
      Nie dał im nawet odpowiedzieć i zniknął z charakterystycznym dla klona pyknięciem.

Offline

 

#104 2017-03-02 19:43:47

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Po pierwszych słowach wypowiedzianych przez mieszkańca wioski ukrytej na pustyniach Enko, chwyciłem odruchowo za rękojeść miecza. Mimo wszystko od razu ułożyłem ją do wcześniejszej pozycji i wzrok ponownie przeniosłem na czarny obszar, który rozciągał się przed nami. Zastanawiałem się czy to kolejna technika iluzji czy może ktoś sprytnie potrafi posługiwać się technikami Dotonu. Rozważałem również kilka możliwości w jaki sposób można by ominąć przeszkodę i tym samym skrócić czas podróży. Pierwszym pomysłem było utworzenie trzech kryształowych smoków, na których byśmy po prostu polecieli. Oszczędzilibyśmy tym samym sporo czasu a w razie zagrożenia kryształowe monstra okazały by się dość potężną tarczą, a nasze możliwości ofensywne nic a nic by nie zmalały. Drugim sposobem było utworzenie trzech kryształowych talerzy, na których również byśmy przelecieli. Jednak mimo, że kosztowało by mnie to mniej energii i chakry a prędkość była by znacznie większa to bylibyśmy całkowicie odsłonięci i podatni na ataki, a ja sam nie mógłbym ich wyprowadzać gdyż musiałbym się skupić na kontrolowaniu swojego Kekkei-Genkai.
    Jednak wiecznie nieobecny Yocharu rozwiał wszelkie wątpliwości, jakie do tej pory miałem. Jak gdyby nigdy nic wkroczył na czarną przestrzeń i o dziwo nie zapadł się ani nie zaczął spadać. Była to technika iluzji, która miała nas zatrzymać. Mimo wszystko wyglądał jakby zupełnie się tym nie przejmował. Śmiem wątpić czy był w ogóle świadomy tego, że coś tutaj się znajduje. Swoją droga, ja również mogłem zrobić coś podobnego, w przypadku gdyby przepaść okazała się prawdziwa to użyłbym swojego kryształu to uratowania sobie życia. - Wspaniale. Ktokolwiek próbuje nas zatrzymać wychodzi mu to na chwilę obecną bardzo słabo. - Skomentowałem po czym ruszyliśmy dalej.
    Po około dwóch godzinach pojawiły się pierwsze kontury wioski, do której zmierzaliśmy od samego początku. Ogromne mury dawały poczucie kompletnej izolacji od świata zewnętrznego a także zapewniały bezpieczeństwo. Zatem jakim cudem przeciwnik przedostaje się do środka? Otwierają im główną bramę czy jak? Wspomniałem wcześniej o izolacji, byłem ciekawy jakich spotkamy tam ludzi. Z tego co mówił Sho są oni wrogo nastawieni na wszelkiej maści ninja więc przewiduje, że będą na nas tajemniczo i pogardliwie spoglądali zza okien bądź otwarcie na ulicy. Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie byłem wstanie zauważyć jakiegoś charakterystycznego punktu, który mógłby okazać się bazą bądź jakaś kryjówką złodziei. Aż nie chce mi się wierzyć, że przemierzają taki szmat drogi tylko po to by okradać mieszkańców tej dziwniej osady. Jest wiele pytań bez jasnej odpowiedzi i to bardzo mi się nie podoba. W między czasie Sho zniknął aby powiadomić o naszym przybyciu, tak więc pozostałą drogę do wioski musieliśmy pokonać sami, w zupełnej ciszy. Jednak pustynia to niebezpieczny teren i cały czas starałem się zachować czujność na wypadek niespodziewanego ataku.

Offline

 

#105 2017-03-12 20:33:57

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #10


      Najwyraźniej sabotażysta postanowił sobie dalsze działania odpuścić, ponieważ reszta drogi przebyła już bez zbędnych utrudnień. W sumie zastanawiającym był fakt, że tak szybko dał im spokój skoro tak usilnie próbował zawadzić im w drodze. Może z jego obserwacji wynikło, że jest wśród nich ktoś w zupełności odporny na jego iluzje. Szkoda, że nie wiedział, że ten ktoś był po prostu niezwykle nieuważny i prawdopodobnie gdyby ich droga wyściełana była psimi kupami - wdepnąłby w każdą z nich. Szczęście wprost im dopisywało.
      Gdy tylko znaleźli się w zasięgu wzroku obserwatorium znajdującego się u szczytu bram mogli w nim ujrzeć Sho. Jednak gdy tylko on ich dostrzegł i potwierdził tożsamość zgodnie z informacjami przekazanymi przez klona, zbiegł z niego na dół, zaś bramy zaczęły się rozchylać.
        Widok za nimi znajdował się doprawdy nieprawdopodobny. Widok rozciągający się za Sho był... zielony. Bujna roślinność, zupełnie nietypowa dla tego klimatu rozciągała się między budynkami oraz na nich. Co prawda był to krajobraz nieco zdewastowany. Można było dostrzec ślady ataków. Zawalone fasady, pęknięcia na murach, ubytki w ścianach czy zniszczone właśnie rośliny zarastające okolicę. Same budynki były dość wysokie, jednak gdyby się znad nich wychylić można by było dostrzec rozciągające się liczne hektary pól, na których hodowane były wszelkie rodzaje zbóż, warzyw i owoców. Gdyby trafił tutaj ktoś obcy z pewnością miałby wrażenie, że wioska jest tylko fatamorganą. Jednak za jej autentyczność mogę ręczyć osobiście.
       Sho wyszedł im na spotkanie. Oryginał wyglądał na o wiele bardziej wymęczonego aniżeli klon. Sińce pod oczami świadczyły o tym, że jego warta trwa już bardzo długo, cerę miał nieco szarawą zaś spod kołnierza i rękawów wystawały liczne zadrapania i siniaki. Uśmiechnął się jednak na ich widok, zaś na jego twarzy wymalowało się coś na kształt ulgi.
- Cieszę się, że przybyliście - powiedział na powitanie po czym gestem ręki poprosił ich aby przekroczyli bramy - Mieszkańcy są uprzedzeni o waszym przybyciu ale nie liczcie na ciepłe powitanie. Za to z góry przepraszam.
       Zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo zaskoczeni muszą być widokiem. Nie byłoby to dziwne, gdyby wzięli wioskę za kolejne genjutsu. Niemniej nie chciał tłumaczyć im sytuacji na tak odsłoniętej przestrzeni. Nie chciał aby ktoś robił problem z ilością informacji jakich dostarczy młodym ninja. Ulice jednak zdawały się być nadzwyczaj puste. Gdzieniegdzie można było jednak dostrzec pary uczy wyglądających zza szpar w oknach bacznie im się przyglądających.
- Pozwólcie, że pójdziemy w bezpieczniejsze miejsce. Nadszedł w końcu czas na odrobinę szczerości z mojej strony. Za mną.
      Po tych słowach nieco przyspieszył kroku i zaczął zakręcać między uliczkami. Jedynym człowiekiem jakiego napotkali był zamiatający taras swej gospody jegomość. Sho obdarzył chłodnym spojrzeniem, zaś na widok pozostałych splunął sobie pod nogi, mamrocząc coś pod nosem. Z pewnością to był ten, który należał do odważniejszej części ludności.
      Parę minut szybkiego marszu i znaleźli się przed małą chatką na uboczu. Najprawdopodobniej jej właścicielem był Sho. Jedynym sąsiedztwem był rosnący dość gęsto bluszcz i kwiaty. Posypać to nieco brokatem, by nadać nieco cukierkowości i można pomylić z chatką Baby Jagi. Niemniej gospodarz otworzył przed nimi drzwi, po czym sam wślizgnął się do środka.
- Powiedzcie mi proszę... - zaczął, siadając na krześle i wskazując im sąsiednie - Domyślacie się już dlaczego wioska jest napadana? Dlaczego nie możemy liczyć na pomoc ze strony Daimyo?

