Ogłoszenie


#241 2013-06-08 18:07:19

Hiyoki

Gość

Re: Miasto

Trzeba przyznać, że ten cały Damo był okropnie niebezpieczny. Połączenie Shouton+Mokuton na pewno nie będzie łatwe do przebicia, zwłaszcza, że mężczyzna posługiwał się nimi wyśmienicie. Nie wiem, czy wraz z Akami'm dalibyśmy mu radę we dwójkę, możliwe, że by się nam udało, wierzę zarówno w siebie, jak i w niego. Na szczęście nie musieliśmy walczyć, obeszło się bez tego, chociaż przez chwilę myślałem, że dojdzie do konfrontacji, nadeszło to w chwili, kiedy w naszą stronę wystrzelony został specjalny pocisk. Rozwalił on jedynie drzwi, nie robiąc nam krzywdy. O mało co nie zostaliśmy zgnieceni przez gruz, ale zostaliśmy ochronieni jakimś tworem z drewna. Po ustąpieniu kurzu naszym oczom ukazała się porządna grupka strażników, którzy gotowi byli do zabicia nas.
-Oj, tutaj muszę się nie zgodzić, zaprzeczyć. Tak się składa, że osobą, która uwolniła tego mężczyznę jest jeden ze strażników, znajduje się gdzieś na dnie więzienia. Więc zarzut kierowany w naszym kierunku jest nieprawdziwy, niezgodny z prawem. - powiedziałem, ale mimo wszystko gotów byłem do obrony, moje zdolności idealnie nadawały się do tej sytuacji.


[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Hiyoki (2013-06-08 18:07:31)

 

#242 2013-06-08 18:29:33

Ayane

Gość

Re: Miasto

Przedostanie się przez korytarz nie było wcale niczym łatwym, jednak w końcu się nam udało. Shinsaku wykazał się niesamowitym sprytem, wydostając się wcześniej z pułapki, teraz mogliśmy spokojnie współpracować. W pomieszczeniu, do którego się dostaliśmy, mogliśmy ujrzeć grupkę ludzi pracujących przy grobowcu niedawno zmarłego Lorda Feudalnego Kraju Ziemi. Część z nich pracowała przy rzeźbie, część przy ciele.
-Co oni robią z jego ciałem? Nie powinni. - tak przynajmniej mi się wydawało, mówiłam do Wyrzutka bardzo cicho.
W pomieszczeniu panował półmrok, mieliśmy dobre warunki do działań, ale nie chciałam uprawiać partyzantki, dlatego liczyłam na Nakayamę.
-Co robimy? - spytałam się go, po czym starałam się z ukrycia obserwować pracę mężczyzn.

Ostatnio edytowany przez Ayane (2013-06-08 18:36:51)

 

#243 2013-06-09 11:07:47

Koruzonu

Zaginiony

Zarejestrowany: 2013-03-10
Posty: 150
Klan/Organizacja: Kakukoro/Samotnik
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Członek klanu
Wiek: 17

Re: Miasto

Poszedłem za Seshinem do jednej z knajp. Powitanie, kubki rozdane, trunek już na stole. Gdy chłopak już nalał sobie sake, ja również postanowiłem się napić. Odgarnąłem włosy do tyłu, gdyż miałem ich więcej na twarzy niż na reszcie głowy.
- Stary... Co tu dużo mówić. Jadłem i jadłem, później wszystko wydawało mi się paskudną trucizną. Mówisz, że to był blef? Widać autosugestia zadziałała na wszystkich.. - Tu "wysuszyłem" swój kubek, ale jeszcze sobie nie dolewałem. - Tak czy siak, jest trzeci kandydat - Daymoshsi. Dou planował publiczne stracenie ciebie, a wcześniej otworzenie bram więzienia. Powstałyby zamieszki, które mógłby tylko on zdusić, oczywiście wraz z naszą pomocą. Wszyscy, którzy postanowili wesprzeć Dou rozbiegli się na różne strony, każdy chciał zaprowadzić porządek na swój własny sposób. Postanowiłem dołączyć do tych, co popierają Daymoshsiego. Wcześniej oczywiście zorganizować bunt i atak na włości. Taki zamach stanu. No ale ty mnie powstrzymałeś. Poza tym ci, którzy zostawili swoją broń w pokojach nagle ją potracili, myślą, że to ty.
Gdy skończyłem wziąłem głęboki wdech, aby uspokoić się po tak długim wywodzie.


