Ogłoszenie


#41 2017-04-06 23:57:32

Saori

Nikushimi

55351609
Zarejestrowany: 2015-08-31
Posty: 137
Klan/Organizacja: Nikushimi
KG/Umiejętność: Kikō
Ranga: Przywódca organizacji
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20

Re: Budynek C

    Uczestnictwo w igrzyskach stanowi źródło ogromnego stresu. To jednak nic w porównaniu ze świadomością, że na trybunach zasiada dawny przewodnik Samotników - Kami. W podświadomości czuję, że jego wzrok podąża za mymi ruchami. I wiem również, że każde me naganne posunięcie będzie ostro skomentowane. Dlatego uciekłem w stronę lasu. Kooperacja z innymi to nie element gry, nawet jeżeli pochodzą z tych samych stron.
    Zbiegając ze strony klifu, wpadam wprost w zamknięty teren lasu. Kroki kieruję w dół, omijając kolejno wyrośnięte grube trzony. Minąłem pięćdziesiąt metrów. Zatrzymuję się, ściągając z pleców popielaty plecak. Sprawnym ruchem przesuwam suwak, zaglądając do wnętrza torby.
    - Żadnej broni. - Zagryzam wargę kierując dłoń na prawe udo. W zamieszczonej na nim kaburze znajduje się dziesięć sztuk kunai. Tyle dobrego. Zapinam plecak i ruszam z powrotem w kierunku pozostałych uczestników, wcześniej wskakując na wysokie drzewo. Poruszam się w linii prostej, przeskakując pomiędzy gałęziami położonymi najbliżej siebie. Wybieram twarde sztuki, by nie spać i nie narobić hałasu. W trakcie przemieszczania się używam umiejętności ukrywania chakry. Staję się niewidzialnym dla potencjalnych sensorów. Polegam jedynie na wyczuciu. Gdybym polegał na umiejętnościach, w przeciągu pięciu minut skończyłbym pod ziemią.
    - Punkty? - Na tabliczce z moim imieniem nadal widnieje zero. Dwóch przeciwników zyskało po jednym punkcie. Rozkojarzyłem się. Ciężko stwierdzić, czy gorszy problem stanowi zdobywanie punktów czy szanse na przetrwanie w tym miejscu. Zakładając możliwie wysokie zdolności pozostałych osób. Przymykam powieki i spoglądam. Analizuję. Walka to ostatni ruch, jaki wykonałbym w trakcie tych igrzysk.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


https://i.imgur.com/mWipDay.png

Offline

 

#42 2017-04-07 15:42:05

Itsuki

Klan Senju

Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 217
Klan/Organizacja: Senju
Ranga: Członek

Re: Budynek C

Chłopak wciąż milczał próbując zorientować się w sytuacji, kompas nie zachowywał się jakoś szczególnie dziwnie mimo, wszystko stanowił jakąś wskazówkę w którą stronę się poruszać... Problem stanowiła jednak jaskinia, która nie koniecznie umożliwiała tą wędrówke.  Jakiś głupiec postanowił zaatakować wszystkich, cóż niezbyt rozsądna taktyka biorąc pod uwagę , że miał przeciw sobie trójkę ludzi. Trzeba jednak przyznać, że gdyby nie dystans, których ich dzieli Itsuki by miał poważne problemy z uniknięciem celu. Teraz jednak, miał nadzieję to zrobić bez większych problemów nie wiedział jednak jaki wpływ na jego kondycję miała pastylka, która sprawiała, że wciąż czuł lekki swąd na rękach. Nie próbował blokować, nie był pewny siły przeciwnika, ani tego czy coś nie było przyczepione do broni. Zaraz po uniku ruszył mniej więcej w stronę północy, ale tak aby  oddalić się nieco od kunai. Jednocześnie miał zamiar wykorzystać atak przeciwnika i zaatakować  bliższego z dwójki zamaskowanych osobników.Zbliżając się złożył dwie pieczęcie(składania pieczęci: 120)
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Itsuki (2017-04-07 15:43:06)


http://static.comicvine.com/uploads/original/11/119884/2716728-600px_senju_symbol.svg.png