Offline

 

#106 2017-03-12 21:28:12

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Dalsza droga minęła nam zaskakująco spokojnie, nie zaobserwowałem żadnych niepokojących ruchów a ten kto usiłował nam wcześniej przeszkodzić w dotarciu tutaj najwyraźniej sobie darował, lecz mam przeczucie, że jeszcze będzie okazja spotkać się z nim twarzą w twarz. Zastanawiała mnie i nie co martwiła nieobecność Yocharu. Niby jego ciału, a raczej jego klona było tutaj, ale On sam po prostu zamilkł i z pustym spojrzeniem szedł przed siebie nie zważając na nic. Z jednej strony nie było to złe, jak w przypadku wcześniejszej pułapki jego brak obecności bardzo nam pomógł. Gorzej jak faktycznie będzie potrzebna jego para rąk, wtedy może zrobić się dość nieciekawie szczególnie dla mnie.
    Gdy tylko dotarliśmy do podnóża wysokiego muru spostrzegłem na jego szczycie postać Sho, który natychmiast na nasz widok zszedł na dół. W przeciwieństwie do swojego klona, oryginał wyglądał zdecydowanie gorzej. Widać było oznaki nieprzespanych nocy a także walk. Nie wiem czy szarpał się z bandytami czy może ktoś ze straży podważył jego zdanie na temat ściągnięcia nas tutaj, nie interesowało mnie to zbytnio. Otworzył bramę po czym wprowadził nas do środka. Gdy tylko zobaczyłem widok jaki znajduje się po tej stronie muru lekko zaniemówiłem. Zaczynałem myśleć, że to kolejna technika GenJutsu, ale nie po to mam tylko jedno oko aby wpadać na nie co chwilę, prawda? Pełno zieleni. W ogóle nie było widać aby miejsce to znajdowało się na środku pustyni, bardziej w jakiejś puszczy bądź na kwiecistej łące. Domy wysokie aczkolwiek porośnięte różnoraką roślinnością, w oddali pola bogate w zboża. Widok przypominał krainę Hobbitów połączoną z klimatem post-apokaliptycznym. Doprawdy, pierwszy raz spotykam się z czymś takim.
    Mimo, że okolica była bardzo interesująca to nie było czasu aby ją podziwiać. Sho natychmiast prowadził nas przez wąskie uliczki mówiąc, że wszystko wyjaśni jak dotrzemy na miejsce. Tak. Wyjaśnienia się przydadzą. Ciekawe jakim cudem udaje im się utrzymać taki klimat na środku piaskowej ziemi. Czyżby jakaś technika ninja? Czy może na mury otaczające wioskę nałożona jest jakaś technika pieczętująca, która zmienia klimat wewnątrz? Nigdy o czymś takim nie słyszałem wiec rodzinna wioska Sho naprawdę mnie zainteresowała. Na ulicach było pusto, udało nam się spotkać jednego z mieszkańców, ale jak wspominał chłopak nie pałał do nas entuzjazmem. Machnąłem ręką po czym szedłem dalej. Dotarliśmy do małej, drewnianej chatki otoczoną dookoła zieloną roślinnością. Prawdopodobnie była to posiadłość Sho, aczkolwiek oka nie dam sobie wydłubać. Przekroczyliśmy próg po czym zajęliśmy miejsca na drewnianych krzesłach.     
    - Cóż, mogę się jedynie domyślać, ale to zapewne z powodu tej odmienności jesteście ciągle napadani. Na środku pustyni znajduje się wioska w której pełno roślinności a co za tym idzie żywności. Chociaż nie wiem jakim cudem udaje im się przekroczyć mur to uważam, że jest to jedyny powód ich agresji. A co do pomocy ze strony Lorda. Tego nie rozumiem. Ja na jego miejscu wiedząc, że taki skarb znajduje się na takim pustkowiu zrobiłbym prawie wszystko aby chronić to miejsce. No cóż, nie jestem żadnym Lordem, przywódcą grupy ani nawet głową rodziny więc nie rozumiem waszej, albo Twojej niechęci do Daimyo. - Odpowiedziałem.

Offline

 

#107 2017-03-15 20:30:32

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #11


      Przed nimi stał drewniany stół, zaś w całej chatce panował nieco półmrok. Także temperatura była o wiele niższa aniżeli na zewnątrz. Ze względu na wysokie temperatury w ścianach otwory na okna ograniczono do minimum. Sho sięgnął do dzbanka stojącego na stoliku i nalał sobie z niego wody do szklanki, jednocześnie wskazując Suohowi pustą szklankę, z której sam mógł skorzystać, jeśli miał ochotę. Pociągnął łyk i westchnął cicho.
- Otóż to, w mniemaniu Daimyo to skarb. Skarb, którym niestety mieszkańcy niespecjalnie chcą się dzielić. Wiele lat temu opracowali metodę, która pozwalała im uprawiać rośliny na tak marnym gruncie. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, w jaki sposób to działa. Czy to sprawa chemiczna, czy magiczna. Nie interesuje mnie to. Jednak możesz sobie wyobrazić jakie zainteresowanie wzbudza we władcy Kraju Wiatru. Wyobraź sobie co by było, gdyby mógł ją wykorzystać wszędzie... Gdy tylko się o tym dowiedział postanowił nie negocjować lecz odebrać to siłą. Niestety mur jest nie do sforsowania przez zwykłego człowieka. Został lata temu zapieczętowany przez jednego z członków klanu Uzumaki, które swoje życie spędził na podróżowaniu. Któregoś razu przemierzając Enko zobaczył z czym zmagają się mieszkańcy i postanowił im pomóc. Niestety muszę przyznać, że techniki pieczętowania nie są moim konikiem, znam tylko podstawy. Umiem tylko stwierdzić, że te których użył Uzumaki są dość potężne. Wtedy Lord postanowił przejść do negocjacji - ich skutku możesz się domyślać. Dlatego od tamtego czasu potajemnie wynajmował ninja, których moralność skłaniała się ku zeru, żeby spróbowali wyciągnąć informacje, ewentualnie po prostu nękali mieszkańców. Stąd niechęć do ninja. Takie akcje skutecznie uniemożliwiły handel. Grupa, z którą ostatnio mamy do czynienia to jednak coś większego. W jakiś sposób potrafią przebić się do środka siejąc zamęt. W jakiś sposób udaje mi się ich odpierać jednak wychodzę z tego z coraz większymi obrażeniami.
      Zaczął podwijać rękaw ukazując siniaki, które pokrywały całą powierzchnię jego skóry. Skrzywił się i spojrzał na Suoha.
- Jeden z nich posługuje się piaskiem. Złapał mnie w wielką piaskową kulę, która miała mnie zmiażdżyć. Udało mi się z niej wyrwać za pomocą technik wiatru, jednak skutki można zobaczyć gołym okiem. To potężny przeciwnik. Towarzyszy mu użytkownik technik Raiton. Niosą jednak coraz większe zniszczenia, a ja opadam z sił. Przepraszam, że nie wyjaśniłem sytuacji wcześniej, ale bałem się, że w czasie podróży opuścicie mnie i w jakiś sposób wykorzystacie to. Nie mogłem pozwolić na kolejne problemy. Najpierw muszę rozwiązać te dręczące nas obecnie.

