Ogłoszenie


#361 2016-07-25 11:56:51

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak nie przemyślał tego, ale wchodząc od frontu miał pewność, że w razie czego nowy kompan zauważy co się dzieje i może podjąć odpowiednie środki aby mu pomóc. Skradając się powoli w pewnym momencie zamarł w bezruchu. Staruszka pojawiła się za nim nie wiadomo kiedy. To mogło oznaczać tylko, że nie jest ona zwykłą osobą.
- Cholera - pomyślał.
Nie wiedział co starsza pani teraz zrobi, dlatego jego odruchem było natychmiastowe odwrócenie się i odejście o dwa kroki od niej. Jednak nic takiego nie zrobiła. Uznała go za młodego dzieciaka i w sumie dobrze zrobiła, bo inaczej mogło się to źle skończyć. Chcąc dać mu jakieś ciasteczka prawie zdzieliła go szafką w głowę. Nie wiedział jak się wytłumaczyć.
     Na całe szczęście z pomocą przyszedł jego towarzysz, który zwalił całą winę na Tsukuyomiego. Nie zdziwiło go to ani trochę, bo widać było jakim rodzajem człowieka jest ten oto mężczyzna, ale jednak trochę nerwy wzburzyły chłopakiem.
- Ja sobie ubzdurałem? - zapytał przez zęby patrząc się obojętnym wzrokiem w stronę kompana.
Chciał z nim pogadać, ale to nie czas i miejsce. Teraz ważniejsze było to czy ta baba udzieli im jakichkolwiek informacji. W sumie dzięki temu zagraniu w jakiś sposób mogą dowiedzieć się kilku pożytecznych rzeczy co jak najbardziej odpowiadało chłopakowi. Teraz nie chcąc psuć planu kompana postanowił nic się nie odzywać i zerkać spod kaptura na zaistniałą sytuację.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-07-25 11:58:25)

Offline

 

#362 2016-07-26 12:57:19

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Oczy starszej pani wręcz zabłyszczały gdy usłyszała, że Tsuyokumi zainteresował się pirackim skarbem. Wyglądało na to, iż panowie dobrze trafili a babcia ma co nieco do opowiedzenia.
       - Piracki skarb?! To nie żadna bujda! Chodź, wejdź do mnie to opowiem wam historię!
        Staruszka wręczyła najpierw ciastko młodemu z klanu Uchiha po czym szybko ruszyła do frontowych drzwi, by otworzyć je przed Suohem. Wprowadziła dwójkę do salonu, gdzie pozostawiła ich przez chwilę samych by przygotować herbatkę i więcej ciastek. Trzeba było przyznać, że jej dom wyglądał jak dom starszego człowieka, który niespecjalnie sie w życiu wzbogacał. Elementy wystroju były modne jak ruskie dywany na ścianach, czyli co najmniej pół wieku wstecz a tapety i farby na ścianach pamiętają dziadków Suoha i prawdziadków Tsuyokumiego. Babulinka jednakże szybko powróciła do dwóch shinobi i położyła na szklanym stoliczku dwa kubki z herbatką, cukierniczkę oraz talerzy z ciastkami. Uśmiechnęła się serdecznie i przysiadła na sofie.
       - Piraci i ich skarb to wcale nie bujda! Ludzie myślą, że zwariowałam ale to oni oszaleli! Boją się o tym po prostu mówić i nie dopuszczają tej prawdy do siebie. Zbiry rządzą miastem z ukrycia, tego jestem pewna! A co do skarbu to historia nie jest może niezwykła ale prawdziwa! Ponad sto lat temu po raz pierwszy nasze miasto portowe zostało zaatakowane przez piratów! Ponoć podróżowali oni od wielu lat, łupiąc wszystkie miejsca w których znajdowało się chodź trochę złota. I tak samo było i tym razem. Nasza miejscowość, nie miała szans z tak zgraną i silą bandą więc oddali łup, by zostawili nas w spokoju. Jednakże wtedy pojawił się w mieście człowiek o niesamowitych mocach! Potrafił on sterować wodą i wywoływać ogromne fale! Burmistrz obiecał mi 10% całego łupu piratów w zamian za powstrzymanie ich. Wyobrażacie sobie ile to było 10%? Nasze miasteczko to było zaledwie kila w tle wszystkiego co złupili! W każdym razie, ów człowiekowi udało się i zatopił statek, rzucając na dno załogę jak i łup. Gdy zanurkował by odzyskać złoto, okazało się iż kapitan piratów, chodź ciężko ranny, wciąż żyje i jednym z ostatnich westchnień, wyciągnął szable i przebił ów człowieka obdarzonego mocami, zabijając go! Ponoć Kapitan jeszcze zdołał wynieść część skarbu z zatopionego statku i schować go w jakiejś grocie na południe od morza by skonać razem z nią w ciemnościach. Wiem, brzmi iście bajkowo ale to prawdziwa historia! Najprawdziwsza! Mój dziadek mi ją opowiadał bo na własne oczy widział te zdarzenia!

Offline

 

#363 2016-07-26 13:41:34

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Myślałem początkowo, że białowłosy nie da rady wypełnić swojej roli i zacznie się stresować przez co wszystko pójdzie do piachu. Mimo wszystko dał radę za co należy go pochwalić choć nie można powiedzieć, że to koniec. Błysk jaki pojawił się w spojrzeniu staruszki wskazywał na to, że spotkany wcześniej kupiec jak na razie się nie mylił. Chyba nie muszę już go podejrzewać o jakieś nieczyste zagrania, choć z drugiej strony jestem ninja. Spryt, przebiegłość a niekiedy dwulicowość to domena każdego shinobi więc nie można powiedzieć, że my jako grupa ninja zawszę gramy czysto, wedle zasad. No nic, staruszka postanowiła nas ugościć, nie miałem nic przeciwko. Poczekałem spokojnie na zewnątrz aż wielkie, ogromne, drewniane drzwi otworzą się przede mną po czym wszedłem do środka. Razem z moim towarzyszem zostaliśmy ugoszczeni w pomieszczeniu przypominającym salon. Zgadza się, było to coś podobnego do pokoju wspomnianego wcześniej, z powodu wystroju jaki panował wewnątrz, który według mojej opinii wyglądał okropnie i nie przypominał w żadnym stopniu pomieszczenia gościnnego jakie można spotkać w pozostałych domach. Ze specjalizacji nie byłem projektantem wnętrz to też nie chciałem tego komentować, ale mówiąc szczerze nie wiele brakuje aby wtrącić swoje trzy grosze.
    Zostaliśmy poczęstowani prawdopodobnie domowymi przysmakami. Mimo wszystko nie sięgnąłem ani po filiżankę ani po wypieki, chciałem najpierw wysłuchać tego co starsza pani ma do powiedzenia. Cała sytuacja przypominała mi trochę okres mego dzieciństwa gdzie mimo trudnej sytuacji nie tyle co majątkowej a społecznej codziennie wieczorem wraz z dziadkami urządzałem sobie maraton przeróżnych historyjek. W tym przypadku różnił się jedynie wygląd pomieszczenia w jakim się znajdowaliśmy, ale mimo wszystko miło było wrócić do wydarzeń z przeszłości. Jednak nie mogę za bardzo się rozczulać, jasno określiłem sobie cel mojej wizyty w tym mieście i zamierzam dojść do samego końca. Nie wiem jak białowłosy, ale ja słuchałem z wielkim zaciekawieniem choć miałem wrażenie, że trochę fantastyki zostało dodane przez starczy umysł. Postanowiłem skomentować całą historyjkę starając się wyciągnąć jeszcze więcej informacji aby mieć już stały punkt zaczepienia. - No kto by uwierzył, może faktycznie miałeś rację młody. - Roześmiałem się delikatnie po czym kontynuowałem wypowiedź, tym razem skierowałem głowę w stronę starszej osoby. - A może Pani powiedzieć coś więcej na temat tej groty? Nie chce aby znowu wparował do czyjegoś domu ponieważ miał takie przeczucie. A tak to przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie, prawda? - Następnie uśmiechnąłem się delikatnie zachowując wewnątrz pełną powagę.

Offline

 

#364 2016-07-26 14:49:06

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Staruszka jak widać była tą którą szukali. Na słowa o piratach od razu zrobiła się jakaś żywsza oraz chętniejsza do opowiadania. Wręczyła ciastko chłopakowi, który odstawił je na blat gdy tylko staruszka się odwróciła. Zaprowadziła go oraz nowego towarzysza Tsukuyomiego do salonu gdzie usiedli i musieli poczekać na nią, ponieważ postanowiła zrobić im herbatę i przynieść więcej ciastek. Chłopak nie był głodny, ale napił by się, więc pomysł z herbatą uważał za dobry. W między czasie chłopak trochę poprzyglądał się co ciekawego znajduje się w tym pokoju, lecz nic nie przykuło jego uwagi. Można powiedzieć, że czuć było od niego "starość", ale to takie strasznie dziwne określenie.
     Kiedy staruszka już przyszła zaczęła opowiadać całą historię. Nie mogę powiedzieć, ale zaciekawiła ta historia chłopaka. A ten mężczyzna która władał wodą to musiał być ninja. W każdym razie chłopak skorzystał z okazji i postanowił wypić swoją herbatę. Wiadomo było, że jaskinia do której zmierzali znajduje się na południe, ale dokładnie gdzie to jest nie było wiadome. Kompan Tsukuyomiego oczywiście pomyślał i postanowił zapytać, ale jak to miał w zwyczaju musiał oczywiście ponabijać się z chłopaka. Tym razem ten nie chciał mu się tak dawać. Postanowił odgryźć się.
- Prawda jest taka, że mój wujek pierwszy zaczął mi o nich opowiadać. Jeszcze niedawno chodził po porcie i pytał każdego czy tu byli piraci, a teraz nawet się ubrał jak jeden z nich, żeby przyciągnąć ich uwagę.
W końcowej wypowiedzi chłopaka można było wyczuć trochę śmiechu, lecz starał się on zachowywać powagę tak jakby ta informacja miała być prawdziwa. Po tych słowach spojrzał się na towarzysza z lekkim uśmiechem spod kaptura po czym spojrzał na staruszkę.

Offline

 

#365 2016-07-29 00:07:02

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


        Uśmiech na twarzy starszej pani nie schodził ani na moment. Widziała, że obaj słuchacze są zainteresowani historią, którą opowiada więc bez pardonu nie zatrzymywała się ani na chwilę. Gdy ją skończyła, z nadzieją zerkała czy smakują jej herbatki i ciastek i ujrzała Tsukuyomiego zapijającego jej wywar. To również ociepliło jej serce. Posypało się kilka pytań. Suoh, niby żartem ale jednak poważnie podpytywał ją o miejsce owej groty gdzie znajduje się skarb. Babcia nawet nie zastanawiała się, czy faktycznie chcą tam iść czy może to tylko podpucha dla "siostrzeńca", który zamiast po domach, skakał by po jaskiniach. Cóż, równie niebezpieczne te miejsca, jeżeli nie bardziej ale zdecydowanie mniej kłopotliwe jeżeli chodzi o sferę zachodzenia komuś do domu. Staruszka kiwnęła głowę, już zmierzając do wyjaśnień.
       - Grota ponoć znajduje się na południowy wschód stąd. Dwie godziny drogi. Przykryta jest gęstym krzewem ale ponoć wyróżnia się na tle pozostałych tym, że rosną na nim fioletowe kwiaty. Prawdopodobnie nie tylko skarb  piratów możecie tam znaleźć ale i inne ciekawostki. Ludzie nieświadomi groty za charakterystycznym krzewem, nie wpakują się przez niego by zajrzeć głębiej a dla osób, które ją odkryły jest to miejsce, łatwe do rozpoznania. Więcej nie wiem. Za dzieciaka byłam w tamtym miejscu ale bałam się wejść głębiej a teraz gdy już jestem stara i nie mam nic do stracenia to brak mi sił by tam odkrywać. Być może jeżeli chcecie to sprawdzić, wam sie poszczęści. Chłopcze, może jeszcze herbatki?

