Ogłoszenie


#41 2017-03-31 19:10:05

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Dziwka widząc brak zainteresowania ze strony chłopaka , zaczęła przeglądać tłum wzrokiem w poszukiwaniu kolejnego przystojniaka, którego mogłaby zachęcić do zabawy z nią, albo którąś z jej koleżanek po fachu. Kto wie może ze wszystkimi na raz, za odpowiednią płacą nie było to problem. Wiadomo, też że bardziej jej zależało na tych przystojnych, bowiem tych paskudnych nie musiała nawet zachęcać i tak przychodzili, nie mając lepszej alternatywy.
Mężczyzna uśmiechnął się na odpowiedź Namikaze, wyglądało na to, że mimo, że się pomylił w ocenie i nie zabierze go raczej na swój statek, to jednak będzie w stanie coś z chłopaka wyciągnąć.
- Chłopcze opisałeś właśnie wygląd połowy portu, znalezienie tego kogoś nie będzie łatwe. Chociaż ten kosz, cóż może coś wiem, a może nie tylko czemu miałbym się tą widzą dzielić. Kto wiem, kim jesteś i co chcesz zrobić. - wyglądało na to, że  obawy Jiro były słuszne i za darmo nic tutaj nie wskóra, przynajmniej nie z tym facetem, może warto spróbować u kogoś innego albo spróbować jakiejś perswazji. Pijaczkowie zatrzymali się około 3 metrów od Jiro i jego rozmówcy, najwyraźniej podsłuchiwali rozmowę, zachowując bezpieczny dystans gdzie według nich mogli być nie dostrzeżeni, z jakiegoś powodu tym razem nie było i im do śmiechu.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2017-03-31 19:13:47)

Offline

 

#42 2017-03-31 19:31:21

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Port



       Jiro maszerował przed siebie, mijając kolejnych ludzi, których w porcie były setki, jeżeli nie tysiące. Był świadkiem różnych wydarzeń, jednak większość z nich nie miała dla niego znaczenia. Miał wyłącznie jeden cel - znaleźć tego mężczyznę z koszem. Już się zobowiązał do odszukania dziewczyny, nie może się poddać. Nie chodzi już o jej ślub z tym pajacem, ale o samą kobietę. Może jej się coś stać, w najgorszym przypadku może zostać sprzedana, wywieziona na drugi koniec świata i zmuszona do prostytucji (). Nie wiadomo dlaczego, jednak właśnie tak wyglądała wizja chłopca co do przyszłości kobiety, jeśli teraz ją zostawi.
      Nie było to jednak proste zadanie. Te wszystkie "rozpraszacze" wcale nie były pomocne. W końcu jednak, zatrzymał go mężczyzna, który wydawał się trochę ważniejszy od reszty. Chłopiec miał wrażenie, że jest kimś, kto może mieć jakieś pojęcie na ten temat. Ten jednak trochę go wyśmiał, aczkolwiek słusznie, bowiem ninja zażądał niemożliwego. To jak znalezienie igły w stogu siana. Powiedział jednak, że kojarzy motyw z wielkim koszem, dlatego Jiro postanowił zaufać jego słowom. Wyjął z kieszeni mieszek pieniędzy, którym delikatnie zatrząsnął, żeby było słychać obijające się o siebie monety.
     - To co wiesz na temat tego kosza? - spytał. Tym razem w jego głosie była nadzwyczajna pewność siebie. Oczekiwał, że mężczyzna wyśpiewa wszystko, jak na spowiedzi. Co ciekawe, dwójka mężczyzn będąca nieopodal jakby ucichła. Wydawało się to Namikaze całkiem podejrzane. Na razie nic z tym nie robił, jednak gdzieś tam, podczas rozmowy, obserwował ich kątem oka.

Offline

 

#43 2017-03-31 20:12:03

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Mężczyzna z błyskiem w oku spojrzał nie mieszek pełny brzęczących przedmiotów, zresztą nie tylko on bo pijaczkowie też przyglądali się z uwagą, a kilku przypadkowych przechodniów zwróciło na to uwagę. Miejsce to bowiem było niemal stworzone dla kieszonkowców jak słusznie zauważył Jiro i z pewnością kilku z nich właśnie obrało sobie nowy cel. Sęk w tym, że mężczyzna nie wydawał się tak naiwny jak myślał ninja. Nie zamierzał zdradzić zbyt wiele przed otrzymaniem zapłaty.
- Ten dźwięk coś mi przypomina, działa się to wczoraj, ale nie jestem zbytnim słuchowcem, myślę, że moją pamięć bardziej stymulowały dotyk - mówiąc to wyciągnął przed siebie dłoń, najwyraźniej domagając się zapłaty z góry. Nie zamierzał też przegapić okazji aby samemu zdobyć garść informacji - Zresztą czemu właściwie szukasz tego faceta, czemu jest taki cenny?
Para pijaków w dalszym ciągu przysłuchiwała się rozmowie, właściwie to obecnie tylko jeden, drugi załatwiał się w pobliskiej alejce.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2017-03-31 20:13:32)

Offline

 

#44 2017-03-31 20:20:40

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Port



       Ninja próbował przekupić swojego rozmówcę, aczkolwiek dawało to marne skutki. Ten chciał najpierw pieniądze, a dopiero później zacznie mówić. Cóż, teoretycznie warunki nie były zbyt przychylne, a normalny człowiek nie przystałby na coś takiego. Jiro teoretycznie mógłby zacząć mu grozić, czy też go przydusić, albo zrobić krzywdę w jakiś inny sposób, ale po co? Chłopiec podał mu woreczek, w którym znajdowało się 250 Ryo. Miał nadzieję, że nie zostanie oszukany. W przeciwnym razie, miał jeszcze innego asa w rękawie.
      - Stary znajomy, dawno się nie widzieliśmy. Słyszałem, że jest w okolicy - wyjaśnił młodzieniec, zapewniając o pozytywnych zamiarach odnośnie tajemniczego mężczyzny. Delikatnie się uśmiechnął, żeby całość wydawała się jeszcze bardziej prawdziwa. Takie kłamstwo może albo mu pomóc, albo zrujnować całą misję. Modlił się, żeby padło raczej na to pierwsze. Jeśli typ jest tutaj znany, a Jiro powiedziałby o swoich prawdziwych zamiarach, wówczas od razu by się na niego rzucili. Skąd ma wiedzieć, że stojący przed nim osobnik nie współpracuje z porywaczem? Może jest ich więcej? Pijacy idący za ninja od jakiegoś czasu też zdawali się bardzo podejrzani. Kto wie, z kim tak na prawdę ma do czynienia?

Ostatnio edytowany przez Jirō (2017-03-31 20:21:53)

Offline

 

#45 2017-03-31 21:13:27

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Jiro bez większych kłopotów rozstał się z 250 ryo co by stanowiło znaczną, część wypłaty gdyby nadal pracował dla średnio przejmującego się sytuacja narzeczonego zaginionej. Mężczyzna zgrabnie pochwycił pieniądze, zważył je w ręce  i usatysfakcjonowany schował go głęboko do kieszeni.
- Ach, tak teraz pamiętam, zresztą to było charakterystyczne gościu szukał transportu na już i gdziekolwiek. Chciał jak najszybciej prysnąć z wyspy, niby to nic niezwykłego. Codziennie ktoś taki się trawią, to żona odkryła że ją zdradza, to podwędził jakiś towar, to zapadł w długi i chciał uciec przed Wierzycielem, ostatnio to prawdziwa plaga. Zwykle łatwo znajdują transport jednak tym razem było inaczej. Gość za nic w świecie nie chciał pokazać co miał w koszu. Mało kto chce mieć do czynienia z przemytu, a kto wie co za środki miał w sobie. W końcu jednak chyba gdzieś znalazł statek, z tego co wiem wziął go Ano albo Beno. Jeden płynął do portu w kraju wyrzutków drugi do Kraju Pioruna. Jeżeli wybierasz się do tego drugiego to jeżeli dołożysz jeszcze jeden taki woreczek, możesz wypłynąć ze mną jeszcze dziś.
Młody ninja stanął przed nie lada wyborem musiał wybrać czy wracać na kontynent czy płynąć jeszcze bardziej na wschód. A może jednak przekazane informacje nie były prawdziwe? Może warto to jeszcze sprawdzić szukając statku, który płynie do Ronin. Możliwe też że najzwyczajniej w świecie jest wkręcany przez gościa, który zainkasował kasę i chcę się go pozbyć, tylko czy wtedy proponowałby wspólną podróż.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2017-03-31 21:14:34)

