Ogłoszenie


#361 2016-07-25 11:56:51

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak nie przemyślał tego, ale wchodząc od frontu miał pewność, że w razie czego nowy kompan zauważy co się dzieje i może podjąć odpowiednie środki aby mu pomóc. Skradając się powoli w pewnym momencie zamarł w bezruchu. Staruszka pojawiła się za nim nie wiadomo kiedy. To mogło oznaczać tylko, że nie jest ona zwykłą osobą.
- Cholera - pomyślał.
Nie wiedział co starsza pani teraz zrobi, dlatego jego odruchem było natychmiastowe odwrócenie się i odejście o dwa kroki od niej. Jednak nic takiego nie zrobiła. Uznała go za młodego dzieciaka i w sumie dobrze zrobiła, bo inaczej mogło się to źle skończyć. Chcąc dać mu jakieś ciasteczka prawie zdzieliła go szafką w głowę. Nie wiedział jak się wytłumaczyć.
     Na całe szczęście z pomocą przyszedł jego towarzysz, który zwalił całą winę na Tsukuyomiego. Nie zdziwiło go to ani trochę, bo widać było jakim rodzajem człowieka jest ten oto mężczyzna, ale jednak trochę nerwy wzburzyły chłopakiem.
- Ja sobie ubzdurałem? - zapytał przez zęby patrząc się obojętnym wzrokiem w stronę kompana.
Chciał z nim pogadać, ale to nie czas i miejsce. Teraz ważniejsze było to czy ta baba udzieli im jakichkolwiek informacji. W sumie dzięki temu zagraniu w jakiś sposób mogą dowiedzieć się kilku pożytecznych rzeczy co jak najbardziej odpowiadało chłopakowi. Teraz nie chcąc psuć planu kompana postanowił nic się nie odzywać i zerkać spod kaptura na zaistniałą sytuację.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-07-25 11:58:25)

Offline

 

#362 2016-07-26 12:57:19

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Oczy starszej pani wręcz zabłyszczały gdy usłyszała, że Tsuyokumi zainteresował się pirackim skarbem. Wyglądało na to, iż panowie dobrze trafili a babcia ma co nieco do opowiedzenia.
       - Piracki skarb?! To nie żadna bujda! Chodź, wejdź do mnie to opowiem wam historię!
        Staruszka wręczyła najpierw ciastko młodemu z klanu Uchiha po czym szybko ruszyła do frontowych drzwi, by otworzyć je przed Suohem. Wprowadziła dwójkę do salonu, gdzie pozostawiła ich przez chwilę samych by przygotować herbatkę i więcej ciastek. Trzeba było przyznać, że jej dom wyglądał jak dom starszego człowieka, który niespecjalnie sie w życiu wzbogacał. Elementy wystroju były modne jak ruskie dywany na ścianach, czyli co najmniej pół wieku wstecz a tapety i farby na ścianach pamiętają dziadków Suoha i prawdziadków Tsuyokumiego. Babulinka jednakże szybko powróciła do dwóch shinobi i położyła na szklanym stoliczku dwa kubki z herbatką, cukierniczkę oraz talerzy z ciastkami. Uśmiechnęła się serdecznie i przysiadła na sofie.
       - Piraci i ich skarb to wcale nie bujda! Ludzie myślą, że zwariowałam ale to oni oszaleli! Boją się o tym po prostu mówić i nie dopuszczają tej prawdy do siebie. Zbiry rządzą miastem z ukrycia, tego jestem pewna! A co do skarbu to historia nie jest może niezwykła ale prawdziwa! Ponad sto lat temu po raz pierwszy nasze miasto portowe zostało zaatakowane przez piratów! Ponoć podróżowali oni od wielu lat, łupiąc wszystkie miejsca w których znajdowało się chodź trochę złota. I tak samo było i tym razem. Nasza miejscowość, nie miała szans z tak zgraną i silą bandą więc oddali łup, by zostawili nas w spokoju. Jednakże wtedy pojawił się w mieście człowiek o niesamowitych mocach! Potrafił on sterować wodą i wywoływać ogromne fale! Burmistrz obiecał mi 10% całego łupu piratów w zamian za powstrzymanie ich. Wyobrażacie sobie ile to było 10%? Nasze miasteczko to było zaledwie kila w tle wszystkiego co złupili! W każdym razie, ów człowiekowi udało się i zatopił statek, rzucając na dno załogę jak i łup. Gdy zanurkował by odzyskać złoto, okazało się iż kapitan piratów, chodź ciężko ranny, wciąż żyje i jednym z ostatnich westchnień, wyciągnął szable i przebił ów człowieka obdarzonego mocami, zabijając go! Ponoć Kapitan jeszcze zdołał wynieść część skarbu z zatopionego statku i schować go w jakiejś grocie na południe od morza by skonać razem z nią w ciemnościach. Wiem, brzmi iście bajkowo ale to prawdziwa historia! Najprawdziwsza! Mój dziadek mi ją opowiadał bo na własne oczy widział te zdarzenia!

