Ogłoszenie


#81 2013-12-01 21:00:11

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Osada

   Wiedziałem, że idzie nam zbyt łatwo. Wiedziałem, że coś będzie musiało się stać. Wiedziałem, że będę się obwiniał kiedy temu chłopakowi coś się stanie. Szkoda, że wiedza ta w niczym mi nie pomogła. Stałem teraz między młotem, a kowadłem. Przed chwilą jeszcze taki pewny, że za kilka minut zakończymy zadanie wychodząc z obozu wraz z córką kobiety, która z niego uciekła. Westchnąłem i przekląłem pod nosem wiedząc, że w tym momencie byłem w sytuacji patowej. Shiramui nie mógł wykonać żadnego gwałtownego ruchu więc sam się uratować nie mógł.
   Nie pozostało mi nic innego jak po prostu złożyć broń. Nikt z tutaj zebranych pewnie nie będzie zadowolony z mojej decyzji jednak... jaki inny wybór miałem? Co mogłem zrobić kiedy życie mojego towarzysza było w zagrożeniu. Odwołałem klona i syknąłem kolejny raz do siebie śmiejąc się z własnego losu. Naprawdę, nie sądziłem, że mają dowódcę przeciwnika nagle nastąpi taki obrót spraw.
   - Miałbym chyba prawo narzekać na sposób w jaki mnie zaszedłeś ale sam zrobiłem przed chwilą to samo. No nic... Chciałbym usłyszeć tylko jedno, dlaczego to robisz? Dlaczego więzisz ludzi wbrew ich woli? Ale zanim na to odpowiesz, pozwól mi, że Cię przeproszę. No cóż wygrałeś, a ja nie wziąłem Cię na poważenie... - powiedziałem spokojnie. Nagle złożyłem ręce ze sobą, splotłem palce, pochyliłem się do przodu na znak szacunku i odwołałem klona uwalniając jednocześnie mojego więźnia. Nie wiedzieli co ich jeszcze czeka.
   To co zrobiłem, to była zwykła pieczęć węża. Kiedy tylko schyliłem swoją głowę w dół pozwoliłem swojej chakrze zmienić trochę wygląd tego pomieszczenia. Nagle z drzwi, które tak sprytnie zostały wykorzystane przeciwko nam wyrosło drewno (szybkość tworzenia: 87), które złapało rękę człowieka stojącego z bronią przy Shiramui'u i po chwili oplotło całkowicie jego ciało nie dając mu żadnej możliwości ruchu. W tym samym momencie nasz szef niewolników również został obwiązany drewnem. Tym razem moje nerwy były na wyczerpaniu i nie miałem zamiaru być takim człowiekiem z dobrym sercem.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-12-01 21:01:38)

Offline

 

#82 2013-12-02 15:22:42

Shiramui

Zaginiony

48882364
Zarejestrowany: 2013-10-13
Posty: 162
Klan/Organizacja: Nara
KG/Umiejętność: Kagesasu
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Osada

