Cieszyłem się widząc, że prowizoryczne kule dobrze pasują. Co więcej, nareszcie był tu ktoś, kto mi towarzyszył. W końcu od ponad dwóch dni czekałem tu jak kretyn na Hiyoki'ego. Zupełnie nie wiedziałem, dlaczego to robiłem. Miałem za to świadomość, że to nie jest najbardziej odpowiedni czas na tego typu dywagacje. Zamiast zajmować się samym sobą, wolałem skupić swoja uwagę na Akio, którego już dość długi czas nie widziałem.
Najwidoczniej trafiłem, podejrzewając, że jest głodny. Zobaczyłem bowiem jego błysk w oku, na widok pieczeni, zawieszonej nad ogniem. I nie były to bynajmniej odbite w źrenicach płomienie. Uśmiechnąłem się do niego i wyciągając kunai z kabury, naciąłem w co pyszniejszym miejscu. Następnie wyciągnąłem z torby trochę mlecznego chleba i położywszy na nim kawałek pieczeni, odezwałem się:
-Sam najlepiej skosztuj. Nie mam może żadnych przypraw, gdyż po ciemku raczej nic bym nie znalazł, ale i mimo tego nie powinno źle smakować. Następnie sam odciąłem sobie kawałek przygotowanego zwierzęcia i zacząłem go pałaszować. Przez to trenowanie całkiem zgłodniałem, choć moja zaduma pozwoliła mi całkowicie o tym zapomnieć.
Kiedy tak spożywaliśmy posiłek, postanowiłem zagłuszyć trochę odgłosy rozszarpywanego mięsa i ucierania go między zębami. Podchwyciłem więc temat, który chwilę wcześniej poruszył Akio. Mówiłeś, że nie możesz liczyć obecnie na Naoki'ego-sensei. Co z nim? Czy wszystko w porządku? I właściwie skąd u Ciebie tak poważne rany? Czy to ten krewny Gamatta, którego spotkaliśmy...? Czy to pamiątka po walce z nim?
Byłem niesamowicie ciekawy, stąd ta lawina pytań. Nie pomyślałem natomiast o tym, że być może ciężko byłoby mu opowiadać, o niezbyt satysfakcjonującym wyniku walki z członkiem klanu Kiyoshi, jakiego się spodziewałem. W końcu co innego mogło mu się przydarzyć?
Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-12-28 21:20:22)
Offline
Co prawda nie podejrzewałem wyrzutka o coś takiego, jednak wieloletnie szkolenie dało o sobie znać i spokojnie odczekałem aż ten jako pierwszy skosztuję mięsiwa. Wyglądało na to że nie była zatruta i dobrze bo od tego zapachu zrobiłem się dość głodny.Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu mimo braku odpowiednich środków w postaci przypraw jedzenie smakowało wyśmienicie. Nie wiedziałem tylko czy on jest takim dobrym kucharzem czy ja takim kiepskim.
- Jedzenie jest wyśmienite powinieneś pomyśleć nad zmianą profesji albo zostaniem pierwszym w historii cookninja.
Offline
Kiedy usłyszałem pochwały ze strony Akio, zaśmiałem się. Wiedziałem, że nie istnieje nikt taki, jak cookninja, a przynajmniej o nim nie słyszałem. Zdawałem sobie jednak sprawę również z tego, że nie mówił on tego poważnie. W głębi duszy i tak cieszyłem się z jego pochwał, zawsze przyjemnie usłyszeć coś miłego. Zainteresowałem się tym, co młody Namikaze miał mi do powiedzenia i wyczułem wyraźnie, że nie chciał się zbytnio rozwodzić na temat pojedynku z Kiyoshim, więc nie ciągnąłem go za język.
Nie tylko miłe słowa i dobry posmak w ustach, w zestawieniu z pełnym żołądkiem wpływał pozytywnie na mój humor. Dobrze było mieć koło siebie kogoś zaufanego, nie być samotnym, obcym na tych ziemiach... A w dodatku ciepło ogniska skutecznie odpędzało od nas nocny chłód. Zdawało mi się, że mógłbym tak przesiedzieć kilka dni, nie robiąc nic innego.