Offline

 

#108 2017-03-16 09:39:09

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Wsłuchiwałem się w każde słowo wypowiedziane przez Sho. Prawda powoli wychodziła na jaw. Więc zaczynając od początku. Przechodząc przez bramę nie poczułem żadnej energii pochodzącej z pieczęci, którą nałożył Namikaze w historii chłopaka. Również słyszałem, że techniki tego klanu należą do bardzo wysokich to jeszcze nigdy w życiu nie spotkałem żądnego jego przedstawiciela. Mimo wszystko bardzo się zdziwiłem gdy głównym powodem niechęci do współpracy z Lordem Wiatru był konflikt na tle gospodarczym. Polityka tego kraju na prawdę mnie zadziwia, ale nie w moim interesie leży kwestionowanie decyzji władcy czy upominanie go co powinien robić a co nie. Jak wspomniałem wcześniej, sam nie byłem nawet głową rodziny a co dopiero klanu czy kraju więc moje zdanie było w tej chwili tak samo ważne jak zwykłego, szarego dziada z ulicy. Mimo wszystko zaskakujący był fakt, że napastnicy, którzy od jakiegoś czasu napadają na wioskę potrafią bez problemu przedostać się przez wysoki mur. Możliwe, że oni również dysponowali jakimiś technikami pieczętującymi i po prostu neutralizowali działanie tej, która otacza tą wioskę.
    Właśnie. Poruszając temat napastników. Sho na początku o tym nie wspomniał, ale gdy tylko z jego ust padły słowa, że jeden z nich posługuje się elementem piasku na mojej twarzy namalował się paskudny grymas. W sumie było to do przewidzenia wiec moja reakcja powinna być nie co inna, aczkolwiek nie byłem zadowolony z tego powodu. Nie wiem czy lepiej byłoby gdybym nie znał ich umiejętności. Przynajmniej zaskoczenie jakim go teraz obdarzyłem pojawiłoby się o wiele później, w momencie gdy nie ma czasu na ucieczkę lub powszechnie znany taktyczny odwrót. Drugi posługiwał się natomiast naturą chakry Raiton. Nigdy nie walczyłem z kimś takim, ale o wiele bardziej wolałem już stanąć z nim niż z przedstawicielem klanu Sabaku. Westchnąłem. Trzeba podjąć męską decyzję.
    - Nie podoba mi się to. Mówiąc szczerze trochę mnie oszukałeś, a ja nie lubię gdy ktoś nie jest ze mną szczery. Nawet jeśli jesteśmy ninja to jakiś pakiet zaufania przydałby się. Czyli nie wiesz jak dokładnie udaje im się przedostać przez mur? Cóż, moja teoria jest taka, że albo za pomocą piasku unoszą się w powietrzu i po prostu wchodzą do wioski od góry, albo poruszają się pod ziemią atakują z dołu. Nie wiem jak dokładnie działa ta bariera, ale na chwilą obecną jest to jedne z bardziej racjonalnych wyjaśnień. - Przerwałem. Zacząłem rozmyślać nad tym co powinienem zrobić. Na mojej liście rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią nie znajduje się walka z przedstawicielem Sabaku. Ale z drugiej strony, łupy, które mogę zgarnąć przekonują mnie o wiele bardziej niż niechęć do piaskowych wojowników. Wziąłem głęboki wdech i przemówiłem ponownie. - Dobra. Poczekajmy na nich. Chyba lepiej będzie prowadzić walkę tutaj, na terenie, który Ty dobrze znasz niż u nich, gdzie piasek to nasz największy wróg, prawda? Chyba, że dokładnie znasz miejsce ich obozu a także teren wokół niego coby pozwoliło na skuteczny atak z zaskoczenia? - Zapytałem.

Ostatnio edytowany przez Suoh (2017-03-16 09:40:17)

Offline

 

#109 2017-03-16 19:47:32

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #12


     Sho słuchając Suoha kiwał głową raz po raz i na przemian patrzył na jego twarz i na swoją szklankę z wodą. Gdy skończył pociągnął z niej łyka i oparł kostkę prawej nogi na kolanie lewej. Palce zaciskał na krawędzi stolika. Zza okien powoli już zaczynały dochodzić stłumione odgłosy normalnie toczonego życia. Najwyraźniej mieszkańcy powoli wracali do swoich codziennych zajęć po tak niespodziewanej wizycie obcych.
- Prawdę mówiąc nie do końca byłem nieszczery. Wspominałeś tylko o tym, że nie zapuścisz się na tereny Sakkaku. Ale mniejsza o to. Zdecydowanie użytkownik elementu piasku jest naszym najgorszym przeciwnikiem, niemniej tego od błyskawic nie można lekceważyć. Miałem problem z jakimkolwiek zranieniem go. Tak jakby miał na sobie jakąś tarczę, która osłaniałaby go przed atakiem fizycznym. Nie ukrywam, że iluzje Yocharu byłyby tutaj pożądane, aczkolwiek... - wychylił się nieco i zamachał ręką przed twarzą wspomnianego osobnika - Ciałem to on jest obecny, ale duchem już niespecjalnie. To klon więc raczej nie będę się z nim fatygował do szpitala. Cóż... Jesteśmy skazani na siebie. Warto byłoby opracować jakąś strategię. Przychodzą zazwyczaj w nocy. Pewnie ma to jakieś podłoże psychologiczne. Spędzają mieszkańcom sen z powiek. To też jakaś forma nękania. Niemniej i tak lepiej byłoby mierzyć się z nimi tutaj choć w miarę możliwości trzeba byłoby ich odciągnąć żeby nie dokonać za dużych zniszczeń w samej wiosce. Nie znam dokładnego położenia ich kryjówki więc szukanie ich całkowicie odpada. Sam osobiście nie mogłem się wybrać na zwiad, gdyż byłaby to idealna okazja do ataku. Wysyłałem jedynie klony, jednak z marnym skutkiem. Nie wiem czy nie jest to robota tego, który utrudniał wam dotarcie tutaj.  W samej wiosce użytkownik genjutsu nigdy się nie pojawił więc nie znam jego możliwości, bunshiny za szybko znikały. W każdym razie - ja potrafię walczyć w dystansie, walka wręcz nie jest moją dobrą stroną. Piasek też w walce wręcz zdaje się nie sprawdzać. Raiton jednak radzi sobie na odległość ale w walce wręcz jest o wiele groźniejszy. Ciężko mi powiedzieć w jakim stylu ty najlepiej się czujesz. Widziałem ledwie ułamek twoich umiejętności. Na turnieju nie miałeś sposobności wykazania się. Jeśli jednak dobrze czujesz się w walce wręcz to mógłbyś się zająć piaskiem. Ja na odległość myślę, że dałbym radę z błyskawicą. Gorzej będzie, jeśli pojawi się ten od iluzji. Moja odporność na nie jest raczej nikła. Nie w tym się specjalizowałem.

Offline

 

