Ogłoszenie


#121 2016-07-21 22:22:23

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

10



     Po słowach lidera, dziewczynka zmarszczyła brwi. Z lekką niepewnością weszła pomiędzy parawany, by tam z rękawem nasuniętym na usta, wymienić kilka słów z władzą. Gdy zaś wyszła, na jej twarzy ponownie gościła powaga.
      Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś nas dobrze, Tamotsu, głowo rodziny Senju. Nie odpowiedziałeś na nasze wezwanie po wojnie, nie przed. Wydajesz się jednak zaskoczony tą wiadomością. My także. Nie otrzymaliśmy potwierdzenia naszego listu. Istnieje szansa, że nigdy nie trafił ani w twoje dłonie, ani.. - Przerwała na moment, raz jeszcze marszcząc brwi. Daimyō Ognia tuż po zakończonej wojnie, posłał listy do wszystkich liderów rządzących klanami w państwie. Nikt z Senju nie odpowiedział. Teraz doszła do pewnego wniosku, iż Mamoru mógł to zrobić specjalnie. Dodatkowo odsunął się na dalszy plan. Z jednej strony wszystko zaczęło układać się w logiczną całość, z drugiej powstała jeszcze większa niewiadoma.
      Nieważne. Zapomnimy o tym incydencie. Pan wysłucha twoich zażaleń i twojej prośby. Po zakończonej wojnie, nasze wojska wróciły do domów. Ich liczba zmalała o osiemdziesiąt procent. Nie wystarczało nam zapasów, by odpowiednio opatrzyć każdy ród medykami. Nawet teraz czujemy się zagrożeni. Inni władcy rosną w siłę, mimo faktu, iż bestii nikomu nie udało się złapać. - Gestykulowała, mówiąc nieprzerwanie.
      Dodatkowo nasze wojsko nadal cierpi. Otrzymujemy doniesienia o atakach na najważniejsze garnizony naszego państwa. W tym właśnie celu posłaliśmy odpowiednie wiadomości. Jedną taką, na którą ty lub twój poprzednik nie odpowiedzieliście. Jak mówiłam - nie będziemy wracać do tego incydentu. Stoisz tutaj przede mną, Tamotsu, głowo rodziny Senju. W imieniu Pana, pragnę Ci przekazać, iż zostajesz zobowiązany do wypełnienia dalszych poleceń. Gdy zaś je wykonasz, zapasy dla twojego klanu ponownie zostaną wznowione. Teraz zaś, trafiają bezpośrednio do poszkodowanych, wojskowych punktów. Ranni muszą jeść. - Nawet po tych słowach, na jej twarzy nie zagościła inna emocja, niż murowana powaga.
      Został nam najważniejszy punkt. Mieści się on trzy kilometry stąd. Daimyō Ognia dba o swoje bezpieczeństwo, dlatego nie pokazuje prawdziwego oblicza. Ayatsuri zawiodło. Jeżeli pokażesz nam, że nadal jesteś wierny swemu państwu, wysłuchamy twojej prośby, a dodatkowo twój ród otrzyma należne racje żywnościowe. - Całość zakończyła opuszczeniem dłoni.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#122 2016-07-21 22:47:04

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Nie - miałem dość. Nie mogłem zrozumieć tego co tutaj zostało powiedziane. Jak krótkowzroczne trzeba było mieć rozumowanie by podejmować tak pokręcone decyzje. Kolejny raz dałem zamieszać się w politykę, kolejny raz tego żałuję. Jedyne co pchało mnie do przodu to myśl, że nie robiłem tego dla siebie tylko dla swojego klanu, dla rodziny nad którą teraz to ja trzymałem pieczę. Kiedy słuchałem kolejnych słów moja twarz - w przeciwieństwie do twarzy dziewczynki - zaczęła okazywać emocje. Miejsce spokoju i powagi zajęły grymas niedowierzania i wręcz płomienna złość w oczach. Nie chodziło mi o to, że swoje słowa opierali na liście, który dla mnie osobiście nie istniał. Nie otrzymałem go od nikogo, nie mogłem wiedzieć czy tak naprawdę jego wysłanie czy chociażby napisanie miało w ogóle miejsce. Miałem uwierzyć im na słowo? IM?! Piętnastoletniej dziewczynce odgrywającą rolę głosy Daimyo i władcy który ukrywał się za kurtynami? Niby z jakiego powodu? To oni dali ultimatum które wzywało nas Senju do wzięcia udziału w tej bezsensownej wojnie. To była częściowo ich wina, że Yukina tam poszła. Mimo, że moja twarz ukazywała już emocje próbowałem dalej ciągnąć rozmowę na spokojnie. Nie mogłem odejść, dla mnie nie było tutaj nic wytłumaczone.

   - Niestety, nie mogę od tak "zapomnieć" o incydencie - jak to nazwaliście - który bezpośrednio dotyczy mnie i moich ludzi. Liczba wojsk zmalała, owszem jednak wielmożny Daimyo do tych wojsk dołączył moich ludzi. Ludzi, którzy tam zginęli, którzy odnieśli rany. Proszę mi wybaczyć moją zuchwałość ale nie jestem wstanie zrozumieć tego toku rozumowania, dobrze wiemy, że jeżeli nadejdzie kolejny konflikt to kolejny raz zostaniemy bezwzględnie wezwani do wzięcia w nim udziału. Jak będziemy mogli to uczynić skoro to co miało zostać dostarczone do mojego rodu i to co miało pomóc nam odbudować siły jest zabierane z powodu jakiegoś listu, którego osobiście nigdy nie widziałem. Nie spotkałem też żadnej osoby, która takie zawiadomienie by otrzymała ale ten aspekt właśnie jest nieważny, nie było to w mojej ani owych ludzi możliwości. Pozwolę sobie przytoczyć słowa, które przed chwilą zostały tutaj wypowiedziane - ranni muszą jeść, klan Senju po owej wojnie również takie osoby posiada.

   Nie wiedziałem jak oni to odbiorą ale zauważyłem jegno - moja wypowiedź nie była już tak formalna jak wcześniej. Pozwoliłem sobie na o wiele większą dawkę szczerości niż wcześniej, nie mogłem od tak przyjąć tego co oni próbowali mi tutaj przekazać. Po chwili na mojej twarzy znów pojawiła się powaga. Lekko westchnąłem i szybko przemyślałem w jakiej sytuacji ogólnie się znajduję. Czułem, że jest to manipulacja i nie mogłem w inny sposób sobie tego wytłumaczyć. Wiedziałem, że nie Mamoaru początkowo nie chciał wziąć udziału w walkach ale został do tego zmuszony. Nie wyobrażałem sobie jednak, że odchodząc ze stanowiska nie przekazałby mi informacji iż takowe wezwanie dostał... Coś mi tutaj naprawdę nie grało i miałem cholernie złe przeczucia.

   - Z całym szacunkiem - nie mogę wykonać czegoś czego konkrety nie zostały podane. Odpowiadam w tym momencie za cały ród Senju. Chciałbym dokładnie wiedzieć czego ode mnie oczekuje Daimyō Ognia zanim podejmę się jakiegokolwiek działania. - odpowiedziałem tak samo spokojnie jak na początku tej chorej rozmowy.

Offline

 

