Ogłoszenie


#1 2012-02-01 20:04:02

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-22
Posty: 343

Miasto


     Jest położone w samym centrum Kraju Rzek. Jego budowę rozpoczęto tuż po ustąpieniu choroby i przybyciu pierwszych mieszkańców. Została zakończona niecały rok temu. Także jest stosunkowo nowym miejscem. Żyją w nim prawie wszyscy mieszkańcy Kawa no Kuni. Wokół niego przepływa bardzo głęboka, szeroka i długa rzeka, która wykorzystywana jest w charakterze fosy. Poza nią miasto nie posiada innych środków, które miałby chronić je przed wrogimi jednostkami. Istnieje jedynie jeden most, który prowadzi do niej. Budynki w środku wykonane są z drewna lub kamienia w zależności od kieszeni właściciela i jego widzimisie. Nieco na uboczu można znaleźć niewielki rynek, który jest azylem każdego tutejszego kupca. Obok niego znajduję się największy budynek w całym mieście. Jest to ogromna karczma, w której o dowolnej porze dnia lub nocy można odnaleźć masę ludzi, którzy nie zawsze muszą nadawać się do rozmowy. Do tego miejsca trzeba również się udać, jeżeli szuka się jakichkolwiek informacji. Po drugiej stronie rynku rozpościera się niewielka, ciemna uliczka, w której można spotkać wiele podejrzanych typów i kupić różnorodzne towary, które trudno dostać na normalnym targu.

Opis stworzony przez Gamatt'a

Offline

 

#2 2012-03-19 22:55:44

 Miyaguchi

Zaginiony

6720223
Zarejestrowany: 2012-03-04
Posty: 298
Klan/Organizacja: Sabaku
KG/Umiejętność: Suna Kontorōru; Sharingan
Ranga: Edo Tensei
Płeć: Mężczyzna
Wiek: Nieśmiertelny
Multikonta: Akemi, Shura

Re: Miasto

Tyle myśli mi chodziło po głowie. Przeżyć dany moment w swoim życiu, szukać ludzi, którzy by pomogli mi w udoskonalenie siebie, całego swojego życia. Czy jest to możliwe ? Zapewne tak, zapewne uda mi się kiedyś trafić na takie osoby. Na takie, które pomogą mi przejść przez życia. Na stan dzisiejszy, szukałem tych ludzi. Może to było szukanie igły w stogu siana ? Może to było bez sensu ? Nie ważne.. Nie potrafiłem się poddać. To nie było w moim stylu. Dzięki temu wszystkiemu nabywałem nowych doświadczeń. Może niektóre były bolesne, niektóre lepsze, ale wiedziałem, że dzięki nim jestem silniejszy. O wiele silniejszy niż dawniej byłem. Moje opanowanie było godne podziwu, choć zapewne ktoś mnie z tej równowagi wyprowadzi.
Moich rozmyśleń nie było końca, a ja byłem już w krainie, której chciałem się znaleźć. Było to miasto Tanechigai.

z/t -> Miasto/Tanechigai

Offline

 

#3 2012-08-22 19:38:13

 Arisa

Zaginiony

38787310
Zarejestrowany: 2011-10-12
Posty: 225
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Ponownie w drodze po raz kolejny opuściłam klanową wioskę z zamiarem sprawdzenia się w świecie. I po raz kolejny trafiłam do tego nostalgicznego kraju. Kiedy pierwszy raz tędy przechodziłam  te tereny były pogrążone był w chorobie i praktycznie nie występowali tu ludzie. Teraz stało tutaj miasto nie było może tak okazałe jak te w innych krajach, jednak było solidne i przyjazne. To samo stało się ze mną w miarę upływu lat, gdy pierwszy raz opuszczałam rodzinne strony byłam kompletnym żółtodziobem który nie miał pojęcia na czym polega życia jako ninja. Musiałam polegać na umiejętnościach napotkanych towarzyszy. Dzisiaj jednak posiadałam odpowiednią wiedzę i umiejętności by sama sobie radzić z przygodami i problemami podróży. Postanowiłam na trochę zatrzymać się w okolicy i zobaczyć jak rozwinęło się to miasteczko.

Offline

 

#4 2012-08-22 21:50:01

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto

Młoda członkini klanu Namikaze przemierzała tereny jednego ze znanych miast w Kraju Rzek, nie będąc świadom zagrożenia, jakie może ją spotkać, zależy od jej reakcji. Rzecz polega na tym, że nagle wszystko zaczęło od pewnej strony stawać się wilgotnym i chłodnym, gdzieniegdzie na dachach domów mieszkalnych pojawiały się sople, kałuże po wszelkich opadach deszczu zamarzały, jednak wszystko nastawało od jednej strony, mianowicie z naprzeciwka dziewczyny. Sama ona mogła poczuć potworny chłód, powietrze, które wydychała, stało się widoczne, wszystko z przyczyny tego panującego wokół zimna. Pojawił się przed nią mężczyzna swobodnie idący sobie tą samą uliczką, jak gdyby nigdy nic. Właściwie to on nie szedł, a jakby lewitował, leciał, jego sylwetka była niczym innym, tylko dość szybko podążającą smugą, którą jednak Arisa spokojnie zauważyła. Mężczyzna zniknął w obranym kierunku, a po jakimś czasie wszystko wróciło do normy, lód i chłód zniknęły. Kierunek od razu wskazywał na Enko, Namikaze mogła to nawet zauważyć po mgle unoszącej się wysoko w powietrzu, to także sprawka tego tajemniczego mężczyzny, mgła kierowała się w stronę właśnie Enko.

Offline

 

#5 2012-08-22 22:45:03

 Arisa

Zaginiony

38787310
Zarejestrowany: 2011-10-12
Posty: 225
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

To było dziwne, nagle poczułam chłód i niesamowitą wilgoć w powietrzu a przecież mieliśmy upalne lato w dodatku dość suche. Na niebie nie widać było zbyt wielu chmur wiec tym bardziej coś mi tu nie pasowało. Z moich ust jakby zaczęła wydobywać się para tak charakterystyczna gdy wydycha się ciepłe powietrze we mrozie. W dodatku na okolicznych budynkach zaczęły pojawiać się sople lodu. Wkrótce do dziwnych zjawisk należało dodać mężczyznę, który z początku wydawał mi się poruszać w dziwny sposób w dodatku wydawało się że ta chłodna aura pochodzi właśnie od niego. Dopiero po chwili zorientowałam się że on lewitował! Szczerze mówiąc cała sytuacja porządnie mnie zaniepokoiło w dodatku wydawało się że mężczyzna zmierza w moje rodzinne strony. Postanowiłam przyjrzeć się bliżej sytuacji i ostrożnie podążyć za panem mrozem. Nie byłam specjalistką  w kryciu się mimo to starałam się jak najmniej zwracać na siebie uwagę obcych podczas gdy podążałam za mężczyzną.
[z/t-->Za mężczyzną]

Ostatnio edytowany przez Arisa (2012-08-22 22:45:23)

Offline

 

#6 2012-08-26 16:19:38

 Arisa

Zaginiony

38787310
Zarejestrowany: 2011-10-12
Posty: 225
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: Assarikaze
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Ponownie postawiłam swoje kroki w tym mieście, które mimo wielu trudności obecnie wciąż tętniło życiem. Wszystko wydawało się inne pełne życia odkąd rozprawiłam się z samotnikiem postrzegałam świat w zupełnie innym świetle. Wystarczył jeden celny cios i mogłam zakończyć czyjeś życie albo to moje życie mogło się skończyć. Mimo wszystko właśnie na tym polegało bycie ninja musiałam się z tym oswoić i żyć dalej miałam nadzieje że ta podróż pomoże mi powrócić do dawnej siebie. Wyruszyłam wraz z odgłosami szumów rzeki które mąciły mi w głowie i nie pozwalały się na czymkolwiek skupić.

[z/t--> Shisou --> Rzeka]

Offline

 

#7 2012-11-28 01:34:06

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Miasto

Kiyoshi nie spiesząc się niepotrzebnie, wkroczył do miasteczka Kawa no Kuni. Po raz pierwszy w życiu przemierzał te tereny, lecz nawet ten argument nie zachęcił go do głębszego zwiedzenia okolicy. Wciąż czuł na sobie znużenie po pojedynku, który niestety wpłynął na jego obecny stan zdrowia. Podejrzewał, że bardziej zaangażowana walka mogłaby skończyć się nieszczęśliwie, a dalsze przekleństwo odbiłoby się z podwójnym impetem.
Tułał się po miasteczku, niczym zjawa, szukając wiadomości o Gamacie. Ku jego zdziwieniu, w Kawa no Kuni także dało się zauważyć cierpienie w oczach mieszkańców. Ryo zdecydowanie za długo siedział w swoim pałacyki i po prostu ominęło go coś ważnego… zbyt ważnego.
Ludzie mieli na sobie świeże rany. Liczne bandaże wskazywały na solidne pojedynki. Kiyoshi byłby skory uwierzyć, że w okolicy grasuje zgraja bandytów, którzy najeżdżają wioskę. Odrzucił jednak tę koncepcję, dobrze pamiętając, że taka atmosfera jak ta tutejsza panowała dosłownie wszędzie…
Wciąż zamyślony, ruszył na dalszą ekspansję, tym razem bardziej na północny-wschód.

z/t Shisou  » Rzeka

Ostatnio edytowany przez Ryo (2012-11-28 01:34:22)

Offline

 

#8 2012-12-02 18:22:08

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Nie spodziewałem się nawet, że dotrę do tego miejsca tak szybko. Przybyłem tu pod osłoną nocy, aby nie wzbudzać zainteresowania pomieszkujących tu ludzi. Zdawałem sobie bowiem sprawę z tego, że jeśli człowiek, którego szukam, żyje tu już od dłuższego czasu, to pewnie ma też tu swoich obserwatorów i informatorów. Woląc uniknąć natychmiastowej konfrontacji, wybrałem właśnie środek nocy.
   Postanowiłem na początek poszukać jakiejś kwatery, gdzie mógłbym udać się później na spoczynek. Wolałem nie odkładać tego w czasie w obawie, że później wszystko już będzie pozamykane i nie będzie możliwości znalezienia czegokolwiek. Wtedy musiałbym spać na ulicy, jak żebrak albo, co gorsza, nie spać w ogóle i walczyć w zmęczeniu.
   Znalazłem przydrożny motelik niemal od razu, zachęcał do wejścia świecącym znakiem. Dowiedziawszy się, że nadal mają wolne pokoje i wykupiwszy noc w jednym z nich, udałem się na spacer zwiadowczy. Wolałem bowiem poznać to miasto przed starciem z tubylcem, aby nie dać mu przewagi rozeznania w terenie. Wiedziałem, że taka wiedza może się przydać, a nawet okazać zbawienną.
   Przemierzałem poszczególne ulice i wpadł mi do głowy pewien pomysł. Dlaczego by nie stworzyć klonów, które również wędrowałyby, zwiedzając mieścinę? Szybko jednak odrzuciłem go, zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie mógłbym zwrócić na siebie uwagę, a tego za wszelką cenę chciałem uniknąć. Zdecydowałem się zatem na poznawanie miasta bez użycia żadnych sztuczek, po prostu - spacerując.
   Z kieszeni wyjąłem kartkę, którą dostałem kilka godzin wcześniej. Przy wątpliwym świetle, jakim było jedynie odbite w księżycu słońce, z trudem kolejny raz odczytałem cicho jej treść. Czułem, że znam ją na pamięć, jednak wolałem być co do tego pewny. W wyobraźni stworzyłem sobie obraz, który był moim pomysłem na jego wygląd. Oczywiście nie mogłem być pewny, że będzie chociaż podobny do tego, co stworzyłem w swojej głowie, ale jakoś nieszczególnie mi to przeszkadzało.
   Kiedy tak sobie wędrowałem ,zwiedzając i rozmyślając, trafiłem również na miejsce wspomniane w karteczce. Dostało ono tam miano "ulubionego". Pomyślałem zatem, że moje przeszpiegi nie mogą obyć się bez odwiedzenia bazaru. Upewniłem się, że nikt za mną nie idzie i mijając coś w stylu furtki, zagłębiłem się w obszar targowiska, zachowując przy tym szczególną czujność i ostrożność.