Offline

 

#366 2016-07-29 14:10:15

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Wszystko było idealne. Pogoda, atmosfera, towarzystwo w jakim na chwilę obecną przebywałem, może i zapach nie był najlepszy, ale powiedzmy sobie szczerze, zawszę mogliśmy trafić do o wiele gorszego miejsca niż jakiś dom staruszki. Kobieta nie miała nic przeciwko aby dokładać coraz więcej informacji o jakie ją my a dokładnie ja prosiłem. Jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego lub mój albo mojego towarzysza język zbytnio się nie zagalopuje to nie widzę przeciwwskazań aby przerywać to przedstawienie. Choć z drugiej strony czułem się strasznie dziwnie udając osobę, którą faktycznie nie jestem i raczej prędko nią nie zostanę. Chociaż gdyby udało mi się odnaleźć moją siostrę i okazałoby się, że całkiem nieźle sobie powodzi to kto wie? No ale nie poruszając zbędnego tematu wróciłem do tego co aktualnie było ważnie nie tylko dla mnie, ale i mojego towarzysza. Odpowiedziałem mu jedynie niewielkim uśmieszkiem na swojej twarzy po czym ponownie skierowałem wzrok na najstarszą postać w tym pomieszczeniu.
    W ciągu jednej sekundy moja twarz z pogodnej przemieniła się na pełną powagi. Nie wiem czy młody zdawał sobie z tego sprawę ale znaleźliśmy się w dość nietypowej sytuacji. Owszem staruszka z chęcią dzieliła się z nami odpowiednimi informacjami, ale jeżeli przypomnieć sobie słowa tamtego kupca istnieje ryzyko, że to wszystko to tylko jej starcza wyobraźnia. Ale od czegoś trzeba było zacząć. Mogliśmy zostać tutaj i szukać dalej jakiś śladów pomijając całkowicie wizytę w tym mieszkaniu lub iść do wspomnianej groty i stracić resztę dnia na drogę a także przeszukanie tamtego miejsca. Oba rozwiązania nie były korzystne dla mnie, ale jeżeli już mamy jakiś punkt zaczepienia to lepiej od niego zacząć niż stać ciągle w miejscu.
    Powstałem i zrobiłem niewielki układ w stronę kobiety, następnie po niespełna sekundzie wyprostowałem się i podziękowałem za wszystko. - Proszę przyjąć moje podziękowania droga Pani. Nie tylko za jak mniemam przepyszną herbatę, którą kosztował mój młodszy towarzysz, ale i informacje, które pozwolą mu dalej szaleć nie narażając się przy tym na gniew pozostałych mieszkańców portu. - Następnie skierowałem się w stronę drzwi i czekałem aż mój kochanek partner dołączy do mnie abyśmy mogli zbadać wspomnianą wcześniej grotę, może akurat nam się poszczęści.

Offline

 

#367 2016-07-29 15:58:39

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak siedział i skończył już pić swoją herbatę. Była bardzo dobra, nie wiadomo dlaczego, w końcu to starsza pani, ale jak mówią, takie babcie umieją gotować najlepiej. W każdym razie chłopak podziękował i słuchał jak mówi o tym gdzie jest położona ta grota. Wytłumaczyła im dokładnie, więc teraz mogą ruszać na poszukiwania jej. Może i jest to daleko, ale jeżeli jej wierzyć to właśnie tam powinno się wszystko znajdować. Chłopak nie chciał myśleć co by było gdyby... on po prostu wolał uwierzyć staruszce i naprawdę tam iść. Jeżeli by się okazało, że ich zrobiła w konia, to wtedy wrócić i szukać innego punktu oparcia, ale póki mają jakikolwiek trop to należy go sprawdzić, przynajmniej tak myślał Tsukuyomi.
     Co do kompana to nie przejął się żartem młodego. W sumie to nawet dobrze, w każdym razie wstał i podziękował za wszystko staruszce. Oczywiście, jak to miał w zwyczaju z tego co chłopak zauważył, musiał zażartować z chłopaka i dopiero udał się w stronę drzwi. Ten nie myśląc wstał i skinieniem głowy podziękował staruszce za herbatę oraz informację po czym wyszedł z domu i dołączył do towarzysza.
- Musiałeś się ze mnie ponabijać, prawda? - zapytał go z obojętnym wyrazem twarzy.
Po tych słowach chłopak poszedł z nim w stronę groty gdzie ma być ich cel.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-07-29 15:58:59)

Offline

 

#368 2016-08-02 14:19:01

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Młody Uchiha wraz z dorosłym już Kiyoshi, podziękowali babci za historię oraz ciepłe przyjęcie do swego domu. Zaintrygowani opowiastką, chodź ostrożni gdyż mogła być to zwykła bujda, ruszyli w kierunku wyznaczonym przez staruszkę. Wychodząc z mieszkania ponownie ujrzeli ulicę i miasto pełne ludzi, które żyło swoim nurtem jak wcześniej. Nic się nie zmieniło, nawet pogoda pozostała całkiem nie najgorsza. Czas ruszyć w teren.
       Podróż trwała trochę krócej aniżeli opowiadała babuleńka, może z faktu że nogi chłopaków były sprawniejsze jako shinobi i szli z konkretnym namiarem a nie na ślepo. Problem jednak polegał na tym, że krzewów było tutaj sporo a na żadnym nie rosły żadne kwiaty. No nawet jeżeli znajduje się tu gdzieś taki krzak to w takich bujnej florze, ciężko i to wypatrzeć. W końcu jednak Suoh wypatrzył jednym okiem coś, co przypominało opisany krzew, bo Tsukuyomi, był zajęty łapaniem motylków, rozglądał się w nieco innym kierunku. Pociągnięty ciekawością Kiyoshi, ruszył by dokonać oględzin. I cóż się okazało? Tak jak mówiła kobieta. Znalazł krzew z charakterystycznymi kwiatami, za którymi znajdować się miała jaskinia.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2016-08-02 14:20:12)

Offline

 

#369 2016-08-02 14:44:37

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Wszystko poszło dość sprawnie, staruszka nie zatrzymywała nas proponując dodatkowe ciasteczka na drogę ani nie nudziła nas kolejnymi historyjkami, na które nie miałem najmniejszej ochoty. Można było nawet zauważyć jak od chwili gdy usłyszałem o grocie pragnąłem jak najszybciej wydostać się z tego budynku. Jak już nadarzyła się okazja to z uśmiechem na twarzy skorzystałem. Długo nie siedzieliśmy wiec nie wiele zmieniło się na zewnątrz, na szczęście pogoda utrzymywała się taka jak wcześniej więc można uznać na wstępie, że nasza wędrówka będzie przyjemna. Razem z białowłosym ruszyłem w kierunku o którym wspominała staruszka wyobrażając sobie te wszystkie skarby, złote monety, puchary, korony, biżuteria. Rany, przecież to wszystko jest warte majątek. Przez chwilę zatrzymałem się w krainie marzeń a z kącika ust zaczęła powoli cieknąć ślinka. Wyobrażałem sobie wszystko po fakcie choć jestem przygotowany na to, że prawda może być zupełnie inna. Szybko się ogarnąłem tak aby partner nie zauważył tego po czym spoglądałem przed siebie.
    Po jakimś czasie dotarliśmy na obszar, który przypominał ten z opowieści starszej pani. Wszelkich krzewów i różnych roślinek było tu od cholery, ale kwiaty o których słyszeliśmy nie byłem w stanie dostrzec. Jeżeli mam tu spędzić cały dzień na poszukiwaniu kilku chwastów to wolę nie co przyspieszyć ten zabieg. Gdy już miałem składać pieczęć aby wytworzyć kilka bunshinów nagle moje bystre oko zauważyło coś charakterystycznego. Podszedłem bliżej aby się upewnić i jak się okazało były to kwiaty, których szukaliśmy. Początkowo ruszyłem sam ponieważ mój kompan był zajęty łapaniem motylków, a jeżeli okazałoby się, że to fałszywy trop to tylko straciłby czas na podejście tutaj a może i On na coś trafi.
    Mój wzrok nigdy mnie nie zawiódł i tym razem było tak samo. Przesunąłem częściowo rosnące krzewy aby odsłonić wejście do jaskini. Sprawdziłem czy przy wejściu nie ma żadnych pułapek oraz czy konstrukcja nie jest w jakiś szczególny sposób naruszona. Następnie zawołałem swojego towarzysza, który powinien już zauważyć, że na coś trafiłem. - Znalazłem! Była sprytnie ukryta, ale moje orle oko nie zawiodło mnie tym razem. Problem jest taki, że jest cholernie ciemno i przydałby się jakiś ogień. Masz coś pod ręką? - Zapytałem się białowłosego nie odwracając wzroku od wejścia do groty. Niezależnie od tego jak odpowie Tsukuyomi, którego oczywiście nie znam, zacząłem stawiać pierwsze kroki wewnątrz jaskini, lecz nie oddałem się na nie wiadomo jaką odległość.

Offline

 

#370 2016-08-02 16:46:22

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak szybko wyszedł z domu wraz z towarzysze, który już na samym starcie był nieźle napalony na zwiedzanie tej jaskini. Widać było, że już chce tam się znaleźć. Ciekawiło tylko Tsukuyomiego czy jest napalony na bogactwa czy może ma jakiś inny powód, ale to wyjdzie samo z czasem.
     Gdy już znaleźli się na miejscu chłopak nie zaczął szukać motylków, tylko zaczął rozglądać się po krzakach szukając tych kwiatów. Może i był młody, ale nie był zainteresowany żadnymi zwierzętami, a tym bardziej motylkami. Szukał i nic nie mógł znaleźć, dlatego postanowił spojrzeć się w stronę kompana czy może on coś ma. Jak się okazało znalazł ten krzak, a gdy Tsukuyomi podszedł okazało się, że za nim naprawdę znajdowała się jaskinia. Ciekawe było co się w niej teraz znajduje i czy te opowieści to prawda, ale żeby tam wejść to najpierw trzeba było jakoś oświetlić drogę. Niestety nic takiego przy sobie nie miał, dlatego pokiwał głową, że muszą coś wymyślić albo po prostu iść tam na ślepo.

