Ogłoszenie


#321 2017-06-17 14:57:30

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Las

    Pierwszym co poczuła był zapach lasu. Ogromna różnica między tym co Himitsu czuła na arenie. W pamięci wciąż miała jeszcze woń dymu i krwi, a przecież stali tak daleko od miejsca wydarzeń... Tylko, że woń dymu się rozmywała, a zapach krwi wciąż był obecny. Biel sprzed oczu zaczęła ustępować i jej oczom ukazał się las, w którym się znaleźli, a przed nimi stała dwójka zawodników niedawnych Igrzysk. Uniosła lekko kąciki ust ciesząc się, że udało im się uciec z areny, ale oni wcale uradowani nie byli. Gdyby Azake choć była w połowie tak emocjonalna jak Himitsu pewnie wyczułaby nastrój o wiele wcześniej, jednak była tylko częścią jej świadomości. Tą, która zrodziła się w wyniku łez i krzyków samej Himitsu. Tą która nie wiedziała co znaczy empatia.
- Seki Koharo, towarzyszu Daikiego Hyuuga, Twoim obowiązkiem jest teraz zapewnienie bezpieczeństwa tej młodej damie.
     Po tych słowach powinna zachować się jak grzeczna mała Hyuuga, którą wszyscy w niej widzieli. Lekko się zarumienić, spuścić wzrok i mieć wyrzuty, że robi innym kłopot. W końcu była tu tylko po to by się nią opiekować, prawda? Nie miała nic do powiedzenia, tak samo jak nigdy wcześniej...
     Spojrzała na dwójkę shinobi wyczuwając ich ból i rozpacz. Zobaczyła wreszcie od kogo dochodzi zapach krwi i jak jest ona rozlokowana. Powoli zaczęła do niej docierać cała sytuacja, ale to tylko utwierdziło ją w jej przekonaniu. Jeśli ktoś w takim stanie miał zapewnić jej ochronę to już sama wolała zająć się sobą. Obejrzała się na oddalającego się Yocharu i ruszyła za nim
- Zaczekaj! Pozwól mi iść z Tobą! - nie posunęła się do złapania czarnowłosego, ale zbliżyła na tyle, że mogła zniżyć głos. Już wcześniej zauważyła, że był w stanie usłyszeć nawet jej szept - Skoro Yozora jest dla Ciebie przydatna, to ja również mogę. - dopiero gdy oddalili się od pozostałych  ściszając głos wyjawiła prawdziwy powód, który nią kierował. - Tamten facet miał rację. Teraz w Kokkai rozpęta się wojna domowa, a znając zapędy mojego ojca wyśle mnie nie ważne gdzie bylebym tylko nie przyniosła mu wstydu.. Jeśli dowie się, że byłam w pobliżu i nie zrobiłam nic... Równie dobrze mogę nie wracać. We własnym domu i tak będę uznana za martwą.
     Zatrzymała się nie mając już nic więcej do dodania. Jeśli Yocharu się nie zgodzi będzie musiała sama zacząć szukać dla siebie nowego miejsca. Gdziekolwiek. Byleby jak najdalej od Kokkai.

Offline

 

#322 2017-06-17 15:43:53

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Las

Trening umiejętności: Kisame Poziom: 2 Koszt: 150PU
Metamorfoza w trakcie snu.