Offline

 

#46 2017-03-31 21:50:15

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Port



      Chłopiec rzucił mężczyźnie trochę Ryo, a ten zaraz zaczął śpiewać. Śmieszne, jak bardzo uzależnieni od pieniędzy są ludzie. Nie była to nawet jakaś duża suma, ale wystarczyło, żeby przekupić tego człowieka. Cóż, ninja miał nadzieję, że pieniądze zwrócą mu się w postaci szczęścia kobiety, którą zamierza uratować. Do tego było jeszcze daleko, aczkolwiek młodzieniec w końcu znalazł jakiś porządny trop. Rozmówca wyjawił mu, gdzie mógł udać się porywacz. Co więcej, wszystko wskazywało na to, że w koszu, który niósł na plecach, znajdowała się zaginiona dziewczyna. Musiało jej być bardzo niewygodnie...
      Jiro skinął głową, dziękując za cenne informacje. Ruszył przed siebie, szukając jakiegoś statku, którym dotrze do Ronin. Dlaczego wybrał tę opcję? Kobieta była ładna, seksowna i młoda. Jeśli ktoś ją porwał, prawdopodobnie nie po to, żeby zamknąć ją w chlewie.  Chłopiec pomyślał, że mężczyzna może zabrać ją do domu gejsz. Z jednej strony wydawało się to dziwne. Jak zmusi ją do pracy jako gejsza? Mimo wszystko, ten trop wydawał się najlepszym, jaki posiadał Namikaze. Minęło kilka minut, zrobił kilka okrążeń aż znalazł odpowiedni statek, który zabierze go do celu. Żeby uniknął płacenia za bilet, wybrał moment, w którym nikt nie będzie go obserwował, a następnie wskoczył na bok statku (skoczność 200), tak żeby nie było go widać z portu. Stopami trzymał się pionowej ściany, a wszystko za pomocą specjalnej umiejętności. Kiedy sytuacja na pokładzie się uspokoi, ten wejdzie i usiądzie gdzieś z boku.

[z/t -> Port w Ronin no Kuni]

Ostatnio edytowany przez Jirō (2017-03-31 22:04:06)

Offline

 

#47 2019-09-01 19:44:15

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Trening przyśpieszony Shunshim no Jutsu, cd.



... i choć wbiegł około siedmiu kroków po niemal pionowej ścianie latarni, by wyhamować, tym razem skończyło się sukcesem. Pokrzepiony robionymi postępami zabrał się do szlifowania techniki, odpuścił jednak swoje pierwotne, lekceważące podejście. To, że w pewnych sytuacjach Shunshim no jutsu było dość banalnym zagraniem, wcale nie czyniło go mniej obiecującym. W rzeczy samej, możliwości dalszego rozwoju techniki wypełniały Koharo przyjemnym ciepłem ekscytacji, jakiego nie czuł już dawno. Wykorzystując fakt, że znalazł się na względnym odludziu, powtórzył zagranie jeszcze kilkukrotnie. Sama technika egzekwowana była natychmiastowo, jednak dla własnego bezpieczeństwa Bobek robił sobie interwały na odpoczynek. Jak na tak proste działanie, technika pożerała spore ilości chakry. Nie stanowiłoby to problemu dla oryginału, jednak klon musiał liczyć się z zasobami. Nie chciał, pęknąć i wrócić do Rekina z połowiczną wiedzą, szczególnie, że ów przebywał teraz na dość ważnym zebraniu.
Kiedy uznał, że technika nie sprawia mu już problemów, pomyślał nad finałowym szczegółem. Wedle opisu techniki, każdy użytkownik tworzył przy jej okazji pewną aurę, otoczkę maskującą jego odwrót. Po chwili namysłu, Bobek powtórzył manewr, ale nim zniknął z okolic latarni, przygiął lekko ciało do ziemi i pozwolił mgle płynąć. Owa zdawała się wydostawać bezpośrednie z jego ciała i ziemi wokół, a kiedy opadła. białowłosego Wyrzutka już nie było.

z/t -> Kowal


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#48 2019-10-27 22:54:20

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Port

Sesja normalna, grupowa Mikuni Koharo #5



        Koda uśmiechnął się tryumfalnie w stronę Mikuniego, jakby chciał mu pokazać, że mimo lekceważenia i tak dopiął swego. Nie żeby Pan Doktor miał sobie z tego coś zrobić, choć oczywiście sam zainteresowany nie zdawał sobie z tego sprawy. Odwrócił się na pięcie i zaczął dumnie maszerować w stronę portu, co rusz okręcając głowę przez ramię i sprawdzając, czy rekin aby na pewno za nim idzie. W głowie już mu świtały pochwały wielkie, które miałby zgarnąć od samego Lorda Ziemi za zacnie wykonane zadanie. W końcu wyruszyło ich trzech a on jeden ukończył misję. Oczywiście aspekt logistyczny w jego głowie raczej się nie przejawiał. Był to chłopak bardzo prostolinijny, a HR u Daimyo najwyrazniej leżał i kwiczał bowiem nawet takie pachołki powinny być sprawdzane.
       Pogoda dopisywała, choć co dla bardziej wprawionego oka mogłoby to zwiastować tzw. "ciszę przed burzą". Daleko na horyzoncie można było dostrzec ciemne chmury, które równie dobrze mogło załamać pogodę całkowicie, jak i po drodze rozwiać się i wcale nie przeszkodzić marynarzom w podróży. Na razie nic nie wyglądało na to, aby miało to jakikolwiek wpływ na zaplanowane transporty, gdyż statki jeden za drugim opuszczały Kraj Księżyca, obierając kurs w różne kierunki świata.
       Bohaterzy stawiając pierwsze kroki w porcie, widząc pierwsze fale mogli poczuć delikatną, orzezwiającą bryzę otulającą ich twarze. Morskie zapachy mocniej niż zwykle wdawały się w nozdrza, choć mogło być to czysto subiektywne odczucie, dla tych co w tym miejscu czuli, że mają cały świat przed sobą.
       Koda gorączkowo rozglądał się za znajomym powozem i gdy tylko go dostrzegł, przyspieszył kroku. W końcu mężczyznom miała się ukazać twarz pracodawcy roztrzepanego chłopaka. Znalezli się przed pojazdem, zaś ich przewodnik zapukał do drzwiczek po czym zrobił krok do tyłu by natychmiast schylić się do pokłonu. Towarzystwo usłyszało szczęk klamki po czym ich oczom ukazała się najpierw noga, w bogato zdobionym bucie, przykryta kolorową szatą, zaś za nią wyłoniła się reszta sylwetki Utakane.
- Z-zadanie wykonane, L-lordzie - wyjąkał Koda, wciąż pozostając w ukłonie.
- Nareszcie - usłyszeli głęboki głos, którego właściciel nawet wzroku na chłopaku nie zawiesił, zaś wbijał go w Koharo i jego towarzysza.

Offline

 

#49 2019-10-28 11:17:27

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

— Czy to nie czyni go w jakiś sposób predestynowanym do knowania?
- Myślę, że nikt tu nie ma złych intencji - odparł Rekin i uśmiechnął się szeroko do Kody, a ponieważ kilka sekund wcześniej z powodu zaskoczenia przygryzł sobie wargę, wyglądał ów uśmiech tak

https://i.postimg.cc/bJgX3wkL/screenshot-179.png


więc mógł odebrać resztki chęci do ewentualnej zasadzki.


W drodze przyjrzał się bliżej zagadkowemu pudełku, przechwyconemu od towarzysza podróży, naciskając tu i ówdzie, oczywiście w poszukiwaniu wspomnianej igły (cóż lepszego mógł zrobić Mikuni, by zainteresować ciekawskiego Sekiego igłą, jak przestrzegając przed nią?). Z czysto intuicyjnego kaprysu sprawdził też pudełko na ślady obecności fuuinjutsu.

