Ogłoszenie


#1 2017-03-30 19:35:55

 Ichuza

V I P

35457109
Skąd: Otwock
Zarejestrowany: 2016-06-24
Posty: 369
Multikonta: Kami, Yoshi
WWW

Widownia

http://i.imgur.com/dfXUBsR.png



    Trybuny, to jedyne miejsce, które nie uległo zmianie podczas renowacji areny turniejowej. Sześćdziesiąt tysięcy siedzisk pokrywa kilkadziesiąt rzędów masywnej konstrukcji. Potrafią pomieścić trzy razy więcej osób, co zauważono podczas ostatniego, przeprowadzonego w tym miejscu turnieju. Dobudowano jedynie trzy kamienne wieże. Jedna niewysoka po lewej stronie, gdzie zaczęto przyjmować zakłady. Znajdująca się po prawej stronie, nieco wyższa - strażnicza. A także środkowa, mieszcząca o wiele wygodniejsze siedzenia. Podzielona na dwa rzędy. Górny, przeznaczony dla lordów feudalnych, a także dolny, przeznaczony dla przywódców klanów i organizacji, choć także oddzielony od siebie w specyficzny sposób. Nowe konstrukcje stanowiły nierozłączny element, choć znajdowały się bardziej z tyłu, dzięki czemu widoczność na zwykłych trybunach nie ucierpiała.


Tutaj mogą przebywać osoby nie biorące udziału w wydarzeniu.


http://i.imgur.com/CoOg5C9.png - Odwiedzaj codziennie Ogłoszenia i Recepcję - bądź na bieżąco z wszystkimi zmianami na forum.
http://i.imgur.com/diz8u3N.png - Nowy projekt: Mage Guild Wars!
http://i.imgur.com/CoOg5C9.png - Masz pytania? Zajrzyj do Poradników, prawdopodobnie tam znajdziesz odpowiedzi na większość niejasności.

Offline

 

#2 2017-04-02 13:42:01

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia

    Skonstatowałem, że nawet podczas świąt państwowych nie bywa tak tłoczno. Zważywszy, że są to wydarzenia o randze niezwykle podniosłej to chyba one powinny cieszyć się większą frekwencją, tymczasem życie, jak zwykle nie przebiega zgodnie z oczekiwaniami i to właśnie na tę okazję, którą było obserwowanie ludków biegających po arenie zebrała się trzydziestokrotność dorocznego jarmarku. Matematyka uczy, że zjawiska występują w proporcjach, więc łatwo dokonać kalkulacji, iż tłok, hałas i głupoty tłumu, jest trzydziestokrotnie większy niż na wydarzeniach tego typu. A ja widzicie nigdy nie lubiłem jarmarków.
    Za to lubię swoją pracę, daje mi zawsze poczucie radości i przepełnia energią, toteż, gdy tylko odciągnęła mnie od niej sposobem wszetecznym od razu zmęczenie materiału dało się we znaki. Gdy zaś patrzyłem na to całe zbiegowisko do przemęczenia dochodziło jeszcze bezsilna złość na to, iż trafiłem tutaj głównie dla tego, że dałem się podejść, jak uczniak zupełnie nie po nindżowemu. Ten emocjonalny gorzki wywar sprawiał mi ochotę na ciskanie piorunami w kłębiącą się wszędzie ludzką tłuszczę a ciśnięcie jej w stojącą obok mnie Harukę sprawiłoby mi ekstatyczną radość.
  - Gdy obiecywałem, że pójdziemy gdzieś razem miałem na myśli kawę i to, kiedy będę miał wolne a nie… to. – Potoczyłem zblazowanym spojrzeniem po otaczających nas ludziach. Ta widać była absolutnie zachwycona zaistniałą sytuacją.
  - Obiecałeś, że pójdziemy gdzie będę chciała. – No właśnie tak to się kończy, gdy coś się komuś głupio obieca w zawałowym ataku czułości i sympatii, kończy się cierpieniem znoszonym w pokorze, bo przecież w końcu powinno się dotrzymywać danego słowa. – A Imari przecież sama Ci je dała.
    Uśmiechnąłem się, bo nie sposób było inaczej zareagować na jej przeszczęśliwy wyraz twarzy i dałem się pociągnąć w tłum. Rozmawiałaś z nią mała jadowita żmijo, ty namówiłaś ją do złego, a Imari zgodnie z twoimi oczekiwaniami entuzjastycznie przytaknęła, bo przecież według niej taka ładna byłaby z nas para. Przez moment miałem naszła żeby zabić, je obydwie, ale na tą chwilę byłem chyba zbyt zmęczony.
    Weszliśmy na trybuny i z niezadowoleniem popatrzyłem na falujące powietrze, które teraz bardziej przypominało, jakiś ulatniający się gorący gaz. Ot jeszcze jednak kropla do czary goryczy. Gdy już siedliśmy, w do tej pory mało zatłoczonym sektorze wymieniliśmy kilka uwag, o tym czego się tutaj spodziewamy. Rozmowa rozluźnia atmosferę a w gruncie rzeczy lubiłem moją brązowowłosą koleżankę, toteż zamiarowałem, chociaż próbować dobrze się bawić. Widać, że przebywanie na tym widowisku sprawia jej niepomierną radość, toteż pewnie nie wybaczyłaby mi gdybym zepsuł te wspólne chwile sarkaniem i entuzjazmem złapanego w siatkę niewolnika. Skończywszy wymianę poglądów okraszaną od czasu do czasu chichotem, w przypływie zmęczenia położyłem głowę na jej ramieniu.
  - Za gorąco. – Wyszeptałem zamykając podkrążone oczy. Nie wiedząc, czy mam się cieszyć, czy też płać z faktu, że nie ma tutaj, jakiś innych oparć postanowiłem się przespać, choć na małą chwilkę.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#3 2017-04-02 14:18:13

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Widownia


       Znów turniej. Z jakiegoś bliżej mi nie określonego powodu ciągnęło mnie do takich wydarzeń, chociaż nie specjalnie przepadałem za masą ludzi drących ryja i zachowujących się niczym w chlewie. A jednak jestem, tym jednak razem nie jako uczestnik a obserwator i przedstawiciel z klanu Uchiha chodź nie w pełni służbowo. Ikkyo ostatnimi czasu nie daje znaku życia, więc zostałem poproszony o pojawienie się tutaj z racji, iż mamy swego młodego przedstawiciela wśród zawodników. Yozore spotkałem podczas ponownej mobilizacji klanu i chodź lepiej ona pamięta mnie niż ja ją, to gdzieś z tyłu głowy zapadła mi w pamięci. To będzie dla niej dobra próba ale mam nadzieję, że nie nabawi się straszliwych guzów. Czemu ja sam nie brałem jednak udziału w tym przedsięwzięciu? Ostatni turniej w Kraju księżyca zakończył się prawie śmiercią dla mojego rywala. Gdybym pociągnął to dalej to niechybnie jego dusza odleciała by z naszego świata a przecież miały to być zwykłe pojedynki a nie walka o życie. Wojna w Yu no Kuni na zawsze odbiła piętno w mojej głowie. To doświadczenie sprawiło, że dojrzałem i przestałem pragnąć zwycięstwa za cenę życia wrogów. Krew za krew to już nie moje motto, chodź gdyby Kuroi Inu żył, zapewne ochrzaniłby mnie i splunął na te słowa. Uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl o wspomnieniach z nim związanych. Od tak dawna już nie zbratałem się z nikim chodź Shinsaku był w tej chwili pretendentem na to stanowisko.
        Tymczasem jednak przemierzałem wielką widownie w poszukiwaniu wolnego a zarazem w miarę spokojnego miejsca. Jakbym usiadł obok krzyczącego tłumu to zapewne w połowie turnieju wynieśli by mnie stąd za obicie kilku mord. Rozglądając się dalej dojrzałem kilka wolnych miejsc tuż obok mężczyzny z zamkniętymi oczyma, będąc oparty o ramię jego towarzyszki. Dookoła ludzie też nie wydawali się być pseudokibicami więc wybór mój padł na punkt obok śpiącego. Wolnym krokiem poszedłem do ławki, zerkając póki co na pustą arenę i przysiadłem. Odgarnąłem ręką dosyć długie włosy, które czasem pod wpływem wiatru wpadają mi na oczy i opuściłem dłoń. Nie pozostało mi nic tylko czekać, chodź ciekawość kazała rozglądać się po widowni. Dostrzegłem kilka interesujących osób, od których biła aura chakry ale zapewne byli to również przedstawicieli różnych klanów czy organizacji. Nagle coś zadzwoniło mi z tyłu głowy i zerknąłem na zaspanego mężczyznę. Czy jego twarz nie wygląda jakoś znajomo? Tylko skąd mógłbym go znać? Przez ostatnie kilka lat działo się tak wiele, że nie jestem w stanie dopasować go do żadnego wspomnienia.

Offline

 

#4 2017-04-02 17:10:27

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Gdy pokierowano ją na trybuny sprawiała wrażenie, jakby uszło z niej powietrze. Cały zapał jaki zrodził się w jej sercu gdy usłyszała o turnieju, teraz pospiesznie był gaszony przez ekipę rozsądnych i racjonalnych argumentów. Od początku wiedziała, że nie ma zbyt wielkich szans w Igrzyskach, ale nie sądziła, że rozczarowanie z powodu nie brania w nich udziału będzie takie... gorzkie.
"Zrób to, co chcesz zrobić. Nie to, co się od ciebie oczekuje." - takie słowa usłyszała jeszcze nim zdecydowała się zrezygnować. Towarzyszka Daikiego i białowłosego. Z tej trójki tylko on nie miał jej nic do powiedzenia i chyba po cichu była mu wdzięczna. I tak dostała zapas życiowych rad.
     Całe życie robiła to czego od niej oczekiwano i w tej chwili sama już nie wiedziała, czy to Ona chciała wystartować w turnieju, czy jej ojciec by tego oczekiwał. Poczuła, jak w jej wnętrzu coś się buntuje, bowiem znikąd pojawiła się u niej pewność, że gdyby zależało to od jej ojca mogłaby równie dobrze zginąć w tym turnieju. O ile nie przyniosłaby mu hańby sposobem w jaki umrze.
     Rozejrzała się po zapełniających się trybunach, ale gdy jej wzrok znów nie dostrzegł nikogo znajomego, nieco zrezygnowana skierowała się jak najbliżej areny. Skoro już tu jest to wyniesie z tych Igrzysk możliwie jak najwięcej. Może nie będą to siniaki i doświadczenie praktyczne, ale co zostanie zobaczone, nie będzie mogło być odzobaczone. Czy jakoś tak...
     Dostrzegła kilka wolnych miejsc, z dala od tłumu, co ją ucieszyło, jednak nie miała tej swobody by mieć dookoła siebie pustą przestrzeń. Mimo wszystko ruszyła na upatrzone siedzisko.
     Tłum ją irytował. Może to matki z płaczącymi dziećmi, może fakt, że w takich zbiorowiskach temperatura szybko się podnosi a ludzie zaczynają bardziej pocić? Przedzierając się w stronę upatrzonej oazy spokoju, czuła jak rośnie jej frustracja. Szła jednak prosto, nie wymierzając ludziom dookoła należnych im łokci i kolan, a gdy opadła na siedzenie przez moment zapomniała kim jest.
     Rozstawiła szerzej stopy, oparła łokcie na kolanach i pochyliła się do przodu pozwalając włosom zasłonić jej twarz. Dobre ucho usłyszałoby urywki kilku niecenzuralnych słów dochodzących zza tej grafitowej zasłony. Himitsu trwała w tej niedbałej pozycji przez kilka uspokajających oddechów po czym znów weszła w tryb Hyuuga. Jednak tym razem ustawiła oprogramowanie na "Casual", co oznaczało mniej więcej tyle, że wyprostowała się, ale nie trzymała się sztywno jak przy rozmowie z Daikim. Pozwoliła sobie nawet na nieco nonszalanckie założenie nogi na nogę i ciche westchnięcie.

Offline

 

#5 2017-04-02 18:39:34

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia

   
    Wszelakie dźwięki otoczenia są przytłumione i niewyraźne, jakby z za jakieś szyby. Czując, że coś mnie uwiera zsunąłem policzek z jej obojczyka. Trochę wygodniej, ale mało, co dał ten zabieg. Palące słońce kraju wiatru nadal niemiłosiernie ogrzewa mi twarz. Czyjaś ręka obejmuje moją szyję. To całkiem przyjemne. Mógłbym sobie wyobrazić, że leże sobie na łące wśród kwiatów i latających motylków… To jednak nie ta bajka, bo w nozdrzach zamiast krokusów czuć zapach kłębiących się dookoła ludzi. Otoczenie, choć w dziwny sposób przytłumione cały czas daje o sobie znać chorałem tysiąca gardeł, z których wydobywają się szepty, krzyki i inne formy komunikacji. Jednak nie słychać nigdzie prezentera zapowiadającego walki może, więc wystarczy zacisnąć powieki i udawać, że świat zewnętrzny nie istnieje. Po prostu chwilę poleżeć, w końcu pomimo wszystko, jest tak przyjemnie.
  - Nie śpij. – Słyszę nad moim uchem, jakiś głos. Zdaje się pełen zażenowania, ale też jakiejś czułości. – Naprawdę jesteś zmęczony, choć poszukamy, jakiegoś noclegu. No, choć wstawaj. Ej nie rób mi tego.
    Wzbraniam się z całych sił przed poruszeniem chociażby o cal, nie mam ochoty tego robić, w końcu jest tak przyjemnie.
  - Przepraszam Pana za te sceny – głos tym razem rozbrzmiewa z trochę wyższego miejsca. Tym razem przybiera ton nieśmiały. Zawsze tak mówi do kogoś obcego. Jednak chyba trochę już ją znam…. Ktoś siedzi obok, to on spowodował wcześniejsze poruszenie ławki. – Nie jest pijany, to przemęczenie, w ogóle nie dba o siebie.
    Zastanawia mnie, po co się tłumaczy przed, jakimś losowym człowiekiem, który właśnie usiadł obok nas. Przecież to nie jego sprawa… Zawsze za bardzo przejmuje się tym, co myślą inni i gdy o tym myśli robi zwykle taką zakłopotaną minę. Poleżałbym jeszcze chwilkę, ale czuje, jak szarpie mnie za rękaw, a takiego dyskomfortu znieść już się nie da. Ociężale podnoszę głowę, przecieram worki pod oczami, rozglądam się niewidzącym wzrokiem na to, co dzieje się dookoła mnie.
  - Przepraszam… Wiesz, jak to jest. Zostaniemy  tylko musimy iść po kawę, jak będzie przerwa wtedy odżyję. – Czuję ulgę, gdy twarz jej się rozjaśnia wiadome, że chciała tutaj zostać.
    Popatrzyłem teraz na człowieka, z którym wcześniej rozmawiała. Twarz jego wydaje się jakaś znajoma. Zmarszczyłem brwi zastanawiając się przez chwilę skąd mogę go znać i nagle uniosłem je mimowolnie w geście mówiącym „ahaaa”.
  - Zabawny zbieg okoliczności… Wyglądasz znacznie lepiej niż wtedy, gdy wiedzieliśmy się ostatnio. – Zagaduje siedzącego obok mnie mężczyznę przywołując przy tym uśmiech rozganiający trochę mimikę ofiary pracoholizmu. – Może nie pamiętasz, ale kiedyś Cię zszyłem i to całkiem fachowo w szpitalu w Ronin, kilka dni po wojnie. – Kręcę głową, bo czasy te wydały mi się tak nagle odległe. Czasy, gdy jeszcze nie brałem każdego możliwego dodatkowego dyżuru.
  - Co Ty Mikuni to przecież, jakiś obcy człowiek. – Patrzy na mnie z jakimś niezrozumieniem, zadziwiona moim nagłym ożywieniem. – Nie bądź dla Pana niegrzeczny.
  - Słoneczko… - odpowiadam kładąc jej rękę na ramieniu. – Toż to mój pacjent. Rana cięta mięśnia brzuchatego łydki i dwugłowego uda, założyłem szew krzyżowy i jeszcze upomniałem, żeby nie szalał, bo założony bardzo dobrze, ale puścić może zawsze.
  - Dobrze się zrosła? – Pytam odwracając się, od Haruki, która chyba nie będąc jeszcze pewna zaistniałem sytuacji ściska mi ramę.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#6 2017-04-02 18:43:48

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Widownia

Zły, wielki i rudy - tak najszybciej było można opisać moją postawę.  Ayane Ayatsuri - tak brzmiało imię jednej z uczestniczek turnieju. Identyczne jak jego uczennicy, która zaginęła na kilka lat. Z początku odczuł odrobinę ulgi, że ktoś tak młody nie zakończył swej kariery ninja przedwcześnie. Kiedy zaginęła poprzysiągł sobie, że nie weźmie już nigdy więcej nowego ucznia, a było kilku obiecujących kandydatów, zwłaszcza z klanu. Odnalezienie dziewczyny niezbyt zmieniało tą obietnicy, jednak całkowicie zmienił się jej powód byłem zły. Sądziłem, że między nim a jego uczennicą była jakaś więź, byłem naiwny. Ta dziewczyna wykorzystała mnie aby nauczyć się paru sztuczek i zniknęła, nigdy jej tego nie daruje. Gdyby nie fakt, że turniej odbywał się właśnie w Enko i ucierpiałaby na tym reputacja klanu, zapewne zabiłabym ją tu i teraz. Nie mogąc wyładować swojej złości podążałem przed siebie, pomyliłem wejścia kierując się do tego ogólnodostępnego, jednak z powodu mojego humoru, nikt nie śmiał mnie zatrzymać. Dziwnę moi zwiadowcy donosili o tłumach na trybunach i niesamowitym ścisku, przede mną zaś jakby otwierała się wolna przestrzeń. Po chwili skierowałem się w kierunku loży przeznaczonej dla liderów klanu, było tu dziwnie pusto. Jednak zważywszy na fakt, że ostatnia wojna mogła nasilić konflikty można się było tego spodziewać. Nie chciałem jednak siedzieć sam więc zwróciłem się do Hikari, która pozostawała w cieniu. - Jeżeli nie pojawi się nikt ciekawy do rozpoczęcia igrzysk, znajdź kogoś kto może reprezentować klany. Chyba, że wolisz żebym usiadł na trybunach?


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#7 2017-04-02 19:00:40

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Widownia


       Siadając na ławce, mimowolnie wprawiłem ją w lekkie drganie, czego następstwem było przebudzenie śpiącego jegomościa. Jeszcze przez krótką chwilę wpatrywałem się w te twarz, próbując przywołać chodź najmniejszy obraz, jakiś zapach, dźwięk, by skojarzyć te znajomą twarz ale mój umysł nie odpowiadał na moje wołania. Rozlało się to gdzieś za uszami i odpuściłem doglądając dalej trybun. Wtem usłyszałem, że mężczyzna się obudził i rozpoczął wymamrotaną konwersację ze swoją towarzyszką. To jednak nie zmieniło faktu, że straciłem na krótką chwilę skupienie względem ich dwojga. Moje oczy teraz padły na młodą dziewczynę. Młoda to może bez przesady bo nasz wiek nie różnił się aż tak diametralnie ale nie wątpliwie ilość wiosen, które przeżyła była mniejsza. Co mnie tak w niej przyciągnęło? Jej oczy. Hyuuga byli dla mnie wciąż zagadką i chodź wiem co nieco o nich to wciąż, ta cenniejsza wiedza umyka przed głodnymi informacji szponami. Nie mogę również ukrywać, że specyficzne białe oczy zawsze wyróżniają się w tłumie. Kiedyś myślałem, że ich klan jest tak dumny, że zawsze poruszają się z aktywowanym kekkei genkai lecz po czasie pojąłem, że z pokolenia na pokolenia gałki oczne przybierają za każdym razem tą samą formę. Ostatnio dużo tych całych Hyuuga widuję. Najpierw w porcie, teraz tu i to w tak krótkim okresie. Namnożyli się czy otworzyli bardziej na świat? Zadziwiający są wciąż dla mnie.
        Wtem zostałem wydarty ze swych rozmyśleń przez kobietę siedzącą obok mnie. Przepraszała mnie za zachowanie jej kolegi, chodź wcale nie zwróciłem uwagi na nic niestosownego. Wiedziałem, że nie jest pijany a tylko przysnął. Jego serce delikatnie zwolniło bicie jak to ma w zwyczaju gdy nie potrzebuje pompować tyle krwi. Kiwnąłem jedynie głową na znak, że wszystko jest w porządku, powracając wzrokiem do Hyuuga ale ponownie nie na długo. Siedział to obok mnie zbawca, który miał przywrócić mi moje wspomnienie - nasze właściwie.
        Z początku gdy zaczął do mnie mówić zaszokował mnie fakt, że jednak musieliśmy się gdzieś poznać, potem opowiadał zszywaniu mnie w Ronin. Wtedy wszystko już rozjaśniło się niczym słońce wychodzące zza burzowych chmur. Teraz doskonale pamiętałem gdy z Ikkyo siedzieliśmy w szpitalu a młody doctor na stażu zajął się naszymi ranami. Na mej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
        - Jak widać jestem tu i żyje więc się zrosła. W moim trybie życia gdyby do tego nie doszło, mógłbym dawno już gryźć piach. Tak myślałem, że skądś Cię kojarzę ale dopiero teraz rozjaśniło mi się. Trochę już czasu minęło. Przypłynęliście tutaj aż z Ronin?

Offline

 

#8 2017-04-02 19:29:51

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Widownia

     Dla innych to z lekka dziwne. Dla mnie zaś całkiem normalne. Wiadomo, że loże dla liderów są bardzo eleganckie. Zapewniają komfort, a nie ból pleców, porównując mięciutkie obicia do zwykłych drewnianych krzeseł na trybunach. Wystarczyły wpływy samotników, bym sobie nie odmówił nawet, jeżeli żadnej organizacji już nie reprezentuję. No dobra, samotnicy nadal nie mają takich wpływów. Stoi za nim jednak sam władca kraju, do którego ta organizacja przynależy. A jako, iż dodatkowo jest organizatorem i sponsorem, wystarczyło słówko od Akemiego, bym mógł wejść do ekskluzywnego miejsca. I nikt nie znał mojego oblicza. Moja chakra taże nie była możliwa do wykrycia. Stanowiłam przeciętną, szarą jednostkę. Zasiadłam obok kogoś. Był to wysoki mężczyzna. Dopiero, gdy się odezwał, rozpoznałam osobistość. Lider klanu Namikaze, Akio. I choć pamięć w tym wieku nie powinna jeszcze szwankować, to nie przypomniałam sobie momentu, w którym wspólnie z nim rozmawiałam.
      Całkiem tu pusto, jak na spektakularne wydarzenie, w którym ma wziąć udział ponad czterdzieści osób. - Rzuciłam niby sama do siebie, choć skoro znajdował się obok mnie tylko Akio, mógł on odebrać te słowa jakoby były kierowane w jego stronę. Nie odwróciłam jednak głowy, zawieszając wzrok na wejściu, z którego powinni wynurzyć się uczestnicy. Minuty mijały, a nikogo widać nie było. Zebrane osoby powoli zaczynały się niecierpliwić.

Offline

 

#9 2017-04-02 20:17:28

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Widownia

      Nie mogłem sobie odmówić przybycia na turniej, z którym wiązały się jakieś wspomnienia. Kto by pomyślał, że nadejdą takie czasy by nie wypadało mi wziąć udziału w takim wydarzeniu. Pozostał mi jedynie spoczynek w loży dla liderów organizacji czy też klanów. Pięść aż świerzbi na widok widowni i uczestników, którzy wciąż zapisują się na turniej. Ten dreszczyk adrenaliny kiedy patrzyło się na nowo spotkanego przeciwnika. Setki myśli na sekundę, którą taktykę wybrać byle by tylko nie dać się pokonać. Można również było upokorzyć przeciwnika, lecz to nie zawsze było czymś co podobało się widowni. Połamanie nóg czy po prostu pokonanie go jednym ciosem. To nie zawsze należało do najlepszych rozwiązań, ale czy przypadkiem nie do jednych z tych najefektowniejszych?

      Wspomnieniom nie było końca, lecz w końcu trzeba było zasiąść. Wzrokiem spostrzegłem Kamiego, tak jak się umawialiśmy. Został wpuszczony na loże za moją namową. Wystarczyło dobre słowo i wpuszczenie kogoś znajomego nie było większym problemem. Oczywiście mój osobisty ochroniarz też nie był jakimś większym problem, przybył ze mną Katto. Nic dziwnego, że jako przedstawiciel gatunku pand nigdy nie był na turnieju, w którym brali udział ninja. Na wieść, że zabieram go ze sobą postanowił założyć elegancie kimono, idealnie ułożyć fryzurę i nie zapominać o uśmiechu. Znając jednak jego nie mógł zapomnieć o swoich katanach.

      - Witaj - zwróciłem się do Kamiego siadając obok niego w wyznaczonych miejscach. Katto zaś postanowił jednak stanąć obok mnie by móc mieć wszystko na widoku. Zapowiadało się całkiem emocjonujące widowisko.

Ostatnio edytowany przez Akemi (2017-04-02 20:19:16)

Offline

 

#10 2017-04-02 20:42:35

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Widownia

http://i.imgur.com/fs6P1D5.png     Bramki zamknięto, a strażnicy uformowali rzędy, by blokować wejście dla osób bez zakupionego biletu. Po trzydziestu minutach trybuny były pełne. Zalane prostymi ludźmi, ważnymi i ninja, najróżniejszego wieku i maści. W samym środku areny, gdzie powinny rozgrywać się pojedynki, stanął mężczyzna w różowym ubraniu. Jego jednooki wzrok spoczął na przedstawicielu klanu Namikaze. I choćby Akio główkował się wiele godzin i tak nie będzie wiedział, co symbolizowało to bezuczuciowe spojrzenie. Nie trwało ono długo. Mężczyzna z brązową opaską był jedynie klonem, a jego oryginał znajdował się tam, gdzie uczestnicy - w podziemiach pod areną. Został tutaj przysłany, by wygłosić mowę wstępną. Chciał jednocześnie zapewnić, że wszystko, co się zaraz wydarzy, idzie zgodnie z planem. Bo naprawdę to, co nastąpiło za chwilkę, przeszło najśmielsze oczekiwania samego władcy kraju, do którego ta arena należy.
      Jako tegoroczny prowadzący igrzysk, chciałbym serdecznie powitać w pierwszej kolejności zebranych daimyō, a także liderów klanów i przywódców organizacji, w pozostałej kolejności ważnych osobistości, w tym pana Saiko z rady, a także dyplomatów z północy i oczywiście córkę władcy Kraju Ognia, która przybyła razem z nim, by na własne oczy ujrzeć widowisko. - Po tych słowach, dwójka ninja przeskoczyła wzdłuż całej areny. Przelecieli nad głową prowadzącego tak szybko, że jedynie oczy wyspecjalizowanych ninja były w stanie ich dostrzec.
      Zbliżamy się do rozpoczęcia, dlatego też chciałbym ogłosić kilka najważniejszych spraw. Pierwsze Igrzyska Ninja zostały zorganizowane w celu wyłonienia zwycięzcy kierującego się przede wszystkim zdolnościami analitycznymi. Ta gra, którą za chwilę Państwo zobaczą będzie także czystym ich szczęściem. Wszystko w zależności od tego, jakie działania podejmą. W tym celu zorganizowaliśmy skład dwudziestu ludzi, którzy za pomocą swoich umiejętności sprawią, że zgromadzeni tutaj będą widzieć to, co widzą nasi uczestnicy. - Zamilczał na moment, by każdy widz przyswoił tę informację. Nim kontynuował dalej, nad jego głową znowu przeskoczyły dwie jednostki. I wtedy się zaczęło. Nad areną rozrósł się ciemny, szczelny dach. Zasłonił dostęp powietrza, rozprowadzając wewnątrz trybun pięć sekund całkowitej ciemności. W grę weszło GenJutsu. Ci, którzy spanikowali i użyli kai, ponownie znaleźli się na trybunach. Lecz prowadzący śpieszył z wyjaśnieniami.
      Do obejrzenia widowiska nie wystarczy tylko siedzenie. Potrzeba oddania. Utworzyłem oddział osób, który wprowadzi państwa za pomocą iluzji w to, co będą widzieć i przeżywać nasi uczestnicy. Będziecie spoglądać na nich z góry, widzieć punkty, które zdobywają. A gdy tylko najdzie was ochota opuszczenia, powiedzcie. Kontrolujemy zarzucony, sztuczny obraz i będziemy także wiedzieć, kiedy was z niego wypuścić. - Kiwnął głową. Jego intencje były szczere.

Offline

 

#11 2017-04-02 21:29:58

 Kazunari

Uchiha http://i.imgur.com/lUSRkiz.png

42754256
Zarejestrowany: 2012-04-06
Posty: 478
Klan/Organizacja: Uchiha/Yūgure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Założyciel Yūgure
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37

Re: Widownia

     Tłumy wciąż wzbudzały we mnie dyskomfort, większy, niż kiedykolwiek. Uciekając latami od ludzi znalazłem się w miejscu, w którym trudno było jednoznacznie stwierdzić czy należę jeszcze do społeczeństwa. Skrywany pod czarnym płaszczem - a raczej starą, wytartą szmatą - symbol założonej przed latami organizacji wydawał się już reliktem przeszłości. Szkoła ninja, szkolenie u Gisaku Uchihy, starcia z przerażającymi przeciwnikami pokroju Sentiego Kaguyi czy Miyaguchiego Sabakuu, śmierć i odrodzenie... Wszystkie te wspomnienia zdawały się należeć do innego człowieka. Dumnego przedstawiciela klanu, którego nazwa istniała gdzieś w podświadomości, ale nic poza tym. Stałem się kalekim pustelnikiem. Zdeformowanym. Słabym. Instynktownie zacząłem szukać silnych osobistości jak za młodu... Naciągnąłem kaptur jeszcze bardziej. Nie chciałem być rozpoznany. Czułem wstyd i odrazę do samego siebie. Wolałem być teraz gdzie indziej, ale izolacja doprowadzała mnie powoli do szaleństwa. Pragnąłem zerwać z tym czyśćcem, zawieszeniem między życiem a śmiercią. Beznadzieją.
     Walki jeszcze się nie rozpoczęły. Lata temu nie wyobrażałbym sobie siedzieć na widowni, ale tamte czasy minęły bezpowrotnie. O dziwo łatwo się z tym pogodziłem, w czym udział musiał mieć dość zaawansowany jak na wojownika wiek. Większość osób z mojej przyszłości nawet nie zbliżyło się do trzydziestki, a było wśród nich wielu, z którymi w szczytowej formie nie miałbym szans. Ciekaw byłem sił nowego pokolenia, to był drugi powód mojego przybycia.
     Jak się okazało nie liczyło się nawet miejsce, które zająłem. Wkrótce moje oczy spowiła ciemność i przyszło mi tylko czekać.


/ Theme /
http://i.imgur.com/nrBWFve.png

Offline

 

#12 2017-04-03 01:57:24

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Coś, nie była do końca wiedziała co, dało jej przekonanie, że jest obserwowana. Było to uczucie bliskie nieprzyjemnemu, niczym kropelka zimnego potu spływająca po wrażliwej skórze wzdłuż kręgosłupa. W kierunku przed nią wszyscy w zasięgu jej wzroku patrzyli w stronę areny, pozostały więc dwa boki i tył. Nie widząc sensu w drobnych gierkach, takich jak ukradkowe zerknięcia w tłumie ludzi, rozejrzała się dookoła i zauważyła wpatrzonego w nią młodzieńca. Wzrok nie był natarczywy, raczej zaciekawiony, jeśli dobrze odczytywała. Szybko dotarło do niej też dlaczego zwróciła na siebie uwagę.
     Nie była już w Kokkai, Kraju Ziemi. Tu jej Kekkei Genkai nie jest czymś często spotykanym. Poczuła jak mimowolny rumieniec pełznie po jej szyi w nagłych uderzeniach krwi, by rozlać się na jej naturalnie bladych policzkach. Przez chwilę żałowała, że nie nałożyła na siebie Henge no Jutsu przed przyjściem na widownię, ale nie miała zamiaru ukrywać swojej tożsamości. Może nie była wielbicielką własnego Klanu, ale też nie widziała powodu by wstydzić się siebie samej kosztem pochodzenia.
     Posłała ciemnowłosemu lekki półuśmiech z nieco ironicznym uniesieniem brwi. Wyraz twarzy zarezerwowany przez filmowych gagatków kiedy mówią "No co tam?"
     Nagle wszystko zaczęło powoli dążyć ku jakiemuś ogólnemu ładowi. Ludzie kończyli rozmowy, zajmowali swoje miejsca, a na środku areny pojawił się niezwykle ubrany mężczyzna z opaską na oku. Słowa wstępu w wykonaniu barwnego prowadzącego uspokajały jak i pobudzały coraz bardziej wyobraźnię i oczekiwania Azake. Coraz bardziej żałowała, że zrezygnowała w ostatniej chwili, ale sama możliwość obserwacji zmagań pozostałych była przyzwoitą rekompensatą. Zwłaszcza, gdy do głosu dochodziła świadomość, że i tak by nie wygrała. Jeszcze nie.
     Gdy nad areną zapadła ciemność, element zapewne niezbędny dla ostatnich przygotowań, Himitsu pogrążyła się w rozważaniach jakie jej się wówczas nasunęły po słowach prowadzącego.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
                                       
Akcept by Ichuza

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2017-04-09 00:10:48)

Offline

 

#13 2017-04-03 11:50:43

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia

 
    Na jego słowa uśmiechnąłem się znacząco. Nie było innej możliwości w końcu to był mój szew. Daleki jednak już byłem od niegdysiejszego młodzieńczego przechwalania się każdym sukcesem. Co jednakowoż faktu, iż byłem zawsze dumny z dobrze wykonanej pracy nigdy nie zmieniało. Gotowałem się żeby odpowiedzieć na zadane przez niego pytanie, ale ubiegła mnie Haruka.
  - Tak proszę Pana. - Potwierdziła natychmiast z entuzjazmem godnym najlepszej sprawy. – Nigdy jeszcze nie byłam w tak dalekiej podróży, ciągle tylko dom i szpital i nic więcej. Taak przyjemnie jest zobaczyć kawałek świata.
    Pokiwałem tylko głową, bo w mojej osobistej hierarchii rzeczy godnych entuzjazmu podróże morskie plasowały się mniej więcej zaraz po jarmarkach. Koleżanka moja też chyba była równie słodka, co mało pamiętliwa, bo jeszcze jakiś czas temu przewieszona przez burtę oddawała morzu ofiarę z treści własnego żołądka zaklinając się przy tym na wszystko, co żywe, że nigdy więcej się nie zaokrętuje. Przez moment pomyślałem żeby wspomnieć o tym w akcie cynizmu, ale pewnie skończyłoby się to śmiertelną obrazą majestatu. Zamiast tego powiodłem wzrokiem dookoła. Wyglądało na to, że ceremoniały zaraz się zaczną, bo tłuszcza wypełniła już stadion i zwolna zaczęła koncentrować swój zbiorowy umysł na tym, co działo się na arenie.
    Trochę zdziwiło mnie, że mężczyzna będący najwyraźniej prezenterem wkracza na arenę w towarzystwie straży. Czy to tylko dla samego efektu? Czy może spodziewają się, jakiegoś zagrożenia? A może sam jest zagrożeniem? Niee to tylko, ja byłem, jak zwykle zbyt podejrzliwy. Nie mniej, gdy rozpoczął przemowę zmarszczyłem brwi. To zastanawiające, że posuwają się do użycia iluzji w tak prostym celu, jak zorganizowanie rozrywki a może będzie to rozrywka tylko dla tych, którzy w nią nie wpadli. Rozważania te przerwało mi nagłe zapadnięcie ciemności. W odruchu, którego trudno się pozbyć sięgnąłem do torby wysuwając z niej pierwsze, co wpadło mi w ręce, po kształcie poznałem, że był to podręczny skalpel. Rozglądając się niewidzącym wzrokiem mocniej ścisnąłem ramię Haruki. Lekarzem może była i dobrym, ale ninja była z niej żadna, nie potrafiłaby obronić się sama, gdyby zaszła taka konieczność. Gdy po pełnej napięcia chwili wszystko wróciło do normy puściłem narzędzie, które z delikatnym brzękiem opadło na miejsce. Mimowolnie odetchnąłem na znak ulgi, że jednak nie szykuje się tutaj żadna krwawa chryja. Przynamniej na razie.
  - Genjutsu hmm? – Zwróciłem się do mojego rozmówcy marszcząc brwi. – Ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale wykorzystywanie go w celach rozrywkowych nie wydaje mi się specjalnie bezpieczne. Zwarzywszy na to, że obrażenia zadawane przez tego rodzaju techniki są ciężko usuwalne, przy masowym ataku i szwadron medyków tak zdolnych, jak ja miałoby trudności z odratowaniem takiej ilości gawiedzi.
    Zerknąłem na Harukę, ale ta nie wydała się przejęta całą sytuacją, rozglądała się jedynie trochę zdezorientowana, na co wskazywały pół otwarte usta.
  - Ale to było super… - stwierdziła wreszcie z nutą podziwu w głosie.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-04-03 14:14:38)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#14 2017-04-03 18:54:21

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Widownia

Dopiero co narzekał na pustki, kiedy pojawiła się tajemnicza sylwetka. Zasłonięta kapturem twarz, która jednak odsłania uśmiech, który z jakiegoś powodu wydaje mi się sztuczny. Nie da się jednak ukryć, że kobieta mnie zaintrygowała i to nie tylko dlatego, że nie miałem ciekawego towarzystwa. Było w niej coś.. coś czego nie potrafiłem określić, nie byłem sensorem, ale coś w tej kobiecie mówiło mi, że jest niebezpieczna i nie chodziło tu o jej sile czy umiejętności. Po prostu z jakiegoś powodu towarzyszyło mi to uczucie i szczerze mówiąc czułem się tak pierwszy raz w życiu. Być może miało na to wpływ fakt, że widziałem ją po raz pierwszy tutaj, gdzie tylko najwyżsi stopniem ninja i dygnitarze krajowi mogli mieć wstęp.
- Widocznie nie wszyscy są w stanie zaufać obcym po ostatniej wojnie - odpowiedział krótko, jednak podobnie jak kobieta nie kierował tych słów konkretnie do niej. Tak o to dziwna pogawędka dwóch osób, które ze sobą nie rozmawiają. Wtedy pojawił się Akemi jeden z niewielu ninja, który miał okazję ze mną wygrać w walce. Gdy go ujrzałem odżyły wstydliwe wspomnienia z tego miejsca. Mimo wszystko gdybym miał wybrać z tej dwójki kogoś na swojego przeciwnika, wybrałbym go bez wahania. Choć z żalem to przyznaje skończyłbym pewnie w kawałkach, mimo wszystko wydawał się to bardziej optymistyczny wariant niż spotkanie z nieznanym. Kiwnąłem głową Akemiemu, nie było w tym żadnej wrogości czy przyjaźni, po prostu stwierdzenie, że przybył albo może zwrócenie uwagi, że on tutaj też jest.
  Po chwili na arenie pojawił się gość w różowym wdzianku, Trzeba będzie go spytać gdzie je kupił jak będzie okazja. W każdym razie arenę zalała ciemność, a cała akcja miała być transmitowana przez genjutsu
- Nie podoba mi się to - mruknąłem pod nosem nie wiadomo do kogo. Mój niepokój jeszcze potęgowało nietypowe sąsiedztwo, może lepiej byłoby jednak siedzieć tu samotnie?


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#15 2017-04-04 10:30:46

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Widownia


        Z dwójki moich chwilowych sąsiadów to kobieta okazała się być tą bardziej rozmowną i pełną entuzjazmu. O dziwo nie przeszkadzał mi ten fakt, bo nie była w tym nachalna jak to bywało w przypadku person spotkanych na mej drodze. Przybyli tutaj z Ronin no Kuni co w sumie dość zabawne bo ja również ale nie spotkaliśmy się po drodze. Zapewne oboje nie mieli nawet pojęcia, że ich lider wspierał się moimi zdolnościami by ujarzmić potwora, który zalągł się w jego cielesnej powłoce. Analizując jednak mężczyznę, wyczuwałem w nim sporą dozę pewności siebie. Jego mina wskazywała nie tyle co dumę co bardziej "No ba, przecież ja robiłem ten szew", ale to dobra cecha w przypadku medyka. Pewna ręką, którą posiadał to wystarczający atut bym wrócił do jego łask w przypadku urazów po starciach. Cieszę się, że nasze porozumienie z wyrzutkami weszło na nowy, lepszy etap i mam nadzieję że więzi te nie zostaną rozcięte za mojego życia bo organizacja ta ma wielu naprawdę ciekawych i utalentowanych shinobi.
       Wzrok Hyuuga jednak znów mnie przyciągnął i spotkał się z odzewem czarnowłosej dziewczyny. Widziałem jak jej twarz oblewa lekki rumieniec co było dla mnie małym zaskoczeniem. Uważałem ten klan za ludzi pokrytych dumą, wręcz nasiąkniętych a tymczasem jedna z przedstawicielek zachowała się zupełnie odwrotnie. To ciekawe zjawisko. Była już w wieku, gdzie pewne normy i reguły powinny zostać wtłoczone do głowy przez rodzinę ale ta przeczyła wszystkiego co słyszałem o biało-okich. Zaintrygowała mnie na tyle, że usta mimowolnie posłały lekki uśmiech, unosząc prawy kącik ku górze. Od dawna nie miałem ochoty po prostu podejść i z kimś intrygującym pogadać, może właściwie nigdy aż do dziś.
       Wtem na arenę przyszedł jeden z organizatorów turnieju jak mniemam. Przedstawił co się zaraz wydarzy, jaka będzie tego forma i generalnie pokrótce przebieg igrzysk. Od samego początku wyczuwałem, że nie będzie to zwykła nawalanka jeden na jednego, bo nazwaliby to po prostu turniejem. Tylko w jaki sposób chcą urozmaicić to na tak małym terenie? Iluzją? Nie myliłem się. Po chwili wyczułem jak kilkoro mężczyzn aktywuje obszarową technikę genjutsu. Będąc zupełnie szczerym z początku na mnie nie zadziałała lecz czułem jej wpływ na otoczenie. Rozumiałem więc, że jest to forma tych igrzysk, dzięki której chcą wprowadzić zmianę lokalizacji więc poddałem się iluzji a obraz się rozpłynął. Usłyszałem głos sąsiada z ławki obok i spieszyłem z wyjaśnieniami.
       - Tak, genjutsu. Całkiem silnie, choć do odparcia. Dziwny zabieg ale zrozumiały, mimo wszystko używanie tego typu technik nigdy nie jest bezpieczne. Można tym wyrządzić gorsze szkody niż ninjutsu czy taijutsu i w bardziej nieludzki sposób.
       Tak, dobrze wiedziałem co można zrobić wprowadzając kogoś w genjutsu. Ludzie wtedy są praktycznie bezsilni a techniki sharingana pozwalały manipulować ofiarą godzinami, dniami a nawet latami w jej odczuciu, zaś w prawdziwym świecie mogłoby to się odbyć w zaledwie sekundę lub dwie. Towarzyszka mężczyzny jednak wykazywała większy entuzjazm względem ogólnej iluzji niż my obaj. No cóż, może faktycznie za bardzo się spinamy. Taki fach.

Offline

 

#16 2017-04-04 21:18:28

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Widownia

   W końcu udało mi się przybyć na widownię. Oczywistym jest jednak, że nie odbyło się to bez większych problemów, byłem w końcu "stylowo" spóźniony. Mimo zamkniętych bramek strażnicy postanowili mnie wpuścić - bilety co prawda miałem zakupione ale pewnie wszystko już się zaczęło. Gdybym był jakimś zwykłym pachołkiem to nawet nie byłoby szans abym w takim momencie mógł dostać się na to wydarzenie. Dodatkowym atutem było to, że wraz ze mną przybyła Asami - kiedy ja nie miałem cierpliwości i siły by wytłumaczyć zaistniałą sytuację, moja asystentka zrobiła to dla mnie. I nie miałem zamiaru wnikać dlaczego strażnicy tak szybko jej ulegli, były to jej słowa albo jej wdzięk.

   Spokojnie wkroczyłem na część widowni przeznaczonej dla liderów. Wspomnienia? A i owszem, chociaż nie do końca wyglądało to tak jak ostatnio. W tym momencie zacząłem się zastanawiać czy czasami nie byłoby dla mnie o wiele ciekawsze osobiste wystartowanie w takim wydarzeniu. Powoli przemieściłem się na jedno z wolnych siedzisk, zauważając, że kilka osób już się tutaj zebrało, cóż - tłumami bym tego nie nazwał. Kiedy zasiadłem postanowiłem się odezwać, jednocześnie obdarowując zebrane osoby lekkim uśmiechem. Trzeba było jakoś przełamać lody po tym jak się spóźniłem.

   - Witam, mam nadzieję, że nie przegapiłem czegoś ciekawego... Miło spotkać tutaj znajomą twarz, Akemi.

   Mojemu znajomemu posłałem gest powitania, reszty niestety nie kojarzyłem chociaż rudzielec wydawał mi się znajomy. Byłem przekonany, że wcześniej spotkaliśmy się kilka razy na jakiś większych wydarzeniach, które odciskały swój świat na naszym świecie ale nigdy osobiście się nie poznaliśmy. Lider klanu Namikaze, Akio - tak przynajmniej mogłem zakładać. Nie miałem jednak najmniejszego pojęcia na świecie kim była zakapturzona postać. Jeżeli turniej nie będzie zbyt ciekawy to miałem nadzieję, że utniemy sobie czas wraz ze zebranymi jakąś małą pogawędką.

Offline

 

#17 2017-04-04 23:21:52

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     Przybyłem dobrą godzinę temu. Głodny. Cholerny niedosyt w żołądku zmusił mnie do zbyt długiego siedzenia pod areną. W zimnym, obskurnym miejscu. O tyle dobrze, o ile jedzenie konsystencji papy było ciepłe i jadalne. Po czterdziestu minutach siedzenia wybrałem się na górę, spostrzegając, iż jeszcze przed momentem nałożono dach. Wokoło trybun rozlazła się ciemność. Jedynie małe, białe światełka poustawiane wzdłuż rzędów prowadziły mnie na miejsce. Wtem zacząłem odczuwać działanie iluzji. Przeniosłem się do zupełnie innego miejsca. Był to zupełnie inny, stworzony na potrzeby igrzysk, świat. Mogłem kontrolować wiele sytuacji na raz, widziałem zmagania wielu uczestników, mimo iż znajdowali się w różnych od siebie klimatach. Chwiejnym krokiem dolazłem do trybun. W oddali zauważyłem znajomą twarz. To i tak dziwne, że w tym mroku byłem w stanie cokolwiek dostrzec.
      Czy my się znamy? - Rzuciłem, siadając obok Yocharu Uchiha. Wydawało mi się, że skądś go kojarzę. Być może z wizyty w domu gejsz, a może z pomieszczenia przywódcy wyrzutków. Nie mając jednak zamiaru psuć tejże rozpoczynającej się na żywo sensacji, nie dopowiedziałem nic, a skupiłem na tym, co poczynają młodzi ninja. Wtedy nadeszły wspomnienia. Mimo, iż arena wyglądała zupełnie inaczej. Ba, zadanie było zupełnie inne. To jednak, poniosłem tutaj porażkę. Choć z tej porażki jestem teraz dumny. W końcu mój przeciwnik został liderem. Walczyłem kiedyś z liderem. Przepraszam, byłym liderem. Na stołku nie potrafił się utrzymać.

Offline

 

#18 2017-04-04 23:32:04

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Widownia

     A to Ci heca! Głowa rodu Namikaze odpowiedziała na moje słowa. A sądziłam, że zostanę już do końca ominięta. Pozostało więc cieszyć się rozrywką. Nad naszymi głowami uniosła się bowiem płachta, która okrywając górę areny, oddzieliła dostęp światła. Wewnątrz trybun zapanowała dotkliwa ciemność. Pod naszymi nogami świeciły się jedynie małe światełka, które miały symbolizować kierunek do wyjścia. Gdyby nawet wybuchnęła panika, nie sądzę, by te małe świecidełka przyniosły cokolwiek w ramach bezpieczeństwa.
      Pierwszy raz obejrzę takie widowisko. Do tego w męskim gronie. Dobrze wiem, że nie ma już kobiet, które byłyby liderkami klanów. - Lekko zalotnym głosem skomentowałam rozpoczynające się igrzyska. Wtem moja dłoń powędrowała do płaszczu, rozpinając kilka pierwszych guzików. Odwinęłam także bluzkę, odsłaniając większą część biustu. Cóż, muszę to przyznać. Forma żeńska o wiele bardziej mi odpowiadała. Przygotowywałam się na to wiele długich lat. Od samego urodzenia poczuwałam się bardziej kobietą niżeli mężczyzną. A wisienką na torcie jest fakt, iż posiadam wysokie zdolności medyczne. Usunęłam z siebie wszelakie ślady po byciu kiedykolwiek płcią przeciwną. Pozostaje mi tylko cieszyć się nowym ciałem.
      Witaj. - Odpowiedziałam mięśniakowi, gdy zasiadł obok mnie. Na powitanie przytuliliśmy się. Gdy nikt nie patrzył, wsunęłam mu do kieszeni małą karteczkę. Oczywiście tak, by zauważył.
      Tamotsu! - Uniesionym głosem powitałam zbliżającą się, kolejną osobę. W mym słowie dało się wyłapać nutkę ekscytacji. Dopiero pięć sekund po tym, lekko zmieszana dopowiedziałam:
      Jak mniemam... - Zapomniałam bowiem, iż głowa Senju nie koniecznie utożsami mnie z tą posturą. Wyciągnęłam dłoń i przedstawiłam się, podając swoje przybrane imię - Hiyoki. Gdy usiadł, złożyłem ręce na torsie, by jeszcze bardziej unieść cycki do góry. Nie wiem, co mnie podkusiło w robieniu tego. Chyba tylko stwierdzenie, że pierwszy raz mogłam je komuś pokazać. Mimo, iż były napełnione sztuczną chakrą.

Offline

 

#19 2017-04-05 15:00:44

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia


    Niezaprzeczalnie mój rozmówca lepiej orientował się w arkanach iluzji, bo ja sam nie potrafiłem zawyrokować, czy technikę tą dałoby się odeprzeć a jeśli tak to, w jaki sposób. Zwolennikiem zasady nie znam się, więc muszę się wypowiedzieć nigdy zwolennikiem nie byłem, toteż uznałem za bezcelowe brnięcie gąszcz tematów, jakimi były siła techniki, jak i możliwość jej odparcia. W duchu jednak przyznałem mu rację, że takowe zabawy dalekie są od bezpieczeństwa… Może organizatorzy fatycznie za punkt honoru powzięli ten tekst o zaangażowaniu i zafundują nam te same odczucia, w których niewątpliwie będą się pławić zawodnicy. Włącznie z nadaktywnością nocyceptorów. Jeno, co tak naprawdę przez to mieliby osiągnąć? Wielki skandal?
  - Nie czuję się w kompetencji żeby kwestionować, więc przyjmę na wiarę. – Odpowiedziałem wreszcie po chwili, gdy już przetrawiłem jego słowa. – Co z resztą trudne nie jest zważywszy, że mamy w szpitalu kilka kazusów, które były wywołane długotrwałym wpływem genjutsu. Długotrwałe uszkodzenia w psychice i tak dalej i tak dalej. Nic, do czego pasuje określenie przyjemne. – Wykładu sobie zaoszczędziłem, bo osobiście nie znałem nikogo, kto nie byłby medykiem i byłby zainteresowany detalami medycznymi. No może wyjąwszy konających pacjentów, których dziwnym trafem nagle zaczynają interesować nie tylko zasady funkcjonowania własnego organizmu, ale też to, jak te prawidłowe funkcjonowanie utrzymać. Mimo wszystko, ku mojemu nieutulonemu smutkowi na naukę, jest już wtedy za późno.
    Mojej koleżance, już chyba pierwsza euforia minęła, bo zauważyłem, że przysłuchuje się nam z czymś, co wyglądało na wywar z zaniepokojenia i zainteresowania. 
  - Przypadek Watanabe Saki… - powiedziała powoli, jakby nie była pewna, czy o to właśnie chodzi. Nie mniej nie myliła się tę sprawę głównie miałem na myśli. – Gdy wypuszczono, ją ze szpitala, bo wydawało się, że wszelakie skutki długotrwałego stosowania genjutsu zostały usunięte, po powrocie do domu zaczęła twierdzić, ze całą jej rodzinę wymieniono na obce, ale tak samo wyglądające osoby. Wyobraża sobie Pan? – Milczała przez chwilę jakaś posmutniała, kompulsywnie bawiła się materiałem białej spódnicy. – Zabiła się zanim ktokolwiek zdążył coś przedsięwziąć. – Dodała po chwili ściszonym głosem i drgnęła zauważalnie. – Najkoszmarniejsza lektura mojego życia. Trzy dni nie spałam.
  - Za bardzo się wszystkim przejmujesz. – Powiedziałem wystudiowanym tonem, który służy do poprawy samopoczucia pacjentów. To chyba był błąd.
  - Ty, za to w ogóle… Jak tak możesz. Przecież to musiało być dla niej straszne.
  -  Haruka ona nie żyje. Wątpię, by moje przejęcie jej losem doprowadziło do równie nagłej, jak i cudownej rezurekcji. – Patrzyła na mnie przez chwilę z urazą ukrytą w tych zielonych oczach. Tak samo, jak moja siostra, nie umiała widocznie zrozumieć takiej postawy.
  - Jesteś czasem taki, taki… nieczuły. – Powiedziała wreszcie nie kryjąc wyrzutu i ostentacyjnie obróciła się w stronę areny.
    W akcie bezsilności i żalu nad zaistniałym rozwojem sytuacji westchnąłem sobie ciężko niczym ten mąż pantoflarz, który ni jak nie potrafi postawić się żonie. Nie da się ukryć, że miała rację, bo wzbijanie się na wyżyny ckliwości i współczucia nie wychodziły mi nigdy zbyt dobrze, zawsze wydawały mi się jakieś dziwnie za wysokie. W myśl zasady, że gdy rana swędzi to się jej nie drapie odpuściłem sobie bezpłodną konwersację z Haruką, która to zaprowadziłaby nas pewnie na grząski grunt wzajemnych wyrzutów, miast tego trzeba było poczekać, aż jej przejdzie. Zainteresowałem się w zamian mężczyzną, który dosiadł się w tak zwanym międzyczasie. Po chwili krótkiej aczkolwiek wytężonej kontemplacji doszedłem do wniosku, że nigdy w życiu, go nie widziałem. Zdawało się za to, że osobnik ten wydaje się znać mojego rozmówcę, toteż pewnie nie minie chwila nim wymienimy kilka słów.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#20 2017-04-06 00:42:47

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Mimo słów wstępu i zapowiedzi arenę wciąż spowijała ciemność, którą rozpraszały jedynie wątłe światełka między rzędami trybun. Azake niecierpliwiła się, podobnie jak wiele innych osób. Nie żeby to oni mieli zaraz startować w Igrzyskach... to było po prostu narastające napięcie, które rodzi się w widzach i podsyca ich apetyt. A w tej chwili młoda Hyuuga odczuwała wilczy apetyt i jej oczekiwania rosły.
...wywołane długotrwałym wpływem genjutsu. Długotrwałe uszkodzenia w psychice i tak dalej i tak dalej. Nic, do czego pasuje określenie przyjemne.
     Niemalże zastrzygła uszami, by zlokalizować osobę wypowiadającą usłyszane właśnie słowa. Dopiero co zajmowało ją możliwe negatywne działanie Genjutsu, a gdzieś obok najwyraźniej miała eksperta w tej dziedzinie. Zerknęła w kierunku głosu, którego właścicielem okazał się być młodzieniec, chyba w jej wieku, może starszy... niewiele mogła powiedzieć, przy tak marnym świetle, poza tym, że jego jasna twarz wydawała się być wykuta z marmuru. Himitsu znajdowała się kila siedzeń dalej, ale nie dostrzegła ze swojego miejsca nawet jednego pieprzyka. Niewielkie światło kreśliło wokół jego podkrążonych oczu posępne cienie.  W pierwszym odruchu wzdrygnęła się w duchu na ów widok przypominający jej jak brat zakradał się do jej pokoju z wyłączoną latarką, którą nagle włączał tuż pod swoją twarzą by ją wystraszyć.
     Jej uwagę przykuła również towarzyszka chłopaka, która też zajęła głos w dyskusji, ale mówiła zbyt cicho, by mogła zrozumieć jej słowa. Niemniej, stanowiła najwyraźniej drugą osobę zorientowaną w temacie.
     Wewnątrz Himistsu rozpoczął się dyskurs pomiędzy jej niechętną stroną a tą, którą fascynowała medycyna, zwłaszcza możliwości oddziaływania na ludzkie ciało. Bodźce fizyczne były jej dobrze znane, natomiast te psychiczne wciąż stanowiły zagwostkę.
     Po niechętnej stronie pojawił się argument kolejnej osoby dołączającej do wyraźnie tworzącej się wokół wcześniej zauważonego młodzieńca grupy. Wyglądało, że ściągał do siebie ludzi niczym magnes. Był popularny? Czy zwyczajnie oni wszyscy wywodzili się z tych samych stron?
     Tym razem jednak ciekawość zwyciężyła jej niechęć do relacji międzyludzkich i po chwili stała już przy rozmawiającej grupie.
- Przepraszam, ale niechcący podsłuchałam co mówiłeś o Genjutsu. - gdy na nią spojrzeli ukłoniła im się lekko trzymając ręce splecione na podołku. Przyjęła również minę, która w jej katalogu miała nazwę "Uśmiech v.2.5 no Jutsu. Wizytacja u ojca, gdy sam podejmuje kolegów." - Czy prawdą jest, że można wyjść z genjutsu raniąc osobę, która w nim jest? - zapytała w końcu, po czym dodała lekko speszona - Przepraszam, gdzie moje maniery. Himitsu Hyuuga, miło mi.

Ostatnio edytowany przez Himitsu "Azake" Hyuuga (2017-04-06 09:04:26)

Offline

 

#21 2017-04-06 23:15:21

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Widownia

http://i.imgur.com/fs6P1D5.png        A więc zaczęło się. Mężczyzna o długim imieniu, które wymyślił Ichuza zniknął wraz ze swymi strażnikami z oczu każdej osoby na widowni. Nie teleportował się, po prostu gdy genjutsu zostało aktywowane, zasięg wzroku publiczności nieco się zmniejszył o ile nawet całkowicie nie zmienił ale to zaraz powinno zostać wytłumaczone. Gdy już ludzie zrozumieli z czym mają do czynienia a słowa zachwytu, zdziwienia bądź nawet przerażenia ucichły,
jegomość w różowym stroju i z miną godną leniwca postanowił zabrać głoś. Tuż przed tym, cała zgromadzona ludność na arenie dostrzegła obraz, który najłatwiej porównać do ogromnego telewizora w pełnym zakresie pola widzenia, podzielony na kilka segmentów niczym granie w stare gry na komputerze czy też konsoli w kilkoro graczy.
       - Dobrze, pewne już zauważyliście że ciemność, która was otoczyła zamieniła się w obraz. Do waszej dyspozycji daliśmy podgląd na wszystkie lokalizacje gdzie przenieśliśmy zawodników. Tuż przy krawędzi danego wyświetlanego obszaru znajdują się imiona uczestników oraz punkty, które w danej chwili posiadają bądź też nie. Oczywistym jest, że każdy rozpoczyna z czystym kontem i nie było sposobu by wystartować lepiej od pozostałych. Jak też zapewne zorientowaliście się już, w każdej lokalizacji znajdują się po cztery osoby. Na start oddalone są od siebie o 10 metrów. Ich zadaniem jest dowiedzieć się jaki jest cel tych igrzysk i jak go osiągnąć. Wracając jeszcze do wizualizacji. Nie obawiajcie się, nie musicie nerwowo zerkać na wszystkie obszary na raz. Dajemy wam możliwość w pewnym stopniu na manipulacje iluzją i jeżeli w swych głowach pomyślicie o danej lokalizacji trzykrotnie, cały widziany przez was, że tak powiem, ekran objawi przykładowo pustynię. To samo tyczy się imion zawodników, jeżeli chcecie śledzić swego towarzysza bądź ulubieńca. Zaznaczam jednak, że uczestnicy gry nie będą mieli pojęcia o waszych wpatrzonych oczach ani nie usłyszą podpowiedzi więc nie wysilajcie się na tanie zagrywki. Do tego pragnę napomknąć, iż w myśl o tym że postanowiliście przybyć zapewne wraz z partnerami bądź koleżankami i kolegami, wasze pole widzenia po za samą wizualizacją wynosi około 10 metrów. Tak więc wasi najbliżsi sąsiedzi będą was nie tylko słyszeć ale i też widzieć. Muszę też dodać, że obraz będzie podążał za waszymi głowami, więc jeżeli obrócicie się za siebie nie ujrzycie ani ukrytej zawartości ani ciemności a to samo co w normalnym ułożeniu. Tak więc życzę dobrej zabawy wszystkim.
       Po tych słowach, głos mężczyzny ucichł już na dobre a widownia zareagowała oklaskami. Teraz każdy miał podgląd na to co dzieje się podczas igrzysk w konkretnych lokalizacjach a także na swego ulubieńca.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png       Na tę chwilę to wszystko. Odpisy na widowni są dowolne w luźnej kolejności. Będę tutaj wrzucał albo linki do areny C, gdzie wszystko się dzieje albo po prostu wklejał ten sam post dla waszej wygody. Możecie ze sobą luźno rozmawiać, odnosić się do wydarzeń z lokalizacji, fascynować się, wkurzać i co dusza zapragnie. Miłej zabawy!

Pierwsza Runda

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png      Cała czwórka pojawiła się już na miejscu a dokładnie w opuszczonym mieście, gdzie wiatr świstał pomiędzy budynkami niczym w klasycznym westernie. Brakowało tylko uschniętego krzaka przetaczającego się po ulicy ale odpowiednikiem stała się beczka, która najwidoczniej była pusta skoro niewielka siła podmuchu dała radę ją ponieść ku przygodzie. Zawodnicy zapewne czuli się zakłopotani. Nikt tak naprawdę nie wiedział jaki jest cel całej tej szopki ani za co można zdobyć punkty, które swoją drogą również były same w sobie zagadką. Jiro jakby chcąc rozluźnić atmosferę rzucił do pozostałych "co tam", chcąc zagaić jakąś rozmowę i dowiedzieć się czy ktoś z pozostałych ma podejrzenia o co w tym biega. Na zaczepkę odpowiedziała Yozora, słowami potwierdzając swoje wątpliwości względem przypisanych im zadań. W gruncie rzeczy gdzieś w głownie jednak zaiskrzył się pomysł, sugerujący zdobycie fiolek pozostałych graczy jak i żetonów. Czy trafnie to przeanalizowała? Cóż, wszystko wyjdzie w praniu o ile cokolwiek wyjść ma. Chwilę wcześniej aktywując sharingana rozpoczęła swoją analizę. O dziwo technika klanowa zadziałała a sama Yozora mogła obserwował przepływ chakry, w mocno uproszonej wersji, swych współzawodników. To wciąż jednak nie dawało odpowiedzi na to kim są ale mogła być teraz pewna, iż użycie KG jest jak najbardziej możliwe. Pozostali dwaj uczestniczy igrzysk o bliżej nieokreślonej charakterystyce, rozglądali się nerwowo, przekrzywiają głowy we wszystkich kierunkach. Wtem jeden z nich odwrócił się i zaczął uciekać, chowając się gdzieś za zakrętem. Zawodnik który pozostał, zamruczał pod nosem coś jakby słowa zażenowania względem zachowania uciekiniera. Sam jednak postanowił wdać się w rozmowę.
       - Nie wiem o co tu chodzi ale przypuszczam, że jak złoję wam dupy to dostanę ze 100 punktów hehe - powiedział to w taki sposób, że ciężko właściwie wyczuć czy gość mówi całkiem poważnie, czy tylko rzucił luźnym żartem. Po chwili jednak wyciągnął kunai z kabury, którą zabrał ze sobą i nakładając metalową dziurkę o palec zaczął kręcić nim niczym zabawką.
       - No dobra, to co robimy?
       Zapewne nikt się nie zorientował ale w czasie rozmówek pomiędzy zawodnikami, tablica na niebie zmieniła przy dwóch imionach swoją punktacje i nie wynosiła już zero. Yozora otrzymała jeden punkt zaś i to samo przydarzyło się jednemu z dwóch zamaskowanych uczestników turnieju.

Yozora: 1 punkt
Jiro:
NPC A:
NPC B: 1 punkt

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       W lesie tropikalnym od samego początku miało dziać się dużo więcej niżeli w lokacji odpisanej powyżej. Jednak nie za sprawą Suoha z klanu Kiyoshi, który tuż po przybyciu na wylosowany teren, stał jak słup soli doglądając sytuacji w jakiej się znalazł. Póki co analizował florę i faunę, choć jedynie za sprawą swych przeciętnych oczu i pozostałych zmysłów. To chwilowo chyba mu wystarczało, wolał poczekać aż sytuacja się rozwinie. Odwrotnego zdania był Daiki, który zdecydowanie wolał sam kreować swój los i rozpocząć atak zanim ktokolwiek inny wpadnie na choć nikły pomysł o co może w tym wszystkich chodzić. Białooki jednakże nie atakował bez rozwagi. Pierwszym podpunktem na jego drodze, który należało wykonać to przebadanie terenu. Byakugan dawał ku temu wręcz idealnie możliwości. Duży zasięg, możliwość zaglądania przez przedmioty jak i doglądanie chakry i to wszystko w 359 stopniach. W ten sposób mógł dokładnie ujrzeć co zakupili jego współzawodnicy a także czy warto połasić się na to czy nie. Z jakiegoś powodu odpuścił sobie Suoha i obrał na cel w jego mniemaniu najsłabszego z trójki. Sam jednak później miał zaznaczyć, że nikt nie ma z nim szans ale to już zupełnie inna bajka. W tej chwili połasił się na smaczny kąsek i szybko przemieścił za plecy ofiary, wykonując swoją klanową technikę, która wyglądał troszkę niczym rytuał. Do 32 ciosu wszystko wyglądało wręcz perfekcyjnie ale nagle podłoże pod nogami Daikiego delikatnie się zapadało, przez co stracił równowagę. Były to sekundy ale wystarczyły by jego ofiara wydostała się spod wpływu działania techniki. Uczestnik odskoczył od Hyuuga z krzykiem. Otrzymał tylko 32 ciosy ale to i tak solidnie będzie odczuwał do końca igrzysk. Stanął pomiędzy Suohem a drugim zamaskowanym zawodnikiem.
       - To jakiś potwór, musimy się go pozbyć we trójkę a potem sami dojdziemy do tego co trzeba tutaj zrobić.
       Niestety nie przyjęło się to z aprobatą pozostałych graczy. Zawodnik, który jeszcze nie wykonał żadnego ruchu, chyba nie specjalnie się z tym spieszył. Zaplótł ręce na klatce piersiowej i przyglądał się z uwagą jak Hyuuga łomocze po plecach biedaka po czym traci grunt pod nogami.
        - My mamy uciekać? Narazie to Tobie ucieka ziemia spod nóg. A Ty leszczu nie podchodź do mnie bo śmierdzisz strachem.
       Drugą część oczywiście rzucił do ofiary Hyuuga, której tym razem nie udało się upolować, choć w pewien sposób została naznaczona. Tymczasem punktacja na tablicy straciła kilka zer na część nowo otrzymanych punktów. Daiki miał na swym koncie dwa punkty, Suoh jeden i jednej z pozostałych zawodników również dostał tę samą liczbę co jednooki.

Daiki: 2 punkty
Suoh: 1 punkt
NPC A:
NPC B: 1 punkt

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png       Jaskinia z lawą była o tyle ciekawym miejscem, że panował tutaj półmrok. Ba, wiele kątów tego, powiedzmy, pomieszczenia okryte było kompletną ciemnością. Lawa płynąc gdzieniegdzie niczym spokojna rzeczka rozświetlała tylko niewielki obszar dookoła siebie. Czasem zdarzało się, że gorący bąbel wybuchał, tworząc wysoki strumień ognia, na chwilę dają większe pole widzenia. W tej chwili zawodnicy widzieli siebie nawzajem ale nie na tyle dobrze, by móc dokładnie ocenić posturę czy wygląd. Stroje były ciemnej barwy tak więc zlewały się z nieoświetlanym otoczeniem. Ayane rozpoczęła próbę rozmów z pozostałymi. Głos jej brzmiał dosyć niewinnie ale pełen szczerości i pełni współpracy. Przez dłuższą chwilę po propozycji trwała kompletna cisza a jedynie strumień gorącej magmy wydawał ciche bulgoty, które przez pauzę w słowach dziewczyny wydawał się aż nazbyt wyraźny. Itsuki postanowił nie reagować w żaden sposób. Zrozumiał, że znajduje się w nieciekawym miejscu ale wolał poczekać aż ruch zrobią pozostali i wtedy na podstawie  tego zareagować. Jego rozmyślenia powróciły do sklepiku na arenie, tworząc wraz z obszarem, w którym się znajdują, logiczną całość. Pozostała dwójka zamaskowanych rywali stała bez słowa. Można było tylko dostrzec jak ich głosy delikatnie poruszają się to w prawo to w lewe analizując sytuację. Wtem nagle od strony jednego z zawodników pofrunęły shurikeny. Po dwa na zawodnika, rozstawione między sobą o kilka centymetrów [szybkość 100]. Sam atakujący zniknął jednak gdzieś w mroku jaskini. Póki co na tablicy nie pojawiły się żadne punkty.

Ayane:
Itsuki:
NPC A:
NPC B:

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png       Pustynia to z reguły niebezpieczne miejsce. Dni są gorące a noce okropnie zimne. Łatwo więc o przeziębienie bądź inne choróbsko. Do tego żar walący z nieba powalił nie jednego człowieka, ofiarowując go nawałnicą promieni UV i urazami w postaci przegrzania. Póki co zawodnicy byli zbyt krótko by odczuć te długotrwałe efekty gwiazdy w okół której orbituje planeta. Co innego pies Ayanami, którego futro było tak gęsto, że za kilka chwil będzie zmuszony wywalić jęzor na zewnątrz by schłodzić temperaturę własnego ciała. Właśnie, dziewczyna z klanu Inuzuka nie miała łatwego startu. Była ona bowiem najbardziej rozpoznawalna ze wszystkich uczestników za sprawą puchatego towarzysza, choć tak naprawdę nikt nie znał jej możliwości w pełni. Być może to była także zaleta bo pies także swe zdolności posiada a drażnić takiego olbrzyma nikt nie chce. W każdym razie dziewczyna była pierwsza, która zastosowała dyplomację w grupie. Było to często zjawisko na start, gdyż nikt nie wiedział o co tak naprawdę tutaj chodzi, zwłaszcza że wcześniej w sali stało około czterdzieści osób a ich kupka była teraz zaledwie jedną dziesiątą całej zgrai. Na jej wezwanie odpowiedział Keisuke. Z początku zadowolony ze słonka i opalenizny, którą niedługo za jego sprawą zdobędzie, teraz nieco poważniejszy i skupiony na współpracy. To co jednak powiedział na samym końcu nie przyjęło się z aprobatą co najmniej jednej osoby. Pozostała bliżej nieokreślona dwójka zawodników zareagowała zupełnie zbieżnie. Postać o męskiej posturze kiwnęła jedynie głową jakby na znak, że zgadza się na współpracę. Druga zakamuflowana osoba o kobiecym ciele dokładnie przylegającym do stroju niczym wyszyty idealnie na miarę warknęła pod nosem ale była to reakcja na słowa Keisuke.
       - Nie będziesz mi groził złamasie! Jak chcesz to możemy sprawdzić kto kogo zabije?! Hę?!
       Po swym mocnych słowach wyciągnęła katanę z pochwy zamieszczonej na plecach, kierując ostrze w wiadomym kierunku. Atmosfera zrobiła się gęsta na tyle, że można ją ciąć kataną.
       Podczas tej potyczki słownej na tablicy pojawiły się pierwsze punkty a właściwie jeden punkt dla jednej osoby.

Ayanami:
Keisuke:
NPC A: 1 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/nnztgtd.pngTrzeba przyznać jedno. Ze wszystkich lokalizacji, do których posłano uczestników igrzysk ta była najpiękniejsza i budziła najwięcej ciepła w sercu podróżnika. Oczywiście mówię tutaj o kimś kto przybywa w celu podziwiania widoku i natchnienia a nie by wygrać igrzyska, gdzie niespecjalnie jest czas na wdychanie świeżego powietrza i przysiadywanie na krawędzi klifu. Koharo jednak wydawał się być w siódmym niebie. Nawet jeżeli to  miejsce nie było realne to powłoka genjutsu, tworząca ten krajobraz była w pełni do jego dyspozycji. Przez krótki czas miał możliwość obserwacji ale szybko przeszedł do dyplomacji. Chcą chwilowo zbratać się z graczami, podsunął im pomysł współpracy. Chyba mogę od razu zaznaczyć, że Saori nie przyjął tej propozycji i dał nogi za pas, by oddalić się na stosunkowo bezpieczną odległość od miejsca, w którym znajduje się cała ekipa. Wywołało to lekkie zdziwienie u pozostałych zawodników ale i sporą dozę niepewności. Z jednej strony człowiek który proponuje współpracę a z drugiej ktoś to po tych słowach, ucieka, tworząc dystans od nich. Warto też zaznaczyć iż Wyrzutek nie dostał odzewu w postaci żadnego gestu co oznaczało, że Daikiego niestety tutaj nie ma. Pozostała więc dwójka graczy, która skonsternowana nie bardzo wiedziała co zrobić. Co jeżeli Saori rozpoznał głos Koharo i wie, że nie można mu ufać więc od razu ucieka? Co jeżeli samotnik tak naprawdę nie wieje tylko wycofuje się by zastawić pułapkę i wykończyć wszystkich? Nie mogli tego wiedzieć więc musieli zaufać intuicji a ta jednakże nie mówiła kompletnie nic.
        - Dobra to jakie wzajemnie możliwości proponujesz? - Odezwał się kobiecy głos spod zamaskowanej, typowo kobiecej postury. No cóż, gdyby nawet chciała udawać faceta to jej walory nie pozwalały kompletnie na taki zabieg. Mimo wszystko głos wydawał się być pewny. Przeciwieństwem był wydźwięk, który wypłynął z drugiej zamaskowanej postury. Tym razem ciężko było stwierdzić płeć przez sam wygląd. Albo laska bez cycków albo mierny chłopaczek. Ton jednak zagadkę rozwiązał bo był zbyt wysoki na damski, choć na pograniczu.
       - Musimy dowiedzieć się skąd biorą się punkty i jak je zdobyć. - Po czym zerknął na tablicę na niebie. Ta jednak nie wyglądała tak jak wcześniej. Zarówno Koharo i rozmazane imię obok niego  posiadali już po jednym punkcie.

Koharo: 1 punkt
Saori:
NPC A: 1 punkt
NPC B:

Offline

 

#22 2017-04-07 10:43:32

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Widownia


        Temat technik iluzji i ich oddziaływania okazał się zaciekawić moich rozmówców. Niewątpliwie wprawił dziewczynę w zupełnie odwrotny stan z jakim przybyła na arenę. Jeszcze chwilę temu pełna podniecenia igrzyskami, teraz nieco posmutniała od wspomnień związanych z pacjentami. Cóż, genjutsu to straszna rzecz. Tak naprawdę czy żołnierz wracający z wojny traci zmysły od zadanych mu ran czy może od okrucieństw jakie widział albo przyszło mu przeżyć? To znęcanie się na ludzkiej psychice powodowało, iż Ci zmotywowani patrioci wracali do domów jako agresywne jednostki, każdego dnia okładający swoją żonę przy czym pijąc litry alkoholu. Tak własnie działa ten rodzaj spożytkowania chakry. Jedno spojrzenie moich sharinganem, wystarczyło by zamożny, dumny człowiek, stracił rozum. Czy byłem specjalistą w iluzji? Byłem. Czy jestem świadom potworności, które mogę nimi zdziałać? Jestem.
        Po chwili mym oczom ukazała się kolejna jakby znajoma twarz. Imię kompletnie nie pamiętałem ale za to lokalizację spotkania owszem. Niewątpliwie był to wyrzutek. Spotkałem go przelotnie w Ronin no Kuni gdy jeszcze przed wojną w Yu no Kuni rozmawiałem z Shinsaku, wtedy jeszcze nieświadomego mojej przynależności klanowej. Wydawało mi się, że spotkaliśmy się jeszcze i później i wcześniej ale pamięć zawodziła po raz wtóry.
       - Tak, chyba spotkaliśmy się w Ronin no Kuni.
       Po tych słowach, mężczyzna jedynie kiwnął głową i przysiadł się obok mnie. W sumie nie miałem z tym żadnego problemu, choć nie spodziewałem się takiej reakcji. Właściwie ostatnimi czasy mocno poprawiłem relację między Uchiha a Wyrzutkami, więc wieść mogła już roznieść się a Ci nietuzinkowi ninja wolą wybrać moje towarzystwo niż chociażby Samotników. Teraz ponownie skupił swą uwagę na pozostałej dwójce z tego samego kraju co nowy przybysz.
       - Tak, działanie genjutsu ciężko przewidzieć. To wszystko zależy od podatności każdej persony z osobna. Jeden po prostu wpadnie w iluzję, z której ciężko się wydostać a drugi zostanie z niej wypuszczony z urazem psychicznym, który trapić go będzie do końca życia. Niektórzy mogą nawet od tego umrzeć i to w sposób bezpośredni a nie przez samobójstwo.
       Nie będę ukrywał, że mój głos nie był pełen współczucia czy jakiegoś smutku. Raczej plasował się między zimny a neutralny. Taki to mój fach, że śmierć widuje na każdym kroku. Rzadko zdarza mi się rozmyślać na śmiercią, choć gdy już trapi mnie coś z silnym pokrewieństwem tego słowa to potrafię dumać nad tym nawet i dzień. Z reguły nie przejmuje się uczuciami innych ale miałem nikłą nadzieję, że nie przerażę Haruki.
       Nagle wyczułem w okolicy znajomą esencję chakry. Była to wręcz nierealne by mogło być prawdziwe. Osoba, którą moje zmysły wyszukały to Kazunari. Niewątpliwie żar, który palił się w jego wnętrzu nie był tak wielki jak sprzed laty, gdy zakładał organizację ale wciąż wyczuwałem podobieństwo pomiędzy aktualnym a starym. Moje oczy jednak nie dostrzegały postaci towarzysza sprzed lat. Uznać musiałem, że to tylko nieprawdopodobnie wielkie podobieństwo albo, że faktycznie Kazunari przysiadł gdzieś na arenie w poszukiwaniu swojego dawnego "ja."
       Mój krótki skan terenu przerwała dziewczyna z klanu Hyuuga, która to wcześniej posłała uśmiech w moją stronę. Tym razem weszła na chyba nieco wyższy poziom, choć obeszło się bez rumieńców. Właściwie to dosyć zastanawiające. Po tym gdy usiadłem obok pary wyrzutków, okazało się iż znamy się, parę chwil później kolejny ronijczyk o znajomej twarzy dosiadł się do ławki. Wyczuwałem obecność kilku osób, które to spotkałem wcześniej na swej drodze ale chakra Kazunariego była najbardziej zadziwiająca, a teraz jeszcze ta zaciekawiona Hyuuga. Czyżbym w jakiś sposób stał się znaną i rozpoznawalną personą? Trochę w swoim życiu przeżyłem jak na tak młode lata ale nigdy nie starałem się jakoś wyjątkowo wyróżniać z tłumu. Los chyba jednak miał inne plany wobec mnie. Nie czas jednak nad tym rozmyślać. Trzeba zaspokoić ciekawość białookiej.
       - Yocharu, po prostu Yocharu. A co do pytania to niekoniecznie. Wiele technik iluzji potrafi wciągnąć przeciwnika w pułapkę, z której nie wyjdzie bez pomocy osoby trzeciej. Ta wtedy może po prostu dotknąć towarzysza i anulować jutsu albo zranić co spowoduje zaburzenie w działaniu chakry i zmieszanie odczuć iluzji ze światem realnym co skutkuje zakończeniem genjutsu. Są jednak przypadki gdzie wyjście z iluzji jest praktycznie niemożliwe bez silnego umysłu albo konkretnej umiejętności. Ktoś mógłby dźgać i dźgać a Ty nawet byś tego nie czuła.
        Rodzajów genjutsu i sposób ich działania jest prawie tyle co rodzajów ninjutsu. Opisywanie tego nie ma sensu, po za tym wiedza, którą im przekazał to i tak już ogromny zasób na przyszłość. Nie mogę rozdawać porad na prawo i lewo, gdy sam musiałem w trudach te wiedzę pojąć.

Offline

 

#23 2017-04-08 01:10:36

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia


    Dyskusja, jak nietrudno zauważyć toczyła się dalej, mimo wyraźnych sygnałów, iż impreza monumentalna, bo przecież pierwsza w historii wchodzi właśnie w fazę właściwą. Zawodnicy z wolna się grupowali mając zapewnić to, co prócz chleba było podobnież podstawą szczęścia publicznego… Mnie osobiście jakoś do szczęścia było bardzo daleko. Haruka obrażana za to, że przynajmniej jej zdaniem serce mam z kamienia a w żyłach lód przestała stanowić, jakikolwiek punkt zaczepienia uwagi. W ogóle wydała się nagle bardzo zainteresowana, tym jak bardzo może spieprzyć się twoje życie, gdy staniesz się ofiarą genjutsu przy tym nie żywiąc żadnych pretensji do swojego rozmówcy, o to, że nie reaguje na to wszystko równoznacznie z widokiem wypatroszonego noworodka nabitego na włócznie. Najwidoczniej według jakiegoś nieznanego mi kanonu tylko u nas medyków odruchem bezwarunkowym powinno być święte oburzenie i rozpacz nad wszelakimi krzywdami, które miały i właśnie mają miejsce. Nic tylko pożeglować po morzu rzewnych łez a później, gdy żegluga się znudzi można rzucić się w toń i wraz z napływającą do płuc wodą zmyć brud tego zdegradowanego cierpieniem padołu… Doprawdy doskonały plan.
     Myśli te sprawiły, że jakoś odruchowo pokręciłem z zażenowaniem głową. Rozpęczniało we mnie, jakieś brzydkie rozczarowanie, oczywiście nie widowiskiem, bo jeśli chodzi o nie chodzi od początku nie miałem, jakiś wielkich oczekiwań. Powodem była bardziej dość naiwna postawa Haruki, której nawiasem mówiąc się nie spodziewałem, ale to jeszcze nie wyczerpywało logicznego podziału. Nadzieje, że nowy przybysz wprowadzi, jakiś nowy powiew w zaistniałą sytuację również były płonne, bo zdawał się milczeć, podczas wykładu o genjutsu. Samych wykładanych rzeczy słuchałem. Wiedza była rzeczą niesamowitą, ale żeby od razu tak ekscytować się na jej spotkanie. 
    Nie mając, co wtrącić do dyskursu podparłem podbródek o dłoń i poświęciłem część swej uwagi temu, co właśnie dzieje się na arenie. O mojej fascynacji całym widowiskiem, mógł świadczyć mnie mniej ni więcej zupełnie pozbawiony zainteresowania martwy gadzi wzrok, którym śledziłem poczynania zawodników. Do tej pory nikt jeszcze nie zginął… Jak to? Ludzie nie protestują? Nie przelewa się słuszny gniew ludu, że do tej pory widowisko nie zrekompensowało im wojenek toczonych od czasu do czasu? Niebywałe.
  - Ja osobiście wolałabym umrzeć od razu… - stwierdziła Haruka z pełną determinacji powagą godną wielkiego wojownika. – Wydaje mi się straszne męczyć tak długi czas. – Pewnie, bo przecież komfort, jest ważniejszy od możliwości wyleczenia. Wpierw zamyśliłem skomentować i przeprowadzić, jakiś wywód, który przeczyłby takiemu podejściu, ale ostatecznie znów ukołysała mnie fala zmęczenia, więc tylko westchnąłem. Zamknąłem oczy.
    Otwierając, je na powrót odkryłem, że koło nas właśnie stanęła Hyuuga. Poznać było nie trudno, bo wszak wszyscy wiedzą, że członkowie tego klanu mają białe oczy. Wiadomym było też, że klan ten był raczej zamknięty na niegodny świat zewnętrzny. Ważnym jest fakt, że spotkanie tutaj kogoś takiego wydało mi się o wiele bardziej interesujące od całego tego bożego igrzyska. Oczywiście nie zerwałem się z tej okazji na równe nogi, by urządzić jej gradobicie pytań, ale przyjrzałem się jej słabo skrywanym zaciekawionym spojrzeniem podkrążonych oczu. Po części pewnie dla tego, że objawiła zainteresowanie tematem iluzji.
  - Miło mi… Jestem Haruka Shimazu. – Jak zwykle to ona była bardziej rozmowna. Nie wiedzieć, czemu po tej niebywałej obrazie majestatu nagle objęła moje ramię przysuwając się bliżej. – A ten to Mikuni, zwykły nieczuły skur**syn.
  - Nie ma co. Pokocha mnie pewnie po takiej prezentacji – powiedziałem z przekąsem leniwie przenosząc wzrok na medyczkę z Ronin starając się nie pokazać zdziwienia faktem, że potrafi używać tak obraźliwych słów.
  - Tak faktycznie nazywam się Mikuni – Nie usłyszawszy od mojej koleżanki żadnego komentarza mogłem wreszcie przedstawić się samodzielnie, przywołując przy tym na twarzy uśmiech. – I w brew wszelakim pozorom również mi miło.
    Przez chwilę słuchałem wyczerpującej odpowiedzi, jakiej udzielił Yocharu, bo tak właściwie człowiek ten się nazywał, o czym do tej pory nie wiedziałem. Zanotowałem w pamięci te wszystkie użyteczne informacje, których właśnie nam udzielił. Niewątpliwie kiedyś mogą ocalić mi życie.
  -To on jest tu ekspertem widać, że wie, o czym mówi – przywróciłem wreszcie plecy do jakiego takiego prostego staniu przy okazji odgarniając z oczu niesforne kosmyki włosów. – Ja zaś tylko wspominałem stare przypadki medyczne, o których czytałem w szpitalnych kartotekach. Mogę przybliżyć, jeśli Cię to interesuje, ale może najpierw usiądziesz? – Wraz z propozycją odsunąłem się od Yocharu robiąc tym samym miejsce. Musiałem, co prawda wpierw wymownie popatrzeć na siedzący obok mnie wzór cnót i miłosierdzia, który wisiał cały czas na moim ramieniu, ale przyniosło to zamierzony skutek.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-04-08 01:49:45)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#24 2017-04-08 15:07:26

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Z wciąż przyklejonym uśmiechem zaklasyfikowała siedzących obok siebie jako "parę", Yocharu dostał chwilowo etykietkę "eksperta od genjutsu", a siedzący obok niego został oceniony jako "niegroźny, bo milczący." Przyklejanie własnych etykiet ludziom ułatwiało jej nie tylko zapamiętanie charakterystycznych szczegółów, ale również pozwalało jej się oswoić z grupą większą niż dwie osoby... Miała jednak nadzieję, że grono do którego dołączyła zwabiona ciekawością nie będzie się już powiększać.
     Na krótki moment, gdy Yocharu mówił o możliwych drogach wydostania się z Genjutsu wyraz twarzy Himitsu zmienił się z zaciekawionego na "kombinujący". Niedługo później Mikuni zaproponował by się dosiadła robiąc jej miejsce. Kolejna granica do przekroczenia. Zagięła kciuk do wnętrza dłoni i przycisnęła go środkowym palcem. Staw śródręczny kciuka strzelił z cichym trzaskiem, a krótki impuls bólu pozwolił pokonać chęć ucieczki.
- Bardzo chętnie, dziękuję. - powiedziała, a przysiadając się starała się nie wywoływać zamieszania i zachować równą odległość między sobą a swoimi nowymi sąsiadami.
- Czyli wszystko zależy od siły Genjutsu, tak? - było to pytanie czysto retoryczne, na które nie spodziewała się odpowiedzi. Bardziej zależało jej na opinii Mikuniego w innej sprawie.
- Właściwie to bardziej niż przebieg psychozy interesują mnie drogi z niej wyjścia. Czy czytałeś o przypadku wyprowadzonym z iluzji przy pomocy akupunktury?
     Nie zdążyła zapytać o więcej, bo w tej chwili przed jej oczami pojawił się ekran podzielony na mniejsze elementy. Instrukcja przewodniczącego była prosta - mogła sama decydować, kogo obserwuje i w jakiej kolejności. Mogła też odnaleźć dowolnego zawodnika i oczywiście od razu to wypróbowała. Przelotnie zdążyła poznać tylko trzy osoby startujące w Igrzyskach, z czego tylko jedną z imienia.
     "Daiki.." nie potrzeba było nic więcej. Obraz lasu deszczowego powiększył się dzięki czemu mogła zaobserwować poczynania członka swojego Klanu i już po chwili wciągnęła gwałtownie powietrze i zacisnęła dłonie na krawędzi ławki. Szybko prześledziła inne grupy nim wróciła do pierwszego obrazu. Najwyraźniej tylko Hyuuga postanowił rozpocząć igrzyska z przytupem. Tylko czy słusznie?
     "Skoro nie mają ze sobą walczyć.. to co jest celem?" To pytanie stawiała sobie z dwóch powodów. Przede wszystkim chciała wiedzieć, czy dobrze zrobiła rezygnując z udziału. Może gdyby szło o spryt miałaby jakieś szanse? Chyba, że trafiła by w grupie na kogoś takiego jak Daiki i zakończyła swój udział jeszcze nim Igrzyska by się na dobre rozpoczęły. "Właśnie! Szybka eliminacja potencjalnego przeciwnika i zastraszenie pozostałych..." jeśli zawodnicy też nie wiedzą co jest celem, to takie posunięcie mogło dać Daikiemu chwilową przewagę, gdyby nie pechowe potknięcie...
     Sytuacja mu chyba jednak chwilowo nie zaszkodziła a nawet pozwoliła zdobyć pierwsze dwa punkty, dając mu prowadzenie już na starcie, jednak niedokończony atak zamiast odstraszyć mógł rozdrażnić pozostałych zawodników, trzech przeciwko jednemu nie jest korzystnym równaniem...
     Gdzieś z tyłu głowy pojawiło się nieprzyjemne doznanie, wywołane zapewne niedokończeniem konwersacji z Mikunim. Jak tu jednak rozmawiać, gdy tyle się dzieje?

Offline

 

#25 2017-04-11 22:07:03

Hiyoki

Gość

Re: Widownia

    W końcu! Po tak długiej podróży nie marzył o niczym bardziej, jak o odpoczynku, szczególnie z możliwością oglądania tak wspaniałego wydarzenia, jakim są igrzyska ninja. Hiyoki pędem udał się w kierunku areny i skierował na widownię, całe szczęście wstęp na nią był wolny, mężczyzna nie miał już przy sobie jakichkolwiek pieniędzy, wszystko wydał w Ronin no Kuni, przynajmniej dobrze się bawił. Nie zmienia to jednak faktu, że od kiedy tylko usłyszał o wydarzeniu, jakie właśnie odbywało się w Enko, chciał je bardzo obejrzeć z perspektywy widza, nie zamierzał brać udziału. Kiedyś już brał udział w zawodach i nie poradził sobie najlepiej, prawdopodobnie stąd wzięła się bierna postawa, ale chłopak nie widział w niej nic złego, chciał po prostu dalej czerpać radość z tego, że wciąż żyje i może odreagować, oglądając zmagania innych.
    Na trybunach wręcz roiło się od gapiów różnej maści, większość stanowiła ludność Kraju Wiatru, ale po kolorze skóry i innych elementach wyglądu łatwo można było rozpoznać turystów, którzy przybyli tutaj prawdopodobnie z tego samego powodu, co Yuki. Znalazł dla siebie jedno miejsce siedzące znajdujące się blisko samej areny, tam właśnie się usadowił i od razu zauważył coś nadzwyczaj dziwnego. Wszyscy ludzie znajdujący się na widowni zachowywali się dość dziwnie, reagowali na to, co dzieje się na igrzyskach, a on nie był w stanie dostrzec żadnego zawodnika, wtem usłyszał coś o Genjutsu i nim się zorientował, był już pod wpływem iluzji. Trochę się zaniepokoił, ale jedna z osób siedzących obok wytłumaczyła mu, że dzięki iluzji wszyscy są w stanie oglądać zmagania uczestników, ta przemiła kobieta była na tyle uprzejma, że wyjaśniła także wszystkie zasady funkcjonowania tego procesu, był jej za to niezmiernie wdzięczny. Okazało się, że nie spóźnił się tak bardzo, bo zmagania uczestników dopiero się zaczęły, a cel samego turnieju nie jest jeszcze nikomu znany, to naprawdę dziwne. -Ah, nie wiem, jak pani dziękować, jest pani urocza. Skwitował i zamilkł, bowiem na specjalnych ekranach zaczynało dziać się naprawdę dużo.
    Cieszył się, że wiele mu nie umknęło, na razie postanowił wszystkiemu się przyglądać i później snuć teorie, nie miał jeszcze swojego faworyta, ale widział potencjał w wielu uczestnikach, Przybliżył sobie obraz najpierw na tropikalny las, później na jaskinię, to właśnie w tych lokacjach uczestnicy nie tracili czasu, zaciekawiła go ciągle zmieniająca się punktacja, niekiedy bierna postawa gwarantowała zdobycie punktów, takie przynajmniej miał wrażenie. -Ciekawe, czy poradziłbym sobie w tej konkurencji?

 

#26 2017-04-13 14:40:22

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Widownia

 
    Zaśmiałem się, bo nie wiedzieć, czemu wizja, w której wbijam pacjentom igły mrucząc nad nimi, jakieś tajemne formuły mające kierunkować energię wydała mi się przemożnie zabawna. Prawda była taka, że nikt u nas z akupunktury nie korzystał mając, ją w porównaniu do leczenia farmakologicznego bardziej za gusła niż skuteczną metodę leczenia. Nie można było zaprzeczyć, że działała na przykład w znieczuleniach miejscowych, nie mniej wyleczenie takich dajmy na to tętniaka chyba znacznie przekraczało jej możliwości.
  - Hahahaha akupunktura? Niebywałe.  – Przeniosłem na nią spojrzenie podkrążonych oczu i śmiechnąłem sobie po raz kolejny w sposób bardziej wesoły niż szyderczy.  – Ty zdaje się masz mnie Himitsu za jakiegoś wioskowego uzdrowiciela, co robi, jakieś czary szamańskie. Odkąd istnieje szpital im. Naokiego Namikaze nie używa się tam medycyny tradycyjnej, z słusznego zresztą przekonania, że leczenie farmakologiczne i operacyjne, jest skuteczniejsze.
    Założyłem sobie nogę na nogę pocierając jednocześnie worki pod oczami tak, jak miałem to w zwyczaju czynić, gdy, myślałem nad jakimiś ważkimi problemami natury zawodowej. Choć pomysł przyjścia tutaj wydawał mi się nudą wręcz śmiertelną sytuacja wyglądała znacznie lepiej niż zakładałem na początku. Haruka z zacięciem oglądała, jak to sobie poczynają hardzi zawodnicy a ja przynajmniej miałem porozmawiać sobie z kimś na interesujące mnie tematy. Ostatecznie wyglądało na to, że i wilk będzie syty i owca będzie cała.
  - Jak powszechnie wiadomo – zacząłem tonem mentorskim -  genjutsu polega na manipulowaniu obiegiem chary, który połączony z mózgiem wpływa na funkcjonowanie kory wzrokowej, czy tam innych struktur mózgowych. W szpitalu rzadko mamy do czynienia z ludźmi nadal poddanych wpływowi iluzji, bo brakuje już tego, który obiegiem chakry, by manipulował. W takim razie pozostaje nam uporać się ze skutkami takiego ataku… Ciężkie traumy zdarzają się na szczęście rzadko, bo ku mojemu ubolewaniu, tak naprawdę mało wiemy o leczeniu schorzeń natury psychiatrycznej. Świat niestety idzie w kierunku krzywdzenia się w sposób bardziej fizyczny a medycyna musi za tym nadążać, toteż następuje eskalacja właśnie w tę stronę. Ludzie wymyślają nowe skuteczniejsze sposoby, jak się kaleczyć a my wymyślamy, co raz skuteczniejsze sposoby, jak ich składać. Choć trzeba przyznać, że w kwestii pozbywania się chorób też poczyniliśmy znaczne postępy.
    Przerwałem na chwilę, bo jak zwykle rozgadałem się bardziej niż to było potrzebne. Taka, już chyba było moja natura, że nie potrafiłem spraw wyjaśniać w sposób wojskowy a meandrowałem przy okazji gdzieś po peryferiach dygresji, przez, co miałem uzasadnione obawy, że mówiąc dalej w sposób ciągły wywiodę rozmowę na manowce w postaci nie dawno udoskonalonej metody leczenia duru brzusznego. 
  - Wracając do meritum… O niczym takim nie czytałem i jeśli mam być szczery wątpię, iż jest to możliwe, nawet, jeśli poczynić optymistyczne założenie, że akupunktura może takie cuda sprawić. To ze względów, co tu dużo mówić – wzruszyłem ramionami, tak aby podkreślić banalność problemu – z przyczyn czysto praktycznych. Nie chodzi tu o skuteczność zabiegu a trudność, w jego wykonaniu. Wbijanie igieł wymaga precyzji, czyli czasu, którego w warunkach bojowych zwyczajnie nie ma… A przecież właśnie w takich korzysta się z genjutsu. Korzystający z technik iluzji pewnie bez problemu zdoiłaby przeszkodzić w odpowiedniej implementacji narzędzi.

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2017-04-13 15:47:57)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#27 2017-04-15 19:46:48

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Widownia

     Tamotsu energicznym krokiem wszedł w lożę liderów. Tak samo szybko jak się pojawił, usiadł obok mnie, Akemiego, po czym skupił wzrok na turnieju. Nie opowiedział na spontaniczne powitanie. Widocznie nie usłyszał, bądź wstał dzisiaj lewą nogą. Wzruszyłem ramionami, spoglądając ostatni raz w kierunku Akio. Ten rudy parszywiec także zawiesił spojrzenie na uczestnikach wchodzących na arenę. Nie miałem innego wyjścia, jak dołączyć do oglądania. Poddałem umysł działaniu GenJutsu, brata zostawiając poza jego zasięgiem. Utorowałem sobie możliwość wyjścia z iluzji. Brat na straży, ja przy rozrywce.
     Wpierw zrobiłem rozeznanie wśród uczestników. Mimo, iż byli zamaskowani po kilkunastu minutach mogłem rozpoznać z jakich są klanów. Zdradzały ich style walki, umiejętności, a także limit krwi. Zawiesiłem wzrok na młodym chłopaku, którego ciało zaczęły oplatać robaki. Wytężyłem wzrok. Do Aburame dotarła moja wiadomość. Wstawił się na igrzyska tak, jak zaplanowałem. Dostrzegłem także rozbudowaną sylwetkę, która niegdyś stanowiła część mojego eksperymentu. Bez wątpliwości stwierdziłem, iż to zielonowłosy Kaguya. Wstrętna morda.
      Widzę, że dwójka z twoich bliskich jest w oddzielnych zespołach. Chętnie popatrzę jak zachowują się w sytuacji prawdziwego zagrożenia. - Te słowa skierowałem do przywódcy organizacji z Airando. Miałem na myśli Keisuke oraz Saoriego. Parsknąłem delikatnym, kobiecym śmiechem, po czym wróciłem do oglądania. Po kolei obserwowałem Suoha, Daikiego, a także kobietę z psem. Inuzuka? To także osoba z mojej organizacji. Z jej ruchów mogłem odczytać niedoświadczenie, choć nie miało to nic wspólnego z odwagą, która rozpalała jej serce. Interesująca osoba w interesującym miejscu. Itsuki? Nuda. Yozora? Chłystek. Koharō? Przyjrzę mu się. Jirō? Meh. Ayane? O, cycki.

Offline

 

#28 2017-04-15 21:31:51

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     Yocharu obdarzył mnie krótką, zwięzłą odpowiedzią. Nie pociągnął tematu dawnego spotkania. Rozmawiał z innymi uczestnikami widowni. Oderwałem spojrzenie od jego kamiennej twarzy, przeciągając wzrokiem po biorących udział w igrzyskach ninja. Szczególnie w miejscach, gdzie wydarzenia buchały ekscytującymi sytuacjami. Znalazł się wariat, który podjął walki. Reszta polegając na współpracy, przyjaźni i innych układach - jedna wielka nuda, nic wartego uwagi. Zostałem trącony. Siedziałem na najniższym rzędzie trybun, więc czułem każdą przechodzącą nade mną osobę. Tak się złożyło, iż obok mnie zasiadł białowłosy ninja. Nosił od groma wyposażenia. Ciężko powiedzieć, iż mógł być to zwyczajny mieszkaniec Enko, a po prostu uzbrojony po zęby. Na twarzy nosił dramatyczne przeżycia, długie i bolesne pojedynki. Takich osób znam na pęczki i potrafię rozpoznać, kto wojuje technikami.
     Przypadkowe zajście wytrąciło mój umysł z równowagi. Na moment wylazłem z iluzji, a me oczy dostrzegły rozprzestrzeniającą się na całej widowni ciemność. Wśród ledwo widocznych światełek, na północy w loży liderów zauważyłem umięśnioną sylwetkę. Nie łudziłem się, iż to kto inny jak sam przywódca organizacji samotników. Akemi, postrach wśród wyrzutków, a także koszmar opowiadany dzieciom w Ronin no Kuni. Choćbym mocno tego chciał, nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. Po niedawnych wydarzeniach na wyspie Gyakuen, na samą myśl o tym zgrupowaniu czułem niesmak. Ciężko mi przyznać, lecz zagubiłem się we własnych przekonaniach. Nadal nie trawiłem pasożytów z Airando, choć docierał do mnie fakt, iż nie wszystkich należy wrzucać do jednego worka. Uświadomił mi to gospodarz z wcześniej wspomnianego miejsca. Mimo, iż pochodził z Kraju Wody, państwa przeze mnie znienawidzonego, był dobrym człowiekiem. Niewinnym. Urodził się o niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu. Nie potrafiłem zrozumieć także, dlaczego szanowny Shinsaku nie poczyna nic z organizacją, która w bestialski sposób działa na naszą szkodę. Byłem zagubiony w głębokich przemyśleniach - my, wyrzutki stoimy w miejscu.
     Zacisnąłem pięść. Spojrzenie w Akemiego wtapiałem, jak w niezrozumiały, kolorowy obraz. Wewnątrz mnie kotłowało się naraz wiele emocji. Złość do wysoko postawionej persony, zmieszanie co do naszych stosunków, niepewność odnośnie przyszłości, a także współczucie dla reszty, która za nim podążać nie pragnie. Spontanicznie i nieświadomie, z mych ust wydobyło się ciche syknięcie, a wraz z nim nazwa ludu:
      Samotnicy... - Po paru sekundach emocje opadły. Znowu zacząłem myśleć trzeźwo, chcąc jednocześnie powrócić do oglądania wydarzeń w igrzyskach. Szkoda było marnować nerwów dla kogoś, komu nie potrafiłbym sprostać nawet na tym poziomie, nad którym pracowałem wiele długich lat.

Offline

 

#29 2017-04-15 23:10:37

Hiyoki

Gość

Re: Widownia

    Wydarzenia odbywające się na arenie były naprawdę ekscytujące. Można powiedzieć, że każdy z uczestników wybrał inny sposób działania pasujący do indywidualnych przekonań. Trudno było stwierdzić, który z tych sposobów był najlepszy, bowiem dokładne zasady turnieju były znane chyba tylko jego organizatorom, sam nie wpadłem jeszcze na to, co należy zrobić, by wygrać. Niby na tablicy z imionami pojawiały się co chwila jakieś punkty, ale za nic nie mogłem wpaść na to, co było powodem ich przybywania, a nie chciałem kierować się podejrzeniami wysnutymi na szybko na podstawie mniej więcej piętnastu minut trwania rozgrywki.
    Czerpałem wiele przyjemności z doglądania zmagań ninja walczących o przetrwanie. Za wszelką cenę starali się rozwikłać zagadkę jaką był cel pierwszej konkurencji, ale na razie wyglądało to tak, jakby każdy większość z nich biernie podchodziła do problemu, może w dwóch lokalizacjach gracze starali się coś zdziałać. Kilkoro uczestników po jakimś czasie zdjęło maski, zastanowiło mnie, dlaczego wcześniej było to zabronione, ale nie chciałem wnikać w szczegóły, szczerze, lepiej się ich oglądało z możliwością dopasowania imion do ich twarzy. Przybliżyłem sobie podgląd na las tropikalny i ze szczególną uwagą śledziłem poczynania białookiego chłopaka, którego taktyka zdawała się przynosić jakieś rezultaty, ale potem niczego konkretnego nie przynosiła. Potem zacząłem obserwować jaskinię, tam również robiło się gorąco i to nie przez lawę, a przez napięcie, jakie pojawiało się między bohaterami, rezygnacja z siły na poczet sprytu przynosiła korzyści, takie przynajmniej odnosiłem wrażenie. Zresztą nie ma się nad czym rozgraniczać, bowiem akcja powolnym krokiem rozkręcała się niemalże wszędzie i wtedy właśnie usłyszałem zimne wyrażenie padające od innego obserwatora zawodów. Huuuh...? - Przeciągnąłem pytająco, odwracając się i kierując wzrok w stronę bruneta. Znasz kogoś z nich? - Kiwnąłem głową, wskazując miejsce, w którym znajdowały się ekrany obrazujące igrzyska. -Zabrzmiało to tak, jakbyś gardził samotnikami.
    Chyba nikogo nie zdziwi to, że zwróciłem uwagę na jego wypowiedź i go zaczepiłem, w końcu sam wywodzę się z organizacji Samotników. Wprawdzie nie utożsamiam się szczególnie z tą organizacją, żyję według własnych przekonań i realizuję idee człowieka pragnącego odbudować swój klan. Jeśli miałbym się jednogłośnie postawić po jednej ze stron, stwierdziłbym, że nie jestem Samotnikiem, a członkiem wymarłego klanu Yuki. Mimo wszystko wychowywałem się z innymi tego typu ludźmi.

 

#30 2017-04-15 23:46:59

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     Po fazie napięcia wróciłem do obserwowania uczestników igrzysk. Zacząłem od tropikalnego lasu. Tam atmosfera wręcz eksplodowała od wrażeń. Cała czwórka pchała się ku sobie, ukazując umiejętności i techniki, których dotąd nie poznałem. Z drugiej strony miałem oko na jaskinię, pustynię oraz szereg wysp otoczonych oceanem. Po minutach obserwowań wysuwałem własne wnioski, jeżeli chodzi o system przyznawania punktów. Błogosławiłem decyzję o nieprzystąpieniu do takiego typu zawodów. Dla biorących udział najważniejszy był instynkt oraz kreatywne myślenie. Dokładnie tak, jak powiedział sam prowadzący wydarzenie. Według mnie było tutaj miejsce na domieszkę szczęścia.
     Na me syknięcie zareagował białowłosy ninja. Ten uzbrojony, który przed momentem wytrącił mnie ze skupienia. Fakt, iż wyszedłem z iluzji pozwolił mi dokładnie przyjrzeć się jego sylwetce, wyglądowi oraz mimice, gdy wypowiadał słowa. Kiwnąłem głową na potwierdzenie, choć tuż po tym pośpieszyłem z głębszym sprostowaniem mego problemu.
      Znam kilku samotników. Większość z nich jedynie z opowiadań. Nie ukrywam, iż są mym strapieniem. Organizacja do której należę, moja rodzina, wszyscy stanowią cząstkę konfliktu z bandą Airandowców. Mam mieszane uczucia, kogo winienem w tej sytuacji nazywać wrogiem, a kogo przyjacielem. - Skupiłem wzrok na walczącym Hyūga. Jednocześnie uniosłem dłoń, by Hiyoki dostrzegł wykonywany gest. Wskazałem na las.
      W tym miejscu toczy się jatka. Wśród z nich znajduje się ninja, który jak dotąd prowadzi na tle innych grup. Posiada aż siedem punktów. Patrząc na innych, którym nie idzie zbyt świetnie, sądzę, że jest blisko wygranej. Z drugiej strony spójrz na kompleks wysp. Koleś wycofał się na samym początku, niewiele zrobił, a teraz sterczy na gałęzi jakiegoś drzewa. A jednak ma aż pięć punktów. - Na mej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Wszystko wskazywało na to, że moja pierwsza teoria, co do systemu nagradzania była słuszna. Po szybkiej analizie wszystkich uczestników rozpoznałem, w jaki sposób otrzymują numerki przy swych imionach. Kuknąłem w stronę Yuki. Moja twarz wyglądała na zaskoczoną, a mimika chciała wyrazić słowa - także to rozumiesz?
      Dużo Samotników, jak na jedno wydarzenie. Skoro już o nich mowa. - Rzuciłem mimowolnie. To także nie wyglądało właściwie.

Offline

 

#31 2017-04-16 00:44:05

Hiyoki

Gość

Re: Widownia

    Z początku się trochę wahałem, ale teraz byłem pewny, że nie muszę żałować mojej decyzji dotyczącej wejścia w interakcję z nieznajomym. Brunet nie wyglądał na takiego, który to z irytacją mija innych i nie zwraca uwagi na to, co się do niego mówi, przypuszczenia wysnute na podstawie prostej organoleptycznej oceny okazały się słuszne, bo chłopak odpowiedział na zaczepkę. Zaintrygował mnie. Znał wielu Samotników, rozpoznawał ich nawet pośród uczestników igrzysk, czyli miał już z nimi do czynienia. Nietrudno było więc wywnioskować, że ma już jakiś bagaż doświadczeń, nie byłem w stanie sklasyfikować go jednak jako ninję, chociaż większość tu obecnych posiada właśnie taką profesję. Zdradliwe tutaj mogą być katany, które ma przy sobie chłopak, nie zamierzam jednak szufladkować go w jakikolwiek sposób, ani tym bardziej oceniać, skoro już weszliśmy w rozmowę, to niech wszystko toczy się własnym tempem.
    Też znam kilku Samotników. - Skwitowałem krótko tę kwestię, posługując się kłamstwem. Skąd chłopak mógłby wiedzieć, że sam wywodzę się właśnie z tej organizacji? Jeśli nadarzy się taka okazja, na pewno naprostuję sprawę, na razie jednak chciałbym kontynuować obrany tor przekazywania informacji.
    W niektórych miejscach uczestnicy otrzymują mniej punktów niż w innych, ale rzeczywiście w lesie i na wyspach, zdaje się, mają ich teraz najwięcej. Myślałem, że długowłosy prowadzi, ale ten, który się schował, wyszedł na prowadzenie. Jeśli chcesz, bym był z tobą szczery, to muszę stwierdzić, że nie mam jeszcze pojęcia, za co przyznawane są punkty. Oczywiście mam jakieś spostrzeżenia, którymi nie chcę się dzielić, ale nic nie dzieje się przecież bez przyczyny, inaczej świadczyłoby to o tym, że całe te zawody są ustawione. - Zrobiłem krótką przerwę, a mój rozmówca mógł wywnioskować, że nieco się zmieszałem. Sam nie wiem, jak bym się zachował na ich miejscu. - Było tak, jak mówiłem wcześniej, coś tam podejrzewam, ale nie jestem pewien swoich spekulacji i nie zamierzam robić z siebie głupka, wykrzykując błędne hasła.
    Dlaczego sam nie bierzesz w tym udziału? - Spytał z ciekawości. Brunet wyglądał na takiego, co ma głowę na karku i z pewnością poradziłby sobie w trudnych sytuacjach. Diabeł tkwi w szczegółach i tych szczegółów zawsze lubiłem się dopatrywać, chyba pierwszą rzeczą, jaką zwrócił w nim uwagę, była umięśniona sylwetka, ta świadczyła o dużej sile, która również była potrzebna w tego typu zawodach.

 

#32 2017-04-16 01:19:31

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     Nie spuszczałem wzroku z zawodników, którzy walczyli wśród dzikich zarośli lasu tropikalnego. Śledziłem nawet najmniej ważne ruchy z ogromną ciekawością. Prawą dłonią podparłem podbródek, oddając umysł całkowitemu działaniu iluzji. I choćbym zatracił się w tym nierzeczywistym świecie, cały czas dochodziły do mnie zdania, które posyłał białowłosy ninja. Igrzyska zostały zaprojektowane z doskonałą myślą o widowni. To wyglądało tak, jakbym jednym uchem słyszał odgłosy walk i dźwięki natury, która otacza uczestników, a drugim nasłuchiwał tego, co mówi do mnie Hiyoki. Na końcu jego wypowiedzi uśmiechnąłem się, na moment wymieniając spojrzenia.
      Po pierwsze przybyłem zbyt późno. Po drugie miałem już szansę wykazać się na tej arenie. Dobre kilka lat temu, gdy igrzyska nazywały się turniejem i chodziło w nich o dosłowne skopanie przeciwnikowi dupy. - Uśmiech poszerzył się. Pomimo porażki to dobre wspomnienia. Niezapomniane moment walk, a przede wszystkim cenne doświadczenie. W Enko jestem znany jako półfinalista turnieju w kategorii białej. Choć szczerze powątpiewam, by po tylu latach ktokolwiek był w stanie mnie rozpoznać. Długie dni zrobiły ze mnie skurwysyna. Twarz przybrała męskich rys, skamieniała. Ciało wydobrzało, mięśnie urosły. Zmężniałem. A cera, cerą. Nigdy nie zrezygnowałbym z metod, by nie utrzymać jej gładkiej. To już orientacyjna część charakteru.
      Teraz staram się skupić na rzeczach ważniejszych niż zaszczytne tytuły, które niegdyś wydawały mi się czymś doniosłym. A jednak wieść o organizacji igrzysk w Enko przyprawiła mnie o ciekawość. I choć miałem kilka spraw na karku, nie odmówiłem sobie obejrzenia pojedynków. Z samego, czystego sentymentu. - Przeniosłem wzrok do jaskini.
      Nie musisz się martwić, każdy zacznie interpretować zdobywane punkty na swój sposób. Organizatorzy zadbali, by trzymać zarówno uczestników, jak i każdego widza w napięciu. Odczuwamy dosłownie to samo, co oni tam na dole. Dezorientację. Z jednej strony to cudowne, że nam także dali szanse na ruszenie głową. Choć martwię się o tych przygłupich, co mogą gapić się do samego końca, a i tak nic nie pojmą. - Wzniosłem jednokrotnie brwi ku górze. Ninja swoją drogą, ale przeciętni mieszkańcy? Co drugi wieśniak, to no właśnie wieśniak. Nie będzie w stanie rozpracować całego systemu. Byłem ciekaw, czy organizatorzy powiedzą na jakiej podstawie przyznawali punkty, czy zrobili to specjalnie, by jedynie ninja mieli pociechę z tego, co się naprawdę rozgrywa. A ja postanowiłem wyłożyć karty na stół. Impulsywnie, spontanicznie. Rzuciłem pierwszą myśl, która naszła mi do głowy, gdy zacząłem rozmawiać z białowłosym ciasteczkiem.
      Do którego klanu z organizacji samotników należysz? - Być może było to pudło. W takim przypadku przekonam się. Lecz jednak, po kolorze włosów i jego zaangażowaniu w organizację z Airando, mógłbym zgadywać.

Offline

 

#33 2017-04-16 01:33:56

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Nie potrafiła przestać śledzić wydarzeń na arenie. Słyszała głos Mikuniego i choć była gotowa mu odpowiedzieć milczała. Nawet gdy w okolicy pojawił się jeszcze ktoś, zignorowała swój instynkt by mu się przyjrzeć. Zerknęła tylko na medyka (bo chyba nim był, skoro znał się na medycynie) i unosząc dłoń dała mu znać, że dokończą rozmowę za kilka chwil, po czym wróciła do obserwowania zawodników.
     W niektórych lokacjach akcja rozwijała się w zastraszającym tempie, ale Himitsu swój wzrok utkwiła w białowłosym. To jego podejście do sytuacji od początku najbardziej jej odpowiadało. Wydawało się być przemyślane, a nie jak w wielu innych przypadkach wymuszone sytuacją. Podobało jej się jeszcze zagranie chłopaka, który zaraz na samym początku uciekł do lasu, by prowadzić swoją obserwację z daleka. Rozwaga i dystans. Prawdopodobnie sama by tak zrobiła.
     Z kolei członek klanu Hyuuga, który rozpoczął igrzyska z impetem nie zamierzał się zatrzymywać. Azake mrowiły dłonie, gdy obserwowała kolejne ataki w wykonaniu Daikiego, choć wiedziała, że sama nigdy nie zdecydowałaby się na tak otwarty atak. Nie przeszkadzało jej to jednak obserwować.
     Obserwowała więc. I zapamiętywała.
     Już w tym momencie poznała dwie natury czakry białookiego i miała przeczucie, że to nie koniec. Liczyła jednak na to, że nie będzie na tyle arogancki by już na samym początku pozbyć się wszystkich kart z ręki. A przy okazji również chakry.
     Z niechęcią oddaliła ostatni obraz i raz jeszcze skierowała spojrzenie na Mikuniego. Gdy złapała z nim kontakt wzrokowy podjęła przerwaną wcześniej rozmowę:
- Nie chodziło mi o bojowe zastosowanie... - powiedziała z lekkim niezadowoleniem w głosie - Sądziłam, że więcej osób trafia do szpitali z traumą wywołaną Genjutsu. - odwróciła wzrok i znów obserwując arenę kontynuowała - Myślałam, że gdyby można było zablokować przewodnictwo nocyceptorów i odciąć osobę od iluzji można by ją w sposób niegwałtowny i stosunkowo bezbolesny wyprowadzić z transu. Oczywiście skuteczność bezbolesności zależy od doświadczenia "nakłuwacza". - na krótki moment uniosły się jej kąciki ust, ale zaraz opadły, gdy Himitsu uświadomiła sobie nietakt tego gestu w połączeniu z myślą jaka ją naszła - Skoro waszą rolą.. medyków jak rozumiem? - spytała przelotnie, ale nawet nie czekając na potwierdzenie mówiła dalej - ...waszą rolą jest uporanie się ze skutkami ubocznymi to zaskakuje mnie, że odeszliście od medycyny naturalnej zastępując ją farmakologią. Wszystko co człowiek potrzebuje by uporać się z chorobą psychiczną to on sam. Moim zdaniem nie ma niczego, czemu nie dałby rady ludzki mózg. - na jej policzkach pojawiły się lekkie wypieki, gdy serce zaczęło bić szybciej. Zawsze tak było, gdy mówiła o czymś co ją interesowało. To było jak odruch bezwarunkowy. Adrenalina pojawiała się znikąd by w gestach, postawie i sposobie wymowy Himitsu była jak najbardziej przekonująca. - Wyobraź sobie współpracę między medycyną tradycyjną a współczesną. Skoro tradycyjna działała latami, czemu zmieniać ją tylko i wyłącznie na pigułki? Cokolwiek weźmiesz do ust trafi najpierw do żołądka a potem odpowiednimi drogami do wątroby, trzustki, śledziony, nerek... To spore obciążenie, zwłaszcza jeśli leki na "bycie normalnym" zaleca się brać nieraz przez całe lata... - gdy mówiła wyjęła pałeczkę do włosów i zaczęła się nią bawić niczym senbonem. Z ostatnimi słowami chwyciła ją jakby była gotowa do zadania ciosu, ale tylko wplotła ją z powrotem we włosy.
     Pomimo tego, że Mikuni nie do końca zrozumiał co miała na myśli na samym początku to rozmowa z nim przynosiła jej same profity. Już w tej chwili wiedziała, że jeśli kiedyś będzie chciała sprawdzić swoją teorię w praktyce to przyda jej się nie tylko szybkość, ale i precyzja. Raz jeszcze się uśmiechnęła, tym razem unosząc wargi i odsłaniając kły. Myśl, która ją naszła wywołała zadowolenie, które po raz pierwszy odkąd sięgała pamięcią, wywołało zadowolenie z bycia Hyuugą. Dzięki swojemu KG o wiele łatwiej mogła osiągnąć wymaganą precyzję niż inni.
     Szmer głosów obok tylko na chwilę przykuł jej uwagę. Ten, którego określiła jako małomównego, odezwał się. Jednym słowem najwyraźniej, bo więcej nie usłyszała, a i tego nie była pewna. Zauważyła tylko ruch ust, a potem kontrreakcję kogoś, kto siedział obok niego. Już wcześniej zwróciła na niego uwagę, pewnie jak większość żeńskiej płci na widowni. Chłopak był... No właśnie jaki? Gładki? Wymuskany? W każdym razie dostał etykietę "Kulturalny Gaduła". Do tej pory zastanawiała się czy jego postawa jest szczera. Coś jej nie pasowało, ale to samo czuła wobec wszystkich, zawsze i wszędzie.
     Zwyczajnie nie lubiła ludzi.

Offline

 

#34 2017-04-16 02:21:49

Hiyoki

Gość

Re: Widownia

    Im dłużej to trwało, tym bardziej się otwierał. To słodkie. Choć tego typu proces jest zjawiskiem zupełnie naturalnym w relacjach międzyludzkich, to jednak w tej konkretnej sytuacji, w tym konkretnym miejscu i w tym konkretnym przypadku naprawdę mi się to spodobało. Nadal odczuwałem delikatną nutę dyskomfortu wywołaną początkiem naszej rozmowy, starałem się ją jednak zamaskować zaangażowaniem płynącym z prowadzenia konwersacji i wymiany poglądów na temat igrzysk, szło mi chyba nie najgorzej. Mam dużą podzielność uwagi i tak samo jak mój rozmówca cały czas obserwowałem ekrany wywołane za pomocą iluzji, a mimo to nie uciekła mi żadna wypowiedź Yoshi'ego. Co jakiś czas zerkałem na niego badawczo, mógł to odczytać jako przejaw niegrzecznego zachowania, dlatego malowałem na swojej twarzy niewielki uśmiech, którego zadaniem było zmylenie bruneta. Starałem się oszacować jego wiek i mogłem śmiało spostrzec, że jest nieco młodszy ode mnie, różnica na pewno nie jest taka duża, jedno jest pewne, a mianowicie to, że jest lepiej zbudowany ode mnie.
    Wtedy z ust jegomościa padła wypowiedź, która wywołała we mnie niemałe zdziwienie. Odwróciłem głowę w przeciwną stronę i uśmiechnąłem się szeroko, bo przecież sam brałem udział w tym samym turnieju. Dopiero, kiedy Yoshimaru o tym wspomniał, przypomniałem sobie tamto wydarzenie i jego twarz, minęliśmy się chyba gdzieś przy zapisach. Odpadłem szybko i straciłem przytomność, dlatego nie pamiętam wszystkiego dobrze, ale byłem pewien, że skądś już kojarzę jego twarz. Ochłonąłem dość szybko i ponownie skierowałem wzrok w stronę środka areny turniejowej.
    Ah, tamten turniej? - Przerwałem na chwilę i uśmiechnąłem się do niego. Też brałem w nim udział, ale nie udało mi się wiele osiągnąć. To tylko pokazuje mój poziom. - Stwierdziłem i znowu zacząłem śledzić poczynania uczestników zawodów. Cholera. Myślałem, że już nigdy nie będę musiał wracać do tych upokarzających momentów mojego życia, tymczasem znowu nadarzyła się okazja ku temu, bym sobie o nich przypomniał. Mam tylko nadzieję, że temat nie będzie przeciągany.
    Ja nie biorę udziału w tych igrzyskach bez konkretnego powodu. Może nie chcę się znowu ośmieszyć, a może nie mam siły, nie jest to istotne. - Opuściłem na chwilę głowę i podrapałem się po karku. Słuszna uwaga. Wszystko to ma na celu oczywiście zebranie pieniędzy, a im większe widowisko dostarczą organizatorzy, tym więcej funduszy zbiorą. Kiedyś słyszałem, że tego typu zawody mają również na celu wyłonienie wśród ninja wyróżniających się jednostek. Ukryta rekrutacja. Potem takie osoby są włączane do różnego typu organizacji, nie wiem, ile w tym prawdy i nie zamierzam dociekać, w każdym razie ja jestem tu tylko po dlatego, że uczestniczyłem w turnieju kilka lat temu i chciałem zobaczyć, jak będzie to teraz wyglądać. - Prawdopodobnie już wykalkulował, za co są punkty, widać było, że ze stoickim spokojem przygląda się zmaganiom tamtych ninja i analizuje wszystkie ich poczynania, jest dociekliwy i nie zdziwiłbym się, gdyby przejrzał zasady. Ja tak tego nie postrzegałem, traktowałem to jako rozrywkę, ale z drugiej strony ciekawił mnie system przyznawania punktów, ten prawdziwy, a nie taki, który obmyślaliśmy w oparciu o własne spostrzeżenia. Nieoczekiwanie brunet zadał bardzo bezpośrednie pytanie. Zamarłem. Spojrzałem na niego podejrzliwym wzrokiem, po czym uśmiechnąłem się szeroko.
    Zdradziłem się już na starcie, nie dziwi mnie to, że od razu zauważyłeś. Jestem Hiyoki Yuki. - Spojrzałem z powrotem na ekran, a uśmiech zniknął dopiero po jakimś czasie. Doprawdy intrygujące. Wystawiłem dłoń przed ciało chłopaka i użyłem mojego Kekkei Genkai, wówczas nad dłonią pojawiła się mgiełka, a z niej wyłoniła się lodowa róża. Zacisnąłem dłoń, rozwalając twór, po czym rozwarłem palce, a kryształki lodu opadły na ziemię i szybko się roztopiły.

 

#35 2017-04-16 13:41:23

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     W szeregu niewiadomych umiejscowiłem także daimyō wody. Starszy mężczyzna z blond wąsem. Spontaniczny organizator tegorocznych igrzysk. Na rozwinięcie tutejszej areny przeznaczył okrągłą sumkę pieniędzy. Za ten dobrobyt mógł wybudować własne gniazdko na wyspach, w Airando, Sei lub w Gyakuen. Powątpiewałem w prawdziwość faktu, iż korzystał jedynie z rozgłosu, które Enko niepotwierdzenie posiadało. Na trybunach w odgrodzonej loży zgromadziła się ponad połowa przedstawicieli państw kontynentu. I choć wokół mnie panował spokój, wewnątrz kotłowała się myśl, że lada moment rozpęta się burza. Jednak nie wiedziałem jeszcze, co może być tego początkiem.
      Nie wygrałem, więc pocieszę Cię, że także byłem słaby. - Rzuciłem kiepskim żartem. Uśmiech z twarzy zniknął dopiero, gdy białowłosy przyznał, iż faktycznie należy do organizacji ze wschodu. Uczułem zmieszanie. Jego głos był ciepły i przyjazny. Twarz mimo, iż skrywała dawne walki, wciąż świeciła niewinnością i słodkością. Nie pasował do stereotypowego wroga. Do osoby, której winienem nienawidzić od samego startu, od samego faktu, iż jest samotnikiem.
      Yuki? Myślałem, że ten ród wyginął na wojnie w gorących źródłach. - Uniosłem jedną brew do góry. I mimo, iż kłóciło się to z mymi wewnętrznymi przekonaniami, kontynuowałem rozmowę z nieznajomym. Kto wie, może to tego właśnie podświadomie potrzebowałem.

Offline

 

#36 2017-04-17 03:31:53

Hiyoki

Gość

Re: Widownia

    Nie wiedziałem, co może być powodem wycofania, ale nie chciałem na siłę szukać w sobie tego, co zmusiło go do postawienia kroku w tył. Liczyłem się z jego opinią i jeśli chciał zwolnić tempo rozmowy, to po prostu przystanąłem na taką propozycję. Rzeczywiście nasza pogawędka zaczęła się w dość nietypowy sposób i dlaczego w ogóle miałaby się rozwinąć, skoro dotyczyła w zasadzie jednej kwestii na początku?
    Heh. - Skrzywiłem się głupio. Cholera! Zdecydowanie było widać, że reakcja na jego "dowcip" była wymuszona. Starałem się maskować niekiedy poszczególne emocje, ale w tym momencie zaliczyłem wpadkę. Nie starałem się mimo wszystko naprawiać sytuacji, po prostu skupiłem wzrok na ekranach znajdujących się przed nami i w pełni skoncentrowałem na igrzyskach, a takie zachowanie mogło świadczyć tylko o tym, że nie zależy mi na tym, jak odbierze mnie rozmówca. Jasne, jest intrygująco, ale wciąż stoimy na niczym, jesteśmy względem siebie nieznajomymi. Ba! Próbowałem nawet pozyskać od bruneta jego imię, zdradziłem swoje i nie otrzymałem w odpowiedzi jego, a to było oznaką tego, że chłopak nie chce mówić o sobie, a już tym bardziej ciągnąć tego dłużej.
    No to, jak widzisz, nie wszyscy wyginęli. - Skwitowałem krótko i zdałem sobie sprawę, że mogło to być trochę niegrzeczne, a ponieważ zawsze starałem się zachować kulturę, zmieniłem diametralnie ton wypowiedzi. O jakiej wojnie mówisz? Przepraszam, ale nie jestem na bieżąco, a z chęcią poznam fakty, które mogą dotyczyć bezpośrednio mojego klanu. - Rzeczywiście o wojnie w Yu no Kuni słyszałem tyle, co i nic. Byłem mimo wszystko ciekaw historii, która mówiła o moich pobratymcach. Nieczęsto dane mi było poznać jakiegoś członka mojego klanu, na przestrzeni kilku lat nie poznałem żadnej osoby posługującej się Hyōton'em, a może dzięki temu zdobędę informacje, które nakierują mnie na kogoś bliskiego? Nawet najmniejszy trop byłby dobry.

 

#37 2017-04-17 13:39:23

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Widownia


       Na chwilę pozwoliłem się odłączyć od rozmowy. Oczywiście mój słuch rejestrował co mówili moi rozmówcy ale skupiłem się bardziej na zmyśle wzroku. Obserwowałem plansze, wyłaniające się przede mną w postaci ekranów. Zerkałem na imiona, z ogromną ciekawością podążając wzrokiem za bohaterami spektaklu. Kogóż to znałem? Nie wątpliwe Yozore, która była przedstawicielką tego samego klanu co ja. W danej chwili nie najgorzej sobie radzi, choć było blisko a mogłaby solidnie oberwać. Zerkałem dalej. Uśmiechnąłem się delikatnie gdy dostrzegłem napis "Suoh". Mieliśmy niedawno kilka ciekawych akcji. Myślę, że w tej chwili jest to jeden z nielicznych przedstawicielu z innych klanów bądź organizacji, któremu w jakikolwiek sposób ufam. Kolejno natrafiłem na Koharo a później Daiki. Skądś ich kojarzyłem, lecz niestety jestem raczej wzrokowcem w kwestii dobrego zapamiętywania i musiałbym zobaczyć twarze by je celnie przypisać do imion. Pozostałe nazwy już niczego mi nie sugerowały. Przez chwilę jednak zadzwoniła mi nazwa "Keisuke" a chakra, którą emanował była aż za bardzo znajoma, jednakże niemożliwym było aby tak szybko wykurował się z tamtego wybuchu i do tego przypakował tak potwornie. Niewątpliwie będę go obserwował. Póki co nie miałem faworyta w tej rozgrywce, choć kibicowałem gdzieś w głębi duszy Yozorze. Jak na początkującego shinobi radziła sobie nad wyraz dobrze.
       Po tej krótkiej i nie wiele wnoszącej obserwacji, powróciłem kontaktem do rozmówców. Nie będę ukrywał, że nie rozumiałem w pełni dialogu medycznego więc konwersacja Mikuniego i Himitsu brzmiała dla mnie nieco jak audycja w radiu, która to przez burzę łapie zakłócenia w postaci szumu. Mówiąc prościej, rozumiałem wszystko po za słowami, które trafiły do mych uszu po raz pierwszy. Sama rozmowa wydawała się jednak dosyć ciekawa. Mieliśmy fankę medycy konwencjonalnej i specjalistę od nowych zastosowań farmakologicznych. Miałem swoje zdanie na ten temat i z początku nie chciałem się udzielać przy znawcach ale być może dowiem się czegoś ciekawego gdy postanowią mnie poprawić.
       - Fakt, ludzkie ciało potrafi wiele zdziałać w zwalczaniu ran i chorób i stare sposoby mogą pomóc ale trzeba wziąć pod uwagę, że kiedyś mimo wszystko ludzie żyli krócej niżeli teraz gdy powstało wiele lekarstw bardziej zaawansowanych w swoich budowie i technik medycznych na bazie chakry. Same jutsu może nie wpływają jakoś na organizm ale wiele tabletek czy ogólnie mówiąc zastosowań nowoczesnej medycyny potrafi skutecznie wydłużyć życie i szybko pokonać chorobę ale w pewnym stopniu ogłupia i osłabia nasz własny system obronny, który automatycznie reaguje. To tak jakby nasze ciało było zamkiem z wysokimi murami i masą rycerzy. Wtem pojawia się w twierdzy potężny wojownik, który wychodzi z zamku nie przez bramę a przez mur, robiąc w nim wyrwę i wyżynając wroga po czym znika ratować inny zamek a dziura pozostaje.
       Szczerze mówiąc nie wiem czy moje porównanie było choć odrobinę trafne ale z jakiegoś powodu lubię ich używać. Zawsze łatwiej dzięki nim coś wytłumaczyć a ludziom łatwiej się to zapamiętuje. Chciałem jednak wrócić do wcześniejszego tematu.
       - A wracając do poprzedniego tematu. Mikuni ma poniekąd racje. Genjutsu za sprawą chakry wpływa na umysł przeciwnika. Jednakże to jaki albo jakie obszary atakuje zależy już od techniki. Po za samą iluzją czy ogłupieniem zmysły wzroku, można także wpłynąć by dana osoba odczuwała ból, straciła poczucie czasu, narzucić jej dane emocje, osłabić jej zmysły i tak dalej. Prawda jest też taka, że większość genjutsu to jednorazowy rzut czyli część chakry zostaje nakierowana na przeciwnika i nie ma już żadnego połączenia między ofiarą a atakującym. To zazwyczaj są krótkotrwałe efekty ale i tak mogą nieodwracalnie wpłynąć na umysł. Czegoś takiego nie można zatrzymać w żaden inny sposób po za techniką Kai o ile jesteś w ogóle w stanie pojąć, że znajdujesz się w genjutsu i o ile twoja wola potrafi się temu przeciwstawić. Wiele technik jednakże wymaga podtrzymywania czyli stałego połączenia. Tutaj zazwyczaj wystarczy atakującego rozproszyć ale nie będę ukrywał, że w wielu przypadkach jest już wtedy za późno. Dlatego też nie macie w szpitalu ludzi, którzy są cały czas pod presją technik iluzji. Albo jest to po prostu jeden krótki strzał albo mus podtrzymywania a nie ma sensu ciągnąć tego aż do szpitala, gdzie zajmują się już osoba z urazami po kontakcie z czymś takim. Dlatego tak wiele osób albo boi się używać albo oberwać genjutsu. Jako atakujący możesz nawet najprostszą techniką zniszczyć człowieka od środka, zostawiając go przy życiu ale równocześnie rujnując je. Z ran fizycznych możesz się wyleczyć, ewentualnie zostaną blizny, które z dumą wszystkim pokażesz, z ran psychicznych może się nigdy nie wyleczyć i w środku walki stanąć jak wrytym na widok osoby, która użyła jej na Tobie albo gdy ujrzysz coś co Ci o tym przypomni.
       Długi wywód. Czy dobrze robiłem chwaląc się wszem i wobec działaniem tych technik? Pewnie nie do końca ale system, który ja używam działa na bardziej zaawansowanych zasadach więc nawet jeżeli spotkalibyśmy się na placu boju to przekazane przeze informację, nie pokrywają się w 100% ze mną. Zresztą mało kto obiera tę ścieżkę. My jako Uchiha jesteśmy w pewien sposób odporni na wyrzuty sumienia po użyciu iluzji ale przypuszczam, że dla zwykłego Nindżalskiego, rozwalenie komuś połączeń neuronowych w mózgu może wywołać brak snu przez wiele dni.

Offline

 

#38 2017-04-17 18:43:11

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Widownia

     Wojna zebrała obfite żniwa. Po jednej i drugiej stronie martwych ciał nie dało się zliczyć. Zwłoki chowano masowo, a resztki spalano. W wąskim obozie, który stanowił placówkę także dla samotników, znalazła się przeważająca liczba z klanu Yuki. Shinsaku Nakayama spuścił obszerną bombę w sam środek ich stacjonowania. Wysoka temperatura i odrzut pochłonęła ze sobą każdego stojącego tam ninja. W tym mrowie samotników i głównych przedstawicieli lodowego klanu. To był dzień, w którym zadaliśmy pasożytom mocny cios. Zadowalający, choć jednocześnie podsycający w nich złość. Odwdzięczyli się tonami wody, które także zabrały ze sobą pęczki ludzkich istnień.
      To jedyna wojna na której uczestniczyłem. Niecałe siedem lat temu. Do dziś pamiętam krzyki przerażonych osób i dźwięk obijanej o siebie stali. Yu no Kuni, tereny niezależnego państwa. Zacięta walka, gdzie jedną ze stron stanowiło mocarstwo, Kraj Ognia. No i finałowy etap, którym było pojawienie się ogoniastego demona. Starcie między dwiema olbrzymimi organizacjami, wyrzutkami oraz samotnikami. Właśnie wtedy Shinsaku, przywódca z Ronin no Kuni użył własnych zdolności lepienia gliny, by spuścić ogromną ilość wybuchowego materiału na obóz, gdzie znajdowały się ninja z klanu Yuki. Trwało to zaledwie kilkadziesiąt sekund. Ogień strawił wszystko i wszystkich. Większość dorobku twojego rodu. Teraz, gdy mogę z tobą o tym porozmawiać, czuję się nawet.. źle. - Nie potrafiłem nazwać uczucia, które rozpierało me ciało. Był to lekki wstręt i zażenowanie. Na wojnie należy liczyć się z konsekwencjami. Nie żałowałem kroków, które podjął mój mistrz. Jednak po takim czasie, człowiekowi nachodzą do głowy różne przemyślenia. Czy dało się wyjść z tej watażki bez ofiar? Wojna była wywołana nie przez nas, wyrzutków. A przez posadzonego wysoko grubasa z zapałem do podbicia całego świata. Z tłustymi rączkami chcącymi pochwycić większość kontynentu, przywłaszczyć sobie cudze tereny. My ninja jesteśmy pachołkami, którymi rządzą władze kraju. Smutna prawda.
      Wśród ofiar był przedstawiciel twego klanu. Kobieta, tyle mi wiadomo. Z pewnością nie jesteś jedynym przedstawicielem rodu. Ale jednak, jest was kilkoro. Co do tego jestem szczególnie przekonany. - Lekko posmutniałem. Choć nie było to widoczne w ciemnościach, które pochłonęły widownię. Opowiedziałem najważniejsze fakty, które mogłyby dotyczyć mego białowłosego rozmówcę. Na koniec zamierzałem podsumować wyniki wojny, skoro naprawdę o nich nie słyszał. A to dziwne, gdyż wydarzenie w Kraju Źródeł jest jednym z najbardziej znanych na świecie. Najczęściej mówionym i opowiadanym.
      Demon o jednym ogonie, który w tamtym momencie zatrząsł całym polem walki został pochwycony. Zdobył go Shinsaku Nakayama. Wojna zakończyła się. Po obydwu stronach płynęły rzeki krwi. Kto wygrał? Ciężko powiedzieć. Nie ma wyniku tego sporu, choć daimyō ognia nie zdobył pożądanych terenów. Wszystko to przeszłość. I jednocześnie największa nauczka dla władców i ninja. - Wróciłem do obserwowania uczestników oczekując jednocześnie na reakcję Hiyokiego.

Offline

 

#39 2017-04-18 00:11:51

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Widownia

     Jej nowi znajomi, najwyraźniej zaabsorbowani wydarzeniami jakie rozgrywały się na arenie, milczeli, więc Himitsu przysłuchiwała się jednym uchem konwersacji jaka miała miejsce obok. Luźna rozmowa dwóch przypadkowych osób może i nie była dużo ciekawsza od tego co się działo na arenie, ale młoda Hyuuga zaczynała odczuwać lekki ból głowy. Mogła zasugerować się rozmową z Mikunim i wmawiać sobie podświadomie negatywne skutki oddziaływania genjutsu, ale raczej chodziło tu o zmianę klimatu. Uniosła jedną rękę do skroni, którą lekko ucisnęła. Poczuła przyjemne mrowienie, jakie wywołał dotyk chłodnej dłoni do pulsującergo bólem miejsca i w tym samym momencie usłyszała jak jeden z rozmówców się przedstawia. Nie nastawiała specjalnie uszu, ale nie uslyszała odpowiedzi zwrotnej. Może ten drugi przedstawił się wcześniej?
     Raz jeszcze zerknęła w stronę białowłosego akurat w moment by zobaczyć jak piękna lodowa róża pojawia się w jego dłoni i po chwili znika w deszczu roztapiających się kryształków. Patrzyła z lekko rozdziawionymi ustami, które zamknęła dopiero po chwili z cichym kłapnięciem. Chciała wytężyć słuch by usłyszeć coś więcej, ale nie chciała również wyjść na wścibską. Jednak kolejne słowa milczącego z początku bruneta znów przykuły jej uwagę. Wyginięcie rodu Yuki i wojna w gorących źródłach. Chyba coś o niej słyszała... w Akademii? Od ojca? Nie potrafiła sobie przypomnieć.
     Przywołała sobie jeden z ekranów, ale nawet nie spojrzała na imię. Dziewczyna cudem uniknęła ataku kunaiem i zaraz odpowiedziała atakiem ze swojej strony, podobnie jak jeszcze jeden z zawodników. "Tylko trzech?" przeszło jej przez zmyśl, nim nie domyśliła się, że czwarty mógł zwyczajnie oddalić od pozostałej trójki.
     Oparła brodę na ręce, której łokieć oparła na kolanie - pozycja niezbyt elegancka, ale za to wygodna, dzięki czemu mogła jednocześnie obserwować arenę i podsłuchiwać rozmowę, która toczyła się kilka miejsc dalej. Pomimo początkowych oporów i niechęci do podsłuchiwania właśnie doszła w końcu do wniosku, że po pierwsze znajdują się w miejscu publicznym, więc o żadnej prywatności mowy nie ma, a po drugie rozmówcy wcale nie mówili cicho, więc nie kryli swojej konwersacji przed innymi. Jednak gdy odezwał się Yocharu, Himitsu ponownie skupiła się w pełni na jego wypowiedzi. Nawet jeśli chwilowo bardziej interesował ją temat minionej wojny to nie mogła pozwolić by jej nowy znajomy poczuł się przez nią ignorowany.
Jak na kogoś kto nie tolerował ludzi, Azake wyjątkowo szybko potrafiła się zaadaptować do zmian tematu, dzięki czemu od razu wiedziała co chciałaby odpowiedzieć, gdyby nie metafora czarnowłosego. Choć w dużej mierze miał rację nie mogła opanować cichego chichotu, które wywołało u niej wyobrażenie jakie wykreował. Opanowała się jednak szybko i po krótkim chrząknięciu odparła:
- Współczesna medycyna rzeczywiście wydłuża życie i zwiększa przeżywalność po zabiegach operacyjnych, ale osiągnięto to dzięki zwykłej aseptyce... Częstsze mycie rąk, wietrzenie sal pooperacyjnych i przemywanie zakażonych ran... Tę wiedzę od dawna posiadali i stosowali miejscowi znachorzy, ale ponieważ leczyli m.in. wyciągami z suszonych żab i innych paskudztw są teraz uznawani za szarlatanów. A to, że leki uspokajające robi się na bazie wyciągu z suszonej żaby już głośno się nie mówi, prawda? - westchnęła z cichej frustracji. Nie była przeciwniczką rozwoju medycyny tylko uważała, że o wiele więcej zasług należy przypisać tradycyjnym metodom, bo to od nich wszystko się zaczęło. - Może i większość metod, tak jak przypalanie zakończeń nerwowych i naczyń krwionośnych w amputowanych kończynach, jest już przestarzała, ale nie można umniejszać znaczenia tradycjonalizmu w niektórych sytuacjach. Akupunktura, stawianie baniek, czy leczenie przy pomocy pijawek są moim zdaniem przykładami terapii, które jeszcze przez wiele wieków nie wyjdą z użytku, zobaczycie. To... oczywiście moje zdanie - mówiąc zaczęła się prostować i znów była przykładnym członkiem klanu Hyuuga. Nienaganna sylwetka wyróżniała się na tle innych, przybieranych dla wygody póz jakie prezentowali widzowie dookoła.
     Odwróciła się nawet lekko do swojego rozmówcy, gdy ponownie zaczął tłumaczyć fenomen jakim było dla niej genjustu i choć była przeciwna naruszaniu prywatnej przestrzeni (zwłaszcza własnej) nachyliła się ku niemu.
- Ty naprawdę się na tym znasz... - w jej głosie można było usłyszeć z trudem skrywany podziw. Trwała wpatrzona w niego przez moment, nim znów nie rozległ się trzask jakiegoś nadwyrężanego stawu śródręcznego - Nauczysz mnie?
W tej chwili ani wojna w gorących źródłach, ani tajemniczy białowłosy chłopak, ani nawet same Igrzyska nie były dla niej tak istotne jak odpowiedź Yocharu. On jeszcze o tym nie wiedział, ale Azake kiedy już coś sobie wbiła do głowy ciężko ją było od tego odwieźć, a w tym momencie bardzo zależało je na nauce u takiego specjalisty jakim go sobie wyobrażała.

Ostatnio edytowany przez Himitsu "Azake" Hyuuga (2017-04-18 00:13:03)

Offline

 

#40 2017-04-18 13:37:34

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Widownia

  Cóż na trybunach nie robiło się zbyt ciekawie, panowało jakaś drętwa atmosfera, pewnie przez fakt, że tak wielu przywódców nie stawiło się na turnieju. Byłem ciekaw zwłaszcza jak poradzi sobie następca Ryo, słyszałem, że został nim Ayamaru chłopak wydawał się bardziej rozsądny od swojego poprzednika, ale też zdecydowanie słabszy. Byłem ciekaw czy on też pragnął kontynuować tradycje swojego poprzednika w  sprawie stosunków z moim klanem. Shinsaku najwyraźniej wciąż miał problemy z opanowaniem Bestii, skoro tu się nie stawił, a może bał się, że nie będzie się w stanie opanować w towarzystwie Samotników? Może też po prostu obawiał się ich, zawsze był trochę pipą.  Słyszałem też o zmianach wśród Uchiha, cóż to akurat nic nowego. Jednak tym razem zmiany były jeszcze szybsze niż zwykle, słyszałem że jakaś fajna dziewczyna została liderem co dawało szanse na jakieś przyjaźniejsze stosunki. Nim jednak zdążyłem ją poznać ona już nie żyła. Jej następca, albo nie został wybrany, albo nie zdecydował się na udział w turnieju, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienie z tym dziwnym klanem, istniała też trzecia opcja - już nie żył.  Hyūga i Sabaku tradycyjnie raczej woleli nie uczestniczyć w takich wydarzeniach zbyt hucznie. Nara od śmierci Takashiego byli cieniem samych siebie i woleli spędzać czas na zabawach we własnym kraju. Ayatsuri, cóż nie wiele o nich wiedziałem i zawiodłem się na jedynej osobie z tego klanu, którą znałem. Samotnicy przybyli w osobie Akemiego i tajemniczej kobiety, mieli też liczną reprezentacje wśród zawodników, wydawali się chcieć udowodnić, że z ostatniej wojny wyszli zwycięsko i nikogo i niczego się nie boją. Zaskoczyło mnie pojawienie się Tomotsu, który okazał się być następcą Mamoru. Zdawałem się być skupiony na igrzyskach, jednak nie uszło mojej uwadze, że kobieta zdawała się ucieszyć na widok Senju. ponadto przywitał się z Akemim w dość przyjazny sposób, czego nie można było powiedzieć o mnie. Racja nie znaliśmy się zbyt dobrze, ale mieliśmy okazję się poznać podczas wydarzeń u Lorda zdaję się ziemi, gdzie jacyś nadęci szlachcice chcieli nas włączyć do ich politycznych gierek. Zastanawiałem się czy to nie miało czegoś symbolizować, czyżby nasz sojusz z Senju już nie obowiązywał po zmianie władzy? Cieszyłem się, że ostatnio poszerzyłem swoje możliwości o nowe jutsu, bowiem jeżeli moje domysły były słuszne nadchodziły trudne dni dla Namikaze.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
                                       
Akcept by Ichuza
Postanowiłem skupić się na rozgrywce, ale jednak obecność tak wielu potężnych osób sprawiała, że co jakiś czas wychodziłem z genjutsu przyglądając się moim towarzyszą. Mój wzrok jednak zazwyczaj kierował się jednak na kobiece krągłości niż jakieś rzeczywiste zagrożenie. Zarówno te należące do zakapturzonej kobiety jak i inny atrakcyjnych pań na widowni.

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2017-04-19 20:33:43)


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.alians666.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.sa.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl