Ogłoszenie


#1 2014-03-03 19:50:05

Opis otoczenia

Administrator

Zarejestrowany: 2011-12-22
Posty: 343

Port


     Woda odbija się od brzegów wału, wzburzając dumnie bałwany piany, które toną za chwilę w odmętach kolejnego przypływu. Zielone, zimne morze, bije bryzą z nad północno-zachodniego horyzontu, wznosząc nad portem zapach soli i mokrej ziemi. Spragnione ryb ptactwo pieje dziko, a wolne i obładowane statki handlowe poruszają się leniwie, halsując po falach, gdy ściśnięci w nich załoganci, z niedoczekaniem wyglądają dobicia do brzegu. Wiecznie ponure niebo Baigai rzuca smutny cień na dokowisko, a z kłębów burych chmur prześwitują co jaśniejsze przebłyski zdesperowanego słońca. Zimny wicher dmie od zachodu, wybrzuszając płótno żagli, przelewając się ślimaczym chodem po kamienistym wybrzeżu, ostrym i klifowym, surowym jak sama skała.
     Port był pierwszą inwestycją powziętą przez nowego lidera klanu Kiyoshi. Brak zagospodarowanej piędzi ziemi, dopuszczającej prowincje Baigai do morza, uznał za jedno z największych marnotrawstw ekonomicznych, jakich władza zdążyła się dopuścić. Tym samym przeznaczył ze skarbca klanowego i własnej kieszeni fundusz, pozwalający wybudować miejsce, skąd zarówno wojsko, jak i gildia kupiecka będzie mogła wyruszyć ku prowincjom położonym nad morzem północnym.
     Przystań została stworzona bezpośrednio ku jej funkcjonalności. Zabronione jest budownictwo przez niezależnych inwestorów w obszarze, który mógłby zakłócić porządek i schludny schemat przybytku. Każda podobna próba musi się najpierw spotkać z pozwoleniem i aprobatą lidera klanu Kiyoshi.
     Władzę sprawującą nad portem, Kiyoshi Ryo, powierzył członkowi rady klanowej, mianując Kiyoshi Rito admirałem floty Baigai, a także głównodowodzącym sił garnizonu znajdującego się na wybrzeżu. Pobłogosławiony Wolą Smoka, to właśnie ten człowiek jest odpowiedzialny za porządek w przystani.

Opis stworzony przez Ryo

Offline

 

#2 2014-05-31 16:09:34

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Port

    Przyglądałem się portowi z podziwem, w myślach dziękując Ryo za wybudowanie portu w pobliżu wioski. Dzięki tej inwestycji można było zaoszczędzić wiele czasu, który trzeba było poświęcić na dotarcie do portu w Sashikan- do tej pory najbliższemu mojej rodzinnej krainie. Ten wyglądał na dopiero co zbudowany, pomimo wielu statków przybijających i odpływających stąd każdego dnia.
    Mimo iż była noc, udało mi się wypatrzeć światło na pokładzie jednego z kupieckich okrętów, któremu towarzyszył dość duży zgiełk. Łódź nie należała do największych, mimo tego na pokład wchodziło wielu ludzi. Zainteresowany podszedłem bliżej, aby sprawdzić, czy nie są tam prowadzone jakieś szemrane interesy.
    Zaczepiłem jednego ze stojących przed kładką ludzi, pytając, o co chodzi. Początkowo nie był zbyt chętny, by udzielić mi żadnej informacji, jednak widząc, że nie ustąpię, odpowiedział na moje pytanie. Jak twierdził był to statek, który o świcie miał dobić do wybrzeża Pól Ryżowych, które tak niedawno było mi odwiedzić. Nie wyjaśniło mi to, czemu aż tylu ludzi jest chętnych na nocną wyprawę morską, która mogłaby przecież okazać się dość niebezpieczna. Zadając kolejne pytania, w końcu dowiedziałem się, w czym tkwiło sedno tak wielkiego poruszenia: pogłoska o niezwykle rzadkim artefakcie.
    Bez większego entuzjazmu postanowiłem zobaczyć, czy rzeczywiście któremuś z nich uda się odnaleźć cenny obiekt. Podejrzewałem, że to bujda, ale chciałem pośmiać się z nich, kiedy każdy z nich wróci do domu z niczym. Nie wahając się długo, wsiadłem na pokład.

    [z/t » Ta no Kuni [Kraj Pól Ryżowych] » Port]

    [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ayamaru (2014-05-31 16:20:38)

Offline

 

#3 2014-06-03 18:38:52

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Port Kiyoshich był wspaniały. Powstał prawdopodobnie stosunkowo niedawno, ale ta inwestycja była wprost genialna. Zapewne dodawał część przychodów naszej prowincji, a także mógł ułatwić podróż. Chciałem przepłynąć się statkiem. Chociaż raz, w moim krótkim życiu. Nie wiedziałem nawet, czy uda mi się przeżyć kilkadziesiąt lat. Pragnąłem więc, aby spełnił się ten mój kaprys. Powstał on momentalnie, w ciągu sekund. Ale naprawdę nie opuszczał mnie od tych paru minut i ciągle siedział w umyśle. Aż w końcu wstałem i ruszyłem do portu.

     - No, no... Potężnie wyglądają, i te okręty, i te budynki. Nie chciałbym finansować tego przedsięwzięcia. Z pewnością kosztował masę ryo... Cóż, jestem aktualnie biedakiem. No ale nic, nie przeszkadza mi to. Kiedyś zdobędę pieniądze. Nie czuję się specjalnie przywiązany do kapitału, ale warto mieć więcej pieniędzy niż mniej... - myślałem. Co prawda nie były to rozważania wysokich lotów, ale zawsze jakieś. Wsiadłem na pierwszą lepszą barkę. Obrałem na teren Yu no Kuni. Czy do niego trafię?

Ostatnio edytowany przez Sanjuro (2014-06-05 15:37:11)

Offline

 

#4 2014-06-05 02:52:47

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Post 1 - Początek



   Od jakiegoś czasu, w Baigai coraz głośniej mówiono o umierających, w wyniku dziwnej choroby, mieszkańcach kraju. Najpierw były to tylko pojedyncze przypadki, na które klan Kiyoshi nie zwracał uwagi, zajęty poważniejszymi problemami. Z czasem jednak, ilość zgonów wzrosła. Zaniepokojona ludność z początku szeptała między sobą. Wkrótce szepty zmieniły się w krzyki. Coraz większe grupy zaczęły wychodzić na ulice, domagając się zapewniania przez Kiyoshi opieki medycznej, która pomoże w powstrzymaniu wciąż rozwijającej się choroby.
   Pewnego ranka zorganizowano kolejny pochód, mający na celu zwrócenie uwagi klanu, na problemy mieszkańców Baigai. Marsz różnił się jednak znacznie od poprzednich tego typu. Tym razem wziął w nim udział niemal każdy zdrowy mężczyzna, zamieszkujący nadmorskie miasteczko, bądź jego okolice. Ktoś charyzmatyczny poprowadził ludzi, w wyniku czego już w południe tłum zablokował port, uniemożliwiając wypłynięcie jakimkolwiek większym statkom. Warunki strajkujących były proste - wybudujcie szpital, a wszystko wróci do porządku.
   Pośród ludzi panował spokój. Wszyscy czekali na odpowiedź Kiyoshi. Gdzie nie gdzie ktoś co jakiś czas rzucał wciąż to samo hasło, jakiś kapitan pomniejszego statku awanturował się ze strajkującymi, żądając umożliwienia odpłynięcia portu, ale nic więcej się nie działo.
   W samym centrum morza ludzi, na dużym wozie siedział dojrzały mężczyzna, obgryzający paznokcie. Wstyd było mu przyznać przed samym sobą, ale był w tragicznej sytuacji; tak blisko do osiągnięcia celu, a jednak tak daleko. Co tu robić?

   Sanjuro właśnie tego dnia postanowił wypłynąć z Baigai w poszukiwaniu przygód. Chłopak natrafił jednak na przeszkodę nie do obejścia - tłum kilku tysięcy osób nie zrobi wyjątku i nie otworzy portu nawet, a może w tym wypadku w szczególności, dla Kiyoshi.
   Nim długowłosy zdążył zorientować się, że nigdzie dzisiaj nie popłynie, usłyszał swoje imię. Najpierw wydało mu się, iż się przesłyszał, lecz potem doszło do niego raz jeszcze, dużo wyraźniej. Ktoś, z jakiegoś powodu wołał Sanjuro, lecz Kiyoshi nie rozpoznawał po głosie kim może być ta osoba.
   Chłopak chciał wypłynąć w poszukiwaniu przygód, a może to przygoda właśnie znalazła jego?

Ostatnio edytowany przez Straznik 6 (2014-06-05 02:53:33)

Offline

 

#5 2014-06-05 15:44:18

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Szlag by to. Miałem zamiar odpłynąć. Chciałem dostać się do Yu no Kuni, z kilku prywatnych przyczyn. Niestety, nie było to możliwe. Cywile zasłonili przejście własnymi ciałami. Tak właśnie wyglądały manifestacje. Nigdy nie myślałem, że dojdzie do nich tutaj, w Baigai. Byłem małym nacjonalistą, zawsze uważałem moich rodaków za wspaniałych ninja, a ludność cywilną mojego domu za odpowiedzialnych ludzi. Niestety, wszystko przepadło podczas tej krótkiej wizyty w porcie. Nie przebywałem jeszcze w wielkich miastach, ale aktualnie musiałem przyznać, że imponowała mi liczba cywili. Z pewnością w marszu przeciwko mojej rodzinie brali udział wszyscy mężczyźni.

     - Jejku. Nie wiedziałem, że mieszka tutaj tyle ludzi. Wyszli, aby coś pokazać. Tylko komu? Przecież nie ma tutaj przedstawicieli mojego rodu. No, jestem ja, ale przecież nie obejmuję żadnego ważnego stanowiska. Rada wie o moim istnieniu, ale poza tym chyba nie dzieje się nic wielkiego. Mam wielkie ambicje, ale przez nie nie stanę się nagle wielkim bohaterem ludowym. Ani klanowym, to tym bardziej pewne. Mamy przecież bardzo wymagającą starszyznę, a podobno także i lidera... - myślałem. Nie wiedziałem dokładnie co teraz robić. Ruszyć i pokazać się ludziom, czy umknąć? Na szczęście usłyszałem swój głos. Dwukrotnie.

     Rozwiało to moje wątpliwości. Ktoś mnie poszukiwał. Tylko po co? Nie znałem praktycznie nikogo w Baigai. I nagle by mnie rozpoznano? Nie miałem nawet okazji, aby użyć kryształu publicznie. Jednak ktoś z otoczenia musiał mnie znać. "Sanjuro" rozlegało nie tylko w mojej głowie. Ktoś na pewno wyrzekł moje imię. Zacząłem rozglądać się, za źródłem głosu. Obejrzałem się na boki, a później za siebie. Obserwowałem także dachy budynków. Być może jakiś kurier, albo członek klanu mnie poszukuje...

Offline

 

#6 2014-06-06 16:29:20

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 2


   Sanjuro nieco zaskoczył fakt, że ktoś w Baigai zna jego imię, a nawet jest w stanie rozpoznać chłopaka po wyglądzie. Kiyoshi nie pokazywał jeszcze swych umiejętności publicznie, ani też nie zasłynął jakimiś heroicznymi czynami. Skąd zatem osoba, do której należał głos, mogła wiedzieć, jak młodzieniec się zwie? Tego póki co można się jedynie domyślać.

   Kiyoshi rozejrzał się na wszystkie strony, w celu zlokalizowania postaci, która wołała jego imię. Zadanie okazało się niezwykle proste. Tajemniczy ktoś, znający imię chłopaka, nie stał pośród tłumu, ani nawet na żadnym dachu. Dojrzały mężczyzna siedział na sporych gabarytów wozie, a gdy tylko spostrzegł, że Sanjuro patrzy się w jego stronę, zaczął energicznie machać doń prawicą, prosząc by młodzieniec podszedł, najpewniej w by porozmawiać.
   Tutaj warto poświęcić chwilę na opis wozu, na którym siedział ów znający imię fioletowo-włosego chłopaka, osobnik. Pojazd był naprawdę spory; miał z cztery metry wysokości, siedem metrów długości i dwa razy mniej szerokości. Na jego bokach namalowane czerwoną farbą były krzyże, informujące iż jest to wóz medyczny. To prawda, lecz pod krytym dachem z materiału, kryło się prawdziwe laboratorium na kółkach, gdzie pół tuzina lekarzy właśnie nad czymś pracowało.
   Czego tacy ludzie chcieli od niedoświadczonego Kiyoshi?

Offline

 

#7 2014-06-06 17:50:48

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Dostrzegłem źródło wołania. Gdy namierzyłem cel, zacząłem się zastanawiać, co tutaj robi. Wóz medyczny faktycznie był przydatny. Rozumiałem jego pobyt tutaj. W porcie. Ale w takim wypadku dlaczego ludzie narzekali? Dlaczego robili strajki? Skoro ktoś jednak ich leczył, nie mieli aż tak dotkliwych powodów. Chyba, że chodziło o dumę. Bo Kiyoshi nie mają szpitala, a muszą mieć! Chociaż faktycznie, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jeden wóz może nie zaspokajać tak ogromnej prowincji, jaką jest Baigai. Jednak ponownie nasuwały mi się pytania. Dlaczego taki tłum nie przepuszcza od razu namiotu medycznego? Przecież jeżeli są tu jacyś chorzy, natychmiastowo byliby uleczeni przez tych lekarzy. Załamałem ręce. Nie rozumiałem niczego i zapowiadało się na to, że przez długi czas tak pozostanie. No chyba, że tajemniczy mężczyzna, który mnie wołał, coś wie. No i podzieli się informacjami.

     Skierowałem się do wozu. nie było to chyba specjalnie trudne. Co prawda dookoła stali ludzie, ale nie przeszkadzali mi. W końcu miałem odrobinę siły. Miałem zamiar być kilkukrotnie lepszy, ale moje barki wyglądały na dosyć wytrzymałe. Nawet jeżeli ktoś nie chciał mi zejść z drogi, po prostu go spychałem. Zachowywałem się trochę jak typowy bojownik, bujaka, no ale cóż. W końcu byłem ninja. Mogłem sobie pozwolić na okazywanie mojej siły. Gdy w końcu znalazłem się przy wozie, spróbowałem na niego wejść. Jeżeli jednak nie było to możliwe, po prostu spojrzałbym na medyka i odezwał się.

     - Czego ode mnie chcesz, mości lekarzu? I, jeśli mogę wiedzieć, skąd znasz moje imię? Ujawniłem je po raz pierwszy w radzie klanu, a ty mnie wołasz. To zadziwiające, czyżbym jednak znajdował się wśród zwojów klanu? Zresztą, nieważne. Powiedz mi w jaki sposób mogę ci pomóc. Wnioskuję bowiem, że chcesz czegoś związanego z tą dziedziną. - powiedziałem. Spokojnie obserwowałem sytuację. Chociaż było tutaj pełno, dało się istnieć. Czyżby miało dojść do rękoczynów?

Ostatnio edytowany przez Sanjuro (2014-06-06 17:51:01)

Offline

 

#8 2014-06-07 13:03:25

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 3


   Sanjuro, pełen pytań i wątpliwości, przebijał się przez tłum mieszkańców Baigai, w kierunku wozu medycznego. Dostanie się do celu było, wbrew przewidywaniom Kiyoshi, banalnie proste. Ludzie bowiem nie mieli nic przeciwko poruszaniu się po porcie, o ile ktoś nie chciał go opuścić drogą morską. Wtedy dopiero pojawiały się problemy, które wcześniej opisałem.

   Tak więc ninja dotarł do pokaźnego wozu, gdzie czekał na niego ów mężczyzna, który skądś znał imię chłopaka. Mina lekarza zdradzała, że był jednocześnie ucieszony i przybity. Skąd u niego ta rozbieżność uczuć? Ta oraz inne niewiadome, siedzące w głowie Sanjuro, miały się wkrótce wyjaśnić. Nadeszły wraz z odpowiedzią mężczyzny.

   - Rozumiem twoje zdziwienie, Sanjuro-sama. Mimo, że nie mamy wiele czasu, najpierw postaram się rozwiać wszelkie wątpliwości, nim przejdę do konkretów. Nazywam się Haruki Ise i jestem medykiem, odpowiedzialnym za walkę z chorobami zakaźnymi. Informacje na twój temat, Sanjuro-sama, otrzymałem gdy poprosiłem o pomoc klan Kiyoshi; dowiedziałem się, że jesteś jedynym wolnym ninja w Baigai i modliłem się, żeby los zaprowadził cię tutaj. Zanim jednak wyjawię jakiej pomocy potrzebuję, chciałbym rozwiać wszystkie wątpliwości, o ile jakieś masz, Sanjuro-sama.
   Mężczyzna poprawił na nosie okrągłe okulary, przyglądając się rozmówcy. Pomimo że lekarz wyglądał na spokojnego, po jego drżących dłoniach łatwo było odgadnąć, że ukrywa zdenerwowanie.

Ostatnio edytowany przez Straznik 6 (2014-06-07 16:22:14)

Offline

 

#9 2014-06-07 15:12:48

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Patrzymałem na lekarza spokojnie. Widziałem, że się denerwuje. Jeżeli on dojrzałby we mnie chociaż cień strachu, nie dostałbym zadania. Albo byłbym traktowany jak dupek. A jak na złośliwość, potrzebowałem bardzo pieniędzy. Nie miałem pokaźnej sumki nigdy, i chciałem zebrać chociaż trochę pieniędzy. Mógłbym je wydać mniej, albo bardziej mądrze. Ale nie zdarzyło mi się jeszcze mieć więcej niż kilka tysięcy ryo. Z tego powodu bardzo chętnie przystałbym na jakąkolwiek misję, nawet tą najtrudniejszą. Uśmiechnąłem się, aby pokazać, że nie lękam się sytuacji, mimo tego, że nie wiedziałem nawet co się tutaj dzieje.

     Dokładnie analizowałem sytuację. Lekarz zwrócił się do mnie per "sama". Darzył mnie szacunkiem. No tak, musiałem jeszcze bardziej dbać, aby go nie stracić. Musiałem pokazać medykowi, że mu pomogę, mimo wszystkich przeciwności losu. Jednak jeżeli chodziło o inne informacje, tym bardziej zostałem zdziwiony. Klan zanotował moje istnienie zaraz po wizycie w recepcji. Dziwne, było to stosunkowo niedawno. Najwidoczniej wszystko działało tutaj jak w zegarku. Równie niepokojące wydawało mi się to, że wszyscy ninja w Baigai są zajęci. Zostałem tylko ja. No ale cóż, przypadkowo udało mi się trafić na przygodę. No i robotę. Dwa w jednym.

     - Haruki-san, miło mi jest ciebie poznać. Nie wiem dokładnie co się tutaj dzieje, dlatego prosiłbym jedynie o udzielenie mi informacji. Jeżeli klan faktycznie skierował ciebie do mnie, powinienem mu służyć. Jestem do twojej dyspozycji, mości lekarzu, jak określiłem ciebie wcześniej. Opowiadaj co się tutaj dzieje, bo rozumiem, że potrzebujesz pomocy, i to w krótkim czasie. - powiedziałem spokojnie. Nie byłem zdziwiony, albo przygnębiony. Bardzo dokładnie analizowałem sytuację. Miałem nadzieję, że dowiem się wiele od medyka, a jeszcze więcej z jego zachowania.

Offline

 

#10 2014-06-07 16:58:40

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 4


   Słysząc odpowiedź Sanjuro, lekarz ucieszył się, że jednak dane mu będzie jak najprędzej opisać chłopakowi sytuację, w jakiej Baigai się znalazło. Sytuację, którą poprawić może właśnie osoba młodego Kiyoshi. Haruki nachylił się nad młodzieńcem, trzymając się lewą ręką barierki wozu. Potem zaczął mówić, lecz ściszonym i poważnym głosem, w którym nie było słychać już zdenerwowania.

   - Zacznę od samego początku... - zrobił krótką przerwę, którą poświęcił na przypomnienie sobie wydarzeń, od których chciał rozpocząć opowiadanie. - Jestem właścicielem tego wozu, który jest niczym jeżdżący szpital. Razem z paroma osobami podróżujemy po krajach, bezinteresownie pomagając ludziom potrzebującym opieki medycznej. W Baigai nie ma prawdziwego szpitala, więc przybywamy tutaj dość często i zawsze mamy masę roboty... Przed miesiącem mieliśmy tutaj przykry przypadek; młody mężczyzna zachorował na dżumę i to wyjątkowo wredną odmianę. Podaliśmy mu antybiotyk, a rodzinę zaszczepiliśmy, po czym wyjechaliśmy, sądząc, że nic więcej w związku z tym się nie wydarzy. Możesz sobie wyobrazić, Sanjuro-sama, w jakim byliśmy szoku, gdy wczoraj dowiedzieliśmy się, że dżuma dopadła kolejne osoby. Teraz jesteśmy już pewni - na tę odmianę choroby nie działają normalne leki. Sporządziliśmy już nowy antybiotyk, ale potrzebny jest nam jeszcze jeden składnik, który dostać można tylko w kraju Księżyca. Do tego cię potrzebujemy, Sanjuro-sama; byś popłynął tam i dostarczył nam go. - mężczyzna odchylił się z powrotem, a głos jego wrócił do normalnej głośności. - Zostaniesz oczywiście należycie wynagrodzony, a poza tym uratujesz od śmierci wielu mieszkańców Baigai. Czy pomożesz nam? - ostatnie zdanie wypowiedział niemal błagalnym tonem, zaciskając pięści.

