Ogłoszenie


#161 2015-09-28 00:24:48

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Wybuch nastąpił kompletnie niespodziewanie. Eksplozji uderzyła w prawe ramię Samotnika, swą ogromną siłą wyrzucając go w powietrze. Zdezorientowany Samotnik pokonał w locie kilka metrów, by następnie grawitacja sprowadziła go z powrotem na ziemię. Wyprostowana ręka uderzyła o wilgotną glebę i już miała ugiąć się pod nienaturalnym kątem, przygnieciona ciężarem ciała, gdy automatycznie zmieniała swą postać na wodną. Yuki zarył barkiem w piach, wydając przy tym ciche westchnięcie. Jednocześnie do jego mózgu dotarła informacja o gorącu, które opanowało kończynę dotkniętą wybuchem. Białowłosy syknął, natychmiast przechodząc do pozycji kucającej, podczas lewica dokonywała wtórnej materializacji. Po chwili żarzący się płaszcz, stanowiący źródło poparzeń, leżał kilka metrów od właściciela, jednym szybkim ruchem zdjęty przezeń i wyrzucony.
   Ayatane oddychał w przyśpieszonym tempie. Jego spojrzenie padło na miejsce, gdzie jeszcze przed sekundami stał dumny przedstawiciel rodu Sabaku. Teraz pozostał tam jedynie spory krater, pośrodku którego, lewitowały liczne karteczki, powoli, według określonego układu tworząc sylwetkę człowieka. Yuki nie potrafił stwierdzić, czy straszniejsza była umiejętność Miyaguchiego, czy zdolności bojowe przeciwnika, z jakim przyszło się mierzyć oddziałowi Samotników. Zrozumienie, iż gdyby to on był celem ataku, to już zwiedzałby zaświaty, nie zajęło białowłosemu dużo czasu. Młodzieniec dosłownie nie widział nawet co spowodowało eksplozję, żadnej smugi na niebie, nic.
   W świecie ninja, gdzie siła niektórych jednostek sięgała niemal poziomu bogów, podstawową umiejętność stanowiło zachowywanie zimnej krwi w nawet najgorszych i beznadziejnych sytuacjach. Tak zwane "stalowe nerwy" Ayatane posiadł podczas licznych przygód i rozmaitych doświadczeń, jakie spotkał na swojej ścieżce. Jednakże mimo wszystko w tej sytuacji nie mógł powstrzymać lekkiego drżenia dłoni, spowodowanego raczej kolejnym przypływem adrenaliny, jakiego doświadczył tego dnia. Szare źrenice chciały uchwycić smoka koloru gliny, gdy...

     Kolejny wybuch. Yuki instynktownie napiął wszystkie mięśnie, "gotowy" na przyjęcie uderzenia. To jednak... nie nastąpiło. Jedynie lekki powiew wiatru dotarł do chłopaka, rozwiewając śnieżnobiałe włosy na wszystkie strony. Aya zaryzykował spojrzenie, zwracając głowę w kierunku zachodnim, skąd nadszedł odgłos eksplozji. Pożałował tego natychmiast. Nie mogąc uwierzyć własnym oczom, Samotnik przetarł narząd wzroku, lecz prawdy nie dało się wymazać za pomocą knykci.
   W ciągu sekundy obóz Kraju Gorących Źródeł dosłownie zniknął z powierzchni ziemi. Ponad trzy czwarte jego obszaru wyparowało. Wybuch zabrał ze sobą namioty, żołnierzy, Samotników... Yuki przywołał wspomnienia, jak przed bitwą wymieniał spojrzenia z członkami własnego rodu, uśmiechając się doń pokrzepiająco. Jak ostatni raz spoglądał za siebie, zanim przystąpił do ataku.
   Nie dopuścił myśli, że wszyscy zginęli. Po prostu odwrócił wzrok od krateru, splunął mieszaniną śliny i krwi, po czym wyrzucił z głowy wszelkie przeszkadzające emocje. Fakt śmierci tylu przyjaciół był tak nierzeczywisty, iż mózg Ayatane zwyczajnie nie przyjął go do wiadomości.
   W tym czasie ciało Samotnika objęła kościana, półprzezroczysta ręka, sprawiająca wrażenie płonącej. To Ichuza, przy pomocy jakiejś nieznanej białowłosemu techniki, przywołał ogromny szkielet, najwyraźniej by chronić nim towarzyszy. Sam natomiast ruszył do ataku na latającego smoka, efektownie wybijając się z ogona hebanowego skorpiona.