Offline

 

#9 2012-12-02 18:48:34

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

Shinsaku wybył z wioski Namikaze dużo szybciej niż chyba sam oczekiwał. Jeszcze do niedawna poszukiwał swojego mistrza, żeby uchronić kumpla przed bliską śmiercią, kiedy tymczasem zainteresowany nowym zadaniem, uciekł czym prędzej do Kawa no Kuni. No cóż...
   Specjalnie, czy nie, dotarł do nieszczęsnej prowincji nocą, gdzie w świetle księżyca zaczął błądzić po uliczkach miasteczka, pogrążonego o tej porze w ciszy. Było pusto, czyli tak jak powinno być. Od czasu do czasu, ktoś przemknął wzdłuż drogi, czasem ktoś zamknął okno w jakimś domu, bywało też że kot przemknął w poprzek ulicy. Tak, mieszkańcy spali po ciężkim dniu.
   Wyrzutek nie miał problemu ze znalezieniem noclegu. Motel, który napotkał, okazał się bardzo gościnny i bez problemu znalazł wolne miejsce, nawet dla obcego człowieka, a tak w dzisiejszych czasach mało kto robi. Pani przy recepcji pożegnała go miłym uśmiechu, a nasz bohater udał się na dalszą ekspansję. Czekała go dość poważna misja, wymagająca świeżego i co najważniejsze, wypoczętego umysłu. Czy Shinsaku był w formie? To wiedział tylko on.
   Po obejrzeniu po raz setny tej samej karteczki, z tą samą informacją, wyruszył na bazar. To właśnie tam większość wolnego spędzał Izzaru. Ale ciekawe czy tyczyło się to także tak późnej pory. Jest noc, co więc można robić na bazarze? Na pewno nic, co wiąże się z legalnością.
   Gdy Wyrzutek dotarł do targowiska i śmiało się w nie zagłębił, dostrzegł jedynie pustki. Stragany stały teraz opróżnione, pozostały same drewniane rusztowania, które za pewne od jutra znów zapełnią się od produktów różnej maści. Wiatr syczał złowieszczo, zapowiadając koniec śledztwa w tym miejscu, kiedy do uszu Shinsaku mógł dotrzeć dźwięk, dziwny... dźwięk.
   Ktoś w pobliżu sapał ociężale, a jego rytmiczne wdechy przerywało uderzanie drewna o drewno. Jeden z kupców jeszcze nie opuścił straganu. Ładował swój niesprzedany towar na przyczepkę, a z tego co było widać, nie wyglądało to na łatwe zadanie. Skrzynie musiały ważyć sporo, przynajmniej tak mówiła spocona twarz jegomościa.

Offline

 

#10 2012-12-02 22:37:31

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Chodziłem po bazarze, uważnie obserwując otoczenie, w jakim się znajdowałem. Starałem się zapamiętać wszystko, choćby najdrobniejsze szczegóły. Nie miałem pojęcia, co mogłoby mi się przydać następnego dnia, kiedy to pewnie dojdzie do właściwej części wykonywania zadania - egzekucji. Śmierć była pewna - albo moja, albo mojego celu. Nie było innego wyjścia. Przynajmniej ja żadnego nie widziałem, choć może to dlatego, że nie wiedziałem wcale, co mnie czeka.
   Przechodząc między straganami, poczułem coś dziwnego, co przydarzyło mi się już wcześniej dzisiejszego dnia. Tym razem wiedziałem od razu, że chodzi o moje klony. Jeden z nich musiał zobaczyć Naokiego-sensei. Uśmiechnąłem się pod nosem, wiedząc, że zaopiekuje się on dobrze konającym Akio. Odwołałem więc moje trzy pozostałe klony i poczułem, jak wraca do mnie chakra. Rozweselony tym faktem, zagłębiałem się jeszcze bardziej w obszar targowiska.
   Nagle usłyszałem jakiś dźwięk. Trzeba przyznać, że nieco się przestraszyłem. Nie pomyślałbym nawet, że o tej porze ktoś może tu jeszcze być. Zakradłem się do źródła tych odgłosów i wystawiłem głowę zza straganu. Zobaczyłem jakiegoś człowieka, siłującego się z wielkimi skrzyniami. Widocznie był już zmęczony, tracił siły. Przypatrywałem się mu przez chwilę w bezruchu.
   Po chwili stwierdziłem, że może bym mu pomógł. Zanim jednak zrealizowałem ten pomysł, przemyślałem wszystkie za i przeciw. Może jeśli przyszedłbym mu z pomocą, udzieliłby mi za to kilku odpowiedzi na temat Izzaru. Co jednak, jeśli był on jednym z jego ludzi? Wytłumaczyłem sobie jednak, że jesli nie będę zachowywał się dziwnie, nie zwrócę na siebie uwagi, a wtedy nawet gdyby to nie wspomni on mężczyźnie, którego miałem dopaść.
   Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem cicho powietrze. Wyłoniłem się zza stoiska jak gdyby nigdy nic i za wszelką cenę starałem się nie iść bezszelestnie, a w taki sposób, by zmęczony człowiek wiedział o mojej obecności, zanim jeszcze bym się do niego odezwał. Nie chciałem go bowiem przestraszyć. Szurając delikatnie butami o ziemię, odezwałem się miłym głosem: Dobry wieczór! Może potrzebuje pan pomocy?

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-12-02 22:38:18)

Offline

 

#11 2012-12-04 15:42:11

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   W momencie kiedy Shinsaku zapytał mężczyznę o pomoc, ten z nienaturalną szybkością zrobił obrót w wyniku którego twarz Wyrzutka napotkała cisową deseczkę. Nastąpił głuchy łoskot, trzask drewna, a chwilę potem głośne grzmotnięcie ciała o ziemie. Tak, Wyrzutek nie miał szans na unik i z pełną siłą dostał w okolice skroni, zalanej teraz świeżą krwią. 
    Facet przyjrzał się swojej ofierze, tak samo jak mógł to zrobić Shinsaku. Gość, który właśnie narobił mu krzywdy, wyglądał jak prawdziwy kupiec prosto z baśni i legend. Epicentrum tłustej twarzy stanowił obfity, brązowy wąs, starannie po wywijany na krawędziach. Małe oczka łypały spod krzaczastych brwi, także estetycznie zakończonych. Na owalnej głowie spoczywał biały turban, a na jego czele sterczało pióro. Mimo zimnej pory, kupiec nosił tylko i wyłącznie kamizelkę, tak że jego bebech został pokazany w pełnej okazałości. Niezbyt smaczny widok dopełniał biały, aksamitny spodzien do samych kostek. Główny smaczek ubioru stanowił szeroki, czarny pas.
  - Wszędzie się czają, parszywe złodzieje! Czyhają tylko na okazję... gnojki. W dupach się wam poprzewracało zbiry pieprzone! - nie ustawał i wciąż wrzucał Wyrzutkowi na nowo, parskając przy tym odrobinkami śliny.

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-12-04 15:47:55)

Offline

 

#12 2012-12-04 17:06:57

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Nie wiedzieć czemu, zostałem wzięty za jednego ze złodziei! Jak ten facet mógł odczytać moją chęć udzielenia pomocy jako próbę kradzieży? Było to dla mnie niepojęte! Czy wobec wszystkich był on tak podejrzliwy? Nie miałem pojęcia, ale nie obchodziło mnie to zbytnio.
   Z mojego czoła skapywały świeże krople krwi, plamiąc moje ubrania i rozmazując się na twarzy. Samo uderzenie odrzuciło mnie na kilka metrów z taką siłą, że opadłem bezwładny na ziemię. Teraz zadałem sobie ten nieduży trud podniesienia się z ziemi i otarłem dłonią twarz. Stanąłem wyprostowany, aby pokazać, że poza raną, znajdującą się na mojej głowie, jego atak nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Przybrałem dość wściekły wyraz twarzy i krzyknąłem w jego stronę:
-Czy pan jest nienormalny? Ja tu próbuję służyć pomocą, a w zamian za to obrywam belką w głowę! Chyba rzeczywiście coś z panem nie tak - obniżyłem nieco ton głosu i kontynuowałem. - Zobaczyłem, że jest pan zmęczony, więc chciałem jakoś pana odciążyć. Widzę, że niepotrzebnie. Niech pan następnym razem lepiej ocenia motywy działania innych. I skoro nie chce pan ode mnie pomocy, to chyba najlepiej się stanie, jeśli zostawię tu pana ze swoją pracą samego. - odwróciłem się na pięcie, z zamiarem zdążenia do motelu.

Offline

 

#13 2012-12-04 22:28:55

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Chłop zaniemówił. I to w złym znaczeniu. Shinsaku jeszcze bardziej pogorszył swoją sytuację po przez wdawanie się w sprzeczkę, ale skąd u licha miał to wiedzieć? Przecież nigdy nie wiadomo na kogo się trafi, tak jak i tym razem.
   - Ale o  chuuj ci chodzi, co? Skradasz się za mną padalcu... dobrze słyszałem! A, słuch mam wciąż doskonały - kąciki ust zadrgały - Już ja was dobrze znam, podłe żmije. Skradacie się, pytacie niczym nieszkodliwe młokosy, a za chwilę wbijacie nóż w gardło! Ha! Myślisz, że ilu było tutaj takich jak ty, co? Może i nie wyglądam, ale walczyć potrafię... takiego chudzielca jak ty, to ja mam na strzała - wybuchnął śmiechem, na powrót zabierając się do ładowania swoich towarów. Zdążył wsunąć kilka skrzyń na drewniany podest, kiedy odwrócił głowę w stronę wyrzutka.
   - Zjeżdżaj powiedziałem! Albo poszczuje cię, bandyto przebrzydły, pfu! - Mężczyzna splunął na ziemię w pogardzie.

