Ogłoszenie


#1041 2016-03-31 15:37:19

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Skaliste góry


        Logen uprzedził mój pomysł odnośnie odwołania klona Ikkyo, by ten dostał informacje i mógł pojawić się w oryginale w naszym gronie. To jednak dobrze, że mamy wśród nas ludzi myślących i ogarniętych. Po chwili do naszego kółeczka dołączył Ikkyo w całej swej okazałości, rzucając przywitanie. Kiwnąłem w jego kierunku głową, na znak powitania.
       - Witaj Ikkyo.
       Rzuciłem krótko, bo więcej słów w tym momencie było zbędne. Wzrok skierowałem na Satoshiego, który wydawał się być podekscytowany ale i także zakłopotany wieloma pytaniami, które konstruowały się w jego głowie. Skąd to wiedziałem? Bo sam niegdyś gdybałem w taki sposób jak on, chodź moja twarz raczej nie okazywała fascynacji ale tak jak mówiłem wcześniej, byłem dość specyficzny pod tym względem, nawet jak na nasz klan. Kiwnąłem głową w kierunku najmłodszego z nas, by sprawdzić jak się trzyma i przy okazji potwierdzając tym słowa Logena odnośnie tego jak wiele jeszcze w życiu zobaczy. Nasza trójka zdecydowanie mogła wypowiadać takie słowa, po kilku a nawet kilkunastu latach doświadczenia i wojnie, z której tylko nam udało się wyjść cało. Niestety był to smutny fakt, że jedyni Uchiha jakichkolwiek zaawansowanych zdolnościach bojowych stali tu teraz w kole, chodź widok młodego Satoshiego, budził nadzieję na nowy początek i nową szansę dla klanu. Pojawił się w dobrym momencie, będzie świadkiem oraz pomocnikiem w nowym początku czerwonookich. Obrałem sobie za cel by trzymać go na oku w najbliższych zbliżających się momentach. Świerza krew jest wiele warta, chodź tak naprawdę nikt z naszego grona nie mógł się nazywać starym. My z Ikkyo ledwo po dwudziestce, Logen nieco starszy, chodź nie znałem jego wieku, strzelałbym że ma około trzydziestu lat, co wciąż stanowi z niego silnego człowieka z wolą walki i przetrwania i przede wszystkim posiadał istotną wiedzę.
        W tym momencie najstarszy z nas zapytał Ikkyo jaki ma plan działania w tym całym spektaklu. Fakt faktem, sytuacja wydawała się nieciekawa ale mieliśmy dosyć wolne pole do popisu, z racji iż wojska Błyskawicy opuściły Hidari, zostawiając nas w spokoju. Postanowiłem, że wtrącę swoje trzy grosze.
       - W pierwszej kolejności musimy sprowadzić ludzi. Jak podejrzewam, większość pozostała w gorących źródłach, gdzie oczekują na jakieś nowiny. Być może w okolicy krążą, bądź chowają się pojedynczy Uchiha, plus wiem gdzie są trzy osoby. Pozostaje jeszcze kwestia Zangetsu, mojego towarzysza i Kuroia Inu, lecz po obydwu słuch zaginął. Co do drugiego mam raczej złe podejrzenia za to ten pierwszy... z jakiegoś powodu mam wrażenie że jest cały. Obawiam się także, że część naszego klanu może być więziona przez wojska lorda feudalnego.

Offline

 

#1042 2016-03-31 16:16:08

 Uchiha Satoshi

Klan Uchiha

52573637
Skąd: Katowice
Zarejestrowany: 2016-03-24
Posty: 52
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan [0]
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 13