Offline

 

#11 2014-06-07 21:20:02

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Wszystko było jasne. Klan wyznaczył mnie jako kuriera. No cóż, robota dobra dla początkujących ninja. Nie zdziwiłem się, że oczekuje mnie takie zadanie. Na pewno lepsze to, niż siedzenie na dupsku i obserwowanie epidemii w Baigai. Zdawałem sobie sprawę, że może zasługuję na inny początek, ale kto go wie, czy nie spotkam na swojej drodze godnego przeciwnika? Nigdy nie uważałem siebie za machinę do zabijania. Wreszcie miałbym okazję, aby przekonać się, czy podróżowanie po innych krajach jest takie proste, jak się wydaje. Poza zadbaniem o wikt i nocleg, chyba trzeba wiedzieć coś więcej, niż powszechnie się uważa. No, ale to tylko moje zdanie.

     Decyzja była podjęta. Chciałem wyruszyć do Tsuki no Kuni. Jednak nie było to takie proste. Z tego co mi się wydawało, znajduje się on praktycznie na drugim końcu kontynentu. Nie byłem zbyt dobry w rachunkach drogi, jednak zdawałem sobie sprawę, że dotarcie tam zajmie mi trochę czasu. Epidemia się poszerzy, to pewne. No ale nic, mam nadzieję, że medycy utrzymają przy życiu ludność Baigai. Jeżeli nie... Wolałbym nie wiedzieć, co się dzieje. Nawet ja, taki nowicjusz, wiem co się dzieje na świecie. Do wojen dochodzi i jeżeli Kraj Ziemi zostanie w jakąś wciągnięty, zaraza ewidentnie mu przeszkodzi. Trzeba coś z tym zrobić.

     - Oczywiście, że wam pomogę. Leży to zarówno w moich obowiązkach, jak i w przekonaniach. Pomoc dla klanu jest nieoceniona, nie da się jej zmierzyć. Nawet jeżeli nie zyskam rozgłosu, po prostu chcę wspomóc moją rodzinę. Mości lekarzu, panie Ise, co mam teraz zrobić? Potrzebna mi mniej więcej określona lokalizacja, gdzie znajdę ten składnik. Poza tym, przydałby się jego opis wyglądu. Jeżeli zaś chodzi o podróż morską - bardzo chętnie, tylko jak przejść przez ten dziki tłum? No chyba, że mam użyć albo siły, albo podstępu... - powiedziałem.

Offline

 

#12 2014-06-08 17:14:45

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 5


   Haruki wyraźnie ulżyło gdy usłyszał, że Kiyoshi podejmie się zadania. Czuł się bezradnie, nie mogąc pomóc ludziom w Baigai i z jakiegoś powodu uważał iż to on jest odpowiedzialny za rozprzestrzenienie się dżumy. Teraz w końcu pojawiła się iskierka nadziei na naprawienie sytuacji, za co lekarz dziękował stwórcy. Ise zdjął na chwilę okulary i założył je z powrotem, przetarłszy uprzednio oczy, w kącikach których dało się ujrzeć łzy. Widać było wyraźnie, że człowiekowi spadł kamień z serca. Jego empatia oraz chęć pomocy potrzebującym musiała być naprawdę ogromna.

   - Dziękuję ci, Sanjuro-sama. - rzekł, kłaniając się. - Twoja pomoc dla Baigai jest nieoceniona. Jeżeli zaś chodzi o miejsce, gdzie dostaniesz składnik; tak jak mówiłem, jest nim Tsuki no Kuni, a konkretniej sklep z ziołami. Nie powinieneś mieć, Sanjuro-sama, problemu z odnalezieniem go. Znajduje się przy głównej ulicy dzielnicy handlowej i znaczy go duży szyld z zielonym krzyżem. Tam wystarczy, że dasz sprzedawcy kartkę... - tu mężczyzna wyjął z kieszeni plik papierów, po czym wyjął z niego jeden i wręczył rozmówcy. - tę kartkę, a on da Ci paczkę. Nie musisz mu nic płacić.

   Haruki uśmiechnął się nieznacznie i zapewne chciał zacząć mówić dalej, gdy z tylnej części wozu, która przeznaczona była na laboratorium, wyszedł chłopak, o dwa lata młodszy od Sanjuro. Po jego minie dało się poznać, że słuchał rozmowy lekarza z ninja; oczy błyszczały mu podobnie jak właścicielowi pojazdu. Młodziak szybko znalazł się obok Haruki'ego i szepną mu coś na ucho, czego Kiyoshi nie mógł usłyszeć. Gdy chłopak skończył mówić, lekarz westchnął i kiwną głową.

   - Jest jeszcze coś. - zwrócił się mężczyzna do Sanjuro, smutnym tonem. - Chciałem to ukryć, ale głupotą byłoby wysyłanie cię na tę misję, nie powiedziawszy wszystkiego. Są ludzie, którym... zależy na wybuchu epidemii; nie pozwolą oni na dostarczenie do Baigai niczego z kraju Księżyca. Dlatego nie popłynąłem tam samemu, tylko potrzebowałem pomocy...
   Haruki zamilkł, najwyraźniej oczekując reakcji ze strony rozmówcy. Wzrok spuścił na czubki butów, unikając oczu Kiyoshi.

Ostatnio edytowany przez Straznik 6 (2014-06-08 17:15:02)

Offline

 

#13 2014-06-08 17:30:30

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Jak było widać, wszystko zaczynało się wyjaśniać. Miałem wybrać się do Kraju Księżyca, a tam dostałbym paczkę. W sumie nie wydawało się to być ani trudne, ani niepokojące. Początkowo zastanawiałem się, dlaczego zlecono mi to zadanie. Niestety, chwilkę później otrzymałem odpowiedź. Zirytowany miałem ochotę porzucić medyka i jego ucznia. No bo jak to? Mam iść na misję, nawet nie widząc, że grozi mi śmiertelne niebezpieczeństwo? Sam nie uważałem siebie za wielkiego wojownika. Jednak to co mi przed chwilką powiedziano spowodowało kilka uczuć. Przede wszystkim, obawę o własne życie. Była jednak ona minimalna i ustąpiła gniewowi, który poczułem widząc medyka. Haruki nie chciał tam iść, bo się bał. Ale nie miał problemów z wysyłaniem tam mnie. Chwilkę później poczułem falę spokoju. Jak zwykle zdołałem się opanować. Rozumiałem dlaczego tam nie idzie. Jest zwyczajnym lekarzem, a nie ninja jak ja. Musiałem mu pomóc. Chociaż powinien był rzec to wcześniej, dobrze że zostało mi to wyjaśnione przed wyruszeniem... Haruki obserwował ziemię. Dziwne, przypomniało mi to pewien trening...

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
______________________

Akcept by Katsuro

     Ponownie zmierzyłem wzrokiem lekarza. Wiedziałem na co się porywam, że mogę nawet zginąć. Jednak dla dobra Baigai byłem gotów pójść na takie ryzyko. Może przyczyniła się do tego wrodzona brawura i chęć pokazania światu, że nie jestem słaby. Na mojej twarzy zagościł wyraz częściowej złości, a zarazem opanowania. Jak gdybym nie chciał ujawnić moich emocji innym, ale wychodziło mi to średnio. No cóż, trzeba było się określić.

     - Panie Ise, czuję się obrażony. Zatajanie informacji przed ninja nie należy do najmądrzejszych czynów. Mógłbym nie zgodzić się na to zadanie, ale czuję się poniekąd zmuszony do działania. W końcu chodzi o dobro Baigai. Haruki-san, powtórzę to jeszcze raz; jestem gotowy na wyruszenie do Tsuki no Kuni. Chciałbym jednak zapytać - czy są rzeczy, o których nie wiem, a powinienem wiedzieć? Jeżeli nie to proszę o udzielenie odpowiedzi kiedy i w jaki sposób mam dotrzeć od Kraju Księżyca. No chyba, że tutaj otrzymuję wolną rękę, panie lekarzu. - rzekłem spokojnie.

Ostatnio edytowany przez Katsuro (2014-06-08 18:45:10)

Offline

 

#14 2014-06-08 18:17:32

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 6


   Lekarz wyglądał teraz na jeszcze bardziej przybitego, niż przed kilkunastoma minutami, kiedy to siedział w tym samym miejscu, prosząc o cud. Sanjuro natychmiast dostrzegł, jakie jego słowa wywarły uczucia w rozmówcy. Zawstydzony Haruki ukłonił się i drżącym głosem rzekł.

   - Proszę o wybaczenie... ja... ja po prostu bardzo chcę pomóc tym ludziom, a gdybyś się nie zgodził, Sanjuro-sama, na pewno wielu z nich czekałaby śmierć. - mężczyzna prawie się rozpłakał, ale w ostatniej chwili powstrzymał łzy i wrócił do wyprostowanej pozycji. - W kwestii transportu... popłyniesz do kraju Księżyca naszą prywatną łodzią, wraz z moim synem, Ikaru. - położył dłoń na ramieniu stojącego obok chłopaka, uśmiechając się bez uczucia. - On zna się na żeglarstwie i razem szybko oraz mam nadzieję bezpiecznie dotrzecie do Tsuki no Kuni. Niczego więcej nie ukrywam i jeszcze raz proszę o wybaczenie, za mój błąd.

Offline

 

#15 2014-06-08 18:31:00

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Najwidoczniej moja reakcja zasmuciła lekarza. Cóż, mogłem zganić sam siebie, ale nic by to nie dało. Miałem po prostu do czynienia z kimś, kto kocha swój zawód. Wykapany lekarz. Ciekawiło mnie kto go zaraził tak ogromną pasją, a także czy jego syn nadaje się do wykonywania tej roboty. Uśmiechnąłem się. Najwidoczniej był to spec pełną gębą. Mógłby mnie nawet uleczyć, ale problem tkwił w tym, że na razie nie maiłem ani jednej rany... Problem? Jaki problem? Raczej szczęście. Spojrzałem na syna medyka. Ciekawe czy podzielał jego entuzjazm? Wszystko to było nadzwyczaj miłe. Nie spotkałem się jeszcze z tak dobrymi ludźmi.

     Podniosłem rękę i machnąłem nią, aby ukazać, że nie czuję się specjalnie obrażony. Chciałem nadać temu gestowi wrażenie nie znaczącego. Lekarz nie powinien się tym martwić. W jego roli leży jedynie zapłacenie mi. Ja wykonam całą robotę. Aż dziwiłem się, dlaczego tak przejmuje się tą sytuacją. Było to dla mnie niepojęte. Nigdy nie czułem takiego przywiązania. Ani do rodziny, ani do domu, ani do Szkoły Ninja, ani do rzemiosła. Jedyną osobą, o którą dbałem, byłem ja sam. A ponieważ żyłem w Baigai, chciałem je wspomóc. Może i w sposób prosty, albo słaby, ale tylko na taki było mnie stać. Podniosłem głowę i uśmiechnąłem się.

