Ogłoszenie


#281 2015-12-30 16:40:24

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Jezioro pamięci

Ikkyo



     Odpowiedź mężczyzny nie spodobała mi się. Ten koleś najwidoczniej nie był w stanie pojąć, co już dla niego zrobiłem. Zacznijmy od tego, że znajdowaliśmy się w środku lasu, z którego wyjście wcale nie było łatwe. Ba, pozostawiłem na tyle klona i resztę drużyny tak, żeby mogli oni pilnować nas i upewnić się czy wszystko gra. Idąc dalej, doszedłem z nim aż tutaj. Znajdowaliśmy się chyba w najbezpieczniejszej pozycji z możliwych, bo Bijuu nie atakował nas, tylko resztę, a my mieliśmy do nich względnie niedaleki dystans. I mimo tego, ten Samotnik, czy inny fan Ichuzy, nie ufał mi do końca. Świetnie. Trafiłem na kolejnego bęcwała.
     Na mojej twarzy nie było widać pozytywnych uczuć. Jeżeli miałbym określić jak wyglądała, to po prostu napisałbym, że pusto. Brak jakichkolwiek oznak aprobaty, a na koniec zwieńczenie tego obniżeniem brwi. Usta wygięły się w pogardliwym grymasie. Nie lubiłem gości tego typu.
     - Zacznijmy od tego, że przyprowadziłem ciebie z pola bitwy, piekła, tutaj. Bezpiecznie. Nawet włos ci z głowy nie spadł, a z tego co widzę tam w oddali, to ktoś nas śledził. Gdyby nie replika, którą tam zostawiłem, mógłbyś być martwy. Czego oczekujesz? Słowa mogą być puste, natomiast czyny mówią więcej i zawsze mają wartość. - powiedziałem z nieukrywaną złością. Mogłem go teraz zaatakować, złapać w Genjutsu tak, aby żałował swojej wypowiedzi. Nie zrobiłem tego. Nie. Prywatne interesy odstawmy na bok. Korona mi z głowy nie spadnie, jeżeli przemówię do niego jeszcze raz. - Znam technikę, dzięki której mogę stać się niewidoczny. W taki sposób zwyczajnie w świecie dostanę się do Ichuzy i dam mu to, co tutaj przytargałeś. Równie dobrze zadanie to może wykonać mój klon, a ja będę tu przy tobie, żeby było bezpieczniej.
     Odczekałem chwilkę. Odetchnąłem spokojnie. Nie byłem zły. Bardziej zażenowany i zirytowany naraz.
     - Jeżeli jednak mi nie ufasz, to sam biegnij. Chętnie zobaczę jak próbujesz dogonić Ichuzę, w oceanie nieludzko szybkiego piasku. - wycedziłem spokojnie.

Klon przy drużynie



     Królewicze stali dalej, nie zwracając uwagi na atak. Gdyby nie moja interwencja, zginęliby. Cholera, myślałem, że zmarnowałem ogromne ilości chakry tylko po to, aby uratować tych dwóch wrośniętych w ziemię. Na szczęście dla nich okazało się, że za tamtym tworzywem z ognia podążał wrogi ninja... Cóż, teraz nie istniał, ale jego i moja spuścizna stworzyła potężną eksplozję płomieni. Ogień otaczał nas i chyba ja znajdowałem się teraz w najlepszej z możliwych konfiguracji. W końcu wcześniej odskoczyłem, a i poprzez wystrzelenie Goryuuki znajdowałem się od niej najdalej.
     Nieważne. Obecnie trzeba się stąd wydostać. Chciałem dostać się w to samo miejsce, ale drogą okrężną i dłuższą. Nie dało się zapobiec pożarowi. Nie dało się również rzucić w ogień i pieprznąć kompanów w twarz, choć może to by im pomogło. Pozostał tylko krzyk.
     - Co z wami jest? Logen! Suezo! Natychmiast do mnie! Spierdalajcie z tego cyrku! - wrzasnąłem. A to, czy posłuchają, to już inna sprawa. Nie wierzyłem jednak, że uda im się wyjść ot tak, bez obrażeń. Wyciągnąłem zwój i wykonałem technikę pieczętującą. Miała ona za zadanie pozbyć się ognia, który znajdował się jak najbliżej tej dwójki. Następnie wskoczyłem do kręgu, aby pochwycić Logena. Był liderem i sensorem, czyli cenniejszą osobą niż Suezo, który jak na razie nie zrobił nic. Złapałem go, przerzucając przez ramię. Jeżeli będzie chciał chodzić sam, pozwolę mu. Na razie zachowywał się jak otruty, albo otumaniony jakimś Genjutsu. Nieważne. Miałem na celu odskakiwać z nim jak najdalej. Ja byłem tylko repliką, nędzną imitacją Ikkyo. Mogłem zniknąć, nie będzie płaczu. Po tych dwóch już może być. Cel to dostać się do oryginału. Tam mogliśmy już coś działać, w większej grupce.

