Ogłoszenie


#81 2016-12-28 20:36:05

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pałac

    Nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony mężczyzny. Bardziej liczyłem na przerażenie albo choć trochę ukrócenie tej irytującej pewności siebie i sprawiania takiego dobrodusznego bogacza. W pełni rozumiem, że turniej na pewno mocno zasili jego kieszenie, ale przecież przez chwilę bezpośrednio zagroziłem mu, na pewno musiał poczuć odrobinę strachu. W tej chwili byłem lekko zmieszany, nie wiedziałem czego można się dokładnie po nim spodziewać a jeszcze słowa, które wypowiedział na początku nie dawały mi spokoju. Na pewno zaprezentowana przeze mnie umiejętność musiała się mu spodobać lecz to nie powód by całkowicie mnie lekceważyć. Nie jestem pewien, ale nie wygląda na kogoś kto idealnie ukrywa swój strach pod maską miłego i sympatycznego mężczyzny. Cóż, sylwetka Okane była dla mnie nie małą zagwozdką, sposób w jaki podejmował decyzję niezależnie od tego czy jest na nim wywierana jakaś presja czy też był jej brak, były na prawdę imponujące. Widać, że posiada ogromne doświadczenie jeżeli chodzi o interesy i manipulowanie swoimi ofiarami, gdzie niechętnie przyznaje, ale to my. Jestem tylko ciekawy na ile zdałaby się ta jego pewność siebie gdybym w tym momencie po prostu zaczął buszować mu po pałacu zabierając cenniejsze przedmioty chcąc sprzedać je gdzieś po drugiej stronie świata.
    Nie miałem ochoty na dalsze wysłuchiwanie tych bzdur. Może i jestem tu głównie dla pieniędzy, ale nie oznacza to, że można mnie traktować jak jakiegoś najemnika, który na dźwięk monet zrobi wszystko. Nie zamierzałem zostawać do końca obiadu ani jego wypowiedzi. W połowie zdania wstałem, wyprostowałem zarówno ręce jak i nogi a następnie oparłem jedną dłoń o katanę przymocowaną do pasa i spojrzałem w kierunku stołu. Drugą dłonią wziąłem kawałeczek ciasta, które posłużyło jako deser i zacząłem zmierzać w kierunku drzwi wyjściowych. Drogę pamiętałem na pamięć więc nie było potrzeby aby wołać tutaj specjalnie kogoś kto by mnie odprowadził. Stanąłem w progu i raz jeszcze odwróciłem się kierując ostatnie na dzisiaj słowa do Okane Kazuko. - Lekceważysz nas mój szeroki przyjacielu. - Po czym z niewielkim uśmiechem na twarzy wyszedłem z posiadłości i udałem się w głąb miasta aby odreagować. Specjalnie powiedziałem nas bo byłem przekonany, że nie jestem sam, który właśnie tak myśli, a tak integracja mentalna zawszę jest lepsza od bycia całkiem sam. Choć może tylko tak sobie wmawiam?

Offline

 

