Zębate koła zostały zatrzymane, pierwsze przez kwas, drugie przez wodę, teraz było tylko jedno, lekkość, ta lekkość na duchu, chwila dreszczy, potem ustanie, jak u błogosławienie, ukojenie ta chwila spokoju. Lecz to i tak nie koniec, tej przygody, chociaż... byliśmy przy samym końcu.
Ichuza zauważył, że narzędzia wykonują pewien cykliczny ruch, a teraz wszystkie są równo oddalone od biurka ze zwojami.
- Moja szansa - Szybkim ruchem zeskoczył na ziemię, biegnąc na wprost do ślimaka, schylając się w biegu, podniósł go, robiąc przewrotkę do tyłu. Znowu powstał, biegnąc z całych swoich sił, dobiegł do stołu, sięgnął po jeden zwój, wiedział który to jest, został mu pokazany, przypomniał sobie i pierwotnie odbił się od ziemi, zwisając z powrotem ku suficie.
Na tym się nie zakończyło, biegł dalej, teraz zwisając, dobiegł to pewnego momentu, i dał susa w dół, prosto w klapę, robiąc salto w powietrzu, złapał się drabinki i ześlizgnął na dół. Obracają o sto osiemdziesiąt stopni, znajdował się znowu w tym ciemnym korytarzu, lecz teraz wiedział gdzie iść.
I tak mineła jego niebezpieczna i zarazem śmiertelna przygoda z narzędziami. Spokojnie już, dobiegł do końca korytarza, i biegnąc po pionowej ścianie, złapał posadki i wspiął.
- Jestem już przy wyjściu.. mam zwój.. wracamy - Był z siebie dumny, miał przynajmniej nadzieje, że mu pogratulują. Po chwili znalazł się przy drzwiach, otworzył je i pobiegł do przyjaciół, których widział w oddali - Możemy wracać... mam go.
Odetchnął.
[z/t -> Tereny Gunken]
Ostatnio edytowany przez Ichuza (2012-07-03 21:22:06)
Offline