Offline

 

#43 2017-04-08 20:17:04

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Budynek C

http://i.imgur.com/OBqwHIC.png        Pierwsze minuty przeleciały wszystkim dłużąć się niemiłosiernie.
Stres i brak zrozumienia dla sytuacji, w której się znaleźli, naginał w jakiś sposób czas a przynajmniej jego odczuwanie.
W opuszczonym mieście zrobiło się dość ciekawie między zawodnikami. Wszyscy wzburzyli się przeciw sobie wyciągając oręż po za jedną osobą, która uciekła za uliczką i zniknęła im z oczu. Tak, Jiro niestety spudłował swą strzałą i to dosyć sporo.
Czy był to zły strzał? Nie, po prostu zareagował za wolno albo uciekinier za szybko. Trzeba było oddać mu, że potrafił ruszyć nogami w czasie gdy pozostali wpatrywali się w siebie z pełną ostrożnością. W tej chwili przeszło to na wyższy poziom. Każdy trzymał broń, Yozora kunai, to samo tyczyło się jednego z zamaskowanych graczy oraz Namikaze dzierżącego łuk. Mimo,
iż maski zasłaniały twarze, każdy czuł presję i spojrzenie współzawodnika. Shinobi byli pewni swego i nie dali się zastraszyć wciąż nieznajomemu gostkowi. Ten jednak chyba świetnie się bawił bo wybuchł śmiechem gdy Yozora naskoczyła na niego w formie słownej. Gdy tylko przestał mieć ubaw, zerknął raz jeszcze na dziewczynę z klanu Uchiha i wykrzywił usta w grymas.
       - Proszę Cię. To nie był taktyczny odwrót tylko coś w stylu "o ku*wa, zaraz sie poszczam ze strachu." Ten gość pewnie zaszył się w którymś budynku i sra pod siebie w nadziei, że wyjdzie z tego w jednym kawałku. To go przerosło. Ty za to dziewczynko, zachowujesz się nad wyraz odważnie! Gdyby Ci się cycki nie odciskały na tym czarnym kombinezonie to bym myślał, że jesteś chłopcem. Cóż, odpuścić propozycji nie mogę.
       Nagle jego ręka zmieniła położenie, wykonując doskonały zamach. Kunai pofrunął w kierunku Yozory, zdecydowanie na wysokości głowy. [szybkość broni miotanej: 120]. Zupełnie zignorował tym zachowaniem chłopaka z łukiem, który najwidoczniej skupiony był na swej porażce jeżeli chodzi o upolowanie uciekiniera. Tymczasem tablica ponownie się zaktualizowała.