Offline

 

#371 2016-08-02 18:12:13

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Panowie odkrywcy wleźli przez krzaki, które co nieco kuły dzięki igłom wystającym z kwiatów. To ich jednakże nie powstrzymywało i przedarli się przez gęstwinę do ciemnej groty. Suoh mimo braku oświetlania, stawiał ostrożne kroki wewnątrz mroku, licząc że Uchiha może zabłyśnie jakimś sposobem na światło. Młodzieniec jednak też nic nie wymyślił i wlazł w ciemność za Kiyoshim jakby licząc że wszystko się ułoży. Tymczasem jedyne co obojgu pozostało to iść na wprost, ewentualnie podpierając się, którejś ze ścian by nie zgubić się w jaskini. Nie wyglądało to zbyt dobrze bez sposobu na oświetlenie ale cóż, póki co panowie byli w czepu urodzeni więc może i tym razem szczęście się uśmiechnie?
       A i owszem! Los był łaskawy, chodź definitywnie zaznaczył, że to już koniec ich farta. Suoh idąc jako pierwszy, w pewnym momencie potknął się, przewracając całym ciałem na ziemię. Czy to jednak była ziemia? Kiyoshi wylądował na czym równie twardym co podłoże groty ale to bardziej przypominało przewrócenie się na skrzynie. No i ten dźwięk, który odbił się o każdą ścianę w jaskini. Metalowe coś, możliwe że kłódka, uderzyła o zdecydowanie drewniany budulec. Wyglądało na to, że coś znaleźli i być może była to nawet skrzynia skarbów tylko jak mają to sprawdzić skoro mrok panuje w środku?

Offline

 

#372 2016-08-03 13:54:31

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Jak się okazało białowłosy nie miał przy sobie nic co by mogło dać nam niewielki płomyczek nadziei rozświetlający mrok, w którym aktualnie znajdowaliśmy się. Swoje kroki stawiałem ostrożnie i powoli aby przypadkiem nie natrafić na jakąś przeszkodę w postaci większego kamienia, malutkiej dziury czy jakiegoś korzenia o który mógłbym się przewrócić i co najgorsze skręcić kostkę. Żałowałem, że nie dysponowałem żadną techniką natury Katon, ale z drugiej strony nawet jeśli to i tak użycie go wewnątrz groty mogłoby okazać się niebezpieczne choć z drugiej strony zależy to zapewne od siły użytkownika. Tak czy siak musieliśmy sobie radzić bez tego i mówiąc szczerze nie było to przyjemne. Odruchowo ręce miałem wyciągnięte przed siebie abym miał przynajmniej jakiś kontakt z otoczeniem jednak jak się później okażę prawdopodobnie uratują mi życie, moje kochane rączęta.
    Wewnątrz jaskini po jakimś czasie poczułem jak moja noga zaczepiła o coś twardego a następnie całe ciało runęło na ziemie. Zapewne skończyłoby się źle gdybym nie zamortyzował upadku wspomnianymi wcześniej rękami. Po dokładnym zmacaniu podłoża doszedłem do wniosku, że nie jest to zwykła ziemia, było to coś dużego i drewnianego. Chwilę później usłyszałem dźwięk obijanego żelaza i natychmiast skierowałem tam dłonie aby upewnić się co to dokładnie jest. Jak się okazało była to kłódka a przedmiot na jakim wylądowałem to nic innego jak skrzynia. Na mojej twarzy namalował się uśmiech a w oczach pojawił się błysk. Tak jest, skrzynia ze skarbami! W końcu ja znalazłem! Była to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, pozostałe odrzucałem. Byłem pewny, że w środku jest skarb lecz był mały problem. Musieliśmy ja najpierw wyciągnąć na zewnątrz aby dokładnie się jej przyjrzeć. Otrzepał swoje ubranie choć nie byłem pewny jak bardzo zostało pobrudzone po czym zwróciłem się do kompana. - Słuchaj, znalazłem coś podobnego do skrzyni, ale raczej jest to skrzynia. Problem w tym, że trzeba ją przenieść na zewnątrz a sam nie wiem czy dam radę. Możesz tu przyjść i spróbować ja złapać za przeciwny koniec? Spróbujmy ją podnieść. - Następnie czekałem na reakcje białowłosego. Jeżeli wszystko poszło zgodnie z planem to udało nam się przetransportować ją na otwarty teren, lecz jeżeli mimo nas dwóch skrzynia nie drgnęła ani na chwilę bądź była częściowo zakopana przez co transport był nie możliwy to zgromadziłem swoją chakre w dłoni. Lecz nie zaprzestałem na tym, zwiększyłem dawkę gromadząc jej jeszcze więcej po czym dłoń przybrała ciemny kolor, chociaż w tych okolicznościach i tak nikt nie zauważy, następnie uderzyłem w miejsce (siła: 430), które wcześniej dokładnie w miarę możliwości przebadałem aby zrobić otwór przez który będę mógł wsadzić dłoń i sprawdzić co jest w środku. Deski zapewne były już stare więc liczyłem na to, że wystarczy jedno uderzenie aby roztrzaskać je na drobny mak.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#373 2016-08-03 16:39:47

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Nie miał światła, więc nie mógł nic poradzić i musieli iść przez ciemność. Może i jego żywiołem był Katon, ale nie miał on żadnej techniki ze swojego żywiołu, a nawet jakby miał to i tak nie zdało by się to pewnie na wiele. Idąc trzymał się cały czas ściany, a kroki stawiał ostrożnie uważając żeby się o nic nie potknąć i w razie przepaści, żeby do niej nie wpaść, bo to by gwarantowało śmierć na miejscu. Jego kompan nie był na tyle ostrożny co zaowocowało upadkiem z jego strony. Na początku nie wiadomo było co spowodowało potknięcie, lecz dźwięk metalu przeszedł po jaskini, aby następnie obić się o coś drewnianego. Kiedy usłyszał słowa, że to jest skrzynia pomógł przenieść ją na zewnątrz, było ciężko bo nic nie było w tych ciemnościach widać, ale chłopak starał się ostrożnie ją przenosić, żeby uniknąć w razie czego upadku.
     Jeżeli nie znalazła się na zewnątrz, bo nie dali rady jej przenieść wtedy chłopak myślał jak ją otworzyć, a jego towarzysz uprzedził go. Jego oczom ukazała się technika ninja i to nie byle jaka. Do tej pory Tsukuyomi nie miał pojęcia, że trafił na shinobi, bo w końcu inaczej się przedstawił. Czyli ta sama sytuacja co z nim, chociaż mógł się domyślić, że nim jest w końcu żaden podróżnik o zdrowych zmysłach nie chciałby zabierać się za takie coś sam. Chociaż też nie wiadomo, bo teraz wszyscy lecą na te szmaragdy itd. Nikomu nie chodzi o nic więcej jak tylko stać się bogatym, ale pomińmy to. Widząc tą scenę chłopak spojrzał się na kompana po czym powiedział do niego.
- Widzę, że jesteś shinobi.
Zachował pokerową twarz po czym nawet nie oczekiwał odpowiedzi. Choćby mężczyzna zaprzeczył to chłopak i tak by mu nie uwierzył po tym co teraz zobaczył. Bardziej ciekawiło go to co znajduje się w skrzyni, którą przed chwilą rozwalił partner chłopaka.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-03 17:28:04)

Offline

 

#374 2016-08-07 01:03:06

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Towarzysze podróży znaleźli skrzynie a przynajmniej wszystko wskazywało na to, że ją znaleźli. Ciężko było do dokładnie przeanalizować biorąc pod uwagę mrok jaki panował wewnątrz jaskini i mimo, iż przebywali tam jakiś czas, ich wzrok jakoś nie bardzo chciał się przyzwyczaić. Nikle docierające światło nie pozwalało im nawet wyłapać konturów przedmiotów czy ścian a jedyne źródło światła to niewielka kropeczka znajdująca się przy wyjściu. Niewielka nie dlatego, że znajdowali się od niego daleko a z tego powodu, że krzew tam porastający był gęsty i odcinał nawet błysk słońca. Mniejsza w to. Suoh chcą dowiedzieć się z czym mają do czynienia, postanowił szarpnąć się ze skrzynią by wytargać ją na zewnątrz. Był ciężka, lecz nie na tyle by nie mógł jej unieść ale na tyle by sprawiło mu to problem. Wzięli ją więc we dwóch, przebijając się przez mroki jaskini i niejednokrotnie potykając się o krzywe podłoże. W końcu jednak dotarli do krzaków, wyskakując z nich razem ze dobytkiem. Teraz źródło światła było wystarczające by dojrzeć co znaleźli. No bez większych niespodzianek, była to właśnie skrzynia z metalowym obramowaniem i wiszącą kłódką. Zaznaczę również, że Suoh nie użył techniki tak więc Tsukyuomi nadal nie wie, że ten jest shinobi. Zapewne zadowoleni z siebie, już mieli sobie przybijać piątki gdy nagle coś się pojawiło.  W stronę Suoha leciała pięść [siła 100] [szybkość 50], zmierzając prosto w jego twarz, zaś w Uchihe noga z tą samą siłą i prędkością.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2016-08-07 01:03:24)

Offline

 

#375 2016-08-08 14:31:32

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Okazało się, że waga skrzyni nie była na tyle duża abyśmy sobie we dwóch nie poradzili. Ucieszyłem się z tego faktu ponieważ nie musiałem badać jej zawartości w ciemnościach, do których mój wzrok jeszcze się nie przyzwyczaił. Tak jak poprzednio ustaliłem tak razem z białowłosym zrobiliśmy. Ja złapałem z jednej strony a następnie podniosłem i powoli wycofywaliśmy się ku wyjściu zasłoniętym do połowy nienaruszonymi krzewami. Może gdybym wcześniej się ich pozbył mógłbym spokojnie opróżnić pojemnik bez zbędnego wracania, no cóż. Mówi się trudno, ale z drugiej strony gdybyśmy tam zostali istniało by ryzyko zawalenia sufitu i mimo tego, że władam dość wytrzymałym kryształem to mógłbym nie zdążyć odpowiednio zareagować przez co oboje przypłacilibyśmy to życiem. Wypełzanie z jaskini zajęło nam trochę czasu z powodu ograniczonej widoczności i nieznanego nam terenu, ale w takich sytuacjach lepiej się nie spieszyć, groźne wypadki często zdarzają się w nieprzewidywalnych momentach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
                                       
Akcept by Ichuza

    Nim się zorientowałem udało nam się wyjść z jaskini na świeże powietrze. Kto by pomyślał, że takie wspomnienie tak bardzo skróci mi drogę. Postawiliśmy skrzynie kilka metrów przed wejściem po czym przyjrzałem się jej uważnie. Drewniane deski, metalowe wzmocnienia a także kłódka. No wszystko wskazywało na to, że to skrzynia ze skarbami. Miałem już skakać z radości i piszczeć jak mała dziewczynka, która otrzymała darmowego lizaka większego niż jej głowa, gdyby nie fakt, że ktoś postanowił nam przeszkodzić. Wykonałem unik (reakcje: 80) robiąc krok w prawą stronę tak aby pięść przeleciała mi kilkanaście centymetrów przed twarzą po czym złapałem szybko za nadgarstek (szybkość: 130). Następnie w drugiej dłoni uformowałem pięść i równie z taką samą szybkością uderzyłem (siła: 300) w łokieć mojego napastnika. Cel był oczywiście jeden, obezwładnić go najszybciej jak się da. Zauważyłem również, ze białowłosy również jest atakowany, ciekawiło mnie skąd przeciwnik wiedział, że akurat będziemy w tej jaskini. Jedyną osobą, która o tym wiedziała była staruszka, ale przecież nie mogła ich tutaj nasłać. Chociaż jej gościnność i to, że mówiła o tym wszystkim bez najmniejszego pohamowania była straszni dziwna.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2016-08-15 15:51:58)

Offline

 

#376 2016-08-08 16:34:49

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Jak się okazało chłopak wraz ze swym kompanem bez żadnych przeszkód przenieśli skrzynie na zewnątrz. Była normalna taka w jakiej zazwyczaj ci wszyscy piraci z legend przewozili swe skarby itd. itp. ale pomińmy to. Wydostali się na zewnątrz i położyli ją na ziemi. Pierwszy sukces jest, więc teraz drugi. Trzeba było ją w jakiś sposób otworzyć. Jedyne co przychodziło mu do głowy to znaleźć coś twardego, jakiś duży kamień czy coś i rozwalić nim nią. Ciekawiło go też co teraz ma zamiar zrobić jego partner skoro skrzynka stoi przed nim otworem.
     Nim się zdążył zorientować ktoś go zaatakował. Pięść leciała w jego stronę, a on sam był zdezorientowany. Jego pierwszą reakcją było schylenie się w dół (reakcje=26, szybkość=38,), a drugą podniesienie się z kolanem uniesionym w górze tak, żeby podnosząc się uderzyć nim w brzuch przeciwnika (szybkość=38, siła=30). Nie wiedział kto to atakuje, ani dlaczego. Może w środku byli ludzie którzy strzegli skarbu? Albo ktoś ich sprzedał. Tylko kto... Były dwie możliwości. Albo babka, albo sprzedawca z którym gadał jego kompan. Ale nawet jeżeli to oni, to po co mieli by to robić?