#82 2016-12-29 19:28:58

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pałac


       Gospodarz jak sądziłem, nie miał już nic specjalnie ciekawego do powiedzenia. Dał swoją aprobatę piratowi, którego z jakiegoś względu wyjątkowo sobie przypodobał. Zapewne podczas pokazów, dał popis jakichś ciekawych umiejętności, których jeszcze nie poznałem bo wątpię by pokonanie wroga jednym potężnym ciosem, co nie było super efektowne ze względu na specyfikę turnieju, choć efektywne, tak bardzo spodobało się grubasowi. Zielonowłosy również nie patyczkował się ze swym rywalem i powalił go jednym, jeszcze silniejszym ciosem a mimo tego nie zaskarbił sobie takiej sympatii. Coś leżało na rzeczy względem pieniędzy bo tylko to interesowało kupca. Jednooki jednakże też nie dał sobie dmuchać w kasze. Zdenerwował się, gdy gospodarz podszedł do niego w taki sposób. Traktował nas jak kolejny sposób na zarobek, nie obawiając się, że coś mu zrobimy, bo przecież może nam zapłacić. Nie rozumiał jednak faktu, że shinobi, nawet Ci łasi na zarobek, nie są debilami trzaskającymi bezmyślnie technikami i machającymi orężem. Ci ninja, którzy posiadali wyżej wymienione cechy, nie mieliby szans dożyć wieku pełnoletności jak w wypadku wszystkich tutaj zgromadzonych, no prawie wszystkich. Zielonowłosy coś ukrywał. Jego chakra była wciąż delikatnie podburzona, choć świetni ją maskował. Zwykła podmiana czy może jakieś silne genjutsu wpływające na otoczenie? Nie, to drugie było nie możliwe. Podmiana ale po co? Czyżby był niepełnoletni ale chciał wystąpić w walkach? Szczerze mówiąc, siła z jaką uderzył wroga, mogła by mnie zabić w ułamku sekundy, choć nie tak łatwo mu będzie mnie trafić, zwłaszcza że kolejny pojedynek stoczę z nim. Jestem ciekaw jego pełnych możliwości i nie wykluczam, że będę musiał użyć sharingana. Fakt, faktem jestem tylko klonem i śmierć mi nie grozi ale wolałbym najpierw wycisnąć z niego wszystkie soki i przekonać się co ten prawdopodobnie małolat potrafi.
       Zerknąłem na pirata, który tuż po swoich słowach, zerknął na nas jakby szukając potwierdzenia w naszych słowach bądź gestach. Kiwnąłem delikatnie głową na znak, że się z nim zgadzam, choć na tyle mój ruch był nikły, że gospodarz nie był w stanie tego dostrzec. Tuż po tym sam wstałem od stołu i bez słowa opuściłem pomieszczenie. Dogoniłem zielonowłosego, przyspieszając nieco kroku, bez żadnego zbędnego biegu. Podszedłem do niego na tyle blisko by tylko on usłyszał moje słowa.
       - Do zobaczenia na arenie... młody.
       Postanowiłem zaintrygować go tymi słowami, po czym odsunąłem się i odszedłem by oczekiwać na kolejny etap turnieju.

Offline

 

#83 2016-12-30 21:14:47

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pałac

Sesja normalna Suoh i Keisuke + jednak już nie tak gościnnie zacny przedstawiciel klanu Uchiha - Yocharu #18


     Dla wszystkich z wyjątkiem kupca obiad w pałacu był zdecydowaną katastrofą. Mało kto wiedział, że potoczył się idealnie po jego myśli. Chciał, aby gracze poczuli się jak pionki w jego grze i chciał by za wszelką cenę próbowali się temu oprzeć. Dlaczego? Cóż, zapewne na to pytanie odpowiedź jeszcze dane nam będzie poznać. Być może chciał jedynie podsycić atmosferę, wlać w nich troszkę złości, którą mogliby wyładować na sobie wzajemnie na arenie.
     Sam tajemniczy chłopak z wachlarzem zdawał sobie nic nie robić z wydarzeń i słów, które właśnie miały miejsce. Raczej przyglądał się wszystkiemu z niemałą dozą obojętności, w milczeniu. Nie sprawiał wrażenia ani specjalnie wzburzonego czy poruszonego. Ot, chleb codzienny. Minę miał jakby matka po raz kolejny w tym tygodniu dała mu na śniadanie te same płatki z tym samym mlekiem. Wyszedł zaś z pomieszczenia zaraz gdy pojawili się przy nim strażnicy. Chciał jeszcze skinąć głową swojemu przeciwnikowi, niemniej ten już zdążył zniknąć za drzwiami z dość głośnym przytupem.
     Z kolei ciężka do wyjaśnienia sympatia kupca w stosunku do Suoha z pewnością budziła ciekawość pozostałych zawodników, niemniej Okane był przekonany, że młody ninja doskonale wie, o co mu chodziło. A zarazem miał nadzieję, że nie przecenił jego cwaniactwa, chytrości i inteligencji, która wspólnie mogłaby doprowadzić do niemałego zysku. Chciał to jeszcze z nim przedyskutować, lecz ten póki co nie wyrażał chęci rozmowy. Wręcz przeciwnie - zupełnie niepotrzebnie (w mniemaniu kupca) uniósł się dumą. Jednak pan Kazuko doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że aby dojść na szczyt trzeba czasem dumę, a nawet i nie tylko schować głęboko do kieszeni.