Re: Skaliste góry

Z uwagą słuchałem słów Yocharu, moją uwagę przykuł komentarz na temat naszych więzionych krewnych. Nawet ja bez żadnego doświadczenia byłem w stanie stwierdzić, że odbicie ich nie będzie łatwym zadaniem. Dodatkowo obawiałem się, że kulminacją naszych działań może być kolejny atak. W końcu polityka lorda feudalnego w stosunku do Uchiha nie przeszła za pewne wielu zmian, być może gdy tylko usłyszy o naszym powrocie ponownie wyśle swoje psy na pościg. Tego Uchiha mogliby nie przetrwać.  Zadrżałem na wspomnienie okropieństw wojny, choć byłem wtedy jeszcze małym dzieckiem, pamiętałem to doskonale: śmierć, krzyki i ciężki zapach krwi w powietrzu pojawiły się w moim umyślę. Zupełnie jakbym znowu zmagał się z iluzją, potrząsnąłem głową odganiając niepotrzebne myśli i spojrzałem na starszych Uchiha. Chciałem pomóc w ich planach, choć byłem pewny, że moja pomoc na niewiele się przyda. W końcu co ja słaby i niedoświadczony gówniarz mogę zrobić dla nich ? Westchnąłem mentalnie na tą myśl i wróciłem do analizy słów Yocharu. Miały one sens, w końcu nie możemy odbudować nic bez ludzi.. W ciszy obserwowałem toczoną rozmowę, wiedząc, że niewiele mogę powiedzieć na ten temat. Mimo wszystko miałem tylko trzynaście lat, chyba nikt nie wymagałby ode mnie wiedzy na temat następnych posunięć naszego klanu. Patrząc na dorosłych, uświadomiłem sobie, że nie muszę się martwić o przyszłość. W końcu decydowali o niej weterani wojenni, którzy na pewno wiedzą co jest najlepsze dla Uchiha, w tej trudnej, żeby nie powiedzieć beznadziejnej sytuacji. Nie, dla naszego klanu wciąż jest nadzieja, stoi właśnie przed moimi oczami.

Offline

 

#1043 2016-03-31 17:53:47

 Ikkyo

Klan Uchiha http://i.imgur.com/fGrX3h1.png

52378630
Zarejestrowany: 2014-12-20
Posty: 606
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20 lat
WWW

Re: Skaliste góry

     Logen i Yocharu mieli mi niewiele do powiedzenia. Starszy z nich podziękował, a następnie zapytał co dalej. Częściowej odpowiedzi udzielił mu ten drugi. Pozostawało tylko odnieść się do ich wypowiedzi i podjąć konkretne działania. Jeżeli nasz klan miał się podnieść z gruzów, trzeba było ruszać się skutecznie. Odwlekanie trudnych wyborów było zajęciem dla słabeuszy. Tak, nadeszła odpowiednia pora na zebranie naszej familii w jednym miejscu. Przede wszystkim, trzeba nas zliczyć i spisać. Poległym oddać cześć, żywym wydzielić zadania.

     - Nie mamy o czym rozprawiać, Logenie. Gdybym ciebie został na pastwę płomieni, więcej bym stracił, niźli zyskał. Poza tym, druhów się nie zostawia. Nie w ogniu. - powiedziałem spokojnie. Nie musiałem się szczerzyć, ani uśmiechać. Wolałem być sobą i okazywać emocje w stopniu minimalnym. Nigdy nie byłem wylewny, ani radosny. Należałem do sceptyków i nihilistów. Uwielbiałem moje paradoksalne zasady, które tworzyły logiczną całość, tak trudną do pojęcia przez pospólstwo. Byłem zwyczajnie inny. - Jeśli chodzi o klan, musimy zrobić wiele rzeczy. To co powiedział Yocharu jest cenne, natomiast ja widzę to tak.

     Przerwałem. Spojrzałem na towarzyszy, aby dać im znak, żeby słuchali uważnie. Nie ma sensu powtarzać się, nie kiedy jest nas zaledwie czterech. Chociaż to i tak więcej niż myślałem. W dodatku ci towarzysze Yocharu - cóż, to może być szansa dla naszego klanu. Liczba elitarnych wojowników powoli wzrasta, prawda Satoshi? Ciekawe na kogo wyrośnie.

     - Trzeba zebrać nasz klan i odbudować wioskę. Widziałem gruzy i nie wszystkie budynki zostały zniszczone doszczętnie. Część trzeba będzie odnowić, inne z pewnością zniszczyć i na ich miejscu wznieść nowe. Będzie to zadanie kosztowne i trudne. Przede wszystkim, jest nas mniej niż przed wojnami, a wojowników zaledwie garstka. Dlaczego jednak te dwie rzeczy są ważne? - przerwałem ponownie. Wziąłem oddech. - Bez mieszkania i siły w ludziach nie damy rady. Musimy mieć osadę, która z czasem osiągnie zakres podobny do dawnej wioski. Ile lat minie? Nie wiem, ale mam nadzieję, że niewiele. Te dwie rzeczy są jednak kluczowe - bez schronienia i siły ludzkiej możemy co najwyżej śnić o odbiciu resztki ninja z więzień Błyskawicy.