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-08 16:35:11)

Offline

 

#377 2016-08-10 22:35:15

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


      Trzeba było przyznać, że sytuacja była dla obojga dość zaskakująca. Byli na odludziu, gdzie żywej duszy brak, znaleźli skrzynię z czymś, co mogło być skarbem a gdy wytargali ją na zewnątrz zostali zaatakowani. Podejrzenia jak najbardziej mogły kierować się ku starszej kobicie ale czy na pewno? Może zbieg okoliczności a może, ów człowiek śledził ich od miasta gdy tylko podsłuchał rozmowę? Cóż, chyba nie czas rozmyślać nad tym skąd się wziął a raczej gdzie go posłać bo nie był przyjaźnie nastawiony. Nastąpił atak i obaj panowie zmobilizowali się szybko do obrony swoich żyć. Suoh, jako że silniejszy i szybszy, zareagował znacznie szybciej niż jego towarzysz, który dostał by prawdopodobnie mocnego łupnia gdyby nie on. Nie do końca manewr jednak wyszedł jak powinien. Owszem, Kiyoshi uchronił Uchihe przed ciosem ale przyjmując kopnięcie na klatę piersiową. Dlaczego? Już tłumaczę. W momencie gdy Suoh zrobił ruch w bok by uniknąć i wykonać chwyt, faktycznie udało mu się nie zostać trafionym przez rękę, lecz nadział się na kopnięcie mężczyzny. Ten jednak też nie spodziewał się takiego obrotu spraw przez co noga nie zdążyła nabrać pełnej prędkości a co za tym szło siły by dokonać tego czego pragnął. Wyszło więc na to, że Tsukyuomi wyszedł chwilowo bez szwanku, Suoh dostał kopa z połową wymierzonej siły [50] a ów jegomość napotykając taką przeszkodę, stracił równowagę, upadając na ziemię lecz w kontrolowany sposób, gdzie szybko się od niej odbił, wykonując długie salto z odskokiem w tył i lądując kilkanaście metrów od towarzyszy. Okazał się to być wysoki mężczyzna, na oko 190-195 centymetrów wzrostu i postawnej budowie - taki prawie koksik, z łysą głową i długą ciemno brązową brodą. Rzec bym mógł, że wyglądał jak pirat bez chusty czy czapki, chociaż jego koszula w połowie rozpięta i spodnie ledwo zachodzące za kolana dodawały mu takiego "imidżu". Jego oczy zmrużyły się, wpatrzone w Suoh. Widać było, że nie spodziewał się takiego oporu. Nie był jednak jeszcze zdenerwowany a z przyczajonej postawy, wyprostował się, rzucając na brodatą twarz uśmiech.
       - No no, całkiem nieźle szczury lądowe. Gdybyśmy się spotkali w innych warunkach jednooki, to bym Cię za niezłego pirata wziął z tą opaską. Tymczasem jednak nie mam czasu na zbyt dużą zabawę. Ruszyliście to co należy do mnie i jeszcze nie wiem czy wam to wybaczę. Macie dwie opcje. Pierwsza to zginąć z mojej ręki a druga to odnieść skrzynie i... MOŻE nie zginąć z mojej ręki. Co wy na to?

Offline

 

#378 2016-08-11 10:55:07

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Nie wszystko poszło według mojego planu tak jak chciałem, ale z drugiej strony zarówno ja i białowłosy nadal żyjemy więc nie jest tak źle. Problem stanowił wielki, łysy jegomość, który pojawił się znikąd i zaczął się rządzić. Co prawda dzięki mojej dużej wytrzymałości odczułem jedynie częściowo skutki uderzenia mężczyzny, jednak gdybym zareagował inaczej to prawdopodobnie białowłosy wąchałby teraz kwiatki od spodu. Dowiedzieliśmy się, że całe to zajście dotyczy skrzyni, którą przed chwilą wynieśliśmy z głębi jaskini, nie miałem zamiaru taszczyć ją tam z powrotem a tym bardziej wykonywać jego poleceń. Po usłyszeniu warunków jakie nam przedstawił w mojej twarzy pojawił się niewielki uśmiech, zrobiłem dwa kroki do przodu i skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej. Rozejrzałem się dookoła po czym przemówiłem w jego kierunku. - Dyktujesz twarde warunki. Chyba będę zmuszony wybrać opcje numer trzy... - Oczywiście nie jest to opcja typu "spierdalamy".
    Podszedłem do skrzyni i po szybki zgromadzeniu pokładów chakry w mojej dłoni uderzyłem w jej obudowę (siła: 300) z szybkością taką samą jak wyprowadzany wcześniej atak. - Przekonajmy się czy zawartość skrzyni jest warta takiego zachodu. - Jeżeli w środku była pusta bądź znajdowały się w niej śmieci to nie warto było nawet zaczynać bójki z umięśnionym łysolem, co innego gdy w środku było złoto, skarby, biżuteria. Wtedy sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Stanąłem obok białowłosego aby mieć na widoku każdy, nawet najmniejszy ruch naszego przeciwnika, następnie włożyłem jedną rękę do powstałem dziury i dokładnie, z sercem i uczuciem wymacałem zawartość skrzyni.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#379 2016-08-16 14:49:16

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak nie spodziewał się czegoś takiego. Nie miał żadnego pojęcia, że może tu ktoś być, lecz nie było czasu na takie przemyślenia. Reakcja chłopaka była wolna, nie był on doświadczony w walkach. W końcu nie dawno dopiero wyszedł ze szkoły ninja i jeszcze wiele musi się nauczyć. Na szczęście jego kompan uratował chłopaka przyjmując obrażenia i odpychając chłopaka tak, żeby temu nic się nie stało. To trzeba przyznać, że gdyby nie on Tsukuyomi mógłby już być ciężko ranny. Chłopak widząc tylko, że towarzyszowi nie stało się nic wielkiego spojrzał na przeciwnika, aby zobaczyć z kim mają do czynienia.
     Wróg który się ujawnił okazał się być piratem. Nie świadczył wcale o tym ubiór mężczyzny, może trochę można było skumać z twarzy, ale jego sposób wypowiedzi. W każdym razie na pewno nie miał dobrych intencji. Chodziło mu o skarb w sumie to on go tu pewnie pilnował. Można było się domyślić od samego początku, że nawet jak znajdą skarb to przecież tak łatwo go nie zdobędą. Kiedy tylko przeciwnik zasugerował im dwie opcje na myśl chłopakowi od razu przyszła tylko jedna myśl. Na pewno nie uciekać, tylko zobaczyć co pirat potrafi. Chłopak może nie był silny, jednak wierzył, że dzięki technikom , które zna może wygrać ten pojedynek tym bardziej, że u boku miał swojego towarzysza.
     Co go najbardziej zdziwiło ze wszystkiego? Kiedy kompan chłopaka użył chakry aby przebić się przez skrzynkę. Chłopaka nie interesowało już nawet po co to zrobił. Jego myśl skupiła się na tym, że przez ten cały czas miał do czynienia z shinobi i nawet o tym nie wiedział. W sumie tak jak on nie wie, że Tsukuyomi również nim jest, ale jeżeli będą musieli się bić to wszystko wyjdzie na jaw. W każdym razie kiedy stali koło siebie chłopak powiedział do swojego towarzysza.
- Widzę, że jesteś ninja.
Po tych słowach obserwował co ma zamiar zrobić przeciwnik aby w razie czego mógł odpowiednio zareagować. Najgorszym problemem było to, że jego techniki taijutsu nic tu nie dadzą bo wróg jest za szybki a reszta technik jakimi się posługuje nie wiadomo czy nie złapie jego towarzysza, a po drugie musi się jakoś ukryć, żeby ich użyć. Mężczyzna obok niego nie wiedział o tym, chociaż miał nadzieję, że we dwóch powinni na spokojnie poradzić sobie z przeciwnikiem jeżeli tylko będą współpracować.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-16 22:44:43)

Offline

 

#380 2016-08-20 11:24:54

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Dedukcja Uchihy nie była do końca jasna. W niewyjaśniony sposób stwierdził on, że Suoh należy do klasy shinobi, mimo iż ten nie użył jeszcze żadnej techniki, która mogła by ku temu sugerować. Na świecie są różni ludzi i nie wszyscy potrzebują chakry by osiągnąć niezwykłą szybkość czy też siłę. Pozostawmy to jednak chwilowo na bok. Kiyoshi, chciał przerzucić karty na swoją korzyść i przejąć inicjatywę. Pragnął zniszczyć skrzynię by dowiedzieć się czy warto walczyć o jej zawartość. Zebrał silę w swojej ręce i z zamachem wygrzmocił w przedmiot, w którym skrywały się tajemnice. Wydarzyło się bowiem coś niezwykłego. Skrzynia wbiła się w ziemię, wyrywając jej trochę dookoła pod wpływem ciosu, sama zaś była wciąż nienaruszona. Ba! Nie było nawet zadrapania. Łysy jegomość z brodą, za to zaśmiał się głośno, wytykając palcem w stronę Suoha.
       - Czyżby Twoja opcja nie wypaliła? Chyba będę jednak zmuszony, pokazać Ci swoją opcję. - W tym momencie spojrzał na Uchihe - A ten co taki niemrawy? Jeszcze ani razu się nie poruszył odkąd wyleźliście z jaskini. Czas zaprosić chłopczyka do tańca.
       W tym momencie przysunął ręce do siebie, wziął głęboki wdech a następnie krzyknął. Można było odnieść wrażenie jakby jego tężyzna fizyczna się powiększyła, chodź już i tak był wielki. Po chwili otoczyła go delikatna niebieska łuna, która mogła zlewać się z otoczeniem przez swą przezroczystość, dlatego też ciężko stwierdzić czym do końca jest. Wtem ustawił się do ataku i ruszył dwukrotnie szybciej niż wcześniej w stronę Uchihy pięścią wycelowaną w twarz. [Siła 250] [szybkość 100]

Offline

 