     Lodowy chłopak nie miał za dużo możliwości ruchu. Widział na własne oczy umiejętności wroga; najrozsądniejszym rozwiązaniem wydawało się w tej chwili zapewnienie sobie oraz Miyaguchiemu ochrony przed kolejnymi wybuchami. Aya przejrzał w myślach swój wachlarz technik, dochodząc do wniosku, że i tak niczym nie może sięgnąć tak oddalonego celu. Wciągając powietrze, wyciągną przed siebie wyprostowane ramiona, krzyżując je. Żyły pompowały chakrę, zbierającą się w dłoniach bohatera. W następnej chwili jego oraz Sabaku otoczyły przezroczyste, lodowe kopuły, zawsze zapewniające jako-takie zabezpieczenie.
   Teraz pozostawało obserwować. Yuki odetchnął, odgarniając grzywkę. Miał wrażenie, iż pomimo tylu ofiar poniesionych do tej pory, najlepsze dopiero się zaczynało...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#162 2015-09-28 12:14:01

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

      - Musimy ich jakoś osłabić. Przy trafieniu rozpoczyna się regeneracja, przez co na chwilę jest wykluczany z walki. Możemy go unieszkodliwić, dokonując pieczętowania. Potrzebuję waszej pomocy, bym mógł tego dokonać. Trzeba czymś zająć pozostałą dwójkę, aby pozbyć się tego ożywionego. Nie wiemy jednak, co dokładnie potrafią Samotnicy i czy takich potworów nie ma tam więcej... – Klon przekazał swój plan działania, dzieląc się przy okazji swoimi obawami.