#110 2017-03-16 22:23:49

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Spoglądałem co chwilę na coraz to bardziej nieobecnego Yocharu, który wyglądał jakby miał zaraz zniknąć. Mówiąc szczerze wolałem aby powrócił jak najszybciej. Przedstawicieli klanu Sabaku nie należy lekceważyć. Kiedy byłem młodszy na własne oczy widziałem jakie obrażenia potrafi zadać ich piasek i nie mam zamiaru tego samego doświadczyć na własnej skórze. Siniaki Sho również nie wyglądają na przyjemne więc jest to kolejny argument dlaczego nie widzi mi się walka w pojedynkę z użytkownikiem piasku. Dodatkowo z tego co powiedział chłopak, użytkownik Raiton również wygląda na twardego, dodając do tego ninje specjalizującego się w iluzji wychodzi na to, że mamy spore kłopoty. Nawet jeśli nie działają na mnie techniki iluzji a przynajmniej większość ich, to w przypadku Sho jest zupełnie inaczej. Dlatego nawet jeśli staniemy we dwójkę do walki to w pewnym momencie może skończyć się tak, że zostanę sam na trzech. Jeżeli ich siła jest taka sama jak pewnego mężczyzny, z którym miałem okazję pojedynkować się wcześniej, to nie widzę dla siebie żadnego jutra.
    Choć z drugiej strony istnieje jeszcze inne rozwiązanie tego problemu. O wiele bardziej ryzykowne, ale według mnie bardziej efektywne. Sam nie jestem do końca pewny tego rozwiązania i mówiąc szczerze ryzykuje bardzo dużo. Nie często stoję przed takim trudnym wyborem, postanowiłem pomóc Sho, ale w moich planach nie było stawianie wszystkiego na jedną kartę. - Owszem, możemy poczekać na nich, ale gdy tylko nasze bronie i techniki staną naprzeciwko siebie to wątpie czy będzie łatwo odciągnąć ich stąd gdzieś dalej. Zwłaszcza, że jak wspomniałem wcześniej piasek nie jest naszym sprzymierzeńcem więc walka na pustynnej glebie może być ogromnym strzałem w stopę. Rozumiem, że nie chcesz dokonać tutaj żadnych zniszczeń bądź ograniczyć je do minimum, ale w tym przypadku nie wiem czy będzie to możliwe. Skoro chcesz pozbyć się problemu raz na zawszę to trzeba trochę poświęcić a nagroda przyjdzie później.
    Zamilkłem na chwilę po czym spojrzałem w okno. Zauważyłem, że ludzie zaczęli żyć swoim własnym życiem i prawdopodobnie przyzwyczaili się do obecności obcych osób, czyli nas. Ponownie spojrzałem na Sho po czym kontynuowałem. - Jest jeszcze jeden sposób. Trochę szalony a przy tym niebezpieczny, ale mógłbym udawać kogoś kto zamierza napaść na wioskę. Tym samym mógłbym wtopić się w ich szeregi i zaatakować z zaskoczenia, ale jeśli posiadają kogoś z umiejętnościami sensorycznymi na bardzo wysokim poziomie to plan ten jest spalony na panewce już na samym początku. Osobiście nie przeszkadza mi prowadzenie walki w zamkniętym terenie jakim jest ta wioska, ale czy mieszkańcy i Ty będziecie zdolni do posunięcia się tak daleko? - Powstałem, wyprostowałem nogi i ręce po czym skierowałem swoje ciało w kierunku drzwi. - Cóż, chyba najwyższa pora przekonać się z jakiej gliny jesteście ulepieni. Prawda? - Zapytałem a na mojej twarzy zagościł niewielki uśmieszek. W tej chwili były dwa rozwiązania, albo Sho zgodzi się ze mną i poczekamy do wieczora po czym rozpętamy tutaj piekło albo możemy zapytać opinie publiczną co o tym sądzą. Raczej jestem dobry w przemowach a uświadomienie ich co mogą zyskać nie powinno być wcale takie trudne. Prawda?

Offline

 

#111 2017-03-17 21:45:50

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pustynna część prowincji


         - Nie
       Przerwałem nagle ciszę, która dotyczyła mojej nieobecności. Zapewne wzbudziło to zdziwienie wśród moich towarzyszy ale moje skupienie miało pewne podłoże, o którym mówił gość z wachlarzem ale do tego zaraz dojdę.
       - Oni wiedzą kim jesteś. Cała droga przez pustynie była jedną wielką pułapką genjutsu.
       Mój wzrok w końcu był obecny a ja zerkałem to na Sho to na Suoha. Dopiero dotarło do mnie,że klon tego pierwszego zamienił się miejscami z oryginałem, choć wszystkie słowa przez niego wypowiedziane dotarły do mych uszu i zapisały się w głowie. Nurtowała mnie ta bariera. To ona sprawiła, że przez tak długi czas wyłączyłem się z rozmowy. Czułem obecność czegoś dziwnego ale nie mogłem tego namierzyć. Dopiero gdy Sho wytłumaczył co otacza wioskę, zrozumiałem dlaczego wyczuwam chakre i to w dość specyficzny sposób. Następnie zastanawiałem się jakim cudem Ci goście napadają na wioskę, skoro ta ma protekcję, więc próbowałem wyszukać jakiś ubytek, dziurę, złamaną pieczęć ale nie byłem mistrzem fuuinjustu i nie mogłem tego rozpoznać.
       Sama historia na temat magicznego czegoś co sprawa, że można sadzić rośliny na beznadziejnym terenie nie ruszyła mnie kompletnie. Nie jestem rolnikiem, nie interesowałem się cudami technologi bądź innego rodzaju rozwoju może nawet magicznego. Ciekawiło mnie samo to miejsce, natura chakry bariery i przeciwnicy, zwłaszcza ten Sabaku. Raz miałem kontakt z gościem reprezentującym klan ale nie miałem okazji wyciągnąć wiele informacji. Wiedziałem jednak, że muszę uważać przy nich na ziemię pod nogami.
       - Skoro jest bariera to musi być jakaś luka. Jakoś muszą się tu dostawać. Po drugie nie ma sensu ich szukać. Wiedzą, że tu jesteśmy i przyjdą tu. Przypuszczam, że będą przygotowani na walkę ale raczej nas nie doceniają. Samo przejście przez genjutsu to nie wyczyn. Tamte miały nas tylko zwolnić.

Offline

 

#112 2017-03-22 17:01:46

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #13



     Nagły wyskok Yocharu chyba wszystkich wbił nieco w siedzenia. Miało się wrażenie, że jako postać już właściwie zaczynała zanikać i zlewać się z otoczeniem, a ten nagle wyskoczył w porę jak gumka z majtek. Sho przez chwilę siedział jak wryty z jedną brwią uniesioną ku górze jednak zaraz zaśmiał się i pokiwał głową. Zmartwychwstały towarzysz bowiem powiedział wszystko, co ten miał na myśli.
- Yocharu ma rację. Twój plan byłby wręcz genialny, gdyby nie to, że prawdopodobnie wrogowie już doskonale wiedzą z kim mają do czynienia. Gdybyśmy wpadli na to w Kraju Księżyca to realizacja tego planu byłaby o wiele bardziej realna. Z kolei to by nam pozwoliło na lepsze rozpracowanie przeciwnika. Na poznanie jego możliwości, opracowanie lepszej strategii. Niestety musimy sobie poradzić z wiedzą jaką mamy obecnie....
     Wychylił się nieco i wyciągnął kawałek pergaminu oraz węgla. Zaczął coś niezdarnie rysować, wystawiając na zewnątrz koniuszek języka. Gdy ukończył swoje dzieło, odwrócił je przodem do towarzyszy, a wyglądało ono mniej więcej tak:

https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t34.0-12/17440095_10203152174640746_1712578701_n.jpg?oh=d7b584991ad258243e82073873702961&oe=58D488C8


- Narysowałem wam mniej więcej plan wioski - wskazał ze śmiertelnie poważną miną dół okręgu, przy dziedzińcu - Tu jest główna brama, a zarazem jedyne wejście do środka. Oni zawsze przychodzą z jednej strony, więc teoria Yocharu na temat osłabnięcia w jednym miejscu techniki pieczętującej nie należy do głupich. Ale nie wiemy tego na pewno, nie możemy wykluczyć opcji, że przyjdą z innego miejsca. Zawsze jak nadchodzą wieża strażnicza bije na dzwony. Są ich 4, każda na innym krańcu wioski. Jeśli ktoś ma dobry słuch może stwierdzić, z której to dochodzi strony. W każdym razie wtedy mieszkańcy przechodzą do schronu, który ja potem pieczętuję i zostaje sam. Zazwyczaj wtedy jeden idzie niszczyć pola, drugi domy. Rozdzielają się. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby nacierali na schron, choć gdy ktoś nie zdążył się do niego schować - zostawał porywany. Zapewne torturowany w celu wydobycia informacji. Jednak mimo tego, że wszyscy pracują na polach, sekrety uprawy znają nieliczni ze starszyzny. Ja zazwyczaj idę powstrzymywać tego niszczącego pola. Domy się odbuduje, jedzenia jednak znikąd się nie weźmie. Nie wiem czy chcą nas przycisnąć głodem... Udaje się jednak uratować na tyle, by dało się przeżyć. Zapasy gromadzimy w schronie, o czym chyba nie wiedzą, bo zdaje się, że ten udający się w zabudowy szuka czegoś w rodzaju spiżarni, którą mógłby podpalić... Ich zachowanie jest troszkę nielogiczne, nie wiem jakie ma podłoże. Mi wydaje się być dość jasnym, że pożywienie będzie w schronie. Co prawda jest zapieczętowany, ale skoro forsują mury to z moją prostą techniką, nie dadzą rady? - westchnął cicho i spojrzał to na jednego to na drugiego - Macie jakieś pomysły na strategię, którą moglibyśmy obrać? Bo szczerze mówiąc ja poza rzuceniem się do walki nic konkretniejszego nie widzę... No i musimy wziąć pod uwagę, że zjawi się kolega od iluzji.
      Odrzucił węgielek na stół i zaczął wycierać ubrudzone czernią palce, marszcząc brwi. Miał nadzieje, że któremuś wpadnie do głowy jakiś genialny pomysł, który oszczędziłby zachodu i ryzyka w trakcie bezpośredniego starcia.

Offline

 

#113 2017-03-22 18:01:40

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Och, pieprzony Yocharu. Ucieka gdzieś myślami przez cała podróż a następnie jak tylko omawiamy taktykę na obronę wioski i przepędzenie napastników to wyskakuje jak Filip z konopi. Wkurza mnie. Zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumy świata, ważniak się znalazł. Gdyby to nie był zwykły klon to powiedziałbym mu aby się zabił. Tak więc moja propozycja została brutalnie sforsowana przez "Pana Nic niemówiącego i budzącego się wtedy kiedy zechcę". Ahh! No i się zdenerwowałem. Jednak nie mogłem dać poznać tego po sobie dlatego spojrzałem jedynie w oczy Yocharu wbijając w nie mój gniew i jednocześnie żal by następnie oprzeć dłonie na biodrach i westchnąć głośno opuszczając głowę nisko. Przegrałem. Trudno mi to przyznać, ale przegrałem. Nie pomyślałem, że mogli już dawno mnie rozpracować choć teza ta niekoniecznie musi być prawdziwa. Skąd pewność, że posiadają w swoich szeregach kogoś ze zdolnościami sensorycznymi? Jeżeli nie to wystarczy zwykły klon, który zamieni się w jednego z mieszkańców wioski i w ten sposób można łatwo i z zaskoczenia załatwić cała sprawę. Jednak wolę przemilczeć to. Zapewne ważniak Yocharu wpadnie na genialną kontrę i tym samym raz jeszcze odniesie zwycięstwo.
    Nagle Sho odwrócił się do nas plecami i zaczął coś bazgrać na kartce papieru. Nie mówił, że jest malarzem więc nie spodziewam się tutaj jakiegoś dzieła sztuki. Może spisuje swój testament albo umowę, w której potwierdza, że jeżeli przepędzimy bandziorów to odda mi cały swój majątek? To by było dobre, ba! Nawet bardzo dobre. Gdy już miałem do niego podejść by powiedzieć, że interesuje mnie tylko złoto ten nagle się odwrócił a na kartce był jakiś okrąg a w środku trójkąciki, kwadraciki i jakieś kreski. Dopiero później zerknąłem na legendę, która wyjaśniła co to dokładnie jest. Sam Sho po chwili również wyjaśnił. Były to pomocne informacje aczkolwiek losowość, o której wspomniał nie była niczym przyjemnym. Jednak dobra wiadomość jest taka, że się rozdzielają. Łatwiej we dwójkę a nawet trójkę wyeliminować jednego napastnika niż doprowadzić do grupowej potyczki.
    - Bardzo ładny rysunek. Tak, naprawdę bardzo ładny rysunek. - Splotłem ręce na wysokości klatki piersiowej i z zamkniętymi oczami zacząłem kiwać delikatnie głową do góry i do dołu. Oczywiście chyba nie muszę tłumaczyć co przez to miałem na myśli? Nadszedł czas aby wymyślić plan działania. Nie mieliśmy wiele opcji, ale jeżeli wcześniejsze założenia są prawdziwe to możemy wykorzystać to przeciwko nim. - Wiem co zrobimy. Nic a nic. Wyjdziemy sobie przed Twoją chatkę i poczekamy aż nadejdą. Jeżeli wspólnie atakują jedno i to samo miejsce to będziemy je bacznie obserwować aby odkryć w jaki sposób udaje im się przedostać przez zapieczętowany mur. Potem gdy już będziemy wiedzieć przejdziemy do działania. Skoro się rozdzielają to będziemy ich wyłapywać po kolei. - Oznajmiłem.

Offline

 

#114 2017-03-23 09:51:14

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pustynna część prowincji


        Po mojej wypowiedzi, pierwsze co ujrzałem to gniewny wzrok Suoha, który wspiął się na wyżyny swojego jestestwa opracowując plan życia. To co podrzucił mogłoby się udać gdyby Sho podał nam prawdziwy powód od samego początku wraz z szczegółami na temat tychże gości. Niestety zbyt dobrze znałem specyfikę technik rzuconych na pustyni i wiedziałem, że nie trzeba być sensorem by wyczuć kto i kiedy wpadł w pułapkę genjutsu. Gdybym szedł wtedy sam, umiałbym obejść to bez zwracania na siebie uwagi ale w towarzystwie dwóch nieświadomych osób to odpadało. To wcale jednak nie było tak problematyczne. Wrogowie wiedzieli o nas ale nie znali naszych umiejętności. Mimo wszystko mądre osoby będą ostrożniejsze w takiej chwili i będą kombinować jak podejść grupkę przeciwników. Nie mogli jednak wiedzieć o moich zdolnościach sensorycznych.
       Sho wspomniał o wieżach, które alarmują o pojawieniu się wroga i o tym, że ktoś z dobrych słuchem rozpozna skąd nadchodzi dźwięk. Ten problem mieliśmy w takim razie z głowy. Tym razem jednak propozycją Kiyoshiego była banalna ale i świetna w swej prostocie. Zastawianie pułapek nic nie da w tej chwili, jeżeli mogą nadejść z innej strony niż zazwyczaj. Nawet jeżeli będę wiedział z wyprzedzeniem to za mało czasu na opracowanie świetnej taktyki. Mam jednak parę asów w zanadrzu. Zerkałem na rysunek przedstawiony przez Sho, przyglądają mu się dokładnie. Ciężko było pojąć odległości między danymi strefami ale to powinno mi wystarczyć.
       - Tym razem jednooki ma rację w tej kwestii by czekać. Będę wiedział kiedy i gdzie przekroczą bramę. Obawiam się jednak, że tym razem nie rozdzielą się a przyjdą razem. Wiedzą, że dwóch gości przyszło z Tobą Sho, więc jeżeli nie są aroganccy i głupi to nie wyślą na nas jednej osoby. Być może będą planowali nas rozdzielić i wtedy będzie starcie jeden na jednego albo w innym przypadku dwóch na jednego. Nie wiem jak silni są i czy damy radę w pojedynkę toczyć z nimi walkę. Póki co musimy czekać na ich nadejście.

Offline

 