Offline

 

#14 2012-12-04 23:13:58

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Byłem straszliwie wściekły. Krew buzowała mi w żyłach, w każdym momencie byłem gotowy, by zmieść autora niesprawiedliwej opinii na mój temat z powierzchni ziemi. Stwierdziłem jednak, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, aby wdawać się w bójkę z człowiekiem, który niewątpliwie bardziej należał do tej krainy, niż ja. Nie chciałem sobie robić niepotrzebnych wrogów. Stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie oddalenie się od miejsca, gdzie znajdował się niewdzięczny mężczyzna, jednak nie mogłem oprzeć się chęci pokazania mu na odchodne środkowego palca.
   Szybko odnalazłem drogę, która pozwoliła mi opuścić bazar w dobrym tempie. Bez problemu znalazłem drogę powrotną do motelu, gdzie od razu skierowałem się do mojego pokoju i ułożywszy się na łóżku, momentalnie zasnąłem. Moje ciało jakby podświadomie chciało odzyskać utraconą na te wszystkie dzisiejsze wędrówki energię, która miała przydać mi się następnego dnia.
   Kiedy się zbudziłem, przywitało mnie pukające w szyby słońce. Uśmiechnąłem się, zapominając o tym, jak strasznego czynu miałem się dzisiaj dopuścić. Przypomniała mi o tym dopiero kartka, znaleziona w kieszeni, gdy wkładałem do niej dłoń. Porozciągałem wszystkie mięśnie i zjadłem coś na szybko. Poprawiwszy wygląd, przeglądając się w lustrze, wyszedłem z pokoju, kierując się na zewnątrz. Stamtąd poszedłem prosto na targowisko, gdzie miałem spotkać cel mojej misji. Stopniowo zagłębiałem się w tłum ludzi, odwiedzających bazar, szukając przy okazji człowieka pasującego do opisu.

Offline

 

#15 2012-12-06 22:32:56

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Z punktu widzenia człowieka, który stałby z boku i obserwował całą sytuację, można stwierdzić, że Shinsaku postąpił mądrze. Ustąpił, potocznie mówiąc głupszemu, samemu zachowując dorosła postawę i po prostu wrócił do swojego moteliku, gdzie spędził noc bez większych ekscesów. Odłożył misję na dalszy dzień, by w świetle słońca, ponownie ruszyć na podbój targowiska.
   Doskonale znał drogę do tego przeklętego miejsca. Pojawił się tam w nocy, gdzie nastąpiła niezbyt przyjemna sytuacja. Teraz ryneczek z pewnością nie kojarzy się miło naszemu Wyrzutkowi. Przypominała mu to jego rana, wciąż wystarczająco świeża, by lekkie drapnięcie spowodowało uwolnienie hektolitrów krwi. Shinsaku niezbyt dobrze postąpił, nic z nią nie robiąc. Zwykły opatrunek, a przede wszystkim oczyszczenie rany, poprawiłoby jego felerny stan zdrowia. No ale, jak chciał tak ma.
   Pierwsze co mogło się rzucić naszemu bohaterowi w oczy, to fakt, że miasto Kawa no Kuni jest bardzo zatłoczone. Nawet krwawa historia tego miejsca nie zmniejszyła jego populacji. Wręcz przeciwnie; miasto zalała fala turystów i poszukiwaczy przygód, którzy chętnie wysłuchują opowieści i o przerażających zombie. Niektóre części miasta są nawet zamknięte, na pamiątkę stoczonych tam pojedynków z wielką zarazą. Nawet dziś, jako zwykły szary człowiek, który przechadza się jedną z ulic, można zauważyć wszechobecnych bajarzy, chętnie opowiadających legendy za kilka Ryo.
   Targowisko przypominało teraz zupełnie inne miejsce. Puste drewniane stragany w nocy, uginały się w tym momencie od różnej maści produktów. Wszechobecny gwar i szum maszerujących ludzi mógł wprowadzić zarówno w zachwyt jak i przerażenie. Targujący się kupcy ślinili się wręcz na widok wypchanych sakw, chętnie wciskając zbędne rzeczy w ręce przygłupich mieszkańców.
   Mogło się wydawać, że Shinsaku z łatwością zdobędzie informacje w tak tłocznym miejscu. Nie było mowy, aby ktoś nie znał tu jego ofiary, a on sam będzie mógł szybko wykonać swoją brudną robotę. Tak, mogło się wydawać... tylko wydawać.
   Podczas, gdy chłopak mijał jeden ze straganów, mógł usłyszeć znajomy, chrapliwy głos. Tak, słyszał już go kiedyś i to całkiem niedawno. Jak się okazało, źródłem ów dźwięku, był ten sam gruby kupiec, który dzisiejszej nocy nabił Wyrzutkowi niemałe kuku. On także rozpoznał młodego ninje i nieczekanie, zupełnie niespodziewanie wrzasnął ku panice ludzi, którzy zupełnie nie wiedzieli co się dzieje. Targowisko zamarło, ucichło całkowicie, słychać się dało tylko i wyłącznie głos grubasa.
- Ludzie! Ludzie! To złodziej! Morderca! Okraść chciał mnie w nocy, pajac przebrzydły, w ostatniej chwili żem się wykazał odwagą i wielkim refleksem... zdzieliłem go w ten parszywy łeb i za nim się obejrzał leżał na ziemi! Sami zobaczcie jak ma ryj strzaskany!
   Tłum ryknął śmiechem, otoczył kołem stragan kupca i Shinsaku, zachowując od nich dystans 10 metrów. Sytuacja była nieciekawa, bardzo nieciekawa.

Offline

 

#16 2012-12-06 23:15:55

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Co jak co, ale takiego obrotu spraw z pewnością się nie spodziewałem. Zdawałem sobie sprawę, że moja misja może okazać się trudniejsza, niż mi się to wydawało, byłem przygotowany na różne scenariusze i nieprzychylne okoliczności. Nigdy jednak nie dopuściłem do siebie myśli, że stanie się tak, iż cały ogromny tłum zostanie zbuntowany przeciwko mnie. A przynajmniej, że zwrócę na siebie tak powszechne zainteresowanie. A przecież jedyne, czego chciałem, to pozostać w ukryciu i zrobić to, co do mnie należy. Widać los miał dla mnie inny plan.
   Słysząc kolejny raz zarzuty wobec mnie, krew zagotowała mi się w żyłach, a serce zaczęło bić jak oszalałe. Układ nerwowy najwyraźniej robił swoje, włączając opcję „głodnego wilka” – źrenice mi się rozszerzyły, poczułem pot na swoich dłoniach i uderzenie adrenaliny.
   Starałem się to jednak opanować, jak tylko umiałem, aby nie wzbudzić jeszcze większych podejrzeń przyglądających mi się ludzi. Pomyślałem bowiem, że jeśli udam, że ten człowiek jest szalony, uwierzą w moją niewinność. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że przecież byłem tu do tej chwili całkowicie anonimowy, więc nie mogłem wywołać w innych niczego więcej, jak tylko podejrzliwości i braku zaufania. Zdałem sobie sprawę, jak beznadziejna jest sytuacja, w jakiej przyszło mi się znaleźć.
   Postanowiłem rozegrać to wszystko po swojemu, nie dając się stłamsić przez tego pomylonego grubasa. Wiedziałem bowiem, że im bardziej w przebiegu całej tej sytuacji będzie dominował on, tym gorzej dla mnie. Stanąłem na jakiejś beczce, czy czymkolwiek innym, co znajdowało się blisko mnie i skierowałem twarz w kierunku kupca. Wytknąłem go palcem i zacząłem przemawiać donośnym głosem. Miałem nadzieję, że uda mi się jakoś przekonać do siebie tych ludzi.
   -Od kiedy to propozycja pomocy jest jakimś występkiem przeciw drugiemu człowiekowi? Od kiedy to każdą osobę, która jest dla nas życzliwa na tyle, by ofiarować nam trochę swojego czasu i sił, należy traktować jak nikczemnika, dla którego nie liczy się nic więcej niż twoje bogactwa? Rozumiem, że w tym kraju zapłatą za serdeczność jest zdzielenie w głowę przedmiotem, który akurat mamy pod ręką? Co z Wami ludzie! Otwórzcie w końcu te swoje zgorzkniałe serca i zaślepione zachłannością i obawą, o utratę swoich włości oczy! W tym świecie jest coś cenniejszego, niż to, co możecie włożyć do kieszeni. Jest też drugi człowiek! I kiedy chce nam pomóc, ulżyć w niedoli, czy powinniśmy go za to karać, tylko z powodu naszych wątpliwości, co do szczerości jego zamiarów?!
   Wciąż moje oczy utkwione były w postaci mojego grubego oprawcy. Czekałem jednak na to, aby kątem oka zaobserwować reakcję gapiów na moje słowa. Można by pomyśleć, że zapomniałem, po co tak właściwie przybyłem tutaj. Ja jednak doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Jednak jeszcze bardziej oczywistym było dla mnie to, że w tej chwili moim priorytetem było wydostanie się z opresji w jakikolwiek możliwy sposób.

Offline

 

#17 2012-12-06 23:48:43

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Shinsaku zdecydował się na dość radykalny krok. W dodatku bardziej niespodziewany niż okrzyki grubasa w stronę wyrzutka. Wrzawa jaka powstała po przemowie kupca  nie ustawa. Wręcz przeciwnie, niosła się co raz bardziej na zewnętrze pierścienie, aż w końcu blisko dwóch tysięcy człowieka krzyczało, wiwatując mężczyźnie. Niektórzy pluli patrząc na Wyrzutka inni byli zachwycenia bohaterstwem "poszkodowanego". Tłum na pewno nie był przychylny chłopakowi.
   Wtem ten wszedł na jedną z beczek, chcąc skupić na sobie całą uwagę. Tak też się stało. Kilkaset par oczu wbiło swoje spojrzenie w niedoświadczonego ninje, co nawet wprawionego mówce mogło wprowadzić w stan zdenerwowania, powodując na dodatek wszechobecną pustkę w głowie. Lecz Shinsaku był dzielniejszy niż ktokolwiek na tym targowisku. Był gotów zniweczyć cały charakter misji, tylko po to by chronić swój zszargany honor. Godne podziwu.
   Można było zauważyć jak bardzo starannie dobiera słowa, tak aby nie urazić tłumu, a jednocześnie zyskać sobie jego poparcie. Wszyscy w milczeniu słuchali, tak że do końca nie wiadomo było po czyjej stronie wszyscy są. Rozstrzygnięcie nastąpiło w chwili zakończenia przemowy Wyrzutka. Chwilo uciszony lud wrzasnął, wznosząc ręce w górę. Zaciśnięte pięści skandowały najgorsze przekleństwa wobec chłopaka.
   W końcu, w jego stronę poleciał pojedynczy ziemniak. Chybił celu, bowiem minął głowę Shinsaku aż o 30 cm... lecz w ślad za nim poleciał kolejny ziemniak. Później pomidor, następnie marchewka... aż w końcu zaczęto bombardować Nakayame najróżniejszymi warzywami owocami. Kilka z nich trafiło swój cel, inne padały daleko, daleko na różne strony, z dala od naszego biedaka.
   I gdy wydawało się, że gorzej być nie może, że sytuacja jest tak beznadziejna, iż nawet nadprzyrodzone siły nic nie zmienią, stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.
   Na środek wyszedł mężczyzna. Dobrze zbudowany, wysoki człowiek o ciemnej karnacji, bardzo ciemnej. Głowę owiniętą miał szczelnie owiniętą turbanem, z którego połyskiwały bystre oczy. Miękkimi krokami podszedł w stronę Wyrzutka, by za chwilę odwrócić się do niego plecami.
   - Zamknijcie się na litość boską! - krzyknął niskim, krystalicznie czystym głosem. Była to piękna barwa, melodia z najpiękniejszych snów. Ton godny legendarnego bajarza.
   Tłum natychmiast umilkł, niczym zaczarowany. Większość pochyliła głowy, inni jęczeli w trwodze.
   - Nieokrzesany ludu Kraju Rzek, przeklinam Was! - kontynuował swą przemowę - zachowujecie się jak banda nieokrzesanych dzikusów, niegodna bycia obywatelem tej Świętej Ziemi! Wynocha mi stąd, ale to już! Bo pozamykam w lochach i nie wypuszczę dopóki nie odzyskam dobrego humoru!
   Cały tłum, zupełnie jak żywe ciało, ruszył do wyjścia. Zbita masa ludzi zaczęła przeciskać się wśród ciasnych furtek. Tajemniczy mężczyzna, zwrócił do Shinsaku.
  - Za mną - rozkazał. Ton jego głosu był zupełnie inny niż ten w stosunku zebranych ludzi. Dużo łagodniejszy, pełen ojcowskiego ciepła.

Offline

 

#18 2012-12-07 00:25:08

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Wszystko działo się nie tak, jak powinno. Moje słowa wcale nie przyniosły zamierzonego efektu, a wręcz przeciwnie – mieszkańcu stali się jeszcze bardziej podburzeni i agresywni. Byli rozwścieczeni do tego stopnia, że już po chwili w moją stronę, poza wyzwiskami leciały również przeróżne przedmioty. Nagle znalazłem się pod ostrzałem z każdej możliwej strony, nie mając, gdzie się schować.
   Postanowiłem nie używać żadnego z moich jutsu, gdyż w ten sposób mógłbym zwrócić na siebie uwagę pod jeszcze innym kątem.  Stałem więc i obrywałem wszystkim, co zdołało mnie sięgnąć. Sam nie wiem, czemu stałem w miejscu i to na podwyższeniu, co przecież ułatwiało im trafianie w cel, którym byłem ja sam. Nie miałem zielonego pojęcia, ile ten cały ostrzał mógłby trwać, liczyłem chyba na to, że po jakimś czasie im się znudzi.
   Wtem, zdarzyło się coś niespodziewanego. Całe to zamieszanie jeszcze na moment nieco się spotęgowało, by ostatecznie stracić na sile. Z początku nie wiedziałem, co spowodowało tę zmianę, ale byłem wdzięczny niebiosom, że się nade mną zlitowały. Na odpowiedź nie dane było mi długo czekać. Okazało się, iż to pojawienie się jakiegoś mężczyzny w turbanie, którego najwyraźniej wcześniej nie było wśród gapiów. Zastanawiało mnie, kim musiał on być, że spowodował aż takie poruszenie wśród rozwścieczonego tłumu.
   Nie to było jednak dla mnie najważniejsze. Dużo bardziej skupiłem swoją uwagę na jego słowach niż na własnych przemyśleniach. W jakiś sposób całkowicie udało mu się opanować tłum, a nawet sprawić, by się przeraził. Kolejny raz zadałem sobie pytanie, kim takim jest ten człowiek. Po chwili swoja uwagę z mieszkańców przeniósł na mnie, proponując, bym udał się za nim.
   Nie widząc innego wyjścia, ruszyłem jego śladem. W końcu, gdzie indziej mógłbym pójść? Wszędzie mogłem trafić na obserwatorów minionego dopiero co wydarzenia. Tym razem mógłbym jednak nie mieć tyle szczęścia. Nie zastanawiałem się zatem ani chwili. Dopiero kiedy wędrowałem za nim jakiś czas, zaczęło mnie interesować, gdzie my tak właściwie idziemy. Odezwałem się do niego cicho:
   -Dziękuję Ci bardzo za ratunek. Nie wiem właściwie, dlaczego mi pomogłeś, ani kim jesteś, ale jestem Ci bardzo wdzięczny. Mógłbyś mi jednak zdradzić, dokąd mnie prowadzisz i w jakim celu? – miałem nadzieję, że mój wybawca okaże się rozmowną osobą, gdyż w mojej głowie kłębiło się obecnie niesamowicie wiele pytań.

Offline

 

#19 2012-12-08 01:00:03

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

Nieznajomy ani razu nie odwrócił głowy, kiedy prowadził Shinsaku przez tłoczny bazar. Jego sprężyste kroki wskazywały na to, że ten doskonale wie dokąd prowadzi naszego bohatera. Bez najmniejszego trudu odnajdywał drogi, mimo że nawał ludzi często blokował niewidoczną ścieżkę. Mimo to, każdy kto ujrzał jegomościa w turbanie, schodził na bok i pozwalał na komfortowe przejście.
   Po upływie pięciu minut, dwójka zaczynała docierać do swego celu. Oczywiście, Shinsaku nie mógł mieć o tym pojęcia, w przeciwieństwie do jego przewodnika, który najwyraźniej nie miał ochoty zajmować Wyrzutka rozmową, a przynajmniej nie w tamtym momencie.
   Wkrótce pojawili się u podnóża ogromnej bramy. Stalowe kraty zwieńczała złota głowa lwa, tak dokładnie wyrzeźbiona i z tak doskonałym odwzorowaniem, że przez moment można było odnieść wrażenie, że ów paszcza pochodzi od prawdziwego króla ssaków. Nieznajomy wypowiedział krótki, a zarazem ostry rozkaz, na który mosiężne bramy zazgrzytały, ciągnięte przez kilku mężczyzn. Chwilę później droga stała otworem.
   Zaraz po pokonaniu furty pałacowej weszli na chodnik. Różnił się diametralnie od tego z targowiska. Ten nie był w żadnym stopniu zniszczony. Każda kostka została ręcznie wyszlifowana, a błysk jaki wydawała, mogła zawstydzić Shinsaku, którego obuwie "nie było godne" stąpać po czymś tak wspaniałym. Po bokach wznosiły się wspaniałe ogrody w przecudownym kontraście ze złotą kostką. Wszechobecna zielenina mieniła się egzotycznymi roślinami, proszącymi się o skosztowanie ich wspaniałego nektaru...
   Nie minęło długo, gdy stanęli przed wrotami pałacowymi, strzeżonymi przez dwóch żołnierzy. Na widok swego Pana, natychmiast usunęli się na boki, otwierając przejście w głąb pałącu.
   Wewnątrz panował dziwaczny chłód. Choć na dworze było teraz gorąco, to tutaj można było poczuć nawet gęsią skórkę. Wszystko dzięki kamiennym ścianom, które niechętnie utrzymywały ciepło, dzieląc się lodowatym przewiewem, tak nieocenionym w upalne dni. Długi korytarz zaprowadził ich aż do kolejnych drzwi. Tych nie strzegł żaden człowiek. Wystarczyło, że nieznajomy przekręcił kluczyk w zamku.
   Gabinet mężczyzny był równie piękny jak sam pałac. Wszystko wykonano w identycznym celu, a samo pomieszczenie zostało zagracone wielkimi szafami, zawalonymi od góry na dół wszelakimi zwojami. Środek gabinetu stanowiło szerokie, bukowe biurko, za którym zasiadł Pan pałacu.
  - Wybacz, że musiałeś przeżywać takie przykrości w naszym mieście. Nie miej do nas urazy, tutejsi ludzie są jacy są... kupiec Fartikh poniesie konsekwencje za swoje oszczerstwa, bez obawy, to nie jego pierwszy taki wybryk - uśmiechnął się ciepło, po czym rozłożył się na swoim wysokim krześle - Jak mogę ci to wynagrodzić? Czego potrzebujesz? Kobiety? Jedzenia? Uzbrojenia? A może informacji? - rzucał propozycjami, aż w końcu uderzył się w czoło - Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić... Nazywam się Izzaru Sabaku... - zsunął z głowy turban, odsłaniając swoje dłuższe włosy i kilkudniowy zarost.

Offline

 

#20 2012-12-08 07:46:37

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Niesamowicie zdziwiło mnie, że tak długo szliśmy, i to w milczeniu. Dlaczego ten człowiek nie mógłby się do mnie chociaż odezwać? Wtedy nie zmarnowałbym tyle energii na rozmyślanie nad tym, gdzie mnie prowadzi. Tak czy siak, wdzięczny za okazaną pomoc, stąpałem za nim krok za krokiem. Co dziwne, najwidoczniej miał on jakiś posłuch wśród ludzi, którzy wyraźnie darzyli go szacunkiem, odsuwając mu się z drogi bez słowa, czy nawet grymasu sprzeciwu.
   To wszystko było wielce dziwne. Pomyślałem bowiem, że mój wyzwoliciel musiał być jakąś konkretną szychą na tym bazarze, wnioskując z zachowania innych ludzi. Dlaczego więc zlitował się nade mną? Widocznie miał do mnie jakiś interes, czegoś ode mnie chciał. Zastanawiało mnie tylko, skąd ten mężczyzna w ogóle miał pojęcie, kim jestem; a może własnie nie miał...? No i czego by ode mnie oczekiwał? Wiele myśli krążyło w mojej głowie, kiedy w końcu moje oczy trafiły na coś niezwykłego. Kto by się spodziewał, że w tym kraju, który tyle lat zmagał się z epidemią, ktoś poświęcił tyle środków i czasu, aby wznieść tu takie cudo?
   Przechodziłem za facetem w turbanie od bram do bram, gdzie bez problemu przepuszczano nas dalej. W mojej głowie zrodziła się myśl, że być może to wszystko należy do niego? Odrzuciłem ją jednak jeszcze szybciej, niż się pojawiła. W końcu nie wyglądał on na jakiegoś arystokratę, więc niby z jakiej racji ten pałac miałby należeć do niego? Kolejny raz złapałem się na niepotrzebnych rozmyślaniach. Gdy więc przechodziliśmy przez ostatni korytarz, szedłem już nie tylko w ciszy fizycznej, ale i psychicznej.
   W końcu weszliśmy w jakieś drzwi i zatrzymaliśmy się. Mężczyzna nareszcie się do mnie odezwał! Tylko dlaczego przeszliśmy aż taki kawał drogi... czy tylko po to, aby ze mną porozmawiać? Dlaczego więc nie mógł tego zrobić na bazarze lub gdzieś po drodze? Ta sytuacja wydawała mi się bardziej, niż dziwna. Po chwili przedstawił mi się.
   Oczy zrobiły się tak wielkie, że wyglądały nieco, jakby miały mi wypaść z oczodołów. Usta też samowolnie zaczęły mi się otwierać, jednak powstrzymałem to, sądząc, że byłoby to co najmniej niekulturalne. A więc to tak... na pewno przejrzał mnie już, kim jestem i po co się tu zjawiłem... No pięknie, element zaskoczenia, który mógłby mi dać jako taką przewagę poszedł się... ykhm. No trudno, będę musiał zaimprowizować, zobaczyć, co da się zrobić.
   Ukłoniłem się przed nim głęboko i wróciwszy do swojej zwyczajnej pozycji, odezwałem się do niego: Izzaru. Wreszcie Cię znalazłem. Przemierzyłem kawał świata, aby Cię odnaleźć, aż w końcu Ty sam mnie odszukałeś. Ja jestem Shinsaku Nakayama... - moja twarz była już całkowicie opanowana, jakby kamienna. Twarz nie wyrażała żadnych innych emocji, poza szacunkiem, co dało się również wyczuć w tonie mojego głosu.

Offline

 

#21 2012-12-08 15:27:53

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Twarz Izzaru stężała, kiedy Shisnaku wyjawił swe imię, a jeszcze bardziej, gdy zdradził nazwisko. Tak, nazwisko. Każdy klanowicz nosi nazwisko swego klanu, tymczasem Sabaku dobrze sobie zdawał sprawę, że nie istnieje taki klan jak Nakayama. Gość, który go odwiedził musiał być nikim innym jak Wyrzutkiem. Od razu dała się w znaki nieuprzejmość z jaką traktował członków tej organizacji.
   - Wypadałoby zapytać po co przybył do mnie Wyrzutek, ale teraz sobie uświadomiłem, że to nic innego jak retoryka - westchnął, podnosząc się w międzyczasie ze swojego krzesła. Kontynuował przemowę.
  - Doskonale sobie zdaję sprawę, że jestem waszym celem. Chcecie mnie zlikwidować i to pewnie tak, aby nikt o tym nie usłyszał. Większej głupoty nie słyszałem - parsknął ozięble - Wy, młoda generacja... dajecie się tak łatwo manipulować. Wystarczy, że ktoś wam szepnie coś do ucha, a wy już biegniecie z jęzorem na wierzchu, by wykonać swoje zadanie - zaczął krążyć dookoła biurka. Kiedy znalazł się za chłopakiem, zasyczał niczym wąż - Kto zlecił ci zadanie, co? Skąd wiesz, że historia jaka ci wcisnął o mnie była prawdziwa? Skąd możesz to wiedzieć?
   Z powrotem wrócił na krzesło, podparł łokcie na blacie biurka, a swe oczy wbił w twarz Shinsaku.
  - Masz jeszcze mleko pod nosem. Może i tam coś walczyć umiesz, w końcu byle kogo by nie przysyłali, ale wciąż nie masz o pojęcia o polityce. Przez siedemnaście lat... siedemnaście! Wspierałem wyrzutków. Byłem ich zaopatrzeniowcem. Dzięki mnie, srogie zimy nie były im straszne, kiedy żarli mięso upolowany tymi rękami - spojrzał na swoje dłonie - ludzie mnie kochali. Wyrzutki słaniali się przede mną na kolana, każdy chciał mnie dotknąć... byłem tam kimś! No, ale... byli też tacy, którym się to nie podobało. Uważali, że potajemnie chce przejąć organizację, że robię dobrą minę do złej gry. Gówno prawda! Wcale tak nie było, a oni o tym wiedzieli. No, ale widzieli we mnie zagrożenie, sami chcąc trzymać się swoich plugawych stołków. Byłem tak ukochany przez lud Ronin no Kuni, że tamci nie mogli nic zrobić, bo było wielkie oburzenie. Nie mieli pretekstu, aby mnie zdjąć... aż w końcu nadeszła wojna, ostania wojna... Zrobili ze mnie szpiega, ludzie to łyknęli, bowiem ich majątki został przejebane w pizdu... na kogoś winę trzeba było zrzucić, prawda? Taka jest natura ludzka. Każdy szuka w innym winy, a jak podsuniesz takim jakąś personę, to bez znaczenia co myśleli o niej wcześniej, znienawidzą ją po sam szpik! - warknął, uderzając ręką o stół.
   - Przez trzech parszywych ludzi, co uknuli ten spisek, zostałem po prostu zniszczony. Wygnany. Znienawidzony. Zhańbiony, psiamać. Jakbym nie miał smykałki do przetrwania, to zostałbym żebrakiem. A tu? Popatrz, dorobiłem się takiego majątku!
   No, ale... kiedy znowu stanąłem nad nogi i kolejny lud się we mnie rozkochał jak ponętna kochanka... tamci mnie znowu zobaczyli. Poczuli się zagrożeni... i słusznie! Teraz mógłbym tych bydlaków zmiażdżyć niczym żuki gnojowe. Ale tego nie mogłem zrobić, bo wciąż kochałem tych ludzi. Rozumiesz? Ci idioci na pewno by się nimi zasłonili, a tego bym nie przeżył.
   Kiedyś zajebie tego Jacome, urwę łeb temu grubasowi. Mistrz manipulacji, każdego potrafi omotać i wykorzystać jak chce. To geniusz... zrobić w chuja całe Ronin no Kuni, samemu się nie ujawniając to coś. On się po prostu z tym urodził
- ostatnie słowa Izzaru wypowiedział z wyraźnym, ale pogardliwym szacunkiem w głosie.

Offline

 

#22 2012-12-09 01:00:52

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Słuchałem opowieści Izzaru z zapartym tchem. Co prawda, nie znałem go zbyt dobrze, praktycznie wiedziałem o nim cokolwiek tylko z opowieści jego własnej i Jacomy, zatem nie miałem pojęcia, która część historii jest tą prawdziwą. Wątpliwości, jakie zrodziły się we mnie już podczas rozmowy ze zleceniodawcą, teraz spotęgowały się, zyskały na sile. Nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić.
   Wiedziałem, że staję przed niesamowicie trudnym dylematem. Miałem bowiem dwa wyjścia - pierwszym było wykonanie powierzonego mi zadania, co mogłoby spowodować niepotrzebną śmierć moją lub Izzaru. Drugim natomiast było uwierzenie wyzwolicielowi w turbanie, a przez to ściągnięcie na siebie uwagi wszystkich Wyrzutków. Nie miałem pojęcia, która opcja jest tą właściwą. W końcu mój rozmówca mógł innych oskarżać o manipulację mną, aby zyskać moje zaufanie i z kolei samemu mnie zmanipulować.
   Bijąc się z myślami, słuchałem dobiegającej końca przemowy mężczyzny. Trzeba przyznać, że był niesamowicie przekonujący. Kiedy mówił, wczułem się w jego sytuację do tego stopnia, że zdając sobie sprawę z tego, jak czuł się on w całej tej sprawie, poczułem, że może mówić mi prawdę. Co więcej, za prawdziwością jego opowieści przemawiał również akt litości, kiedy nie pozwolił mnie poniżyć. Ale czy aby na pewno nie było to wszystko zaaranżowane? Może od początku Izzaru wiedział, że zjawię się w Kawa no Kuni i odpowiednio się przygotował? Nie byłem pewien.
   Analizując szybko postawę Sabaku i doszedłem do wniosku, że albo jest niesamowicie utalentowanym aktorem, albo rzeczywiście nie sprzedaje mi kitu. Można więc stwierdzić, że nawet stałem się skłonny uwierzyć mu. Postanowiłem zatem podjąć rozmowę z właścicielem pałacu i odezwałem się:
   -Owszem, jak wszystko poprawnie zanalizowałeś, jestem Wyrzutkiem, w dodatku wysłanym po to, by cię uśmiercić. Muszę przyznać jednak, że cała ta sprawa od początku mi czymś śmierdziała. Nie wiem jeszcze, które z Was kłamie, jednak od razu zastanowiło mnie, dlaczego Wyrzutki kontaktują się ze mną dopiero teraz, kiedy przez kilkanaście lat mieszkając na ich ziemi, nawet nie zwrócili na mnie uwagi... - zakończyłem tę chwilę dzielenia się własnymi przemyśleniami, by przejść do dalszej części wypowiedzi.
   -Dlaczego jednak miałbym Ci wierzyć. Skoro przewidziałeś moje pojawienie się tutaj, jak i cel mojej wizyty, pewnie podjąłeś odpowiednie kroki, aby dobrze przygotować się do naszego spotkania. Być może do tego stopnia, że przyswoiłeś sobie nawet sposoby manipulacji i właśnie próbujesz wywrzeć na mnie wygodne dla Ciebie wrażenie...?

Offline

 

#23 2012-12-10 17:28:04

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Izzaru zaśmiał się gromko po wysłuchaniu słów Shinsaku. Zakołysał się niebezpiecznie na swoim krześle, po czym odetchnął głęboko.
   - Naprawdę wierzę, że twoje umiejętności są… przyzwoite, ale nie oszukujmy się. Gdybym chciał Cię zabić, leżałbyś teraz dwa metry pod ziemia. Jestem potężny i wcale nie mam zamiaru się tego wstydzić, wręcz przeciwnie, to powód do dumy.
   Uśmiechnął się ohydnie.
   - To czy mi uwierzysz, czy te nie, mało mnie obchodzi. Już dawno o was zapomniałem, a ty sam, bez znaczenia kogo wybierzesz do przebicia swoim ostrzem, zginiesz. Zarówno Jacoma jak i ja, mamy środki by cię zamieść pod dywan, niczym zwykły pyłek kurzu. Im prędzej to zrozumiesz tym dla ciebie lepiej, chłopcze.
   Wstał z krzesła i podszedł do okna, gdzie utkwił wzrok na kilka chwil, pozostawiając w Sali gęstą atmosferę mroku.
   - Odpuść sobie dzieciaku. Zabrnąłeś tam, gdzie nawet ci najmężniejsi się gubią. Wszedłeś w sieć utkaną przez pająka wielkości Kraju Ognia…

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2012-12-10 17:28:16)

Offline

 

#24 2012-12-10 18:23:36

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Nie wiedzieć czemu, słowa Izzaru zadziałały na mnie, jak zapalnik. Niby mówił wszystko, o czym sam doskonale zdawałem sobie sprawę, ale i tak jakimś cudem wyprowadziło mnie to z równowagi. Zwrócił on uwagę na to, że czegokolwiek bym teraz nie zrobił, walki nie mogę uniknąć. Postanowiłem więc nie myśleć zbyt wiele i dać się ponieść emocjom.
   Gdy ten stał odwrócony do mnie plecami, szybko rozwiązałem zabandażowane tkaniną dłonie i umieściłem je w torbie z gliną. Do tej pory mężczyzna nie mógł zauważyć, że szykuję się do walki, gdyż nie dałem tego po sobie w żaden sposób poznać. W dodatku, rozmawiałem z nim, tłumiąc rozszalałe uczucia.
   -Nie jestem żadnym dzieciakiem. Poza tym, nie musisz mi uświadamiać moich braków, jestem ich niezwykle świadomy. Więc odpuść sobie te wszystkie morały. W dodatku, nie uogólniaj wszystkich Wyrzutków i mnie razem z nimi, mówiąc "wy". Nie możesz mieć pojęcia, że w żaden sposób się z nimi nie identyfikuję...
   Przerwałem na chwilę monolog, bynajmniej nie w oczekiwaniu, na jakąkolwiek reakcję z jego strony. Zrobiłem to tylko dlatego, że musiałem. W pamięci odżyły mi bowiem te wszystkie dni dzieciństwa, gdy w strachu jako mały brzdąc podkradałem się do jakiegoś straganu czy przechodzącej staruszki i podkradałem jej chleb. Poczułem, jak moje ciało zaczyna nie dawać sobie rady z takim ogromem emocji, zacząłem mieć trudności ze złapaniem oddechu. Zamknąłem oczy, nabrałem ogromny haust powietrza w płuca i kontynuowałem.
   -Bardzo dziękuję Ci za pomoc, którą ofiarowałeś mi na bazarze. Doskonale zdaję sobie sprawę również z tego, w jak trudnej sytuacji się znajdujesz, ale jak sam zauważyłeś - ja także. Dlatego przepraszam, ale zdecydowałem się mimo wszystko walczyć z Tobą. - ostatnie słowa wypowiedziałem już zdecydowanym tonem, pozbawionym wszelkich wątpliwości. W głębi duszy nie wiedziałem jednak, czy postępuję słusznie.

Offline

 

#25 2012-12-11 00:01:54

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Izzaru przez dłuższą chwilę nie odwracał się. Zupełnie jakby wypowiedziane słowa przez Shinsaku, były dopiero mielone przez jego umysł, lub po prostu ten chciał przemilczeć całe zajście. Oboje dobrze wiedzieli, że decyzja podjęta przez Wyrzutka, mogła postawić życie jednego z nich.
   Minęła długo chwila, za nim Pan pałacu odwrócił się drętwo, wciąż kurczowo obserwując krajobraz z oknem. W końcu odpuścił i na dobre skupił się na Shinsaku, trzymającego swe dłonie w dziwnych torbach, zupełnie mu obcych. Izzaru był na tyle ogarniętą osobą, aby wiedzieć, że coś się święci.
   Grobowa cisza zalała pomieszczenie. Żaden z obecnych nie miał zamiaru pierwszy zaatakować. Tak to przynajmniej wyglądało z widoku osoby trzeciej. Mierzyli się bystrymi spojrzeniami, aż w końcu coś się stało.
   Stół wystrzelił w powietrze jak hetmańska armata, buchnął o sufit i rozpadł się na tysiące drzazg. Tam gdzie przed chwilą stał mebel, teraz wisiała w powietrzu kupa piasku. Solidny kawał pustynnej gleby lewitował w powietrzu, aż w końcu subtelnie, jak anielskie skrzydło, owinął swego Pana. Izzaru zaśmiał się ohydnie, całkiem niepodobnie do siebie. Zasyczał coś w nieznanym języku, a ku zdziwieniu Shinsaku, tuż za nim rozległ się głuchy łoskot. Ówczesna zbita masa, pokryta grubym płótnem, zafalowała teraz, jak błękitne morza Ronin no Kuni, powodując osunięcie się szmaty.
   Trzy eteryczne postacie wysunęły się niezdarnie z półmroku w jakim dotąd egzystowały, stając teraz w płomieniach słońca, które właśnie wejrzało przez jedne z okiennic gabinetu. Kamienne, czarne posągi zawyły złowieszczo, mlaskając swoimi paszczyskami. Były to ogromne, dwu i półmetrowe kolosy o humanoidalnych kształtach.
   Izzaru powownie wydał z siebie przeraźliwy syk, a razem z nim całe pomieszczenie ożyło. Szafki zaczęły tłuc swoimi nienaoliwionymi drzwiczkami, krzesła podskakiwały jak szalone, a dywan, na którym stał Shinsaku, zaczął się przesuwać, to do przodu, to do tyłu, chwiejąc równowagą chłopaka, niczym chorągiewką.

Offline

 

#26 2012-12-11 00:20:21

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Wszystko zdarzyło się zupełnie niespodziewanie. Choć zaskoczyło mnie już samo pojawienie się piasku z biurka, pomyślałem tylko, że chciałby się on obronić przed moim spodziewanym atakiem. Tymczasem zdarzyło się o wiele, wiele więcej. Ożyły przedmioty, których wcześniej nawet nie zauważyłem. Po chwili upadłem na podłogę, jednak nie z własnej woli. To dywan pode mną zaczął się wić jak szalony, powodując mój upadek. Całkowicie wyprowadziło mnie to z równowagi.
   Szybko jednak podniosłem się i odskoczyłem jak najdalej od kolosów i Izzaru, który przyjmował najwyraźniej postawę defensywną. Postanowiłem w związku z tym najpierw wybawić się z opresji, jaką za chwilę miały mi zgotować trzy postacie. Wiedziałem, że w pojedynkę nie miałbym z nimi nawet najmniejszych szans. Potrzebowałem wsparcia.
   Błyskawicznie umysł podsunął mi pewną myśl, którą prędko zrealizowałem. Złożyłem dłonie w pieczęć, a z moich ust wydobyły się słowa techniki: -Kage Bunshin no Jutsu. Tuż obok mnie pojawiło się 5 klonów, wszystkie identycznie wyglądające, jak ja. Spojrzały po sobie i komunikując sobie rozpoczęcie akcji szybkim skinięciem głową, rzuciły się w wir walki, za cel obierając sobie kamienne posągi.
   Ja również puściłem się za nimi pędem, mając nadzieję, że tak wielu przeciwników w jakiś sposób będzie stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla tak godnego przeciwnika. Zdawałem sobie sprawę, że na niewiele zda się tutaj moje Nin-Jutsu, opierające się na naturze Raitonu, nie pomogłyby mi raczej również kunai'e i broń dzierżona na plecach. Postawiłem więc wszystko na znany mi ruch Tai-Jutsu (Dynamiczne wejście), atakując ich dwupoziomowo (na jednego przeciwnika przypadały po dwie moje sylwetki. Miałem nadzieję, że ten pomysł zda egzamin i za chwilę będę mógł się zająć moim właściwym celem.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-12-11 00:23:55)

Offline

 

#27 2012-12-11 22:26:11

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Shinsaku schwytany w sidła, zręcznym susem przeskoczył długość pokoju, znajdując się przy samej ścianie. Kolosy, niezdarne i głupkowate, kontrolowane mistyczną siłą, zasłoniły  Izzaru zgrabnym szeregiem. Wyrzutek, choć początkowo zgłupiał, szybko obmyślił przaśny plan. Stworzył błyskawicznym ruchem rąk pięć klonów. Te ustawiły się w jednej linii i razem  z oryginalnym Shinsaku, ruszyli na hufiec wroga.
   Śmiałe taijutsu zastosowane przez Wyrzutka, nie przyniosło większych efektów. Kamienna mogiła, bez większych problemów zablokowała to jeden, to drugi kopniak, aż w końcu znudzone ciągłą defensywą, zawarczały wściekle i ruszyły na batalię klonów chłopaka. Rozpoczęła się bitwa. Choć Shinsaku miał wyraźną przewagę jeśli chodziło o szybkość, czy zręczność, to nie mógł się równać z siłą swoich wrogów. W ciągle powtarzanych unikach zaczęły wkradać się pojedyncze błędy, a te zaważyły w dalszych rezultatach. Ciężkie pięści, prędzej, czy później, spadały na twarz Wyrzutka, miażdżąc ją niczym kiść winogron. Na szczęście, oryginalny Shinsaku uniknął ciosów i miał chwilę na wytchnienie. Tylko chwilę.
   Ożywiony wcześniej pokój nie ostał jedynie na nędznym klekotaniu. Meble ruszyły w bój. Podłoga, drewniana i sztywna przy tym, teraz zafalowała, jak wcześniej dywan. Chłopak znów mógł poczuć problemy z równowagą. Drzazgi, pozostałości po biurku, wzniosły się górę, lewitując na wysokość głowy.  Nareszcie, po upływie zaledwie trzech sekund, świsnęły w kierunku naszego bohatera. Czasu na unik było mało, do tego podłoga nie ustępowała. Nie możemy zapomnieć o posągach, w szybkim tempie zmniejszających odległość pomiędzy nimi, a Shinsaku. Co teraz?

Offline

 

#28 2012-12-11 23:13:07

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Wszystko wyszło nie tak, jak miało. Nie przewidziałem, że moja siła fizyczna jest zbyt mała, aby w jakikolwiek sposób uszkodzić kamiennych przeciwników. Strasznie nieprzyjemnym uczuciem było patrzenie, jak moje klony były miażdżone jeden za drugim. Tak jakbym oglądał własną porażkę, swoją śmierć. Te obrazy wywołały we mnie impuls do działania, rozbudziły siły.
   Wiedziałem, że muszę szybko coś zrobić. Szczególnie gdy zobaczyłem zmierzające w moją stronę liczne przedmioty. Zdawałem sobie doskonale sprawę z tego, że ucieczka nie jest żadnym wyjściem z tej sytuacji; przecież moim zadaniem było unicestwienie Izzaru. Zanim jednak mógłbym tego dokonać, musiałem obronić się przed zabójczą falą innych przeciwników.
   Szybko złożyłem odpowiednie pieczęcie i uniosłem ręce w górę, jednak celując nimi w okno, znajdujące się nieopodal mnie. Szyba roztrzaskała się, a do pokoju wpadła wiązka piorunów, gromadząc się w moich uniesionych dłoniach. Natychmiast otoczyła całe moje ciało, a ja wprawiłem swoje ciało w ruch obrotowy. Kiedy obracałem się już dość szybko, odezwałem się donośnym głosem, starając się przekrzyczeć świszczące błyskawice: Raiton: Rairyuu no Tatsumaki!.
   Wokół mnie pojawiło się utworzone z piorunów tornado, odrzucające nieznacznie wszystkie obiekty zmierzające w moją stronę i zatrzymujące te, które szybowały w moją stronę. Szybko nabrało bardziej wyraźnych kształtów, przybierając postać dwugłowego smoka. Jedną z nich skierowałem w dwuipółmetrowych kolosów, mając nadzieję przynajmniej wbić ich w ścianę i nieco pogruchotać. Druga poszybowała w stronę Izzaru.
   Kiedy skończyłem się obracać, od razu spojrzałem na wynik moich działań. Jednocześnie poczułem, że moje dłonie przestały mielić wybuchową glinę.

   [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#29 2012-12-11 23:48:38

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Miasto

   Wyglądało na to, że chłopak nareszcie ruszył głową i domyślił się, że raitonem można pokonać ziemskie straszydła. Tak wynikało z samych praw natury; piorun bił ziemię.
   Wzniósł swoje ręce, po czym zebrał chakrę. Ta zamigotała w niebieskim świetle, tworząc wiązki błyskawic. Nastąpił szybki błysk, a chwilę później, szyba rozbiła się na tysiące kawałeczków, natychmiast zamiecionych przez galaretowatą podłogę, która wsiąkła je niczym gąbka wodę. Przez otwór, pozostały po okiennicach, zaczęły wpływać pioruny.
   Shinsaku począł robić obroty, jak stara baletnica, gromadząc z każdą chwilą co raz więcej energii. Kiedy nadeszło jej apogeum, utworzone tornado rozczepiło się na dwie smocze mordy, łypiące na wszystkich zebranych. Na rozkaz swego twórcy, wystrzeliły w kierunku wrogiego szeregu, siejąc popłoch wśród kamiennych posągów. Chakra raitonu niszczyła je doszczętnie, zamieniając w szare popioły. Jedna ze smoczych głowic huknęła głośno w podłogę, łamiąc z trzaskiem podłogę. Morda utknęła w powstałej wyrwie, a nie mogąc się wydostać, po prostu rozpadła się znikając na wieki. Izzaru już dawno nie było w tym pomieszczeniu. Nie postał po nim żaden ślad, nawet ziarenko piasku, którym tak snadnie się okrywał.
   Wyrzutek stał teraz sam, pośród gruzów i popiołów, pośród drzazg i kamieni. Jedna z jego bestii wciąż mruczała niezadowolona, nienasycona. Pomieszczenie, dotąd żywe i tętniące własnym rytmem, zamarło. Tylko na moment, na krótki ułamek.
   Cztery ściany, sufit i podłoga, zaczęły zbliżać się do siebie, czego efektem stało się zacieśnianie pomieszczenia. Meble miast zostać zmiażdżone, dziwnym trafem wsiąkały po prostu w marmur. Nie było ucieczki, Shinsaku nie mógł się wydostać. Z każdą chwilą, jego życie było bliżej końca.
   Chłopak mógł poczuć ogromny nacisk ze wszystkich stron. Jego kości trzeszczały pod nieludzkim ciężarem, aż w końcu poddawały się, łamiąc się przy tym niczym zużyte zapałki. Każdy nerw płakał w proteście, oczekując choć krzty łaski, ale nie… po niej nie zostało ani śladu… Shinsaku upadł w nicość.
   Spadał w dół bez końca, bez końca, ciągle i ciągle. Pogrążony w egipskich ciemnościach, nie mógł widzieć nawet czubka własnego nosa. Próżnia, w której się znajdował, nie pozwalała mu nawet oddychać.
   I jeszcze raz przeżywał ten sam ból. Płuca spragnione tlenu, odmówiły w końcu posłuszeństwa, a zsiniała twarz chłopaka zamarła na wieki. W jego głowie dźwięczał dziwny, cienki głosik. Piskliwy, jaszczurzy.
   - Tak to się mogło skończyć… tak to się mogło skończyć… tak to się mogło skończyć… tak to się mogło skończyć…
   Wszystko jeszcze raz się urwało, nastała całkowita cisza i powiew… tak powiew… powiew świeżego powietrza, świeżego jak bryza morza z brzegów jego własnego kraju.
   Shinsaku ocknął się jak po długim śnie. Jasne światło zakuło go w źrenice, lecz po chwili… mógł dostrzec gdzie jest. Początkowo zauważyć się dało ludzi, dużo ludzi, znajomo zebranych wokół niego. Tuż przy nim stał mężczyzna, ubrany w turban, okrywający zarówno głowę jak i samą twarz. Widać było, że skończył jakąś przemowę. Odwrócił się, spojrzał na Shinsaku, klepnął go ramię i pomknął w stronę bogatego pałacu…
   Tłum z targowiska się rozszedł, wszyscy pomknęli ku swoim obowiązkom… strudzeni codziennym życiem, zajęli się zarabianiem na gorzki chleb.
   Shinsaku jeszcze raz usłyszał cichy, bardzo słaby głosik, który po raz ostatni powtórzył.
   - Tak to się mogło skończyć…

Offline

 

#30 2012-12-12 00:34:35

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Nie miałem pojęcia, co się mi przydarzyło. W jednej chwili udało mi się rozprawić z atakującymi mnie kolosami, w następnej okazało się, że mój cel zbiegł. Nie zdążyłem się jednak nawet zmartwić tym faktem, gdyż już czekała na mnie następna niespodzianka - kurczące się ściany. Nim cokolwiek zdołałem uczynić, były one już tak blisko mnie, że nie mogłem zrobić żadnego ruchu. Miałem wrażenie, że już po mnie.
   Po krótkim pobycie "poza światem", nie wiedząc, co się ze mną dzieje, powróciłem do świata żywych. Z początku oślepiło mnie światło, tak mocno różniące się od ogarniającej mnie chwilę wcześniej ciemności. Gdy moje oczy tylko przyzwyczaiły się trochę do obecnej sytuacji, dostrzegłem zbiegowisko ludzi , przypatrujących się mi. Zląkłem się nieco; zdałem sobie sprawę z tego, że leżę na ziemi. Szybko poderwałem się w górę, aby nie pozwalać dłużej oglądać się w tak żałosnej pozie.
   Zacząłem otrzepywać swoje ubranie, jednocześnie upewniając się, że nic nie zniknęło. Wykonując te czynności, zastanawiałem się, co tak właściwie się wydarzyło. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że musiałem zostać złapany w jakiś rodzaj iluzjonistycznej techniki. Nie mogłem się temu dziwić, w końcu zawsze byłem słaby w rozpoznawaniu, kiedy działo się mi coś dziwnego, właśnie związanego z GenJutsu.
   Wtedy poczułem, jak moje usta na dłoniach domagają się, bym rozkazał im ulepić jakąś formę. Nie mając zbytnio pojęcia, co mam z tym zrobić, złączyłem je i utworzyłem małego ptaka, którego ożywiłem. Obserwowałem uważnie, śmiejąc się w duchu, jak podrywa się do lotu, nieco nieporadnie ruszając skrzydłami. Po chwili radził sobie już znacznie lepiej. Uśmiechnąłem się i z braku lepszego zajęcia, ruszyłem za nim. Wiedziałem bowiem, że póki nie dorwę Izzaru, moja misja nie może zostać uznana za zakończoną.
   [zt -> Wielki Las]

Offline

 

#31 2013-08-11 13:07:15

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

    Biegłem najszybciej jak mogłem, w końcu w grę nie wchodziło spóźnienie się na ten cały turniej. No i jeszcze musiałem mieć oko na Mamoru, bo jego podstawowa straż zaczęła się o niego martwić. Tylko dlaczego ja? Przecież mogli ruszyć ze mną... Ale wychodziło na to, że te kobiety lider wybrał sobie sam do obrony. W takim razie dlaczego strażnicy zaczęli się martwić... Czyżby nie ufali, że była to decyzja samego Mamoru? Jak dla mnie zbytnio przesadzali.
     Nie miałem jednak czasu rozmyślać na te tematy. Musiałem jak najszybciej odwiedzić Enko i sklep, który się tam znajduję. Nie mogę przecież pójść na turniej z ekwipunkiem, który mam w tym momencie. Byłoby to co najmniej nie rozsądne z mojej strony. Dlatego jeszcze na siłę przyspieszyłem swojego kroku, by znaleźć się już w prowincji w które muszę być.

zt -> Enko/Klan Namikaze/Sklep

Offline

 

#32 2013-08-11 15:53:43

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Miasto

Postanowiłem znów udać się przez miasto i ominąć lasy żeby umilić sobie podróżowanie.
Była to już ostatnia kraina którą muszę przemierzyć aby dostać się do Enko na turniej więc,
postanowiłem to miasto przejść jak najszybciej nie oglądając się za swoimi plecami.
Niespodziewałem że podróż będzie tak krótka a, to miasto tak małe że przejdę je w 1 godzinę
Nie raz przemierzając te miasto spotkałem drogie wille bardzo bogatych osób najprawdopodobniej nie ninja
Jednak większą część miasta zapełniały małe jedno do cztero osobowe budynki mieszkalne.
Nadszedła jednak chwila w której opuściłem miasto a w oddali widziałem już kraj wiatru

Z/T -> Enko -> arena turniejowa -> Namiot zapisu

Offline

 

#33 2013-08-11 18:50:06

Gani

Zaginiony

42210940
Zarejestrowany: 2012-02-12
Posty: 76

Re: Miasto

Powoli moja wędrówka dobiegała końca. W oddali majaczyły już ziemie należące do prowincji Enko. Na ten widok aż coś ścisnęło mnie w gardle. Już za chwilę wszystko się zacznie. Shinsaku, członkowie organizacji, wszyscy będę mnie obserwować. Bałem się tego jak cholera. Co takie mógł tak naprawdę pokazać temu tłumowi? Nie byłem o wiele silniejszy od dziecka, które właśnie opuściło akademię. Co gorsza moje nogi jakby zaczęło odmawiać mi posłuszeństwa. Mój organizm jakby instynktownie zmuszał mnie wolniejszego przemieszczania się. Wyglądało na to, że on też nie chciał tego doświadczyć.


[z/t -----> namiot zapisu/Enko]


Karta Postaci

Obecny wygląd: "Bardzo wysoki mężczyzna około 2 metrów wysokości, za szpiczastą głową na czubku, której znajdowała się niewielka ilość śnieżno-białych włosów. Na jego niewielkim nosie spoczywały małe, okrągłe okulary z cienkimi czarnymi oprawkami. (...)"

Offline

 

#34 2014-01-08 20:11:12

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

   Kiedy biegłem tędy na turniej nie zauważyłem jak piękne jest to miejsce. Mając o wiele więcej czasu szedłem powolnym krokiem napawając swoje oczy rzeczką i samym miastem. Sam widok byłby piękniejszy gdyby akurat dzisiaj Kawa no Kuni nie było zasłonięte przez chmury.
   Mój biologiczny radar wyczuł w tym miejscu coś ciekawego - karczma. Cel życiowy nie pozwolił mi tak po prostu odejść z tego miasta nie zaglądając wpierw do największego budynku jaki tutaj się znajdował. Od tak dawna w moich ustach nie znalazł się żaden napój wyskokowy, które tak bardzo lubiłem popijać sobie wieczorami. Wpadłem więc na kilka chwil do karczmy i zamówiłem sobie jedną porcję Sake. Widziałem jednak jakie towarzystwo przesiaduje w tym miejscu i dobrze wiem, że mój ubiór mógł wywołać kłopoty. Wypiłem więc to co miałem do wypicia i szybko zniknąłem z budynku.
   Kiedy tylko wydostałem się z miasta szybko ruszyłem w kierunku mojego rodzinnego miasta w Chikai. Żeby trafić tam jak najszybciej musiałem iść teraz przez Tanuzę, przynajmniej tak zrobiłem ostatnim razem i zdążyłem przed rozpoczęciem turnieju.

[zt -> Tanuza/Miasto]

Offline

 

#35 2014-01-18 19:31:19

Kenji

Martwy

47769207
Zarejestrowany: 2013-06-16
Posty: 88
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan : 0
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13 (150r.n.e)

Re: Miasto

Po kilku lub nawet kilku nastu godzinach wędrówki natrafiłem na miasto chciałbym przez nie przejść ale problem jest to że prowadzi tam tylko jeden most. W końcu postanowiłem jednak że przejdę przez miasto i spróbuję przeprawić się przez rzekę. Wszedłem po drodze do karczmy w której jednak nie zauważyłem nic wartego uwagi poza grupą podejrzanych typów, barmanem, oraz podawanych przez niego różnorodnych napoi alkoholowych, więc wyszedłem i poszedłem dalej w stronę przeciwległego końca miasta. Z daleka miasto było niesamowite i piękne. Niestety kiedy się do niego weszło nie było widać niczego na czym można by uwiesić oko. Kiedy  dotarłem do rzeki trafiłem wprost na wolny nurt i spokojnie ją przepłynąłem

[z/t ----> tanuza/miasto]

Ostatnio edytowany przez Kenji (2014-01-18 19:41:17)

Offline

 

#36 2017-01-26 13:49:24

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto

    Klon, który w czasie rzeczywistym mógł przekazywać informacje? Słyszałem o czymś podobnym jednak była to technika dostępna wyłącznie dla członków klanu Kiyoshi. Wątpię aby czarnowłosy pochodził z tego samego klanu, nigdy w życiu o nim nie słyszałem ani także nie widziałem. Inna sprawa, że rzadko kiedy jestem w rodzinnej wiosce, ale mimo wszystko jego styl walki jaki o ogólna aura jaką emanuje była wręcz niepodobna do przedstawiciela kryształowych wojowników. Słowa jego jedynie potwierdziły moje przypuszczenia o dużej sile a także wysokich umiejętnościach jakie posiada, nie znałem granicy, ale w tym przypadku to chyba nawet lepiej. Nie chciałbym skończyć jak zielonowłosy samotnik. Nakijama w swojej wypowiedzi omijał bezpośredniego wyjaśnienia, nie wiem czy robił to z powodów osobistych czy może ktoś mu zabronił wprowadzania w szczegóły osoby trzecie, ale najwidoczniej nie mówił nam wszystkiego. Jego twarz a raczej mimika zdradzała go. Nie zamierzałem drążyć tematu. Wszystko okaże się jak tylko znajdziemy się w Enko. Sam dojdę do prawdy, którą tak usilnie ukrywa przed nami.
    Chłopak zszedł na dolny pokład zostawiając nas samych razem z grupą majtków, którzy pracują od rana do wieczora, od jednego portu do drugiego w pocie czoła szorując ciągle jedne i te same deski. Biedaki. Dobrze, że ja nie muszę pracować tak samo jak oni. Już chyba wolę zawalczyć na śmierć i życie niż gnić tutaj i szorować pokład. Tak więc pozostałem w towarzystwie Yocharu, człowieka, który zna odpowiedzi na większość pytań, które zamierzam teraz zadać. Zgaduje, że On również to wyczuje iż mam jakiś interes do niego, tak jak to było w przypadku Baigai.
    Odwróciłem się w jego stronę. - Zastanawia mnie od dłuższego czasu dlaczego podzieliłeś się ze mną informacjami na temat tego zielonowłosego samotnika. Nie prosiłem Cię o szczegóły a Ty i tak powiedziałeś więcej niż trzeba było. Podpadł Ci, że chciałeś się w jakiś sposób rozliczyć z nim? - Zapytałem. Podczas walki mimo, że samotnik dysponował ogromną siłą i szybkością swoich ataków to nawet po odkryciu tajemnicy jaką skrywał czarnowłosy nawet na chwilę nie zmienił swojego wyrazu twarzy. Ciągle pozostawał ten sam. Czyżby chodziło o jakiś prywatny konflikt?

Offline

 

#37 2017-01-26 14:30:45

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


       Powoli zbliżaliśmy się do terenów Kawa No Kuni. Ląd dopiero wyłaniał się delikatnie zza horyzontu ale byliśmy już bliżej niż dalej. W pewnym momencie pozostałem z Suohem sam na sam i tak jak przewidywałem, będzie miał do mnie kilka pytań. Gdyby  sytuacja była odwrotna i to jednooki miałby długi staż jako ninja i wiele doświadczeń z wielu frontów, zapewne sam obrzucałbym go pytaniami. Robiłem tak w przypadku Eizo, chodź rozmowa ta była przeprowadzona tylko raz to do dzisiaj ją świetnie pamiętam. Zagadka jaką podrzucił Kiyoshi była raczej czymś na zasadzie ciekawości, niż chęci zdobywania cennej wiedzy na temat innych. Dziwił się czemu tak wiele mu powiedziałem, choć z początku nie planowałem mówić nic.
            - Nie znałem go przed turniejem chociaż wiedziałem, że jest za młody na niego. To co mu zrobiłem było po części testem dla niego a przy okazji zebrałem ciekawe informacje, o których nie wiedziałem. Często młodzi ninja, żyją chwilą. Myślą, że mogą wszystko bo trenowali od dzieciaka i gotowi są na wiele. Sprawdzałem, czy jest na tyle bystry by nie wpaść dwa razy w te samą pułapkę i testu nie zdał. Uwierz mi, jeżeli nie ja to następny rywal zrobiłby mu krzywdę. Jeżeli przeżył to ma nauczkę, która go zmieni. Nie wiem czy słyszałem o bitwie w Yu no Kuni ale byłem tam i widziałem jak giną wszyscy bez względu na wiek. Takie rzeczy uczą. A czemu powiedziałem Ci o tym tam wiele? Powiedzmy, że dotarły do mnie ciekawe informacje i miałem w tym interes względem Ciebie a może i nawet całego klanu.
       Troszkę się rozgadałem, choć byłem w tym wciąż tajemniczy. Nie wiedziałem jaki stosunek wobec mnie siedzi w głowie Suoha. Niewątpliwie bał się, że może skończyć jak zielonowłosy ale z drugiej strony chyba nabrał do tego dystansu, przez co łatwiej było mu ze mną rozmawiać. Zrozumiał, że nie ma we mnie wroga.

Offline

 

#38 2017-01-26 16:09:40

Straznik 2

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1409

Re: Miasto

Misja normalna dla Suoha #4


     Nakajima spędził całą podróż zamknięty w swojej kajucie pod pokładem. Wyglądał przez maleńkie okienko, pozwalające ujrzeć rozdzieraną przez statek powierzchnie wody. Dla niego był to widok co najmniej uspokajający, choć biedacy cierpiący na chorobę morską już na samą myśl prawdopodobnie czuli treść swojego żołądka w gardle. Chłopak mógłby nawet przysiąc, że przez chwilę ujrzał przemykające obok, jakby ścigające się ze jego środkiem transportu delfiny (). Jego myśli były jednak daleko poza otoczeniem. Cały czas zastanawiał się, jak wiele informacji może i chce przekazać swoim towarzyszom. Na dodatek nie wiedział, jak mieszkańcy na to zareagują. W dużej mierze właśnie z tym była powiązana ich ogromna niechęć do ninja. Na dobrą sprawę był jedynym, którego zaakceptowali gdyż wycierpieli się już bardzo wiele z ich strony. Jednocześnie przez to nie mógł rozpocząć jakiegokolwiek szkolenia mieszkańców w zakresie obrony i tym sposobem stał się ich jedyna tarczą osłaniającą przed chciwymi łapskami z zewnątrz. Jednak nieuniknionym był fakt, że kiedyś nadejdzie nadejdzie takie niebezpieczeństwo, z którym nawet on nie będzie w stanie sobie poradzić.
      Po kilku długich godzinach rejsu w końcu zawinęli do portu, z którego jeszcze kawałek musieli przejść do miasta po potrzebne zaopatrzenie, gdyż czekały ich jeszcze ze dwa dni marszu. W zależności oczywiście od tempa jakie obiorą, jednak nie wypadałoby, gdyby przybyli do osady wycieńczeni podróżą gdyż użytek wtedy byłby z nich marny.
      Chłopak wyłonił się spod pokładu i dołączył do swoich towarzyszy już schodzących na ląd. Rozmowa między nimi była dość ożywiona, dlatego nie wtrącał się dopóki nie skończyli.
- Poczekajcie na mnie proszę u bram. Zrobię zapas prowiantu na podróż i zaraz wrócę. Nie chcę was obciążać jakimikolwiek kosztami podróży.
      Uśmiechnął się po czym zostawił dwójkę ninja samych, szybkim krokiem zdążając do miasta.

Offline

 

#39 2017-01-26 17:15:48

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Miasto

    Po części zgadzałem się z tym co powiedział Yocharu, ale należało to rozpatrywać w kategorii "a co by było gdyby". Moglibyśmy tak gawędzić godzinami albo i dłużej, ale ja bardziej skupiam się na konkretach oraz tym co jest teraz, w danej chwili. Owszem, poświęcam trochę czasu na spekulację nad tym co było wcześniej oraz co mogłoby być gdybym postąpił inaczej w przeszłości lecz prawda jest taka, że nie ważne jakbym się bardzo starał to i tak niczego nie zmienię. Mogę a raczej muszę skupić się na tym co jest teraz i tym co mnie czeka. Kiwałem co chwilę głową, lecz jak wspomniałem wcześniej tylko w połowie zgadzałem się ze słowami czarnowłosego. Westchnąłem. Położyłem ręce ugięte w łokciach na drewnianej poręczy a następnie oparłem brodę o dłonie. Wpatrywałem się w ocean. Zastanawiałem się co by tutaj jeszcze powiedzieć, byłem ciekawy tych czerwonych oczu, ale czułem, że za dużo wymagam nie dając od siebie zupełnie nic. W tym momencie taka wymiana nie jest korzystna dla mnie. Nie znam czarnowłosego więc nie wiem czy jestem w stanie w pełni mu zaufać.
    Nim się zorientowałem dobiliśmy już do portu. Nakijama wyszedł ze swojej kajuty i cała nasza trójka skierowała się na suchy ląd. Tak więc ponownie zostaliśmy sam na sam, ja i czarnowłosy. Ciekawe o jakie zapasy mu chodziło. Jeżeli udałoby nam się znaleźć odpowiedni transport, a raczej nie trudno o taki, to do Enko trafilibyśmy w ciągu jednego dnia. - Wiesz coś na temat wewnętrznych spraw w Kraju Wiatru? Bo coś nie chce mi się wierzyć, że wioska do której zmierzamy jest tak mała aby Lord Feudalny musiał się nią przejmować. - Mimo, że wcześniej wspomniał o braku jakichkolwiek informacji o sytuacji w Kraju Wiatru to miałem przynajmniej procent nadziei, że coś mu się mogło obić o uszy, coś co okaże się być ważną informacją dla nas. Równie dobrze mogliśmy polecieć tam na kryształowych smokach, ale jak wspomniałem wcześniej do odsłonięcia takich kart nie jestem jeszcze gotów. Może gdybyśmy wybrali się na kilka poszukiwań skarbów to wtedy Yocharu zdobyłby ode mnie tyle zaufania, że na lewo i prawo sypałbym w jego obecności technikami klanowymi a może i nawet informacjami, ale obecnie? Nic z tego.

Offline

 

#40 2017-01-28 16:08:49

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Miasto


       Suoh wydawał się spoważnieć od czasu turnieju w Pałacu. Nie wiem czy już nie miał ochoty na żarciki czy może humor mu zrzęd po tych wydarzeniach. Ciężko powiedzieć co na niego wpłynęło ale nie obchodziło mnie to w tej chwili. Ważne, że był całkiem spoko towarzyszem podróży.
       Przybyliśmy w końcu do portu. Nie będę ukrywał, że stały ląd jest dla mnie lepszą alternatywą niż bezkresny ocean. Widok miasta i ludzi z jednej strony budził we mnie pozytywne emocje ale z drugiej w głowie włączała mi się alienacja. Nie przepadałem za tłumami ale chyba bardziej nie lubiłem wody, ciągnącej się w nieskończoność. Chłopak w wachlarzem zszedł ze statku, tłumacząc że musi iść po za zapasy. My również opuściliśmy burtę stawiając nogi na pomoście. Jednooki rozglądając się dookoła rzucił pytaniem w moim kierunku.
        - Nie wiele. Mało wieści wychodzi z tego kraju w świat. Albo nic się tu nie dzieje, albo dobrze to ukrywają w co wątpię. Z Daimyo bywa różnie. Może ma gdzieś mała wioskę, gdy musi zajmować się całym krajem i jego finansami. Możliwe też, że chłopak z wachlarzem świetnie gra i wcale go nie informował. Musze znaleźć odpowiednią osobę to wszystkiego się dowiem. Bardziej mnie jednak ciekawi dlaczego ta grupa atakuje nieistotną wioskę.
        Odpowiedziałem w oczekiwaniu na chłopaka z wachlarzem. Rozglądałem się też po okolicy. Nigdy tu nie byłem a każda nowa lokacja jest warta zapamiętania w razie gdybym przybył tu jeszcze kiedyś. Było to miejsce jednak tylko przejściowe i wątpliwym było, że zdobędę tu potrzebne informacje.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakonsokola.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.alians666.pun.pl www.sa.pun.pl