Jam apokalipsy prorok
Zwiastun wszechzlodowacenia
Wirus kosmicznego chłodu
Jak palący, wieczny żar
KP

Offline

 

#244 2013-06-09 12:52:30

 Akemi

Nikushimi http://i.imgur.com/ERi291S.png

6720223
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 898
Klan/Organizacja: Samotnicy/Nikushimi
KG/Umiejętność: Sosa
Ranga: Lider Samotników
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 40
Multikonta: Miyaguchi, Arashi

Re: Miasto

Zmasakrowanie dwóch strażników było dziecinnie proste. Spodziewałem się po nich czegoś o wiele lepszego. A tu okazuje się, że mało potrafili. Lepiej dla mnie i moich towarzyszy. Pozostała jeszcze trójka strażników, a nimi też trzeba się teraz zająć. Widząc, że obaj Uchiha zostali zablokowani, a jeden nawet zabity, ruszyłem w kierunku jednego ze strażników. Ten przeciął mnie kataną po brzuchu. Wiedział co robi. Ci strażnicy dobrze znali się na sztuce ninja, ale nie każdy z nich potrafi w odpowiedni sposób jej użyć. Ten jednak poradził sobie doskonale. Ledwo było widać grymas na mojej zarośniętej twarzy. Krew pobrudziła moją nową koszulę. Wybrudzona koszula bardziej mnie poirytowała niż sama zadana mi rana. Patrząc tak na krwawiący brzuch dezaktywowałem technikę dotonu i przypomniałem sobie coś. Był to trening z lat mojej młodości. Jeden z pierwszych.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Akcept by Masaru.

Tak jak moje wspomnienie zasnęło w myślach, tak jak obudziłem się w rzeczywistości. Tak na prawdę minęło parę sekund, na tą chwile kiedy wspominałem ten trening. Krew lecąca z rany na moim brzuchu już nie była tak intensywna jak przedtem. Czekałem tylko na ten moment. Moje nici zaszyły moją ranę. Nie było prawie jej widać. Może pozostanie mi tylko minimalna blizna, a na niej małe czarne nitki.

- To by było zbyt proste przyjacielu.. - powiedziałem z lekkim grymasem na mojej zarośniętej buźce. Wiedziałem, że muszę się go pozbyć. Przecież zagrażał on życiu moich towarzyszy. Nie obwiniałem ich za nic. Działali tylko na korzyść swojego zleceniodawcy, który zapewne płacił im sporą sumę pieniędzy. Skoro musi to musi, nie jego wina, że trafiła na takiego przeciwnika jak ja. Nie uważałem się za jakiegoś silnego. Brońcie mnie przed tym.. Po prostu uważałem, że to oni nie starali się do końca w walce. Nie ma co. Byłem w końcu do zaatakowania go. Dzięki mojej szybkości znalazłem się bardzo blisko mego przeciwnika. Moje ciało stało się bardziej elastyczne. Przez co owinąłem strażnika bez problemu.