Kiedy jego przypuszczenia co do zleceniodawcy kuriera sprawdziły się, a w porcie doszło do ich rendez-vous z Daimyo Ziemi, białowłosy ninja poszedł za przykładem młodego posłańca i również się ukłonił. W zasadzie do momentu, kiedy stanęli naprzeciw karocy władcy, Koharō zdążył nabrać naiwnego wrażenia, że Koda przypomina trochę jego samego za dawnych czasów. Obserwacja o tyle trafna, co błędna, bo z samego rybiego wojownika inteligencja po prostu nie emanowała na zewnątrz przy pierwszym poznaniu. Jego niezręczność dobrze ją maskowała, więc sporo osób w świecie ninja mogło mieć takie samo zdanie na temat Koharō, co na temat Kody. Nawet, jeśli błędnie.
- Daimyo-dono - wymówił, pochylony w ukłonie. Efekt popsuł nieco fakt, że za nim, jak w gabinecie luster, ukłoniły się dwie jego kopie, w tym jedna wciąż uparcie zatykająca sobie ucho - przybywam zgodnie z instrukcjami i jestem gotowy do podróży. Mam nadzieję, że jego ekscelencja wybaczy mi samowolkę, ale zdecydowałem zaprosić na tę wspólną wyprawę Mikuniego Morri, którego zdążył jego ekscelencja poznać na sali obrad. Nie wyobrażam sobie zamknięcia tej sprawy bez obecności autora...
- O w mordę! - wymsknęło się Bobkowi, zaaferowanemu najwyraźniej czymś innym.
- ... raportu. Może też ekscelencja zauważyć mały cyrk za moimi plecami. Będę potrzebował jednej cichej kajuty, gdzie moja... ekipa mogłaby w spokoju posiedzieć. Zapewniam, że to sprawa dużej wagi, ale ewentualne szczegóły wolałbym wyjawić na osobności, za pozwoleniem jego ekscelencji.
Ziutek kopnął Bobka w kostkę.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2019-10-28 11:24:17)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#50 2019-11-07 19:40:40

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Port


    Wzruszyłem ramionami, bo jak lepiej skomentować było zapewnienia, co do czystych intencji popychla, który nas prowadził. Nie było się z drugiej strony czego obawiać, bo na siermiężnego wojownika, to on raczej nie wyglądał i nawet jeśli byłby sobie największym waligórą tego świata, jak każdy inny człowiek źle znosił kunai wbity w wątrobę. Zagrożenia toteż najprawdopodobniej nie było żadnego. Wzrok tylko od czasu do czasu przerzucałem na moje odkrycie nowe, którym właśnie się bawił rybi ninja.
    Popełniłbym spore nadużycie, stwierdzając, że droga była pasjonująca. Ot takie to sielskie portowe widoczki, które zobaczyć można było wszędzie. Nie mogąc oka na niczym zawiesić, dreptałem, rozglądając się za możnowładcą, sprawcą całego tego przedstawienia. Ku mojemu zaskoczeniu młody popychl faktycznie nie chciał nam sprezentować kosy między żebra a faktycznie, był wysłannikiem Lorda Feudalnego… Teraz dopiero się zacznie cyrk — pomyślałem, oczyma podkrążonymi lustrując zaistniałą sytuację. Jakoś nie specjalnie było mi po drodze z możnowładcami tego świata. Przepych, który się otaczali, budził we mnie bardzo sensowne i konkretne uczucie, które zwane jest politowaniem. Po co niby te wszystkie kaszmiry i karoce, jak już trzeciego dnia drogi wszystko pewnie będzie upaprane w błocie, jak solidnie wypasiona maciora z wybiegu wolnego. Na szczęście nie poczuwałem się w obowiązku do nakłaniania kogokolwiek, toteż ukłoniłem się grzecznie, gdy Koharo zaczął swą przemowę.
  — Hile Damyo-dono. Istotnie nazywam się Mikuni Morri i mam zaszczyt być lekarzem szpitala imienia Naokiego Namikaze. — Słowa te sam uważałem za wystarczające do zdefiniowania własnej osoby, toteż nie odezwałem się więcej, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, znaczy się wyruszenie w drogę.
    Ze sporą dozą zażenowania popatrzyłem też na klony, które swoim zwyczajem zaczęły robić raban nawet w obliczu instytucji tak poważnej. Zakrawało to na jakiś skandal nowy dworski, którym opychać się będą wszelacy służalcy jeszcze przez dobra dwa miesiące, aż nie popuchną od nadmiaru ploteczek. Szczególnie że komedia ta miała być sprawą dużej wagi. Przez głowę przemknęło mi, że coś jednak stoi za tym wszystkim, jakiś większy zamysł. Nikt przecież nie były na tyle niepełnosprytny, żeby wystawiać takie kugle przed Lordem bez żadnego powodu. Chyba że właśnie brakło błazna nadwornego i pilnie takowy jest poszukiwany. Żywiąc nadzieję, że nie jest to cel naszej wizyty, odezwałem się ponownie do pana na włościach.
  — Mam nadzieję Damyo-dono, że nie będziesz miał nic przeciw memu towarzystwu, choć my Ronijczycy nie jesteśmy przyzwyczajeni do obecności koronowanych głów. Mogę zaoferować w zamian najlepszą rzecz, jaką mam znaczy własną wiedzę i umiejętności… Nigdy nie wiadomo kiedy ręka medyka może się przydać.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#51 2019-11-07 21:52:41

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Port


       Zanim ekipa zdążyła się zebrać przy karocie,strażnik lustrujący widok zza kotary pojazdu, dostrzegł zbliżającego się dumnie Kode w towarzystwie medyka z ronin, Koharo, Koharo i Koharo. Gwardzista westchnął widząc posłańca, wożącego się dumnie niczym paw stroszący ogon oraz rekiniego ninja, który nie wiedząc czemu, postanowił wykonać jedną z tych chakrowych sztuczek duplikacji. - Jeden chociaż normalny - powiedział w myślach, wiedząc że Daimyo skarci go za komentowanie, co nie należy do jego obowiązków. - Lordzie, nadchodzą - Tym razem wypowiadając słowa już całkiem na głos. Władca kraju Ziemi, mruknął zadowolony, wychylając nieznacznie głowę zza drzwi powozu.
       - Nareszcie. - Rzucił z lekkim grymasem, kompletnie olewając swego posłańca. Całe skupienie zebrała ekipa rybo-ludzi, odstawiając dziwny spektakl przed jego majestatycznością. Gdzieś w głębi ducha musiał uważać Koharo za wybitnie dziwną jednostkę ale zasłużył sobie na jego szacunek i dużą dozę zaufania.
       - Ahh Koharo, nie ma absolutnie problemu. Mikuni Morri niewątpliwie może okazać się pomocny jako pracownik najlepszego szpitala na świecie. Ludzie z kraju Ziemi pamiętają również i są wdzięczni za twą pomoc w Baigai. Rad więc będę jak dołączysz do nas i będę spokojniejszy mając u boku profesjonalnego medyka. - Powoli zaczął wynurzać się z karoty by móc postawić nogi na stałym lądzie. Wtem strażnik wysunął dłoń by zablokować Daimyo wyjście, zapewne chcąc najpierw samemu opuścić pojazd i wybadać sytuację - Oh, uspokój się człowieku. Stoi przede mną dwójka..? - zerknął na klony rekina - ... shinobi. Każdy z nich jest w stanie zmieść co najmniej kilkudziesięciu chłopa. - Powiedział stanowczo aczkolwiek spokojnie. Strażnik przełknął ślinę, obawiając się o swoją posadkę i cofnął dłoń, dopuszczając lorda do wyjścia, jednakże krocząc tuż za nim jak cień. Choć wcześniej nikt na to nie zwrócił uwagi, Utakane był wzrostu niemałego, rybiego ninja. Włożył dłoń pod płaszcz, wyciągając kawał zwiniętego zwoju z pieczątką kraju księżyca. - To dla Ciebie. Pilnuj tego jak oka w głowie. Zwój ten zawiera oficjalnie oświadczenie wszystkich Daimyo co do zamachu stanu. Nie zerwij pieczątki bo cały dokument straci ważność nawet z oryginalnymi podpisami. Dobrze więc! Czas opuścić Tsuki. Wedle prośby zorganizuję Ci osobną kajutę bo jak widzę sprawa z uchem jest wybitnie ważna. - Uśmiechnął się życzliwie, nie do końca rozumiejąc co Koharo miał na myśli lecz z pełną powagą akceptując to, licząc na jakieś niemałe zaskoczenie ze strony ninja.

