Ogłoszenie


#41 2014-11-06 16:36:41

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

  Chłopak powoli szedł sobie obraną drogą, ale w pewnym momencie natrafił na coś ciekawego. Mianowicie las w którym był odkrył przed nim swych kompanów. Kojarzył ich twarze, ale imion no niezbyt. Podszedł do nich na odpowiednią odległość i zatrzymał się. Najwidoczniej droga w tym miejscu znikła, możliwe że ktoś użył jakiejś techniki lub czegoś w tym guście. Westchnął dosyć wymownie i odezwał się w ich kierunku. -Nawet nie chce się pytać co mnie ominęło, jednak może ktoś z was ma pomysł jak wydostać się z tego pustkowia... Choć powiedzcie mi co się tu wydarzyło...- Powiedział bardzo spokojnie, na jego twarzy nie widniały żadne emocje a mimo to dało się odczuć wrażenie, że czuł się niepewnie w obecnej sytuacji. Wiedział, że jest wiele sposobów na odszukanie drogi to jednak mało co mógł na ten temat się wypowiedzieć. On zawsze trzymał się schematów i nigdy nie schodził z drogi głównej.

Offline

 

#42 2014-11-06 21:00:33

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Bezskutecznie próbowałem odnaleźć drogę, która zniknęła gdzieś między drzewami. To było coś, czego się nie spodziewałem, w końcu nawet zakręcająca ścieżka powinna mieć gdzieś swój początek tuż za zniszczoną polaną. Jedyną opcją było przypuszczenie, że droga ta kończyła się właśnie tutaj i nie prowadziła nigdzie dalej.
    Klon Yoshi'ego zachowywał się dość dziwnie, nie odzywał się ani słowem i wydawał się dość nieobecny. Sprawiał wrażenie, jakby ruszał się tylko dzięki moim poleceniom, nie wykazywał żadnej inicjatywy, był jak maszyna. Dlatego też przestraszyłem się co nie miara, kiedy na polanie pojawił się ktoś trzeci. Szturchnąłem klona Wyrzutka łokciem w bok, dając mu znak, by miał się na baczności.
    Szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie była to czarnowłosa kobieta, z którą mieliśmy do czynienia chwilę temu, lecz jasnowłosy chłopak, z którym miałem już do czynienia na polanie. Z tego też powodu uznałem, że nie stanowi dla nas zagrożenia i nieco się rozluźniłem.
    - Utknęliśmy w tym lesie na dobre, nie potrafiąc odnaleźć dobrej drogi, no to wyrównałem trochę teren, żeby nie błądzić bez końca. Natknęliśmy się też na jakąś czarnowłosą kobietę, która zaatakowała nas bez słowa, może to jej sprawka. Jej techniki wydawały mi się dość potężne, dlatego radzę być na baczności, pewnie jest tu gdzieś w pobliżu - wytłumaczyłem naprędce.
    - Niestety nie potrafię znaleźć dalszej drogi, może to kolejna z jej sztuczek. Myślę, że powinniśmy wrócić do rozwidlenia dróg i spróbować udać się inną ścieżką, może dokądś dojdziemy. Przy odrobinie szczęścia może natrafimy Hikari bądź Yoshimaru - zaproponowałem, po czym dodałem pospiesznie, wskazując na wyrzutka - Ten tutaj to klon. To jak, idziemy? Nic tu po nas - zapytałem, po czym ruszyłem w przeciwną stronę- w tę, z której przyszliśmy na "polanę". Cały czas miałem się na baczności, jednocześnie regenerując chakrę.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#43 2014-11-06 23:53:13

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: [Event] Las

   - Cholera jasna...! - syknął Ayatane, otwierając szeroko oczy, gdy jego głowa na powrót przybrała normalną postać. Dlaczego na powrót - można by spytać. Otóż dokładnie w momencie, gdy dziko szyjący powietrze shuriken dotknął ciała chłopaka, stało się coś zaskakującego. Jego twarz oraz włosy, słowem - cały łeb, a także szyja przeobraziły się w wodę, którą natychmiast wchłonął tors Samotnika. Lecące ostrze poszybowało więc swobodnie dalej, zupełnie nie napotkawszy oporu.
 