- Nan Kaizou - w myślach zabrzmiała nazwa mojej techniki. Działała tak jak chciałem - doskonale. Przycisnąłem z całych sil dłoń, w której trzymał katanę. Po chwili upadał mu ona na ziemie, a ja zająłem się duszeniem go. Dusiłem go na tyle długo by doprowadzić do jego niechybnej śmierci. Kiedy poczułem, że przestał oddychać już w pełni dezaktywowałem technikę. Odłożyłem delikatnie ciało strażnika, po czym znalazłem się tuż obok Yosuke.
- To jak będzie? Poddajemy się czy dalej będziesz próbował walczyć? - zapytałem patrząc gdzieś na moich towarzyszy, którzy walczyli z pozostałą dwójką strażników - Nie chcemy ciebie zabijać. Kolejna śmierć tutaj jest naprawdę nie potrzebna - mówiłem szukając wzorkiem Nany - To ty swoimi dalszymi czynami zadecydujesz czy przeżyjesz - powiedziałem nie spuszczając wzroku ze strażników i mych przyjaciół.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Akemi (2013-06-15 14:55:06)

Offline

 

#245 2013-06-09 15:16:28

Nana

http://img607.imageshack.us/img607/5717/silniczekcb.png

Zarejestrowany: 2012-02-09
Posty: 211
Ranga: Członek klanu

Re: Miasto

       Obserwowałam cały rozwój sytuacji, która mnie otaczała i lekko przygniatała ich intensywnością. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że moje zdolności działają i mogę z nich skorzystać. To małe doświadczenie pozwoliło zwiększyć o kilka razy mój niski i z deka przytłumiony potencjał bojowy. Na mojej buźce zagościł uśmieszek od ucha do ucha, a oczy ukazywały zadowolenie z pojawienia się lodu. Złożyłam kilka pieczęci i stworzyłam Karasu Bunshina, którego posłałam przed siebie na jednego ze strażników. Klon nie miał celów ofensywnych, a raczej kupujących uwagę, bo gdy przeciwnik zajmował się nim, ja na niego wyskoczyłam z właśnie tworzonym w rękach kawałkiem lodu uformowanym w coś przypominające maczugę. Zamachnęłam się tylko raz, by następnie pozbyć się tymczasowej broni i pozwolić na jej bezładne działanie, które by mogło napsuć krwi oponentom.
       Następnie przemieściłam się bardziej do wnętrza pokoju i rzekłam do Tamotsu:
- Cofnij się do mnie! - można by też to zinterpretować jako krzyk, ale tym się teraz nie zajmujmy. Spojrzałam jeszcze raz na wejście, a raczej otwór do pokoju i po uprzednim skumulowaniu chakry stworzyłam ścianę lodu, która uniemożliwiłaby wejście strażnikom do środka.
       Po tym dodałam:
- Może jakoś wzmocnisz konstrukcję? - spytałam Senju w trosce o naszą lodową obronę.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


KP

Opis
Mówię
Myślę
Szepczę

Offline

 

#246 2013-06-10 00:26:40

Akio

Klan Namikaze http://i.imgur.com/WuFGFc5.png

59691030
Zarejestrowany: 2012-09-08
Posty: 804
Klan/Organizacja: Namikaze
KG/Umiejętność: kiroji senko
Ranga: Lider klanu
Płeć: Rudy
Wiek: 34

Re: Miasto

.... Zaatakowałem nie bacząc na konsekwencje, wiedziałem że mój przeciwnik zawsze chowa jakieś sztuczki w zanadrzu. Do tej pory walczyliśmy tylko raz, ale mimo wszystko miałem wrażenie że poznałem go jak mało kogo. Jego siła sprawiła, że czułem do niego jakąś więź rywalizacji. Uśmiechnąłem się gdy mój cios doszedł celu, bo zwykle w walkach równych rywali  bywa tak że ten kto zada pierwszy cios zostaję zwycięzcą. Naglę olśnienie, kawałki kryształów posypały się z rozbitego posągu. Chwyciłem jego fragment bo trzeba było przyznać, że techniki Kiyoshich były niezwykle piękne,a z pewnością robiły wrażenie na kobietach,a skoro już o nich mowa.
- Wybacz, ale jestem umówiony na randkę z kimś innym - powiedziałem zanim zdałem sobie sprawę jak dwuznacznie to zabrzmiało. Mimo, że bardzo chciałem dokończyć tą walkę to nie chciałem narażać się na gniew Hikari. W gruncie rzeczy była to jedyna osoba, której się tak na prawdę bałem. - Dzięki za kryształ. Jeszcze się spotkamy
     Następnie skupiłem się na miejscu w którym chciałem się znaleźć i za sprawą technik klanowych przeniosłem się do mojej siedziby w Enko.
[Wycofuje się z eventu
z/t-> Enko -> Siedziba lidera]