#381 2016-08-20 12:10:07

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Chciałem przekonać się na własne oczy czy zawartość skrzyni jest warta toczenia potyczki z nowo przybyłym gościem. Aczkolwiek musiałem się mieć cały czas na baczności, nie byłem pewny czy aby na pewno jest sam. Możliwe, że w tej chwili jego towarzysze otaczają nas szykując jakąś pułapkę. Białowłosy również nie wykonał żadnego ruchu a jedynie krótko skomentował moje poczynania zarzucając kolejny raz, że jestem ninja. Czy tego chciałem czy nie jakoś musiałem na to zareagować, brak odpowiedzi jedynie potwierdzał by jego przypuszczenia choć prawda jest taka, że nie trzeba być ninja aby posiadać odpowiednio dużo siły. Po tym jak skrzynia w dziwny sposób wbiła sie w ziemie zamiast roztrzaskać na kilkanaście elementów skierowałem głowę w kierunku Uchiha. - Kim? To ci goście co chodzą w szatach, golą się na łyso i mieszkają w górach? - Zapytałem z lekkim zdziwieniem na twarzy po czym powróciłem do wcześniej wspomnianej skrzyni.
    Nie wszystko poszło zgodnie z moim planem. Zastanawiało mnie z czego wykonana jest skrzynia skoro nie ugięła się pod naporem takiej siły. Sądziłem, że swoje lata już przeżyła i uszkodzenie jej nie będzie niczym nadzwyczajnym, a tu jednak okazało się zupełnie inaczej. Dodatkowo nabijanie się naszego przeciwnika wcale mi nie pomogło, nie poprawiło mi humoru. - Powiedz mi, z czego to jest wykonane? - Jednak chyba nie będzie mi dane usłyszeć odpowiedzi gdyż mężczyzna od razu ruszył w kierunku mojego towarzysza. Jego prędkość była o wiele większa niż ostatnio, a biorąc pod uwagę fakt, że poprzednia próba obrony białowłosego nie wiele by pomogła to również tym razem nie oczekiwałem czegoś nadzwyczajnego.
    - Kolego, uważaj! - Krzyknąłem do niego w chwili gdy mężczyzna zmierzał w jego kierunku (reakcje: 125), sam również wykonałem podobny ruch. Natychmiast podbiegłem przed niego (szybkość: 200) aby być dla niego swego rodzaju tarczą po czym zsynchronizowałem swoją szybkość uderzenia z nadchodzącą pięścią zwiększając jednocześnie swoją siłę aby nie tylko zablokować atak, ale również wykluczyć go z dalszej potyczki. Miałem przewagę. Jak tylko zbliżył się na odpowiednią odległość ja również zrobiłem zamach i skierowałem swoją dłoń w kierunku jego aby zakończyć to jednym uderzeniem (siła: 400). Następnym razem muszę zapytać mojego towarzysza o imię, ciężko mi ciągle nazywać go białowłosym lub gościem, koleszką.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Suoh (2016-08-20 12:11:10)

Offline

 

#382 2016-08-20 13:27:14

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak stał i nie wiedział co zrobić. Wiedział, że ten przeciwnik jest na niego za silny, a tym co go w tym momencie ratuje to jego towarzysz. Był dużo szybszy i silniejszy niż tamten, za to sam chłopak nic nie mógł zrobić w tym starciu. Kiedy skrzynia wbiła się w ziemię chłopak trochę się zdziwił. To nie były zwykłe deski, bo one w mgnieniu oka rozpadły by się ukazując zawartość skrzyni.
     Oczywiście chciałem jeszcze sprostać fakt, że chłopak powiedział pierwszy raz, że jego kompan jest ninją i są może tacy silni ludzie na tym świecie, ale jego kompan sam przedstawił się jako zwykły podróżnik, a szybkość i siła jak na takiego była zdecydowanie za wysoka :3 Ale pomijając ten fakt.
     Przeciwnik widząc, że skrzynia nie rozwaliła się uśmiechnął się po czym stwierdził, że plan nie wypalił, a sam Uchiha stoi w miejscu i nic nie robi. Miał rację. Tsukuyomi był bezbronny w tym starciu, a używając swoich technik mógłby tylko złapać w nie swojego towarzysza. Jedyne co mógł zrobić to liczyć na pomoc od kompana, którego imienia do tej pory nie znał. Jeżeli to wszystko się skończy i wyjdzie z tego cało na pewno go zapyta.
     Mężczyzna stojący na przeciwko nich zaczął krzyczeć, a kiedy skończył rzucił się na chłopaka praktycznie dwa razy szybciej niż to zrobił wcześniej. Chłopak przeklnął w myślach po czym zacisnął zęby na wargach nie wiedząc co robić. Kilka sekund i jest po nim. Na szczęście jego kompan znowu ruszył z pomocą. Gdyby nie on to chłopak leżał by martwy już kupę czasu temu. Musiał mu się odpłacić jak to wszystko się skończy tylko jeszcze nie wiedział jak. Jego towarzysz zajął się walką, a on mógł tylko stać i obserwować. Był za słaby. Nie chciał stać i nic nie robić. Postanowił, że skoro w walce nie może brać udziału to chociaż obejrzy dokładniej tą skrzynię. Podszedł do niej i zaczął ją oglądać szukając jakiejkolwiek dziury, żeby sprawdzić co jest w środku. Następnie chciał sprawdzić z czego wykonana jest skrzynia, a następnie z czego wykonana jest kłódka.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-20 13:27:41)

Offline

 

#383 2016-08-20 14:17:06

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Udało się. Kiyoshi zdążył zasłonić swego towarzysza przed ciosem, samemu wyrzucając pięść przed siebie by nadziać na nią wroga. "Pirat" pojawił się momentalnie przy Suohu cisnąc atakiem w niego. Nastąpiło uderzenie a obie pięści zetknęły się ze sobą, powodują lekkie pole uderzeniowe, rozrzucające małe kamyczki po okolicy i rozpraszające włosy niczym wiatr. Obaj zaś po tym uderzeniu odlecieli kilka metrów w tył, chodź w dość kontrolowany sposób. Mimo, iż siła Kiyoshiego była dużo większa podczas tego starcia, to wydawać by się mogło że ów brodacz niespecjalnie przejął się tym zjawiskiem. A może jednak było inaczej? Kostki w zewnętrznej części dłoni mężczyzny zalały się krwią. Nie był to wodospad Niagara ani wartka rzeka ale delikatnie nie dokręcony kran. Wyprostował się, spoglądając na Suoha, olewając Uchihe, który właśnie dopierał się do skrzyni lecz nie specjalnie mógł wywnioskować z niej coś więcej niż to, że jest drewniana z metalowymi wstawkami i zamknięta na kłódkę i bardzo wytrzymała na ataki fizyczne.
       - Ho ho, niezły jesteś jednooki. Dawno nie miałem starcia, w którym musiałbym wysilić się bardziej niż przed chwilą. - Uniósł dłoń i polizał stróżki krwi - Hmm, to tak smakuje moja krew. Dobrze więc! Olejmy tego dzieciaka i skupmy się na pojedynku jeden na jednego. Całkiem jest podekscytowany.
       Teraz wydarzyło się coś, czego zapewne nikt do końca się nie spodziewał. Łysy brodacz zaczął wykonywać gesty a gdy je skończył zdjął swą koszulę ukazując przewiązane przez pas ciężarki. Odczepił je z rzepów i upuścił na ziemię, wywołując tym huk niczym mała eksplozja. Obciążenia wbiły się w ziemię niczym skrzynia trzaśnięta przez Suoha. Przekręcił szyją na bok, to w prawo to w lewo a jego kości strzeliły, prawie że tworząc melodie.
       - Dobra. Bawmy się. - Wtem wystrzelił jak rakieta w kierunku Suoha ponownie szykując pięść to uderzenia, prawdopodobnie w jego korpus. [szybkość 175][siła 375]

Offline

 

#384 2016-08-20 15:18:19

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Cholera jasna. Kto by pomyślał, że pierwszy napotkany w moim życiu pirat okaże się takim trudnym przeciwnikiem. Byłem pewny, że wcześniejsze uderzenie powinno przynajmniej złamać mu nadgarstek i uniemożliwić dalszą walkę. Jednak było zupełnie inaczej. Po zetknięciu się naszych pięści wytworzyła się niewielka fala uderzeniowa odpychając wszelakie małe kamyczki jak najdalej od nas. Wyglądało to naprawdę imponująco. To tak jakby dwie niszczycielskie siły spotkały się w jednym momencie wywołując totalny kataklizm. Mężczyzna ten jest pierwszym człowiekiem, który przeżył do tej pory uderzenie o takiej sile i zapewne zaskoczy mnie czymś jeszcze. Ja jednak nie chciałem czekać aż wykona swój ruch.
    Tuż po tym jak odskoczyliśmy na kilka metrów do tyłu ruszyłem prosto w jego kierunku ignorując zupełnie słowa, które wymawiał w moim kierunku (szybkość: 200). Aby z nim wygrać musiałem ciągle pozostawać w ofensywie nie dając mu ani chwili odetchnienia. Ponownie w dłoni uformowałem pięść lecz tym razem postanowiłem wykrzesać z siebie swoje maksymalne siły. Przeciwnika należało klasyfikować bardzo wysoko, możliwe nawet, że w pewnym momencie może okazać się dużo silniejszy niż ja i białowłosy razem wzięci. Celowałem tam gdzie poprzednio, zważywszy na to z jaką szybkością ponownie wystartował do mnie musiałem działać natychmiast. Dodatkowo moja dłoń przybrała ciemniejszy kolor co mógł zauważyć i mężczyzna i białowłosy o ile nadążał za naszymi ruchami, tym sposobem miałem osiągnąć maksymalną siłę, która tym razem powinna zadziałać. Zrobiłem zamach i skierowałem pięść w jego kierunku by ponownie nasza moc zetknęła się tworząc jeszcze większą fale zniszczenia (siła: 800).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#385 2016-08-20 15:38:14

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak nie znalazł nic takiego przy skrzyni. Była cała nawet nie draśnięta, a wszystko wyglądało tak jakby to była zwyczajna obita deskami skrzynia. W takim razie dlaczego nie chciała się zniszczyć? Jedynym chyba sposobem jest znalezienie klucza, który albo pewnie ma pirat przy sobie, albo leży w jaskini. Trzeba było go znaleźć choć wątpił, że w środku coś będzie, ale nie dowie się dopóki nie spróbuje.
     Podczas walki chłopak spojrzał się na chwilę. Pierwszy raz widział taką zaciekłą walkę, ale nie była to pora na podziwianie. Musiał wybrać albo się schowa i pomoże towarzyszowi w razie potrzeby, albo pójdzie do jaskini i będzie szukał. Jednak dalej pozostał problem, nie miał jak rozświetlić jaskinię, dlatego wybrał, że schowa się i z daleka będzie obserwował walkę. Odszedł w bok i kucnął za krzakami. Schował się i obserwował całą walkę. W pewnym momencie chłopak uśmiechnął się pod nosem. Zauważył już, że jego kompan musi być ninją tak samo jak on. Jednak ten jeszcze nie wiedział o nim, a chłopak już tak. W każdym razie fale uderzeniowe które tworzyli naprawdę były potężne. Może i siłą nie był w stanie nic zrobić, ale jak będzie potrzeba to postara się pomóc w inny sposób.