-Ale jakim cudem się tu znalazłeś? Zmierzasz gdzieś w jakimś konkretnym celu? Jeśli Ci się nie spieszy, możesz tu ze mną posiedzieć, ile tylko zechcesz. I tak na kogoś czekam... - uśmiechałem się, patrząc w rozgwieżdżone niebo. Potem spojrzałem na kasztanowowłosego chłopaka i zagadnąłem kolejny raz. -A właśnie! Nie widziałeś może gdzieś w okolicy chłopaka w naszym wieku, na oko, z białymi włosami? Powinien już tu być; może się zgubił...? - zawiesiłem głos.
Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-12-29 00:12:58)
Offline
Wyglądało na to że ten chłopak na prawdę potrzebował towarzystwa, pochwała z moich ust choć słuszna najwyraźniej rozochociła go do rozmowy. Roześmiałem się głośno zalany lawiną pytań, choć nieco zaniepokoiła mnie informacją o tym znajomym.
-Na łoby tunajpeerw otbofieciec ?(Na co by tu najpierw odpowiedzieć?)
Ostatnio edytowany przez Akio (2012-12-29 11:26:57)
Offline
Słuchałem jego opowieści, zagryzając pieczeni, która powoli, ale skutecznie wypełniała cały mój żołądek. Kiedy jego ściany rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów, stwierdziłem, że to najwyższy czas, aby zakończyć swój udział w kolacji. Ciągle jednak siedziałem z Akio, którego w żaden sposób starałem się nie ponaglać.
Gdy ten wspomniał, że chętnie spędzi w moim towarzystwie trochę więcej czasu, ucieszyłem się. Nie chciałem jednak tego w żaden sposób po sobie pokazać, dlatego też złapałem go za słówko, obracając wszystko w żart: A więc to tak! Masz nadzieję na prywatnego kucharzynę! - moja pięść poszybowała w kierunku jego barku, znajdującego się niedaleko mnie, uderzając w nią w przyjazny sposób. Zacząłem się śmiać i kontynuowałem.
-Ostatnio też trochę potrenowałem, jednak muszę stać się silniejszy. Odnalazł mnie bowiem pewien tajemniczy człowiek, przydzielając mi misję. Nie chcę jednak o niej wspominać. Po prostu... czeka mnie jeszcze wiele pracy, jeśli chcę jej podołać - zmrużyłem oczy, uśmiechając się. Ten przyjazny grymas miał ukryć drzemiący we mnie niepokój, związany z zadaniem. Prawdą było bowiem, że misja była dla mnie raczej źródłem lęków niż radości.
-Pytałeś o tego chłopaka... W zasadzie, sam nie wiem, po co na niego czekam. Wybrał się na spacer i poprosił mnie, żebym na niego zaczekał... Ej, nie patrz na mnie w ten sposób! Przecież wiem, że to żałosne. - przerwałem na chwilę, a moment ciszy wypełniło moje głębokie westchnienie. - W każdym razie, aktualnie nigdzie się nie spieszę, więc mogłem sobie pozwolić na taki przystanek. Przy okazji, jak już Ci wspominałem, ćwiczę. A ten chłopak...? Nie wiem za bardzo, co o nim myśleć. Nie znam go za bardzo, ale wiem, że gdyby chciał mnie zabić, już by to uczynił. Miał bowiem ku temu perfekcyjną okazję...
Kolejny raz zawiesiłem głos, kładąc się na zroszonej trawie i pozwalając się moim oczom raczyć widokami bezchmurnej nocy. Sam przed sobą musiałem się przyznać, że byłem tej nocy tak zadumany, jak dawno mi się nie zdarzyło.
Ostatnio edytowany przez Shinsaku (2012-12-29 12:07:41)
Offline
Nigdy nie podejrzewałem żeby wyrzutek mógł stanowić dla mnie jakiekolwiek zagrożenie, głownie dlatego że poznałem go chyba wystarczająca aby wiedzieć jakim jest człowiekiem. Dlatego byłem zupełnie zaskoczony kiedy jego pięść zaatakowała mnie w momęcie kiedy byłem całkowicie pozbawiony obrony. Zanim zdążyłem się zorientować w moim ręku już pojawił się kunai, miałem jednak nadzieję że wyrzutek tego nie zauważył. Przegrana walka z Kiyoshim sprawiła że stałem się zbyt nerwowy, a jednym sposobem by powrócić do dawnego ja mógłby tylko udany rewanż.
- Nie byle jakiego kucharzynę tylko cook-ninja!
Ostatnio edytowany przez Akio (2012-12-29 12:49:53)
Offline
Słuchając słów Akio, nie wiedziałem, jak powinienem się zachować. Głównie spowodowane było to tym, że nie miałem pojęcia, czy obraża mnie żartobliwie, czy może mówi serio. Zrobiłem więc tylko dziwną minę i nic nie odpowiedziałem. Rozważyłem sens jego wypowiedzi i doszedłem do wniosku, że najprawdopodobniej ma rację. Żaden był ze mnie wojownik, pewnie nie będę w stanie nawet być godnym przeciwnikiem dla mojego rannego towarzysza.
Z drugiej strony, wkurzyłem się trochę, że ma o mnie takie kiepskie zdanie. W końcu od momentu, kiedy widział mnie walczącego, nie zmieniło się nic, poza wszystkim! Na mojej twarzy pojawił się kolejny dziwny grymas - tym razem miał to być uśmiech, jednak tylko jeden kącik ust uniósł się ku górze. Pomyślałem bowiem, że moje nowe zdolności mogą być dla niego zaskoczeniem. Być może uda mi się nawet stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla niego? Wiedziałem jedno - aby się o tym przekonać, musiałem zgodzić się na tę nocną walkę.
Podniosłem się, najpierw do siadu, później całkowicie prostując sylwetkę. Kiwnąłem wówczas widocznie głową, aby tym samym dać mu do zrozumienia, ze się zgadzam. Wyciągając rękę w jego stronę, odezwałem się do niego: Myślę, że to dobry pomysł, żeby się odstresować. Nie zamierzam się jednak powstrzymywać tylko dlatego, że jesteś ranny. Nie spodziewam się bowiem, że skaleczone nogi zwiększą moje szanse na zwycięstwo. Pierwszy ruch oddaję jednak Tobie. - uśmiechnąłem się, czekając, aż skorzysta z mojej chęci pomocy przy wstawaniu z ziemi. Nie mogłem się już doczekać rozpoczęcia tej walki.
Offline
- Źle, źle i jeszcze raz źle czego uczył cię Naoki? Jeżeli z góry zakładasz, że przegrasz to po co walczysz? Musisz wierzyć w zwycięstwo nawet jak nie masz szans. I co to za zachowanie zakładasz że jestem lepszy , a mimo to dajesz mi pierwszy ruch? Czas aby ten Aniki nauczył cię jak należy walczyć. - Wciąż dzieliła nas niewielka odległość dzięki temu o wiele łatwiej przyszło mi wykonać atak. Odrzuciłem kulę na bok i stanąłem na rękach wykonując salto. Pewnie zaciskając dłonie na ziemi i tym samym płynnym ruchem spowodowałem że moje nogi zaczęły lecieć prostą na głowę wyrzutka, a fakt że były usztywnione metalowymi rurami tylko dodawał im prędkości i mocy. Ciekawiło mnie jak wyrzutek zareaguję na moje słowa czy jak zwykle zacznie je przemyśleć czy może tym razem zauważy nadchodzące zagrożenie i wykona unik, a może kontratak?
Ostatnio edytowany przez Akio (2012-12-29 14:52:01)
Offline
Zanim jeszcze zdążyłem się porządnie zastanowić nad tym, co mówił do mnie Akio, spostrzegłem, że ten już wykonuje jakiś ruch. Po przerzuceniu swojej równowagi na kończyny przednie, stanął na nich. Kto by się spodziewał, że swoje nogi zastąpi rękoma! w ostatniej chwili schyliłem się i odskoczyłem w tył. Jego podeszwa musnęła skórę na czubku mojej głowy.
Znajdując się w dość dużej odległości od niego, zwiększałem ją jeszcze, powoli odsuwając się od niego. W tym czasie rozplątałem tkaninę, krępującą dodatkowe pary ust i wpakowałem dłonie do torby z gliną. Gdy zaczęły rzuć, ja dobyłem w nie długiego kunai'a, spoczywającego na moich plecach. Spodziewałem się bowiem, że Akio nie będzie bezczynnie patrzeć, jak przygotowuję się do walki.
Pomyślałem, że może rzeczywiście bez sensu pozwoliłem mu zaatakować jako pierwszy. Postanowiłem odrzucić moją zadumaną naturę na bok i skupić sie tylko i wyłącznie na walce.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
W ostatniej chwili unik Shinsaku przyniósł zamierzony skutek,niestety dla mnie było już za późno aby powstrzymać się przed bolesnym upadkiem. Zabolało strasznie wyglądało na to, że nie jest to jeszcze odpowiedni moment do używania moich nóg w walce w taki sposób. Na szczęście przeciwnik nie wykorzystał momentu kiedy byłem praktycznie bezbronny i oddalił się ode mnie. Jakie to kłopotliwe pomyślałem. Wygląda na to że będę musiał jednak przetestować te patyki.. Bez pośpiechu podciągnąłem się do kul i ponownie stanąłem przy ich pomocy. Wyglądało na to że wyrzutek przygotowuję coś ciekawego w normalnych okolicznościach za pewne pozwoliłbym mu wykonać jego technikę, ale obiecałem że go czegoś nauczę. Wpuściłem chakrę w kunai znajdujący się w mojej dłoni po czym cisnąłem nim w tors przeciwnika. Jednocześnie z drugiej zaczęło wypadać coś sypkiego.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Widząc nadlatujący kunai, przerzuciłem szybko broń trzymana wcześniej w dłoniach i chwyciłem ją, przyciskając przedramię do ramienia. Uwolniłem w ten sposób drugą dłoń, co pozwoliło na złożenie odpowiednich pieczęci. Widziałem, że nie zdążę wykonać żadnej techniki, która mogłaby zmienić kierunek lotu noża, wyrzuconego przez Akio. Postanowiłem zatem spróbować czegoś innego.
Gdy tylko kunai wbił się w moją pierś, buchnął biały dym, a w miejscu, gdzie chwilę temu stałem, pojawił się konar, najprawdopodobniej pochodzący z pobliskiego drzewa. Już po chwili spomiędzy jego gałęzi wynurzyła się moja postać. Przeskakując z jednego drzewa, na drugie, stworzyłem klona, i jeden z nas poszybował w stronę Akio. Drugi zatrzymał się na gałęzi, na którą przeskakiwałem, i obserwował całe zajście, w razie czego będąc w pogotowiu.
Postać, szybująca w twoim kierunku, wyciągnęła dwa dwa kunaie i rzuciła je w twoim kierunku.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline
Kunai swobodnie przeciął konar drzewa nie zwalniając nawet zbytnio swojego tempa i wylądował płasko jakieś 5 metrów za miejscem w którym pierwotnie stał mój cel. Z pewnością łatwość z jaką przeleciał przez drewno mogło dać sporo do myślenia mojemu przeciwnikowi. Miałem nadzieję że zrozumie że walką zawsze odbywa się na poważnie i dając z siebie wszystko. Tylko w ten sposób okazuję się niezbędny szacunek przeciwnikowi. Klony niezbyt za nimi przepadałem, sądząc po osobowości wyrzutka właśnie ten na drzewie jest oryginałem i właśnie on się stał moim celem. Uśmiechnąłem się tylko na widok broni które powędrowały w moim kierunku i zniknąłem. Ściślej mówiąc przeniosłem się za pomocą zdolności klanowych do wcześniej wyrzuconego kunai. Jako że w moim stanie chodzenie po drzewach mogłoby się okazać nieco kłopotliwy ponownie przelałem nieco chakry do mojego kunaia i przy jego pomocy wytworzyłem niezwykle ostry półksiężyc powietrza którego zadaniem było ścięcie drzewa z którego wyskoczył klon oraz 3 najbliższych sąsiednich. Byłem ciekawy jak z tego wyjdzie mój przeciwnik, jednocześnie cały czas zwracałem uwagę na domniemanego klona.
[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]
Offline