#123 2016-07-21 22:59:17

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

11



     Dziewczę stało nieruchomo. Od początku rozmowy, z wyjątkiem podejścia do władcy, nie ruszyła się ze miejsca. Z powagą wymalowaną na twarzy, kontynuowała wypowiedź, prostując pytania lidera. Jej głos był teraz identyczny, jak przedtem - mechaniczny, bez żadnego zająknięcia, jakby zaprogramowany.
      Niczego nie rozumiesz, Tamotsu, głowo rodziny Senju. Ogień otacza was swoją opieką przez wiele długich lat. Nie zapominaj, że to wy żyjecie pod naszym dachem. Szkolicie się i rozwijacie, ponieważ wam na to pozwalamy. Pomagacie nam, bo macie wobec nas ogromny dług. Coś, czego nigdy nie będziecie w stanie spłacić samą wdzięcznością. Waszym obowiązkiem jest ruszenie za nami w bój, wskoczenie w rozpalone ognisko. Nasi ludzie mają pierwszeństwo. Oni będą jeść, wasi będą głodować, dopóki sytuacja nie zostanie opanowana. I tutaj pojawia się wasza rola. Chcecie żywności, sami musicie o nią zawalczyć. Tak właśnie postępują poddani nam ninja. - Chamstwo wychodziło zewsząd. Płynęło z jej ust. Daimyō Ognia lubił sobie pogrywać. Znał jednak swoje miejsce, choć do władzy podchodził bardzo zuchwale. W końcu to ten rodzaj gry pozwolił mu i jego rodzinie tak długo piastować na stanowisku.
      Pan nie ma Ci niczego więcej do przekazania. Punkt mieści się trzy kilometry stąd. - Po tych słowach, dziewczę zakaszlnęło. Wraz z tym, jej kolor tęczówek stał się ciemny. Twarz na moment ukazała emocje, jakby ból, cierpienie wymieszane z bezradnością. Chwilę później, zimne spojrzenie nawróciło, a posłaniec kontynuował zaprogramowanym głosem.
      Ruszaj. Twoja asystentka już dokładnie wie, gdzie się on mieści. Podczas naszej rozmowy, także i twoi towarzysze zostali poddani konwersacji. Nasz główny specjalista przekazał im, dokąd macie się udać. Waszym celem jest odbicie punktu. Człowiek, który go zajął. Cóż, czerwone oczy. Dalej, brak informacji. - Po jej słowach drzwi od pomieszczenia otworzyły się, a strażnicy weszli do środka, stając po obu stronach. Dając tym samym Tamotsu do zrozumienia, że powinien już opuścić salę.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#124 2016-07-21 23:52:01

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   To co tutaj się działo budziło we mnie obrzydzenie. Słuchanie tych wywyższonych do poziomu cudu "zasług" jakie im zawdzięczamy, miałem tego dość. Zagryzłem mocniej zęby słuchając gówna jakie wychodziły z ust tej małej dziewczynki, która zachowywała się jak zwykła marionetka... Było to okropnie nienaturalne, wręcz po tym czasie naprawdę zaczęło mnie to zastanawiać czy czasami nie miała "wypranego" mózgu tylko i wyłącznie służyć by jego wszech mość Daimyo nie musiał się pokazywać. Ale czy to też nie było zastanawiające? Przecież jako taka osobistość według mnie chełpił by się władzą, patrząc z zadowoleniem na to jak głowa jakiegoś rodu wręcz prosi go o żywność. Ktoś kto w zwykłym pojedynku bez większych problemów by go pokonał w takiej sytuacji musiał się przed nim płaszczyć. Czemu więc uznał, że tym razem tego nie zrobi? Ale mogło być też tak, że to były tylko moje wymysł co do jego osoby. Mimo wszystko nie dawało mi to spokoju, było to... niecodzienne, jeżeli tak można było określić tą sytuację.

   - Oczywiście, mogę nie rozumieć rzeczy z Waszego punktu widzenia. Nie wmówicie mi jednak, że nie przyjęliście nas pod swoje "skrzydła" tylko z Waszej dobroci. Każdy - ale to każdy jeden - lord Feudalny większego kraju ma na swoich terenach rody lub organizacje ninja. Szkolimy się i rozwijamy nie dla tego, że nam na to pozwalacie tylko dlatego, że chcecie mieć ogromną siłę uderzeniową w kolejnych wojnach. Mówisz nasi ludzi i o tym, że przyjęliście nas na Wasze ziemię. Czyli rozumiem, że mimo tego nie jesteśmy traktowani jako ludność Kraju Ognia? W Waszych oczach jesteśmy tylko siłą bojową, którą można rzucić w kolejny wir walki byśmy rozmietli w pył zwykłe wojsko przeciwnika? Dobre sobie... Dowiaduję się, że ja i mój ród jesteśmy kimś gorszym mimo, że bez nas niejednokrotnie tereny Kraju Ognia zostałyby zmniejszone.