(***)

     Kompletnie nieświadomi mieszkańcy wyspy zaczęli się powoli gromadzić na trybunach rozprawiając o swej zazdrości wobec uczestników czy to związanej w ich mniemani niesamowitym posiłku w pałacu, czy samym uczestnictwie i zwycięstwach w turnieju. Na talerzu również znalazły się różne części ciała Izuny, wygłodnialcy rozmawiali o tym, cóż by najpierw z jej młodego ciała skosztowali. Nie muszę chyba wspominać, które fragmenty cieszyły się największym powodzeniem.
     Im ciemniej na dworze się robiło tym bardziej ulice cichły, a cała wrzawa przenosiła się w okolice tętniącej już życiem areny. Dookoła niej nawet powstały różne stoiska z pamiątkami, na szybko zrobionymi podobiznami uczestników, aby chętni mogli je kupić i w ten sposób dopingować swojego faworyta. Cóż, wysepka była istną oazą kapitalizmu i wolnego rynku. Niestety często dość zmonopolizowanego sądząc po cenach, jakie niektóre z tychże pamiątek wyniosły. Nie urągało to natomiast ich popularności. Mała flaga bądź większy transparent stały się niemalże nieodłączną częścią wejścia na publikę wraz z odpowiednimi przekąskami oraz tak samo odpowiednią dozą alkoholu, który niezmiennie - ciężko aby było inaczej - popularnością cieszył się największą.
     Powoli zbliżała się godzina, w której naprzeciw siebie miał stanąć pierwszy duet zawodników młody Uchiha i jeszcze młodszy Kaguuya. Co zaraz miał ogłosić wtaczający się właśnie na honorowe miejsce na trybunach Okane Kazuko wraz z córką. W momencie kiedy stanął przy barierce, aby przemówić cała publiczność umilkła, zaś emocje towarzyszące ogłoszeniu przeciwników były tak natężone, że niemalże powietrze od nich gęstniało.
- Moi mili! - zawołał - Nadszedł w końcu oczekiwany przez was moment! Walki półfinałowe! Zapewne zastanawiacie się, kogo jako pierwszego zobaczycie w akcji - tutaj zrobił o wiele dłuższą pauzę aniżeli była potrzebna - Dobrze, nie będę was trzymał w niepewności. Jako pierwsi staną naprzeciw sobie... Yocharu Ahichu oraz Kei Hagashi!
     Jak na zawołanie jako kulminacja tego całego napięcia jedne po drugich zaczęły zapalać się paleniska będące źródłem światła na arenie. Gdy zapłonęły już wszystkie kupiec znów się odezwał.
- Zapraszamy na środek! Zachęćcie ich proszę moi drodzy, niech nie pozwolą nam za długo na siebie czekać!
     Końcową część jego wypowiedzi zagłuszyły już głośne okrzyki i oklaski, w szczególności tych, którzy w rękach trzymali podobizny wymienionych przez Okane zawodników. W końcu prawie każdy na kogoś postawił i nie mógł doczekać się z kolei swojej wielkiej wygranej.

Offline

 

