Ogłoszenie


#41 2017-05-27 20:12:42

Daiki

Gość

Re: Labirynt

    W pełni zgadzałem się z ideami przedstawionymi przez Ayanami, tak jak ona nie potrzebowałem zwycięstwa. Może wcześniej o tym myślałem, ale w ostatecznym rozrachunku do niczego nie było mi to potrzebne. Bardziej liczyło się dla mnie zdobycie doświadczenia i uznania ze strony widzów przyglądających się igrzyskom. Nie ukrywam, że imię klanu Hyūga na przestrzeni kilku ostatnich lat zostało w pewien sposób zhańbione i zależało mi na tym, by przywrócić dobrą sławę mojej rodziny. Jeśli jednak pojawiłaby się jakakolwiek okazja ku temu, by zwyciężyło więcej osób, nie zaprzepaściłbym tego i zagwarantowałbym zwycięstwo nie tylko sobie, ale również Koharō i Ayanami.
    Teraz jednak musieliśmy się martwić czymś innym. Najpierw jednak chciałbym wrócić do sytuacji sprzed chwili, kiedy to moja ręka powędrowała w stronę dźwigni zupełnie odmiennej od tej, o której myślałem. Rozpędziłem się i byłem na tyle pewny odpowiedzi, że przez przypadek pomyliłbym rączkę, na szczęście Inzuka czuwała nade mną, chwyciła mą dłoń szybkim ruchem, przez co nie popełniłem żadnego błędu. Opuściła dobrą dźwignię, po czym pozwoliła mi kontynuować działanie zgodnie z obraną wcześniej odpowiedzią na zagadkę z książki, mieliśmy nadzieję, że to trafna dedukcja i nawet nasze wizje zgadzały się ze sobą, musieliśmy jednak popełnić jakiś błąd, bo znaleźliśmy się w pozornie niebezpiecznej sytuacji. Wizerunki zwierząt zniknęły razem z książką, a na ich miejscu pojawiły się prawdziwe bestie, które nie zamierzały przejść obojętnie obok nas. Wąż pełznął w stronę Ayanami, lis chował się po kątach, a niedźwiedź i wilk rzuciły się na mnie. Asuka przypędził mi z pomocą, stając oko w oko z wilkiem, dzięki temu musiałem się przejmować tylko wielkim niedźwiedziem, którego cielsko z pewnością było w stanie wyprowadzać silne ataki.
    Nie zamierzałem w tej sytuacji marnować chakry, bo cały czas poddawałem ją procesowi odnowy, nie wiedziałem, co będzie później, a mieliśmy mimo wszystko do czynienia ze zwierzętami, warto było po prostu oszczędzać energię. Zauważyłem, że moja towarzyszka w szybki sposób rozprawia się z wężem, miałem nadzieję, że jej akcja pozwoli na wyeliminowanie stworzenia. Skoro lis się boi i nie zamierza nas atakować, a Asuka zajął się wilkiem, został mi niedźwiedź, który wydawał się być dość wolnym, chciałem to wykorzystać. Wyjąłem szybko kunai z prawej kabury i kiedy zwierzę zaatakowało, uchyliłem się szybko [Reakcje: 230, Szybkość 220] i rozciąłem jego bok [Siła: 150], przechodząc dwa kroki przed siebie, chciałem dzięki temu oddalić się od bezpośredniej odległości, w której niedźwiedź mógłby mnie zranić, nie dając mi czasu na reakcję. Wszystko to powinno mieć miejsce jeszcze przed rzutem bronią Ayanami, która chciała mi pomóc. O ile dobrze pamiętam słowa z księgi, to przy wilku była jakaś wzmianka o zwierzaniu się. Ale lis zachowuje się podejrzanie. Mam nadzieję, że niedźwiedź padnie, jeśli nie, pozwól mi się nim zająć, a ty spróbuj zrobić coś z wilkiem albo lisem, może to one są kluczem do zagadki i wcale nie trzeba ich wyeliminować. - stwierdziłem głośno, widząc, jak dziewczyna próbuje wejść w interakcje z wilkiem. Może rzeczywiście o to chodziło?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#42 2017-05-28 17:58:26

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Koharō westchnął głęboko, pozwalając ciału przyzwyczaić się do bólu pleców. Zacięcia spowodowane strzałami zauważył dopiero po chwili, skok adrenaliny i błahość obrażeń zniwelowały wywołane nimi nieprzyjemności do zera. Zamajtał nogami z naburmuszoną miną. Nie spodziewał się, że da się nabrać na tak banalny zabieg. Przypomniawszy sobie ponownie o tym, że jest w widowisku dla setek ludzi, odkleił jedną tonfę od sufitu i uwalniając dłoń pogroził żartobliwie palcem organizatorom, kierując się w przypadkowym kierunku (nie był nawet pewien czy ktokolwiek patrzy, ale jakoś go tak naszło). Spojrzał pod nogi, które wisiały ok 30cm nad dyszami miotającymi, obecnie zastanawiająco cichymi. Obiecujący widok czy kolejny podstęp? Białowłosy po chwili namysłu zdjął i tak już ściorany kapelutek z głowy i obejrzał krytycznie. Kolce na jego głowie, zapewne któraś strzała i ogólny stan zagrożenia nie sprzyjały mu, z westchnieniem rzucił go delikatnie w dół, na podłogę i kiedy okazało się, że żadna mordercza salwa nie ukatrupiła nakrycia głowy na śmierć, sam zeskoczył i przywarł płasko do podłogi, zaciskając oczy w oczekiwaniu na zuo.
     Po chwili wstał, otrzepał się i ponownie założył trzcinowy kapelusz na głowę. Wyglądało na to, że pułapka nie miała ochoty na repetę, więc upewnił się, że jego kolce pasują do właściwych dziur i raźno rusz zamarł.
     Znów nie był sam. Ktoś lub coś przemieszczało się nieopodal i było tego więcej niż jedno. Zlokalizował alejkę, z której odgłosy dobiegały i przywarł do winkla, nasłuchując. Jeśli odgłosy dochodziły z ponad 15m, zaryzykował nawet szybkie zerknięcie.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#43 2017-05-29 21:31:33

