Administrator
Raj dla górników, zbawienie południa, cud Kakan. Różnymi nazwami określano kopalnię, jednak we wszystkich dało się dostrzec pozytywne zabarwienie. Nic dziwnego - w końcu w tym miejscu pracuje jakieś dziewięćdziesiąt procent ludności byłej prowincji Kakan, która należy obecnie do południowej części Sashikan. Jak więc wygląda potężna kopalnia? W zasadzie określenie jest błędne. Dlaczego? Cóż, nie jest to jedna grota, w której wydobywa się wybrany kruszec. Aby dokładniej nazwać te tereny, należałoby określić je mianem "zespołu kopalń" bądź "kompleksem wydobywczym". Czemu?
Powiedzmy sobie jasno - "kopalnia" zawiera w sobie mnóstwo jaskiń, grot, kamieniołomów, czy też platform, służących do wydobywania kruszców. Złośliwiec mógłby spytać co takiego da się tutaj znaleźć. Odpowiedź z pewnością by go przeraziła. Złoto, srebro, marmur, kamień, piaskowiec, miedź, a pewnie i wiele innych. Niestety, praktycznie żaden z żywych nie ma dostępu do takich informacji. Z pewnością wie to Lord Feudalny Kraju Ziemi, jednak czy górnicy? Poza zarządcą kopalni nikt. W takim wypadku rodzi się kolejne pytanie, a nawet kilka. Jak wygląda taki kolos? Jak funkcjonują tutaj ludzie? Jak można pracować w takim zgiełku? Co jest wydobywane i gdzie?
Na nieszczęście dla zwyczajnych ludzi, nie da się odpowiedzieć na wszystkie pytania. Jak wspomniano wcześniej, mogliby to zrobić tylko nieliczni. Jednak podstawowe informacje zna praktycznie każdy z górników, pracujących w ogromnym kompleksie. Przede wszystkim surowce nie są wydobywane w sposób chaotyczny. Większość z nich jest oddzielona w konkretnych dystryktach. Górnicy w nich pracujący noszą specjalne znaki, które pomogą im się rozpoznawać i razem pracować. Surowce proste i bardziej dostępne, pokroju piaskowca, kamienia i marmuru wydobywane są na zewnątrz kopalni. Niestety, złoto, srebro i żelazo znajdują się wewnątrz kopalni, a prowadzi do nich siatka tuneli, rozmieszczonych pozornie chaotycznie. Jednakże wybrane jednostki znają drogę, nawet do najdalszych zakamarków terenu. Nie oszukujmy się więc, że jakikolwiek ninja bez przewodnika znajdzie to co chce. Można mówić jedynie o szczęśliwym trafie.
Na koniec warto wspomnieć o historycznym i współczesnym aspekcie obronnym kopalni. W końcu nic dziwnego, że taki kompleks miał ogromną wartość. Zdobycie go przez inny kraj mogłoby zdecydowanie utrudnić funkcjonowanie gospodarki Kraju Ziemi. Przez to nietrudno trafić tutaj na stacjonujące patrole Lorda Feudalnego. Całkiem spora liczba wojsk stacjonuje na zewnątrz kopalni, przy różnych posterunkach. Popełnienie przestępstwa na terenie kopalni jest surowo karane, a i na nieszczęście dla rzezimieszków, bardzo łatwo wykrywalne. Warto zauważyć, że zwiedzanie kopalni i tuneli jest jednak darmowe i dozwolone. Można się przechadzać. A jeżeli trafi się do świeżej rudy złota? Cóż, rzecz praktycznie niemożliwa, ale nawet jeżeli, to jest ona własnością kopalni. Zgodnie z obowiązującym prawem, nie można wynieść niczego z kopalni bez wiedzy zarządu.