   Yuki kaszlnął, czując na sobie ciężar otyłej dziewczyny z klanu Kiyoshi. Ktoś darł się okropnie. Białowłosy szybko zerknął w stronę krzyczącej kobiet i natychmiast wszystko zrozumiał; połowa jednej z jej nóg leżała na ziemi, zabrudzona szkarłatną posoką, zaś druga, wciąż trzymająca się ciała, krwawiła dość obficie. Widok był przerażający i obrzydliwy zarazem, a w połączeniu z odgłosami, jakie wydawała właścicielka odciętej kończyny, tworzył istną makabrę.
   Ayatane w pierwszej chwili postanowił uwolnić się spod grubaski. W tym celu oparł na niej swe dłonie i napinając nadzwyczaj okazałe mięśnie zsunął dziewczynę z siebie [siła maksymalnie 160], robiąc to jednak dość delikatnie, by jej nie zdenerwować.
 
   Chłopak powstał gdy tylko uzyskał taką możliwość, po czym rzucił zaskoczone spojrzenie, dalej uwięzionemu w lodzie Senshiemu. W tym samym momencie kryształ po prostu zniknął, przywracając czarnowłosemu pełną swobodę ruchu.
   - Wy... Wybaczcie. - powiedział, jak zwykle głośno, ale niezbyt wyraźnie Samotnik, którego mina okazywała wstyd i zmieszanie. Co mu się stało, że stał jak wryty w obliczu przeciwnika? Tego nawet on sam nie był w stanie wytłumaczyć.
   Nie było jednak czasu na takie odczucia. Białowłosego przeszył dreszcz, gdy kolejny krzyk rudej dziewczyniny przypomniał mu o jej ranie. Samotnik szybko ukląkł przy niej, sprawdzając stan nogi, który niestety był raczej oczywisty.
   - Spokojnie! - rzekł Ayatane do kobiety, samemu ledwo zachowując spokój, po czym zwrócił głowę w stronę reszty towarzyszy, szukając u nich wsparcia. Kropla potu spłynęła mu po czole. W tym momencie był bezradny.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ayatane (2014-11-08 00:24:38)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#44 2014-11-07 00:20:16

 Senshi

http://i.imgur.com/hFUOtyf.png

372328
Skąd: Śląsk
Zarejestrowany: 2014-01-06
Posty: 647
Klan/Organizacja: Kaguya/Samotnicy
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18

Re: [Event] Las

   Żal. Ja to jednak jestem głupi. Próbowałem podnieść tą głupią rękę do góry, a nie zauważyłem, że cały jestem pokryty lodem. Dałbym głowę, że przed chwilą były to tylko nogi... No nic muszę sobie jakoś z tym poradzić. Na domiar złego okazało się, że ten frajer co mnie uwięził wcale nie stracił ucha. Strasznie słabo, no i ta gruba. Jak ona się darła to było coś niewiarygodnego. Jeszcze trochę i ten sen zamieni się w koszmar.
   Kiedy tylko pomyślałem, o tym że wolałbym się obudzić lód, który mnie otaczał wyparował. A więc mój mózg chce abym wciąż kontynuował tą przygodę? Jak najbardziej mogę się z nim zgodzić. Prychnąłem tylko na całe to towarzystwo. Nic tylko mnie irytowało. Poszedłem za dziewczynką. Zanim jednak zniknąłem za drzewem jeszcze raz obejrzałem się na towarzystwo... Żałosne, pomyślałem. Im dłużej na nich patrzyłem tym bardziej wymiotować mi się chciało.
   Ostatecznie zadecydowałem. Wystrzeliłem w ich stronę moje wszystkie palce, jakie mi pozostały [mistrz broni dystansowej lvl. 1][siła/szybkość: 138/124] (a więc 5, nie 10), dodatkowo nad każdym przejąłem kontrolę za pomocą mojej techniki i starałem się aby nabrały dodatkowo prędkości. Każdy z nich zmierzał w inną osobę. Nie pominąłem nikogo, to chyba przeznaczenie, że było ich pięciu. Mój pocisk leciał w stronę: Tych dwóch w płaszczach, tej grubej co się drze, tej jednej co w sumie nie wiem kim jest ale jest razem zresztą więc dostanie przy okazji no i oczywiście tego frajera z białymi włosami. Dodatkowo, każdy z pocisków jest przeze mnie sterowany dzięki czemu możliwość trafienia się zwiększa. Nie obchodziło mnie czy trafię czy nie. Chociaż każdy palec w ciele jednego z nich mnie cieszył.
   Po małej zemście ruszyłem za tą piaskową dziewczynką, mam nadzieję że nie poszła za daleko.

