Masashi'emu zbladła mina, kiedy w końcu ogarnął o co chodzi. Kiedy marionetka miała go pochwycić w swoje sidła, ten przykucnął szybko i odepchnął się dłońmi od ziemi w tył, dzięki temu mógł szybko zwiększyć dystans między sobą i marionetką.
- Marionetkarz... Więc walka z kukłami nie ma sensu, muszę zaatakować kontrolującego, możliwe, że będzie słaby w zwarciu...
Pomyślał, po czym ruszył w stronę mężczyzny, który się śmiał. Kiedy był blisko zaczął zasypywać marionetkarza serią ciosów TaiJutsu.
Ostatnio edytowany przez Masashi (2013-03-29 15:01:10)
Offline
Strażnicy
Uchiha wciąż nie przejmował się przewagą liczebną przeciwnika i ruszył na najbliższego marionetkarza,odzianego w czarny płaszcz który go całkowicie osłaniał. Strażnikom po raz kolejny udało się nabrać młodego uchihe, okazało się bowiem że to nie on kontrolował tą marionetkę. Nawet gorzej ustawili się w taki sposób aby zmylić Masashiego i owszem miał do czynienia z 4 marionetkarzami wraz z lalkami. Jednak nikt nie powiedział że będzie tak łatwo już po pierwszym ciosie w korpus przeciwnika, można było się domyślić że coś tu nie gra. Chłopak uderzył w kolejną marionetkę i nie był teraz w komfortowej sytuacji znajdując się pomiędzy dwoma drewnianymi przeciwnikami. Wyglądało na to że jego przeciwnicy świetnie się bawią widząc bezradnego chłopaka, który nie wie co się dzieję.
Offline
Podróż, choć nie należała do najdłuższych, ciągnęła się chłopakowi niemiłosiernie, chociaż nie można powiedzieć, żeby się nudził. Podziwianie życia pędzącego cały czas za ulotnymi celami pochłonęło jego myśli na dłuższą część podróży. Szedł, rozmyślając na przypadkowe tematy, które nasuwały mu się wraz ze zmieniającym się otoczeniem, a raczej tym, co się w nim działo. W pewnym momencie zauważył chłopaka, typowego wieśniaka, który ćwiczył ze zwykłym kijem, zapewne do noszenia wiader, które to stały obok. W jego głowie momentalnie stanęła niedawna walka - a raczej karykatura takowej, przynajmniej w jego mniemaniu. Brakowało mu tam czegoś, jednego ważnego elementu, bez którego raczej średnio sobie radził. Kiedy więc dotarł nad wyznaczony przez siebie punkt, jezioro w Tanechigai, zawrócił momentalnie, kierując się do miejsca, które znał bardzo dobrze. Miejsce, które mógł nazwać domem.
[z/t - Rzeka, Shisou]
Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu
Offline
Chłopak przeklął w myślach, kiedy okazało się, że to kolejna marionetka. Wszystko wskazywało na szybką przegraną Uchihy, przewaga liczebna wroga, do tego lalkarzy. Masashi nie miał nawet swej broni, więc walka tym bardziej stawała się cięższa. Chwilę analizował sytuację starając się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, lecz nic nie mógł wymyślić. Nie ważne co by zrobił, przeciwnicy mogli się z nim bawić bez końca, aż nie padłby z sił. Po dłuższej chwili szybko zeskoczył z gałęzi spadając na ziemię, po czym szybko odbił się od ziemi i ruszył w stronę obozu lalkarzy. Jedynym sposobem było zgubienie pościgu, lecz to też nie było łatwe. Masashi zmierzał tą samą drogą, którą przybył. Znał ją, widział powbijane gdzie nie gdzie kunai, jeszcze kiedy lalkarze gonili chłopaka. Po drodze zebrał dwie bronie, by w razie czego móc walczyć, ale głównie skupił się na tym by dotrzeć do obozu i jakoś zgubić pościć, może w jakimś budynku...
Offline
Strażnicy
Masashi postanowił zrezygnować z walki co mogło się wydawać całkiem rozsądne w obliczu przewagi przeciwnika. Uniknął ataku marionetek dosłownie o milimetry, wyglądało na to że strażnicy się tego nie spodziewali. Pewnie tylko dzięki temu, że zdołał wykonać unik, zaskoczył przeciwników i udało mu się uciec na moment przed przeciwnikami. Postanowiłeś uciekać drogą, którą tu w kierunku osady przy okazji zdobywając broń potrzebną do dalszej walki. Niby wszystko było przemyślane jednak cały czas za twoimi plecami znajdowali się strażnicy, a przed tobą mur i jeszcze więcej strażników którzy stali przy bramie do obozu. Wciąż nigdzie nie było śladu po staruszce, która tak cię wystawiła.