Opis stworzony przez Ikkyo
Offline
Zaginiony
Szybko wkroczyłem w kopalniane tunele i szyby. Tunele były oświetlanie mdłym światłem z płonących pochodni, polepszających nieco widoczność. Postanowiłem iść ostrożnie, gdyż nie znałem w ogóle miejsca, w którym się znajdowałem, pomijając oczywisty fakt możliwej obecności bandytów. Z opowiadań sklepikarza maruderzy mogli nie być jakoś konkretnie inteligentni, ale mogli zastawić jakieś pułapki czy zasadzki.
- Ile bym dał w tym momencie za Sharingana... - Pomyślałem. Oświetlenie było jakie było, długie cienie i ciemne zakamarki korytarzy były idealne do pozostawienia pułapek pokroju wybuchowych notek czy też innych niebezpiecznych narzędzi. Mimo wszystko przedzierałem się dalej, licząc na to, że znajdę to, czego szukam.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Chyba natrafiłem na właściwy trop. Tak przynajmniej myślałem, bo gromkie śmiechy mogły oznaczać tylko jedno - mój prawdopodobny cel. Przykucnąłem i ostrożnie podchodziłem do źródła dźwięku, chcąc wybadać sytuację. Oczywiście w pewnym momencie nie mogłem przybliżyć się bardziej, gdyż zdradziłbym swoją pozycję w tym silniejszym oświetleniu. Pole widzenia miałem niewielkie, toteż niewiele mogłem wywnioskować - tak czy siak szukałem wzrokiem po pomieszczeniu, w którym znajdowali się potencjalni przeciwnicy czegoś, co mogłoby pomóc mi w walce, czegoś, co ewentualnie za jednym zamachem pozwoliłoby mi wyczyścić pomieszczenie z niechcianych złych kolesi. Jeśli musiałaby być taka możliwość, cofnąłbym się do tyłu i szukał drogi, która pozwoliłaby mi zaatakować bardziej z zaskoczenia.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Gdy tylko dostrzegłem moich potencjalnych oponentów uderzyła mnie jedna rzecz - było ich pięciu, a nie sześciu. W takim razie musiałem być maksymalnie ostrożny, gdyż jeden z nich może być gdzieś w pobliżu i wpaść w najmniej oczekiwanym momencie. Oprócz braku jednego z mężczyzn moją uwagę zwróciły butelki, zapewne z jakimś trunkiem. W takiej sytuacji próbowałem obmyślić dobry plan. Zakładał on wpadnięcie w paszczę lwa razem z pochodnią, którą to będę mógł nieco "podpiec" twarze moich przeciwników po wcześniejszym oblaniu ich zawartością butelek.
- No cóż... Raz kozie śmierć.
Wziąłem pochodnię stojącą obok, po czym zrobiłem parę kroków do tyłu i...
- DAINAMIKKU ENTORII!!!
Ostatnio edytowany przez Koruzonu (2013-07-16 17:39:30)
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Strażnicy
Edit za pozwoleniem Katsuro.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2013-07-24 21:11:35)
Offline
Zaginiony
Wejście idealne. Dwóch zdjętych niemal za jednym zamachem, zostało trzech tutaj i jeszcze jeden, którego tu nie dostrzegłem.
- Wbijam się wam w sam środek imprezy i załatwiam z automatu waszych dwóch kumpli. Na pewno przybywam w pokojowych zamiarach. Tak czy siak moje imię nic wam nie powie, ale stwierdzenie "wasza śmierć", już pewnie tak. He he.
Moja szydercza mina oraz ton wypowiedzi na pewno dały się we znaki moim przeciwnikom. Chwyciłem mocniej swoją pochodnię, gdyż na razie była to moja jedyna broń oprócz wyuczonych ciosów oraz... Właśnie. W tym momencie przypomniałem sobie o moim Kekkei Genkai. W tym momencie z nadgarstka i łokcia mojej lewej ręki zaczęły wydobywać się czarne nici, które po chwili zaczęły wić się jak oszalałe, wydając nieprzyjemne odgłosy. Miało to na celu głównie wystraszenie moich przeciwników. Przy okazji zacząłem rozglądać się po "pokoju" w poszukiwaniu jakiejś mniej prowizorycznej broni, to jest kunaiów czy mieczy.