Yozora: 1 punkt
Jiro:
NPC A:
NPC B: 3 punkty

http://i.imgur.com/PT3DZBj.png       Jedno trzeba było przyznać. W tropikalnym lesie działo się najwięcej i najprężniej. Zawodnicy o tym nie wiedzieli ale większa część widowni obserwowała ich poczynania z zaciekawieniem. W końcu toczyła się tutaj walka a po to przybył głodny rzeźi lud. Zacznijmy jednak wszystko od początku by skompletować pełne wydarzenie. Daiki wykonał pierwszy ruch, atakując jednego z zawodników i dosyć solidnie utrudniając mu udział w igrzyskach, trafiając w czuły punkt. Oczywiście, przez ziemię, która osunęła mu się pod nogami, cios nie był wykonany w doskonały sposób co umożliwiło ucieczkę ofierze Hyuugi i nie spowodowało jego omdlenia. Białooki jednak nie zamierzał odpuszczać. Przyszykował się do kolejnego ataku. Wciąż nie wiedział, czy to za walkę dostaje się punkty ale najwidoczniej wychodził z założenia, że jeżeli położy swych rywali to oni na pewno ich nie zdobędą. Ponownie przeszedł do ofensywy, ruszając szybkim krokiem w kierunku pozostałej trójki. Na ten widok, ofiara jego poprzedniego ataku o mało nie wytrzeszczyła oczu na tyle,
że wypadły z orbit. Kula ognia poszybowała, rozdmuchując gorąc po okolicy. Później w jego planach było podsycenie płomienia w celu wymuszenia większej eksplozji. Czy się to udało?
       Suoh szybko stworzył dwa klony, posyłając je z zupełnie innym zadaniem. Jeden ruszył na zwiad, drugi zaś by uratować poszkodowanego współzawodnika. Zabieg ten udał się, odrzucił chłopaka na bok, dzięki czemu uniknął ognia ale klon nie miał już tyle szczęścia i zamienił się w chmurkę. Oryginalny Kiyoshi nie szczędził na sile i postanowił skontrować Hyuuge. Posłał potężny podmuch powietrzny, który w kontakcie z ognistą kulą a także atakami Daikiego z tego samego żywiołu, wywołał eksplozję.
Siła jutsu jednookiego jednak była na tyle większa, by chwilę przed wybuchem, przepchnąć centrum tego zjawiska nieco bliżej białookiego. Nie zwaliło to chłopaka z nóg ale przesunął się mimowolnie o trzy metry w tył. Uratowany przed kulą zawodnik, leżał teraz na trawie wpatrzony w Suoha jak z bóstwo. Przed chwilą nazywał swego myśliwego potworem a teraz został on odparty przez człowieka, który postanowił mu również pomóc przed bezpośrednim ciosem.
       - D-d-d-dziękuje...
       Zająkał się chłopak. Drugi z zamaskowanych zawodników wciął stał jak wcześniej. Ręce zaplecione na wysokości klatki piersiowej i nienaganna postawa. Zmieniło się za to jego położenie. Teraz nie stał obok pozostałych walczących a na jednej z gałęzi drzew, która jakimś cudem nie złamała się jeszcze pod jego dosyć postawną posturą.
       - Ładnie się dzieciaczki bawicie ale nie podoba mi się, że macie więcej punktów ode mnie. Chyba będę musiał was trochę... spowolnić.
       Jego głowa spoglądała ku górze podczas słów z wyjątkiem tego ostatniego, gdy to opuścił ją by zerknąć na swych rywali.
Jednakże gość miał rację. Statystyki ponownie się zmieniły.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Daiki: 6 punktów
Suoh: 4 punkty
NPC A:
NPC B: 2 punkty

http://i.imgur.com/D9SJjkQ.png       Wyglądało na to, że i tutaj wszystko ruszyło ku walce. Gracze sprowokowani atakiem dystansowym, musieli szybko wykonać uniki by nie zostać trafionym. Itsukiemu udało się to bez większego problemu i to samo tyczyło się drugiego zamaskowanego i nadal pasywnego zawodnika. Ayane jednak trochę zabrakło. Jeden shuriken odparła bez większego problemu ale przed drugim nie udało już się całkiem uchować. Ostrze przejechało po jej barku, tworząc na tyle nie groźną ranę, że w ciągu kilku minut przestanie lecieć z niej krew. Ból jednak odczuła, chyba że była wyprana z połączeń nerwowych ale to ciężka sprawa. Na jej szczęście, w żaden sposób nie utrudniało jej to dalszych zmagań. Mogła kontynuować igrzyska. To jednak wzbudziło jej strach. Czyżby dziewczyna nie była do końca pewna o czym myślała biorąc udział w takich zmaganiach? A to miał być dopiero początek horroru.
       Itsuki postanowił kontratakować. Skoro jego rywal tak szybko rozpoczął atak, to nie było powodu by stać i gapić się na płynącą lawę. Złożył kilka gestów i aktywował technikę, która spowodowała, że  jakby znikąd pojawiły się w okół niego tańczące liście niczym upici ludzie przy ognisku. Oczywiście ten widok był dużo bardziej majestatyczny niżeli grupka alkoholików ale to musiało wprawić w tak duże zakłopotanie zamaskowaną postać, która nadal stała na swym miejscu, że wyciągnęła ona szybko fiolkę trzymaną w specjalnym miejscu i otworzyła ją.
       Nastąpił wybuch. Cała jaskinia rozświetliła się od eksplozji do tego stopnia, iż znów nie było nic widać ale z racji ogromu światła. Kamienna powłoka trzymająca sufit zaczęła się zapadać, a spadające głazy uderzały o ziemię z ogromnym hukiem.
Ayane została odrzucona na kilkanaście metrów w tył, lądując na jednym z kamiennych filarów. Upadła boleśnie na ziemię a jej oczy, gdy tylko blask zanikł, ujrzały rozerwane ludzkie ciało. Wnętrzności i kończyny walały się po całej jaskini i ciężko było je zidentyfikować. Dym w środku groty wciąż rozpylał się po jaskini, lecz jego część powoli ulatniała się przez szczelinę w suficie wyrwaną przez wybuch. Ayane nie mogła dostrzec teraz nikogo a przynajmniej nikogo całego. Szok był tak ogromny, że teraz wszystko zależało od woli dziewczyny. Czy jest w stanie przeciwstawić się dudnieniu w uszach i opanować strach? Tymczasem mimo wszystkiego co się wydarzyło, tablica wyników zaktualizowała się.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ayane:
Itsuki: 2 punky
NPC A:
NPC B: 1 punkty