________________________________________________________________________________


   Potężny wstrząs prawie wyprowadził go z równowagi, kiedy eksplozja trawiła obóz nieprzyjaciela. Oddech przyspieszył, starając się łapać większe dawki powietrza. Zaciśnięte gardło skutecznie utrudniało mu jednak przedostanie się do płuc. Przystanął na moment, czując, jak myśli zalewają mu umysł. Ciałem targnął dreszcz, a Nakayama, zgiąwszy się wpół, naciągnął szybko maskę na brodę i odsłonił usta, by zwymiotować.
   Z trudem wyprostował się, wziął głęboki oddech, i poprawiając materiał na twarzy, spojrzał w stronę eksplozji. Nie miał innego wyjścia, tak sobie to tłumaczył. W końcu to strona przeciwna pierwsza sięgnęła do arsenału zabójczych technik, całkowicie pustosząc ich oddziały. Tak, nie miał innego wyjścia.
   Wpakował dłonie do toreb z gliną, szykując się na najgorsze. Gdyby niewielki oddział Wyrzutków mierzył się z czymś na swoją skalę, nie zostałby tutaj wezwany. Wreszcie ich zobaczył. Eksplodujący smok ranił poważnie dwóch z oponentów, z czego kończyna jednego z nich w okamgnieniu przeobraziła się w coś dziwnego. Dopiero kiedy zmrużył oczy, dojrzał połyskujący twór wodny. Czym był ten chłopak?!
   Z właściwą sobie prędkością (szybkość: 200), pędził naprzód, by dojrzeć coś, co przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Dziwadło (jak zwykł nazywać ożywieńców), w takim miejscu? Ale... przecież to niedorzeczne. Do tej pory myślał, że to tylko efekt jakichś tajemniczych zabaw Basai'a. Ten jednak pożegnał się już ze swoim życiem. Co więc robiłyby jego ofiary tutaj, w tej bitwie? Nie mógł wiedzieć, że młodzieniaszek z Airando, niemal jego rówieśnik, również pojął tę szalenie trudną sztukę, której on nie potrafił jednak zrozumieć, ani tym bardziej usprawiedliwić.
   Chmara ptaków okrążyła znajdujących się na smoku Wyrzutków, zapewne dziobiąc ich dotkliwie, nie widział dokładnie. Wierzył jednak, że jakoś sobie poradzą. On sam skupił się jednak na tym, co działo się na ziemi. Dostrzegł ogromny twór chakry, który skrył w swych objęciach regenerujące się dziwadło oraz wodnego chłopca.
   Z chmury wron wystrzeliły dwie postaci. Jedna z nich, w której rozpoznał swego ucznia, poszybowała w tył, natomiast jego kopia wystrzeliła w kierunku Ichuzy. Dobywając dwóch mieczy, celował w miejsce, gdzie jeszcze chwilę wcześniej znajdować się miał przywódca Samotników (skoczność 295). Jeżeli nawet zdążył już opuścić tamto miejsce, zapewne znajdowałyby się tam jego klony. Gdyby jednak zdarzyło się, że w ich kierunku leciałaby fala ognia, cisnąłby katanami przed siebie. Palce uformowałyby pieczęć konfrontacji, by zdetonować jego osobę. Siła wybuchu powinna wystarczyć, aby choć trochę rozproszyć nadciągającą falę ognia i zwrócić ją w kierunku powrotnym. Technika stałaby się wówczas zagrożeniem również dla wojowników Kraju Wody.
   Oryginalny Shinsaku przejął kontrolę nad smoczyskiem, obracając go nieznacznie, by osłonić siedzących nań ninja swym skrzydłem i podrywając go ku górze, kiedy tylko zauważył nadciągający ogień (szybkość smoka: 250). W międzyczasie z jego dłoni odrywa się kolejna dziesiątka kruków, pędzących w różnych kierunkach. Dwa pozostają przy swoim stwórcy, podczas gdy trzy szybują w kierunku latającej gadziny, jeden rusza w stronę Yoshimaru, a cztery zbliżają się do grupy przeciwników.
   - Zaniechaj walki, Ichuzo! Wasze dowództwo poległo!

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


________________________________________________________________________________


   Tymczasem pozostała część Wyrzutków dotarła na tyły obozu Kraju Ognia, podążając śladem Ito. Ten zdążył już odnaleźć któregoś z informatorów dowództwa, by przekazać wieść o opowiedzeniu się po ich stronie. Kiedy tylko poczuł wstrząs, a następnie dojrzał eksplozję w obozie nieprzyjaciela, przekazał informację o dokonaniu samodzielnego ataku na dowództwo oponentów. Przedstawił również gotowość do działania oraz potwierdził oczekiwanie na rozkazy przywódców.
   Medycy w tym czasie poszukiwali rannych, którzy mieliby jeszcze jakiekolwiek szanse na przeżycie, trzymając się możliwie daleko od miejsca, w którym ścierali się obecnie jacyś niesamowicie szybcy ninja. Ci, którzy opanowali żywioł ognia, palili wszechobecne roje robaków.

Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2015-09-28 12:34:02)

Offline

 