Offline
Masashi zatrzymał się w jednej chwili widząc kolejnych wrogów, tak by go nie zauważyli. Odsapnął na chwilę.
- Cholera... Kolejni, nie wygląda to za ciekawie...
Pomyślał sobie, po czym zaczął biec przez las wzdłuż muru, tak by być nie widocznym. Musiał jak najszybciej zgubić swój pościg. Masashi w tej chwili szukał jakichś wad w murze, by móc prześlizgnąć się niezauważonym do obozu, chociaż w tej sytuacji, raczej nie można tego nazwać niezauważonym. Mimo wszystko oni dalej myślą, że Uchiha jest gwałcicielem... Na samą tą myśl zrobiło mu się niedobrze w biegu. Gdyby w końcu udało mu się coś znaleźć starał się prześlizgnąć do środka, ale jeszcze wcześniej stworzył bunshin'a, zwykłego, który stanął przy drzewie, by nie móc rozpoznać czy to iluzja, czy prawdziwy klon przez cień, którego w tym miejscu nie dało się odnaleźć. Miał robić za zwykły wabik mający na celu chociaż trochę spowolnić pościg.
Offline
Strażnicy
Chłopak wciąż starał się ukrywać przed prześladowcami, jednak ci mimo jego prób cały czas podążali za nim mniej więcej w tej samej odległości. Na szczęście udało mu się uniknąć strażników przy bramie za pewne dlatego, że interesowało ich tylko to aby nie wpuścić nikogo do środka. Jak widać mieli powód do olania Uchihy, mur był po protu idealny, ani luki którą można by wykorzystać, a do przeskoczenie skutecznie zniechęcały ostre zakończenia. Sytuacja nie wyglądała na najciekawszą szczególnie biorąc pod uwagę że wabik w postaci bunshina został całkowicie zignorowany. Najwidoczniej marionetkarze znaleźli sposób aby śledzić podejrzanego o próbę gwałtu chłopaka. Masashi cały czas uciekał jednak marionetkarze z każdą chwilą byli coraz bliżej aby ostatecznie pochwycić chłopaka.
Offline
Theme
Zdenerwowanie narastało, Uchiha przekroczył już dawno granicę irytacji. Ponownie się zatrzymał trzymając kunai'e w dłoniach.
- Cholera... Żeby stara baba wpakowała mnie w takie tarapaty... Nie ma co, nie zaufam już człowiekowi starej daty... Nie ma rady... Przynajmniej nie oddam skóry tak łatwo.
Mówił do siebie, po czym odwrócił się w stronę swojego pościgu. Kiedy lalkarze zbliżyli się Masashi zaatakował pierwszą lepszą osobę kunai'ami, zapewne była to lalka, jednak nie zwracał uwagi, nawet jeśli był to kawał drewna miał zamiar sprawić, by nie mógł już służyć jako lalka. Starając się pociąć kilka razy cel Masashi robił to bardzo szybko. Chwilę później przerzucił się na kolejny i tak po kolei przeskakiwał na kolejne osoby, nie ważne czy był to lalkarz, czy lalka, po sekwencji kilku ciosów przeskakiwał na kolejnego.
Offline
Strażnicy
Masashi był do tego stopnia zdesperowany że postanowił ruszyć na przeciwnik nie zwracając, nawet uwagi czym byli. Nie musiał czekać długo zaledwie po 30 sekundach od kiedy się odwrócił, lalka ruszyła na jego spotkanie. Szczerze mówiąc wyglądało na to że ma szczęście i marionetkarze postanowili się z nim zabawić w przeciwnym razie już pewnie dawno zabiliby go z dystansu. Mimo to nie poddawał się i niczym drwal zaczął rąbać najbliższą marionetkę niestety rezultat był raczej kiepski w dodatku, marionetka nie pozostała dłużna i za pomocą wysuwanego ostrza, poważnie uszkodziła ramię chłopaka. Krew trysnęła z ręki chłopaka kiedy ostrze przebijało mięśnie pozbawiając chłopaka władzy nad ramieniem. W słabym świetle księżyca chłopak wreszcie dojrzał linki wytworzone z chakry które umożliwiały kontrolę marionetki. Co ciekawe dwie dodatkowe były przyczepione do jego kunai'ów. teraz wydawało się jasne w jaki sposób bez żadnych problemów byli w stanie go odnaleźć mimo prób ukrywania.
Offline
Kiedy marionetka wysunęła ukryte ostrze Uchiha nie miał najmniejszych szans na unik. W momencie, kiedy krew trysnęła z nowej rany chłopak odskoczył wbijając kunai w ziemię i chwycił się za ramię, nad którym stracił władzę. Dysząc mocno spoglądał na swoich przeciwników, po czym na kunai, gdy nagle dostrzegł w świetle księżyca niebieski promień chakry wywodzący się z broni i idący prosto w stronę jednej z postaci, podobnie było z lalkami. Masashi wiedział już w jaki sposób marionetkarze znali jego pozycję. Dodatkowo chłopak wiedział, którzy to lalkarze, dobrze im się przyjrzał.
- Nawet jeśli... To w aktualnej sytuacji nawet ta wiedza niewiele mi daje...
Pomyślał sobie, po czym odsunął dłoń od razu. Lewa ręka Uchihy (nie opisane, która ręka) bezwładnie osunęła się i zwisała wzdłuż ciała, ból nie ustawał, mimo to Masashi nie miał zamiaru się poddać. Rzucił kunai'em w stronę lalkarza, który kontrolował lalkę, z którą aktualnie chłopak walczy, po czym podbiegł do lalki i chwycił kunai, który wcześniej wypadł mu z ręki i szybko cisnął nim w kolejnego marionetkarza. W razie ataku lalki odskoczył i ruszył w stronę kolejnego miał zamiar zaatakować go wykorzystując pełnię swoich możliwości w walce TaiJutsu, jednak bardziej skupił się na nogach, gdyż ataki pięściami mogły być bardzo słabe.
Offline
Strażnicy
Wyglądało na to że chłopak dalej nie rozumiał swojej sytuacji, marionetkarze co prawda pozwalali mu na walkę z lalką. Nawet zachęcali go do tego wystawiając tylko jedną na przeciwko niedoszłego gwałciciela. Najwyraźniej bawiła ich ta cała sytuacja. Jednak kiedy tylko zaczął orientować się o co chodziło w zaistniałej sytuacji zaczęli walczyć na poważnie. Mimo że atak kunaiem w prawdziwego przeciwnika wyraźnie go zaskoczył, to jednak nie przyniósł rezultatu gdyż w końcowym etapie przejął kontrolę nad bronią za pomocą wcześniej przyczepionych linek z chakry. Ataki TaiJutsu chłopaka nie przynosiły zbytniego rezultatu, tym bardziej że wcześniejszy rana była znacznie poważniejsza niż sądził. Najwyraźniej ostrze które ją zadało było zatrute, gdyż powoli tracił również czucie w lewej nodze. Sytuacja była bez wyjścia, chłopak powinien mieć już świadomość, że nie zdoła uchronić się przed napastnikami w taki sposób jak czynił to do tej pory. Mało tego prawdopodobnie zginie.
Offline
W jednej chwili Uchiha upadł na kolano, ból był coraz większy, do tego stracił czucie w lewej nodze. Mógł odczuć powolne rozprzestrzenianie się trucizny w ciele poprzez dreszcze i odrętwienie. Zamknął na chwilę oczy mając na uwadze to, że zaraz może zginąć. Mimo to powoli i z trudem wstał, nie mógł przestać głęboko dyszeć ze zmęczenia i bólu. Zacisnął pięść i czekał na ruch lalkarzy, pomimo pewnej śmierci nie miał zamiaru się poddać. Jego ciało ledwo utrzymywało się na nogach, a kiedy nadszedł kolejny atak starał się obronić, jedyne co mu pozostawało to bronić się i ewentualnie czekać na cud.
Offline
Strażnicy
Uchiha nie podawał się mimo tego że sytuacja była beznadziejna, a on ledwo trzymał się na nogach. Nie przerażała go wizja czterech marionetkarzy stojących na przeciw niego. Postanowił dać z siebie wszystko do ostatniej chwili. Za pewne dałby radę bronić się jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie nagły niespodziewany atak. Prosto z muru, którego chłopak nie był w stanie zdobyć w żaden sposób nadleciały dwa senbony. Oba z niezwykłą precyzją osiągnęły swój cel przebijając gardło chłopaka. Tak właśnie swój żywot zakończył niedoszły gwałciciel Masashi Uchiha. Nie miał nawet okazji aby zobaczyć kto pozbawił go życia. Trzeba przyznać że było na co spojrzeć, gdyż była to niezwykle atrakcyjna młoda dziewczyna, można by śmiało ją nazwać aniołem chociaż w przypadku chłopaka raczej aniołem śmierci.
- Co wy do diabła robicie przecież kazałam wam pilnować warsztatu! Jeżeli widzicie intruza po prostu go zabijcie, a nie się zabawiacie.
- Miyuki-sama, wybacz myśleliśmy że jeszcze nie wróciłaś
- Czyli jak mnie tutaj nie ma to możecie się obijać?
Strażnicy odeszli pozostawiając ciało Masashiego na pastwę padlinożerców, oznaczało to zapewne że trucizna nie była śmiertelna, jednak w żaden sposób nie zmieniało sytuacji martwego Uchihy.
Trzy dni po tym wydarzeniu nie do końca wiedząc co się właściwie stało Masashi obudził się niemal pod tym samym drzewem pod którym wcześniej zwracał pokarm. Z początku można było pomyśleć że to był tylko zwariowany sen, a ból w lewym ramieniu spowodowany był jakąś pijacką przygodą. Dopiero mała sakiewka wypełniona pieniędzmi i doczepiona do pasa wraz z karteczką z napisem "Dziękuje za pomoc" uświadomiły chłopakowi że to jednak działo się na prawdę. Ciekawe tylko gdzie się podziała ta staruszka?
Koniec Sesji
Offline
Masashi bronił się przez jakiś czas, aż w końcu jego gardło nie zostało przebite. Przez chwilę Uchiha stał sparaliżowany, chociaż był przygotowany na śmierć, ta przyszła znienacka. Chwycił się za ranę, po czym odchylił dłoń i spojrzał na krew na niej. Zakrztusił się nagle i upadł na kolana. Krew wzbierała, chłopak nawet nie mógł nic powiedzieć, czuł jak powoli odpływa, wszystko mu się rozmazało, aż nagle dostrzegł zarysy kobiecej sylwetki, jednak nie było mu dane dostrzec kto to, gdyż całkowicie odleciał.
Uchiha w jednej chwili zerwał się na nogi niczym przebudzając z koszmaru. Przez chwilę zastanawiał się czy to wszystko to był sen, jednak ślad po ranie pozostał, mimo to Uchiha żył. Przeczytał karteczkę, którą miał przy sobie i zastanawiał się chwilę... Po dłuższym czasie namysłów, doszedł do wniosków, że lepiej nie wnikać. Najważniejsze, że żyje, a misja zaowocowała nagrodą i cennym doświadczeniem. Wolnym krokiem Uchiha ruszył przed siebie.
[z/t --> Chikai/Tereny]
Offline
Pojawiłem się, dziękując sobie w duchu że wpadłem na tak genialny pomysł aby umieścić pieczęć w tak strategicznym miejscu jak to. Wszystko układało się w miarę dobrze, miałem tylko nadzieję że budowa areny postępuję, w końcu jak opuszczałem Enko nie było na jej terenie nic po za piachem. Jednak wiedziałem, że mogę ufać Hikari i z pewnością podała zadaniu.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Nie pozostało mi nic innego jak udać się do klanu Ayatsuri, jeżeli wszystko poszło zgodnie z planem powinien to być ostatni z klanów który nie uzyskał zaproszenia. Miałem też nadzieję, że w okolicy uda mi się znaleźć moją uczennice. Ruszyłem więc czym prędzej do Shisou.
[z/t-> » Shisou » Klan Ayatsuri -> rada klanu]
Offline
Dotarliśmy do Tanuzy. Sztucznie stworzona prowincja, zawierająca w sobie Dokuzę i Tanechigai. Powojenne zmiany mocno dotknęły nasz kontynent, tworząc nowy ład w znanym nam świecie. Byliśmy w tym momencie blisko terytorium naszego naturalnego wroga - Senju. Nie planowałem jednak wykonywać żadnych skoków, ataków czy innych sabotaży.