Offline

 

#52 2019-11-08 01:03:45

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Port

Sesja normalna, grupowa Mikuni Koharo #6


      Już na wstępnym rozpoznaniu Koharo mógł wyczuć stanowczą ingerencję fuuinjutsu. Błądzenie w ciemności okazało się być strzałem w dziesiątkę. Niemniej była to dopiero drobna wskazówka, która pozwalała na odkrycie przeznaczenia przedmiotu. Ciekawość rybiego ninjy mógł również wzbudzić fakt, że pieczęć tam umieszczona absolutnie nie należała do najprostszego gatunku. Choć musiał na chwilę ostudzić swój zapał, gdyż znalazł się przed obliczem samego pana feudalnego. Sytuacja ta mogła okazać się niemałym impasem, gdyż ciężko zachować podstawy etykiety i skupić się na słowach tak ważnej osoby z drugiej strony mając w dłoni nie bagatela łamigłówkę, która aż się prosiła by nad nią przysiąść. Już. Teraz. Natychmiast.
      Zarówno Mikuni jak i jego towarzysz potrafili zachować się nienagannie z pewnością zyskując sobie sympatię Daimyo. Każdy bowiem uwielbiał, gdy okazywano mu należyty szacunek, a ktoś na takim stanowisku szacunku potrzebował... dużo. I pochlebstw. Może tego trochę zabrakło, ale na wszystko przyjdzie czas. Któż by nie chciał mieć chodów u władcy Kraju Ziemi? Nie było to jednak tak, że nie dostawało się nic w zamian, oj nie. O tym ninje mieli się już wkrótce przekonać.
      Utakane jedynie machnął ręką w stronę Kody, który właśnie przeżywał fakt, jak bardzo niedoceniony został. Tyle wystarczyło, by chłopaka postawić na baczność. Zrozumiał, jakie zostało mu przydzielone zadani i bynajmniej nie był z tego faktu zadowolony.
- Proszę za mną - zwrócił się do mężczyzn - Zaprowadzę was na statek.
      Po tonie jego głosu można było wywnioskować, iż zapał i stres z nim związany ustąpił miejsca delikatnemu rozgoryczeniu. Jednak nie protestując ruszył w stronę przystani, która prowadziła na statek zdecydowanie wyróżniający się na tle pozostałych. Pomijając fakt, że przy burcie aż roiło się od strażników to bardziej wprawne oko mogło wpaść w zachwyt podziwiając zdobienia zarówno takich detali, jak poręcze, czy maszty ale również sam dziób. W jego centrum znajdowała się rzezba, oczywiście, podwodnej piękności - syreny. Jednak miała w sobie coś, co wyróżniało ją na tle pozostałych. Zamiast patrzeć hardo wprzód, wypatrując krain za horyzontem ta tutaj wzrok miała skierowany w dół, w kierunku swojego prawego ramienia. Zamiast rozłożonych rąk, trzymała je skrzyżowane na biodrach. Delikatnie rozchylone usta, idealnie wyrzezbione kosmyki włosów opadające na lewy policzek. Im dłużej się w nią wpatrywać tym bardziej zdezorientowany człowiek się czuł. Bo z jednej strony, na pierwszy rzut oka wyglądała jakby była zawstydzona i chowała się przed swoim adoratorem, jednak z każdą chwilą przybierała bardziej mroczny wizerunek. W jednym momencie wyglądała jakby przed sekundą dostała policzek, jakby się już poddała. W drugim - odwracała wzrok od jakiegoś nieprzyjemnego wydarzenia. W trzecim jednak znów nieśmiało uwodziła. Wokół niej znajdowała się idealnie oddana morska flora. W każdym razie - wszystko można było podsumować jednym słowem - przepych. Ani Mikuni, ani Koharo nie mieli jednak czasu zastanawiać się nad sztuką rzezbioną w drewnie, gdyż co rusz Koda obrzucał ich zniecierpliwionym spojrzeniem.
      Weszli na pokład, a ich przewodnik od razu skierował kroki pod niego. Ich oczom ukazał się korytarz oświetlony małymi pochodniami. Na jego końcu znajdowały się drzwi. Po ich otwarciu należało uchylić jeszcze kotarę, by dojrzeć co jest w środku. Ogromna kajuta, wyłożona bogato zdobionymi dywanami. Na jej środków znajdował się niski stół, otoczony poduszkami. Młodzi ninjowie mogli poczuć, jak ich dolna część ciała aż rwie się by usadowić się w tej wygodzie, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Po przeciwnych stronach pomieszczenia znajdowały się pokaznych rozmiarów łóżka, również odgrodzone kotarą, co by podróżnik chcący zaznać snu lub innych uciech mógł odgrodzić się od reszty.
- Odbijamy od brzegu za około pół godziny. W międzyczasie dostarczymy wam posiłek. Jeśli macie jakieś życzenia, proszę zgłaszajcie je bezpośrednio do mnie. Tymczasem, odpoczywajcie - mówił Koda nieco bezbarwnym głosem, niczym wyuczoną formułkę.
      Okazało się, że bliski sługa lorda słów na wiatr nie rzuca bowiem zanim zdążyli się dobrze rozsiąść do kajuty zaczęły być wnoszone obfite tace. Na jednej znajdowało się różnego rodzaju mięso, gorące i pachnące. Na kolejnej świeże pieczywo. Na jeszcze innej różne rodzaje owoców. Cóż - dla każdego coś dobrego. Nie mogło również zabraknąć napitków takich jak woda, wino czy oczywiście sake. Ku zaskoczeniu ninjów zaraz za jedzeniem pojawiły się 4 dość skąpo ubrane kobiety. Prześwitujące tkaniny zakrywały tylko to, co najważniejsze. Zaczęły obficie rozkładać świece, zapalając je po czym usiadły obok posilających się mężczyzn i zawieszając na nich uwodzące spojrzenia czekały na zachcianki do spełnienia.

https://i.imgur.com/vTsIHgs.png



(...)
       Po kilkunastu godzinach podróży można było poczuć, że statek coraz bardziej i mocniej się kołysze, co dla tych zmagających się z chorobą morską było prawdziwym koszmarem. Świece należało pogasić, co by zmniejszyć zagrożenie pożarowe, a także zastosować dodatkowe umocnienia przy łóżkach, aby nie przewróciły się przy mocniejszym zarzucaniu. Dlatego nikogo nie zdziwił wpadający na powrót Koda.
- Ze względu na kapryśną pogodę musimy nieco zmienić kierunek podróży. Statek zawinie do portu w Baigai. Szczegóły dalszej podróży poznacie na miejscu. Zostaliśmy poinformowani, że nic nam nie grozi, dlatego cieszcie się proszę resztą pobytu tutaj. Rano powinniśmy być na miejscu - skłonił się i wycofał.

Offline

 

#53 2019-11-11 18:36:33

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Docierając do miejsca przeznaczenia, rybi ninja czym prędzej wepchnął intrygujące pudełko w ręce Ziutka tak, by samemu móc dochować niezbędnych pokłonów i innych wdupowłazeństw. Tłumaczył sobie ów wybór tym, że obaj z Mikunim powinni poświęcić pełną uwagę możnowładcy, a Bobek miał inne zmartwienia na głowie, ale tak naprawdę był świadom, że zagadka pochłonęła go bardziej, niżby sobie życzył. Zostawił ją klonowi, bo dzięki temu, choć niebezpośrednio, głowił się nad nią nadal.

Kiwał pokornie głową, gdy Daimyo argumentował miejsce Mikuniego w orszaku. Zgadzał się ową argumentacją, choć odczuwał w związku z tym osobliwą mieszankę emocji. Oto wracał do domu, którego nie widział 2 lata w ciągu których świat stanął na głowie co najmniej raz. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać a obecność znajomego Wyrzutka dodawała mu zwyczajnie odwagi, mimo, iż ów był jedynym elementem spoza ojczyzny Koharō. Owo odczucie było w rzeczywistości o wiele bardziej złożone i wiązało się też z innymi emocjami, jak niejasny strach przed kompromitacją, ale Rekin nie zdał sobie z tego sprawy aż do później, do momentu wejścia do kajuty... ale o tym potem.
- Tak jest, daimyo-dono, dziękuję. - odparł natychmiast, kiedy władca powierzył mu zwój z oficjalnym stanowiskiem przedstawicieli państw i czym prędzej ukrył przedmiot w swoim pasie na zwoje, tworząc mentalną notkę na później, by ukryć go lepiej. Następnie obrócił się do władcy bokiem i wskazał na swoje klony - Co do mojego małego cyrku, sprawa ma również wymiar polityczny... choć nie wygląda. Niemniej sądzę, że jego ekscelencja może chcieć usłyszeć to, co mam w tej kwestii do powiedzenia. Więcej, czułbym się winny zaniechania, gdybym zatrzymał te informacje dla siebie. Jeśli znajdzie się w trakcie podróży czas na audiencję, jestem do dyspozycji - zakończył, kłaniając się raz jeszcze i udając za młodym przewodnikiem w stronę "kwater".