   Westchnąłem ciężko, a w moich oczach było widać ogromne ilości irytacji. Nie mogłem już nic zrobić - teraz czułem jakby nie rozmawiał w ogóle z człowiekiem. To co mówiłem odbijało się od ściany a słowa które słyszałem w odpowiedzi mimo innych wyrazów sens zawierały taki sam. Mimo wszystko wcześniejsze myśli nie dawały mi spokoju. Pewnie moja prośba nie zostanie wysłuchana, ba - pewnie zostanę za nią jeszcze zganiony. Ale wręcz nie dawało mi to spokoju, musiałem zrobić w tym celu jakiś krok. Szanse są niewielkie ale... Może wtedy da mi to coś więcej do myślenia.

   - Rozumiem, widzę, że nie mam wyjścia. Przed wyruszeniem miałbym jednak małą, a zarazem ogromną prośbę. Czy mógłbym zobaczyć na własne oczy Daimyo Ognia, który wydaje mi rozkaz. Odebrałbym go o wiele poważniej niż wypowiedziany przez małą dziewczynkę. Chciałbym zobaczyć Ciebie i od Ciebie usłyszeć "wyrusz" szanowny Daimyo...

   Scenariusz: Daimyo odmówił/Zgodził się ale brak czegoś nadzwyczajnego

   Mimo wszystko podziękowałem za wizytę z wymuszonym uśmiechem i wycofałem się z głównej sali. Podszedłem do swoich towarzyszy ze śmiertelną powagą mimo, że w moich oczach szalała płomienna furia wściekłości. Nie wiedziałem co tak naprawdę tutaj się odgrywało, jaki był to teatrzyk ale dla mnie jedno było pewne - byliśmy mocno manipulowani. Nie powinniśmy rzucać się na wyznaczony cel bez poprzedniego rozpoznania się w terenie. Mogliśmy zostać oszukani, a działanie bez odpowiedniej wiedzy mogłoby się zakończyć o wiele bardziej tragicznie niż brak dostaw żywności. Spojrzałem na dwójkę która tutaj ze mną przybyła i z udawanym spokojem powiedziałem:

   - Z chęcią chciałbym się dowiedzieć co Wy usłyszeliście od swoich rozmówców. Ja niestety, nie otrzymałem na razie żadnych większych konkretów prócz tego, że powinniśmy odbić cel który jest oddalony stąd o trzy kilometry. Teraz powiedzcie mi jedynie to co najważniejsze, o reszcie porozmawiamy w drodze.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-07-21 23:52:53)

Offline

 