http://i.imgur.com/5mrJ3NB.png        Piach, Piach, Piach. Takie sformułowanie również działo na widowni,
jeżeli ktoś chciał uruchomić podgląd na pustynię a tu doszło do kolejnych słownych przepychanek a nawet i rękoczynów.
Kiesuke parsknął na swoją rywalkę, której miecz skierowały był ku jego twarzy. Jednym potężnym i szybkim ruchem chciał wybić ostrze z jej dłoni ale niestety zapomniał, iż znajduje się w odległości kilku metrów od niej i wyglądało to tak jakby po prostu machnął ręką. Zapewne wprawiło go to w lekkie zdziwienie ale na tym nie pragnął poprzestawać. Uniósł wolną dłoń na wysokość maski osoby po drugiej stronie sprzeczki i wystrzelił kawałkami kości. Paliczki frunęły z ogromną prędkością i nawet jeżeli to nie był silny atak sam w sobie to im większy pęd tym boleśniejsze skutki próby jego zatrzymania.Po prostu fizyka. NCW bawi i uczy. Taki atak powinien powalić kobietę i ją ogłuszyć. Stało się jednak coś zupełnie innego. Gdy tylko kości minęły linię ostrza wysuniętego w stronę Keisuke, kobieta ruszyła nagle ręką tak szybko, iż wydawać by się mogło, że jednym ruchem odbiła wszystkie elementy, które to z rykoszetem wyrwały w górę i spadły kilkanaście albo kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie się znajdowali [reakcja 450]. Gdyby nie maski, wszyscy ujrzeli by kobiecy uśmiech ale musiał wystarczyć rozweselony głos.
       - No nooo, nie spodziewałam się, że będziesz aż tak dobry. To całkiem interesujące. Nie wiem teraz czy może jednak z Tobą współpracować czy powalczyć jeszcze trochę. Hey wy pozostali! Może ułatwicie mi wybór?
       Po tych słowach Keisuke podrzucił pomysł o współpracy w zamian za wodę, chociaż nie był to ton, który sugerowałby, że i ten niezbędny do życia płyn, zostanie udzielony jego oponentce. Ayanami tym czasem nie specjalnie wydawała się przejmować pojedynkiem. Postanowiła zrobić małe rozeznanie w terenie za pomocą węchu jej psa i określić kierunek za pomocą ścięcia drzewa i ujrzenia w którą stronę układają się słoje. Całkiem sprytne zagranie, chodź to dawało jej jedynie wzgląd na to, gdzie znajduje się północ, bowiem nie mieli pojęcia czy coś się tam znajduje tak jak zazwyczaj bywa to w bajkach i w filmach. "Idź na północ a znajdziesz swoje przeznaczenie!" ~ Paolo Yocharo. Zawodnik, który trzymał wciąż pasywną postawę, kiwnął głową na znak, że zgadza się z Ayanami i chętnie ruszy za nią. Słysząc jednak propozycję zielonowłosego, zerknął na niego przez ramię, zawieszając na kilka sekund wzrok, tak jakby udało zdobyć się jego atencje. Wtem tablica uległa aktualizacji.