#115 2017-03-25 12:10:09

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #14


     Sho zasępił się nieco, jakby liczył, że dwójka jego towarzyszy podrzuci mu pomysł tak błyskotliwy, że nie będą musieli nawet się natrudzić w walce. Jednak wszyscy wiemy, że nie ma cudownych środków do celu. Aczkolwiek jakiś sensowny plan z pewnością podniósłby chłopaka na duchu i pozwolił żyć pozytywną myślą aż do zmroku.
     Acz właśnie, zmrok. Powoli nadchodził - a wraz z nim strach, niepokój i trwoga. Jak się jednak okazało - niepotrzebna. Tej nocy zbóje nie nadeszli. Nie nadeszli też następnej, kolejnej i tak jeszcze przez tydzień.
     Gospodarz w tym czasie dbał o to, aby ninjom nie było niewygodnie, ani czas się nie dłużył. Wprowadzał ich w codzienne życie w wiosce, oprowadzał po jej najciekawszych miejscach. W samym sercu strefy mieszkalnej znajdowała się ciekawa budowla, przypominająca nieco wiszące ogrody Babilonu tylko w nieco mniejszej wersji. Kilka pięter porośniętych bujnie przeróżnymi kwiatami, krzewami i drzewami otoczone było małym placykiem, na którym prawdopodobnie odbywały się różne, ważne dla mieszkańców wydarzenia.http://podroz.folksy.info/images/visyachie_sady_semiramidy_1.jpg Jak się okazało było to ulubione miejsce Sho. Okazało się także, że jego umiejętności nie tylko służą obronie wioski, ale także jej nawodnieniu. Bowiem gdy na moment przeprosił towarzyszy i zniknął w środku budowli nie minęło kilka chwil, a u szczytu pojawiła się jakby fontanna, która zaczęła lecieć strumieniami w dół pięter, podlewając rosnącą na nich roślinność. Wyszedł stamtąd z szerokim uśmiechem po czym powtórzył trik parę razy na polach, na które również zabrał dwójkę ninja ze sobą. Okazało się, że młodzieniec doskonale posługuje się naturą chakry Suiton, zaś jego umiejętność jej materializacji była nieoceniona.
- Wcześniej korzystali z alternatywnych źródeł wody. Studzienki jednak bardzo szybko wysychały. Ledwo starczało do picia, a co dopiero do utrzymania zieleni. Wiele upraw szło na marne. Budynek, który widzieliście został postawiony w podzięce dla mnie za rozwiązanie tego problemu. Ja jednak lubię o nim myśleć jak o miejscu wokół którego gromadzą się ludzie po ciężkim dniu, by porozmawiać, pobawić się, puścić dzieci luzem, żeby mogły się wspinać po bluszczu... Taka oaza spokoju w sercu wioski.
       Sami mieszkańcy zaczęli do nich podchodzić nieco przyjaźniej. Choć to może zbyt wielkie słowo. Nie unikali ich, raczej ignorowali ich obecność. Niemniej zdarzali się odważniejsi, zazwyczaj w przedziale wiekowym 8-20, różnej płci, którzy obdarzali ich uśmiechem, skinieniem głowy, a czasem i nawet krótka pogawędką.
       W końcu dnia siódmego Sho zaprosił Yocharu i Suoha na wieczór wokół wiszących ogrodów. Tutejsi gromadzili się tam by wspólnie wypić i biesiadować. Jak się okazało - zażyczyli sobie również obecności nowych przybyszy o czym chłopak z radością i pośpiechem postanowił im przekazać. Bowiem taki gest gościnności oznaczał w tych stronach niemało. Dlatego nawet nie chciał słyszeć odmowy.
       Tym sposobem, gdy słońce nieco zaszło za budynkami, a na dworze panował półmrok przesycony mocną pomarańczą ostatnich promieni walczących z cieniem wybrali się w wyznaczone miejsce. Na środku już rozpalono wielkie ognisko, zaś większość mieszkańców już wlewała sobie w gardła przeróżne trunki podczas gdy dzieciaki wesoło biegały wokół ognia ze świeżo upieczonymi ziemniakami w dłoniach.
      Sho wręczył każdemu kielich wina robionego przez tutejszego, ponoć najznakomitszego wytwórce i sam poszedł w stronę raczej młodszego towarzystwa. Gdy tylko usiadł dzieci otoczyły go niemal wianuszkiem, a on z uśmiechem na twarzy pokazywał im różne sztuczki, na przykład przelewając sobie w dłoniach biorącą się znikąd wodę.
      Sielanka nie trwała tym razem długo. Zupełnie jakby wróg wyczuł moment po dwóch godzinach od momentu gdy słońce zupełnie zniknęło za horyzontem rozległy się głośne dzwony dobiegające nie z zachodniej, lecz tym razem ze wschodniej strony. Od strony schronu. Twarz młodego ninjy natychmiast pobladła i przybrała zacięty wyraz.
- Wszyscy natychmiast udają się do schronu! - zarządził mocnym, donośnym głosem, zapanowując nad paniką, która wybuchła - Musimy ich tam doprowadzić i osłonić. Jak najszybciej. Dopiero gdy tam się znajda będziemy mogli podjąć walkę - tu już zwrócił się cicho do Suoha i Yocharu.

Offline

 

#116 2017-03-25 14:09:07

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    Również uważałem, że plan, który w dosłownie kilka sekund obmyśliłem był jednym z lepszych. Prawda była taka, że w warunkach jakie przyszło nam się zmierzyć wszelkie sztuczki typu ukrycie czy klony nie dawałaby żadnego efektu. Mając za swojego przeciwnika kogoś kto posiada wybitne umiejętności tropiące można jedynie czekać aż ten ktoś przybędzie. Cóż za niesprawiedliwość, prawda? Człowiek czuje się wtedy jak kaczka, która zaraz ma zostać odstrzelona przez myśliwego. Jednak różnica była taka, że to my byliśmy myśliwym a nasz przeciwnik zwykłą zwierzyną, tylko jeszcze o tym nie wiedział.
    Pozostało nam jedynie poczekać aż zapadnie zmrok, który w wyniku obserwacji nieba wyglądało na to, że ma właśnie nadejść. Perfekcyjny czas. Wyszedłem na zewnątrz i spojrzałem wysoko a dokładniej mówiąc na czubek muru rozłożonego na jednej z czterech stron. W ten sposób skupiałem się. Jednak czas leciał a przeciwnika jak nie było tak nie ma. Minęło kilkanaście godzin po czym najzwyczajniej w świecie sobie odpuściłem. - Można było się tego spodziewać... - Powiedziałem po czym zacząłem się rozglądać dookoła. Szukałem czegoś co by mogło mnie zainteresować. Ogólnie mówiąc sama wioska mnie zainteresowała, ale to było bardziej takie chwilowe niż na dłuższą metę.
    Sho zapewnił nam schronienie a także dbał byśmy czuli sie jak w domu. Chyba można powiedzieć, że pełnił rolę naszego niewolnika, który dba o swoich panów by Ci nie odwrócili się do niego plecami. Nie miałem nic przeciwko temu. W ten sposób minął kolejny dzień i kolejny i raz jeszcze kolejny. W sumie zagościliśmy w wiosce około tygodnia a mieszkańcy zdążyli się do nas przyzwyczaić. Większość i tak nie odzywała się do nas nawet słówkiem, ale byli też tacy, którym nie przeszkadzała nasza obecność a także chcieli zamienić kilka słów. Mieliśmy okazję zwiedzić kilka miejsc w wiosce a także poznać to jedno z najważniejszych. Sporej wielkości budowla, która dla Sho znaczyła coś więcej niż mogłoby się wydawać. Miejsce w którym gromadzą się mieszkańcy by choć na chwilę odpocząć a także wspólnie pomówić zapominając o całej reszcie. Gdy podeszliśmy bliżej Sho zniknął w jej wnętrzu by po chwili dać nam pokaz swoich umiejętności ninja. Za pomocą chakry Suitonu uaktywnił fontannę a także zadbał o plony na polach. Zabawne. Mieszkańcy tak bardzo nienawidzą ninja a ich życie jest uzależnione od jednego z nich. Pod koniec dnia zostaliśmy zaproszeni na wspólne biesiadowanie tuż pod wspomnianą wcześniej budowlą. Nie miałem nic przeciwko, to był nawet ciekawy sposób na integracje z mieszkańcami.
    Gdy zjawiliśmy się na miejscu większość już dawno zaczęła się bawić. Dzieci zajmowały się swoimi sprawami a raczej psotami a dorośli jak to mają w zwyczaju, bawili się w towarzystwie innych i przede wszystkim czegoś do picia. My również zostaliśmy poczęstowani jednym z tutejszych trunków, ponoć chwalony. Gdy tylko chciałem wziąć łyk by spróbować nagle usłyszałem dzwony dochodzące ze wschodniej strony, Twarz Sho również się zmieniła, próbował ogarnąć cały chaos jaki powstał kierując ludzi do schronu. Tylko o ile dobrze pamiętam mapę narysowaną przez chłopaka to czy właśnie od strony ataku nie znajdował się schron? Jeżeli tak to wszyscy idą w kierunku nieprzyjaciela.
- Lepszym pomysłem nie będzie skierować ich tutaj? Do wnętrza tego... czegoś? Inaczej kierujemy ich prosto na napastników.
    Powiedziałem, po czym odsunąłem się na dwa lub trzy metry i uformowałem pieczęć klona.
- Kage Bunshin no Jutsu -  Po chwili obok mnie pojawiła się moja idealna replika. Klon wyposażony był w niewielką ilość chakry by móc aktywować jedną z klanowych technik. Złożył dwie pieczęcie po czym wyciągając ręce przed siebie zaczął gromadzić ogromną ilość ciemno-czerownych kryształów. - Shoton: Hashō Kōryū - Wymówił a tuż po chwili kryształy zaczęły formować ciało ogromnego smoka (Szybkość tworzenia: 150), na którego skoczył by móc kontrolować walkę z powietrza. Chociaż mówiąc szczerze mój plan był nieco inny. Gdy tylko mój klon odleciał w kierunku napastników (Szybkość: 200) ja podszedłem bliżej Yocharu a także Sho po czym przemówiłem. - Nie zatrzyma to ich na długo. Raczej ma nam posłużyć jako te dodatkowe kilka minut by móc opanować zamieszanie jakie tu powstało. - Następnie spojrzałem w kierunku wschodniej ściany.