#163 2015-09-28 13:01:55

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Insekty nigdy mu jakoś nie przeszkadzały, jednak tak wielka ilość wzbudziła w nim obrzydzenie. Czy to możliwe, żeby zwabił je smród namokniętych ciał, które zewsząd wydostawały się ponad taflę opadającej wody? Tego typu rzeczy raczej się nie zdarzały. Czyżby była to kolejna z zagrywek wroga? Cóż, sądząc po olbrzymiej fali, której również nikt nie był w stanie przewidzieć, stawało się to coraz bardziej prawdopodobne.
   Ważniejszym jednak w jego odczuciu było w tamtej chwili odnalezienie towarzyszy. Wygramolił się więc z kolumny w miejscu pęknięcia, a jeżeli takowego nie było, utorowałby sobie wyjście przy użyciu notki wybuchowej, umieszczonej odpowiednio daleko od jego osoby (jak i jakiejkolwiek innej). Wówczas natknął się na dziewczę, które zdążył już chyba poznać. W wyniku szybkiego wyrzutu adrenaliny nie mógł się dostatecznie skupić na jej twarzy, by udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie.
   Posmutniał, kiedy wspomniała ona o śmierci ich przywódcy. Nie było jednak czasu, aby rozpaczać. Musieli powziąć odpowiednie kroki, aby móc przeżyć ten cały koszmar. Spojrzał więc w bliżej nieokreślonym kierunku, zawieszając swój wzrok gdzieś w przestrzeni i starając się uporządkować swe myśli. Wtedy jego oczom ukazał się wybuch, jakiego jeszcze nie widział.
   Przełknął ślinę, czując, jak pocą się mu dłonie. Wytarł je szybko w nogawki i zerknął po zbierających się ludziach. Bardzo chciał, by nie zadano mu tego pytania. "Co teraz?" A skąd, do jasnej cholery, miał wiedzieć? Czemu oczekiwano od niego, że powie im coś rozsądnego? Miał dość. Na próżno było szukać choćby jednego powodu, dla którego miałby wziąć za kogoś odpowiedzialność, wydając polecenia. Chciał jak najszybciej zakończyć ten stan rzeczy. A wyjście pozostawało tylko jedno.
   - Wszyscy są cali? A może jest wśród nas medyk? - Rozejrzał się po zgromadzonych, upewniając się, że ich stan zdrowia nie wyklucza ich z ewentualnej walki. - Satoru, czy mógłbyś zbadać okolicę przy pomocy swych umiejętności? Jeszcze tego by brakowało, żeby ktoś zaskoczył nas swoim atakiem... Zwróć też uwagę, gdzie znajdują się nasi przełożeni. Według mnie, powinniśmy udać się tam jak najszybciej, by wysłuchać ich poleceń. No i na wszelki wypadek chyba powinniśmy trzymać się razem. Komin, choć niedoskonały, pokazał nam, że razem mamy większe szanse. A przy okazji, każdy, kto jest w stanie coś zrobić z tymi robakami, niech to uczyni. Czy to spalić je, czy oblać wodą, by nie mogły się poruszać. Przynajmniej do czasu, aż nie dowiemy się, gdzie powinniśmy się udać.
   Wyciągnął dłoń przed siebie, wymierzając ją w chmarę owadów, by potraktować je strumieniem wody. To powinno ostudzić ich zapał do uprzykrzania się i tak zmartwionym już wojownikom.

Offline

 

#164 2015-10-01 14:57:18

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

[Demoniczny las]

     
    Drużyna Logena ruszyła ostrożnie do przodu wybierając nieco dłuższa, ale teoretycznie bezpieczniejszą drogą. Najstarszy z Uchihów wydawał się wziąć do serca swoją rolę jako przywódcy całej tej misji. Postanowił bowiem w sprytny sposób posłać z powrotem klony towarzysza. Wkrótce zbliżyli się do tajemniczego ninja, nim jednak zdołali go minąć w bezpiecznej odległości  przed ich oczami pojawiła się blond włosa dziewczynka. Miała może 14 lat jednak jej strój, a zwłaszcza wyposażenie sugerowało, że jest ninja. W dodatku była wystarczająco dobra była ukryć się przed sensorem prowadzących Uchihów. Zdawało się, że nie zauważa nowo przybyłych towarzyszy, jednak z jej ust wydobył się gwizd,a za jej plecami pojawił się rudowłosy mężczyzna. Ten bez wątpienia zauważył przybysz z czerwono kiego klanu.
- Dezerterzy? W sumie nie ważne. Mam ochotę skopać wam tyłek, ale po prostu powiedzcie mi wszystko co wiecie, szczególnie interesuję mnie to dziwne coś niedaleko nas. Wtedy puszczę was wolno. - Mężczyzna był niezwykle pewny siebie mimo, że miał na przeciw siebie trzech Uchihów, a mu towarzyszyła jedynie mała dziewczynka. Ziemia ponownie zadrżała, tym razem jednak trwało to dłuższą chwilę zupełnie jakby coś wciągało piasek. Towarzyszył temu głośny dźwięk upadających drzew z kierunku, który Uchihowie ominęli.