Ayanami: 3  punkty
Keisuke: 3 punkty

NPC A: 1 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/nnztgtd.png W obecnej chwili archipelag wysp był najspokojniejszym miejscem ze wszystkich lokacji. Jedyne co wydarzyło się tutaj po za przeprowadzonymi rozmowami to szybkie zniknięcie wśród zarośli  i klifów, przedstawiciela klanu Aburame. Najwidoczniej miał on swoje powody, do których powrócimy później. Najpierw zajmijmy się Koharo i jego dwoma towarzyszami. Obaj wciąż nie ufali nikomu nawzajem. Z obserwacji rzekłbym jednak, że na wyspy trafiła grupa osób najbardziej rozsądnych i stonowanych. Nikomu nie spieszyło się do walki, wszyscy rozumieli, że znajdują się tutaj z innego powodu niż wyżynanie się nawzajem. W innym wypadku tłukli by się na starej arenie bez genjutsu. Tak przynajmniej oni uważali i pewnie chcieli wierzyć, że to prawda. Niestety jej nie znał nikt. Punkty, które trafiały do puli zawodników, pojawiały się tak szybko i nieoczekiwanie, że ciężko właściwie pojąć za co się je otrzymuje. Za co a może pomimo czego? Pytania, pytani, pytania. Tym razem to sformułowanie nie przenosiło do żadnej lokalizacji ludzi na widowni a mogłoby łączyć z infolinią do naprawy ekranu w genjutsu albo żeby zapytać co zrobić gdy jesteś w pieprzonej iluzji a chce Ci się sikać?
        Koharo i pozostali mieli większe problemy. Rekin wyciągnął kompas, próbując określić kierunek, w którym znajduje się miejsce o którym przed chwilą wspomniał. Południowy wschód. Niewątpliwie w jakiś sposób była to ważna informacja jeżeli zasady tego świata nie było inne niż w realnym. Co najważniejsze kompas działał.
       - Tak, zdecydowanie ta faza wydaje mi się być typowym survivalem. Woda i żywność może być istotna w tym wszystkim.
       Odezwał się kobiecy głos, który tym razem pełen był uroku i wdzięku. W normalnych warunkach facetom kolana by zmiękły od tego słowikowego głosu, dobrze dopasowanego do ciała, ale jak wszyscy zauważyli, nie znajdujemy się w normalnych warunkach. Wtem chłopak o skromnej posturze uniósł dłoń i podrapał się po głowie.
       - A co jeżeli chcą byśmy myśleli, że tak jest a w gruncie rzeczy mamy ze sobą walczyć? Co jeżeli tak naprawdę wszystko co robimy nie ma sensu a powinniśmy robić rzeczy bez namysły a instynktownie?
       Jedno póki co było pewne. Koharo miał rację w sprawię, że co osoba to opinia. Ale czy to dobrze? Podejście jego nowych towarzyszy było od siebie kompletnie różne. Czy w ten sposób nie namieszają mu w głowie i utrudnią rozgryzanie igrzysk?
      Tymczasem Saori samotnie przemierzał teren, bardzo ostrożnie go badając. Zgrabnie przeskoki po drzewach prowadzą go do przodu. Używając swych zdolności zamaskował się by utrudnić a może nawet uniemożliwić wykrycie potencjalnym oponentom. Sam widać, że nie chce wiązać się w walkę. Analizuje sytuację, próbując rozgryźć system punktów, który na jego oczach po raz kolejny podmienił liczby.

Koharo: 2 punkt
Saori: 5 punktów
NPC A: 2 punkt
NPC B:

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png        Kolejny odpis poleciał! Jak pewnie zauważyliście pozwoliłem sobie ubarwiać na żółto bądź złoto imiona graczy lub NPCów którzy w danej lokacji mają największą ilość punktów. Niech mają swoją chwile chwały, chodź wciąż nie wiedzą za co one są i właściwie po co. Teraz kolejna ważna rzecz. Wielu z was pisało o tym, że coś zwiedza, wącha, obserwuje, sprawdza itp itd. Nieważne czy napisaliście to w poście czy w hidzie, prosiłbym o napisanie do mnie. Ja wam przekaże co zobaczyliście albo dam wam wolną rękę do dalszego kształtowania terenu w zależności od sytuacji. Przypominam również o podsyłaniu mi swoich hideów z racji, iż nie mam do nich dostępu z poziomu konta. Nie podesłanie będzie równoznaczne z brakiem jakiejkolwiek reakcji i ominięciu tych ważnych kwestii. Kolejny post przewiduję na wtorek bądź środę. Powodzenia nindzowie!
P.S. W razie pytań czy wątpliwości albo wyłapania jakiegoś błędu, proszę o kontakt na gg

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#44 2017-04-08 22:26:57

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Budynek C

    Wszystko poszło zgodnie z planem. No prawie wszystko. Mimo największych chęci klon, który posłużył jako tarcza, ratując wcześniej jednego z zawodników, nie był na tyle szybki by uniknąć starcia pomiędzy dwoma technikami Katonu oraz Futonu. Przynajmniej nikt na razie nie zginął, a miałem ku temu powód by utrzymać całą naszą czwórkę przy życiu. Lecz jak już wcześniej wspomniałem jeden z nas dokonał zupełnie innego wyboru. Prawdopodobnie uważa, że eliminacja nas wszystkich pozwoli mu na wygraną i tym samym awans do kolejnej części igrzysk. A co jeśli to jest podpucha? Co jeśli śmierć jednego z nas tak naprawdę uniemożliwi nam pójście dalej? Wątpie, że z powodu tak dużej ilości ochotników zostaliśmy podzieleni na czteroosobowe grupy. Gdyby głównym motywem była krwawa rzeź to nie trudzili by się do tego stopnia by rozdzielać nas na tak malutkie gromady. Byłem przekonany, że cel tych igrzysk, albo przynajmniej tej rundy jest zupełnie inny, ale jak to przekazać pozostałym tak aby chcieli zrozumieć? Z drugiej strony nie miałem zamiaru tracić czasu na stanie teoretycznie w miejscu.
    Klon, który miał za zadanie dokonać zwiadu otoczenia powrócił do mnie i przekazał to co dostrzegł. Nie odwoływałem go, mógł się jeszcze przydać a znając siebie na pewno go w jakiś sposób wykorzystam. Jednak kazałem mu odejść na bezpieczną odległość około dwudziestu lub dwudziestu pięciu metrów i obserwować nas z ukrycia. Dla sensorycznego ninja nie będzie to żadna niespodzianka, ale nie miałem żadnej pewności czy ktoś o podobnych umiejętnościach znajduje się w naszej drużynie, a jeśli nawet to prawdopodobnie pobieranie co chwila informacji o tym czy jakiś obiekt posiadający chakrę znajduje się w pewnej odległości wymaga chwili skupienia, a jak na razie tylko jedna osoba nie wykonała jeszcze konkretnego ruchu. Jednak po jego słowach przypuszczam, że za chwilę się to zmieni co znów potwierdza moją dość kruchą tezę odnośnie braku sensora w naszym sektorze. Machnąłem ręką.
    Nie będę dokładał oliwy do ognia. Znajdowałem się na tyle blisko krzaków by móc w nie wskoczyć a następnie manewrować pomiędzy drzewami by na własną rękę upewnić się jaki jest dokładny cel tych igrzysk (Szybkość: 200). Skoro znam mniej więcej teren z góry nie powinno stanowić dla mnie żadnego problemu przebadanie go od dołu. Może akurat twórcy igrzysk pozostawili dla nas jakąś wskazówkę jak zdobywać punkty albo jeszcze prościej, jak awansować dalej.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#45 2017-04-09 09:15:46