Offline

 

#45 2014-11-07 01:19:54

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

   Po krótkim wyjaśnieniu całej sytuacji przez Kiyoshiego, drużyna wzbogacona o Namikaze postanowiła się nieco cofnąć aby znaleźć inną drogę, nie trwało to zbyt długo, aż wreszcie mogli wyruszyć dalej. Wtedy właśnie zupełnie nie spodziewanie, zniknął klon Yoshiego. Nic nie wskazywało na to aby coś w pobliżu go zaatakowała, a mogło to oznaczać tylko jedno coś się stało z oryginalnym Wyrzutkiem.Po krótkiej wędrowce po drodze noszącej za sobą liczne ślady wybuchowców, czy pozostałości broni i innych pułapek. Sytuacja nieco wyjaśniła się Ciało Yoshiego leżało bez ruchu jakieś 20 metrów przed nimi, powierzchnia wokół niego była otoczona maleńkimi ostrza, senbonami. Najwidoczniej jeden z nich trafił Wyrzutka powodując stan w którym obecnie się znalazł, nie sposób było przejść dalej nie wchodząc na igłę.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-11-07 01:20:06)

Offline

 

#46 2014-11-08 09:06:30

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: [Event] Las

Czułem w głębi duszy, że to wszystko się tak potoczy. Genjutsu to ohydna sprawa, tak często olewana przez żądnych mocy shinobi a w istocie dająca wielkie możliwości. Możesz wtedy sprawić by twój fizycznie, dużo silniejszy przeciwnik zabił się sam o siebie bądź o towarzyszy. Tak było i tym razem. Noga naszej "przyjaciółki" wstąpiła do klubu "Wolne Kończyny", dołączając do dłoni Senshiego. Krzyki dziewczyny były niewyobrażalne, jednakże jakby kompletnie dla mnie nieistotne. Byłem rządny wiedzy i poznania tajemnicy, która kryje się za technikami używanymi przez naszego wroga. Myślałem jak wybić się z tego, można by powiedzieć snu. Nie mogłem jednak odmówić Ayatane techniki, dzięki której uniknął ciosu zamieniając się w wodę. A może to kekkei genkai? Za krótko jeszcze żyłem na tym świecie i zbyt mało poznałem by mieć tego świadomość.

Szybko jednak z zamyślenia wyrwał mnie nasz wesoły bohater, któremu już totalne odwaliło. Nie spodziewałem się tego, że zacznie nas atakować. Chyba faktycznie wpadł w jakiś trans. Technika do zabójczych nie należała, chociaż z drugiej strony nie bardzo chciałem obrywać czymś takim, więc poruszyłem swoje mięśnie by spróbować wykonać unik [reakcja 116]. Szybki odskok w tył i ukucnięcie, powinno załatwić sprawę, zwłaszcza przy użyciu sharingana, chociaż kto wie. Nawet jeżeli oberwałem od tejże kości, jedyne co powinno zostać na mym ciele to dosyć nieprzyjemny siniak. Niestety Senshi wpadł na listę kandydatów do zabicia, gdyż nie wyobrażałem sobie maszerować z kimś, kto wykonuje na mnie atak. Wyciągając z kabury 3 szurikeny, które umiejscowiłem między palcami, wykonałem zamach w kierunku czarnowłosego samotnika, celując w szyje i kręgosłup. [szybkość 89/ siła 75] To, że był odwrócony do nas plecami, nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Skoro on może z zaskoczenia to i my. Kilka sekund po wykonaniu ataku stworzyłem klona 10 metrów w głąb drzew, zamieniając się z nim miejscami, tak abym to ja był oddalony. Nie chodziło tu raczej o ucieczkę przed wrogiem a bardziej by mieć chwilę spokoju od Senshiego, który być może wykona teraz na mnie kolejny zamach. Potrzebowałem chwili spokoju. Złożyłem dłonie w standardowy symbol i w pełnym skupieniu, próbowałem dostrzec wyjście z genjtusu [wola 116]