#84 2016-12-30 22:53:28

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Pałac

    Wątpię czy jakikolwiek czyn ze strony Okane Kazuko poprawi jego sytuację w moich oczach. Może i liczył na wspaniały zarobek po tym czego uświadczył podczas eliminacji i nie ukrywam, ale myślę, że jestem jego faworytem aczkolwiek w czterech literach mam taki układ. Oczywiście nie będę czynił niczego co by zepsuło jego relacje w stosunku do mnie. Nie jesteśmy małymi dziećmi i niepotrzebne są sztuczki. Gdy zauważyłem jak czarnowłosy lekko kiwnął w moją stronę na znak porozumienia nawet nie zdawał sobie sprawy jak tym jednym małym gestem zrobił mi dobrze. Zignorowałem zupełnie obecność strażników i udałem się do jednego z pobliskich barów aby w spokoju napić się czegoś co pomoże mi odreagować sytuację, która zaszła kilka minut temu.
    Wychodząc z budynku dokładnie przyjrzałem się wszystkim elementom wyposażenia a także ogrodowi, który znajdował się na zewnątrz posiadłości. Coś mi tutaj nie pasowało i na siłę starałem się znaleźć jakiś haczyk, coś co jedynie by potwierdziło moje przypuszczenia o fałszywym bądź wielkimi problemami z majątkiem Pana Kazuko.
    Jak wspomniałem skierowałem się w stronę jednego z większych barów w tym mieście. W środku było pełno ludzi, którzy zaczęli dużo wcześniej wlewać w siebie ogromne ilości alkoholu aby na nadchodzące walki być jak najgłośniej i mieć ogromną zabawę, bo przecież o to w tym chodzi, prawda? O zabawę...
    Ruszyłem w kierunku barmana po czym złożyłem zamówienie. Najtańsze piwo. Niczego więcej nie trzeba mi było. Czułem, że ten niewielki kufel pomoże mi choć na trochę zapomnieć o tym co było wcześniej. Nie zwracałem uwagi na to czy ktoś z aktualnych klientów kojarzy mnie z walk stoczonych na arenie. A nawet jeśli to ignorowałem go zupełnie tak samo jak strażników, którzy towarzyszyli mi przy opuszczaniu pałacu. Udałem się następnie w stronę łazienek coby odlać zbędne płyny z mojego organizmu. Zanim jednak wyszedłem dokonałem niewielkiej sztuczki. Utworzyłem klona, który natychmiast pojawił się obok mnie, z powodu harmideru jaki panował w barze bardzo mało prawdopodobne aby ktokolwiek usłyszał również dźwięk jaki towarzyszy tej technice, a jeśli nawet to byłem w oddzielnym pomieszczeniu. Następnie klon ruszył ku wyjściu a następnie w stronę aren zaś ja odczekałem chwilę po czym ruszyłem w kierunku tylnego wyjścia aby udać się poza granice miasta. Pobyć w samotności. Ciszy.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
                                       
Akcept by Ichuza

    W drodze do wioski przypomniałem sobie o starym znajomym mojego ojca, który jeszcze za czasów dzieciństwa był traktowany przeze mnie jako członek rodziny. Inaczej mówiąc nazywałem go dziadkiem choć jak wspomniałem wcześniej nie był nawet członkiem rodziny. Po prostu spędzałem z nim tak dużo czasu wolnego, że wszedł mi taki nawyk aby wołać go w ten sposób. Ba! Przecież nie tak dawno nawet się z nim widziałem, gdy potrzebowałem szybkiego transportu do szpitalu. Chciałem go zaprosić na wspólne wyjście, ale jak sam twierdził nie czuje się dobrze i jest już za stary na takie wygłupy. Gdy spoglądałem na niego nie wydawał się mieć jakiś problemów ze zdrowiem choć może usilnie je maskował abym nie musiał się martwić o niego.
    Mimo wszystko próbowałem go wykorzystać a dokładniej jego wizerunek. Złożyłem dłonie na wzór klaskania w taki sposób, że wszystkie palce stykały się powierzchnią wewnętrzną ze sobą po czym wypowiedziałem nazwę techniki i zarówno moje ciało jak i ubiór zmieniły się. Wyglądem przypominał starszą osobę o której wspominałem kilka zdań wcześniej. Długie siwe włosy, broda sięgająca do mostku. Liczne zmarszczki i blizny na twarzy. Zniszczone, wychudzone ręce a także zgarbiona sylwetka. Tak w tej chwili się prezentowałem. Mimo wszystko czułem się zupełnie inaczej. Odziany w zwykłe łachy w postaci luźnej, szarej koszuli, brązowych spodni a także używanych sandałów ruszyłem w kierunku aren aby razem z innymi zająć miejsce i obserwować przebieg walk. Celowo wysłałem wcześniej klona aby zajął dwa miejsca, jedno dla mnie a drugie dla niego. Mimo, że byliśmy tą samą osobą to dla pozostałych nie było między nami żadnego podobieństwa.
    Okane wygłosił krótkie przemówienie po czym wyczytał imiona i nazwiska kandydatów. Yocharu Ahichu lub Kei Hagashi, jeden z nich będzie prawdopodobnie moim przeciwnikiem w walce finałowej. Byłem pewny wygranej w swojej walce jednak stare przysłowie ninja mówi aby nigdy nie lekceważyć swojego przeciwnika. Nie wszystkie karty zostały odsłonięte zarówno po mojej stronie jak i jego więc wszystko może się wydarzyć. Ale jak wspomniałem wcześniej, byłem pewny swoich umiejętności.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2017-01-03 15:19:19)