Ostatnio edytowany przez Akio (2013-06-10 00:28:51)


http://i.imgur.com/hQencLH.png

Offline

 

#247 2013-06-10 12:29:16

 Shinsaku

Wyrzutek http://i.imgur.com/pXCGfcW.png

7348301
Zarejestrowany: 2012-08-30
Posty: 1269
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Kibaku Nendo / Jinchūriki
Ranga: Lider Wyrzutków
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
Multikonta: Adatte

Re: Miasto

Odetchnąłem z ulgą, kiedy z powodzeniem przedostałem się z powrotem do mojej towarzyszki, która ciągle pozostawała w korytarzu, z którego dopiero co zniknąłem. Nie wiedziałem, czy mój bądź co bądź spektakularny powrót zrobił na niej jakieś wrażenie, ale prawdę powiedziawszy - taką właśnie miałem nadzieję. W końcu ładnej dziewczynie przypodobać się zawsze jest w porządku, prawda?
   Podążyłem z nią naprzód, o dziwo nie napotykając już żadnych pułapek. Nie minęło zbyt dużo czasu, gdy znaleźliśmy się w miejscu, do którego się dostać było naszym zadaniem. Uśmiechnąłem się pod nosem, mrużąc przy tym tajemniczo oczy. Cieszyło mnie, że w zasadzie bez większych trudności w końcu dotarliśmy do naszego celu.
   Rozejrzałem się uważnie po sali i najbardziej zaciekawiła mnie oczywiście grupa ludzi z nożami. Cóż to takiego tam wyczyniali? Po chwili usłyszałem, że również Ayane skupiła na nich swoją uwagę. Widocznie czekała na mój ruch, zastanawiając się, co pocznę.
   W głowie zrodził mi się pewien pomysł. Jeśli chcemy dowiedzieć się, co tak naprawdę było przyczyną śmierci lorda, musimy się stąd pozbyć niewygodnych świadków. Jak dla mnie mogliby pozostać przy życiu, gdyż odbieranie go komukolwiek, kto nie jest tego "godzien", nie należy do moich ulubionych zajęć. Spróbujmy fortelu...
   Spojrzałem na dziewczynę, aby sprawdzić, czy nadąża za tym, co robię. Kiedy upewniłem się, że mam jej zainteresowanie, stworzyłem materialnego klona, który następnie użył wszystkim nam znanej techniki Henge no Jutsu. Chwilę później nie dało się już nigdzie zobaczyć mojej podobizny, a w jej miejscu stał teraz kobieciarz w spiczastym kapturze, którego dopiero co wyrolowała Ayane...
   Następnie posłałem go ku pracującym, naśladując przy tym najlepiej, jak tylko potrafiłem, sposób jego poruszania się. Gdy byłem już blisko, szepnąłem do nich, aby uniknąć dostrzeżenia przez nich różnic w głosie...
   Panowie, musicie się zbierać. Doszły mnie słuchy, że wybiera się tu zwarta grupa przybyłych wojowników. A przecież nie chcemy, by Was tu zauważono. Wszyscy przecież myślą, że nikt nie ma tu wstępu...
   Miałem nadzieję, że to wystarczy. W końcu nożownicy nie wyglądali na ninja, którzy mogliby wpaść na pomysł, aby tu zostać i przyszykować na nas jakąś zasadzkę. W razie potrzeby byłem jednak gotowy do błyskawicznego ataku, w którym pomóc mi miał stojący na podłodze tuż za nami gliniany orzeł.