Kiedy on i Mikuni zostali odprowadzeni do kajuty, Koharō nie omieszkał podarować Kodzie prawdopodobnie najgorszego prezentu, jaki zgorzkniałej młodej osobie może podarować ktoś niewiele starszy i dalece bardziej udany - słowa otuchy.
- Wiesz, na pierwszej swojej misji dla przełożonego wylądowałem na półtora dnia w jakiejś szopie, związany w baleron przez trzech zbirów - oznajmił serdecznie klepiąc chłopaka po plecach, dodając jeszcze truizm w stylu - Bycie w czymś do dupy to dobry wstęp do tego, żeby być w czymś mistrzem...pomyśl o tym, młody padawanie.

...
No, a potem nastąpiła ta część, w której białowłosy odkrył, że część uczuć wobec obecności Mikuniego brała się z antycypacji strachu przed kompromitacją. Kompromitacją typu "zapraszasz szefa do domu, a twoja matka leży na kanapie w szlafroku i maseczce". Szedł właśnie odcedzić kartofelki przed jedzeniem (tudzież znaleźć miejsce na statku, gdzie z takowymi zagadnieniami można się zmierzyć), gdy stanął w drzwiach jak wryty.
- Eee... eee.
Zebrał myśli raz jeszcze, czując jak pąsowieje, co z racji jego domyślnej karnacji upodobniło go do śliwki węgierki.
- E. W-władca Kokkai to nowy, p-prężnie działający polityk - zaczął, kierując umęczone spojrzenie to na medyka to tępo w przestrzeń a wraz z każdym słowem z jego ust wypływały apologetyzm i zażenowanie - człowiek światowy, więc z pewnością zna program wyborczy Hoana Sasakiego, naszego niedawnego gospodarza...
W kajucie zarejestrować dało się wzrost ilości kształtów obłych i ponętnych w swojej naturze, zasłoniętych w sumie 3 metrami bieżącymi sznurówki, 0,5 m kwadratowego chusteczki do nosa oraz biżuterią. A że nosicielek rzeczonych obłych kształtów było sztuk cztery... Rekin zwyczajnie wbił wzrok w deski pod stopami
- ... a dobry obyczaj nakazuje w Tsuchi to, co w odległych krajach ujęło nas za serce najbardziej, przywieźć z wyprawy do siebie...


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#54 2019-11-13 11:34:59

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Port


   Skłamałbym, mówiąc nieprawdę, że słowa Damyo nie połechtały przyjemnie mego własnego dość rozbuchanego ego. Z drugiej strony jednak z podobnym ujęciem sprawy nie sposób było dyskutować, zawsze było oczywiste, że to my Ronjicztcy jesteśmy najlepsi w krojeniu ludzi w taki sposób, żeby ich ratować, nie zabijać. Kolejnym kłamstwem byłoby stwierdzenie, że tego drugie nie potrafimy.
    Osoba pokroju Damyo sprawę zadawać sobie z tego musiała i zastanawiające było dla mnie, czy aby właśnie trybiki, jego politycznej przebiegłości nie zaczęły pracować na wyższych obrotach, a nos jego nie wietrzył właśnie intratnego interesiku z organizacją Wyrzutków. Sytuacja taka mogłaby być niejako na rękę, choć z drugiej strony, to właśnie z Damyo Błyskawicy mieliśmy najlepsze układy i podobne zbliżanie się do Ziemi mogło zaprocentować niezwykle przykrym rozstaniem.
Analiza ta jednak była pobieżna, jak szybkie działanie, które odruchowo wykonuje się w pamięci, bo jak było wiadomym polityka, brzydziła mnie o wiele bardziej niż kilogram jelit rozwłóczonych po podłodze. Nie chcąc zatem wchodzić w kolejne deyskusje sensu ani celu nie było.
  — Z całym szacunkiem Lordzie Feudalnym, Twoje słowa są oczywiście bardzo łaskawe, ale wolałbym, żeby nie przypisywano mi zasług innych. Z prostej przyczyny, nie było mnie wtedy w Bigai. Nie mniej dziękuję za uznanie.
    Gdy już apogeum sięgnęła ceremonialna wymiana uprzejmości i mogłem wężowo z całej sytuacji się wyślizgnąć, z ulgą dobrze skrywaną udałem się wraz z towarzystwem do kajuty. Po drodze jednak, niczym kawy czarnej i gorzkiej, nie mogłem sobie odmówić uśmiechu cynicznego krzywiącego wargi, który wywołał dialog wywiązujący się między sługusem i Rekinem.
  — Ostrożnie, bo młody gotów pomyśleć, że wszystko zrobi się samo. — Skwitowałem, szturchając, w miarę przyjaźnie popychla w ramię. — A tak naprawdę dążenie do bycia w czymś dobrym oznacza w sumie krew, pot, łzy i godzin poświęconych na szlifowanie umiejętności. Jednak chyba najważniejsze jest w tym wszystkim, żeby wymagać tego od samego siebie. Któż może lepiej o tym wiedzieć niż ja.
    Stanąwszy na miejscu, poraziła mnie reminiscencja wcześniejszej refleksji o luksusie. Zgromiła mnie na tyle, że przez chwilę spojrzeniem zblazowanym oglądałem przepych wylewający się dosłownie ze wszystkiego i zalewający bezwiednie pole widzenia tak, że chciało się ze zniesmaczenia odwrócić wzrok. Przyjdzie mi chyba egzystować w nim jakiś czas, bo przecież chodzenie z zamkniętymi oczyma wydawało mi się pomysłem głupim i trudno wykonalnym. Spanie na korytarzu też w rachubę nie wchodziło, bo plecy moje domagały się solidniejszego wypoczynku. Westchnąłem sobie cicho przenosząc spojrzenie na Koharo, który właśnie wlepiał wzrok w podłogę.
  — Zdecydowanie zamęczy mnie ten luksus. — Powiedziałem, przenosząc wzrok na cztery niezwykle powabne kwiaty, które miały okazję wyrosnąć w ogrodzie z tego świata. Przez chwilę obawiałem się, że od samego widoku naczynia krwionośne w nosie odmówią mi posłuszeństwa, ale po chwili skonstatowałem, że nic takiego się nie dzieje. Ruchem oszczędnym poklepałem, Rekina po ramieniu odpowiadając weselszym tonem. — Nie tłumacz się, nie krępuj, jakoś przeżyję. — W głowie zaświtał mi pomysł, który podsunęła mi wcześniejsza rozmowa. — Naciesz oczy, bo właśnie masz okazję zweryfikować to, co wcześniej podsunęła Ci wyobraźnia. Tylko powiedz JEJ, a zrobię Ci trepanację czaszki, zapominając przypadkowo o znieczuleniu.
    Ostatnie słowa rzuciłem tonem ściszonym, który był jednocześnie tak daleki od żartobliwego, jako daleko z Ronin do Enko, po czym ruszyłem, w stronę Pań przybierając uśmiech, który rozjaśnia oblicze na tyle, by nie prezentowało już sobą osoby umierającej.
  — Drogie Panie, jestem Mikuni i cieszę się, że będzie nam dane spędzić tę podróż w tak miłym towarzystwie. Napatrzyłem się w Tsuki na pałace i te takie, ale to Wy jesteście zdecydowanie największą ozdobą tej wizyty. W szczególności Pani — Powiedziałem, skupiając całą uwagę, na najniższej z kobiet i ujmując ją za rękę. — Zechce Pani usiąść obok mnie? Zwyczaj, który każe wziąć ze sobą, to co najbardziej ujęło nas za serce, nagle zaczął mi bardzo odpowiadać, a tak się składa, że trochę szkicuję. Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zechciałbym Cię narysować? — Po chwili dorzuciłem. — Niezwykle delikatna dłoń, powiedziałbym, że jak u lekarza.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#55 2019-11-15 21:24:52

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Port

Sesja normalna, grupowa Mikuni Koharo #7


https://i.imgur.com/Ea66EIR.jpg     Nie minęła chwila jak zaraz za kobietami do towarzystwa weszła jeszcze jedna. Wyglądała jednak zgoła inaczej aniżeli pozostałe. Ubrana była zdecydowanie mniej wyzywająco, gdyż miała na sobie tradycyjne kimono w kolorze fioletowym z delikatnymi, ręcznie robionymi zdobieniami. Wyglądała dość nieśmiało w porównaniu do reszty towarzystwa. Większość jej ciała przykrywały zwały materiału, zaś twarz sama się ukrywała pod opadającymi kosmykami długich włosów. W dłoniach dzierżyła dość sporej wielkości koto, które jednoznacznie wskazywało na cel jej wizyty. Usiadła po turecku na jednej z poduszek nieco oddalonej od stołu z jedzeniem i zasiadających przy nim osób.