Użyte techniki:
> Kage Bunshin no Jutsu
> Hashō Kōryū


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#117 2017-03-27 21:27:44

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pustynna część prowincji


        Spokój - Takim słowem można było określić pierwszy dzień spędzony w wiosce i kolejny tydzień chodź o tym z początku nie mogliśmy wiedzieć. Spodziewałem się, że ludzie odpowiedzialni za nękanie osady nie pojawią się tego samego dnia, chcąc nieco rozluźnić nasze głowy od możliwego ataku ale całych siedmiu dób nie mogłem przewidzieć. W tym czasie Sho dbał o nas jak na gospodarza przystało. Mieliśmy zagwarantowany nocleg oraz jedzenie i picie, które w większości było wytwarzane w tutejszej wiosce. Trzeba przyznać, że smak znajomy z rodzinnego kraju ale biorąc pod uwagę warunki panujące tutaj to naprawdę niesamowite, że udało się im opracować specyfik na wzrost plonów. W krajach wschodu w wielu miejscach jest czarna ziemia, najbardziej żyzna i przyjazna do produkcji wszelkiego pożywienia. Tu jednak wszędzie był w gruncie rzeczy piasek a ziemia wysuszona. Wciąż zaskakiwała mnie ta formuła ale jej działanie w małym stopniu miał nam wytłumaczyć Sho.
       Spacer po wiosce był pełen w cenne informacje. Ludzie niechętnie do nas podchodzili, chodź nie reagowali żadnym buczeniem. Raczej ignorowali nas ale ich oczy czasem mówiły więcej niż słowa. W końcu jednak ujrzeliśmy miejsce skąd biorą w głównej mierze żywność. Była to piętrowa konstrukcja jakiej me oczy dotąd nie widziały. Cała budowla była gęsto porośnięta a Sho, jedyny ninja w wiosce za pomocą materializacji chakry wody po prostu podlewał plony. To piękne pokazywało, że chakre można wykorzystywać nie tylko do walki w przeciwieństwie do masy ludzi, którzy uważają inaczej. Nie mogłem jednak specjalnie mądrzyć się w tej kwestii. Moje techniki nigdy nie zrobiły nic pożytecznego w taki sposób. Pozbywałem się wrogów jeden po drugim ale nie korzystałem ze swych zdolności w celach tak dobroczynnych. Powodem mogła być moja natura chakry, która raczej niszczy i pożera.
        Po tygodniu spędzonym w wiosce zostaliśmy zaproszeni na biesiadę przez mieszkańców. To wielki przełom jeżeli chodzi o ich gościnność, gdyż nigdy wcześniej do takiej sytuacji nie doszło. Z początku chciałem odmówić z obawy przed wciąż możliwym atakiem ale tak szczerze to i tak by niczego nie zmieniło. Nie mogę być bardziej gotowy niż teraz. Stroniłem od alkoholu i rozmów, chodź gdy ktoś bezpośrednio przysiadł się do mnie nie odganiałem od siebie. Nie sądzę też by wiele osób chętnie wplątywało się ze mną w konwersacji z racji mojego charakteru ale i tacy się czasem zdarzyli.
      Wtem usłyszałem bicie dzwonów i odgłosy kroków. Zapewne byłem pierwszy, któremu udało się do dostrzec ale moje zdolności pozwalały na to. Rozejrzałem się nerwowo po okolicy na jeszcze nic nie świadomych ludzi. Czy mamy zdrajcę w wiosce? Wrogowie atakują akurat w dniu biesiady? Może dostrzegli dym a ich obóz znajdował się nie daleko. Gdyby tak było wyczułbym ich albo chociaż jakiś ślad po nich a tymczasem dopiero po przejściu bariery do mej mózgownicy dotarła informacja o nadejściu. Możliwe, że ta bariera w pewien sposób blokuje moje zdolności. Ludzie nagle się spostrzegli.
       Sho powiedział ogromną głupotę, którą szybko poprawił Suoh. Ludzie nie mogą kierować się prosto na wroga, muszą udać się w bezpieczniejsze miejsce a wśród roślinności mogą pozornie się schować.
       - Ma rację, wyślij ich do ogrodów.
        Rzuciłem spojrzenie na Kiyoshiego, który nie marnował czasu. Po raz pierwszy ujrzałem technikę klanową w jego wykonaniu. Konkretne jutsu jednakże moje oczy zapamiętały już z Yu no Kuni. Ayamaru poruszał się na czymś takim przez pewien czas. W każdym razie Suoh posłał klona na kryształowym smoku by nieco wstrzymać zbliżających się wrogów. Ja jednak miałem pewien plan, który sprawdzi czy wśród niech jest sensor a jeżeli jest to jak dobry bo jeżeli tak, trzeba pozbyć się go w pierwszej chwili. Jeżeli chodzi o gościa od Genjutsu to nie martwiłem się kompletnie. Póki co nie znalazł się taki, który byłby w stanie mnie chwycić w iluzję w obecnej formie.
        - Zajmij się tłumem i przekieruj wszystkich do ogrodów. Ja muszę sprawdzić z kim mamy do czynienia.
       Złożyłem jeden gest i nagle zniknąłem wszystkim z oczu. Stałem się teraz niewidzialny i chodź wszyscy mogli myśleć, że zwiałem, tak naprawdę wciąż stałem obok nich. Ruszyłem jednak wolnym krokiem w kierunku napastników, przygotowany na starcie i możliwe wykrycie mojej obecności.