     Nie czułem się obcy. Z tymi dwoma spędziłem wiele godzin okropnej wojny. Z Logenem miałem dobre relacje nawet przed nią. Obiecaliśmy sobie podróż, po całym świecie. Kiedy my to zrobimy? Nie ma czasu nawet na trening, a co dopiero takie rzeczy jak zabawy w turystów? Byliśmy naiwni, albo przynajmniej mniej świadomi tego, co nas czeka. Nowe lata, nowe problemy.

     - Część Uchiha jest w Kraju Źródeł. Druga część chowa się w górach, najpewniej w starym obozie. Nie zapominajmy, że na wojnę nie wyruszyli wszyscy. Kobiety i dzieci, starcy i kaleki... mogą teraz mieć kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o odbudowę klanu. Niewiasty dadzą nam nowe pokolenia Uchiha, weterani mogą posłużyć radą odnośnie odbudowy wioski. - powiedziałem. - Kolejną ważną sprawą jest szybkie ustalenie administracji. Mam tutaj na myśli lidera klanu, jego zastępcy i wstępnej rady. Im szybciej zajmiemy się papierami, tym lepiej wyjdzie na tym klan. Wtedy będzie można wykonać spis ludności, wydać pierwsze rozporządzenia i odnowić prawo. Również o wiele łatwiej będzie nam nawiązać stosunki dyplomatyczne. Szczególnie ważne jest załatwienie spraw wojennych - Źródła winne nam są ziemię i pieniądze, Samotnicy złamali sojusz. Trzeba rozmówić się w obu przypadkach.

     Spojrzałem w stronę gór. Gdzieś tam tkwili nasi rodacy. Ciekawe jak im się żyje... Bez wygód, bez kąta, bez ciepła... No i bez ninja.

     - Proponuję jak najszybsze zgrupowanie resztek naszego klanu. Trzeba obrać nowego lidera i decydować co dalej. W kryzysowych sytuacjach decyzje powinna podejmować jednostka. Dyskusje są dobre, ale sami widzicie, że na obecny moment każda sekunda równa się z marnowaniem żywota naszych krewnych.

Offline

 

#1044 2016-03-31 21:15:50

 Logen

Uchiha http://i.imgur.com/27UXC1z.png

2478898
Zarejestrowany: 2009-12-18
Posty: 694
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek Klanu
Płeć: M
Wiek: 34

Re: Skaliste góry

    Logen wysłuchał uważnie wszystkiego co mówili Yocharu i Ikkyo. Dużo logiki było zawartych w ich wypowiedziach, a starszy Uchiha zaczął mimowolnie rozkładać te informacje i układać plany działania. Nie wiedział, czy którykolwiek zostanie zaakceptowany, czy nawet zostanie wysłuchany… ale taki już był, cenił informacje i zawsze planował działania – kilka planów na różne rozegrania.
    Kiedy zapanowała chwila ciszy postanowił zabrać głos.
    - Pomoc każdej pary rąk będzie nieoceniona. Niestety do Kraju Gorących Źródeł daleko, poza tym wiesz jak wyglądał obóz. Ktoś mógł to przeżyć? Albo spotkanie z bestia? – mówił Logen spokojnym głosem. Wziął oddech, po czym kontynuował. – Jeśli mogę coś doradzić, to możemy wysłać Klon Cienia, aby znalazł i sprowadził ocalałych Uchiha z Yu no Kuni. W tym czasie moglibyśmy zebrać tych, którzy tu zostali i zacząć już prace w wiosce.
    Nie wiedział ile i czy w ogóle cokolwiek z tego co powiedział miało jakikolwiek sens dla pozostałych. Miał już także pewien plan dotyczący rozmów dyplomatycznych, jednak wolał na razie to przemilczeć. Musieli najpierw ustalić coś w ważnych kwestiach – przywództwo w klanie.
    Ikkyo, a właściwie jego klon, już wcześniej przedstawił mu swoje zamiary. Widać było, że nie zaniechał ich w żaden sposób, skoro teraz rozprawiają o tym, co jest do zrobienia. Trzeba to było jednak wprowadzić w życie stopniowo, krok za krokiem; nie mogli nagle, ni z tego ni z owego, wszystkiego zacząć robić. Było ich – wojowników – niewielu, co tylko utrudniało pewne sprawy. Chociaż cieszyli się, że żołnierze Kraju Błyskawicy opuścili ich terytoria, to nie mogli mieć pewności, że nagle nie wrócą, zwłaszcza jeśli się dowiedzą o tym, co się dzieje. Logen wolał być przygotowanym na każdą ewentualność, dlatego też pomyśli nad jakąś formą zabezpieczenia ich przed nagłym atakiem.
    Spoglądał na towarzyszy, oczekując jakiejś ich reakcji na jego wypowiedź – choć milczenie też jest jakąś formą reakcji. Miał tylko nadzieję, że nie zostanie potraktowany jak ktoś niespełna rozumu, albo nie uznają, że ich nie słuchał…