Offline

 

#85 2017-01-03 10:46:08

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Pałac


       Pozwolę sobie przejść od razu do dnia walki, gdyż nic ciekawego nie działo się po wyjściu z obiadu. W mieście znów zrobiło się głośno. Wszyscy wrzało, w końcu miało dojść do walk półfinałowych i finałowych między ninja, którzy swoich przeciwników w poprzedniej rundzie załatwili w ekspresowym czasie. Teraz oni wszyscy spotkają się na arenie a wiec widowisko może być przednie. Nie czułem jednak żadnego napięcia związanymi z walkami. Byłem przecież tylko klonem więc nic mi nie grozi, poza tym przeciwnicy nie wiedzą tak naprawdę na co mnie stać a poprzedni pojedynek zakończyłem w dość mroczny sposób. W każdym razie zbliżałem się do areny z której było już słuchać krzyki i oklaski.
       Gdy tylko pojawiłem w tym mini koloseum, zauważyłem że strażnicy już wołają mnie do bramy wyjściowej. Zaraz miałem toczyć pojedynek. Usłyszałem głos kupca, który definitywnie wzywał mnie do wkroczenia na arenę. Wraz ze mną pojawić się miał zielonowłosy. Ruszyłem do przodu, przekraczając bramę i wystawiając sie na widok całej widowni. Nie wiem czy mnie wygwizdali czy wiwatowali, to było bez różnicy. Stanąłem po jednej strony, czekając aż młodzieniec stanie na przeciw mnie.
       Gdy tylko mój rywal zaprezentował gotowość do walki, złożyłem kilka pieczęci a obok mnie pojawił się klon. Ten wyskoczył do przodu, zasłaniając mnie a zarazem biegnąć w stronę zielonowłosego z kunaiem w dłoni. (Szybkość 170)(siła 100) Wiem, że ten chłopak jest naprawdę silny i szybki ale czy jego reakcja również dorównuje jego zdolnością?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2017-01-03 10:46:47)

Offline

 

#86 2017-01-03 19:56:39

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Pałac

Wszystko wydawało się być w porządku. Wychodziłem powoli z jadalni, gdy nagle usłyszałem coś co mnie delikatnie zaniepokoiło. Usłyszałem głos mojego przeciwnika, który wypowiedział coś co mnie trochę zdziwiło. Jako jedyny ogarnął fakt mojego "przebrania". Czemu więc nie nakablował na mnie wcześniej? Miałby wtedy wygraną w kieszeni... Ciekawe. Uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na niego mając nadzieję, że pojedynek będzie naprawdę dobry. Teraz jedynie zostało mi się zdrzemnąć i wyczekiwać kolejnego dnia.

Rano wszyscy już znajdowali się na trybunach. Donośne krzyki i wiwaty było słyszeć w całym mieście z jednego miejsca, a dokładnie z areny. Ja zaś nie spałem już od godziny. Czekałem jedynie na odpowiednią godzinę, by móc wyjść stanąć twarzą w twarz z czarnowłosym. Z dziesięć minut przed wyjściem uznałem że nadszedł czas. [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość] Byłem już gotowy. Poprawiłem katanę przy lewym boku i ruszyłem w stronę drzwi. Gdy tylko wyszedłem ze swojego pokoju ujrzałem dwóch strażników, którzy najwyraźniej już na mnie czekali. Uśmiechnąłem się delikatnie, a następnie ruszyłem prosto na arenę. Po dosłownie dwudziestu minutach znajdowałem się już na miejscu. Krzyki z kroku na krok były coraz to bardziej donośne, a ja jedynie się zastanawiałem nad wynikiem końcowym tejże walki.