    Dość nieznane dla miastowych, charakterystyczne skrzypienie pni drzew, obecne naturalnie w okolicy, nasiliło się znacząco gdy Koharō Seki wstał. A potem drzewo za jego plecami upadło, wzbijając tuman piachu i ściółki, powiewający strzępami tego, co rybi ninja miał jeszcze na sobie w ramach ubrania turniejowego. Półprzytomne, zaczerwienione oczy zamrugały dwa razy, ale nie rozszerzyły się a wyraz upiornej twarzy praktycznie nie uległ zmianie. Chłopak nie zdawał sobie najwyraźniej sprawy z faktu, że właśnie ściął kurczowo zaciśniętą w dłoniach bronią półmetrowej grubości pień. Jego spojrzenie było puste, choć kiedy otworzył upaprane własną krwią usta, jego głos zdawał się przerażająco wręcz spokojny.
- Obowiązkiem... - powiedział beznamiętnie a dziwny uśmiech, który wypełzł na jego twarz zaraz po, bardzo tu nie pasował. Wolnym krokiem ruszył w stronę Azake a jego postawa sprawiła, że dziewczyna zerknąwszy nań zbladła. Kolejny krok, jakby senny, nieokupiony uwagą dla otoczenia - jestem bardzo obowiązkowy, czyż nie? Taki dobry Koharō, dbający o to, czego Hyuuga chcą. Czego chcesz, Hyuugo? - zawołał, będąc jakieś 4m od dziewczyny - Mam obowiązek zadbać o ciebie. Na co więc masz ochotę? Idiotycznie iść na rzeź ze swoimi krajanami? Dać się owinąć wokół palca? Zginąć za jakąś głupotę, jak miłość własna?
     Kolejna korona drzewa zachybotała się niepewnie, pozbawiona mimochodem części podpory. Yocharu, który niejedno już w życiu zobaczył, zwrócił uwagę, że "mimochodem" było słowem kluczem. Ten facet nie chciał ściąć drzewa, on o nie zahaczył.
- Co chciałabyś teraz porobić, młoda damo? - kontynuował tymczasem przyszywany Hyuuga, a obecni mogli teraz zobaczyć, że jego kostki zbielały od kurczowego, desperackiego chwytu na orężu - komu mam pozwolił teraz odwalić kitę? Kto........!
     Nim chłopak dokończył zdanie, coś w nim pękło a twarz wykrzywił wyraz, który kazał Ambasadorowi Uchiha stanąć w gotowości. Był praktycznie pewien, że zdoła powstrzymać młodszego kolesia przed zrobieniem komuś krzywdy, jednak okazało się, że krzywda wymierzona była w samego Sekiego. Nastąpił trzask, kiedy czoło chłopaka weszło w kolizję z naruszonym już pniem drzewa. Owo skapitulowało pierwsze.
- W zwoju zapieczętowaną mam kość, która zabiła mojego lidera. Kość taką, jak te, którymi walczył ten zielonowłosy. Cała arena prawdopodobnie już się zawaliła - słowa wypadały z ust Koharō ekspresowo i zaskakująco trzeźwo, jakby chciał zdążyć przed czymś za wszelką cenę. Niewielka strużka krwi zdecydowała się spłynąć po lewej stronie jego nosa, znacząc twarz ninja niczym pęknięcie - na tę chwilę klan z Kokkai bawi się w agresję wobec Kiyoshi, tamci są zresztą tak samo rozgarnięci. Nikt nie zadaje właściwych pytań, każdy ma gotową błędną odpowiedź. Ja nie...
     A potem padł na twarz.

                                       
Akcept by Ichuza

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2017-06-19 18:26:58)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#323 2017-06-17 18:38:07

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Las


     Zamilkłam. Dolna warga mi zadrżała. Zdałam sobie sprawę z tego, że mogliśmy stracić Daikiego z mojej winy. Byłam pewna, że chciał mnie wyrwać z rąk Lidera Samotników i gdyby nie on prawdopodobnie byłabym dalej nieprzytomna w podróży do Airando. Zapłacił jednak za to bardzo wysoką cenę. Za wysoką. Nie zasługiwałam na to. Czułam jak łzy obficie zbierają się w moich oczach, przysłaniając mi widok na cały świat. Wstrzymywałam oddech, żeby nie zawyć. Pięści zacisnęłam tak mocno, że paznokcie wbiły się we wnętrze moich dłoni, by zaraz przebić skórę. Asuka przyglądał mi się zmartwionym wzrokiem, jednak nie interweniował.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
                                       