    Starzec dopiero po chwili odpowiedział, a raczej uniknął odpowiedzi na pytania Yocharu. Zajęty był bowiem rozwijaniem papieru toaletowego w okół śpiącego chłopaka. Wyglądało to na kiepski dowcip jednak na papierze znajdowały się dziwne symbole.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, masz rozłóż to w okół siebie muszę go wyciągnąć zanim się przebudzi. - powiedział starzec przekazując drugą rolkę papieru Yocharu i wtedy śniący otworzył oczy[color= white] Za późno, uciekaj![/color]
Starzec nie czekał na reakcje Uchihy sam zaczął się oddalać od chłopaka. Otwarte oczy mężczyzny nie były już barwy niebieskiej, teraz były żółte i nie przypominały ludzkich, były jak u demona. Ciało powoli uniosło się nad ziemią, zerwał się wiatr i rozpoczął wciąganie ziemi, ziemi która usuwała się Yocharu  spod nóg obalając pobliskie drzewa, ziemi, która przemieniała się w piasek i tworzyła ciało demona.

[Obóz źródeł]


     Już z oddali Ikkyo mógł zauważyć, że coś jest nie tak obóz praktycznie zniknął z powierzchni ziemi. Hiroshi jeden z nie licznych ludzi, którzy mogli mu wyjaśnić co się stało. Stał najwyraźniej zszokowany tym co się wydarzyło, w okół niego znajdowała się masa ludzi, którzy potrzebowali pomocy jego sojuszników, którzy wydawali swoje ostatnie oddechy, a ten stał jak wryty zamiast im pomóc. Wtedy właśnie zdarzyło się coś dziwnego Hiroshi zniknął jakby go tam wcześniej nie było. W obozie pozostało jeszcze kilka osób które trzymało się "nieźle", głownie przedstawiciele "nieśmiertelnych" klanów samotników. Była też Miyuki, która próbowała się czegoś dowiedzieć i zorganizować pomoc dla rannych, kiepsko jednak z medykami. Ponadto miała pecha, pozbawieni obecności zwierzchników oraz owładnięci rządzą mordu przedstawicielem kuran san nie zamierzali poprzestać świętowania. Zamierzali złożyć każdą osobę, która przetrwała wybuch, w ofierze swojemu bogu. Nikt nie był wyjątkiem i nic do nich nie docierało. Oczywiście po za krwią bezbronnych, która wzbudzała jeszcze większą ekscytację i szaleństwo. Ikkyo obserwował jak Samotnicy pozbywają się resztek z tych, którzy przezyli, wszystko wskazywało na to, że samotnicy postanowili ich zdradzić i wyrżnęli resztę obozu, możliwe nawet że są ostatnimi Uchiha, którzy brali udział w tej wojnie i żyją.

[Starcie Liderów]


     Pojawił się wbrew swojej woli tuż obok Matsuo Uchiha, człowiekiem(technicznie rzecz biorąc już chyba nie), który posiadał EMSa symbol potęgi klanu Uchiha. Mężczyzna ten otoczony był Susano, którym ochraniał również swoich towarzyszy, tuż obok stał jego klon. W powietrzu nad nim nastąpił natomiast wybuch, nie tak potężny jak ten który wysadził obóz jednak gorące powietrze dotarło do twarzy Uchihy. Wybuch sprawił, że ptaki zniknęły z nieba odsłaniając całą sytuację. Nad nimi znajdował się gliniany smok na nim zaś znajdował się natomiast mały oddział wyrzutków. Fala ognia ominęła ich dzięki wybuchowi, którego sprawcą był klon lidera Wyrzutków. Zaraz po tym wydarzeniu Shinsaku wezwał Ichuze do zaniechania dalszej walki, naglę zerwał się wiatr, a z lasu zaczęły docierać dźwięki opadających drzew, ziemia nieznacznie osuwała się w tamtą stronę.