Offline

 

#386 2016-08-20 16:16:08

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       No cóż, tym razem Uchiha miał już prawo podejrzewać że obaj mają zdolności ninja. Takie uderzenie, które wywołali zetknięciem pięści, raczej było ciężkie do osiągnięcia bez umiejętności kontrolowana chakry, lecz kto wie? Może i tacy na tym świecie kroczą? W każdym razie Suoh nie czekał. Chyba zdążył się zorientować, że każda chwila gdy daje swojemu przeciwnikowi odetchnąć, sprawia że ten ma czas na podniesienie swoich możliwości ofensywnych jak i defensywnych. Łysy brodacz najzwyczajniej w świecie stawał się coraz większy utrapieniem i rywalem, który za chwilę może być nie do pokonania. Kiyoshi biegł z zawrotna prędkością, jednocześnie nabierając siły w swojej ręce. Cios, który chce zadać, odczułby nawet Bijuu, więc czy zaważy to nad wygraną? Tsukyuomi tymczasem zaszył się w krzakach po analizie skrzyni. Widział, że pojedynek na tym poziomie to dla niego za wiele i był na tyle przerażony całą sytuacją, że wolał trzymać się z tyłu. Czyżby nie posiadał, żadnych przydatnych technik, które mogłyby wspomóc jego kompana? Być może czekał na odpowiednią okazję, która ma szansę nie nastąpić, jeżeli Suoh trafi.
       Kiyoshi zbliżał się do celu, był na tyle szybki że pirat nie byłby w stanie całkiem uniknąć jego ciosu lecz wydarzyło się coś dziwnego. Brodacz uśmiechnął się widząc nadlatującą ciemną pięść. Gdy do ciała pirata brakowało już tylko trzech metrów, z ziemi wyłoniła się ręką, łapiąc jednookiego za nogą i zatrzymując cały impet z jakim ruszył tuż chwilę. Teraz Suoh pod presją nacisku ręki, stracił równowagę i chylił się ku ziemi, lecz pirat nie zamierzał go oszczędzać. Zrobił zaledwie szybki krok i posłał w jego twarz soczystego kopa [szybkość 175] [siła 300]. Co się wydarzyło? Seria znaków wykonanych przez mężczyznę spowodowała, że powstał jego duplikat, który zaszył się w ziemi, czekając na moment zbliżenia się Kiyoshiego. Brodacz najwidoczniej od początku miał taktykę walki. Czy Suoh wytaraska się z tego? Jego reakcja w tej chwili może już nie mieć żadnego znaczenia.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2016-08-20 16:18:15)

Offline

 

#387 2016-08-20 16:50:20

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Byłem pewny, że wystarczy ogromna przewaga siły aby wykończyć mężczyznę i zgarnąć łupy, które znajdują się wewnątrz skrzyni. Jednak nie doceniłem go a także nie zauważyłem, że on również włada technikami ninja. Plan z początku był dobry a nawet bardzo dobry, ale w chwili gdy z ziemi wyłoniła się ręka łapiąc mnie za kostkę, wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Cała zgromadzona siła prysnęła, ulotniła się abym mógł skupić się na defensywie. Leciałem twarzą na ziemie, na przeciwko mnie brodacz zbierał się do wykonania kopnięcia i byłem unieruchomiony. Beznadziejna sytuacja, z której prawdopodobnie nie ma wyjścia, jednak miałem opracowany plan, który mógł zapewnić, że przeżyje. Gdy tylko zacząłem lecieć do przodu utworzyłem pieczęć, moja ręka odzyskała swój dawny kolor natomiast ciemną barwę tym razem przejęła moja głowa stając się dość twarda na uderzenia więc nie powinienem odczuć jakoś szczególnie ataku mężczyzny (wytrzymałość: 290).
    Gdy tylko doszło do uderzenia odczekałem dosłownie sekundę po czym złożyłem kolejny znak potrzebny do stworzenia swojej repliki. Wnet przede mną pojawił się charakterystyczny dymek, który lekko ograniczał widoczność mojemu przeciwnikowi, a z niego wyłonił się mój klon lecąc dosłownie na postać przede mną celując prosto w twarz (siła: 300). Ja tymczasem zająłem się oswobodzeniem. Przywaliłem z całej siły w podłoże aby uwolnić się z uścisku dłoni, która na chwilę obecną ograniczała moje ruchy (siła: 350). Nie miałem czasu aby rozejrzeć się po polu walki, ale miałem nadzieje, że białowłosy już dawno się stąd ulotnił. Z jego posturą nie miałby najmniejszych szans na przeżycie. - Przyznam szczerze zaskoczyłeś mnie tym ruchem. - Rzuciłem w jego kierunku zdanie po czym obserwowałem czy manewr klonem zadziałał.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#388 2016-08-20 17:08:16

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak siedząc w krzakach obserwował co działo się na polu walki. Mogło się wydawać, że jego kompan już wygra walkę, lecz niestety klon który wcześniej utworzył pirat przeszkodził mu w tym wyskakując z ziemi i łapiąc go za kostkę. Całym ciałem spadł na ziemię, a pirat chciał go kopnąć w twarz. W tym momencie jego towarzysz stworzył klona a uderzeniem w ziemię chciał się wyswobodzić z uścisku. Już nie było innej możliwości. Teraz już było pewne, że jest ninją. Chłopak postanowił tym razem pomóc mu w walce. Myślał, że łatwiej pójdzie, jednak nie przypuszczał, że i ten pirat będzie taki sprytny.
     Chłopak zamknął oczy po czym spojrzał na pirata. Uformował kolejno pieczęcie (Wąż -> Tygrys -> Baran) po czym powiedział po cichu do siebie.
- Kasumi Juusha no Jutsu
W tym momencie na polu walki dookoła pirata pojawiło się około dwudziestu zakapturzonych klonów chłopaka, które póki co stały i przyglądały się przeciwnikowi (składanie pieczęci=41, siła genjutsu=46) . Miał nadzieję, że jego towarzysz w tym momencie będzie mógł się uwolnić i zaatakować przeciwnika. Naprawdę musi poznać jego imię, nie widział jeszcze na oczy tak silnego ninja jakim był ten mężczyzna, lecz to nie był na to czas. Po stworzeniu klonów one bardzo powoli zaczęły krążyć wokół pirata i powoli ale bardzo powoli zmierzać w jego kierunku tak, żeby pirat odwrócił uwagę od towarzysza. Oczywiście klonów nie da się zniszczyć co miało na celu danie szans jego kompanowi na atak.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-20 17:13:47)

Offline

 

#389 2016-08-20 17:50:23

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Manewr Kioyshego uratował go od utraty głowy. Kopnięcie brodacza było silne ale przy wytrzymałości, jaką nabrał Suoh, poczuł zaledwie klepnięcie w czoło - no prawie. Siła to jednak siła a jednooki nie był zaparty w żaden sposób o podłoże by móc oprzeć się odrzutowi. Cios z nogi o takiej sile, pokierował głowę, a co za tym szło, resztę korpusu ku górze, odpychając kryształowego na kilka metrów w tył. Oczywiście w tym czasie dłoń wystając z ziemi puściła, co by doszło w ogóle do odrzutu i zniknęła w glebie. Ten zabieg sprawił, iż Kioyshi nie musiał wydostawać się z uścisku a wręcz nawet uniemożliwił uderzenie w powierzchnię. Tymczasem jednak klon jak najbardziej się udał i poleciał w kierunku brodacza, zdzielając go w facjatę. Łysol odleciał na zaledwie metr, by nagle obrócić się w chmurkę dymu. Wtem z ziemi wyskoczył oryginał pirata, wykonując kopnięcie w duplikat Suoha i zamieniając go w podobny obłoczek. Obrócił głowę w kierunku kryształowego, uśmiechając się szeroko.
       - No no, nie spodziewałem się, że wyjdziesz z tego cało. Jesteś naprawdę ciekawym przeciwnikiem. Musisz jednak wiedzieć, że to wciąż nie jest pełen potencjał moich możliwości a chyba będę zmuszony Ci je pokazać.
       W tej chwili, mężczyzna niczym postać z Dragon Balla, przysunęła dłonie do siebie i rozwarła japę, zaczynając krzyczeć. Energia, którą zbierał powodowała delikatny wstrząs podłoża, chociaż w promieniu 100 metrów, nie było to już tak wyczuwalne. Jego źrenice zrobiły się całkowicie białe tak jakby cały barwnik uciekł z jego oczu a na domiar złego zaczęła otaczać go zielona, tym razem dobrze widoczna aura. Nie biło od niego chakrą, lecz wzrost jego atutów była aż nad wyraz wyczuwalny. Teraz jego uśmiech był wręcz przerażający.
       - To co? Masz coś dla mnie czy kończymy zabawę?
       Wtem na polu walki pojawiło się dwadzieścia zakapturzonych postaci. Nie powstali oni jak klony, lecz wynurzyły się z ziemi, drzew i krzaków. Stały i wpatrywały się w łysego brodacza. Mężczyzna był całkiem zdziwiony faktem, że młodzieniec jednak potrafi robić jakieś techniki, chodź prawdopodobnie w ogóle nie spodziewał się, że może to być genjutsu.
       - Ohoho! Ten mały coś jednak potrafi. Efektowne wejście. To jednak za mało...
       Wraz z ostatnią wypowiedzianą literką, zniknął atakując z niebywałą prędkością i siłą w każdego klona Uchihy po kolei co z jego perspektywy wyglądało tak jakby każdy dostał jednocześnie. Suoh był w stanie nieco lepiej to dostrzec co nie zmieniało faktu, że prędkość była naprawdę całkiem imponująca. [Szybkość 300] [Siła 400]. Po ataku, powrócił na miejsce, obserwując jak klony rozpadają się na części. Jego uśmiech jednak zszedł z twarzy, gdy każdy z nich zaczął się regenerować powracając do swojego wcześniejszego stanu.
       - Ku*wa! Co jest?!

Offline

 

#390 2016-08-20 23:20:53

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak ukrywał się i obserwował jak klony zaczęły pojawiać się na polu bitwy. Zaczęły wychodzić dosłownie z wszystkiego. Kiedy pojawiło się dwadzieścia pirat zaczął atakować każdego po kolei, a kiedy myślał, że już z nimi skończył te powróciły do swojego pierwotnego stanu cały czas patrząc się na pirata. Chłopak stwierdził, że skoro to działa to może i następna technika zadziała. Trzeba coś zrobić, a nie podobało się mu siedzenie i patrzenie na walkę. Póki co pirat był zdezorientowany i nie wiedział co się dzieje także może okazja właśnie nadarzyła się aby go zabić.
     Tsukuyomi przygotował się od razu do użycia kolejnej techniki i składając pieczęcie (składanie pieczęci=41) powiedział do siebie po cichu.
- Narakumi no jutsu.
Po tych słowach skierował technikę na pirata (siła genjutsu=46). W tym momencie ten powinien widzieć najgorsze lęki swojego serca. Ta technika miała na celu totalne zdezorientowanie przeciwnika aby jego kompan mógł działać i miał nadzieję, że właśnie mu się to udało.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-20 23:21:50)

Offline

 