Akcept by Ichuza

      Oprzytomniałam dopiero, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że ciężko mi się oddycha. Mój organizm jakby wbrew mojej woli próbował łapczywie załapać coraz większe ilości powietrza. Moje wargi rozchylały się i zamykały jak u ryby wyrzuconej na brzeg. Zacisnęłam powieki, próbowałam jakoś uspokoić oddech. Poluzowałam nieco uścisk swoich pięści, pozostawiając sobie krwawe ślady po paznokciach. Pies w moment znalazł się przy mnie obdarzając mnie żałosnym spojrzeniem. Jęknęłam i padłam na kolana, oplatając rękoma jego szyję. Dopiero teraz zaczęłam się uspokajać. Dotyk jego miękkiej sierści na policzku przyniósł spragnione ukojenie. Wtuliłam się najmocniej jak umiałam. Jak małe dziecko szukające schronienia u matki przed łobuzami z podwórka.
     Nagle poczułam jak jego mięśnie się napinają, a łeb zwraca nagle w zupełnie inną stronę. Uniosłam głowę, pozostawiając na jego sierści czerwone ślady krwi, która choć już zaschnięta została rozmazana moimi łzami. Swój wzrok skierowałam w te samą stronę co pies. Najpierw obdarzyłam nim dziewczynę. Miała znajomy zapach. Pamiętałam ją. Podeszła do mnie, Daikiego i Koharo przed turniejem, ostatecznie rezygnując z przystąpienia do niego. W sumie dobrze zrobiła, choć nie ominął jej horror, który wydarzył się tuż po nim.
      Następnie mój wzrok spoczął na chłopaku, który ją przyprowadził. Nasze spojrzenia się spotkały. Jego nie znałam, woń też była mi obca. Był może ledwie parę lat starszy ode mnie. On jednak przyglądał mi się tak intensywnie, jakby gdzieś już mnie widział. Gdyby okoliczności były normalne spytałabym go z rozbawieniem, czy ducha zobaczył. Niemniej teraz nie było mi do śmiechu. Odwróciłam wzrok, gdyż teraz moją uwagę przykuło zachowanie Koharo. Mogłam wyczuć jak jego złość rośnie z każdym słowem. Brzmiał coraz bardziej złowieszczo, jednak miał w swych słowach trochę racji.
      Nagle ni stąd ni zowąd postanowił zrobić zamach na własny łeb. Nawet nie zdążyłam zareagować, aby powstrzymać go przed tym szaleńczym czynem. Krew zaczęła spływać po jego czole, zaś ja znalazłam się momentalnie obok i złapałam dłonią silnie jego ramię.
- Wystarczy już... - mruknęłam, jednak nim ten zdążył przetworzyć tę informacje padł jak długi - Koharo!
     Klęknęłam przy nim i obróciłam go na plecy. Oddychał. Zmarszczyłam brwi, ciągnąc go za ramię, by leżał w pozycji bocznej. Bądź co bądź jakieś tam podstawy pierwszej pomocy znałam. Cóż, nie udało mu się wyjść zwycięsko z bliskiego spotkania z pniem drzewa. To z kolei zdawało się aż kipieć z radości potrząsając entuzjastycznie gałęziami gibanymi na wietrze. Przeniosłam swój wzrok na czarnowłosego chłopaka, który zakładam, że postanowił nas jednak nie opuszczać.
- Nadal uważasz, że nie powinniśmy się do tego mieszać? Że będziemy w ogóle w stanie się do tego nie mieszać? - powiedziałam dość chłodnym tonem.
    Asuka jakby sytuacja była mało dramatyczna postanowił sobie jakby nigdy nic stanąć między przybyszami i merdając ogonem obwąchiwać to jednego, to drugiego. Ale, że co? - pomyślałam sobie, obserwując go. Czy to aby na pewno ten sam pies? Rzadko tak się zachowywał w stosunku do obcych.