#125 2016-07-23 18:19:05

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

12



     Przez cały czas trwania rozmowy, Daimyō Ognia siedział nieruchomo na fioletowej, miękkiej podsuszce. Cień, który obserwował przedstawiciel rodu, poruszał się tak samo schematycznie, jak słowa wypowiadane przez dziewczynkę.
     Przykro mi, Pan nie ma już czasu, by prowadzić dalszą rozmowę. Czas audiencji dobiegł końca, proszę udać się we wskazanym kierunku i opuścić budynek. Wiele osób czeka, by tak samo jak ty, głowo rodziny Senju, posłać swoje żale. Strażnicy odprowadzą was prosto pod bramę. Spotkaj się ze swymi towarzyszami. - Kończąc kwestię, ukłoniła się i weszła za oddzielające rozmówców parawany. Tamotsu zaś, nie poznając prawdziwego oblicza władcy, wyszedł na zewnątrz, spotykając Asami oraz młodego Yamanaka. Nie wyglądali na przestraszonych, czy zmanipulowanych. Jedynie zirytowane oblicze brodacza spowodowało ich zmartwienie.
     Zgadza się. Zgodnie z wytycznymi od wysoko przełożonych osób, cel mieści się trzy kilometry stąd. Fortyfikacja obłożona metalową siatą, kilkoma drewnianymi wieżami oraz dwoma wielkimi budynkami. Jeden pełni funkcję spiżarni, drugi zaś przechowuje duże ilości broni. Jeżeli taka wpadłaby w ręce niepożądanej jednostki, władca tego kraju mógłby mieć niemały problem. Właściwie, jeżeli już o tym problemie mowa, mam wrażenie, że przeciwnik zdobywa najważniejsze punkty tego kraju, by dotrzeć prosto do jego przedstawiciela. - Cała trójka zebrała się przed budynkiem, naradzając do dalszych celów. Czerwonowłosa przytakiwała na słowa chłopaka.
      Daimyō musi czuć się zagrożony, szczególnie, że Ayatsuri zaniechało pomocy. Tak samo, jak Senju nie odpowiedzieli na wezwanie po wojnie. Wasz świat, Tamotsu-sama, wydaje się strasznie pusty. Konflikt rodzi jedynie konflikt. - Po rozmowach trwających kilkanaście minut, grupa ninja udała się w kierunku wskazanym przez dziewczę. Prowadziła Asami, jako dobrze obeznana w tych terenach. Po niespełna godzinie skakania po grubych gałęziach, dotarli do garnizonu. Wyglądał jednak dość spokojnie. Garstka żołnierzy broniła fortyfikacji. Część z nich patrolowała wnętrze ośrodka, pozostali rozstawiali barykady. Prawa część wyglądała na mocno zniszczoną, mimo, iż rannych na palcach można liczyć.
      Tamotsu, muszę Ci o czymś powiedzieć. W budynku, wyczułam niespokojną chakrę. Nie była ona negatywna, choć z pewnością bardzo potężna. Zakłócenia w powietrzu przyprawiały mnie o ból głowy. Wydaje mi się, że głowa państwa posługuje się technikami zakłócającymi działanie umysłu. - Twarz asystentki była poważna. Gdy zaś mówiła, jej twarz gładziła blade policzki. Tuż po jej słowach, wtrącił się blondyn.
      Bzdura. Wyczułbym jakiekolwiek zmiany w oddziaływaniu na człowieka. Co innego, jeżeli byłaby to umiejętność iluzji. O niej nie wiem za wiele. Jedynie tyle, co przekazali mi Samurajowie. - I mina chłopaka stała się niepewna i blada.
      Proponowałbym się rozejrzeć. I nie rozdzielać. - Poprawił opaskę zdobiącą czoło. Jego ciało stało się sztywniejsze, bardziej zestresowane i gotowe do działania. Ręczna pieczęć aktywowała umiejętność odpowiedzialną do lokalizowania źródeł energii.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#126 2016-07-24 15:08:50

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Rozmowa? Dobre sobie - to było jak rzucanie słowami o ścianę, efekt nawet byłby lepszy bo nie musiałem brać udziału w jakiejś śmiesznej walce. Żałosne było tak jak władca Kraju Ognia próbował zastraszyć klany nad którymi "trzymał" pieczę. Zmniejszenie dostaw żywności w swoim kierunku odebrałem bardziej jako zniewagę niż jako groźbę albo szantaż. Czy chciałem by Yamanaka musieli przechodzić przez takie bagno jak ja? Oczywiście rozumiałem, że od dłuższego czasu nie mieli miejsca które mogliby nazwać swoim domem ale w tym momencie byłem ciekawy czy byliby ponieść taką cenę jaką ponosiłem teraz ja. Dodatkowo zachowanie dziewczynki i schematyczne ruchy Daimyo... To wszystko było cholernie dziwne. Ale co mogłem zrobić? Na siłę przebić się przez straż i odkryć kotarę za którą ten paniczyk się ukrywał? Jasne - świetny pomysł, dodatkowo zostanę oskarżony o zamach na głowę państwa, strącony do lochu a klan Senju zostanie wygnany.

   - Na pewno nie możesz określić, że ten świat jest pusty... Bardziej skomplikowany, powiedziałbym. Uwierzyłeś na słowo o wezwaniu o którym ja osobiście nie dostałem żadnej informacji Inoishi. Myślisz, że gdybym je wcześniej znieważył to w tym momencie próbowałbym rozmawiać z Daimyo Ognia? Asami, masz jakiekolwiek informacje o tym, że po wojnie zostaliśmy wezwani do jaśnie oświeconego władcy Ognia?

   Po rozmowach ruszyliśmy we wskazanym kierunku. Nic szczególnego, prawda? Problem w tym, że spotkanie z Daimyo i jego służącą nie dawało mi spokoju, nie mogłem do końca przyjąć do wiadomości dlaczego to wszystko tak dziwnie wyglądało. Ktoś udawał władcę? Bał się tak, że aż ukrywał się za podstawionymi ludźmi? A może... Ale czy nikt by tego nie zauważył? Pozostawał najmniej możliwy scenariusz, jak to, że miejsce przejął w niezauważalny sposób jaki uzurpator... Ale jaka była na to szansa. Zamach na głowę stanu i przejęcie władzy tak, że nikt tego nie zauważył to był iście niemożliwy scenariusz. Poruszyło mnie to tym bardziej gdy Asami podzieliła się ze mną swoimi spostrzeżeniami.

   - Widzisz, Inoishi. Nie wszystko może być tak piękne jak się może wydawać i bardzo możliwe, że była tam używana własnie technika iluzji. Tylko Asami pomyśl inaczej, co jeżeli to na głowie państwa używane są te techniki? Nie zezwolili mi bym zobaczył jego postać, cały czas ukrywał się za czerwoną kotarą, a jego ruchy były strasznie schematycznie. Zostaje jeszcze dziecko, które po nas przybyło - ono na pewno jest kontrolowane. Podczas mojej rozmowy z Daimyo była chwila kiedy zakasłała, dało zauważyć się grymas bólu a jej oczy wydawały się wtedy... puste. Dlatego właśnie nie jestem przekonany co do naszego celu. Zanim przystąpimy do działania, chciałbym poznać Wasze opinie na ten temat.

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2016-07-24 15:09:13)

Offline

 

#127 2016-07-24 15:30:55

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

13



      Na słowa lidera, jako pierwsza zareagowała Asami. Z dłonią przyłożoną do brody, analizowała wygłoszoną tezę. I choć nie posiadała stu procentowej pewności, co do słów, które przed chwilą tutaj padły, podzieliła się własną opinią na temat kontrolowania umysłu.
      Ze wszystkich znanych mi technik, nie przypominam sobie takiej, która mogłaby kontrolować mowę ofiary. Wojna w Kraju Żelaza była głównie powodem chciwości Daimyō Ognia. Jak wiadomo, jego rodzina zawsze pragnęła władzy. Toczyli wojny, więc jego posunięcia mają usprawiedliwienie. Istnieje jednak szansa, że atak na niezależne państwo kierowany był przez osobę trzecią. A raczej przez jego intencje. - Przymrużyła powieki, wtapiając wzrok w podłoże. Cała trójka znajdowała się kilkanaście metrów od wejścia do obozu. To Tamotsu wydał polecenie, by wpierw przeprowadzić odpowiednią naradę. Yamanaka, jako mało obeznany w świecie ninja, nie zabierał głosu. Wiedział bowiem, że posiada zbyt małe doświadczenie, by wypowiadać się w tak ważnych kwestiach.
      Sprawa z brakiem żywności dla naszego rodu, to zupełnie inna bajka. Władca obawia się o własne życie, tłumaczy to wsparcie dla jego wojsk. Nawet, jeżeli jest kontrolowany, to ten ktoś także nie chce zbytniego zbliżenia się do głowy państwa. Co do dziewczynki, może kontrolowanie ludźmi słownie zbyt go przerosło, by posługiwać się jutsu. Cholera wie. - Tu zakończyła swą wypowiedź, gdyż po jej kwestii, odezwał się niczego nieświadomy blondyn.
      Nie wiedziałem, że żołnierze Ognia mają tak ogromne ilości energii. - Na te słowa czerwonowłosa stanęła jak wryta, a jej dłonie zawisły w powietrzu. Z panicznym wzrokiem złożyła ręczną pieczęć.
      To nie żołnierz, ktoś się zbliża. - Jej głos zadrżał. Złapała swego lidera za ramię, unosząc głowę. Wyczuła bowiem niezidentyfikowaną jednostkę, kilkadziesiąt metrów stąd. Po drugiej stronie fortyfikacji, obok której się znajdowali. Ze zmieszanym wyrazem twarzy, dodała.
      Polecenia? - Yamanaka z tą samą, lekko zestresowaną posturą, pochwycił kunai.