[Obóz ognia]



    Akemi dojrzał swój cel i ruszył nieubłagania nie poprzestając na samym zaatakowaniu kopuły, następny w kolejce był smok, który wyłaniał się z niej. Robaki, które wdzierały się także do kopuły powinny dać mu do myślenia, powinien wiedzieć, że znajduję się tam więcej ninja. Jednak nie przejął się tym wybijając się w powietrze i stając się łatwym celem. Pocisk pomknął w kierunku kryształowego smoka. Kopuła przestała jednak opadać mniej więcej w połowie swojej wysokości kolejne ostrzeżenie. Mamoru wyłonił się zza smoka i w następnej chwili posłał swoją technikę w stronę przeciwnika. Starcię przemieniło się w pojedynek szybkości czy pocisk najpierw dotrze do celu czy najpierw powietrze przetnie Samotnika. Wybuch nastąpił, rozrywając smoka na drobniutkie kawałeczki. Yukina działając niemal instynktownie wypchnęła Kiyoshiego przed siebie służąc mu jako tarcza. Wiatr rozwiał jej włosy na moment przed tym jak wybuchł pochłonął je, zresztą nie tylko włosy dziewczyny uległy spaleniu. Dłoń z bezwładnej ręki praktycznie przestała istnieć, nogę również została stracona. Kawałeczki rozbitego kryształu przeleciały przez dziewczynę tworząc dziesiątki krwawych ran. Właściwie zachowywała świadomość tylko dzięki działaniu pigułki, której moc wkrótce się wyczerpię, a ból powróci ze zdwojoną siłą, być może będzie tak silny, że dziewczyna nie przeżyję. Jednak swoją bohaterską postawą zdołała ocalić Ayamaru. Chłopak nie był cały nie zdołał uniknąć wszystkich skutków wybuchu, jego ciało było podziurawione przez kryształy, niektóre przeszyły na wylot inne, utkwiły w ciele. Maleńka tarcza w postaci dziewczyny nie była w stanie go ochronić przed wszystkim. Jednak jego serce i płuca zdawały się nie naruszone, kilka żeber i kości, głownie nóg, wydawało się być złamanych. Nie było to jednak nic czego nie można by wyleczyć przy odpowiedniej ilości czasu spędzonym w szpitalu. Jednak Akemi nie zamierzał na tym poprzestać samotnik zamierzał wszystkich usmażyć za pomocą elektrycznych filarów. Problemem było, że znowu nie zdołał ich przyzwać na czas. Jego ciało zostało przecięte mniej więcej w połowie prawego obojczyka, pozbawiając Samotnika ręki i nogi. Podmuch wywołany techniką Mamoru sprawił, że obie części rozdzieliły się i zaczęły spadać w przeciwnym kierunku do skoku, który wykonał Akemi. Ayamaru spadł w dół jakieś 20 metrów by wylądować na kryształowej kopule podtrzymywanej przez kryształ nie było to wygodne lądowanie, tym bardziej, że po chwili na jego podziurawionym torsie wylądowała Yukina czy raczej te jej części, które wciąż żyły. Była nadzwyczaj lekka i gorąca, na jej czaszce wyraźnie widać było poparzenia z podziurawionego ciała sączyła się krew. Dziewczyna zapłaciła wysoko cenę za ochronę Ayamaru, a w bajkach to zawsze mężczyźni chronili dziewczynki. Chmura owadów, która ich otaczała zdawała się robić coraz większa.
- Mamoru-san! Ta wojna nie ma już sensu, nikt jej nie wygra. Mogę was zabrać do Chikai jeśli kunai wciąż się tam znajduję.- oświadczyła Hikari pojawiając się znikąd i przypominając liderowi Senju o symbolu przyjacielskich stosunków przekazanemu przez lidera klanu Namikaze. Owady wciąż otaczały wszystkich ninja.