- W takim razie który pierwszy na ochotnika? - Spytałem, uśmiechając się złowieszczo.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
[1 post Gekido]
W tym momencie poczułem, że brutalna siła to nie wszystko. Trzech na jednego plus wyszkolenie bojowe, które nadało im szybkość większą od mojej reakcji (co dla shinobi jest niedopuszczalne w walce ze zwykłymi ludźmi) sprawiło, że zacząłem żałować mojego podjudzania. Na szczęście miałem pewnego asa w rękawie. Zanim jeszcze rabusie zdołali do mnie dobiec, zacząłem szybko oddychać, próbując wprawić siebie w stan swego rodzaju furii, berserkru zwanego Gekido [+20 do wszystkich statystyk oprócz kontroli chakry na 7 tur, 1 lvl]. Teraz miałem znacznie większe szanse przeżycia. Rzuciłem pochodnią w tego, który był najdalej i przekraczał ognisko [siła: 70; szybkość: 50], celując w jego twarz. Tym samym bliżej siebie miałem tych, którzy mnie okrążyli. Byłem w tym momencie bez broni, jednak nie byłem kompletnie bezbronny, zwłaszcza w stanie Gekido. Moje nici pozwoliły mi dobrać się do katany jednego z martwych przeciwników. Gdy miałem ją już w ręce, odskoczyłem w stronę ściany [szybkość: 55] aby się do niej przykleić [umka chodzenia po drzewach], po czym z tą samą szybkością wystrzeliłem w stronę gościa, który był po mojej lewej. Gdy byłem na odległość machnięcia ostrzem, zamachnąłem się kataną [siła: 75, szybkość: 55] na wysokości jego szyi z zamiarem odcięcia głowy. Mimo tego, że jeszcze nie dobrałem się do mojego ostatniego oponenta miałem na niego oko, więc w razie czego mogę wiedzieć czy zaatakuje czy nie [reakcje: 38].
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
[2 post Gekido]
Mój atak udał się jedynie w części, gdyż pozbawiłem mobilności jednego z dryblasów. Chciałem wbić ową pochodnię prosto w twarz, aby ostatecznie pozbawić go żywota, ale przypalenie w ognisku też może być. Pora wrócić do mojego aktualnego problemu, czyli kontrze po moim ataku, wyprowadzonej prosto w moje kolana. Unik zauważyłem już w locie, niestety mój plan pozbycia się wszystkich najszybciej jak się da się nie powiódł i muszę spróbować jeszcze raz. Moim szczęściem była jednak klanowa spuścizna w postaci nadludzkiej siły i wytrzymałości jak na początkującego wojownika, toteż cios z taką siłą byłem w stanie zablokować - postanowiłem jednak zrobić kolejny unik. Obróciłem się [szybkość 50], po czym skoczyłem, chroniąc swoje ścięgna przy kolanach przed rozpłataniem. Oczywiście mój skok to nie był taki sobie zwykły skok. Było to przygotowanie pod jedno z Taijutsu, którym zaatakowałem z niemal pełną mocą i szybkością [siła 70, szybkość 50].
- Konoha Senpuu!
Moja pięta w tym momencie kierowała się dość szybko w stronę twarzy mojego przeciwnika. Moim celem było rozpłaszczenie jego czaszki na istniejącej dość blisko nas ścianie.
Ostatnio edytowany przez Koruzonu (2013-07-17 10:40:00)
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
[3 post Gekido]
Udało się. Kolejny z niemilców leżał bez ruchu. Tym razem jednak miałem poważniejszy problem. O ile piątka nieprzyjaciół nie stanowiła w żaden sposób dla mnie zagrożenia (gdyż uporałem się z nimi szybciej niż sądziłem), to ich przywódca może być nieco... uciążliwy. Nadal dzierżyłem w swojej dłoni miecz zdobyczny na jednym z nie dających znaku życia rabusiu, co czyniło moją sytuację nad wyraz lepszą niż tego, który zdecydował się biec po pomoc. Zamachnąłem się i rzuciłem kataną w stronę uciekiniera [siła: 80, szybkość: 55]. Wiedziałem, że nawet jeśli bym tego nie zrobił to i tak ich "szefo" by przyszedł. Po prostu chciałem wyeliminować potencjalną "przeszkadzajkę" podczas walki z kimś na pewno lepszym i inteligentniejszym od tej zgrai niedojd.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Strażnicy
Ostatnio edytowany przez Straznik 2 (2013-07-19 20:07:13)
Offline
Zaginiony
- Szlag!
Wiedziałem, że już niewiele mogę zrobić. Nie biegłem za przeciwnikiem, gdyż mogłem się wpakować w jeszcze gorsze problemy niż te, z którymi musiałem sobie poradzić. Nie minęła chwila, gdy domniemany przywódca wrócił. Co ciekawe nie zaatakował mnie od razu, tylko kazał przenieść "skarby" w bezpieczne miejsce.
- Koruzonu, klan Kakukoro. A ty jesteś pewnie przywódcą tej zgrai... W większości już raczej martwej. - Tutaj ruszyłem nieco nogą jedno z ciał, po czym kontynuowałem. - Wparowałem tu bez jakiegokolwiek wytłumaczenia czy pozwolenia, gdyż wysyła mnie jeden ze straganiarzy, którym najwyraźniej już po raz kolejny rozwaliliście stragan. Dowiedziałem się też, że przed wybraniem nowego Lorda byliście pod dowództwem jednego z braci. Nie byłoby prościej zgłosić się do Lorda o przyjęcie na służbę? Raczej nie jest wam za wygodnie kryć się przed wymiarem sprawiedliwości.
Rozgadałem się, zapominając, że szef rabusiów może nie mieć głowy do dyplomacji. Tak czy siak skończyłem, dając mu czas do przetworzenia informacji.
Ostatnio edytowany przez Koruzonu (2013-07-19 21:08:47)
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Wysłuchałem mojego adwersarza. Miał on dość ciekawe wytłumaczenie, którego nie mogłem negować - ba, nawet zamiaru takiego nie miałem. Był jednak jeden problem - nie mogłem wrócić do sklepikarza z gołymi rękami.
- Cenię sobie twoje podejście. Nie chcę się przechwalać, ale i ja byłem świadkiem niedawnych wydarzeń. Uczestniczyłem w nich, chciałem coś zmienić, mimo tego, że wyszło to w sposób, który prawdopodobnie nikogo nie uszczęśliwił. Mówisz, że cenisz sobie życie, które prowadzisz, prawda? Nie chcesz większego rozlewu krwi, niż ten, który odbył się tu, prawda? Cóż, ja też nie lubię pozbawiać ludzi życia. Odejdę, jeśli nie chcesz walczyć, ale wraz z moim odejściem chcę, abyś spełnił moją jedną prośbę. Oddaj mi to, co zabrałeś sprzedawcy porcelany. Widziałem w oczach tego człowieka prawdziwy żal, na pewno ma rodzinę i dzieci, a wy pozbawiacie go ciągle majątku. - Tutaj urwałem. Nie wiedziałem, czy moja perswazja da radę, toteż od razu dokończyłem wypowiedź. - Jeżeli to konieczne... To mogę znaleźć wam coś w zamian, bądź zrobić cokolwiek innego. Zależy mi po prostu na wywiązanie się - chociaż częściowe - z obietnicy, którą dałem temu człowiekowi. Byłeś żołnierzem, obowiązywała cię pewnego rodzaju przysięga wierności temu, komu służyłeś, prawda? Wiesz więc, o czym mówię. Nie żywię do was żadnej urazy, bo was nie znam. Przyszedłem tylko po to, po co zostałem wysłany. To jak będzie?
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Po części spodziewałem się takiego obrotu sprawy, jednakże myślałem, że pójdzie 'nieco' łatwiej. Tak czy siak - czy miałem coś do zaoferowania temu człowiekowi? Nie byłem tego pewien, gdyż moja propozycja wyskoczyła bardziej wskutek kontrolowanego słowotoku, który zawsze mi się udziela w poważnych sytuacjach, wymagających myślenia i swego rodzaju charyzmy. To pierwsze i drugie podziałało, wszak szef szajki nie miał zamiaru już dalej ze mną walczyć, jednakże musiałem mocno się zastanowić nad tym, co mogę dla nich zrobić.
- Jestem ninja - eskorta, obrona, atak, pomoc logistyczna, transport informacji... Cokolwiek. Wiem, że niektóre młodziki nawet pomagają w polu czy w domu - cóż, taka nasza dola. Jeśli istnieje płaszczyzna, w której byłbym przydatny, zrobię to.
Po mojej odpowiedzi czekałem na reakcję herszta bandy.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
[7 post Gekido (nie, nie dezaktywowałem umki ]
Głupiec. Nie był w stanie docenić mojej pomocy i zamiast zapomnieć o całej sprawie postanowił zaatakować. No cóż, nie miałem wpływu na ostateczną decyzję herszta. Szybko skierowałem się [szybkość: 55] w stronę ogniska, gdzie pozostało jeszcze sporo butelek z gorzałą. Chwyciłem jedną, po czym cisnąłem ją prosto w twarz mojego przeciwnika. Byłem przy okazji przy jednym z kolejnych martwych ciał, toteż postanowiłem się "uzbroić" w miecz, którego nie posiadałem.
- Nie widzisz nic poza długość swojego miecza, prawda? Od zawsze wiedziałem, że w wojskach większość żołnierzy to tępi idioci, inaczej mięso armatnie. Gdy słyszałem, że jesteś inteligentniejszy od tych kretynów, dla których jesteś szefem, to myślałem, że dojdziemy do porozumienia. To, że postanowiłeś zaatakować mówi o tobie wszystko...
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Od razu zlokalizowałem kolejną pochodnię, która mogła być gwoździem do trumny (albo przynajmniej dobrym powodem do noszenia maski) szefa gangu. Gdy tylko się do niej dorwałem, zaszarżowałem [szybkość: 58], po czym zaatakowałem trzymaną w lewej dłoni pochodnią [szybkość: 55, siła: 80]. Płonące drewno leciało prosto w twarz herszta, ledwo co nasączoną alkoholem.
Ostatnio edytowany przez Koruzonu (2013-07-22 12:44:15)
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
[Gekido dezaktywowane]
Chitzu mógł usłyszeć moje ciężkie oddechy, które po chwili uspokoiły się. Po prostu straciłem swoją moc i teraz miałem jeszcze mniejsze szanse na pokonanie herszta. Tak czy inaczej - poddanie się nie wchodziło w grę. Zakręciłem młynek kataną.
- Uwierz mi, słyszałem gorsze imiona. A co do moich sztuczek... Ja nie z tych, co plują ogniem i wywołują wichry łamiące kości. Postawiłem na starą, dobrą walkę kontaktową. Ale skoro chcesz je zobaczyć w moim wykonaniu... - Tu urwałem, po czym postanowiłem pokazać "conieco". Szwy z nadgarstka w mojej lewej ręce nieco się rozszerzyły, po czym z szycia wylazły nici, które z automatu chwyciły leżącego najbliżej mnie nieżywca i podniosły. - A co do ćwieków, to sam się kazałem zaćwiekować. Efektownie, co nie?...
Tematów do dalszej rozmowy na razie nie było. Rzuciłem truchło jednego z ludzi Chitzu prosto na niego, po czym postanowiłem zaatakować. Ruszyłem z pełną dostępną mi mocą [szybkość: 38], aby ciąć herszta od jego prawego boku do lewego barku [szybkość: 38, siła: 60].
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Gdy byłem w klinczu z Chitzu, odpowiedziałem na jego pytanie.
- Jestem Kakukoro... Masz szczęście, że nie jesteś shinobi, inaczej w tym momencie byłbyś bez serca...
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Mój przeciwnik okazał się być w stanie władać Chakrą.
- Kto cię tego nauczył? Jak tylko znajdę tego ktosia to urżnę mu łeb za szkolenie potencjalnych rabusiów w korzystaniu z takich technik. - Rzuciłem, widząc to, co się działo przede mną. Nie mogłem jednak stracić czujności. Zrobiłem unik na lewo z moją aktualnie największą szybkością [58], lecz wiedziałem, że niewiele mi to da, toteż byłem gotów do zbicia ciosu. Nie planowałem jednak uderzać w ostrze mojego przeciwnika, lecz w jego dłonie. Innymi słowy chciałem go okaleczyć chociażby na tyle, aby nie mógł utrzymać broni. Gdy już Chitzu był w moim polu rażenia ciąłem go po dłoniach [szybkość: 58, siła: 60]. Był to swego rodzaju krzyk rozpaczy, moja ostateczna próba obrony, gdyż czułem, że mój przeciwnik ma nade mną przewagę znacznie większą, niż miałem nad jego pomagierami nawet bez użycia Gekido. Być może jednak istniał jakiś cień szansy na powodzenie mojej defensywy...
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Prawda była taka, że w tym momencie nic nie stało na przeszkodzie, aby Chitzu po prostu mnie dobił. Szybszy, silniejszy, mógłbym rzec lepiej wyszkolony. Nie pasowało mi to do opisu zwykłego żołnierza. Tak czy siak - byłem ranny. Nici szybko przeszyły cięcie, co było dla mnie korzystne, lecz w tym momencie wiedziałem, że nie ma sensu ciągnąć dalej tej walki.
- To nie ma sensu, poddaję się... Jeśli nie mogę pokonać żołnierza, to co tu robię?
Po tym, co powiedziałem, rzuciłem miecz na ziemię, który odbijając się od kamiennej podłogi wydawał charakterystyczny, metaliczny brzęk. Również moje nici schowały się pod szwami, czyniąc moją personę nieco mniej ohydną z wyglądu. Poszedłem po swój płaszcz i ubrałem go. Moje ruchy były powolne, wszak byłem nieco zmęczony.
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline
Zaginiony
Gdy Chitzu odezwał się zdumiony, postanowiłem mu odpowiedzieć:
- Szczerze? Twoi ludzie sami dali się położyć, a ja tylko wykonywałem zadanie. Gdyby jeden z nich nie uciekł mi, porcelana wróciłaby do właściciela, a ty nie musiałbyś głowić się nad moim postępowaniem. Być może tego zadania nie udało mi się wykonać, ale wolę wrócić żywy z pustymi rękoma, aby później być w stanie nadal na siebie zarobić, niż zginąć w tak młodym wieku. Niektórzy tego nie rozumieją... Niektórym się uda, a niektórzy będą wąchać kwiatki od spodu.
Gdy skończyłem, herszt postanowił mnie okaleczyć, co udało mu się... Po części. Miecz przeciął moją nogę, ja zaś natychmiast chwyciłem go swoimi nićmi. Poczułem przecięcie, lecz nie sprawiało mi ono bólu. Takie tam... cechy klanowe. Trzymałem rękojeść miecza, lecz nie miałem zamiaru atakować. Rzuciłem go pod nogi herszta.
- To chyba twoje... - Powiedziałem, po czym wyszedłem z pokoju.
W kopalni już nie miałem czego szukać, pomijając fakt możliwości zgubienia się czy też natrafienie na herszta po raz kolejny. Coś mi jednak nie dawało spokoju. Nie mogłem wrócić z pustymi rękami. Zabicie czterech osób dla zerowego zysku jest niekoniecznie czymś opłacalnym, zwłaszcza, że były to kukły treningowe...
z/t -> Wybrzeże
Ostatnio edytowany przez Koruzonu (2013-07-30 18:32:12)
Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP
Offline