http://i.imgur.com/fWw5y3s.jpg


Legenda mowy/myśli:
mowa postaci (#CF2929)
myśli postaci
Fukusaku (#006400)
Shima (#228D22)
Gamabunty (#008000)
Gamahiro (#ADFF2F)
Gamaken (#556B2F)
Gamakiri (#7FFF00)
Gama (#9ACD32)
Gomo (#7CFC00)
Gamatatsu (#32CD32)
Gamakichi (#00FF00)

Offline

 

#1045 2016-04-02 15:24:00

Straznik specjalny

Event Master

Zarejestrowany: 2011-07-28
Posty: 354

Re: Skaliste góry

- No proszę. Rad jestem, że spotykam was tutaj, tak licznie zebranych, zważywszy na okoliczności - rozległo się gdzieś poniżej rozmówców, którzy już chwilkę temu zdali sobie sprawę, że nie są tu sami. Jednak aura chakry człowieka, który do nich mówił, była im aż nazbyt dobrze znana, przynajmniej tym, którzy pamiętali jeszcze świetność klanu.

     Około 20m od grupy Uchiha, na półce skalnej poniżej nich stały dwie postaci. Chwilę temu jedna z nich, niezidentyfikowany ninja wyglądający jak członek oddziału porządkowego, rozwinęła niesiony przez siebie na plecach duży zwój i otworzyła nad nim jakiś pojemniczek, posyłając na fakturę pergaminu kilka czerwonych kropel. Chwilę później, z głośnym odgłosem implozji i towarzyszącym technikom przywołania obłoczkiem dymu, na zwoju pojawiła się druga postać, ta, która przemówiła do zbieraniny nosicieli sharingana w tej chwili. Teraz starszy jegomość skierował swoje słowa do towarzysza - możesz odejść, Nowaki, dziękuję.

     Ten nazwany Nowaki przyłożył pięść do klatki piersiowej i skłonił się delikatnie, po czym zniknął w kolejnym obłoku dymu. Klon. Pozostały na półce skalnej starszy człowiek kontynuował swoją mowę do zebranych, nieśpiesznie i jakby od niechcenia popychając laską ryzę zwoju tak, by ponownie zwinęła się w rulon - to naprawdę fortunne, szczególnie w obliczu wniosków, które same zdążyły już wycisnąć się wam na usta. Hmm... Yocharu-sama, myślisz, że mógłbyś ugościć nas w jakimś ustronnym, niewyeksponowanym miejscu w pobliżu, gdzie moglibyśmy wszyscy porozmawiać o przyszłości klanu..? - zagadnął Gerechi, biorąc zwój oraz laskę niewidomego pod pachę i prostując się, wyciągając wolną rękę, jakby szukał ramienia do oparcia.

Offline

 

#1046 2016-04-02 18:03:31

 Zangetsu

Martwy

46642233
Skąd: Kraśnik
Zarejestrowany: 2014-01-02
Posty: 328
Klan/Organizacja: Uchiha/Yugure
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Członek klanu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
WWW