     Odział wyrzutków zmierzał do kryształowej kopuły aby złożyć raport komuś z dowodzenia przepraw nie była łatwa tym bardziej, że przez moment wydawało się, że kopuła się zawali. Jednak stopniowo zgodnie z rozkazem dowódcy zbliżali się do celu. Naglę pod nogi Yoshiro spadło coś z nieba, ściślej mówiąc były to części ludzkiego ciała ręka, noga i cześć tułowia, wszystko złączone razem. Wyglądało jakby zostało odcięte jednym czystym cięciem. Jakieś 100 metrów dalej wylądowała reszta ciała "trupa" Akemiego. Wszystko wskazywało, że mimo przejścia fali wciąż działo się w obozie ognia. Dziwne że robaki bardziej skupiały się na nich niż na trupach.

     Za sprawą  Addate w kominie powstało nowe wyjścia z którego ninja w mig skorzystali, starając się jakoś zorganizować, nie było to łatwe ponieważ nikt nie chciał do końca przejąc dowodzenia. W końcu Kiyoshi zdecydowali się ruszyć do kopuły. Nie słuchając poleceń wydawanych przez Bóg wie kogo i oddzielając się od reszty. Wśród ocalałych było kilku medyków, zwyczajnych medyków jednak bez swojego sprzętu byli bezradni. Satoru udał się na przeszpiegi jednak w okolicy raczej nie było nikogo kto mógłby im pomóc lub przeszkodzić. Wyglądało na to, że nikt nie przejmował się losem ocalałych, albo wszyscy założyli, że nikt nie ocalał. Wiele osób było przemokniętych, wiatr dawał się we znaki, dobrze że przynajmniej temperatura była w miarę przyzwoita, ale to i tak nie wróżył zbyt dobrze na przyszłość.

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-10-01 16:53:05)

Offline

 

#165 2015-10-02 11:31:57

Setsuna

Martwy

Zarejestrowany: 2015-06-09
Posty: 19
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Mangekyou Sharingan
Ranga: Lider Klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 32

Re: Jezioro pamięci



       Wojna - jedni się jej boją, drudzy wręcz pragną ale prawdą jest, iż nie ma nic potworniejszego. Ludzie zawsze czuli grozę przed tym słowem i konsekwencjami jakie ze sobą niesie lecz dopiero gdy wpadasz w wir walki i dochodzi do Ciebie fakt, iż to właśnie wojna Cię otacza, czujesz największy strach. Twoi towarzysze giną, jeden po drugim, wręcz hurtowo niczym zwierzęta na uboju a Ty, nawet mimo swej siły nie potrafisz uratować ich wszystkich. Setsuna obejmowała rangę lidera klanu, w którego murach się urodziła, żyła i dorastała a jej zadaniem była właśnie ochrona potomków ludzi, którzy niegdyś sprawowali nadzór nad jej zdrowiem. Niewątpliwie leżała na niej ogromna odpowiedzialność a nawet największa, jaką w życiu można osiągnąć i chwila słabości tak istotnej jednostki, może wpłynąć na morale wszystkich podkomendnych. Nie wiedzieć czemu ale to właśnie się wydarzyło. Silna i pewna siebie kobieta, jakby zamarła pod natłokiem walk. Wszystko przecież szło z początku dobrze. Obóz Gorących Źródeł odpierał ataki Kraju Ognia i jego sprzymierzeńców, serwując nawet własną salwą technik z wykonaniu kilku nietuzinkowych ninja. Posłała również obiecującą dywersję złożoną z jej podwładnych i miał to być punkt kulminacyjny! Tymczasem jednak po prostu zamarła. Za dosłownie kilka chwil, ich obóz miał zostać praktycznie zmieciony z powierzchni ziemi a ona nic nie mogła na to poradzić. W gwoli bezradności, jakby nawet nie próbowała aktywować Susano, by ocalić chociażby swoje i kilka innych żyć. Patrzyła, obserwowała, czekała.
       Wtem pojawił się przy niej lider Samotników, Ichuza, jej przyszły mąż. Za pomocą swego sumona, ukrył ich w jego wnętrzu by przetrwać ten potworny atak i dać szansę na kontrę. Nastąpił wybuch. Kobieta czuła się nieco ogłupiała bo miała wrażenie jakby nic się nie stało. Wciąż stała we wnętrzu ślimaka a obok niej znajdował się przyszły mąż. Czyżby przetrwali atak? Wtem zdała sobie sprawę, że nie znajdują się już tak gdzie wcześniej. Z Gorących Źródeł przenieśli się do miejsca, które było dla niej kompletnie obce. Trzymając rękę wybranka, wydostała się ze ślimaka by ujrzeć malownicze widoki. Na kilka sekund wojna przestała być kompletnie istotna a ona sama z pozostałymi, którzy przetrwali, znajdowała się od pola walki wyjątkowo daleko. Szybko jednak obudziła swe zaspane myśli, rozumiejąc iż wybuch był tak silny, że wymusił powrót summona do swego domu. To nawet zabawne, że teraz to oni w pewnym stopniu byli przyzwani a role odwróciły się.
       Ichuza jednak wciąż trzymał zimną krew, dzięki czemu i liderka klanu Uchiha zebrała się do kupy. Nie odpuszczając mężczyzny na krok, napawała się złością do swej bezradności. Musiała wrócić na pole walki i pokazać moc Uchiha, jednak uzależniona była od summona samotnika, który ponownie pośle ich na pobojowisko. Nie czuła już strachy, zmotywowana i napędzona adrenaliną szykowała zasoby chakry do wyzwolenia już w niedługim czasie.
   - Ichuza, zanim tam wrócimy, musimy mieć jakiś plan!


http://i.imgur.com/HUl9do0.jpg
Chcę waszej fantazji.
Chcę waszej energii.
Chcę widzieć wasze ręce.
Chcę utonąć w oklaskach.

Offline

 

#166 2015-10-02 14:10:23

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Jezioro pamięci



Shukaku has come!


Staruszek nie raczył mi odpowiedzieć na żadne z pytań, podkreślając wagę sytuacji w jakiej się znajdujemy. Z jakiegoś powodu był on wiarygodny i nie czułem w nim wroga, lecz moja wrodzona natura i przeżycia z przeszłości, zawsze tworzyły pewną barierę nieufności co do ludzi. Wtedy wyciągnął w moim kierunku rolkę z papierem, chodź nie była to ta, którą przed chwilą się podcierał a jej wygląd wskazywał na inny cel użytku. Właściwie przypominało to bardziej zwój i to pełen przeróżnych symboli, układających się w przedziwnych szlaczkach. Jeśli miałbym być zupełnie szczery, to nie do końca miałem pewność do czego miałoby to posłużyć, chodź kojarzyło mi się to z Fuuinjutsu, gdzie moja wiedza i tak kończyła się na iście podstawowej technice z tego zakresu. Chwyciłem ów zwój papieru jakby bardziej z ciekawości niżeli jego rozkazu i wtedy w głowie wybuchła burza pytań. Czy on właśnie powiedział, że chce coś a raczej kogoś z niego wyciągnąć? Wpadłem w lekką konfuzję, nie potrafiąc zrozumieć co on tak na prawdę ma na myśli, lecz widząc jego wcześniejszy spokój, który przerodził się w nagły pośpiech, łatwo było załapać, że była to sprawa niezwykle istotna i niecierpiąca zwłoki. Odwróciłem spojrzenie na twarz śpiącego chłopaka, który wydawał się właśnie budzić ze swojego mocnego snu. Był jakiś inny. Zaczynała bić z jego strony przedziwna chakra, która jakby rosła coraz to bardziej i gwałtowniej. Za plecami usłyszałem krzyk dziadka, wiejącego z miejsca w którym staliśmy - "Za późno, uciekaj!". Co mogło go, aż tak wystraszyć w tym chłopaku? Czyżby był aż tak silny? Niemożliwe, przecież staruszek strącił go jednym strzałem z drzewa jakby nigdy nic! I wtedy się zaczęło.
       Ślepia chłopaka przybrały wygląd godny potwora a energia, która kumulowała się w okół niego, powoli zaczynała mnie paraliżować. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości a usta jakby same się otworzyły, ukazując na mojej twarzy istny szok. Postać zaczęła unosić się nad ziemią jakby szykując się do przemiany. Wtem ziemia pod moimi