THEME


       Instrument ułożyła sobie na kolanach po czym przymykając oczy zaczęła delikatnie uderzać palcami w struny. Na początku ich uszu dobiegły pojedyncze dzwięki, jakby dziewczyna sprawdzała nastrojenie instrumentu. Jednak z każdą chwilą coraz odważniej poruszała dłońmi, by te pojedyncze dzwięki zaczęły składać się w jedną, całkiem przyjemną dla ucha całość. Miała ona jednak stanowić tło dla całej sytuacji, aniżeli być jej główną atrakcją. Dlatego, gdy tylko zaczęła grać na dobre pozostałe kobiety nie zwlekały z przejęciem sytuacji.
       Mikuni potrafił obchodzić się z płcią przeciwną nad wyraz dobrze, dlatego jego wybranka chętnie podała mu dłoń, spuszczając nieśmiało wzrok i usiadła obok niego tak, aby ich biodra ze sobą się stykały. Wiedziała już, że mężczyzna lubi bardziej wyrafinowany sposób flirtu, co jej wyjątkowo odpowiadało. Przywołała na twarz rumieniec i spojrzała na swojego towarzysza wzrokiem przepełnionym fascynacją. Spijała każde słowo z jego ust, pozwalając mu bawić się jej ręką i delikatnie odwzajemniając pieszczotę, raz po raz przesuwając opuszkami palców po wnętrzu jego dłoni.
- Nikt jeszcze w ten sposób mnie nie komplementował - powiedziała słodkim głosem, wręcz dziewiczym, przepełnionym nieśmiałością - Sprawia Pan, że... - tutaj złapała go za palce dłoni, która jej dotykała i przysunęła ją do siebie, by położyć ją nieco nad lewą piersią i przycisnąć - moje serce zaczyna szybciej bić. Nieczęsto się to zdarza.
      Przesunęła jego dłoń nieco niżej, zahaczając delikatnie o swoją pierś, by koniec końców ułożyć ją na swojej talii po czym przysunęła się do niego.
- Jeśli chciałby mnie Pan rysować to byłby dla mnie zaszczyt ale...- wyszeptała, zbliżając twarz do jego twarzy tak, aby dzieliło ich ledwie kilka centymetrów - musielibyśmy znalezc miejsce nieco bardziej... Ustronne.
        W tym samym czasie pozostała część kobiet, widząc, że z jednej strony rozgrywa się akcja jeden na jednego postanowiły zająć się rekinim towarzyszem lowelasa. Słowo "nieśmiałość" wznosił on jednak na zupełnie inny poziom. Aczkolwiek - ich zadaniem było to zmienić. Każda z nich przywołała na twarz szeroki uśmiech i cicho chichocząc w trójkę zaciągnęły Koharo na drugą stronę stołu i wygodnie usadowiły na poduszkach, nie dając mu szans na protest. Dwie z nich usiadły po bokach mężczyzny, przodem do niego i równocześnie złapały jego dłonie. Położyły je sobie na soczystym zaokrągleniu biodra i nie pozwalając mu zabrać ani jednej z nich sięgnęły po tacę z owocami. Trzecia z kolei usiadła za nim. Klękając rozszerzyła nogi i usadowiła kolana, tak aby jego biodra znalazły się między nimi. Na plecach mógł poczuć każdą część jej torsu, łącznie z piersiami, które przyciskała właśnie do jego łopatek. Jedną dłonią objęła jego obręcz barkową, zaś drugą złapała go za policzek i obróciła jego głowę w swoją stronę.
- Musi Pan być bardzo głodny po tych wszystkich wydarzeniach... - wymruczała i sięgnęła wolną ręką po winogrono - Proszę pozwolić się nakarmić.
       Wsunęła sobie owoc między wargi po czym przysunęła się jeszcze bliżej i nim właśnie rozchyliła usta mężczyzny, tak aby delikatny ruch języka wystarczył, aby mogła go wsunąć do jego buzi, obdarzając go przy okazji krótkim pocałunkiem.
- Ma Pan ochotę na więcej? - zapytała cichutko.

Offline

 

#56 2019-11-16 04:06:28

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Zbaranienie rybiego wojownika kazało mu rozdziawić usta i jedynie obserwować to, co przechodziło jego rybie pojęcie. Owszem, nie znał doktora Mikuniego na tyle dobrze, by być pewnym swoich na jego temat założeń a jednak to, jak bardzo się mylił, przytłoczyło go że prawie przysiadł. Szczęście w nieszczęściu, owo zaskoczenie wytrąciło go ze stanu głębokiego zażenowania, choć jak miało się wkrótce okazać - nie na długo.

Niewiasty, na miejscu których Koharō priorytetem swoich najbliższych działań uczyniłby raczej poszukiwania odzieży niż serwowanie żywności, obrały azymut na jego rybią osobę, mając Zamiary. W jego dziewiczym życiu Zamiary uczestniczyły dotąd raczej jako zagrożenie, przed którym przestrzegali kaznodzieje grzmiący nad domami rozpusty. Na owych Zamiarów praktykowanie w sztywnym kieracie klanu Hyuuga Rekinowi czasu nie starczyło...

Gdy, spłoniony niczym młódka, opadał na poduszki przegrawszy tę batalię już na starcie (Wola:30), zdawał sobie mgliście sprawę z tego, że ma dziś jeszcze kilka niedopiętych spraw. Zaczynając zdawać sobie sprawę z buzującego krew faktu, że to wcale nie na poduszkach się opiera, pozwolił by priorytety chwil poprzednich odpłynęły na zaszczytnie dalekie pozycje. I na pewno nie byłyby dla niego w obecnych okolicznościach przyrody aż tak istotne, gdyby nie zdarzenie nie tyle losowe, co fortunnie w tym momencie następujące. Bobek, jeden z dwóch, identycznych, pozostawionych sobie samym kawalerów na tym dancingu, pyknął w niewielkiej chmurze dymu, jakby obrażony. Oczy Koharō rozszerzyły się i zawołał... co we wspomnianych, mocno buduarowych okolicznościach przyrody mogło źle zabrzmieć:
- Yocharu??
Męskie imię zagościło na jego ustach ułamek sekundy przed tym, jak jego miejsce zajęło winogrono.

--==||==--


Gdy przemierzał korytarz pod pokładem kilka chwil później, burak na jego twarzy powoli dogasał. Zachowując się jak prawdziwy dorosły i biorąc na siebie odpowiedzialność za swoje czyny, przeprosił na chwilę towarzystwo, po czym bezczelnie stworzył w łazience klona, którego posłał na swoje miejsce. Sam upewnił się, że Ziutek - ostatni z klonów zrobionych wcześniej, wie co ma robić*, po czym wymknął się z kajuty. Teraz szedł ku kwaterom daimyo, z sobie znanych przyczyn ściskając w ręku kamyk zielony. Wziął głębszy oddech i zapukał.

