Ogłoszenie


#361 2015-06-10 18:15:26

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Las

   Adatte spodziewał się nieco innej reakcji na słowa, które z trudem przeszły mu przez gardło. Nie popierał tego, czym chwilę wcześniej splamił swą dumę, jednakże nie chciał, by pierwsze wrażenie, jakie wzbudzi on oraz Ikkyo było niekorzystne. W końcu na zewnątrz nadal szalała ulewa, skutecznie studząc chęci wyjrzenia na zewnątrz. Uznał więc, że poprawa stosunków z dziwacznym kolesiem była niezbyt przyjemną koniecznością. Nie przewidział jednak, że ten zleje jego komplementy pod względem staruszki ciepłym moczem, zajmując się czymś, o czym sam wcześniej myślał.
   Pytanie o ninja wstrząsnęło nim. Do tej pory nikt nie zadał mu podobnego pytania wprost. Starał się na swojej twarzy ukryć skrępowanie pod maską zadziwienia, które nieśmiało i nieporadnie wkradało się na jego policzki. Rozbiegane oczy zatrzymały się, nabierając większych rozmiarów. Za wszelką cenę pragnął nie ujawnić tego, co Maseo starał się odkryć.
   Innego zdania był widocznie jego towarzysz podróży. Nie krępując się, rzucił w odpowiedzi agresywne zapytanie, które zszokowało go. W jednej chwili Uzumaki zdał sobie sprawę, że jego przypuszczenia, co do Ikkyo, były prawdziwe. Teraz nie miał najmniejszej wątpliwości. Oburzenie, sprytnie zmieszane z próbą obrócenia tego w żartobliwe stwierdzenie, nie stanowiło dla rudowłosego żadnej przeszkody. Uśmiechnął się pod nosem, unosząc jednak nieznacznie tylko jeden kącik. Poczuł się lepiej. Gdyby zaistniała jakaś nieprzyjemna sytuacja, towarzysz byłby dla niego wsparciem. Nie wiedział jednak, że co najwyżej to on mógłby ochraniać jego tyły.
   Nie odezwał się ani słowem. Rozejrzał się jedynie po pomieszczeniu, by zlokalizować wszystkie ostre narzędzia. Gęstniejąca atmosfera wskazywała bowiem na to, że spięcie jest nieuniknione...

Offline

 

#362 2015-06-11 20:05:15

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las

    Maseo przypatrywał się reakcji nieznajomych na zadane przez niego pytanie. Czerwonowłosy sprawiał wrażenie zdziwionego pytaniem, patrzył na niego wielkimi oczami, które kazały mu przypuszczać, że jego "zarzuty" wobec nich były bezpodstawne.
    Zapewne tak by się stało, gdyby nie zachowanie drugiego z gości. Wzruszenie ramionami, dziwny uśmiech i niespodziewana odpowiedź pytaniem na pytanie były oczywistym potwierdzeniem profesji, którą się zajmował. Bezczelna odpowiedź zbiła trochę z tropu wnuczka gospodyni i na tyle obniżyła jego pewność siebie w owym momencie, że odwrócił wzrok, który do tej pory spoczywał na Ikkyo. Spojrzał ponownie na Adattego, który nie wydawał się takim pyszałkiem, jak jego towarzysz. Przeszło mu przez myśl, że może czerwonowłosy nie wiedział o tym, że Ikkyo należy do grona ninja, co tłumaczyłoby jego zachowanie. Ale coś było nie tak.
    Maseo dostrzegł lekki uśmieszek, który zatańczył subtelnie na twarzy Uzumaki'ego. On także odwrócił wzrok, spoglądając na wystrój wnętrza, co kazało mu przypuszczać, że także ma coś do ukrycia. Pytanie Ikkyo, choć retoryczne, wciąż wisiało w powietrzu pozostawione bez odpowiedzi, a wnuczek chyba poczuł wewnętrzną potrzebę, żeby nań odpowiedzieć:
    - Kochasiu? Ja w przeciwieństwie do niektórych nie spoglądam na innych chłopaków i nie szwendam się z nimi po lasach, ot co.
     W jego głosie słychać było dziecięcy wydźwięk wymądrzania się, które zapewne nie zdążyło jeszcze zaniknąć. Czyżby była to wina nieodpowiedniego wychowania? Z kuchni tymczasem wyłoniła się babcia, niosąc w dłoniach miskę parującej zupy, niemalże wrzącej. Spojrzała ona na Maseo pytającym wzrokiem, po czym przeniosła go na siedzących gości, którzy najwyraźniej zdążyli już skończyć posiłek. Skoro jej wnuczek powiedział coś takiego, to na pewno wcześniej miała rację! To jakieś wynaturzone zachowania! Kto by przypuszczał?
    - Cieszę się, że wam smakowało, chłopcy, ale chyba powinniście już iść.