1.Meisaigakure no Jutsu

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#118 2017-04-05 16:47:18

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pustynna część prowincji

Misja normalna dla Suoha #15


      Klon Suoha mógł dostrzec dwóch przeciwników. Jednak gdy tylko pojawił się na horyzoncie jeden z nich, stojący na talerzu z piasku natychmiast złożył pieczęć i posłał w jego stronę 3 piaskowe shurikeny (szybkość 140) (siła ninjutsu 230). Miały one za zadanie jeśli nie zabić, to strącić przeciwnika ze smoka, którego ujeżdżał na ziemie i tym samym spowodować podobne obrażenia. Drugi z nich, będący na drugim talerzy, kontrolowanym przez użytkownika piasku został przeniesiony na nim na ziemie, pod schron. Jeśli klon skupi się na nim, nim zniknie będzie mógł dostrzec jak ten składa 3 pieczęci i przykłada dłoń do podłoża (szybkość 140).
      W tym samym czasie Sho już miał protestować przed umieszczeniem ludności w ogrodach. Tam nie było bezpiecznie, a schron musiał zostać zabezpieczony przed ewentualną grabieżą oraz zniszczeniem. Tam znajdowały się wszystkie środki potrzebne do życia. Przede wszystkim zapasy żywności. W momencie gdy je utracą tak czy siak czekała ich śmierć, tylko taka powolna. Z głodu. Niemniej doszedł do wniosku, że faktycznie skierowanie tam mieszkańców jest zbyt ryzykowne. Głośnym krzykiem nakazał kierowanie się do ogrodów. Sam miał z kolei zamiar później przemknąć i zapieczętować wejście do samego schronu. Bez względu na wszystko nie mógł ryzykować, że rabusie się tam dostaną.
     Sytuacja z tłumem wydawała się być już w miarę opanowana, jednak aż tak znowu kolorowo nie mogło być. W momencie gdy Yocharu zniknął, a Sho miał zamiar się już wydzierać z wściekłości, że ten ucieka w najgorszej chwili - rozpętało się prawdziwe piekło. Wszyscy ludzie, każdy jeden z osobna zaczął krzyczeć wniebogłosy. Krzykiem przeraźliwym, przeszywającym do szpiku kości. Zupełnie jakby zobaczyli coś tak bolesnego, co rozdzierało im zarówno serca jak i dusze.
- Co jest do cholery... - wyszeptał Sho i spojrzał spanikowanym spojrzeniem na Suoha.
      Podbiegł do pierwszego z brzegu mężczyzny i zaczął nim potrząsać, chcąc go wyrwać ze spazmów. Nic takiego nie zadziałało. Wydawało się, jakby nic do niego nie docierało. Jakby nie widział tego co jest przed nim. Kulił się, krzyczał, łapał za włosy i je rwał. Podobnie zachowywali się wszyscy jego pobratymcy. Zapanował istny chaos a sam Sho nie miał pojęcia, jak sytuacje uspokoić. Biegał miedzy ludźmi, błagał o spokój, sam zaczynał krzyczeć i zapędzić ich jakoś do wejścia do budynku. Niestety bezskutecznie.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2017-04-05 16:51:01)

Offline

 

#119 2017-04-05 18:23:40

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pustynna część prowincji

    A więc w końcu nadszedł ten czas. Długo wyczekiwana walka, która była głównym powodem naszej obecności w wiosce rodzinnej Sho. Przeciwnik wykorzystał odpowiednią chwilę. Moment w którym wszyscy mieszkańcy a nawet my byliśmy zajęci wspólną zabawą a także integracją. Oczywiste byłoby to, że nasza czujność w takich sytuacjach powinna być dużo gorsza niż normalnie, ale młody chłopak uprzedził nas o spodziewanym ataku napastników więc nawet taka popijawa nie pogorszyła naszej czujności. Było wręcz na odwrót. Świadomi obecności wszystkich mieszkańców wioski w jednym miejscu staraliśmy się wychwycić najmniejszą anomalię, która wskazywałaby na atak bandytów.
    Stało się. Słychać było alarm od strony schronu, do którego początkowo Sho chciał tam kierować mieszkańców. Razem z Yocharu wybiliśmy mu ten pomysł z głowy i najwidoczniej podziałało. Lekko zmieszany przyznał rację i starał się opanować tłum cywilów, którzy nie posiadali żadnego przeszkolenia bojowego. Ja w między czasie utworzyłem klona, który na kryształowym smoku pognał w kierunku skąd dobiegał alarm by tam zauważyć dwójkę oponentów unoszących się na piaskowych talerzach. Nie miałem możliwości dogłębnej analizy ponieważ jeden z nich, członek klanu Sabaku posłał w moją stronę trzy piaskowe shurikeny. Nie były na tyle szybkie abym odpowiednio nie zareagował (Reakcje: 200). Skierowałem głowę smoka ku górze co automatycznie skutkowało przesunięciem całego jego ciała w ten sposób by zasłonić moją replikę przed nadchodzącym atakiem. Piaskowa technika uderzyła w kryształowe ciało zamieniając się na drobne kawałeczki (Wytrzymałość: 450). Klon nie był wyposażony w duże ilości chakry więc jedyną opcją ataku jaką posiadał było ciało kryształowego tworu.
    Zauważyłem również jak chwilę przed wysłaniem swojego klona na smoku, klon Yocharu po prostu znika pomiędzy rozbieganymi ludźmi. Wzruszyłem ramionami a następnie przyglądałem się walce, która trwała w oddali. Byłem wstanie dostrzec jak wytworzony wcześniej smok poradził sobie bez problemu z klanową techniką Sabaku. Skoro do tej pory nie udało im się go zatrzymać to mogłem śmiało ruszyć by własnoręcznie rozprawić się z oprawcami. - Wyruszam. Ochrona cywili należy do Ciebie. - Następnie skierowałem swe ciało w kierunku schronu (Szybkość: 200).
    Wracając do zmagań klona z piaskowym użytkownikiem. Jak już wspomniałem jedyną formą ataku było użycie olbrzymich rozmiarów ciała tworu. Walka wręcz skończyłaby się katastrofalnie i wtedy sam musiałbym się wszystkim zająć, a tak mogę polegać na klonie, który skutecznie odwraca uwagę przeciwnika. Kryształowy smok wzbił się jeszcze wyżej by następnie natychmiast zwrócić się w kierunku użytkownika piasku (Szybkość: 200). Walka w powietrzu bez dwóch zdań powinna być wygrana przez moją replikę, ale chcąc się ubezpieczyć zmieniłem kąt nachylenia kilka metrów przed celem tworząc tym samym ostry łuk. Chciałem go strącić z unoszącego się talerza a nie bezpośrednio w niego wlecieć (Siła: 100).

Offline

 

#120 2017-04-12 20:12:19

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pustynna część prowincji


       Zaczęła się cała maskarada. Tak jak podejrzewałem, pozostanie w tym samym miejscu, chodź pod przykrywką specjalnej techniki maskującej, mogłem spokojnie obserwować rozwój wydarzeń. Wiedziałem, że Sho i Suoh albo się wkurzą albo pomyślą, że klon, którym obecnie jestem po prostu rozpłynął się w niebyt ale taki był mój zamysł. Im mniej oni sami widzieli tym większa wiarygodność w przypadku zachowania się. Przeciwnik mógł nas obserwować i trzeba robić pozory. Jeżeli towarzysze myślą, że zwiałem to wróg niewątpliwie też, chyba że posiada niezwykłe techniki sensoryczne na co w obecnej chwili nic nie wskazywało. Mając chwilę swobody, mogłem skupić się na otaczających mnie dźwiękach. Starałem się wyizolować głosy uciekających w panice ludzi, by dosłyszeć coś odrębnego. Jest. Kilka spokojnych kroków, ciche słowa, i przede wszystkim spokojne bicie serca. Wszystkich dookoła waliło jak cholera po za tym jednym, blisko usytuowanym.
       W jednej chwili mieszkańców wioski zaczęło coś trapić. Wykrzykiwali jeszcze głośniej niż wcześniej, padali na ziemię i rwali włosy a nawet okładali sami siebie. Dobrze wiedziałem co to jest, choć było za słabe żeby w jakikolwiek sposób na mnie wpłynąć. Złożyłem dłonie w gest i cicho szepnął "kai". Za pomocą swojej umiejętności rozprowadziłem technikę do uszu wszystkich, którzy zostali zaatakowani genjutsu, uwalniając ich. Następny ruch był ofensywą. Ruszyłem w kierunku użytkownika genjutsu, który nie mógł znajdować się ode mnie dalej jak 25 metrów. Zresztą znałem jego lokalizację dzięki sensorycznej zdolności. Szybkim ruchem pojawiłem się tuż za nim [szybkość 250] i uderzyłem go zewnętrzną częścią zaciśniętej dłoni prosto w prawe ucho, tak by uderzenie przeszło również dalej na jego głowę i przez cios w instrument słuchu, na chwilę czasu ogłuszyć przeciwnika. [siła 100] Dodam również, że wciąż jestem niewidzialny.

Offline

 
  • Index
  •  » Enko
  •  » Pustynna część prowincji

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.architekturautp.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.alians666.pun.pl