Ostatnio edytowany przez Ichuza (2017-06-18 17:12:29)

Offline

 

#324 2017-06-17 19:32:53

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Las


        Tak jak podejrzewałem. Moje pojawienie się wzbudziło mieszane ale jednak emocje wśród pozostałych. Zresztą to nic dziwnego gdy pojawia się jakaś obca morda i nagle mówi jak mają żyć. Dlatego też nie chciałem zostawać tu by moralizować  i odejść w swoim kierunku. Nie było mi to jednak do końca dane. Usłyszałem cichy głos dziewczyny, który wyrwał się z jej ust. Nie byłem specjalnym zwolennikiem poruszania się z kimś w parze, zwłaszcza od czasów śmierci Kuroi Inu ale poniekąd obiecałem Hyuudze, że będziemy mogli trochę pobyć ze sobą w podróży. Zatrzymałem swój krok gdy ta podbiegła. Wyszeptała do mnie coś z czym właściwie nie mogę się nie zgodzić. Wtedy zadałem sobie szybkie pytanie czy Ci cali Hyuuga to tak naprawdę taki strasznie rygorystyczny klan? Mój ojciec gdyby żył zapewne sam opluł by mnie za brak reakcji względem swoich towarzyszy nawet jeżeli doskonale wiedziałby, że nie jestem w stanie nic zrobić. Cały świat kierował się swoją dumą, gdy ja uważałem ją za idiotyzm. Wiem, nas Uchiha często ona mgli oczy gdy sharingan zjawia się w ślepiach ale w przeciwieństwie do naszego lidera, wyzbyłem się w znaczącym stopniu tej cechy.
       Zerknąłem ukradkiem na Azake, delikatnie obracając się w jej kierunku. Chciałem zezwolić jej na podróż ze mną. Niewątpliwie pod moimi skrzydłami będzie bezpieczna w większym stopniu niżeli z osobą, którą chciałem ją zostawić. A co do właśnie tej persony to zaczęła dziać się rzecz, która nawet mnie zaskoczyła. Koharo wymawiał swe słowa z pogardą, nienawiścią i bólem. Emanowała od niego nieprzyjemna energia, zwiastująca kłopoty. Tym razem stałem już całkowicie obrócony w jego kierunku a w mych oczach raz jeszcze rozbłysła czerwień mangekyo sharingana. Wtem rekin najzwyczajniej w świecie pozbył się jednego z drzew, aczkolwiek nie wiem czy był tego w ogóle świadom. Po prostu o nie zahaczył a te straciło kontakt z podłożem. Szybkim ruchem szarpnąłem dziewczynę z klanu Hyuuga i przesunąłem za swoje plecy. Koharo powoli nadciągał a kolejne drzewo poszło w niebyt. Jego pozycja względem mnie, niebezpiecznie się kurczyła a ja wiedziałem, że jeżeli zaatakuje to nie mogę uniknąć jego ciosu bo Azake najzwyczajniej w świecie przyjmie cios wykierowany we mnie. Wtem z mojego oka popłynęła krew i odczułem w nim ból. Ofiara ta nie poszła jednak na marne bo niespodziewanie moje ciało pokryła czarna łuna. Chakra zmaterializowała się i utworzyła coś na wzór kościanego pancerza a bardziej żebrowego. Wiedziałem czego właśnie dokonałem, byłem przygotowany na ten moment.
          Koharo nagle padł, uderzywszy głową o pień. Spłynął jak woda po kamieniu i najzwyczajniej w świecie zemdlał, mamrocząc jeszcze pod nosem. O dziwo nie były to słowa człowieka zaślepionego złością a raczej kogoś kto oprzytomniał. A więc znaleźli kość mordercy lidera Hyuuga? Czyżby to ten zielonowłosy? Migawki z walki z nim przewinęły mi się przed oczyma, gdy próbował załatwić mnie w ten sam sposób i zrozumiałem, że wszyscy zbiło się teraz jeszcze w większą sensowną całość. Susanoo opadło a ja odetchnąłem, przecierając dłonią strużkę krwi, która popłynęła z oka. Używanie Mangekyo ma niestety nieodwracalne negatywne skutki dla wzroku więc nie mogę nadużywać tych mocy. Nie minęła chwila a dziewczyna, która towarzyszyła Koharo, podbiegła do niego by sprawdzić czy chłopak się trzyma. Żył, oddychał. Zaskoczyło mnie jednak zachowania psa Inuzuki. Ten podszedł do mnie i Azake w dość przyjazny sposób, jedynie obwąchując nas, jakby chcąc zapamiętać te zapachy. Nie szczekał, nie warczał. Czyżby zwierzęta jednak potrafiły wyczuwać ludzkie intencję? Nie miałem złych zamiarów względem tej zgrai o ile w ogóle można powiedzieć, że jakieś miałem. Mimo wszystko sama Pani nie była aż tak przyjaźnie nastawiona. Nadal targały nią emocje.
       - Wiem, że będziecie bez względu na to co wam powiem. Niestety nie zdajecie sobie sprawy w co się mieszacie. Póki co obserwując was na arenie to brakuje wam doświadczenia i siły w jakiejkolwiek formie by przeciwstawić się twojej organizacji a raczej sojuszowi organizacji i kilku klanów. Aczkolwiek mam podejrzenia, że twoje więzy krwi w pełni Cię nie określają jako samotnika Inuzuka Ayanami. - zerknąłem ponownie na Azake. - Możesz ze mną podróżować póki co. Zmierzam jednak do Ronin więc spodziewaj się, że ludzie będą patrzeć się na Ciebie z mieszanymi uczuciami.

Ostatnio edytowany przez Yocharu (2017-06-17 19:36:05)

Offline

 

#325 2017-06-18 01:28:22

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Las

    Tuż po jej szepcie skierowanym do Yocharu usłyszała kierowany w swoją stronę głos. Słyszała go do tej pory w dwóch odmianach. Raz skierowanym do niej tuż przed zapisami do igrzysk i drugi raz kiedy słuchała Jego głosu z trybun. Jednak wtedy brzmiał inaczej. Był pełen optymizmu i... szczęścia? Teraz brzmiał niepokojąco spokojnie i... pusto? Tak samo jego twarz wyzuta była z wszelkich emocji i to przeraziło ją najbardziej. Bowiem słowa które wypowiadał były tylko słowami. To gesty i mimika niosły za sobą największy cios emocjonalny. Ukryta w głębi Himitsu zapragnęła uściskać tego człowieka. Okazać mu miłość i wdzięczność na jaką zasługuje, jednak Azake posłusznie ukryła się za Yocharu, odnotowując w pamięci kolejną z technik, o którą musi zapytać Czarnowłosego.
     Nie uszły jej uwadze słowa, które zabrzmiały o wiele przytomniej od pozostałych zdań wypowiedzianych przez rekiniego chłopaka. Miał więc on dowód na zamieszanie zielonowłosego w zabójstwo Lidera ich klanu? Azake kalkulowała dość szybko. Był to za słaby dowód by powiązać kość z zabójcą, chyba że byłaby na niej krew. A nawet gdyby była potrzebna by była również próbka krwi Lidera by zbadać podobieństwo i... Obejrzała się na korony drzew tuż po zemdleniu Koharo. Gęsty dym wyłaniał się zza drzew co oznaczało, że arena prawdopodobnie się dopalała... A więc poszukiwanie zwłok mieli na co najmniej kilka dni z głowy nim medycy skończą szukać żywych a zaczną wygrzebywać wszystkich pozostałych...
Himitsu nie przestawała się domagać wyrwania naprzód by ratować białowłosego, gdy Azake stała w miejscu widząc, że dziewczyna z klanu Inuzuka doskonale sobie radzi z pierwszą pomocą przedmedyczną. Co więcej dała się Asuce swobodnie obwąchać a gdy miała pewność (po merdaniu ogonem), że została przez psa zaakceptowana podrapała go pod pyskiem.
Po chwili raz jeszcze spojrzała na Yocharu i uśmiechnęła się składając kolejno pieczęci psa, dzika i barana.
- Henge no Jutsu! - wypowiedziała formułkę i nałożyła na siebie obraz siebie samej tylko, że z zielonymi oczami. - Myślę, że jakoś sobie poradzę. - dopowiedziała po chwili, a uśmiech bardzo powoli wracał do neutralnego poziomu jej wyrazu.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#326 2017-06-18 10:17:11

 Ayanami

Samotnik [Inuzuka]

60319378
Zarejestrowany: 2016-08-24
Posty: 259
Klan/Organizacja: Inuzuka
KG/Umiejętność: Ainuken
Ranga: Członek Organizacji
Płeć: Kobieta
Wiek: 20

Re: Las


     Jeszcze kucając, otrzepałam ręce. Jakby to coś miało dać w skali tego jak brudne były. Zerknęłam jeszcze na nieprzytomnego Koharo, upewniając się, czy aby na pewno jego funkcje życiowe zostały bez skazy. Jak głupie by to nie było - w sumie dobrze, że sam się znokautował. Choć nie wiedziałam, czy specjalnie to zrobił, by wyrwać się ze spirali złości, w którą wpadł, czy wyszło to zupełnie przypadkiem. Niemniej - mój ból nawet nie był porównywalny do tego, który on odczuwał. Przed oczami stanął mi obraz tego, jak z nagim torsem klęczał pośród zwaśnionych dwóch klanów. Może jednak dobrze, że do niczego nie byłam tak przywiązana? Na dobrą sprawę w duchu cieszyłam się z pojawienia nowych postaci, gdyż gdyby nie oni moje myśli wciąż zajęte by były obwinianiem się i żalem.
     Podniosłam się i wyprostowałam. Widząc, jak dziewczyna drapie Asukę pod brodą, a ten robi się jeszcze bardziej rozochocony znów nie mogłam ukryć zdziwienia, jednak kąciki moich ust delikatnie powędrowały ku górze. Jednak szybko moja twarz spoważniała gdy przeniosłam wzrok na czarnowłosego. Po jego pokazie sprzed chwili czułam bijącą od niego siłę. Błysk czerwonych oczu budził dreszcze, a wielkość tworu który powstał niejednemu odebrałaby czucie w nogach. Sądziłam, że z łatwością mógłby powalić naszą trójkę i nawet by się przy tym nie spocił. Moje spojrzenie jednak było twarde, a wyraz twarzy zacięty. Skoro Asuka latał wokół niego i dziewczyny jakby miał pieprz w zadzie - najwyraźniej nie miałam się czego bać.
- Z Samotnikami nigdy nie miałam za wiele wspólnego, prócz pochodzenia - rzekłam - Po ukończeniu akademii polazłam do Airando tylko po to by je poznać. Nie wiedziałam nawet jak wygląda lider dopóki nie stanął przede mną na trybunach, wyrywając mi kość tego zielonowłosego cyborga z ręki. W sumie to już raz im zwiałam, ale nawet nikt się nie zorientował - wzruszyłam ramionami - Chociaż tym razem sytuacja zdaje się być inna. Boję się, że tym razem nie będę miała tyle szczęścia i prędzej czy później ktoś będzie próbował mnie odszukać. Nie jestem pewna jak ta cała sytuacja wyglądała z ich strony ale bez względu na to lepiej nie ryzykować... - urwałam i zerknęłam na Koharo - Ruszmy się stąd, proszę.
      Klepnęłam się w udo, przywołując Asukę do siebie, gdyż teraz był zajęty wtykaniem nosa pod koszulkę Himitsu w celu obwąchania jej brzucha. Przyszedł jednak posłusznie, a ja wsadziłam mu nieprzytomnego towarzysza na grzbiet. Oznaczało to co prawda to, że już nie będzie ułożony w bezpiecznej pozycji, lecz wierzyłam, że nie umrze od takiej błahostki jak zaduszenie się własnym językiem. Teraz zwisał w poprzek grzbietu psa niczym zdobycz wojenna. Ruszyliśmy naprzód, a jeśli pozostała dwójka również postanowiła opuścić to miejsce - zrównałam swój krok z chłopakiem.
- Nikt tu nie chce walczyć w pojedynkę - mruknęłam - Nie mam chyba napisane "idiotka", czy "samobójca" na czole. To co wydarzyło się na arenie obiegnie cały świat ninja. Wystarczy, żeby poznał prawdę, aby podburzyć nastroje - urwałam i zerknęłam na niego - Ty moje imię znasz, zdradź mi zatem swoje, panie Czerwone Oko.

Offline

 

#327 2017-06-18 19:28:27

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Las


        Na reakcję Azake nie musiałem czekać długo. Ta szybko wpadła na użycie podmiany co poniekąd sam miałem na myśli, sugerując, iż wyróżnia się na tle pozostałych ale miałem wątpliwości czy technika ta nie zmęczy ją na dłuższą metę. Wszakże tylko jej oczy zmieniły swój urok, pozostałe cechy wyglądu pozostały bez zmian jednak dla początkujących nawet takie techniki mogą być męczące. Kiwnąłem głową w jej stronę jakby na znak aprobaty tego co uczyniła. Teraz skupiłem się na dziewczynie z klanu Inuzuka. Budziła we mnie wciąż ogromną ciekawość za sprawą wydarzeń w ronin. Widać było, że nie odpowie mi na nurtujące pytanie. Właściwie to w tej chwili mam podstawy by sądzić kto może być jej rodzicami niż ona sama. Czy warto poruszyć ten temat? Może za chwilę. Poruszyła temat kości i chłopaka o zielonych włosach. Teraz nie miałem już żadnych wątpliwości odnośnie tego kto stał za śmiercią Lidera Hyuuga, mówiąc tutaj nie o organizacji a personie. Zanim podałem swe imię, z moich ust potoczyły się takie słowa.
       - Keisuke Kagyua. Ten zielonowłosy pochodzi z klanu, którego zdolnością jest wytwarzanie potwornie twardych kości. Walczyłem z nim jakiś czas temu i szczerze mówiąc nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie walczyć. Tymczasem przeszedł jakąś ewolucje.
       Miał sharingana. Bez wątpienia ten gówniarz zdobył kekkei genkai naszego klanu i to w cholernie szybkim czasie. Jak do tego doszło? Kto stał za przeszczepem i skąd posiadł czerwone oko? To będzie kolejna nurtująca mnie rzecz przez najbliższy czas.
       - Yocharu. A co do tego co powiedziałaś na początku, możesz mieć rację.
       Oczywiście chodziło o jej powiązania ze samotnikami. Wszystko wskazywało, że jest w połowie Ariandczykiem i Ronijczykiem. Kiwnąłem ręką na znak, iż ruszamy gdy tylko ciało Koharo znalazło się na grzbiecie ogromnego psa. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałem z bliska psa Inuzuka o takich rozmiarach. Czas było wyruszyć do Ronin.

z/t Yocharu, Ayanami, Azake, Koharo - > Kawa No Kuni - > Miasto (dokładnie mówiąc jego okolice)

Offline

 

#328 2017-06-19 00:48:02

 Himitsu "Azake" Hyuuga

Zaginiony

4898143
Zarejestrowany: 2017-03-04
Posty: 112
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan [LVL0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 18

Re: Las

     Pozwoliła psu dalej się obwąchiwać, ale jego poszanowanie dla przestrzeni osobistej, a raczej jego brak, kazały Azake sprzedać Asuce delikatnego prztyczka w nos, tuż po tym jak poczuła jego zimny i mokry dotyk w okolicy pępka. Kącik ust znów powędrował do góry odsłaniając wyraźny kieł, gdy obserwowała jak dobrze Ayanami komunikuje się ze swoim psem. Coś jej mówiło, że nie jest to tylko tresura, ale coś więcej. Westchnęła cicho dodając kolejne pytanie do, dość długiej już zresztą, listy zagadnień czekających na właściwy moment, by je poruszyć.
     Widząc, że Ayanami dąży do rozmowy z Yocharu przeszła na drugą stronę Asuki by im nie przeszkadzać i teraz za towarzyszy podróży miała Asukę i nieprzytomnego rekina. Mogła teraz z bliska przyjrzeć się białowłosemu zastanawiając się co sprawiło, że jego wygląd uległ takiej zmianie. W końcu sina skóra i kolczyste narośla na głowie to chyba nie oznaki zdrowia? A skojarzenie z rekinem... hm...
     Z fascynacją godną przyrodnika odkrywającego nowy gatunek ujęła Koharo za nadgarstek sprawdzając mu puls, jednocześnie chcąc się dowiedzieć jaka w dotyku jest jego skóra. Zimna i lepka? A może zwyczajna... Chyba poczułaby rozczarowanie gdyby tak było. Po jednym "eksperymencie" przyszła pora na kolejny kiedy to uniosła rękę chłopaka i puściła ją swobodnie tak, że opadła z powrotem na psa. Powtórzyła czynność dwukrotnie nim nie zauważyła badawczego spojrzenia Asuki. Uśmiechnęła się niekontrolowanie i głupkowato
- Em... sprawdzam czy w dotyku też jest jak ryba..? - wypaliła szeptem, by pozostali nie dosłyszeli, a gdy spojrzenie psa znów skierowało się na drogę przed nim odetchnęła i zaprzestała dalszych doświadczeń.
     Idąc przez las Azake rozmyślała nad tym co właśnie robi. Ucieka od rodzimej krainy z powodu wojny domowej, mając przy sobie grosza tyle co nic, a za towarzyszy ludzi, których poznała ledwie kilka godzin temu. Rozmyślając nad tym wszystkim doszła do wniosku, że obecność Ayanami była jej na początku obojętna, teraz jednak zdała sobie sprawę, że cieszy się z jej towarzystwa. A może to przez Asukę? Trudno jej to było jednoznacznie stwierdzić, tak samo jak nie potrafiła zrozumieć skąd w niej tyle zaufania do Yocharu. Ganiła się w myślach za nieostrożność, ale z drugiej strony Czarnowłosy ani razu nie pozwolił by stała się jej krzywda, zasłaniając ją nawet własnym ciałem. To było dziwne uczucie. Nie czuła się dobrze w roli damy w opałach i zdecydowała, że musi jak najszybciej zacząć się doskonalić.
     Zerknęła na czarnowłosego i zmarszczyła lekko brew, gdy dostrzegła ciemny, rozmazany(?) cień pod jego okiem. Nie była pewna, czy widziała to wcześniej, a może widać to było tylko z tej jednej strony? O to zdecydowała się nie pytać. W końcu równie dobrze mogło być to przewidzenie.
     Im dalej w las, a raczej im bliżej miasta byli, tym bardziej czuła, że samo henge może nie wystarczyć. Potrzebowała jeszcze nieco zmodyfikować to jak wygląda. Zdjęła białe kimono, odsłaniając ciemny tank top, krótkie czarne spodnie i wijący się wzdłuż prawego ramienia tatuaż. Wywinęła kimono i opasała się nim wokół pasa, a następnie spięła włosy w wysoki koński ogon, pozbywając się opaski i fioletowej wstążki, którą miała wcześniej wplecioną we włosy. Z kieszeni spodni wyjęła czarne rękawiczki bez palców, a gdy je założyła przyjrzała się jeszcze jednemu efektowi henge, na które żaden mężczyzna nie zwróci uwagi. Jej paznokcie były teraz czerwone.
     Gdy wiatr musnął jej odsłonięte łopatki wreszcie poczuła przyjemny dreszcz na skórze. Towarzyszyło temu uczucie ulgi, jakby symbolicznie zrzuciła z siebie okowy wychowania i pokazała się światu taką jaką jest naprawdę. Tyle razy już pragnęła pokazać swoje prawdziwe ja, jednak do tej pory nigdy nie odważyła się tego zrobić. Wydarzenia na arenie, choć tragiczne, dały jej możliwość  rozwinięcia skrzydeł i powtórnych narodzin. Nie musiała już być przykładną młodą Hyuuga, od której wymagano poprawności i chodzenia pod linijkę. Wreszcie mogła być po prostu sobą.
     Nie wiedziała tylko co zrobić z opaską i ostatecznie wcisnęła ją do kieszeni w miejsce rękawiczek. Wymacując jednocześnie dość mocno już sfatygowaną paczkę papierosów. Rzadko paliła, właściwie prawie wcale poza nielicznymi momentami, kiedy mogła coś uczcić, albo po czymś odreagować. Uznała, że sytuacja spełnia oba wymogi i zapaliła.

Z/t -> Kawa No Kuni - > Miasto

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.warzywko.pun.pl www.sa.pun.pl www.alians666.pun.pl www.architekturautp.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl