Zeskoczyłem z trybun i szybko znalazłem się w miejscu, które miało być moim polem walki. Stanąłem przy lewym brzegu jeziorka i spoglądałem w wodę.
- Więc moim przeciwnikiem będzie Senju... Ostatnim razem, kiedy walczyłem z drewnianym, miałem jedenaście lat... Czy od tamtego czasu coś się zmieniło? Czy dalej są tak silni jak byli?... - Tu zatrzymałem swoją myśl, po czym kucnąłem przy jeziorku i zacząłem mącić wodę swoją dłonią. - Cholera, może mi się nie poszczęścić tak, jak poprzednio... Wtedy nie byłem sam, teraz jestem zdany najwyżej na własne klony...
Dalej tak kucałem, ale już przestałem mącić wodę. Po prostu w spokoju czekałem na swojego przeciwnika.
Offline
Wszedłem spokojnym krokiem na kolejną arenę. Dopiero niedawno skończyłem walczyć, a tu muszę znowu robić to samo. Miałem jednak nadzieję, że będzie ona o wiele ciekawsza niż ta z członkiem klanu Yuki, nadzieję, że przeciwnik będzie walczył do końca nie tracąc ambicji po cięższym ataku. Spojrzałem też na teren w jakim przyjdzie mi się mierzyć z Uchiha. Podszedłem do jednej strony jeziorka i zatrzymałem się.
- Witaj, jestem Tamotsu. Nie będę ukrywał, że nie pałam przyjacielskim nastawieniem do Twojego klanu jednak... Nie widzę powodu, żebyśmy psuli to wydarzenie próbując się na siłę zabić. Liczę więc na porządną walkę, Ichitsu Uchiha.
Offline
Strażnicy
Minęło zaledwie kilka chwil, a mimo to widowni wydawało się, że trwało to cały tydzień. Nic dziwnego, w końcu miała to być walka nie byle jaka! Każdy z niecierpliwością wymalowaną na twarzy oczekiwał pojedynku przedstawicieli czarnej grupy. Ostatnie starcia rozbudziły jedynie wielkie nadzieje, dotyczące tej walki. Uwaga wszystkich skupiona była teraz na arenie, gdzie znajdował się Senju i Uchiha, tym bardziej, że pozostali walczący zdawali się nieco zwolnić tempa, co raczej nie podobało się widowni. Nadzieja organizatorów i wszystkich Namikaze spoczywała zatem teraz na was.
Natsuki stała niewzruszona na środku tafli jeziora*, obserwując przybywających uczestników. Kiedy podeszliście bliżej siebie, spojrzała po was, a jej twarz nie zdradzała żadnych emocji (przynajmniej w miejscu nieokrytym białą maską). Po wymienieniu przez was zdawkowych uprzejmości, kobieta o wspaniałym i jakże rzucającym się w oczy i uszy Nindo**, kiwnęła nieznacznie głową, mrucząc przy tym: start. Nie jest to może zbyt spektakularne rozpoczęcie, ale być w może w następnej rundzie przyjdzie któremuś z was doczekać się lepszego.
Odskoczyła na bezpieczną odległość, byście przypadkiem nie odsłonili jej pięknej (miejmy nadzieję) twarzyczki, ukrytej pod bielą materiału. Walka się rozpoczęła!
Kolejka:
Ichitsu - atakujesz
Tamoś - broń się!
* Mam nadzieję, że to potrafi. (dop. aut.)
** Życie jest iluzjom (check KP)
Offline
Tamotsu zdecydował się na śmiałe stwierdzenie, z którym zgadzałem się w stu procentach.
- Nie przyszedłem tu mordować, Tamotsu. A do twojego klanu nie żywię urazy, choć przed wojną ratowaliśmy Kraj Ognia, gdy wy postanowiliście czekać.
Offline
Słysząc słowa Uchiha uśmiechnąłem się lekko, jednak dało się wyczuć lekką nutkę złości.
- Widać, zgadzamy się w jednym. To nie była wina samego klanu, a jego starszyzny... Na nią nie mamy wpływu i też nie podobała mi się ich decyzja
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-09-05 15:16:13)
Offline
Strażnicy
Po wymieniu krótkich uprzejmości, z których wynikało, że nie czują oni do siebie jakiś szczególnych niechęci. Nawet mimo tego, że pochodzili z klanów, które od niepamiętnych czasów ze sobą walczyły. Walkę rozpoczął członek klanu Uchiha, który jako pierwszy odważył się zaatakować. Złożył kilka pieczęci, co zajęło mu się trochę czasu. Najwidoczniej się nie śpieszył. Następnie przy jego dłoni pojawiła się jasna błyskawica i w następnej chwili w kierunku młodego Senju zaczęły mknąć igły stworzone z chakry Raitonu (20). Tamotsu widząc, że wróg zaczął składać trochę leniwie pieczęci, nie czekał aż zobaczy efekt i od razu stworzył szeroki, drewniany bal przed sobą, który zasłonił jego i w który wbiły się wszystkie senbony. Krótko mówiąc atak został bez większych problemów odparty.
Kolejka:
Tamotsu - atakujesz
Ichitsu - broń się!
Offline
Udało mi się bez większych problemów zablokować atak, który wykonał Ichitsu. Nie było w tym nic dziwnego, w końcu znałem dobre i złe strony swojego drewna. Niemniej jednak obawiałem się tych jego oczu - zawsze wywoływały u mnie mały niepokój. Nie wiedziałem w końcu jak one tak naprawdę działają i byłem ciekawy czy będę w stanie pokonać kogoś takiego jak on. Pamiętam jak przez mgłę, że ktoś wspominał mi o jego osobie.
Doszło jednak do tego, że to teraz ja mogłem zaatakować mojego przeciwnika. Zastanawiałem się jednak co tak naprawdę powinienem zrobić. Jego oczy... Przysparzały one teraz sporo problemu. Musiałem podjąć decyzję w ciągu sekundy. Nie mogłem dać mu czasu na dodatkowy atak, prawda? Dzieliło nas jakieś 40 metrów więc jeden z moich pomysłów odpadał na samym początku. Atak ten miał za mały zasięg. I do głowy wpadła mi jedna rzecz. Wskoczyłem na swój drewniany bal (szybkość: 120) i od razu rzuciłem prosto w stronę przeciwnika 5 shurikenów (statystyki rzutu - siła: 100; szybkość 120), rozłożone tak że nie mógł uciec na boki. Później wróciłem za swoją drewnianą osłonę tak samo szybko jak się na niej pojawiłem.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-09-06 15:24:22)
Offline
Tamotsu widać miał łeb na karku i nie był bezwolną marionetką. Przynajmniej po części.
- Myślałeś, że wszyscy działali tam za zgodą starszyzny? Cóż, nasi staruszkowie chyba nigdy nie garnęli się do pomocy - zwłaszcza dla Senju.
Offline
Strażnicy
Po tym jak Tamotsu skutecznie obronił się przed elektrycznymi senbonami, wskoczył na stworzony wcześniej bal, wyjął 5 shurikenów i rzucił je prosto w Ichitsu. Uchiha postanowił odbić je przy pomocy swojej katany, jednak pewnie ze względu na brak wystarczającego doświadczenia nie udało mu się skontrować wszystkich. Jeden z nich lekko ugodził z bok mężczyznę. Drobne krople krwi pojawiły się na ciele ninja, jednak nie miały one większego wpływu na jego sprawność fizyczna i psychiczną. W między czasie, gdy jeszcze 21-letni wojownik zmagał się z przeciwnościami losu, Senju ponownie ukrył się za swoim balem i zaczął coś knuć. Na efekty nie trzeba było dłużej czekać. Dosłownie w następnej chwili Uchiha poczuł, że coś zaczyna go przygniatać do ziemi. Był to naprawdę twardy materiał i jeżeli Ichitsu nie zareaguję w porę to ta walka może bardzo szybko się skończyć.
Kolejka:
Ichitsu - "atakujesz!"
Tamotsu - broń się!
Offline
Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Nie, nie chodzi mi o shuriken, który ledwie mnie drasnął. W dosłownie ostatniej chwili dostrzegłem jak coś kur**sko ciężkiego zaczęło wbijać mnie w ziemię. Nie miałem pojęcia co to mogło być. Bardziej zastanawiałem się jak mógłbym wydostać się z tej pułapki. Im bardziej zwlekałem, tym głębiej w ziemi byłem i tym bardziej miałem zmęczone ręce. Pomijając oczywisty fakt, że wybitnie silny nie byłem. Sytuacja była dość patowa, ale mogłem się uratować. W swojej głowie wertowałem wszystkie techniki, jakie znałem. Niestety, w tym momencie żadna nie była w stanie ani zadziałać, ani pomóc. W takim wypadku mogłem zrobić jedną rzecz. Starałem się odepchnąć [siła: 100] z całej siły przedmiot przytłaczający mnie choć na kilka centymetrów, abym miał chociażby sekundę więcej na ucieczkę. Gdy to mi się udało, z niemal pełnią szybkości [140] wyskoczyłem na prawy bok (na jakieś 3 m), po czym lądując zrobiłem przewrót. Gdy byłem już względnie bezpieczny postanowiłem zaatakować. Nie wiedziałem co dokładnie mogło być składnikami drewna, dlatego zacząłem próbować. Z początku musiałem się zbliżyć, gdyż dzieliła nas pewna odległość, która mogła nie pozwolić mi na poprawne wykonanie ataku. Postanowiłem przebyć kanał wodny w najwęższym jego punkcie [szybkość: 130]. Gdy mi się to udało, odległość między mną a Tamotsu wynosiła ok. 20 metrów. Pierwszą techniką, którą do tego wykorzystałem, był Endan. Złożyłem pieczęci [szybkość tworzenia: 150], po czym wyplułem z siebie uporządkowaną falę ognia [siła jutsu: 200], którą celowałem jednocześnie w Senju jak i w jego drewno. Był to swego rodzaju... "eksperyment".
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Początkowo wychyliłem lekko głowę zza mojego Mokutona Nie spodziewałem się, że mój ruch zadziała aż tak dobrze. Nie sądziłem też, że mój przeciwnik spróbuje użyć zwykłej siły mięśni, żeby spróbować zablokować moje drewno. Widać, że minęło już sporo czasu od kiedy walczył z jakimś Senju. Westchnąłem lekko, a na mojej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. W końcu dobrze wiedziałem, że jego wysiłek jest bezcelowy.
Widząc jak Uchiha próbuje chociaż na trochę podnieść moje drewno zareagowałem natychmiastowo. Wskoczyłem na wcześniejszy bal użyty do obrony (szybkość: 150) ze złożoną już pieczęcią węża. Było to więc pewne, że użyję znowu swojego Mokutona. Drewno zaczęło oplątywać całe ciało leżącego Ichitsu (szybkość tworzenia: 85) początkowo blokując jego ręce i nogi. Celem tego było całkowite zablokowanie jego ruchów, jednak drewno które go przygniatało nadal tam pozostawało. Nie wiedziałem czy przeciwnik czegoś jeszcze nie wymyśli i czy sędzia będzie miał ochotę już przerwać tą walkę.
Jednak w wypadku gdyby ta taktyka nie powiodła się, musiałem się obronić przed jego atakiem. Jutsu Katon rangi C - przynajmniej tak mi się wydawało bo już kilka razy tą technikę widziałem. Czułem jednak, że jest zbyt silna dla mojego drewna, w końcu był to ogień. Dzieliła nas odległość 20 metrów, a ja musiałem szybko coś wymyślić. Do głowy przyszedł mi tylko i wyłącznie jeden pomysł - ucieczka pod ziemię. Złożyłem pieczęci (szybkość składania: 190) i użyłem szybko Shinju Zanshu no Jutsu aby znaleźć się pod powierzchnią ziemi.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Strażnicy
Młody Uchiha mimo wyraźnych chęci nie dał rady wyjść z opresji obronną ręką. Drzewo stworzone przez Tamotsu tuż za jego plecami zdążyło go przygnieść aż do samej ziemi, gdy ten był całkowicie pochłonięty próbą obicia wszystkich shurikenów lecących w jego kierunku przy pomocy swojego ostrza. Starał się jeszcze uratować się przy pomocy siły swoich mięśni, jednak nie był wystarczająco umięśniony, żeby przeciwstawić się sile Mokutona. Na dodatek Senju widząc, że zdobył wyraźną przewagę nad przeciwnikiem postanowił jeszcze unieruchomić jego dolne i górne kończyny. Natsuki Namikaze wiedziała już, że ta walka jest zakończona i momentalnie znalazła się tuż obok Tamotsu łapiąc go za rękę i kierując ją wysoko ku górze. Dodała przy tym głośno: - Zwycięża Tamotsu Senju! - następnie dodała trochę ciszej: - A teraz proszę uwolnić swojego przeciwnika i udać się do szatni w oczekiwaniu na kolejną rundę.
Offline
No, musiałem przyznać że mocno zaskoczyłem samego siebie. Myślałem właśnie, że odpadnę w półfinałach, a tutaj co? Trafiłem do finału pokonując jeszcze po drodze członka klanu Uchiha. Sam nadal nie dowierzałem, że wygrałem ten pojedynek tak szybko. Czyżbym podczas tego turnieju nauczył się aż tak dużo i z połączeniem z wiedzą uzyskaną z pojedynku z Mamoru było to coś co zwiększyło mój poziom kilkakrotnie?
Nie miałem jednak czasu się nad tym zastanawiać. Wygrałem i znajdowałem się teraz w finale. Poczułem to dopiero kiedy Hikaru wzniosła moją rękę do góry. Chwilę po tym zniwelowałem wszelki wcześniej stworzony Mokuton i wyszedłem z areny. Nie kierowałem się jednak w stronę szatni... Musiałem jeszcze odwiedzić mojego lidera, który znajdował się na trybunach.
[zt -> Trybuny]
Offline
Z mojego czoła dosłownie wypływał potok potu. Czułem, jak moje zęby zaczynają zgrzytać pod wpływem wysiłku, jaki wkładałem w próbę osłonięcia się przed zgnieceniem przez drewno. Po raz pierwszy widziałem tak kreatywne zastosowanie elementu tworzenia. Gdy Mokuton odpuszczał, poczułem jak traciłem oparcie w nogach, które wymuszało na mnie drewno z góry i dołu. Padłem na ziemię kompletnie wykończony. Senju wygrał. Wiedziałem, że to tylko turniej. Jednak duma została urażona. Tak szybko... Nie dość, że przegrałem, to jeszcze w pierwszych minutach. Gdy wróciło mi nieco sił, postanowiłem wyjść z areny. Nie miałem już co tu robić. Miałem jedynie nadzieję, że klanowa rada nie brała tego turnieju zbyt poważnie i nie będą wyciągnięte z tego powodu żadne konsekwencje...
z/t -> Trybuny
Offline