* Ziutek, zasadniczo, wspierając głowę na dłoni i zasłaniając tym samym ucho, ogląda sobie pudełko Mikuniego, próbując zrozumieć przeznaczenie pieczęci fuuin. Oprócz tego, co raczej oczywiste, pragnie śmierci klona, który dostał przydział na... poduszkach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2019-11-16 11:19:27)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#57 2019-11-17 16:21:03

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Port


    1, 2, 3, 4, 5, 6, cyfry przesuwały się w myślach gładko, gnane rytmem uderzającego serca i faktycznie można było z pełną fachowością orzec, że jest ono przyśpieszone. Oto historia krótka o tym, jak człowiek wychodzi z pracy a praca z człowieka nie, bo samo badanie rozpocząłem tak mimowolnie, jakby to był właśnie oczywisty cel kładzenia ręki pod kobiecą piersią… Było to oczywiście za mało, by dopatrzyć się objawów, których instynkt nakazywał mi się dopatrywać od czasu do czasu w każdym, ale wniosek był prosty. To, co mówiłem faktycznie na nią działało albo myśli o nagrodzie złotem przesiąknięte wzbudzały taką ekscytację. Nie mniej przez najbliższy czas rozwiązanie tej zagadki nie będzie mi z powiek resztki mego marnego snu, którą sobie pozostawiłem.
    Bez większych oporów pozwoliłem poprowadzić swoją dłoń w wędrówkę, która miała się zakończyć na talii. To też raczej nie było nic nowego, ale ku memu zdziwieniu wstrząsnął mną dreszcz nagły. Uczucie to wpierw łudząco podobne do wylewu krwi do mózgu okazało się bliskością drugiej osoby. Czymś, czego nie miałem okazji doświadczyć, odkąd opuściłem Ronin, żeglując przez gorzkie morze wyrzutów, które sobie czyniłem. Wyrzutów, które zważywszy, na konfigurację całej sytuacji jeszcze powrócą.
    Mogłem zgruchotać całą atmosferę w ich przypływie, ale ostatecznie powziąłem postanowienie, że będę robił dobrą minę do złej gry. Ot nagroda za ambicję własną, za chęć popisania się i udowodnienia czegoś, czego udowadniać nie trzeba było. Uśmiechnąłem się więc po raz kolejny, wzruszając ramionami.
  — Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy mówili sobie po imieniu. — Odpowiedziałem, słysząc, jak się mnie tytułuje. — I faktycznie bicie przyśpieszone około jedną trzecią szybsze niż w sytuacji spoczynku. Poczytam to sobie więc za komplement. — Wolną ręką wydobyłem szkicownik i węgielek cienki, robiąc przy tym teatralnie smutną minę. — Cóż moja droga, nie widziałem tutaj ustronniejszego pomieszczenia, więc chyba przyjdzie obejść mi się smakiem…. Hmm może jednak nie będę musiał, jeśli rysowania nie potraktujemy na równi z rozbieraniem?
    Kątem oka rzuciłem spojrzenie na kolona, który właśnie zamiast dziewczętami zabawiał się moim najnowszym nabytkiem. Przywodziło to na myśl, że jednak chyba ma wszystko swoje miejsce we wszechświecie, jedni się bawią drudzy, zaharowują się na śmierć i trudno było taki stan rzeczy nie nazwać niesprawiedliwością. Nie mniej szkatułka absorbowała jego uwagę, znacznie dłużej niż mogłem się spodziewać. Odczekałem, więc momentu, gdy Rybi Ninja wróci z toalety, do której się wymknął w celach bliżej mi nieznanych.
  — Jak to było? Nie mogę sobie wyobrazić Twojej szacownej osoby w świecie flirtujących uśmiechów? — Zagadałem, stukając węgielkiem o kartkę szkicownika, jednocześnie przenosząc dłoń na plecy towarzyszki, gładząc je delikatnie. Nie powstrzymałem się przy tym od wymownego uśmiechu. — A tak odchodząc od tematu, jak znajdujesz mój najnowszy nabytek? Dopatrzyłeś się w nim czegoś ciekawego?
    Sprawa była rzeczywiście interesująca, bo tego, że nie kupiłem żadnego przyrządu malarskiego, mogłem być pewien. Nie mniej z momentu na moment prawdziwe znaczenie tego przedmiotu intrygowało mnie coraz bardziej niczym przypadek medyczny nigdy jeszcze nieodkryty. Myśl moje tak krążyły wokół niego intensywnie, że nawet nie zorientowałem się, że robię coś, czego robić nie powinienem. Zaprzestałem więc gładzenia, pozostawiając rękę na lewej łopatce.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#58 2019-11-21 16:42:29

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Port


       Rozległo się pukanie do drzwi kajuty przeznaczonej dla Daimyo. Pomieszczenie wydawało się świetnie wygłuszone bowiem żaden dźwięk nie docierał do uszu Koharo. Czując delikatne drgania podłoża, nie wywołane przez morskie fale, dojrzał jak wizjer zwany również judaszem, odsłania się by ukazać czyjeś oczy. Został zlustrowany od stóp po głowę, czując cierpkie spojrzenie nieznanej mu dotychczas osoby. Wizjer zasunął się, zwiastując odgłos przekręcanego klucza i rychłe otwarcie drzwi. Rekin mógł się teraz zrewanżować za nieprzyjemne skanowanie wzrokiem, jegomościowi w niezwykle wyglądającym przyodzieniu. Mężczyzna liczący co najmniej 2 metry w górę i chyba metr w linii pomiędzy barkami, westchnął burzliwie, prawie wydmuchując przy tym z nosa dym. Po krótkiej wzajemnej lustracji, odsunął się na bok by przestać torować drogę rekina do Daimyo. Sam lord w tej chwili, siedział na drewnianym krześle z przyszytą miękką poduszką do siedzenia, przysunięty do biurka z Tsuchi'kańskiego dębu, przyglądając się uważnie różnym dokumentom. Wybity z wertowania kartek nadejściem Koharo, zebrał w kupkę studiowane materiały i odłożył do szafki wbudowanej w mebel.
       - Wiem, że to może nie trafione słowa ale nie obawiaj się tego wielkoluda. Sekyuri to mój zaufany strażnik, który podróżuje ze mną praktycznie wszędzie, chociaż zazwyczaj robi to z ukrycia. Tobie jako człowiekowi, któremu również ufam mogę wyznać, że jest też wyszkolony w sztuce ninja ale wolę się z tym głośno nie obnosić coby potencjalni wrogowie się nie spodziewali. - Wysłał serdeczny uśmiech skierowany oczywiście do wyrzutka pod banderą Hyuuga. - Jednakże mniejsza o to. Co Cię sprowadza? Czyżbyś nie bawił się dobrze wśród uciech podesłanych kobiet? Nie bierz braku ich w moim pokoju za jakikolwiek wyznacznik, po prostu nie w głowie mi teraz tego typu zabawy.
       Jak się teraz dobrze zastanowić to brak wydobywających się dźwięków z pomieszczenia, mógł nie oznaczać wcale dobrego wyciszenia a najzwyczajniej cisze wewnątrz panującą. Choć pomieszczenie można było nazwać mniejszą wersją tego gdzie znajdowali się wyróżnieni członkowie podróży, Daimyo wybrał sobie przesiadywanie przy biurku wcześniej dostrzeżonym.

Offline

 

#59 2019-11-21 20:06:18

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Koharō skłonił się daimyo, po chwili skręcając lekko szyję i kiwając również jego ochroniarzowi z nieśmiałym uśmiechem.
- Cieszę się, że znajduję cię, panie, w dobrym zdrowiu i bezpieczeństwie. Nawyk i moje niedawne myśli skierowały moją uwagę na zabezpieczenia w podróży. Może to paranoja z mojej strony, ale uspokaja mnie fakt, że nie da się tu przeniknąć tak całkowicie niezauważonym. Za przyjęcie na statku bardzo jestem wdzięczny, choć odwykłem od takich wygód dalece bardziej, niż mój kompan... najwyraźniej.
Rekin strzepnął wspomnienie z głowy i zrobił kilka kroków w kierunku misternie wykonanego biurka, wyciągając jedną z rąk zza pleców i kładąc na powierzchni mebla niewielki przedmiot. Okazał się on być otoczakiem z niespotykanego materiału, w dotyku przypominającym gładki, ciepły kamień.
- Nie jest niestety wynikiem paranoi to, co zaraz powiem. To, co leży na biurku jego ekscelencji to wiadomość ode mnie, którą z przyczyn bezpieczeństwa wolę przekazać w tenże sposób. Jeśli to nie za wiele, chciałbym prosić o odsłuchanie zawartości w dogodnej chwili odosobnienia, z daleka od jakichkolwiek uszu poza własnymi. Jeśli Sekyuri sobie życzy - tu rybi ninja spojrzał znów na nierybiego ninja - może upewnić się, że to żaden podstęp ani niebezpieczna pułapka. W tym bursztynie zawarty jest mój głos, a informacje przekazane dotyczą kwestii na skalę międzynarodową.
Założywszy na powrót ręce za plecy, przyszywany Hyuuga skłonił się Daimyo raz jeszcze, tym razem obdarzając również stonowanym uśmiechem.
- Choć to, co mam ekscelencji do przekazania nie dotyczy bezpośrednio naszej ojczyzny, a i ostatnim, czego nam potrzeba w obecnej politycznej sytuacji, jest kolejna wojna... dobrze wiedzieć, co dzieje się za miedzą. A teraz proszę o wybaczenie, powinienem wracać do kajuty nim moja mała wycieczka wyjdzie na jaw. Jeśli zapozna się ekscelencja z treścią wiadomości, służę dalszymi wyjaśnieniami i być może własną osobą, gdy już uda się zażegnać kryzys wewnętrzny Tsuchi.
Jeśli daimyo wyraża pozwolenie, Koharō opuszcza jego kajutę i wkrada się do łazienki kajuty jego oraz Mikuniego przez okno.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Koharō (2019-11-21 20:06:42)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#60 2019-11-27 18:27:20