#391 2016-08-21 12:53:11

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Po części mój plan jak najbardziej powiódł się choć to nie wystarczyło aby powalić tego mięśniaka na łopatki. Wprawdzie uderzenie w głowę nie było tak silnie jak zapewne miało być na początku, ale wystarczyło aby odrzucić mnie  kilka metrów do tyłu. Jednak nadal nie spuszczałem wzroku z mojego klona, który wykonywał wszystko tak jak powinien. Udało się! Mówiłem sobie w myślach by po chwili przekonać się, że jednak nic z tego. Jak się okazało przez ten cały czas był to klon natomiast prawdziwy napastnik znajdował się cały czas pod ziemią. Ach, mogłem się tego domyślić. Takim o to sposobem wróciliśmy do punktu wyjścia. Nie mam zamiaru od nowa tego wszystkiego zaczynać a im dłużej ta walka trwa tym bardziej zaczynam się irytować. To miało być proste zadanie, znaleźć skrzynie i skarby ulokowane w jej wnętrzu. Nikt nie mówił, że będzie nam dane stoczyć pojedynek z piratem, który tak na prawdę okazał się być ninja. Czy na świecie znajdują się jeszcze prawdziwi korsarze?!
    - Widzę, że Ty również nie jesteś prawdziwym piratem z krwi i kości... - Przerwałem na chwilę po czym kontynuowałem. - Zobaczmy na co jeszcze mnie stać... - Następnie przygotowywałem się do ponownego ataku gdy nagle z mężczyzną stało się coś niespodziewanego, pierwszy raz widziałem taki zastrzyk energii. user bluźni, czy on w ogóle jest człowiekiem? Jego wygląd, emitowana energia i ta moc. Pierwszy raz miałem do czynienia z czymś takim i mówiąc szczerze byłem dość sceptycznie przekonany co do jutrzejszego dnia. Poziom widocznej chakry był imponujący, nawet nie jestem pewien czy mój kryształ robi takie same wrażenie jak to czego użył nasz przeciwnik.
    Lecz po chwili wydarzyło się coś dziwnego, mężczyzna zaczął wspominać coś o umiejętnościach mojego młodszego towarzysza, lecz ja niczego nie widziałem. Poza tym to by oznaczało, że przez cały czas był ninja takim jak ja. Mówiąc szczerze nigdy bym się nie domyślił, ale wracając do bitwy. Najwyraźniej technika, której użył zadziałała ponieważ mężczyzna zaczął z niewyobrażalną szybkością poruszać sie po określonym obszarze. Nawet ja miałem ogromne trudności w śledzeniu jego każdego ruchu więc białowłosy tym bardziej. Lecz po jego zachowaniu doszedłem do wniosku, że ofensywa, którą wyprowadził wcześniej stanęła w miejscu i czuje się lekko zdezorientowany. Możliwe, że było to okienko, które mogłem wykorzystać. Wyczekałem odpowiedniego momentu gdy mężczyzna będzie stał w miejscu, następnie złożyłem odpowiednie pieczęcie (składanie pieczęci: 150) po czym nabrałem powietrza do płuc i wystrzeliłem dwa pociski w kierunku jego pleców (siła: 300)(szybkość: 270). Miałem nadzieje, że to co wyprawia białowłosy jak najbardziej działa.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#392 2016-08-21 18:44:15

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Walka nabrała ciekawego biegu wydarzeń. Suoh ze swoją naprawdę niezłą sprawnością w taijutsu z początku dominował i trzymał na dystans wielkiego brodacz. Chwilę później, ten podniósł swój poziom w zadziwiający sposób, dzięki czemu był w stanie na równi walczyć z Kiyoshim. Okazało się jednak, że mężczyzna ten nie przekroczył nadal swego limitu, wskakując na wyższy poziom wtajemniczenia, otwierając piątą bramę z ośmiu możliwych. Nasi bohaterowie jednak nie znali tej techniki i nie byli przygotowani na aż taki wzrost ofensywy przeciwnika. Tsukyuomi ukrył się, wiedząc że we frontalnym pojedynku nie ma żadnych szans i była to mądra decyzja z jego strony. Ukryty w gęstych krzewach był w stanie użyć genjutsu, które wpłynęło na obraz pirata a ten z perspektywy Suoha, walczył z cieniami.
       Uchiha jednak na tym nie poprzestał. Złożył kolejne pieczęcie i chodź nie robił tego zbyt szybko i sprawnie to poprzednia technika jak i ukrycie dawało mu wystarczająco czasu ku temu. Gdy jego dłonie złożyły się w ostatni gest, genjutsu zaskoczyło. Iluzja powinna objąć zarówno pirata jak i Kiyoshiego ale o dziwo zadziałała tylko na jedną personę. Był nią... łysy brodacz. Mężczyzna zaczął patrzeć z przerażeniem w stronę wyimaginowanych klonów, które przed chwilą wypuścił Uchiha. Czyżby obie techniki się ze sobą idealnie zgrały? Na to wygląda. Chodź ciężko było stwierdzić co widzie teraz mężczyzna, wpadł w szał. Zaczął wyskakiwać w powietrze i kopać wysoko nad głowami klonów, tak jakby widział je w jakimś ogromnym powiększeniu. Gdy wylądował na ziemi bo szybkiej szarszy, dalej wpatrywał się przerażony w potwory jego wyobraźni, kompletnie nie dostrzegając nadbiegającego Suoha. Kioyshi nie miał zamiaru się patyczkować i zachodząc go od strony pleców, posłał atak na tą też cześć ciała. Trafiły, przebijając mężczyznę na wylot, mimo jego ogromnej wytrzymałości. Ten splunął krwią przed siebie, pochylając się od siły ataku. Wyglądało na to, że jednak twarda z niego sztuka bo szybko obrócił się o 180 stopni by spojrzeć co go dopadło. Suoh nadal tam stał, lecz ten w ogóle na niego nie patrzył. Spoglądał na swoje wyimaginowane potwory, które rozstawione były dookoła niego. Jego oczy były pełne zdziwienia i przerażenia ale płomień walki nie zgasł. Mimo to, nadal nie ocknął się w techniki i prawie, że sparaliżowany nie był w stanie niczego wykonać w tym momencie.
       - Co tu się do cholery dzieje?!

Offline

 

#393 2016-08-21 21:47:37

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Technika, której użył białowłosy jak najbardziej poskutkowała. Mężczyzna był na tyle zdezorientowany i co dziwniejsze przerażony, że nie wiedział nawet co się dzieje wokół niego. Wprawdzie mój atak jak najbardziej zadziałał co potwierdzą dwie dziury, które są pozostałościami po moich pociskach, lecz aby go powalić potrzeba czegoś jeszcze. Przyglądałem się uważnie ruchom jakie wykonuje, chciałem wyczekać odpowiedni moment, ale również nie dopuścić do wzrostu jego mocy choć przy takich ranach jest to raczej niemożliwe i prędzej czy później wykrwawi się z tego powodu. Wzrosła we mnie pewność siebie, mimo imponującej szybkości jaką prezentował wcześniej teraz wydawał się zupełnie bezbronny. Postanowiłem wykorzystać tą szansę po raz kolejny.
    Utworzyłem kolejnego klona, który natychmiast po pojawieniu się charakterystycznego dymku wystrzelił w kierunku mężczyzny (szybkość: 200). Lecz moim zamiarem nie było sprowokowania bezpośredniego uderzenia choćby pewnie w tej sytuacji było najlepsze. Wyciągną prawą rękę przed siebie a w jego dłoni zaczęła formować się niebieska kulka, która z każdą sekundą obracała się coraz szybciej i szybciej osiągając rozmiar dużego jabłka mieszczącego się w rozłożonej dłoni. Następnie zmierzał w kierunku mężczyzny celując w środek klatki piersiowej aby obezwładnić go za jednym uderzeniem (siła: 300). Ja sam w tym czasie wycofałem się szukając chronienia w pobliskich krzakach starając się obserwować otoczenie znajdujące się przede mną. Klon po udanym ataku o ile się nie rozpadł wrócił na moją wcześniejszą pozycję. aby w razie czego stać się tarczą, która spowolni mięśniaka w razie problemów.

Użyte techniki:
-> Kage Bunshin no Jutsu
-> Rasengan

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#394 2016-08-21 23:05:56

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak wolno składał pieczęcie lecz miał na to czas. Fakt, że był w ukryciu i pirat go nie widział tylko zapewniał mu bezpieczeństwo, ale mniejsza o to. Druga technika również zadziałała... mało tego, wyglądało to tak jakby dwie techniki zgrały się ze sobą, bo pirat zaczął wariować po polu bitwy. Technika nie miała prawa objąć również jego towarzysza, bo widzą ją tylko cele ustalone przez chłopaka, ale mniejsza o to. Pirat zaczął skakać, krzyczeć i widać było po nim, że nie wie co się dzieje.
Można było powiedzieć, że młody Uchiha osiągnął właśnie to co chciał, czyli odsłonił swojemu kompanowi przeciwnika. Teraz był bezbronny i mógł to śmiało wykorzystać i tak zrobił. Przebił pirata na wylot, lecz ten dalej nie ustępował. Mimo wszystko nie potrafił nic zrobić, a jaki był taki był nadal. Zdezorientowany chyba sam nie wiedział co się dzieje. Tsukuyomi oraz jego towarzysz mogli go w sumie zostawić w tym stanie, bo nie miał już szans na przeżycie. Tak czy siak prędzej czy później wykrwawił by się na śmierć, ale ciekawiło chłopaka co to za technika. Pierwszy raz widział coś takiego, a on jeszcze z minuty na minutę coraz bardziej rósł w siłę i był coraz szybszy. Chyba po tym wszystkim zapyta się towarzysza, który też był niesamowicie silny. W każdym razie chłopak utrzymywał cały czas swoją technikę ukazując mężczyźnie jeszcze więcej przeraźliwych scen z jego życia i koszmarów. Jego kompan miał teraz szansę skończyć z nim i widać było, że się do czegoś szykuje. Jeżeli teraz mu się uda to jest po nim.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#395 2016-08-24 23:17:56

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Niebieska kula zawirowała w dłoni klona Suoha. Duplikat biegł ile sił, celując w zdezorientowanego mężczyznę by wykończyć go albo przynajmniej mocno zranić i zbliżyć się do zwycięstwa. Nastąpiło uderzenie. Kula odczepiła się od ręki Kiyoshiego, przechodząc na ciało łysego brodacza i wprowadzając go w ruch wirowy, jednocześnie wwiercając mu się w klatkę piersiową. Pirat odleciał na kilka metrów, lądując twardo na ziemi i przetaczając się po niej jeszcze na kilka długości. Wtem rozległ się ryk! Nie był to jednak żaden zwierzak, potwór czy bestia a powalony wojownik. Krzyczał z bólu, który wydobywał się z jego brzucha bo ataku rasenganem. Jego twarde jak skała ciało zostało naruszone, prezentując teraz piękny wypalony okrąg niewiele nad pępkiem. Łapał się dłońmi jakby odruchowo chcąc odgonić swój ból ale nie był w stanie. Wtem zacisnął pięść i uderzył nią w ziemię przeklinając coś pod nosem. Powoli zaczął się podnosić na jedno kolano, chodź bardzo chwiejnie. Ponownie otoczyła go dziwna zielona aura, która emanowało jakby większą energią niż przed chwilą, chodź widać, że tym razem jest w zdecydowanie gorszym stanie niż przed chwilą. Po kilku chwilach stał już na obu nogach, chodź nie tak pewnie jak przed chwilą. Genjutsu zeszło, co mógł poczuć Uchiha. Brodacz zacisnął mocno zębiska ze złości, rozglądając się dookoła.
       - WYŁAŹ! Tylko na tyle Cię stać jednooki?!
       Z ust pociekła strużka krwi, którą przetarł ręką a reszta znajdują się w ustach, szybko splunął gdzieś na bok. Czyżby gość był nieśmiertelny? A może dopiero wchodzi lub przekracza swój limit? Któż to wie. W danej chwili obaj ninja z nim walcząc chowali się w krzakach, obserwując wydarzenie. Brodacz nagle stanął w pozycji do walki. Rozglądał się, oczekując nadejścia ataku.