Nadszedł ten moment. Stanąłem twarzą w twarz z moim oponentem. Miałem już plan w głowie. Do tego potrzebne było mi między innymi moje Kekkei Genkai. Nie miałem zamiaru patyczkować się z osobą, która odgadła mój kamuflaż. Jedyny wniosek jaki wyciągnąłem z tego wszystko to fakt, iż ten facet musiał wiedzieć o mnie już od samego początku. W takim razie chce mu pokazać coś wyjątkowego. Gdy znalazłem się już naprzeciw czarnowłosego zdjąłem swe zielone kimono do połowy ukazując dobrze zbudowaną klatkę piersiową z kilkoma bliznami. Zanim zaś rozpoczęła się walka postanowiłem przygotować swój oręż. Wyprostowałem się, a moja ręka dochodziła powoli do moich pleców. Tam właśnie powoli wysuwała się kość. Tak... kość wyglądająca jak włócznia. Niczym jak prawdziwa broń niesamowicie śmiertelna. Tym właśnie o to miałem zamiar pokonać mojego oponenta. W tym momencie dałem do zrozumienia zarówno Czarnowłosemu jak i sędziemu, że jestem gotowy. Zaczęło się. Yocharu stworzył klona, który biegł w moją stronę w linii prostej. Znałem tę technikę bardzo dobrze i wiedziałem że klony pod względem wytrzymałości są bardzo słabe. Teraz dla bystrego oka moja dłoń jakby się powiększyła, a ja zacząłem swój kontratak [Reakcje 225]. Zamachnąłem się włócznią i z całej siły rzuciłem prosto w klona. Broń miała za zadanie nie tylko zniszczyć podróbę, ale i zarazem dosięgnąć oryginał [ Szybkość Broni Miotanej 873; Siła z jaką wyrzucono broń 740 ]. Ja zaś w tym momencie jedynie czekałem, aż mój plan dobiegnie końca. Oby się powiódł... Musiałem jedynak brać pod uwagę cud, iż przeciwnikowi uda się przeżyć. Wtedy musiałem być bardzo czujny i uważać na każdą okoliczność.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-01-03 21:06:03)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#87 2017-01-05 19:10:09

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Pałac

Sesja normalna Suoh i Keisuke + jednak już nie tak gościnnie zacny przedstawiciel klanu Uchiha - Yocharu #19