Offline

 

#363 2016-07-26 13:41:34

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Myślałem początkowo, że białowłosy nie da rady wypełnić swojej roli i zacznie się stresować przez co wszystko pójdzie do piachu. Mimo wszystko dał radę za co należy go pochwalić choć nie można powiedzieć, że to koniec. Błysk jaki pojawił się w spojrzeniu staruszki wskazywał na to, że spotkany wcześniej kupiec jak na razie się nie mylił. Chyba nie muszę już go podejrzewać o jakieś nieczyste zagrania, choć z drugiej strony jestem ninja. Spryt, przebiegłość a niekiedy dwulicowość to domena każdego shinobi więc nie można powiedzieć, że my jako grupa ninja zawszę gramy czysto, wedle zasad. No nic, staruszka postanowiła nas ugościć, nie miałem nic przeciwko. Poczekałem spokojnie na zewnątrz aż wielkie, ogromne, drewniane drzwi otworzą się przede mną po czym wszedłem do środka. Razem z moim towarzyszem zostaliśmy ugoszczeni w pomieszczeniu przypominającym salon. Zgadza się, było to coś podobnego do pokoju wspomnianego wcześniej, z powodu wystroju jaki panował wewnątrz, który według mojej opinii wyglądał okropnie i nie przypominał w żadnym stopniu pomieszczenia gościnnego jakie można spotkać w pozostałych domach. Ze specjalizacji nie byłem projektantem wnętrz to też nie chciałem tego komentować, ale mówiąc szczerze nie wiele brakuje aby wtrącić swoje trzy grosze.
    Zostaliśmy poczęstowani prawdopodobnie domowymi przysmakami. Mimo wszystko nie sięgnąłem ani po filiżankę ani po wypieki, chciałem najpierw wysłuchać tego co starsza pani ma do powiedzenia. Cała sytuacja przypominała mi trochę okres mego dzieciństwa gdzie mimo trudnej sytuacji nie tyle co majątkowej a społecznej codziennie wieczorem wraz z dziadkami urządzałem sobie maraton przeróżnych historyjek. W tym przypadku różnił się jedynie wygląd pomieszczenia w jakim się znajdowaliśmy, ale mimo wszystko miło było wrócić do wydarzeń z przeszłości. Jednak nie mogę za bardzo się rozczulać, jasno określiłem sobie cel mojej wizyty w tym mieście i zamierzam dojść do samego końca. Nie wiem jak białowłosy, ale ja słuchałem z wielkim zaciekawieniem choć miałem wrażenie, że trochę fantastyki zostało dodane przez starczy umysł. Postanowiłem skomentować całą historyjkę starając się wyciągnąć jeszcze więcej informacji aby mieć już stały punkt zaczepienia. - No kto by uwierzył, może faktycznie miałeś rację młody. - Roześmiałem się delikatnie po czym kontynuowałem wypowiedź, tym razem skierowałem głowę w stronę starszej osoby. - A może Pani powiedzieć coś więcej na temat tej groty? Nie chce aby znowu wparował do czyjegoś domu ponieważ miał takie przeczucie. A tak to przynajmniej będzie miał jakieś zajęcie, prawda? - Następnie uśmiechnąłem się delikatnie zachowując wewnątrz pełną powagę.

Offline

 

#364 2016-07-26 14:49:06

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Staruszka jak widać była tą którą szukali. Na słowa o piratach od razu zrobiła się jakaś żywsza oraz chętniejsza do opowiadania. Wręczyła ciastko chłopakowi, który odstawił je na blat gdy tylko staruszka się odwróciła. Zaprowadziła go oraz nowego towarzysza Tsukuyomiego do salonu gdzie usiedli i musieli poczekać na nią, ponieważ postanowiła zrobić im herbatę i przynieść więcej ciastek. Chłopak nie był głodny, ale napił by się, więc pomysł z herbatą uważał za dobry. W między czasie chłopak trochę poprzyglądał się co ciekawego znajduje się w tym pokoju, lecz nic nie przykuło jego uwagi. Można powiedzieć, że czuć było od niego "starość", ale to takie strasznie dziwne określenie.
     Kiedy staruszka już przyszła zaczęła opowiadać całą historię. Nie mogę powiedzieć, ale zaciekawiła ta historia chłopaka. A ten mężczyzna która władał wodą to musiał być ninja. W każdym razie chłopak skorzystał z okazji i postanowił wypić swoją herbatę. Wiadomo było, że jaskinia do której zmierzali znajduje się na południe, ale dokładnie gdzie to jest nie było wiadome. Kompan Tsukuyomiego oczywiście pomyślał i postanowił zapytać, ale jak to miał w zwyczaju musiał oczywiście ponabijać się z chłopaka. Tym razem ten nie chciał mu się tak dawać. Postanowił odgryźć się.
- Prawda jest taka, że mój wujek pierwszy zaczął mi o nich opowiadać. Jeszcze niedawno chodził po porcie i pytał każdego czy tu byli piraci, a teraz nawet się ubrał jak jeden z nich, żeby przyciągnąć ich uwagę.
W końcowej wypowiedzi chłopaka można było wyczuć trochę śmiechu, lecz starał się on zachowywać powagę tak jakby ta informacja miała być prawdziwa. Po tych słowach spojrzał się na towarzysza z lekkim uśmiechem spod kaptura po czym spojrzał na staruszkę.

Offline

 

#365 2016-07-29 00:07:02

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


        Uśmiech na twarzy starszej pani nie schodził ani na moment. Widziała, że obaj słuchacze są zainteresowani historią, którą opowiada więc bez pardonu nie zatrzymywała się ani na chwilę. Gdy ją skończyła, z nadzieją zerkała czy smakują jej herbatki i ciastek i ujrzała Tsukuyomiego zapijającego jej wywar. To również ociepliło jej serce. Posypało się kilka pytań. Suoh, niby żartem ale jednak poważnie podpytywał ją o miejsce owej groty gdzie znajduje się skarb. Babcia nawet nie zastanawiała się, czy faktycznie chcą tam iść czy może to tylko podpucha dla "siostrzeńca", który zamiast po domach, skakał by po jaskiniach. Cóż, równie niebezpieczne te miejsca, jeżeli nie bardziej ale zdecydowanie mniej kłopotliwe jeżeli chodzi o sferę zachodzenia komuś do domu. Staruszka kiwnęła głowę, już zmierzając do wyjaśnień.
       - Grota ponoć znajduje się na południowy wschód stąd. Dwie godziny drogi. Przykryta jest gęstym krzewem ale ponoć wyróżnia się na tle pozostałych tym, że rosną na nim fioletowe kwiaty. Prawdopodobnie nie tylko skarb  piratów możecie tam znaleźć ale i inne ciekawostki. Ludzie nieświadomi groty za charakterystycznym krzewem, nie wpakują się przez niego by zajrzeć głębiej a dla osób, które ją odkryły jest to miejsce, łatwe do rozpoznania. Więcej nie wiem. Za dzieciaka byłam w tamtym miejscu ale bałam się wejść głębiej a teraz gdy już jestem stara i nie mam nic do stracenia to brak mi sił by tam odkrywać. Być może jeżeli chcecie to sprawdzić, wam sie poszczęści. Chłopcze, może jeszcze herbatki?

Offline

 

#366 2016-07-29 14:10:15

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Wszystko było idealne. Pogoda, atmosfera, towarzystwo w jakim na chwilę obecną przebywałem, może i zapach nie był najlepszy, ale powiedzmy sobie szczerze, zawszę mogliśmy trafić do o wiele gorszego miejsca niż jakiś dom staruszki. Kobieta nie miała nic przeciwko aby dokładać coraz więcej informacji o jakie ją my a dokładnie ja prosiłem. Jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego lub mój albo mojego towarzysza język zbytnio się nie zagalopuje to nie widzę przeciwwskazań aby przerywać to przedstawienie. Choć z drugiej strony czułem się strasznie dziwnie udając osobę, którą faktycznie nie jestem i raczej prędko nią nie zostanę. Chociaż gdyby udało mi się odnaleźć moją siostrę i okazałoby się, że całkiem nieźle sobie powodzi to kto wie? No ale nie poruszając zbędnego tematu wróciłem do tego co aktualnie było ważnie nie tylko dla mnie, ale i mojego towarzysza. Odpowiedziałem mu jedynie niewielkim uśmieszkiem na swojej twarzy po czym ponownie skierowałem wzrok na najstarszą postać w tym pomieszczeniu.
    W ciągu jednej sekundy moja twarz z pogodnej przemieniła się na pełną powagi. Nie wiem czy młody zdawał sobie z tego sprawę ale znaleźliśmy się w dość nietypowej sytuacji. Owszem staruszka z chęcią dzieliła się z nami odpowiednimi informacjami, ale jeżeli przypomnieć sobie słowa tamtego kupca istnieje ryzyko, że to wszystko to tylko jej starcza wyobraźnia. Ale od czegoś trzeba było zacząć. Mogliśmy zostać tutaj i szukać dalej jakiś śladów pomijając całkowicie wizytę w tym mieszkaniu lub iść do wspomnianej groty i stracić resztę dnia na drogę a także przeszukanie tamtego miejsca. Oba rozwiązania nie były korzystne dla mnie, ale jeżeli już mamy jakiś punkt zaczepienia to lepiej od niego zacząć niż stać ciągle w miejscu.
    Powstałem i zrobiłem niewielki układ w stronę kobiety, następnie po niespełna sekundzie wyprostowałem się i podziękowałem za wszystko. - Proszę przyjąć moje podziękowania droga Pani. Nie tylko za jak mniemam przepyszną herbatę, którą kosztował mój młodszy towarzysz, ale i informacje, które pozwolą mu dalej szaleć nie narażając się przy tym na gniew pozostałych mieszkańców portu. - Następnie skierowałem się w stronę drzwi i czekałem aż mój kochanek partner dołączy do mnie abyśmy mogli zbadać wspomnianą wcześniej grotę, może akurat nam się poszczęści.

Offline

 

#367 2016-07-29 15:58:39

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak siedział i skończył już pić swoją herbatę. Była bardzo dobra, nie wiadomo dlaczego, w końcu to starsza pani, ale jak mówią, takie babcie umieją gotować najlepiej. W każdym razie chłopak podziękował i słuchał jak mówi o tym gdzie jest położona ta grota. Wytłumaczyła im dokładnie, więc teraz mogą ruszać na poszukiwania jej. Może i jest to daleko, ale jeżeli jej wierzyć to właśnie tam powinno się wszystko znajdować. Chłopak nie chciał myśleć co by było gdyby... on po prostu wolał uwierzyć staruszce i naprawdę tam iść. Jeżeli by się okazało, że ich zrobiła w konia, to wtedy wrócić i szukać innego punktu oparcia, ale póki mają jakikolwiek trop to należy go sprawdzić, przynajmniej tak myślał Tsukuyomi.
     Co do kompana to nie przejął się żartem młodego. W sumie to nawet dobrze, w każdym razie wstał i podziękował za wszystko staruszce. Oczywiście, jak to miał w zwyczaju z tego co chłopak zauważył, musiał zażartować z chłopaka i dopiero udał się w stronę drzwi. Ten nie myśląc wstał i skinieniem głowy podziękował staruszce za herbatę oraz informację po czym wyszedł z domu i dołączył do towarzysza.
- Musiałeś się ze mnie ponabijać, prawda? - zapytał go z obojętnym wyrazem twarzy.
Po tych słowach chłopak poszedł z nim w stronę groty gdzie ma być ich cel.

Ostatnio edytowany przez Tsukuyomi (2016-07-29 15:58:59)

Offline

 

#368 2016-08-02 14:19:01

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Młody Uchiha wraz z dorosłym już Kiyoshi, podziękowali babci za historię oraz ciepłe przyjęcie do swego domu. Zaintrygowani opowiastką, chodź ostrożni gdyż mogła być to zwykła bujda, ruszyli w kierunku wyznaczonym przez staruszkę. Wychodząc z mieszkania ponownie ujrzeli ulicę i miasto pełne ludzi, które żyło swoim nurtem jak wcześniej. Nic się nie zmieniło, nawet pogoda pozostała całkiem nie najgorsza. Czas ruszyć w teren.
       Podróż trwała trochę krócej aniżeli opowiadała babuleńka, może z faktu że nogi chłopaków były sprawniejsze jako shinobi i szli z konkretnym namiarem a nie na ślepo. Problem jednak polegał na tym, że krzewów było tutaj sporo a na żadnym nie rosły żadne kwiaty. No nawet jeżeli znajduje się tu gdzieś taki krzak to w takich bujnej florze, ciężko i to wypatrzeć. W końcu jednak Suoh wypatrzył jednym okiem coś, co przypominało opisany krzew, bo Tsukuyomi, był zajęty łapaniem motylków, rozglądał się w nieco innym kierunku. Pociągnięty ciekawością Kiyoshi, ruszył by dokonać oględzin. I cóż się okazało? Tak jak mówiła kobieta. Znalazł krzew z charakterystycznymi kwiatami, za którymi znajdować się miała jaskinia.

Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2016-08-02 14:20:12)

Offline

 

#369 2016-08-02 14:44:37

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Wszystko poszło dość sprawnie, staruszka nie zatrzymywała nas proponując dodatkowe ciasteczka na drogę ani nie nudziła nas kolejnymi historyjkami, na które nie miałem najmniejszej ochoty. Można było nawet zauważyć jak od chwili gdy usłyszałem o grocie pragnąłem jak najszybciej wydostać się z tego budynku. Jak już nadarzyła się okazja to z uśmiechem na twarzy skorzystałem. Długo nie siedzieliśmy wiec nie wiele zmieniło się na zewnątrz, na szczęście pogoda utrzymywała się taka jak wcześniej więc można uznać na wstępie, że nasza wędrówka będzie przyjemna. Razem z białowłosym ruszyłem w kierunku o którym wspominała staruszka wyobrażając sobie te wszystkie skarby, złote monety, puchary, korony, biżuteria. Rany, przecież to wszystko jest warte majątek. Przez chwilę zatrzymałem się w krainie marzeń a z kącika ust zaczęła powoli cieknąć ślinka. Wyobrażałem sobie wszystko po fakcie choć jestem przygotowany na to, że prawda może być zupełnie inna. Szybko się ogarnąłem tak aby partner nie zauważył tego po czym spoglądałem przed siebie.
    Po jakimś czasie dotarliśmy na obszar, który przypominał ten z opowieści starszej pani. Wszelkich krzewów i różnych roślinek było tu od cholery, ale kwiaty o których słyszeliśmy nie byłem w stanie dostrzec. Jeżeli mam tu spędzić cały dzień na poszukiwaniu kilku chwastów to wolę nie co przyspieszyć ten zabieg. Gdy już miałem składać pieczęć aby wytworzyć kilka bunshinów nagle moje bystre oko zauważyło coś charakterystycznego. Podszedłem bliżej aby się upewnić i jak się okazało były to kwiaty, których szukaliśmy. Początkowo ruszyłem sam ponieważ mój kompan był zajęty łapaniem motylków, a jeżeli okazałoby się, że to fałszywy trop to tylko straciłby czas na podejście tutaj a może i On na coś trafi.
    Mój wzrok nigdy mnie nie zawiódł i tym razem było tak samo. Przesunąłem częściowo rosnące krzewy aby odsłonić wejście do jaskini. Sprawdziłem czy przy wejściu nie ma żadnych pułapek oraz czy konstrukcja nie jest w jakiś szczególny sposób naruszona. Następnie zawołałem swojego towarzysza, który powinien już zauważyć, że na coś trafiłem. - Znalazłem! Była sprytnie ukryta, ale moje orle oko nie zawiodło mnie tym razem. Problem jest taki, że jest cholernie ciemno i przydałby się jakiś ogień. Masz coś pod ręką? - Zapytałem się białowłosego nie odwracając wzroku od wejścia do groty. Niezależnie od tego jak odpowie Tsukuyomi, którego oczywiście nie znam, zacząłem stawiać pierwsze kroki wewnątrz jaskini, lecz nie oddałem się na nie wiadomo jaką odległość.

Offline

 

#370 2016-08-02 16:46:22

Tsukuyomi

Zaginiony

Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 105

Re: Miasto portowe

Chłopak szybko wyszedł z domu wraz z towarzysze, który już na samym starcie był nieźle napalony na zwiedzanie tej jaskini. Widać było, że już chce tam się znaleźć. Ciekawiło tylko Tsukuyomiego czy jest napalony na bogactwa czy może ma jakiś inny powód, ale to wyjdzie samo z czasem.
     Gdy już znaleźli się na miejscu chłopak nie zaczął szukać motylków, tylko zaczął rozglądać się po krzakach szukając tych kwiatów. Może i był młody, ale nie był zainteresowany żadnymi zwierzętami, a tym bardziej motylkami. Szukał i nic nie mógł znaleźć, dlatego postanowił spojrzeć się w stronę kompana czy może on coś ma. Jak się okazało znalazł ten krzak, a gdy Tsukuyomi podszedł okazało się, że za nim naprawdę znajdowała się jaskinia. Ciekawe było co się w niej teraz znajduje i czy te opowieści to prawda, ale żeby tam wejść to najpierw trzeba było jakoś oświetlić drogę. Niestety nic takiego przy sobie nie miał, dlatego pokiwał głową, że muszą coś wymyślić albo po prostu iść tam na ślepo.

Offline

 

#371 2016-08-02 18:12:13

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto portowe


       Panowie odkrywcy wleźli przez krzaki, które co nieco kuły dzięki igłom wystającym z kwiatów. To ich jednakże nie powstrzymywało i przedarli się przez gęstwinę do ciemnej groty. Suoh mimo braku oświetlania, stawiał ostrożne kroki wewnątrz mroku, licząc że Uchiha może zabłyśnie jakimś sposobem na światło. Młodzieniec jednak też nic nie wymyślił i wlazł w ciemność za Kiyoshim jakby licząc że wszystko się ułoży. Tymczasem jedyne co obojgu pozostało to iść na wprost, ewentualnie podpierając się, którejś ze ścian by nie zgubić się w jaskini. Nie wyglądało to zbyt dobrze bez sposobu na oświetlenie ale cóż, póki co panowie byli w czepu urodzeni więc może i tym razem szczęście się uśmiechnie?
       A i owszem! Los był łaskawy, chodź definitywnie zaznaczył, że to już koniec ich farta. Suoh idąc jako pierwszy, w pewnym momencie potknął się, przewracając całym ciałem na ziemię. Czy to jednak była ziemia? Kiyoshi wylądował na czym równie twardym co podłoże groty ale to bardziej przypominało przewrócenie się na skrzynie. No i ten dźwięk, który odbił się o każdą ścianę w jaskini. Metalowe coś, możliwe że kłódka, uderzyła o zdecydowanie drewniany budulec. Wyglądało na to, że coś znaleźli i być może była to nawet skrzynia skarbów tylko jak mają to sprawdzić skoro mrok panuje w środku?

Offline

 

#372 2016-08-03 13:54:31

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto portowe

    Jak się okazało białowłosy nie miał przy sobie nic co by mogło dać nam niewielki płomyczek nadziei rozświetlający mrok, w którym aktualnie znajdowaliśmy się. Swoje kroki stawiałem ostrożnie i powoli aby przypadkiem nie natrafić na jakąś przeszkodę w postaci większego kamienia, malutkiej dziury czy jakiegoś korzenia o który mógłbym się przewrócić i co najgorsze skręcić kostkę. Żałowałem, że nie dysponowałem żadną techniką natury Katon, ale z drugiej strony nawet jeśli to i tak użycie go wewnątrz groty mogłoby okazać się niebezpieczne choć z drugiej strony zależy to zapewne od siły użytkownika. Tak czy siak musieliśmy sobie radzić bez tego i mówiąc szczerze nie było to przyjemne. Odruchowo ręce miałem wyciągnięte przed siebie abym miał przynajmniej jakiś kontakt z otoczeniem jednak jak się później okażę prawdopodobnie uratują mi życie, moje kochane rączęta.
    Wewnątrz jaskini po jakimś czasie poczułem jak moja noga zaczepiła o coś twardego a następnie całe ciało runęło na ziemie. Zapewne skończyłoby się źle gdybym nie zamortyzował upadku wspomnianymi wcześniej rękami. Po dokładnym zmacaniu podłoża doszedłem do wniosku, że nie jest to zwykła ziemia, było to coś dużego i drewnianego. Chwilę później usłyszałem dźwięk obijanego żelaza i natychmiast skierowałem tam dłonie aby upewnić się co to dokładnie jest. Jak się okazało była to kłódka a przedmiot na jakim wylądowałem to nic innego jak skrzynia. Na mojej twarzy namalował się uśmiech a w oczach pojawił się błysk. Tak jest, skrzynia ze skarbami! W końcu ja znalazłem! Była to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, pozostałe odrzucałem. Byłem pewny, że w środku jest skarb lecz był mały problem. Musieliśmy ja najpierw wyciągnąć na zewnątrz aby dokładnie się jej przyjrzeć. Otrzepał swoje ubranie choć nie byłem pewny jak bardzo zostało pobrudzone po czym zwróciłem się do kompana. - Słuchaj,