Offline

 

#396 2016-08-27 10:01:06

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak po tym jednym ataku myślał, że to już koniec jednak grubo się mylił. Mężczyzna mimo, że dostał dużo obrażeń i padł na ziemię to zaraz się podniósł krzycząc na całego i wołając jednookiego. Tamten się schował, lecz chłopak już nie miał co zrobić. Genjutsu samo się zerwało co oznaczało, że drugi raz nie zadziała chociaż spróbować by można, ale najpierw chciał zobaczyć co zrobi jego kompan. Jeżeli będzie chciał uciekać chłopak zrobi to samo, bo samemu tu nic nie zdziała, lecz jeżeli zdecyduje się walczyć dalej chłopak również zostaje. Na razie postanowił zostać w krzakach i obserwować co się dzieje z piratem. Widać było, że jest wściekły, lecz nie wiedział co za niedługo może zrobić. Oby nic wielkiego, bo inaczej może być kiepsko z chłopakiem i jego towarzyszem.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-08-27 10:01:18)

Offline

 

#397 2016-08-27 21:19:26

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Od początku walki nie minęła może godzina a ja czułem jak ogromne ilości mojej chakry ulotniły się z mojego ciała. Od jakiegoś czasu jest to walka na wyniszczenie, sprawdzająca, który z nas przetrwa jak najdłużej nie zabijając jednocześnie naszego oponenta. Nie posiadam żadnych umiejętności sensorycznych więc nie mogłem wybadać jak silny jest nasz przeciwnik, jakie jest jego maksimum, które może osiągnąć a także ile pozostało mu energii. Co chwilę miałem pomysł jak wykaraskać się z danej sytuacji i jak na razie każdy z tych pomysłów sprawdzał się jak najlepiej. Aczkolwiek w chwili gdy mój limit chakry zejdzie do zera będę zupełnie bezbronny. Miałem nadzieje, że utworzone wcześniej pociski, które pozostawiły po sobie dwa otwory w jego ciele na pewno wystarczą aby go powalić, jednak okazało się że było to za mało. Rasengan, którego utworzyłem wcześniej również nie przyniósł efektów jakich chciałem lecz było widać, że mężczyzna już nie jest w takiej formie jak na początku naszego spotkania. Musiałem zastanowić się jak szybko zakończyć ten pojedynek.
    Wcześniej używając tylko siły nie mogłem go nawet odpowiednio zranić. Mimo, że starałem się jak najbardziej jak tylko mogłem to zawszę znajdywał rozwiązanie aby uniknąć śmiertelnego zetknięcia z moją pięścią. Inaczej sprawa wygląda z technikami, które o dziwo przynosiły rezultaty. Ale otaczająca go aura była przytłaczająca nawet tutaj gdzie aktualnie znajdowałem się. Mogłem cały czas używać potężnych technik, ale w końcu i to może nie wystarczyć choć z drugiej strony patrząc na rany jakie odniósł to kwestia tego czy dożyje kolejnych kilkunastu minut może być dość sporna. Na chwilę obecną mój klon znajdował sie te kilka metrów od mężczyzny, bo jego głosie można było wywnioskować, że jest świadomy tego kto przed nim stoi. Zamilkłem na chwilę po czym przypomniałem sobie słowa pewnej osoby. - Może zrobimy sobie przerwę? Spójrz na swoje rany, co Ci po tej walce skoro nie dożyjesz jutra? Masz dwie dziury na wylot oraz poharatane wnętrzności. - Odezwał się mój klon po czym obserwowałem z ukrycia ruchy mężczyzny.

Offline

 

#398 2016-08-27 22:39:29

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


        Mężczyzna wyprostował się, cicho dysząc pod nosem, najwidoczniej już od zmęczenia chodź ciągle był pełen mocy, która go otaczała. Zaśmiał się w niebyt, olewają kompletnie klona, który za nim stał. Mimo, że ten przemówił, nadal nie zwrócił się ku niemu. Wpatrywał się w krzaki, niebezpiecznie blisko, w którym znajdował się Suoh. Czyżby znał jego pozycję, czy tylko zgadywał mając nadzieję, że uda mu się trafić i wypłoszyć przeciwnika? Cóż, miało się zaraz okazać.
       - Hahaha, już nie masz siły by walczyć? Liczyłem na coś więcej po kimś takim jak Ty. Nieźle mnie zaskoczyłeś i nie spodziewałem się, że mnie w ogóle poharatasz. To jednak wciąż za mało...za ma-ło. Hahahaha! Nie ma sensu byś się ukrywał. Jako, że zaraz zginiesz to coś Ci powiem. Władam żywiołem Dotonu i jest on moim sprzymierzeńcem. Gleba szepcze mi do ucha, słodkie słówka i sygnały o Twoim położeniu. Było fajnie ale muszę Cię wykończyć czym prędzej i załatać rany. Nie trzeba było ruszać mojego skarbu.
       W tym momencie mężczyzna zniknął, po prostu rozmył się. To jakaś technika czy może był tak cholernie szybki przez wejście na kolejny poziom swej zdolności, że nawet oko Suoha nie było w stanie dostrzec choćby jego rozmytej postury? Kiyoshi nawet nie zdążył dobrze zdać sobie sprawy, że facet zniknął. Gdy ten nagle pojawił się tuż za nim na długość nogi, tą też częścią ciała celując w niego. Cios miał tak ogromną prędkość, że nie było opcji był go uniknąć a blokada takiej petardy raczej nic nie da. Wtem nagle noga się rozbłysła i po całym ciele brodacza przeszły pioruny. Z początku mogło się wydawać, że ten jeszcze jakoś wzmacnia swój atak, ale prawda była inna. Mężczyzna zawył z bólu, chodź kop leciał nadal z tą samą prędkością, napędzony siłą, którą jeszcze przed chwilą miał a teraz najwyraźniej już nie. Aura opadła a wyraz twarzy łysola mówił coś w stylu "Kur*a! Nie w takim momencie!". [Szybkość: Nie do uniknięcia, możliwa do bloku] [Siła 60]
       W tym czasie Tsukyuomi siedział w krzakach przyglądając się zajściu. Oczywiście gdy facet zniknął mu z oczu, nie był w stanie go zlokalizować i zapewne szybko nie będzie, chyba że zna pozycje Suoha. Nie to było jednak najważniejsze. Młody Uchiha zaczął czuć się cholernie źle. Jego wzrok zaczął płatać mu figle, rozmazując obraz tak jakby posiadał ogromną wadę a ciało powoli drętwiało przez co mógł czuć mrowienie w każdej partii. Na domiar złego poczuł mdłości i zbierało mu się na wymioty. Cóż się mogło stać? Przecież przeciwnik go nie zaatakował. Zasoby chakry nadal jakieś posiadał więc nie mogło to być wycieńczenie. Żadna z roślin w okolicy nie miała także właściwości trujących, które mogłoby wprowadzić go w taki stan. Tak więc co się stało z Tsukyoumi?

Offline

 

#399 2016-08-28 14:03:38

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak siedział w krzakach i czekał na rozwój wydarzeń. Mężczyzna stał w miejscu i widocznie czekał na coś. Nie wiadomo było na co, bo towarzysz chłopaka zniknął nie wiadomo gdzie, a chłopak nawet nie zwrócił na to uwagi. W każdym razie słychać było jakieś głosy, co prawda bardzo ciche, ale było słychać. Wyglądało na to, że rozmawiali ze sobą, ale o czym? Kto to wie.
     Po chwili pirat zniknął nie wiadomo gdzie. Chłopak przypuszczał, że pewnie zaczął szukać jego kompana, a więc i chłopak postanowił się rozejrzeć po okolicy, lecz zdarzyło się coś czego kompletnie się nie spodziewał. Jego oczy zaczęły tracić ostrość, obraz rozmazywał się, a żeby było jeszcze gorzej to czuł odrętwienie całego ciała i było mu niedobrze. W tym momencie zaczął się trochę niepokoić. Nie miał pojęcia od czego. Miał jeszcze sporo chakry, a genjutsu jego nie powinno tak działać. Chyba, że sam został złapany w genjutsu? Ale to też raczej było nie możliwe, bo raczej pirat nie znał żadnego. Chyba, że pojawił się drugi przeciwnik? Możliwe też, że jakaś roślina była trująca w krzakach, ale wydawało mu się że żadnej nie zauważył. Nie miał pojęcia co spowodowało takie efekty, ale wiedział tylko, że musi wyjść z krzaków, dlatego z całych swoich sił próbował wydostać się z nich na czworakach po czym złapał się za głowę i mimo wady wzroku próbował wypatrywać czy przypadkiem nic nie ma koło niego.

Offline

 

#400 2016-08-28 18:34:14

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Mężczyzna całkowicie zignorował mojego klona i skupił całą swoją uwagę na krzakach, w których postanowiłem się schować. Miałem nadzieje, że poprzednie uderzenie było na tyle silne, że udało mi się ukryć przed nim na tyle by nie wiedział gdzie tak naprawdę znajduje się moja osoba. Plan z klonem nie wypalił więc mogłem liczyć jedynie na szczęście. Mogłem go wykorzystać do ataku w plecy, ale mówiąc szczerze nie mam pewności czy przez to jego możliwości fizycznie nie wzrosną. Wcześniej każda nasza konfrontacja kończyła się natychmiastowym zwiększeniem jego siły jak i szybkości.
    Nagle przemówił w moim kierunku ukazując swoją pewność siebie i przede wszystkim brak strachu. Choć mówiąc szczerze sposób w jaki stał bądź wykonywał niewielkie ruchy a także mowa wskazywały na to, że jest zmęczony bardziej niż ja. Z jednej strony nie dziwie mu się gdyż przy takich ranach normalny człowiek już dawno by padł, ale należy zaznaczyć, że on do takich się nie zalicza. Jeżeli miałbym go oceniać w takiej samej skali jak techniki ninja to otrzymałby rangę S, podobnie jak mój nauczyciel i ojciec jednocześnie. Staruszek wyglądał dość przeciętnie, chudy i nie zbyt towarzyski a jednak pod tą skorupą krył się prawdziwy diabeł. W tym przypadku jest tak samo, pod maską tępego mięśniaka skrywa się potężny i groźny przeciwnik, którego nie powinienem lekceważyć od samego początku.
    Nagle zniknął z mojego pola widzenia po tym jak wyjawił naturę swojej chakry. Początkowo sądziłem, że to kolejna technika Dotonu polegająca na jakimś wtopieniu się w podłożę, jednak proces ten wystąpił natychmiast. Niespodziewanie poczułem jak liście za mną zostały wprawione w lekki ruch a zanim się obróciłem zostałem kopnięty prosto w plecy. Przyjąłem cały atak na siebie (wytrzymałość: 50). Nie było szans abym w jakikolwiek sposób go zablokował, nie przy takiej prędkości. Kopniak nie był w cale taki potężny toteż postanowiłem wykonać kontratak. Obróciłem się a następnie podbiegłem w stronę mężczyzny (tylko wtedy gdy odrzuciło mnie na dystans) a następnie złapałem za jego kostkę ciskając drugą pięścią prosto w kolano (szybkość: 200)(siła: 350).

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.regesta.pun.pl www.counterst.pun.pl www.hasselhoffumlaut.pun.pl www.4zsh.pun.pl www.lowcy-tajemnic.pun.pl