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg

http://i.imgur.com/n3l8rf5.gif


http://i.imgur.com/0wvjrqV.jpg

       Dwójka jakże różniących się od siebie postaci, postanowili współdziałać w ciężkiej sytuacji jaka ich naszła. Dla Ayanami nie było to nic czego by nie widziała już podczas pierwszego etapu, gdzie jej zdolności nie mogły się praktycznie równać z tymi opanowanymi przez rywali, zaś Daiki przeżył gorsze starcia. Mimo wszystko toczyli te pojedynki z ludźmi a teraz przyszło im stanąć z dzikimi zwierzętami, które zdecydowanie na potrzebę igrzysk zostały ulepszone. Zacznijmy więc od dziewczyny. Inuzuka widząc pędzącego w jej kierunku węża, wyskoczyła w górę, wiedząc że to jedyne miejsce ucieczki przy jej obecnej formie. Postąpiła mądrze. Jej ruch na tym się jednakże nie skończył gdyż, przy obrocie w górnej części pomieszczenia, posłała ostrze w kierunku węża. Te jednakże chybiło a raczej zostało przez węża uniknięte, z racji iż był nieco szybszy aniżeli nadlatujący oręż. Ayanami wylądowała telemarkiem i zdobyła za to pełną pulę punktów. Niestety jej plan nie wypalił. Gad nadal pełzał a gdy tylko usłyszał, że dziewczyna wylądowała za nim, obrócił się i ponownie zaatakował ją. Inuzuka chcąc zaatakować niedźwiedzia, rzuciła w niego kunaiem i w tym samym momencie z podłoża wybił się wąż, którego kły frunęły by ugryźć dziewczynę. Zupełny przypadek sprawił, że ostrze idealnie wbiło się w gardło węża i szarpnęło go w stronę ściany, przemykając koło cielska grizzli by na końcu wbić się w ścianę. Tak o to Ayanami została dekoratorką wnętrz.
      Asuka postanowił wesprzeć Daikiego i widząc wilka, próbującego podejść od flanki biednego Hyuuge, wyskoczył przed niego wyszczerzając kły. Psu pod przewodnictwem Ayanami bliżej było masywnością do niedźwiedzia niżeli do dzikiego przedstawiciela psowatych. Nie było wątpliwości, że samotny wilk nie podejmie się ataku na taką bestię. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że fizycznie byłby w stanie go pokonać. Najzwyczajniej w świecie instynkt zwierzęcy krzyczał w jego łepetynie, że z większymi się samemu nie walczy. Dało to górę. Ayanami postanowiła przemówić do zwierza, lecz tylko tylko obniżył głowę, stawiają kroki w tył, nie dając żadnego odzewu. Jego oczy nie były pełne żądzy krwi. Dostrzec można było w nich najprawdziwszą pustkę.
       Hyuuga planował szybkie starcie z grizzli. Wielka łapa nadlatywała by skrócić go o głowę, lecz ten zgrabnie uchylił się przed ciosem, nie tracąc przy tym ani jednego włosa z głowy. Równie szybko wyciągnął z kabury kunai i zaatakował niedźwiedzia ostrze po boku. Mimo iż zwierzę miało potężną posturę i siłę to nawet to nie uchroni go przez ostrą krawędzią metalu, użytą z niewiele mniejszą siłą niż samego stworzenia. Grizzli zawył gdy jego futro zabarwiło się na czerwono pod wpływem krwi wypływającej z wcale nie małej rany. Powstał na dwie łapy, raz jeszcze dając pokaz swego głosu po czym powrócił do naturalnej postury. Spojrzał w stronę Daikiego, nadal czając się na niego. Robił to w podobny sposób co wcześniej wilk, który chciał zajść go od boku. Widać było jednak iż niedźwiedź ma problemy z poruszaniem się a łapa najbliżej rany,
lekko kuśtyka. Zwierzę zdecydowanie nie było już zdolne do poważnej konfrontacji. Nic to jednak nie dało. Żadne z wyjść nadal nie zostało otwarte a samego lisa nie było widać w pomieszczeniu co było nadzwyczaj dziwne. Dlaczego? Dlatego, że w pomieszczeniu nie było teraz niczego za czym mógłby się schować.