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#47 2014-11-08 20:33:27

 Kuroi Inu

Zaginiony

8260416
Zarejestrowany: 2014-04-07
Posty: 210
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Multikonta: Setsuna

Re: [Event] Las

Jednak miałem trochę szczęścia... Moja kontrofensywa chociaż nieskuteczna okazała się w rzeczywistości defensywą zaoszczędzając mi wielu nieprzyjemnych doświadczeń, które to spotkały co poniektóre osoby.
  Medyczka wyła z bólu i w sumie nie dziwiłem się jej, tak gwałtowna amputacja kończyny nie mogła być ani trochę przyjemna. W sumie powinno by m być jej szkoda w jakiś sposób, jednak te wszystkie ciosy, opryskliwość i fałszywe zarzuty jakoś nie pomagały mi wydobyć mi chociaż kawałka współczucia dla niej.
-Zachowuj się i przestań wyć... Jeszcze ściągniesz na nas kogoś. - Powiedziałem najbardziej wyrozumiałym tonem na jaki miały było mnie stać. - Przynajmniej nie musisz się martwić o gwałt, bo nawet palcem cię nie tknę.
  Wtedy właśnie bezrękiemu chłopakowi, który od jakiegoś czasu zachowywał się jak by oprócz ręki piaskowa dziewczyna zgilotynowała mu korę przedczołową, brakło tak zwanej piątej klepki. Przybierając na twarzy minę jak byśmy co najmniej zaszlachtowali jego matkę grzebieniem otwarcie nas zaatakował. Na swoje szczęście używałem cały czas sharingana, co mogło mi znacznie pomóc w uniknięciu jego szalonej ofensywy. Toteż postarał się unik ten wykonać [reakcje: 59]. W czesie wykonywania tej czynności krzyknąłem do białowłosego samotnika: "Zamroź go!". Zdecydowanie nie można było pozwolić by ten szaleniec poczynał sobie dalej jak chciał. Kompletnie mu odjebało, albo postanowił nas zdradzić, to z resztą nie było ważne. Właśnie dokonał ataku z zamiarem uczynienia krzywdy, nie tylko mi, ale każdemu członkowi tej grupy.


Jam Hermes, własne skrzydła pożerając oswojon zostałem.




Karta postaci


Theme

Seiyuu

Offline

 

#48 2014-11-08 21:54:06

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: [Event] Las

    Ayatane natychmiast doszedł do siebie przy użyciu tajemniczej zdolności, nie ulegało jednak wątpliwości, że gdyby nie pomoc grubaski jego tulów zostałby wydrążony przez ognisty shiruken, który wbił się w ziemie kilka metrów za nim. Ogień powoli zaczynał się rozprzestrzeniać iw połączeniu z kulą ognia zrobioną przez Yocharu zaczął otaczać powoli otaczać towarzyszy, nie mieli jednak oni czasu aby niem się przejmować. Yuki postanowił jak najszybciej wydostać się z pod ciężaru kobiety, możliwie delikatnie zaczął ją spychać z siebie.
- Oh - jęknęła kiedy jego dłonie wylądowały na jej dość sporych piersiach. Twarz wyraźnie jej się zaczerwieniła jednak nie protestował, jak nie wątpliwie miałoby to miejsce w przypadku pewnej rudej medyczki. Gdy tylko wstał na nogi ona uczniła to samo, ale wyraźnie była rozkojarzona tym co zrobił wcześniej chłopak. Ayatane uwolnił wyrzutka i udał się w kierunku pani medyk, aby zobaczyć jak sprawa wyglądała.

     Kiedy tylko lód uwolnił ciało Senshiego ten we wściekłości pomieszanej z szaleństwem postanowił wszystkich zabić, przy użyciu swoich zdolności klanowych. Koniec ewentu senshi był głównym bosem i was zabił. W stronę każdego z 5 niedawnych towarzyszy posłał jedną ze swoich kości. Yocharu sprytnie uniknął techniki samotnika i postanowił oddalić się niepostrzeżenie(o ile wiem to nie ma takiego zasięgu, ale tym razem niech Ci będzie). Uchiha doszedł do wniosku, że jest pod wpływem Genjutsu i starał się z niego wydostać, jednak jego próby nie przyniosły żadnej zmiany.
     
    Tymczasem drugi Uchiha po końnsliwej uwadze w stronę medyczki, również znalazł się w ogniu rażenia techniki Senshiego. Był jednak mniej sprawny od swojego krewniaka unik pozwolił mu jedynie ochronić waży narząd. Kość wyrzutka wbiła się w udo chłopaka zwanego Kuroi Ino i przebijając mięśnie przewierciło dziurę niemal, że na wylot jego nogi. Na szczęście żadna kość nie została uszkodzona, ale i tak musiało boleć.
     
     Trzy ostatnie pociski zmierzały w kierunku Ayatane(między nogi! To nie kończyna nie odtworzysz), oddaloną od niego o jakieś 5 metrów grubaskę, która wpatrywała się w Yukiego i zdawała się nie widzieć zagrożenia oraz  w medyczkę wciąż leżącą bezradnie na ziemi i tracącą krew w wyniku amputacji. Dzięki technice Senshiego każdy z nich zmierzał z innej strony. Sam Kaguya postanowił zniknąć wśród drzew, a właściwie wchodząc w drzewo, shirukeny pomknęły w ślad za nim.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2014-11-08 22:42:50)

Offline

 

#49 2014-11-08 23:34:21

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: [Event] Las

    Dosłownie po chwili znowu byliśmy na tym przeklętym rozwidleniu dróg, gdzie idąc na przedzie, wybrałem drogę, którą wcześniej udał się Wyrzutek. Nie pytałem nikogo o zdanie, ale żaden z moich towarzyszy nie oponował. Nikt nie odezwał się ani słowem, a w powietrzu można było wyczuć, że nowoprzybyły nie pała do nas większym zaufaniem. Postanowiłem zatem jako pierwszy wziąć głos.
    -Tak w ogóle to nie mieliśmy jeszcze okazji. Nazywam się Ayamaru i pochodzę z klanu Kiyoshi. Ten obok to Yoshimaru z organizacji Wyrzutków. Jest chyba coś nie w humo... - nie zdążyłem dokończyć, jako że klon, o którym akurat mówiłem, wyparował. Nie został niczym trafiony, więc musiał go zdezaktywować sam Yoshi, ciekawe tylko czemu to zrobił.
    Przyspieszyłem nieco kroku, obserwując dokładnie otoczenie. W oczy rzucały się ślady licznych pułapek i innych tego typu oznak, że coś się tu wydarzyło. Widok ten kazał mi sądzić, że może prawdziwy Wyrzutek znalazł się w tarapatach, toteż mój chód jeszcze bardziej przybrał na szybkości.
    Wszystko stało się jasne niewiele później, kiedy naszym oczom ukazało się jego ciało otoczone przez tysiące drobnych igieł, z którymi jeszcze nie miałem do czynienia, aczkolwiek uczono nas o nich w Akademii Ninja. Jak widać okazały się niezwykle skuteczne, skoro przyczyniły się do takiego stanu Yoshimaru.
    Podszedłem bliżej w nadziei, że uda mi się przejść jakoś między nimi, ale wystawały z ziemi zbyt gęsto. Nie chciałem ryzykować z nimi kontaktu, tym bardziej, że ich zapach dodatkowo kazał mi mieć się na baczności. Pomyślałem więc, że może są pokryte trucizną, po czym patrząc na nieprzytomnego wyrzutka, przypomniałem sobie naszą walkę na turnieju. Mogłem się założyć, że Yoshi nie był wielkim fanem tego typu oręża.
    Nie mogłem go zostawić samemu sobie w takim stanie, szczególnie, że mógł jeszcze żyć. Poza tym nie uśmiechało mi się wracać po raz kolejny do rozstaju dróg, tak więc musiałem znaleźć jakiś sposób, żeby się do niego dostać. Z tego też powodu postanowiłem zasięgnąć do zdolności zagwarantowanych przez mój limit krwi.
    - Spróbuję jakoś go stamtąd wyciągnąć. Miej oczy szeroko otwarte i w razie czego mnie informuj - poleciłem nowemu.
    Wyciągnąwszy rękę przed siebie, pojawił się przede mną szarogranatowy kryształowy podest o szerokości około 2 metrów, który przykrył końce senbonów. Wszedłem na niego, jak na schodek, po czym cały czas z wyciągniętą przed sobą ręką kroczyłem po nim powoli i ostrożnie, a przede mną pojawiały się kolejne jego części, tworząc nietypową kładkę.
    Ostatecznie dotarłem do Yoshimaru, który leżał na plecach, trzymając kunai w jednej z dłoni. Z jego klatki piersiowej wystawał senbon. Wyglądał niezwykle niepozornie, dlatego też miałem już pewność, że był nasączony trucizną. W innym razie nawet 100 senbonów w ciele wyrzutka nie doprowadziłoby go do takiego stanu.
     Wyciągnąłem drugą rękę i pod jego ciałem rozpełzła się niezwykle cienka warstwa kryształu, która delikatnie oddzieliła go od ziemi, po czym zaczęła zwiększać swoją wysokość, by po chwili stać się idealną częścią stworzonego przeze mnie "mostu". Będąc na podwyższeniu, nie musiałem obawiać się, że przypadkowo zostanę zraniony przez jakikolwiek z senbonów. To samo tyczyło się nieprzytomnego- nie chciałem, by w jego ciało wbiło się ich więcej.
    Wsunąłem mu lewą rękę pod kolana, prawą podtrzymując mu tułów, po czym ostrożnie go podniosłem. Obróciwszy się, ruszyłem z powrotem do mojego nowego towarzysza broni, trzymając Yoshimaru na rękach. Gdy zszedłem z kryształowej konstrukcji na glebę, podszedłem do jednego z drzew i delikatnie ułożyłem Wyrzutka na ziemi.
    Przyszedł czas na właściwą pomoc. Nie mogłem niestety obejrzeć rany przez ubranie, a tego nie mogłem ściągnąć z chłopaka, kiedy w jego ciało wbity był ten przeklęty senbon. Dlatego też najpierw naciągnąłem rękawy swojego ubrania na dłonie, by nie mieć bezpośredniego kontaktu z zatrutym kolcem, po czym wyciągnąłem go z jego klatki piersiowej. Przez ubranie dało się dostrzec natychmiastowy wypływ krwi. Następnie odłożyłem senbon na ziemię i ściągnąłem ubranie z tułowia chłopaka.
    Wiedziałem, jak należy postępować z trucizną, ninja na polanie robili to samo w takiej sytuacji- trzeba było ją wyssać. Wiedząc, że każda sekunda jest na wagę złota przystąpiłem do działania, wysysając zatrutą krew z rany i wypluwając ją na ziemię.
    Gdy zabieg dobiegł końca, z torby przy lewym pośladku wyciągnąłem maść, którą znalazłem w kurtce medyczki, gdy ta była nieprzytomna. Otworzyłem opakowanie i moje nozdrza uderzył przyjemny zapach. Skoro była to część wyposażenia medycznego ninja z pewnością nikomu nie zaszkodzi, tak więc wtarłem ją obficie w okolicach rany Yoshimaru.
    Następnie, sięgając do tej samej torby, co poprzednio, dobyłem jednego z bandaży, w których posiadanie wszedłem dzięki zapasom zabitego przez Akemi'ego Senju, po czym dokładnie obwiązałem jego ciało i na powrót go ubrałem.
    Mimo tych wszystkich zabiegów wciąż pozostawał nieprzytomny. Co prawda miałem do dyspozycji pigułki prowiantowe, ale podejrzewałem, że mogą się one nam przydać później, w końcu wciąż musimy zmierzyć się z najeźdźcami. Ułożyłem go zatem w pozycji półleżącej, opierając go o drzewo, po czym rzekłem:
    - Chyba jesteśmy kwita.
    Wstałem z powrotem na nogi i podszedłem do blondyna. Nie chciałem w sumie zostawiać Wyrzutka tutaj tak samemu sobie, ale niestety nie miałem innego wyjścia. Ufałem, że moje działania były wystarczające, by wytrwał do przybycia pozostałych z polany, w końcu zostawiłem im wcześniej znaki, jak mnie znaleźć, a skoro środkowa droga przestała być możliwa do przejścia, było bardzo prawdopodobne, że udadzą się w tę stronę. No cóż, musiał wytrzymać do nadejścia medyczki, ja sam nie mogłem nic więcej zrobić. Na pewno nie mogłem wziąć go ze sobą. Byłby tylko ciężarem, a tego pewnie i on sam by nie chciał.
    - Ok, załatwione. Ruszajmy - poleciłem blondynowi, po czym wszedłem na kryształową konstrukcję i gdy doszedłem do jej końca, ponownie wyciągnąłem rękę przed siebie i krocząc spokojnie, tworzyłem jej dalszą część prowadzącą na drugą stronę.

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#50 2014-11-09 19:09:17

Taii

Zaginiony

25590177
Zarejestrowany: 2011-07-27
Posty: 423
Klan/Organizacja: Namikaze
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 19
Multikonta: brak

Re: [Event] Las

  Z jego wioski wyniósł to,