THEME




      Atmosfera wśród widzów była bardzo napięta. Z jednej strony mieliśmy zawodnika robiącego niemałe widowisko swoimi umiejętnościami. Tylko w eliminacjach spopielił arenę, w zaś walce ze swym pierwszym przeciwnikiem wykorzystał jego własną broń - ogień przeciwko niemu samemu. Ciekawe czy i tym razem uraczy nas małym pokazem swojej piromanii. Z drugiej z kolei strony stał niepozorny, zielonowłosy mężczyzna, który najpierw dał się poznać jako ktoś o wielkiej wrażliwości na piękno a z drugiej strony potrafił jednym ciosem zrobić z człowieka miazgę. Mieliśmy tutaj mieszankę prawdziwie wybuchową.
      Jako pierwszy na arenę wkroczył Yocharu, jednak niedługo po nim zjawił się także Keisuke. Zawodnicy nie wymienili między sobą spojrzeń, czy choćby uścisku ręki. Od razu wzięli się do roboty. Młody Uchiha błędnie jako znak do rozpoczęcia walki odczytał sięgnięcie przez swojego przeciwnika za plecy. Od razy złożył odpowiednią pieczęć, a obok niego pojawił się klon. Nie wywołało to jednak tak wielkiego zaskoczenia na widowni jak to, co robił zielonowłosy. W akompaniamencie różnych trzasków i tym podobnych nieprzyjemnych dźwięków z jego dłoni zaczęła się wydobywać najprawdziwsza kość. Dało się słyszeć okrzyki zarówno zadziwienia jak i obrzydzenia. No cóż, widok nie należał do najlepszych. Mnie na samą myśl aż przechodziły ciarki.
      Proces ten był dość czasochłonny, dlatego nim kość uformowana na kształt włóczni była gotowa do użycia klon już biegł w stronę swego oponenta. Nie dane mu jednak było dobiec do celu. Gdy przebył połowę dystansu wydarzenia nabrały nieco na dynamice. Dla niewprawnego oka oto co się stało: włócznia, którą dzierżył zielonowłosy nagle zniknęła, a dosłownie ułamek sekundy później ziemia się zatrzęsła pod wpływem silnego wybuchu. Co się stało? Skąd on nadszedł? - takie pytania zadawała sobie pooblewana różnymi napojami i nieco ogłuszona publiczność, gdy po chwili dotarł do niej sam fakt eksplozji. Ci siedzący niżej załapali się jeszcze na darmowy makijaż w postaci osmolonej twarzy. Nie wyłączając Okane, jego córki, a także pozostałych zawodników.
      Prawdziwe wydarzenia jednak prezentowały się następująco. Yocharu znając doskonale siłę swego wroga, a także jego lekkomyślność przewidział iż bez wahania rzuci się na wysłanego klona, dlatego uczynił go nieco innym aniżeli w rzeczywistości. Dodał mu mały ulepszacz - po otrzymaniu obrażeń, które u zwykłego klona byłyby równoznaczne z jego zniknięciem ten klon po prostu wybuchał. I to na dodatek z dość dużym rozmachem. Czego jednak nie przewidział Uchiha - no a tego, że zielonowłosy zaatakuje z dystansu. Tym, którym się wydawało, że Keisuke potrafi nie tylko wyjmować swoje kości ale także je teleportować muszę nieco objaśnić sytuacje. Zielonowłosy stworzoną przez siebie włócznią jedynie rzucił. Tak, rzucił. Jednak wyobraźcie sobie jej przerażającą prędkość i siłę skoro prawie niewidoczna dla normalnego oka przebyła w ułamku sekundy dziesięciometrowy dystans wbijając się w klona. Miała trafić również oryginał i gdyby nie wybuch z pewnością by się jej to udało. Niemniej sama eksplozja zmieniła trajektorię lotu, a także zmniejszyła nieco jego prędkość przez co sama włócznia wylądowała kilka metrów w prawo od epicentrum wybuchu. Keisuke nawet nie miał pojęcia jak bardzo dobre wyjście wybrał. Przy bezpośrednim uderzeniu klona wynik walki mógłby być przesądzony. Siłą wybuchu była tak duża, że tych o przeciętnej wytrzymałości mogłoby rozerwać. Jednak z racji tego, że ten kontakt nastąpił nieco szybciej, aniżeli Yocharu się spodziewał obrażenia otrzymali użytkownicy obu technik.
      Potężna chmura dymu wzbiła się do góry na skutek wybuchu zasłaniając widok na całą arenę. Zaś sama jego siła sprawiła, że każdego z zawodników odrzuciło do tyłu i wbiło w mur za ich plecami, wybijając im powietrze z płuc. Odbili się od niego i z impetem wylądowali na piasku. Z pewnością żaden z nich nie spodziewał się takich rezultatów. Tutaj warto też napomknąć, że Keisuke stracił swoje henge, lecz nikt jeszcze pod dymną osłoną tego nie zauważył, zaś Yocharu, który był klonem. No cóż... Niewiele brakowało, aby zniknął. Największe obrażenia w sumie otrzymały ich ubrania, które w wielu miejscach się nieco porozrywały, zaś resztę ciała mieli na tyle osmoloną, że nawet głębszych zadrapań, których się nabawili nie sposób było dostrzec.
      W tym samym czasie użytkownik wiatru zmarszczył nieco brwi, siedząc obok Suoha i spojrzał w jego stronę.
- Ja lubię walkę w otwarte karty, nie wiem jak Ty - powiedział cicho.
       Wstał ze swojego miejsca po czym niespiesznie sięgnął za plecy po swój ogromny wachlarz. Rozłożył go i stanął na swoim siedzeniu. Po wzięciu dość sporego zamachu machnął wachlarzem w stronę areny wywołując potężny wiatr i tym samym p