     Zdziwiłem się, gdy przystawiono mi kunai'a do gardzieli. Cóż, widziałem, że atakuje mnie Ninja, no i miałbym spore szanse na unik, gdyby nie to, że stał blisko, a także obecność innych ludzi utrudniało mi to zajęcie. Westchnąłem. Po raz kolejny na szali sprawiedliwości znajdowało się moje życie. Czy los chciał mnie uratować? Nie miałem takiego poczucia. Stałem wyprostowany, pewny siebie. Śmierć miała nadejść szybko, co mnie uspokajało. Nie obawiałem się. I tak kiedyś umrę.
     Nie przejąłem się również tym, że za mną stoi wyszkolony zabójca. Stałem tak samo zamulony jak przedtem, nawet nie posiadałem już tego niemrawego uśmiechu. Obawiałem się tylko, że zachrypnę, bo dawno się nie odzywałem. Dlatego właśnie postanowiłem uwolnić słowa z mej krtani. Chociaż głos miałem niższy, bo przecież nic nie mówiłem od chwili, zdziwiłem moich towarzyszy, a na pewno owego Ninja. Kto idący na rzeź śmie się odezwać?
     - Rób co chcesz Tamotsu. Chcę ci tylko powiedzieć, że nawet jeśli zginę to nie mam do ciebie żalu i nie powinieneś czuć się winny. W końcu to Ninja dba o siebie, żyje sam i jest narzędziem we własnych dłoniach. Jeśli zginę to tylko przez moją nieodpowiedzialność i brak wyszkolenia. - wyrzekłem.
     Ulżyło mi. Wiedziałem, co zrobi Senju. Może dlatego, że pochodził z tego klanu? Może zależało to od człowieka. Uśmiechnąłem się lekko. Wreszcie zacząłem odczuwać energię. Dostrzegłem jedynie odwołanie klona i ukłon Tamotsu. Następnie pojawił się Mokuton. Cóż, wyglądało to efektywnie, ale nie wiedziałem, czy zakończy się moim zgonem i szybszą reakcją owego tajemniczego Ninjy, czy pewnością drewna i uwolnienia mnie.
     Dlatego stałem tak jak przedtem. Czułem ostrze na skórze. Ciekawiło mnie tylko, czy została przecięta. Może byłem pod wpływem minimalnej adrenaliny i nie mogłem odczuć wszelakich ran? A zresztą, nieważne. Przecież to tylko rana. Czekałem na werdykt, gotowy w każdej chwili odskoczyć.

Offline

 

#83 2013-12-02 21:21:24

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Osada

post #25
   Wszystko stało się niesłychanie szybko i, rzec można, niespodziewanie. Nagły obrót spraw, niekorzystnie pomyślny, był przecież tak bardzo popularny i zawsze powinien być na uwadze każdego doświadczonego ninja. A takim z pewnością był Tamotsu Senju, którego pewność siebie na chwilę uśpiła czujność i sprowokowała do opuszczenia gardy. Ten, jak przystało na najlepszych, również postanowił uśpić czujność przeciwników, pozornie zgadzając się na ich warunki, po czym błyskawicznie zaczął wprowadzać w życie swój plan awaryjny, naprędce powstały w młodzieńczej głowie.
   Nie możemy zapomnieć o bohaterskiej postawie młodziutkiego Nary. Choć nie miał okazji doświadczyć zbyt wielu przygód i przeżyć, nie zawahał się. Dla dobra misji rzucił na szalę swoje życie, bez chwili namysłu. Napastnicy, chcąc nie chcąc, zajęli się przysłuchiwaniem jego słowom. Można tylko podejrzewać, iż zabiegi wykonywane w tej chwili przez swoistego dowódcę oraz pojmanego stworzyły dokładnie właściwy moment, by cała akcja się udała.
   Uśpiona czujność łowców niewolników uniemożliwiła im wykonanie jakiegokolwiek uniku, nim wszystkie ich kończyny zostały poderwane ku górze i skutecznie unieruchomione. Nagle pan domu wybałuszył oczy, marszcząc się i intensywnie czerwieniejąc ze złości na twarzy. Wykrzyczał w stronę drzwi, przez których próg własnie przeszli:
   -Nie wchodź tu śmieciu! Ktoś cię prosił?!
   W drzwiach stała kilkunastoletnia dziewczyna, o ciemnej karnacji, jeszcze ciemniejszych oczach i włosach, nieśmiało ściskając swoje dłonie i wbijając wzrok w podłogę...