/odpis klona w obozie źródeł się pojawi, ale po postach innych graczy
                                           
Siła, Szybkość: 150
Technika pieczętująca: klik!
Zużyta chakra: [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#282 2015-12-30 17:30:32

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Jezioro pamięci

[Las]


   Logen od dłuższego czasu nie poruszał się gromadząc energie natury, nie przeszkadzał mu w tym nawet atak przeciwnika odparty tylko dzięki zdolnością Ikkyo. Seuzo również nie skłaniał się do działania, cały oddział Uchihów obserwował jak płomienie ogarniają las. Ponownie do akcji podszedł Ikkyo pieczętując najbliższe płomienie, jednak było ich zbyt wiele aby zapobiec całemu pożarowi i kupił im co najwyżej trochę czasu. Logen dzięki swoim zdolnością mógł wyczuć jak oddział złożony z trójki ludzi zbliża się w ich kierunku. Własnie wtedy Ikkyo postanowił chwycić go i udać się z dala od ognia w okolicę oryginału i bijuu, pytanie tylko czy nie kierował się z deszczu pod rynnę (z ogniska w pożar?). Chwilę potem na granicy widoczności Suezo pojawiła się kryształowe drzewa. Jeszcze jeden moment i w szaro-granatowej poświacie pojawiło się tam 6 sylwetek o jasnych włosach.
   Trochę wcześniej Taii jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odzyskał pełnie sprawności pod wpływem tajemniczej tabletki, jedynym efektem ubocznym jakie odczuwał chłopak było jakby pomniejszenie się zmysłu czucia.
-Niezłego kopa mają te medykamenty...Rozdzielają się -powiedział Ango i spojrzał w kierunku Hikari na co to odpowiedziała skinieniem głowy. Bez zbędnych słów Miuu, która wciąż nie schowała swojego ostrza i mężczyzna ruszyli w pogoń za dwójką uciekinierów. Ciężko stwierdzić jakie były ich zamiary, ale z pewnością pozostawienie dwójki nieprzewidywalnych Uchih w nieznanej okolicy samemu sobie nikomu nie sprawiło by przyjemności. Reszta ekipy dotarła do Suezo.
  Klon z Logenem dotarli na skraj las i praktycznie widział w oddali oryginał chłopaka, który stał nieruchomo przy swoim oryginale, dzieliło ich jakieś 300 metrów. Mimo odległości zapewne za sprawą energi natury Logen mógł wyczuć, że coś jest nie tak. Za ich plecami pojawiła się dwójka ninja, nie mówiąc nawet słowa ich wszakże Logen nie był wstanie wyczuć nawet z tak bliskiej odległości.