Re: Skaliste góry

    Skaliste góry Hidari. Te kamienne szczyty, górskie szlaki a także niezliczone ilości jaskiń. Śmiertelnik może jedynie zgadywać ile te góry przeżyły, ile widziały i zapewne co jeszcze będzie dane im ujrzeć. To właśnie tutaj, Kazunari - członek a przede wszystkim założyciel organizacji Yugure - założył kilka lat temu siedzibę tego stowarzyszenia. Odwiedziłem ja tyle razy, że można spokojnie tą liczbę pokazać na palcach jednej dłoni. Tak, dokładnie na jednej dłoni. Nie wiem jak w przypadku innych członków, ale ja nigdy nie czułem silnego przywiązania do czegoś podobnego, wyjątek stanowiła wioska, która była moim domem od dnia narodzin. Mimo, że dane mi było poznać jej mroczną stronę, pełną skorumpowanych mieszkańców, którym dane było decydować o losach wioski a także tą gdzie pieniądz stanowił wszystko, to nie mogę powiedzieć, że nienawidzę tego co dziś wygląda na kompletną ruinę. Może ciężko to przyznać, ale właśnie takie miejsca pomagają kształtować prawdziwych wojowników, którzy w przyszłości są niezawodnym elementem budulcowym wioski. Tą również będzie trzeba odbudować, pokazać, że Uchiha nie ugięli się mimo ostatnich wydarzeń.
    Podróż tutaj mimo, że nie zajęła mi wcale dużo czasu a dodatkowo nie była tak okropna jakby się można było spodziewać. Może dlatego, że po raz pierwszy nie myślałem o tym co będzie jutro tylko skupiłem się na tym co mamy dzisiaj, wszelkie problemy jak i pytania odstawiłem na drugi plan. Wysoka temperatura, słońce rzucające swe promienie zza chmur a także ta przyjemna atmosfera, w której mimo ogromnego ciepła człowiek nie czuł się jak w saunie. Można powiedzieć, że ciężki trening jaki sobie zaplanowałem do czasu aż osiągnę pewien poziom zamieniłem na jednodniowe wakacje, w którym nie jestem do niczego zmuszany i mogę odpoczywając obserwować jak powoli mija dzionek. Drepcząc coraz wyżej zwalniałem z każdą minutą, nie dlatego, że brakowało mi sił, ale po to by je zaoszczędzić. Nigdzie mi się nie śpieszyło więc nie widziałem powodu aby niepotrzebnie tracić siły.
    W drodze do groty starannie obserwowałem otoczenie aby przypadkiem nie nadziać sie na jakiś niepożądanych gości. Jakbym był młodszy o te kilka lat to pewnie nie widziałbym żadnego zagrożenia, ale nie raz przekonałem się, że to co wygląda z pozoru nie groźnie w rzeczywistości okazuje się być gorsze od samego demona. Mogę śmiało podziękować liderowi za to, że kiedyś zmusił mnie do odbycia misji, w której musiałem wyeliminować z pozoru nie groźną rodzinę władającą dość niebezpieczną zdolnością. Może wtedy mi się to nie podobało, ale doświadczenie jakie zdobyłem do dziś służy mi w moim codziennym życiu. Idąc tak przed siebie natknąłem się na coś co wzbudziło we mnie ogromne zainteresowanie. Chociaż właściwym określeniem jest nie coś a ktoś i to nie jeden. Kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów przede mną znajdowała się grupka osób. Na pierwszy rzut oka wyglądali jak zwyczajna banda jednak spokoju nie dawała mi sylwetka osoby nie co starszej od pozostałych wyglądająca zupełnie inaczej. Jednak postanowiłem nie zwracać na nią uwagi i skupić się na poszczególnej analizie osób w grupie. Początkowo były to twarze, które widziałem pierwszy raz w życiu, z nikim ani z niczym mi się nie kojarzyły aż ujrzałem jego! Mojego ukochanego towarzysza, przyjaciela, który razem ze mną brał udział w procesie tworzenia Yugure. Mowa oczywiście o Yocharu.
    Nie wyglądał na kogoś kto ma kłopoty to też mogłem śmiało stwierdzić, że osoby z jakimi przebywa nie mają na pewno złych zamiarów ani nie stanowią zagrożenia, dlatego żwawym krokiem zacząłem podążać w ich kierunku. Ile to już czasu minęło od naszego ostatniego spotkania? Nie jestem sobie w stanie przypomnieć a to znaczy, że musiało minąć naprawdę sporo czasu. - No proszę, kogo ja tu widzę. Nie sądziłem, że spotkam Cię właśnie tutaj. Bardziej bym obstawiał, ze zabawiasz się gdzieś poza granicami kraju, a przynajmniej mam takie prawo, ponieważ mówiąc szczerze nikogo z Yugure poza Tobą od chwili gdy wyruszyłem nie spotkałem. - Następnie spojrzałem na pozostałych. Na pewno ich nie znałem i na pewno ich nigdy wcześniej nie spotkałem, tego mogę być pewny. Po chwili przerwy dodałem spokojnym, opanowanym głosem. - Wybaczcie mi brak kultury. Na imię mam Zangetsu. - Ukłoniłem się delikatnie najpierw w kierunku staruszka a następnie pozostałych członków grupy.


http://i.imgur.com/BDpkFqk.jpg

Offline

 

#1047 2016-04-03 15:35:58

 Yocharu

Klan Uchiha http://i.imgur.com/p2qZr4s.pnghttp://i.imgur.com/bRrcMpK.png

50499111
Skąd: Hidari
Zarejestrowany: 2014-04-03
Posty: 996
Klan/Organizacja: Uchiha
KG/Umiejętność: Sharingan
Ranga: Lider/ Weteran
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 26

Re: Skaliste góry


       Po mojej wypowiedzi, głos zabrał Ikkyo, który jak widać lubił dosyć pompatyczne przemowy. Na mnie one nie działały, może dlatego że wolałem konkrety ale może ta forma motywacji lepiej to działało na resztę. Ikkyo ostatecznie powiedział dokładnie to samo co je, tyle że rozwinął zagadnienia opisując z nieco drobniejszymi szczegółami jakie są jego zamiary i plany do wykonania. Tak jak mówiłem, nasz sposób wyrażania się był odrębnie inny ale to może i dobrze bo każdy z nas miał swoje grono odbiorców, którzy woleli wypowiedzi krótkie bądź zwięzłe. Oczywiście nieco młodszy ode mnie Uchiha, poruszył istotne kwestie sytuacji politycznej w jakiej się znajdujemy. Cóż, osobiście uważałem, że to nie czas i miejsce o tym rozmawiać, gdy jeszcze tak naprawdę nie rozpoczęliśmy żadnych działań oprócz spotkania się. Nie wiem, może i dobrze że o tym wspomniał teraz, najwyżej później się do tego wróci, robiąc listę rzeczy do wykonania. Teraz liczyło się zebranie ludzi i zagwarantowanie im bezpieczeństwa, dodatkowo rozpoczynając pierwsze próby odbudowy struktury klanu jak i samej wioski, gdyż nasi ludzie potrzebowali domów. Z drugiej zaś strony, znałem miejsce gdzie moglibyśmy uchować się na jakiś czas, lecz to miejsce nie nadawało się na stałe życie a ponowne przysiadywanie w mrokach jaskiń nie było by raczej niczym przyjemnym.
        Logen skwitował nasze wypowiedzi aprobatą rzucając pomysłem od czego powinniśmy zacząć i w sumie nie było to dalekie od prawdy. Wysłanie klona zdecydowanie przyspieszy całą akcje i uważałem, że to mój duplikat powinien ruszyć do Gorących Źródeł. Dlaczego? Bo jeżeli nikomu z ludności się nic nie stało to jest ogromne prawdopodobieństwo, że znajduje się tam moja siostra, a sam fakt rozpoznania mnie przez choćby jedną osobę z klanu, wzbudzi zaufanie reszty i pomoże poprowadzić lud. Z drugiej zaś strony lepszym rozwiązaniem mogłoby by być ruszenie tam osobiście. Nigdy nie wiadomo co może wydarzyć się po drodze a wtedy bardziej przydadzą się pełne zdolności które w sobie nosimy, gdyż klony nie posiadają pełnych zasobów naszych możliwości.
       - Ja poślę kopię, może nawet kilka. Może być tam moja siostra, która gdy mnie rozpozna, uwiarygodni mnie i pomoże zaskarbić zaufanie ludu.
       Wtem poczułem dziwną aurę. Coś zadzwoniło w mojej głowie jak cichy alarm, świadcząc o tym że ktoś się zbliża. Co ciekawe jedna osoba była już prawie przy naszej pozycji, druga zaś wkroczyła właśnie w mój zasięg sensoryczny. Nie miałem tej cechy jeszcze wybitnie rozwiniętej ale i tak przydawała się by nie dać się zajść każdemu. Nagle rozległ się głos dorosłego, ba, starszego człowieka. O dziwo nie czułem niepokoju. Mężczyzna w jakiś sposób wydawał mi się być znajomy, chodź nie do końca mogłem go przypisać do swych wspomnień, bowiem wieku 12 lat opuściłem wioskę i od tego czasu może dwa razy byłem za jej murami. Ten jednak wydawał się być pełen radości i entuzjazmu w faktu, że wszyscy znajdujemy się tutaj, dając mu nutkę nadziei, że klan ma jeszcze szansę. Potem jednak doznałem szoku.