   [Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Offline

 

#248 2013-06-10 17:46:23

Tamotsu

http://i.imgur.com/HTjQGqH.png

Zarejestrowany: 2012-11-28
Posty: 588
Klan/Organizacja: Senju
KG/Umiejętność: Mokuton
Ranga: Lider
Wiek: 30

Re: Miasto

Spojrzałem jak ciało Masashi'ego opada na ziemię i krew z jego ciała zalewa podłogę wraz z dywanem. Czy byłem dumny ze swojego czynu? Było to dobre pytanie, ale znałem też na nie odpowiedź. Wykonałem to co do mnie należało, to czego się po mnie spodziewano. Poza tym był to chłopak z klanu Uchiha, moi odwieczni wrogowie, więc podsumowując - wiedziałem, że podjąłem trafną decyzję pozbawiając go życia.
   Niestety w tym czasie zauważyłem, że Akemi oberwał kataną jednego ze strażników. Nie miałem czasu nawet zareagować na ową sytuację ale nawet gdybym mógł sobie na coś takiego pozwolić to nic by to nie dało. Nie posiadałem odpowiednich umiejętności do zaleczenia ran więc Samotnik musiał sobie jakoś sam poradzić. Widziałem jednak, że schwytałem zdradzieckiego kupca - była to moja karta przetargowa. Drewno owinęło się już bardziej wokół jego ciała, blokując mu wszelkie ruchy, zamknęło go w kokonie. Jednak z jego "łańcuchów" wyrosło coś jeszcze. Był to ostry pal skierowany w stronę gardła biedaka. Mój twór był odpowiednich gabarytów, że kiedy wbije się w ciało biedaka to zabije go od razu.
   Musiałem też spełnić prośbę Nany. Kiedy powiedziała, żebym odskoczył to szybko to zrobiłem. Musiałem pochwalić tego malucha - miała ona na tyle pomyślunku, że wpadła na pomysł zablokowania dostępu do pomieszczenia dla strażników. Dziewczynka potrafiła o wiele więcej niż myślałem, ale jak to mówią - nie oceniaj książki po okładce. Kiedy spytała się mnie czy mogę wzmocnić jej barierę to kiwnąłem głową z lekkim uśmieszkiem na twarzy i odparłem tworząc już drewniane bale, które tylko wzmacniały lodową ścianę małej Nany.
   - Na życzenie, małej, lodowej diablicy... - po czym skończyłem tworzenie wzmocnień bariery młodej Shiro. Co teraz powinienem zrobić? Akemi jakoś poradził sobie ze swoją raną i mało tego doszedł jakoś do Yosuke. Tutaj poczułem, że mój mały as z rękawa przyda się do tego, żeby Uchiha poddał się bez walki i uznał swoją porażkę bez większego przelewu krwi.
   - Yosuke, mamy Twojego... pracodawcę. Dobrze wiesz, że nie jesteś w stanie zniszczyć mojego drewna. Więcej strażników tutaj się nie dostanie, po prostu się poddaj. Nie ma sensu, żebyś tracił tutaj życie... Twój krewniak Cię omamił i zaciągnął na złą drogę, nie znaczy to jednak że nie możesz teraz się nawrócić - powiedziałem to nie ruszając się z miejsca. W razie gdyby jakiś strażnik jeszcze żył al bo ktoś by się znowu na nas rzucił musiałem być przygotowany do kontrataku i obrony. Miałem jednak nadzieję, że moje kekkei-genkai połączone z mocą małej Nany dadzą niezniszczalną bramę, przez którą zwykli strażnicy nie dadzą rady się przebić. Myślałem też o tym aby Yosuke się poddał - był tutaj przypadkiem i był jeszcze młody. Nie było sensu, żeby stracił tutaj swoje życie jak ten cały Masashi.

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Ostatnio edytowany przez Tamotsu (2013-06-10 17:47:58)

Offline

 

#249 2013-06-11 19:55:38

 Akami

Martwy

42754256
Zarejestrowany: 2012-08-18
Posty: 505
Klan/Organizacja: Wyrzutek
KG/Umiejętność: Fumetsu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
Multikonta: Kazunari

Re: Miasto

Więzienie



     Straciłem już wszelką nadzieję, na spokojne opuszczenie więzienia. Wydawało się to już bardzo bliskie, zrobić parę kroków po zwój, a następnie otworzyć drzwi i jak najszybciej się stąd wynieść. Niestety, współwięzień miał nieco odmienne podejście co do "ucieczki". Chociaż patrząc na okoliczności mojego uwięzienia, nie jestem odpowiednią osobą do osądzania go. Zaprezentował swoje umiejętności - łącząc kryształy, pdobony do tego Gamatt'a i Katon - niszcząc zarówno wrota jak i zresztą cały budynek. Więzienie zaczęło się sypać, tworząc niesamowity zamęt. Na szczęście nie był to koniec możliwości tajemniczego sprawcy. Za pomocą zaawansowanych technik kontroli drewna uratował całą trójkę, przed zgniecieniem za sprawą walącego się stropu.
     Domyśliłem się, że teraz nadeszła odpowiednia pora, a zarazem moja jedyna szansa. Więzienie to pestka, problem w tym, że byłem w stolicy Kraju Ziemi, prawdopodobnie ścigany. Całe zamieszanie zgotowane wraz z przybyciem do tego miasta, na pewno nie zostanie mi zapomniane jeszcze przez długi okres. Nawet się nie łudziłem na to, że ktoś teraz puści mnie wolno, a na żadną większą pomoc nie mógł liczyć. Owszem był tu wciąż jego brat - Akemi, ale to wciąż za mało. Zastanawiałem się nieustannie, dlaczego on tu jest? Musiałem jednak działać szybko, budynek nie będzie walił się w nieskończoność, a za chwilę na pewno zlecą się tutaj strażnicy. Złożyłem jedną pieczęć i stworzyłem w sumie dziesięć cienistych klonów, obdarzonych większą ilością chakry. Jeden z nas, został z Hiyoki'm. Pozostała dziesiątka, używając techniki Doton'u weszła pod ziemię, nie robią praktycznie żadnych śladów. Ruszyli w różne kierunki, uniemożliwiając znalezienie prawdziwego. Przemieszczali się tak szybko, jak to było możliwe...
     Byłem jednak bardzo wdzięczny Hiyoki'emu za pomoc, więc postanowiłem nie zostawiać go na lodzie. Kiedy strażnicy przybyli, był tam już tylko mój jeden klon w którego zainwestowałem najwięcej chakry, nieznajomy i członek klanu Shiro. Okazało się, że czasem zła sława wystarcza. Damo, bo tak się nazywał, nie musiał robić nic, by zniechęcić strażników do walki. Dzięki temu mógł spokojnie opuścić miejsce dawnego więzienia, nie wdając się nawet w żadną walką.
     Kiedy zniknął, gwardziści odzyskali morale. Ostatnią rzeczą jaką zamierzałem zrobić za pomocą Kage Bunshin'a, było zapewnienie wsparcia białowłosemu za wszelką cenę.
- Skoro Damo jest taki groźny, to dlaczego zajmujecie się nami, skoro wasze największe zagrożenie właśnie się oddala, by odzyskać siły? Będąc szczerym nie wiem kto go uwolnił, ale uważam, że oskarżanie tego człowieka... - wskazał Hiyoki'ego - ... nie ma żadnych podstaw. Ten kto uwolnił więźniów, uwolnił także mnie i jeżeli tak wam zależy, to możecie znów mnie uwięzić, ale pod warunkiem, że puścicie go wolno. - dodał klon.

Jeżeli strażnicy zaatakują Hiyoki'ego

   Tworzę w sumie czterdzieści klonów i staję w obronie Hiyoki'ego, niezależnie od tego czy walczy, czy ucieka.

We wszelkim innym wypadku los klona zależy od MG

[z/t -> Ame no Kuni (opuszczam event)]

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


http://i.imgur.com/TDQuAfP.gif

Offline

 

#250 2013-06-12 16:13:56

 Yosuke

Zaginiony

10879839
Skąd: Kwidzyn
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 165
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu

Re: Miasto

Daymoshi

     No cóż, nie tak to przewidywał. Jego plan miał być zaskakujący, innowacyjny, a zarazem diabelnie skuteczny, korzystając przecież z momentu ich dezorientacji. Strażnicy jednak nie stanęli na wysokości zadania, a także nie sprostali oczekiwaniom Uchihy i dali się pokonać trzem intruzom niczym największe ofiary losu. Widząc to całe zamieszanie, w głowie chłopaka odbyło się najgłośniejsze z możliwych westchnięć i potężny duchowy facepalm. Zaraz potem zatrzymał go Mokuton Tamotsu. Nie był z tego powodu zadowolony, a wręcz przeciwnie - jedyna deska ratunku właśnie zatonęła z całym Titaniciem sytuacji. Miał do wyboru - albo pływać wśród ludzi Agaiewa, lub zatonąć niczym prawdziwy kapitan wraz ze swoim statkiem i załogą. Jednak usposobienie ninja dało po sobie znać i nim zdążył pomyśleć, z jego gardła wydarło się wraz z prychnięciem:
     - Wybacz Tamotsu, ale to nie on mnie tutaj zaciągnął, lecz sam przyszedłem - rzucił sceptycznie, dopiero zdając sobie tak na prawdę sprawę ze swojego położenia i tego, co powiedział. Stwierdził jednak, że nie warto już się powstrzymywać ze słowami, więc po prostu kontynuował. - A mój "pracodawca", jak go nazwałeś jest moim kandydatem. Bo widzisz, na przeciągu tych ostatnich wydarzeń nauczyłem się więcej o polityce, niż bym chciał, wybrałem więc najmniejsze zło. Stwierdziłem, że jedynie ten mężczyzna powinien zasiąść na tronie. Powinniście już wiedzieć, że Dou okazał się być psycholem, który władzę chce sprawować poprzez groźby wojskiem i mordem, a Agaiew... Sam zaprezentował swój styl, witając nas trucizną. Nie rozumiem, czemu chcecie dla niego pracować, więc zapytam, zanim przejdziemy do interesów - co zaproponował wam Agaiew? Wpływy? Pieniądze? Gruszki na wierzbie? W sumie to bardzo mnie to ciekawi... a także to, co zaproponowałby i mi, gdybym chciał się do niego przyłączyć.
     Ostatnie zdanie rzucił z wyraźnym podtekstem, dając do zrozumienia, że rozważa taką opcję. W końcu, trzeba sobie jakoś radzić, a Senju wyciągnął doń nieznacznie rękę. Czuł się z tym jednak jak najgorsze z możliwych gówien, albo najgorszy z najgorszych. Typowy hipokryta w sumie - myśli i głosi jedno, a drugie, kompletnie antagonistyczne robi. Miał w końcu swoje ideały, których chciał się trzymać, wszystko jednak składało się na to, by wykorzystać te jego złe, a nie dobre cechy. I tak za każdym razem - gdy chciał się czymś wykazać, coś stawało mu na drodze i robiło z niego po prostu zwykłego Hebi...


Ekwipunek:
- Miecz-tasak [na plecach]
- Torba x2 [prawy i lewy pośladek]
- Pochwa na katanę x2 [przy pasie po obu stronach | puste x2]
Aktualny wygląd: KLIK! [UPDATE!]
Aktualny ubiór: KLIK! [UPDATE!]
https://imagizer.imageshack.us/v2/410x190q90/34/zml8.jpg
Mowa | Myśli | Szept
Seiyuu

Offline

 

#251 2013-06-12 20:59:34

 Basai

V I P