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Tymczasem, gdzieś na lądzie Tsuki no Kuni, rosła sylwetka obserwowała oddalający się statek z nieco zdezorientowanym spojrzeniem. Większość dnia spędziła na długotrwałym szlifowaniu pewnej techniki, a ponieważ była klonem, musiała poświęcać równą porcję czasu na marnowanie chakry, co na jej odnowę. Teraz stała, opierając się o latarnię morską, położoną na sporym klifie, dającym doskonały widok na niknący na horyzoncie statek daimyo Ziemi, myśląc intensywnie. Na tyle intensywnie, na ile pozwalała 1/10 statystyki Umysł.
Z jednej strony, nadarzyła się doskonała okazja, żeby zrobić sobie trochę wolnego, z drugiej miał dostęp do pełnej wiedzy swojego oryginału a także tej nabytej przez inne klony. A wiedza ta powodowała, że powinność wysunęła się na pierwszy plan, nawet jeśli w parze z ową wiedzą nie szły jakieś większe przemyślenia.
Zapomniany klon Koharō wzruszył ramionami i zrobił krok w przód, znikając w czekającej 30 metrów niżej toni i kierując się na północ.

z/t-> Hidari -> Droga Główna

Ostatnio edytowany przez Koharō (2020-01-19 17:42:16)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#61 2020-04-12 15:24:28

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Port

      Chłopiec wracał z pałacu, gdzie towarzyszył swojemu liderowi w bardzo ważnym spotkaniu, dotyczącym losów praktycznie całego świata. Było to dla niego bardzo duże wyróżnienie, świadczące o zaufaniu Akio do jego osoby. Nie miał jednak znaczącego wypływu na przebieg rozmów. Można powiedzieć, że był biernym słuchaczem i tylko przyglądał się rozwojowi wydarzeń. Było to zachowanie dokładnie odwrotne do jego towarzysza, który niejednokrotnie podczas obrad przejmował inicjatywę.
      Spotkanie się zakończyło, a więc wszyscy jego uczestnicy rozeszli się we własnych stronach. Tak zrobił i Jiro, początkowo planował opuścić wyspę jednak coś zatrzymało go na dłużej. Postanowił na jakiś czas zaszyć się w okolicy. Dużo czasu poświęcił na przemyślenia w samotności, niestety praktycznie w ogóle w tym czasie nie trenował. Wydawało się, jakby chłopiec próbował w końcu wydorośleć. Ostatnie wydarzenia dały mu do zrozumienia, jak bardzo jest niedojrzały i ile musi się jeszcze zmienić w jego psychice, jego sposobie patrzenia na świat.
      Ninja spędził na wyspie wiele dni, sam do końca nie wiedział ile, jednak w końcu zdecydował się na ponowny start. Zdążył wszystko sobie poukładać, więc uznał się za gotowego do drogi. Planował opuścić wyspę, w tym celu skierował się do lokalnego portu. Nie miał jakiegoś konkretnego celu, nie zainteresował go też żaden z kierunków, w których wypłynąć miały statki szykujące się do rejsu. Pozostało więc czekać, aż przybije jakaś łajba, która zabierze go w ciekawe miejsce. Na ten czas spoczął.

Offline

 

#62 2020-04-12 17:55:15

Straznik 10

Strażnicy

Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 303

Re: Port

Sesja normalna|Jirō #1




        Port w Tsuki no Kuni jak zawsze przyciągał do siebie wiele ludzi. Dzisiejsza pogoda nienależała do najlepszych dla tragarzy ponieważ silna bryza nieraz zrzucała oferowane przez nich produkty zaś tragarze mieli problem z utrzymaniem towarów. Wśród tego całego towarzystwa był młody Jirō szukający sobie zajęcia. Nie wiedział że w porcie był poszukiwany przez innego członka swojego klanu. Akihiro będący tropicielem szybko odnalazł gdzie jest czerwonowłosy chłopak. Pośpiech w tym przypadku był uzasadniony ponieważ zadanie jakie ma wykonać jest bardzo pilne. Wysłaniec Namikaze był wysokim blond mężczyzną w ciemnych ciasnych ubraniach z jasnoczerwonymi wstawkami oraz dwoma krótkimi ostrzami schowanymi w pochwach na plecach. Na niektórych częściach jego ciała jak np ramiona czy klatka piersiowa można było zobaczyć prosty lekki pancerz który zapewne chronił przed lekkimi atakami.


       Nie minęła chwila a znalazł się przy celu który wyglądał nieco inaczej niż to czego się spodziewał. W głowie zadał sobie pytanie "Dlaczego pan Akio zabrał ze sobą kogoś tak niepozornego?". Jednak wiedział że niedocenianie kogoś to podstawowy błąd shinobi i zapewne jest on bardzo zdolny. Podszedł do swojego celu i przyjaźnie się uśmiechając postanowił się przedstawić.

       -Zapewne to ty jesteś Jirō Namikaze który przybył tutaj razem z naszym liderem. Miło mi cię poznać.-Wyciągnął dłoń na przywitanie.- Nazywam się Akihiro pisany przez znaki światła i wielkości i przybywam do ciebie z zadaniem. Niestety w tak zatłoczonym miejscu nie mogę ci zdradzić szczegółów dlatego jeżeli się zgadzasz to złap mnie za rękę. Dodam że sprawa ta bardzo dotyczy spraw klanu Namikaze.

https://lh3.googleusercontent.com/proxy/EYHixrMDgYJ_ly3fRoxtcz8UbWuPbtJAabaoTY2InJIClBGGy0MRoRHtTLJ9xNGiT1sZ-57u8C-3zHdADT2F_F_YsPmBLSSn2jJBkf5_8aY4kS_kpy8YySUrOGpXQMwrr4ptf3KEakqXRoaTbbr-S4GrUvLX1N1thQ8l008k

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#63 2020-04-13 01:39:04

Jirō

Klan Namikaze

50579205
Zarejestrowany: 2016-08-31
Posty: 180
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Kiiroi Senkō
Ranga: Quincy
Płeć: Mężczyzna

Re: Port

      Jiro zasiadł gdzieś z boku i nikomu nie wadząc czekał, aż w okolicy pojawi się statek, który pozwoli dostać mu się w jakieś ciekawe miejsce. Właściwie nie miał dokładnego planu, ale nie chciał też udać się w kompletnie przypadkową lokację. Wydawało się, że oczekiwał jakiegoś znaku, wydarzenia które pomogłoby mu zdeterminować jego dalsze działania. Nie wyglądało jednak na to, żeby coś ciekawego miało się stać. Dzień jak co dzień w porcie - masa ludzi żyjących w pośpiechu, rozładowujących towar ze statków transportowych. Nic nie wskazywało na to, że los odezwie się do Namikaze, który w zasadzie nie miał na siebie żadnego innego pomysłu. Postanowił się nie ruszać z miejsca. Na zewnątrz nie było zbyt ciepło, jednak nie było to problemem. Przynajmniej nie padało...
      W miejscach takich jak to, ludzie są bardzo różnorodni. To właśnie tutaj spotykają się ze sobą obywatele różnych krajów, nie mających ze sobą wspólnego nic poza interesami. Nie było nikogo, kto zainteresowałby młodzieńca na dłuższą chwilę, mimo że obserwował ich już kawał czasu. Po jakimś czasie zaczął zbliżać się do niego jakiś ninja. Jiro wyczuł jego chakrę, jednak nie podejmował żadnych działań z tym związanych - nie widział powodu do obaw. W porcie roi się od ludzi, nic dziwnego że niektórzy z nich są podobni młodzieńcowi. Delikwent jednak znajdował się coraz bliżej Namikaze, szedł bezpośrednio do niego.
      - Cześć. - tylko jednym słowem Jiro odpowiedział na słowa nieznajomego, który od razu po zbliżeniu się do rudowłosego wyjawił swoje intencje. Czyżby to był ten znak od losu? Chłopiec dużo się nie zastanawiał, złapał za rękę człowieka, który podawał się za członka klanu.

[z/t -> Siedziba Namikaze]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pokeswiat.pun.pl www.alians666.pun.pl www.sa.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl