Ogłoszenie


#41 2017-01-29 11:31:18

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto

Misja normalna dla Suoha #5


     Nakajimy nie było przez około 20 minut. Wrócił z plecakiem zapakowany jedzeniem o nieco dłuższej przydatności do spożycia, zaś w rękach trzymał dwie torebki z ciepłymi jeszcze bułeczkami. Wręczył im po jednej i uśmiechnął się.
- To dla was. Na pewno jesteście głodni.
     Poczekał, aż wypakują posiłek i usiadł na ziemi z bukłakiem wody w dłoni. Napił się z niego po czym wziął z ziemi patyk i zaczął rozrysowywać mapę.
- Jak już wam wspominałem - wioska nie znajduje się na żadnym szlaku handlowym. Zresztą nie tylko handlowym, na żadnym szlaku w ogóle. Dlatego ciężko jest tam dotrzeć inaczej niż o własnych nogach. I szczerze mówiąc - wolałbym z niczego innego nie korzystać. Powiedzmy, że położenie wioski nie jest hm... Powszechną informacją. I chciałbym, aby tak pozostało - gdy mapa była gotowa zaczął wskazywać na niej poszczególne punkty, które musieli pokonać - Przeprawa przez Kraj Rzek będzie dość prosta. Jednak kiedy przekroczymy granice z Krajem Wiatru może być nieco ciężej. Nie jest ona jakoś pilnie strzeżona, jednak chcę, byśmy obrali trasę wolną od ryzyka. Przez ryzyko mam na myśli możliwość śledzenia nas przez kogoś. Dlatego będziemy trzymali się z dala od szlaków i w dość dużej odległości od siedziby klanu Namikaze. Na ninja nie chciałbym się natknąć. Szczególnie na tych teleportujących się blondasów.
     Kończąc swoją wypowiedź odłożył patyk po czym spojrzał na swoich towarzyszy w oczekiwaniu na jakiś pytania, obiekcje. A był pewien, że one się pojawią. Zdążył już się domyślić, że nie trafił na osobników, którzy nie zadają pytań, nie dociekają, tylko w milczeniu robią to, co mają do zrozumienia. Chcieli znać powód, jednak chłopak nie chciał im go zdradzać i lakonicznymi wypowiedziami bronił się przed tym jak tylko mógł. Zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Wolał jednak, żeby stało się to później. Wtedy, kiedy już na tyle się zaangażują, że prawdopodobieństwo wykorzystania przez nich informacji nieco zmaleje.

Offline

 

#42 2017-01-30 11:09:27

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto

    Słuchałem uważnie, lecz nie były to informacje, które mogły by w jakiś sposób mnie zaciekawić. Tak samo jak ja potrzebował osoby, która będzie wiedziała nie co więcej i będzie skora do podzielenia się tą wiedzą, a nasz przyjaciel Nakajima do takich nie należał. Usilnie próbował zaprzestać bombardowania pytaniami z naszej strony a przynajmniej z mojej. Na podstawie odpowiedzi Yocharu śmiało mogę wysunąć wnioski, że nasze postrzeganie władzy najwyższej w stosunku do mieszkańców kraju różni się, może w rzeczywistości jest zupełnie inaczej, ale na chwilę obecną tak właśnie uważam. Od małego byłem uczony, że tak jak wspomniałem wcześniej to Lord jest dla obywateli a nigdy na odwrót, dlatego moim zdaniem zajęcie się samym problemem w wiosce nie naprawi niczego. Trzeba zaatakować wyżej, tam gdzie zwykły człowiek nie jest wstanie nic zrobić, a przynajmniej z aktualnym nastawieniem. Jednak to już zupełnie nie moja bajka i mieszkańcy Kraju Wiatru sami powinni podjąć decyzję.
    Czas leciał powoli a mi coraz bardziej się nudziło. W końcu zauważyłem w oddali jak chłopak zbliżał się do nas mając ze sobą niewielki ekwipunek, który musiał zakupić będąc w mieście. Osobiście według mnie mogliśmy śmiało ruszyć od razu bez potrzeby uzupełnienia zapasów. Jesteśmy ninja, większe odległości pokonywało się gdy była taka potrzeba a chce podkreślić, że Nakajima wspomniał wcześniej o tym, że czas nie jest jego sprzymierzeńcem więc tym bardziej nie powinien zatrzymywać się na drobne zakupy. Poza tym, jest przecież klonem. Gdy zbliżył się do nas zmarszczyłem lekko brwi na widok podarunku, który chciał nam wręczyć. Przyjąłem, lecz jedynie trzymałem w dłoni. Czuć było ciepło tutejszych wypieków i nie jednemu ślinka zaczęłaby ciec na samo wspomnienie co kryje się za torebką mimo wszystko ja zacząłem być jak zwykle dociekliwy. - To miłe ale... sam wspominałeś wcześniej, że czas nie jest po Twojej stronie więc nie wiem czy takie przystanki są nam wskazane. Dodatkowo nie wiem czy zapomniałeś, ale zarówno Ty jak i czarnowłosy jesteście klonami więc tym bardziej nie rozumem po co cała ta przerwa. Jeżeli chodzi o mnie to większe odległości pokonywało się za młodu więc mi wszystko jedno, aczkolwiek trochę dziwne posunięcie, nieprawdaż? - Zapytałem.

Offline

 

#43 2017-02-03 20:36:00

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto

Misja normalna dla Suoha #6


     Widząc sceptyzm Suoha chłopak podszedł do niego, ułamał kawałek wypieku, który mu wręczył i wsadził sobie do ust. Przełknął i się uśmiechnął.
- Nie w moim interesie leży trucie cię. Dzień, czy dwa różnicy nie robią. Jeśli zniknę - wskazał stopą na to, co wcześniej wyrysował patykiem - Zapamiętajcie tę lokację. Zlokalizowanie wioski na środku pustyni nie powinno sprawić problemu. Przepraszam za moją powściągliwość. Prawdopodobnie na miejscu poznacie jej powód. Obiecuję, że mój oryginał wszystko wam wyjaśni... Dlatego ruszajmy. Skupmy się proszę na razie na podróży. Jak będziecie potrzebować odpoczynku - mówcie. 
     Uśmiechnął się delikatnie i otrzepał dłonie. Poprawił wachlarz na plecach i powoli ruszył we wskazanym przez siebie kierunku.
- Tak naprawdę mam na imię Sho. Sho Izumi. Przypuszczam, że i wy w turnieju nie użyliście swoich prawdziwych imion. Nie musicie mi ich zdradzać, jeśli nie macie ochoty. Jak nikt inny rozumiem, w jakich czasach przyszło nam żyć. Ciężko zaufać przyjacielowi, a co dopiero komuś obcemu - wzruszył ramionami i przyspieszył kroku - Chciałbym, żeby to się kiedyś zmieniło ale nawet moje własne otoczenie nie jest ku temu skłonne. Ludzie z mojej wioski nie przepadają za ninja. Dlatego przypuszczam, że decyzja, jaką podjąłem, dotycząca sprowadzenia was... Nie spotka się ze zbyt wielką aprobatą. Wiedzcie jednak, że ta niechęć nie jest zrodzona z niczego... Zrozumiecie. Ja sam nie jestem w stanie zmienić świata. Nie mam nawet takiego zamiaru. Chce tylko dbać o to co mi bliskie.
     Po tej wypowiedzi zdążyli się już na tyle oddalić od miasta i kręcących się u jego granic ludzi, że chłopak mógł spokojnie zacząć biec w szybkim nawet dla ninja tempie. Wiatr rozwiewał mu włosy, więc ostawił sobie kołnierz od płaszcza co by trochę temu zapobiec. Na razie pogoda nie pozwalała zdejmować wierzchnich części odzienia, lecz z pewnością gdy dotrą do Kraju Wiatru będą do tego wręcz zmuszeni.

zt -> Enko, Pustynna część prowincji

Offline

 

#44 2017-02-05 11:37:23

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto

    Westchnąłem. Poddaje się. Zachowanie chłopaka było naprawdę dziwne. Z jednej strony zależało mu na tym aby dotrzeć do wioski jak najszybciej, z drugiej zaś strony nie chciał wyjawić żadnych ważniejszych informacji, a teraz jeszcze przerwy na poczęstunek mu się zachciało. To było na prawdę dziwne zachowanie lecz nie ma sensu się z nim o to spierać, potrafi doskonale odpowiedzieć na każde moje pytanie, nie ważne czy jest podchwytliwe czy tez nie. No i jeszcze to narzekanie, że on sam niczego nie zrobi, nienawiść mieszkańców do ninja. Już rzygać mi się chce jak za każdym razem o tym wspomina, nie ukrywam, że jest to dość interesujące choć powszechne zjawisko, ale jeżeli nie zamierza podzielić się większą ilością informacji to po co w ogóle o tym wspomina?  Machnąłem jedynie ręką po czym sam ułamałem kawałek i zjadłem. Tylko jeden. Resztę schowałem do torby. Jak wspomniałem wcześniej nie byłem na tyle głodny, że musiałem zatrzymać się tylko po to by coś zjeść.
    Spojrzałem raz jeszcze na narysowaną mapę. Pustynne tereny? Wioska poza jakimkolwiek szlakiem? Czyli co, totalne zadupie? No i znów nie dawała mi spokoju kwestia Lorda Kraju Wiatru. Niby ma ważniejsze rzeczy do roboty niż dbanie o bezpieczeństwo swoich obywateli? Nawet jeśli między mieszkańcami a panem doszło do jakiegoś sporu to nie może od tak nie zareagować. Gdy tylko wydostaliśmy się z miastowych terenów przyspieszyliśmy. Najwyraźniej bardzo zależało mu na tym aby nie zwracać na siebie uwagi czy to zwykłych ludzi czy strażników. Totalny bezsens. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy to zwykle próbuje poszukać jej u osób z najbliższego otoczenia, w dosłownym sensie, a nie iść aż na drugi koniec świata mając nawet mniej niż pięćdziesiąt procent szans. Mam mieszane uczucia co do tego. Denerwuje mnie ogólnie jego podejście do wszystkiego a także ta cała wioska, ale znów zżera mnie ciekawość dlaczego jest tak a nie inaczej. Jednak najbardziej interesujące może być to co zastaniemy na miejscu.

[z/t >  Enko, Pustynna część prowincji]

Offline

 

#45 2017-06-18 20:39:29

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Miasto


     A zatem wyruszyliśmy. W kompletnie nieznanym mi kierunku. Nie miałam pojęcia dokąd teraz się udać. Westchnęłam cicho i zerknęłam na Asukę, który postanowił dać głosu. Zmarszczyłam brwi.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki pies na baby... - mruknęłam po czym zwróciłam się w stronę Himitsu - Jeśli masz ochotę i chcesz nogom dać odpocząć możesz zaznać rajdu na psie.
     Ostatnie zdanie wypowiedziałam z delikatnym rozbawieniem. Miłe rozluźnienie atmosfery. Cieszyłam się, że miałam jakieś towarzystwo poza Asuką i Koharo, dzielącym ze mną jeszcze większy ból. Mogłam przynajmniej na trochę go zignorować, zamknąć w jakieś szufladzie i dobrać się do niej, gdy już zostanę sama. A na to jeszcze nie miałam ochoty. Odwróciłam się z powrotem do czarnowłosego.
- Yocharu... Miło cię poznać - powiedziałam z łagodnym przekąsem i skrzyżowałam ręce na piersiach idąc krok w krok z nim - Szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam się z kimś imieniem Keisuke Kaguya. No nie licząc oczywiście areny turniejowej. Znałam swego czasu jednego Kaguye, ale był z niego straszny głąb i buc. Nie wiedziałam, że ich Kekkei-Genkai pozwala im zrobić z siebie takie maszyny do zabijania... Chociaż to by też nieco tłumaczyło jego sposób bycia... - urwałam na informację o tym, że Yocharu z nim walczył, spojrzałam na niego ze zdziwieniem zmieszanym z nutką przerażenia - Pokonałeś go? Jak bardzo potężny ty musisz być, skoro ci się udało... - tamto zdanie powiedziałam już bardziej do siebie.
     Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam przed siebie, mrużąc oczy. Na chwilę pogrążyłam się we własnych myślach. Zastanawiałam się, czy zielonowłosy od początku o tym wiedział. Wtedy gdy byliśmy na arenie, wtedy gdy wbijał te swoją kościaną dzidę w chłopaka... Czy wiedział, że tak czy siak walczymy o nic? Że to wszystko zostało zorganizowane by mógł wywołać całą tę krwawą łaźnię. Zaraz... Kto właściwie był organizatorem? No tak... Ten facet z wąsem i penisem na czapce. Daimyo Wody. Mojego kraju...
     Nim się obejrzałam przebyliśmy już całkiem spory kawałek. Na linii horyzontu malowały się zarysy jakiegoś miasta. Niemniej - dalej nie miałam zielonego pojęcia, gdzie jestem. Gdy dotarliśmy na jego obrzeża skorzystałam z okazji oraz publicznego zbiornika z wodą, by umyć sobie ręce i twarz. Przywołałam do siebie Asukę, żeby skontrolować stan Koharo. O ile nie robiła tego Himitsu, jeżeli postanowiła skorzystać z podwózki. Tak czy siak zaczęłam lać wodę na twarz nieprzytomnego towarzysza z nadzieją, że jakoś to go ocuci.
- Dlaczego władca Kraju Wody postanowił urządzić Igrzyska w Kraju Wiatru? - spytałam nagle Yocharu, kontynuując wykonywaną czynność.

Offline

 

#46 2017-06-20 12:06:29

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


       Podróż szła całkiem sprawnie nie licząc biednego Asuki, który na swym grzbiecie nosił cielsko nieprzytomnego rekina. Raz po raz zerkałem na niego mając wrażenie, że jego tryp uśpienia w jakiś sposób wpływa na niego po za oczywistą regeneracją. Jego chakra cały czas pracowała, tak jakby właśnie używał jakiejś prostej techniki ale jego charakterystyczna facjata i zdolność a może "choroba", bo sam tak nazwał przy naszym przypadkowym spotkaniu, wpływa na te zmiany na ciele i wewnątrz. Póki co nie było żadnych znaków, które powinny budzić mój niepokój.
       Tymczasem Ayanami kontynuowała naszą rozmowę. Jej zaskoczenie względem Keisuke i tego, iż udało mi się go pokonać było dosyć spore aczkolwiek zrozumiałe. To co wyczyniał na arenie wymagało nie byle jakiś zdolności aczkolwiek kierował się tylko fizycznymi możliwościami.
       - Tak, członkowie klanu Kagyua to maszyny do zabijania. Ich kości są niebywale twarde i z tego co zdążyłem zauważyć mogę je wyjmować z każdej części ciała i to bez limitu. Spotkałem kilku na swojej drodze i dostrzegłem jedną dość solidną wadę. Po za fizycznymi zdolnościami nie używają za bardzo głowy. Są zbyt zatraceni w swojej mocy. Pokonanie Keisuke to nie zasługa niewyobrażalnej siły a raczej kwestia dobrego zagrania, chociaż przyznam że gdybym był słabszy to mogłoby się to inaczej potoczyć. Szczerze mówią to mój klon go pokonał ale cudem się nie rozpadł.
       W czasie gdy nasza rozmowa powoli się toczyła, Azake odsunęła się na bok by pobyć trochę z Asuką i dokładniej przyjrzeć się Koharo. Oczywiście usłyszałem jej dziwną odpowiedź, skierowana do psa ale nie zareagował w żaden sposób. Dopiero po chwili zerknąłem czy na pewno mają się dobrze, chociaż był to swego rodzaju odruch ponieważ czułem ich obecność i poniekąd stan w jakim się znajdują. Hyuuga przechodziła własnie swoją przemianę. Widać było, że w pewien sposób czekała na to, jakby uwalniając się od ciężaru swej przeszłości, wkraczając na swoją nową drogę wraz z nowym stylem. No cóż, ja podczas swoich podróży niejednokrotnie zmieniałem swoje podejście do świata a zarazem "imidż" by się bardziej ku temu ukierunkować. Po krótkiej chwili zamyślenia, Ayanami znowu zarzuciła pytaniem.
       - To nie jest dla mnie do końca jasne ale mam pewne podejrzenia. Wydaje mi się, że Daimyo Wody maczał palce w całym tym zamieszaniu i wspomógł samotników o ile to raczej oni nie wspomogli jego. Jeżeli chcesz zrobić zadymę to nie robisz jej na własnym podwórku, więc wybulił ryo na arenę w Enko i zorganizował turniej dla każdego by wielcy tego świata pojawili się w jednym miejscu. To idealny moment machlojki polityczne. Budżet kraju wody nieco ucierpiał ale za to osiągnęli swój cel. Zastanawiam się jaki jest ich ostateczny plan. Do czego tak naprawdę dążą? Tu też mam podejrzenia i dlatego obrałem sobie za cel Ronin no Kuni.
        Powoli zbliżaliśmy się do portu, znajdującego się w Kawa no Kuni. Zaraz czeka nas długa morska podróż do Ronin.

Offline

 

#47 2017-06-20 23:47:44

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Miasto

     Choć przez krótką chwilę kusiło ją by dosiąść psa Inuzuka nie zrobiła tego. Po pierwsze widziała przez ile przeszedł zarówno Asuka jak i Ayanami, dlatego nie miała zamiaru obciążać go jeszcze bardziej. Po drugie jakoś nie pokładała wiary w psa jako środka lokomocji. Nie pasowało jej to do posiadanego światopoglądu póki co. Przez większość drogi obserwowała stan rekiniego chłopaka, ale ten nie ulegał ani pogorszeniu, ani polepszeniu.

uzgodnione z graczem napisał:

Nieco marszcząc czoło, Azake obserwowała niecodzienne podejście Inuzuki do cucenia Koharō. Ta wcześniejsza boczna ustalona to był fachowy odruch, więc teraz Hyuuga zdębiała tym bardziej. A ciekawe miało dopiero nadejść.
- Czy to aby dobry pomys...*#%$!
     W tym miejscu miały miejsce dwa wydarzenia natury medycznej. Drugim w kolejności wydarzeniem natury medycznej był obrzęk dużego palucha lewej stopy, jaki wywołało u białookiej ninja potknięcie o jakąś nierówność nawierzchni. To z kolei spowodowane było pierwszym w kolejności wydarzeniem medycznym, jakim był nagły spazm, który targnął ciałem rybiego chłopaka, niczym po wyładowaniu defibrylatora. Towarzyszył temu stosunkowo cichy, acz niepokojąco "cielisto-mokry" odgłos, gdy wzdłuż linii żuchwy Koharō dokonała się ewolucja. A konkretnie skrzela.

     Zdumiona Azake przyglądała się jak nowo powstały organ na ciele Koharō porusza się pod strumieniem wody, którym polewała go Ayanami. Amplituda ruchu była nieduża, ledwie zauważalna, gdyż ilość wody była niewielka. Inuzuka by nie podtopić białowłosego polewała go ostrożnie, uważając by nie zalać mu dróg oddechowych. A to prawdopodobnie trzeba było właśnie zrobić. Utopić go.
     Przypominając sobie jak Koharō zaprezentował na Igrzyskach zdolność poruszania się w wodzie przekonywała się, że to co chce uczynić jest właściwe. Co więcej na powierzchnię jej wspomnień wypłynął jeszcze jeden obraz, prezentujący znienawidzoną przez matkę zabawkę jednego z jej braci. Być może dlatego im dłużej obserwowała rybiego ninja, tym miała coraz większe skojarzenie ze spazmatycznie łapiącą powietrze rybą i za nim zdążyła pomyśleć jeszcze nieco dłużej podeszła szybkim półobrotem do Asuki i łapiąc Koharō za to co pozostało z jego ubrania, ściągnęła go z psa do wody.
     Przez krótką chwilę, kiedy zaskoczenie zaczęło opuszczać pozostałych członków grupy, przyglądała się jak pęcherzyki powietrza  unoszą się do góry, po czym nachyliła się tuż nad powierzchnią wody i znów marszcząc czoło nasłuchiwała dźwięku jaki ze sobą niosły.
- On... chrapie... - powiedziała kręcąc głową z mieszaniną dezaprobaty i podziwu. Gdy zadawała następne pytanie wciąż nie odrywała wzroku od śpiącego pod wodą przyszywanego Hyuuga.
- Myślicie, że powinniśmy go tak zostawić na noc? - sama nie była pewna, ale białowłosy najwyraźniej dobrze się czuł pod wodą i może to właśnie zmiana "klimatu" była kluczem do jego ozdrowienia.

Offline

 

#48 2017-06-21 09:17:03

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Miasto


     Polewanie wodą twarzy Koharo było raczej złudną nadzieją, aniżeli faktycznym zabiegiem medycznym. Może przyniosłoby większe efekty gdyby była bardziej lodowata... Wysłuchując Yocharu już zrezygnowana miałam dać sobie spokój ale wtedy nastąpiło coś... Niespodziewanego. Po dość zaskakującym wstrząsie w miejscu gdzie żuchwa łączy się z szyją pojawiły się skrzela. Moja reakcja zdawała się być w miarę naturalną. Mianowicie pisnęłam głośno i odskoczyłam lądując niezbyt gładko dupskiem na piasku. Przez chwile mu się przyglądałam po czym mój wzrok zrobił się pełen, o dziwo, wyrzutu.
- Wiedziałam, że ten rybi smród to nie był zasługą McFisha, Koharo kłamczuchu - syknęłam wzrok ów wyjaśniając.
     Wtedy z kolei wydarzyła się kolejna zadziwiająca rzecz. Podejście Himitsu do cucenia Koharo okazało się być jeszcze bardziej radykalne niż moje. Wzięła go za chachły i bezpardonowo wrzuciła na brzeg morza. Spojrzałam na Yocharu z szeroko otwartymi oczyma i jedną brwią uniesioną ku górze po czym podniosłam cztery litery z ziemi i otrzepując je podbiegłam do Himitsu.
- Jesteś pewna, że... - zaczęłam jednak dość szybko urwałam.
     Koharo zdawał się być dość zadowolony z pozycji, w jakiej się znajdował. Zarówno z jego ust jak i - jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało - skrzeli wydobywały się pęcherzyki powietrza, a on sam już nie sprawiał wrażenia nieprzytomnego acz dość głęboko śpiącego. Na pytanie Himitsu westchnęłam.
- A masz jakieś cumy, co by go nie zniosło w otwarte morze? - spytałam.
     Z powrotem walnęłam tyłkiem na piach, lecz tym razem można to nazwać kontrolowanym wypadkiem. Chciałam usiąść lecz wyszło to dość pokracznie. Zdjęłam buty i pozwoliłam by fale delikatnie podmywały mi stopy. Zerknęłam na młodą Hyuugę, a kącik moich ust powędrował ku górze.
- Szkoda, że mój klan nie wpadł na to, że tatuaż można zrobić w innym miejscu, aniżeli na twarzy - mruknęłam drapiąc się po policzku i zerkając na jej zawijasy na ramieniu.
      W momencie, gdy Yocharu postanowi do nas podejść Asuka ruszy zaraz za nim. O ile w ogóle postanowi. W końcu trzeba było ruszać w podróż. Obojętnie jak bardzo chcielibyśmy ten fakt ignorować - nie mamy zbyt wiele czasu na postoje.
- Ewentualnie możemy wsiąść na statek, a Koharo przywiążemy do kotwicy, hm? - powiedziałam nieco żartobliwie gdy już do nas dotarli.

Offline

 

#49 2017-06-21 10:27:33

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


       A więc nie myliłem się. Nasz rybi  przechodził swego rodzaju ewolucję, wchodząc na nowe stadium tego czegoś co płynie w jego krwi. W moim przypadku przemiana następuje tylko i wyłącznie na samej źrenicy gdzie początkowo pojawia się coraz więcej czarnych oczek aż ostatecznie zlepiają się w jedno ale Koharo reprezentuje coś zupełnie innego. Cała cielesna powłoka wydawała się zmienić przez jego chakrę, biorąc pod uwagę chociażby kły czy skóra, która momentami przypominała łuski. Teraz można było odnieść wrażenie jakoby pojawiały się u niego skrzela. Zaczynałem rozumieć do czego to wszystkiego dąży i dlaczego podczas igrzysk tak świetnie radził się pod wodą. Podszedłem bliżej brzegu, gdzie został właśnie wrzucony nasz rekin i zerknąłem to na Azake to na Ayanami.
       - To zależy jak długo będzie trwała jego przemiana ale myślę, że czas spędzony w wodzie jest mu teraz bardzo potrzebny. Już podczas pierwszej fazy igrzysk zauważyłem, że ciecz to jego największy sprzymierzeniec.
       Rozejrzałem się dookoła, szukając jakiegoś portu w mieście. Ściślej mówiąc, szukałem tego samego miejsca, do którego przypłynąłem razem z Suohem by pomóc mu w zadaniu. Klon przekazał mi wszelkie informacje tak więc mogłem w prostu sposób przypomnieć sobie lokalizację. Nagle zniknąłem dziewczynom z oczu tylko po to by w nie całe 5 minut ponownie pojawić się z powrotem.
       - Najbliższy statek odpływający do Ronin będzie dopiero za kilka godzin więc mamy chwilę czasu na odpoczynek i regenerację.
       Rozejrzałem się raz jeszcze, tym razem w poszukiwaniu miejsca na którym mógłbym w miarę wygodnie usiąść. Wybrałem jednej z głazów na tyle duży by moja dupa wygodnie się na nim rozsiadła.
       - Znaki klanowe to zawsze była ogromna duma. Ludzie zabijali się gdy ktoś obraził to co reprezentują. Niewiele klanów jednak tatuowało je na twarzach. Zazwyczaj byli to Ci, którzy chcieli zaistnieć, pokazać się światu i być rozpoznawalni chociaż akurat Inuzuka i ich psi towarzysze nie mają z tym problemu. W moim klanie też zawsze przywiązywano do tego ogromną uwagę, czcząc symbol jak bóstwo. Nigdy tego nie rozumiałem, poniekąd nadal chociaż teraz pojąłem motywację ludzi.
       Nagle uniosłem dłoń i przyłożyłem ją do oka, z którego wcześniej upłynę krew. Przesłoniłem je i odsłoniłem, robiąc tak kilka razy. Słyszałem, że moce Mangekyo z czasem niszczą wzrok użytkownika i mimo, iż nie widziałem póki żadnych problemów to po raz pierwszy odczułem ból przy użytkowaniu.

Offline

 

#50 2017-06-21 23:51:39

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Miasto

    Dryfujące względnie w miejscu ciało nie wyrażało intencji dołączenia do rozmów na którąkolwiek z poruszonych kwestii a szkoda, gdyż wiele było do przedyskutowania. Tymczasem jednak, niedoszły zwycięzca igrzysk i dramatu po nich następującego miał inne sprawy na głowie. Niezależnie od faktu, że jego ciało zmieniało się powoli, w jego głowie również sporo się zmieniło. Postępująca w nim mutacja nie oszczędziła układu nerwowego, w tym mózgu. Gdyby przyjrzał się temu sztab jajogłowych, uznaliby, że psychika Sekiego wycofała się do embrionalnego stadium IT, gdzie przeczeka rekonstrukcję ciała białowłosego. Albo też zostanie nieco przekombinowana, a to się miało dopiero okazać... Być może zależało to od tego, co działo się m.in. w tej chwili.


Trening zwykły, przyśpieszony - Suijinheki (B)
Dni treningowe: 5 Zdań: 56 (Kisame)
zawiera śladowe ilości opisów więzienia bezogoniastej bestii

http://s16.postimg.org/exl40hiad/screenshot_19.png


    Koharō śnił o wodzie.
     Wiadomo, nie jest to ani zaskakująca, ani specjalnie istotna informacja, nie dla postronnych. Jednak dla samego zaangażowanego otoczenie składało się ze zgliszcz świata, zatopionych i pogrzebanych pod oceanem. Ruiną poprzedniego życia, zastępowaną stopniowo przez coś innego. Coś, co czaiło się w tych głębinach i teraz z zainteresowaniem śledziło go z mroku oceanicznej toni. Nie miał pojęcia, skąd to wie, ale obecność była niezaprzeczalna. Nieukierunkowana, bardziej... wszechobecna. Chłopak zaczął zastanawiać się nagle, dlaczego tak właściwie tonie w odmętach, z których już dawno winien był wypłynąć. Jedyne źródło światła stanowiły w jego śnie same ruiny, promienie słońca prześwitującego przez taflę wody nie były widocznie w żadnym kierunku, a jednak rybi ninja miał wrażenie, że tonie. W panice złapał się za gardło i zaczął krztusić się, w porażającym nerwy zrozumieniu zbliżającego się końca wypierając wodę na wzór jednej z technik, jakie podejrzał kiedyś w akademii. Podręcznik opisany był jako egzemplarz dla zaawansowanych, jednak to nie przeszkodziło Koharō, podówczas wciąż w oryginalnej skórze, odkrywać miłości do książek w bibliotece akademii. Czas nie był jednak najlepszy na wspominki, toteż chłopak skupił się na tym, co ważne. Koszmar trwał a woda była wszędzie wokół niego, w nim również. Woda wystrzeliwała z jego ust pod ciśnieniem coraz mocniejszym i mocniejszym. W pewnym momencie nastąpił trzask.
     Rybi ninja zdał sobie sprawę w swoim majaku, że w desperackim chwytaniu się życia włożył chakrę w wypompowywanie wody ze swoich wnętrzności. Ta, którą miał uprzednio w płucach już dawno opuściła jego wyśnione ciało, a to, co właśnie trzasnęło pomimo tłumiących wszystko odmętów, była implozja, kiedy ocean pękł na dwoje. Koharō zdawał sobie sprawę z tego, że śni, a jednak teraz wreszcie zrozumiał, że było w tym coś więcej. Jego wędrujący umysł powrócił do samego wnętrza. Ten ocean był w nim i był tak samo realny, jak sam przyszywany Hyuuga. Zdał sobie sprawę, że swobodnie oddycha, bo też jakby miał zachłysnąć się sobą. Uspokojony nieco tą świadomością powtórzył ruch, który podpowiedziała mu panika. Skupił chakrę w płucach i wypuścił ją pod postacią tego, co i tak od zawsze w nich było.
     Niezwykle cienki i równie zaskakująco potężnie skupiony strumień wody trysnął z ust białowłosego, by po chwili rozpaść się na istną ścianę wody. Ninja już wcześniej zauważył to, co teraz potwierdził - użycie tej techniki nie zjadało jego rezerw chakry mimo przedłużającego się używania, potrzebował zaczerpnąć jej tylko na początku. Potężna ściana stworzona z techniki napierała na wzburzony ocean, siłując się ze swym własnym elementem. Udało mu się stworzyć swoją własną, spiętrzoną na 5m w górę falę. Kątem oka rekin widział, że jej wpływ sięga niemal poza jego zasięg wzroku, musiała mieć co najmniej 8m szerokości. Pomyślał, że rzeczywiście technikę tę opisywano jako defensywną, zapamiętał więc tę uwagę. Nie wiedział, czy to za sprawą nierealnego świata, w którym się znalazł wewnątrz własnej podświadomości, czy może z racji swojej rybiej proweniencji, a jednak... niekończący się strumień wody o tak rozległym zasięgu mógł okazać się naprawdę przydatny. Co więcej... teraz, kiedy wiedział, "gdzie" się znajduje, zrozumiał, że nie potrzebuje źródła wody do techniki, sam... był nim.
     Przydatność techniki musiała jednak przetrwać moment, kiedy ewakuuje się wreszcie z więzienia własnego, podlegającego właśnie ewolucji umysłu. W tym celu przelał esencję zabiegu zmiany chakry w wodę w zestaw pieczęci, których układ następnie przez nieokreślony czas trenował.
"- (寅) Tora, (巳), Mi -> (子), Ne -> (巳) Mi -> (寅) Tora..." powtarzał w myślach, przechodząc od jednego układu dłoni do następnego. Różnica była praktycznie natychmiastowa. Z każdą ukierunkowującą strumień pieczęcią, zapanowanie nad żywiołem stawało się łatwiejsze. W końcu Koharō mógł przestać skupiać się na ciągłości strumienia - osiągnął punkt idealny. Technika została opanowana.
    I ani minuty za wcześnie. Ocean przypomniał o sobie, łapczywie pochłaniając każdy metr sześcienny wyśnionego przez ninja z Kokkai niebytu. O ile opanowanie prostego jutsu nie stanowiło przesadnego wyzwania, tak był świadom, że kłębiący się w nim żywioł zawierał o wiele cięższą do opanowania głębię. Coś dzikiego, co nieustannie sondowało toń w poszukiwaniu łupu. Coś, co czuło ożywienie na myśl o krwi. Coś, co wcale nie wykluczało jej spróbowania.
    Kilkanaście smukłych sylwetek przemknęło na granicy jego wzroku. Chłopak nie musiał ich widzieć, by wiedzieć, czym były. Zwierze w jego wnętrzu nie poznało jeszcze jego siły woli, nie był częścią stada. Rekiny zaatakowały. Wiedział, że tak będzie, bo w końcu to on był tym zwierzęciem. To był jego świat. Złożył pieczęcie raz jeszcze.
- Sujinheki!
     Strumień sprężonej wody eksplodował w tarczę w pełni kontrolowaną przez rybiego ninja. Bestie wiły się i napierały, nie znajdowały jednak luki w przemieszczającej się wraz z wolą Koharō Sekiego gigantycznej barierze. Walka trwała, ale była przesądzona - raz odpalona technika mogła powstrzymywać napór przez czas nieokreślony.
     Tak też uczyniła. Przyszywany Hyuuga rozejrzał się wokół, śledząc oddalające się cienie. Nie stanowił jeszcze części stada, ale nie był też obiadem. Wraz z rekinami odeszła też ciemność, miał wrażenie że, cokolwiek to oznaczało, wypłynął nieco bliżej powierzchni. Technika niezaprzeczalnie zdołała dać testament jego sile.

    Również w wodzie, ale najzupełniej realnej i jak najbardziej zwyczajnej, dryfujące ciało Wyrzutka nadal nie wyrażało chęci wejścia w interakcję z towarzyszami mimowolnej podróży. Gdyby jednak ktoś poświęcił chwilę na przyjrzenie się mu, dawało się zauważyć, że jego wcześniej wymizerowana i przecięta głęboką bruzdą niepokoju twarz przybrała wyraz raczej skupienia. Niewykluczone, że był na właściwej drodze. Wcale nie musiało, ale tak czy inaczej widać było, że chłopakowi ma się na życie.
     Szczeliny żuchwowe pracowały spokojnie, kiedy rekini wojownik zbliżał się powoli ku końcowi swojej niezwykłej przemiany. Minęło trochę czasu i chwila wymarszu zbliżyła się o godzinę. W zasadzie szczęściem można było nazwać fakt, że przed niezamierzoną kąpielą Koharō zapieczętował dowód rzeczowy w zwoju, a nie postanowił go, na przykład, zawinąć w ubranie. Byłoby szkoda......


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#51 2017-06-22 13:08:15

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Miasto

     Nie przestawała przyglądać się zanurzonemu w wodzie białowłosemu, szukając oznak swojej pomyłki, ale im dłużej Koharō przebywał pod wodą tym większej zmianie ulegało jego oblicze. Zafascynowana nie potrafiła oderwać wzroku od ewolucyjnego fenomenu jaki zachodził na jej oczach i prawdopodobnie nawet nie zauważyła krótkiego zniknięcia Yocharu. Dopiero gdy zobaczyła skupienie na twarzy rekiniego wojownika, które błędnie odczytała jako uspokojenie układu wegetatywnego, wyszła z wody i usiadła niedaleko Ayanami zachowując konwenanse przestrzeni osobistej.
     Gdy Wilczyca, tak zaczęła nazywać w myślach Ayanami, poruszyła kwestie tatuażu spojrzała na nią uważniej - Byłam pewna, że to tylko malunki na Twojej twarzy... Musiało boleć. - uśmiechnęła się lekko, jakby z uznaniem, ale gdy odwracała wzrok uśmiech zniknął - Nie wiem jak mój klan podszedłby do mojego tatuażu. Jeszcze go nigdy nikomu nie pokazywałam... - przełożyła ręce za plecy i wystawiła twarz do słońca - Człowiek powinien mieć prawo robić to na co ma ochotę z jednym tylko ograniczeniem: nie krzywdzić swoimi czynami ludzi dookoła. Jak chcesz mieć tatuaż gdzie indziej, to go po prostu zrób. - starała się brzmieć pewnie, ale sama przecież do tej pory ukrywała swoją dziarę. Nie wypadało jej więc prawić morałów komuś starszemu.
     Odwróciła się do Yocharu gdy mówił o klanowych symbolach. Zabijać się z powodu obrazka, malunku na ciele, czy znamienia? Bezsens... Nie widziała najmniejszego sensu w obronie honoru "małych bożków", ale gdzieś w głębi podświadomości również rozumiała czemu tak się dzieje. Ją kwestia dumy i honoru klanu po prostu omijała. Uważała, że jest to główny powód nieporozumień międzyklanowych i chciała się trzymać od nich jak najdalej.
- Kotwica to chyba nie najlepszy pomysł... - odpowiedziała na następne pytanie szukając innego wyjścia, ale zmuszona była przyznać się do porażki. Żadne z nich nie miało przy sobie lin, ani nic co mogłoby posłużyć do utrzymania rekina w jednym miejscu, żeby nie odpłynął w głąb morza. - Może te kilka godzin mu wystarczy... - znów zerknęła na czarnowłosego, który robił sobie coś na wzór badania wzroku. Zauważyła, że badał właśnie to oko, pod którym wcześniej widziała rozmazaną smugę, ale nadal nie potrafiła połączyć tych dwóch faktów.
     Azake niechętnie przyznała przed samą sobą, że zaczyna powoli odczuwać zmęczenie, zarówno fizyczne jak i psychiczne, a nawet bardziej to ostatnie. Czując nadchodzący ból głowy, rozłożyła kimono i kładąc się na nim wzięła przykład z rekina i również postanowiła na chwilę przymknąć oczy.

Offline

 

#52 2017-06-22 19:06:38

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Miasto


      Uśmiechnęłam się do Azake i skrzyżowałam nogi, siadając po turecku przy brzegu. Słuchałam jej, przytakując i odezwałam się dopiero jak skończyła:
- Pewnie i bolało, ale nie pamiętam. Jak mi go robili nie potrafiłam jeszcze powiedzieć ani słowa. Mam go odkąd pamiętam. Tak jak zresztą każdy członek mojego klanu. Nooo... A przynajmniej każdy, którego spotkałam. A był to aż jeden. W każdym razie póki co więcej tatuaży mi się nie marzy - wyszczerzyłam się - Ale twój jest całkiem przyjemny.
      Może i powiedziałabym coś więcej ale wtedy pojawił się Yocharu, informując nas o najbliższym rejsie. Zatem mieliśmy przed sobą jeszcze sporo czasu. Miałam nadzieję, że nie zagrozi to nam w żaden sposób. W końcu nie mieliśmy pojęcia, czy ktoś za nami ruszył, czy też nie.
      Nagle na moich kolanach wylądował czerwony pakunek. Zupełnie o nim zapomniałam! Asuka cały czas niósł go w pysku przez co śliny na nim nie brakowało. Zerknęłam na Koharo. W środku znajdowały się jego ubrania. Pewnie jak już się ocknie zadowolony nie będzie, w końcu przez cały czas od pasa w górę latał jak go pan bóg stworzył. Pokręciłam głową i położyłam pakunek obok siebie po czym przeniosłam wzrok na czarnowłosego, chcąc odpowiedzieć na jego słowa.
- Jaki jest w tym sens? - spytałam i oparłam się rękoma za plecami - Zabijać się tylko dlatego, że ktoś urodził się nie tam, gdzie powinien. Przybywając do Samotników powinnam poprosić o jakąś listę klanów, które mam nienawidzić? Kogo mam zarżnąć jak tylko spotkam na swojej drodze? Rzucać się do gardła komuś kto, nie wiem, splunął pod nogi liderowi? Dlaczego mam mieć większy szacunek do człowieka, który ze mną słowa nie zamienił niż do kogoś z kim coś mnie łączy, a może pochodzi z klanu, którego szanowna organizacja nie toleruje? Założę się, że większość mięsa armatniego na wojnach nawet nie wie za kogo tak na dobrą sprawę walczy, oddaje życie. Ech, chciałabym móc być ponad to. - westchnęłam, robiąc krótką pauzę i położyłam się na piasku, przenosząc wzrok na niebo - Nie mówię tutaj, że człowiek nie powinien posiadać dumy, bo powinien - podjęłam znów - Ale względem siebie. Powinien być dumny z tego kim jest, on sam.
       W tym samym czasie również Himitsu postanowiła oddać się w objęcia Morfeusza, więc zostaliśmy sami. Asuka zdążył już ułożyć łeb na moich kolanach i przyglądać się nieco zamulonym wzrokiem morzu. Wplotłam palce w jego sierść, drapiąc go za uszami. Oczami wodziłam za dryfującym Koharo. Zaczęłam się zastanawiać czy to już nie będzie dobra pora, ażeby wyjąć go z wody. Mógłby nieco obeschnąć przed wejściem na statek, co by go ubrać w czyste (względnie) ubranie. Choć mógłby już w swojej najwyższej łaskawości się obudzić i zrobić to sam. Zdawałam sobie sprawę z tego, co musi przeżywać ale samonokautowanie się bynajmniej rozwiązaniem nie było.
- Mimo wszystko... - zaczęłam ponownie temat - Chciałabym się dowiedzieć nieco więcej na temat relacji między krajami i klanami. Kto po czyjej jest stronie, kto jest dla kogo wrogiem... Myślę, że mógłbyś mi coś o tym powiedzieć. Wyglądasz na kogoś, kto zdaje sobie z takich rzeczy sprawę. A ja nie chcę dłużej być zielona. Ale... To na statku. Chyba pora wyciągnąć Koharo z wody i ruszać.

Offline

 

#53 2017-06-22 21:11:35

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


         Ayanami również do końca nie pojmowała dlaczego ludzie walczą pomiędzy sobą tylko ze względu na przynależność. Ja niestety wiedziałem o tym aż za dobrze. Pochodziłem przecież z jedno z dwóch legendarnych klanów, który toczył boje między sobą od początku świata.
       - Propaganda. Zazwyczaj  miedzy klanami rozpoczyna się od chęci poszerzenia terenu, zdobycia zasobów i tak dalej. Gdy ona się rozpoczyna to ludzie walczący ze sobą nie czują względem siebie nienawiści ale wiedzą że robią to dla dobra swojego ludu. Dopiero w momencie gdy tracisz kogoś bliskiego zaczynasz nienawidzić tych drugich, potem twoje rodzeństwo albo dzieci zarażają się tym uczuciem a ono coraz bardziej rośnie. Kolejnym krokiem jest edukacja, która wpaja, że Ci tamci są gorsi i trzeba ich tępić przez co młodzi plują na swych oponentów, chociaż nigdy na oczy ich mogli nie widzieć. Tak toczy się spirala nienawiści, z której tylko nieliczni wychodzą. Wiem o czym mówię i nie ma sensu bym to ukrywał. Nazywam się Yocharu Uchiha. Mój starszy brat Icharu stracił życie a śmierć nadeszła od rąk Senju. Nienawidziłem ich za to z całego serca i szczerze mówiąc do dzisiaj nie darzę sympatią ale wychowany byłem w tej propagandzie a nawet sam odczułem skutki tych walk.
       Po tych słowach zdjąłem płaszcz ukazując czarną koszulkę, na której tyle widniał symbol mego klanu. Tej też się pozbyłem i obróciłem swe ciało kręgosłupem do dziewczyny. Wyglądałem podobnie jak Geralt z Rivi chociaż moje blizny i rany nie były tak pokaźne jak jego jednakże przez plecy przechodziła sile wyróżniający się ślad po cięciu sprzed lat, na który wskazałem palcem.
       - To moja pamiątka jeszcze z czasów przed akademią. Oczywiście to robota Senju ale nie pamiętam już twarzy człowieka, który mi ją zrobił. Wiem tylko, że go zabiłem ale ledwo wróciłem o własnych nogach do domu. Tak więc toczy się to wszystko. Ayanami. Ciesz się, iż twoje poglądy mają pustą kartkę i sam możesz zadecydować o tym kogo lubić a kogo zabijać. Wiec jednak, że na świecie nie ma ani dobrych ani złych. Każdy ma po prostu jakiś cel i dąży do niego bez względu na wszystko.
       Zeskoczyłem z kamienia powoli kierując się do wody gdzie obecnie kąpał się Koharo.
       - Relacje w ostatnim czasu bardzo nagle się zmieniają ale fakt, co nieco wiem o tym świecie.  w Yu no Kuni miała być początkiem wielkiego przymierza Samotników i Uchiha przeciwko Senju, Kiyoshi i Wyrzutkom. Teraz to Samotnicy dotrzymują kroku Senju, zaś Uchiha wyrzutkom za co sam osobiście jestem odpowiedzialny jako ambasador. Podejrzewam, że po tym wszystkim Kiyoshi dołączą się do naszego paktu ale obawy mam jakoby Hyuuga przygarnąć pod swe skrzydła Samotnicy. Małe konflikty powoli znikają z tego świata, który to powoli dzieli się na dwie różne strony. Ty zaś Ayanami reprezentujesz klan Inuzuka czyli organizację samotników ale być może twoje korzenie w połowie dzielą swe miejsce do wyrzutków.
        W tej chwili nachyliłem się nad ciałem Koharo. Jego chakra już nie szalała tak jak przed chwilą więc stwierdziłem, że czas go nieco wyciągnąć na piach jak zresztą zasugerowała Inuzuka. Złapałem chłopaka za barki, unosząc go nieznacznie do góry i przeciągnąłem ku lądowi oczekując na reakcję.

Offline

 

#54 2017-06-25 23:46:46

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Miasto

     Szum fal działał na młodą Hyuuge kojąco i usypiająco. Poczuła odrętwienie i ciężkość ciała charakterystyczną dla zasypiania, jednak myślami wciąż była blisko rzeczywistości. To było jak unoszenie się pod wodą, tuż pod jej taflą. Nieświadomie w swoim półśnie porównała swój stan do tego, w którym znajdował się białowłosy. Nie rozumiała czemu, ale miała przeczucie, że ich losy będą na siebie wzajemnie oddziaływać, a to w jaki sposób będzie się to odbywać okaże się w ciągu kilku godzin.
     Azake pragnęła zanurzyć się w głąb toni swojego snu, jednak jakaś jej część wciąż nakazywała jej zachować czujność. Jak przez grube szkło słyszała głosy Ayanami i Yocharu, jednak tylko niektóre z ich słów rozumiała a urywki zdań nic jej nie mówiły. Zapadła w ten rodzaj drzemki, która dawała odpocząć mięśniom, ale nie głowie. Zapewne dlatego poderwała się gdy tylko usłyszała kroki w wodzie. Przecierając oczy zobaczyła jak Yocharu wyciąga rekiniego wojownika na ląd i nachyla się nad nim szukając oznak życiowych.
     Wstała i otrzepując piasek z rąk również podeszła do Koharo by zobaczyć czy zaszły w nim jakieś zmiany. Przecierając wciąż jedno z oczu kucnęła niecały metr od niego i Yocharu przyglądając się jak teraz rekin oddycha na lądzie. Gdy przez następnych 20 sekund nadal nie wyrażał chęci przebudzenia sięgnęła po patyk i dźgnęła nim dwukrotnie w ramię rekiniego shinobi.
- Heeej.. żyjesz?

Offline

 

#55 2017-06-27 01:30:04

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Miasto

    Blady blask przebijający się przez nieskończoną toń w głowie białowłosego ninja przybierał na sile wraz z jego "wynurzaniem się". Im dłużej jednak chłopak przebywał we własnej podświadomości, tym bardziej nabierał przekonania, że choć dąży do wypłynięcia na powierzchnię, wcale nie tam może czekać droga do normalności. W istocie, załamujące się w odmętach światło wcale nie musiało przedstawiać powierzchni nad wodą. Wszystko tu stanowiło wykładniczą między jego pierwotnymi instynktami oraz nabytymi wspomnieniami. Jego ID obrazowało mu wszystko to, co miało do przekazania, posiłkując się narzędziami, które miało do dyspozycji w ramach jego świadomych wspomnień. Światło oznaczało wynurzenie się, wyswobodzenie z chwilowego więzienia własnego umysłu, nie musiało wcale "fizycznie" znajdować się u góry. Tak też się niebawem okazało, ognik umiejscowiony był bowiem w samym sercu jego jestestwa, wcale nie nad powierzchnią wody.

Trening umiejętności - zwykły, przyśpieszony - Rozmowa ze zwierzętami
Dni treningowe:2 Zdań:30

raimaz.zniszczyć.stado.ein.poilowzmy.krew - rozlegało się wokół niego, a on usilnie starał się odnaleźć w pomrukach morskiej toni znajome elementy. Nie rozumiał poszczególnych słów/dźwięków, a jednak był przekonany, że miejsce jego jestestwa spoczywa właśnie tu, w głębinie. Głos, czy raczej myśl, docierająca do Koharō bez pośrednictwa uszu, dawała to dobitnie do zrozumienia, dla zapewne dodatkowego dramatyzmu materializując smukłe, niewiele ciemniejsze od otoczenia kształty. Rekiny krążyły wokół jego istoty, stadium larwalnego jego duszy, rekombinowanej na bieżąco przez jego nieziemski cykl życiowy. Czuł to - bały się. Były gotowe chronić to, co jaśniało między nimi w toni, by nie zniknąć, nie stać się ofiarami zaprzeczenia ich egzystencji. Chciały tu być, chciały by "światło" wcale nie spoczywało ponad taflą wody. Był tego pewien. Zdawał sobie sprawę, że część jego przekonania to jego własne pobożne życzenie, miał jednak nieodparte wrażenie, że rozumie już poszczególne słowa/wrażenia/zwroty, przekazywane mu przez rybie awatary jego własnej natury. Był już znacząco bliżej wydostania się na powierzchnię swojej świadomości, kiedykolwiek spoglądał na skupisko światła, otoczenie mieszało mu się ze zwykłymi wizjami sennymi, majakami z jego wspomnień. Ayanami, kiwająca głową do Asuki. Psa, w odpowiedzi trzepiącego uszami wokół łba i drapiącego lewą łapą w ziemi. Jednocześnie postrzegał sygnały rekiniej ławicy i był znów pod szpitalem w Tsuki no Kuni, gdzie śledził każdy szczegół tajemniczej wówczas wymiany subtelnych gestów. Zdał sobie sprawę, że od zawsze ta wiedza siedziała gdzieś głęboko w nim a on, teraz w regresie umysłowym do swej pierwotnej natury, odzyskał tę wiedzę na nowo.
- Nie znikniecie.
- Straszny. Nieufność. Inny. Wróg?. Przyjaciel?. Krew.
- Wiem to. Ale nie macie racji. Stanowicie nieodłączną część mnie samego.
- NIESTADO. Ycbo. Zagroeineż. Wygnanie.
- Jak mógłbym was odrzucić?
- Niestado.
- Czymkolwiek jesteście... cokolwiek tkwi we mnie od czasu narodzin i stanowi o waszej obecności, jest częścią mnie. Nie jestem szczęśliwy z faktu, że tak gwałtownie opanowaliście moje ciało, nie odmawiam wam jednak w nim miejsca - perorował, mgliście zdając sobie sprawę, że jego słowa wywołują konkretny efekt. Nie rozróżniał tego w trakcie mówienia, ale jego mowa wykraczała już od jakiegoś czasu ponad zwykły, ograniczony do słów i gestów przekaz. Koharō mruczał, chrypiał, mrugał, kiwał głową, ruszał nieznacznie barkami i niemal strzygł uszami, podświadomie odbębniając coraz wierniejszą mimikrę zwierzęcej gwary - Jest wasze, tak samo jak moje.
     Chłopak zdawał sobie sprawę, że osobniki, z którymi prowadził tę introwertyczną dyskusję, krążą wokół jego widmowego ciała, wiedział jednak tym razem, że przepełnia je mieszanina respektu pomieszanego z zaciekawieniem. Czuł, że drapieżniki w jego głowie - personifikacje jego utajonej na dnie umysłu dziczy - oceniają go na tylko sobie znane sposoby. Subtelnie wypiął pierś.
- Człowiek. Krew. Stado. Płetwa. Inny. - wyrokowały a w ich gestach czuć było... niechęć? Rybi ninja chłonął i rył w pamięci poszczególne słowa. Kiedy zaś drapieżne wytwory jego imaginacji zatrzymały się, jakby szukając potwierdzenia bądź zaprzeczenia z jego strony, postanowił zagrać silną kartą.
- Zrozumienie. Niechęci i odrazy. Inny. Ale stado. Brzydki... - zauważył, że kilka ruchów zdradziło mieszaninę zażenowania i ulgi, jak u ludzi, którzy wstydzą się zwrócić uwagę, że człowiek ma na głowie listek i widzą, że sam zdał sobie z tego sprawę - Silny. Najsilniejszy. Dzielić się. Zwierzyna. Stado?
     Tumany wody wzbiły się i zawirowały, gdy zwierzęta zwolniły przestrzeń między chłopakiem i źródłem światła.
- Stado.
- Nie zawiedziecie się. Myślę - i na tym skończył, bo wspomniane światło ubodło go w bok. Lekko, ale po chwili zrobiło to znów, wydając niecodzienny odgłos. Brzmiał mniej więcej jak "Heej... żyjesz?"

"Heej... żyjesz?"
     Szturchnięcia Hyuugi zdawały się skutkować tym, co było do przewidzenia - Koharō stopniowo, acz mozolnie zaczął wybudzać się z letargu. Niespecjalnie nadawał się początkowo do rozmów i wyglądał ogólnie, jakby przechodził właśnie potężnego kaca ORAZ wybudzanie z głupiego jasia naraz. Kontrastowało to mocno z tym, jak młody mężczyzna (bo tak trzeba było toto już nazwać) się obecnie prezentował poza syndromem dnia następnego.
     Żadne z obecnych nie miało okazji lepiej poznać białowłosego, chociaż ta, z którą jego drogi już raz się zeszły, Ayanami, mogła zauważyć, że sinawy odcień skóry rybiego ninja pogłębił swoją barwę. Poza tym, było o wiele więcej elementów, które rzucały się w oczy od razu - zagadkowe kolce na jego czaszce nieco urosły, podobnie jak całe ciało ninja. W zasadzie można było powiedzieć, że "postarzał" się podczas tych kilku godzin o parę lat. Zmężniał, chociaż jego ciało wydawało się, paradoksalnie, bardziej wysuszone, jakby podczas tego "popołudnia nad wodą" przetyrał tydzień w kopalni. No i zęby... mokry sen dentysty i teksańska masakra piłą łańcuchową w jednym.

__________________________

Akcept by Katsuro

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2017-06-30 16:27:30)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#56 2017-06-27 09:05:19

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Miasto


     Uchiha... Zmarszczyłam brwi. Fakt faktem gdzieś już mi się obiło to o uszy, zresztą ze słów Yocharu wynikało, że jego klan jest dość wsławiony ale nie mogłam sobie przypomnieć żadnych informacji, jeśli jakiekolwiek posiadałam. Gdzieś dzwoniło mi słowo "sharingan"... Co to takiego było... Mało co nie zrobiłam się purpurowa od wysilania swojej mózgownicy w poszukiwaniu wiedzy, jednak ta uparcie takie rzeczy odsiewała, uznając je za mało istotne. Zresztą kogo to obchodziło. Tak czy siak miałam faktycznie zrobić się czerwona w momencie kiedy Yocharu zaczął zdejmować z siebie ubranie.
- Co ty... - wymamrotałam, lecz nim zdążyłam dokończyć ten już pokazywał mi swoje przyozdobione bliznami plecy.
      Wypuściłam dość cicho (przynajmniej w moim mniemaniu) powietrze spomiędzy warg i skierowałam nieco zakłopotany wzrok na śpiącą jeszcze Himitsu. Inaczej mogłabym mieć problemy ze skupieniem. Choć musiałam przyznać, że ten widok sprawił, iż nieco inaczej zaczęłam go postrzegać. Nabrał w moich oczach nieco większego znaczenia. Zaczęłam odbierać go jako kogoś o wiele bardziej doświadczonego niż ja przez życie, jak i świat. Najchętniej spytałabym o pochodzenie każdej blizny, słuchając o jego bardziej lub mniej chlubnych przygodach niemniej mogłoby to być zbyt krępujące.
- Zabić kogoś w obronie własnej, a zabić kogoś, kto nic ci nie zrobił, ale przypadkowo należy do klanu, którego nie lubisz to są dwie różne sprawy - mruknęłam - Zresztą dążyć do swojego celu robiąc to po trupach sprawia, że cały cel traci na wartości. Obojętnie jaki szczytny by nie był. Kim my jesteśmy, żeby decydować kto jest godny życia, a kto nie?
     Urwałam, słysząc, że Yocharu się poruszył i łaskawie z powrotem przeniosłam na niego swój wzrok. Pakował się do wody. Świetnie. Wyciągał z niej równie gołego Koharo. Świetnie. Zrobiłam się jeszcze mocnej czerwona i podniosłam się z piasku. Zero przyzwoitości. Jakoś w tym wypadku wyjątkowo mi to przeszkadzało. Przez to wszystko słowa mojego rozmówcy jakoś średnio do mnie dotarły. Jednak Asuka zaczął się dziwnie zachowywać. Na wzmiankę o moich potencjalnych korzeniach spojrzał ostrzegawczo na czarnowłosego po czym zaczął dość niespokojnie biegać wokół mnie, próbując odwrócić moją uwagę. Tak jakby nie była już dostatecznie rozproszona... Nagle zaczął domagać się niezmierzonych pokładów mojej atencji.
- O co ci chodzi? - spytałam go rozkojarzona, gdy ten szarpał zębami krawędź mojego ubrania, by zaraz zacząć się turlać po piachu.
- Drap! - usłyszałam w odpowiedzi.
      Moja twarz zastygła gdzieś pomiędzy "co ty odwalasz", a "ale że co?" jednak koniec końców kucnęłam przy nim i zaczęłam go drapać po brzuchu. Coś jednak wydawało mi się w jego zachowaniu dziwne. Nie potrafiłam jeszcze tylko określić, co. Wtedy znowu usłyszałam jakieś odgłosy za sobą. Przerwałam pieszczoty i odwróciłam się. Koharo w końcu się ocknął. Asuka jeszcze trącał mnie nosem, rzucając raz po raz zaniepokojone spojrzenie w stronę Yocharu, lecz jedynie odpychałam go ręką. Aktualnie zainteresowana byłam zmianami w wyglądzie rybiego ninja. Jeśli można było wyglądać jeszcze dziwniej, to jemu właśnie się to udało. Skóra przybrała ciemniejszy odcień, kolce i zęby nieco urosły. Chociaż do tego, co Asuka miał w pysku jeszcze trochę mu brakowało. Wstałam z piasku i podeszłam do reszty towarzystwa, zgarniając po drodze ośliniony pakunek. Cisnęłam go na kolana Koharo.
- Ubieraj się, śpiąca królewno, czas wsiadać na statek - zerknęłam na Yocharu jeszcze z delikatnym śladem rumieńca i warknęłam - Ty też coś na siebie załóż. Co to, zapasy na gołe klaty macie zamiar robić?
     Kiedy ja właściwie stałam się taka przewrażliwiona na punkcie nagości?

Offline

 

#57 2017-06-28 09:41:56

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


          Wyciągnięcie Koharo z wody było jednak dobrym pomysłem. Najwidoczniej potrzebował tej zmiany do zakończenia swej transformacji, której przyglądałem się pierwszy raz w swoim życiu. Kilka elementów jego wyglądu rzuciło mi się w oczy a ramach tej ewolucji co zaciekawiło mnie na tyle by przyjrzeć się temu uważniej. Coraz bardziej ciekawiła mnie natura Koharo, czy jest to jakieś zapomniane Kekkei genaki a może zdolność którą posiadł w czasie swej podróży. Słyszałem o ludziach, którzy podpisują pakty z przywołańcami a Ci tym zasłużonym przekazują wiedzę na temat specjalnej techniki łączenia się z ich naturą, jednakże nie miałem pewności czy to właśnie to było dane mi teraz doglądać. W każdym bądź razie rekin powoli budził się ze swego snu, choć nie wydawał się jeszcze zbyt przytomny pod kątem jaźni co pokazywał przez reakcje swego ciała porównywane do człowieka na kacu.
         Odsunąłem się od Koharo, dając mu więcej miejsca w przestrzeni osobistej aczkolwiek Azake skutecznie te przestrzeń ponownie naruszyła, doglądając pobudki rybiego . Sam zaś skierowałem się do miejsca gdzie pozostałem koszulkę i płaszcz, nakładając je siebie. Otrzepałem odzież z pyłu, który na nim osiadł i zerknąłem na pozostałych.
       - Statek zapewne już czeka w porcie. Pozwólcie mu się przebudzić i lecimy bo czeka nas jeszcze długa morska droga.
       W tej chwili podciągnąłem rękaw prawej ręki i ukazałem tatuaż, który tak naprawdę pełnił formę pieczęci o czym inni mogli sobie nie zdawać zupełnie sprawy. Przyłożyłem palec do środku okręgu a chwilę później zmrużyłem oczy tak jakby coś mnie zaniepokoiło. Odczuwałem złość jaką emanował właśnie mój klon znajdujący się w Hidari podczas rozmowy z Ikkyo i przybyłym Yoshimaru. Szybko zebrałem wiedzę, która to została nabyta przez mojego klona i cicho westchnąłem. Wyrzutek obwiniał mnie za zaginięcie Shinsaku i spisek przeciwko niemu. Wcale się nie dziwię, że wybuchłem do tego stopnia, że prawie cała przekazana chakra mojego duplikatu wyparowała w ułamku sekundy na aktywację sharingana i o mało co susanoo. Jak mawiało przysłowie "Strzeż się gniewu cierpliwego człowieka" i miało to teraz mocne przetoczenie na realia. Miałem nadzieję, że nie wyjdzie z tego żaden burdel ale było już za późno na cofnięcie słów.

Offline

 

#58 2017-06-29 00:12:26

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Miasto

     Z lekkim niepokojem obserwowała jakby ciemniejszy odcień skóry rybiego ninja, zastanawiając się czy jednak nie doszło u niego do niedotlenienia, ale po chwili zaczęła spostrzegać dalsze zmiany w jego wyglądzie, a wcześniej zauważone skrzela były jedną z nich. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że wygląda teraz o wiele drapieżniej, a jednocześnie nieco szczuplej niż wcześniej. Jakby w trakcie swojego podwodnego snu stracił z jakiegoś powodu bardzo dużo kalorii.
- Czym Ty jesteś..? - spytała szeptem tonem zachwytu pomieszanego z niepokojem. Gdy całkiem niedawno spoglądała na niego przez taflę wody nie słyszała tego naturalnego podszeptu, który teraz przemawiał do niej pełnym głosem: "Drapieżnik. Uciekaj."
     Nie widząc powodów by nie ufać instynktowi cofnęła się, akurat kiedy Ayanami rzuciła Koharō pakunek na kolana i zwróciła jemu, jak i Yocharu, uwagę na temat nagości. Azake obejrzała się na Yocharu, jakby zaskoczyły ją słowa, które właśnie usłyszała. Najwyraźniej przemiana jaką przeszedł białowłosy pochłonęła wcześniej całą jej uwagę i nawet nie zwróciła uwagi na ten fakt. Mogło to być też spowodowane niemalże koedukacyjnym wychowaniem z jej dwoma braćmi, dzięki czemu od niektórych obrazów nauczyła się abstrahować.
     To co zobaczyła nim Uchicha zdążył się ubrać odwróciło wreszcie uwagę Himitsu od rekiniego shinobi, a mianowicie historia życia wypisana na plecach. Mogła tylko podejrzewać, że siatka blizn jeszcze w niejednym miejscu zdobi ciało czarnowłosego dając dowód jego wytrwałości i woli przetrwania. Zastanowiło ją czy ta najwyraźniejsza z blizn jest pamiątką po wojnie, o której mówił. Jeśli tak, to może kiedyś gdy będzie jej dane słuchać tej historii dowie się czegoś więcej, a póki co trzeba było się szykować do wymarszu.
     Choć nie stała już blisko Koharō to odsunęła się jeszcze dalej uznając, że lepiej by jako pierwszą zobaczył Ayanami niż ją. Może uderzenie jakie sam sobie zadał sprawiło, że nie będzie pamiętał ich spotkania w lesie. Zerknęła na swoje paznokcie upewniając się, że Henge nadal działa, zastanawiając się jednocześnie czy powinna mu się przyznać, że należy do Hyuuga.
- Tak sobie myślę... - powiedziała cichszym tonem kiedy zbliżyła się do czarnowłosego - ... może jeśli nie rozpozna mnie jako Hyuugę nie będziemy go wyprowadzać z błędu? Chyba to co zaszło na arenie nie nastawia go teraz pozytywnie wobec mojego klanu... - mówiła dalej, a obraz walącego się drzewa i zmierzającego w jej stronę kolebiącego się na nogach Koharō sam pojawił jej się przed oczami wyobraźni i równie wyraźnie jak wtedy usłyszała w głowie"- Co chciałabyś teraz porobić, młoda damo? -" Zadrżała mimowolnie wspominając tamtą chwilę i tak samo jak wtedy cieszyła się z obecności czarnowłosego koło siebie. Spojrzała na niego zielonymi oczami i lekko przekrzywiając głowę, by przyjrzeć się znakowi na jego ręce spytała - A jak Ty myślisz?

Offline

 

#59 2017-07-01 13:41:46

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


       Azake zbliżyła się do mnie choć raczej w ferworze ucieczki przed rekinem. Najwyraźniej coś ją tchnęło by ten nie dostrzegł jej pierwszej przy przebudzeniu i miało się to za chwilę wyjaśnić. Odciągnąłem palec od pieczęci na swej ręce a rękaw sam opadł, przesłaniając tę część.
       - To co zaszło na arenie może go w ogóle pozytywnie do nikogo i niczego nie nastawiać. Jeżeli chcesz ukrywać przed nim tożsamość to zrób to ale nadejdzie moment, że będziesz musiała wyjawić mu prawdę chyba, że wasze drogi się rozejdą.
       Powiedziałem również nieco zniżonym głosem, choć nie miałem w zwyczaju darcia się na całego czy też w ogóle używania strun głosowych do wysokich dźwięków. Skupiłem swoje spojrzenia na oczach Azake. To zadziwiające jak jeden mały mankament może odmienić całkowicie odbiór innej osoby. Uniosłem głowę, patrząc w niebo. Mogłem wyczytać z położenia słońca ile czasu mniej więcej minęło i był to moment by ruszyć w dalszą podróż.
       - Zbieramy się.
        Wyczuwałem że Koharo już nie śpi. Coś w jego głowie nie pozwalało mu otworzyć oczu, tak jakby obawiał się, ze ujrzy inny świat po tym co zaszło. Podejrzewałem również, że śmierć Daikiego była dla niego ciosem gdyż przy naszym pierwszym spotkaniu obaj razem podróżowali. Hyuuga nie był wtedy zbyt rozmowny aczkolwiek słowa, które pokierował do Koharo, myśląc, że ich nie usłyszę mogły dać mi pogląd na ich relację. Teraz jednak nie czas na rozmyślanie i jeżeli rekin nie postanowi wstać z piachu to będzie płynął przez wody o własnych siłach. Machnąłem ręką na znak by wszyscy w końcu się ruszyli i wolnym kroczkiem zbierałem się do portu gdzie czekał na nas statek.

Z.T Yocharu/ Ayanami/ Azake/ Koharo - > Ronin no Kuni - > Port

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2017-07-01 13:44:23)

Offline

 

#60 2017-07-04 16:28:49

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Miasto

 
    Podróż przebiegała mało komfortowo. Przez całą drogę, cień ostatnich zdarzeń podążał za nami krok w krok. Był to cień wielce specyficzny, nie znikał, gdy zabrakło światła, które przynajmniej czysto teoretycznie powinien być, jego czynnikiem gonicznym. Teoria ta, jakoś nie działała w praktyce, bo cały czas kład się ciężko, po naszych twarzach. W szczególności, jeśli chodzi o Harukę, która smętnie, jakby ostatnim woli wysiłkiem, przestępowała z nogi na nogę. Jakoś, w ogóle nie starała się mu uciec, chcąc najwidoczniej pogrążyć się, w jego objęciach i wyślizgnąć się z nich dopiero, gdy będzie miała dość.
    Posuwając się po przygnębiających uliczkach prowadzących do portu – mimo tego, iż sam nie czułem się nieludzko tym wszystkim zmęczony – starałem się nawiązać z nią, choć jakąś drobną namiastkę konwersacji. Bez skutku, bo przecież trudno klecić, jakieś składne repliki na monosylaby, które przy dużej dozie dobrych chęci z siebie wyrzucała. Zostało mi, więc przyglądanie się, dość nieciekawej architekturze tego miejsca i jeszcze nieciekawszym statystom snującym się wśród tych miernych budowli. Szczęściem nieopodal mieliśmy zaokrętować się na statek do Ronin, którym odpłynę wreszcie w kierunku, jakiś pozbawionych melancholijnego odcienia zajęć. Napawało mnie to niejakim optymizmem, choć nigdy nie byłem specjalnym miłośnikiem podróży morskich.
    Może to prawda, że szum morza wpływa kojąco na nerwy, ale ja jakoś nie mogłem się zrelaksować, gdy przychodziło mi płynąć na krypie, która mimo, iż jeszcze dna w swej karierze nie sięgnęła, już wyglądała na wrak. Po za tym zarzygany pokład psuł wszelakie walory estetyczne.

                                                                                                                                                [z.t -> Ronin no Kuni, Port]


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.warzywko.pun.pl www.sa.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.zakonsokola.pun.pl www.architekturautp.pun.pl