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Budynek C

PUSTYNIA


     Przez chwilę obserwowałam rozwój wydarzeń między tamtą dwójką, ale miałam wrażenie, że oglądam walki kogutów. Ta go drażniła, ten jej chciał pokazać kto jest panem, no ale nie pykło. Nie ukrywam, że zarówno siła z jaką zaatakował jak i fakt, że ona to odbiła mnie nieco przeraziły jednak głupcem bym była gdybym dała to po sobie znać. Schowałam katanę z powrotem do pochwy i zacisnęłam pięści czując, jak wzbiera się we mnie wściekłość.
- Jeśli macie zamiar się tłuc to proszę bardzo! - zawołałam dając jej choć minimalny upust- Takie coś nazywa się selekcją naturalną - te słowa mruknęłam bardziej do siebie.
      Skrzywiłam się, obróciłam i zaczęłam iść we wcześniej wyznaczoną stronę. Po drodze odezwałam się z przekąsem do chłopaka, który do tej pory jeszcze słowa nie wyrzekł, żeby mu czasem język z przemęczenia nie odpadł. Zatrzymałam się tylko przy wyciętym przez siebie drzewie. Spojrzałam na pień i zgromadziłam chakrę w ręce, zaciskając ją w pięść. Uderzyłam w niego z całej siły (136) tak, aby rozpadł się na parę kawałków. Wyciągnęłam z torby kunai, wybrałam sobie największy kawałek i zaczęłam w nim coś strugać. W tym samym czasie Asuka podszedł do mnie, aby zdać relację.
- Na razie cisza, ale zapamiętałem zapachy wszystkich obecnych. Jeśli się rozdzielimy - powinienem móc ich znaleźć, bądź wiedzieć przed kim uciekać.
     Pokiwałam głową na znak, że rozumiem jednocześnie przekazując, żeby pozostawał czujny i ruszyliśmy w stronę wcześniej wyznaczonej północy. Na ten moment już nie obchodziło mnie, czy idę sama, czy z kimś. Nie mam zamiaru bać się o własne życie tylko dlatego, że komuś nie przypasuje coś, co powiedziałam lub zrobiłam. Albo w ogóle nagle przestanie odpowiadać współpraca i postanowi mnie poszatkować we śnie. O czym ja sobie myślałam? Zazwyczaj w parze z siłą i pewnymi umiejętnościami idzie również pewność siebie. Taka, która zazwyczaj prowadzi do zguby albo przynajmniej zrobienia z siebie kretyna w momencie, gdy ktoś postanowi nam to ego trochę pokiereszować. Za każdym razem, gdy widziałam takie zachowanie na myśl przychodziła mi pierwsza osoba, którą poznałam w Airando. No ten to był dopiero pajac... Opuścił Akademię w prawie tym samym czasie co ja, a już urodzony zabijaka z niego był. Prychnęłam pod nosem. Wydawało mi się, że umiejętności ninja posiadamy dlatego, aby wykorzystać je w jakiś bardziej szczytnych celach aniżeli pokazanie komuś, że jest się silniejszym.
      Powoli kawałek drewna w moich dłoniach zaczynał nabierać kształtu. Przypominał coś w rodzaju kraniku. Takiego, który można wbić w roślinkę i woda zaczyna magicznie kapać. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć profesjonalnej nazwy tego. Niemniej jeśli ten, który zaoferował nam wodę ma jednak zamiar urządzać sobie zapasy to trzeba było poradzić sobie w inny sposób. Dziękowałam w tej chwili wszystkim niebiosom za to, gdzie się wychowywałam i za to, jakim dzieckiem byłam. Prawdopodobnie większość umiejętności, które wykorzystam w tym etapie będzie zdobyta właśnie w tamtym okresie. Tak jak ta.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#46 2017-04-09 11:35:33

Daiki

Gość

Re: Budynek C

    Wojownik z przepaską na oku nie pozostawał bierny moim działaniom, stworzył klony, którym przydzielił zupełnie różne zadania - jeden z nich odpowiedzialny był za obserwację najbliższej okolicy, drugi z kolei za obronę mężczyzny, którego zaatakowałem na samym początku. Nie wiem, co podpowiedziało mu, że cienisty klon może sprostać wrogowi korzystającemu z kombinacji technik żywiołowych o dużej sile rażenia, ale nie chciałem się nawet nad tym zastanawiać, wszedł mi w drogę i moim celem było wyeliminowanie go.
    Wrócić należy jednak do tego, że klon od razu zniknął, nie był w stanie przeciwstawić się ognistej eksplozji wzmocnionej żywiołem wiatru, bardzo dobrze. Oryginał chciał wykorzystać zamieszanie i pozostałości po moim jutsu, stworzył podmuch wiatru, który rozproszył ogień, a powstała w ten sposób fala gorącego wiatru uderzyła we mnie. Na szczęście jej moc nie była duża, wystarczyło zasłonić się ręką i chociaż zostałem nieco odepchnięty, to nie doznałem żadnych obrażeń, w końcu to był efekt moich żywiołów chakry, na które jestem poniekąd uodporniony. Jegomość chyba chciał odpuścić, pojawił się na chwilę poprzedni klon, którego odesłał raz jeszcze na pewną odległość, sam postanowił schować się w krzakach, pozostawiając moją pierwszą ofiarę na pastwę losu.
    Przewagę w postaci Byakugan'a wykorzystywałem cały czas, nie dezaktywowałem mojego Doujutsu nawet na chwilę, czerpałem z niego wiele korzyści i nie przeszkadzała mi utrata chakry, tej miałem jeszcze pod dostatkiem. Kiedy chłopak korzystający z technik Fūton'u się schował i myślał, że jest bezpieczny, moje oczy ciągle śledziły jego poczynania, nie zamierzałem mu odpuścić. Warto też wspomnieć o tym, że ukrywając siebie, sam po części stracił mnie z pola widzenia, nie mógł bez przerwy śledzić moich poczynań, nieprawdaż? Zauważyłem, że jego pozycja nie zagraża moim działaniom i postanowiłem wdrożyć w rzeczywistość mój pierwotny plan. Problem mógłby jeszcze stanowić ostatni z trzech mężczyzn, ten, który od samego początku tylko stał i przyglądał się naszym działaniom, może na podstawie naszych ruchów określił możliwości i układał plan działania? A może po prostu to wtyka i zna dokładnie zasady funkcjonowania całych tych igrzysk? Nie chciałem ryzykować, spojrzałem na niego tylko ukradkiem, po czym powoli skierowałem swe kroki w stronę leżącego na ziemi uczestnika turnieju, którego za cel obrałem sobie na samym początku. -Ciągle mam jeszcze trochę czasu. Stwierdziłem w myślach, bezustannie odliczając czas, który pozwalał nam na pozostanie w maskach do czasu zakończenia okresu wspomnianego przez pana Takoshimitsunasashikorotetsunirosam'a jeszcze przed rozpoczęciem całego wydarzenia. Schyliłem się przy ofierze i spojrzałem na tablicę znajdującą się na niebie, chciałem określić punktację i dokładnie ją zapamiętać, wszystko zależało od moich następnych ruchów. Nie chciałem zabijać jegomościa, dlatego poprosiłem uprzejmie, by się nie ruszał, gdyż zamierzam to sprawdzić, wówczas otworzyłem jego kieszeń na klacie i zabrałem mu żeton, chwyciłem go mocno i podniosłem się z ziemi, mężczyzna raczej by się nie opierał, a jeśli do tego by doszło, gotów byłem do obezwładnienia go. Zerknąłbym wtedy znowu na tablicę i ocenił, czy wynik się zmienił, a po tym zabrał jeszcze fiolkę i ponownie zapoznał się z punktacją, musiałem wiedzieć, które konkretnie ruchy wpływają na zmianę liczb przy naszych imionach. Jeśli coś by się zmieniło, po prostu schowałbym p