Offline

 

#363 2015-06-11 22:22:08

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Las

     Moje słowa widocznie zirytowały młodzieńca, skoro ten zachował się w ten sposób. Nie dość, że jego idiotyczna pewność siebie zniknęła na moment, to poczuł się jak ktoś zupełnie nieważny. Uśmiech z mojej twarzy wciąż nie znikał. Słowa, które wypowiedziałem chwilkę wcześniej, tylko spotęgowały efekt i utrudniły sytuację. Czyżby powietrze stało się trudniejsze do wdychania? Jeżeli tak, to tylko dla Maseo, bo ja czułem się jak ryba w wodzie. Dziwnym trafem odczuwałem napięcie i zarazem ekscytację. Bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że igram z ogniem. Jednak mimo tego, ten dupek robił to samo, a nie poczuł nawet przez moment zagrożenia. Ja w porównaniu do niego byłem gotowy do uniku i jakiejkolwiek kontrofensywy, czy nawet defensywy. Bo umiałem to i owo.
     Podniosłem się. Jednak nie całkowicie. Stałem na nogach, jednak moje dłonie były oparte na stole. Sam delikatnie nachyliłem się w kierunku Maseo, mając proste plecy. Wyglądałem więc, jak gdybym zmierzał ku niemu. W połączeniu z tym samym wyrazem twarzy, nie zmieniającym się od jakichś kilku minut, musiało to wyglądać dziwnie, a zarazem wywołać strach u tego wapniaka. Wcześniej odwrócił wzrok. Doskonale, byłem więc gotowy do dalszej gry słownej. W końcu kto od miecza wojuje, ten mieczem ginie. Zakładając, że tamten bubek zaczął, powinienem wygrać. No, chyba, że to ja pierwszy zaatakowałem. Wtedy... Wtedy nie uznałem tego przesądu za właściwy.
     - Nie wiem czy zauważyłeś, ale od kilkunastu minut patrzysz na nas cały czas. Szczególnie lubisz zawieszać wzrok na dolnych partiach naszego ciała, dlatego zwróciłeś uwagę na moje buty. Nie wiem czego się tam doszukiwałeś, ale nie wytykaj mi patrzenia na osoby tej samej płci, bo obecnie swoim zachowaniem próbujesz nam zaimponować. - delikatny i słodki styl został utrzymany. Ton również. Tak przesłodzony, że dało się wyczuć ironię na kilometr, tak, że nawet babcia mogłaby to zrobić. No właśnie, mogłaby. Ale czemu tego nie zrobi? Bo właśnie podsunąłem jej dowody na to, że może jej wnuczek jest... tym innym! Zbereźnikiem? - Szkoda, że ci nie wychodzi.
     Na mojej twarzy wciąż dało się dostrzec ignorancki uśmiech. Wypowiedź miała prosty zamiar. Zamknąć jadaczkę temu padalcowi, a także skłócić go z babką. Jeżeli mieliśmy opuścić to lokum, to trudno. i tak już zjedliśmy, więc nie pozostawało nam nic innego do roboty. Jeżeli tamten dzieciak chciał wsparcia ninja, to mógł wciąż je uzyskać. Wystarczyło posypać głowę popiołem.
     - Jeżeli bardzo tego chcecie, mogę opuścić ten dom. - powiedziałem spokojnie. Na czas tej wypowiedzi schowałem patetyczny i ironiczny ton. Niech poczują, że nie jestem jak Maseo.
     Wciąż uważałem na wszystko. Na ostre narzędzia, na Maseo, babkę, która dzierżyła gar z wrzątkiem. Byłem gotowy do uskoku i kontrataku. Cały ja.

Offline

 

#364 2015-06-12 08:58:47

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Las

   Adatte uważnie obserwował sytuację, starając się wychwycić najdrobniejsze nawet grymasy, które malowały się na twarzach obu młodzieńców. Na Ikkyo nie miał co uważać, przynajmniej takie miał wrażenie. Podejrzewał, że skoro ten postanowił wybrać się z nim w podróż do Chikai, raczej będzie go potrzebował jako przewodnika. Nawet jeżeli był jakimś wyśmienitym ninja, który może go sprzątnąć na przysłowiowego strzała. Tym bardziej, że jego reakcja na słowa Maseo ciągle pozostawała bez zmian. Ten sam bezczelny uśmiech i pełen ironii głos.
   Właściciel domu, a może raczej bliski właścicielki, zdradzał nieco większe oznaki zdenerwowania. Oczywiście, Uzumaki podejrzewał, że i w jego koledze emocje buzowały niczym gotowy do erupcji wulkan, jednak to Maseo oddawał się szalonej ekspresji, wyraźnie coraz bardziej pozwalając sobie na wpadanie w szał. Zdawać się mogło, że tylko on pozostawał spokojny. Przyglądał się całemu zajściu może nie z bezinteresownością, bo wyszedłby na ignoranta, a takim, przynajmniej póki co, nie był.
   Babunia wróciła z kuchni, dzierżąc w dłoniach misę pełną gorącej zupy. Wbrew pozorom, gdybym miało dojść do potyczki, taki gar wrzątku mógłby okazać się nie lada bronią. I chociaż staruszka faktycznie nie wydawała mu się skora do walki, znał babcie swoich kolegów z wioski i wiedział, jak zaciekle potrafią bronić tych, których kochają. Musiał więc na nią uważać. Tym bardziej, że nie wiedział, jakimi umiejętnościami dysponuje Ikkyo i czy w obecnym stanie poddenerwowania zwraca uwagę na takie drobnostki. Nie wiedział też, czy kobiecina nie przyniosła ze sobą jakichś ostrych narzędzi, w stylu noża lub tasaka... W kuchni kryje się wiele ciekawych, acz niebezpiecznych przedmiotów. Musiał mieć to na uwadze.
   Wizja wychodzenia w taką pizgawicę nie należała do najprzyjemniejszych. Nawet przez solidne ściany domu dało się słyszeć wycie wichury, niosącej ze sobą miliardy lodowatych kropli deszczu. Może i zatrząsłby się na samą myśl, jednak próbował wykazać się... profesjonalizmem...? I choć najchętniej kazałby wszystkim zamknąć gęby i się uspokoić, co mogłoby poskutkować rozładowanie atmosfery i zmianą decyzji o wyrzuceniu ich na dwór, postanowił nie odezwać się ni słowem.

Offline

 

#365 2015-06-12 20:17:02

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las

    Babcia niosła talerz z zupą, kiedy Ikkyo zaczął mieszać z błotem jej wnuczka. Położyła spokojnie talerz przed Maseo i nie wiadomo skąd wytrzasnęła łyżkę, którą również mu podała. Kiedy Uchiha skończył, ta nie wytrzymała, musiała powiedzieć parę słów:
    - Ikkyano, co to za maniery! Miałam cię za bardziej ułożonego młodzieńca, już po raz kolejny dajesz mi powód, by zwątpić w twoje dobre wychowanie. Najpierw nie zamierzałeś nawet spróbować mojej zupki, później naniosłeś mi błota do domu, a teraz jeszcze ubliżasz, jakby nie patrzeć, jednemu z gospodarzy. Twój uśmiech i ton głosu również wypadałoby zmienić. Ja wiele rozumiem, ale moja gościnność ma swoje granice.
    Jedno było pewne - była dogłębnie dotknięta grubiaństwem jednego z gości. Usiadła w swoim fotelu, oddychając głęboko, widocznie było to ponad jej siły. Maseo zajął się pałaszowaniem obiadu, nie odzywając się ani słowem. W jego mniemaniu wygrał pojedynek - zależało mu przede wszystkim na tym, by babcia trzymała jego stronę, a nie jakiś przybłędów.

Offline

 

#366 2015-06-13 06:39:35

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Las

     Napięcie, które jeszcze przed chwilą było odczuwalne, skończyło się. Jak to możliwe? Przecież obaj z Maseo byliśmy gotowi skoczyć sobie do gardeł. Poza tym, nie polubiliśmy siebie ani trochę, a przecież w pewnej części to on sprawował pieczę w tym domu. Mógł więc nad wyrzucić, ale co zrobił? Nic. Zajął się jedzeniem zupy. Patrzyłem więc na tą sytuację, nie do końca mogąc uwierzyć w to co się dzieje. Na mojej twarzy dało się dostrzec zwyczajne opanowanie, a w umyśle, jak to zazwyczaj, kłębiły się tysiące myśli. Mimo tego podjąłem trud zrozumienia tego, co się tutaj stało. Interwencja babki była wręcz niespotykana. Kobieta w kilkunastu słowach zamknęła jadaczkę wnukowi, a i mnie nieźle zdziwiła. Co więc pozostawało robić? Kłócić się dalej? Wyjść? Nah, po co? Przecież na dworze leje jak z cebra.
     - Pani wybaczy, pani gospodyni. Zapomniałem o moich manierach. Przepraszam za to, że przyprawiłem pani kłopotu. - oznajmiłem. Jednakże czy było to szczere wyznanie? Tak. W takim razie gdzie tkwił haczyk? Cóż, sprecyzowałem moje myśli bardzo dokładnie. Jednakże mimo tego pozostawał wydźwięk i ton. A jak on się prezentował? Cóż, na mojej dawały dało się dostrzec uśmiech i zwyczajną radość. Interwencja babuleńki zupełnie mnie rozśmieszyła. Z pewnością pomoże to rozładować sytuację, a również pozwoli mi zachować dobre mniemanie. W końcu wszystko to ewidentnie mnie rozbawiło. - Czy chciałaby pani jakieś zadośćuczynienie w formie pomocy?
     Te słowa również wypowiedziałem zabawnie. Jednak pozostawała jedna kwestia. Jeżeli owa kobieta naprawdę ma robotę dla ninja, to się zgodzę. Oczywiście nie za darmo. Nie pracuje się w końcu za nic. A w sytuacji takiej jak ta tym bardziej. W końcu jak wnuk nieźle zalazł mi za skórę.

Offline

 

#367 2015-06-13 12:00:31

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Las

   Stała się rzecz niespodziewana. Napięcie, które już już prawie osiągnęło punkt kulminacyjny, pękło w szwach, by skapitulować i skryć się w zakątkach młodzieńczych serc, przepełnionych walecznością i pewnością siebie. Adatte, który, jak miało się okazać, pozostawał w tym sporze najbardziej bierny, spojrzał na babunię ze zdziwieniem. Nie spodziewał się, że i ona wykaże się takim zdecydowaniem, by zwrócić uwagę spierającym się chłopcom.
   Nie narzekał jednak - było mu to jak najbardziej na rękę. Mógł w końcu posiedzieć jeszcze kilka chwil w ciepłej, rozgrzanej czy to ogniem kominka, czy paleniskiem na zupę, chacie. Przyjemne uczucie schnących ubrań, które coraz bardziej odklejały się od skóry, pozwalała mu przypuszczać, że być może uda się obejść bez chorowania.
   Już miał skomentować jakoś całe zajście, które miało przed chwilą miejsce, kiedy zdał sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie nie ma co powiedzieć. Być może dlatego, że z natury nie odzywał się zbyt często, czy może po prostu nie uważał, że jakiekolwiek z jego słów mogłoby istotnie wpłynąć na rozwój wydarzeń...? Tak, to pewnie to.
   Ekscytacja, która jeszcze chwilę wcześniej przyspieszała mu krążenie, teraz bezpowrotnie utonęła w pustym talerzu zupy. Mógłby ją wyłowić, ale łyżka była już brudna.

Offline

 

#368 2015-06-13 14:59:58

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las

    Babcia zerknęła na wnuczka pałaszującego gorącą wręcz zupę i uśmiechnęła się tak, jak to babcie mają w zwyczaju, gdy ktoś docenia ich kuchnię. Odetchnęła głęboko, opierając się o oparcie fotela, po czym spojrzała na Ikkyo i powiedziała:
    - Dziwny z ciebie chłopak, Ikkyano. Ale cóż, chyba każdy właściciel tego imienia jest dla mnie zagadką, tak jak tamten ogrodnik, czy tam mleczarz. Kim on był...? - odpłynęła na chwilę myślami, jak poprzednim razem, po czym z transu wyrwał ją dźwięk uderzenia łyżką o miskę.
    Kolejny raz spojrzała na Uchihę, jakby totalnie zapomniała o obecności Adattego. Tak naprawdę on niczym nie zaznaczał swojego uczestnictwa w całym tym wydarzeniu - nie odzywał się, ani też nie robił niczego, by zwrócić na siebie czyjejkolwiek uwagi. Był typem cichego obserwatora.
    - Nie słyszałeś, co powiedziała babcia? Wynocha stąd - powiedział Maseo, odrywając głowę od miski swojej ulubionej zupy, kiedy Ikkyo skończył oferować swoją pomoc. Jego ton był jakby bardziej przygaszony, zwyczajny. Najprawdopodobniej był to jednak wynik całkowitego oddania się jedzeniu.
    - Maseo, co to ma znaczyć? Jedz i się już lepiej nie odzywaj - sprowadziła go na ziemię babcia, po czym odpowiedziała na propozycję Ikkyo: - Nie, dziękuję chłopcze. To miłe, ale w tej chwili nie mam pojęcia o niczym, w czym mógłbyś mi pomóc. Wybaczcie mojemu wnuczkowi, zwykle nie jest taki, widocznie macie na niego zły wpływ. Dam wam jakiś parasol na drogę.

Offline

 

#369 2015-06-13 16:49:51

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Las

     Czas płynął, a Maseo dalej zachowywał się jak bałwan. Myślałem, że będę miał go z głowy, jednakże najwidoczniej czuł się zbyt pewien. Wyraz twarzy, który przed chwilką miałem, zmienił się. Z radosnego, udobruchanego Ikkyo, na całkiem niebezpiecznego i śmiertelnie poważnego. Dało się dostrzec delikatne znaki potwierdzające moją złość, chociażby obniżone brwi, a także wygięcie ust. Byłem gotowy podejść do młodzieńca i zdzielić go pięścią w twarz. Tak, nie zachowywałem się jak miły chłopak. Trudno. Byłem z dumnego klanu i nie mogłem sobie pozwolić na to, aby jakiś brudas mówił mi co mam robić. Postanowiłem więc załatwić sprawę najlepiej jak się dało.
     - Najwidoczniej sam nie słyszałeś słów swojej babki. - oznajmiłem. Następnie wyprostowałem się i odbiłem dłońmi od stołu, na którym wciąż byłem oparty. Dało mi to solidnego kopa. Ja, w prostej postawie. Stałem teraz i byłem gotowy do marszu. Jednakże zanim to zrobiłem, ostatni raz obejrzałem pomieszczenie. Szukając źródeł, które mógłbym wykorzystać w walce. W końcu nic tak nie sprawia radości, jak zdzielenie gospodarza jego własnym domowym ekwipunkiem. Kiedy już przestałem obserwować, na myśl przyszło mi pewne wspomnienie. Pojedyncze, jednak miłe...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


__________________________

Akcept by Katsuro

     Na mojej twarzy nie dało się dostrzec radości, czy też pobłażliwości. Spokojnym, aczkolwiek szybkim krokiem zbliżyłem się do Maseo. Nie czekałem na to, co zrobi. Nie miałem nawet zamiaru zastanawiać się, czy jest doskonale wyszkolonym wojownikiem, czy nie do końca. Byłem pewien tylko jednego. Że zachowuje się jak dupek, a tacy ludzie powinni przygotować się na nauczkę od losu. I nie, nie miała ona nadejść z mojej strony. Ja chciałem tylko lekko wytłumaczyć chłopakowi, na co się porywa...
     Złapałem kochasia za kołnierz, a następnie podniosłem do góry. Nie czułem, że sprawi mi to jakikolwiek problem, w końcu byłem odpowiednio silny. Kiedy tak trzymałem nadętego bubka, liczyłem, że zmieni on trochę swoje postępowanie. Nie liczyłem jednak, że zrobi to bez solidnej zachęty, dlatego postanowiłem dać mu ostatnią radę. Od losu. Od przyjaciela.
     - Nie zachowuj się jak bałwan, kochasiu. Gdybym był bardziej mściwy, zapłaciłbyś za to głową. Ciesz się, że twoja babka ugościła nas jak należy, po przyjacielsku. Jestem pewien, że bez niej już dawno leżałbyś martwy pod jakimś drzewem, bo ze swoimi manierami odbiegasz dalej od mych własnych. - powiedziałem. Chwilkę później dało się słyszeć świst powietrza. Postanowiłem spoliczkować młodzieńca, a następnie rzuciłem nim o najbliższą ścianę. Nie mogło mu się nic stać. Dbałem o to, aby babka nie straciła swojego wnusia.
     Stałem spokojnie, obserwując pozostałych ludzi. Adatte powinien być po mojej stronie, bo wątpiłem, aby polubił Maseo. Jeżeli mieliśmy iść, to trudno. Wypadało jeszcze pożegnać się z prawdziwą gospodynią.
     - Byłbym wdzięczny, jeżeli otrzymamy ten parasol. Jeżeli chodzi o moje zachowanie, to przepraszam. Po prostu nie potrafię znieść czasami ludzkiej głupoty. - oznajmiłem spokojnie. Następnie, jeżeli wszystko było okej i nie miałem zostać zaatakowany, wziąłem parasol i odszedłem. Z domu...

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2015-06-14 21:43:10)

Offline

 

#370 2015-06-14 15:08:14

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Las

   Przyglądał się wszystkiemu, co do tej pory mało go obchodziło. Teraz jednak, kiedy w Ikkyo rozbudziła się ta dzikość, niczym niepohamowana agresja, cała scena nabrała smaku i wyrazistości, zwracając na siebie uwagę Uzumakiego.
   Mimo wszystko musiał stwierdzić, iż nie były to do końca jego klimaty. Bądź co bądź Maseo był gospodarzem w domu, gdzie postanowili się zatrzymać. Miał święte prawo do komentowania wszystkiego, co działo się pod tym dachem. Oznaka braku szacunku nie tylko była niegrzeczna, ale jednocześnie zdradzała braki w dobrym wychowaniu. Ktoś tu najwyraźniej zapomniał o tym, jak należy zachować się w towarzystwie.
   Adatte nie mógł się jednak wyzbyć wrażenia, że Ikkyo miał trochę racji, choć pogodzenie się z jego metodami dydaktycznymi nie wchodziło w grę. Kiedy tylko towarzysz podniósł się do pionu i podszedł do wyszczekanego młodzieńca, czerwonowłosy natychmiast uczynił to samo. Wnet ręce Uchihy powędrowały w kierunku kołnierza Maseo, co spotkało się z natychmiastową reakcją ze strony Uzumakiego. Szturchnął go mocno w ramię (siła: 60), jednak nie na tyle, by ktokolwiek z postronnych mógł podejrzewać go o przynależność do światka ninja.
   - Przestań się zachowywać jak prostak. Daj mu spokój i chodźmy stąd. Bardzo dziękujemy za gościnę - ostatnią część skierował do babuni, która zapewne był wstrząśnięta całą tą sytuacją.
   Wizja wychodzenia na zewnątrz w taką zawieruchę niespecjalnie mu się podobała, ale wszystko było lepsze niż zostanie w środku i czekanie na to, aż nastolatkowie rzucą się sobie do gardeł...

Offline

 

#371 2015-06-14 17:27:27

Straznik 3

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1332

Re: Las

    Babka ożywiła się natychmiastowo, kiedy wszyscy podnieśli się na równe nogi. W jej mniemaniu wszystko zdarzyło się w oka mgnieniu. Nim zdążyła coś powiedzieć, czy w inny sposób zareagować, jej wnuczek został poderwany (poderwany, hue) do pionu.
    Z punktu widzenia Maseo, wszystko stało się jeszcze szybciej. Całkowicie zajęty jedzeniem zupki nawet nie zorientował się, kiedy Ikkyo się do niego zbliżył, a resztę historii już wszyscy dobrze znają. Nie odpowiedział on na ostre słowa Uchihy, wiedział, że zrobi to jego babcia.
    Nikt natomiast nie spodziewał się tego, że to Adatte będzie osobą, która pierwsza zareaguje na jawne przejawy chamstwa czarnowłosego. To jednak nie powstrzymało go od ciśnięcia chłopcem o ścianę.
    - Och, Stwórco! - krzyknęła przerażona babcia, kiedy Maseo odbił się od ściany z głuchym łoskotem i osunął na ziemię. Nie stracił jednak przytomności. Był cały. - Wynocha, ale już!
    Chłopcu zaszkliły się oczy, ale nie uronił ani jednej łzy. Zamiast tego rzucił gniewne spojrzenie Ikkyo i przeniósł wzrok na Adattego. Patrzył ni to z podziwem, ni to z podziękowaniem, o, taki zmieszany wzrok, który mógł oznaczać wszystko.

Offline

&nbs