     - Spokojnie, panie Ise. Niech się pan uspokoi, bo pański zawód jest trudny i jedynie nieliczni mogą go pełnić. Nie czuję się ani poniżony, ani zły. Jestem gotowy, aby wyruszyć. Czy może pan powiedzieć Ikaru, aby pokazał mi łódź i wypłynął? Inaczej będziemy czekali, a chyba nie jest to najrozsądniejsze wyjście... - rzekłem. Czekałem na rozwój wydarzeń. Kiedy wreszcie wyruszę?

Offline

 

#16 2014-06-09 16:27:46

Straznik 6

Strażnicy

Zarejestrowany: 2013-04-02
Posty: 443

Re: Port

Post 7


   Słowa Sanjuro wyraźnie podniosły lekarza na duchu; z twarzy mężczyzny zniknął smutek, zaś na jego miejsce powróciła nadzieja. Nadzieja na pomoc mieszkańcom Baigai, którzy nie mieli z Harukim nic wspólnego, a mimo to starał się ze wszystkich sił uratować ich przed epidemią. Ise senior doprawdy miał pasję w tym co robił. Był dobrą osobą, na dobrym stanowisku, choć w zasadzie nie mnie to oceniać.
   Lekarz ponownie poprawił okulary i kiwną głową nieznacznie, w celu potwierdzenia, że zgadza się z Kiyoshi. Trzeba było wyruszać natychmiast, gdyż z każdą chwilą kolejne osoby mogły być zarażone.

   - Masz rację, nie ma czasu do stracenia. Ikaru, zaprowadź Sanjuro-sama do łodzi na plaży; z tamtąd na pewno bez przeszkód odpłyniecie. Wiesz jak płynąć do kraju Księżyca. Nie rób głupstw i... - Haruki objął syna w uścisku, zaś oczy znowu błysnęły mu od łez. - i uważaj na siebie, błagam.

   Po krótkim pożegnaniu, Sanjuro oraz syn lekarza, pełniący rolę przewodnika, udali się w kierunku plaży. Dwójka bez problemu przebiła się przez tłum, który stawał się coraz mniejszy, wraz z pokonanym dystansem od wozu. Teraz mijali najwyżej grupki osób, zmierzające w kierunku portu, czy bawiące się dzieciaki, których nie interesowała polityka.
   W końcu dotarli na piaszczystą plażę, gdzie wyciągnięta na ląd stała niewielka, drewniana łódź, z dość wysokim masztem. Ikaru wprawnie puścił łajbę na fale, ciągnąc za cumę, po czym wskoczył na pokład, dając znak Sanjuro, by poszedł w jego ślady, jednocześnie stawiając żagiel. Byli gotowi do wypłynięcia.

z/t pisz tutaj - Tsuki no Kuni - Sklepy

Offline

 

#17 2014-06-09 18:10:06

Sanjuro

Zaginiony

Zarejestrowany: 2014-05-18
Posty: 91
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat

Re: Port

     Nareszcie wszystko było pewne. Miałem środek transportu, towarzysza, kartkę i cel. Powinienem był ruszać najszybciej jak się dało. Z tego właśnie powodu skinąłem głową na znak szacunku do medyka. Lekarz był naprawdę pasjonującą personą. Zastanawiałem się ciągle dlaczego czuje taki pociąg do ludności Baigai. Chyba miało to pozostać dla mnie tajemnicą. Zresztą, kogo to teraz obchodziło? Miałem na barkach życie wielu ludzi, nie tylko Ise juniora, który najwidoczniej nie lubił się odzywać. Ponownie skinąłem głową i odezwałem się. Wypadało pożegnać jakoś Harukiego.

     - Niech się pan nie martwi. Wszystko załatwię najlepiej jak się da. Bądź co bądź sam jestem z Baigai, dlatego zależy mi na moich rodakach. Niestety muszę ruszać. Żegnaj, mości lekarzu. - rzekłem z uśmiechem. To powiedzonko przypadło mi do gustu. Mogłem już ruszać.

     Spokojnie wyruszyłem za Ikaru. Młodzieniec znał okolicę nawet lepiej ode mnie, bo przedarł się przez tłum bez większych problemów. Idąc za nim nie miałem takowych trudności. Meh, gdybym trafił na niego wcześniej, siedziałbym teraz w Ta no Kuni. No, ale cóż, los chciał inaczej. Poza tym, w Tsuki no Kuni i tak jest wiele różnych ciekawych miejsc do zobaczenia. Dlaczego nie mógłbym zwiedzić tego miejsca podczas misji?

[z/t -> Tsuki no Kuni /Sklepy/]

Offline

 

#18 2014-06-24 21:05:20

 Ryo

Kiyoshi http://i.imgur.com/YKPxXWR.png http://i.imgur.com/SpFvgX4.png

37585360
Zarejestrowany: 2012-11-17
Posty: 662
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shouton
Ranga: Lider
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 31 lat
Multikonta: Senti

Re: Port

Wyszedłszy z baru, poszedł w ciemną noc i skierował się od razu do swojej siedziby. Chciał wziąć stamtąd kilka rzeczy, w tym trochę oszczędności. Ponadto musiał poinformować Masanobu o swoim wybyciu. Miał na pamięci to, że tamten wiercił mu dziurę w brzuchu w sprawie szpitala, lecz wówczas brakowało im funduszy. Dzisiaj takowe były, lecz Ryo nie miał w zasadzie czasu, aby się tym zająć. Uznał więc, że najlepiej będzie, jeśli zostawi sprawę swojemu radnemu. Odda mu pieniądze na szpital i pozwoli mu go zaprojektować. Z jednym drobnym ale. Niech patronem szpitala będzie Wola Smoka. A może raczej… Smocza przystań. W każdym razie, coś w tym stylu.

Ledwie nie zapomniał o tym, jak późno już jest. Udał się do swojego radnego i w chwili, gdy miał palce na klamce od drzwi jego sypialni, doszedł do wniosku jak bardzo absurdalnie postępuje. Stać go było na podobną manierę, ale jako lider winien trzymać się jakichkolwiek reguł. Toteż powziął decyzję, że napisze wiadomość. Cofnął się do swojego gabinetu i nabazgrał tam pospiesznie o tym, co postanowił wcześniej, przypieczętował to wszystko liderowskim lakiem, uśmiechnął się i ruszył z powrotem w noc.

Wybudowanie portu było jedną z jego najlepszych decyzji i podziękowania zań dostań stukrotne od mieszkańców Baigai. Ułatwił im tym wiele spraw, a przede wszystkim podróż – która stała się o wiele wygodniejsza, jeśli ktoś wybierał się na wschód – oraz handel, gdzie teraz okoliczna społeczność rybaków mogła nareszcie opchnąć swój cenny połów. Zjeżdżało się tu też wielu kupców, chętnych na nabycie szlachetnych kamieni, jakich był przesyt w Kraju Ziemi. Słowem – wszystko kwitło i miało się dobrze. A może jednak nie wszystko. Lecz to, co ubolewało, w późną noc nie dawało znaku życia.

Wypłynął incognito.

z/t [Miasto portowe Kouesumi]

Offline

 

#19 2015-03-01 14:32:20

 Kimari

Zaginiony

8253161
Zarejestrowany: 2014-12-06
Posty: 153
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Płeć: Meżczyzna
Wiek: 16

Re: Port

Widok w portu w Baigai był niesamowity, pomimo ponurej atmosfery. Z tego, co wiem całość była inwestycją lidera klanu - Ryo Kiyoshi'ego, gdyż chciał dopuścić mieszkańców Baigai do morza, ponieważ sądził, że było to marnotrawstwo ekonomiczne. Osobiście zgadzałem się z jego decyzją. Dostęp do wód znacznie ulepszył handel i dał większe możliwości podróżnicze, więc uznałem, iż Ryo z całą pewnością jest osobą o wielkim intelekcie. Zastanawiał się, czy będę wstanie kiedyś go poznać. Czas tylko pokaże.
    Odnalezienie jakiegoś statku, który zabrałby mnie ze sobą było dużym wyzwaniem. Niektórzy wypływali jedynie łowić ryby, drudzy nie mieli miejsca, zaś kolejni nie brali pasażerów. Na szczęści znalazłem młodego chłopaka, który akurat płynął w stronę Ta no Kuni i zgodził się mnie zabrać. Uważał, że w towarzystwie lepiej się płynie. Kim byłem by zaprzeczyć? Nawet miło będzie podróżować  i mieć kogoś do rozmowy.

[z/t Ta no Kuni -> Port]




http://i.imgur.com/9r969Mg.png

Offline

 

#20 2015-06-16 14:21:20

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Port

   Podróż trwała niesamowicie długo. Kilka dni spędzonych na morzu nie należało do najszczęśliwszego momentu w życiu Wyrzutków. Na szczęście podczas przeprawy przez morza obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek. Co prawda, z początku załoga i turyści (pewnie niespełna rozumu, skoro pragnęli udać się do Baigai w trakcie takich chorobowych niespodzianek) przyglądali się Nakayamie podejrzliwie, jednak gdy tylko podsłuchali z rozmowy, że jest to sam przywódca Wyrzutków, nie tylko dali mu spokój. Dosiadali się, opowiadając o sobie, swoich dzieciach, niemal wpychając mu swe córki do łóżka, a synów już oddając do świty lidera. Shinsaku, choć niechętnie, utrzymywał rozmowę, odpowiadając półsłówkami. No tak, w końcu wszystko było lepsze, niż całodobowe wpatrywanie się w bujające fale.
   Okazało się, że towarzyszący mu medycy wcale nie czuli się w jakiś sposób wmanewrowani w tę sytuację. Przyznali się, że gdy tylko wiadomość o potrzebnych ochotnikach do wyruszenia w podróż dotarła do placówki szpitalnej, ci od razu zgłosili się, nie pytając nawet innych o zdanie. Shinsaku nie był bynajmniej zdziwiony. Byli to młodzi ludzie, którzy, choć szalenie oddani pracy, pałali chęcią przygody. Jeżeli taka podróż miałaby na dodatek czegoś ich nauczyć i sprawdzić możliwości, to tym bardziej ciężko byłoby wybić im z głowy pomysł wzięćia udziału w takim przedsięwzięciu.
   Gdy tylko dopłynęli, Guina dopytała zarządcy portu, w którą stronę powinni się udać, by dotrzeć do klanu Kiyoshi.  Zbierając po drodze kolejne wskazówki, kierowali się prosto w stronę szpitala. To, co widzieli w czasie swej wędrówki, przekraczało ludzkie pojęcie...

[z/t Shinsaku & Guina & Sanmu-> Klan Kiyoshi » Szpital im. Gamatta Kiyoshi'ego]

Offline

 

#21 2015-07-06 19:19:52

Ayamaru

Klan Kiyoshi

46933457
Zarejestrowany: 2013-03-29
Posty: 635
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Elita
Wiek: 30

Re: Port

    Wyciągnąłem właśnie ostatniego papierosa z paczki i odpaliłem go, gdy ujrzałem przybliżającą się linię brzegową Baigai. Zaciągając się dymem, spojrzałem w niebo - tak piękne było tylko w tej części świata. Wielu uważa, że ich kraj pochodzenia jest tym najwspanialszym, ale spytaj o zdanie kogokolwiek obiektywnego, komu zdarzyło się odwiedzić tą część Kraju Ziemi - była nieporównywalna z żadnym innym miejscem.
    Podróż nie należała do najkrótszych, a niepokój w sercu zbudzony plotkami zasłyszanymi w domu uciechy w kraju uciekiniera sprawiły, że każdy dzień dłużył się niczym tydzień. Każda sekunda stawała się minutą, zaś każda godzina całym dniem.
    Niestety przehulana fortuna w domu gejsz nie pozwoliła mi na spokojną podróż w kajucie. Niestety, a może i stety. Praca na pokładzie choć na chwilę zajmowała moje myśli, które właśnie w wysiłku znajdowały ukojenie.
    Wpatrywałem się w zbliżający się ląd, rezygnując już z roli pokładowego majtka. Przez moją głowę przepływał wartki strumień myśli, choć żadna z nich nie zagościła w niej miejsca wystarczająco długo, bym był w stanie ją spamiętać. Z letargu wyrwał mnie dopiero ból wskazującego palca prawej ręki, kiedy to żar długo nieskiepywanego papierosa dotarł do moich dłoni. Odruchowo wyrzuciłem fajkę z ręki i przydeptałem podeszwą skórzanej cholewki.

    Gdy tylko dobiliśmy do brzegu, zeskoczyłem na kamienny wał, niemal zapominając o swoim dobytku. Wróciłem zatem na pokład i zabrałem swoje rzeczy, po czym ruszyłem w kierunku wioski klanu.

    [z/t-> Klan Kiysohi > sklep]

Offline

 

#22 2015-12-05 16:15:00

Kaede

Zaginiony

Call me!
Zarejestrowany: 2015-09-22
Posty: 117
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 21
Multikonta: Narisa

Re: Port

   Zanim wyruszyłam w dalszą podróż to na chwilę wątpiłam do domu. Poinformowałam rodzinę, że mnie nie będzie przez kilka dni, wymieniłam perukę na inną i zabrałam ze sobą wypraną wcześniej kurtkę Akuseia. Nie miałam ochoty na więcej wyjaśnień dokąd idę, więc po prostu wybyłam z domu czym prędzej.
   W tym całym Baigai było także bardzo zimno. Co jakiś czas biegłam by się choć trochę rozgrzać. Na szczęście w utrzymaniu ciepła pomagała mi dodatkowa warstwa odzieży, którą mi ktoś wcześniej pożyczył. Będę ją musiała niestety zwrócić, a szkoda, bo jest wygodna i ciepła. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do kolejnego przystanku mojej podróży. Gonił mnie także czas, więc dodatkowo nie chciałam się spóźnić na umówione spotkanie. To mogło by zniweczyć cały plan, o którym w dodatku nie wiem nic.

[z/t > Kazantou [Kraj Wody] » Port]

Offline

 

#23 2016-07-09 12:12:48

Kaede

Zaginiony

Call me!
Zarejestrowany: 2015-09-22
Posty: 117
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Byakugan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Kobieta
Wiek: 21
Multikonta: Narisa

Re: Port

   Mało osób przepada za ciągłym kołysaniem się łodzi. Z pewnością jednak nie był to pewien mężczyzna, który musiał płynąć akurat z Kaede i co chwilę wymiotować. Było to na tyle przyjemne, że większość czasu spędziła pod pokładem by tego nie widzieć i nie słyszeć, bo jej samej zbierało się na wymioty. Niestety z tego też powodu podróż ciągnęła się niesamowicie.
   W końcu jednak wyszła na ląd i mogła odetchnąć z ulgą. Nie czekając na cokolwiek, swe kroki od razu skierowała ku klanowi Hyuuga. Miała nadzieję, że chociaż pogoda będzie dopisywać i nawet dopisywała, nie licząc tego, że było dość zimno. Zawinęła się więc w kurtkę i szła przed siebie. Kiedyś z pewnością dotrze w miejsce docelowe.

[z/t > Kokkai > Klan Hyuuga > Sklep]

Offline

 

#24 2016-08-10 15:57:11

Yoshimaru

Wyrzutek

Zarejestrowany: 2013-03-24
Posty: 647
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32 lata

Re: Port

      Dwie bułki.
     Po wielu dniach podróży, świeże jedzenie było wybawieniem. Ze smakiem, pożerałem kolejne kęsy, drepcząc wzdłuż kamiennej uliczki. Docierając, aż do samego końca - budynków mieszkalnych, ogrodzonych płotem. Przed nimi znajdował się rynek, gdzie mieściła się jeszcze większa ilość straganów, niżeli w samym środku portu. Zasiadłem więc na jednym z wolnych kamieni, które znajdowały się przy nisko rosnących, ozdobnych drzewkach. Przyznaję, że Baigai nie jest tak wstrętne, jak sobie wyobrażałem. No i najważniejsze, że pogoda była inna. Zacząłem więc zdejmować ciepły płaszcz.
      Cholera. - Susem zerwałem z siebie odzienie, poprawiając kimono tak, by zakrywało cały tors. Z lekką paniką, wyciągnąłem zaadresowany pergamin i butelkę z atramentem. Opuściłem głowę, kładąc wiadomość na kolanach. Zaczynając pisać kolejne zdania.
      Zupełnie zapomniałem, dlaczego muszę spotkać się ze swoim mistrzem. - Zacząłem gadać sam do siebie, tworząc list. Po dwóch akapitach, przeszedłem do trzeciego, krótkiego i także bardzo ważnego. Chciałem zawrzeć w nim mój przyszły cel. Polityka, o której tak bardzo mi się marzyło. A choć nadal wątpiłem we własną inteligencję, chciałem spróbować. Prawdopodobnie nigdy nie będę tak dobry, jak Shinsaku, jeżeli chodzi o tę grę.

Wiadomość dla Shinsaku
http://i.imgur.com/kg7tBY5.png

      Gotowe - Dodałem po niecałej godzinie. Wziąłem więc ostatni kęs bułki, gdy na mym ramieniu pojawił się Raō. Bordowy, przepiękny jastrząb.
      W samą porę, mały. Tak, jak Ci mówiłem. Wiadomość bezpośrednio do mojego mistrza. Omijając wszelkie niebezpieczne miejsca i sytuacje. Wątpię jednak, by Shinsaku uznał Cię za zagrożenie. Leć. - Schowałem zwój wewnątrz specjalnego futerału na jego grzbiecie. Tuż po tym ptaszysko odfrunęło. Ja zaś spojrzałem na czarne znaki, które pokrywały moje ciało. Kolejny rodzaj nieznanej mi pieczęci. Pierwszy raz od dawna, bałem się.

[z/t -> Klan Kiyoshi - Sklep]

Offline

 

#25 2016-12-18 03:22:25

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Koharō czasem zastanawiał się, jak musiał czuć się z nim w podróży Daiki. Od czasu swojej dziwnej metamorfozy, Wyrzutek z naturalną łatwością przyjmował wszechobecną ostatnio wilgoć, a trochę czasu już minęło. Tymczasem port w Baigai, sąsiedniej prowincji, niespecjalnie wyróżniał się z tego trendu, chyba, że za wyróżnienie policzyć mgłę. Koharō co jakiś czas spoglądał więc ukradkiem na swojego towarzysza, nie pamiętając, jak to jest czuć się tak niekomfortowo. Mało tego, im bliżej morza byli, tym lepiej się czuł, oddech przynosił orzeźwienie. Nie zauważył tego wcześniej.
Podrapał się bezwiednie za uchem.
- Henge - szepnął pod nosem, kiedy zbliżali się do pracowników portu. Jego twarz pozbyła się większości rybich cech, za wyjątkiem kolców na przedzie czaszki. Jakoś tak przywykł do nich.
- Chcielibyśmy zabrać się następnym statkiem, płynącym do Tsukjii.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#26 2016-12-19 19:34:37

Daiki

Gość

Re: Port

Przeprawa zajęła nam prawie pół dnia, całe szczęście wyruszyliśmy wczesną porą i teraz nie musimy się martwić o to, że będziemy musieli podróżować dalej w nocy, to byłoby niebezpieczne. Większość czasu nie rozmawialiśmy, ale wcale mi to nie przeszkadzało, czasem mam wrażenie, jakbym rozumiał się z Seki'm bez słów, ponadto wybraliśmy drogę, która udostępniała pięknych krajobrazów, te właśnie podziwialiśmy w milczeniu. Wystarczyła nam wymiana spojrzeń i kilka uśmiechów. Wszystko do momentu, w którym dotarliśmy do wschodniej części Baigai nieco oddalonej od siedziby klanu Kiyoshi, a mianowicie do portu. To właśnie na jego terenie zauważyłem, jak Koharō wykorzystał jedną z najprostszych zdolności ninja, podstawową przemianę.
-Wiesz, że nie musisz tego robić? - stwierdziłem, ponownie stosując uśmiech. -W ten sposób byłbyś w sumie bardziej rozpoznawalny, ale nie ma w tym niczego złego.
Rozejrzałem się, by zlokalizować statek, o którym wspomniał towarzysz, lecz nie udało mi się takowego dojrzeć. Wiadomo, to port, a statki kursują o różnych godzinach i trzeba było trafić na tę odpowiednią, by dostać się we właściwe miejsce.

 

#27 2016-12-20 01:09:15

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

- Niby nie muszę, a jednak wolę nie konfundować tutejszych. Nie każdy obeznany jest z niezwykłym światem ninja, gotowi jeszcze pomyśleć... heh, pomyśleć, że jestem jakimś odmieńcem.
"Bo jestem"
dodał w myślach. Nie był zły, pogodził się z tym faktem, po prostu nie było z tego tytułu co od niego uciekać. Widać wciąż myślał o spokoju ludzi wokół siebie. Zresztą... kto wie, ile jeszcze razy charakterystyka ta mogła się im przydać. Już na przykład w tej chwili Koharō czuł się rewelacyjnie właśnie z tego powodu. Morskie powietrze działało cuda.
- No dobra, widzę kogoś, to chyba jakiś kapitan. Halo! - zawołał do człowieka w sile wieku, choć z rodzaju tych, których siła wieku zmienia z rzemień, nie próchno - Chcieliśmy płynąć do Kazunari, do Tsukjii. Wybieracie się tam może, panowie? Pamiętajcie, ninja na pokładzie - nikt nie siedzi wam na zadzie. Joł hoł. Czy jakoś tak.

[z/t -> Tsukjii (Kouesumi)

Ostatnio edytowany przez Koharō (2016-12-20 01:14:31)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#28 2016-12-20 12:11:05

Daiki

Gość

Re: Port

-Bo jesteś odmieńcem. - dokończyłem wypowiedź przyjaciela i zaśmiałem się. -Najfajniejszym odmieńcem na świecie!
Serio, nic mi w nim nie przeszkadzało, jego rybia forma była uosobieniem tego, kim jest naprawdę, nie powinien tego ukrywać. To nie tak, że zacznę go za to krytykować, w końcu nie codziennie widzi się człowieka wyglądającego jak ryba, nieprawdaż? Na ten moment rzeczywiście może to i lepiej, że ukrywa prawdziwą twarz pod Henge, ale jedno jest pewne. Jak tylko staniemy się silniejsi i bardziej znani, nie pozwolę mu się ukrywać, każdy ma go rozpoznawać i szanować, nie tylko w Kokkai, ale na całym świecie. Już ja o to zadbam.
W każdym razie udało nam się znaleźć kogoś, kto za niedługo miał ruszać w rejs, załoga wyglądała na miłą, a statek na zadbany, Koharō zaczepił kapitana na dość dziwny, typowy dla niego sposób. Ręką przyłożoną do głowy na znak typowego "facepalm'u" nie chciałem pokazać zażenowania, choć tego nie brakowało, chodziło raczej o potężną ironię bijącą z tegoż gestu. On zawsze wie, jak mnie rozbawić i podnieść na duchu.
-Ha... - zarechotałem cicho, po czym chrząknąłem i zagadałem właściciela statku. -Jeśli nie mieliby panowie nic przeciwko, zabralibyśmy się z wami. Nie tylko gwarantujemy bezpieczeństwo, ale również spokój z naszej strony. Będziemy cicho i grzecznie towarzyszyć wam aż do Tsukiji na terenie Kaminari no Kuni.



[z/t -> Kaminari no Kuni, Kouesumi, Miasto portowe Tsukiji]

 

#29 2017-11-12 15:14:18

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Kryształowy smok przeszywa niebo niczym strzała całkowicie ignorując grawitację. Swoją drogą to ciekawe że klan Kiyoshi potrafi stworzyć kryształową bestie, która waży znacznie więcej od nich samych i dzięki niej wznosić się ku niebiosom natomiast bez pomocy stwora nie potrafią się wznieść. Mniejsza jednak z tym już z daleko dało się dostrzec dumnie powiewającą flagę klanu Kiyoshi, który wybudował port i sprawował w nim władzę, a przynajmniej tak powinno być. Dumnie jednak powiewała flaga kraju ziemi, zaś aby zobaczyć flagę z herbem klanu trzeba by było podejść znacznie bliżej i mieć bystre oko. Port był zapełniony ludźmi i choć na pozór wszystko wyglądało normalnie. Ludzie wznoszący budynki, rybacy sprzedający ryby, handlarze sprzedający towary czy marynarze uganiający się za dziwkami w pobliskich burdelach lub popijający alkohol w okolicznych tawernach. To jednak dało się wyczuć nieco nerwową atmosferę.
- Wątpię, żebyśmy cokolwiek nowego dowiedzieli się od Rito, proponuje udać się do siedziby przedstawiciela kraju ziemi albo do portu, możemy też spróbować pogadać z miejscowymi - rzucił sugestie, chłopak, którego imienia czy koloru nawet nie pamiętam, jednak wkrótce miał zostać ważnym ogniwem władz Kiyoshi.

Offline

 

#30 2017-11-19 19:16:10

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Port

    Podróż nie zajęła nam dużo czasu, wszak wykorzystując do tego kryształowe monstrum będące podstawową techniką w klanie Kiyoshi dotarcie w dowolne miejsce na świecie zajmuje niewielką ilość czasu. Jedna z wielu zalet posiadania tak wspaniałego jutsu. W oddali byłem w stanie dostrzec dwie flagi powiewające nad portem, który powstał z inicjatywy wcześniejszego lidera, z jego własnych pieniędzy. Oczywiście moja uwagę bardziej przykuła flaga z godłem klanu Kiyoshi, dumnie spoglądając na nią chcąc nie chcąc obejmowałem również swoim wzrokiem materiał służący jako flaga kraju, w którym żyjemy. Mimo, że moje plany odnośnie Baigai obejmowały wizję w pełni suwerennej prowincji, w której faktyczną władzę sprawuje klan Kiyoshi to były to niestety, ale dalekie marzenia, które aktualnie i w bliskiej przyszłości są niemożliwe do spełnienia z kilku ważnych powodów. Brak odpowiedniej ilości ninja, dzięki której moglibyśmy utrzymać nasze granice, a także problemy gospodarcze. Jednak aktualne wydarzenia, o których zostałem poinformowany mogą choć odrobinę zmienić naszą sytuację na scenie między narodowej.
    Wylądowaliśmy i od razu ruszyliśmy w kierunku miasta. Trzeba było zebrać jak najwięcej informacji gdyż mimo spokojnej sytuacji dało się wyczuć dość napiętą atmosferę. Dodatkowo niepokoił mnie oddział Hyuuga, który miał zająć się tą sprawą. Osobiście nie życzę sobie by przedstawiciele obcego klanu ingerowali w sprawy placówki należącej do innego klanu, nawet jeśli była to prośba Lorda Ziemi.
    Dowiedzmy się wszystkiego na miejscu. Spróbuj dowiedzieć się czegoś od mieszkańców, ja sprawdzę jak się sprawy mają przy dokach. Ktoś musi wiedzieć coś na ten temat.
    Nie czekając na odpowiedź skierowałem swoje korki w stronę statków, a także placówki Kiyoshi, która tutaj się znajdowała.

Offline

 

#31 2017-12-05 21:14:11

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Zgodnie z rozkazem przełożonego młody Kiyoshi po chwili zniknął w tłumie, starając się dowiedzieć czegoś nowego. W tym czasie Suoh ruszył ku właściwemu portowi, ten był zapełniony statkami handlowymi, można by nawet rzec że było więcej statków niż miejsca. Nie mogąc dostrzec nic ciekawego, zresztą kiyoshi chyba sam nie wiedział czego szukać. Ruszył w kierunku placówki Kiyoshi, ta natomiast wyglądała fatalnie. Już z daleko było czuć zapach alkoholu, który roznosił się po okolicy, drzwi wypadły z zawiasów,a okno to bardziej dziura w ścianie niż okno. W zewnątrz zresztą zapach był tylko mocniejszy, nie znajdowało się tam zbyt wiele rzeczy, jedynie prosty stołek, szafka zapełniona zwojami i stos butelek po sake. Nie było też, nikogo w środku. Wyglądało na to, że flaga klanu Kiyoshi nie była ukryta w porcie bez powodu, a władza Kiyoshich w porcie to przeszłość.
- Panie spóźniłeś się, przed chwilą zabrali wszystko, już nic nie odzyskasz, co najwyżej stołek. - rozbrzmiał głos z zewnątrz.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2017-12-05 21:16:37)

Offline

 

#32 2017-12-08 20:20:48

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Port

    Ruszyłem w kierunku placówki mając nadzieje, że znajdę tam niezbędne informacje na temat zagrożenia o którym wspominał Kiyoshi. W samych dokach nie wiele moje oko mogło wyłapać, prawdę mówiąc nie wiedziałem co dokładnie się dzieje, więc błądzenie i liczenie na szczęście nie wiele by się zdało. Tutejszych mieszkańców również nie zamierzałem przesłuchiwać, zajęłoby to zbyt wiele czasu oraz nie znałem sytuacji jaka panuje wewnątrz portu, a to mogłoby się odbić na mojej reputacji. Miałem ciężkie zadanie. Mimo zaszczepionych ideałów pozostawionych przez poprzedników zastał mnie również ogromny bałagan, którego nie mogę ogarnąć, a niekontrolowany chaos działa na moją niekorzyść. Porozumienie z Hyuuga, które potoczyło się nie tak jak zakładałem, nieścisłości związane z Lordem Ziemi, a teraz Ci cholerni piraci. Czasem mam ochotę to wszystko wywrócić do góry nogami i dać sobie spokój, jednakże człowiek najbardziej żałuje tych rzeczy, których nie zrobił. Dlatego postanowiłem działać, nie ważne jak ciężko miałbym po drodze.
    Gdy dotarłem do placówki nie mogłem wierzyć w to co zobaczyłem. W prawdzie nie wiedziałem jaka sytuacja panuje z oddziałem Kiyoshi stacjonującym tutaj, ale nie sądziłem, że jest aż tak źle. Kiedy to wszystko zostało doprowadzone do takiego stanu? Gdzie jest garnizon i dlaczego do cholery jasnej czuć tu tyle alkoholu? Czyżby jakieś uciążliwe fatum unosiło się nad całym klanem Kiyoshi? Po chwili zza moich pleców dobiegł nieznany głos. Stałem jeszcze przez chwilę w miejscu.
    Kim byli i w którym kierunku się udali?
    Zapytałem. Prawdopodobnie byli to piraci, a skoro do rabunku doszło niedawno to biorąc pod uwagę, że przed chwilą opuścili port ich pozycja musiała być bardzo blisko. Stanem garnizonu zamierzałem się na razie nie przejmować. Po wszystkim osobiście dopilnuje by flaga Kiyoshi ponownie wzniosła się wysoko ukazując dumnie nasz klanowy herb. Zacisnąłem jedynie pięści ze złości i czekałem na odpowiedź.

Offline

 

#33 2017-12-12 21:06:19

Straznik 1

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-02-14
Posty: 1581

Re: Port

Lider klanu Kiyoshi, natychmiast doszedł do wniosku, że informacje o piratach okazały się prawdziwe. Mało tego wszystko wskazywało, że siedziba klanu padła ofiarą ich rabunków. Dziwne było to, że w całej okolicy w takim stanie była tylko główna siedziba Kiyoshi w porcie. Czyżby atak był przeprowadzony celowo w kryształowy klan, nigdzie nie było też śladów po Rito w, którego pieczy zostawił port Ryo Kiyoshi. Mimo wybitej dziury w ścianie nic też nie sugerowało jakiejś większej bitwy czy nawet mniej poważnego starcia.
- A bo ja wiem, część nie mogła się pogodzić, że nic więcej już nie odzyskają i poszła szukać Rito, część wzięła co mogła i pogodziła się ze stratą. Straciłem 5 tysięcy ryo inwestując w ten port, a on to wszystko wydał. Niby taki szanowany klan, a tak postępują wstyd, wygląda na to, że prawdą jest to co od czasu zniknięcia generała Gamatta kupcy z  Kokkai, że w kraju ziemi można ufać tylko Hyuuga. Pewnie dlatego te zamachy, oj nadchodzą złe czasy. A ty ile straciłęś?
  Wyglądało na to, że to jednak nie był atak piratów, a coś zupełnie innego, prawda było, że port od czasu powstania był niemal niezależny od wioski Kiyoshi, a admirał podlegał jedynie pod Ryo Kiyoshiego i nigdy nie uznał nowej władzy klanu, ba w raportach, które co jakiś czas przychodziły do wioski nie znajdowało się nic konkretnego. Czyżby faktycznie członek klanu Kiyoshi postanowił wykorzystać swoją pozycję i dorobić sobie trochę grosza, kosztem innych. Biorąc pod uwagę, żę port wygląda zupełnie inaczej niż w początkowych założeniach było to całkiem możliwe.

Ostatnio edytowany przez Straznik 1 (2017-12-12 21:26:39)

Offline

 

#34 2017-12-16 23:45:50

 Suoh

Klan Kiyoshi

Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2016-06-26
Posty: 348
Klan/Organizacja: Kiyoshi
KG/Umiejętność: Shōton
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 lata
WWW

Re: Port

    Stałem odwrócony plecami wysłuchując zażalenia jednego z mieszkańców portowego miasta. Sam do końca nie wiedziałem jaka sytuacja panowała wewnątrz tej placówki, a sądząc, że skoro były lider z własnej kieszeni zafundował tak okazały port, to i atmosfera i szacunek do klanu są na wysokim poziomie. Nic bardziej mylnego. Okazało się, że sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być aż tak źle. Co się działo przez te wszystkie lata? Jakim cudem wewnętrzny duch Kiyoshi aż tak bardzo podupadł? Wnet mężczyzna wypowiedział słowa, które mnie lekko zaintrygowały. Odwróciłem się, a następnie skierowałem swoją głowę w kierunku rozmówcy o ile był gdzieś na widoku, a nie ukryty pośród istniejącego tłumu.
    Ani jednego ryo, jeszcze. Powiedz mi gdzie i kiedy ostatnio widziałeś Rito Kiyoshiego?
    Zapytałem rozglądając się na wszystkie strony. Również spojrzałem w stronę morza by sprawdzić czy żaden podejrzany okręt nie odpływa. Nie wiedziałem już co jest prawdą, a co nie. Miejsce nie wyglądało jak pobojowisko po napadzie piratów, a brak garnizonu był dość problematyczny i przede wszystkim podejrzany. Uderzyłem pięścią w stojący obok mnie słup. Zdenerwowałem się. Wszystko toczyło się jak zwykle przeciwko mnie, a brak jakichkolwiek informacji działał mi na nerwy. Gdy mężczyzna skończył przemawiać skoczyłem na dach pobliskiego budynku by móc z wysokości obserwować okolice. Szukałem... sam nie wiem, nawet nie znam umundurowania tutejszych oddziałów, imion czy tego jak wyglądają. Liczyłem po kryjomu, że młody, który przybył tutaj ze mną zebrał jakieś informacje, które pozwolą mi w końcu uwolnić się od tego przeklętego fatum.

SESJA PRZERWANA - EVENT - SESJA ANULOWANA

Ostatnio edytowany przez Suoh (2019-12-07 12:09:12)

Offline

 

#35 2019-12-04 22:03:03

Straznik 4

Strażnicy

Zarejestrowany: 2011-05-03
Posty: 893

Re: Port

Sesja normalna, grupowa Mikuni Koharo #8


      Każda podróż bez względu na to jakie przyjemności lub nieprzyjemności ze sobą niesie w końcu dobiega końca. Ta, w której udział brali młodzi ninjowie skończyła się szybciej aniżeli mogła być zamierzona. Powód tego był niezwykle przyziemny ale również i nieprzewidywalny - pogoda. Z każdą godziną mężczyzni coraz mocniej mogli odczuwać jej skutki. Aż w końcu Mikuniemu nie sposób było sunąć węgielkiem po papierze, szkic tworząc gdyż z burty na burtę rzucało coraz mocniej. Pomieszczenie w którym się znajdowali już nieco odbiegało od stanu w jakim je zastali. Jedzenie zostało zabrane w momencie, gdy talerze zaczęły się niebezpiecznie suwać po stole, zaś poduszki które aktualnie nie były zajęte przez czyjeś cztery litery swobodnie przemieszczały się od ściany do ściany.
      Kobieta, która aktualnie znajdowała się przy Mikunim na dzwięki burzy przylgnęła do jego ramienia, zaciskając na nim mocno palce i schowała twarz w okolicy jego obojczyka. Tym razem żaden ruch nie był wyuczony. Dziewczyna naprawdę się bała. Z kolei pozostała trójka, która znajdowała się w okolicy Koharo nieco zmniejszyła swoją liczebność. Jedną z nich, mimo przyzwyczajenia do podróży u boku Daimyo, zmogły nadmierne fale i zatykając usta nagle pobiegła do toalety. Mimo bardzo silnego uzewnętrzniania się nie sposób było jej nie dostrzec gramolącego się z powrotem do pomieszczenia ninjy. Niemniej otrzymał od niej ledwie pytające spojrzenie, zanim pochłonęła ją kolejna fala torsji.
       Tymczasem jeden z klonów niespodziewanego przybysza starał się rozgryzć przeznaczenie zakupionego przez Mikuniego przedmiotu. Oczywistym faktem już się stało, że było tam coś zapieczętowane, jednak samo to niewiele nam dawało - trzeba było pieczęć tę jeszcze złamać.

OTO WASZA ŁAMIGŁÓWKA PROWADZĄCA DO ROZWIĄZANIA:

UDLNSY NHRND

a oto podpowiedz


       Niewiele czasu minęło nim statek zawinął do najbliższego portu. Tego umieszczonego w Baigai, który aktualnie znajdował się najbliżej. Powoli pierwsze głowy wysuwały się spod pokładu, aby posmakować słonego, surowego powietrza na dodatek spowitego gęstą mgłą, która co nieco utrudniała poruszanie się. Tym samym statek zacumował ok 1 kilometr od brzegu. Tymczasem nic nie umknęło władzom Kiyoshi, które znajdowały się na miejscu. Odprawiona przez samego lidera klanu jako jego bliska współpracownica Naoko Kiyoshi doglądała przebiegających prac modernizacyjnych. Jej bystremu oku nie umknął statek spod bandery Kraju Ziemi. Niezapowiedziany, niespodziewany a na dodatek przewożący dość ważne osobistości. Nikt z załogi oczywiście nie był na tyle głupi, by obwieszczać całemu światu, ze ich statkiem płynie sam Daimyo, zawieszając flagę z charakterystycznym dla niego znakiem.
       Nie minęła godzina od zacumowania statku, gdy u jego boku pojawił się inny, mniejszy, zwrotniejszy i niemalże natychmiast dokonał abordażu. Na pokładzie zjawiła się sama Naoko w towarzystwie dwóch mężczyzn
- Proszę wezwać kapitana - powiedziała krótko, stanowczym głosem.

Offline

 

#36 2019-12-05 22:00:33

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Po zdaniu raportu daimyo, co zaprzątało głowę Koharō do tej pory w przeważającej części, ów mógł wreszcie nieco odetchnąć. Prawda, kwestia pozostawała otwarta, ale mogły nią zająć się klony, toteż stworzył jeszcze pięć kopii. Reszta rejsu, do pojawienia się tajemniczych przybyszów, zeszła więc uczestnikom zabawy w gronie większym, a i zabawniejszym, bo w danej chwili tylko jeden klon zajęty był pracą. Tymczasem reszta, zupełnie nieprzejęta pogodą za burtą, wdała się w osobliwą rozrywkę. By odwrócić uwagę zestresowanych panien od niebezpieczeństw podróży, klony najzwyczajniej w świecie przerobiły owe okoliczności na atrakcję - Bobek, Ziutek i Leszek obrali sobie za cel po jednej towarzyszce podróży i ilekroć owa traciła równowagę, oddelegowany klon przy pomocy Kawara Shuriken posyłał poduszkę prosto pod jej zadek, ratując tym samym damę z opresji. Był to pionierski pomysł, który wiele lat później miał szansę przerodzić się w pierwsze dmuchane zamki.
W tym samym czasie, oryginalny Rekin miał okazję zamienić kilka słów z medykiem.
- Nie powiem, czuję głębokie zaskoczenie, Mikuni, ale nie mogę powstrzymać myśli, że zostałem tu oszukany... - oznajmił, słysząc dictum towarzysza na temat zalotów i biorąc się teatralnie pod boki. Minę miał jednak radosną - Jesteś waszmość kanciarz i powsinoga i mój świat dziś stanął na głowie, o. Choć oczywiście sam jestem sobie winien ulegania pierwszemu wrażeniu. Tak czy siak, od dziś nic nie ma sensu i mogę równie dobrze wierzyć, że nie powinno się biegać z rękami z tyłu.
To powiedziawszy, rybi ninja podszedł do drugiego, siedzącego nad łamigłówką i bezceremonialnie zabrał mu zabawkę, następnie przekłuwając.
- Noż kur...pyk!
Następnie zamrugał gwałtownie, przyswajając jednocześnie wiedzę klona, jak i jego złość na siebie samego. Nietypowe doznanie.
- Tak na moje, kolego, to jest tu całkiem sporo ciekawego, ale coś mi się widzi, że będzie to trzeba odłożyć na okoliczności bardziej laboratoryjnej proweniencji. A jak rzeczone laboratorium jeszcze będzie do tego na lądzie i wszystko nie będzie się tak kołysać, to już w ogóle bajka. Ale mam dla ciebie jedno słowo: Fuuin. A w ogóle to słyszysz jakieś krzyki na pokładzie..?