http://i.imgur.com/OtFM4Nc.jpg

        Zielonowłosy trzaskał dzisiaj całkiem niezły maraton. Można rzecz, że przebiegł jedną trzecią labiryntu, dając sobie tylko kilka chwil na postój a warto zaznaczyć, że biegł prawdopodobnie z całych sił. Keisuke cudem nie dostał zadyszki, jednakże powoli odczuwał zmęczenie utrzymywaniem takiego tempa. Chęć ucieczki przed stworem była ogromna a zwycięstwa jeszcze wielka. Miał momenty załamania, zawahania i depresji ale pruł przed siebie nie oglądając się za nikim. Natrafił jednak na rozwidlenie dróg. Z racji iż zapach nie był za przyjemny, jego wybór był szybki niczym bieg, byle by tylko oddalić się od tego smrodu. Prawo czy lewo? Wybrał pierwszą opcję. Jak wiele razy musiał podejmować taką decyzję i jak wielokrotnie robili to inni gracze? Niewątpliwie wiele razy a co najgorsze to nikt nadal nie miał pojęcia czy podejmuje korzystne dla siebie wybory. Tak to właśnie jest w labiryncie. Keisuke ruszył. Korytarz ciągnął się długo do przodu i nie dawał żadnych możliwości jeżeli chodzi o zmianę kierunku po za powrotem. Nie oznaczało to jednak, że nie posiadał wywijasów a tych było pełno. W prawo, prawo, w lewo, w lewo i znowu w prawo aż wybiegł wprost na kolejne ze skrzyżowań. To jednak było inne niż wszystkie pozostałe. Po prawicy była zwykła ściana, na wprost znajdowała się dalsza część korytarza, prowadzająca w bliżej nieokreślone miejsce a po lewej... tego dowiesz się niżej.

http://i.imgur.com/GfjqBgE.png

        Minotaur cicho prychnął. Tak można opisać sytuację tuż, przed tym jak ten rzucił się na Suoha ale do tego zaraz dojdziemy. Kiyoshi napotkał na swej drodze coś czego z jednej strony nie podejrzewał, że spotka a z drugiej, no come on! To jest labirynt, tutaj zawsze jest ten humanoidalny byk. W każdym razie po za samym faktem, iż to stworzenie znalazło się na drodze, którą wybrał, zaczął się zastanawiać nad pochodnią.
Jej barwa była inna od pozostałych wcześniej spotkanych i był prawie przekonany, iż nie jest to przypadek. Zdawał sobie świetnie sprawę, że cały ten cyrk jest zaplanowany pod każdym aspektem i nie ma tutaj miejsc na błędy albo anomalie.
Trudził się w swej głowie czy może za tą pochodnią coś jest? Może ona jest czymś innym niż nam się wydaje? Czy to światło,
zostało stworzone przez chemiczne składniki? Oczywiście taki efekt można uzyskać w normalnym świecie ale to przecież genjutsu. Tutaj ogień mógłby płynąć strumieniami a woda płonąć w ognisku. Teraz jednak czas się skończył na dywagacje bo minotaur dał znał do ataku. Jego prychnięcie było tak silne, iż z nosa wydostała się chmurka jakby przed chwilą dał sobie w palnik przy bongo. Niestety nie był wychillowany a raczej rozwścieczony i ruszył na Suoha w pełnej szarży [szybkość 250]
[siła 900]

http://i.imgur.com/R56YAhE.gif

       Koharo zdecydowanie wolał podejść do pozornie zdezaktywowanej pułapki z ostrożnością. Nie można przewidzieć czy ta nie postanowi znowu zrobić psikusa i przedziurawić w kilku miejscach jak ser Ronnijski. Klasyczny rzut kapeluszem na podłogę w celu sprawdzenia. Nic się nie stało, nakrycie głowy uratowane. Można więc znowu dopasować ją do łepetyny i ruszyć przed siebie. Trzeba jednak najpierw opuścić sufit i postawić swe nogi na podłożu. Tak też rekin uczynił. Swoją drogą warto zaznaczyć, że wszyscy, którzy obserwowali poczynania Koharo, oczywiście widzieli jego żartobliwy geścik. Można więc podejrzewać, że widownia roześmiała się na ten widok a ten gest przejdzie w jakiś sposób do historii tych igrzysk oraz samego Koharo. Wyrzutek pod banderą Hyuuga nie miał czasu jednak na zbyt długą przerwę jeżeli liczył na zwycięstwo. Powstał, otrzepał się i podszedł do ściany by nasłuchiwać zbliżających się dźwięków. To zaskakujące ale powolnie tupnięcia po podłoże ucichły zaś stopy maratończyka można było usłyszeć aż nad to dobrze. Z każdą chwilą zbliżał się do rybiego  a gdy ten wychylił delikatnie głowę, nie musiał długo czekać na wizje. Nagle z zakrętu wybiegł Keisuke, który wparował na sam środek skrzyżowania, które łączyło ścieżkę zielonowłosego i wyrzutka, mającą ujście w jeszcze jednym kierunku. Ten zakręt był inny niż wszystkie jakie widzieli do tej pory. Bił z niego oślepiający błysk i można było odczuć wrażenie, iż widzą światełko w tunelu. Praktycznie nie mogli mieć obaj wątpliwości. Znaleźli wyjście z labiryntu. Wóz albo przewóz. Kto ostatni ten trąba. Czekała ich ostatnia prosta.

http://i.imgur.com/cSUmjF4.png

Offline

 

#44 2017-05-30 08:24:56

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Labirynt

    Byłem w błędzie. Chciałem dokonać czegoś absurdalnego. Chciałem paktować z bezmózgim minotaurem, który nie odgrywał żadnej większej roli w tym całym labiryncie. Był po prostu zwykłym dodatkiem, na który trafiają Ci, którzy wybrali złą ścieżkę. Można powiedzieć, że w tej chwili jestem przegranym. Cholera. Gdzie się podziała moc dewizy Kiyoshi? A może to po prostu spisek i prawdziwy zwycięzca od samego początku był umieszczony w labiryncie i jedynie udawał, że bierze udział w tych zawodach a tak na prawdę od początku miał zapewnioną wygraną. Nie wiem ile dokładnie czasu minęło od chwili, w której rozpocząłem udział w drugim etapie, jednak mogę przypuszczać, że każdy jest bliżej końca niż dalej. Nie wiem, może jak zacznę się użalać nad sobą, nad tym jakiego to ja mam wielkiego pecha to może los uśmiechnie się do mnie i sprawi, że stworzenie zniknie a za nim pojawi się wyjście. Mogłem tak rozmyślać godzinami jednakże nie miałem tyle wolnego czasu.
    Rozzłoszczony minotaur przyjął pozycję bojową po czym ruszył w moim kierunku. Szybkość z jak się poruszał nie należała do ogromnych a dzięki odległości jaka nas dzieliła śmiem twierdzić, że jestem w stanie w odpowiednim czasie wykonać unik i spowodować aby ogromne, bycze cielsko uderzyło w ściane, która znajdowała się ze dwa metry ode mnie. Smok zajmował sporą ilość miejsca jednak jak wspomniałem wcześniej, ustawiłem się odpowiednio przy zakręcie tak by unik nie sprawił mi najmniejszego problemu. Część na której znajdowałem się ja była w polu widzenia mojego przeciwnika, zaś ogon i pozostała część ciała znajdowała się za zakrętem, więc sam minotaur o ile posiada rozum, nie był w stanie oszacować pełnych wymiarów kryształowego smoka. Biegł. Gdy znajdował się kilka metrów przede mną postanowiłem wycofać się odsłaniając mu przepiękną, kamienną ścianę niebywale wytrzymałą (Reakcje: 225)(Szybkość: 200).
    Zawróciłem i nie oglądając się za siebie leciałem do miejsca, z którego zacząłem. Nie było to trudne zadanie biorąc pod uwagę, że będzie to pierwsze skrzyżowanie na jakie trafię. Nie widziałem sensu walki z tym stworzeniem. Samą posturą wydawało się być strasznie silne a szybkości mu nie brakowało. Gdybym zdecydował się tam zostać prawdopodobnie odpadłbym w kilka sekund. Gdy tylko doleciałem do skrzyżowania obrałem lewą ścieżkę, czyli patrząc z wcześniejszej perspektywy byłaby to ścieżka, która była na przeciwko mnie, z której dochodziły szepty. Nie byłem pewny czy minotaur uderzył w ścianę na tyle mocno, że go zatrzymałem, więc na wszelki wypadek nie zwalniałem. Leciałem z maksymalną prędkością.

Offline

 

#45 2017-05-30 15:19:45

Daiki

Gość

Re: Labirynt

    Ayanami wyeliminowała węża, ja osłabiłem niedźwiedzia, wilk zdawał się wycofywać, a lis zupełnie zniknął, o co w tym wszystkim chodzi? Stwierdziłem, że w zaistniałych okolicznościach nie ma się dłużej nad czym zastanawiać, trzeba wziąć się porządnie do roboty, na pewno inni więźniowie labiryntu nie siedzą bezczynnie w miejscu tak jak my. Najbardziej zastanawiające było zniknięcie zwierzęcia, które okazało się być najsłabszym ogniwem zagadki, na którą nie potrafiliśmy wraz z Inzuką odpowiedzieć. I choć cały czas dziwił mnie błąd, który rzekomo popełniliśmy, to jednak wolałem sobie tym nie zawracać głowy i skupiłem się na aktualnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
    Dalsze odkładanie chakry miało się na nic, teraz Byakugan był mi potrzebny bardziej, niż cokolwiek inne, właśnie z tego powodu postanowiłem go od razu aktywować. Najpierw wyeliminowałem niedźwiedzia, koncentrując się na jednym z jego słabych punktów witalnych, który mogłem precyzyjnie zlokalizować. Skoncentrowałem energię w dłoni, następnie zaatakowałem bezpośrednio, jeden tego typu cios stylem Jūken powinien wystarczyć do powalenia bestii. Tuż po tym dałem dwa kroki w tył na wszelki wypadek i wytężyłem wzrok, dzięki czemu moje pole widzenia znacząco się powiększyło. Starałem się wypatrzeć lisa, ale oprócz tego innych zawodników, jakichś szczególnych elementów otoczenia, czegokolwiek, co mogłoby zwrócić moją uwagę. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jesteśmy w pułapce i jakoś trzeba z niej wyjść, ale jeśli nic nie zakłóci mojego widzenia, to Byakugan może okazać się wyjściem z sytuacji. Nie dość, że zasięg mojego wzroku byłby znacznie większy, to jeszcze mógłbym z łatwością spostrzec jakieś szczegóły, które wcześniej mogłem pominąć zarówno ja, jak i moja psia towarzyszka. Ich węch w połączeniu z moim wzrokiem powinien nas wyswobodzić z sytuacji, potrzebowaliśmy jednak czegoś, co pozwoliłoby nam wydostać się na zewnątrz i w końcu opuścić ten cholerny labirynt.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

 

#46 2017-05-30 20:38:23

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Labirynt

    Blask portalu odbijał się w szeroko otwartych oczach białowłosego, gdy ten zdawał sobie sprawę z sytuacji. Miał od "konkurenta" jakieś 5m dalej do wyjścia, co więcej, krótkie i nieskomplikowane obliczenia pozwoliły mu wydać naukowy osąd, że Keisuke zapierdalał jak mały motorek i była to raczej prędkość poza zasięgiem przyszywanego Hyuuga. Wciąż schowany przed wzrokiem Keisuke, sam widział jak na dłoni determinację i upór zielonowłosego i wiedział, że na jego wyrozumiałość, chęć kooperacji czy choćby uwagę nie miał co liczyć. Nie miał pojęcia, ile labiryntu przebiegł ten koleś, ale nie spodziewał się, że te ostatnie naście metrów go zatrzyma. Sam Koharō tym bardziej nie, istniało więc tylko jedno, co mógł zrobić, by dostać się do portalu szybciej, niż szybszy przeciwnik.
     [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
     Nie miał pojęcia, czy to wystarczy. Musiał po prostu wybrać jedno, co mu zostało. Żałował, że nie zdążył poznać chłopaka przed sobą i miał nadzieję, że to, co zrobi, nie skończy się złością. Z drugiej strony nie spodziewał się zwyczajnie tego, że na wyjście z labiryntu trafi tak nagle. W takich sytuacjach nie było miejsca na niezdecydowanie.
"Tonący kunaia się chwyta..." pomyślał i zgiął nogi w kolanach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#47 2017-05-30 21:54:10

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

To już robiło się męczące. Biegłem jak jakiś user bluźni maratończyk tylko po to by wygrać. Chęć zwycięstwa była cholernie duża, jednakże przez to cierpiałem ja sam. Yasuhiko to wiedział i zanim już zniknie na stałe do swojego świata, postanowił wbić swoje żądło w mój bark i nieco zregenerować moje siły witalne. Ja zaś nie przestawałem. Zapieprzałem jak głupi wciąż do przodu uważając na oddech [ Szybkość 366 ] Wtedy przypomniałem sobie o tych cukierkach co kupiłem przed zawodami. Wziąłem jedną, dla smaka. Uważałem oczywiście by w między czasie się nim nie zadławić. Tutaj wszystko jest możliwe... Uznałem że gorzej już nie będzie więc może jakimś cudem dzięki nim dostanę skrzydeł? Kto wie. Tak czy inaczej biegłem jak głupi przed siebie. Wtedy znalazłem zakręt...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]



Wyciągnąłem nawet przed siebie rękę by ukazać się w formie podobnej do tego bohatera z komiksów. Wóz albo przewóz. Nikt i nic nie zdoła mnie teraz powstrzymać. Czas by wyłonić zwycięzcę pierwszych igrzysk. Nawet jeśli znalazł by się ktoś kto byłby w tej chwili wstanie mnie powstrzymać, wtedy serdecznie mu pogratuluję... Chociaż wątpię by ktoś taki aktualnie brał udział w Igrzyskach.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-30 21:54:33)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#48 2017-05-30 23:09:06

 Kami

Nikushimi http://i.imgur.com/FXUvzUA.png

35457109
Skąd: Warszawa - Otwock
Zarejestrowany: 2012-02-05
Posty: 875
Klan/Organizacja: Nikushimi
Ranga: Przywódca Nikushimi
Płeć: Kobieta
WWW

Re: Labirynt

     Lustrowałam labirynt. Mój wzrok ciągnął za dwójką ninja. Jednym z nich był zielonowłosy Kaguya, przynależący do organizacji Nikushimi. Drugim zaś białowłosy, rybi chłopak imieniem Koharō. Obydwoje dotarli do prostej, prowadzącej bezpośrednio do wyjścia z ogromnej plątaniny dróg. Siedziałam lekko spięta. Po mej prawicy - Akemi, po lewicy - Ikkyo. Czarnowłosy zamilknął. Wzrok skupił na uczestnikach, jak ja również. No i ni z tego, ni z owego, dołączyłam do gry. Kocham powiedzenia. Szczególnie jedno, idealnie pasujące do zdolności mej krwi - co dwie głowy, to nie jedna.
     Przysłoniłam sylwetką wyjście z labiryntu.
     A na widowni spojrzałam na Ikkyo. Wymownie. Do iluzji dołączył bowiem Ichaza. Dłonią zatrzymał pędzącego Keisuke. Silnym ciosem wymierzonym w środkową część torsu. Obydwoje zniknęli. Kaguya ocknął się w samym środku areny. Tym razem z brakiem dodatkowych efektów. Odczuł rzeczywisty dotyk ziemi, zmielony zapach powietrza.
     Rozległ się huk. [Post Akemiego]
     Nim wyłoniono zwycięzcę labiryntu, iluzja opadła. Każdy z uczestników powrócił z sideł nieprawdy. Nim się obejrzałam, znaczną część widowni pokrywał gęsty, czarny dym i szeroka fala ognia. Kuknęłam do Ikkyo. I puściłam oczko. Piekło miało miejsce, piekło. Ludzisko ciskało czym prędzej do wyjść. Niczym wystraszone mrowie.
      Nara, Ayatsuri, Senju, Uchiha, Namikaze, Samotnicy, Hyūga i dyplomacja Kiyoshi. Wyliczyłam wszystkich wzrokiem. Zniknął płaszcz organizacji z mych pleców, zdmuchnięty powiewami powietrza skutkiem wybuchów. W chaosie rozegrał się kolejny chaos. [Post Keisuke] Błyskawica, oprócz Uchiha, miała także Nara. Zacisnęłam dłoń na udzie.

Offline

 

#49 2017-05-30 23:45:55

Keisuke

Samotnik [Kaguya]

Zarejestrowany: 2015-12-25
Posty: 229
Klan/Organizacja: Samotnicy; Kaguya
KG/Umiejętność: Shikotsumyaku; Sharingan
Ranga: Przywódca Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 Lat

Re: Labirynt

Poczułem jakbym latał. Byłem już tak cholernie blisko wygranej, gdy nagle poczułem jak ktoś mnie zatrzymuje. user bluźni... Serio? Teraz? Hiyoki... Wiedziałem co się teraz stanie. Byłem dobrze na to wszystko przygotowany. Poczułem jak jakaś siła zatrzymuje moje latające cielsko, a w następnej sekundzie znalazłem się już na środku areny. Czułem jak moje stopy dotykały już prawdziwej ziemi, a w moje nozdrza dolatywało delikatne powietrze. To już nie była iluzja. Zaczął się nasz plan.

Otrzymałem od Ichazy odpowiednie materiały by wykonać moje pierwotne zadanie. W tym samym czasie wyjąłem z mojego barku długą na długość ramienia włócznie. Obklejoną notkami wybuchowymi, z całej siły posłałem ją w stronę wskazaną przez mojego przywódcę. To właśnie tam znajdował się lider Klanu Hyuuga, którego miałem oczywiście wyeliminować [ Siła: 1072, Szybkość Broni Miotanej 700]. Broń niczym błyskawica poleciała w stronę mężczyzny przeszywając jego głowę na wylot. Niestety nikt nie mógł zobaczyć tego pięknego uderzenia z powodu otaczającej nas ciemności... A szkoda. To był piękny rzut. Po chwili notki zaczęły wybuchać tworząc swoiste armagedon dla znajdujących się tam ludzi. Widziałem, że nasz czas się kończy. Spojrzałem jedynie na Ichaze by dać w porę dyla. Przeskoczyliśmy do loży liderów gdy ciemność zaczęła opadać. Pozostali uczestnicy także się obudzili. W loży znajdował sie Kami oraz Akemi. Stanąłem obok nich wiedząc, że niedługo zacznie się prawdziwa akcja. Wybuch który spowodował nasz przywódca zmiótł lorda kraju ognia w mgnieniu oka.

Ostatnio edytowany przez Keisuke (2017-05-30 23:52:56)



Yasuhiko || Kazuhiko || Haruhiko

http://i.imgur.com/4tWVPtd.png

Mówię || Myślę || Szepczę || Krzyczę

Offline

 

#50 2017-05-31 10:26:46

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Labirynt


     Cóż, może z wężem nie wyszło tak jakbym tego chciała, jednak koniec końców i tak nabił się na moją broń i zawisł na ścianie niczym ornament. Żałowałam tylko, że był to kunai wycelowany w niedźwiedzia jednak Daiki zdawał się z nim bardzo dobrze radzić. Ja postanowiłam skupić się na wilku. Przekonanie go do współpracy w tej chwili wydawało się być, przynajmniej dla mnie, jedynym wyjściem z sytuacji. Gdy ten się zaczął cofać pod ścianę, ja razem z nim, nie wypuszczając z dłoni jego futra. Mówiłam uspokajająco i starałam się, by spojrzał mi w oczy. Asuka stał tuż koło mnie.
- Wypuść nas stąd, poprowadź do wyjścia - szeptałam, drapiąc go delikatnie za uszami.
- Lepiej jej posłuchaj, jeśli nie chcesz skończyć z przegryzionym gardłem - mój towarzysz już nie przebierał w delikatności.
      Daiki w tym samym czasie postanowił użyć zdolności swoich oczu. Próbował namierzyć albo lisa albo wyjście. Miałam wielką nadzieję, że któremuś z nas się powiedzie, gdyż w tej chwili byliśmy w potrzasku bez wyjścia. Co niektórzy bardziej klaustrofobiczni prawdopodobnie byliby już na skraju swojej wytrzymałości.
      Wtem zdarzyło się coś niespodziewanego. W mgnieniu oka zamiast być w labiryncie, byłam w jakimś dziwnym, odosobnionym pomieszczeniu. Rozglądałam się gwałtownie, jednak widząc obok siebie Asukę nieco się uspokoiłam. Był tak samo zdezorientowany jak ja.
- Co się stało? - wymamrotałam - Czyżby ktoś wyszedł z labiryntu? To koniec?
- Nie wiem, ale coś mi się nie podoba. Czuję niedaleko zarówno Daikiego, jak i Koharo. Znajdźmy ich.
     Pokiwałam głową i czym prędzej zmieniłam wręczony mi kostium na swój codzienny ekwipunek.  Zajęło mi to dosłownie chwilę po czym wyskoczyłam z pomieszczenia jak oparzona. Faktycznie, odnalezienie ich zdawało się teraz być priorytetem. Może nie z racji głębokiej więzi, jaką dzieliliśmy - bo przecież taka nie istniała ale obu darzyłam dość sporą sympatią. Zresztą też nie chciałam odnajdować się w tej sytuacji sama. Szczególnie jeśli było coś na rzeczy. Nie było jednak teraz czasu na rozmyślanie na temat tego, co się właśnie wydarzyło. Jakie były ku temu powody? Tym będę martwić się później. Pognałam za Asuką najpierw w stronę Hyuugi. Bezpardonowo otworzyłam drzwi do jego pomieszczenia.
- Chodź za mną, wiem gdzie jest Koharo! - zawołałam nieco zdyszana, choć to bardziej z nerwów niż z faktycznego zmęczenia.
     Nie czekając na odpowiedź pognałam znów za Asuką tym razem w stronę rybiego  i do miejsca, w którym się znajdował wskoczyłam równie bezpardonowo, co do Daikiego.
- Wszystko w porządku? Co się stało?! - moim pytaniom akompaniowało szczekanie Asuki, może zestresowałam się tym wszystkim aż nadto.

Offline

 

#51 2017-05-31 19:20:57

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Labirynt

http://i.imgur.com/Z3ph7ES.jpg


        Można by rzecz, iż na placu boju pozostał tylko Koharo i Keisuke. Pozostali zawodnicy czyli Ayanami, Daiki, Suoh oraz śpiąca Guren (NPC) mimo swych trudów i mimo obecnej walki z przeciwnościami losu, nie wiedzieli iż od przegranej dzieli ich jedna prosta. Oczywiście, pierwsza dwójka nie miała gwarancji sukcesu. Obaj mogli popełnić jakiś potworny błąd, aktywować pułapkę tuż przed końcem albo rozpocząć pojedynek między sobą co dałoby czas pozostałym. Zacznijmy więc od Keisuke.
       Zielonowłosy był najbliżej celu ze wszystkich zawodników co było istnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że znajdował się praktycznie najdalej. Gryf, który go gonił, wzmógł w nim strach gdy zrozumiał, że nie da rady go pokonać i gnając przed siebie przeleciał prawie cały labirynt nieświadomie omijając jedną, ciężką pułapkę aktywowaną przez innych zawodników. Właściwie jego spóźnienie okazało się być tym razem łuną szczęścia, którego tak bardzo mu brakowało. Stojąc na wprost do wygranej postanowił nie wykonywać standardowego biegu a raczej odbijać się po ścianach w celu ominięcia możliwych przeszkód. Zanim to zrobił, połknął pigułkę, licząc że da mu to pożądany efekt i pomoże w zwycięstwie. Niestety tak się nie stało. W jego dłonie napłynęła siła i choć miał jej ogromnie dużo, to teraz mógł się szczycić jej przyrostem. Na nieszczęście chłopaka jego nogi zaczęły odczuwać mrowienie co w odczuwalny sposób utrudniło mu skakanie. Jego prędkość zmalała w tej chwili do tego stopnia, iż rekin miał szansę go prześcignąć.
       Koharo nie wiedział jednak, że sytuacja tak dobrze potoczy się na jego korzyść. Nieświadom mocy pigułki, którą zażył Keisuke postanowił wykorzystać moc cukierka o komurczakowych barwach. Nadal czuł, iż jest zdolny do potężnych wyskoków, tak więc nie zwlekając zapragnął wybić się w linii prostej do... do Keisuke. Rekin frunął niczym pocisk w stronę chłopaka i gdy ten miał już się wybijać, Koharo przylepił się do niego jak rzep do ogona. Prawa fizyki, które zadziałały w tej chwili, wyprowadziły Kagyue z równowagi, powodując iż jego wyskok pokierował się nieco w inną stronę niż zakładał. Zanim jednak zdążył zrozumieć co się stało, wydarzyło się coś innego.
        Przed samotnikiem pojawił się Ichaza. Zwrot akcji był również strasznie szybki, ale Keisuke wydawał się wiedzieć co się dzieje. Nie wyglądał jednak na szczególnie zadowolonego z tego powodu, iż zrobili to zanim oficjalnie dobiegł do wyjścia. Wielka dłoń Futago zatrzymała chłopaka, zacisnęła się na nim i w moment obaj zniknęli... właściwie nie tylko oni bo przyklejony Koharo również.

http://i.imgur.com/dfXUBsR.png


       Zanim ktokolwiek był w stanie zrozumieć co się wydarzyło i zanim, ktokolwiek ujrzał jak dwóch pretendentów do zwycięstwa znika z labiryntu, Akemi znajdujący teraz w loży ViPowskiej, powstał ze swego miejsca i wymierzył palcem w miejsce gdzie znajdować mieli się Daymio a właściwie według ich planu tylko ten jeden - Lord Ognia. Nie dziwota po Yu no Kuni, dlaczego został celem Nikushimi. Pocisk pofrunął momentalnie w wymierzone miejsce a te po chwili praktycznie przestało istnieć. Pozostałości konstrukcji płonęły żywym ogniem a czarny dym ulatniał się ku niebu jako zwiastun katastrofy. Keisuke stał teraz na środku areny, lecz ludzie jeszcze go nie dostrzegali. Cała widownia nadal pogrążona w genjutsu obserwowała losy zawodników zmagających się z labiryntem i Ci, którzy nie skupiali uwagi na dwóch pretendentach do wygranej, nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że coś zaczyna się dziać. Zielonowłosy dostał polecenie od Ichazy. Jak na Kagyuę przystało, sięgnął dłonią do barku, z którego właśnie wysuwała się włócznia z kości. Na dodatek była ona przygotowana wcześniej, przez chłopaka gdyż oblepiona była notkami. Ten wycelował nią w lidera Hyuuga i bez większego pardonu posłał broń w jego głowę. Żałował, że nikomu nie będzie dane tego widzieć ale pocisk mknął tak szybko, iż nawet bez genjutsu ludzie nie zrozumieliby tego. To wyglądało jak teleportacja. Głowa białookich posiadała teraz dodatkowy wylot w swej czaszce ale nie trwało to długo. Eksplozja, która nastąpiła wybiła większość Hyuuga siedzących w okolicy lidera oraz część ludzi na widowni. Biedacy kupili bilety na gorsze miejsca niż im się zdawało. Niestety nie będzie im dane już się o tym dowiedzieć. Kolejne miejsce zajęło się żywym ogniem. Cała śmietanka Nikushimi przybyła do loży, w której znajdowała się początkowo Hiyoki. Genjutsu zostało zdjęte.
       Zdecydowana większość obserwujących wydarzenie nie miało pojęcia co tak naprawdę się wydarzyło. Po przebudzeniu, mogli znów zobaczyć prawdziwe niebo, całą arenę i ludzi dookoła. Widok nie był taki sami jak po przybyciu. Dwa punkty w obrębie areny płonęły a gruzy rozsypały się po okolicy. Masa martwych ludzi również rozbiła się po widowni lecz krwi było niewiele, gdyż zakrzepła przy wybuchu. Początkowo ludzie myśleli, że to jakiś kolejny etap, może jakiś pokaz albo inna forma rozrywki ale szybko dotarło do nich, że to dzieje się naprawdę. Imigranci ponownie zaatakowali i a widownia zaczęła rysować kredą po ławkach. Doszło do prawdziwego zamachu, lecz z niewiadomych przyczyn oraz przez nieznanych sprawców. Wszyscy  przygotowali się do walki. Spoglądali na wieżę, gdzie powinni znajdował się Daimyo i pojęli, że tylko cud mógłby uchronić ich życia. Piekło miało się dopiero rozpętać.
       Klan Hyuuga stracił właśnie lidera klanu a przedstawiciele, którzy przeżyli eksplozję, zacierali białe oczy z niedowierzania.  Kto mógł dokonać tak okrutnego czynu? Wzrok padł na ambasadorów Kiyoshi. Wszyscy wiedzą, iż żaden klan w świecie nie lubi dzielić swego kraju z innym i spięcia na tym tyle pojawiają się zawsze. Hyuuga odnieśli wrażenie jakoby te kryształowe szumowiny wykorzystały fakt, znajdowania się w genjutsu i zaatakowali ich by zatrzeć ślady. Wszyscy zdolni do walki powstali.
       - To oni za tym stoją! Pomścimy lidera!
       Klan Kiyoshi jednak nie rozumiał tego co zaszło równie bardzo co ich sąsiedzi. Ich początkowe myśli również skierowały się ku nim. Chociaż ciężko było zrozumieć dlaczego atak mieliby wykonywać na własnych ludziach. Być może system, który panował w ich wiosce przestał im odpowiadać i planowali wszczęcie rewolucji a zarazem pragnąć zrzucić winę na Kiyoshi by reszta świata odwróciła się od nich i w ten sposób zdobyć ich ziemie. Mętlik w głowie zapadał w ambasadorach tegoż klanu. Duma kryształowych była jednak ogromna a Ci nie pozwolą oskarżać się oficjalnie na arenie w międzynarodowym gronie.
       - To oszczerstwa! To wy coś uknuliście!
        Przez krótką chwilę oba  zaczęły się przekrzykiwać. Nie trzeba było długo czekać by po za skakaniem sobie do gardeł, doszło do rękoczynów. W czasie gdy ludzie z widowni uciekali w popłochu, przedstawiciele Hyuuga oraz Kiyoshi stanęli na przeciw sobie rozpoczynając bój. Białe oczy rozbłysły równie mocno co blask słońca od kryształów ich oponentów. Pojawiała się technika za techniką, atak za atakiem. Oba  walczyły teraz w geście zemsty i zarazem swego honoru.
       Pozostali gracze, którzy znajdowali się w labiryncie, obudzili się nagle w osobnych pomieszczeniach. Mieli podgląd na arenę i doskonale widzieli co właśnie się zaczęło nawet jeżeli nie dotarło to do ich głowy. Nie widzieli pozostałych graczy ale mieli przy sobie swój oręż. Teraz od nich zależało co ze sobą zrobią. Największy szok przeszedł Koharo, który jeszcze chwilę temu był przyklejony do pleców Keisuke a teraz znajduje się we wyodrębnionym miejscu.

Zamykam temat. Odpisy teraz na widowni

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2017-05-31 19:22:00)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.san-news.pun.pl www.jabole.pun.pl www.life-of-shinobi.pun.pl www.mysims2.pun.pl www.anubar.pun.pl