Offline

 

#84 2013-12-02 21:55:17

Shiramui

Zaginiony

48882364
Zarejestrowany: 2013-10-13
Posty: 162
Klan/Organizacja: Nara
KG/Umiejętność: Kagesasu
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Osada

     Na nasze szczęście, Ninja i handlarz niewolników dali się nabrać. Atak Tamotsu pochwycił ich, a ja korzystając z okazji, uchyliłem się i odskoczyłem bezpiecznie, jak kot szukający schronienia. Wiedziałem, że powoli zbliża się koniec tej historii. Obserwując aktualną sytuację naszych przeciwników liczyłem tylko na to, że nie jest tutaj więcej ukrytych wojowników.
     Nagle w drzwiach pojawiła się ona. Dziewczyna o ciemnej karnacji, posiadające równie mroczne włosy i dłonie. Czyżby to była ona? Siostra Śniadego? Starałem się znaleźć jakiekolwiek podobieństwo między nimi. No i może by mi się udało, gdyby nie słowa handlarza niewolników. Zirytowany obróciłem głowę w jego stronę. Najwidoczniej zaczynałem się denerwować, co nie było kompletnie w moim stylu.
     Spojrzałem okrutnie na mężczyznę. Znajdował się on na łasce Tamotsu, a jednak zachowywał resztki swojej dumy i nakazywał służącej. W dodatku ją obrażał. Ponownie poczułem irytację. Chciałem coś mu zrobić, jednak to nie ja go złapałem. Teraz znajdował się on na łasce Senju. Ja mogłem tylko patrzeć. I mówić.
     - Na twoim miejscu zamknąłbym gardziel. - powiedziałem całkiem spokojnie. Następnie kierując się w stronę drzwi, podszedłem do dziewczyny. Miałem teraz szansę ocenić, czy to rodzinka Śniadego. Oczywiście, w razie nagłych ruchów podobnych do ataków uskoczyłem, byłem dziwnie przygotowany na to, od momentu ataku Ninjy - Ta dziewczyna chyba może oglądać co jej się podoba. Bo nie chcę tutaj udawać kogoś silnego, albo inteligentnego, ale czuję, że twoja godność i... Szacunek, tak no i władza... W każdym bądź razie, mam dziwne wrażenie, że niedługo nacieszysz się panowaniem nad tą osobą, a może i nawet posiadłością. Jesteś skazany na widzimisię mojego kompana, jak ona na twoje do tej pory.
     Następnie wyciągnąłem powoli rękę w kierunku dziewczyny. Posłałem jej również przyjacielski uśmiech. Czyżby udało nam się ją uratować? Czy to siostra Śniadego?

Offline

 

#85 2013-12-04 19:24:19

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Osada

   Na całe szczęście moi przeciwnicy naprawdę chyba nie brali mnie na poważnie. To co właśnie miało tutaj miejsce było prawdziwym dowodem na możliwość takiego stanu rzecz - zostawili mi wolne ręce. Uważali, że nie będę próbował czegoś zrobić w sytuacji kiedy mój towarzysz był uwięziony. Grozili mu śmiercią, a on próbował ich zagadać, tak mi się oczywiście wydawało. Jeżeli mówił to co czuł to cóż, czeka go jeszcze długa droga w pozyskaniu doświadczenia. Takie nastawienie nie było czymś co mógłbym pochwalić więc kiedy to usłyszałem na mojej twarzy pojawił się wtedy lekki grymas.
   Mimo to uznałem, że wszystko potoczyło się okej. Udało mi się uratować Shiramui'a, nasz drugi towarzysz był bezpieczny no i jeszcze przyszła - pasująca do opisuj - kobieta. Czyżby była to siostra naszej jeszcze nie wesołej rodzinki? Byłoby całkiem przyjemne bo od dłuższego czasu nie spałem, a i wykorzystanie chakry dało się we znaki. Nie żeby mi jej brakowało, po prostu czułem że jej część utraciłem, a to w końcu moja energia. Nasz "przyjaciel", który wpakował młodego Nara w kłopoty miał dumę by kłapać jadaczką. No proszę, a czy czasami nie to wpakowało go w sytuację w której teraz się znajduje?
   - Śmieciu? Dodatkowo do kobiety? A czym Ty jesteś? Jesteś czymś gorszym od śmiecia, spadłeś tak nisko, że bogaciłeś się na tym, że ktoś tracił wolność. Powiem Ci tak - mogę zrobić w pewnym sensie to samo co Ty tym ludziom. Umieszczę Cię w drewnianym kokonie do reszty Twoich dni, które zakończą się przez śmierć głodową. Jednak sądzę, że to nie ja powinienem wymierzyć Ci karę. Rodzina której pomagamy - jej członkowie mają takie prawo. A więc, co mam mu zrobić? - powiedziałem, ostatnie zdanie kierując do naszego śniadego kolegi. Podczas mojego dialogu stworzyłem klona, który udał się w stronę dziewczyny wraz z Shiramui'em

Offline

 

#86 2013-12-06 00:15:57

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Osada

post #26
   

A więc wszystko miało się zaraz rozstrzygnąć. Życie uwikłanych w przeklętą robotę handlu cudzym szczęściem i wolnością zawisło na włosku, trzymanym w dłoniach młodzieńca z klanu Senju. Stojące w drzwiach dziewczę drżało, trapione ogromem emocji, targających całym jej ciałem. Jej oczy wbite były w podłogę, tuż przy końcach swoich wyświechtanych butów. Dłonie pokornie splecione przed sobą, głowa pochylona, ciemne, zaniedbane włosy opadające w bezładzie na całą jej twarz. Widocznie nie przywykła wciąż do epitetów, jakimi dopiero co uraczył ją pozostający w potrzasku mężczyzna.
   Kenai również zdawał się być przytłoczony całą tą sytuacją, gdyż stał bez ruchu, wlepiając swój wzrok w roztrzęsioną dziewczynę, stojącą w progu pomieszczenia. Z zacięcia wyrwały go dopiero słowa Tamotsu, który wyraźnie prosił go o udzielenie się w sprawie. Postanowił odłożyć na chwilę sentymenty na bok i zająć się sprawą zapewnienia jej bezpieczeństwa.
   -Jeżeli pytasz mnie o radę, pozbyłbym się ich tu i teraz. Im szybciej, tym lepiej. Sami widzieliście, jak bardzo niebezpieczni są ci ludzie. W każdej chwili mogą się tu zjawić i uwolnić swojego przełożonego z opresji. A wtedy bez trudu nas znajdą. Zatem, jeżeli nie macie nic przeciwko, sam zająłbym się zakończeniem jego marnego żywota - powiedział, dobywając noża, krytego do tej pory gdzieś w kieszeni spodni.
   Zrobił kilka kroków w stronę starszego mężczyzny, a jego twarz wydawała się kamienną. Nie zagościł na niej żaden grymas, jego oczy wbite były beznamiętnie w ślepia żegnającego się z życiem handlarza. Wtedy rozległo się ciche...
   -Nie... Kenai, proszę, nie rób tego...- to niewolnica zabrała głos. Był on niesamowicie wdzięczny, aksamitny, lecz również wyraźnie zmęczony. Podniosła głowę, ukazując swe piękne, duże oczy, o barwie głębokiego brązu i wlepiając je w śniadego chłopaka, rzekła. - Nie chcę, by to było moje pierwsze wspomnienie o Tobie...braciszku...
   Chłopak zawahał się, stając, jak zamurowany. Bez namysłu schował broń z powrotem i lekkim truchtem przyskoczył do wciąż trzęsącej się postaci, obejmując ją i szepcząc coś do ucha, gładząc ją przy tym po główce. Po chwili odchylił głowę i stanowczym tonem, powiedział:
   -Proszę, zakończcie to za mnie. I zmywajmy się stąd jak najprędzej. Nie wiadomo, kiedy ktoś się zjawi...

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2013-12-06 00:23:43)

Offline

 

#87 2013-12-10 17:15:41

Shiramui

Zaginiony

48882364
Zarejestrowany: 2013-10-13
Posty: 162
Klan/Organizacja: Nara
KG/Umiejętność: Kagesasu
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16

Re: Osada

     Dziewczyna i chłopak odeszli. Szkoda, liczyłem na jakąkolwiek znajomość. W końcu odezwałem się do dziewczyny i wyciągnąłem od niej rękę. Ona wolała swojego braciszka... W sumie to nic dziwnego. Od zawsze wiedziałem, że ludzie traktują Ninja, jako narzędzia, coś do zabijania. Teraz jednak miałem doskonały przykład, jak to wygląda w życie. Załamałem ręce i pozwoliłem rodzeństwu odejść. Pożegnałem ich nawet kilkoma słowami, płynącymi z głębi serca. Nie życzyłem ich źle. Mój fach, choć zrażał ludzi, po prostu taki był. Co miałem zrobić? Rozpłakać się? Ogłosić manifest? Nic nie zrobić?
     Chwilkę po odejściu rodzeństwa zdałem sobie sprawę z tego, że zaraz na podłogę spadną czerepy naszych wrogów. Tylko kto wykona wyrok? Ja? Tamotsu? Czułem, że będzie to dosyć niesprawiedliwe. Co prawda to Senju zakneblował przeciwników, ale jeśli miała spaść na nas jakaś wina w przyszłości, to morderstwo pojedyncze jest lepsze od podwójnego. Postanowiłem, że pozbędę się jednego człowieka. Tylko kogo? W głębi ducha doskonale znałem odpowiedź. Mój umysł działał lekko ociężale. Pierwszy raz miałem splamić ręce krwią.
     - Przytrzymaj mocniej tego Ninję. Nie wiem czego mogę się po nim spodziewać. - powiedziałem do Tamotsu. Wiedziałem, że Senju pojmie ukryte znaczenie moich słów. Brzmiało ono mniej więcej tak: "Zaraz zabiję Ninję. Spraw, aby nie mógł drgnąć choćby o cal."
     Kunai, którego wcześniej wyjąłem, miał teraz okazję do sprawdzenia się. Spokojnie podszedłem do mojego wcześniejszego przeciwnika. Podstawiłem mu broń do gardła, niczym on mi. Nie powiedziałem nic. Nie zawahałem się nawet na jedną sekundę. Puściłem ostrze tak, aby rozcięło skórę, najgłębiej jak się da. Następnie odszedłem i czekałem na rozwój sytuacji.

Offline

 

#88 2013-12-10 22:25:21

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Osada

   Młody Shiramui chyba na zaś pożegnał dwójkę rodzeństwa. Jeżeli oczy mnie nie myliły to pozostawali oni cały czas w miejscu w którym wcześniej pojawiła się dziewczyna. Widocznie Nara nie zauważył, że rodzeństwo nadal stało za drzwiami - no właśnie, trzeba je było zamknąć jednak było to trochę mało możliwe przez osobnika, który był do nich przykuty moim drewnem. Kiwnąłem ręką żeby Kenai odsunął się za ścianę wraz ze swoją siostrą bo widok może być mało przyjemny.
   Młody Nara też chciał mieć swoje trzy grosze w całym tym egzekucyjnym zgiełku. Za swój cel obrał osobę, która próbowała pozbawić go życia. Ja miałem więc zająć się handlarzem i wcale mi to nie przeszkadzało, ba poczułem nawet niemałą radość, że taka szumowina zginie z mojej ręki. Początkowo miałem zaprowadzić cały ten obóz przed obliczę sprawiedliwości w wiosce klanu Nara ale rodzina przez nich pokrzywdzona zadecydowała inaczej. Czy mógłbym postąpić wbrew ich woli? Oczywiście, że tak ale sam podświadomie chciałem by ta osoba zginęła.
   Miałem zamiar wyjmować broń jednak czułem, że tego nie potrzebuję. Wystarczy mi moje drewno by zakończyć żywot handlarza. Jak pomyślałem tak się i stało, nagle za jego plecami na wysokości serca pojawił się mały, drewniany bal posiadający ostre zakończenie, które po chwili zostało z impetem wsunięte w jego ciało co zakończyło się przebiciem serca i ciała na wylot. Śmierć na miejscu jednak zbyt dobra jak dla takiego typu człowieka. Widocznie nie było we mnie aż tyle złości by zapewnić mu długą i bolesną śmierć.
   - Wiesz, że następnym razem nie będzie tak łatwo? Przeciwnicy nie zawsze będą związani. - mruknąłem po cichu z lekkim uśmieszkiem do Nary kiedy ten kończył swoją czynność. Później wyszedłem do miejsca w którym czekało na nas rodzeństwo. Ruchem ręki pokazałem, że czas się wynosić z tego miejsca.

Offline

 

#89 2013-12-11 12:25:03

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Osada

post #27
   Krew potokami trysnęła z ciał rzezimieszków, ranionych ostrymi przedmiotami - czy to nożem młodszego, czy też drewniany szpicem bardziej doświadczonego. Nie mogli oni uczynić nic, by choćby spróbować się wydostać, gdyż oplatające ich bale skutecznie uniemożliwiały nawet najmniejszy ruch. Powietrze przecięły jedynie dwa szybkie, przerażone okrzyki, kiedy ich marne żywoty dobiegały końca, za sprawą dwójki ninja.
   Senju i Nara pośpiesznie wyszli z pomieszczenia, natykając się na rodzeństwo. Dziewczynka wydawała się wymęczona, może psychicznie, a może również i fizycznie. Wszak niewolnicze prace nie były czymś, co każdy mógłby znieść. Ledwo wlokła za sobą wychudzone nogi, niemal niesiona przez starszego brata. Ten szedł na czele pochodu, służąc jej ramieniem i prowadził bohaterów tymi samymi zakamarkami, jakimi dostali się tu wcześniej.
   Bez problemu odnaleźli piwnicę, należąca do budynku, w którym możliwe nikt nie mieszkał. Zeszli do podziemi i już nieco spokojniejszym krokiem, skierowali się w stronę wyjścia. Jak miało się okazać, Kenai zboczył trochę z kursu, wchodząc w niemal niezauważalny zaułek. Wytłumaczył, iż przejście to prowadzi w wiele pobliskich miejsc.
   Nim się obejrzeli, wyłonili się w osadzie przy kompleksie oaz, gdzie zamieszkiwała rodzina. Ich oczom ukazały się znajome już budyneczki, oświetlane delikatnie wyłaniającym się zza horyzontu słońcem. Nie zwlekając ani chwili dłużej, rodzeństwo udało się do rodzinnego domu, prosząc, by ninja udali się z nimi.
   [z/t wszyscy -> Kompleks oaz]

Ostatnio edytowany przez Straznik 4 (2013-12-11 13:07:40)

Offline

 

#90 2015-04-16 19:41:24

Yukina

Klan Senju

Zarejestrowany: 2014-11-02
Posty: 383
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Weteranka
Płeć: Kobieta
Wiek: 19 lat

Re: Osada

Cóż mogłam zrobić jak tylko przyglądać się i czekać na słowa. Zerwałam się na równe nogi i popatrzyłam na przestrzeń. Nieznane tereny tylko czy podołam im, tym razem? Ostatnio przez to, że się zgubiłam zawędrowałam do jaskini, a to nie wróży nic dobrego. Jeśli raz się zgubiłam równie dobrze mogłam i drugi raz, ale co będzie jeśli przez brak orientacji nie pomogę temu staruszkowi?
- Nie ma odwrotu, muszę to zrobić – powiedziałam w myślach i spojrzałam na starca. Wyglądał tak strasznie, a jedyne czego chciał to córki imieniem Miya. Co prawda otrzymałam tak mało informacji, ale wystarczająco by wyruszyć w podróż.
Pozapinałam wszystkie torby i sprawdziłam wyposażenie. Po dokładnym przeliczeniu byłam pewna, że mogę wszystko zrobić i nie muszę się bać. Następnie uśmiechnęłam się do dziadka, a potem przybrałam pewny siebie wyraz twarzy.
- Masz moje słowo, że przyprowadzę ją – powiedziałam spokojnym głosem i jeszcze raz popatrzyłam na teren przed sobą. Teraz zaczyna się prawdziwa walka.

     Zaczęłam biec w stronę osady, którą wskazał mi starszy człowiek.  Musiałam przyznać, że jakimś dziwnym cudem udało mi się i już na horyzoncie widziałam mury, tego miejsca. Gdy dotarłam pod nie, ugięłam kolana i skoczyłam do góry. Zaczęłam przypatrywać się miastu. Stąd miałam świetny widok na inne budowle, co oznaczało, iż może spostrzegę coś podejrzanego. Jak na razie wszystko się wydawało w porządku, ale nie mógł być to fałszywy trop. Jeśli ten cały Ryu mówił o tym miejscu, to musi mieć tu swoich ludzi, oczywiście o ile osobiście tu nie zawitał.

     W międzyczasie zaczęłam się zastanawiać nad historią tego miejsca. Pomyśleć, że ta fortyfikacja była kiedyś miejscem przetrzymywania niewolników, a teraz gdy mieszkańcy je przejęli, stało się osadą. Jedyną pozostałością został właśnie ten mur, na którym obecnie stałam. No cóż, trzeba im przyznać, że nieźli są. No, ale czego się nie robi dla dobra.
- Ciekawe ile było ofiar? – mruknęłam do siebie.
Wtedy właśnie sobie przypomniałam o tym, co ja toczę. Przecież jakieś ofiary też będą, ale ile?


http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8tu1z9vnk1r922azo1_500.gif

Offline

 

#91 2015-04-16 19:44:04

Straznik 10

Strażnicy

Zarejestrowany: 2009-12-19
Posty: 303

Re: Osada

Sesja prosta dla Yukiny
#6

~~

Dzięki swoim niebywałym zdolnością orientacji w terenie – lub szczęściu – młodej Senju udało się dotrzeć do osady wskazanej przez staruszka. A przynajmniej tak jej się zdawało. Ile razu już jej zmysł kierunku namieszał w jej planach. Równie dobrze mogła pomylić drogi, podziwiając piękno natury lub będąc pochłonięta w swoich myślach. Niemniej nie mogła odmówić pomocy staruszkowi, ba nawet mu obiecała, że sprowadzi jego córkę. Tuż zanim wyruszyła sprawdziła, czy wszystko ma, aby była przygotowana na wszystko. Jeśli spotka zboczeńca, to potrzebowała zardzewiałego noża. Natomiast jeśli dzikie zwierze, to resztki ze zboczeńca. Kto wie, co złotowłosa kryła w swojej torbie? Może broń masowego rażenia, bądź magicznego królika lubiącego grać w pokera – szczególnie rozbieranego.
    Yukina wybrała idealne miejsce do obserwowania sytuacji w mieście, gdzie dawniej prowadzono handel niewolnikami. Pomimo tego, że mieszkańcom udało się zdobyć miast i zakazać niewolnictwa, to wciąż w ciemnych zakamarkach miasta istniał ten fach. Jedyną różnicą było to, że się ukrywali, a o tym wiedzieli jedynie wtajemniczeni. Jeśli ktoś spoza grona się o tym dowiedział, był albo uciszany lub się go...pozbywano. Młoda Senju dowiedział się od starca, że to jest prawdopodobne miejsce przetrzymywania Miyi. Złotowłosa zastanowiła się cicho, ile było ofiar z rąk Ryu, ale po chwili przypomniała sobie jedną rzecz. Ofiar będzie więcej, jeśli ktoś tego nie powstrzyma.
    -Ł