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#37 2019-12-29 20:19:36

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Port

   
    Żarna mego umysłu nigdy nie zmielą koncepcji, według, której młody zdolny człowiek, gnany sobie tylko znanym pędem, lub używając słowa znacznie bardziej właściwszego — popędem, zaciąga się na służbę żeglarską, by zasmakować przygód słonej bryzy. Podobnie, jak kani wciśnięty w najprostszy mechanizm powoduje ogólną dysfunkcję sytemu, tak pomysł taki zdawał się według mnie wywoływać swoistą dysfunkcję w mózgu myślącego. Człowiek na umyśle zdrowy w pełni nie może polubić tej wilgoci wiecznej i jeszcze bardziej dojmującego wiecznego kołysania, które zdaje się przewracać na nicę falki wszystkie w człowieku.
    Takie oto myśli, niczym chmura burzowa ponure kłębiły mi się w głowie, gdy raz po raz poprawiałem kreski szkicowe. Wiecznie jednak zostawały one skrzywione, przez kołysanie faliste sztormem wywołane. Wreszcie i moja cierpliwość się wykończyła i ma obrzydliwie perfekcjonistyczna natura nakazała mi z grymasem poirytowania wyrwać kartkę i cisnąć ją w kąt.
    Zająłem się dziewczyną do towarzystwa, obejmując po raz kolejny jej drżące ze strachu ciało, tak aby dodać jej otuchy.
  — Nie bój się to tylko burza. — W myślach dodałem, że może ona nas posłać na samo dno oceanu, ale to już skrzętnie przemilczałem. Nie tyle żeby pozostawić po sobie wrażenie dobre, ale dla tego, że zabsorbował mnie numer z poduszką. Przyjrzałem mu się z uśmiechem krzywym. — Wiem, że to było wygodne, ale znacznie bardziej romantyczne, byłoby gdybyś to zrobił własnoręcznie.
    Po tym jak malkontenctwo już się wylało delikatnie zdziwiony słuchałem całego wywodu, jeśli chodzi o moje poprzednie zachowanie. Nie mniej, czym dłużej docierał do moich uszu, tym zaniepokojenie bardziej starało się wypływać na mą twarz.
  — Czujesz się oszukany? — Zapytałem lustrując podkrążonymi oczyma podejrzaną wesołość, nie mniej sam zaraz zaśmiałem się i pokręciłem głową. — Przecież prócz tego, że jestem lekarzem jestem również ninja. Czy umiejętność zwodzenie nie jest solą naszych działań? Najważniejsze powinno być teraz dla Ciebie pytanie, która wersja jest prawdziwy, a który tylko rolą. Cyniczny Doktor Morri gra miłego bawidamka, czy może Mikuni ulubieniec kobiet gra zimnego cynika? Oto jest istota rzeczy.
    Słysząc rewelacje, jeśli chodzi o puszkę zmrużyłem oczy, czujnie przyglądając się znalezisku.
  — Fuin — powtórzyłem z niejaką konsternacją w głosie, bo właśnie zdałem sobie sprawę, że jakaś portowa prukwa przypadkowo weszła w posiadanie, jakiejś bardzo poważnej rzeczy, bo przecież takich pieczęci nie zakładało się dla krotochwili. Nie mniej pojawiła się inna sprawa wymagająca interwencji. — Słyszę… lepiej sprawdźmy, co się dzieje.


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

#38 2020-01-22 16:36:50

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Port


      Podróż nie należała do najprzyjemniejszych i choć Daimyo, nie często miał okazję płynąć tyle kilometrów, będąc raczej fanem spacerów, skłamałby mówiąc, że był to najsilniejszy sztorm jaki przeżył. Gdy statek przybił do lądu a wszyscy majtkowie, rozpoczęli proces cumowania i sprawdzania stanu pojazdu, lord cierpliwe siedział w swej kajucie. Oczywistym było, że tuż wcześniej został poinformowany o awaryjnym przybiciu do brzegu ale do czasu zbadania sytuacji, najbezpieczniej było zostać na swym miejscu.
       Po godzinie, gdy już można było spodziewać się zakończenia rekonesansu i informacji o odległości jaka dzieli ich od celu, rozległy się dziwne dźwięki sugerujące wejście niepożądanych jednostek. Sługa przybiegł do kajuty Daimyo, oznajmiając do czego doszło na co mężczyzna, rozzłościł się, prawie wyrywając drzwi z zawiasów, gdy te mijał. Jego masywna postura wyłoniła się na światło dzienne, stąpając po drewnianych panelach pokładu.
       - Co to ma znaczyć? Ahh, klan Kiyoshi jak mniemam. - Spojrzał na trzech ninja w sposób nieco władczy. - Rozumiem, że patrolujecie swoje granice. Dobrze, przydacie się nam do pomocy. Spotkał nas sztorm i nieco zbiliśmy z kursu. - Rzekł, przygotowując się do rozporządzenia nowych zadań dla shinobi. Niektórych zdziwić by mogło, dlaczego mężczyzna się nie przedstawił lecz dla Daimyo, jego stanowisko i rozpoznawalność była tak oczywista, że praktycznie za każdym razem pomijał ten aspekt.

Offline

 

#39 2020-01-27 22:47:50

 Koharō

Wyrzutek http://i.imgur.com/MLOoQeQ.png

4934989
Call me!
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2015-12-23
Posty: 632
Klan/Organizacja: Hyuuga
KG/Umiejętność: Kisame (lvl2)
Ranga: Członek klanu
Płeć: mężczyzna
Wiek: 25

Re: Port

Przemierzając wąski korytarz idący wzdłuż burty i prowadzący na pokład, rybi ninja tłumaczył Mikuniemu pośpiesznie, wskazując na poszczególne miejsca na trzymanym przez druha pudełku.
- Nie wiem, w jaki sposób to zrobiono, ale najwidoczniej ktoś wymyślił sposób na umieszczenie na tym pieczęci, której nie widać, dopóki nie przepuścisz przez nią chakry - perorował - A i sama pieczęć jest... dziwna. Przekoszona.
Koharō przejechał dłonią po powierzchni przedmiotu, ujawniając ukrytą technikę, wbudowaną weń. Konstrukcja pieczęci dla wprawnego oka wyglądała jak typowe summon jutsu, jednak pewne komponenty się nie zgadzały. Znaki wokół kolistego obszaru na środku były przekrzywione i przesunięte, nie tworząc większego sensu i z pozoru nie mając potencjału, jakby była to zwykła fuszerka. Na miarę baby z targu w Tsuki no Kuni.
- Zacząłem bawić się z tym standardową analizą kryptograficzną - wyjaśnił, zerkając w ruchu na mijane drzwi od kwatery daimyo, które przekroczył na wcześniejszym etapie podróży. Był ciekaw, czy władca Tsuchi wyciągnął już wnioski z ich wczorajszego spotkania i czy miał zamiar podzielić się nimi z Rekinem, jednak ta kwestia mogła poczekać - Fuuinjutsu to w końcu nic innego, jak język. A jako taki, jest tworem ludzkim, a więc nie czymś odgórnie narzuconym, zgodzisz się chyba. Otóż uważam, że mamy tu do czynienia po prostu z odmiennym językiem programowania i że poznawszy ten język, możemy być w stanie aktywować tę pieczęć. Do tego potrzeba poznać klucz, względem którego jest to zaszyfrowane no i... znalazłem ten klucz, ale o co chodzi...
Tu Koharō wydął wargi i przesadnie obrazowo pierdnął ustami, wzruszając przy tym ramionami.
- Co to, do cholery, jest Raikou Kenka?

Ostatnio edytowany przez Koharō (2020-01-27 22:48:06)


http://s16.postimg.org/z6h9hurx1/tumblr_ojwqysls8g1visbsjo1_1280.png


Karta Postaci || Voice                 
       Theme    ||    Battle Theme

Offline

 

#40 2020-01-31 17:50:03

Mikuni

Wyrzutek http://i.imgur.com/jV6TcvA.png

8260416
Zarejestrowany: 2015-10-31
Posty: 155
Klan/Organizacja: Wyrzutki
Ranga: Członek Organizacji / Medyk
Płeć: M
Wiek: 23

Re: Port


    Skinąłem głową na moją dotychczasową towarzyszkę obdarzając ją uśmiechem słabym, jakby wymuszonym. Przez głowę gromem przemknęła mi myśl, że to może być właściwie ostatni raz, kiedy widzimy się na oczy, lecz nawet w obliczu tej sytuacji serce moje zostało dziwnie nieporuszone. Widać gest ten prosty musiał starczyć za strony całe epitafium dla tej krótkiej znajomości. Żywiłem tylko niejasną nadzieję, że będzie ona wspominać ten rejs, jako chwilę tkniętą przyjemnością a nie zaś jak ja — otoczoną smrodem czynu nieuczciwego i niepotrzebnego, który wydzielił się już nieodwracalnie tylko i wyłącznie z powodu mej własnej brawury.
    Z równie niejasnym rosnącym gdzieś uczuciem zaniepokojenia, ruszyłem za Koharo w głąb czeluści statku. Przechodząc przez drzwi prowizoryczne, musnąłem przez chwilę ręką prowizoryczną futrynę, jakby miała mi się stać prowizoryczną podporą na nadchodzące godziny, bo hałasy dochodzące z góry nie napawały optymizmem. Nie wiadomym było, co mogło wywołać, tak srogie poruszenie, ale nie mogła być, to przyczyna błaha skoro najwidoczniej ręką żelazną bosmanów całą załogę postawiono na nogi.
    Trochę jednak inne miałem początkowo wyobrażenie, na temat tej podróży, ledwie żeśmy opuścili gniazdo żmij politycznych, jadowitych gotowych kąsać, gdy tylko się wlezie opatrznie na ich poletko, już rozkręcała się całkiem nowa granda i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa udział w niej brali ludzie może nie tak znaczni statusem, ale za to znacznie liczniejsi i trudno było wyrachować, która wersja jest tą gorszą. To się miało w czasie najbliższym okazać, bo aktualnie mogliśmy błądzić jednie po domysłach po omacku, jak dzieci zagubione w lesie przeraźliwie ciemnym. Niemniej na drodze naszej zjawił się, choć jeden drogowskaz.
  — Jednak babsztyl znalazł rzecz wiele cenniejszą niż sam przypuszczałem. — Skwitowałem z zadumą słowa kompana, ruchem wiotkim wymijając marynarza, który właśnie szwendał się na drodze. — Bez wątpienia, ta rzecz należała do ninja, bo tylko ludzie tej profesji znają fuin na tyle żeby robić takie rzeczy. Ba, człowiek ten istotnie musiał wyznawać się na rzeczy niezwykle dobrze skoro potrafił zrobić taką rzecz. Nie z tworem pośledniego umysłu mamy tutaj do czynienia, toteż złamać pieczęć prosto nie będzie.
    Zadumałem się przez chwilę nad misternością tegoż dzieła. Jakiż musiał być srogi sekret, skoro do zamknięcia jego poczyniono zabiegi tak pieczołowite? Rzecz musiała być ważna niezwykle i stawiałem, że chodziło o informacje, które mogły grozić trzęsieniem w posadach, jakiegoś kręgu politycznego, jednak nie ta kwestia paliła najbardziej.
  — Znam się na kilku rzeczach, na niektórych bardzo dobrze, na niektórych gorzej, ale o lingwistyce wiem raczej niewiele. Niemniej logika podpowiada, że trudno badać coś takiego bez punktu odniesienia. Na pewno nie w takich warunkach, jak mamy tutaj. Ale pomyślę o tym, jak tylko zejdziemy z tej przeklętej łajby. — Zacisnąłem wargi w wąską kreskę, bo hałasy dobiegające, z góry nie uspokajały mnie ani trochę. Na słowa dziwne tylko wzruszyłem ramionami. — Może ex libris twórcy? Jakiś onim?

Ostatnio edytowany przez Mikuni (2020-01-31 17:51:19)


Potem Wilczyca, nabrzmiała od płodu
Żądz wszelkich, mimo że chuda i sucha,
Sprawczyni nieszczęść mnogiego narodu,
Swoim widokiem zgnębiła mi ducha



http://i.imgur.com/9qllVJp.jpg


Karta Postaci


Theme|Voice

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zakonsokola.pun.pl www.pokeswiat.pun.pl www.warzywko.pun.pl www.alians666.pun.pl www.sa.pun.pl