Tymczasowy MG.

Offline

 

#128 2016-07-24 21:42:03

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Tereny starego Kessho

   Czyli w skrócie - mogliśmy się jedynie domyślać, że coś jest nie tak ale bez pewności nie mogliśmy niczego zrobić. Kropka, byliśmy w kropce. Wojna domowa, naprawdę dożyłem do jakże wspaniałych czasów, o lepsze nie mogłem prosić. Mało tego jeszcze sytuacja z Samotnikami, też nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi. Tyle pytań, a ja nadal na żadne z nich nie otrzymałem odpowiedzi, czułem się wręcz bezsilny i zagubiony w tym wszystkim. Czy na tym polegała pozycja lidera? Jeżeli tak to okazywało się, że nie jestem chyba jeszcze na nią przygotowany ale zdanie już zapadło i nie można było tego zmienić. Jeżeli nie załatwię dostaw żywności to na ten moment nie mamy innych planów zapasowych. Niby posiadaliśmy spory zapas, który wystarczy żeby wyżywić ludność przez dłuższy czas ale co potem? Będziemy musieli nagle stworzyć osobną frakcję zajmującą się tworzeniem żywności? Czy byłoby to w ogóle możliwe... Tego też teraz nie wiedziałem. Moja przejęta twarz nabrała jeszcze poważniejszego wyrazu kiedy usłyszałem zdanie od Inoishi'ego.

   Cholera, mieli czujkę taką jak Asami i Inoishi. Wyczuł naszą energię - widocznie byliśmy za blisko, jasna cholera. Reakcja Asami dodatkowo pozwalała mi stwierdzić, że osoba która zmierza w naszym kierunku jest naprawdę silna... Szczerze powiedziawszy nie byłem do końca pewien co mam w tej sytuacji zrobić. Wycofanie się oznaczałoby jasno, że na swój sposób chcieliśmy szpiegować. W jakiejś części pokrywało się to z prawdą ale... nie, to chyba nie czas na próby rozmów i załatwienia spraw w delikatny sposób. Nie chciałem jednak całkowicie negować tego pomysłu. Na razie trzeba było przygotować się na starcie, ucieczka pewnie i tak mogłaby się nie udać, a wtedy - odwróceni plecami do przeciwnika - mogliśmy być bardziej podatni na jego ataki. Ciężko westchnąłem i z tęgą miną powiedziałem:

   - Wycofajcie się za mnie - wiem co potrafi Asami, Inoishi Ty na razie też. Nie wiem z kim nam przyjdzie się tutaj spotkać. Jeżeli uznasz, że dasz radę lub wniesiesz coś do walki bezpośredniej od razu możesz włączać się do pojedynku. Asami - jeżeli będzie agresywnie wobec nas nastawiony spróbuj go jakoś obezwładnić swoimi technikami...

   Sam natomiast wolałem przygotować do walki teren w jakim się znajdowaliśmy. Złożyłem pieczęć węża i użyłem swojego ograniczenia krwi. Pod ziemią, całe 80 metrów na 80 metrów, zostały stworzone drewniane zaostrzone bale [szybkość tworzenia: 100]. Jeżeli zacznie na nas szarżować to odpowiedź będzie prosta, spróbuję wysunąć je i spróbować poharatać jego nogi. Szybkość nie była jakaś wielka ale może efekt zaskoczenia będzie wystarczający by atak się udał. Po stworzeniu przyjąłem pozycję defensywną, cholera wie co tutaj mogło się stać.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#129 2016-07-24 22:37:37

Inoishi

Yamanaka

Zarejestrowany: 2016-07-04
Posty: 26
Klan/Organizacja: Yamanaka
KG/Umiejętność: Shindenshō
Ranga: Elita
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 24

Re: Tereny starego Kessho

14



     Na polecenie lidera, Asami ze złożoną pieczęcią (wyczuwającą wrogą chakrę), jak i Inoishi, stanęli za jego ple