Ikkyo



   Chłopak mocno dziwił się czemu samotnik mu nie ufał mimo tego ile dla niego zrobił, myślał sobie za pewne co za idiota z problemami z tego Samotnika. Mógł złapać go w genjutsu i zmusić aby by mu podlegał. Był moment, że ich oczy się spotkały tworząc do tego idealną okazję.
- Interesująca technika, będę musiał się jej kiedyś nauczyć, tymczasem niech będzie zaufam Ci - wciąż patrząc na Uchihe wyciągnął z kabury kunai. - Potrzebuję to dostarczyć do Ichuzy, ściślej mówiąc muszę to wepchnąć prosto w jego serce, ale wygląda na to, że ty będziesz pierwszy na mojej liście
Wyglądało na to, że mężczyzna nie był wcale sprzymierzeńcem samotników, a wszystko czego pragnął to nagroda za głowę Ichuzy i pomyśleć , że Ikkyo tak łatwo mu zaufał i niemal doprowadził do lidera samotników. Jednak miał teraz okazję się zrehabilitować pozbywając się zagrożenia. Jednak jeżeli tak było to czemu zamachowiec o tak się do tego przyznał? Odpowiedź była prosta zadziałał wtedy, kiedy Uchiha się zawahał. Ten jeden moment kiedy mógł rzucić genjutsu przy pomocy sharingana wykorzystał jego przeciwnik aktywując swoją technikę (Umysł:100 Technika: Genjutsu Shibari)   
[Odpis dla reszty znajduję się w poprzednim poście.]

Ostatnio edytowany przez Straznik specjalny (2015-12-30 17:32:00)

Offline

 

#283 2015-12-31 00:04:23

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Jezioro pamięci

      Chwila.. - Je**ny szop... - parsknąłem pod nosem jak tylko zauważyłem, że mój atak niepowiódł się. Co ja sobie myślałem, że zaatakował tak ogromne stworzenie jakim był ten szop. Najwidoczniej nie był tak mało wytrzymały jak stwory, które przeważnie przyzywają ninja.

      Stało się jednak coś czego najmniej się spodziewałem... Jego szybkość była niewyobrażalnie duża. Nawet nie byłem wstanie jej porównać do swojej. On jest prawdziwym demonem. Co ja tu robię. Dajcie mi chwilę, muszę to wszystko przemyśleć... Nie mogę tak łatwo się poddać, tam czekają na mnie moi ludzie. Zaraz, zaraz się podniosę. To było tak szybkie, że nie byłem wstanie pojąć tego jak zamieniłem się w wodę. Przechodziły przez mój umysł różne myśli. Od tego jak szybko będzie wstanie mnie zabić jak tylko wrócę do swojej prawdziwej postaci, skończywszy na tym czy będzie to szybkie... Muszę zaryzykować.

      Zajęło mi to trochę czasu, ale powróciłem do swojej prawdziwej formy. Chwila... Demon już mną się nie interesuje? To dobra chwila na ucieczke. Muszę uciec w przeciwnym kierunku do którego on zmierza. Musiałem zmienic pozycję na bardziej bezpieczną i zastanowić się co dalej robić... Dlatego też zacząłem swój maraton [szybkość 400] w bezpieczne miejsce. Tak na dobry początek... Nie chwila, zatrzymaj się... Zrobiłem to. Mogę jeszcze im pomóc. To niezdecydowanie jest straszne, ale wpadłem na pewien pomysł. Rzuciłem swoje spojrzenie w strone demona, on znajdował się jakieś trzydzieści metrów ode mnie, daleko jeszcze od niego nie odbiegłem, ale warto było spróbować. Bez zbędnego długiego myślenia zacząłem wykonywać znaki, a po chwili pod nogami wielkiego szopa zaczęło tworzyć się największe bagno, na które było mnie stać (10 metry głębokości i promień 40 metrów)... Teraz mogę uciekać z taką samą prędkością jak wcześniej... Szybciej.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

- Yomi Numa - użyta technika
 Szybkość jutsu: 516

Ostatnio edytowany przez Akemi (2016-01-06 16:57:54)

Offline

 

#284 2016-01-02 17:50:18

Adatte

Zaginiony

7348301
Zarejestrowany: 2014-07-23
Posty: 169
Klan/Organizacja: Uzumaki
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17
Multikonta: Shinsaku