       Starszy jegomość to nie kto inny jak Gerechi, starszy wioski u którego mój ojciec bywał składać nie rzadko raporty z misji i zwiadów. Sam Gerechi również składał ojcu kondolencji z utraty pierworodnego, mego brata Icharu. Osobiście nigdy z nim nie rozmawiałem chodź wydawał się mnie znać i to lepiej niż bym się tego spodziewał i życzył. No cóż, o tym starcu wiele było mówione. Ponoć to niezwykły człowiek a chodziły także legendy, iż oddał swe oczy naszemu byłemu liderowi by tamtej osiągnąć wieczny wzrok. Cóż, po tych wydarzeniach Ichitsu zniknął, być może zaszył się ze swoją potęga albo umarł podczas operacji jeżeli jest w tym ziarno prawdy, lecz spoglądać na staruszka i jego zamknięte powieki, pierwsze co przychodziło na myśl to jego faktyczna utrata swych ślepi. Poczułem przez to nutkę ekscytacji, zresztą sam fakt jego przetrwania masakry przez błyskawice budził podziw i z początku niepewność do jego osoby. Aura tego człowieka jednak zbyt emanowała Uchiha, nie trzeba było posiadać zdolności sensorycznych by je wyczuć. Był tak jak my, Uchiha z krwi i kości. Musiał się także nam przyglądać z ukrycia. Wiedział o kryjówce Yugure a to nie lada informacja. Jego wiedza była ogromna i kto wie, czy ten człowiek nie jest kluczem do odnowienia naszego klanu. Gdy wyciągnął rękę na przód, z jakiegoś powodu wyczułem, że ten oczekuje oparcia. Czułem do niego tak wielki szacunek i respekt, że nie mogłem nie zareagować. Spojrzałem na Satoshiego i kiwnąłem głową by ten ruszył za mną do Gerechiego. Zeskoczyłem do starszego człowieka, oferując mu swe ciało jako podporę pod jego zmęczone nogi, równocześnie wskazując najmłodszemu z nas by ten wsparł staruszka z drugiej strony. Zadziwił mnie również zwrot jaki do mnie skierował. To zdecydowanie ja powinienem odzywać się do tego człowieka.
       - Gerechi-sama. Oczywiście, znam pewne miejsce, pokieruje wszystkich.
       Zadawanie pytań starszemu człowiekowi o to skąd ma takie informacje, było po prostu debilizmem. Odpowiedziałby po prostu, że ma swoje sposoby albo coś w tym guście, zresztą to też nie było, aż tak istotne. Zadziwiało mnie również to jak zachowałem się wobec niego. Niegdyś, prychnąłbym na starszego człowieka, czekając, aż ktoś inny poda mu pomocną dłoń, z łaską prowadząc ich do swej siedziby. Teraz chyba miałem dwa usprawiedliwienia tego zachowania. Pierwszym był sharingan, o którym mówi się że im bardziej zaawansowany tym większą miłością darzy się swój klan oraz daje pewnie zrozumienie, inne spojrzenie na świat i to nie tylko w dosłownym znaczeniu. Drugim powodem był Satoshi. Chciałem chyba podświadomie pokazać mu jak zależy zachowywać się względem osób, które zasługują na szacunek, chociażby samym faktem, iż przeżyły tak wiele lat.
       Mój instynkt nagle ponownie zadziałał. Człowiek, który wszedł niedawno w mój zasięg, teraz był prawie na wyciągnięcie ręki. Gdy ujrzałem jego twarz, na mych ustach pojawił się delikatny uśmiech.
       - No proszę, Zangetsu. Dawno Cię nie widziałem. Strzelam, że wpakowałeś się w niezłe kłopoty ale czułem, że żyjesz. A co do reszty... Kazunari i Kuroi Inu prawdopodobnie nie żyją. Nie mam oficjalnych informacji ale z Kuroiem miałem dobre stosunki i nie zniknąłby tak po prostu. Kazunariego nie widziałem od lat. No ale dobrze, że jesteś. W lepszym czasie nie mogłeś się pojawić. Idziemy do nas.
       W tym momencie, podtrzymując Gerachiego, ruszyłem w kierunku kryjówki Yugure.

Z.T - > Siedziba organizacji Yūgure