Re: Jezioro pamięci

   Nie mógł oderwać wzroku od mężczyzny, którego rocznik urodzenia mógł być jego największym atutem, gdyby tylko okazał się winem. W sytuacji zgoła jednak odmiennej, kiedy to do kojącego podniebienie alkoholu było mu raczej dalej niż bliżej, jego obecność pośród zgliszcza prezentowała się komicznie. Tym bardziej, że ten nie pozostawiał mu wyboru, jeszcze bardziej utwierdzając Uzumakiego w tym przekonaniu. Świadomie czy też nie, ośmieszał się raz po raz. A może to był taki jego test? Albo w rzeczywistości był kimś zupełnie innym, pozostając pod działaniem techniki przemiany ciała? W sumie nie byłoby to najgłupszym wytłumaczeniem. Dziadyga tak sprawny, że zapierało dech w piersi i to na polu bitwy? Tak, coś mogło być na rzeczy.
   - No wie pan, niektórzy zaczynają swoje miłosne przygody dość wcześnie. Tym bardziej, że i pan zdążył się z nim pozabawiać.
   Wyznanie podstarzałego mężczyzny, bynajmniej, nie wytrąciło go z równowagi. Nauczony swoim własnym przykładem, Adatte nie ufał we wszystko, co mu mówiono. Tym bardziej, że nawet gdyby ta bzdurna wzmianka okazała się mieć w sobie ziarenko prawdy, sama myśl o tym, że ten zgred mógł kiedyś czerpać więcej przyjemności niż pozostali w towarzystwie osób tej samej płci, sama wizja musiała być niezwykle komiczna. Poza tym, takie rzeczy się zdarzały; czerwonowłosy tolerował poglądy innych, nawet jeśli różniły się od jego własnych.
   - Pozwól, że przez wzgląd na mego dziadka, a może i bez względu na to, będę miał do pana jedną prośbę - niech pan się jeszcze zastanowi. Zebrali się tutaj naprawdę wybitni ninja. Zjechali się z całego świata. Nie można wymarzyć sobie bardziej różnorodnej mieszanki umiejętności w jednym miejscu. Taka szansa może się nie powtórzyć. Jeżeli oni nie dadzą sobie rady poskromić tej bestii, to któż będzie w stanie? A nawet jeśli uda im się odeprzeć jej niszczycielską siłę, co wtedy? Na co się zda ich wysiłek, jeżeli nie będą mogli dokończyć dzieła? A pan pewnie może tego dokonać, prawda?
   Spoglądał na niego, nie opuszczając wzroku ani na sekundę. Oto, na dźwięk własnych słów, zrozumiał, że już nie widzi tylko zabawnego starca. Przed nim stał ktoś, kto mógł odegrać w całej tej farsie kluczową rolę. I on musiał go zatrzymać. A przynajmniej spróbować...
   - I jeszcze jedno - zaczął niepewnie, lecz wreszcie zdobył się na odwagę. - Nie jestem balastem. Mam nadzieję, że sam zdoła się pan o tym przekonać, dając mi szansę.

Offline

 

#285 2016-01-02 19:08:20

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Jezioro pamięci

Ikkyo



     Ale. Zaraz. Wróć... Co jest?
     Cholera.
     Ten dupek uwięził mnie w Genjutsu. Czułem to. Moja wola była na tyle wyczulona, że przełamała pewne bariery. Nie mogłem jednak całkowicie wydostać się z iluzji, bazując na samej sile woli. O nie, brakowało mi jej trochę. Cóż, w przyszłości będę się w niej ćwiczyć. Ale obecnie? Cóż, tyle dobrego, że nie jestem pod pełną kontrolą tego gościa, tylko coś tam ogarniam. Nah, co dalej?
     Kai[Siła Nin 30, maksymalna].
     Złożyłem ręce w pieczęć, o ile było mi to dane, a nawet jeżeli nie, to starałem się anulować skutki działania techniki przeciwnika. Wystarczyło skupić chakrę, przynajmniej w teorii. Mogłem to zrobić, tak przynajmniej zakładałem. A nawet jeżeli nie, to moja świadomość była zachowana. W większości. Może i w całości? Cholera wie, praktycznie nigdy nie wpadałem w Genjutsu. To ja zakładałem sidła. I teraz tego żałuję, że za mało razy popełniłem ten błąd. Kai zresztą nie do końca musiało mi pomóc, ale jeżeli byłem na skraju złapania w iluzję, może coś da?
     Hana Kahen [Umysł 150, Siła Gen 430].
     Do wykonania tego jutsu nie były potrzebne żadne pieczęci. Wystarczyło wiedzieć gdzie jest cel. A ja wiedziałem. Bo po pierwsze, przed moimi oczami rysował się ten dupek, a po drugie, pamiętałem jego lokalizację, nawet jeżeli ją zmienił. A decyzja o użyciu tej techniki była w zasadzie natychmiastowa...
     Cóż, jeżeli wpadł w iluzję, to zobaczymy co się stanie...

Klon w lesie



     Przede mną widać było... Tego gościa. Ponieważ miałem aktywowanego Sharingana, widziałem również, że ubyła mu chakra... Cholera. Patrzył na mój oryginał. A że i widziałem chakrę samego Ikkyo, czyli siebie, to dostrzegłem, że coś jest nie tak. Iluzja?
     Asz cholera, ten gość okazał się być zwykłym zdrajcą. Tylko co z nim zrobić? Złapać, to na pewno. Ale co dalej? Załatwmy go własną bronią. Użyłem tej techniki, o ile była możliwa taka sytuacja [specyfikacja taka sama].
     - Logen, żyjesz? Mamy problem. - powiedziałem, po czym zrzuciłem ciało towarzysza na ziemię. Zrobiłem to delikatnie, ale też i szybko. Następnie skoczyłem na skos do przodu i przejrzałem okolicę, czy nic nam nie grozi. Jeżeli tak? Cóż, będę mieć czas na reakcję... [Reakcje 190]
   

Klon w obozie źródeł



     Genialnie. Pomogłem im. Dzięki mnie mogli żyć. Chyba że...
     Ręka marionetki. Ruszała się. Jak to możliwe? O cholera, ci lalkarze żyli. Nie wiem jak dali radę sobie z tym zmasowanym atakiem, ale... Może któryś z nich krył się w krzakach? Albo pół bandy? Nie umiem tego powiedzieć, przecież nie widzę ich ot tak.
     Sharingan. Sharingan widzi chakrę. Zacząłem więc przeglądać okolicę najlepiej jak się dało. Nie wiem, może ujrzę coś, czego nie mogą dostrzec inni. Linki, które były podczepione do kukiełek, były z chakry. A ja mogłem widzieć jej kolory. Dobra, ogarnę to. Jeżeli ujrzę gdzie kryje się kuglarz, podejmę odpowiednie kroki...
[nie mogę zrobić więcej bez MG, czyli ta tura będzie trwać minimalną ilość czasu, chyba]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ikkyo (2016-01-02 19:09:37)

Offline

 

#286 2016-01-02 19:16:59

Ayatane

Nikushimi http://i.imgur.com/nQ4N9BM.pnghttp://i.imgur.com/ipBWKhc.png

33401269
Call me!
Zarejestrowany: 2013-06-03
Posty: 653
KG/Umiejętność: Hyouton
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 17 lat

Re: Jezioro pamięci

     Głupota sprzymierzeńców Kraju Ognia przerastała wszelkie wyobrażenia Ayatane. I choć Samotnik wiedział, że na szerokim świecie nie brak idiotów, to zawsze musiał znaleźć się ktoś, kto swoją postawą skłaniał białowłosego do rozmyślań na temat "Czy można być jeszcze durniejszym?". Odpowiadając na tę hipotezę, zdaje się, można by pisać wielostronicowe wypracowania, a może i nawet książki. Weźmy dla przykładu powieść, której to autor twierdząco odnosi się do postawionego zagadnienia. Oczywiście w celu uargumentowania swej tezy, musiałby podać odpowiedni przykład. Nikogo nie dziwi chyba, że najlepiej zrobiłby, gdyby w tym celu głównymi bohaterami książki uczynił dumnych wojowników z klanu Ayatsuri. A raczej durnych*.
   Przedstawiciele tej rodziny, których łączny potencjał militarny wynosił może czterdzieści procent siły generała organizacji Samotników, zadecydowali, że walka ich wrogów z demonem będzie idealnym momentem na przypuszczenie ataku. I ta, jakże genialna myśl, prawdopodobnie w ich żałosnych mózgach czuła się bardzo osamotniona. Nie wpadli oni na to, iż gigantyczna kreatura, jedną techniką zdolna do przemiany hektarów ziemi w pył, może stanowić ważniejszą kwestię od jakiejś wojny, dawno już przegranej przez obie strony konfliktu. Tak, fakt ten stał poza możliwościami umysłów lalkarzy.

     Odłamki błękitnego lodu zasypały sylwetkę Ayatane, gdy ten, jednym ruchem ręki rozbił własny twór, pozbywając się zagrożenia ze strony gęstej mazi. Wprawdzie chłopak nie wiedział nawet, do czego owa ciecz miała niby służyć, lecz doświadczenie podpowiadało mu, by reagować na każdy pojedynczy ruch przeciwnika. W tym celu, jak już dobrze wiemy, Yuki zamroził breję, dokonując przy okazji hibernacji samego siebie na okres ułamka sekundy. I pomimo, że generalnie wszystko poszło zgodnie z planem białowłosego, to nie obyło się bez skutków ubocznych.
   Ubrania Samotnika były niemal doszczętnie zniszczone. Zauważywszy ich opłakany stan, chłopak zarzucił klątwą pod adresem rodu Ayatsuri, raz jeszcze wspominając ich słynną głupotę. Był zły, ale w przeciwieństwie do władców marionetek wiedział, na czym ma się w tym momencie skupić. Dokonując ogólnego rozeznania w sytuacji, Yuki dostrzegł na niebie niewyraźny kształt, w którym mimo wszystko rozpoznał białego ptaszora. Na identycznych bestiach podróżowały Wyrzutki, a znajomość tego faktu pozwoliła chłopakowi na natychmiastowe podjęcie działań. Nie zwracając nawet uwagi na napis, zdobiący podbrzusze kreatury, wykonał on wysoki na czternaście metrów skok, miękko lądując u grzbietu glinianej bestii. Ta zaś, jakby prowadzona rozkazem, przyśpieszyła lot, wynosząc swego jeźdźca pod chmury. Jednocześnie zaś, powolne ruchy skrzydeł kierowały postać coraz bliżej piaskowego demona, dokładnie znając plan.
   Przed rozpoczęciem ataku, Yuki zerwał z siebie skrawki kurtki, a także podziurawioną podkoszulkę. Wraz z chwilą, gdy po prostu wyrzucił gdzieś za siebie te ubrania, pozostał jeno w bieliźnie, zniszczonych bojówkach oraz ciężkich glanach. Na jego nagiej piersi błyszczały nieśmiertelniki.

     Znajdując się mniej więcej nad Shukaku, Ayatane złożył dłonie w pieczęć barana. Ogromne pokłady chakry natychmiast zaczęły pędzić przez jego ciało, długo nie walcząc o uwolnienie. Szeroko rozwarte powieki świadczyły o skupieniu Samotnika. Śnieżnobiałe włosy rozwiane na wszystkie strony...
   Start. Niewyobrażalne ilości wody, niesione ogromnym ciśnieniem, niby wodospad spadały na ogoniastą bestię, wydobywając się z ust chłopca, lecącego wierzchem glinianego ptaka. Ciecz, nim jeszcze dotarła do ziemi, zaczynała już nienaturalnie formować kulisty kształt, przecząc jednocześnie wielu prawom fizyki. Koniec końców demon zamknięty miał zostać w monstrualnej wielkości bańce, o średnicy dwóch i pół kilometra. Ludziom raz jeszcze dane było ujrzeć potęgę suitonu... o ile jutsu nie pochłonie ich wraz z Shukaku.
   Wykonawszy ruch, białowłosy przetarł wierzchem dłoni usta (warto dodać, że już suche, gdyż jego ciało natychmiast wchłonęło kropelki wody, pozostałe po użyciu umiejętności), po czym uśmiechnął się brzydko, obserwując efekty swej pracy. W tym momencie nie pozostało mu nic więcej do zrobienia, jak oczekiwanie na działanie Shinsaku.

1. Wykorzystana technika: Dai Bakusei Shouha
 Siła jutsu: 750
 Szybkość jutsu: 180


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Ayatane (2016-01-02 19:34:40)


http://i.imgur.com/OCIkxGh.png

Offline

 

#287 2016-01-02 20:52:54

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Jezioro pamięci

   Samotna myśl, niczym spadająca z ogniska iskierka, zapłonęła w jego głowie, prowokując natychmiastową reakcję (240). Odruchowo przemieścił w przestrzeni dwa ptaki, na których znajdowali się Ichuza oraz Nakayama ze swym uczniem (szybkość: 350). Jakby płynąc w powietrzu, kruki wykonały pojedyncze machnięcie skrzydłami, unikając w ten sposób zderzenia z potężnym ogonem potwora. Rozproszone na krótką chwilę, na powrót spotkały się tym razem jednak znacznie wyżej. W ten sposób mieli uniknąć następnego ataku.
   - Gdzie ten szczeniak...?
   Wiedział, że w pojedynkę nie da rady. Może i do tej pory udawało im się utrzymać przy życiu, ale przecież nie mógł wykluczyć, że to opatrzność, zwana też dobrym losem, szczęściem czy nawet Jashinem, czuwała nad nimi. W każdej chwili ich ciała mogły zanurzyć się w styksowych wodach, ciśnięte w ich toń przez bestialską siłę. Zbliżała się ta chwila. Moment decyzji - zostać i walczyć do końca, żegnając się z marzeniami i oddając w objęcia śmierci, czy może wywiesić białą, haniebną flagę i dać dyla, póki czas.
   Do planu, który zrodził się w jego głowię kilka modlitw wcześniej, potrzebował jeszcze jednego, kluczowego ogniwa. Tym elementem był dotąd zupełnie nieznany mu dzieciak, który dał się już poznać światu, dając prezentację swoich umiejętności. Ronijczyk nie miał najmniejszych wątpliwości - to młody Samotnik był tym, który mógł odegrać ważną rolę w niespodziance, jaką szykował dla kreatury.
   Kątem oka obserwował kołującego w oddali ptaka. Czyjaś sylwetka miękko wylądowała na jego grzbiecie. Shinsaku zmrużył oczy, wytężając wzrok. Biała czupryna rozwiała wszelkie wątpliwości. Pakując dłonie w torbach przy bokach, kierował ptaszysko coraz wyżej i wyżej. Zawiesił go tuż pod linią chmur. Nie mógł sobie pozwolić na stracenie go z zasięgu wzroku. Tak samo jak nie mógł pozwolić na to, by historia, tak przerażająco świeża, zatoczyła koło. Kolejna, niekontrolowana powódź. Sama jej wizja przyprawiła Nakayamę o gęsią skórkę.
   Patrzył w jego kierunku. Z tej perspektywy wydawał się tak niepozorny. Maleńki, niczym mucha, przyklejona do powierzchni szyby, przez którą teraz spoglądał. On jednak znał scenariusz. Uśmiechnął się pod nosem.
   W momencie, kiedy z zawieszonego na niewidzialnej półce ptaka zaczęła spływać kolumna krystalicznie czystej wody, błyszcząc na tle słońca, z dłoni Wyrzutka wystrzeliła ósemka skrzydlatych tworów, z których niemal wszystkie natychmiast rozpierzchły się po okolicy. Pikując w dół i utrzymując odległość większą niż trzysta metrów od bestii, utrzymywały się na wyższym poziomie niż napływająca woda (szybkość poruszania: 200). Miała to być szansa dla wszystkich tych, którzy znaleźliby się w strefie zagrożenia. Na całe szczęście, aby stanąć do walki z bestią trzeba było wykazać się nie lada odwagą (albo raczej głupotą), toteż śmiałków nie powinno być zbyt wielu.
   Jeszcze tylko moment. Już za chwilę będzie miał możliwość dokończyć dzieła.
   Dostrzegł jakąś postać, która mknęła w kierunku bestii. Czy to z racji odległości, jaka ich dzieliła, czy może prędkości, z jaką ów osobnik się poruszał, Shinsaku nie był w stanie ocenić, kim on był. Rozumiał jednak jedno - jego pojawienie może mu bardzo pomóc. Lider Wyrzutków dał znać Yoshiemu, że powinien zająć miejsce na grzbiecie drugiego z ptaków. Od niego zależało, czy dostosow